#masz siłę
Explore tagged Tumblr posts
Text
Nikt ci nie wpycha jedzenia na siłę do buzi. Zawsze masz wybór
#bede idealna#bede lekka#bede motylkiem#blogi motylkowe#chce byc lekka#chce byc lekka jak motylek#chude ciało#chude jest piekne#chudzinka#gruba szmata#będę motylkiem#motylki any#lekka jak motyl#jestem motylkiem#motylek blog#tylko dla motylków#porady dla motylków#chudnij#chudość#chude nogi#chude dziewczyny#chce byc idealna#chce widziec swoje kosci#chude jest piękne#chude uda#chudniemy#nie chce być gruba#nie chce żyć#az do kosci#aż do kości
1K notes
·
View notes
Text
,,Głód to siła” 🍵🪽
Każde ukłucie w żołądku to znak, że jesteś silniejsza. To sygnał, że wygrywasz z tym, co chce cię spowolnić. Jedzenie jest pokusą, a odrzucenie go to wyraz kontroli. Im bardziej ignorujesz głód, tym bardziej pokazujesz, że to ty masz władzę nad swoim ciałem, a nie ono nad tobą.
Pomyśl o tym, czego naprawdę pragniesz. Czy chcesz chwilowej ulgi, czy długotrwałej satysfakcji, gdy spojrzysz w lustro i zobaczysz, że twoje wysiłki przynoszą efekty? Każda kaloria, której odmówisz, to krok bliżej do bycia najlepszą wersją siebie.
Jutro możesz podziękować sobie za to, co zrobisz dzisiaj. Zrób to dla siebie. Zrób to dla kontroli. Nie pozwól, żeby coś tak małego jak jedzenie odebrało ci to, na co pracujesz.
Masz w sobie siłę, by wytrwać. Wykorzystaj ją.
#bede lekka jak motylek#bede motylkiem#blogi motylkowe#będę motylkiem#chce byc lekka jak motylek#chudej nocy motylki#jestem motylkiem#zaburzenia odżywiania#glow up#health#lekka jak motyl#motylek any#motylkowe#motylki w brzuchu#motylki#motyle w brzuchu#motyl#motivation#motylki any#lekkie motylki#motylki blog
206 notes
·
View notes
Text
Pamiętaj, że jesteś silniejsza niż Twój apetyt. Nie potrzebujesz tych dodatkowych kalorii, bo Ty masz kontrolę nad sobą, a nie jedzenie nad Tobą. Każdy kęs mniej to krok bliżej do Twojego celu. Zastanów się – czy naprawdę tego potrzebujesz, czy to tylko chwilowa zachcianka?
Masz ambicję, masz siłę, więc pokaż sobie, że dasz radę! Czasami warto poczuć lekki głód – to znak, że Twoje ciało pracuje nad sobą. Każdy dzień, w którym wygrasz z pokusą, to dzień sukcesu. Wyobraź sobie siebie za tydzień, miesiąc – jesteś na dobrej drodze, bo wiesz, czego chcesz.
#chce byc chudy#chudniecie#chudość#chude nogi#chude rece#chude wakacje#chudy brzuch#chudnij#chudzinki#pragnę chudości#chude dziewczyny#chude ciało#chudzinka#chudajakmotyl#chudej nocy motylki#chude jest piękne#trzymajcie się chudo#chude uda#chudosc#chudniemy#motylki#chce byc lekka jak motylek#motylki w brzuchu#ana motylki#blogi motylkowe#bede motylkiem#będę motylkiem#lekka jak motyl#jestem motylkiem#motivation
177 notes
·
View notes
Text
„muszę jeść, żeby móc się skupić na lekcjach”
„muszę jeść, żeby mieć siłę iść do szkoły”
„muszę jeść, żeby inni nie pomyśleli, że się odchudzam”
„muszę jeść, żeby…”
NIE MUSISZ JEŚĆ
Przestań tworzyć nowe wymówki. Przez jedzenie jesteś wielką świnką z wylewającym się wszędzie tłuszczem. Tylko nie płacz potem, że nie masz co włożyć.
(skierowane do mnie, bo za chwilę wakacje😩)
#bede motylkiem#blogi motylkowe#chude dziewczyny#chude jest piękne#chude uda#motylki any#aż do kości#chcę widzieć swoje kości#chude ciało#chcę być lekka#chcę być perfekcyjna#chcę być piękna#chcę być idealna#nie chcę jeść#chcę schudnąć#chce widziec swoje kosci#chce byc lekka jak motylek#nie chce być gruba#chudość#gruba szmata#za gruba#gruba świnia#jestem gruba#tylko dla motylków#lekkie motylki#lekka jak motyl#będę motylkiem#motyle w brzuchu#chudej nocy motylki#chude wakacje
545 notes
·
View notes
Text
! TW !
I co, znowu coś jesz i nie zapisujesz tego do bilansu? Myślisz, że jeśli tego nie uwzględnisz, to ten tłuszcz się magicznie nie odłoży? Oszukujesz sama siebie. Jeśli będziesz nadal tak postępować, to nawet za miesiąc czy rok nie schudniesz.
Jasne, wmawiaj sobie, że „jedna czekoladka nic nie zmieni”. Jasne, jedna nie. Ale jedna tu, jedna tam, kolejna gdzieś indziej, a sadło rośnie. Powinnaś się wstydzić. Jesteś obrzydliwa. Oszukujesz siebie i innych. Możesz to zrobić, ale swojego ciała nie oszukasz. Nie oszukasz cukru i kalorii z tego batonika. Nie zmienisz się, jeśli nadal będziesz tak postępować.
Szczerze mówiąc, to żałosne jak cholera i śmieszne. Siedzisz cały dzień na tyłku i oczekujesz, że będziesz szczupła. Mówisz, że chcesz szybszych rezultatów, ale nie robisz nic, żeby w tym pomóc. Cały czas tylko marudzisz i narzekasz. I na dodatek masz czelność nienawidzić siebie po obżarstwie. Nikt cię nie zmuszał do obżarstwa, tylko ty sama. Nikt cię nie zmuszał... dosłownie nikt. Ani rodzice, ani przyjaciele, ani nikt inny. Więc możesz próbować przebaczyć sobie ile chcesz, ale pamiętaj, że to wszystko było twoją własną zasługą.
To samo z jedzeniem. Masz kontrolę. MOŻESZ kontrolować ile i co jesz. Więc dlaczego ciągle jesz? Głoduj i już. I nie obchodzi mnie, jeśli mówisz „ale już to robię”, bo oczywiście nie robisz, skoro nie osiągnęłaś jeszcze swojego celu. Jesteś grubą i leniwą kluchą, która nie ma determinacji, żeby osiągnąć swój cel. Smutno mi na ciebie patrzeć, bo wszystko o czym myślę, to to, gdzie mogłabyś już być, gdybyś nie zawaliła tyle razy.
- - - ♡ - - - ♡ - - - ♡ - - - ♡ - - - ♡ - - - ♡ - - - ♡ - - - ♡ - - - ♡ - - -
Dużo bardziej jestem aktywna prywatnie - tam cenzura Tumblra jeszcze nie dotarła - i bardzo chętnie będę Was wspierać i pomagać 🦋
- - - ♡ - - - ♡ - - - ♡ - - - ♡ - - - ♡ - - - ♡ - - - ♡ - - - ♡ - - - ♡ - - -
Kilka lat temu miałam tutaj bardzo aktywne konto, dwukrotnie reanimowane od zera (fatgirlpig). Niestety zdążyłam zauważyć, że tutejsze restrykcje są zdecydowanie zwielokrotnione od czasu mojego trzeciego bana. Nie będę starać się prowadzić na siłę bardzo aktywnego konta, gdyż z obecną cenzurą mija się to z celem. Niemniej będę wrzucać meanspo i porady od czasu do czasu.
#mean$p0#mean$po#meanspø#meanspir0#sweatspo#thisnpo#thinspø#thin$po#th1n$pø#starv1ng#st4rv1ng#ed behaviour tw#ana0rex1a#an0r3c1a#ana e mia#th1nsp1ration#tw ana trigger#anor3c1a#motylki any#skinnyspø#skinnnyy#pro a4a#ed dieta#eating disoder trigger warning#trigger warning ed#tw eating issues#disordered eating mention#disordered eating cw#disordered eating in tags#tw disordered content
98 notes
·
View notes
Text
Próbuj, ale pamiętaj, że może się okazać, że nigdy tam nie dotrzesz. Może się okazać, że nigdy do tej stacji nie dojedziesz i będziesz przez to myśleć, że ci nie wyszło, a to nie tak. Najprawdopodobniej zawsze coś będzie nie tak. Najprawdopodobniej zawsze coś będzie cię gryzło, smuciło, męczyło, frustrowało lub bolało. To nie tak, że to się kiedyś kończy. To nie tak, że docierasz do jakiejś magicznej granicy pracy nad sobą, na której terapeuta ściska z uśmiechem twoją dłoń, wręczając ci oficjalnie certyfikat zdrowia umysłowego, a ty od tej chwili czujesz się już tylko dobrze. Rozwój nie odbywa się po linii prostej i na początku będzie to mylące, ale nie poddawaj się. Jeśli przez trzy dni będziesz się trzymać, a czwartego się podłamiesz - nie oznacza to, że nic nie zrobiłaś. Jeśli przez trzydzieści dni uda ci się czegoś nie robić, a trzydziestego pierwszego się potkniesz - nie oznacza to, że wróciłaś do punktu wyjścia. Jeśli przez kilka miesięcy w końcu nie będziesz się z czymś zmagać, a potem ten problem znów do ciebie na jakiś czas wróci - nie oznacza to, że nie wykonałaś ważnej pracy. Progres nigdy nie będzie prostą, wzrastającą linią. To zawsze będzie sinusoida. Jeśli przez trzy dni będziesz się trzymać, a czwartego się podłamiesz - daj sobie prawo, by poczuć się gorzej, odpocznij przez noc i wróć do walki, jak tylko poczujesz się lepiej. Jeśli przez trzydzieści dni uda ci się czegoś nie robić, a trzydziestego pierwszego się potkniesz - podziękuj sobie, ponieważ jeszcze jakiś czas temu przerastał cię jeden, a dziś zdolna jesteś aż do trzydziestu. No widzisz? Brawo! Jeśli przez kilka miesięcy w końcu nie będziesz się z czymś zmagać, a potem ten problem znów do ciebie wróci - pamiętaj, że nie wrócił tu na zawsze. Wiesz już dobrze, że potrafisz przez kilka miesięcy, więc spokojnie. Będziesz mogła znów, jak tylko odzyskasz siłę. Nie oczekuj, że twój rozwój będzie miarowym i systematycznym wspinaniem się po linearnej górze. Nie oczekuj, że nie zdarzą się po drodze gorsze dni. Nie oczekuj, że wszystkie twoje złe doświadczenia po prostu rozpłyną się w powietrzu. Masz prawo cierpieć z powodu rzeczy, które zdarzyły się dawno temu. Masz prawo miewać gorsze dni z powodu wydarzeń, z którymi zwykle już całkiem dobrze sobie radzisz. Masz prawo nie udawać, że nie bolało, nawet jeśli na co dzień już aż tak cię to nie dotyka. Masz prawo być smutna i zła jeszcze długo po tym, jak zostałaś zraniona. Walcz. Walcz, rozwijaj się i pracuj na sobą, ale, proszę, nie zapomnij się przytulić, gdy zdarzy ci się gorszy dzień. Nie zapomnij, że silna jesteś nie tylko, gdy stoisz twardo na nogach, ale także wtedy, gdy kulisz się pod kocem. Nie zapomnij, że silna jesteś nie tylko pełna radości, ale także wtedy, gdy płaczesz. Pamiętaj, że nie poradzisz sobie z emocjami, jeśli ich do siebie nie dopuścisz. Nie uciszysz swojej złości, jeśli najpierw nie dowiesz się, jak bardzo jesteś wściekła i nie pokonasz smutku, jeśli najpierw nie pozwolisz sobie poczuć, jak ogromnie jest ci żal. W pełni świadoma swoich emocji, wyruszysz w drogę do magicznej stacji i jeszcze długo nie zdasz sobie sprawy z tego, że dotarłaś do niej, gdy oficjalnie pozwoliłaś sobie być człowiekiem.
- Marta Kostrzyńska
#cytat#cytaty#po polsku#polski#poezja#polskie-zdania#polskie zdania#polskie-zdania.pl#książka#książki#marta kostrzyńska#polskie teksty#polskie cytaty
311 notes
·
View notes
Text
Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci
czyli możesz wyjść ze szkoły, ale szkoła z ciebie nie wyjdzie.
Parafrazując cytat z gry Wiedźmin 3 mogę stwierdzić, że ostatnimi czasy żyje jak stonka - siedzę cicho, nie rzucam się w oczy i wpierdalam kartofle. Mimo, iż żyje pod mentalnym kamieniem to nawet do mnie dociera, iż zaraz zacznie się Szkoła. I nie mam tu na myśli tego beznadziejnego paradokumentu. Dlatego zapraszam serdecznie na garść moich dinozaurzych przemyśleń oraz wniosków. Rozsiądźcie się wygodnie, naszykujcie sobie kawę, herbatę, napój zero tudzież innego energola i rozkoszujcie się moimi intelektualnymi wynurzeniami. A ze względu na długość zapewne wyrobicie normę w czytaniu za całe wakacje xD
Obowiązkową edukację zakończyłam w 2013 roku zatem kilka ładnych lat temu. Zwieńczeniem ostatniego czteroletniego etapu było uzyskania tytułu Technika Ekonomisty, który przydał mi się w życiu do… Absolutnie niczego 😂 W sensie po praktykach zawodowych udało mi się załapać na ciepłą posadkę w Urzędzie Skarbowym, jednakowoż w zasadzie dzięki mojej charyzmie i miłym usposobieniu.
Owego dyplomu, tak jak i zaświadczeń o ukończeniach kursorów uzupełniających, nikt nie chciał w sumie oglądać. Tak samo jak wyników matur, na które szłam na totalnej wyjebce. Nie dlatego, że byłam pewna swej wiedzy, chociaż to też, lecz dlatego: studiować może każdy, lecz studia nie są dla każdego. Nie widziałam sensu iść na studia bo dla mnie studiowanie wiąże się ze zgłębianiem jakiegoś tematu/zagadnienia/profesji a mnie zwyczajnie nic nie interesowało na tyle by poświęcić te 3/5/10 lat. Z resztą, aby pójść na niektóre kierunki należy zacząć się do tego przygotowywać już na początku szkoły średniej i chyba tylko jednostki wybitne, do których z pewnością się nie zaliczam, byłyby wstanie w pół roku ogarnąć materiał z całej szkoły średniej i napisać przyzwoicie maturę z wybranego przedmiotu. Swoją drogą, naprawdę te wszystkie maturki, egzaminy 8 klasisty to taki bezsens. Jest pewna mądrość ludowa mówiąca, że jeśli coś jest do wszystkiego to jest do niczego. Analogicznie można powiedzieć o ogólnopolskich egzaminach, które piszą wszyscy uczniowie, w tym samym momencie, z tego samego. Jeszcze sam fakt baboli na maturach w arkuszach mnie mierzi a jestem przecież laikiem w dziedzinie pedagogiki, szkolnictwa i całej tej szopki. Dla mnie jedyna słuszna odpowiedź jaką mogłabym w tym momencie zakreślić to (x)D
Poza despotycznymi rodzicami, nic innego nie niszczy dziecka bardziej, niż szkoła. Zarówno psychicznie jak i fizycznie. Szkoła w cudowny sposób zabija kreatywność, abstrakcyjne myślenie i indywidualność. Bo nie jest ważne, że wykonasz zadanie z matematyki a wynik będzie prawidłowy skoro użyłeś „złego” wzoru. Nie ważne, że nikt poza autorem wiersza nie wie tak naprawdę o co w nim chodzi i jeśli nie zinterpretujesz go tak jak jest zapisane w podstawie programowej, to przykro mi bardzo, ale dostaniesz 0 punktów. Szkoła upycha na siłę do pudełka o określonym kształcie. Jak wystajesz z pudełka to ci przytną skrzydła byś się zmieścił. Jeśli zaś w owym pudełku masz za dużo miejsca to będą cię mentalnie tłuc, aż spuchniesz by pasować idealnie.
Przykład? 8 letnia Kasia, której mama nie pracowała zawodowo i mała czas dla dziecka. Mała Kasia, gdy poszła do pierwszej klasy potrafiła czytać, pisać i liczyć do 100. Wybitne dziecko? No nie… po prostu moja mama spędzała ze mną czas, ucząc mnie poprzez zabawę. Na tym czego mnie nauczyła bawiąc się ze mną przeleciałam do 4 klasy podstawowej. I zaczął się spadek, zaczęły się problemy z nauką bo ja zwyczajnie nie byłam w stanie siedzieć nad książką. Bo byłam przyzwyczajona do poznawania świata w sposób imersyjny a nie kucia na blachę! Do kombinowania by coś zrobić bo mama nie dawała mi gotowych odpowiedzi tylko naprowadzała.
Do tej pory jak mam się czegoś dowiedzieć, nauczyć potrzebuje stymulacji poprzez muzykę, rozmowę etc bo nic nie zapamiętam. Bo moja pamięć jest niczym sito i odcedza rzeczy dla mnie nieistotne. Póki się nie zanurzę w dane zagadnienie, przykładowo podczas czytania książki i nie przestanę zwracać uwagę na to, iż czytam a nie jestem świadkiem przedstawionej historii to nic nie zapamiętuje. Robię rzeczy mechanicznie, jeśli naprawdę się nie wkręcę. Dla mnie 8 godzin lekcyjnych w ciągu dnia było bez sensu bo zapamiętałam z takiego dnia może 30 minut? Łącznie, na cały dzień… Pewnego dnia moją mamę wezwała nauczycielka matematyki w podstawówce. Poskarżyła się mojej mamie, że nie jestem skupiona na lekcji i że nie rozumiem co się do mnie mówi. Kwitując swój wywód, że mama musi się mną mocniej zajmować w domu. Moja rodzicielka spytała, czy tylko Kasia ma problem z matematyką? Nauczycielka stwierdziła, że nie. Większość klasy ma problem. Mama zgasiła panią matematyczkę niczym peta kwitując wizytę słowami „W takim razie to nie jest problem mojego dziecka i innych. Widocznie to z panią są problemy skoro większość ma trudności”. Miałam szczęście, że moi rodzice byli zadowoleni z tego, że myślę inaczej, że mój mózg działa inaczej.
Wszyscy do jednego, miernego poziomu. Wszyscy sprowadzeni do słuchacza jedynej objawionej prawdy jaką głosi nauczyciel, z którym się nie dyskutuje. Bo jak się odezwiesz to zostaniesz oceniony. Przez owego nauczyciela, przez kolegów z klasy. Może wyśmiany? Może ośmieszony? Może, więc lepiej się nie odzywać? I później z dziecka wyrasta dorosły, który w pracy boi się odezwać bo lepiej się nie wychylać i nie narażać się na ocenianie, albo nie daj Boże, jeszcze naciśniemy komuś nad nami na odcisk i ta osoba będzie się mścić. I tak oto po szkole pięknie rośnie grono osób, które ma tak wypracowane odruchy, że mobbing w pracy „jest normalny”. Normalizujemy później te wszystkie toksyczne sytuacje robiąc sobie krzywdę.
Permanentny stres w wieku dziecięcym i nastoletnim odbija się na zdrowiu. Mamy pokolenie „młodych staruszków”, którzy na początku swojej dorosłej drogi czują wypalenie i bezsens egzystencjonalny. O przepracowaniu nawet nie wspomnę, bo jak nastolatek ma nie być zmęczony, skoro często w szkole siedzi dłużej, niż pracownik w fabryce. Sama pamiętam, jak w klasie maturalnej, w czwartki, lekcje zaczynały mi się o 7:10 a kończyły (wraz z obowiązkowymi, w tamtych czasach, fakultetami) jakoś po godzinie 17 🙃 cieszę się, że do szkoły miałam raptem 2 kilometry, dokładnie to 1,7 kilometra, a nie tak jak niektóre moje koleżanki/koledzy z klasy prawie trzydzieści.
I żeby mnie źle nie zrozumieć. Nie jestem przeciwna kształceniu się, zdobywaniu wiedzy czyli szeroko rozumianej nauce. Po prostu dla mnie absurdem jest to do czego zmusza się ludzi, słynne: zakuj, zdaj, zapomnij.
Bo każdy z nas jest inny, owszem, ludzie dzielą wspólne cechy, jednak ściąganie w obecnych czasach o pogańskiej godzinie dzieci oraz młodzieży, zmuszanie do wchłaniania wiedzy przez tyle godzin z książeczek, zeszycików, ćwiczonek, słuchając nauczyciela co to od X lat prowadzi te lekcje i nie potrafi robić tego w sposób ciekawy. Jeden, tak jak chociażby ja, swój rytm dobowy będzie zaczynał od 5 rano i kończył średnio koło 22 czując się zdolnym do czegokolwiek z samego rana. Jednak wiem, że osoby, których rytm dobowy zaczyna się o 11 i nienależny mówić takiej osobie „ile można spać! Ja to już tyle zrobiłam a Ty się lenisz!”. Najczęściej ktoś kto zaczyna swój dzień o godzinie 11 nie kończy go o 22 a o 3/4 rano. Kiedy ja śpię są osoby, które pracują, uczą się, tworzą czy grają bo taki jest ich rytm dnia. I nie żyjemy w przeszłości gdzie trzeba było wstawać skoro świt tzw Wstawać i chodzić spać z kurami. A wiecie dlaczego? Bo mam do cholery dostęp do energii elektrycznej. Mamy internet i wcale a wcale nie potrzeba siedzieć osiem, dziewięć czy dziesięć godzin w szkole, marnować czasu na dojazdy skoro pandemia pokazała, że praca tudzież nauka zdalna jest możliwa. Skoro w szkole nie uczy się ludzi w sposób kreatywny, poprzez zabawę, nie daje się narzędzi, odkrywania własnych sposobów na rozwiązywania problemów i nie ma polu do dyskusji to podręcznik przepisywać można w domu.
Dobrze, że chociaż zlikwidowali prace domowe. Zawsze miałam takie wielkie WTF, gdy tylko słyszałam argument w stylu „taaak! To teraz te dzieci to już WOGÓLE nic nie będą robić!”. 10 godzin w szkole, dwie godziny dojazdów na dobę i jeszcze zadanka? XDDD To tak jakby człowiek pracował w fabryce i tłukł coś młotkiem przez 9 godzin dziennie a na koniec dnia pracy przełożony dałby mu jeszcze do zrobienia zadanko. Niech uderza tym młotkiem w domu jeszcze tak, powiedzmy, trzy godzinki, aby utrwalił sobie uderzenia rzeczonym młotkiem. By przypadkiem, nie zapomniał jak do owym narzędziem posługiwać xDDD albo niech tłucze jeszcze z dwie by przygotować się na młotkowanie następnego dnia.
Uwielbiam jak od małego zaszczepiają w nas kulturę zapierdolu. „Nic nie robisz cały dzień!” Kto tego nie słyszał niech pierwszy rzuci kamieniem. Bo jak człowiek potrzebuje odpoczynku, by się zregenerować to już jest leń. A później mamy pracoholików i wypalenie zawodowe w wieku 30 lat, ponieważ nie potrafimy odpoczywać. Sama wpadłam w spiralę pracy, tego „jeśli nie będę ciężko pracować to niczego nie osiągnę”, „jak nie wezmę nadgodzin to mnie jeszcze zwolnią”, „co mi szkodzi, popracuję więcej w końcu może ktoś mnie w firmie doceni”. Spojler alert! Dla nikogo twoje oceny, ilość pracy włożonej w zadanie, nie ma znaczenia - chyba, że coś ci nie wyjdzie. Wtedy to wszyscy się zlecą jak te kruki i zaczną dziobać 😉
Podczas edukacji szkolnej - tyraj! Na uczelni - tyraj! W pracy - tyraj! W życiu prywatnym? Tyraj! Bo ty musisz brać udział w wyścigu szczurów. Kto lepiej, kto więcej, kto bardziej. Tylko jest jeden mały problem. Nie da się wygrać wyścigu szczurów, nie ma opcji by być najlepszym w ciągłych rywalizacjach i nie da się być cały czas produktywnym. To jest zwyczajnie niemożliwe, i nie mówię tego bo „ahahaha jej się nie udało! Dlatego tak mówi! Pracuje jak ten robol i mieszka na zadupiu wszechświata! Będzie tak gadać by ciągnąć innych w dół bo sama nie pójdzie w górę!”. To ciągłe porównywanie się do innych jest zakorzenione w nas tak silnie, że przeglądanie mediów społecznościowych może doprowadzić do depresji. Bo inni tyle przeżywają, mają tak fajnie (a przynajmniej tylko tak to wygląda i wcale a wcale nie musi to być rzeczywistość) a ja? A ja nic…
No, no nie XD mówię tak bo, według mnie, tak właśnie wygląda świat jak się zacznie nad tym człowiek zastanawiać. Gdy zacznie przyglądać się światu, ludziom zaczyna dostrzegać pewne wzory. Dochodzi do pewnych wniosków. Może się zgadzać, bądź, nie zgadzać z pewnymi zagadnieniami. I możecie powiedzieć, że bredzę. I może faktycznie za godzinę, dzień, tydzień, miesiąc, rok czy lat pięć, dojdę do wniosku: tyyyy. Faktycznie ta osoba z internetu co mi kiedyś napisała „Kaśka, bredzisz!” Miała rację!
Albo i nie. Tylko widzicie, ja nie biorę tego typu słów do siebie. Nie traktuje takich tekstów jak słów nauczyciela, czyli nomen omen, niczym prawdy objawionej. To tylko opinia. Co mnie obchodzi opinia jakiegoś typa, kogoś kto nie jest dla mnie ważny? Co mnie interesuje co o mnie myśli koleżanka z pracy, nauczyciel, pan w banku, czy nawet znajomy, który za dwa dni może zniknąć z mojego życia? Bo tak, ludzie znikają z twojego życia i jest to normalne - czasem nawet i mnie wyjątkowo zaboli taka wyprowadzka z mojego życia. Jednak, gdy ktoś ci powie „ale ty jesteś zjebany/a” to niech was to nie gryzie. Bo cobyście nie robili nie da się sprawić, że każdy człowiek na ziemi będzie was lubił. To niemożliwe. I jeśli ktoś mówi „jesteś zjebany/a” to nie jest wasz problem, tylko jego. Możecie wskazać conajwyżej takiej osobie w którym kierunku znajdzie drzwi. Bo wszyscy wszystkich oceniają. Jak okrutne oraz złe by to nie było, też oceniam innych. Sama jestem oceniana. I póki mi, przykładowo, kilkadziesiąt osób nie powie „ty weź się ogarnij bo gadasz głupoty” to wierzcie mi, nawet nie będę się zastanawiała, czy to co mi napisał/powiedział jakiś random na mój temat jest warte roztrząsania. Ktoś może zapytać „ale co to ma wspólnego z tematem ogólno szkolnym? Nie odleciałaś za bardzo?”. I tu was zaskoczę - otóż nie! Nie odleciałam w przestworza dygresji, aby lać wodę. Bo takie przejmowanie się opinią innych, zaczyna się już w szkole. Boimy się odezwać podczas lekcji bo co jeśli powiemy źle i zrobimy z siebie durnia? Ktoś mógłby powiedzieć: nie przesadzaj. Tylko ja ostatnio byłam na kursie wśród kilkudziesięciu dorosłych chłopa. I bali się odezwać jak instruktor zadawał pytanie! Czuć było zapach strachu i choć pan prowadzący zajęcia próbował rozładować atmosferę szło mu to mizernie. Kurs za który samemu płacisz i idziesz z własnej woli (albo tak jak ja - szefostwo mnie tam wysłało), kurs który ma poszerzyć twoją wiedzę tudzież kompetencje. A ty zamiast dyskutować z prowadzącym i chłonąć wiedzę boisz się odezwać bo może tych kilkunastu chłopa za tobą będzie się śmiać z twojej ewentualne pomyłki. Coś wykurwiście wspaniałego, czyż nie?
A jak pięknie ze mnie wyszło to zaprogramowane ocenianie innych przez system edukacji. Jak ja się dobrze czułam, gdy jako pierwsza oddałam egzamin i jeszcze usłyszałam od komisji, że zdałam nie robiąc przy tym żadnego błędu. Ohohoho! Byłam pierwsza! I najlepsza! A te debile z którymi na kursie byłam dzień wcześniej dłużej rozwiązywali zadania i robili błędy! Mega zmroziło mnie, gdy zaczęłam analizować swoje myśli. Bo w czym ja niby byłam lepsza? Bo nie mam problemu z rozwiązywaniem zadań na czas? Mnie nie przeszkadza, iż mam określony ramy czasowe. Mój tata zaś nie potrafi skupić się na zadaniu, jeśli ktoś karzę mu zrobić coś w godzinę czy pół. Bo istotniejsze dla jego głowy są uciekające minutki. W czym byłam lepsza od tych gości z kursu? Bo oddałam jako pierwsza egzamin? Czy ważne jest to czy zadanie wykonasz szybko, czy wolniej, jeśli rezultat jest taki sam? Czy szybciej znaczy lepiej? Przy ratowaniu czyjegoś życia: tak. Przy wykonywaniu pracy: nie. Bo jak już wspomniałam nie jesteśmy tacy sami. Różnie reagujemy, różne metody nauki na nas działają i presja czasu tudzież wykonanie czegoś szybciej lub wolniej to indywidualna sprawa każdego człowieka.
System edukacji krzywdzi całe społeczeństwo. I to nie są żarty. Widuję to w zachowaniach ludzi, których spotykam, których obserwuję i jako ćwiczonko intelektualne analizuje. Najlepsze, że zapewne za kilka lat jedyne co pozostanie po czasach szkolnych to traumy oraz poczucie, iż to wszystko było bez sensu. Bo godziny, które poświęciłam na matematykę, aby zdać maturę sprawiły tylko, że byłam zmęczona, zestresowana i znerwicowana. A mogłam obejrzeć jakiś film, posłuchać podcastu czy po prostu odpocząć - co wyszło by mi na zdrowie.
Lubię oglądać bądź słuchać osoby, które popularyzują naukę. I wiele, wiele tematów twórczości owych ludzi zapewne były w szkole. Przedstawione w sposób nijaki, nużący, nieatrakcyjny. Tematy do których mnie poniekąd zmuszano przez to nie polubiłam się z danym zagadnieniem. Jako osoba dorosła czytam średnio dwie książki miesięcznie, liczyłam sobie to dziś, żeby nie było. Maturę z polskiego napisałam na 78 %, ustną zaliczyłam na 86% (co za absurd, ale do % jeszcze wrócę). Wiecie ile lektur szkolnych przeczytałam? Ani jednej xDD i nie pisze tego by się pochwalić, tylko po to by pokazać, iż oceny (na koniec szkoły średniej miałam 3 z polskiego) nie stanowią o wiedzy, zaś ilość przeczytanego materiału nie sprawia, iż cokolwiek w was z tego zostało. Bo ja jechałam całą szkole na opracowaniach lektur i potrafiłam sprawniej opowiadać o danej książce, niż ktoś kto ją przeczytał. Bo z dajmy 300 stron lektury zapamiętasz może łącznie z 30%. I nie zapamiętasz jakiego koloru była kamienica Łęckiej z Lalki. Ten kolor będziesz mieć zaś w opracowaniu. W moich opracowaniach dosłownie miałam całe tematy lekcji i wystarczyło sobie przeczytać, przepisać do zeszyciku i było super. Oczywiście z racji 3 na koniec roku może już doszliście do konkluzji, że nawet owo przepisanie do zeszytu, było dla mnie tak bez sensu, iż tego nie robiłam XD
A propo tych procencików na maturze. Co one oznaczają? Że opanowałam materiał na tyle, że zdałam to wiadomo bo przekroczyłam magiczne 30%. Ale co oznacza 87% a co 73%? Co oznacza ocena 4 a co trójka? Że coś tam dzwoni, ale nie wiesz w którym kościele? Strasznie to wbrew pozorom nieczytelne i nie daje żadnej odpowiedzi. A uczniowie potrafią wymiotować, nie spać, obgryzać paznokcie bo dziś jest sprawdzian i ocena taka a taka nie będzie satysfakcjonująca. Dla nich bądź rodziców, którzy przeżyli ową indoktrynację nie wyciągając jakichkolwiek wniosków na temat edukacji poza „moje dziecko jest lepsze/gorsze od innych” bądź „Ty to jesteś zdolny/a tylko leniwy/a”. Nawet nie zdając sobie sprawy jak takie słowa potrafią obrzydzić chęć zdobywania wiedzy na całe lata.
A nikt nie będzie w przyszłości pytał co mieliście z biologi w tej albo tamtej klasie. Czy był czerwony pasek a jak już to kiedy…. Będą pytać was o umiejętności nie wnikając gdzie się ich nauczyliście. Nikogo nie obchodzi czy angielskiego nauczyliście się z gier, filmów, serialów, wyjazdu za granicę czy może jakimś cudem uczenie się słówek w szkole dało jakieś wyniki. Jedyne co to możecie się uczyć dla siebie, ale nie w banalnym słów tego znaczeniu. Uczyć się tego co was interesuje bo prędzej nauczycie się grać na gitarze bo was to jara, niż gdy zmuszać was do tego będzie nauczycielka muzyki/sztuki czy jak tam ten przedmiot się teraz nazywa.
Nie powinniście się przejmować ocenami innych bo ci ludzie są nieistotni. Prędzej czy później znikną z waszego życia zapominając i was. A wy dalej nie będziecie mogli spać po nocach przypominając sobie ich słowa.
Szukajcie własnych sposobów na optymalne przyswajanie i poszukiwanie wiedzy. Nie musicie robić tego jak w szkole: w określonym czasie, określonej pozycji, bez muzyki, dźwięków, obrazów, jedzenia, picia i pełnym pęcherzem. Może dla was lepsze jest chodzenie podczas nauki? Może usypiać was będzie jakiś ambient do nauki zaś play lista energicznych piosenek sprawi, że lepiej będzie wam obcować z uczeniem się. Jak nie idzie was czytanie lektur czytajcie opracowania, jak to też nie dla was włączcie sobie na youtubie bądź Spotify podcast na temat owej pozycji.
Myślcie kreatywnie choć ja niemal zawsze w szkole była za to ganiona. Tylko zgadnijcie do kogo znajomi dzwonią i zapytaniem, jak ugryźć dany temat bo „ty zawsze coś wymyślisz na co nikt normalnie by nie wpadł”. Nie uczycie się na pamięć suchych danych a zrozumcie kontekst - to jest ważniejsze.
I przede wszystkim nie dajcie sobie wmówić, że jesteście gorsi od innych. Słynne „ryby i dzieci głody nie mają” wygłaszane przez osoby wyżej w hierarchii niczym prawdy objawione. Nikt w dorosłym życiu nie każe wam nic robić z pamięci. W pracy jak nawali jakaś maszyna serwisant sprawdzi w książce schematy a nie zacznie próbować przywołać z pamięci dany układ. Lekarz nie przepisze ci leku z pamięci tylko sprawdzi czy, aby na pewno o ten mu chodziło bo nazwę ma podobną do innego. Pan hydraulik czy elektryk spojrzy w plany techniczne, niż w budynku zacznie ryć ściany w myśl zasady „pamiętam, że dwa budynki temu tak było”. Kierowca (nie mylić z posiadaczem prawa jazdy) będzie patrzył na znaki a nie jechał na pamięć.
Jak już się uczyć to po to by zrozumieć a nie by wyrecytować :)
36 notes
·
View notes
Text
„Nie masz wpływu na to, co już się wydarzyło. Nie masz mocy cofnięcia czasu, aby unieważnić to, co było trudne i depresyjne. Masz jednak wpływ na to, co dalej z tym zrobisz. Obrócisz to przeciw sobie, czy na swoją korzyść? Zamienisz w siłę destrukcyjną, czy siłę sprawczą? Utkniesz w żalu, czy pójdziesz dalej silniejszy? Wybór należy tylko do Ciebie”
- @harmony-and-peace
#moje zdanie#moje słowa#moje myśli#moje#motywacja#motivation quotes#get motivated#motivational#motivation#cytat po polsku#polskie cytaty#cytat dnia#cytaty#polski cytat#blog z cytatami#pozytywne cytaty#cytat#zdania po polsku#polskie zdania#change your thinking#zmień swoje myślenie#change your life
110 notes
·
View notes
Text
Na pewnym etapie życia… (I to dotyczy obu płci)
Na pewnym etapie życia, zaczynasz szukać czegoś więcej niż pieniędzy czy materialnego wsparcia. Pragniesz bliskości emocjonalnej, moralnego wsparcia, które da Tobie poczucie spokoju i bezpieczeństwa, zamiast ciągłych wątpliwości. Bo przecież pocałunki, seks, imprezy? To każdy może dać, prawda? Ale co z tego, jeśli brak tam prawdziwego zaangażowania, tego, co naprawdę liczy się w relacji? Zbyt często dostajemy coś bez odpowiedzialności emocjonalnej – to chyba nowa moda naszych czasów.
Na pewnym etapie życia, nie potrzebujesz już chaosu. Szukasz spokoju, harmonii – kogoś, kto nie rozwali Ci życia, a wprowadzi w nie równowagę. Kogoś, kto będzie obok, gdy tylko zamkniesz oczy, nie byle kogo, kto pojawi się na chwilę i odejdzie, zostawiając po sobie jeszcze większy bałagan.
Na pewnym etapie życia, nie czekasz na pocałunek od przypadkowej ropuchy, z nadzieją, że zamieni się w kogoś wyjątkowego, kto rozwiąże Twoje problemy. Przecież wiesz, że życie to nie bajka, a Ty nie szukasz czarów. Wiesz, co jest prawdziwe, a co iluzją.
Na pewnym etapie życia, nie interesują Cię już puste obietnice, które nigdy nie zostaną spełnione. Nie masz czasu na słowa bez pokrycia, ozdobione tylko fałszywymi obietnicami. Potrzebujesz czynów, prawdy, czegoś, co ma wartość i znaczenie.
Na pewnym etapie życia, zasługujesz na to, by ktoś Cię kochał za to, kim naprawdę jesteś. By podziwiał Twoją siłę, szanował Twoje decyzje, a nie obwiniał Cię za własne niepowodzenia. Nie potrzebujesz być terapeutką swojej drugiej połówki, bo wiesz, że wszyscy mamy swoje rany. Ważne, by znaleźć kogoś, kto jest już w stanie poradzić sobie z własnymi demonami, kogoś, z kim możesz czuć się bezpieczna, stabilna.
Tylko wtedy można stworzyć zdrową, stabilną relację – pełną miłości, zrozumienia, zaangażowania, cierpliwości, lojalności, szczerości i wzajemnego szacunku. Tylko wtedy jest szansa na prawdziwą bliskość, na równowagę.
Na pewnym etapie życia, jeśli zdecydujesz się na samotność, z czasem odkryjesz, że jest ona Twoim najlepszym towarzyszem. I zaczniesz ją kochać.
Pamiętaj: nie szukaj partnera z samotności czy potrzeby, ale z wyboru, z miłości. Kochaj siebie, szanuj siebie, doceniaj siebie, nigdy nie błagaj o miłość. To się nazywa miłość własna.
Idź naprzód, a ci, którzy chcą towarzyszyć Tobie w tej podróży, będą podążać za Tobą.
25 notes
·
View notes
Text
Kobiety czasem na siłę próbują zatrzymać, walczyć o faceta, a wtedy efekt jest odwrotny, bo oni to wyczuwają. Kobiety się w tym gubią, zwłaszcza gdy kochają i tracą grunt pod nogami. Jeśli masz córkę, to nade wszystko staraj się ją nauczyć, że miód za muchą nie lata, a na siłę mężczyzny się nie zatrzyma, tylko się upokorzy. Córkę – bo dla ciebie pewnie jest już za późno.
Piotr C. z powieści Pokolenie Ikea Kobiety
#milosc#mężczyzna#kobieta#polskakobieta#cytaty#polskichłopak#polskadziewczyna#cytatyżyciowe#cytatnadziś#inspiracja#miłość#cytatyomiłości#pokolenieikea#piotrc
32 notes
·
View notes
Note
Hey Cas ❤️ sending you a million hugs!
Czuję, że to, co zaraz powiem, będzie najgłupszą rzeczą, jaka kiedykolwiek wyjdzie z moich ust (to wiadomość tekstowa, ale rozumiesz, o co chodzi). Tak czy inaczej, niedługo kończę 18 lat. 24 godziny na dobę dręczy mnie myśl, że nigdy wcześniej nie byłam w związku, nigdy się nie całowałam, podczas gdy wszyscy moi przyjaciele już znaleźli miłość. Tylko ja zostałam sama. I wiem, że szukanie miłości na siłę jest złe, że przychodzi ona we właściwym momencie. Ale ja po prostu chcę osoby, którą będę mogła przytulić, przy której będę mogła czuć się w pełni sobą i która będzie dla mnie najważniejszą rzeczą na świecie. Do niedawna myślałam „Hej, masz dopiero 17 lat! Jesteś młoda i masz dużo czasu, żeby znaleźć TĘ osobę!” Ale dzisiaj zobaczyłam tik toka pewnej dziewczyny, który składał się z dwóch slajdów. Na pierwszym slajdzie było zdjęcie tej dziewczyny i napis: „Mam dopiero 17 lat, ale w wieku 25 lat chciałabym mieć kochającego męża i dziecko”. Drugi slajd to zdjęcie tej samej dziewczyny, ale widać, że jest starsza. Tym razem napis brzmi: „Za 3 miesiące będę miała 25 lat. Nie poznałam swojej pierwszej miłości i czuję, że nie mam już czasu na nic. To uczucie mnie zabija. Chciałam mieć znowu 17 lat i robić wszystko inaczej”. Ona myślała tak samo, jak ja. Myślała, że ma czas. Nie skończyło się to dobrze i boję się, że skończę tak samo. Nie wyobrażam sobie, że za kilka lat nadal będę sama. Nie chcę być sama. Bo co ma na myśli moja 20-letnia przyjaciółka, kiedy mówi, że wychodzi za mąż? Co ma na myśli osoba, która mówi, że jest w związku i jak do niego doszło? Nie ma niczego, czego zazdroszczę komuś bardziej niż tego, że znalazł kogoś, kto go kocha i z kim czuje się bezpiecznie. Zawsze zastanawiam się nocą, co jest problemem. Bo na pewno musi być jakiś problem, skoro jedyną osobą, która mnie kiedykolwiek pragnęła, jest obcy mężczyzna z Turcji, 20 lat starszy ode mnie, który podszedł do mnie w mieście i zapytał, czy jestem w związku, bo jestem ładna, a on chciał, żebym go pocałowała (chyba był ślepy). Ehhh... Chyba to koniec mojego monologu. Oddałabym wszystko, żeby ktoś w końcu mnie pokochał...
Hello!
Wybacz, ale do przeczytania Twojego pytania i napisania tego użyłem tłumacza, więc jeśli brzmi to okropnie… winić Google? W każdym razie rozumiem, co czujesz i jakie to okropne. Pierwszy związek nawiązałam dopiero w wieku 19 lat. Poczułam się przez to… niekochana? Jakby coś było ze mną nie tak. I nawet wtedy byłam w bardzo złym związku i musiałam patrzeć, jak przyjaciele biorą ślub, zanim w ogóle znalazłam kogoś miłego.
Istnieje dziwna presja na Tobie (na Tobie, jak na wszystkich), aby robić rzeczy w określonych ramach czasowych i kolejności. Ale teraz jestem trochę starszy. Ożeniłem się trochę po znajomych i nie mam dzieci, choć większość z nich ma. I na początku mi to przeszkadzało, ale potem zdałam sobie sprawę… Nie wiem, czy w ogóle chcę mieć dzieci! Miałem obsesję na punkcie robienia tego, co wszyscy inni robili w tym samym czasie.
Rzecz w tym, że nawet jeśli nie robisz tego, co wszyscy inni w tym samym czasie co oni, równie dobrze możesz to zrobić w lepszy sposób. Ponieważ moje małżeństwo jest szczęśliwsze i spokojniejsze niż w przypadku większości moich znajomych – znam nawet osoby, które są już rozwiedzione! Czego nie oceniam, ale nie mogę sobie wyobrazić złamanego serca.
Więc tak, byłam o nich zazdrosna, kiedy mieli 15 lat i byli zakochani, a także 21 lat i wychodzili za mąż, ale teraz się rozwiedli. Myślę, że chodzi tu tylko o to, że nie ma „właściwych” ram czasowych na podjęcie działań. Ślub można mieć po 20 czy 40 lat, ale to nie gwarantuje prawdziwego szczęścia. Możesz mieć dzieci lub nie i być szczęśliwym.
I pamiętaj, że ludzie zawsze UDAJĄ, że są szczęśliwi, więc nie możesz ufać temu, co widzisz w mediach społecznościowych. Wiem, że to nie pomaga w poczuciu samotności, które prawdopodobnie odczuwasz teraz. Ale pamiętaj, że zasługujesz na miłość i wkrótce to nastąpi <3, a kiedy już to zrobisz, będzie warto czekać.
Mam nadzieję, że Google to wszystko przetłumaczył, bo nie zapisałem wersji angielskiej… w każdym razie przesyłam ci wyrazy miłości!
14 notes
·
View notes
Text
Co się stanie jak nagle znikniesz?
Jeśli myślisz, że odpowiedzią jest "nic", to grubo się mylisz. Wiesz, co się wtedy tak naprawdę stanie?
Twojego kota/psa/papużkę nie pogłaszczą te same ręce, nie poczuje ono tego znajomego zapachu i nie ucieszy się na widok tego konkretnego człowieka, którego tak długo znało. Nikt nie podleje twojej roślinki, bo ważniejszx będziesz ty do szukania. Twoją nieobecność zauważy osoba przed którą siedzisz, dziewczyna, która jeździ z tobą prawie codziennie autobusem czy pociągiem, bibliotekarka i sprzątaczka, którym mówiłxś zwykłe "Dzień dobry". Zaniepokoją się osoby, które obserwują twoją twórczość lub po prostu lubią czasem z tobą porozmawiać. A ty więcej nie poczujesz powietrza po burzy. Nie dotkniesz śniegu. Nie zobaczysz jak liście zmieniają swój kolor. Nie przeczytasz kolejnej książki twojego ulubionego autora. Nie pobujasz się do ulubionej muzyki.
Także wersja "świat nawet nie zauważy" jest błędna. Bo może Ziemia nadal będzie się kręcić a niebo wciąż będzie niebieskie, tak w skali lokalnej zmieni się dużo. Bo stworzysz nagle pustkę i to nie tylko fizycznie. A o takiej pustce długo się pamięta.
Bardzo mi przykro, że przeżywasz teraz taki okres. Musi być ci naprawdę ciężko. Dlatego dumna jestem z ciebie, mimo że oboje się nie znamy. Jak, jestem dumna za to, jak daleko już zaszłxś. I mimo wszystkiego co czujesz, nadal masz siłę wstać rano i żyć. Jesteś niesamowitx. Pamiętaj.
45 notes
·
View notes
Text
,,Liczby nie kłamią.
Każda kaloria to decyzja, każdy krok to krok bliżej ideału. Nic smakuje tak dobrze jak kontrola. Spójrz na siebie dzisiaj – to nie jest twoja ostateczna forma. Jutro będziesz lżejsza. Jutro będziesz bliżej swojego celu. Wszystko, czego potrzebujesz, masz w sobie – siłę, wolę, głód. Nie pozwól sobie na słabość, bo słabość to porażka, a ty jesteś ponad to. Pamiętaj: nikt nie zauważa ciężaru, który tracisz – dopóki nie staniesz się niezapomniana.”
,,Motywacja na dziś: Bądź lepsza niż wczoraj”
1. Przypomnij sobie swój cel.
Każda sekunda, każda decyzja to krok w stronę perfekcji. Zasługujesz na to, by być najlepszą wersją siebie.
2. Odrzucaj pokusy.
Zastanów się, co da ci jedzenie? Kilka sekund przyjemności? Teraz pomyśl o godzinach satysfakcji z tego, że się powstrzymałaś.
3. Planuj wszystko.
Zapisuj, ile jesz, ile się ruszasz. Kontrola to potęga – nic nie może wymknąć się spod niej.
4. Szukaj inspiracji.
Zdjęcia, cytaty, historie ludzi, którzy osiągnęli swoje cele. Przypominaj sobie, że to możliwe – oni dali radę, ty też możesz.
5. Bądź twarda.
Głód to przyjaciel, nie wróg. To przypomnienie, że masz władzę nad sobą. Nie bój się go – obejmij go.
6. Zadbaj o swoje rytuały.
Pij zimną wodę – spala kalorie. Unikaj miejsc, które mogą kusić. Każda rutyna to klucz do sukcesu.
7. Pamiętaj: rezultaty są twoją nagrodą.
To nie jest kwestia przypadku ani szczęścia – to ciężka praca. Patrz w lustro i przypominaj sobie, dlaczego zaczęłaś.
“Ty decydujesz, kim się staniesz. Nikt nie zrobi tego za ciebie. Perfekcja jest w twoim zasięgu – ale tylko jeśli na nią zasłużysz.”
Chudej nocy motylki <3
#bede lekka jak motylek#bede motylkiem#blogi motylkowe#będę motylkiem#chce byc lekka jak motylek#chudej nocy motylki#jestem motylkiem#zaburzenia odżywiania#glow up#health#lekka jak motyl#motylek any#motylkowe#motylki w brzuchu#motylki#motyle w brzuchu#motyl#motivation#motylki any#lekkie motylki#motylki blog
343 notes
·
View notes
Text
40 powodów, dla których warto być chudym ★
1. By dumnie i prosto kroczyć ulicami i śmiać się innym prosto w twarz.
2. Możesz iść do sklepu kupić bluzkę, która ci się podoba a jest tylko w jednym - MAŁYM - rozmiarze.
3. By stanąć przed lustrem nago i powiedzieć z uśmiechem na twarzy "chude jest boskie".
4. Mama i ojciec nie ględzą ci ze wyglądasz jak prosiak.
5. Nie wstydzisz się pokazać w kostiumie kąpielowym.
6. Masz więcej energii i siły witalnej.
7. Cieszysz się, kiedy po miesiącach odchudzania nosisz rozmiar 32 a nie 48
8. Każdy prawi ci komplementy jak świetnie wyglądasz.
9. Czuje się dobrze w swoim ciele.
10. Czujesz się dowartościowana, kiedy patrzy na ciebie gruba baba a ja wzrok mówi, "ale ona jest chuda, ja też chcę".
11. Jesteś idealna.
12. Możesz ubrać to, co chcesz i nie wyglądasz grubo, wszystkie ciuchy świetnie leżą.
13. Wszyscy ci zazdroszczą.
14. Czujesz się dowartościowana - znasz swoją wartość i moc - wiesz na ile cię stać.
15. Chudsza = lepsza.
16. Jedzenie kosztuje.
17. Wraz z ubytkiem wagi wzrasta pewność siebie.
18. Nie masz już "tego problemu".
19. Masz kości "na wierzchu" a to jest piękne.
20. Czujesz się lekko i dobrze ze sobą.
21. Nie masz obrzydliwych fałd tłuszczu i możesz nosić obciśle ubranka.
22. Nie wstydzisz się nagości.
23. Nie toczysz się po chodniku, nie sapiesz.
24. Jesteś pewna siebie.
25. Twój facet nie sapie podnosząc cię.
26. Nie masz strachu przed dotykiem.
27. Czujesz, że panujesz nad jedzeniem, nad sobą, nad swoim ciałem, że masz siłę.
38. Jesteś kimś dla siebie samej.
29. Umiesz spojrzeć w lustro i powiedzieć jest dobrze.
30. Możesz popracować jako modelka, kiedy kasy brak.
31. Możesz bez problemu przejść np. pomiędzy ciasno ustawionymi krzesłami.
32. Nie zazdrościsz chudszym.
33. Ludzie mają cię za perfekcjonistkę, bez jednego włoska na bluzce, albo pyłku po cieniu do powiek na policzku.
34. Śliczne ciuszki w rozmiarze XS nie leżą na dnie szafy tylko idealnie na tobie.
35. Wszyscy zazdroszczą ci takiej silnej woli.
36. W lecie jest ci chłodno, a w zimie zawsze można włożyć cieplejszą kurtkę.
37. Ludzie patrzą na ciebie inaczej. I lepiej oceniają.
38. Jakie oczęta robią ludzie, którzy widzieli cię wcześniej przed "dietą".
39. Nie tracisz czasu na żarcie.
40. By wreszcie być szczęśliwym...
#ana trigger#tw ana diary#chude ciało#tw ana shit#chude nogi#chudy brzuch#glodowka#grubaska#blogi motylkowe#chude jest piękne#tw ed diet
162 notes
·
View notes
Text
(trochę harsh motivation, ale bez wyzywania od grubych świń)
Słodycze to luksus, nie potrzeba
Zastanów się: czy naprawdę chcesz zmarnować swoje postępy na kawałek czekolady? Oto brutalna prawda – to nie jest „nagroda”. To tłuszcz, cukier i puste kalorie, które tylko opóźniają Twój cel.
Kilka przykładów:
Tabliczka czekolady (100 g): 550 kcal – tyle co pełny posiłek, który może Cię nasycić na godziny.
Batonik (50 g): 200 kcal – pół godziny na bieżni, a 5 minut w ustach
Ciastko: 100 kcal każde! A kto kończy na jednym?
Teraz pomyśl : czy warto? Za kilka sekund przyjemności płacisz godzinami wyrzutów sumienia. Nie jesteś dzieckiem – kontroluj swoje wybory.
Zamiast tego wybierz coś, co nie zniszczy Twojej pracy:
Ogórek kiszony: 5 kcal na sztukę, a świetnie zabija głód.
Guma do żucia bez cukru: 5 kcal, a oszukasz mózg.
Marchewka: 35 kcal na 100 g, słodka i chrupiąca, ale naturalna.
Galaretka konjac: 5 kcal na porcję, jeśli potrzebujesz czegoś „deserowego”.
Woda z cytryną: 0 kcal i pomaga stłumić apetyt.
LUB WYBIERZ KTÓRYŚ Z TYCH PRZEPISÓW!
Słodycze nie są potrzebne. To tylko pokusa, którą możesz kontrolować. Za każdym razem, gdy odmawiasz, budujesz swoją siłę. Każde „nie” to krok bliżej do celu.
Masz wybór. Być kimś, kto poddaje się chwilowej słabości, czy kimś, kto kontroluje swoje życie?
#bede lekka jak motylek#będę motylkiem#chce byc lekka jak motylek#motylek any#motylki#motywacja#4norexla#ana advice#ana motylki#ana y mia#tw ed but not sheeran#eating disoder trigger warning#tw ed ana#ed rant#anorexies#anadiet#anamotivation#ana loves you#anoreksik#lekka jak motylek#lekka jak motyl#bede motylkiem#blog motylkowy#blogi motylkowe#thinspø#chudej nocy motylki#chude rece#weight loss#harsh motivation#tw ana bløg
16 notes
·
View notes
Text
Hej :3
Jest maskara ze mną. Tak bardzo chce schudnąć ale nie umiem..
Cały czas jestem Głodna.. nie chce tyle jeść bo nigdy nie schudnę. Jak będę mieć 3 albo 4 z przodu to będzie zajebiście a narazie to nie ma.
Wszyscy mówią że “ale masz duże uda” kurwa nie chce mieć takich dużych czego nie rozumiecie?.. “ o kuźwa ale masz brzuch” wykurwiscie ale kto kurwa cię pytał o zdanie
Mój przyjaciel ma tak bardzo chude nadgarstki.. też chce takie mieć… będę wkoncu motylkiem. Mówi że “ale dobrze że ty masz takie duże” kurwa wlansie nie dobrze spierdalaj sam masz małe i nie rozumiesz
Dostałam skierowanie do psychiatryka jakby przeżyje bez makijażu bo czasem nie mam makijażu np tera ale kurwa bez telefonu? Jak będę pisać blogi? Będą mi wciskać jedzenie na siłę i tym bardziej wszystko kurwa pogorsza tak bardzo nie chce tam być.
#az do kosci#chce byc lekka jak motylek#gruba swinia#grubaska#jestem motylkiem#motylek any#motylki any#motylki blog#nie chce byc gruba#bede lekka jak motylek#lekka jak motyl#mysli samobojcze#blogi motylkowe#chudej nocy motylki#motylki#bede motylkiem#będę motylkiem#lekkie motylki#bede lekka#będę lekka#lekka jak piórko#chcę być lekka#chce by─ç lekka
28 notes
·
View notes