#gówno z tego wszystkiego
Explore tagged Tumblr posts
Text
pojebie mnie coś kurwa mam się teraz orientować jak to jest z zapasową pamięcią ssd thumbcośtam hardware external to czy tamto, mam kurwa inne rzeczy do robienia niż strach że stracę jeszcze ponad terabajta plików
#chujowe to życie#te które udało mi się póki co skopiować okazały się być mało ważne a tych istotnych jest o kolejne kurwa kilkaset gigabajtów za dużo na mój#komputer i DRUGI dysk przenośny razem wzięte#gówno z tego wszystkiego#tego co się może zepsuć nie w porządku próbować spzzedawać skoro może coś takiego odstawić jak wszyscy mówią#na allegro chodzą po pięć-sześć stów a tak chujowe#tak mnie to kurwa wystraszyło że jestem wciąż przed komputerem po jebanej północy#nie dam rady jutro wstać ani niczego zrobić i będę tylko włóczyć się po dobu bez celu a ze świadomością odpowiedzialności za odpowiedzialno#cią na mojej małej głowie#żeby móc kurwa mieć chociaż chwilę wolnego bez stresu do akompaniamentu przeżerającym się przez plecy tęsknocie i żalu
0 notes
Text
Nie wytrzymam w tej szkole
#Mam dość tego że najwyraźniej tylko ja tu jestem jakaś zjebana#Jakim cudem ci ludzie wiedzą to wszystko i w ogóle się uczą?????#Ja pierdolę od wczoraj robię karty pracy z historii sztuki a w poniedziałek jest z tego test#oczywiście test będzie miał ułamek materiału ale nie wiadomo jaki więc trzeba się nauczyć wszystkiego#Pozdrawiam wszystkie mądre dziewczynki ale mi jakiś tydzień nauki by zajęło nauczenie się tego może nawet dłużej#Mam 23 inne przedmioty#Czuję się jak gówno i coraz częściej myślę że nim jestem bo Jezu!! ONE umieją się uczyć i wstawać rano#Czemu ja nie
1 note
·
View note
Text
bilans 20.10
zjedzone kcal: 1044
spalone: 1120
bilans: -76
podsumowanie:
Mimo tego, że mi dziś nie wyszło i skusiłam się na parę mini burgerków (nie mogłam znaleźć ile dokładnie mają kcal bo był to catering, ale chat gpt mi oszacował że około 150 więc tak policzyłam) to dzień był super. Kupiłam nowe simsy, które już od dawna chciałam i spędziłam mega miło czas z rodzinką. Jedyny minus to to, że jestem okropnie padnięta, bo jak widzicie spaliłam wszystko co zjadłam i wcale nie było to proste w moim stanie, więc suma sumarum łaziłam 5,5h po pokoju i troszkę mi przykro że nie pożegnałam się z niektórymi gośćmi, ale po prostu nie wiedziałam kiedy wyszli. Gdybym tego nie zjadła, bym z nimi dłużej siedziała, ale niestety dobrze wiem, że jeśli odstawiłabym to na później to gówno by z tego wszystkiego wyszło, a tak teraz jest dobrze. Wzięłam jeszcze dużo jodu, aby nie przytyć i mam nadzieję że mi się uda zobaczyć jutro 56kg na wadze. Trzymajcie się misie!
chudej nocki motylki!
#blogi motylkowe#bede motylkiem#będę motylkiem#chce byc lekka jak motylek#chcę być lekka#chudej nocy motylki#lekkie motylki#motylki any#motylkowo#nie bede jesc#chce widziec swoje kosci#chce byc szczupla#chce byc perfekcyjna#chce byc idealna#nie chce jesc#nie chce być gruba#nie chce jeść#chce schudnac#chce czuc kosci#chude jest piękne#jeszcze nie motylek#nie jestem glodna#nie jestem idealna#nie jedz#ed but not ed sheeran#tw ed ana#tw ana bløg#bede lekka jak motylek#motylki blog#jestem motylkiem
37 notes
·
View notes
Text
Rozejrzyjcie się dookoła. Ile jest niby silnych kobiet, które są z facetami, którzy traktują je jak gówno, a one i tak w oczach mają płynny karmel? Ile razy powtarzają one przy przyjaciółkach, że nigdy więcej, a później są dostępne jak pizza na telefon? To kwestia naciśnięcia odpowiedniej kombinacji, przy której baby są bezbronne. Niezależnie od tego, czy mają 20, 30, 40 czy 50 lat. Taka dzida myśli, ze KTOŚ TAKI (i tutaj wstaw sobie, co chcesz: z kim się tak rozmawia do 4 rano, z kim jest takie porozumienie dusz, kto dostarczy takich emocji, czy kto będzie miał TO WSZYSTKO NARAZ) – już się nie znajdzie. Do tego dochodzi ostre rżnięcie i dużo obojętności, przeplatanej z rzadka scenami jakiejś tam czułości. I laska lampi się w tego smartfona, jak Bambi. To jest metoda trzymania kobiety na nieustającym głodzie, który powoduje, że łapie ona z radością wszystko, co facet jej rzuci. Jest gotowa na każde skinienie. Seks? Na zawołanie. Telefon o 3 rano: „Przyjedź”? Przyjedzie. Jest najebany jak szpadel? Ona odholuje go do łóżka, pocieszy, a rano będzie lodzik i rosół. On nie odezwie się przez dwa tygodnie? Ona będzie tęsknić, kurwić, wściekać się, a później mu wybaczy, gdy tylko on wyśle mesga: „Cześć”. BO PRZECIEŻ O NIEJ MYŚLI. Będzie nazywać się idiotką, ale podskakiwać wewnątrz z radości. Będzie pamiętać o jego urodzinach, o jego imieninach, Bożym Narodzeniu, Dniu Chłopaka, a w Dzień Bez Stanika (30 maja) wyśle mu swoje cycki. W tym samym czasie on będzie mówił do swoich kumpli (jeśli ich ma, oczywiście, bo mam wątpliwości): „Kobiety są takie głupie. Chciałbym być z jakąś normalną laską. Która traktowałaby mnie porządnie. Z którą można by było normalnie pogadać. Tęsknię za nowym życiem, za rozpoczęciem wszystkiego od początku. Za odcięciem się od tych głupich kur, które tylko dupy dawać potrafią, marudzą, płaczą i nie wiadomo czego chcą." - Piotr C. Związki Instrukcja Obsługi
#milosc#mężczyzna#kobieta#polskakobieta#cytaty#polskichłopak#polskadziewczyna#cytatyżyciowe#cytatnadziś#inspiracja#miłość#cytatyomiłości#pokolenieikea#piotrc
42 notes
·
View notes
Text
Krew mnie zalewa kiedy słyszę od ojca że dzisiejsza młodzież jest słaba , że wymyśla sobie problemy . Że za jego czasów to nikt by nie mówił o depresji tylko sobie z nią poradził .
I jak cię ojcze kocham , to w takich momentach nienawidzę .
Wiem że nie miałeś najlepszego dzieciństwa .
Ale to nie nad tobą znęcała się siostra . Nie w twoją nogę wbiła drut kiedy miałeś 4 lata pytając ,, Chcesz zobaczyć krew " . Nie ciebie przyciągała za włosy po mieszkaniu . Nie ty musiałeś sobie radzić z ciągłym biciem i poniżaniem . Mówieniem do ciebie jak bardzo zrujnowałeś komuś życie , jak cię nienawidzi , jak powinieneś się nigdy nie urodzić . Nie ty musiałeś zastanawiać się czy dzisiaj cię zabije . Nie myślałeś o tym czy jeśli nie uda ci się wyrwać się udusisz kiedy dusiła cię poduszką .
Nie ty czułeś że nie zasługujesz na powietrze więc próbowałeś nie oddychać mając 7 lat .
Twoja matka umarła ale nigdy nie czułeś , że żywi wobec ciebie zarówno miłość jak pogardę .
Nie ciebie opuścili absolutnie wszyscy po rozwodzie rodziców . Siostra kazała nie ryczeć i nie być samolubną kieys zacząłeś płakać z tego powodu. Zostałeś pozostawiony jak stara zabawka którą już nikt nie chce się bawić w wieku 12 lat . Jak zbędny i uciążliwy balas który został po waszej nieudanej próbie zabawy w szczęśliwą rodzinkę , taki ciężar którego nikt nie chce wziąć na siebie . Nie czułeś że wszyscy zastąpili cie kimś innym . Nie straciłeś wszystkich przyjaciół bo przez całe wakacje nie wychodziłeś z domu prubując sam ogarnąć gówno jakim obarczyła cię twoja wspaniała rodzina . Nie czułeś się zastąpiony przez każdego kogo kiedyś uważales za rodzinę . Nie czułeś codziennie wielkiego poczucia winy z powodu kurwa czegoś na co nie miałeś wpływu . Nie ciołeś się , głodzileś i spałeś 8 godzin tygodniowo w wieku 13 lat . Nie chciałeś się zajebać bo życie było chujowe . Matka nie powiedziała że jesteś samolubny i ,,ona też ma prawo do szczęścia "kiedy płacząc powiedziałeś że czujesz się samotny . Nie myślałeś o samobójstwie przez całą siódmą klasę. Nie wychowywać się sam siedząc w pustym domu i nawet nie mając gdzie z kim wyjść bo wszyscy uznali cię za smutnego emo dziwaka . Nie karałes się za najmniejszy błąd . Nie bałeś się odzywać bo ktoś mógłby cię źle zrozumieć . Nie brałeś przypadkowych leków bo miałeś nadzieję że następnego dnia się nie obudzisz .
Nie odbudoeałes wszystkiego sam a potem niecałe pół roku potem twoja całą praca runęła kiedy wrzuciła bezsenność . Nie tarzałeś się na dywanie śmiejąc się krzycząc , że nie chcesz żyć a twój ojciec patrzył na to nie przejęty mówiąc ci że przesadzasz . Nie miałeś ataków paniki .
Dlatego jebać cię ojcze kiedy mówisz że przesadzam . Jebać cię za to że zawsze byłeś w pracy .
I jebać cię matko za to , że zawsze mówiłaś mi że nie mogę dopuścić się żeby być gruba kiedy byłam mała . Za to że wchodziłaś na wagę i płakalaś . Że mnie zostawiłaś kiedy najbardziej cię potrzebowałam . Za to że powiedziałaś mi ,, No może ciebie parę razy uderzyłam ale twoją sióstre potrafiłam katować. Że zwalasz mi na głowę swoje miłosne problemy jakbym miała je rozwiązać . Że każesz mi być tą dorosłą w naszym domu . Jebać ciebie i twoją niestabilność emocjonalną .
Jebać cię siostro za to że się na denną znecalas . Jebać cię za to że tego nie pamiętasz kiedy ja nie mogę zapomnieć . Za to że zawsze muszę udawać że jest w porządku kiedy cię widzę . Że czasami boję się kiedy ktoś mnie dotyka .
Jebać cię babciu za słowa ,, no kto będzie musiał pujsc na dietę ten będzie musiał " kiedy dosłownie jadłam po 500 kcal dziennie od wielu miesięcy . A potem taka zmartwiona że zjadłam tylko rosół i wyrzuciłam z niego makaron .
Jebać cię przyjaciółko za to że mnie zastapilas . A porem okazało się że tylko ja cię nigdy nie zdradziłam . I teraz wszystko ma być ok ? Znowu razem przeciw światu .
Jebać was wszystkich bo nie potrafię was nienawidzić.
Więc jeszcze raz ktoś mi powie że wymyślam sobie problemy. Idźcie kurwa sami pobiegać najlepiej na Alaskę .
#4norexla#chude jest piękne#4nor3xia#jestem motylkiem#jestem obrzydliwa#jestem gruba#nie jestem glodna#nie chce jeść#nie chce mi się żyć#tw ana rant#nienawidze siebie#nienawidze swojego ciała#nie chce żyć#nie jestem idealna#nie chce być gruba#nie bede jesc#nie chce jesc#motylki any#ana is my friend#4n4blr#4namia#ana buddie#depressing shit#jestem zjebana#jestem za gruba#jebać wszystko#jebać życie#jebać ludzi#ana blr#tw a4a
21 notes
·
View notes
Text
Hej
Zjedzone: kawa z mlekiem, 2x śliwka Nałęczowska, 5x domowy knedel ze śliwką
Spalone: ?
❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️
Budzik zadzwonił, odpaliłam klamota i pojechałam na załadunek do Wrocławia. Tam posiedziałam godzinkę i poczytałam.
Po załadunku pojechałam na stację paliw i po zatankowaniu dostałam kawę oraz śliwki w czekoladzie, gdyż odmówiłam posiłku (gratis do zatankowania). Popijając kawę, jadąc do Niemiec zjadłam domowe knedle - jedzenie w czasie jazdy to nawyk, który powinnam zacząć eliminować… Nie chodzi mi tu o bezpieczeństwo czy inne BHP a fakt, że nie celebruję porządnie posiłku…
Pogadałam chwilę z kolegą i nim się obejrzałam zajechałam na parking pod Berlinem gdzie zamieniłam się naczepą z całkiem miłym kierowcą. Gość był naprawdę spoko. Dostałam zlecenie na załadunek. Jutro na południe ładuje i wieczorem przekazuje naczepę dalej. Takie tam sztafety w tym tygodniu robię. Tragedii nie ma zatem nie narzekam
❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️❄️
Rozmawiałam dziś z @pozartaa na temat depresji i generalnie problemów psychicznych. Jak to my starzy ludzie (XD) mam w zwyczaju wspominać stare (niekoniecznie) dobre czasy. Pomyślałam, że może warto by było „publicznie” nieco opowiedzieć o tym skąd, dokąd, dlaczego i tak dalej.
Otóż pierwsze objawy depresji zauważyłam u siebie jakieś 3 lata temu. Zaczęło się od chronicznego zmęczenia, wykonywaniu obowiązków mechanicznie i permanentnym zirytowaniem.
Bo musicie wiedzieć, że ja nigdy, ale to przenigdy nie dopuszczałam do siebie myśli w stylu „nie dam rady”, „ktoś musi mi pomóc”, „niech mi współczują”. To ja byłam dla każdego oparciem, ostoją dobrej rady, rycerzem na białym koniu nie zaś osobą, której trzeba podać pomocną dłoń. Najbardziej ze wszystkiego bałam się, że będę od kogoś uzależniona oraz byciem ciężarem dla innych a zwłaszcza bliskim. Do perfekcji opanowałam grę aktorską i nikt nie wiedział, że mam problem umyć włosy, pójść do sklepu, obejrzeć film i tak dalej. Gra pozorów, pewność siebie, poczucie własnej wartości. Bo widzicie. Ja nigdy nie czułam się jak gówno. Czułam się zmęczona, ale zawsze znałam swoją wartość i szłam z podniesioną głową.
Po półtora roku dość kijowej pracy. Zaczęłam wynajdywać i odliczać każdy element w kabinie ciężarówki na którym mogłabym się powiesić. Wbrew pozorom jest ich trochę… Gdy umycie włosów w trasie przy pomocy miski i wody z bańki zajmowało mi ponad dwie godziny bo po każdej czynności typu wyjęcie miski ze schowka, naszykowanie szamponu, ręcznika etc musiałam robić przerwy kilkunastominutowe stwierdziłam - odchodzę. Idę gdzieś indziej. Zaczęłam wtedy jeździć dla bezpieczeństwa z przyjaciółką w podwójnej obsadzie. Myślałam, że jest lepiej póki któregoś dnia moja zmienniczka postanowiła na 30h pojechać do domu, gdy stałyśmy we Wrocławiu na parkingu. Niemal nie wychodziłam z kabiny i miałam problem wstać z łóżka - nie miałam dla kogo stwarzać pozorów.
Pracowałyśmy tak coś koło 8 miesięcy. Firma dla której jeździłyśmy straciła kontrakt i były masowe zwolnienia.
Ja zaś będąc znów sama paradoksalnie odetchnęłam od przebywania ciągle w czyimś towarzystwie. Depresja chwilowo odpuściła. To była totalnie cisza przed burzą bo niecały rok później dostałam załamania nerwowego. Coś w końcu we mnie pękło. Presja w pracy, presja na zarabianie pieniędzy, presja kupna domu oraz remontu w najbliższej przyszłości, wypadek przyjaciółki w pracy oraz to jak została potraktowana i na koniec słowa mojej szefowej „nie obchodzi mnie jak się czujesz. Widzę cię tego i tego na bazie”.
Umówiłam się do psychiatry prywatnie bo potrzebowałam zwolnienia lekarskiego tu i teraz. Wiedziałam, że jak pojadę do pracy dobrze się to nie skończy bo znów wtedy ostatnimi czasy zaczęłam liczyć punkty w kabinie, na których mogłabym zawisnąć. Choć tak naprawdę głównie napędzała mnie wściekłość na szefową i chęć ujebania suki oraz postawienia na swoim. Poszłam po L4 nie po leczenie bo ja naprawdę nie zdawałam sobie wtedy sprawy jak poważny jest mój stan. Ciągle go bagatelizowałam.
Weszłam do gabinetu. Usiadłam naprzeciw mojej pani doktor a ona zapytała „Dzień dobry, niech pani powie co panią do mnie sprowadza”. A ja, ta twarda, niesamowita babka co przyszła z myślą o wytępieniu L4 rozpłakałam się dukając przez szloch „Nie mam już siły”.
Opowiedziałam wszystko. Począwszy od tego jaki zawód wykonuje, poprzez wypadek przyjaciółki na podejściu mojej szefowej do mnie. Wylało się ze mnie to wszystko co tłamsiłam. Pozwoliłam sobie na „słabość” bo to lekarz i de facto obcą mi osoba przed którą nie musiałam udawać.
Wyszłam z gabinetu ze zwolnieniem lekarskim oraz receptą na leki. I wiecie co? Z pierwszej chwili nie chciałam ich nawet wykupić! Pomyślałam, że dostałam co chciałam czyli L4 i leki nie są mi potrzebne. Wykupiłam je jednak i zaczęłam brać tak po prostu… Bez refleksji.
W międzyczasie zaczęła się nagonka w firmie poprzez czat służbowy i choć nie padło moje imię wprost to wiem, że wywody szefowej o łamaniu danego słowa, zdradzie etc były skierowane do mnie. Potwierdził to mój przyjaciel, który śmiał się z szefowej podczas wspólnych rozmów telefonicznych. Zaczęłam się spodziewać zemsty po powrocie do pracy bo planowałam być na zwolnieniu 2 tygodnie - po takim czasie miałam wyznaczoną kolejną wizytę. Zaczęła się bezsenność. Spałam po 4 godziny na dobę, budziłam się o 2/3 nad ranem, chodziłam w te i nazad po mieszkaniu a natłok myśli był okropny.
Na kolejnej wizycie opowiedziałam jak się czuję, jak wygląda sytuacja w pracy. Byłam już spokojniejsza i nie wpadam w taką histerię jak na pierwszej wizycie. Zwiększono mi dawkę leków przeciwlękowych a ja zaczęłam silniej odczuwać chęć zaprzestania egzystencji. Wcześniej w ryzach trzymała mnie praca i poczucie obowiązku.
Przez przypadek trafiłam w zoologicznym na Rudą, która była do adopcji bo ktoś ją oddał. Gdy wskoczyła mi w ramiona rozpalałam się i zabrałam Zdzisławę ze sobą do domu. Znów miałam powód by wstawać z łóżka, miałam kim się zająć. Z perspektywy czasu wiem, że ten długouchy królik uratował mi życie. W sumie to obie sobie pomogłyśmy.
Mijały kolejne tygodnie. Mój stan nie polepszał się. Miałam problem by wejść do kuchni bo były tam noże. Gdy chodziłam na spacery miałam myśli by rzucić się pod przejeżdżające samochody. Moi rodzice z którymi nie mieszkałam nie wiedzieli o tym. Myśleli, że siedzę w domu bo nie chce pracować.
Nastąpiła zmiana leków. Znów mogłam spać dzięki farmakologii choć nadal dręczyły mnie koszmary związane z pracą. Czułam, że zawodzę bo zamiast pracować i zarabiać siedzę w domu. W końcu poruszyłam ten temat w rodzinnym domu i powiedziałam jak się z tym czuje. Dostałam dużo wsparcia.
Około kwietnia odważyłam się przyznać przed bliskimi, że mam depresję, myśli samobójcze. Bardzo to dotknęło moich rodziców bo zwyczajnie o tym nie wiedzieli i nie rozumieli dlaczego. Ja sama nie wiedziałam dlaczego. Jedyne co wiedziałam, że chce żyć i nie chce umierać choć takie myśli wracały.
Nastała wiosna, do domu przygarnęłam Jerrego i coraz śmielej planowaliśmy wraz z rodzicami zakup domu.
W końcu 10 czerwca udało się zrealizować marzenie i zaczęliśmy z tatą remontować nasz wspólny dom. Ja zaś czułam się lepiej. Myśli samobójcze przeszły w myśli rezygnacyjne i nie pojawiły się codziennie. Były dni gdzie czułam się w miarę, były takie, gdy cały dzień nic nie robiłam bo nie byłam w stanie. Myśli krążyły mi wokół pieniędzy, które z mojej zaoszczędzonej kupki znikały w zatrważającym tempie.
Pani doktor zaleciła mi pójście na terapię… Bałam się terapii, bałam się, że po niej będzie mi gorzej przez wywleczenie kolejnej osobie tego jak słaba jestem… No i pieniądze. W lipcu zdecydowałam się znaleźć pracę. Było to zdecydowanie za wcześnie. Lęki wróciły, depresja również jednak brałam to na klatę dla pieniędzy. Codziennie płakałam i tego nie ukrywałam. Czułam się okropnie.
Pod koniec sierpnia poszłam na terapię. Co dwa tygodnie spotykałam się z naprawdę miłym psychoterapeutą online. Depresja się nasiliła przez rozgrzebywanie tego co mnie bolało. Przez mówienie o lękach i złych momentach. Jednak już po drugiej wizycie zaczęłam czuć się lepiej.
Pod koniec września zaczęłam budzić się z letargu, październik był jak wahadło. Raz czułam się świetnie wręcz nierealnie by następnego pojawiał się spadek. Co śmieszne dopiero w październiku dotarło do mnie jak w nienaturalnie euforycznym stanie się znajdywałam a owy „spadek nastroju” był po prostu stabilizacją i próbą złapania wewnętrznej równowagi.
Od tamtej pory do dziś minęły prawie 3 miesiące. Czuję się dobrze. Nie jest idealnie bo są dni gdzie nie chce mi się nic, ale to NORMALNE! To normalne, że nie codziennie człowiek jest w skowronkach. Nie mam złych myśli, głównie myślę pozytywnie. Nabrałam ogromnego dystansu do siebie, pracy i wszystkiego co mnie otacza. Nie muszę sobie ani nikomu udowadniać, że jestem super i sobie ze wszystkim radzę.
Złapałam wewnętrzną równowagę. Depresja jest w odwrocie. Nadal biorę leki bo według mojej pani doktor jak ten stan się utrzyma pół roku zaczniemy schodzić z dawek.
Nigdy nie czułam się tak dobrze jak teraz. Nigdy nie byłam tak pełna życia, nadziei i spokoju jak teraz. Podchodzę do życia zdroworozsądkowo, mierze siły na zamiary i nie podchodzę do wszystkiego jak do sprintu a maratonu i to dodatek takiego co się robi niespiesznym krokiem.
Czuję, że żyję i choć mam jeszcze trochę demonów ukrytych w głowie - w końcu nadal obawiam się powrotu do BED a ANA szepcze mi do ucha zbyt często. Jednak powoli małymi kroczkami do przodu.
Wiecie, że ja nigdy nie rozumiałam jak można chcieć się zabić? W pale mi się to nie mieściło. Tak jak bagatelizowałam depresję bo takie jest życie i tyle. Uważam się za silną psychicznie do czasu, aż znalazłam się w ciemnym miejscu swego umysłu gdzie nie docierało do mnie światło a jedynym wyjściem była chęć zniknięcia.
Dopiero podczas leczenia zrozumiałam czym jest depresja i jak strasznie można myśleć o sobie i życiu. Tylko ja cały czas miałam w sobie cichy głos mówiący „chce być zdrowa, chce żyć i być szczęśliwa” i on mnie motywował do leczenia. Poczucie, że nie mogę się poddać mnie napędzał do brania leków, chodzenia na wizyty i mówienia jak jest w gabinecie lekarskim. Teraz przeraża mnie, że byłam tak blisko krawędzi i nigdy, przenigdy nie chciałabym znów się na niej znaleźć i patrzeć w mrok, który mnie do siebie wołał
#chce byc lekka jak motylek#motylek any#będę motylkiem#chce być szczupła#za gruba#dieta ana#nie chce jeść#jestem gruba#motylki any#motylki blog#myśli samobojcze#depresjon#czarne myśli#nadzieja#samobójca#leczenie#choroba psychiczna#lęki i fobie#boję się#ciezkie zycie#smutne życie#śmierć#chce sie zabic
28 notes
·
View notes
Text
Zapomniałem wczoraj wstawić bilansu i przysięgam że jest jakaś masakra ale dzisiaj już się ogarniam i robię luks deluks
29/06
Zjedzone:???
Byłem u babci 💀💀💀 kms znaczy zajebiście się z nią spędza czas ale jedzenie tego wszystkiego to jakiś koszmar..
Spalone:~100kcal
JUŻ POMIJAJĄC JEDZENIE BO Z TEGO CIEŻKO SIĘ WYMIGAĆ ALE ĆWICZENIA I SPALANIE? SERII TOSIEK MIAŁEŚ JECHAĆ ROWEREM, POBIEGAĆ I ZROBIĆ WORK OUT A TU TAKIE GÓWNO? JAPIERDOLEEEE
Za wczorajsze porażki niestety albo stery zelży jak się patrzy na moich nie istniejącyh boobis oraz udkach z kurczaka pojawiły się kreseczki za karę no i wsm dlatego że byłem na siebie wkurwiony i chciałem rozładować emocje😝😝😝
#motylki#motylki any#chce byc lekka jak motylek#chce widziec swoje kosci#i wanna be perfect#chude ciało#grube uda#dobranoc#nie chce być gruba#bede motylkiem
7 notes
·
View notes
Text
"mieszkasz z rodzicami? ale jesteś leniem!"
nie jestem
nie dość, że choruję na serce, mam chroniczne problemy z brzuchem, dużo chorób psychicznych w tym traumę
to zajmuję się rodzicami
przebieranie kogoś, zmienianie mu pampersów, wylewanie moczu z nocnika, mycie kogoś, trzymanie podczas gdy sika żeby się nie przewrócił, suszenie włosów komuś, ścinanie mu włosów, robienie zastrzyków, nasłuchiwanie czy nie upadł, bycie przy kimś gdy ma atak padaczki i może cię nawet uderzyć, podnoszenie kogoś z podłogi mając 155 cm wzrostu i niedowagę, noszenie kilkunastu kilogramów zakupów co dwa dni jak nie codziennie, noszenie węgla i drewna, pomaganie w rozpaleniu buchającego pieca, zmywanie, wynoszenie kompostu bo matce się tak zechciało, segregowanie śmieci obsesyjnie bo rodzicielka ma obsesję na tym punkcie i tak wyciągnie coś co nie jest tam gdzie trzeba i rozparceluje na części a nawet umyje przed wywaleniem, chodzenie za kogoś na wizyty lekarskie i kupowanie leków, ciąganie kogoś lub wózka po schodach w górę i na dół, pchanie wózka nawet przez śnieg, pilnowanie ojca na balkonie, domyślanie się wszystkiego i dopytywanie, powtarzanie w kółko tego co zapomnieli, tłumaczenie komuś jak nic nie rozumie, uważanie by nie dotknąć do bolącej ręki nawet jak kogoś przytulasz, wzywanie karetki, budzenie się w nocy słysząc krzyki, sprzątanie podłogi bo coś się rozsypało/rozlało znowu, ustalanie strategii wobec każdego ruchu wobec rodziny bo tak źle i tak niedobrze - zawsze twoja wina, że telepatycznie nie zgadłeś i tak byłoby coś nie tak bo nie ma idealnego wyboru, szybkie reagowanie, pocieszanie, bycie na każde zawołanie, szybkie wracanie do domu by nie zostawiać ich samych, odśnieżanie, płacenie rachunków, rozmawianie z wścibskimi sąsiadami, którzy pytają ciągle o coś zamiast pomóc, sprawdzanie czy ktoś jeszcze oddycha i czy ma puls, znoszenie manipulacji i innych toksycznych zachowań a jeszcze do tego siostra zrzuca czasem na łeb mi dziecko do pilnowania - to kosztuje mnie resztkę moich nerwów i nie tylko
gówno wiesz o moim życiu więc zamknij ryj!
nigdy nie udało mi się pójść na studia, nikt mnie nie chciał w pracy bo próbowało się tu i tam zaczepić, nawet nie mam jak dojeżdżać na czas i tak, nie mam sił ani kiedy pracować, nie mam za co się wynieść ani sumienie zostawić tak ludzi, których mimo wszystko kocham, niszczono mnie od dzieciństwa i nie jestem w stanie wyjść na prostą całkowicie, mam niepełnosprawność, dostaję za to troszkę pieniędzy, nie wymyślam sobie tego, wstyd mi się w dzień na chwilę położyć bo nie mam prawa do odpoczynku, to, że non stop siedzę online nie oznacza, że mam tyle wolnego bo to jak bycie ochroniarzem - nie widzisz ile razy i po co wstaję od komputera by coś zrobić w trakcie rozmowy, pomiędzy postami, wykonując coś innego przy okazji
nie zawsze tak było, ale nigdy nie było idealnie, zawsze się pomagało i zawsze było się w niezdrowym domu/środowisku, które nie pozwoliło na rozwinięcie skrzydeł a ostatnie lata tylko dołożyły
jeśli ktoś tego nie rozumie to jest nietolerancyjny po prostu
Al
#ours#abuse#actually dissociative#did osdd#actually osdd#dissociative system#dysocjacyjne zaburzenie tożsamości#osdd did#osdd#osdd system#borderline#anxiety#bpd#ocd#autism#ibs#spoonie#chronic illness#chronic pain#chronically ill#disabled#nerwica lękowa#gerd#autyzm#ptsd#trauma#depression#depresja
2 notes
·
View notes
Text
Wróciłam po ciężkim kurwa dniu, bo ledwo dałam radę dociągnąć do końca pracy, ledwo stałam na nogach. Wróciłam do domu, matka przyjechała może 10 minut po mnie i chuj wie o co jej chodzi. Weszła do domu i zaczęła się na mnie wydzierać, ja naprawdę nie wiem czemu. Normalnie ze mną rozmawiała przed wyjściem z roboty a w domu nagle kurwa z takim wyrzutem z nikad tak naprawdę, bo nic jej absolutnie nie powiedziałam ani nie zrobilam.
Zjebała się do mnie, bo kotu nie kupiłam jedzenia a sobie kupuję jakieś gówno (figurkę). Zaczęła po mnie jechać jak po kurwie najgorszej, bo kotu kurwa jeść nie kupiłam. Fakt faktem przestałam kupować w momencie jak zaczęła się wpierdalać i zajmować kotem. Babka kurwa też kota karmi bez mojego pozwolenia, bo dawała kotu mięso kurwa pieczone. Ja jebie.
Nie mam kurwa siły. Nie mam siły już tłumaczyć co się kurwa dzieje, bo nie mam słów. Wszystko co robię i czego nie robię jest wykorzystywane przeciwko kurwa mnie. Każde słowo, każde zachowanie, jak nie w pracy to kurwa we własnym domu.
Ja chcę w końcu zniknąć by nie musieć tego wszystkiego wiecznie słuchać. Już dawno to mówiłam, ale jak już będzie mnie stać na wyprowadzkę, to kurwa wezmę jebane mieszkanie na kredyt albo wynajmę i kurwa wyprowadzę się, bo już mam kurwa dość tych ludzi.
Kiedyś w końcu to zrobię.
3 notes
·
View notes
Text
Moje luźne przemyślenia o zastępach anielskich #1: postacie kobiece
disclaimer: jestem dopiero w trakcie czytania serii i do tej pory przeczytałam siewcę wiatru, zbieracza burz oraz jeden (1) tom bram światłości i jestem jeszcze w pierwszej drugiej części więc nie będę tu dużo mówić o seredzie bo zwyczajnie nie mam za bardzo o czym. ponadto, niektórych rzeczy mogę nie pamiętać bo siacza i zbieraka ciurkiem przeczytałam rok temu, później przez prawie pół roku męczyłam pierwszy tom bram i od stycznia brnę przez drugi a w międzyczasie jeszcze czytam lektury szkolne i inne książki
a teraz przejdźmy do sedna
już od paru dni ciągle myślę o zastępach, a dzisiaj zebrało mi się na myślenie o zastępowych kobietach (bo jestem lesbijką myślę o nich codziennie) i już jakiś czas temu rzuciło mi się w oczy to, jak bardzo po macoszemu są one traktowane, a przynajmniej w dwóch pierwszych tomach (może bramy to naprawią ale patrząc po dotychczasowej kreacji Seredy i Cennego Jedwabiu to szczerze w to wątpię). no bo spójrzmy prawdzie w oczy, jakie są kobiety występujące w zastępach?
W pierwszej kolejności mamy Pistis Sophię, która jest straszną suką, która chce udupić Daimona i spółkę, a dzięki temu odzyskać władzę dla siebie i Jaldabaota. Są to, oczywiście wady, ale nie sprawiają one że Pistis Sophia jest jakoś szczególnie źle napisana. Ba, może się nawet wydawać komuś interesującą postacią (ja jestem tym kimś).
Później mamy Zoe, ciepłą kluchę, całkiem nijaką poza tym że jest dobra i nie zna życia. Jedyne czego chce to pisać bajki - nie zna nawet Królestwa jako takiego poza pałacem, w którym mieszka. Do wszystkiego, co robi, a co jest ważne fabularne jest pchnięta (zmanipulowana) przez Pistis. Gdyby nie Pistis, Zoe w ogóle by się tu nam nie pojawiła bo jest nam zwyczajnie zbędna. Pistis traktuje ją jak narzędzie do zdobycia kontroli nad Daimonem poprzez łóżko. Cudownie, prawda?
A jak jesteśmy przy Zoe, to porozmawiajmy o jej paraleli, Hiji. Tak jest, są one w pewien sposób swoimi paralelami. Obie zostają zapoznane z Daimonem przez kogoś innego aby w pewien sposób zdobyć nad nim kontrolę albo, w przypadku Hiji, uniemożliwić to komuś innemu. Niestety a może i stety, to Hija działa w tym przypadku efektywniej. Co prawda w nie do końca logiczny sposób, bo Daimon się w niej zakochuje od tak, od pierwszego spotkania, z miejsca staje w jej obronie na bankiecie Gabriela, a później mają jedną albo dwie wspólne sceny i to tyle...? Bo wtedy Hija rzuca wszystko w cholerę aby go ratować. Szczerze mówiąc, zupełnie mnie ta ich historia miłosna nie kupiła. Nie są ani trochę interesujący bo mają jeszcze mniej czasu na rozwój swojej relacji i poznanie się niż Bella i Edward w Zmierzchu. A to dużo mówi.
Nawiasem mówiąc, ciekawą różnicą pomiędzy Zoe a Hiją jest fakt, że podczas gdy Hija poświęca wszystko aby uratować Daimona, Zoe (nieświadomie) przynosi na niego śmierć. No, prawie, bo sprytny plan Pistis nie wypalił. A szkoda.
Później następuje tom drugi gdzie Hija jest jeszcze bardziej manipulowana przez swoich ojców żeby coś uzyskać od Daimona. Nie mówiąc już o tym, że kompletnie zmienia się sposób jej opisu. Podczas gdy w pierwszym tomie była sprytna, potężna, obcykana w całej anielskiej społeczności i podobno potrafiła dogadać kiedy było trzeba (większość tego została mi to powiedziana a nie pokazana więc się nie liczy), w drugim tomie jest malowana na taką co w dupie była, gówno widziała i kompletnie nie wie nic o życiu.
Ale przynajmniej odrobinę realistyczne wydaje mi się zakończenie jej relacji z Daimonem. Oboje zadeklarowali to jako wielką miłość, ale się w sumie w ogóle nie znali, więc dla mnie ma to sens że kiedy Hija zobaczyła Daimona w stanie innym niż ten idealny, w którym go poznała to nagle się odkochała. Dzięki temu Razjel mógł jej powiedzieć "córcia chcesz pomóc Daimonowi prawda? prawda??? powiesz nam gdzie on jest prawda?? prawda że powiesz??" pokazując nam przyspieszony kurs na manipulację swoim dzieckiem. I historia Hiji właściwie się kończy w tym momencie - dostaje domek w Limbo od Gabrysia bo chce żyć swoim własnym życiem, bez kontroli starych i jak normalna osoba a my mówimy "papa" jedynej kobiecie która wystąpiła w tej serii w przynajmniej dwóch książkach.
Wróćmy się teraz na chwilę do tomu pierwszego ponieważ pominęłam Drop. Drop też jest miękką kluchą i wsm kończy jak Hija - wolna od anielskich obowiązków w domku w Limbo tylko że ona odblokowała zakończenie premium gdzie razem z nią w tym domku jest też mężczyzna który ją najprawdopodobniej kocha. Zakończenie Drago i Drop jest otwarte i poza tym, że mieszkają razem to właściwie nie wiemy jak toczą się ich dalsze losy i szczerze powiedziawszy to bardziej kupuję ich niż Hiję i Daimona. Jednocześnie nie bardzo wiem, co wiecie mogę powiedzieć o Drop. Nie zapadła mi jakoś szczególnie w pamięć jako bohaterka. I mimo że to jej wątek był dla mnie jednym z tych bardziej interesujących, ona sama nie przykuła jakoś szczególnie mojej uwagi.
Przejdźmy więc teraz na stałe do tomu drugiego, gdzie pojawiają nam się trzy znaczące postacie kobiece.
A właściwie dwie i pół, bo Lilith w ogóle się nie pojawia "on screen" (jeśli mnie pamięć nie zwodzi) natomiast występuje ciągle w myślach Asmodeusza w jego rozdziałach.
I wiecie co z tych myśli wynika?
Że jest straszną suką. To wszystko. To jest wszystko, co jestem w stanie powiedzieć o Lilith. Trudno jej się dziwić, wszak jest demonicą, ale mam cichą nadzieję że w tych dwóch tomach bram co mi zostały jeszcze jakoś zostanie rozwinięta.
Przejdźmy więc do Glizdy o której jestem w stanie powiedzieć mniej więcej tyle samo. Z tą tylko różnicą, że Glizda jest ponownie w drugim końcu spektrum. Jest miękka i dobra, chociaż w przeciwieństwie do Drop i Zoe jest ciężko doświadczona przez życie. I ja jestem w stanie uszanować fakt, że pomimo tego ile przeszła i jak ją traktują wszyscy dookoła, nadal wybiera dobra i niesienie pomocy innym. Jest przekochana i mówię to bez sarkazmu.
I została nam już tylko Blanka, której nazwiska zapomniałam. Pierwszy człowiek na tej liście. Ukochana Asmodeusza, konserwatorka zabytków z tzw. pazurem. Muszę przyznać że od razu mnie zaciekawiła i z tych wszystkich dotychczasowych romansów to ten pomiędzy nią a Asmodeuszem wyszedł najlepiej. Miałam nadzieję czytając, że wbrew wszystkiemu, gdy prawda w końcu wyjdzie na jaw, Modo i Blanka będą razem i naprawdę byłam smutna gdy nie byli. Imo, Blania Kossakowskiej wyszła naprawdę nieźle chociaż nie rozumiem po chuj ciągle wspominać o tym że ma fryzurę niby jakaś Tyfusowa Mary. Naprawdę, raz wystarczyło.
A i jeszcze była pani szpieg od Razjela która umarła na tej samej stronie na której została przedstawiona, a która była opisana mniej więcej jak Księżna Irina w Szewcach. Jej nie liczymy.
To by było na tyle jeśli chodzi o pierwsze dwa tomy. W bramach jest właściwie tylko Sereda, która zasługuje na lepsze traktowanie. Naprawdę, ja nie lubiłam Daimona już od początku ale w bramach to przechodzi samego siebie i jest dla niej bucem bez żadnego ważniejszego powodu poza tym że najwyraźniej nie podoba mu się fakt że Sereda wie co robi i ma doświadczenie większe niż on.
Wsm to się rozpisałam ale nie mam za bardzo żadnego wniosku poza tym że Kossakowska albo pisze swoje bohaterki jako miękkie, łagodne, delikatne i jako ucieleśnienie dobra albo je pisze jak najgorsze suki i czarne charaktery i jak dwa razy spróbowała wyjść ze skrajności to raz spieprzyła i Hija i tak się okazała być UwU delikatną dziewczynką a drugi raz poprowadziła historię tak, żeby pozbyć się Blanki już po pierwszym tomie xD
ale też szczerze mówiąc to SĄ luźne przemyślenia o kobietach z zastępów anielskich które się zebrały mi gdzieś z tyłu głowy w ciągu ostatniego roku i których chciałam się pozbyć. Życzę każdemu kto to czyta miłego dnia i nocy i zapraszam do dyskusji bo być może coś pominęłam
#zastępy anielskie#maja lidia kossakowska#siewca wiatru#also żarn niebios też nie czytałam ale to dlatego że nie mogę ich nigdzie dorwać#sponsorem mojego dzisiejszego słowotoku jest lekcja hiszpańskiego gdzie mówiliśmy o dzieciach i mi się przypomniało że hija istneije#tzn n naprawdę ale w tej serii istneiej#drugim sponsorem jest jedno z 5 zadań na polski gdzie miałam przeanalizować postać księżnej Iriny właśnie#kocham ją she's my wife to jedno zadanie zajęło mi tyle samo miejsca co pozostałe 4 XD#w każdym razie jak już się raz uruchomię o kobietach to apparently nie mogę przestać#chyba sb zrobię osobny hashtag na jakiejś luźne przemyślenia bo coś czuję że tego bd dużo#azotowe przemyślenia#myślę że idealne#dobranoc wszystkim życzę
3 notes
·
View notes
Text
Hejka chciałam się przedstawić i podzielić moją historią jestem Daria jako mała dziewczynka miałam dużą niedowagę później zaczęły się moje problemy i uciekałam w jedzenie aż w końcu miałam sporą nadwagę podchodziłam do otyłości ale w mojej głowie pojawiły się głosy które kazały mi schudnąć przez miesiąc schudłam 10 kilo teraz mam lekką nadwagę jadłam waciki i specjalnie wymiotowałam po każdym jedzeniu brałam leki na przeczyszczenie i robiłam głodówki dzięki temu schudłam aktualnie mam lekką nadwagę ale wpadłam w efekt jojo przez co mam mega ciężko schudnąć a rodzice każą mi jeść i mam gówno do gadania cały czas wyliczam kalorie i wymiotuje od czasu do czasu jem waciki i wiem że jak to robie czuje się lepiej mam ciężko wyjść z tego wszystkiego rodzice oczywiście nic nie widzą ale widzą że mało jem i mnie do jedzenia zmuszają. ćwiczę ile się da żeby te pierodlone kilogramy znikały jem jak najmniej nie czuje się motylkiem tylko gąsieniczką wiem że jak nie schudne do 50 kilo to chyba oszaleje dziękuję za wysłuchanie
#bede motylkiem#chce byc lekka jak motylek#gruba swinia#gruba szmata#grubaska#motylki#motylki any#nie chce być gruba#nie jestem glodna#za gruba#jestem gruba
3 notes
·
View notes
Text
Tumblr, discordy motylkowe baaaardzo pogłebiają moje ED. Wiem, że nie odkryłam Ameryki, ale gdy widze te wszystkie posty to po popstu czuję się głupio, że myśle o bardziej restrekcyjnym recovery ( że w ogóle o tym myśle). Aktualnie nie czuje się jakbym na nim była. Przez to, że zaczełam przygode z reco w wakacje przytylam do 53kg i to był szok. Nie mówiłam o tym, bo było mi wstyd. Od początku roku znowu wpadłam w jakiś trans. Aktualnie zeszłam do 47 i moja głowa chce dobić do 42, z którymi zaczęłam recovery. No ja tego nie chce, dużo myślałam o tym. Często mowie terapeutce, że ja nie chce z tego wyjść i to nie jest prawda. Ja to chce zrobić, nienawidze tego wszystkiego. Naprawde bym chciała mieć zdrową relacje z jedzeniem, dlatego też się leczę. Po prostu ja chce być chorobliwe chuda tak jak wtedy. Jak tak nie wyglądam nie czuje się atrakcyjnie i to jest jeden z wiekszych powodów mojego lęku, strachu przed jedzeniem i tej całej obsesji. Śmiesznie może to brzmieć, ale dopiero od niedawna zdałam sobie z tego sprawę, że to moja samoakceptacja zawodzi. Lubie sobie tak podsumować czasami moje błedy w myśleniu jeśli chodzi o ED i to kolejny z nich.
Mam mase zdjeć swojego ciała w telefonie. Często je przeglądam. Szczególnie teraz. Często sobie myśle: "Ale bylam głupia, że myślałam, że jestem gruba tutaj. Przecież wygladam jak jakies thin$p0" (nienawidze tego określenia, ale tutaj najlepiej sie sprawdza), "ile ja bym dała, żeby wyglądać tak jak wtedy". Chore gówno co?
Tu myslałam, że jestem grubasem.
Tutaj myślałam, że mam obrzydliwe nogi.
Tutaj myślałam, że ogromnie przytyłam, a moje ciało to jedna wielka napuchnieta klucha.
I co nie zgadniecie. Tutaj też myślałam, że jestem spasioną świnią!!
Nie ważne ile ważyłam. Czy 41 czy 50. Zawsze uważałam, że jestem gruba, za gruba, niewystarczająca, nie idealna. Straszne jak to potrafi zaburzyć cały twój obraz siebie, zakłamać rzeczywistość, wprowadzić Cię w taki trans. Równie dobrze bym mogła ważyc 35 kg i uważać się za świnie jednocześnie umierając. Dobija mnie to wszystko. Dobija mnie świadomość jakie to jest wciagające i jak bardzo nie mam nad tym kontrolii, bo ja nadal uważam sie za grubasa i to nie zmieni sie tak prędko. Najbardziej w tym wszystkim chyba boje sie umrzeć po drodze. Codziennie zasypiam w strachu, że już się nie obudze.
Wnioski wyciagnijcie sobie same.
#lekka jak motyl#bulimist#motylki any#bede lekka#lekka jak piórko#bede motylkiem#jestem gruba#chude dziewczyny#chude nogi#chude uda#pro recovery#recovery#życie#w mojej głowie#moje#moje mysli#moje życie#not pr0 mia#not pr0 4na#kartka z pamiętnika
22 notes
·
View notes
Text
Wszystko bym oddał, żeby urodzić się w rodzinie, która nie zniszczyła mnie psychicznie, zanim cię poznałem. Dokonałbym innych wyborów życiowych i nie wpakował się w to całe gówno, aby tylko być tym fajnym sobą z przed tego wszystkiego.
2 notes
·
View notes
Text
Jest naprawde nijako. Wróciłem do siebie pracuje udaje że jem lub wpierdzielam za 3, spotykam się z starymi znajomymi oraz tymi co poznaje, piję i ćpam w ukryciu z paroma zaufanymi osobami by każdy z moich bliskich myślał że jest wszystko git że w końcu się ogarnąłem niestety nie wsm nie wiem dla czego to robię może to jakiś sentyment bo na pewno sympatia do rodziny czy przyjaciół od jakiegoś czasu bardzo mało czuje a właściwie to nic czasami gdy zostaje samw środku nocy poczuje właściwie mieszankę wszystkich emocji myślę wtedy o kilku osobach ale cuż ich już nie ma w moim życiu a i odczucia szybko mijają i dobrze lepiej jest bez nich jestem znowu tym sarkastycznym chujem do którego mimo wszystko ludzie lgną tym samym co 2 lata wstecz kiedy moje życie zaczynało się sypać a może raczej jego cieniem bo wtedy mimo że już na dnie wpierdolony w to gówno miałem jakieś cele plany nie wszystkie były mądre czy moralne ale zawsze teraz to tylko wegetacja oczekując kiedy mi do reszty odjebie i się zabije lub wpierdole za dużo właściwie wszystkiego bo niczym nie gardzę byle by nie być trzeźwy a przecież nie było tak źle na sucho te kilka tyg to po co mi to xDdd właściwie nie wiem po co to pisze ale trudno czasami muszę powiedzieć co mi siedzi a tak naprawdę nigdy nie miałem komu ba albo wyśmieją albo zignorują albo zaczną się martwić i przejmować a to ostatnie czego mi potrzeba bo po co niszczyć i zabijać psyche innnych... A ja to ja i tego nie zmienię mimo iż próbowałem czasami nawet na siłe ale to nie dla mnie jestem taki i koniec
#ćpun#amfetamina#narkomania#narkotyki#stymulanty#życie ćpuna#pamiętnik ćpunka#alkoholizm#i hate everything#i wanna die#opioidy#benzodiazepine
12 notes
·
View notes
Text
Wiecie co może życie to totalne gówno za każdym razem się poddawałam i tego bardzo żałuję, motylki jesteście silne i nie poddawajcie sie nigdy bo później tylko się żałuję. Miałam moment że chciałam wyjść z tego wszystkiego ale już poprostu mam dość, mam dość siebie nienawidzę swojego ciała, tesknje za tym jak whvaldalam przed momentem gdzie zaczęłam dużo wpierdalac. NIE PODDAWAJCIE SIĘ BO BĘDZIECIE ZALOWAC.
#blogi motylkowe#motylki any#tw ana diary#tylko dla motylków#how to lose weight#i will lose weight#i will reach my ugw#ana trigger#lekka jak motyl#blog motylkowy#motyle w brzuchu#dieta motylkowa
3 notes
·
View notes
Text
Nie wiem co o tym myśleć.
Pracuję jako ratownik wodny. Wiadomo ,godziny na słońcu + jedzenie tylko śniadania, nie są najlepszym pomysłem i przekonałam się o tym wczoraj.
Strasznie bolała mnie głowa i się zaczęłam okropnie czuć. Zapytałam się innego ratownika, któremu poprostu ufam, czy ma może apap. Nie miał, ale zaczął się martwić. Czułam się jak kompletna idiotka, że się rozkojarzył i będzie przejmował, więc go przeprosiłam. Zbył to mówiąc, że nie jestem pierwszą osobą, którą boli głowa od słońca. Czułam się jak gówno, ale postanowiłam to zignorować i ukryć za śmiechem.
Dzisiaj mieliśmy znowu Razem zmianę. Gdy rotowalismy się i akurat przechodziłam na jego stanowisko to rzucił komentarz "A właśnie, przypomniałem sobie z wczoraj. Jeśli ktoś się o ciebie martwi to mów dziękuję, a nie przepraszam".
Nie miałam pojęcia co dalej. Podziękowałam mu, ale znowu stwierdził, żebym nie brała dosłownie wszystkiego co mówi.
Czuję się dziwnie, bo nie lubię się zwierzać komuś z tego, że źle się czuję. Poprostu. Mam wrażenie, że mnie to obnaża i jestem bardziej narażona na atak, jednak zaufałam mu, bo jest mi najbliższy z współpracowników. Teraz jednak pierwszy raz doświadczyłam, że mój problem nie jest zbywany czy ignorowany i komuś jednak zależy.
I wsumie to pierwsza taka sytuacja za 19 lat mojego życia. Haha.
#lekka jak motyl#motylki#odchudzanie#perfekcja#zaburzenia odzywiania#az do kosci#chce schudnac#chudniemy#gruba#glodowka
3 notes
·
View notes