#jestem błędem
Explore tagged Tumblr posts
w-polowie-martwa · 1 year ago
Text
Była bym szczęśliwa gdyby nie ty,
Ten który ciągle zaprząta mi głowę i serce.
G.M
~B
46 notes · View notes
beznadziejnaaaaa · 2 years ago
Text
Tak wiem jestem beznadziejna, nie musisz mi kurwa cały czas przypominać o tym...
99 notes · View notes
uvgk · 29 days ago
Text
TW:ËD
~Kawa~
Kocham kawę, lecz nie lubię jej bielić
A ty, nie jesteś w stanie jej wypić bez mleka
Wiele nas łączy, lecz wiele też dzieli
Porozmawiajmy o tym, a kawa zaczeka
Ty biegasz - ja zwlec się z łóżka nie mogę
Ty piękny - ja błędem! Do wyrzucenia!
Ty działasz - ja myślę, za dużo, o Boże...
Ty jesz - a ja tyję, nie cierpię jedzenia
Jestem zniszczona, już trochę czasu
Szczerze? Nie przeszło mi to tak z wiekiem
Ty starasz się pomóc i słodzisz i bielisz
A wiesz, że nie lubię pić kawy z mlekiem
A czarna? jest gorzka - ja kocham tą gorycz
Kocham jej smak... Lub tak sobie wmawiam
Bardziej zachwyca jej brak kalorii
Gdy dajesz mi cukier - ja cukru odmawiam.
I teraz ją kocham - bardziej niż wcześniej,
jej efekt, działanie - jest dla mnie wręcz lekiem
Chcę, żebyś zobaczył jak bardzo cię kocham
Dlatego nie mogę pić kawy z mlekiem
I myślę, że każdy na świecie coś lubi
Na przykład kawę, której nie bielę
A ty lubisz mnie - to właśnie cię zgubi
Będziesz skrzywdzony jak ja się nie zmienię.
uvgk~
----------------------------------------------------------
Kolejne wypociny z notatnika. Spodobało mi się na tyle, że chyba jestem gotowa to udostępnić
152 notes · View notes
mateusz-joker · 12 days ago
Text
To trochę głupie ona ma życie beze mnie, w którym ja jestem jedynie starym błędem
42 notes · View notes
yuuviqii · 8 months ago
Text
16.03.2024
Limit: 700
Spalone: -
Zjedzone: 1195
Bilans: 1195
Wczoraj miałam ekstremalny binge, a dzisiaj over eat. Przez pierwsze pół dnia było super jeśli chodzi o kontrole bo nie jestem przyzwyczajona do jedzenia do godziny minimum 16 przez to, że od siódmej klasy nie jem nic w szkole i potem w domu wygląda to tak samo XDD. Po obiedzie zjadłam trochę czekolady co było błędem bo rzuciłam się na resztę jedzenia, ale w miarę się pohamowałam. Dodatkowo dostałam okres więc wmawiam sobie, że to przez to tyle jem💀.
Dzisiaj było lepiej niż wczoraj; nie najlepiej, ale lepiej, więc postaram się, aby jutro było jeszcze lepiej. Mam wyrzuty sumienia straszne, ale nie dam rady zejść odrazu na mega niskie limity, bo za każdym razem jak nie jem totalnie nic przez dłuższy czas, to potem rzucam się na jedzenie. Dzisiaj też udało mi się oprócz nauki pograć trochę w różne gierki bo przez cały tydzień zapierdzielałam z nauką i nie miałam czasu hihi. Mam nadzieję, że wasz dzień minął wam jak najlepiej, a jeśli nie to pamiętajcie, że jutro też jest dzień<33
Chudego dnia/nocy!!
28 notes · View notes
josephinee0 · 1 month ago
Text
Tumblr media
08.10
♡Bilans: 421 kcal
♡Zjedzone: ok.821 kcal
♡Spalone:ok.400 kcal
Dzisiaj totalnie zjebałam 😿. Do szkoły wzięłam sobie borówki (89 kcal) bo mi zostały z wczoraj. Największym błędem było pójście na obiad bo miałam spaghetti. Wpierdolilam je jak jakaś świnia masakra. Całe szczęście 1/4 udało mi się wyrzygac (nie jestem w tym zbyt dobra). Potem byłam na długim spacerze i kupiłam w Lidlu pączka pistacjowego bo zawsze byłam ciekawa jak smakuje a do Lidla mam dość daleko więc stwierdziłam że jak i tak w miarę dużo spalam dzisiaj to sproboje. Taki meh wsm nic ciekawego a kalorie lecą. Niestety nie zmieściłam się w zaplanowanych kaloriach o 121... Muszę się wziąść w garść i ogarnąć dupę. Jutro sproboje zrobić liquid fasta może przez dwa dni.😻
Woda:ok. 2l
Tumblr media
7 notes · View notes
tearsincoffe · 11 months ago
Text
[06.12.2023]
Dobry wieczór moje miłe Motylki! 🦋
Pomimo, że wypełniłam swój dzisiejszy cel dopadła mnie pod koniec dnia totalna demotywacja. Myślę jedynie o śnie. Zapewne to przez przebodźcowanie poważnymi rozmowami jakich trochę przeszłam. Na dniach również uświadomiłam sobie, że pożerająca mnie powolnie nienawiść nie jest ułomnością charakteru a bardzo fałszywym środowiskiem. Lubię samotność, separacja więc będzie błogosławieństwem. Mimo początkowej niechęci pozytywnie oceniam wizyty u szkolnej psycholog, miło jest wreszcie wygadać się bez ocen, podważania czy bagatelizowania. Jedynym błędem jaki wciąż popełniam są próby poruszania tych samych problemów z mamą. Wybaczcie moją małomówność w tym temacie lecz teraz nie dźwignę opisów, kwestia mamy jest moim najsłabszym punktem.
Spożyte kalorie: 0kcal/0kcal
Spalone kalorie: 468kcal
Bilans: -468kcal
Jestem tak zmęczona, że właśnie chciałam powyższe spalone kalorie odejmować na kalkulatorze od zera przyjętych do obliczenia bilansu 💀, może ja już po prostu pójdę spać?
Chudej nocy Motylki! 🦋
29 notes · View notes
wzruszenia · 4 months ago
Text
coś bym napisała, bo co ja będę pamiętać
jest trochę nowych przyświrowań, jest też ogólnie dobrze, głównie leżę ale trochę mniej, mam eko jutową myjkę do ciała, objadam się nektarynkami po 4.99zł, przedłużyłam OC o dzień za późno, po 26 latach znowu zrywałam maliny w Lipnicy, przeczytałam 4 tomy ACOTARu i jestem przeświadczona że zrobiłabym to lepiej, przytyłam wszystko to co schudłam do ślubu i uciska mnie biustonosz, chyba kupię sobie maszynkę do wosku, sprzedałam godnie sukienkę na Vinted, nie chcę iść na tamto wesele w remizie, kończy się esta i do USA się już nie wyrobimy w tym roku, muszę kupić rower bo znowu ktoś mi zwrócił uwagę że mam krzywe koło, Dawn to damskie imię, kwiatki nadal nie zakwitły, miłość do imprez tematycznych rośnie, powinnam pisać i robić film z wyjazdu, Chłopki to olśnienie i jak dużym błędem jest poważna analiza czy jednak nie przeprowadzić się znowu do rodziców? fuck rynek mieszkaniowy i ceny warzyw, awansu wciąż nie ma, może trzeba iść w programowanie i nie lubić pracy, ale mieć tyle pieniądza że nie będzie to miało znaczenia? siedzieć zdalnie i sadzić marchew
16 notes · View notes
nazwauzytkownika00 · 6 months ago
Text
Piszę to o 5 rano.
Chyba miałam załamanie nerwowe, zaczęło się od słuchania starych smutnych piosenek o miłości. Skończyło się na siedzeniu na podłodze w toalecie i płacz.
Jestem gruba, obrzydliwa, gorsza niż gówno i wyglądam jak wieloryb.
Moja matka mnie nie lubi, myślę, że mnie nie kocha, mówiła mi już parę razy, że żałuje że mnie urodziła. Ja też żałuję, codziennie. Jestem rozczarowaniem dla całej rodziny, woleliby jakby urodziła się tylko moja siostra. Ona jest ładna, inteligentna, ma w chuj znajomych i szczęśliwe życie
Mam chłopaka, który jest bardzo przystojny, mądry, miły i mógłby mieć każdą dziewczynę jaką by zechciał. A musi się męczyć ze mną, wariatką, głupią, paskudną, grubą, zjebaną, mam 2 lewe ręce, nic nie umiem zrobić. Ja go kocham i chciałabym żeby on kochał tak samo mnie, ale mnie nie da się kochać, dosłownie KAŻDA jest lepsza ode mnie, wyższa, chudsza, ładniejsza, mądrzejsza, zabawniejsza
Zaraz mam sesję na studiach. Nie zdam. Muszę zrobić z 5 prezentacji, nawet nie wiem ile referatów, nie umiem zrobić żadnej z tych rzeczy. Wszystko to muszę przedstawiać publicznie przed 20 osobami i wykładowcą, boję się że się tam popłaczę ze stresu
Mam 2 koleżanki, które zadają się ze mną chyba z litości. Tak to nikt mnie nie lubi, nie umiem normalnie rozmawiać z ludźmi, boję się
Jestem zepsuta, myślę, że jestem błędem wszechświata, nie powinno mnie być, wszystkim przeszkadzam, nikt mnie nie kocha, nie jestem ważna dla nikogo. Niczego tak nie żałuję jak tego, że się urodziłam
Przy rodzinie, chłopaku, ludziach ze studiów, na praktykach, wszędzie udaje, że wszystko jest okej ale każdego dnia, 24/7, w każdej sekundzie czuję jakbym umierała od środka, ja nawet nie żyje tylko wegetuje, jakby przelewam się z minuty na minutę. Ostatni raz szczęśliwa byłam 2 lata temu, na parę sekund, gdy rzuciłam w kogoś śnieżką
Jedyna pozytywna rzecz w moim życiu to to, że od 60h mam fasta i od jego początku schudłam prawie 2kg. Ważę teraz 41,5kg. Nie chce jeść już nigdy więcej, chciałabym położyć się w łóżku i tam umrzeć z głodu i żeby po tym nie byłoby nic.
Nie zasługuję na jedzenie, nie zasługuje na nic
7 notes · View notes
myslodsiewniav · 10 months ago
Text
Jestem studęęęęętkoooom!
26.01.2024
Trochę dziś odpoczęłam, trochę się pouczyłam. Nadal jestem niewyspana, zmęczona i czuję się przeziębiona, ale jest lepiej niż wczoraj.
Pogotowałam psórcię na psiakajki do psiadków - jedzie już dziś na 4 dni. Denerwuję się, ech... Pierwszy raz to nie ja ją odwożę, boję się, że mój chłopak będzie przemęczony.
Większość poranka (poza gotowaniem podrobów dla pieska i szykowaniem porcyjek) spędziłam na rozmowie z pracownikami odpowiedzialnymi za dział organizacji studiów na uczelniach: z dziekanatem moich obecnych studiów i dziekanatem szkoły w której wygrałam nagrodę. Dogadałam wstępnie kilka spraw, inne wyjdą do dogadania i dopięcia dopiero po tym, jak otrzymam promocję na kolejny semestr (muszę z każdym wykładowcą uzgodnić indywidualny grafik - a póki co nie ma jeszcze nowego grafiku). Jeszcze inne wyjdą myślę, że w połowie marca (gdy zaczną się zajęcia na tej drugiej uczelni - póki co dostałam zapewnienie, że w razie czego mogą dla mnie nagrywać wykłady, żebym mogła oglądać je w inne dni, a ćwiczenia będę konsultować indywidualnie ze specjalistami w dogodnym dla mnie i dla nich terminie). Cieszy mnie, że zarówno moja obecna uczelnia i jury konkursowe (a z nimi nauczyciele z niebawem mojej drugiej uczelni) są totalnie otwarci na uelastycznienie mojego grafiku.
No to chyba... oficjalnie odbieram nagrodę. Rozkładam to co muszę zapłacić na raty... i zaczynam. Zaczynam od marca tok indywidualny.
JARAM SIĘ.
Ale też się boję. Już teraz mam gęsto...
I walczę cały czas o stypendium - dziś kolejny egzamin. Pierwszy raz jestem tak blisko stypendium. Muszę mieć osiągnięcie ogólnokrajowe - okazało się, że mam obecnie dwa xD Jedno to wyróżnienie w konkursie foto, a o zapomniałam zupełnie, bo tyle czasu minęło, ale dziś mi przypomniano - brałam udział w projekcie, chyba naukowym, na pewno prezentowanym w środowisku naukowym, dotyczącym właściwości barwierskich roślin z różnych miejsc Polski. Pracowałam z próbką z Rezerwatu Przyrody przy Pustyni Błędowskiej. I okazało się, że album został opublikowany w grudniu 2023... więc mam publikację ogólnokrajową (zobaczymy jak to będzie wyglądało w zestawieniu na uczelni).
Czyli na ten moment - mam wygraną w konkursie i publikację. Ten element jest odhaczony. Teraz muszę znaleźć się wśród 10% studentów z najwyższą średnią, którzy mogą wnioskować o to stypendium. I czuję, że mam ambicję by się faktycznie w tej grupie znaleźć.
Ale.
Nie będę się pałować o oceny - przede mną "język polski", ucieszę się jeżeli zdam na 3. Dzisiejszy egzamin też będzie trudny - podobno egzamin z tego (dzisiejszego) przedmiotu odsiewa studentów (ten i socjologia), a po przejściu przygotowanych przez prowadzącego repetytoriów "przykładowych pytań" to... Ech. No dużo wkuwańska od nas oczekuje. A ja nie mam zamiaru wkuwać rzeczy - za stara na to jestem. Jeżeli nawet pani od "polskiego" (myślę o niej bardzo ciepło <3) zapowiada, że uczy nas, żebyśmy wiedzieli, znali podstawy, ale jest przeciwna ciśnięcia nas, że "na pamięć i kropka". Uważa, że lepiej nas uczyć skąd czerpać rzetelną wiedzę, gdzie weryfikować co jest błędem, a co nie i jak być uważnym na zmiany języka. Podoba mi się to podejście - inna sprawa, że nie mogę tego od razu zastosować BO NIE WIDZĘ SWOICH BŁĘDÓW OD RAZU (i z tego powodu obawiam się tego egzaminu). A pan z dzisiaj z jakiegoś powodu upiera się, żebyśmy znali na pamięć nazwiska twórców teorii, pamiętali daty ich publikacji (żeby to jeszcze miało sens, żeby te teorie dotyczyły tego samego zagadnienia, ale NOPE - każda dotyczy innej dziedziny, nie widzimy jakichś postępów czy wzajemnych wpływów tych teorii na siebie, rozwinięć - poniekąd każda jest rozwinięciem pierwotnej, ale każda dotyczy innej dziedziny, więc o ile sens widzę w zapamiętaniu dziedzin, próbie zapamiętaniu autora, to data moim zdaniem sensu nie ma)...
Dużo pytań jest praktycznych i trzeba to mocno przekminić by się nie walnąć. Podoba mi się, że to są pytania na myślenie, nie tylko z teoriami, ale też z wykorzystaniem czynnie tej wiedzy, są trudne, chodzi w nich często o rozpoznawanie niansów, ALE egzamin będzie trwał 10 minut, a czasem trzeba się nieco zastanowić zanim się odpowie...
No i co gorsze - to ten sam Pan, który zrobił fakap 2 tygodnie temu podczas egzaminu zerowego w wyniku czego wiele osób nie zdało.
No zobaczymy.
Póki co wychodzi mi, z repetytorów, że tak na 67 - 75% zdaję. Nie wiem jaki jest próg zaliczeniowy, ale mam podstawy obawiać się, że 5 tym razem nie dostanę.
:P
Był - jest! - problem z ludźmi z roku.
Ech. W skrócie - ucząc się do poprzedniego egzaminu przygotowałam ściągę. Tj. uczyłam się przy okazji graficznego przedstawienia materiału do nauczenia, szeregując go względem siebie zgodnie z tym co wykładowczyni zapowiedziała, że będzie wymagane. Zrobiłam kilka stron. Napisałam na naszej grupie grupy ćwiczeniowej czy chcą ściągę, czy może mają już przygotowane własne xD (w końcu nie pierwszy raz studiuję). Chyba zostałam źle zrozumiana, bo NAGLE jakiś chłopak (jeszcze muszę wyczaić który to na żywo, bo wydaje się miły i kompetentny) zamieścił w odpowiedzi dla mnie plik. Gość zebrał WSZYSTKO, esencję z wykładów w jeden plik tekstowy. Super. Łatwo szukać haseł itp. Masę pracy w to włożył. W odpowiedzi na jego wiadomość podesłałam dla wszystkich te moje ściągi. Podziękowałam mu, masę ludzi się odezwało też dziękując mu i mi.
Wydawało mi się, że to będzie pierwsza okazja jakiegoś takiego budowania wspólnoty - może naiwnie? Może jest coś infantylnego w myśli "ja się czymś podzielę, otworzę to inny chętniej otworzą się na mnie"?
Ech...
No i wychodzi wczoraj (czyli 2 tygodnie od zdarzenia opisanego powyżej) na tej grupce, że jakiś chłopak (nie wiem który to na żywo, nie wiem czy kiedykolwiek go widziałam na naszych zajęciach... albo profilowe ma po prostu bardzo stare) pyta resztę grupy czy mogą mu podesłać materiały do nauki na ten dzisiejszy egzamin. Jakaś dziewczyna odpisuje natychmiast "już tobie wysłałam na priv", gość to serduszkuje. Poprosiłam czy laska też mogłaby mi to podesłać. I NIKT się nie odezwał. NIKT. Serio, grupa 30-osobowa i wszyscy milczą. We wiadomości prywatnej odzywa się dziewczyna, która mówi, że muszę podjechać wyżej w konwersacji "na grupce głównej". Sprawdzam. Nie ma nic - nie mam w tej konwersacji. Proszę ją o potwierdzenie - na tej grupce naszej grupy czy jest jakaś grupka roku (o której istnieniu nie wiem). Nie odpowiada od razu. Jak może odpisuje, że na głównej jest. Jak podesłałam coś-tam-innego to znowu walnęła, że to widziała na głównej właśnie (ja nie widziałam, więc to jest ta "główna" do której nie mam dostępu. Wyjaśniam jej jak jest, do czego mam dostęp i do czego nie i poprosiłam (wprost) czy może mi podesłać te materiały. Milczy - do teraz, ponad dobę później nic nie napisała...
Co jest?
Czuję się chujowo w takich chwilach...
Boli mnie bycie ignorowaną.
Napisałam do dziewczyny z którą siedziałam na zajęciach niedawno, rozmawiałyśmy o poezji na przerwie, a kilka tygodni później wysłane przez nią pytania też były ignorowane przez resztę roku - nikt jej nie odpisywał. Wtedy odezwałam się od niej na priv i omówiłam z nią temat. Wczoraj ta dziewczyna odczytała i po chwili przyznała, że ona też nie wie o co chodzi z "grupą główną", ale kiedyś dostała z innej grupy plik - i wysłała mi plik z esencją wiedzy. Z hasłami i kolorkami (YEEEEEEES).
No i ten plik miał treści, które ktoś totalnie opracował w stylu w jakim nasz wykładowca zadaje pytania na tych repetytoriach. Super!
Można powiedzieć, że mam z tą dziewczyną sztamę.
Ale... no niesmak jest.
Sytuacje społeczne na tym etapie "wczesnodorosłym" są trudne. O ile - ufając słowom mojego partnera i wielu innych osób - po mnie nie widać mojego faktycznego wieku, wyglądam na babeczkę o dekatę młodszą, to jednak w sposób oczywisty widać, że jestem starsza od większości ledwie 19-letnich studentów na moim roku. Widziałam, że na roku mam 2 kobiety mniej-więcej w moim wieku - jedna zawsze ubrana jak do pracy, cały jej wizerunek to "jestem kompetentna i wiem co tu robię", zawsze przychodzi na te 11h zajęć na zajebiście wysokiej szpilce w kozakach - podziwiam (szczerze, nieironicznie podziwiam - ja bym tego obuwia nie wybrała ze względu na wygodę, jednak przyznaję, że wygląda obłędnie, ale ta laska nie wydaje się cierpieć, musi mieć zajebiście wygodne te kozaki - podziwiam jak dzieło sztuki), zawsze z tabletem pod pachą, skórzanym neseserkiem z kubkiem kawy (nie mamy na uczelni starbuksa, ale gdyby był taki kubek by nosiła wszędzie, serio, to jej atrybut). Druga laska stawia na wygodę - ewidentnie jest młodą mamą, ma fajne dresowe spodnie, wygodne bluzy (zawsze rozpinane - stąd moje domniemania o niedawnym udziecieniu), miała też ten charakterystyczny brzuszek po porodzie (nie wiem jak wygląda teraz, bo 1 - nie specjalnie się za babeczką rozglądam, 2 - dawno nie mieliśmy zajęć stacjonarnych).
Obydwie babeczki się spiknęły na drugim zjeździe (przedtem siedziały osobno), w kolejce do dziekanatu xD a potem do kibla. Też stałam w obydwu kolejkach, tylko trochę przed nimi, stąd wiem, widziałam, część mimo chodem słyszałam.
Obydwie podkreślały, że grupa rówieśnicza tutaj mocno młoda jest i są tym zaskoczone. Że one żyją trochę innego rodzaju problemami niż te poruszane przez kolegów i koleżanki wychodzących na fajkę: mają pracę, rachunki, spacery z psem, serialik, ogarnianie opiekunki do dzieci, opieka nad chorym rodzicem itp. Zaznaczę, że dogadały się bardzo sympatycznie (bez tej pogardy czy pobłażliwości wobec innych studentów - bez postaw o których pisałam w okolicach października i listopada, które przejawiały inne studentki 25+ usłyszane na wykładach wobec większości osób studiujących). Aż sama do nich poczułam sympatię. Pomyślałam optymistycznie, że te babeczki już mają ogarniętą komunikację w sposób dojrzały (aka - jak pytasz to odpowiedzą, nawet zwykłe "nie wiem" - bez ignorowania), więc zdecydowałam, że wyjdę z inicjatywą i nawiążę kontakt przy okazji.
No i przy próbie nawiązania kontaktu wyszło, że jednak ta wyższość czy pogarda jest xD
Chyba przy automacie z kawą obydwie wpadły na mnie, stojącą w kolejce. Ta pierwsza oczywiście miała już swój kubek z kawą, druga dopiero chciała zamówić. Zapytała mnie o coś (o coś związanego z automatem), odpowiedziałam, ale od razy zagadnęłam o coś innego odnośnie wykładu (jedna z nich, ta w kozakach, udzielała odpowiedzi na forum roku - wdała się polemikę z wykładowcą, mówiła ciekawie, chociaż się z jej podejściem nie do końca zgadzam). No i oczywiście pozycja otwarta: odebrałam kawę, ustawiłam się do nich frontem, uśmiechnęłam się otwarta na rozmowę. Obydwie były zaskoczone, uniosły brwi. Zestresowałam się i doprecyzowałam, że dopiero co na wykładzie coś-tam twierdziła, chciałam z nią o tym podyskutować, bo jej punkt widzenia był ciekawy. Na to obydwie panie po sobie spojrzały. To spojrzenie coś mówiło, ale też było w nim dużo politowania, trochę śmiechu i ta w kozakach machnęła ręką w moja stronę (jakby odganiała muchę), a potem rzuciła zmęczonym tonem "jak kiedyś będziesz pracować zawodowo to sama to zweryfikujesz" i wtedy odwróciła się (tak by na mnie nie patrzeć), wyciągnęła telefon, koleżance powiedziała, że poczeka za załamaniem korytarza, aż ta zamówi kawę. A koleżanka tylko rzuciła okay i z totalną ignorką na mnie odwróciła się do automatu.
O.O
No zatkało mnie.
Serio, zgasiła mnie, nie wiedziałam co w tamtej chwilii powiedzieć.
Zatkało mnie bardzo xD Zaskoczyło mnie, że można mieć 30-40lat i dalej być mean girls.
Po co?
(serio - po co zachowania w tym rodzaju, jak już masz rozwinięty mózg? Doświadczenia jakieś? Co tam się wydarzyło? Na co miałam wpływ? A jak wiele rzeczy się podziało po tej drugiej stronie? Jakie założenia na wiele tematów założyłam ja, a jakie one? Ech)
I tak szczerze to ta sytuacja jest absurdalna... no okay, to nie wyglądam na swój wiek, ale jednak studiuję zaocznie - można założyć, że należę do 90% osób, które muszą pracować by się utrzymać.
No i wychodzi mi na to, że znowu jestem outsiderką: dla 19-nastek jestem w oczywisty sposób "za stara", odstaję, a dla lasek 30-40 jestem zbyt smarkata (chociaż mogę być od nich starsza xD)
Ech...
NO I DALEJ.
Zadzwoniła Pani od zadania rekrutacyjnego. Jej zespół ocenił moją pracę, ocenił moje możliwości i po przeprowadzeniu rozmowy telefonicznej itp itd, zapraszają mnie w poniedziałek na rozmowę kwalifikacyjną!
YEEEEES!
No to dość szybko się dowiem czy mam pracę czy nie.
13 notes · View notes
miniaturestrawberryflower · 13 days ago
Text
Wracam z bilansami i nieważne ile zjem będę je wstawiać.
Dzisiaj było źle. Jakby... nie aż tak źle jak podczas ostatnich dni. Jest progres. Moim głównym bł��dem było to, że nie potrafiłam kontrolować siebie u przyjaciela i zjadłam słodycze. Jeszcze gorzej, że moja mama ma jutro urodziny i nie jestem pewna jak to się skończy. Patrząc na to, że miałam gorszy czas to będę schodzić powoli. Mam nadzieję, że wyjdę z binge cycle.
Zjedzone: 1802
Spalone: 300
Bilans:1500
Waga rano: 62.3 kg
Jutro planuję zjeść ok. 1450 kcal. Przebieram się za kobietę z lat 20 i mam bardzo obcisłą sukienkę, na pewno nie zjem za dużo, bo nie mam ochoty, by mój brzuch był jeszcze bardziej widoczny. Zachęcam do pisania w komentarzu o swoim stroju na hallowen, jeśli macie.
2 notes · View notes
evangeliumtypologicum · 2 months ago
Text
Zabawne jest to korzystanie z narcyzmu zawadzkiej, która będzie wybierać negatywna uwagę ponad żadnej, co robię w zasadzie od roku (tak, jeszcze wtedy, kiedy mieliśmy kontakt). W konsekwencji jebanie na nią,. powoduje jej reaktywne pobudzenie, co do tej pory mnie bawi
Moje pobudzenie oczywiście też, żeby nie bylo
Natomiast to nie jest traktowanie ani poważnie, ani z szacunkiem, ani z jakąkolwiek formą podziwu. To jest używanie chemii drugiej osoby do własnych celów. To jest uprzedmiotowanie i zeszmacanie. Wydaje mi sie, że jestem misjonarzem wszystkiego tego, co ona robila i w jaki opisywala swoje dzialania do ludzi.
Czy mam ją gdzies? Tak. Inaczej, na chwile obecną, to rzygać mi się chce, jak na nią patrzę. Moje ciało traktuje ją jak obcy patogen, jak obcego bossa, który bierze odpowiedzialnośc nie tylko za swoje wypowiedzi, ale za wiekszosc wypowiedzi hebana także. Nie, nie jest błędem traktowanie narracji tego "spasionego wieprza" i hebana jako jednej. Mają za dużo wspólnego, takze w warstwie myślenia.To że Zawadzka rozumie inne szkoły myślenia, nie znaczy że jej główna nie jest wspólna z hebanem. Z mojej perspektywy, to ona jako "pchnięcie życia" odpowiada za mój konflikt z hebanem. Heban to tylko marionetka sterowany wolą innych.
Czy kiedys mi sie to znudzi to jebanie w 100%?
Na razie mi sie znudzilo w 90%.
Niczego nie żałuję.
Swoja droga, zauważyłem że dynamika seksualna prowadzi u mnie do niedobrych stanów. Bardzo niedobrych.
Słowa nie ranią, ranią ograniczenia.
Dlaczego tego typu post?
Wchodzę sobie na jedno z troll kont, na którym jestem z jeszcze jedna osoba, a tam patrzę zablokowane konto na MBTI PL. I jeszcze wysłane zapro do Zawadzkiej I Shena. I tak się zastanawiam,.jakim cudem to się wyslalo. No ale już chuj. Bawi mnie to.
Bawi mnie to, że myślisz, tępa strzało, bo inaczej cię nazywał nie będę, że jakbym chciał ci zaszkodzić to nadal bym szukał tego kanału ujścia (grupki), dostrzegając, że twoja taktyka.obecnie jest obecnie banowanie z grupki i usuwanie ostatnich komentarzy. Nie wiem, czy humanistom wszystkim brakuje krytycznego myślenia i umiejętności rozwiązywania problemów (bo programistom na pewno nie, widze w jaki sposób myślisz technologicznie, bardzo "reaktywnie" I nie jesteś zabezpieczona i nigdy nie będziesz, bo nawet o tym nie pomyslisz).
Ale spoko. Nie mam wspólnego środowiska z Heban em. To gdzieś też było przemyślane powiedzmy intuicyjnie. Zauważałem że heban zaczął łapać lepszy kontakt z ludźmi tam.na discord.
Jeśli nie mam wspólnego kontaktu z Hebanem, to raczej nie będzie miał powódow do tłumaczenie.jego zachowań twoim działaiem. Nigdy nie docenialem jego woli i nigdy nie założę, że jego działania były motywowane kimkolwiek innym niż pierwotnie toba. W rezultacie, każde działaniie hebana będę interpretował jako twoje.
Ewidentnie wszystkie działania Shena i większość działań Hebana jest motywowane twoim "pozwoleniem".
Oczywistym jest że problemy ze mną mieli już wcześniej, ale to ty dajesz zgode na otwarty konflikt.
Wola hebana jest skrajnie zależna od pobudzenia zewnętrznego. Moja już od wewnętrznego. Nigdy nie wiesz, kiedy zyskam energię. Czasem wystarczy istnienie bodźca, a czasem sam go stworze.
Wiesz co jest cholernym problemem? Że ja nie respektuje twoich intelektualizacjj. Argument jest prosty. Już pomijając że mi się one nie podobają, prędzej bym je zaakceptował gdybyś miała z jego uzyciem jakieś osiagniecia. Ale nie masz żadnych,.w sumie gdybyś miała to by cię nie było w takiej roli w tych środowiskach, to oczywiste.
Oczywiście, za "osiągnięcia" nie mam na myśli tego co większość.
Nie żałuję niczego.
że cię dewaluowalem, że nadal to robię, że.nadal się to będzie utrzymywać (chociaż już rzadziej i rzadziej zapewne, w zależności od potrzeb).
Mówiłaś kiedyś: "będzie idealizowane". Ja od hmm, nie wiem ilu miesięcy idealizuje wyłącznie reaktywność. Idealizuje to, jak bardzo nie odczuwam szacunku.
Ach, i wazne. Słowa na palce przychodzą łatwo.
Energia jaka we mnie wywołujesz, to niechęć. Resztę wygląda na jednoosobowy oboz walki z patogenem. Moich bliskich w to nie mieszam.
2 notes · View notes
bede-jak-cma · 2 months ago
Text
Ja pierdole, jestem taka ulana. Kurwa. Nie mogę na siebie patrzeć. Jak tylko oglądam np. zdjęcia z jakiś wycieczek, to wszyscy są tacy szczupli, a ja jestem taka kurwa szeroka, że mi się zygac chce. Dosłownie, jestem niesymetryczna, skrzywiona. Jakbym była jakimś błędem w produkcji. Uszkodzonym towarem. Jak tak dalej pójdzie, to nikt mnie nigdy nie pokocha. A zwłaszcza ON...jego wszystkie przyjaciółki są takie szczupłe. Są idealne. A ja? Jestem obrzydliwie krzywa, niesymetryczna i ulana.
Proszę o jakieś mėanspø🙏🦋
6 notes · View notes
darcanetwinq · 2 months ago
Text
•🌃🌟🌑🌟🌃•
Pozwalam sobie być sobą.
Przez parę miesięcy udawałam kogoś kim nie jestem, tylko po to by inni uważali mnie za "fajną". Na poczatku słuchanie muzyki nu metalowej naprawdę sprawiało mi przyjemność, ale potem stało się straszną presją.
Bałam się, że jeśli nie będę znać wielu zespołów, mogę być uważana za pozerkę, przez co zmuszałam się do słuchania rzeczy, których tak naprawdę nie lubiłam. Z natury jestem bardzo delikatną nastolatką i jako osoba z zespołem aspergera jestem bardziej dziecinna od innych. To sprawiło, że próbowałam założyc maskę silnej i niezależnej. Mocna muzyka miala mi w tym pomóc... Nie chciałam, żeby ktokolwiek widział, że jestem słaba... Moja kobiecość budziła we mnie wstyd i zażenowanie. Wstydziłam się być kobietą. Aby zakryć to, co czyniło mnie młodą dziewczyna, nosiłam staniki sportowe...
Teraz jestem świadoma tego, że to co robiłam było błędem. Uświadomiłam sobię że to normalne, że dorastam wolniej niż moi rówieśnicy, nie lubie hałasu, jestem delikatna i wrażliwa i moje ciało ma kobiece cechy. Jestem dobra jaka jestem i nie muszę nic w sobie zmieniać, żeby przypodobać się przyjaciołom. Lubią mnie kiedy jestem sobą i nie zgrywam kogoś innego...
Miłej nocy, Proziaczki!
~Pani Twinqowa 09IX2024
•🌃🌟🌑🌟🌃•
Tumblr media
3 notes · View notes
borntodie523 · 4 months ago
Text
Ogólnie z tm typem co ostatnio pisałam od lovebombingu relacje już skończyłam w ten sam dzień nawet chyba. Bo byłam z nim umówiona na kolejny dzień na spotkanie gdzie miał mi coś dać a nie chciałam żeby wyglądało to tak ze biore prezent a na następny dzień elo
Spytałam go na początku czy mnie lubi. On odpowiedział ze no oczywiście, to ja się spytałam co na przykład we mnie lubi żeby sprawdzić czy lubi wyobrazenie w swojej głowie czy mnie🧠
No i okazało się ze to pierwsze bo odpisał ,,dosłownie wszystko” to się dopytalam a on na to ze zaczynajac od wyglądu to uwielbia moje poczucie humoru (nawet ani razu z nim nie żartowałam😭) czy to ze hestem dobra osoba (jakby tego tez nie wiesz typie nie znasz mnie na tyle żeby to stwierdzic!!!), mój styl bycia i charakter. Nwm no jak mnie ktoś pyta o takie rzeczy na początku znajomosci to zawsze pisze coś typu NIE ZNAM cię jeszcze na tyle aby to stwierdzic ale WYDAJESZ SIĘ…
Ja napisałam ze po prostu wydaje mi się ze mnie nie zna a to wszystko co napisał to tylko wyobrazenie.
A ten mi obiecuje ze jeśli się boje to jego zdanie o mnie po poznaniu się nie zmieni
To ja mu mówię ze się niczego nie boje ale nie może mi takich rzeczy obiecywać bo tego NOE WIE. A ten znowu to samo ze obiecuje
Później już mu wysłałam rozprawkę (jesy w zdjęciach jak ktoś chce przeczytacXD) o tym co pisałam w poprzednim poście i wytłumaczyłam o co mi chodzi a on jedyne co z tego wyniósł to to ze ma nie wysyłać tiktokowxd
To ja mówię ze nie jestem przekonana i nie mam siły o tym później ciagle myśleć czy on mnie lubi czy noe. Napisałam mu ze wydaje mi się ze skupia się na tym żeby znaleźć ta druga osobę nieważne vzy to ja czy ktoś inny i ze ja tak działać nie umiem i nie wydaje mi się ze ta relacja będzie na nas dobrze działać
To on już się wkurzać zaczął i napisał ze nic nie rozumiem i nikt go nigdy nie rozumie
Spytał tez później jak ma zmienić moja perspektywę to napisałam ze tego raczej się już nie da zmienić no bo się nie da bo zawsze bym o tym myślała no nie
To ten już ,,aha super to wszystko przez te tiktoki noc nie rozumiem” ,,jak zwykle muszę wszystko spierdolic” itp
Wysłałam mu rozprawkę znowu ze nic noe spierdolil i wszystko wytłumaczyłam jeszcze raz
A ten mi ze on nie ma nikogo i zawsze wszystkich traci ze to jego wina ze jest jednym wielkim błędem. To ja mu znowu tłumacze ze tak nie kest i jeśli widzi ze ma takie problemy to może niech spróbuje się skupić na swojej głowie bo takim myśleniem tylko się zadręcza i nic zdrowego z tego nie wyniknie
A on znowu ze wszystko zrobił złe, całe życie jesy sam, ze świat rzucił go na kolana i nie dał mu wstać (??)
To mu w skrócie pisze ze po prostu czasami nie wychodzi i kiedyś napewno spotka osobę z takim mindsetem jak on
A on mi na to ze to komicznie brzmi i ze nic noe przyjdzie do niegoxddd to mu mówię ze no z takim podejściem jak on ma to napewno nie przyjdzie nic dobrego
No i już koniec mi napisał ze dzieki za szczerość ja tez mu coś tam podziękowałam i napisałam ze serio jesy spoko itp itd
Na koniec mi jeszcze wysłał fotkę misia którego dla mnoe kupił to napisałam ze bardzo slodki i przepraszam za ta sytuacje ze tak wyszło z tym.
No i kurde szkoda trochę bo cały czas myśle ze a może za szybko go osądziłam i byłoby spoko ale z drugiej strony gdybym miała z nim być to bym noe miała tylu ALE już na początku + teraz ani za nim nie tesknie ani nic. No i widać po tym co pisał ze gosc ma problemy ze sobą i wiadomo da się z taka osoba tworzyć relacje ale ja nie chce się w to pakować bo wiem ze ja bym nie dała rady w połączeniu z moimi problemami. Dla niego tez by to dobrze nie wyszło. I jak teraz to pisałam to pomyślałam sobie ze jezu, przecież gdyby zaczęło mi na nim zależeć i bylibyśmy razem i chciałabym w jakimś momencie to zakończyć a on by mi pisał to co reraz (ze nie ma nikogo itp) to pewnie bym na to poszła i by mnie zmanipulował i bym została bo noe potrafię ranić tak osób na których mi zależy.
Po tym odrazu napisał na notatce na mess ze nienawidzi siebie, na ig ze ma dosc i zaczął repostowac tiktoki typu ,,jak bardzo ci zalezalo? Miałem jej zdjęcie na tapecie/jej urodziny jako pin” NOECALY MIESIĄC GO ZNAŁAM NAWET NIE SPYTAŁ KOEDY MAM IRODZINY CZM ON TAKIE RZECZY REPOSTUJWXD I wstawił tiktoka minutę po zakończeniu rozmowy ze czuje się jak rozbite auto. No smutne ale trochę mnoe to śmieszy.. w sensie on serio repostuje takie tiktoki które nie maja w ogóle pokrycia z rzeczywistością.
Tumblr media Tumblr media
3 notes · View notes
motylekk-anyy · 4 months ago
Text
jak się czuję?
Siedzę na podłodze swojego pokoju, przytulając kolana do piersi. W ciszy czuje tylko bijące w mojej głowie echo własnych myśli. Wszystko dookoła wydaje się bez znaczenia, jakby cały świat stracił swoje kolory i dźwięki. Łzy płyną mi po policzkach, a serce bije jak oszalałe. W ciszy pokoju czuję tylko obecność kogoś, kto stał się moją najbliższą przyjaciółką – obecność Any.
Bo ona tu ze mną jest, prawda? Jest jedyną osobą, która mnie rozumie, która wie, co naprawdę czuję. Kiedy wszyscy wokół patrzą na mnie z niezrozumieniem, ona zawsze jest obok, szepcząc mi do ucha, że jestem wystarczająco silny, by to przetrwać. Patrzę na swoje grube ręce, które drżą z wyczerpania. Każdy ruch jest dla mnie wysiłkiem, każda chwila jest walką o przetrwanie. Droga Ano, dlaczego nie mogę po prostu zjeść i nie czuć się winny? Każdy kęs to jak zdrada wobec Ciebie, a Ty jesteś we mnie tak głęboko zakorzeniona, że nie potrafię Cię ignorować. Słyszę Twój szept za każdym razem, gdy patrzę na jedzenie. „Nie zasługujesz na to” – mówisz. „Jesteś za gruby, za słaby, za mało wartościowy”.
Co się ze mną dzieje? Dlaczego nie mogę być jak inni? Dlaczego nie mogę po prostu przestać myśleć o tym ciągłym pierdolonym poczuciu winy? Czuję się, jakbym tonął w czarnej dziurze, z której nie ma wyjścia. Każde spojrzenie w lustro to kolejny cios. Widzę siebie i czuję nienawiść. Nienawiść do każdego centymetra swojego ciała, do każdego odbicia, które mówi mi, że jestem bezwartościowy.
Sięgam po zeszyt leżący na biurku. Moje dłonie drżą, gdy otwieram go na pustej kartce. Biorę długopis i skrupulatnie zapisuję każdą kalorię, którą spożyłem tego dnia. Czterysta dwadzieścia siedem. Jebane czterysta dwadzieścia siedem. Patrzę na kartkę z obliczeniami. Może się gdzieś popełniłem błąd? Z nerwami sprawdzam obliczenia kilka razy. Każda liczba, każdy posiłek jest dokładnie wyliczony. Nie ma żadnego błędu. Jedyny błąd, który popełniłem, to jedzenie. To ja jestem tym błędem.
Moja rodzina nic nie rozumie. Patrzą na mnie i widzą chłopaka, który po prostu ma zły dzień. Ale ja nie mam złego dnia, ja mam jebane, niekończące się piekło. Każdy dzień to walka, żeby nie zjeść. Żeby wstać z łóżka i spalić kalorie. Żeby nie czuć tego przerażającego głodu, który mnie zżera od środka. Każdy kęs jedzenia to porażka, to kolejny dowód, że jestem słaby, że nie potrafię zapanować nad swoim życiem.
Czuję się taki samotny. Nawet kiedy jestem otoczony ludźmi, czuję się, jakbym był zamknięty w niewidzialnej klatce. Słyszę ich głosy, ich śmiech, ale wszystko jest takie odległe, takie nierealne. Bo jak mogę czuć cokolwiek, skoro moje serce jest jak martwe? Każdy dzień jest jak tortura, każdy dzień to kolejny krok w dół, do miejsca, z którego nie ma powrotu.
Czy ktoś kiedykolwiek zrozumie, co czuję? Czy ktoś kiedykolwiek zobaczy, że jestem na skraju wytrzymałości? Chciałbym po prostu krzyczeć, wyć z bólu, ale nawet tego nie potrafię. Bo wiem, że to nic nie zmieni. Jestem sam w tym piekle, w tej beznadziejności, która powoli mnie pożera.
Wstaję z podłogi i zaczynam biegać po pokoju. Z tyłu głowy cały czas słyszę "czterysta dwadzieścia siedem". Mija piętnaście minut, a zegarek pokazuje dopiero sto trzynaście kalorii. Przyspieszam. Zaczyna kręcić mi się w głowie i choć wiem, że nie mogę cię zawieść, upadam.
Ano, wiem, że to, co robisz, nie jest dla mnie dobre, ale nie chcę się od Ciebie uwolnić. Potrzebuję Cię, choć wiem, że mnie niszczysz. Bez Ciebie czuję się jeszcze bardziej bezwartościowy, jeszcze bardziej zagubiony. Dajesz mi poczucie kontroli. Dzięki Tobie czuję, że mam nad czymś władzę, że mogę coś kontrolować w tym chaosie, którym stało się moje życie. Więc, kurwa, pomóż mi. Proszę, powiedz, że robimy to dla mojego dobra. Powiedz, że dzięki Tobie stanę się lepszy, chudszy. Boję się, że bez Ciebie zniknę całkowicie. Potrzebuję Cię, choć wiem, że to, co robisz, mnie niszczy. Jesteś jedyną osobą, która naprawdę mnie rozumie, jedyną, która widzi moje cierpienie.
Leżę na podłodze i płaczę z nadzieją, że nikt nie wejdzie do pokoju. Czuje przeszywający mnie chłód, to dobry znak. Czasem myślę, że łatwiej byłoby po prostu zniknąć. Przestać istnieć, przestać czuć. Ale nawet to wydaje się niemożliwe. Jestem uwięziony w swoim własnym umyśle, w ciele, którego nienawidzę, w życiu, które straciło sens.
Zamykam oczy, próbując zapanować nad rosnącym we mnie przerażeniem. Każdy dzień jest dla mnie walką o przetrwanie, walką, której nie mam siły już toczyć. Ale wiem, że jutro znów wstanę, znów założę maskę, znów będę udawać, że wszystko jest w porządku. Bo nie mam innego wyjścia...
4 notes · View notes