#szczerze boję się
Explore tagged Tumblr posts
silver-wildfyre · 2 years ago
Text
Kurwa.
For those who don’t speak Polish, two people died after Russian missiles fell on the town of Przewodów in Poland. Two people died.
This is already a tragedy that could lead to something far worse. This is a day for the history books.
2 notes · View notes
polskie-zdania · 8 months ago
Text
Było gdzieś między 3 a 4 rano, kolejny dzień z rzędu nie spała. Nic nie pozbawiało ją snu tak bardzo jak niewiedza. Wolała znać najgorszą prawdę, ale wiedzieć na czym stoi i z czym się mierzy. Wtedy cierpiała, ale chociaż mogła spać. Tu nie mogła. Od ponad tygodnia wątpliwości dosłownie zalewały jej głowę, tworząc gęstą zupę znaków zapytania. Naprawdę nic się tu nie kleiło. Nic. Nie mogła odnaleźć żadnego logicznego wyjaśnienia jego zniknięcia. Przecież nie wymyśliła sobie tego, co się między nimi zdarzyło. Przecież pamięta dobrze, co do niej mówił, więc dlaczego teraz milczy? Mieliła to już szósty dzień i końca nie było widać. Przecież wszystko szło dobrze. Przecież nie miał podstaw, by się tak nagle ulotnić... Dźwięk sms'a.
"Śpisz?" No na pewno. Jak zabita.
"Nie."
"Będę pod Twoim domem za 15 minut. Wybierz, co chcesz zrobić z tą informacją. Jeśli mogę coś jednak zasugerować, byłbym szczęśliwy, gdybyś zechciała wysłuchać tego, co mam Ci do powiedzenia."
Wahania dopadły mnie od razu. Bo dlaczego o 3 rano, do cholery, a nie w dzień jak cywilizowany człowiek. Plus do tego, oczywiście, książę znów zjawia się, o której mu pasuje, a ja burzę się, po czym i tak wstaję i wychodzę. Oburzyłam się. Następnie wstałam i wyszłam.
Na dworze nie było jeszcze mrozu, ale temperatura nie przekraczała 7-8 stopni. Mżyło. Mikrokrople osiadały mi na włosach i rzęsach. Podjechał, otworzył drzwi od strony pasażera i rzucił "Wsiadaj". Wsiadając pierdolnęłam drzwiami auta tak mocno, jak tylko mogłam. Zniósł to w ciszy i z godnością.
- Gdzie jedziemy? - zapytałam.
- To akurat mało istotne. Ważne, co powiem ci po drodze.
Ruszył. Przejechał z 5 kilometrów, zanim zdołał się odezwać. Widziałam, że to co właśnie robi ogromnie dużo go kosztuje, pomijając, że można było to wszystko załatwić inaczej...
- Słuchaj... Ja chcę. Chcę. Chcę ciebie i nas. Wiem, że niekoniecznie miałaś skąd to wiedzieć. Chodzi o to, że... z nikim nie czułem się tak, jak z tobą. Chodzi o to, że przebywam z tobą i zapominam o tym, że powinienem się pilnować z tym, kim jestem. Zapominam, że powinienem pilnować swoich min i używanych wyrażeń. Zapominam się i dociera do mnie, że to wszystko wcale nie jest aż tak śmiertelnie poważne. Jest mi szczerze z tobą doskonale i to właśnie tej doskonałości tak bardzo się boję, rozumiesz? Jest mi z tobą doskonale. Idealnie. Nieziemsko. Jednocześnie panicznie boję się prawdy. Panicznie. Ty się jej nie boisz wcale i m.in. za to ogromnie cię podziwiam. Nie wiem, czy zdołam osiągnąć kiedykolwiek identyczny poziom. Zresztą przerastasz mnie w wielu tematach. Nie wiesz o tym, prawda? Nie wiesz, że tak uważam. Uważam. Żadnej kobiety nie podziwiałem tak, jak ciebie. Masz moc. Niesamowitą. Elektryzującą. Chce się w ciebie wpadać z pełną prędkością i siedzieć tak godzinami jak w gorącym jacuzzi. Lepiej znoszę szarości, kumasz? One nie wymagają ode mnie zbyt wiele, po prostu są, łatwo je zinterpretować. Ty jesteś eksplozją barw, a ja stoję skołowany z pędzlem w dłoni i mam ochotę powtarzać, że nie jestem dobrym wyborem do tej roli. Zawsze chciałem takiej, jak ty. Reszta się nie wyróżniała. Reszta wtapiała się w tłum jakby z automatu, a ja chciałem doświadczyć w końcu czegoś odmiennego. Czegoś prawdziwego. Ty mi to dałaś. Tę prawdę.Tak bardzo o niej marzyłem, że jej obecność dosłownie mnie sparaliżowała. Siedziałaś owinięta kocem na moim fotelu i mówiłaś mi o tym, jak bardzo wkurza cię świat. Byłaś szczerze rozżalona tym, jak jest on skonstruowany. Na zmianę burzyłaś się, smuciłaś i ekscytowałaś, a twoja twarz zmieniała się jak w kalejdoskopie. Mówiłaś z taką... pasją. Nie wiem, czy kiedykolwiek słyszałem coś takiego. Nie widziałem od dawna człowieka tak zafascynowanego wszystkim, co go otacza. Tak zafascynowanego eksploracją siebie samego. Zdajesz sobie sprawę jak ogromne masz jaja, dziewczyno? Ty bierzesz na klatę wszystko, bez wyjątków. Wylewasz na siebie prawdę jak garnek wrzącej wody i konsekwentnie opatrujesz rany, wiedząc, że każda z nich to efekt twojej decyzji, a nie jakiegoś zrządzenia losu. No właśnie, "efekt twojej decyzji". Jesteś w pełni za siebie odpowiedzialna i absolutnie tego świadoma. Twoja świadomość mnie przerosła. Nie, ale naprawdę. U ciebie się nie dzieją przypadki. No tak czy nie? No tak. Ty zawsze wiesz, dlaczego znalazłaś się w takiej sytuacji oraz co konkretnego możesz zrobić, by sobie pomóc. Nie, ludzie tak nie potrafią. Nie potrafią tak czasami przez całe życie... Przepraszam, że dałem się przygnieść tym, co o tobie uważam. Czuję, że to żenujące. Jeśli czekasz na coś całe życie to robisz wszystko, by to z tobą zostało, a nie uznajesz, że to jednak nie ten poziom. To bzdura. Kompletna głupota. Zasługujesz na to, by ktoś bez reszty oddał się dogłębnej eksploracji całego twojego kontynentu. Całego twojego "ja". Bardzo chciałem, lecz jak widać umiałem być tylko pieprzonym tchórzem. Przepraszam cię za to. Przepraszam...
- Marta Kostrzyńska
76 notes · View notes
dustfromangel · 17 days ago
Text
Ej imo osoby które wstawiają tu swoją twarz są pojebane, albo to ja jestem paranoiczka i zmieniłam profilowe specjalnie bo się zesralam ze ktoś mnie znajdzie, i się boję bo szczerze moi znajomi po tym profilu wiedzieli by że to ja.
Tumblr media
20 notes · View notes
00hannah0010 · 2 months ago
Text
Kuzwa rozchorowałam się
Szczerze to cieszyłabym się gdyby nie fakt że jem od 200 do 500 kcal przez dłuższy czas i boję się jak poradzi sobie mój organizm
Jeśli nie minie mi do niedzieli to w poniedziałek zjem ponad tysiąc kcal żeby w szpitalu nie wylądować
23 notes · View notes
black-lipstic · 3 months ago
Text
to będzie trochę długie ale nie obchodzi mnie to bo jestem z siebie taka dumna! a czemu? dlatego że mam od jakiś 3 tygodni wino i likier w domu (sama kupiłam nie że alko mamy) i wgl ich nie otworzyłam! może to będzie dla niektórych z was głupie ale mam straszny problem z alkoholem i to że nie myślę o tym żeby się napić, nawet czasami zupełnie zapominam o nim jest dla mnie wielkim sukcesem! bo szczerze nawet nie wyobrażałam sobie ze kiedyś do tego dojdzie że będę w stanie mieć alkohol w domu i nie mieć ochoty się napić, no nadal mam czasami ciągoty jak mam gorszy nastrój i wtedy zastanawiam się czy nie rzucić tego wszystkiego i się nie poddać, ale nie robię tego! strasznie głupio mi jest z tym że dopiero po 18 mi się poprawiło i że miałam z nim problem od kiedy skończyłam 15 lat. w sensie po 18 też było okropnie czasami nadal jest, ale teraz jest zdecydowanie lepiej niż kiedyś od 24 czerwca wgl nie pije z powodu złego samopoczucia! byłam 28 na urodzinach koleżanki i potem jeszcze 1 i 6 z przyjacielem i wtedy się napiłam a poza tym nic a nic! gosh to jest takie cudowne naprawdę nie spodziewałam się tego to takie satysfakcjonujące!czuję się jakbym odzyskiwała kontrolę nad swoim życiem i nie dawała się aż tak poddać emocjom. te 3 lata czułam się żałośnie i nie byłam w stanie nic z tym zrobić. a teraz czuję się dobrze ze sobą (no nie w każdym aspekcie ofc ale no wiecie o co chodzi) i czuję że odzyskuje kontrolę nad swoim życiem! i mean boję się że znajdę jakiś inny sposób na odreagowywanie emocji bo od roku i 3 miesięcy jestem też czysta od sh i no ngl trochę się boję czy nie pojawi się coś innego ale wierzę że będzie dobrze! trzymajcie kciuki żebym była czysta od alko już do końca!
Tumblr media
25 notes · View notes
pozartaa · 4 months ago
Text
04.07.24 UTRZYMANIE WAG1 dzień 490. Limit +/- 2100 kcal.
Wybrane posiłki:
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Dziś jakoś mało wyszło kalorycznie. Mogłam coś jeszcze dorzucić, ale jak będę głodna to sobie coś tam zjem.
Główne posiłki mam zawsze policzone już dzień wcześniej. Z rana przed wyjściem do pracy zwykle jeszcze coś dobieram (a to batonik, a to kaszkę, a to jakiś shake z proszku) - robię screen z Fitatu i właściwie mam ramę posta, który widzicie zawsze wieczorem. Dziś po prostu nie wyszło jakoś szałowo.
Zresztą te wartości i tak są często trochę się różnią bo czasami zjadam coś jeszcze, a czasami coś olewam. Gdyby miało to większe znaczenie wiedzielibyśmy to na w@dze i nie były by to wahnięcia 1-0.5 kg na przestrzeni dwóch tygodni. (A ważenie jutro)
Przy utrzymaniu wag1 już nie trzeba tak restrykcyjnie się wszystkiego pilnować. Oczywiście nie można też olać zupełnie. Mimo wszystko - jeśli kiedykolwiek byłam blisko założenia, że "jak schvdnę to będę jeść, co chce" - to ten czas jest właśnie teraz.
***
No i oczywiście byłam u tej psychiatry. Urwałam się z roboty pół godziny wcześniej. Dostałam Fluoksetynę bo lek się u mnie sprawdził wiele razy.
Lekarka powiedziała coś bardzo ciekawego, co było też sugestią do ewentualnego rozpoczęcia terapii w przyszłości. Możliwe, że mój lęk jest spowodowany brakiem zaufania do siebie. Dało jej do myślenia to, że kategorycznie nie chciałam żadnych leków typowo uspokajających bo powiedziałam, że miałam problemy z uzależnieniami i alko.
Boję się, że jak przerwę swoje rutyny to, to jak sobie poukładałam w życiu nagle się zawali.
Według niej to wygląda tak, jakbym nie wierzyła sobie do końca - że coś osiągnęłam i wewnętrznie uważam się za na tyle beznadziejna (nie użyła tego słowa), że temu nie podołam i nie mogę nawet na chwilę odetchnąć bo muszę się ciągle pilnować .
Kiedy to powiedziała poryczałam się jak bóbr...
Powiem wam szczerze... Może terapia to nie jest takie głupie rozwiązanie. Do przemyślenia. Na razie zobaczymy jak zadziałają leki...
Dobrej nocy wam życzę.. ( dość wrażeń na dziś! 😵‍💫)
28 notes · View notes
cherryanaheart · 4 months ago
Text
VENT POST
szczerze nwm już jakby ana mnie już tak strasznie męczy… nie daje już rady szczerze? Przez to wpadłam w jeszcze większe bagno jakby dlosnowie jeżdżę po szpitalach od ROKU, nie daję już rady, mogę znowu trafić do psychiatryka, mam myśli/ plany s, sh, stany depresyjne, jestem taka zmęczona tą chorobą ja już naprawdę nie daję rady… nie spotykam się z przyjaciółmi (dosłownie odizolowałam się od ludzi jakby w tym roku szkolnym spotkałam się może kilka razy) bo boję się jedzenia i tego jak wyglądam, panicznie boję się jedzenia, ciągle myślę o jedzeniu, ciągle kłótnie z rodzicami bo nie chce czegos zjeść, codziennie płaczę gdy spojrzę w lustro albo pomyślę o tym co zjadłam, tne się bo nie daję rady z wyrzutami sumienia po zjedzeniu, w tym roku szkolnym byłam tylko tydzień w normalnej szkole bo jeździłam po szpitalach, tracę wakacje i w sumie całe moje życie teraz, jestem zafiksowana na sobie moim wyglądzie i wadze, muszę mieć ileś kroków i spalonych kalorii żebym czuła się okej, nie mogę zjeść nic między posiłkami, od ponad roku nie jem słodyczy/fastfoodow bo się kurwa boję, zawsze będę czuła się niewystarczająco chora/ chuda, codziennie przebieram się kilka razy bo wyglądam grubo, podwijam koszulkę przy każdym lustrze, boję się jeść przy kimś, porownoje się do wszytskich, wypadają mi włosy, nie mogę się skupić, mój organizm nie pracuje dobrze, nie interesuje mnie nic oprócz jedzenia i chudnięcia, mój jedyny cel w życiu to chudość, zapuściłam się w nauce, strasznie boję się przytycia, boję się ważenia, nigdy nie pokaże się w stroju kompielowym, wstydzę się mojego ciała i moich blizn, w każdej potrawie widzę tylko liczby, nie mogę cieszyć się życiem jak nwm normalne kurwa dziecko/ nastolatka i po prostu mam dość…
To nie wszystko, ja na prawdę już nie daję rady
30 notes · View notes
wik-us · 4 months ago
Text
Venta dam bo mam dość życia i w sumie to społeczność motylków to najbardziej safe dla mnie( i trochę poznacie moja historię bo w większości działam jako anonimowa osoba) więc ogólnie sprawa wygląda tak że nie umiem nadal się pogodzić ze stratą dziadka ktory byl dla mnie jak ojciec (byłam wychowywana przez dziadków do 13 roku życia) mój dziadek zmarł mi w rękach i boli mnie to nadal że nic nie mogłam zrobić bo spałam wtulona w trupa jako 8 letnie dziecko obwiniam się że nic nie mogłam zrobić moja babcia umarła tego roku w szpitalu trzymając mnie za rękę bardzo tęsknię za nimi byłam gwalcona oraz bita czy poniżana przez moich partnerów i zdradzana więc nie ma się mi co dziwić że boję się otwierać przed kimś i mówić jak się czuję bo byłam tylko zabawką dla tych ludzi boję się krzyków i zbyt szybkich ruchów w moją stronę zaczęłam się nałogowo ciąć w wieku 12-13 lat potem brałam dragi nałogowo miałam kilka razy zapaść i czasami żałuję że nie umarłam tak szczerze nie tnę się od 6 miesięcy i nie biorę heroiny od roku bo postanowiłam to zrobić dla siebie i dla bliskich jako 13 latka wpadłam w pro ane ważyłam 32 kg byłam trzy razy w psychiatryku co nie kończyło się dobrze szczerze nadal chce sobie zrobić krzywdę pierwsza myśl gdy źle się czuję to to żeby się pociąć i to ja decyduje czy ulegnę tej pokusie czy też nie ale to nie oznacza że nie niszczę siebie biorąc mefe i nie jedząc przez to po kilka dni większość osób mówi mi że ja pierodle dajesz radę a tak naprawdę co oni widzą to maska a po drugiej stronie lecą łzy krew i samo cierpienie nie wiem czemu tak się rozpisałam ale jakoś lepiej mi
22 notes · View notes
vivianarxseee · 8 months ago
Text
siemano misie pysie robimy podsumowanie dnia bo czemu nie
a więc rano wypiłam se kawę z mlekiem a potem już tylko woda czyli mój plan który sobie wczoraj ustaliłam wypalił:))
jeśli chodzi o to jak się czuje to szczerze czuje się fatalnie xdd może nie nawet pod względem fizycznym ale psychicznym bo wydaje mi się jakbym w ogóle nie chudła i cały czas czuje się jak świnia. chociaż powiem szczerze że trochę wydaję mi się że twarz mi wyszczuplała i trochę bardziej widać obojczyki a przerwa między udami jest większa czy cuś no ale wydaję się że ja chcę po prostu WIĘCEJ. też się strasznie boje jutra bo o 19:20 będę mogła skończyć lq fasta no i raczej go skończę bo w poniedziałek do szkoły więc coś zjem żeby jakoś funkcjonować ale czuję że jakbym pewnie siedziała w domu to bym tego fasta ciągnęła jak najdłużej. po prostu w pizdę boję się cokolwiek zjeść xdd głodu już wgl nie czuje i nwm nwm no dupa trochę. do tego jeszcze szkoła mnie przytłacza i serio mam już lekko dość.
ustaliłam sobie że jutro rano wypije kawę z mlekiem czyli tak jak dzisiaj i potem już do 19:20 będę piła tylko wodę.
jeśli chodzi o posiłek który zjem to stwierdziłam że będzie to serek wiejski lekki do którego dodam sobie trochę mrożonych borówek, granoli i posypie sobie małą ilością wiórek gorzkiej czekolady i może banana a do tego jedną kromkę chleba tostowego pełnoziarnistego lekko podpieczonego na patelni(mam nadzieje że wiecie o co mi chodzi) na fitatu obliczyłam że wychodzi 309kcal więc powiedźmy że nie jest źle. tylko najgorsze jest to że jak gadałam z babcią to powiedziała że może jutro na śniadanie będą tosty które pewnie będzie robił dziadek a ja nie jestem w stanie wyrzucić od niego tych tostów bo zawsze dla mnie robi "specjalne" z większą ilością sera bo wie że tak lubiłam(no i dalej lubię ale no wiecie:( ) ale powiedziała że w sumie to nie wie bo nie ma za bardzo z czego zrobić tych tostów więc błagam niech nie robią bo się chyba popłaczę.
jeszcze wam powiem że na kolacje zrobiłam bratu i dziadkom omleta ala szarlotka i wzięłam tylko jego mały kawałek pogryzłam chwile i wyplułam bo chciałam tylko spróbować więc kozak.
dobra na dziś to tyle.
trzymajcie się kochani i nie poddawajcie się<3
chudej nocki
26 notes · View notes
ana4lif3 · 4 days ago
Text
strasznie źle się czuję żyjąc od czerwca z anoreksją każdy dzien gorszy od drugiego, oduczyłam się wchodzić na tumblr to trochę lepiej jest ale niestety ostatnio coraz częściej wchodzę..
pociesza mnie fakt ze nie mam okresu od czerwca co wiąże się z dluuugaa lista skutków ubocznych, które mi tak szczerze to odpowiadają. strasznie zwlekam z pójściem do ginekologa ale raczej pójdę w styczniu bo mama zaczyna niepokoić
przynajmniej tyle że mam anginę to przynajmniej nie muszę jeść, od poniedziałku praktycznie samymi herbatami żyje, też się boję że od lęków przytyje..
po tych 2 miesiącach takiego średniego angażowania się stwierdziłam że czas wrócić na tumblr i skupić się na swoim celu
jakie porady jak zacząć??
chudego dnia motylki!!🦋🦋 (tęskniłam!!)
16 notes · View notes
klepsydr4cz4su · 2 months ago
Text
Co tam u mnie?
14 września 2024 rok, sobota
▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎ ▪︎
Tumblr media
Jak już wiecie albo i nie to 46 dni temu przyjechałam do Cioci do Holandii gdzie też po kliku dniach namysłu przeprowadziłam się. Przez jakiś czas pracowałam w piekarni na nocki w weekendy, ale obecnie pracuje w firmie sprzątającej. Cóż, czasami robota nie jest przyjemna np. Kiedy sprzata się czujeś gówno, ale ogólnie bardzo lubię te prace. Może to i dziwne, ale sprzątanie daje mi jakiegoś rodzaju odczucie, że dzięki temu sprzątam również swoje myśli.
W tym momencie mam troszkę pracy i naprawdę dużo się uczę. Przygotowuje się do kursów z VCA, czyli tak jakby holenderskie BHP. Dzięki dyplomowi, który dostanę po ukończeniu go będę mogła zarabiać trochę więcej. Niestety w tym kraju istnieje wiekówka, czyli, że im masz więcej lat tym możesz więcej zarabiać (w wieku 21 lat stawka już przestaje się zmieniać).
Uczę się również języka aby dopuścili mnie do kursów językowych, które w pracy mogą mi załatwić. Bardzo mi na tym zależy, bo jednak znanie języka naprawdę dużo ułatwi.
Może interesuje was jak żyje. Troszkę wam więc opowiem.
W domu jestem z przyjaciółka mojej matki i z jej czwórka dzieci. Znamy się od urodzenia 🤭 traktujemy się jak rodzeństwo. W domu są również zwierzaki. I to wcale nie jest ich tak mało!!! Trzy psy, trzy koty, gekon i papuga, więc na co dzień jest takie małe Zoo tutaj.
Czy tęsknię za domem? Jeśli chodzi o Warszawę to nienawidzę jej ponad wszystko. Obrzudliwe miasto, Fuj, Fuj, Fuj. Zawsze marzyłam o tym aby się stamtąd wyprowadzić (i proszę bardzo, marzenia się spełniają). Mieszkania też bardzo nie lubiłam i wciąż nie lubię. Mam tam naprawdę okropne wspomnienia, które zalewają mnie jak tylko tam jestem. To trochę dołujące. Może to okrutne, ale za rodzicami również nie tęsknię. Ale za to za siostra i za moim najwspanialszym, najsłodszym psiakiem już tak. Serce mi się kroi na myśl, że nie ma mnie przy nich.
W pod koniec października planuje przyjechać do polski, bo nie odebrałam dokumentów ze szkoły. Planuję przez te 5 dni spotkać się ze znajomą i kupić parę rzeczy oraz pójść do psychiatry i stomatologa. Jadę tam głównie z powodu tego, że jest grobbing i za bardzo boję się swojej prababki jak jej nie odwiedze 🤣
Kocham cię! 🕊
+ też kocham ten klimacik.
Z dieta jest mi tutaj koszmarnie ciężko. Waga pokazuje 59.8 🤡 Nie mogę się tu w pełni wysrać i zrobić fasta. KOOOSZMAR. Staram się za to spalać jak najwięcej. Praca fizyczna oczywiście wiele mi w tym pomaga heh.
Szczerze, nie wiem o czym wam mogę więcej opowiedzieć, więc jeśli macie jakieś pytanka to mój profil ma możliwość abyście owe pytanie mogli zadać nawet jako anonim :))
Całusy, Klaudia ♡
19 notes · View notes
myslodsiewniav · 3 months ago
Text
Frustracja i strach
20.08.2024
Wkurza mnie ta niechronologiczność tumblera.
Nie mam szans nic nadrobić.
Jutro podpisuję umowę o realizację grantu (z ponad miesięcznym opóźnieniem, kurwa). Jest ekscytacja i jest strach - tak na to czekałam, a teraz nie mogę się zmusić, żeby przejrzeć tę umowę. Podchodzę do tego jak do gorącego ziemniaka. Boję się. A co jak nie dowiozę? Ech. No martwię się.
Tworzę też z koleżanką od tego projektu treść e-booka. Docelowo ma to być przystępna treść dla każdego laika, z uwagi na moją dysortografię przewidziałam dla nas w budżecie usługę profesjonalnej redakcji i korekcji. Ale po tym, jak już to stworzymy i realizujemy (!) mam nadzieję znowu naszą treść zredagować i obciąć z tego co czyni tekst przyjemnym dla czytelnika, dodać przypisy i... zgłosić materiał na konferencję naukową.
Ech.
Rzecz w tym, że po wymianie kilku zdań pod moim wpisem sprzed kilku tygodni z @trombocytopenia-blog porzuciłam myśli o wydaniu swojej pracy przed 30 września. Nierealne.
Ale.
Poszłam na kilka konferencji naukowych dotyczących tematyki, jaką porusza mój projekt i... szczerze mówiąc byłam co najmniej zaskoczona powierzchownością tych referatów. Jedna dziewczyna dodała rzeczy o których nie wiedziałam i których nie ujęłam w naszej pracy semestralnej. Cała reszta prelegentów poruszała tematy, które ujęłyśmy w naszej pracy - co jest w jakiś sposób budujące i frustrujące, bo oni rozwlekli na 15 min przemowy to, co my zawarłyśmy w 10-minutach naszego zaliczeniowego filmu (trwającego 45 min.), a co mam wrażenie, że lepiej zresearchowałyśmy i miałyśmy więcej źródeł, większą próbę badania itp.
Wzięłam do tej jednej laski namiary - niech się dzieje.
Wymieniłam dziś też ten "wisiorek zaręczynowy", który mój narzeczony zerwał ściągając koszulkę (żył niecały tydzień, ech) i odbyłam certyfikowany kurs pierwszej pomocy. Bardzo to było ciekawe doświadczenie. Zdarzało mi się już udzielać pierwszej pomocy w życiu, jestem już po takim kursie (przed maturą robiłam). Jedynie tym razem było lepiej i ciekawiej niż kiedyś. Pracowałam łącznie z grupą jakichś 20 ratowników, było 6 stanowisk i 10 fantomów, była też praca w parach z zakładania różnego rodzaju opatrunków. O ile opatrywanie amputowanej kończyny czy wypadających flaków było dla mnie ciężkie psychicznie - tj. niby wiem, że to fantom, ale jednak wyobrażenie sobie, że mogłabym pracować z prawdziwym kawałkiem człowieka jeżył włos na kręgosłupie. Nie brzydziło mnie to. Po prostu wyobrażenie sobie konsekwencji takiego wypadku i bólu jakie musiał powodować u tej poszkodowanej osoby był dla mnie ciężki jak cholera. Bałam się, że jeżeli zrobię coś źle to mogę przysporzyć temu człowiekowi jeszcze więcej bólu - to jeżyło mi włosy na głowie. ALE kiedy na jednym ze stanowisk musiałam pracować nad pierwszą pomocą niesioną dzieciom, musiałam TRZYMAĆ w rękach pantoma niemowlaka i resuscytować go, uczyć się jak go uratować przed zadławieniem... A potem dostałam do rąk tors dziecka w wieku 2-3 lat i to samo miałam robić... ręce mi się trzęsły i myślałam, że zwymiotuję ze stresu. Pociłam się, hiperwentylowałam. Przeżywałam dotykanie tak małych i kruchych ludzi jak najgorszą karę. Boję się dzieci. Tak małych dzieci. Strasznie... Boję się, że muszę być za nie odpowiedzialna. To jest taki ciężar.... Dla mnie paraliżujący i mocno poza strefą komfortu. To za dużo dla mnie.
Dla kontrastu - zupełnie się nie bałam na stanowisku z fantomem w wieku 8-10 lat. Miałam chłopcu uciskać i patrzeć nogę. I było git. Też praca w parze z dziewczynką, współkursantką, w wieku dumnych lat 9 była spoko. Bez strachu - pełna komunikacja, rozmiar bliższy mojemu, ani to małe, ani wiotkie. W porządku dziewczątko.
Bardzo dużo się nauczyłam i jestem za to bardzo wdzięczna.
Aktualizacja wiedzy z zakresu udzielania pierwszej pomocy od czasu do czasu jest wskazana, polecam. Można się dowiedzieć ciekawych rzeczy np: żelową maseczkę na pyszczek warto mieć przy sobie by ratować osobę z oparzeniami (tak się składa, że to mam częściej przy sobie niż przeznaczony ku temu opatrunek żelowy). Inna ciekawa rzecz, którą mi dziś zdementowano: jak masz reakcję anafilaktyczną to tylko zastrzyk z adrenaliny i tel na pogotowie, żadnego wapna do picia, bo to nie pomaga, dowiedziono tego naukowo. Dla mnie szok. Dziś uczyłam się podawać zastrzyk z adrenaliną (ten na receptę i ten dostępny bez recepty, z apteki - NIE MIAŁAM POJĘCIA, że takie coś można tak łatwo dostać!). Zestawiłam mimo chodem kilka sytuacji ze swojego życia z wiedzą ratowników dzisiaj i okazało się, że kilka razy ZNOWU lekarze zawiedli koncertowo. Teraz zła na to jestem, bo wspominałam sytuację, kiedy dostałam silnej reakcji alergicznej. Ale naprawdę silnej w opór! To był event, który organizowałam, wszystko ęą, nawet się w szpilki wtedy przebrałam w biurze. Event-pokaz produktów używanych na szkoleniach medycyny estetycznej. Więc miałam pod swoją pieczą biuro, gabinety, dwie asystentki, jednego naszego handlowca, dwoje szkoleniowców (lekarzy) i do ogarnięcia wejściówki, broszury, materiały naukowe, kawusie, catering, modelki. No i oczywiście zaproszonych na event lekarzy. Gdzieś w locie, po drodze chwyciłam kanapeczkę z pater dostarczonych przez firmę cateringową i po pierwszej godzinie pokazu zaczęłam puchnąć. Nie mam pojęcia co było w tej kanapce, bo jadłam ją przy kompie, wypełniając dokumenty do pracy. Coś mnie uczuliło. I to akurat wtedy. Zaczęła mi puchnąć połowa twarzy - warga od połowy była wieka i unieruchomiona jak przy znieczuleniu stomatologicznym. Policzek mi puchnął od wewnątrz, język również. I jedno oko, które w dodatku łzawiło (a przypominam: byłam odstrzelona na event, make up, stylówka, szpilki itp). Moje dziewczyny z biura jak obczaiły jak wyglądam to zaczęły chichrać. Sama jak siebie zobaczyłam w lustrze to buchnęłam śmiechem, trochę takim gorzkim, bo AKURAT TERAZ MUSIAŁO SIĘ TO WYDARZYĆ!? xD xD Do tamtej chwilii nigdy coś takiego mi się nie przytrafiło, więc zaczęłam od poproszenia na bok mojej pracowniczki-szkoleniowca, anestezjolożki i poproszenia o poradę co mam robić. Oczywiście jak mnie zobaczyła to roześmiała się - naprawdę to wyglądało zabawnie, nie dziwię się - i kazała mi wypić wapno. Zapewniła, że po wapnie przejdzie. A jak nie przejdzie to jechać na pogotowie. Nie miałam wapna przy sobie (bo i po co?), więc zostawiłam event pod pieczą dziewczyn i wyskoczyłam do apteki. Dopiero farmaceutki widząc co się ze mną dzieje owszem, sprzedały wapno, ale słysząc, że nie wybieram się natychmiast na pogotowie - podały mi tam, na miejscu maść antyhistaminową. Nim wypiłam to wapno obrzęk zaczynał ustępować, a ja wróciłam do pracy. Idiotka. I w przerwie kawowej, kiedy ten obrzęk był mniejszy (a przez to już nie tak śmiesznie zniekształcający moja twarz jak początkowo) lekarze obecni na evencie pytali mnie co się mi stało w twarz, checheszkowali, że makijaż mi się rozmył i żebym lepiej uważała na orzechy (nie mam pojęcia czy to z powodu orzechów - od tamtego czasu jadłam masę orzechów, a podobnej reakcji nie miałam). Nie pamiętam by ktokolwiek zapytał o moje samopoczucie. Tylko szkoleniowiec 2 dni później zapytała czy pojechałam na pogotowie.
Dziś pan ratownik, a właściwie pan pracownik akademicki, wysłuchawszy mojej historii tylko rozłożył ręce i zaśmiał się gorzko, a potem sarknął "bo to byli lekarze parający się estetyką, czyli chcący robić pieniądze, a nie leczyć ludzi". Powiedział, że prawidłowe postępowanie w takiej sytuacji to podanie mi odpowiedniego zastrzyku przez lekarza lub ratownika, a jeżeli nie było to możliwe, to należało natychmiast wezwać do mnie karetkę - nie wysyłać mnie na pogotowie, gdzie mogłabym nawet nie zdążyć dojechać. I to nie ja zrąbałam - ja, jako osoba, u której pierwszy raz wystąpiła ostra reakcja alergiczna nie miałam ani obowiązku wiedzieć jak postępować, a w dodatku przez całą sytuację mogłam być w szoku. To osoba udzielająca mi pierwszej pomocy powinna była wezwać karetkę.
Kurwa.
Cieszę się, że tam nie pracuję już.
Ale szkolenie było super.
I ten łańcuszek wymieniłam w Kruku bez problemu. Jak super... a do umowy wciąż nie zajrzałam, bo bardzo się boję...
13 notes · View notes
diesirrrae · 8 days ago
Text
no tak całkiem szczerze to się boję o Ukrainę
jebać USA
8 notes · View notes
black-lipstic · 5 days ago
Text
cześć 2 do poprzedniego posta o przemówieniu o anie, które zawarłam w serii piosenek o 3d, które sprawiają, że płaczę, tym razem wezmę tekst z tego samego przemówienia tylko jego drugą część o recovery (znowu sama napiszę cytaty)
,,the way looking at an apple and seeing only an apple not 60 or half an hour or sit-ups"
szczerze trochę chciałabym przejść na recovery, ale nie wiem co bym wtedy ze sobą zrobiła. 3d to tak duża część mojego życia, że to aż straszne. zjedzenie czegokolwiek bez patrzenia na kalorie byłyby pewnie naprawdę przyjemne, ale nie dla mnie, chciałabym patrzeć na jedzenie i nie widzieć tego jak bardzo po tym przytyję i czy mogę zjeść coś jeszcze, ale nie wydaje mi się żeby było to możliwe, z resztą nawet nie chcę z tego wszystkiego wyjść, może kiedyś, ale na pewno nie teraz
,,my story may not be as exciting as it used to but at least there is nothing left to count. the calculator in my head finally stopped"
gdybym mogła cofnąć się w czasie i nie wejść w to wszystko zrobiłabym to, moja historia bez 3d nie jest nudna, ale też nie jakoś mega ciekawa. wszystko to co mnie stworzyło to moje choroby psychiczne, nie wiem co by było bez nich. boję się rzeczywistości, w której ich nie ma a mimo to gdybym miała opcję nie wybrałabym tego wszystkiego, ale niestety o tym to mogę sobie tylko pomarzyć
15 notes · View notes
pozartaa · 3 months ago
Text
14.08.24 UTRZYMANIE WAG1 dzień 531. Limit +/- 2100 kcal.
Wybrane posiłki:
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Nie liczę kalori1 od: 37 dni
Hej wstałam dziś rano i poszłam zrobić te badania na tarczycę. Fajny jest taki poranny spacerek.
Pokrecilam się jeszcze po parku i pogralam w Pokemon Go. Zaszłam do Hebe po maseczkę na ryło. Później przygotowałam sobie pudełka do pracy (z maseczką na ryle)
Tumblr media
Troszkę posiedziałam nad projektem koszulki. (Mogłabym to już właściwie skończyć dawno tylko jakoś nie miałam weny)
***
W piątek wypada stawanie na w@dze. Mija ponad miesiąc odkad nie liczę kalori1. A po miesiącu to już na pewno można w 100% określić czy umiem jeść "bez podpórek" czy nie.
Szczerze... liczę na to, że troszkę mi przybyło. Po sobie nie zauważyłam, ale waga pokaże. I żeby była jasność - większe numerki nigdy nie są przyjemne... ale mniejsze są conajmniej nierozsądne. A ja jestem chyba rozsądna - tak myślę 😉.
***
Najgorsze jest to, że ja boję się ty¢ia. Tak podskórnie napawa mnie to lękiem. EDek zawsze gdzieś tam siedzi w swoim bagnie i co jakiś czas wychyla swój paskudny łeb.
Gdybym, radośnie i bez wyrzutów sumienia podchodziła do tego, może bym zaczęła wcinać jakieś nierozsądne rzeczy... Cóż to za problem - przy+yć, prawda?
Tylko ja się już odzwyczaiłam. Nie ciągnie mnie, nie mam ochoty.
Pamiętam jak po weselu w Białymstoku zrobiłam dzień luzu i paskudnie fizycznie czułam się po pizzy. Nie jestem gł0dna ponad potrzeby mojego organizmu. Obżarstwo - takie, jakie znam z dawnych czasów - zostawiłam za sobą. Nie powiem - to jest sukces!
***
Myślę, że szalę na korzyść przechylił mój sposób jedzenia. Od samego początku mojej diet€tycznej drogi w moim jadłospisie było wszystko tylko w mniejszych ilosciach. Wszystko co "złe i zakazane" - makaron, oliwa, mleko do kawy, awokado, pieczywo, mięso różnego rodzaju, orzechy, bakalie (inna kwestia jaki poziom leku powodowały dane produkty...ale starałam się ich nie unikać zupełnie).
Pamiętałam wykład pani dietetyk o tym jak chujowe są diēty eliminacyjne i jak bardzo wpływają na to jak odczuwamy głod i sytość. I jak ważne jest to by dostarczać wszystkie makro i mikroelementy.
Podam przykład - kiedy w@ży1am prawie 100kg moje włosy były w opłakanym stanie. Skóra szara, non stop zgaga i biegunki. Teraz moje BMI to 18.3 a włosy i skóra promienieją - nic nie zostaje na grzebieniu. Żadnych problemów gastrycznych! (Co rano półkilowy klocek 💩 ląduje w porcelanie)
***
Ale się rozpisałam... Eh. Jutro niestety do roboty. "Małż" ma wolne. Idę na 9:00 więc nie muszę się zrywać. Trzymajcie się i dobrej nocy wam życzę!
Tumblr media Tumblr media
Miau miau!
21 notes · View notes
ana-to-ksywa · 8 months ago
Text
Sobota i przemyślenia...
Wow po eaz pierwszy nie ma rymowanki... A tu moje przemyślenia ↓
Dzisiaj byłam na siłowni. Nie tylko na cardio. Robiłam ćwiczenia na brzuch, nogi i grzbiet. Wiem, że od tego rosną mięśnie, więc można "przytyć". Wczoraj jednak rozmawiałam z jednym Motylkiem o tym jak była na recovery. Powiedziałam że przy Anie czuję się bezpiecznie, ale jak od 4 lat odchodzę od niej, wracam, odchodzę, wracam i tak w kółko to męczy mnie to już. Podpowiedziała mi żebym powiedziała to terapeutce. Ona nie powie tego rodzicom, a mi w głowie może trochę rozjaśnić. Szczerze? Nie jestem motylkiem z tt, Ane poznałam na tr, ale czasami myślę że z jednej strony chcę wyglądać na wychudzoną, żeby ludzie pytali się czy w ogóle coś jem i zwracali na mnie uwagę, ale z drugiej strony po prostu chcę mieć dobrze zbudowaną sylwetkę, wyrzeźbioną. Problemem jest to, że tak naprawdę nam wszystkim od dziecka jest wmawiane, że najlepiej być chudym i ważyć jak najmniej, więc teraz boję się przytyć, boję się większej wagi i większej ilości kalorii. nie chcę po dwóch tygodniach zostawiać bloga, chcę schudnąć do 37-40kg, ale wiem że to jest niemożliwe jeśli jednocześnie chcę zbudować mięśnie.
Niektórzy mówią, że to tylko chwila słabości, że takie myślenie zaraz minie, trzeba to przeczekać, ale nie wiem co robić...
Zjedzone - 1 192kcal/1 400
Spalone - 335kcal
Bilans - 857kcal
Tumblr media
20 notes · View notes