#tomik poezji
Explore tagged Tumblr posts
marynia-here · 4 months ago
Text
»»»
Prettier than me, Of course she would be, Born to be,
prettier than me.
24 notes · View notes
koziorowska · 1 year ago
Text
inne rejony ciała
odbudujmy ten niedoskonały raj wskrzeszony dłonią martwego mistrza odrodzony z pasji jątrzy się niby piętno na powiekach
powstanie w nas niecierpliwy koniec rozdziału miał być wstępem do istnienia
został jedynie czas pozbawiony granic poprowadzonych niepewną kreską wieczność zaszczuta wizją rychłego oddalenia
kłębi się w nas ostatnie w tych ustach słowo odrasta nadzieja co miała przynieść sen ukryć formy przed przerostem treści
rozkojarzyła mnie miniona noc runął piedestał gdzie strach szykował się do wędrówki w inne rejony ciała
66 notes · View notes
fairycruenta · 7 months ago
Text
Nostalgia
Wspomnień melodia stara
I nostalgia szara
Cichutko w mym sercu gra
Leżąc samotnie na sofie
Przeglądam stare fotografie
Patrząc w twarz sobie z przeszłości
Rozpaczam nad kresem tej radości
11 notes · View notes
w-pochmurnym-sercu · 5 months ago
Text
Do bólu przytulnym
Choć dalsza droga wije się w moich palcach niby zielona wstęga, choć księżyc spod poduszki budzi się stale w odległych czasach - nie upadnę, żeby móc przeglądać się w twoim sercu, żeby móc rozkoszować każdą kroplą deszczu, głębokim westchnieniem nieba.
Nie upadnę, choć wciąż wiedzie mnie droga powrotna. Rozkochana do białości w twoich subtelnych refleksjach, zanurzona po serce w powietrzu - ulegam porankowi, oddaję się mgłom, rozkosznie miękkim, do bólu przytulnym.
Nie mogę być tą samą nocą, która zawieruszyła się w kąciku ust. Dziś płaczą nawet ostatnie anioły, z przetrąconymi skrzydłami, o poplamionych szatach.
Czy przyjmiesz mój bujny, lepki strach, jeśli zadedykuję ci go bez okazji? Czy zaopiekujesz się mną, choć wcale o to nie proszę? Chciałabym odnaleźć wschodzącą noc, chciałabym zadurzyć się w rzeczywistości raz jeszcze; tak, żeby gwiazdy upadły na kolana, wszechświaty zderzyły ze sobą.
4 notes · View notes
yellowmanula · 18 days ago
Text
Tumblr media
Mój ulubiony śląski Kolekyw wydaje zbiorek, w tym dwie moje miniatury tam zawitają
5 notes · View notes
bleachedpoetry · 2 months ago
Text
posprzątałam mój pokój tylko żebyś nie musiał
brnąć przez śmieci, chaosu tudzież nie zakłócał.
posprzątałam też w mojej głowie troszeczkę,
abyś mógł w nią powoli wbijać swoją szpileczkę.
może mógłbyś dziś się nade mną jednak zlitować?
pewnie wtedy nie musiałabym własnego serca chować.
4 notes · View notes
singularitatems · 2 months ago
Text
dzień zakrywa noce
-
A dzień zakrywa noce -
choć w snach inny świat,
więc zaśnijmy już może,
nastanie dla nas lepszy czas.
A dzień zakrywa noce -
choć w nocy nastaje cisza,
więc dotykają po ciele emocje,
samotność wtedy Tobie tak bliska.
A dzień zakrywa noce -
choć dusza lekko zbita,
nie odnajdzie się na drodze,
bo droga ta to bitwa.
6 notes · View notes
colour-of-dream · 3 months ago
Text
Maria Konopnicka - "Na grobie rycerz"
Na grobie rycerz z dawnych lat Z wzniesioną głową stoi; Na czole hełm, na ręku tarcz, A pierś zamknięta w zbroi.
Wróżbę on kiedyś taką miał Za dni swych, za żywota, Że kiedy kośbę skończy śmierć, Ozwie się trąba złota.
I czeka rycerz wiek i dwa, Wśród śmierci stojąc żniwa, I słucha w dzień, i słucha w noc, Czy trąba się odzywa.
I rdza mogilna zjadła miecz, I hełm wyżarły deszcze, I w tarczę bije wiatr i śnieg, A rycerz czeka jeszcze...
I słońce mu wypiło wzrok, I mchy'wyrosły z zbroi, I pierś pęknięta sypie proch, A rycerz ciągle stoi...
I słucha w dzień, i słucha w noc, K-amienne czoło wznosi, A śmierć tuż przy nim chodzi wzdłuż I kosi... kosi... kosi...
2 notes · View notes
Text
Jak zwierzę w zoo się czuje, bo mnie zabrali z naturalnego środowiska dla swojego nędznego i żałosnego dostarczania żałosnych i nędznych endorfin, pozbawili naturalnych instynktów przez co umieram w agonii i topie się we własnych odchodach, nie żadnych morzach lez, bo depresja to okropne gówno, a nie coś co się da romantyzowac, mogłabym to napisać ładniej ale śmieszą mnie te wasze poetyckie szczyny miłego wieczoru :)
4 notes · View notes
ima-nobody · 3 months ago
Text
"Uwłaczające najbardziej dla mnie było to
że moje uczynki były nieakceptowane
w środku pod warstwami pancerza
biło dobre lecz zagubione serce
haniebnym jest być skurwysynem
jeśli tak naprawdę jest się dobrym człowiekiem
łatwiej jest spojrzeć na bezrefleksyjnego impertynenta
widzieć w nim jeden pattern
jednak to nie sąd rejonowy
tylko subiektywny samosąd
to takie absurdalne
przesadnie wręcz bolesne
trudne do przyswojenia
tożsamościowy koszmar
wyrzuty sumienia
moja wrażliwość za kuloodporną szybą
jakbym była tylko obserwatorem
gościem specjalnym w teatrze
na scenie spektaklu na wyłączność
„odpłacaj zranienia podwójnie”
rozszczep empatii i akcji
emocjonalna zapaść tak głęboka
że grawitacja czerwonego karla
była zbyt wielka by utrzymać atomy
więc rozpoczęła reakcję łańcuchową
pochłonęła cząstki moje elementarne
stałam się sfałszowaną prawdą
prawdziwym fałszem
kłamcą który opowiada o prawdziwej miłości
łajdakiem co pod płaszczem schował honor
a rozpoczęło się to od ciosów pod żebra
więc zaczęłam wymierzać je sama
bardzo chciałabym żeby człowiek i jego emocje
mogłyby podlegać prawom jak w fizyce
żeby wzór rozpisany na tablicy
wytłumaczył moje wszystkie błędy"
10.08.2024
bentzfau
3 notes · View notes
marynia-here · 4 months ago
Text
I to co między nami było, Między nami zostało.
Czas przeszły, Nasze „teraz” już nie istnieje. 
27 notes · View notes
forthedarkmessiah · 9 months ago
Text
Próg naszego domu
Na podwórku rozgościł się spokojny, stonowany wieczór. Czoło nieba pociemniało, okraszone stygmatami gwiazd, zakochanych w swoim własnym świetle. Brakuje paru minut do zapadnięcia zmroku. Za moment zapłoną uliczne latarnie, znacząc drogę dla tych, którzy spóźnili się z powrotem do domowego ogniska.
Stoję w oknie. Przyciskam nos do szyby, aby dokładniej widzieć życie toczące się na ulicy. Dotykam wnętrzem dłoni zimnego, nieustępliwego szkła. Skrapla się na nim mój z lekka niepewny oddech.
Stoję tak od dwóch godzin. Nie mam odwagi, aby oderwać się od parapetu i usiąść w fotelu, by tam cierpliwie zaczekać. Jakaś moc sprawia, że chc�� zobaczyć, jak zmierzasz chodnikiem wiodącym do naszego domostwa. Jestem zbyt niecierpliwa, aby czekać na odgłos dzwonka. Nie, nie umiem odejść od okna. Zaczekam tutaj na twoje kroki.
Moje serce podrywa się do szparkiego galopu. Wytężam wzrok, na mojej twarzy przysiada uśmiech od ucha do ucha. A więc jesteś! Mogę w końcu odkleić się od szyby i biegiem ruszyć ku przedpokojowi, by uwiesić ci się u szyi, kiedy tylko przekroczysz próg naszego domu.
Nie wytrzymuję. Drżącymi z ekscytacji palcami odryglowuję drzwi, otwieram i lekko wybiegam na korytarz. Rzucam ci się na szyję, zanim zdążyłeś wspiąć się na nasze piętro. Przylegam do ciebie całym wygłodniałym ciałem, sycę wszystkie niecierpliwe zmysły. Pragnę wdychać zachłannie twój zapach (mieszanka cynamonu i pomarańczy), delektować się ciepłem, bijącym od rozległej piersi.
Mija wiele, wiele czasu, zanim puszczam cię wolno. Biorę krok wstecz i karmię wzrok twoją osobą. Jesteś rozpromieniony, jakbyś dostrzegł nagle swoje uosobione marzenie. Dostrzegam wyraźnie swoje odbicie w twoich oczach. Teraz już wiem, że wytrzymaliśmy aż tyle, żeby obłaskawić przyszłość, ze śmiercią na czele. Wiem, że nie ma mocy, która ponownie podzieliłaby nasz strach i niepokój. Od dziś będzie nas budziło to samo słońce, będziemy oddychać tym samym powietrzem.
Ze światłem w duszy i sercu, zapraszam cię do środka. Czekam, aż spokojnie rozsiądziesz się w fotelu i opowiesz mi, co wydarzyło się przez ostatnie kilka tygodni. Nie mogę nasycić się pięknem i urodzajem twoich słów. Spijam je z twoich warg, których smak zdążyłam zapomnieć. Czuję się, jakby samo słońce zagościło w naszym mieszkaniu. Jakby objawił mi się sam wiosenny poranek. Powietrze jest niezwykle lekkie, jest ciepło i przytulnie.
Czy to szczęście składasz w moje wygłodniałe ramiona? Czy to żal i ból sprawiają, że otwiera się przed nami teraźniejszość? Dzisiejszego wieczora podzielić nas mogą tylko nasze splecione dłonie. Do ust przylegają rozbestwione, łakome pocałunki. Już nigdy, nigdy więcej nie pozwolę ci zasnąć. Pozostaniesz, by każdego ranka karmić mnie pokornym blaskiem. Tak, od dziś będzie mnie budził pełen szacunku, delikatności i miłości dotyk. Namiętność rozsiądzie się wygodnie w naszych myślach. Nie będziemy czekać, aż przeminie ostatnia gwiazda; doskonale znamy posmak tęsknoty i cielesnego oddalenia.
Zaśniemy, gdy świt będzie czaił się za rogiem. Wcześniej nie będzie na to czasu. Spokojnie, nie musimy się donikąd spieszyć; przed nami wieczność, której nie powinniśmy się obawiać. Nasze zmysły długo będą czekały na ukojenie. Już nigdy więcej nie zapomnę muśnięć twojej skóry. Zanim nadejdzie poranek, odetchniemy z ulgą. Sen, poczęty z ochotą, obdarzy ciała pamiątką.
Tumblr media
3 notes · View notes
fairycruenta · 1 year ago
Text
Zaciągasz kolejny łyk gorącej kawy
Próbujesz zastąpić nią
Sen, którym los nie obdarzył
Czarna
Jak sina skóra
Pod oczami podkrążonymi
Czarna
Jak odchłań
Między myślami twymi
Czarna
Jak ta pustka w twej głowie
Czarna
Jak to brzmienie nicości
Rozrywające po kości
Czujesz chłód
Miłości głód
Rosnąca fala pragnienia
Poznania celu swego istnienia
Wciąż biegniesz
Wciąż pędzisz
By w końcu zderzyć się ze ścianą
I być
Zbyt zmęczonym by żyć
15 notes · View notes
w-pochmurnym-sercu · 4 months ago
Text
Sen o kawie
Wiara w czas jest tym, co mi pozostało po eskapadach za granice cytrynowych łez. Świetliste ślady okazały się być modlitwą samotnego, skazanego za naiwne pragnienia.
Twoja odległość jest tak prawdziwa, tak niezwyciężona, że łzy powracają jako bezsenny deszcz, jako szczęście, którego imię już znam.
Moje myśli, niewinne niby pierwsza wiosenna łza, zataczają coraz ciaśniejsze kręgi. Subtelne palce zostawiają na skórze ślady po przyszłości. Usta, tak niepewne czułości, rozbierają zmysły z resztek zatracenia.
Ciężko jest udźwignąć niebo, kiedy każdy krok przyprawia o nadzieję. Trudno jest kołysać się wraz z ziemią, gdy samotność należy w pełni do nas.
Zakochałam się we własnej nostalgii; zadurzona w twoich myślach, pragnę przygarnąć chaos, przekrzyczany przez tych, co kochali za wiele.
Delektuję się twoją samotnością - chciałabym, aby była również moja. Marzę o wieczornym słońcu, które kończy się wraz z pierwszym kubkiem kawy.
Czy zbyt duża dawka kofeiny wystarczy, żebym spokojnie zasnęła?
3 notes · View notes
yellowmanula · 2 months ago
Text
Tumblr media
"Klaster" wydany przez Wydawnictwo Ha!art skrzyżował dziś swe drogi ze "Światłem w praktyce" by Grzegorz Malecha wydanym przez Convivo Anna Matysiak ten motyw łączy obie te książki, w moim wypadku światło jednak wyprowadziło podmiot z mroku
Miłe popołudnie w Bornem Sulinowie
3 notes · View notes
bleachedpoetry · 2 months ago
Text
mnożenie przez zero nigdy nie da liczby dodatniej
i znowu czuję dreszcze na mej okrytej skórze.
znów zziębłość, bo to już jest w mojej naturze.
przez lustro spojrzę w oczy swej karykaturze;
chce wiedzieć czy skończę nędznie jak te wszystkie tchórze
marzenia i plany zmuszona na półkę odłożyć
wartość swego życia przez chęci przemnożyć
sama nie wie czy chciałaby jutra łaskawie dożyć
myśli, by na finał, życiową broń wiecznie złożyć
3 notes · View notes