#jeden u siebie
Explore tagged Tumblr posts
lwieserce · 2 months ago
Note
to sluchaj!! takie jakby soki do hetbaty i lemoniady i piwa s owocami nawet i to jest boskie i wspanailw i kocham to i kosztuja tylko piatala a w spozywczaku zdzieraja za to nawet dyche...tylko szybko sie koncza, ale to takie mile pic taka herbate i na koncu masz jeszcze resztki malin
chwilaaaa jakie soki bo nie kojarze?? potrzebowalabym nazwe.... ja piwo pilam swego czasu z syropem malinowym z herbapolu i to jest wlasnie boskie polaczenie ale od tego czasu nauczylam sie doceniac takie najtansze chujowe bez dodatkow rowniez 🙏
0 notes
der-hexer · 25 days ago
Text
★彡Pᴏᴡᴏᴅʏ ᴅʟᴀᴄᴢᴇɢᴏ ᴛᴡóᴊ ғ@sᴛ ᴊᴇsᴛ ᴅᴏ ᴅ**ʏ彡
Jak przeglądam główną na Tumbrl to natrafiam na posty: "zjadłam dzisiaj za dużo, zatem jutro będzie f@st" albo "robiłam f@sta a potem przytyłam" albo "miałam mieć f@sta cały dzień ale potem i tak miałam bingê".
Bazując na swoich doświadczeniach (bo f@stuję często i udało mi się zrzucić sporo dzięki temu) podzielę się swoją wiedzą i podpowiem, co może potencjalnie pójść nie tak.
🌱 "Miałam dzisiaj taki bingê że jutro nic nie zjem" - misiu kolorowy, to jeden z błędów przez który skończysz z jeszcze większym bingê następnego dnia wieczorem!
Bingê czyli napad jedzeniowy to jeden ze sposobów i sygnałów naszego organizmu na restrykcje, które sobie narzucamy. Nasz organizm chce bronić się wbrew naszej woli i zgromadzić zapas na kolejny "sezon deficytu kalorycznego". Zatem jeśli po napadzie przejedzenia dojebiesz swojemu organizmowi po raz kolejny potężną restrykcję - koło się zamknie i na 99% skończysz tak samo.
🌱 "Zrobiłam x dni f@sta to teraz mogę zjeść wszystko" - nie! To prosta droga do bingê i/lub efekty yo-yo tak potężnego, że cię z kapci wypierdoli. Po każdym f@ście należy z niego odpowiednio wyjść, nie rzucać się na jedzenia, a zacząć powoli. Od mniejszych porcji pełnowartościowego posiłku.
🌱 "F@st skończony ale żeby nie przytyć to zjem coś czego nie lubię ale ma mało kcal" - nie tędy droga. Skoro poświęcił*ś tyle czasu i wysiłku na f@st, czemu chcesz go teraz zaprzepaścić wpychając w siebie obrzydliwe jedzenie, którego nie lubisz? Niech twój pierwszy posiłek będzie pełnowartościowy i smaczny! To sprawi, że będziesz mieć satysfakcję psychiczną i fizyczną oraz unikniesz napadu. Dlatego zamiast wmuszać w siebie wafle ryżowe, których nie lubisz - zrób sobie pyszną i zdrową sałatkę = satysfakcja + pełnowartościowy i zdrowy posiłek + mała kaloryczność.
🌱 F@stować też trzeba umieć i do każdej głodówki należy się odpowiednio przygotować poprzez oczyszczenie organizmu i powolnego schodzenia z restrykcjami. Nie róbcie nigdy f@sta po okresie obżarstwa. Powoli. On nie ucieknie.
To są główne powody niepowodzeń, które zarówno testowałam na sobie i zauważam często u innych. Mam nadzieję, że komuś ta wiedza pomoże ale pamiętajcie: każdy f@st może być potencjalnie niebezpieczny. Zatem stay safe!
388 notes · View notes
iwanttobeskinny1230 · 9 days ago
Text
dzien 12
zjedzone: 637
spalone: 480
bilans: 157
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
na sniadanie skyr z cynamonem, jablko, pozniej wafle z humusem i budyn. dzis dzien ok ale serio pomiedzy sniadaniem a reszta posilkow to myslalam ze bedzie binge na 100% i sie probowalam motywowac wszytskim i sie udalo nie bylo binge wiec nestem mega dumna z siebie,bylam tez dzis na spacerze i na zakupach spozywczych, kupilam herbate wafle humusy warzywa i jablka musy i jeden baton proteinowy do testow bo takiego jescze nie jadlam. mam nadzieje ze u was dzis okej i bez zadnych overeatow
62 notes · View notes
mikoo00 · 29 days ago
Text
18.02
Hejkaaa
Musze si z wami czyms podzielic Nie wierze, w to 14. 02 mialem 2 wizyte u psychiatry seksuologa, wypisał mi recepte na testosteron 🥰 Odrazu go kupilem i tego samego dnia pognalem do przychodni gdzie pielegniarka zrobiła mi zastrzyk Dalem jej zaświadczenie Balem sie że może odmowic zrobienia mi zastrzyku, że bedzie jakos dopytywać lub komentować to, że jestem trans ale nieee :3 przeczytala i była miła Mam dwa opakowania testo i jeden pielegniarka przechowuje u siebie Powiedziala ze tak bedzie lepiej bo ludzie nie raz zapominają o leku xd Mega sie cieszeeee
Kilka dni juz na testo Nie dostrzegam na razoe slutkow ubocznych typu tam uderzenia gorąca, nadmierne bycie horny ani nie zatrzymala mi sie woda w organizmie Nie jestem tez rozdrazniony Czuje sie dobrze i szczesliwy, że wkoncu bede tak wlasciwie dorastał we właściwy sposob- jako facet
Mam motywacje by zdrowiej jesc i zacząć ćwiczyć
Nie moge sie doczekac az mi głos sie obniży Mega mnje ciekawi jak bede brzmiał i tak juz na starcie mam dosc niską barwe głosu 🤭
To tyle na razie
Bajoo🖤🖤🖤
78 notes · View notes
nopookietimesq · 19 days ago
Text
28.02.25 - bilans
-----------------------------------------
Co dziś zjadłam:
• leczo
• mandarynki
• nektarynki
• jabłko + cynamon
Łącznie: ?? (nie policzone)
-----------------------------------------
Dokładnie, jak możecie się domyślić dziś jestem z jeden strony kompletnie nie zadowolona, bo to ile zjadłam i jak cholernie ciężko się z tym czułam jest obrzydliwe, ale miało to swój jedyny plus, czyli to że w końcu po mniej więcej tygodniu wysralam się i to sama z siebie a nie przez dulco. Wracając do samego początku to śniadania uniknęłam jak zwykle dzięki szkole. Lekcje skończyłam wcześnie, ponieważ przenieśli mi ostatnia lekcje więc miałam tylko 6, czyli już po 13 byłam w domu. Na początku myślałam że uda mi się uniknąć obiadu, ponieważ dziewczyna ojca spała, samego ojca nie było a moja siostra nic nie wspominała o nim, ale nagle ok. 15.30 dziewczyna ojca wstała i zapytała się czy jadlysmy obiad i wtedy siostra odpowiedziała że nie oraz że ona niby przed tym jak ja przyszłam ze szkoły zjadła jajka (kompletnie nie wierzę jej w to i jestem pewna że tego nie zjadła) i że ja powinnam już zjeść. W tym momencie wiedziałam że już nie unikne obiadu (od jakiegoś czasu czułam taki lekki głód psychiczny, że poprostu zjadłabym coś) Gdy poszłam nałożyć sobie obiad, czyli leczo coś mi odbiło i nałożyłam sobie strasznie dużo, na pewno dużo więcej niż wczoraj. Po podgrzaniu go w mikrofalówce zobaczyłam że jeszcze trochę i to leczo wylewaloby się z miski (dziewczyna ojca sama skomentowała moja porcje że trudno jej uwierzyć że tyle wpieprzyłam) Gdy już to zjadłam czułam się okropnie, podczas samego jedzenia również, bo jedyne o czym myślałam to o tym że nie powinnam tego jeść a tymabrdzej tak ogromnej porcji. Odrazu po obiedzie wypiłam miętę. Chwilę później, gdzieś około 17 gdy wróciłam ze sklepu (byłam w nim ponieważ pomagałam w robieniu zakupów dziewczynie ojca i namówiłam ja żeby kupiła owoce i ananasa w puszcze) zjadłam 1 jabłko z cynamonem, 2 mandarynki oraz 2 nektarynki. To jak bardzo się tym zapchalam oraz to jak obrzydliwie się po tym czułam jest niedoopisania. Po zjedzeniu owoców wypiłam drugą mięte. Wieczorem wyszłam poraz drugi z psem na spacer i gdy z niego wróciłam w końcu wysralam się i na początku jak zawsze trochę bolało, ale potem poszło gładko (xd) Przez cały dzień wypiłam 1,5l wody oraz rzułam gumy + oczywiście popijałam sobie moją ukochaną cole orginal 0 <33 Z kroków spaliłam 282 kcal. Wieczorem gdy szykowałam się do mycia to przyjrzałam się dokładniej mojemu ciału i to co wczoraj widziałam okazało się prawdą. Moje kości są bardziej widoczne oraz żebra zaczynają się przebijać (na razie widzę tylko 2/3 główne zarysy żebr) fakt faktem są to lekkie zarysy, ale mnie to cieszy i mam ogromną nadzieję że kiedyś te lekkie zarysy zmienia się w piękne kości jak u innych motylków
Tumblr media
25 notes · View notes
iwannabeskinnyemogirl · 2 months ago
Text
hejka nie było mnie tu trochę, ale wróciłam bo znowu życie mi się jebie :')
w ciągu tego czasu jak nie byłam aktywna to dowiedziałam, że mój narzeczony mnie zdradził (chociaż on twierdzi że to była tylko przyjaciółka i to wszystko było po przyjacielsku xd), dostałam mental break down a jeszcze dodatkowo studia mnie dobijają i przytyłam trochę, ale z dobrych rzeczy to po 2 latach zdałam w końcu prawko, a myślałam że to już się nie wydarzy hahah
anyway mam w planie teraz mocno wziąć się za siebie bo w lutym pod koniec jakoś idę na studniówkę ziomeczka a sukienka którą zamówiłam jest w rozmiarze xs albo xxs bo zamawiałam ją już dawno, zanim przytyłam więc mam jakiś miesiąc na to żeby schudnąć 5-7 kilo
będę starała się codziennie wstawiać chociaż jeden post z tym co jem, niestety nie mam wagi u siebie więc nie mogę na bieżąco się ważyć ale postaram się co jakiś czas wrzucić aktualizację tego ile aktualnie ważę
36 notes · View notes
lolaolalala · 3 months ago
Text
Rok kończę z makabryczną diagnozą. Mam tak rozległą endometriozę że nie ma czego ratować i trzeba wyciąć macicę, jeden jajnik i kawałek jelita. Czy jestem rozżalona że przez ostatnie 4 lata chodziłam do różnych lekarzy u siebie w mieście i żaden nie umiał stwierdzić tej choroby chociaż każdy robił USG? Mało powiedziane. Czuję się wkońcu zaopiekowana medycznie, z dala od domu, mam nad sobą kilka specjalistów i skierowanie na operację. Trochę jeszcze poczekam bo w naszym kraju prawie nic nie ma od razu. Szkoda że nie stało się to wszystko wcześniej i trzeba zadziałać tak drastycznie. Usłyszałam że cudem byłaby tu ciąża a drugi cud to utrzymanie tej ciąży. Ponownie świat mi runął i pytam siebie czym komuś zawiniłam że życie mnie tak doświadcza. W gabinecie zaczęłam wyć i nie mogłam się opanować po tych wieściach. Trafiłam na bardzo empatyczną doktor od której czułam wsparcie i zrozumienie tego co się właśnie ze mną dzieje. Nie dociera do mnie jeszcze że nigdy nie zostanę mamą. A jak dociera chwilowo to łzy same napływają do oczu. Bardzo ciężki czas przede mną. Jak sobie przypomnę ostatni rok kiedy co miesiąc żyłam nadzieją że może teraz nam się udało i zobaczę na teście dwie kreski, Boże. Okresy miałam tak straszne że nie mogłam się wyprostować, ból nie do opisania, ratował mnie tylko jeden lek przeciwbólowy, resztę łykałam jak cukierki bez efektu. Teraz do czasu operacji jestem na antykoncepcji hormonalnej non stop by nie doprowadzać do okresów i może częściowo zatrzymać tą chorobę. Nie wiem czy to wszystko nie zakończy się psychologiem bo ciężko mi sobie wyobrazić jak przechodzę nad tym wszystkim do normalności. Na nowy rok życzę Wam tylko i aż zdrowia. Jest bezcenne.
30 notes · View notes
fluttershycloud · 9 months ago
Note
hejkaa jestem nowym motylkiem i nie wiem jak zacząć, mam 173cm wzrostu i waze 64kg (🤡💀) bardzo bym chciała schudnąć do 30/40 masz jakieś radyy?? (ps wydajesz sie być bardzo comfort person)
hejkaa, dziękuje bardzoo!! mega mi miło ^^ podsyłam mój starszy nieco zmodyfikowany post z listą w sumie wszystkich rzeczy które pomogły mi schudnąć, tylko zaznaczę, że moje odchudzanie nie jest tak szybkie, ekstramalne i drastyczne jak u większości motylków. oczywiście skoro chcesz schudnąć, to napewno zrobisz to w taki sposób jaki będzie dla Ciebie najwygodniejszy, nie będe Ci prawić kazań o głodówkach i innych rzeczach. Nie wiem ile jesz teraz, ale najlepiej obcinaj sobie kalorie powolutku aż dojdziesz do wartości limitu który chcesz mieć, żeby po prostu sie do tego przywyczaić na spokojnie
1. Zacznijmy od tego, że dla mnie najbardziej efektywny jest wysoki limit - jem maksymalnie 1400 kalorii, ćwicząc przy tym. Wiele osób ma do mnie o to problem i twierdzi, że nie mam zaburzeń odżywiania jedząc tyle, ale czy mnie to obchodzi? Nie bardzo, bo to wciąż działa i chudnę. Wiadomo kto co woli, ale z większym limitem łatwiej jest żyć normalniej, mając siłe na codziennie czynności, ćwiczenia i wszystko inne. Mniej negatywnych efektów odchudzania, mniej napadów. Minusem jest to że proces odchudzania oczywiście trwa dłużej, ale szczerze to jak byłam na dietach 500 kalorii to potem już tego nie wytrzymywałam i miałam efekt jojo, myślę że sporo osób tego doświadczyło. Wiem, że to trudne jeść więcej i można mieć wyrzuty sumienia, ale po prostu ja to lubię 😭
2. Zaprzestanie codziennego ważenia się. Numerki jakie widziałam na wadze rano były wyznacznikiem mojego jedzenia w ciągu dnia. Jeżeli waga wzrosła, stwierdzałam - pierdolę to i tak nigdy nie schudnę i żarłam więcej. Jeżeli spadała, uznawałam, że mogę zjeść więcej, bo mi sie należy. Z kolei zatrzymanie jej wywoływało u mnie smutek i brak wiary w schudnięcie co też prowadziło do odstępstwa od diety. Waga człowieka sie waha, zatrzymuje i jest to normalne. Dosłownie nie ma sensu w codziennym ważeniu się, lepiej robić to raz na dwa tygodnie/tydzień
3. Ćwiczenia dopasowane do siebie. Jeżeli nie będą one dla Ciebie przejemne, to jak długo uda Ci sie je wykonywać regularnie? Ile to razy uznawałam, że codziennie będe robić treningi z youtube i polegałam? Wiele. Dla mnie taniec i kroki, czy to w terenie czy na bieżni okazały sie efektywne. Nie trzeba tego robić codziennie, kilka razy w tygodniu jest okej. Jeżeli wcześniej nie ćwiczyłaś, to warto zacząć od po prostu spacerów, jezeli są dlugie to sporo spalają, a można sobie przy nich słuchać muzyki
4. Woda, woda, woda. Ważne jest, żeby pić odpowiednią jej ilość. Oklepane powiedzenie, ale tak jest prawda. Polecam też herbatę zieloną. Oczywiscie niezdrowe jest picie za duzo, myślę że takie 2 litry będą git, wiadomo nie kazdy potrzebuje tyle samo plynow
5. Fajnie jest wprowadzić post przerywany, mi to pomogło. Polega to na tym, że je sie tylko w określonym czasie dnia np. podczas 8 godzin, czyli jem od 10 do 18
6. Jedzenia nie dzieli sie na złe czy dobre. Jeżeli masz ochotę na czekoladę, to nic sie nie stanie jeżeli zjesz jej kostkę. Tyje sie od nadwyżki kalorycznej, a nie od specyficznych produktów. Całkowite wykluczenie lubianych przez siebie produktów, może prowadzić do tego, że jeżeli dostaniesz je w swoje ręce to sie po prostu obeżresz i tyle
7. Jeżeli sie obeżresz, wybacz sobie i idź dalej do przodu. Każdemu sie to zdarza, mnie też. Nieważne jak wielkie są wyrzuty po tym, jeden dzień nadwyżki kalorycznej nie sprawi, że przytyjesz. "Ale rano waga mi podrosła" No tak, bo to jedzenie jest w tobie razem z wodą. Samo zleci jeżeli wrócisz do swojego normalnego trybu życia, nie trzeba sie katować. Jesteśmy tylko ludźmi, napad to nic dziwnego. Odchudzanie to żmudny proces, trzeba mieć do tego cierpliwość
8. Dzień dla metabolizmu. Zwyczajny dzień, w którym je sie więcej np. twoje zapotrzebowanie kaloryczne. Niektórzy ich nie stosują, niektórzy robią taki dzień raz na dwa tygodnie, albo nawet raz na miesiąc. Moim zdaniem fajnie jest to wprowadzić, obniża ryzyko napadu i pobudza metabolizm
9. Jedzenie objętościowe. 1000 kalorii pożywnego jedzenia nie jest równe 1000 kalorii totalnego dziadostwa, które jest dobre, ale sie nim nie najesz. Lepiej zjesć więcej niskokalorycznych produktów niż paczkę czipsów. Nie jest sie głodnym i jest po prostu łatwiej
Myślę, że to na tyle, te rzeczy bardzo mi pomogły!! Mam nadzieję, że coś z tego sie okaże pomocne, trzymaj się tam i powodzenia :D Zdrówka, wybacz że taki długi post mi wyszedł
30 notes · View notes
twojatragedia · 10 months ago
Text
ZĘBY
-kiedy ostatanio myłaś zęby? Dzis... czkeja dzisiaj albo nie wczoraj. Pomyślam na pewno jakos tak a moze nie.
Czekaj kto to sie spytał Wróć, dzisiaj rano(przeciesz klamiesz) nie mycie zębów jest obrzydliwe ale ja ich nie myłam może jeden dzien, dwa a może tydzien, miesiac, rok.
Czekaj Wróć -czemu nie myjesz zębów wiesz ze to obrzydliwe No powiedziała to przed chwila przecież!!! Oszalałam znowu gadam do siebie.
Czekaj a własnie zęby (Spojrzałam w lustro) Brudne żółte pognite zęby. Połowa z nich to juz wypadła.
Na serio aż tak dawno ich nie myłam nie mozliwe Czekaj który mamy rok? Jaki dzień tygodnia Którą godzine?
Patrze w lustro analizuje kazdy szczegół swojej twarzy nie rozpoznajej tej istoty w lustrz.
Jej.. jej oczy powieki opadnięte mocne since pod nimi. Oczy oczy tej istoty są takie puste bez żadnego wyrazu jakby nie żyła.
Skóra biała jak papier, policzki bardziej zapadniete niz kiedyś jej twarz nie jest juz taka pulchna.
Włosy dlugie a za razem rzadkie i zniszczone czarny kolor niczym smoła opadają na jej porcelanową twarz jak u laleczki.
Widok obrzydliwy a za razem taki hiptotyzujący widzisz dziewczyne a może troche laleczke wydaje sie taka nie realna taka pusta.
Jej wzrok jest taki pusty jakby od dawna w niej zycia nie było cała wydaje się pusta w środku ale ale jej zęby całe pognite to pewnie przez wate,wate cukrową ktorą jadła na potęgę.
A może to wina wymiotów w sumie nie raz łapała się na wymiotach po posiłku jak nikogo w domu nie było.
Jej cały widok przyprawia o dreszcze. Ciało tej dziewczyny całe sine blade pokryte siniakami, ranami, bliznami i tłuszczem.
Z tej iluzji wyrwało mnie pytanie -kiedy ostatnio myłaś zęby? Nie..nie wiem nie pamiętam.
-pamiętasz co kolwiek coś z ostatniego tygodnia? o poprzednich latach miesiącach nawet nie wspomne.
Znowu zamarłam nagłe uczucie pustki powiększyło się Jak jak ja mam na imie wyszeptałam
KIM JA DO CHOLERY JESTEM
-Twoja Tragedia
31 notes · View notes
ojciecgnateusz · 11 months ago
Text
Update: post pani od skinnyshamingu spadł z rowerka ❤️
Mistrzu dostał absolutnej kurwicy.
Możecie kurwa przestać? NAPRAWDĘ tęsknię (jakkolwiek to nie zabrzmi) za starym community. Bez bodyshamingu. Każdy skupiony na własnej dupie. Bez fatspo i wyzywania randomowych ludzi na ulicy. To już był koszmar. Teraz bodyshaming przeniósł się jeszcze dalej i dotknęło mnie to osobiście.
Skinnyshaming. Skinnyshaming w środowisku motylków? Ależ tak! (Nie uwierzyłbym gdybym na oczy me piękne szare tego nie ujrzał). Coraz częściej pojawiające się posty ziejące nienawiścią do osób po leczeniu, które wciąż są szczupłe (no oczywiście chcielibyście żeby skończyli jak ofiary feedersöw, co?) - bo to jest urwasz twarz normalne. Człowiek jest leczony zazwyczaj do górnej granicy niedowagi/początku wagi prawidłowej, czy - co mnie osobiście dotyczy i stąd ten post - ludzie chudzi GENETYCZNIE. Według tej logiki chudy nie może wpaść w ED, bo jest...chudy. Tak jak możesz mieć BMI 24 i mieć anoreksję tak możesz zaczynać z BMI 16 i wpaść w anoreksję. Czy jeszcze lepiej - 'bo jest chudx i je!!!!' No to niech je. Ja pierdolę. Głodnx to niech je. Zwykła funkcja organizmu, a wszyscy mamy różne kości i różne tyłki.
Od siebie wtrącę - NIGDY nie będę miał sylwetki fitnesiarza. To znaczy oczywiście mógłbym gdybym celowo wyhodował u siebie fitoreksję, ale gdybym zaprzestał ćwiczeń 5x w tygodniu i ekstremalnego pilnowania michy to good bye mięcho, witajcie gnaty. No taką mam budowę. Zdrową, ale kościstą. Nie wyzbędę się i mam to gdzieś póki mam zdrowy mózg, jestem sprawny, zadowolony z życia i mam świetne wyniki. Taki jestem. Mówi wam to coś? A jednak nie wyzywam w internecie facetów, którzy zrobią dwa brzuszki, podniosą szafkę przy remoncie i zjedzą jeden serek wiejski więcej i sylwetka jak marzenie. Dlaczego? Bo to jebana genetyka. Jebana biologia.
Skończcie z tym. Serio
P.S post inspirowany wpisami osób, których screenów tu nie wrzucę, bo jestem dżentelmenem i zachowuję kulturę. Acz były BARDZO kontrowersyjne, brutalne i triggerujące (osoby zostały zgłoszone)
31 notes · View notes
uvgk · 23 days ago
Text
Niewystarczająco dobra mogę być tylko dla siebie.
Dla innych mam być NAJLEPSZA.
Tu pierdolenie nie na temat 👇
Mało mnie tu, bo topie się obecnie w książkach.
Przygotowania do matury idą dobrze. Jako, że obrałam już jakiś czas temu jakieś ścieżki i doszłam do wniosku co mogę robić po szkole, to wiem na czym bardziej się skupić.
Matma... TAK JA I MATMA.
Wiem, to się nie łączy...
Ale jak tak zaczęłam się do tego przykładać, chodzę na zajęcia dodatkowe (pani od matmy to skarb, niech ją siły wyższe chronią) to okazuje się, że matematyka nie jest tak skomplikowana, jak wydawało mi się przez długi czas. Ale doprowadziło mnie do tego tylko i wyłącznie napierdalanie arkuszy, zadań i nauka (miałam trochę do nadrobienia).
Oprócz tego rozszerzam geografię i angielski i przedewszystkim muszę skupić się na geografii (o angielski się nie martwię, bo idzie mi wyjątkowo dobrze). Pomyślicie
"co jej odjebało"
Polibuda.
To narazie jeden z najlepszych planów, chociaż niektórzy nazwaliby to samobójstwem xDD
Jeden kierunek mnie poważnie zainteresował, później odpuściłam sobie, bo stwierdziłam że musiałabym rozszerzać matematykę lub fizykę ale po zagłębieniu się w szczegółowe wymagania uczelni na którą planowałam się wybrać, okazuje się, że geografia również się trochę liczy, więc odzyskałam nadzieję.
I musiałabym przejść egzaminy wstępne ale szczerze? Jak nie wyjdzie to się nie załamie. Jestem w tym temacie pewna siebie, bo mam wrażenie, że sobie poradzę, ale jak nie to mam dwa inne pomysły.
Ta, chodzi o architekturę.
Kiedyś chciałam iść na ASP ale wiele osób uświadomiło mi, że nie będę po tym miała przyszłości. Jeśli już planuje żyć to wypadałoby coś osiągnąć, a architektura wchodzi w skład moich zainteresowań (raczej hobbistycznie i w teorii. Nie wiem czy wiecie, ale no interesuje się wyjątkowo sztuką xD)
Dlatego najbardziej skupiam się na matmie i geografii, angielski nie sprawia mi problemu a polski jakoś przeżyje. Obawiam się najbardziej ustnej z polskiego ale mam osobę która wierzy we mnie bardziej niż ja sama w siebie wierzę także - motywacja jest.
WRACAJĄC DO TEMATÓW TEGO BLOGA, BO SIE ROZGADAŁAM (rozpisałam raczej xDDD)
Stoję w miejscu. Tak.
Dalej stoję w miejscu.
Ostatnio chłop dowiedział się ile ważę i pytał się czy to nie za mało, ale mi ufa. Mysle, że narazie i tak niżej za szybko nie zejdę, bo muszę mieć siłę do nauki i do życia. Ostatnio ogólnie mam jej trochę więc tego nie zmarnuję.
W marcu lecę na badania tarczycy, bo mam wrażenie, że mogę mieć z nią problem. Kilka osób mówiło mi, że nie zaszkodzi mi się zbadać i może przez to mam tak nieregularne miesiączki, jestem senna i słaba + śpie po 9-10h dziennie (zabawne, wcześniej brałam tabletki nasenne bo nie byłam w stanie spać więcej niż 5 godzin. Kocham życie 🥹).
Jako, że nie mam jebanej niedowagi, to nie mam się o co martwić. Dla wszystkich i tak wyglądam tak samo jak wcześniej.
Mało kto zwrócił mi uwagę, że schudłam czy coś, ale ja czuję różnice (chociaż dalej nie jest to tyle ile chce)
W tym tygodniu napewno będę miała więcej ruchu, bo mam małą sprzeczkę z rodzicami, auta obecnie nie mam (mój brat nim jeździ bo jego auto zdechło) i postanowiłam, że będę chodzić do szkoły xD
Jest to 10km w dwie strony i wiem, że jutro i w środę tak zrobię. Rodzicom powiem, że kolega akurat jedzie i mnie podwozi. W sobotę lecę na bardzo romantyczną randkę z chłopakiem do parku trampolin i zostaje u mnie do niedzieli.
TO BYL MOJ POMYSŁ I JESTEM OGÓLNIE ZAJEBISTA.
Spodobało mu się cholernie.
Dawno nie robiliśmy nic takiego, bo jest zimno. Zwykle jak się spotykamy, to spędzamy czas u niego w mieszkaniu lub u mnie w domu i ewentualnie idziemy na spacer czy coś. Jasne - z nim mogłabym leżeć i nic nie robić, ale tęsknię za tym naszym szlajaniem się po mieście, chodzeniem po ruinach czy poprostu wspólną aktywnością. Bo naprawdę szczerze kocham robić z nim takie rzeczy.
Oprócz tego zgodził się, żebym zrobiła mu makeup, bo jesteśmy ciekawi jak będą prezentować się jego rzęsy pokryte tuszem. ON MA TAKIE PIĘKNE, GĘSTE, DŁUGIE RZĘSY...
Jeśli kiedykolwiek miałabym być o coś zazdrosna, to właśnie o nie.
12 notes · View notes
sunny-xx3 · 1 month ago
Text
Tumblr media
Oficjalnie koniec reco. Naprawde myslalam ze tym razem sie uda ale jednak nie, jestem zbyt bezwartosciowa na zycie bez ed. Mimo jedzenia wiecej od grudnia, nie liczenia kcal i staran w unikaniu tresci ktore moga mnie triggerowac to glosik z tylu glowy, poczucie winy i nienawisc do samej siebie nadal pozostaja niezmienne (T_T)
Przez to to konto bylo jakis czas w pewnego rodzaju zawieszeniu. Wbrew temu co pisze, ze staralam sie unikac wchodzenia tu, to co jakis czas sprawdzalam wpisy z kont ktore lubie ale raczej bez zostawiania sladu po sobie. Od czasu ogloszenia reco pojawily sie 2 posty, jeden w sylwestra, po tym jak sie nieco za duzo napilam, o nieudanych probach reco i jeden o tym ze rzygalam. Bardzo ich nie lubie, ale zostawiam, bo przeciez nie wszystko musi mi sie podobac.
Chce wrocic do jakosci postow jaka mialam kiedys, opis dnia i bilansy do tego. Przyjemnie mi sie to robilo i chcialabym znow to wprowadzic, ale troche stracilam swoja zdolnosc do upiekszania rzeczywistosci, a zdolnosc ta pomagala mi wtedy bardzo, bo zawsze bylo o czym napisac bez zarazania innych moim zmarnowaniem i dolem.
Gdybym pisala wszystko, bez pomijania aspektow bardzo negatywnych to wpisy stanowily by istna pozywke dla osob spuszczajacych sie nad swoim nieszczesciem, dobijajacych sie czytaniem o nieszczesciu innych by spotegowac to uczucie u siebie. Nie wiem czy w ogole zrozumiale jest to co napisalam... Chodzi mi po prostu o zamkniecie sie w swojej bance negatywow i smutku, gdzie nie widzisz, nie chcesz zobaczyc, nic pozytywnego, a wolisz taplac sie w depresyjnym bagnie z nadzieja ze ktos ci pomoze. Prawda jest jednak, ze nie stanie sie to bez twojej inicjatywy i okazanej checi. Czy to sprawiedliwe czy nie zalezy od punktu widzenia. Ja sama widze argumenty za i przeciw temu co tu napisalam, ale tak chyba jest ze wszystkim. Przynajmniej u mnie. A wlasnie... stanelam na wadze. Nie wierze w to, ze ta waga dziala, zawsze mam wrazenie ze pokazuje mniej niz jest w rzeczywistosci, ale zalozmy ze dziala bo reszta domownikow nie widzi w niej problemu. Stanelam i zobaczylam 48.9, to bylo pod wieczor, nastepnego dnia rano pokazalo 48.5. Waga w normie. Nie mam juz niedowagi (48.5kg/160cm/~bmi19). Jest tak blisko 50... To mnie tez po czesci pchnelo do zakonczenia recovery, bo nie jestem w stanie zniesc mysli, ze jezeli dalej tak pojdzie bede wazyc ponad 50kg.
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
(typowo, z wpisu ktory mial byc krociutki wyszla mi rozprawka skaczaca z tematu na temat)
Witam z powrotem (^_^)/
17 notes · View notes
mikoo00 · 1 year ago
Text
Stęskniłem się za wstawianiem tu postów Nie chciało mi się przez ten czas miałem wrażenie, że nie mam nic ciekawego do podzielenia się tu z wami
Także tak.. Miałem iść do pracy w te święta siła wyższa zadecydowała, że mam siedzieć na dupie w domu Rozchorowałem się Zaczęło się od bólu gardła, który zignorowałem Parę dni później dopadł mnie katary w robocie non stop kichałem smarkał em miałem dreszcze, było mi zimno mimo, że tego dnia było ciepło na polu
Jak sprzątałem pety w ten dzień to jakiś typ mnie zaczepił,, nie za zimno ci? " ja tylko się spojżałem na niego, wkurwiony i polazłem dalej Wypalili pety ale nie rzucili gdzieś na parking jeden mi dorzucił do szufelki ehhh
Jakoś przetrwałem
Miałem iść następnego w pon do roboty Mama jednak widziała, ze źle się czułem i powiedziała, żebym szedł do lekarza Nie wiem czemu ale sie zdziwiłem xd,, przesz nic mi się nie dzieje.. " no ale polazłem Ciesze się w sumie, że dostałem zwolnienie do niedzieli Stresowałem się cały miesiąc tym czy będę miał jak dojechać do pracy
Wieczorami oglądałem z braćmi awatara Spędzając czas w pokoju brata (tego od nark0) zaniepokoiło mnie to, że wchodzi na stronę zakładów bukmacherskich STS, od razu zaświeciła mi się czerwona lampka w głowie, neurony się połączyły xd Pisałem tu, że on ma długi i to dość spore.. Tak sobie myślę czy czasem spora część kasy, którą stracił nie jest z powodowane właśnie tym Uzależnieni, którzy nie korzystają z dalszej pomocy często szukają zamienników i mój brat możliwe, że poszedł w stronę hazardu
A tak to spoko jako, że miałem wolne to mogłem iść w czwartek do terapeutki idk czemu ale jak usłyszałem pomoc psychologiczna to skojarzyło mi się z wizytami u psychologa szkolnego xd
Lubię ją i fajnie mi się z nią gada Mogę wkoncu więcej mowic o moich relacjach.. Wgl o moim życiu, traumach itd Ciesze się, że ona akceptuje mnie takim jakim jestem (trans) nie spodziewałem się, że będzie zadawać mi pytania o to np jak to wpływa na mnie Myslalem skończy się na tym, że powiem okej i dobra jest, koniec tematu, jak na terapii leczenia uzależnień xd No ale się cieszę z drugiej strony było mi ciężko powiedzieć coś więcej na ten temat
Wiedziałem że spyta się o moje długie włosy xd wiem, że one mi nie pomagają jeśli chodzi o passing i jest 100% prawdopodobieństwo przez to, że będę misgenderowany Odpowiedziałem, że mi się podobają takie i wyglądam lepiej w nich i że jak miałem krótkie włosy to i tak nie byłem zadowolony z tego jak wyglądam i fiksowałem się na punkcie wszystkiego Mam baby face jestem niski itp.. No to dlaczego miałbym przejmować się stereotypami, oczekiwaniami wobec facetów, skoro nawet nie mogę im dorównać bo nie jestem na testo Nie przeskoczę tego nie ważne jakbym się starał
Mimo tego ludzie, których znam mnie nie misgenderują (poza rodziną muszą się przyzwyczaić) jak poznaje kogoś nowego na meetingu, powiem swoje imię najwyżej spytają ile mam lat ale nie mówię, że jestem trans Chce być lubiany za to jaką jestem osobą a też nie chce budować przyjaźni z 50 letnimi alkoholikami 😬
To ze inni mają wyjebane czemu jestem typem a wyglądam babsko i jak dziecko daje mi komfort jakiś Zawsze się bałem ze nawet jak będę ileś czasu na testo to nigdy nie będę wyglądał męsko i będę musiał zawsze usprawiedliwiać swój wygląd, tłumaczyć się, będę obiektem kpin, ludzie będą chujami dla mnie
Przestałem się aż tak bardzo skupiać na tym jak inni mnie odbierają Ja się chce czuć w tym ciele dobrze i inni nie mają prawa mi wtłacza" swojej fizji tego jak facet powinien wyglądać Mnóstwo facetów ma długie włosy przecież xd
Staram się nie myśleć o mojej gender dysforii ignorować jej istnienie Nie powiedziałem terapeutce o tym, że chce się głodzić przez to, ani o tym ze nie mogę na siebie patrzeć ani o tym jak nie komfortowo się czuje teraz gdy przytylem a babskie "atrybuty" tłuszcz podkreślił
Naszczescie przywyklem do mis generowania przez obce osoby Jest to niekomfortowe ale wiem jak wyglądam Ludzie nie wiedzą i z kąd mają wiedzieć ani nie muszą Ja też nie czuje potrzeby każdą obcą osobe wyprowadzić z błędu
Nie mówiłem też o tym, ze w pracy nie potrafię nawiązać znajomości bo jestem trans i nie wyobrażam sobie udawać kobietę i budować na tym jakieś relacje Ide do roboty by zarobić a nie by szukać przyjaciół
Choć z drugiej strony są osoby, które lubię i chciałbym je lepiej poznać Kiedy czuje się przy nich komfortowo muszę się pilnować by nie mówić w formie męskiej Boje się że stracę pracę Nie jestem na testo i mogę se tym zaszkodzić tylko
Także to tyle z nowości u mnie
56 notes · View notes
myslodsiewniav · 2 months ago
Text
23-01-2025
Wpadłam w króliczą dziurę pinteresta szukając rzeczy do zaliczenia.
Mój piesek nie chce jeść.
Boli mnie brzuch i nie bardzo wiem dlaczego. Chce mi się jeść, ale nie mam apetytu.
Zrobiłam wczoraj bare-minimum, a jednak siedziałam nad pracą do 20 (tj. mój zespół z zadania zaliczeniowego zmienił status ze "skłóconego" na "zgodny u podstaw zadania i zorientowany na wykonanie konkretnych celów" więc to jest progres).
Miałam koszmary. Bardzo - pewnie przez bolący brzuch.
Nie zrobiłam zaliczenia praktyk (muszę poszukać przygotowanych dokumentów i je wydrukować - naprawdę badał, codziennie wstaję z myślą, że to zrobię i ciągle odsuwam to na później), ale zostałam wciągnięta do takiego projektu - mogę dostać jeden dodatkowy certyfikat, więc się opłaca, ALE wczoraj wieczorem autor tego projektu, BADACZ NAUKOWY, reprezentujący międzynarodową organizację zaprosił mnie na wywiad... Więc, ech, znowu się denerwuję tym, że mogę się jąkać i powiedzieć jakąś głupotę. Dla kontekstu: stresowałam się perspektywą wywiadu na żywo w radiu 4 mc temu, do którego nie doszło. Cała inicjatywa była promowana przez panie z działu marketingu uczelni (te panie, których nie lubię) i a do wywiadu też prawdopodobnie nie doszło przez te same Pani (bo bym pewnie powiedziała w radiu jak chujową robotę odwalają).
Do tego już drugi rok przekładam wywiad, jakiego miałam udzielić do podcastu - jako kobieta z doświadczeniem życia z ADHD, którą późno zdiagnozowano. To się wydarzy, ale muszę się zgrać z autorką podcastu...
Tym czasem wychodzi na to, że najpierw udzielę wywiadu badaczowi naukowemu - mam nadzieję, że po polsku. Nie stresowałam się dotąd (od jakichś 5 lat) mówieniem po angielsku, aż do tego zaliczenia z angielskiego tyg temu, gdy zaskoczyłam samą siebie brakiem słów i trzęsącym się głosem.
Muszę jeszcze ogarnąć kilka rzeczy... i zaliczenia cisnąć dlaje... Jestem taka zmęczona...
7 notes · View notes
linkemon · 1 year ago
Text
Haku x Reader
Resztę oneshotów z tej i innych serii możesz przeczytać tutaj. Zajrzyj też na moje Ko-fi.
Some of these oneshots are already translated into English. You can find them here.
Tumblr media
ʙʏ ʀᴀᴛᴏᴡᴀᴄ́ ғɪɴᴀɴsᴏᴡᴏ śᴡɪᴀ̨ᴛʏɴɪᴇ̨, [ʀᴇᴀᴅᴇʀ] ᴢᴏsᴛᴀᴊᴇ ᴘʀᴢʏᴅᴢɪᴇʟᴏɴᴀ ᴅᴏ ��ʀᴀᴄʏ ᴡ ᴌᴀᴢ́ɴɪ. ɴɪᴇ ᴡɪᴇ ᴊᴇsᴢᴄᴢᴇ, ᴢ̇ᴇ ᴊᴇᴊ ᴘʀᴀᴄᴏᴅᴀᴡᴄᴢʏɴɪᴀ̨ ᴢᴏsᴛᴀɴɪᴇ ᴘʀᴀᴡᴅᴢɪᴡᴀ ᴡɪᴇᴅᴢ́ᴍᴀ. ᴏᴅ ᴢᴀᴌᴀᴍᴀɴɪᴀ ʀᴀᴛᴜᴊᴇ ᴊᴀ̨ ʜᴀᴋᴜ. ᴄʜᴌᴏᴘᴀᴋ, ᴋᴛᴏ́ʀʏ ɴɪᴇ ᴘᴀᴍɪᴇ̨ᴛᴀ ᴋɪᴍ ᴊᴇsᴛ ɪ ᴢᴀ ᴡsᴢᴇʟᴋᴀ̨ ᴄᴇɴᴇ̨ ᴘʀᴀɢɴɪᴇ ʙʏ ᴜɴɪᴋɴᴇ̨ᴌᴀ ᴛᴇɢᴏ sᴀᴍᴇɢᴏ ʟᴏsᴜ.
[Reader] ostatni raz rzuciła spojrzenie w stronę chramu. Czarny dach pokryty mchem. Czerwona brama tori wybijająca się na tle zieleni. Kilka sióstr zmierzających na jeden z rytuałów. Wszystko jak zawsze, poza człowiekiem stojącym na szczycie schodów. Wyłaniał się z wieczornej mgły, patrząc gdzieś w dal. W zamyśleniu głaskał długą brodę.  
Obecny kannushi był tak stary, że dziewczyna widziała go tylko kilka razy przy najważniejszych uroczystościach. Ledwo dawał sobie radę ze swoją pracą. Nikt z młodych ludzi nie chciał go zastąpić. Nie posiadał też dzieci. Całą nadzieję pokładał w sierotach, takich jak ona. Od kilku lat jednak nie znalazł się ani jeden chłopiec w odpowiednim do nauki wieku. Kilku odeszło zanim podupadł na zdrowiu, a jedyny, jaki został, miał tylko trzy lata. Fakt, że kapłan wyszedł ją pożegnać, uznała za dziwnie podejrzany.  
Poprawiła torbę, próbując zrozumieć, co właściwie zaszło wczorajszego wieczoru. Zaraz po kolacji mężczyzna wezwał ją do siebie. Niewiele mówił. Głównie Annaisha-san wyjaśniała jej sytuację. [Reader] od zawsze respektowała najstarszą miko. Nie mogła jednak powstrzymać słów złości i frustracji wydobywających się z głębi swojego serca. Dlaczego miała stąd odejść? I to jako jedyna? Cała reszta zostanie tu sobie w spokoju i będzie mogła robić to, co dawniej. Tymczasem ona miała zmienić całe swoje dotychczasowe życie, by pracować w jakiejś łaźni, u kobiety, o której nigdy wcześniej nie słyszała. Nie to miała na myśli, gdy mówiła, że pragnie przygód.  
— Jak długo tam zostanę? — spytała dziewczyna, wlokąc się za Annaishą.  
— Tyle, ile będzie trzeba — odrzekła kobieta. Nie odwróciła się w jej stronę ani razu. — Spakowałaś wszystko, o co cię prosiłam?  
— Tak. — [Reader] wróciła myślami do śmierdzącej kulki spoczywającej w torbie. Czyżby jej pracodawczyni miała problem z molami? Powiedziano jej jedynie, że ma odpowiednio pachnieć i kazano wrzucić jeszcze drugą sztukę dla pewności.  
Morze zieleni ustąpiło piaskowej ścieżce. Drobne ziarenka wciąż były lekko mokre od wilgoci. Wiele razy przebywała w tej okolicy, ale odnosiła wrażenie, że jeszcze nigdy nie widziała tego miejsca. Przed nią rysował się tunel, z którego wyzierała ciemność. Statua pomniejszego bożka zdawała się wwiercać w nią przenikliwy wzrok.  
— Posłuchaj. — Miko wreszcie przystanęła i złapała ją delikatnie za ramiona. — Wiem, że jest ci ciężko, ale to jedyna nadzieja, by uratować nasz dom. Nie znam moich rodziców, tak samo jak ty. To miejsce było moją przystanią przez całe życie i wierzę, że czujesz podobnie, dlatego w imieniu wszystkich proszę cię o pomoc. Kiedy byłaś mała, mówiłaś, jak bardzo chcesz podróżować. Potraktuj to jak szansę na poznanie czegoś nowego. Jestem pewna, że twoja praca pomoże nam wszystkim stanąć na nogi i niedługo znów będziesz z nami.  
[Reader] nie wiedziała, co odpowiedzieć. Objęła starszą kobietę, mocno pragnąc, by wcale nie musiała jej puszczać. Ta w ciszy pogłaskała ją po głowie, po czym poprowadziła w głąb tunelu.  
Po drugiej stronie przywitało ją coś w rodzaju stacji kolejowej. Zdawało jej się, że słyszy pociąg, ale nigdzie nie udało jej się zobaczyć torów. W pośpiechu minęła ławki pokryte kurzem i czterokolorowe szyby. Na zewnątrz czekało na nią najczystsze niebo, jakie kiedykolwiek widziała. Było to lekko dziwne, biorąc pod uwagę, że południe już dawno minęło. Niebieski królował nad jej głową, gdy przemierzała połacie zielonej trawy. Musiała przyznać, że pełne kwiatów i poprzecinane maleńkimi strumyczkami miejsce zapierało dech w piersiach.  
— To skansen? — zaciekawiona zadała pytanie, widząc w oddali szereg budowli.  
— Coś w tym rodzaju. — Odpowiedź miko była cicha.  
[Reader] mijała opuszczone budynki, czując narastający niepokój. Rozglądała się dookoła, próbując znaleźć kogokolwiek, kto sprzedawałby bilety, albo turystów, ale nie dopatrzyła się nikogo. Może interes upadł? Jeśli jednak by tak było, to dlaczego na jednym ze straganów widziała jeszcze parujące przysmaki?  
— Niczego nie dotykaj! — ostrzegła ją kobieta, gdy zobaczyła, jak podchodzi w stronę szaszłyków. — Po to kazałam ci zabrać nasze onigiri. — Z niepokojem spojrzała w kierunku, z którego przyszły. — Robi się późno. Posłuchaj mnie uważnie. W tamtym kierunku — wskazała — znajduje się łaźnia. To tylko kilka budynków stąd. Zaczekaj, aż się ściemni. Potem zjedz cokolwiek. Owoc, liść, trawę, nieistotne. Pamiętaj tylko, żeby nie jeść niczego ze straganów. Potem od razu wchodź do budynku. Szukaj Yubaby. To ona ma cię zatrudnić.  
— Nie możesz mnie odprowadzić? — Dziewczyna czuła, jak ogarnia ją strach.  
— Nie. To… taka tradycja — zakończyła niezgrabnie Annaisha. Z tymi słowami odwróciła się i szybkim krokiem zaczęła zmierzać w drogę powrotną.  
[Reader], sama, na wielkim placu, rozejrzała się niepewnie. Może tylko jej się wydawało, ale robiło się coraz chłodniej. Słońce zdawało się zachodzić niezwykle szybko, gdy szukała swojego przyszłego miejsca pracy. Objęła się ramionami, próbując odpędzić choć część zimna. Kiedy zapadł zmrok, ogarnęła ją panika. Lampy powoli się zapalały, a ona wciąż nie wiedziała, gdzie jest. Na szczęście chwilę później odetchnęła z ulgą na widok drewnianej tabliczki zwiastującej, że trafiła w dobre miejsce. Pochyliła się nad jednym z wyrastających spod betonu ziół i zerwała maleńki listek. Nie było smaczne, więc przełknęła je szybko. Kiedy jednak podniosła głowę, w gardle zamarł jej krzyk. Odruchowo cofnęła się, przylegając do murowanej ściany. Kilka metrów od niej, w bladym świetle, poruszał się potwór. Kreatura była czarna. Zdawała się pełznąć po kamieniach. Zaraz za nią wędrował zaś cały rządek czegoś, co wyglądało jak zjawy. Przezroczyste ciała sunęły nad ziemią. Podążały w kolejce do łaźni, do której miała zamiar wejść. Przerażona chciała wrócić. Gdy jednak spojrzała na miejsce, z którego przyszła, zauważyła, że pokrywa je woda. Pokręciła głową. Musiała się uszczypnąć. To na pewno był tylko sen. Nieważne jednak, ile razy mrugała, obraz pozostawał ten sam. Schody kończyły się czymś w rodzaju szerokiej rzeki. W oddali, po drugiej stronie, jaśniało coś, co wyglądało jak opuszczona stacja kolejowa, którą wcześniej mijała. Nagle zdenerwowanie Annaishy zaczęło mieć sens. Czyżby wiedziała, że coś takiego się stanie? Czy właśnie dlatego zostawiła ją w pośpiechu samą?  
— Co tu robisz? — Cichy, lecz stanowczy głos wydawał się szczerze zdziwiony jej obecnością.  
Przerażona chciała krzyknąć, ale czyjaś dłoń ją powstrzymała. Jej oczom ukazał się chłopak, na oko w jej wieku. Miał na sobie robocze ubrania. Ku jej uldze, jego postać była całkowicie ludzka. Widząc, że się uspokoiła, odjął rękę od jej ust.  
— Nie powinno cię tu być. — Przyjrzał się jej dokładnie. Ubrania powiedziały mu częściowo, z kim mógł mieć do czynienia. Dla pewności podążył za dziwnym zapachem. Sięgnął do torby, wyjmując ziołową kulkę. Tak jak się spodziewał. — Jesteś ze świątyni? — zadał pytanie, chcąc ostatecznie potwierdzić swoje domysły.  
Pokiwała głową, bojąc się odezwać.  
— Tu nie jest bezpiecznie. Chodź ze mną. — Wstał i wyciągnął dłoń.  
Niespokojnie rozejrzał się po okolicy. Nie zwracał jednak uwagi na duchy. Wpatrywał się w ciemniejące coraz bardziej niebo.  
— Czym są… Kim są…? — Dziewczyna nie wiedziała, jak zapytać o dziwne stwory. Jej rozmówca zrozumiał jednak w mgnieniu oka.  
— Nie powiedzieli ci w świątyni, gdzie cię wysyłają? Gościmy bogów, duchy, demony i wielu innych. Ludzi, takich jak ty, prawie się tu nie spotyka.  
— Szukam Yubaby. Podobno prowadzi tę łaźnię. — [Reader] miała wrażenie, że jej głos brzmi obco.  
— Pracuję dla niej. Trafiłaś w dobre miejsce, ale w nienajlepszym czasie…  
Cokolwiek chciał powiedzieć pracownik, nie zdążył. Czarna sylwetka przechodząca nieopodal zwróciła w jego stronę dziwną głowę. Ten w odpowiedzi dmuchnął w jej kierunku. W powietrzu uniósł się przepiękny zapach płatków wiśni. Róż na moment przesłonił świat. Tajemniczy nieznajomy czym prędzej pociągnął [Reader] za sobą i zniknął w następnej ciemnej uliczce. Dziewczyna mogła przysiąc, że jeszcze nigdy w życiu nie biegła tak szybko. Nie wiedziała nawet, że jest w stanie rozwinąć taką prędkość. Zupełnie jakby ścigała się z wiatrem.  
— Kupiłem nam tylko trochę czasu. Na razie nikt nie może cię znaleźć. Dopóki nie załatwimy ci pracy. Rzucę na ciebie zaklęcie i staniesz się niewidzialna. Jedynym miejscem, gdzie musisz uważać, jest most. Kiedy na niego wejdziesz, weźmiesz głęboki wdech i nie oddychaj, dopóki nie zejdziesz. Spotykamy się po drugiej stronie. Wszystko jasne?  
— A możesz to powtó… — Nie zdążyła spytać. Kolejna fala drobnych kwiatów przesłoniła jej pole widzenia.  
Kiedy otworzyła oczy, stała tylko kilka kroków od ogromnego, czerwonego mostu prowadzącego do łaźni. Kiedy w ogóle przebyła ten dystans?  
Jej przewodnik już wkroczył na drewniane deski, lawirując między różnymi postaciami. Miała ochotę się rozpłakać, ale powstrzymała łzy. Nie miała teraz na to czasu. Nabrała powietrza i pognała za nim. Nie oglądała się za siebie. Jakaś żaba głośno konwersowała z wchodzącymi. Już chciała ją minąć, gdy wyrósł przed nią olbrzym. Czymkolwiek był, miał kilka metrów. Rdzawe cielsko przypominało bezkształtną masę z otworami na oczy. Usadowił się na środku, zapełniając całą przestrzeń. Kreatury zaczęły coś do niego mówić w dziwnych językach, który nie rozumiała. Płuca zdawały się ją palić do żywego, gdy bezskutecznie próbowała się przecisnąć obok. Musiała coś zrobić i to szybko. Gorączkowo rozejrzała się dookoła. Niedaleko leżała gałąź. Musiała spaść z jednego z nielicznych drzew. Podniosła ją, modląc się, by coś przed nią nie okazało się bogiem. Nie chciała mu się narazić. Wbiła patyk w czerwoną masę. Coś zabulgotało i skurczyło się, jakby z bólu. Popędziła przed siebie, odnajdując czarną czuprynę.  
— Udało ci się. — Wyszeptał. — Chodź za mną.  
Wbrew pozorom nie weszli do środka. Poprowadził ją maleńką ścieżką obok. Później zaczęli schodzić po schodach. W przeciwieństwie do przepychu, który ją przywitał od frontu, tu było znacznie bardziej obskurnie. Mijali maszynerię. Ciąg rur, który zapewne doprowadzał wodę. Niektóre z nich syczały, inne lekko przeciekały. Znów wyszli na zewnątrz. Tym razem kierowali się w górę. W pewnym momencie zatrzymała się i spojrzała w dół. To był błąd. Nie zdawała sobie sprawy z tego, jak wysoko się znajduje. Przycupnęła na wąziutkim schodku z głową między kolanami. Tego było za wiele.  
— Wszystko w porządku? — Ciepła dłoń spoczęła na jej ramieniu.  
— Niezbyt. Co ja tu w ogóle robię? Jestem kilkaset metrów nad ziemią. O ile nie wyżej. O ile na dole w ogóle jest ziemia! A przecież dopiero co wyszliśmy. Jak to jest w ogóle możliwe? Dookoła są rzeczy, o których czyta się tylko w bajkach. Potrafisz czarować. A miałam tylko pracować u miłej staruszki. Wszystko jest nie tak! — Łzy płynęły gęsto, znikając gdzieś w dziwnej przestrzeni pod jej stopami.  
— No już, już... — Objął ją i pogłaskał po głowie. — Na początku zawsze jest trudno. Kiedy ja tu trafiłem, też niewiele wiedziałem i byłem sam. A ty masz mnie. — Posłał jej krzepiący uśmiech.  
— Ale… ja cię nie znam — wydukała, próbując się uspokoić.  
— Mów mi… mów mi Haku.  
— [Reader]. — Otarła łzy rękawem szaty.  
Pociągając nosem, ruszyła za nowym znajomym, który nie puścił jej ręki ani razu przez resztę drogi. Była mu za to wdzięczna. Nie była pewna, czy w którymś momencie nie zaczęłaby po prostu biec z powrotem do wejścia, by chociaż popatrzeć na miejsce, z którego przyszła.  
Powinna być przygotowana na to, że znajomy Haku będzie równie dziwny, jak reszta magicznego świata, ale z jakiegoś powodu oczekiwała postaci podobnej do niego. Dlatego gdy z oparów ciepłego powietrza wyłoniło się coś na kształt ogromnego pająka, schowała się za plecami chłopaka. Osiem ramion pracowało w nadludzkiej symbiozie, dokładając węgla do pieca.   
— [Reader], poznaj Kamajīego. On znajdzie ci pracę…  
***  
[Reader] złapała ciepłą bułeczkę i włożyła ją całą do buzi. Resztę zapakowała niedbale w białą chustę. Jej szef — wielki szczur — dołożył do tego swój najnowszy wypiek, po czym poszedł na przerwę. Pokazał niezbyt czyste zęby w czymś co, jak zakładała, było uśmiechem. Chyba był zadowolony z jej dzisiejszych potraw. Kiwnęła głową kilku pracownikom i pobiegła w dół. Nie rozumiała żadnego z kucharzy. Oni prawdopodobnie też nie potrafili załapać żadnego słowa, jakie wypowiadała. Byli zbieraniną różnych gatunków. Z początku było trudno, ale jakoś udało im się współpracować. Im dłużej się zastanawiała, tym mniej potrafiła określić, ile już tu razem przebywali. Czas zdawał się tu płynąć inaczej. Miała wrażenie, że pracuje długo, choć dni też jakby się dłużyły.  
Trudniejsze od samej pracy było jej zdobycie. Na samą myśl o pierwszych dniach w tym świecie przechodziły ją ciarki. Spotkanie z szefową łaźni było czymś, o czym chciała zapomnieć. Nigdy w życiu nie miała zamiaru się jej narazić. Yubaba była wiedźmą. W dosłownym tego słowa znaczeniu. Ogromna głowa i wielkie oczy, jakby wpatrujące się w jej duszę. Za nic nie chciała jej zatrudnić.  
W dawnych czasach, kiedy jeszcze zakładała swój biznes, potrzebowała pracowników bardziej niż kiedykolwiek. Ludzie obyci ze światem duchów, bardziej od innych, trafiali na jej przybytek. Część chramów czy świątyń celowo wysyłała tam swoje miko, by w zamian otrzymywać zapłaty lub błogosławieństwa. Z czasem jednak wszystko się rozrosło. A właścicielka została ze swoją obietnicą, by dać pracę każdemu, kto o nią poprosi. Teraz jednak czyniła to niechętnie. Tak więc starała się na wszelkie sposoby odstraszyć zainteresowanych.  
[Reader] nie mogła tak po prostu odejść, skąd przyszła. Właściwie nie miała dokąd wracać. Yubaba zapowiedziała, że i tak nie zapłaci jej chramowi, co równało się ruinie jej domu. Nie chciała też spojrzeć w twarze ludzi, którzy pokładali w niej wielkie nadzieje tylko po to, by doznać zawodu. Nawet jeśli była wściekła na Annaishę, to wciąż miała na względzie lata, kiedy się nią opiekowała. Poza tym przygotowała ją najlepiej jak potrafiła, choć skłamała. Dała jej kule, które zamaskowały ludzki zapach wśród mieszkańców tej rzeczywistości. Przygotowała też drewnianą tabliczkę. Na niej w kanji wyryła jej imię. Jak się potem okazało, tak ważne.  
Tak więc z denerwującym uporem przez cały wieczór błagała o swoją posadę. Bogaty gabinet szefowej dostarczał wielu okazji, by pokazała, jak silna jest. Wiedźma czarowała z uporem, by pozbyć się młodej dziewczyny. Zaczęła od rzucenia jej stosem papierów w twarz, kończąc na dziwnych składanych ptakach, które chciały ją zadziobać. Potem poprawiła palącym ogniem z kominka i trzema głowami, które nieustannie skakały po kolorowym, frędzlowatym dywanie. Wreszcie zirytowana zagroziła, że zamieni ją w świnię. To sprawiło, że [Reader] zwróciła głowę w stronę Haku. Chłopak ostrzegł ją, że muszą się zachowywać jak nieznajomi. Nie sądziła jednak, że będzie aż tak oschły. Zdawał się kompletną odwrotnością osoby, jaką poznała wcześniej. Nawet nie mrugnął, kiedy krzyknęła, widząc świński ogon wystający z tyłu szaty. W akompaniamencie piskliwego śmiechu wrzasnęła, że potrzebuje pracy. To sprawiło, że Yubaba zamknęła swoje potężne usta, wzdychając głośno. Machnęła ręką, a ogonek zniknął. Poddała się i ze znudzeniem wręczyła jej kontrakt, narzekając przy tym na niewychowaną młodzież. Pomoc w kuchni w zamian za mieszkanie i wyżywienie. Nie miała większego wyboru. Kiedy tylko imię dziewczyny spoczęło na papierze, zmieniła je. Kilka znaków uleciało w powietrze, zostawiając ją z nową tożsamością. Chłopak ostrzegał [Reader], że tak się stanie. Właśnie dlatego tabliczka, którą ze sobą przyniosła, była szalenie cenna. Od tego czasu wypisała stare imię w regularnie odwiedzanych przez siebie miejscach. By mogła sobie o nim przypominać. Wiedźma zyskiwała władzę nad pracownikami, bo kradła ich imiona. Z czasem zapominali, kim są, by już na zawsze pozostać i pracować tak długo, jak byli w stanie. Tak jak Haku.  
— Jak zawsze szybciej ode mnie. Czy ty w ogóle sypiasz?  
— Czasami. — Haku uśmiechnął się tajemniczo.  
Nigdy nie widziała, by spał albo drzemał. Miał jednak dużo obowiązków. Jego posada należała do najbardziej odpowiedzialnych w całej łaźni. Zawsze był na nogach od bladego świtu aż do nocy.  
Schował się w ich ulubionym miejscu, pośrodku kwiatowego labiryntu. Azalie i oleandry tworzyły mozaikę różu i pomarańczu. Wstające dopiero słońce barwiło białe kamelie, na których wciąż gościła rosa. Chłopak właśnie kończył podlewać rośliny. Nie była to część jego obowiązków. Po prostu lubił to robić. Odkąd dowiedziała się, że bywa tu zawsze o tej porze, przychodziła go odwiedzać. Oparła się o ciemny żywopłot. Na moment zamknęła oczy, by rozkoszować się chłodnym powietrzem.  
— Co dzisiaj na śniadanie? — spytał, zaglądając do koszyka.  
— Dla bogów magiczna breja, dla demonów magiczna breja, a dla duchów…  
— Też magiczna breja? — dokończył za nią Haku. — Dobrze, że jedyne, co tu widzę, to bułki. — To mówiąc, wgryzł się w jedną z nich.  
Jedzenie dla istot tego świata prawie nigdy nie wyglądało smacznie. Zwykle były to papki albo zupy. Miały smaki i wiele z nich przypominało [Reader] składniki, które znała, ale to, co wkładała do ogromnych garnków, wyglądało nieznajomo. Dopiero magia zmieniała ciecze w dania, które przypominały domowe jedzenie. Wciąż się jej uczyła. Nie była to nieosiągalna umiejętność, ale wymagała czasu i skupienia. Czyli czegoś, czego w kuchni brakowało w porze wydawanie posiłków, kiedy mogła ją ćwiczyć. Haku, jako uczeń Yubaby, sporo jej pomógł. Na szczurzego szefa nie miała co liczyć. Pokazywał jej gesty łapami i to, jak powinien wyglądać efekt końcowy, ale nie był w stanie tłumaczyć słowami, co powinna robić.  
— I jak? — Oparła się o ramię Haku.  
— Bardzo dobre. Jesteś coraz lepsza. — Sięgnął po kolejną sztukę.  
— Myślę, że niedługo awansuję. — [Reader] rozmarzyła się.  
Szef ją lubił. Magia szła coraz lepiej. Do tego wokół miała przyjaciół. Kiedy pierwszy raz znalazła się w tym świecie, była przerażona. Teraz zaś poukładała sobie życie.  
— Zrobiłem dla ciebie nową tabliczkę. — Haku wyciągnął z szaty kawałek drewna.  
Starannie wyryte znaki kanji. Piękna kaligrafia. Tak perfekcyjna, że aż za bardzo.  
— Kolejna? Mówiłam, żebyś dał sobie z tym spokój.  
Chłopak cały czas upierał się, by powtarzała swoje dawne imię. Denerwowało ją to. Wystarczało, że robiła to raz dziennie. A on produkował tego rodzaju przypomnienia i zostawiał je w różnych miejscach, by miała z nimi styczność jak najczęściej. Zostawiła sierociniec i świątynię za sobą. W tamtym świecie była praktycznie nikim. Tutaj miała szansę być kimś. Dla kogoś naprawdę się liczyła. Nie potrzebowała nieustannie myśleć o przeszłości.  
— To ważne. Kiedyś się stąd wyrwiesz, a wtedy…   
Nie dała mu dokończyć. Gwałtownie podniosła się do pionu, zdenerwowana.  
— A ty znowu swoje! Już to przerabialiśmy. Stąd nie da się uciec. Yubaba wie o wszystkim, co się tu dzieje. Istnieje mizerna szansa i nie zamierzam jej podjąć. Wiem, że cierpisz, bo nie pamiętasz, kim jesteś, ale ja nie jestem tobą!  
Cień urazy przemknął po jego ciepłym obliczu. Ledwo zauważalny, ale jednak. Poczuła wyrzuty sumienia. Wiedziała jednak, że ma też trochę racji. Przerzucał na nią część swoich żali. Dawno temu podjął decyzję, której teraz żałował. Nie znał samego siebie i od lat zjadało go to od środka. Kim był? Co lubił robić? Gdzie był jego dom?  
— To prawda. Żałuję, że zostałem uczniem Yubaby. Właśnie dlatego chcę cię uratować przed tym, od czego sam nigdy nie ucieknę. Co się stało z twoimi marzeniami? Kiedy cię poznałem, mówiłaś, że chcesz zwiedzać świat. Zamierzasz się poddać? — Haku złapał ją delikatnie za ramiona, jakby chciał przemówić jej do rozsądku.  
— Marzenia się zmieniają. Mam teraz nowe życie. Ty jesteś jednym z powodów, dla których nie chcę stąd odejść. Powinieneś się cieszyć. — [Reader] strąciła jego dłoń.  
— Ja? — Na twarzy Haku odmalował się szok.  
— To takie dziwne, że cię kocham? — Dziewczyna jakby nie od razu zdała sobie sprawę z tego, co powiedziała. Kiedy jednak się zorientowała, nie zamierzała już cofać swoich słów.  
Chłopak nic nie odpowiedział. Po prostu mocno ją objął. To nie tak, że nie widział, jak ich relacja zaczęła wykraczać poza przyjaźń. Stało się to już dawno temu. Subtelne uśmiechy. Trzymanie za ręce. Spędzanie razem każdej wolnej chwili. Myśli o niej, które nawiedzały go w trakcie pracy. Już dawno połączył fragmenty tej układanki. Jednak usłyszenie tych słów od niej samej zdawało się ostatecznie pieczętować to, co między nimi było. Nie mógł tego tak po prostu zostawić…  
***  
Haku pożegnał Yubabę z kamienną twarzą. Wiedźma przyoblekła się w czarne jak smoła pióra. Przyjrzała mu się dłużej niż zwykle, ale wytrzymał jej przeszywające na wskroś spojrzenie. Czyżby się domyśliła?  
— Zostawiam interes w twoich rękach. Dopilnuj wszystkiego. — Po tych słowach wzbiła się w powietrze i wyleciała przez otwarte okno.  
Wypuścił długo wstrzymywany oddech. Festiwal nie stanowił problemu. Wszystko było właściwie gotowe. Bogaty klient wręcz spadł im z nieba. Odkąd zażyczył sobie wielkiego wydarzenia, cała łaźnia starała się mu takowe przygotować. Yubaba najchętniej sama poganiałaby pracowników przez cały wieczór, ale z nieznanych powodów w pośpiechu opuściła dom.  
Haku wyszedł przed budynek. Zwykle puste budki zapełniały się wciąż nowymi gośćmi. Obsługa kąpieli dopiero zaczynała swoją zmianę, pędząc między zebranymi w kolejce. Na szczęście [Reader] już kończyła. Stała obok szefa, podjadając wystawione jedzenie. Pomachał im na powitanie. Potem bez słowa złapał za rękę dziewczyny i skierował się w stronę kamiennych schodów.  
— Dokąd idziemy? — Była wyraźnie zadowolona, pogryzając magiczny szaszłyk.  
— Do jednego z moich ulubionych miejsc. Prawie zawsze jest zalane, ale dzisiaj poziom wody jest wystarczająco niski. — To mówiąc, poprowadził ją przez tłum duchów.  
Miał nadzieję, że pracownicy poradzą sobie bez niego przez jakiś czas. Ulice roiły się od kapryśnych bogów.  
Przemierzali ukwieconą łąkę. Pąki zamknęły się z braku słońca. Cienie wydawały się gęstnieć wokół budynków pozbawionych światła. Haku poczuł mocniejszy uścisk na swojej dłoni.  
— Jesteś pewny, że możemy tak daleko odejść? — [Reader] niepewnie rozejrzała się po okolicy.  
— Nic nam nie będzie. Yubaba wyjechała i nie zapowiada się, by miała szybko wrócić.  
Im dalej szli, tym bardziej oddalali się od łaźni. Mijała miejsca, które już dawno zatarły się w jej pamięci. Tędy szła, gdy po raz pierwszy przybyła do tej krainy. Gdy wytężała wzrok, była nawet w stanie dostrzec opuszczoną stację kolejową. Tę, przez którą przeszła dawno temu.  
Dopiero gdy ujrzała światełka, zrozumiała, dokąd zmierzają. Pośrodku łąk znajdowało się drzewo otoczone przez tysiące świetlików. Było ogromne. Jego rozłożyste gałęzie sięgały wysoko w górę. Zdążyło całkowicie wyschnąć. Wciąż dała radę dostrzec puste koryto niegdyś płynącej tędy rzeki. Ptaki, które kiedyś tu mieszkały, zostawiły po sobie jedynie puste gniazda. Widok ten mógł wydawać się upiorny, jednak jej przywodził na myśl jedynie smutek.  
Haku z jakiegoś powodu czuł się z związany z tym drzewem. Nie pamiętał go. Miał jednak wrażenie, że widział je w poprzednim życiu. Widok jego śmierci napawał go żalem, choć nie potrafił sobie wyobrazić, jak mogło wyglądać za życia. [Reader] nie przerywała mu opowieści. Położyła głowę na jego kolanach, co czyniła od dawna, po czym pozwoliła, by snuł domysły. Historie o tym, jak wyobrażał sobie siebie wcześniej. Co mogło go kiedyś spotkać. Chłodny wiatr o zapachu kwiatów wiśni niósł jego historie po łące. Ulatywały w stronę ciemnego nieba w otoczeniu blasku świetlików.  
Będzie mu brakowało tych chwil. Tego spokoju, który przynosiła mu jej obecność. Wierzył jednak, że wybiera słuszne rozwiązanie. Miał nadzieję, że nie będzie na niego wściekła. Przynajmniej nie na tyle, by całkowicie usunąć go z pamięci. Czy w ogóle będzie go pamiętać, gdy opuści ten świat? Jak bardzo złe było, że po tym, co zamierzał zrobić, nadal samolubnie pragnął, by go kochała? 
Chciał odwiedzić z nią to miejsce w innych okolicznościach, bo w pewien sposób stanowiło część jego samego. Nawet jeśli nie wiedział w jaki. To było jak podzielenie się fragmentem przeszłości. Jeśli on zapomni, ona wciąż będzie wiedzieć. Żałował, że nie mieli więcej czasu.  
Modlił się do bogów by Yubaba nie dowiedziała się, że to on. Jeśli odkryje prawdę, prawdopodobnie pożegna się z ��yciem. Była to jednak uczciwa cena za ryzyko. Jedno życie w zamian za inne.  
— Kocham cię, [Reader] — wyszeptał ostatni raz.  
[Reader]. No tak. To było jej prawdziwe imię zanim tu przybyła. Słowa dochodziły do niej powoli. Nawet nie zauważyła momentu, gdy powieki zrobiły się cięższe. Na czole spoczęło coś, co zapewne było pocałunkiem. Poczuła miłe ciepło. Chciała powiedzieć to samo, ale nie miała siły. Zasnęła.  
***  
— [Reader], [Reader], [Reader]! — Yumeka radośnie skakała wokół niej. — Musisz koniecznie zobaczyć rzekę.  
Kobieta poprawiła kapelusz, uśmiechając się. Podała małej rękę. Cieszyło ją, ile dobra udało jej się zdziałać. To był przykład szczęśliwego dziecka. Sierociniec, który założyła, miał się dobrze. W przeciwieństwie do świątyni, gdzie się wychowała, nikt nie zmuszał maluchów, by podążali jedną drogą. Znalazła ludzi gotowych wspierać ich w wyborze kariery, gdy nadejdzie czas.  
[Reader] chciała odpłacić się za szczęście, którego doznała. Para, która znalazła ją w lesie kilka lat temu, dała jej dom. Lekarze uznali, że jako młoda dziewczyna, doznała częściowej amnezji. Ilekroć próbowała im tłumaczyć, że wychowała się w świątyni, mówili, że to niemożliwe. Przybrani rodzice zabrali ją na miejsce, by mogła zobaczyć, że została opuszczona. Dopiero po kilku latach pracy, gdy otrzymała tytuł znakomitego szefa kuchni, udało jej się nawiązać wystarczające znajomości, by zajrzeć do strzeżonych dokumentów. Część osób, z którymi się wychowywała, wciąż żyła. Kiedy pytała ich o swoje zniknięcie, odpowiadali jakoby któregoś dnia zwyczajnie odeszła. Podobno z powodu znalezienia rodziców gotowych ją adoptować. To, co się jednak nie zgadzało, to jak bardzo starsza wydawała się w stosunku do nich. Nie potrafiła tego wytłumaczyć, ale czuła się, jakby w jej życiu była wyrwa. Znacznie dłuższa niż każdy wokół sugerował.  
Z czasem poddała się w grzebaniu w przeszłości. Niewiele mogła zrobić i nikt nie znał odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Postawiła więc sobie nowy cel. Zwiedzała świat. Gotowała dla wielu różnych osobistości, ale także dla zwykłych osób. Okrzyknięto ją magiczną kucharką. Goście utrzymywali, że potrafiła czarować. Dania, które przyrządzała, według krytyków zdawały się mieć smak czegoś, czego nigdy u nikogo innego nie byli w stanie poczuć. Gdy rodzice zaczęli niedołężnieć, [Reader] wróciła w rodzinne strony. Tam wpadła na pomysł, by założyć sierociniec. Tyle że lepszy niż ten, który sama znała. Wychowywana na przyszłą miko, nie czuła szczęścia. Zależało jej na tym, by dzieciaki same wybierały swoje życiowe ścieżki. Po śmierci mamy i taty zaczęła coraz częściej zaglądać do budynku. Więź, która nawiązała się między nią a dziećmi, była czymś wyjątkowym. One jedyne nie śmiały się, gdy opowiadała coś, na co dorośli jedynie kręcili głowami. Że od lat śniła jej się odległa kraina. A w niej kolorowa łaźnia i magiczne istoty. Nad wszystkim przerażająca wiedźma. Częściej jednak chłopiec o łagodnym uśmiechu i zielonych oczach. Pewnego dnia jednak przestał się tam pojawiać i za nic nie chciał wrócić.  
— Mówisz, że nagle znikąd zaczęła tu płynąć rzeka? — [Reader] przyjrzała się ciekawie leniwie biegnącej wodzie.  
— Tak. Moja przyjaciółka Chihiro mówiła, że któregoś dnia tak po prostu się tu pojawiła. Przyjechała tu niedawno z rodzicami i odkryli ją jako pierwsi. Potem przyszli sąsiedzi. Wszyscy byli zdziwieni.  
Pokiwała głową, wpatrując się w przezroczystą taflę. Z jakiegoś powodu wydawała się znajoma. Jakby już kiedyś ją widziała, ale nie było to przecież możliwe, skoro źródło pojawiło się kilka tygodni temu.  
Zdjęła sandały i zanurzyła nogi w chłodnym prądzie. Świat zdawał się na moment zatrzymać. Otoczyła ją cisza. Nozdrza wypełnił zapach kwiatów wiśni. Stała pod kwitnącym, rozłożystym drzewem w otoczeniu świetlików.  
— Jesteś tak głupi, Haku! — Dziewczyna zacisnęła pięść.  
Bezradnie popatrzyła w stronę wody, która teraz zalewała cały teren. Odgrodził ją. Odgrodził ją od tamtego świata. Miał czelność przenieść ją pod samą stację i zniknąć, kiedy spała. Po drugiej stronie. Gdy się obudziła, był już poranek. Zostawił po sobie jedynie list, który drżącą ręką otworzyła.  
Droga [Reader],  
wiem, że jesteś wściekła. Masz do tego pełne prawo. Mam świadomość, że to, co zrobię, bardzo cię zaboli. Nie mogę jednak pozwolić, byś spędziła tu resztę życia i tak jak ja zapomniała, kim jesteś. Z czasem zacznie cię to uwierać, tak jak mnie. Zaczniesz zapominać o ludziach, miejscach i marzeniach, które miałaś. Świadomość, że to ja jestem główną przyczyną, dla której nie chcesz próbować stąd uciec, jest jedną z najgorszych myśli, jakie mnie spotkały. Gdybym nic nie zrobił, poczucie winy zjadłoby mnie od środka. Jak cię znam, to pewnie zastanawiasz się, czy da się tu zaczekać i zawrócić do łaźni. Odpowiem na twoje pytanie. To niemożliwe. Nie da się wejść dwa razy do tej samej rzeki. Masz tylko jedną drogę i prowadzi ona do domu. Kocham cię. To nigdy się nie zmieni. Właśnie dlatego samolubnie proszę cię o ostatnią przysługę. Przejdź przez tunel. Nie oglądaj się za siebie. Zrób każdą rzecz, której zawsze pragnęłaś. Mam nadzieję, że któregoś dnia będzie dane nam się znów spotkać. Nawet jeśli miałyby być to tylko sny.  
Na zawsze twój x͕̪̙͓̟ͯ͒́̕x̵̛̯̭̒̆̿͘x̴̡̬͇̼̙͋̀̂̋ͮx̷̬̙̍̉͊́̕x̷̨̫̹͉ͤ͒̔̓͋͞x̶̫ͦ̇̽̎  
Wydawało jej się, że widzi kanji tworzące podpis, ale zdawało się rozlewać i tańczyć przed oczami. Kohaku? Nie… Poprawnie byłoby…  
— Nigihayami Kohakunushi. — Słowa jakby same wyrwały jej się z ust.  
— [Reader], wszystko w porządku? Na chwilę totalnie się wyłączyłaś. — Yumeka pomachała jej ręką przed oczami. — Skąd wiesz, jak nazwaliśmy rzekę? Mówiłaś, że pierwszy raz o niej słyszysz.  
— To nic takiego. Zamyśliłam się. Pewnie któryś z sąsiadów mi powiedział i dopiero teraz sobie przypomniałam. — Rzuciła ostatnie, przeciągłe spojrzenie na rzekę. — Chodźmy na obiad. Miałam jeszcze trochę zaczekać, ale właściwie to przyjechałam przekazać ci dobre wieści. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to niedługo będę mogła rozpocząć procedury adopcyjne. Co ty na to?  
— Naprawdę?
— Naprawdę. — Uśmiechnęła się, złapała ją za rękę i razem odeszły znad brzegu. W powietrzu nadal tańczyły płatki wiśni.  
37 notes · View notes
wannabebutterflyx · 5 months ago
Text
Masz często binge i chcesz go uniknąć? mam dla ciebie rade przez ktora juz nie binguje ponad tydzien!!
Miałam problem od dłuższego czasu i potrafilam miec nawet 3 dni z rzedu binge..
jadlam nawet ponad 3k i mnie to przerazalo bo nie potrafilam tego zatrzymac, aleee udalo sie i mam nadzieje ze tak zostanie!
ogl zauwazylam ze jak mam limit okreslony powiedzmy 1200 to jem tyle ale jesli mam ochote na ciastko bo mama kupila.. to zjem te ciastko ale z umiarem i zeby zmiescilo sie w okreslonym limicie, pije nawet 3L wody dziennie co u mnie jest niepojete bo ja wody nienawidze pic zawsze sie do niej zmuszalam, ogolnie jesli widzialam ze od dluzszego czasu se nie radze a wiem ze musze przestac bo widzialam ze przytylam to zaczelam miec ogromna motywacje
zaczelam patrzec na stare zdjecia i na terazniejsze i mowie nie, pora to zakonczyc i wziac sie w garsc,
wtedy po dniu ostatniego binge, wypisalam se w notatniku dni, napisalam se 15 bo nie wiedzialam czy dam rade czy czegos nie schrzanie.. i wpisywalam sobie takie cos
(dzien, miesiac) limit - 1000 przykladowo
ile zjadłam :
ile zrobilam krokow :
zauwazylam tez ze jesli pewnego dnia zjadlam np ponad 2k to nie moge nastepnego dnia zjesc 500 lub se fasta zrobic bo wiedzialam ze bynajmniej u mnie sie to zle skonczy predzej czy pozniej, no i jak zjadlam te ponad 2k to nastepnego dnia ustalilam se limit 1300 i jadlam tak :
1300
1300
1300
1200
1200
1200
itd itd wiecie o co chodzi, stopniowe zmniejszanie kalorii i szczerze? mega pomoglo jestem z siebie bardzo dumna ze mi sie udalo, a co do tego wypisywania w notatniku szczerze wypisalam sobie to tak o i nie sadzilam ze bede tam pozniej wpisywac ile zjadlam ile krokow zrobilam itd ale to robilam i jesli widzialm ze 2 dni poszly zgodnie z planem bylam szczesliwa i mialam mega motywacje bo widzialam ze chociaz jeden dzien poszedl super to nastepny tez mi sie uda,
pamietajcie zeby jesc wartosciowe produkty takie jak
białko - sprzyja uczucie sytosci
blonnik - rowniez syci i wspiera trawienie
wiem ze wiekszosc osob pewnie o tym wie, ale postanowilam sie podzielic moimi radami poniewaz sama predzej ich nie dostrzegalam.
milej nocy/dnia<33
-
-
-
ps. wybaczcie za nieestetyczny post ale dopiero zaczynam i sie ucze hahsh.
11 notes · View notes