#jego uśmiech
Explore tagged Tumblr posts
sadark-angel · 7 months ago
Text
"Sprawiłeś, że się śmiałam, gdy nie miałam nastroju do uśmiechu."
297 notes · View notes
polskie-zdania · 6 months ago
Text
Chciałabym ci powiedzieć, dziewczyno, że twoja dusza ma zbyt duży potencjał, byś dzieliła ją z kimś, kto się nią nie zachłyśnie. Zasługujesz na to, słyszysz? Jesteś stworzona do zapadania w pamięć. Jesteś stworzona do tego, by twoje imię wracało uporczywie nocami. Masz się śnić. Twój uśmiech rozpraszać ma niezapowiedzianie i wybijać z rytmu. Twój zapach owijać ma się bezlitośnie na jego skupieniu i wodzić go za nos. Masz zostawiać bałagan, którego wcale nie chce się sprzątać. Twoja sukienka zsuwać ma ci się z ramienia sekundę przed tym jak zasypia. Masz robić setki kilometrów po alejach jego podświadomości. Masz przyjść do niego po raz pierwszy i przyglądać się, jak bezskutecznie próbuje ukryć setki twoich śladów, które odbił w swoim dywanie przez ostatnie miesiące. Masz uśmiechać się i pytać, który taniec tyle razy już tutaj z tobą zatańczył. Masz rozpraszać go w trakcie pracy zdjęciami i czekać po powrocie w stroju, którego jeszcze na tobie nie widział. Masz mieć w zanadrzu niespodzianki, których nie robiła żadna poprzednia. Masz wodzić na pokuszenie, a jednocześnie nie mieć dla niego nic prócz ciepła i czystej troski. Masz być tą, o której nie ma nigdy zapomnieć, choćby bardzo się starał. Masz być tą, z którą będzie porównywana każda kolejna. Masz być TĄ i TĄ będziesz. Tą, którą bardzo chciał, by była ostatnią. Tą, którą bardzo chciał, ale sam nie wie, dlaczego nie dał rady.
Marta Kostrzyńska
214 notes · View notes
carmelorazepam · 5 days ago
Text
Żegnaj, Tokio. Witaj nowe życie.
Miało być Tokio, miało być światło neonów odbijające się w moich oczach, miało być „razem” – ale razem było złudzeniem, mglistym snem, który rozwiał jeden prosty gest. Przesunięcie palca po ekranie.
Znalazłam w jego notatniku nazwy, których nie znałam. Oczywiście szybko zrozumiałam, że to profile, których nie powinnam widzieć. Napisałam do jednej dziewczyny. Nie liczyłam na odpowiedź, ale przyszła natychmiast, jakby czekała, jakby ktoś inny już kiedyś zadawał to samo pytanie. I nagle wszystko stało się jasne. On znowu to zrobił. Ale zamiast bólu przyszło coś innego.
Uśmiech.
Nie ten gorzki, pełen ironii. Prawdziwy. Wybaczyłam raz. Drugi raz – nie umiem, nie chcę, nie muszę. Jestem wolna.
I nagle Tokio przestało być celem. Stało się tylko punktem na mapie, który kiedyś wydawał się ważny. Ale są inne miejsca, inne ścieżki, inne poranki, które czekają na mnie gdzieś daleko stąd.
Więc żegnaj, Tokio. Witaj nowe życie. Nie wiem jeszcze, dokąd pójdę, ale wiem jedno – tym razem idę sama.
Tumblr media
46 notes · View notes
i-will-hunt-you-down · 6 days ago
Note
https://justpaste.it/sammy_winchester
1.       Lubisz siebie, Sam, czy wręcz przeciwnie – nienawidzisz?
Wbrew pozorom to trudne pytanie. Staram się siebie lubić, ale bardzo często mam do siebie o coś pretensje, nie zgadzam się wewnętrznie z czymś, co robię itp. Czasami są takie dni, kiedy ciężko siebie lubić.
2.       Szukasz kogoś do stworzenia wspólnej historii?
Bardzo chętnie! Napisałbym coś z każdym, kto odnalazłby się w klimatach nadnaturalnych. Wierzę, że pomysłów będziemy mieli wiele. Czy byłaby to jakaś postać kanoniczna (czy to z Supernatural, czy z innego filmu bądź serialu), czy to będzie postać OC – bez różnicy. Jak znajdziemy wspólny język to wszystko się dalej samo potoczy! :)
3.       Twój crush.
Ja… naprawdę nie wiem, czy mam crusha. To skomplikowane. ;)
4.       Lubisz wyzwania? Jakie było Twoje najbardziej zakręcone?
To zależy jakie. Niektóre tak. Nie bawiłem się jednak nigdy w jakieś „wyzwania” tak, by po prostu grać, więc nie kojarzę żadnych zakręconych.
5.       Wyobraź sobie, że wchodzisz do swojego dziecięcego pokoju i siadasz naprzeciwko swej młodszej wersji. Co zapragniesz powiedzieć temu chłopcu?
Ile ja bym mu powiedział… Chyba nie znalazłbym tylu słów, nie dałoby się tego zgrabnie ująć. Najważniejsze jednak było to, by ten młody ja trzymał się blisko brata i zawsze stał za nim murem.
6.       Ciepłe wspomnienie zimy.
Drewniany domek wysoko w górach, przysypany śniegiem. Drwa w kominku, trzaskające w saloniku. Ciepło, roznoszące się na całe pomieszczenie. Gorąca czekolada i miękki dywan przy kanapie.
7.       Słowa, które echem odbijają się w Twojej duszy.
„Wszystko jest w porządku. Straciłem swój uśmiech, ale… wszystko jest w porządku.”
8.       Co szepcze Twoje serce?
- disconnected -
9.       Wymień dwie największe pokusy Sammiego.
Książki i nauka.
10.   Czym jest dla Twojej postaci prawdziwe piękno?
Prawdziwym pięknem jest zadbana dusza w zadbanym ciele.
11.   Słodka chwila zatracenia.
Kiedy wiesz, że to już koniec, a wciąż nie masz dość…
12.   Co takiego utkwiło Twojej postaci w pamięci? Czego nigdy nie będzie w stanie zapomnieć?
Zmian. Wszystkich zmian, które zaszły w jego życiu.
13.   Jaki utwór Twoja postać potrafi odtwarzać w kółko? Jakie towarzyszą jej przy tym emocje? O czym myśli?
Complicated - Avril Lavigne. Jednak nie jest tak, że słucha tylko i wyłącznie tego, ale lubią tę piosenkę.
14.   Napisz coś miłego o swoich współtwórcach! 
Chwilowo piszę tutaj tylko z bratem, Deanem, a co można miłego o nim powiedzieć? ;) Żartowałem. To świetny facet z ogromnym poczuciem humoru. Uwielbiam, jak żartujemy razem. No i wiem, że zawsze mogę na nim polegać. Obaj mamy głowy pełne pomysłów i nikt mnie w nich tak nie uzupełnia, jak właśnie on. ;)
15.   Czy uważasz, że pomoc przy rozbieraniu się jest seksowna? ;>
Pewnie. ;>
16.   Z kim Twoja postać chciałby iść na randkę?
Z kimś, kto by ją zainteresował. Zarówno pod względem intelektualnym, jak i fizycznym.
17.   [do postaci] Jaka rada najbardziej zapadła Ci w pamięć?
Jeżeli nie masz już siły to chociaż udawaj, że ci zależy.
18.   Sam, czy masz słabość do Lucyfera?
Lu, mógłbyś zapytać wprost, a nie…
19.   Sammy powiedz coś miłego Lucusiowi. ;)
A zasłużyłeś, Lucusiu? ;>
20.   Moja postać w obrazach  – moodboard. ⬇
Tumblr media
Dziękuję Valkyrowi za zorganizowanie wieczorku i wszystkim, którzy zadawali pytania! Oby takich wieczorków było więcej.
24 notes · View notes
myslodsiewniav · 3 months ago
Text
Urobiłam się jak głupia by przekonać AI do zrobienia postaci podobnej do mojego narzeczonego i nic to nie dało, sama musiałam rysować i w sumie jestem content, jak żywy (wygląda na mniej niż ma, uśmiech promienieje i żółta bluza.... i ta cholerna fryzura na Leo Di Caprio z Titanica, której AI za żadne skarby nie potrafi wyprodukować nie ważne jak ją wpisać):
Tumblr media
Własnej podobizny zrobić się nie dało, ale serio - nie dało. Robiło mnie albo w stylu Disney, albo SD. Strasznie mnie to wkurzało...
W kalendarzu dla mojej rodziny mam jeszcze 4 wolne miejsca (tj. byłby 3, gdyby nie fakt, że w wersji dla kuzyna i cioci sierpień dedykuję kuzynowi, a w wersji dla moich rodziców i siostry - sierpień będzie siostrzeńca - kuzyna umieszczę w innym miesiącu).
W kalendarzu dla rodziny mojego partnera też mam do zrobienia ilustracje na jeszcze 4 miesiące.
Zabawne, bo u mnie wolne miesiące (tj. takie, w których nie urodził się nikt z bliskich, którym dedykuję prezent) to styczeń, kwiecień, maj i grudzień (za to w czerwcu, lipcu, sierpniu mam po kilka osób na miesiąc). A u swatów - puste mam przestrzenie maja, czerwca, sierpnia, września, a w zimowych miesiącach ciasno, trudno było to poobdzielać.
Mój partner nalegał, że fajnie by było, jakbym pomieszała ilustracje, że fajnie będzie jeżeli jego rodzice dostaną ilustracje z moją mamą, a moi - z jego mamą, że to takie naturalne będzie, że zaprosimy do połączenia rodzin itp. No ok. Rozważałam to... Tylko w takim razie co zrobić z lipcem? Mój tata musi dostać lipiec, bo jego urodziny druga gwiazdka xD. A co? Mam jego tacie nie zadedykować lipca? Jego tata kocha swój miesiąc urodzin... Podobnie z październikiem: moja mama jest z października, a w rodzinie O. - dziadek. Obydwoje dostali podobne ilustracje, bo podobne mają zainteresowania (czytają książki na ilustracjach, kryminały), ale nie ma opcji, że to moja mama miaaby zostać "przeniesiona" na inny miesiąc...
A z drugiej strony - przecież już i tak tworzę na tę chwilę ró��ne wersje kalendarza, aby każdy swój miesiac miał, roszady robię... To może po prostu chuj z tym i sobie roboty oszczędzić i po prostu dać te ilustracje, które się uzupełniają w brakujące miejsca?
Bo starałam się oddać klimat miesiąca plus zrobić podobiznę.
A tym sposobem... nie wiem...
Dla wyjaśnienia - rysuję sama na tablecie, robię fotomontaż i używam AI.
26 notes · View notes
and-hate-love · 4 months ago
Text
Dlaczego pojawiasz się w moich snach?
Ponoć o mnie nie myśli, jest szczęśliwszy bezemnie a jednak cały czas o mnie myśli... Rani mnie to bo był dla mnie czymś więcej niż całym światem byłam w stanie zrobić wszystko by zobaczyć ten jego piękny uśmiech
Uśmiech?
W tamtym czasie myślałam że tylko on umie sprawić że będę szczęśliwa, że to ja się uśmiechnę, ale tak nie było... Może na początku? Ten głupawej relacji faktycznie czułam coś więcej a później ovethinking przeja kontrolę rozjebujac naszą relację coraz bardziej.
Wiem że to nie była moja wina, nie była to też wina mojego zakichanego ovethinku, tylko jego on to psuł kłamstwami, nie był szczery a właśnie szczerością buduje się każdy zdrowy związek,
Zdrowy związek którego tak pragnęłam.
Właśnie pragnęłam... Teraz nienawidzę związków, zaczyna mi brakować bliższej relacji, ale wiem że to wróci że wróci mój "dobry" stan, w którym próbowałam się zabić jak partner zabrzmiał inaczej.
Mój lek przed zostawieniem, zdrada która spotykała mnie w każdym związku przynajmniej raz. Wygrał, jak wcześniej bałam się samotności i wchodziłam z relacji na relacje to teraz boje się tej jebane relacji,
I to wszystko przez kurwa ciebie W.
A nie usłyszałam nawet przepraszam?
Mimo 6 zdrad.
Mimo tej całej manipulacji tego co mi zrobiłeś? Tego gwałtu? Tych kłamstw? Nadal nie zasługuje,
Co ja mam kurwa zrobić by usłyszeć to jebane słowo.
Gdyby nie relacja z tobą może relacja z S, by wytrwała. Mimo że był gnojem i mnie wykorzystywał do seksu to i tak go pragnę i mam gdzieś to co mi zrobił
Jestem naiwna suka.
Każdy to wie lol.
Po prostu chciałabym znowu poczuć co kolwiek coś co by zapełniło ta pustkę, chce zobaczyć że komuś faktycznie zależy a nie mieć obawy przed zdrada czy wykorzystaniem uwierzyć w prawdziwą miłości, kogo ja oszukuje może i ta miłość jest? Ale nie dla mnie. Nie dziś nie za miesiąc za rok za 10 lat NIGDY.
Niech ktoś mi usunie pamięć, bez moich traum mojego myślenia moich wspomnień faktycznie była bym lepsza.
I nienawidzę miłości.
Znowu.
Tumblr media
25 notes · View notes
nacpanaasoup · 1 year ago
Text
Uśmiecha się i jego uśmiech jest jak spadająca gwiazda: widzisz ją raz i później tęsknisz za tym widokiem. — Jodi Picoult "Szkoda, że cię tu nie ma"
25 notes · View notes
skrawekwiosennegonieba · 1 month ago
Text
***
Czy istnieje na świecie ktoś bardziej szczęśliwy ode mnie? Szczerze w to wątpię. Patrzę na swoje życie i czuję, jak moje serce wypełnia się wdzięcznością. Każdy dzień to dla mnie kolejny powód do radości, kolejny powód, by uśmiechnąć się do siebie, do ludzi, do świata. A wszystko to dzięki jednemu człowiekowi – mojemu Radkowi. To on jest moim słońcem, moim spokojnym oceanem, moim wszechświatem.
Gdy budzę się rano i czuję jego ciepło obok siebie, wiem, że to będzie dobry dzień. Otwieram oczy i widzę jego uśmiech – lekki, jeszcze zaspany, ale tak szczery, że nie sposób się nie uśmiechnąć w odpowiedzi. Przeciągam się leniwie, a on przyciąga mnie do siebie, całując delikatnie w czoło. Wtedy moje serce wypełnia się miłością, a w głowie pojawia się jedna myśl: „Jestem najszczęśliwszą osobą we wszechświecie”.
Czasem zastanawiam się, jak to możliwe, że życie podarowało mi taką miłość. Miłość, która nie jest tylko pięknym słowem, ale prawdziwym doznaniem, które czuję każdą komórką swojego ciała. Kiedy idziemy razem na spacer, a on nie puszcza mojej dłoni ani na chwilę, kiedy śmiejemy się z błahych rzeczy, kiedy w ciszy wieczoru leżymy przytuleni na kanapie – to wszystko składa się na moje poczucie szczęścia. I choć świat nie jest idealny, dla mnie staje się takim, kiedy Radek jest obok.
Uwielbiam patrzeć na niego. Na sposób, w jaki marszczy brwi, kiedy się nad czymś zastanawia. Na błysk w jego oczach, gdy mówi o swoich pasjach. Na jego ciepłe dłonie, które tak doskonale pasują do moich. Uwielbiam jego głos, który potrafi być zarówno cichy i kojący, jak i pełen energii, gdy się czymś ekscytuje. Każda jego cecha, każdy gest sprawiają, że zakochuję się w nim na nowo, każdego dnia.
Ale to nie tylko on sprawia, że czuję się tak szczęśliwa. To również świat wokół mnie, który dostrzegam w zupełnie nowych barwach. Miłość otworzyła mi oczy na piękno codzienności. Dostrzegam je w promieniach słońca przebijających się przez liście drzew, w śpiewie ptaków, w zapachu deszczu na rozgrzanej ziemi. Każda chwila jest cudem, jeśli potrafimy ją dostrzec. A ja widzę ich tysiące – w każdym dniu, w każdym momencie, w każdej sekundzie mojego życia.
Czasami siadam przy oknie z filiżanką herbaty i patrzę, jak świat tętni życiem. Ludzie spieszą się do pracy, dzieci biegają po chodnikach, starsze pary trzymają się za ręce. Myślę wtedy, jak cudownie jest być częścią tego wszystkiego. Jak wspaniale jest kochać i być kochaną. Jak niesamowicie jest budzić się każdego dnia z myślą, że moje życie jest dokładnie takie, jakie sobie wymarzyłam.
Czy to nie jest właśnie sens istnienia? Kochać, czuć, doświadczać, podziwiać? Nie muszę mieć fortuny, nie muszę podróżować na koniec świata, nie muszę zdobywać najwyższych szczytów. Moje największe bogactwo mam tu, obok siebie – w ramionach mojego Radka, w naszych rozmowach, w jego spojrzeniu, w naszych wspólnych chwilach.
Szczęście to stan umysłu, mówią. Ja wierzę, że to również stan serca. Moje serce bije miłością, moją duszę wypełnia wdzięczność, a umysł nieustannie powtarza: „Jestem szczęśliwa”. I wiem, że będę szczęśliwa zawsze, bo odnalazłam swoje miejsce na ziemi – u boku mężczyzny, którego kocham całym swoim jestestwem.
Gdy zamykam oczy i zasypiam w jego objęciach, ostatnia myśl, która pojawia się w mojej głowie, jest zawsze ta sama: „Dziękuję”. Dziękuję losowi, dziękuję światu, dziękuję życiu za to, że mogę czuć się tak, jak się czuję. Za to, że mogę kochać i być kochaną. Bo przecież nie ma na świecie większego szczęścia niż to.
3 notes · View notes
sadgirlangel28 · 7 months ago
Text
Tumblr media
Uwielbiałam Go za to, że był zupełnie nieświadomy tego, jak bardzo karmił moją duszę swoją obecnością.
Jego uśmiech, ten jedyny i niepowtarzalny błysk w oku,
Jego szczerość w zachowaniu i ten całokształt.
Z jednej strony facet bardzo zwyczajny, z drugiej natomiast tak bardzo indywidualny i oryginalny.
11 notes · View notes
sadark-angel · 1 year ago
Text
"Nie oszukujmy się, jeden jego uśmiech i wymiękasz."
78 notes · View notes
soysw · 5 days ago
Text
CI CO WYBRALI ODEJŚCIE
dla osoby która wczoraj zamknęła oczy [*] 22.03.25
czas dziś znów zbiera swoje żniwo
gdzieś tam za rogiem
kolejny wojownik przegrał bitwę
łamiąc przy tym kilka serc
i może ktoś coś zobaczył
ktoś usłyszał ktoś powiedział
ale to z czym się zmagał
wiedział tak naprawdę tylko on sam
już nie opowie nikomu swojej historii
nie zaśmieje się więcej
nie przeżyje kolejnego wschodu słońca
a zmarszczki nigdy nie pokryją jego twarzy
niektóre decyzje ciężko zrozumieć
i pewnie równie niełatwe jest ich podjęcie
bo nawet najszerszy uśmiech
czasami skrywa ból nie do wyrażenia
ci co wybrali odejście
nawet jeśli znikną pozostaną żywi
we wspomnieniach w sercach
dla osób które ich kochały
nadal będą istnieć
2 notes · View notes
jamnickowa · 15 days ago
Text
Lód zmrożony ciepłem.
Mężczyzna, wiek na oko z rosołu 30-40 lat. Wpatrywałam się łakomie w jego oczy i brwi. Nietuzinkowe. Kiedy, sądziłam, iż nie zauważał. Następnie on wpatrywał mi się oczy i okolice ust. Jechaliśmy tak z tym spoglądaniem na siebie. Nagle się uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech. Byłam jak (ł)owca. Zaś dokładniej: łowieczka. Rozkruszył mnie jego uśmiech. Potem znów lód. Zaczynam kolejną partię szachów ocznych i naocznych. Mój ruch - czarny skoczek na f4. Byśmy tak jechali i jechali, ale zaraz dwójka skręca, powiem: "Dobrego popołudnia" patrząc prosto w oczy... a ta prosto przed siebie. Co jest grane?! Spojrzałam na niego podnosząc lekko ramiona i pytając wzrokiem "co się dzieje?". Rozejrzał się, odpowiedział oczyma. Mało tego. Przed dwójką chyba stały dwa tramwaje, jak i ja stałam przy wyjściu chyba z siedem-dziesięć minut. Tak, na koniec życzyłam mu miłego popołudnia i wyleciałam z tramwaju, ponieważ akurat podjechał ten w drugą stronę. "Tramwaj zwany pożądaniem". Myślę, że jest gejem/bi/?, on wie, że jestem lesbijką. Chciałabym go dotknąć.
Tumblr media
3 notes · View notes
nieodpornosc · 3 months ago
Text
Twoje imię.
Tak zwyczajne, noszone przez setki innych.
A jednak, gdy je słyszę,
czuję dreszcze.
Twoje imię nie jest już tylko dźwiękiem.
Dla mnie ma twój kształt,
twój zapach,
twój sposób patrzenia na mnie,
jakbyśmy byli jedynymi osobami na świecie.
Ale twoje imię to także pętla.
Każde jego brzmienie owija się wokół mnie,
zaciska gardło,
aż przestaję oddychać.
Słyszę je i wszystko wraca.
Nie ma znaczenia, czy wypowiada je ktoś obcy, wzmianka w filmie,
czy tylko słyszę je w głowie.
Wtedy świat się zatrzymuje,
a ja wracam do ciebie.
To nie jest zwykłe imię.
To zaklęcie.
Słowo, które przywołuje wspomnienia
klatka po klatce,
jak stare, porysowane taśmy filmowe.
Twój uśmiech.
Twój głos, gdy mówiłeś, że mnie kochasz.
Twój wzrok, gdy odchodziłeś.
Wiem, że wiele osób nosi to imię.
Ale żadna z nich nie sprawia,
że świat zatrzymuje się w pół oddechu,
tak jak ty to robiłeś.
Twoje imię zawsze będzie tobą.
Cieniem, który zostawiłeś.
Echem, które nie pozwala mi zapomnieć.
Ciężarem, który noszę w sercu.
I przypomnieniem,
że czasem wystarczy jedno słowo,
by człowiek pękł na pół.
~nieodpornosc
3 notes · View notes
niechciaana · 1 year ago
Text
Rzeczy, których na co dzień nie mówię swojemu chłopakowi:
Przywrócił moją wiarę w miłość.
Najbezpieczniej czuję się w jego ramionach.
Uwielbiam nasze quality time, który spędzamy razem.
Sprawił, że odżyłam i na nowo chcę poznawać świat.
Zauważam i doceniam każde najmniejsze rzeczy, które dla mnie robi.
Czasami patrzę się na niego niezauważalnie i podziwiam jaki jest piękny.
Ciągle rozmawiam o nim z dumą z moimi przyjaciółmi i rodziną.
Cały czas czuję motylki w brzuchu jak dotyka mojej twarzy i całuje mnie w czoło.
Jego uśmiech i szczery śmiech sprawiają, że moje serce się uśmiecha.
Jest moją największą motywacją i napawa mnie przeogromną dumą.
11 notes · View notes
myslodsiewniav · 10 months ago
Text
29 maja 2024r.
Wszystko, co związane z zaliczeniem przedmiotu dotyczącego pisarstwa jest kurcze, jak z bajki!
Napisałam opowiadanie. Check. Napisałam krótkie opowiadanie. Check. Ubrałam to w atrakcyjną szatę graficzną. Check.
No i wysłałam na maila do wykładowcy.
Ale przy tym też wydrukowałam (w formie magazynu na 26 stron!) i zaniosłam do mojego pana wykładowcy. OMG ten facet jest fantastyczny, kreatywność niesamowita, uśmiech ciepły.
Anyway - pojechałam na uni, by mu dostarczyć dedykowany jemu samemu egzemplarz magazynu, który tworzę przecież od miesiąca. Myślałam, że będę go szukać po piętrach. Ale nie. Ledwo weszłam za bramę i widzę go! Siedział sobie samotnie, na ławeczce pod drzewkiem, czytał coś na telefonie. Jak w grze! Jak jakiś NPC - serio, po prostu możesz podejść i zapytać "Pohandlujemy?" lub "Pokaż mi swoje towary!". Jak z bajki normalnie.
Do tego ubrany bardzo młodzieżowo - jak punk: buty wprawdzie wygodne, sportowe, do tego spodnie rurki. Czarne. T-shirt z jakimś nadrukiem nazwy zespołu. Czarny. A na to ciemnoniebieska, jeansowa kurtka z rzędem ozdobnych agrafek na rękawach. No i oczywiście: siwa broda i okulary-połówki, jak u Dumbledora. Wiek i postura też się zgadzają - staruszek (jest starszy od moich rodziców, ale młodszy od mojej babci) o uśmiechu, który mógłby zapalać światła! Ale dopiero teraz (w sensie, że dzisiaj) miałam okazję podziwiać jego fryzurę (jakoś podczas zdalnych wykładów nie widziałam co pan miał na głowie). Myślałam, że tam zejdę z zachwytu! On jest ostrzyżony na Kmicica, na sarmatę, na Olgierda von Everca!
Każdemu życzę takiego profesora (który, kurcze, nie jest nawet doktorem, a który wzbudza większy szacunek i większą sympatię niż wszyscy moi wykładowcy z architektury razem wzięci)!
Tumblr media
Zajęłam mu chwileczkę, pod tym drzewkiem.
Zachwycił się moim pieskiem (mój piesek oczywiście nie zachwycił się nim xD).
Dostał do rąk mój "magazyn" i upewnia się, czy jestem tą studentką, która zalicza przedmiot w trybie indywidualnym, bo uczy się fotografii. Tak, wszystko się zgadza, potwierdziłam. A on na to, że to miłe, że wydrukowałam mu magazyn ze swoimi zdjęciami, docenia, ale wolałby, abym dostarczyła mu teksty. A do tego chce wiedzieć od kiedy pracuję dla National Geografic, bo to super sprawa i mi gratuluje, że w takim magazynie są publikowane moje zdjęcia.
Chwilę zajęło zanim wyjaśniłam, że nie robię go w balona, że przeciwnie: wykonałam zadanie, napisałam teksty i je umieściłam w wymyślonym przez siebie, samodzielnie zaprojektowanym i zilustrowanym własnymi zdjęciami magazynie, który tylko wizualnie przypomina National Geografic. Dla żartu. Oczywiście mogę wysłać mu teksty w wordzie, pewnie, nie ma sprawy. Chciałam się po prostu z nim podzielić humorem, zabawą konwencją, bo wierzę, że on to doceni.
I docenił! :D Tak się cieszę!
W końcu, jak przeglądał kolejne strony i zwracał mi uwagę na błędy (AAAAAAAAA! Muszę poprawić, nie zauważyłam i moja korekta też) to znowu zaczął się chichrać i przyznał, że wie, którą studentką jestem i jaki przedmiot prowadzi u mnie. I cieszy się, że jego zajęcia tak bardzo mi się podobały.
Na pewno dostanę dłuuuuuugą listę konstruktywnej krytyki mojego opowiadania, ale bardzo mnie to cieszy.
-----
Po wyjściu z uni znowu próbowałam złapać telefonicznie moją mamę.
To jaką ekwilibrystykę musieliśmy odwalić na dzień matki by się z nią najpierw zdzwonić, a potem zgrać czasowo to... ech. No trudno mi mamę dorwać.
A w dzień matki (tj podczas obchodów dnia matki) było mi troszkę przykro. Bo czułam się - znowu - bardzo niedopasowana do mojej rodziny. Każdy mówił o czymś innym. Siostra nadawała o szczepieniach i lekarzach, mama o radości z wnusia, o jego ząbkach, o lekarzu, o tym, jak bardzo nie ma na nic czasu, a tata, jak to tata: o polityce, a potem o piłce nożnej... a potem urwał się, bo okazało się, że tego dnia była ich rocznica ślubu, o której zapomniał, więc postanowił pobiec prosto do domu (z naszego rodzinnego obiadu, z knajpy) by przygotować dla mamy kolację przy świecach i jednocześnie zdążyć na trening (spoiler: mama wróciła do domu po 20, zastała pyszną kolację, zdążyła obdzwonić swoje córki, aby o tym powiedzieć, nim tato wrócił do domu, wziął kąpiel i nim zjedli tą kolację xD).
Po prostu... jakoś tak dziwnie jest. Nagle wszystkie kuzynki mają dzieci, więc moja mama, jak odwiedza ciocie i wujków to głównie wymienia się nowinkami dotyczącymi opieki nad małymi ludźmi. Co jest super! Serio! Cieszę się, że ona jest szczęśliwa! Ale nie ma w tym przestrzeni teraz na cokolwiek innego, co pozwoliłoby mi się włączyć do rozmowy, co dałoby pole do wspólnej wymiany zdań.
Co jest w ogóle paradoksem, bo dzień matki obchodziliśmy w dzień, kiedy moja mama miała swój pierwszy w życiu wernisaż własnej twórczości!
A bardzo aktywnie malujemy wszystkie trzy! Ba! Tata czuje muzykę, a mój NARZECZONY też jest uzdolniony manualnie. To jest nasze wspólne pole. A jednak jakoś tak rozmowa nie prowadziła w tym kierunku.
Na samym wernisażu też było ciekawie - ale mama momentalnie została osoczona przez koleżanki. Moja siostra - która te koleżanki zna, bo jeszcze będąc w ciąży prowadziła dla nich zajęcia - też wpadła w tę grupkę, jak w wygodne bambosze, a my (ja i mój chłopak) tak sobie obok staliśmy. Żeby nie było: było sympatycznie, nikt nas nie wykluczał, ani nie traktował źle! Tylko po prostu nie znaliśmy tych ludzi z którymi dziewczyny łączy tak wiele ewidentnie wielkich emocji.
Byliśmy na wernisażu przez pół do godziny. Spotkaliśmy się z moim Szwagrem, który przyszedł spóźniony na obchody dnia matki, bo dyżurował przy drzemce synka (którego przyniósł w nosidełku). Fajnie było ich w końcu zobaczyć. Mój chłopak w tym czasie nosił naszego pieska na rączkach, bo dzieci przyprowadzone na wernisaż nie rozumiały, że "Nie możesz pogłaskać pieska. Ona się bardzo boi, dopiero uczy się zaufania wobec ludzi. Jednak bardzo doceniam, że zapytałaś." (nie kminię tego: we Wrocławiu mi się to nie zdarzyło ze strony dzieci. Dzieci grzecznie pytały i okazywały szacunek, zrozumienie. To dorośli mieli nasze komunikaty w pompie. A w mojej rodzinnej miejscowości dorośli w ogóle nie reagowali na pieska, a dzieci, chociaż pytały, to totalnie nie akceptowały odmowy).
Po wszystkim wracałam do domu z takim dziwnym poczuciem wyobcowania. Smutku. Pustki - że znowu nie pasuję.
Było mi bardzo ponuro, ale tego dnia humor uratowała kasjerka z Lidla: wracając do domu O. zatrzymał się pod dyskontem, ja wyskoczyłam na zakupy, a on został z pieskiem. Chwyciłam najpotrzebniejsze rzeczy i podeszłam do kasy - wolałam zapłacić gotówką. Pani kasjerka kasuje: seler, pomidor, bułki, twaróg, energetyki... i patrzy mi uważnie w twarz. I tak patrzy. I patrzy. Jakby miała skaner w źrenicach. A im dłużej patrzy, tym mi się robi śmieszniej. W końcu nie wytrzymuję i zaczynam się chichrać przyznając, że bardzo mi miło, że tak długo się waha, poczytuję to za komplement. xD A kasjerka też w śmiech! I wypala, że chciałaby jednak zobaczyć mój dowód osobisty, bo nie jest wciąż pewna czy może mi sprzedać energetyki. xD Więc ja dalej chichrając wyciągam dowód. A pani do mnie "w życiu bym nie powiedziała!"
Miłe.
I przebiło bańkę. :D
Anyway - dziś. Od ostatniego spotkania z mamą udało mi się z nią połączyć ledwo 2 razy. Raz by właśnie: dowiedzieć się, że tata zrobił kolację. A kolejny raz: by poinformować ją i tatę, że się zaręczyłam.
I od tamtego czasu próbuję się do mojej cholernie zajętej mamy dodzwonić, by ustalić czy w weekend mogę jej przywieźć psa, bo mam zjazd...
W końcu dziś odebrała. Pochwaliła mnie za to, jak mi idzie na studiach. Zdziwiona przyznała, ze nie spodziewała się, że mogę mieć tak dobre oceny (trochę gorzka refleksja: gdybym wcześniej wiedziała, że mam ADHD to może bym i w dzieciństwie miała lepsze stopnie?).
Ale może tak to ujmę:
Mama w końcu odbiera telefon po 3 dniach bez odzewu, kiedy nie odbierała moich telefonów, ani nie oddzwaniała (od kilku miesięcy to norma, niestety). Jaka jest hierarchia ważny spraw, które musi ze mną omówić?
1 - "Cześć narzeczono mojego przyszłego zięcia!" <3
2 - "A wiesz, że mały misio znowu mnie pogryzł!? Idą mu aż 3 nowe ząbki na raz! Biedne maleństwo, ma teraz katarek i tak go boli..." itd
3 - "A mówiłam tobie, że będę miała rozdanie dyplomów w czerwcu?"
4 - "Muszę wymyślić w co się ubrać na zjazd absolwentów mojego liceum."
5 - "Śpieszę się z czytaniem, bo obiecałam przekazać książkę Stefie przed jej rehabilitacją."
6 - "A mówiłam tobie, że tata był wczoraj u urologa? Że ma lekko przerośniętą prostatę, ale poza tym wszystko okay? Był też u kardiologa, ale to kilka dni temu, nie wiem czy tobie mówiłam. No, i tego, coś tam z sercem jest nie tak, dlatego dziś idzie znowu, na jakieś pomiary. No dobra, dobra, zadzwonię i tobie powiem, dobra!"
7 - "A wiesz, wczoraj bawiłam się z misiem (wnuczkiem) i coś mi się stało z endoprotezą. Ale wzięłam voltaren i jest już okay. Serio, córcia, nie ma o czym mówić, jest już okay, nawet tego bandażu uciskowego użyłam. Serio, jest okay. Zresztą wczoraj bolało tak bardzo, że razem z tatem pojechaliśmy do szpitala, na SOR i tam wszystko prześwietlili, zbadali. Nawet tak długo nie czekałam! Kilka godzin i po wszystkim. Już wszystko jest okay. Mam skierowanie do ortopedy, muszę tylko poczekać dwa miesiące. I smarować się vontarenem."
JPDL myślałam, że mnie strzeli! A wczoraj też ode mnie nie odbierała telefonu. Ani nie pomyślała nawet by zadzwonić podczas tego czekania na SORze?
Rodzice. Jak z dziećmi.
10 notes · View notes
jarzo · 22 days ago
Text
Upadek. Nie pierwszy. Ale może ostatni.
Nieuważność. Niechlujność. Każde cięcie, każda rana, każde złamanie – moje błędy, moje słabości. Krew wyciekała na kamień, barwiąc go na ciemnoczerwono. Oddycham ciężko. Oddycham płytko. Oddycham... czy to jeszcze ja?
Nie wiem, ile razy mnie złapali. Nie wiem, ile razy uciekłem. Ale tym razem nie uciekłem.
Szli za mną. Czekali. Wiedzieli. Znałem każdą drogę, każdą uliczkę, każdą ucieczkę, ale nie miało to znaczenia. Dopadli mnie jak ranne zwierzę.
Złamane żebro wbija się w płuca. Ręka nie działa tak, jak powinna. Wargi popękane, oczy spuchnięte. Ale wciąż widzę. Wciąż czuję. Wciąż wiem, że to jeszcze nie koniec.
Nie mogę się poddać. Nie mogę ich stracić. Nie mogę stracić Alex.
Chroń Alex.
Chroń Alex.
Chroń…
Cela. Ciemno. Wciąż oddycham. Ktoś przychodzi.
Długie kroki. Pewne. Lekkie. Buty bezgłośnie uderzają o kamień. To ktoś, kto zna to miejsce, kto wie, jak się poruszać w ciszy.
Elf.
Wysoki. Elegancki. Uśmiech na twarzy, ale oczy chłodne, oceniające. Nie musi mówić, kim jest. Wiem. Czuję to w każdej części ciała, w każdym miejscu, gdzie boli.
Vessan Latimer.
Rodzina, od żony brata ale dalej rodzina. Przywódca Latimerów. Ten, który przetrwał, kiedy inni ginęli. Ten, który widział, jak niszczę jego ludzi, jego wpływy, jego dziedzictwo. I ten, który teraz stoi nade mną, jakbym był nikim więcej niż zbitym psem leżącym w błocie.
Siedzi naprzeciwko. Układa dłonie na kolanach. Spokojnie. Jakbyśmy byli dwoma starcami, którzy dawno temu zapomnieli, że kiedyś się nienawidzili.
Ale to nie prawda.
„Lauravin” – mówi, smakując moje imię, jakby było winem, które zna od wieków. „Tak trudno było cię znaleźć.”
Nie odpowiadam. Nie muszę. Wiem, że nie przyszedł po to, bym mówił. Przyszedł, by patrzeć. By widzieć, jak daleko upadłem. Jak blisko jestem końca.
Uśmiecha się. To nie jest triumf. To nie jest otwarta kpina. To coś gorszego. To uśmiech człowieka, który wie, że nie musi nic robić, byś się złamał.
„Zabierzcie go” – mówi w końcu, wstając. „Niech odpocznie w lepszym miejscu.”
Żelazne dłonie podnoszą mnie z ziemi. Nie walczę. Nie teraz. Jeszcze nie. A może już nie?
Pałac. Zabierają mnie do pałacu.
Jeszcze nie.
Jestem w pałacu.
Nie w lochu, nie w celi. W komnacie. Ogromnej. Ociekającej bogactwem. Ściany z białego marmuru, ciężkie, aksamitne zasłony, złocone ornamenty na meblach, a na środku – łóżko większe niż moje dawne pokoje. Pachnie kadzidłem, czymś słodkim i dusznym. Powietrze jest za ciepłe.
Nie powinienem tu być.
Siedzę na krześle, połatany bandażami, w cieniu światła z kryształowych żyrandoli. Moje odbicie w lustrze naprzeciw mnie wygląda jak trup, którego ktoś próbował naprawić, ale zabrakło mu części.
Leży tu jedwabna szata, którą ktoś zostawił dla mnie. Nie dotknąłem jej. To żart. To wszystko jest jebanym żartem.
A jednak siedzę. Piszę. W komnacie, która błyszczy tak, jak ja już nigdy nie będę błyszczał.
Nie wiem, czy to więzienie, czy kpina.
Nie wiem, co jest gorsze.
Tęsknię za kimś.
Myślę, że za nią.
Chciałbym pamiętać kim była.
2 notes · View notes