#jego oczy
Explore tagged Tumblr posts
Text
Są takie oczy, co se kurwa nie śpią w nocy...
#nieprzespane noce#noc#miasto nocą#night#jego oczy#nastolatki#polish tumblr#ośka#osiedla#bloki#kamienice#narcotics drugs#narkotyki#zioło#marihuana#mefedron#amfetamina#kryształ#metaamfetamina#narkomania#narko#ćpać#ćpun#ćpunka#życie ćpuna#kokaina#koks#chce tylko jego#love#polskie napisy
29 notes
·
View notes
Text
Zagrajmy w taką grę, wybierz co wolisz:
1. Wstajesz rano a przed oczami masz mroczki, na oślep wyłączasz budzik. Ubierasz się w przygotowany outfit, twoje żebra pięknie się odznaczają spod czarnego, obcisłego materiału. Schodzisz do kuchni, odmawiasz śniadania a zamiast tego pijesz kawę. Wychodzisz z domu, idzesz na przystanek. W autobusie wszystkie oczy są skierowane na ciebie a ty wiesz że ich myśli to nie" ale grubaska" tylko " ale chudzinka". W szkole nikt cię nie poznaje bo tak wyladnaiłaś.
2. Wstajesz rano z okropnym obciążeniem. Zastanawiasz się co to i po chwili zdajesz sobie sprawę że to twój brzuch który ma w sobie masę żarcia z wczorajszego binge. Ubierasz się w przygotowany outfit, nie przyłożyłaś się specjalnie do jego wyglądu bo z tym tłuszczem nic nie pomoże, nawet ładne ciuchy. Idzesz do kuchni. Omijasz śniadanie ale dobrze wiesz że to już nic nie pomoże. W autobusie wszyscy się na ciebie patrzą bo nie są w stanie uwierzyć że się tak rostylas tylko przez 2 miesiące. W szkole uczniowie omijają cię szerokim łukiem w obawę że się od ciebie czymś zarazą.
No i co wybierasz? Pamiętaj że wraz z wyborem są konsekwęcje
#blogi motylkowe#lekka jak motyl#motylki any#motylki blog#będę motylkiem#jestem motylkiem#bede motylkiem
447 notes
·
View notes
Text
Obudziła się. Na dzień dobry poczuła ból rozlewający jej się po klatce piersiowej. Usiadła na skraju łóżka i obróciła się za siebie. Spał. Po cichu wymknęła się z pokoju i zeszła w dół po schodach. Pomiędzy 5 a 6 stopniem łzy napłynęły jej do oczu w takiej ilości, że w ostatniej chwili chwyciła się poręczy. Zgubiła ich kilka na trasie do kuchni, następnie przy ekspresie do kawy oraz na drewnianej podłodze korytarza. Usiadła na tarasie. "Mam dość." - pomyślała. Rozpłakała się. I pomimo, że nie był to pierwszy raz w ostatnich kilku miesiącach, to jednak ważyły jej te łzy o kilka ton więcej, niż jeszcze jakiś czas temu. To nie było takie proste. Kochali się. Szczerze się kochali i cały dramat tkwił w tym, że to naprawdę często nie wystarcza. Czuła niesprawiedliwość. Może nie byli szyci sobie na miarę, ale kto był? Przecież tyle rzeczy się zgadzało, tyle było wspólnych, tyle było tylko ich i nikogo innego już nigdy nie będzie. Czy czuła się szczęśliwa? Nie. Już dłuższy czas. Dłuższy czas także robiła wszystko, by tego nie czuć. "Jestem szczęśliwa." - powtarzała. "Jestem!". Rzeczy odsuwa się od siebie, jeśli doskonale wiemy, że będzie trzeba coś z nimi zrobić, a nie wiemy co. Ona nie wiedziała. Siedziała na tarasie z kawą i czuła jak bardzo nie jest szczęśliwa. Nie miała pojęcia, co powinna z tym teraz zrobić. Na pewno nie mogła sobie zarzucić, że nie próbowała. Czy on czuł to samo? Tak, chyba. Codziennie przytulali się jakby bezradnie i czuć było tę bezradność w ich ramionach. Rozejrzała się po tarasie. W lewym rogu zobaczyła piknik, który zorganizował dla niej, gdy się tu wprowadzili. W prawym jego, uśmiechniętego, który właśnie pokazywał jej, że zasadził dla niej jej ulubione kwiaty. Tego samego dnia pomyślała sobie, że niczego nie jest tak pewna, jak tego, że to na zawsze. Spojrzała przed siebie. "Siedzę tu ostatni raz" - pomyślała i poczuła obezwładniającą nieuchronność rzeczy. Cały czas była pewna, że jeśli już dojdzie do tego dnia, nadejdzie wtedy wielka wichura i zawalą się wszystkie budynki na ich osiedlu. Okazało się jednak, że było dziś całkiem przyjemnie. Poranne słońce delikatnie ogrzewało jej skórę, a z oddali nie było słychać żadnych niepokojących dźwięków. Całe życie myślała, że utracona miłość drze się jak zarzynany kot i wyrywa w popłochu, tymczasem jej miłość tkwiła w niej nieruchomo i milczała. Czasami odchodzi się po cichu. Czasami miłość kończy swój żywot po prostu gasnąc. Wyobraziła sobie ich razem w pomieszczeniu, w którym stopniowo robi się coraz ciemniej. Jeszcze jakiś czas temu bez problemu odnajdywała jego rękę, a teraz z trudem dostrzegała kontur jego postaci. "Dlaczego bywa, że miłość to za mało?" - rzuciła pytanie w eter swojej głowy. Czuła, że przegrali. Przecież obiecali sobie, że z nimi tak nie będzie. Porażka przysiadła obok niej, milcząc, tak jak cała reszta. Było gdzieś koło 8:47, gdy jej miłość dokonała ostatniego tchnienia. Zamknęła oczy i wzięła głęboki wdech. "Czas ruszać." - powiedziała.
Marta Kostrzyńska
polskie-zdania.pl
#cytat#cytaty#po polsku#polski#poezja#polskie zdania#książka#cytat z książki#polskie cytaty#emocje#marta kostrzyńska#martakostrzynska#polskie teksty#blog z cytatami#proza#polish poem#polish poetry
124 notes
·
View notes
Text
꧁𓊈𒆜12.12.2024𒆜𓊉꧂
Zanim przejdę do typowego daily podsumowania, to wyżalę się trochę, bo jestem załamana sobą i dzisiejszym dniem. Dlatego jeśli nie chcesz czytać mojego pierdo-lamento to skipnij aż zobaczysz mój daily tracker 🩷 i potem będzie recenzja batona
Zatem ten dzień był bardzo udany pod względem kcal. Zmieściłam się w przedziale do 500kcal. No i normalnie byłabym zadowolona, to czemu nie jestem? Cóż, pomijając fakt, że dulcobis rozk*rwił mnie w nocy i dodatkowo kopał mnie jeszcze przez cały ranek, pomijając też, że przez to nie spałam od 3 nad ranem... Psycha mi siada jeśli o ed chodzi.
Jak wiecie (a jak nie wiecie to ja wam powiem) - 14 grudnia (czyli za 2 dni) mój brat przyjeżdża do Polski zza granicy na 5 dni. Przyjeżdża on średnio raz na 2-3 lata. W jakimś poście już pisałam, ale raz jeszcze napiszę - ja swojego starszego brata przez większość życia uważałam za autorytet. Doskonały w sporcie, nauczył się trudnego języka, wyjechał za granicę i żyje szczęśliwie. No gdzie jego porównywać do takiego dziadostwa jak ja? I ja wiem, że on nie jest z tych co by srali wyżej niż mają dupy. Ja wiem, że on (chyba) mnie jakąś sympatią darzy, bo jak siedziałam w psychiatryku po pierwszej próbie, to mimo że go w Polsce nie było - dopytywał rodziców zawsze jak rozmawiali. Pierwsze było "cześć" a potem "jak się Gabi trzyma"?
No ale co to ma wspólnego z moim ed? Cóż - moja ocena już przy nim leżała i kwiczała, a jak się zrobiłam ulana jak stodoła to wgl. Ja wiem, że to zabrzmi dziwnie - ale w mojej psychice ja widzę, jak on przyjeżdża do domu i patrzy na mnie z obrzydzeniem. Ja bym tak chciała, aby on był ze mnie dumny. A ze mnie nie da się kurwa być dumnym! Bo z czego? Ja jestem niczym w porównaniu do niego. Dziękuję bogu, że on przyjeżdża bez swojej dziewczyny, bo jakby mnie pierwszy raz na oczy ta biedna kobieta zobaczyła, takiego kurwa gargulca - boże jedyny. Jaki to byłby wstyd dla niego i dla mnie.
Dlatego dzisiaj też po raz pierwszy wyrzygałam sałatkę, którą zjadłam. Nie potrafię wymiotować, ale klęczałam nad tym kiblem póki się nie usmarkałam i przez łzy praktycznie nie widziałam. Dawno nie czułam do siebie takiego wkurwa i obrzydzenia bo coś zjadłam. Właściwie to wyrzygałam nie tylko tę sałatkę, ale i podejrzewam inne rzeczy, które dzisiaj zjadłam. Tak, dulcobis ponownie też wzięłam ale tylko 2 tabsy. Wiem, że mnie rozpierdoli i wiem, że się prawdopodobnie uzależniłam od środków na sranie (boże jak to załośnie brzmi). Wiecie tski ze mnie "gówniany ćpun" badum-tss! (nieśmieszne).
Brzydzę się sobą i do soboty będę jadła minimalnie a od soboty to nie wiem- chyba nic bo mi wstyd nie pozwoli. Ja już tetaz sobie wyobrażam jak on na mnie patrzy - "boże ona tyle zje?"
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/0728682c5d5f349f02fcfd4d2bb725fc/3bfd611d3cd6c64a-ff/s540x810/5148d4282a0cbb6b7dbd4aa30b8894147488f090.jpg)
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/0d0d3a23394a4749363fdda915363ab5/3bfd611d3cd6c64a-63/s540x810/abb341b126b19f96a63d306c772c12d96d512355.jpg)
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/a40290557777b67c7ea545ca262da72f/3bfd611d3cd6c64a-35/s1280x1920/78e240701e241e595fed7a37480472f21eeb9fd2.jpg)
No ale dość pierdolenia. Więc dzisiaj tradycyjnie: kawa rano, gorący kubek, sałatka i batonik skinny o smaku toffie i mini chipsy. Niby wyrzygane, ale i tak na bank zostało. Cóż, dulco se poradzi. Ale obiecałam @moth-herr że dam recenzję tego batonika.
🍬 Więc batonik jest serio dobry. Konsystencja bardziej ciągnąca się ale nie mordoklejka, taki bym powiedziała - milky way? I podobnie do milky way'a smakuje tbh. Na pewno nie czuć w nim takiego sztucznego badziewia, że wiecie, czujecie że jecie coś "zdrowego". Bo czasem te zdrowe słodycze to nie smakują jak słodycze tylko takie coś co koło słodycza może leżało 2 piętra niżej. Tutaj serio czyć, że jecie batonika. Zwykłego, mlecznego batonika tylko mniej słodkiego. I w takim jednym batoniku wedle opakowania jest 72kcal. I są one w 5-paku. A jeśli o chipsy chodzi to ja nie lubię smaku soli i octu ale mi młoda zaoferowała (bo wredna cholera też nie lubi i zagarnęła se paprykowe) to zeżarłam.
I jeszcze o paście do zębów z wczoraj miałam wspomnieć. Jest "smaczna". W sensie wiele past smakowych (nie miętowych tylko właśnie bardziej owocowych) smakuje jak rzygowiny. Tutaj czuć tę nutkę tej maliny no ale mięta dominuje, jednakże jest chamska. Radzi sobie z przebarwieniami na zębach po kawie/herbacie. Na plus.
To tyle na dzisiaj. Sorki, że z lekka depresyjnie. Zacznę wgl te posty jakoś o stałych godzinach chyba publikować nw o 17-17.30 bo po tej godzinie już się staram nie jeść. Albo 18-18.30. Trzymajcie się, pa 🩷
Leo na pocieszenie bo to cutie-patootie 💙
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/f8668336f88c3c214a017ef0564e59b8/3bfd611d3cd6c64a-f1/s540x810/7fb3090acddedb1ca7c1e4d5076d0ef6e85cde70.jpg)
#chudzinka#gruba szmata#aż do kości#bede lekka jak motylek#bede motylkiem#blogi motylkowe#chce byc lekka jak motylek#chudej nocy motylki#nie chce być gruba#będę lekka#gruba swinia#gruba świnia#jestem gruba#az do kosci#jestem motylkiem#będę motylkiem#motylki any#motylek any#chudego dnia motylki#motylki#nie będę jeść#będę szczupła#będę idealna#jeszcze nie motylek#pamiętnik motylka#lekkie motylki#chude jest piękne#chce widziec swoje kosci#nie chce jesc
41 notes
·
View notes
Text
Niebo przybiera dziwny odcień, jakby słońce bało się zaświecić pełnym blaskiem. Cisza, która spowija otoczenie, nie jest naturalna – to milczenie wymuszone przez coś, co nie chce być zauważone, zanim będzie za późno.
W powietrzu unosi się zapach wilgoci, ale nie tej, która zwiastuje deszcz. To coś bardziej gęstego, jakby sama ziemia wydzielała swój lęk. Kroki wydają się odbijać głuchym echem, choć nikt się nie porusza. A potem... trzask. Jeden, nagły, jakby coś niewidzialnego pękło.
To znak.
Znak, że coś, co było dotąd spętane, zerwało kajdany. Niewidzialne macki mroku sięgają daleko, szukając słabości, szukając drogi, by wniknąć głębiej. Nagle każda szczelina, każda ciemna przestrzeń zdaje się żyć własnym życiem, jakby była obserwowana przez oczy, które nigdy nie powinny istnieć.
Zła energia nie tylko zbiera siły – ona już się przebudza. Zegar tyka, a czas łaski powoli się kończy.
Cisza gęstnieje, jakby sama noc wstrzymywała oddech. Coś niewidzialnego, lecz wyczuwalnego, przesącza się przez mrok. Cienie zdają się żyć własnym życiem, splatając się w kształty, których lepiej nie dostrzegać. W powietrzu unosi się dziwny zapach — wilgotny, metaliczny, jak zapowiedź czegoś, co nie powinno nadejść. Czai się mrok, a z nim coś więcej... coś, co cie obserwuje.
Ziemia zdaje się drżeć pod niewidzialnym ciężarem, jakby sama natura czuła, że coś złowrogiego nadchodzi. Cienie poruszają się tam, gdzie nie powinno ich być, a szept niesłyszalny dla ucha zdaje się drążyć umysł. To nie jest zwykły strach – to przeczucie, które wciska się w każdą szczelinę myśli.
Energia krąży, wiruje w powietrzu jak niewidzialny wir, gotowa eksplodować. Czas zdaje się zwalniać, a każdy oddech staje się cięższy. Coś się zbliża – coś, co nie zna światła ani pokoju. Może to tylko ułuda... albo ostatnie ostrzeżenie przed tym, co nieuniknione.
Powietrze staje się ciężkie, niemal namacalne, jakby każde wciągnięcie go do płuc wiązało się z ryzykiem, że coś niewidzialnego wniknie razem z nim. W oddali słychać głuchy, monotonny dźwięk, coś na kształt bicia serca, ale jego rytm jest obcy, nieludzki.
Nie ma już odwrotu. Zło nie tylko zbiera się, by uderzyć – ono już tutaj jest. Czeka, obserwuje, karmi się strachem. Każda sekunda zdaje się wydłużać, przeciągając w nieskończoność chwilę, zanim nastąpi to, co nieuniknione.
#mrok#olbrzym idzie#zemsta#przyjaźń#karma#szczera prawda#prawda#smutne cytaty#nie chce cierpieć#samotność#ból#walka#straszne#mroczne#wyrównanie porachunków
29 notes
·
View notes
Text
Chujowo wychowujemy kobiety. Mężczyzn też, ale dziś ta notka jest tylko o kobietach, a nie o mężczyznach. Dziewczynki i chłopców zasadniczo wychowują kobiety i te błędy, które popełniają, później się przenoszą na kolejne pokolenia, mnożąc niczym paciorkowce. Kobiety wychowują kobiety w nieustannej niepewności siebie. Matka mówi do córki: „Dlaczego zakładasz taką krótką spódniczkę, przecież masz takie krzywe nogi?” I córka zapamięta te nogi, zapamięta że są krzywe. I nigdy nie da się przekonać żadnemu facetowi, że on uwielbia te nogi, że mu staje na ich widok, że najchętniej to on by leżał na łóżku, a ona stałaby obok ze stopami w okolicy jego bioder, w samej koszuli, a on by na nią patrzył i gwałcił ją wzrokiem. „Dlaczego tyle żresz, już jesteś gruba.” „Nikt cię nie będzie chciał. Kto weźmie takiego grubasa?” I później córka, owszem, je, i to nawet dużo. Tyle, że idzie do łazienki i zaczyna rzygać, a później patrzy w lustro z zaczerwienionymi policzkami i widzi brzydką dziewczynę, która jest gruba. GRUBA i słaba. Albo przestaje jeść w ogóle. Matka zamiast mówić: „jesteś piękna”, „dasz radę”, „spróbuj”, „jak teraz nie wyjdzie, to nauczysz się i wyjdzie następnym razem”, „walcz!”, mówi: „zostaw”, „nie dotykaj”, „nie wychylaj się”, „to nie dla ciebie”, „jesteś głupia”. Później, kiedy ta dziewczyna ma już cycki, umalowane na czerwono usta, i może nawet wygląda jak porcelanowa księżniczka, to i tak wewnątrz siebie dusi wrzask przerażenia i setkę szczurów, które cały czas chcą uciekać. I wchodzi do pokoju pełnego ludzi i pierwsze o czym myśli to: ciekawe czy mnie lubią? Zamiast się zastanawiać, czy ona ich lubi. Ta kobieta cały czas się boi. Boi się, że czas mija, a ona ciągle jest sama. Że w domu nikt nie będzie na nią czekał. Że znowu taksówka nocą. I im bliżej weekendu, to tylko kac jest większy. Że jest trzecia rano, a ona nie śpi i spać nie może. I obraca się na bok i znowu na bok i coś ją ściska gdzieś głęboko w środku i wtedy, aby uniknąć tego ścisku, bierze do ręki telefon i przegląda do czwartej, a czasami do piątej rano. Że budzi się, robi śniadanie i nagle zaczyna ryczeć bo kubek jest kurwa jeden. Albo boi się że kupuje bieliznę, której nikt jej nie będzie z niej zdejmował. A kiedy w końcu trafia się jakiś koleś, bo zawsze się trafia, ona owija się nagle wokół niego i traktuje jako nadzieję i tratwę i polisę i ubezpieczenie, cóż z tego, że z wysoką ratą. Idąc z nim do łóżka gasi światło, bo nie lubi swojego ciała. Mam znajomą, która ma ciemne oczy i duże wkurwione usta. I w sumie jest ładna, a czasami nawet piękna. Ale daje mężczyznom tylko zgięta w pół, oparta twarzą i łokciami o blat stołu i przy zgaszonym świetle albo opuszczonych roletach. Czekając, aż ten który jest z tyłu dojdzie i wyjmie, albo pryśnie na jej plecy. Zapytałem ją kiedyś, z czystej ciekawości o to, kiedy mężczyzna może ją zobaczyć nagą. – Kiedy uważam, że ma gorsze ciało ode mnie – odpowiedziała. A później? Później on ją rzuca. Jak masz utworzyć dobry związek skoro nie lubisz siebie? Skoro wstydzisz się siebie? - Piotr C. pokolenieikea.com
#Milosc#polskadziewczyna#polskichlopak#cytaty#cytat#cytatyożyciu#cytatyomiłości#inspiracje#mężczyzna#kobieta#myśli#polska#polskiecytaty#motywacja#miłość#blog#pokolenieikea#piotrc#ona#on#cytaty_i_nie_tylko#cytaty_opisy_teksty
188 notes
·
View notes
Text
I oto stoję naprzeciw Niego. Z naładowanym pistoletem, gotowa strzelić mu prosto w jego lodowate serce. Za cały ból, chłodne odpowiedzi, które czułam i za doprowadzenie mnie do kompletnego spadku psychicznego ale on podnosi swoje piękne niebieskie oczy i nie mówi kompletni nic, bo nie musi mówić..
I nagle to moja głowa jest pod lufą pistoletu.
#cierpienie#ból#brak sił#naiwność#ból istnienia#naiwna#nienawidzę siebie#jestem najgorsza#nadzieja#nie mam siły#brak chęci do życia#brak szczęścia#ból w sercu#zmęczenie#jest mi źle#smutna prawda#smutne zycie#smutno
31 notes
·
View notes
Text
jezeli kiedys kiedykolwiek wasi rodzice skreślili waszego partnera/partnerke z jakiegos blahego powodu bo np tatuaze mial czy ich styl im nie odpowiadam to wyobrazcie sobie ze moja matka nigdy nie widziala na oczy nowego chlopaka mojej siostry ale juz mowila zeby "lepiej zostawił ją w spokoju" bo jego IMIE jej sie nie podoba
35 notes
·
View notes
Text
20 luty
Moje marzenie? Na obecną chwilę On. Jego twarz, oczy, głos.
rozkosz-v
#rozkosz#cytat dnia#quotes#cierpienie#refleksje#samotność#poem#rozpacz#rozpadam się#frustracja#nieśmiała#zwątpienie#nicość#egzystencja#euforia#rozmyślanie#toxic relationship#troska#obojętność#obsesja#nienawidzę życia#nocne przemyślenia#milczenie#zerwanie#zakochanie#zmęczenie#zapomnienie#bezsilność#ból wewnętrzny#ból istnienia
87 notes
·
View notes
Text
Kocham go , kocham jego dotyk , kocham to jak mnie traktuje , kocham jego oczy zapatrzone we mnie, kocham to jak wchodzi we mnie i dwa nagie ciała się stykają , kocham to z jaką to troską robi i żebym się czuła dobrze przy tym , nie dba tylko o swoją przyjemność. A jeszcze rok temu przy innym chłopaku myślałam że jestem aseksualna , a to tylko odpowiednią osoba jest potrzebna .
#bede motylkiem#blogi motylkowe#będę motylkiem#b─öd─ö motylkiem#chce byc lekka jak motylek#jestem motylkiem#lekka jak motyl#lekkie motylki#motylki blog#motylki w brzuchu#ana motylki#music#bede lekka jak motylek#chudej nocy motylki#motyle w brzuchu#motylek any#motylek blog#motylki#motylki any#spowiedź#pamiętnik motylka#pamiętnik narkomanki#pamietnik#narkotyki#za gruba#zakochanie#alternative#chce widziec swoje kosci#poezja#nastolatki
33 notes
·
View notes
Text
Nigdy nie wiesz kto poszerzy Twoje źrenice i nasyci barwą tęczówki...
#nastolatki#rozszerzone oczy#love#miłość#zakochanie#my love#chce tylko jego#tęcza#tęsknota#love you <3#kocham#kocham cię#narcotics drugs#narkotyki#polish tumblr#marihuana#zioło#mefedron#kryształ#polskie napisy#zakochana#papierosy#szlugi#alkohol#alko#narko#narkomania#jego oczy#jego uśmiech#pocałunek
53 notes
·
View notes
Text
Kiedy jakiś 60latek wpatruje się w ciebie jak na zabawkę do jebania a kiedy odwrócisz w jego stronę głowę, spojżysz w oczy i 'przyłapiesz' na gapieniu się odwraca się zmieszany jagby mówił "to nie ja😿"
💁♀️💀ugh
#motylki#motylki any#chce byc lekka jak motylek#i wanna be perfect#chce widziec swoje kosci#chude ciało#grube uda#dobranoc#nie chce być gruba#i wanna lose weight
50 notes
·
View notes
Text
Ma ktos jakies porady jak wyjsc z dolka psychicznego?
Zacznijmy od tego, ze wyzalenie sie komus ze znajomych kompletnie nie wchodzi w gre, bo przy ludziach zachowuje sie jak najlepiej sie da (uznajmy ze jestem takim smieszkiem troche, ale jednak moi “przyjaciele” wiedzą ze moga sie do mnie zwrocic ze wszystkim tak naprawde, z kazdym problemem im pomoge - troche sie zabawiam w psychologa i “idealna osobe”) i po prostu jestem nauczona przez rodzine ze proszenie o pomoc jest zenujace XD (nawet teraz piszac to czuje sie jak gowno).
Z gory przepraszam za jakiekolwiek bledy i za brak polskich znakow, ale po prostu z nich nie korzystam. Bede zdziwiona jesli w ogole ktokolwiek to przeczyta, bo pewnie dosyc dlugie to wyjdzie.
Mam prawieee 15 lat, odkad mam 12 lat zmagam sie z sh a odkad 11/12 z ed. Gdy mialam jakos 11 lat zaczely sie takie jakby "agresywne zachowania" (?) z mojej str, nie chce wyolbrzymiac za barfzo. Po prostu czesto wybucham zloscia, a gdy bylam mlodsza, gdy mialam jakies 9 lat vzesto wyrzucalam z siebie te nerwy przez kopanie i bicie psa (nie bylo to jakies mocne ale jednak). Pozniej zaczelam sh, ale przestalam, bo prostu to widac, a szczegopnie mialam problem, gdy przyjaciolki i psycholog szkolny to zauwazyl, ale udalo mi sie gladko wyjsc z tego. Zaczelam we wrzesniu szkole ponadpodstawowa i staram sie nie wybuchac az tak, zeby robic jak najlepsze wrazenie, choc to dosyc trudne. Dla moich kolezanek takie nagle zmiany nastrojow i humorki sa dziwnie, ale dla mnie zupelnie normalne.
ogolnie to cale dziecinstwo mialam zjebane przez problemy w domu + w szkole. dopiero sie uspokoilo jakos w 7kl, gdy zaczelam sie dogadywac ze starszym rocznikiem, a pozniej ze swoja klasa - oczywiscie tylko przez to ze zgrywalam debila i szmieszka.
jesli chodzi o atmosfere w domu to, gfy bylam dzieckiem normalnoscia wsrod domownikow byla agresja, przemoc, tata pil (przestal gdy mialam jakos 6 lat, ale i tak nie przykladal sie do roli ojca) moja mama bylaby super gdyby nie moj ojciec i jego rodzinka + nigdy nie bylo jej za bardzo w domu, bo musiala zarabiac na sb, mnie i moje rodzenstwo + chcac nie chcac ogarniac swojego zachlanego i zarzyganego meza.
Najbardziej bym chciala jakas porade o zwiekszenie energii i produktywnosci w ciagu dnia, bo z tym mam aktualnie najwiekszy problem.
I jak przestac jesc plss, najgorsze jest to ze nie mam nawet apetytu a i tak wpierdalam, dzisiaj mialam binge, zjadlam jakos 1600, ale uwazam ze to nie jest najgorzej. Dosyc slabo, bo przez ostatnie 2 tyg (od koncowki grudnia postanowilam na powaznie wrocic do 4ny, bo wczesniej bywalo roznie) jadlam po 500-800 kcal.
Chcialabym bardzo wrocic do poprzedniej wagi, w 2023 mialam 43kg przy 157cm, najlepiej jakbym miala jakies 35, ale nie chce zeby za bardzo sie rzucalo w oczy moje schudniecie. Niestety wtedy, w tym 2023, przez pewna sytuacje mama sie dowiedziala o moim chudnieciu, glodowkach, sh i wielu innych rzeczach, wiec bylo zmuszona do recovery i przytylam do 49kg znowu, a teraz waze 47,5, i mega bym chciala zejsc do 40kg.
Jutro planuje zrobic fasta. Kiedys robilam na luzie fasty po 50h a teraz dupa😔😔
Wgl kiedys moim marzeniem bylo totalne wychudzenie, ale niestety teraz moje priorytety sie zmienily + boje sie zwyczajnie reakcji ludzi dookoła.
Mam dwa glowne cele, na ktore prosilabym jakies porady🙏🙏🙏
1. Poprawa stanu psychicznego
2. Schudniecie
Kiedys mialam super mindset, nie tylko jesli chodzi o 4ne, ale tez inne aspekty mojego zycia. Teraz jestem tak kurwa wyprana ze wszystkiego, ze osiagnieciem jest dla mnie wstanie z lozka.
Mialam srednia 4.40 jakos na koniec polrocza i bardzo mi zalezy na pasku, ale totalnie nie moge sie skupic, kurwa (jesli ktos ma tipy na to, to tez bym byla BARDZO WDZIECZNA).
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/25f359b1660710f3e86618bb24da6845/2432dd6cbdc42789-cf/s540x810/5f8d7587d4ac0896acd837de33f8f9ab61ed3158.jpg)
![Tumblr media](https://64.media.tumblr.com/896dcbb41d85207c86ac9d4da1d18cc9/2432dd6cbdc42789-b5/s540x810/6a75cc0cbb60a121632b5007e4b11ec175d4a1a3.jpg)
#chce byc lekka jak motylek#motylki#4nor3xia#depressing shit#tw depressing stuff#personal vent#tw ed ana#tw ed not ed sheeren#4n@diary#motivation#burn out#sorry for being depressing#4n4blr#będę lekka#lekka jak piórko#chce by─ç lekka#nie jestem glodna#@na fast#bingedisorder#mental issues#shitpost#self help
10 notes
·
View notes
Text
Ja siebie sama skazywałam na te wszystkie akrobacje, wiesz? Wydawało mi się, że moje gorsze dni sprawią, że przestanę mieć w jego oczach jakąkolwiek wartość. Problem leżał we mnie samej i w tym, że to ja sobie tę wartość zabierałam. Jako dziecko publicznie popłakałam się raz. Wstyd, który mnie wtedy pożarł żywcem pamiętam do dziś. Obiecałam sobie, że już nikt nie zobaczy mnie w takim stanie. I nie zobaczył. Latami. Będę zawsze pomalowana, wyprasowana, pokolorowana i przebrana w najlepszy nastrój, jaki tylko sobie skroję. Będę tą od linijki. Tą idącą zawsze środkiem korytarza. Zarażającą uśmiechem i dobrą energią. Tą zawsze na czas. Tą zawsze w punkt. Tą, która zawsze jest ponad i bardziej.
"Nie widać po tobie, że źle się czujesz, ale... ty po prostu już tak masz, prawda? Ty po prostu jesteś takim człowiekiem."
Wstydziłam się tego, że nie zawsze jestem silna. Latami. Naprawdę. Takim kobietom jak ja to nie przystoi. Takim kobietom jak ja nie drga twarz, a łzy spływają spod ciemnych okularów wprost na szpilki. Nie masz pojęcia, ile razy tak szłam. Mam swoje ulubione kawałki, które grają mi wtedy w tle jak na zamówienie. Nie zobaczysz mnie przynoszącej gdziekolwiek swoje kłopoty. Nie zobaczysz mnie potykającej się i proszącej kogokolwiek o pomoc. Jestem stworzona do wystarczania sobie samej. Jestem stworzona do funkcjonowania ponad stan i swoje możliwości. Jestem stworzona do osiągania szczytów w samotności. Wiedz, że to komplement, jeśli wpuszczę Cię w swoje gorsze dni. Wiedz, że rzadko pokazuję komukolwiek, że bywam inna niż perfekcyjna. Od dawna już sama z siebie w tym temacie kpię, ale według siebie samej - muszę. Według siebie samej - muszę zawsze robić wszystko, by błyszczeć. Nie muszę, prawda? Nie muszę. Mogę uginać się pod naporem tego wszystkiego, co kocham, tego, o co się martwię, tego, za czym tęsknię i tego, na co nie mam wpływu. Mogę uginać się pod naporem tego wszystkiego, co dla mnie tak bardzo ważne i tego, co tak bardzo uwielbiam w tym pełnym kontrastów świecie. Zaprosiłabym Cię do siebie, ale trochę się boję. Nie wiem, czy spodobałoby Ci się to, co zobaczyłbyś we mnie po zdjęciu tych wszystkich perfekcyjnych barw i ciemnych okularów. Oczy, które czasami się boją. Twarz, która czasami szarzeje pod naporem codzienności. Kobieta rakieta, która kuli się w swoim człowieczeństwie.
Marta Kostrzyńska
polskie-zdania.pl
#cytat#cytaty#po polsku#polski#poezja#polskie zdania#książka#cytat z książki#polskie cytaty#emocje#marta kostrzyńska#martakostrzynska#blog z cytatami#polskie teksty
67 notes
·
View notes
Text
❗️WAZNE❗️
czesc, troche mnie tu nie bylo, nie zamierzam wracac, ale pragne was poprosic byscie poswiecili kilka minut i przeczytali ten post. bede wdzieczna za udostepnienia, bo chcialabym aby to dotarlo do jak najwiekszej grupy osob.
bardzo wiele z was, jak nie wszyscy macie problem z zaburzeniami odzywiania. nie pisze tego by was od tego odciagnac, lecz chce jedynie porozmawiac o zyciu po „wyjsciu” z zaburzen. jesli kiedykolwiek ktos wam powiedzial, ze kiedy raz wejdziecie w to bagno to nigdy z niego nie wyjdziecie, mial racje. od dluzszego czasu staram sie jesc intuicyjnie. ale to wraca, nachodzi mnie tesknota za glodem, za ana. zabawny jest fakt ze moj mozg stara sie to „romantyzowac” mimo, ze wie, ze to bylo zle. po zjedzeniu duzej ilosci slodyczy mam wyrzuty sumienia. ale wiecie co? mimo to z tym walcze. dla niektorych moze zabrzmiec to glupio, ale czasem po prostu sama sie przytulam i mowie ze dam rade. jestesmy tylko ludzmi, a tak naprawde to malymi kropeczkami we wszechswiecie. kazdy z nas ma swoje male zycie, wiec czemu z niego nie skorzytac? zaburzenia nas niesamowicie ograniczaja. kocham podrozowac. mam wiele marzen zwiazanych z podrozami, lecz potrzebuje sily zeby moc je realizowac. chce chodzic po gorach i cieszyc sie z widokow a nie zastanawiac sie ile spalilam kalorii. wy z pewnoscia macie jakies swoje marzenia. mozecie powiedziec „nie mam pieniedzy by to zrobic” itd., lecz kto nam kaze rezygnowac z marzen? nikt. zapracujmy na to by zaczac realizowac marzenia. swiat jest ogromny, wiec skorzystajmy z jego mozliwosci. mozecie tez powiedziec „ale ja chce miec piekne cialo”. wiele z was mowiac „piekne cialo” ma na mysli wychudzone dziewczyny, ktore wygladaja jakby mialy sie zlamac na kazdym kroku. spojrzcie rzeczywistosci w oczy-czy naprawde ten caly bol jest tego warty? tak naprawde tylko zakompleksione osoby beda was oceniac, wiec czemu tym sie przejmowac? duza ilosc osob czytajacych to jest bardzo mloda, wiec odpowiedzcie sobie na pytanie „czy chce marnowac najlepsze lata mojego zycia na plakaniu nad talerzem?” rownie mozecie powiedziec, ze to nie sa najlepsza lata waszego zycia, bo nie macie przyjaciol i nic was nie uszczesliwia. zacznijcie pracowac nad soba, sprawcie, ze bedziecie sami swoimi najlepszymi przyjaciolmi. mozecie tez miec problemy w domu, tego nie zmienicie, ale wytrwajcie, wyprowadzcie sie, bo to nie wasza wina. nie poddawajcie sie na pierwszym lepszym zalamaniu, kazdy ma upadki i kazdy popelnia bledy. wiecie co mnie satysfakcjonuje? wygrana. ale nie wygrana z kims w konkursie albo w jakas gre, lecz wygrana sama ze soba. zwalczyc samego siebie i swoje mysli jest najciezej. ale mozemy sie tego podjac, mozemy sprobowac, wiec czemu ty nie sprobujesz? enjoy life
79 notes
·
View notes
Text
Latka - moment życia, wiek i wszelkie pytania okołowiekowe
03-02-2025
Postanowiłam spisać to co się przez styczeń przewijało, a co chociaż mnie poruszało (pod różnymi kątami), to nie miałam czasu na wrzucenie tego (miałam inne, ważniejsze w mojej ocenie pytania do opisania).
Na tych fajnych zajęciach z tropów kulturowych i archetypów (z mitów, z kultury itp) u tego Pana, który walnął nam na zajęciach rozmowę o fabule Biblii i puścił Króla Lwa (poryczałam się) - czyli gdzieś w początku/środku miesiąca - padł taki tekst, który mnie nieco zmieszał. Nie wiem czy zmieszał? Zawstydził? Wprowadził w dziwny dyskomfort w każdym razie.
Otóż Pan niczym refrenem, już któreś zajęcia z kolei, wrócił do pytania czy my wiemy co na tych studiach robimy. Że warto tutaj zrobić refleksję, bo jednak to nasz czas, nasze życie i czy chcemy nim płacić za coś co nas nie pociąga. Robił to tak, jak terapeuta - poddawał pod refleksję, powodował niewygodę u niektórych. Powiedział w pewnym momencie, że my jesteśmy póki co atrakcyjni dla pracodawców, bo jesteśmy "młodzi z potencjałem", ale jak skończymy 30-stkę to przestaniemy być młodzi z potencjałem, a zostaniemy oceniani surowiej, już za konkrety z tego potencjału. I żebyśmy byli świadomi, że z upływem lat też to co jestem teraz naszą mocną stroną - czyli bycie prekursorami trendów, zaniknie, bo będziemy w innym momencie życia i nie koniecznie będziemy rozumieć kolejne pokolenie.
Cały czas, gdy to mówił krążył po sali, pytał losowe osoby o ich motywacje przy wyborze tego kierunku. Ja kiwałam głową - bo totalnie tak to widzę, że cieszę się, że poczekałam na te studia, na ten kierunek, tutaj póki co mam wszystko co mnie jara. A z racji, że byłam mocno zaangażowana w rozmowę z tym Panem jakoś często jego wzrok lądował na mnie, gdy mówił o różnych rzeczach. Akurat wylądował na mnie, gdy mówił, że jesteśmy młodzi z potencjałem, ale jak ukończymy 30-stkę to przestaniemy być, że będzie nam trudniej.
To prawda, ale mnie to zabolało. Odwróciłam wzrok. Poczułam się przejrzana - że on WIE, że jestem w dupie z szukaniem sensownej pracy i godnym dochodem. I poczułam wstyd. OFC to absurd, wiem, że on nie może o tym wiedzieć (bo i skąd?), ale jednak jestem jedną z 3 osób w naszej grupie, które są w widoczny sposób dojrzalsze na tle reszty i jakoś tak... poczułam się obnażona.
No. Było mi niekomfortowo. Gdy kątem oka zobaczyłam, że się odwrócił i poszedł na drugą stronę sali to znowu podniosłam wzrok. Znowu krążył, opowiedział nam swoją historię, że to z czego ma doktorat to nie jest jego pierwszy kierunek, jaki studiował i że w sumie żałuję, że nie miał okazji do refleksji mając te 18+ lat by przemyśleć co go jara i co chcę robić w życiu. Że poszedł na takie studia, które były kompatybilne z jego ocenami itp. Znam. Wiem. Powiedział, że to jest właśnie okay czas by sprawdzać, ale też by nie ciągnąć czegoś co nas nie kręci. Że warto sprawdzić jakie się ma priorytety - on mówił, jak się zastanowił samo go zaskoczyło jak ważne dla niego było założenie rodziny, to, że ma dzieci (w liczbie mnogiej: dzieci). Fajna dyskusja się wywiązała... O tym, że wszystko wymaga czasu a jego mamy skończoną ilość niestety, to wyczerpalna waluta. Podkreslał jak czas zmienia też to co myślimy o sobie samych i naszym otoczeniu. Mu się wydawało, że jest bardzo młody, a jakiś czas temu podczas oglądania tiktoka właśnie walnęła go myśl do tego, że "młodzi ludzie czasem dla niego są dziwni, że nie rozumie humoru. Ba! Że zauważa, że wpada czasem w to myślenie, że są irytujący i w ogóle ta dzisiejsza młodzież <wywrócił oczami>" - to było podane nam z humorem, z dystansem do siebie. Wywołał nasz grupowy śmiech, podejrzewam, że ja się śmiałam bardziej z identyfikacji z tym do czego się przyznał niż ze sloganu o "dzisiejszej młodzieży". A wtedy Pan podszedł do mnie, z uśmiechem i patrząc mi w oczy walnął "ale serio! Sama pani zobaczy jak się zmieni pani perspektywa, jak tylko dobije pani 30-stki".
Tym razem znowu mnie złapał w niekomfortowym uczuciu xD. Zamarłam. Ale tym razem nie odwróciłam wzroku - bo w sumie to było miłe (teraz, w lutym mi bliżej już do 40-stki niż do 30 xD) i zaraz mi się włączyła natychmiastowa rozkmina czy facetowi tak po prostu wyszło, że spojrzał na mnie w tych dwóch momentach, czy ten drugi raz to było manipulatorskie podejście wykwalifikowanego specjalisty by mi podnieść morale po tym, jak wcześniej je obniżył?
Nie wiem.
Opowiedziałam potem o tym mojemu chłopakowi - że w zasadzie dostałam na zajęciach potwierdzenie swoich lęków, że nie znajduję dobrej pracy, bo jestem za stara, a zaraz potem dostałam minfuckiem, bo okazało się, że ten sam człowiek chwilę później założył, że nie mam przekroczonych 30-stu lat.
To gdzie ja jestem?
Serio, mi to włączyło absolutny dysonans poznawczy. I to taki wręcz tożsamościowy: bo jeżeli mój wiek o czymś mówi, to co mówi? Jeżeli zakładam, że po moim wyglądzie widać te 35 lat i to jest problemem, a potem dostaję info, że nawet na 30 nie wyglądam?
Czy to w ogóle istotne?
No, na zajęciach dostałam info, że jednak jest istotne...
Mindfuck.
Anyway - ten sam prowadzący wczoraj miał z moją grupą zaliczenie (te filmiki). I tam w rozmowie z grupą, na samym początku, podczas ustaleń organizacyjnych padło jakieś zapytanie o coś, co go sprowadziło do tego by polecić nam lekturę jakąś-tam związaną z tematem, z której korzystał przygotowując się do własnej obrony. Na to ktoś z grupy zwrócił uwagę, że to-to wyszło przecież niedawno, a oburzony prowadzący na to, że wie, bo w tym samym roku się bronił. Że on jest rocznik-taki-a-taki. I zaraz wstrząśnięty walnął "a wy myśleliście, że ile ja mam lat?". Mnie zatkało. Serio. Wziełam kalkulator i obliczyłam. On w tym roku będzie miał 30 lat. I jest doktorem. I ma dzieci w liczbie mnogiej.
Wstrząsnęło mną to tak, że gdy wczoraj byliśmy z moim narzeczonym na spacerze dalej to mieliłam. No bo jak ten typ to zrobił? To trzeba mieć jakieś turbo zdolności rozciągania czasu jak gumki od majtek by ukończyć taką ścieżkę kariery naukowej jak on, by mieć doświadczenie takiej pracy zawodowej jaką on nam się chwalił, że ma (i wierze mu)... i do tego by być mężem i ojcem. JAK?!
Na to mój chłopak liczył obrazowo na palcach swoje studia: że 3,5 roku inżynierki, potem 2 lata przerwy, a teraz kończy 2 rok magisterki. Że gdyby teraz chciał to mógłby jeszcze wskoczyć na doktorat, ukończyć go i zostałby mu jeszcze około 2 lata na te bajecznie brzmiące kariery i osiągnięcia zawodowe... i wszystko przed 30-stką.
Zamarłam.
Dla mnie to brzmi jak... Po prostu porównuję się i mam wrażenie, że przegrałam życie. Że wszystko robię źle...
Mój partner na to, westchnął i wyznał, że ma wrażenie, że zapominam, że większość ludzi w wieku dwudziestu lat nie musi utrzymywać całej rodziny pracując na 3 miejsca pracy, mierzyć się najpierw z ciężką chorobą jednego, a potem drugiego rodzica (i przezywać, że każdy z nich mógł umrzeć), leczyć się z ciężkiego epizodu depresji, potem bujać się w dwóch relacjach z osobami uzależnionymi, a potem radzić sobie w toksycznym związku z którego bardzo trudno było się wyplątać latami, bo ból i nadzieje wracały raz do roku... Że przy tym wszystkim co ja przeżyłam w swojej dekadzie 20+ raczej większość ludzi nie musi się bujać. Przynajmniej nie z tym wszystkim w tak krótkim odstępie czasu... Że to normalne by do tej 30-stki móc zrobić doktorat. Że w takich momentach sobie umniejszam w porównaniu do człowieka, który ewidentnie miał bardzo lub trochę łatwiej niż ja by osiagnąć to wszystko czym się chwali...
Ale i tak włączyło mi się FOMO i świadomość, że znowu odstaję, nie pasuję...
----
Były też zajęcia w których pracowaliśmy w grupach - babeczka prowadząca nas podzieliła, musieliśmy się po przesiadać. Trafiłam do grupy z jedną z tych lasek w mojej grupie, które oceniam na bliższe mi wiekiem.
Słuchaliśmy potem wyników pracy innej grupy - coś tam przygotowali dla osób, które mają nastoletnie dzieci. Prowadząca doprecyzowała "czyli grupa wiekowa 40-50?", a zespół na to zdzwiony, że nie. I z przekonaniem i profesjonalizmem dziewczyna referująca wyjaśniła, że mieli na myśli zdecydowanie osoby w wieku 30+, że to są osoby, które mają dzieci, które nie chodzą na imprezy, są odpowiedzialne i doceniają stateczne życie, raczej ich nie interesują koncerty, rave'y, festiwale - chodzą tam przeważnie jako opiekunowie swoich nieletnich dzieci, z imprez mogą ich interesować na przykład organizacje chrzcin czy komunii. Prowadząca zachowała kamienną twarz, chwilę pomilczała i odparła "aha", a potem zachęciła tamtą grupę do kontynuowania wyjaśniania kolejnego punktu. A w gdy trwała ta pauza ze strony prowadzącej jakoś tak spontanicznie, wymieniłam porozumiewawcze, pobłażliwe spojrzenia z dziewczyną z którą pracowałam. Obydwie byłyśmy bliskie albo ugryzienia się w język, albo wybuchu śmiechu. Zwycięsko wytrzymałyśmy tak jak prowadząca w ciszy. xD Nawet zerknęłam na resztę naszego zespołu przy stole - nasze grupowe koleżanki, dziewczyny 19-letnie, po prostu słuchały, przyjmowały to, co mówiły tamte dziewczyny za spoko rzecz, nie widziały powodu do uśmiechu ani jakiejkolwiek reakcji.
No. To było całkiem zabawne.
I fajnie było nawiązać lepszy kontakt z tą dziewczyną 30+ xP
Ona zwykle się buja z tą drugą, która mnie trochę irytuje sposobem mówienia, ale też doceniam, jak jest kompetentna. Ta druga zwykle wylatuje z jakimiś takimi tekstami, które sprawiają, że mam wrażenie rozmowy z fajną osobą, ale taką z mindsetem, wartościami i podziałami ról życiowych sprzed 20 lat. Dlatego mi się wydawało, że ona jest ode mnie starsza. Tym czasem w zeszły weekend podpadała - w żartach - jednemu prowadzącemu. Rzuciła info, że rok 1984 to mógł być rok, gdy kino przestało być nieme. Facet się spłakał xD, że taka wizja świata może być - to by oznaczało, że on się urodził w czasach kina niemego. Na to ona się zaczęła bronić, że ona nie wie, że miała coś rzucić to rzuciła, że ona jest rocznik-taki-a-taki. Odbębniłam matematykę i z zaskoczeniem odkryłam, że... ona nawet nie ma 30 lat. W życiu bym nie powiedziała - myślałam, że jest tuż przed lub po 40-stce.
No cóż... tak to jest jak się robi założenia...
---
Kolejna sytuacja: mój chłopak (pardon: narzeczony) w tym miesiącu miał kilka razy już sytuację w której różni znajomi ze tej pracy, której nie wziął i z tej którą wziął, dowiadywali się o jego wieku, a potem o wieku jego partnerki.
Na początku miesiąca złapał wspólny język z przemiłym chłopakiem z Trójmiasta. Gość z mojego rocznika w ogóle. Gadali o wszystkim, róznież o tym, że w zeszlym roku każdy z nich się oświadczył. Na to ten gość z północy walnął trochę żartem, a trochę fleksem, że jego narzeczona jest super, piękna, fajna, mają to samo hobby i do tego jest od niego starsza! O rok! Uuuuu. I koleś leci, że wszyscy w jego otoczeniu bardzo to przeżywają, że ma starszą narzeczoną. Mój narzeczony na to, że buhahahha, że przebije go i że na tym polu będzie miał lepszego fleksa. xD A na to typ, że "ta, pewnie" i zaraz mu wyjaśnia, że "wy, młodzi to nawet nie wiecie jak jeszcze się może u was pozmieniać", a mój O. "Vill jest z twojego rocznika, przebiłem!". xD Typa zatkało - O. mówił, że trudno mu było się ogarnąć, ewidentnie był poruszony (i jestem przekonana, że robił jakieś założenia).
Ostatnia sytuacja miała miejsce w czwartek w zeszłym tygodniu - w tej jego nowej pracy. Chłopaki i szefowa podczas przerw na lunch zawsze sprawdzają jego śniadania (przyznał się po 2 tygodniach pracy, że takie coś ma miejsce), bo uważają, że jego śniadania są super. Oczywiście O. chwali, że to jego narzeczona mu robi takie smaczne rzeczy. [W piątek miał do pracy owsiankę na mleku kokosowym z jagodami na której powierzchni ułożyłam: pól opakowania kremu profeel karmelowego, łyżkę masła orzechowego, 1/3 banana i z mus jabłkowo-jagodowym - szefowa była tak zainteresowana jego jedzonkiem, że powiedziała mu "mam nadzieję, że w przyszłym życiu odrodzę się jako facet i znajdę sobie taką kochającą Vill, która będzie mi takie śniadania robić" awwww jak mi było miło. Ale to tak wyszło, że ostatnio ja te śniadania robiłam, zwykle się wymieniamy i mój partner też robi pyszne rzeczy].
Jego bezpośredni przełożony - jak się okazało - jest absolwentem naszej uczelni, i to dokładnie tego kierunku co mój chłopak, więc sobie poobgadywali wykładowców.
I szef mu mówi, że kurcze, rozmawia się z nim tak fajnie, że trudno uwierzyć, że jest tak młodym facetem. I zaraz dodaje, że "on to stary jest" i że pewnie będzie go nudził opowieściami o jego hobby i zajafkach, bo jednak jako 30-latek trochę mniej ma w życiu imprez i zachlewania pały jak to student, a więcej sportu, gierek i wyjść na dobrą szamkę. Oczywiście jeżeli chodzi o szamkę to dobrali się jak w korcu maku - obydwaj zajarani, wymienili się polecajkami, potem gładko przeszli do polecania sobie usług dentystycznych xD, a potem szef znowu walnął, że tak fajnie się z moim O. rozmawia, a on przecież jest od niego dekadę lat starszy. xD Na co mój chłopak, że "o, jak moja narzeczona", a szef z totalną otwartością i bez oceny, że "naprawdę?" i zaraz, że to pewnie o ten rocznik chodzi, bo my wszyscy z tego rocznika to zajebiści jesteśmy. I to tez było takie miłe - zero niezręczności, ani tego takiego... hymm... albo zgorszenia, albo w drugą stronę aprobaty, ale takiej obleśnej z poklepywaniem i głupimi żartami.
Konkluzja taka, ze wiek wraca - wiek w kontekście naszego związku zawsze będzie wracał. Bo jednak to dużo lat, a dopuki się nas nie zobaczy razem to można sobie dużo głupich rzeczy myśleć. Ja na codzień nie pamiętam o tym i czasem jestem zaskoczona tą różnicą.
Inny przykład z naszej rozmowy: coś oglądaliśmy o wyborach w młodości, a potem coś jego siostra na Święta powiedziała co sprawiło, że wróciliśmy do rozmowy o tym czy podejmowanie różnych poważnych decyzji w wieku wczesnej dorosłości 18+ to w ogóle rzecz fair. To znaczy nie chodzi mi bynajmniej o przesuwanie wieku dorosłości, bo problem by wciąż pozostał - a właśnie o ten problem: bo wtedy podejmuje się pierwsze decyzje i buja się z ich konsekwencjami. I po prostu tak jest, to przestrzeń na błędy i naukę jak w ta dorosłość.
Zaczęłam wracać do rzeczy, które wydawały mi się ważne gdy miałam 18+, 19+, 20+, 21+... I tak sobie właśnie myślałam, że z obecnego punktu w życiu doceniam swoją historię i lekcję z tych doświadczeń, ale niektóre swoje decyzje widzę jako głupie. Rozmowa toczyła się w kontekscie związków, więc przeżucaliśmy się "a gdy miałeś 18+ lat?", "a teraz ty, mi powiedz jak to wyglądało u ciebie". I ja mogłabym jeszcze długo ciągnąć, gdy on mnie zatrzymał w swoim 23+, bo wtedy mnie poznał i od wtedy czuje, że w jego życiu pojawiła sie nowa jakość, chociaż faktycznie niektóre rzeczy mogłyby być trochę inaczej podjęte xD. OMG przeraziłam się znowu świadomością jak on był i jest młodziutki... OMG poczułam się tak... przytłaczająco odpowiedzialna by być wobec niego fair, by swoimi wyborami i zachowaniami nie robić mu krzywdy, by ogarniać swój shit, bo zależy mi na nim, bo za te 10 lat chciałabym z nim pociągnąć dalej tą rozmowę retrospekcyjnie o naszym związku... I chciałabym, aby trwał...
Ale ten mindfuck z tego monologu mojego 30-letnie doktora, który lubi Biblię, Króla Lwa i Dragon Ball... i to przestawanie być "dobrze rokującym młodym człowiekeim"... i zarazem to, że przeważnie na tych studiach nie daje się mi tylu lat ile mam (a ja nie wyprowadzam z błędu) - być może przez to, że nie pasuję do tego opisu 30-latki, bo zrobiłam filmik o mandze i anime przebrana w różową perukę xD...
Nie wiem.
Mam mindfuck... mam FOMO. Czuję, że odstaję...
10 notes
·
View notes