#dzieci są ważne
Explore tagged Tumblr posts
Text
‼️100 powodów dlaczego masz schudnąć.‼️
(Post z okazji 100 obserwujących dziękuję kocham was)🩷🩷🩷
TW ED 🦋 Post Motywacyjny!
Ubierzesz to co tylko chcesz
Nigdy nie zasłonisz brzucha przy siadaniu
Zazdrosne spojrzenia
Nikt nie powie o twoim chłopaku "ważne ze jest szczęśliwy"
Będziesz ładniejsza od tych które cię gnębiły
Chuda twarz, kosci policzkowe
Komplementy "chudzinka"
Będą cie nosili na rączkach, baranach
Będziesz zawsze ładniejszą, chudszą przyjaciółką
Będziesz siedziala u kogos na kolanach bez dawania duzego ciężaru
Jak ktoś będzie tłumaczył jak wygladasz powie coś w stylu "ta taka bardzo chudziutka"
Juz nie ty zazdrościsz innym a oni tobie
Będziesz wrzucała śliczne tiktoki / posty na insta
Komentarze "zazdro figury laska" "moje kompleksy mają kompleksy
Jak zaginiesz na ogłoszeniu będzie "szczupła" zamiast "średnia postura ciala"
Powiesz ile ważysz bez zaniżania albo wstydu
Jesli masz inne dobre predyspozycje będziesz mogła zostać MODELKĄ
Nigdy wyciągniętego brzucha
Związane włoski, bo przecież twoja twarz nie będzie juz gruba
Nie będziesz wstydzić sie nagości
Najlepsza na zdjęciach klasowych
Wyglądanie dobrze na zdjęciach które ktoś ci zrobił
Przerwa między nogami
Ktoś obejmie twoją talie jedną ręką
Chude rączki, dłonie, palce
Płaski brzuch nawet po posiłku
+100 do prawdopodobieństwa ze starzy znajomi, ex chłopak na ciebie zwrócą uwage
+10000 do PEWNOŚCI SIEBIE
Jednym wyzwiskiem w twoją strone będzie np "patyczak" XD
JEDZENIE PUBLICZNIE BEZ WSTYDU
Będziesz podziwem dla nowych motylków
"Boże ty cos jesz?!"
"Ale leciutka"
Glow up
Zaczną zwracać na ciebie uwage WSZYSCY
Będziesz wygladac zawsze słodko
Będziesz drobniutka nawet przy "normalnych osobach"
Przywrócisz życie starym kilka rozmiarów za małym ciuszką
Obcisła sukienka na tobie..
Będziesz wyglądała ślicznie nawet w skinny jeans
Najlepsza figura w klasie
Najlepsza figura w gronie znajomych
Problemy z samooceną znikną
Będziesz tak chuda ze ta paczka jebanych chipsów na które masz TERAZ ochote wtedy nie zrobi ci już takich problemów
Będziesz widzieć te kości o które tak błagasz
Nigdy juz nie poplaczesz sie przez to jak wyglądasz
Ktoś cię kurwa POKOCHA
Będziesz miała na codzień sytuację gdzie na ciebie gwizdają
Będą podbijać po instagrama
Będziesz zajebiście prezentować sie na plazy w stroju kąpielowym
Będziesz najlepszą wersja samej siebie
Udowodnisz WSZYSTKIM ze umiałaś
Udowodnisz to SAMEJ SOBIE
Rozmiar XXS
Będą tobie oddawać ciuchy które na nich już są za małe, bo ty chudzina to wejdziesz.
Będziesz sie ubierała w jakim stylu chcesz
Nigdy nie usłyszysz wyzwiska "gruba, tłusta, ulana"
Będą przy tobie czuć sie brzydko (so toxic ale teraz TY takim zazdrościsz)
Niektóre najmniejsze rozmiary będą ci wręcz spadać z dupy
Będziesz malutka przy swoim crushu/ chłopaku (perfect couple goals)
Obejmiesz nadgarstek kciukiem i wskazujacym palcem
Ktoś po długim nie widzeniu cię, powie ze cie nie poznał
Twoje UGW stanie sie tym co widzisz po wejściu na wage
Noszenie spodni z niskim stanem
Noszenie legginsow
Będą zawsze pytali "Czy nie jesteś głodna"
Będziesz mogła wszędzie eksponować swoje ciało z ogromną dumą
Będziesz mogła spotykać sie ze znajomymi w miejscach typu BASEN, JEZIORO itd.
Thinspø dla innych
Twoja twarz od dołu wciąż będzie wyglądała ślicznie bez żadnej fałdy
Ubierzesz sie nawet na dziecięcym
Będziesz warzyła tyle co dzieci
Zmieścisz sie w jakichś ciasnych miejscach i będziesz mogła sie wszędzie dostawać
Będziesz mieściła sie w koreańskich standardach piękna
Będą cie pytali czy nie bierzesz narkotyxkow bo jesteś TAKA WYCHUDZONA
Wtedy jak zdarzy ci sie przytyć 3-4 kilo nie bedzie robiło ci takiej różnicy jak teraz i nie będzie juz to tak straszne
Twoim ulubionym widokiem stanie sie ten w lustrze
Wystające obojczyki, kosci szyi, biżuteria na tym..
Będziesz umiała SAMA O SOBIE dobrze powiedzieć
Będziesz juz umiała wymienić co w sobie lubisz
Zarysowana żuchwa, będziesz wyglądać dobrze z profilu
Wszystkie dziewczyny będą mówić ze "chciałyby byc takie chude jak ("twoje imie*)"
Będzie ci chłodniej w upalne dni
Będziesz sie mniej pociła
Będziesz mogła nagrać tiktoka w którym pokażesz JAK DUŻY GLOW UP przeszłaś.
Twoje obecne kompleksy mogą byc tym co będziesz lubiła w sobie najbardziej jak schudniesz
Jak masz rodzeństwo będziesz tym chudszym/ ładniejszym bratem/ siostrą.
Twoje dwa uda będą jak teraz jedno
Niektórzy będą trzymali w galerii twoje zdjęcia aby się zmotywować
Jak będzie trzeba będziesz mogła jechać u kogos na bagażniku od rowera bo przecież "i tak nie robisz przeciążenia"
Będą mowili o tobie te piękne porownania "chuda jak patyk" 'lekka jak piórko"
Będziesz miala figure taką jak te wszystkie dziewczyny z tumblera/ pinteresta którym zazdrościłaś
Już nie będziesz w stanie złapać swojego tluszczu z ciala w dłonie
Nawet w kurtkach, duzych ubraniach nie będziesz wyglądała grubo
Jeśli usłyszysz śmiechy lub wyzwiska ze względu na wygląd nie będziesz miala wrażenia ze to o tobie.
Bedziesz mogła na kimś się położyć
Wyladniejesz na tyle ze na profilowym na tumblerze juz będziesz mogła mieć siebie
Twoja buźka będzie tak chudziutka ze juz dziubek na zdjęciu nie będzie ci potrzebny
Twoim jednym problemem będzie to że jesteś tak chuda że jak nikt ci nic nie pożyczy bo nie ma takiego małego rozmiaru ubrań
100. NIE BĘDZIESZ GRUBĄ SZMATĄ
🦋🦋🦋POWODZENIA 🦋🦋🦋
#bede motylkiem#az do kosci#blogi motylkowe#chce byc idealna#chce byc lekka jak motylek#chce widziec swoje kosci#chude jest piękne#chudej nocy motylki#chudosc#chudzinka#thinspø#tw ana bløg#za gruba#nie chce być gruba#gruba szmata#gruba świnia#nie jestem glodna#nie mogę jeść#nie jedz#nie chce jeść#nie bede jesc#motylki any#jestem motylkiem#wychudzona#chce schudnac#musze schudnac#motylek blog
3K notes
·
View notes
Text
15.12.24 UTRZYMANIE WAG.I dzień 653. Limit +/- 2100 kc.al.
Wybrane posiłki:
Nie liczę kalori1 od: 158 dni
Kochani, nocka w pracy ok. Wróciłam, przespałam się i do garów. Ja niby ma to zawsze narzekam, ale w sumie lubię przecież. Dziś stwierdziłam, że upiekę pierniczki świąteczne. Bardzo jestem z nich zadowolona wyszły prześliczne - w smaku też nieźle. Specjalnie dla was kokaż
Bo wiecie jak lubię robić kolaże 😋
***
Poza tym trochę kobieca sprawa ale postanowiłam zamontować sobie spiralkę. Biorę tak długo pigułki, że chyba mi się coś rozpirdoliło i czas to przerwać - jakieś plamienia podczas cyklu, brak okresu albo jakiś potop. Przy tym zerowe libido - i to jest najgorsze z tego wszystkiego. (Spoko w ciąży nie jestem) Od dłuższego czasu właściwie nie ma sensu branie tych pixow. Dobrze, że mój S. wyrozumiały ale przecież też ma potrzeby (WTF, ja też lubiłam pofikać, ale nie jestem w stanie się rozbrykać teraz 🫣)
I tu się zaczynają schody - bo ginekolodzy to nie bardzo chcą montować, a już jak babeczka nie rodziła to unikają jak samego szatana (choć nie ma żadnych przeciwskazań) impreza nie tania, ale jeśli nie muszę dopłacać to wolałabym nie dopłacać... Kręcą nosem - bo kurwa co... że ja im w takim wieku nagle zapragnę wyciskać z siebie potomków - jak całe życie wiedziałam, że tego nie chce ... 😆.
Nie chcę tu żadnej dyskusji na temat tego czy ktoś chce czy nie chce dzieci - szanuje kobiety, które są świadomymi mamami i doceniam jak ważne to dzieło. Ja po prostu od zawsze wiedziałam, że to nie dla mnie i ja i mój "małż" podjęliśmy wspólna decyzję w tej sprawie lata temu.
***
Poza tym jedzeniowo chyba ok. Dziś na obiad pierogi i jutro też. Potrawkę zostawiłam na dwa dni w pracy. Tak po cichu dałam sobie wyzwanie - tydzień opanowania i brak wieczornego podżerania. Póki co jest ok. Chyba takie "mini-questy" są najfajniejsze i najbardziej realne. To też działa, kiedy chcecie zmienić jakieś nawyki - zacznijcie od "mini-questow" i zdobywania "expa" zanim ruszycie na "bosa" - że się tak po gamarsku wypowiem. 😄. (Pierniczek się nie liczy - trzeba było spróbować) I powoli świąteczna atmosfera wkracza do domu . Małż powiesił lampki
Dobrej nocy wam życzę!🎄❄️
#ed recovery#edadult#ed18+#utrzymanie w.gi#chce byc piekna#nie liczę kalori1#pro revovery#food book#chce byc zdrowa#notpro
32 notes
·
View notes
Text
duzo sie mowi o szybkim chudnięciu przez głodówki ale chcę uświadomić coś osobom które są tu z tt bądź bo chcą zrzucić 3-2 kg
pomówmy o wadach any :3
Wypadanie włosów. przeczesujesz włosy ręką i sekundę później trzymasz garść połamanych suchych włosów
brak siły na cokolwiek. Twój organizm traci ważne składniki odżywcze przez co nie ma siły nawet na spacer
Problemy skórne. słyszałam, ze nie u każdego pojawia się ten problem, mimo to warto wziąć go pod uwagę
ogromna szansa na bezpłodność w przyszłości
duża możliwość na wpadnięcie w palenie a nawet narkotyki
Jeśli nie jesteście jeszcze uzależnione/ni od liczenia kalorii to błagam przejdzcie na zdrowe i odpowiednie diety,
Ana to nie zabawa dla dzieci z tik toka
#chudej nocy motylki#chce byc lekka jak motylek#bede perfekcyjna#lekkie motylki#chce schudnac#glodowka#kocham ane#blogi motylkowe#bede motylkiem#nie jestem glodna
30 notes
·
View notes
Text
Uwaga wazne
Hej motylki🦋
Chciałabym poruszyć pewien temat mianowicie romantyzowanie chorób psychicznych nie ważne czy depr3sji, 3d, bul8mi itd.
Zacznę od tt po pierwsze co k7rwa trzeba mieć w głowie żeby wstawiać takie rzeczy na tt. Tam są dzieci młodsze nawet niz 13 lat, naprawdę chcecie żeby weszły w jakąś chorobę której najpewniej nie pozbędą się już do końca życia?
Rozumiem dlaczego ludzie na Tumblr to robią ( jak ktoś nie wie to najpewniej po to by poczuć się lepiej, mieć poczucie przynależności do jakiejś grupy na Tumblr są osoby które już mocno siedzą w jakiejś chorobie , ale jeśli nie siedzicie w tym jeszcze tak mocno
Odinstalujcie tą aplikację proszę)
Wracając rozumiem ludzi z Tumblr ale niektórzy naprawdę przesadzają.
Napiszcie swoje zdanie w kom, będę wdzięczna za kazdą notkę/obserwację❤️
#bede lekka jak motylek#motylki#bede motylkiem#motylki any#tw ed ana#anadiet#tw ana rant#anor3c1a#blogi motylkowe#chce byc lekka jak motylek#tw ana bløg#lekkie motylki#będę lekka#lekka jak piórko
9 notes
·
View notes
Text
Latka - moment życia, wiek i wszelkie pytania okołowiekowe
03-02-2025
Postanowiłam spisać to co się przez styczeń przewijało, a co chociaż mnie poruszało (pod różnymi kątami), to nie miałam czasu na wrzucenie tego (miałam inne, ważniejsze w mojej ocenie pytania do opisania).
Na tych fajnych zajęciach z tropów kulturowych i archetypów (z mitów, z kultury itp) u tego Pana, który walnął nam na zajęciach rozmowę o fabule Biblii i puścił Króla Lwa (poryczałam się) - czyli gdzieś w początku/środku miesiąca - padł taki tekst, który mnie nieco zmieszał. Nie wiem czy zmieszał? Zawstydził? Wprowadził w dziwny dyskomfort w każdym razie.
Otóż Pan niczym refrenem, już któreś zajęcia z kolei, wrócił do pytania czy my wiemy co na tych studiach robimy. Że warto tutaj zrobić refleksję, bo jednak to nasz czas, nasze życie i czy chcemy nim płacić za coś co nas nie pociąga. Robił to tak, jak terapeuta - poddawał pod refleksję, powodował niewygodę u niektórych. Powiedział w pewnym momencie, że my jesteśmy póki co atrakcyjni dla pracodawców, bo jesteśmy "młodzi z potencjałem", ale jak skończymy 30-stkę to przestaniemy być młodzi z potencjałem, a zostaniemy oceniani surowiej, już za konkrety z tego potencjału. I żebyśmy byli świadomi, że z upływem lat też to co jestem teraz naszą mocną stroną - czyli bycie prekursorami trendów, zaniknie, bo będziemy w innym momencie życia i nie koniecznie będziemy rozumieć kolejne pokolenie.
Cały czas, gdy to mówił krążył po sali, pytał losowe osoby o ich motywacje przy wyborze tego kierunku. Ja kiwałam głową - bo totalnie tak to widzę, że cieszę się, że poczekałam na te studia, na ten kierunek, tutaj póki co mam wszystko co mnie jara. A z racji, że byłam mocno zaangażowana w rozmowę z tym Panem jakoś często jego wzrok lądował na mnie, gdy mówił o różnych rzeczach. Akurat wylądował na mnie, gdy mówił, że jesteśmy młodzi z potencjałem, ale jak ukończymy 30-stkę to przestaniemy być, że będzie nam trudniej.
To prawda, ale mnie to zabolało. Odwróciłam wzrok. Poczułam się przejrzana - że on WIE, że jestem w dupie z szukaniem sensownej pracy i godnym dochodem. I poczułam wstyd. OFC to absurd, wiem, że on nie może o tym wiedzieć (bo i skąd?), ale jednak jestem jedną z 3 osób w naszej grupie, które są w widoczny sposób dojrzalsze na tle reszty i jakoś tak... poczułam się obnażona.
No. Było mi niekomfortowo. Gdy kątem oka zobaczyłam, że się odwrócił i poszedł na drugą stronę sali to znowu podniosłam wzrok. Znowu krążył, opowiedział nam swoją historię, że to z czego ma doktorat to nie jest jego pierwszy kierunek, jaki studiował i że w sumie żałuję, że nie miał okazji do refleksji mając te 18+ lat by przemyśleć co go jara i co chcę robić w życiu. Że poszedł na takie studia, które były kompatybilne z jego ocenami itp. Znam. Wiem. Powiedział, że to jest właśnie okay czas by sprawdzać, ale też by nie ciągnąć czegoś co nas nie kręci. Że warto sprawdzić jakie się ma priorytety - on mówił, jak się zastanowił samo go zaskoczyło jak ważne dla niego było założenie rodziny, to, że ma dzieci (w liczbie mnogiej: dzieci). Fajna dyskusja się wywiązała... O tym, że wszystko wymaga czasu a jego mamy skończoną ilość niestety, to wyczerpalna waluta. Podkreslał jak czas zmienia też to co myślimy o sobie samych i naszym otoczeniu. Mu się wydawało, że jest bardzo młody, a jakiś czas temu podczas oglądania tiktoka właśnie walnęła go myśl do tego, że "młodzi ludzie czasem dla niego są dziwni, że nie rozumie humoru. Ba! Że zauważa, że wpada czasem w to myślenie, że są irytujący i w ogóle ta dzisiejsza młodzież <wywrócił oczami>" - to było podane nam z humorem, z dystansem do siebie. Wywołał nasz grupowy śmiech, podejrzewam, że ja się śmiałam bardziej z identyfikacji z tym do czego się przyznał niż ze sloganu o "dzisiejszej młodzieży". A wtedy Pan podszedł do mnie, z uśmiechem i patrząc mi w oczy walnął "ale serio! Sama pani zobaczy jak się zmieni pani perspektywa, jak tylko dobije pani 30-stki".
Tym razem znowu mnie złapał w niekomfortowym uczuciu xD. Zamarłam. Ale tym razem nie odwróciłam wzroku - bo w sumie to było miłe (teraz, w lutym mi bliżej już do 40-stki niż do 30 xD) i zaraz mi się włączyła natychmiastowa rozkmina czy facetowi tak po prostu wyszło, że spojrzał na mnie w tych dwóch momentach, czy ten drugi raz to było manipulatorskie podejście wykwalifikowanego specjalisty by mi podnieść morale po tym, jak wcześniej je obniżył?
Nie wiem.
Opowiedziałam potem o tym mojemu chłopakowi - że w zasadzie dostałam na zajęciach potwierdzenie swoich lęków, że nie znajduję dobrej pracy, bo jestem za stara, a zaraz potem dostałam minfuckiem, bo okazało się, że ten sam człowiek chwilę później założył, że nie mam przekroczonych 30-stu lat.
To gdzie ja jestem?
Serio, mi to włączyło absolutny dysonans poznawczy. I to taki wręcz tożsamościowy: bo jeżeli mój wiek o czymś mówi, to co mówi? Jeżeli zakładam, że po moim wyglądzie widać te 35 lat i to jest problemem, a potem dostaję info, że nawet na 30 nie wyglądam?
Czy to w ogóle istotne?
No, na zajęciach dostałam info, że jednak jest istotne...
Mindfuck.
Anyway - ten sam prowadzący wczoraj miał z moją grupą zaliczenie (te filmiki). I tam w rozmowie z grupą, na samym początku, podczas ustaleń organizacyjnych padło jakieś zapytanie o coś, co go sprowadziło do tego by polecić nam lekturę jakąś-tam związaną z tematem, z której korzystał przygotowując się do własnej obrony. Na to ktoś z grupy zwrócił uwagę, że to-to wyszło przecież niedawno, a oburzony prowadzący na to, że wie, bo w tym samym roku się bronił. Że on jest rocznik-taki-a-taki. I zaraz wstrząśnięty walnął "a wy myśleliście, że ile ja mam lat?". Mnie zatkało. Serio. Wziełam kalkulator i obliczyłam. On w tym roku będzie miał 30 lat. I jest doktorem. I ma dzieci w liczbie mnogiej.
Wstrząsnęło mną to tak, że gdy wczoraj byliśmy z moim narzeczonym na spacerze dalej to mieliłam. No bo jak ten typ to zrobił? To trzeba mieć jakieś turbo zdolności rozciągania czasu jak gumki od majtek by ukończyć taką ścieżkę kariery naukowej jak on, by mieć doświadczenie takiej pracy zawodowej jaką on nam się chwalił, że ma (i wierze mu)... i do tego by być mężem i ojcem. JAK?!
Na to mój chłopak liczył obrazowo na palcach swoje studia: że 3,5 roku inżynierki, potem 2 lata przerwy, a teraz kończy 2 rok magisterki. Że gdyby teraz chciał to mógłby jeszcze wskoczyć na doktorat, ukończyć go i zostałby mu jeszcze około 2 lata na te bajecznie brzmiące kariery i osiągnięcia zawodowe... i wszystko przed 30-stką.
Zamarłam.
Dla mnie to brzmi jak... Po prostu porównuję się i mam wrażenie, że przegrałam życie. Że wszystko robię źle...
Mój partner na to, westchnął i wyznał, że ma wrażenie, że zapominam, że większość ludzi w wieku dwudziestu lat nie musi utrzymywać całej rodziny pracując na 3 miejsca pracy, mierzyć się najpierw z ciężką chorobą jednego, a potem drugiego rodzica (i przezywać, że każdy z nich mógł umrzeć), leczyć się z ciężkiego epizodu depresji, potem bujać się w dwóch relacjach z osobami uzależnionymi, a potem radzić sobie w toksycznym związku z którego bardzo trudno było się wyplątać latami, bo ból i nadzieje wracały raz do roku... Że przy tym wszystkim co ja przeżyłam w swojej dekadzie 20+ raczej większość ludzi nie musi się bujać. Przynajmniej nie z tym wszystkim w tak krótkim odstępie czasu... Że to normalne by do tej 30-stki móc zrobić doktorat. Że w takich momentach sobie umniejszam w porównaniu do człowieka, który ewidentnie miał bardzo lub trochę łatwiej niż ja by osiagnąć to wszystko czym się chwali...
Ale i tak włączyło mi się FOMO i świadomość, że znowu odstaję, nie pasuję...
----
Były też zajęcia w których pracowaliśmy w grupach - babeczka prowadząca nas podzieliła, musieliśmy się po przesiadać. Trafiłam do grupy z jedną z tych lasek w mojej grupie, które oceniam na bliższe mi wiekiem.
Słuchaliśmy potem wyników pracy innej grupy - coś tam przygotowali dla osób, które mają nastoletnie dzieci. Prowadząca doprecyzowała "czyli grupa wiekowa 40-50?", a zespół na to zdzwiony, że nie. I z przekonaniem i profesjonalizmem dziewczyna referująca wyjaśniła, że mieli na myśli zdecydowanie osoby w wieku 30+, że to są osoby, które mają dzieci, które nie chodzą na imprezy, są odpowiedzialne i doceniają stateczne życie, raczej ich nie interesują koncerty, rave'y, festiwale - chodzą tam przeważnie jako opiekunowie swoich nieletnich dzieci, z imprez mogą ich interesować na przykład organizacje chrzcin czy komunii. Prowadząca zachowała kamienną twarz, chwilę pomilczała i odparła "aha", a potem zachęciła tamtą grupę do kontynuowania wyjaśniania kolejnego punktu. A w gdy trwała ta pauza ze strony prowadzącej jakoś tak spontanicznie, wymieniłam porozumiewawcze, pobłażliwe spojrzenia z dziewczyną z którą pracowałam. Obydwie byłyśmy bliskie albo ugryzienia się w język, albo wybuchu śmiechu. Zwycięsko wytrzymałyśmy tak jak prowadząca w ciszy. xD Nawet zerknęłam na resztę naszego zespołu przy stole - nasze grupowe koleżanki, dziewczyny 19-letnie, po prostu słuchały, przyjmowały to, co mówiły tamte dziewczyny za spoko rzecz, nie widziały powodu do uśmiechu ani jakiejkolwiek reakcji.
No. To było całkiem zabawne.
I fajnie było nawiązać lepszy kontakt z tą dziewczyną 30+ xP
Ona zwykle się buja z tą drugą, która mnie trochę irytuje sposobem mówienia, ale też doceniam, jak jest kompetentna. Ta druga zwykle wylatuje z jakimiś takimi tekstami, które sprawiają, że mam wrażenie rozmowy z fajną osobą, ale taką z mindsetem, wartościami i podziałami ról życiowych sprzed 20 lat. Dlatego mi się wydawało, że ona jest ode mnie starsza. Tym czasem w zeszły weekend podpadała - w żartach - jednemu prowadzącemu. Rzuciła info, że rok 1984 to mógł być rok, gdy kino przestało być nieme. Facet się spłakał xD, że taka wizja świata może być - to by oznaczało, że on się urodził w czasach kina niemego. Na to ona się zaczęła bronić, że ona nie wie, że miała coś rzucić to rzuciła, że ona jest rocznik-taki-a-taki. Odbębniłam matematykę i z zaskoczeniem odkryłam, że... ona nawet nie ma 30 lat. W życiu bym nie powiedziała - myślałam, że jest tuż przed lub po 40-stce.
No cóż... tak to jest jak się robi założenia...
---
Kolejna sytuacja: mój chłopak (pardon: narzeczony) w tym miesiącu miał kilka razy już sytuację w której różni znajomi ze tej pracy, której nie wziął i z tej którą wziął, dowiadywali się o jego wieku, a potem o wieku jego partnerki.
Na początku miesiąca złapał wspólny język z przemiłym chłopakiem z Trójmiasta. Gość z mojego rocznika w ogóle. Gadali o wszystkim, róznież o tym, że w zeszlym roku każdy z nich się oświadczył. Na to ten gość z północy walnął trochę żartem, a trochę fleksem, że jego narzeczona jest super, piękna, fajna, mają to samo hobby i do tego jest od niego starsza! O rok! Uuuuu. I koleś leci, że wszyscy w jego otoczeniu bardzo to przeżywają, że ma starszą narzeczoną. Mój narzeczony na to, że buhahahha, że przebije go i że na tym polu będzie miał lepszego fleksa. xD A na to typ, że "ta, pewnie" i zaraz mu wyjaśnia, że "wy, młodzi to nawet nie wiecie jak jeszcze się może u was pozmieniać", a mój O. "Vill jest z twojego rocznika, przebiłem!". xD Typa zatkało - O. mówił, że trudno mu było się ogarnąć, ewidentnie był poruszony (i jestem przekonana, że robił jakieś założenia).
Ostatnia sytuacja miała miejsce w czwartek w zeszłym tygodniu - w tej jego nowej pracy. Chłopaki i szefowa podczas przerw na lunch zawsze sprawdzają jego śniadania (przyznał się po 2 tygodniach pracy, że takie coś ma miejsce), bo uważają, że jego śniadania są super. Oczywiście O. chwali, że to jego narzeczona mu robi takie smaczne rzeczy. [W piątek miał do pracy owsiankę na mleku kokosowym z jagodami na której powierzchni ułożyłam: pól opakowania kremu profeel karmelowego, łyżkę masła orzechowego, 1/3 banana i z mus jabłkowo-jagodowym - szefowa była tak zainteresowana jego jedzonkiem, że powiedziała mu "mam nadzieję, że w przyszłym życiu odrodzę się jako facet i znajdę sobie taką kochającą Vill, która będzie mi takie śniadania robić" awwww jak mi było miło. Ale to tak wyszło, że ostatnio ja te śniadania robiłam, zwykle się wymieniamy i mój partner też robi pyszne rzeczy].
Jego bezpośredni przełożony - jak się okazało - jest absolwentem naszej uczelni, i to dokładnie tego kierunku co mój chłopak, więc sobie poobgadywali wykładowców.
I szef mu mówi, że kurcze, rozmawia się z nim tak fajnie, że trudno uwierzyć, że jest tak młodym facetem. I zaraz dodaje, że "on to stary jest" i że pewnie będzie go nudził opowieściami o jego hobby i zajafkach, bo jednak jako 30-latek trochę mniej ma w życiu imprez i zachlewania pały jak to student, a więcej sportu, gierek i wyjść na dobrą szamkę. Oczywiście jeżeli chodzi o szamkę to dobrali się jak w korcu maku - obydwaj zajarani, wymienili się polecajkami, potem gładko przeszli do polecania sobie usług dentystycznych xD, a potem szef znowu walnął, że tak fajnie się z moim O. rozmawia, a on przecież jest od niego dekadę lat starszy. xD Na co mój chłopak, że "o, jak moja narzeczona", a szef z totalną otwartością i bez oceny, że "naprawdę?" i zaraz, że to pewnie o ten rocznik chodzi, bo my wszyscy z tego rocznika to zajebiści jesteśmy. I to tez było takie miłe - zero niezręczności, ani tego takiego... hymm... albo zgorszenia, albo w drugą stronę aprobaty, ale takiej obleśnej z poklepywaniem i głupimi żartami.
Konkluzja taka, ze wiek wraca - wiek w kontekście naszego związku zawsze będzie wracał. Bo jednak to dużo lat, a dopuki się nas nie zobaczy razem to można sobie dużo głupich rzeczy myśleć. Ja na codzień nie pamiętam o tym i czasem jestem zaskoczona tą różnicą.
Inny przykład z naszej rozmowy: coś oglądaliśmy o wyborach w młodości, a potem coś jego siostra na Święta powiedziała co sprawiło, że wróciliśmy do rozmowy o tym czy podejmowanie różnych poważnych decyzji w wieku wczesnej dorosłości 18+ to w ogóle rzecz fair. To znaczy nie chodzi mi bynajmniej o przesuwanie wieku dorosłości, bo problem by wciąż pozostał - a właśnie o ten problem: bo wtedy podejmuje się pierwsze decyzje i buja się z ich konsekwencjami. I po prostu tak jest, to przestrzeń na błędy i naukę jak w ta dorosłość.
Zaczęłam wracać do rzeczy, które wydawały mi się ważne gdy miałam 18+, 19+, 20+, 21+... I tak sobie właśnie myślałam, że z obecnego punktu w życiu doceniam swoją historię i lekcję z tych doświadczeń, ale niektóre swoje decyzje widzę jako głupie. Rozmowa toczyła się w kontekscie związków, więc przeżucaliśmy się "a gdy miałeś 18+ lat?", "a teraz ty, mi powiedz jak to wyglądało u ciebie". I ja mogłabym jeszcze długo ciągnąć, gdy on mnie zatrzymał w swoim 23+, bo wtedy mnie poznał i od wtedy czuje, że w jego życiu pojawiła sie nowa jakość, chociaż faktycznie niektóre rzeczy mogłyby być trochę inaczej podjęte xD. OMG przeraziłam się znowu świadomością jak on był i jest młodziutki... OMG poczułam się tak... przytłaczająco odpowiedzialna by być wobec niego fair, by swoimi wyborami i zachowaniami nie robić mu krzywdy, by ogarniać swój shit, bo zależy mi na nim, bo za te 10 lat chciałabym z nim pociągnąć dalej tą rozmowę retrospekcyjnie o naszym związku... I chciałabym, aby trwał...
Ale ten mindfuck z tego monologu mojego 30-letnie doktora, który lubi Biblię, Króla Lwa i Dragon Ball... i to przestawanie być "dobrze rokującym młodym człowiekeim"... i zarazem to, że przeważnie na tych studiach nie daje się mi tylu lat ile mam (a ja nie wyprowadzam z błędu) - być może przez to, że nie pasuję do tego opisu 30-latki, bo zrobiłam filmik o mandze i anime przebrana w różową perukę xD...
Nie wiem.
Mam mindfuck... mam FOMO. Czuję, że odstaję...
4 notes
·
View notes
Text
Która lektura jest lepsza - "Kłopoty Kacperka góreckiego skrzata" Zofii Kossak-Szczuckiej czy "Asiunia" Joanny Papuzińskiej?
O "Kacperku": "
"Kłopoty Kacperka góreckiego skrzata to porywająca historia przygód starego skrzata i jego przyjaciół zamieszkujących dom w Górkach Wielkich na Śląsku Cieszyńskim. Czytając relację o skrzacich kłopotach, bierzemy udział w wyprawie do tajemniczego starego dworu, będącego siedzibą nie tylko słynnej rodziny Kossaków, ale i przyjaznych ludziom baśniowych stworków. Wędrując wraz z Kacperkiem po zakamarkach domu poznajemy niezwykłe obyczaje kanaponów, igi-igi, akwadona, kluczka, pirusków. Odkrywamy wraz z nimi fascynujący świat pięknego domostwa i konieczność ciągłej duchowej walki o dziejące się w nim dobro. Nieustającą gotowość do tej walki symbolizuje postać skrzata Kacperka, mądrego opiekuna domu i wszystkich zamieszkujących w nim stworzeń, zaś za tytułowe kłopoty odpowiada złośliwy Sato i jego kompania. Czy skrzacie zmartwienia przeminą, a Kacperek odzyska zaszczytny tytuł opiekuna starego dworu? Czy uda się uratować skarb domu przed straszliwym zagrożeniem? Jak skończą się wynikające z drobnej lekkomyślności skrzacie przygody?" (za lubimyczytac.pl)
O "Asiuni":
"II Wojna Światowa - bombardowania, strzelaniny i terror, który opanował Polskę to straszne przeżycie dla wszystkich ludzi, którzy uczestniczyli w tym okrutnym konflikcie zbrojnym. Jak z perspektywy pięcioletniego dziecka wyglądała wojna? Z pewnością było to traumatyczne przeżycie, pełne strachu i niepewności tego, co przyniesie kolejny dzień. Asiunia oparta została na prawdziwych wydarzeniach z życia Joanny Papuzińskiej, która jako mała dziewczynka przeżyła ten ciężki czas. Jest rok 1944, mała Asia wraz z rodzicami i rodzeństwem mieszka na ulicy Mątwickiej w Warszawie. Trwa wojna, Mama Asi za pomoc chłopcom, którzy napadli na Niemców, została rozstrzelana. Dziewczynka wraz z tatą i rodzeństwem musiała opuścić dom rodzinny, starała się zrozumieć na swój sposób, dlaczego dzieje się tyle złego, dlaczego nie może cieszyć się dzieciństwem, bawić się z rodzeństwem, zasypiać w swoim łóżeczku w swojej piżamce. Niestety było to za trudne. Podczas tułaczki spędzała czas u różnych, obcych ludzi. Pomimo tego, że było bardzo ciężko, doskwierał im głód i bieda, najważniejsze dla nich było to, że są razem. Asiunia to wzruszająca opowieść o wojnie widzianej oczami dziecka. Książki dla dzieci rzadko kiedy poruszają tematykę wojny dorosłych, czyli doświadczeń ze wszech miar traumatycznych i smutnych. Tymczasem właśnie niezwykle ważne jest, by historie dzieci z tamtego okresu wraz z ich perspektywą również wybrzmiewały. I by trafiały również do młodych czytelników, którzy czytając historię małej dziewczynki, małej Asiuni, nauczą się empatii i dowiedzą, że coś takiego jak wojna istnieje - ponieważ istnieje i błędem jest to przed dziećmi ukrywać." (za taniaksiazka.pl)
7 notes
·
View notes
Text
Mam przepierdolony związek... 6 lat niedawno minęło, mamy trzy małoletnie córki, a on mi mówi, że
° najlepiej by było gdybyśmy zerwali
° był przy tym, że ON SAM ZRYWA, bo wie, że jest dnem totalnym i nigdy się nie zmieni, nawet dla dzieci
° zerwie ze mną dlatego, bym miała normalne życie
° nigdy się nie zrozumiemy 🙂
° i tak mnie widzisz jako pasożyta
° Nawet dzieci do mnie powiedziały, że nic nie potrafię (w to jakoś nie chce mi się wierzyć..)
° ja chcę już umrzeć, nie chce żyć
° nie chce wam spierdolic jeszcze bardziej życia niż macie
Taa.. normalne życie? Wraz ze swoimi problemami i dodatkowymi problemami dziewczyn, które zrobią się, jak on popełni samobójstwo (chce popełnić, a ja nie mogę nic zrobić...)
Nie wiem co mam już robić. Zerwać z nim i mieć nadzieję, że będzie spotykał się z dziećmi, a ja będę pracować po prostu na noce..
A jeśli z nim zostanę - będę się na niego wkurwiać za każdym razem, że nie przynosi pieniędzy do domu, co u nas MEGA BY SIE PRZYDAŁY, bo sama nie daje rady pracując na 2 zmiany, mając 3 dzieci (lekarze, szkoły, wywiadówki, opłaty itp) - to ja sama robię, a on tylko zajmuje się dzieciakami, gdy ja jestem w pracy.....
TAK MA WYGLĄDAĆ RODZINA?! TAK MA WYGLĄDAĆ "DZIELENIE SIĘ OBOWIĄZKAMI"? skoro ja co miesiąc się z nim kłócę oto samo, a ja nie umiem zerwać, bo
° kocham Go
° wierzę, że uda mi się go zmienić chociaż w połowie, by robił te rzeczy, które są W CHUJ WAŻNE
° boje się, że popełni samobójstwo, a co z tym idzie 2x ojciec najstarszej z córek - zabił się 🙂. (Najstarsza córka miała ojca biologicznego , który chorował na schizofrenie paranoidalną i popełnił samobójstwo ROK PO ZERWANIU!!!!!!!
CO MAM ZROBIĆ?!😭😭😭😭 Znowu ustąpić mu i się poddać jeśli chodzi o zmianę naszego życia, czy zacisnąć zęby i niby "w zgodzie" się rozstać? POMÓŻCIE PROSZĘ 😭😭😭😭😭😭😭😭😭😭
#blogi motylkowe#będę motylkiem#motylki any#bede motylkiem#chce byc lekka jak motylek#tw ed ana#chce widziec swoje kosci#nie chce być gruba#bede idealna#az do kosci#motylki w brzuchu#i just want to be thin#zycie to kurwa#tłusta świnia#jestem ulana#ulana szmata#ulana swinia#chce byc idealna#nie jestem idealna#nie jestem głodna#nie chce jeść#jestem gruba#mam kurwa dość#kocham ane#kosciotrup#kalorie#ulana kurwa#bede lekka#motylki#za gruba
3 notes
·
View notes
Text
Welcome to Night Vale - Polish translation (Witajcie w Night Vale)
Not a song but hey. It's fun to do
Episode 1 - Pilot
Przyjazna pustynna społeczność, gdzie słońce świeci gorąco, księżyc jest piękny, a tajemnicze światła przemieszczają się nad naszymi głowami gdy udajemy, że śpimy.
Witajcie w Night Vale...
Witajcie, słuchacze. Na początek zostałem poproszony o przeczytanie tej krótkiej wiadomości. Rada Miejska ogłosiła otwarcie nowego parku dla psów, na rogu ulic Earl i Summerset, w pobliżu Ralphs (1). Pragną też wszystkim przypomnieć, że psom nie wolno wchodzić do parku dla psów. Ludziom - również nie wolno wchodzić do parku dla psów. Można zobaczyć zakapturzone postacie w parku dla psów. Nie zbliżaj się do nich. Nie zbliżaj się do parku dla psów. Płot jest pod wysokim napięciem i jest bardzo niebezpieczny. Spróbuj nie patrzeć na park dla psów, a w szczególności nie patrz się na zakapturzone postacie, przez żaden okres czasu. Park dla psów cię nie skrzywdzi.
A teraz wiadomości. Starsza Pani Josie, mieszkająca niedaleko parkingu samochodowego, mówi, że objawiły jej się Anioły. Mówi, że mają 3 metry wzrostu, promienieją, a jeden z nich jest czarnoskóry. Mówi, że pomagają jej w różnych pracach domowych. Jeden z nich zmienił jej żarówkę, w lampie na ganku. Oferuje odsprzedać zużytą żarówkę, która była dotknięta przez Anioła (dodaje, że był to czarnoskóry Anioł, jeśli do dla kogoś ważne). Jeżeli jesteś zainteresowany, skontaktuj się ze Starszą Panią Josie. Powinna być przy parkingu.
Dzisiaj w mieście pojawił się nowy człowiek. Kim może on być? I czego od nas chce? Czemu on, z jego idealną i piękną fryzurą? Z jego idealnym i pięknym kitlem? Mówi, że jest naukowcem. Cóż... Każdy z nas był swojego czasu naukowcem, w pewnym momencie życia. Ale dlaczego teraz? Dlaczego tutaj? I co planuje robić z tymi wszystkimi zlewkami i buczącymi elektrycznymi instrumentami, w tym laboratorium, które wynajmuje tym koło Pizzy u Dużego Rico. Nikt nie robi takich kawałków jak Duży Rico. Nikt.
A teraz małe przypomnienie dla wszystkich rodziców. Pomówmy o bezpieczeństwie, kiedy przychodzi do zabierania swoich dzieci, żeby bawiły się w ciernistych zaroślach i piaszczystych pustkowiach. Należy zapewnić by miały ze sobą dużo wody, upewnić się że w pobliżu znajduje się drzewo żucajace cień i regularnie sprawdzać kolory krążących po niebie helikopterów. Czy te nieoznaczone helikoptery są czarne? Prawdopodobnie to Rząd Światowy, niezbyt dobry teren do zabawy tego dnia. Czy są niebieskie? To Sekretna Policja Szeryfa, będą pilnować twoich dzieci i prawdopodobnie żadnego nie zabiorą. Czy są na nich namalowane skomplikowane murale przedstawiające polujące ptaki łowne? Nikt nie wie czym są te helikoptery, ani czego tu chcą. Nie bawcie się na tym terenie. Wróćcie do domu i zamknijcie drzwi, aż nie pojawi się jeden z oficerów Sekretnej Policji Szeryfa i nie zostawi goździka na ganku, aby dać znać, że zagrożenie minęło. Zasłoń uszy by zagłuszyć krzyki. A także pamiętaj: Gatorade (2) to w zasadzie napój gazowany, więc daj swoim dzieciom tylko wodę, może być z kawałkami pomarańczy, kiedy wychodzą żeby się pobawić.
Komercyjny samolot pasażerski przelatujący dzisiaj przez naszą przestrzeń powietrzną zniknął i pojawił się chwilę później na sali gimnastycznej Szkoły Podstawowej w Night Vale podczas treningu koszykówki, doprowadzając do dużego zamętu. Silniki zahuczały w małej sali przez jedynie ułamek sekundy i, zanim cokolwiek stało się graczom lub budynkowi, zniknął ponownie, tym razem już na dobrze. Nie dostałem jeszcze żadnej wiadomości czy i jak może to wpłynąć na plan gier Górskich Lwów Night Vale, lub czy może to być sprawka ich zaciekłych rywali - Kaktusów Desert Bluffs. Desert Bluffs zawsze chce nas zawstydzić pokazując się w lepszych strojach, sprzedając lepsze przekąski przed grą i, całkiem prawdopodobnie, poprzez przeniesienie samolotu na naszą salę gimnastyczną, doprowadzając do co najmniej kilkuminutowego opóźnienia podczas treningu. Co za wstyd, Desert Bluffs, co za wstyd.
Ten nowy naukowiec, wiemy już że ma na imię Carlos, zwołał zebranie miasta. Ma kwadratową szczękę i zęby jak cmentarz wojskowy. Jego włosy są idealne i my wszyscy ich nienawidzimy i gubią nas w równym stopniu te idealne włosy. Starsza Pani Josie przyniósła ryżane mufinki, które były z porządku, ale brakowało w nich soli. Powiedziała mi, że Anioły zabrały jej sól na Boską Misję i po prostu nie miała czasu dokupić więcej. Carlos powiedział nam że jesteśmy zdecydowanie najbardziej naukowo interesującą społecznością w Stanach i że przyjechał zbadać o co w tym wszystkim chodzi. Uśmiechnął się szeroko i wszystko w nim było idealne i zakochałem się od razu. Agenci z nieznanej acz niepokojącej agencji rządowej, ubrani na czarno, obserwowali. Boję się o Carlosa. Boję się o Night Vale. Boję się o wszystkich złapanych w ogień krzyżowy pomiędzy tym co znają, a tym czego jeszcze nie poznali.
Dostaliśmy komunikat prasowy tego rana. Stowarzyszenie Biznesów Night Vale z dumą ogłasza otwarcie zupełnie nowego Portu i Nadmorskiej Przestrzeni Rekreacyjnej w Night Vale. Osobiście pojawiłem się w tych placówkach jako, że dostałem zaproszenie, mogę wam powiedzieć że są absolutnie fenomenalne i piękne. Wytrzymałe przestrzenie do dokowania statków zrobione z przyjaznych naturze materiałów z recyklingu. Promenada dla pieszych i pełno stoisk przygotowanych dla miejscowych sprzedawców, gotowe by stać się gwarnym targiem. Cóż, oczywiście są pewne obawy spowodowane faktem, że znajdujemy się po środku pustyni i nie graniczymy z żadnym ciałem wody. I to jest zdecydowanie minus, muszę się zgodzić. Na przykład, z promenady jest jedynie widok na suche krzewy i kamienie. Stowarzyszenie Biznesów nie zaproponowało żadnego konkretnego rozwiązania tego problemu, ale zapewniło mnie, że mimo wszystko nowy port będzie dużym wzmocnieniem Night Vale. Może poczekajmy do gwałtownej powodzi i wtedy udajmy się tam, aby w pełni doświadczyć posiadania nabrzeża.
Lokalny wydział Narodowego Stowarzyszenia Strzeleckiego Ameryki sprzedaje naklejki samochodowe jako część ich tygodnia zbierania środków. Wysłali jedną do stacji w zamian za promocję wydarzenia, a jako że jesteśmy tutaj dla społeczności - cieszę się, że mogę was o nim informować. Naklejki są zrobione z dobrego, porządnego winylu, a napisane na nich jest: "Pistolety nie zabijają ludzi. Niemożliwe jest być zabitym przez pistolet. Wszyscy jesteśmy niewrażliwi na kule i to cud." Stań przed drzwiami swojego domu i krzyknij NSSA, żeby jedną zamówić.
Carlos i jego zespół naukowców ostrzegają, że jeden z domów na nowym osiedlu Desert Creek, za szkołą podstawową, tak naprawdę nie istnieje. "Wygląda jakby istniał," wytłumaczył Carlos i jego idealne włosy. "To coś jakby, jest dokładnie tam gdzie powinien być gdy na niego spojrzysz i znajduje się pomiędzy dwoma identycznymi domami, więc miałoby to większy sens gdyby tam był niż gdyby tam go nie było." Ale, jak mówi, przeprowadzili eksperymenty i tego domu z pewnością tam nie ma. W czasie trwania tych wiadomości, naukowcy zbili się w grupę na chodniku przed nieistniejącym domem, żucając sobie nawzajem wyzwanie żeby zapukać do drzwi.
Głośne wycie dało się usłyszeć z budynku poczty w Night Vale zeszłej nocy. Pracownicy poczty twierdzą, że o niczym nie wiedzą, ale przechodnie opisali ten dźwięk jako brzmiący "jakby ludzka dusza niszczona przez Mroczny Artefakt". Indiański Tropiciel - dobrze, nie wiem czy kiedykolwiek widzieliście tego gościa. To ten który wygląda na, być może, Słowianina, a mimo to nosi indiańskie nakrycie głowy ściągnięte prosto z jakiejś rasistowskiej karykatury i twierdzi, że potrafi czytać tropy z asfaltu. Pojawił się na miejscu zdarzenia i twierdzi, że odkryje prawdę. Nikt nic na to nie odpowiedział, bo trochę trudno go brać na poważnie w tym stroju.
Światła - te widziane nad Arby's (3). Nie neonowy znak nad wejściem. Coś wyżej, poza tym. Znamy różnicę. Załapaliśmy ich grę. Rozumiemy grę świateł nad Arby's. Najeźdźcy z innego świata. Panie i panowie, przyszłość już tu jest. I jest około 30 metrów nad Arby's.
Carlos i jego naukowcy w stacji monitorującej koło Drogi 800 mówią, że zbierają odczyty sugerujące nagłe zmiany sejsmiczne, co znaczy tyle, że ziemia powinna była się nieustannie trząść. Nie wiem jak u was, ale u mnie ziemia jest tak spokojna, jak tylko mogłaby być skorupa maleńkiego globu pędzącego przez nieskończoną zimną pustkę. Carlos mówi, że dwukrotnie sprawdzili urządzenia i są w idealnym stanie. Mówiąc szczerze, zdaje się, że tutaj, w Night Vale, mają miejsce katastrofalne trzęsienia ziemi, których absolutnie nikt nie jest w stanie odczuć. No cóż, mimo wszystko złóżcie wniosek o ubezpieczenie. Zobaczcie, co można zyskać, prawda?
Pora na ruch drogowy, słuchacze. Policja ostrzega o samochodach-widmach na autostradach - samochodach widocznych jedynie w oddali, osiągających niewyobrażalną prędkość, z nieznanych miejsc docelowe do celów bardziej nieznanych. Chce wam przypomnieć, że nie powinniście ustalać prędkości na podstawie tych widm, gdyż takie postępowanie nie będzie uznawane za jechanie zgodnie z sytuacją na drodze. Twierdzą jednak, że prawdopodobnie bezpiecznie jest dopasować prędkość do tajemniczych świateł na niebie, ponieważ odpowiedzialne za nie podmioty lub organizacje wydają się być ostrożnymi i rozsądnymi kierowcami.
A teraz, pora na pogodę.
[piosenka]
Witajcie z powrotem, słuchacze.
Słońce nie zaszło dzisiaj o odpowiedniej porze, jak informują Carlos i jego naukowcy. Są tego całkowicie pewni, sprawdzili kilka zegarów i słońce z pewnością zaszło o 10 minut później niż powinno. Zapytałem ich czy mieli jakieś wytłumaczenie dla tego zjawiska, ale nie mieli nic twardego. Głównie to siedzieli w kółku wokół zegara, patrząc się na niego i mrucząc coś do siebie. Mimo to, powinniśmy być wdzięczni, że w ogóle mamy Słońce. Łatwo o tym zapomnieć w tym gorącym, gorącym, pustynnym klimacie, ale bez słońca byłoby nam nieco trudniej. Następnym razem, gdy wzejdzie słońce, niezależnie od tego, jaka to będzie pora, poświęćmy chwilę, aby poczuć wdzięczność za całe ciepło i światło, a nawet tak ekstremalny upał, jakim obdarzona jest nasza pustynna społeczność.
Rada Miejska pragnie przypomnieć o poziomach Nieba i hierarchii Aniołów. Przypomnienie brzmi - nie powinieneś nic widzieć na ten temat. Struktura nieba i jego hierarchia są informacjami zastrzeżonymi, znanymi jedynie członkom Rady Miejskiej, z konieczności. Prosimy, aby nie wspominać ani rozmawiać z żadnymi Aniołami, na które możesz natknąć się podczas zakupów w Ralphs lub w Kręgielni i Salonie Gier Desert Flower. Zawszę kłamią i nie istnieją. Zgłaszaj wszystkie obserwacje Aniołów Radzie Miejskiej w celu leczenia.
A teraz szybka informacja społeczna . Aligatory. Czy potrafią zabić dziecko? Tak.
Tak na marginesie, według mojej osobistej opinii, myślę, że najlepszy sposób żeby umrzeć to zostać połkniętym przez wielkiego węża. Znalezienie się w tej mokrej paszczy stopami do przodu dałoby twojemu życiu idealną symetrię.
A mówiąc o Kręgielni i Salonie Gier Desert Flower, jej właściciel Teddy Williams, informuje że znalazł przejście do wielkiego podziemnego miasta za maszyną do ustawiania kręgli alejki 5. Powiedział, że jeszcze się tam nie zapuścił, a jedynie patrzył w dół na dziwne iglice i szerokie aleje. Donosi także o głosach odległego tłumu w głębi podziemnej metropolii. Najwyraźniej wejście odkryto, gdy przypadkowo wtoczyła się w nie kula do kręgli, uderzając w miasto poniżej, a dźwięki rozniosły się echem przez niemożliwie ogromną jaskinię na wiele kilometrów. Więc, kimkolwiek jest populacja tego miasta, wiedzą o nas już teraz i być może wkrótce usłyszymy o nich.
Carlos, idealny i piękny, przyszedł do naszego studia podczas ostatniej przerwy, ale nie chciał zostać na wywiad. W dłoniach trzymał coś w rodzaju mrugającego pudełka, pokrytego drutami i rurkami. Powiedział, że bada to miejsce pod kątem materiałów. Nie wiem, jakie materiały miał na myśli, ale to pudełko z pewnością gwizdało i piszczało. Kiedy przyłożył go blisko mikrofonu, zabrzmiało to tak, jakby właśnie obudziła się grupa piskląt. Naprawdę zwariowało. Carlos wyglądał na zestresowanego. Nigdy nie widziałem takiej miny u kogoś z tak mocną szczęką. Wyszedł w pośpiechu. Kazał nam ewakuować budynek, ale kto by wtedy tak słodko do was mówił. Szykuje się kolejny pogodny i ładny wieczór w Night Vale. Mam nadzieję, że wszyscy macie kogoś, z kim możecie przespać to wszystko lub przynajmniej dobre wspomnienia z czasu kiedy tak było.
Dobranoc, słuchacze. Dobranoc.
(1) Ralphs - Amerykańska sieć supermarketów z Kalifornii.
(2) Gatorade - napój izotoniczny.
(3) Wendy's - Amerykańska sieć fast-foodów.
Bonus (things that I haven't translated):
Night Vale - Nocna Dolina
Desert Bluffs - Pustynne Urwisko (albo Pustynne Mydlenie Oczu)
9 notes
·
View notes
Text
Napady paniki.
Miałaś/miałeś z nimi do czynienia na własnej skórze? Jak to wygląda i czy jest się czego bać? Po pierwsze. Nie ma się absolutnie czego bać. 🙂 Owszem, wszystko znamionuje, że za chwilę postradamy zmysły, za chwilę umrzemy. Przeszłam przez tak wiele ataków paniki, iż gdyby to było prawdą to już bym do Was nie pisała. Po drugie. Niekiedy można się natknąć na artykuły - na szczęście z rzadka - i tu podzielmy: że przeżywanie ataków paniki ma wpływ na nasze zdrowie psychiczne i fizyczne.
1. Ataki te mają, na szczęście, wpływ na nasze zdrowie psychicznie, a właściwie zapalają nam wiele czerwonych lamp(ek) w głowie. W ten sposób mają wpływ na nasze zdrowie psychiczne. Wszak nie można ciągle żyć w strachu, być jak chomik w kołowrotku. Ataki paniki dają ujście emocjom, lękom, nieprzerobionym sprawom z życia codziennego, jak też o wiele wcześniejszego. Organizm stara się sobie radzić jak może. Odnośnie może: można w tym tkwić miesiącami, latami. Dzięki atakom w końcu mamy dość i szukamy pomocy. Mam nadzieję. 2. Nie. Fizycznie nic nam nie zagraża. Absolutnie nic. Tętno przyspiesza, serce wali, oddech jest płytki, czujemy ucisk w klatce piersiowej, mamy zawroty głowy, pocimy się jak szczury przed tym najważniejszym otwarciem kanału. U każdej osoby wygląda to inaczej, ale mniej więcej to jest obraz ataku paniki. Często nasze ciało drży, czujemy dezorientację, chcemy uciekać. To naturalny odruch. Kiedyś uciekaliśmy przed zwierzęciem, teraz, gdy wielu z nas nie ma przed kim uciekać - uciekamy przed tym, co jest w głowie. Podaję niektóre numery telefonów: - Bezpłatny Telefon Zaufania dla Osób Dorosłych w Kryzysie Emocjonalnym tel. 116 123 Czynny od poniedziałku do piątku od godz. 14:00-22:00
Bezpłatny telefon zaufania dla dzieci i młodzieży Tel. 116 111 Czynny codziennie od 12:00 do 02:00 - Dla osób doświadczających lęku: (22) 270 11 65 Od pon-pt: 18:00 - 22:00 E-mail: [email protected] - 505-635-35 [email protected]
Kiedyś dzwoniłam, myślę, że pod inny numer. Tak, że nie mogę zagwarantować z góry, iż ludzie pod tymi numerami będą dostępni i na pewno przyniosą pomoc, której oczekujesz. Ale ważne jest to, że są! Nie masz nic do stracenia.
3 notes
·
View notes
Text
Stomatologia dziecięca – czym się różni od stomatologii dorosłych?
Stomatologia dziecięca to specjalistyczna dziedzina stomatologii, która koncentruje się na zdrowiu jamy ustnej dzieci, od niemowlęctwa aż po wiek nastoletni. Choć podstawowe zasady leczenia zębów są podobne, stomatologia dziecięca różni się od stomatologii dorosłych pod wieloma względami. Zrozumienie tych różnic jest kluczowe dla zapewnienia optymalnej opieki stomatologicznej najmłodszym pacjentom.
1. Rozwój i zmiany w uzębieniu
Stomatologia dziecięca zajmuje się zarówno zębami mlecznymi, które wyrastają w pierwszych latach życia, jak i zębami stałymi, które pojawiają się w miarę dorastania dziecka. W przeciwieństwie do dorosłych, dzieci przechodzą przez fazę wymiany zębów mlecznych na stałe, co wiąże się z różnymi wyzwaniami i wymaga specjalistycznego podejścia.
W stomatologii dziecięcej szczególną uwagę zwraca się na:
Profilaktykę próchnicy: Zęby mleczne, choć tymczasowe, są niezwykle ważne dla prawidłowego rozwoju mowy, gryzienia i utrzymania miejsca dla zębów stałych.
Monitorowanie wzrostu i rozwoju: Leczenie ortodontyczne, takie jak aparaty ortodontyczne, często rozpoczyna się przed pojawieniem się wszystkich zębów stałych, co wymaga dokładnego śledzenia ich rozwoju.
2. Techniki i metody leczenia
W stomatologii dziecięcej stosuje się specjalistyczne techniki i metody leczenia dostosowane do potrzeb dzieci. W porównaniu z dorosłymi, leczenie dzieci wymaga innego podejścia z uwagi na ich wrażliwość i lęk przed zabiegami.
Znieczulenie i sedacja: W stomatologii dziecięcej często stosuje się znieczulenie miejscowe lub sedację, aby zminimalizować ból i stres związany z zabiegami. Sedacja może pomóc dzieciom, które mają trudności z kooperacją lub odczuwają silny lęk przed wizytą u dentysty.
Materiały stomatologiczne: W leczeniu dzieci często używa się materiałów, które są bardziej dostosowane do ich uzębienia, takich jak kolorowe wypełnienia kompozytowe, które są estetyczne i mniej inwazyjne.
Techniki behawioralne: Stomatologia dziecięca często wykorzystuje techniki behawioralne, takie jak "odwracanie uwagi" czy "gry zabawowe", aby pomóc dzieciom w radzeniu sobie ze stresem i lękiem związanym z zabiegami stomatologicznymi.
3. Edukacja i profilaktyka
Edukacja i profilaktyka to kluczowe elementy stomatologii dziecięcej. W przeciwieństwie do dorosłych, dzieci mogą potrzebować dodatkowej pomocy w nauce prawidłowej higieny jamy ustnej i zrozumieniu znaczenia regularnych wizyt kontrolnych.
Nauka higieny jamy ustnej: Stomatolodzy dziecięcy uczą dzieci prawidłowej techniki szczotkowania, nitkowania zębów oraz zasad zdrowej diety. Edukacja w tym zakresie jest dostosowana do wieku dziecka i jego zdolności do zrozumienia.
Rodzice jako partnerzy: Współpraca z rodzicami jest niezbędna, aby zapewnić, że dziecko stosuje się do zaleceń dotyczących higieny jamy ustnej i regularnie odwiedza dentystę. Rodzice odgrywają kluczową rolę w motywowaniu dzieci i nadzorowaniu ich rutyny higienicznej.
4. Psychologiczne podejście do leczenia
Stomatologia dziecięca wymaga szczególnego podejścia psychologicznego. Dzieci mogą być bardziej wrażliwe na nowe doświadczenia i mogą obawiać się wizyt u dentysty, co może prowadzić do oporu i lęku.
Budowanie zaufania: W stomatologii dziecięcej istotne jest budowanie zaufania i komfortu. Lekarze stosują różne techniki, aby dzieci czuły się swobodnie, takie jak przyjazne podejście, przyjemne środowisko w gabinecie oraz wprowadzenie elementów zabawy.
Zajęcia adaptacyjne: Wizyty adaptacyjne, podczas których dziecko poznaje gabinet i personel bez wykonywania zabiegów, pomagają w oswojeniu się z nowym środowiskiem i redukują lęk.
5. Wyzwania i specjalistyczne problemy
Stomatologia dziecięca może napotykać na specyficzne wyzwania, takie jak wady zgryzu, które wymagają wczesnej interwencji ortodontycznej, czy też problemy związane z chorobami wrodzonymi lub genetycznymi wpływającymi na zdrowie jamy ustnej.
Ortodoncja dziecięca: Leczenie ortodontyczne często rozpoczyna się w dzieciństwie, aby skorygować wady zgryzu i nieprawidłowości w rozwoju szczęki.
Choroby genetyczne: Niektóre dzieci mogą mieć wrodzone problemy zdrowotne, które wpływają na ich uzębienie i wymagają specjalistycznego leczenia.
Podsumowanie
Stomatologia dziecięca to dziedzina stomatologii, która wymaga specjalistycznego podejścia, dostosowanego do unikalnych potrzeb dzieci. Różni się ona od stomatologii dorosłych pod względem metod leczenia, technik znieczulenia, edukacji oraz psychologicznego podejścia. Celem stomatologii dziecięcej jest zapewnienie zdrowia jamy ustnej najmłodszych pacjentów, jednocześnie budując pozytywne skojarzenia z wizytami u dentysty. Dzięki profesjonalnej opiece i wsparciu rodziców, dzieci mogą cieszyć się zdrowym uśmiechem przez całe życie.
2 notes
·
View notes
Text
vent (serio nie zaczyna się jak vent ale jest nim i no sory ale długi jest jeśli komuś się będzie chcialo to czytać to dziekuje<3):
ogólnie to jestem OGROMNĄ fanka romansów zwłaszcza w formie mang (i mean kocham wszystkie ale te są chyba najbardziej bzdetne i jednocześnie najbardziej romantyczne) no ale nir o tym chciałam tu napisać. więc ogólnie to czytałam kiedyś takie romanse (nie pamiętam już nazw dwóch z nich, ale jeden ss jest z belladonna of sadness), zupełnie o nich zapomniałam, ale mam z nich ss w galerii w moim depresyjnym folderze no i przeglądałam go sobie właśnie i no (dam ss poniżej) czuje się dziwnie z tym że utożsamiam się z postaciami z bzdetnego romansu, ale no cóż
więc ogólnie to na 3 zdjęciu jest laska która dosłownie jest mną miałam ostatnio post o tym dotyczący sh i czuje się jakbym nadal nie odpokutowała swoich grzechów nie ważne co bym zrobiła, zrobiłabym wszystko żeby moje złe zachowania były wybaczone, ale niestety nie mam jak. nie ważne co bym zrobiła to nic nie naprawi tego co robiłam i wiem ze byłam wtedy dzieckiem i to dorośli powinni wziąć odpowiedzialność ale nie mogę przestać myśleć ze to wszystko przeze mnie
na pierwszych dwóch zdjęciach są dosłownie moje daddy issues, bo mogę mówić że nie chce dzieci i wgl ale szczerze to chciałabym je chciałabym mieć kogoś kim się mogę zająć i wgl. chciałabym pokazać moim rodzicom że opieka nad dzieckiem nie jest trudna. wsm to głupio się z tym czuje że mam taki duży matczyny instynkt ale to pewnie dlatego że zawsze chciałam chronić mojego brata i przez to teraz chce mieć dzieci jakby wiem że ludzie w moim wieku o tym nie myślą ale no cóż i może to jest złe podejście ale chuj
a na 4 zdjęciu jest belladonna i to akurat nie jest romans, ale to też przecież ja. czuje się jakbym już nigdy miała się nie uśmiechnąć. mimo że się śmieje i wgl to czuje że na to nie zasługuje. na to wszystko co teraz mam. nie jestem tego godna
6 notes
·
View notes
Text
Depresja u dziecka - Jak rozpoznać pierwsze sygnały
Depresja u dzieci jest poważnym problemem, który może mieć długotrwały wpływ na ich rozwój emocjonalny, społeczny i edukacyjny. Wczesne rozpoznanie i interwencja są kluczowe, aby zapewnić dziecku odpowiednią pomoc i wsparcie. Niniejszy artykuł ma na celu przedstawienie pierwszych sygnałów depresji u dziecka oraz wskazówek, jak rodzice i opiekunowie mogą je rozpoznać.
Objawy depresji u dzieci
Depresja u dzieci może objawiać się na wiele sposobów, a jej symptomy mogą różnić się od tych występujących u dorosłych. Oto kilka kluczowych objawów, na które warto zwrócić uwagę:
Zmiany w nastroju
Dziecko może stać się nadmiernie smutne, płaczliwe lub drażliwe.
Brak zainteresowania ulubionymi aktywnościami i zabawami.
Nagłe wybuchy złości lub frustracji.
Zmiany w zachowaniu
Wycofanie się z kontaktów społecznych, unikanie przyjaciół i rodziny.
Problemy z koncentracją i trudności w szkole.
Brak energii, apatia i zmęczenie.
Zmiany fizyczne
Zaburzenia snu, takie jak bezsenność lub nadmierna senność.
Zmiany w apetycie, prowadzące do utraty lub przyrostu wagi.
Skargi na różne dolegliwości fizyczne, takie jak bóle głowy czy brzucha, bez wyraźnej przyczyny.
Negatywne myśli i poczucie własnej wartości
Niskie poczucie własnej wartości i samokrytycyzm.
Myśli o śmierci, samookaleczeniach lub próby samobójcze.
Czynniki ryzyka
Niektóre dzieci są bardziej narażone na rozwój depresji niż inne. Czynniki ryzyka mogą obejmować:
Historia depresji lub innych zaburzeń psychicznych w rodzinie.
Przeżycia traumatyczne, takie jak rozwód rodziców, śmierć bliskiej osoby czy przemoc.
Chroniczne choroby fizyczne lub niepełnosprawność.
Problemy w szkole, takie jak prześladowanie lub trudności w nauce.
Jak pomóc dziecku z objawami depresji?
Jeśli zauważysz u swojego dziecka powyższe objawy, ważne jest, aby działać szybko i skutecznie:
Rozmowa z dzieckiem
Staraj się otwarcie rozmawiać z dzieckiem o jego uczuciach i przeżyciach.
Zapewnij je, że jest kochane i że może liczyć na twoje wsparcie.
Konsultacja z profesjonalistą
Skonsultuj się z pediatrą, psychologiem lub psychiatrą dziecięcym.
Specjalista może zalecić terapię indywidualną, rodzinną lub grupową oraz, w niektórych przypadkach, leczenie farmakologiczne.
Wsparcie w codziennym życiu
Zachęcaj dziecko do aktywności fizycznej i zdrowego stylu życia.
Zapewnij mu regularny harmonogram dnia, obejmujący czas na naukę, zabawę i odpoczynek.
Świadomość i edukacja
Edukuj siebie i innych członków rodziny na temat depresji i jej objawów.
Uczestnicz w grupach wsparcia dla rodziców dzieci z depresją, aby wymieniać się doświadczeniami i uzyskać dodatkową pomoc.
Podsumowanie
Depresja u dzieci to poważne zaburzenie, które wymaga uwagi i odpowiedniego podejścia. Wczesne rozpoznanie pierwszych sygnałów i podjęcie odpowiednich działań może znacząco poprawić jakość życia dziecka i jego przyszłe funkcjonowanie. Pamiętajmy, że nasze wsparcie i zrozumienie mogą odegrać kluczową rolę w procesie zdrowienia dziecka.
#psychology#psychologia#psycholog#psychiatra#białystok#depresja#leczenie depresji#depresja u dzieci#psycholog dziecięcy
3 notes
·
View notes
Text
Program HALT
Przygotowując materiały na jedną z sesji terapii grupowej, znalazłem w internecie – na stronach akcji.sos – tekst o planowaniu i rozliczaniu dnia. Dobrze napisany, konkretny. Przeglądając go zatrzymałem się dłużej na następującym fragmencie:
„Ważne jest, abyś znał i stosował przy planowaniu dnia – PROGRAM NA 24 GODZINY oraz PROGRAM „HALT”. Bez tych dwóch programów nie masz szansy na jakąkolwiek zmianę"*
Spodobało mi się, że drugie zdanie jest tak bezpośrednie i kategoryczne. Pomyślałem o tym, że pacjenci notorycznie nabierają przekonania, że akurat oni nie muszą planować dnia koncentrując się na najbliższych dwudziestu czterech godzinach, a program HALT jest wprawdzie co do zasady słuszny, jednak nic wielkiego się nie wydarzy, jeżeli pozwolą sobie na odstępstwa. Na przykład na regularne niewysypianie się, chodzenie głodnym przez większość dnia, ignorowanie własnej złości, czy samotne spędzanie wolnego czasu.
Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, ale przypuszczam, że po prostu ludziom dorosłym niezmierną trudność sprawia przyjęcie do wiadomości, że w związku ze zdiagnozowanym uzależnieniem stoją przed koniecznością traktowania siebie jak dzieci w tych kilku, z pozoru banalnych sprawach:
„Zjedz śniadanie, Grażynko i weź ze sobą jakąś kanapkę, bo obiad w zasadzie będzie już kolacją”;
„Rozumiem, że się złościsz Krzysiu, ale to teraz nic nie zmieni. Pan przed tobą szuka miejsca parkingowego, dlatego tak wolno jedzie.”;
„Niedobrze Tomku, że nie masz żadnych konkretnych planów i chcesz spędzisz weekend sam z telefonem i laptopem. Przypomnij sobie, czym przez ostatnie lata się to kończyło”;
„Zobacz Basiu, jest już prawie 23:00. Wstajesz do pracy o szóstej i zostało ci niespełna siedem godzin snu, a ty idziesz do łóżka z telefonem, by oglądać filmiki z kotkami i nic nie wnoszące do twojego życia relacje ludzi, którzy ani trochę cię nie obchodzą. Nie wyśpisz się, to po prostu niemożliwe”.
Owszem, podane przykłady są może trochę przerysowane, jednak co do zasady w taki mniej więcej sposób powinien wyglądać dialog wewnętrzny osoby uzależnionej. Wynika to stąd, że nawrót choroby nigdy nie pojawia się bez powodu, a zaniechanie dbania o siebie na tak elementarnym poziomie jest wręcz nagminną jego przyczyną. Nagminną i równie nagminnie bagatelizowaną.
Dlatego właśnie nie ma żadnej przesady w stwierdzeniu, że planowanie (bardzo) krótkookresowe i przestrzeganie kilku prostych zasad jest warunkiem koniecznym zmian. Nikt zatem, kto naprawdę chce zacząć żyć na trzeźwo nie powinien ich ignorować.
*http://alkoholizm.akcjasos.pl/temat-nr-5-planowanie-i-rozliczanie/
#HALT#program HALT#terapia uzależnień#psychoedukacja w uzależnieniach#nawroty#alkoholizm#narkomania#psychoterapia uzależnień#hungry angry lonely tired#zapobieganie nawrotom#profilaktyka uzależnień#piotr gasiorek
2 notes
·
View notes
Text
Z okazji Światowego Dnia Świadomości Autyzmu
Moi drodzy! Z okazji Światowego Dnia Świadomości Autyzmu chciałam wam przypomnieć o czymś bardzo, bardzo ważnym: ŻYCIE TO NIE SĄ ZAWODY na to, kto ma najgorzej.
Macie prawo narzekać na swoją pracę, nawet gdy ktoś inny jest bezrobotny. Słaba płaca, nieprzyjemne warunki, mobbing – to wszystko są istotne problemy i nie można ich ignorować tylko dlatego, że ktoś inny ma problemy ze znalezieniem pracy.
Jeśli macie depresję, to waszemu cierpieniu nie umniejsza fakt, że kogoś innego spotkała „większa” tragedia, w związku z czym ma „prawdziwszy” powód do depresji. Każdy mierzy się z własnymi trudnościami. Wasz stan psychiczny i uczucia są ważne.
Dzieci w Afryce głodują? To niewątpliwie niedobrze, ale wy macie problemy sensoryczne z określonymi typami jedzenia. Wmuszanie w siebie jedzenia, które spowoduje wyłącznie płacz, wymioty i zaburzenia odżywiania naprawdę nie rozwiąże problemu głodu na świecie.
Gdy ktoś wam wytyka, że jesteście „wysokofunkcjonujący”, więc jakie wy możecie mieć problemy i w ogóle zamknijcie mordę, bo przecież inni autyści mają gorzej – nie słuchajcie. To nie są zawody. Naprawdę, nikt na koniec nie będzie rozdawał medali i wcale nie chodzi o to, żeby doprowadzić się do stanu, w którym w końcu jest się „tą osobą, która ma gorzej”. Przestańmy sobie nawzajem dowalać. Przestańmy się porównywać albo licytować na nieszczęścia. Nie istnieje jedna uniwersalna skala życiowych wyzwań. Coś co dla jednego będzie łatwe, dla innego okaże się przeszkodą nie do przeskoczenia – i bezsensowne wyrzuty tego nie zmienią. Dbajcie o siebie, bądźcie dla siebie wyrozumiali, nie umniejszajcie sobie i nie bójcie się poprosić o pomóc.
I jasne, dobrze jest mieć pewną zdrową perspektywę, zdawać sobie sprawę z jakiegoś uprzywilejowania, które się ma i doceniać to, co dobre, ale wpędzanie się w poczucie winy albo przekonywanie, że trzeba po prostu zacisnąć zęby i jakoś wytrzymać, bo „inni mają gorzej” to prosta droga do zrobienia sobie krzywdy.Inni nie mają gorzej. Inni mają inaczej.
Także bądźmy dla siebie wspierający. W końcu siedzimy w tym razem.
#autyzm#actually autistic#światowy dzień świadomości autyzmu#2 kwietnia#don't light it up blue#light it red#inni mają gorzej
9 notes
·
View notes
Text
Przypierdolka z dupy ludzi, których nie znam i nie wiem kim są, a którzy się interesują nami...
Zaczęłam wczoraj pisać, ale przyszli goście i musiałam przerwać. A jak wróciłam, to cała treść mi zniknęła :(
Anyway - dużo się działo wczoraj.
Nadal nie kminię po co kuzynka mi jedną rzecz powiedziała. Po to, żeby mnie wciągnąć w jakąś dramę z ludźmi, których nie znam? Czy może po to by uciąć kręcenie dramy poprzez szczucie mnie na tych ludzi? Bo jednak jakby kuzynka się poczuwała do wkurwu i bronienie, ale ja jednak “reprezentuję” swoją gałąź rodziny w imieniu osoby, która teraz ze względu na ciążę nie powinna się tym zajmować... No nie wiem. I mam uczucie takiego brudnego, paskudnego pogrania mną, bo o temacie myślę od wczoraj.
Zaczęło się od tego, że związano mi usta na wstępnie złożeniem obietnicy, że poniższe informacje od których moja kuzynka chodzi ze złości po ścianach zachowam dla siebie. Że “sekret”. No okay, mogę być dyskretna, luz, w czym mogę pomóc?
Informacja, którą przekazała mi kuzynka dotyczyła... Ech, zaznaczam, że tym razem się nie rozpiszę, bo wczoraj rozpisałam się na kilka stron i wszystko poszło w cholerę - chodzi o to, że we wsi z której pochodzi tata i w której ja i siostra spędzałyśmy często czas z kuzynostwem (podkreślam: nie znamy mieszkańców wsi tak osobiście, mój tata ich zna, ja miałam tylko kontakt ze zjeżdżającym się do babci kuzynostwem, a spoza rodziny znam dzieci jednej osoby, która pochodzi z tej wsi z pokolenia taty, bo dorastałam z chłopakami w tym samym mieście, chodziliśmy do tych samych szkół - ja z jednym z chłopaków do tej samej klasy i niespecjalnie się lubiliśmy - a w niektóre święta obydwie rodziny jeździły odwiedzać babcie; dodatkowo dzieliła nas ulica, tam byli prawie sami chłopcy w różnym wieku, a u nas prawie same dziewczyny - walczyliśmy w śmigusa i tyle kontaktu było) rozeszła się plotka dotycząca mojej siostry i jej ciąży. A w zasadzie nawet ci ludzie NIE WIEDZĄ, że sis jest w ciąży...
Jedna z gałęzi rodziny (jeden z braci mojego taty wraz z żoną) mieszka nadal w tej wsi. Wczoraj córka jednej z kuzynek wróciła wcześniej na weekend ze studiów i poszła odwiedzić koleżankę z liceum, która jest dla nas jakąś kuzynką-5-stopnia (tj. wiem, że córka kuzynki jest dla mnie kuzynką 2-go stopnia :P, ale chodzi o to, że wyjaśniam, że tamtej rodziny 5-stopnia nie znam; ZNAM babcię tej odwiedzanej laski, a ta babcia jest kuzynką pierwszego stopnia mojej babci i SŁYNIE jako najbardziej zaangażowana plotkara we wsi od rokręcania gównoburzy, zawsze jak mój tata przyjeżdzał w odwiedziny do mamy z nami ta ciotka w ciągu kilku chwil pedałowała na rowerze w odwiedziny by się “przywitać”, bardzo prosta kobieta, jowialna - tą panią znam z dzieciństwa, za nic nie wiem kim są jej dzieci, jak wyglądają, jak się nazywają, jej wnucząt również nie znam, ale wiem, że jedna z wnuczek chodziła do szkoły z prawnuczką mojej babci - dlatego córka mojej kuzynki poszła odwiedzić koleżankę ze szkolnych lat) i podczas tych odwiedzin ciotka dziewczynki zaczęła wypytywać córkę mojej kuzynki o moją siostrę i o to czy moja siostra będzie miała dziecko z in vitro. Wszystko w atmosferze sensacji. Gdy młoda zgodnie z prawdą odpowiedziała, że nie wie (bo po chuj ma wiedzieć mając te 20-kilka lat i niemal nie utrzymując kontaktu z naszą gałęzią rodziny? W ogóle ona jest raptem dwa lata starsza od mojego chłopaka xD zupełnie inne tematy w życiu obecnie są dla niej ważne min. imprezy, studia i praktyki) wówczas osoby, które tam były zaczęły cisnąć jak właściciwie moja siostra się nazywa, obczajać siostrę na fejsie, obczajać mojego Szwagra, jego rodzinę, dzieci jego sióstr.
To wydarzenie było tak przykre dla córki kuzynki i jednocześnie tak bardzo czuła, że te pytania są niewłaściwe i nie powinna na nie odpowiadać, ale zarazem czuła, że jej własne granice są przekraczane, czuła się w konflikcie: bo z jednej strony reprezentowała swoją najbliższą rodzinę (czyli moją siostrę i być może to dziecko, swojego kuzyna, z tego samego pokolenia, które będzie napiętnowane, że “in vitro” przez społeczność, która dla niej samej jest nabliższa), a z drugiej czuła się zaatakowana przez bliskie środowisko dla niej... Była zła, że w ogóle ktoś o to pyta tak bezczelnie! Opowiedziała po powrocie do domu o wszystkim swojej mamie i cioci (moim obydwu kuzynką).
Młodsza z kuzynek natomiast zaczęła mniej-więcej dostawać smsy od mieszkańców wsi (ona nie mieszka tam, czasami tam przebywa ze swoimi dziećmi, ale mieszka w dużym mieście) którzy nie wiadomo skąd mieli jej numer, albo pisali wiadomości na massengerze z pytaniem o moją siostrę i o jej studia. Żądali (!) odpowiedzi na to czy moja siostra robi sobie in vitro i by moja kuzynka przestała kłamać, że sama sobie opłaca studia (to jej piąte studia) i przyznała, że to zakład jej płaci za studia!
Przyznać muszę, że prawie przez większość czasu słuchania tej relacji płakałam ze śmiechu, bo cała ta sytuacja, rozdmuchana i rozemocjonowana przez obcych mi ludzi wydawała mi się niedorzeczna i zakrawająca o farsę! Jak zadałam najoczywistrze w tej sytuacji pytanie: “A po co ona w ogóle pyta?” okazało się, że NIKT nie zadał pytania, które mnie (obecnie) meczy - wszyscy tam byli bardziej skupieni na tym, że w ogóle pytano, ale NIKT nie zapytał po co? Może tam był podtekst, może oni wszyscy rozumieli PO CO te wszystkie osoby pytały, a dla mnie to jest nieczytelne? Dla mnie brak najbardziej oczywistego pytania też wydał się w tamtej chwili, słuchając tej relacji niedorzeczny, głupi i po prostu śmieszny! Szczególnie, kiedy kuzynka - wkurzona, oburzona i wyrzucająca “co za wścipstwo okropne!” jak przecinek, przy każdym wydechu :P - tłumaczyła mi ze złością, że za studia płaci przecież sama, jak za swoje wszystkie dotychczasowe studia (i to fakt, ona jest zosią-samosią w kwestii edukacji, ale rodzice kupili jej mieszkanie - to ich wkład we wsparcie jej ekonomii). A ten zarzut przecież sam się ora: robi studia w zupełnie innej branży niż ta, w której obecnie pracuje, BO chce się przekwalifikować i rzucić obecną robotę w cholerę xD Co to byłby za idiotyczny ruch ze strony “zakładu” by akurat TAKIE studia jej opłacać! Poprzednie studia - fajnie by było jakby miała dofinansowanie, ale pracodawca ich nie wspierał. W ogóle takie docenianie pracownika przecież jest okay i takiego pracodawcę się chwali - czemu miałaby trzymać takie coś w tajemnicy? Czemu pracodawca nie miałby używać argumentu o współfinansowaniu studiów pracowników jako własnej reklamy!? I dlaczego jakieś obce osoby miałby wiedzieć co i jak z jej finansami! Za co i ile płaci!? I dlaczego żądają “przyznania się” do tego co robi w swoim życiu? xD To jest przekroczenie granic! Ale też kultury! I jest po prostu głupie xD Tak głupie, że aż śmieszne!
Tak bardzo nie rozumiem.
Ani w kwestii prywatnego życia mojej siostry (którą widzieli pewnie z 20 lat temu, obecna im babka) ani w kwestii edukacji/wsparcia rozwojowego ze strony pracodawcy mojej kuzynki.
Serio, nie rozumiem po co obce osoby miałby się tym interesować?
Po co?
Serio próbuję znaleźć na to odpowiedź... Po co? Ciekawi mnie to: po co?
Niemniej uspokoiłam przez śmiech kuzynkę, że w tej całej historii to najbardziej mi szkoda jej siostrzenicy, bo była postawiona w chujowej sytuacji w jej własnym kręgu towarzyskim, że NIKOMU nic do tego co i jak moja siostra robiła. Moja siostra jest kochana, mój siostrzeniec będzie kochany, a jeżeli ktoś miałby mu zrobić przykrość lub piętnować za to, że jest wykochany i wyczekiwany - będzie miał do czynienia z moją siostrą i JUŻ tej osobie współczuję xD hehehe Albo za ewentualne prześladowanie czy zniesławienie czy jakkolwiek się to nazywa prawnie, gdy szkodzi się małemu dziecku - spotkanko w sądzie murowane i zasądzenie kary.
Kuzynka jeszcze więcej wątków pociągnęła - że ci ludzie podsyłali jej profil na fb mojego szwagra dopytując czy “to ten?” itp itp. Kuzynka im odpowiedziała, że to nie jest ich sprawa i że to skrajnie niekulturalne o to pytać, a w odpowiedzi dostawała “to dowiem się w końcu tego o co pytałam czy nie?” - nie, typiaro, spadaj. xD Potem zauważyła, że ci ludzie nawet nie wiedzą, że moja sistra jest w ciąży, że pytają bardziej o metodę zajścia, jej też pytali “w jakiej pozycji zaszłaś w ciążę” (jak to powiedziała to się spłakałam ze śmiechu - poziom ciar żenady wybił poza skalę xD)... Potem przypomniała jak to nie lubiłyśmy od dziecka tej starej plotkarki, kuzynki naszej babci (faktycznie, nie przepadałam, bo chciała palić moje kolekcjonerskie czasopisma, bo “ta, to taka makulatura, ta i tak się to spali, dajże mi to” itp :P pytała o moich rodziców, o pracę mojej mamy itp). Obydwie się pośmiałyśmy. Kuzynka podziękowała za rozmowę - dystans dzięki wygadaniu się mi z tego wszystkiego złapała.
Ale zakończyłam tę na pozytywnej nucie - obydwie się śmiejąc, rozbijając tę bańkę nagromadzonego przez kuzynkę napięcia...
A im więcej czasu od tej rozmowy minęło tym gorzej się czułam...
Bo dla mnie in vitro to przecież jedna z normalnych metod zajścia w ciążę, no big deal, ale duże nakłady finansowe. Ot i tyle. Możliwość. Tak to wygląda w mojej bańce informacyjnej, ALE z tego co wiem jest cześć mieszkańców tego kraju, która uważa metodę in vitro za jakieś naruszenie doktryn ich wiary (jeżeli tak oni mają, nie muszą stosować in vitro, ale dlaczego z powodu ich wiary osoby, które nie są wierzące lub mają inne granice dopuszczalnych zachowań miałby z tego nie korzystać? Hymmm?). I do tego jakieś obce osoby obsmarowują dupę mojej siostry (która sobie poradzi z nimi, o to jestem spokojna, zje ich na śniadanie, w końcu jest pierdolnięta jak się wkurzy :P ALE jest też w ciąży i wszystko co przeżywa ma teraz wpływ na jej synka, a szkoda płód od razu zalewać adrenaliną i programować od razu na równie pierdolnięty jak matka xP) i potencjalnie mogą ryć beret małemu chłopczykowi, takiej zupełnej tabula rasa.
No na to zgodzić się nie mogę.
Z drugiej strony złożyłam obietnice, że zachowam to dla siebie.
Nie chcę łamać danego słowa.
Im więcej czasu od tej rozmowy mijało tym bardziej zalewał mnie potok natrętnych mysli.
Zadzwoniłam pozornie-casualowo do mamy z pytaniem co w ogóle rozkminia o in vitro i o podawaniu tej informacji do publicznej wiadomości: mama się boi o wnuczka, ale szanuje, że moja siostra uważa, że nie ma się czego wstydzić. Mama o temacie myślała dużo po obejrzeniu serii dokumentów o doświadczeniach współcześnie dorosłych dzieci poczętych dzięki in vitro: WSZYSCY wspominali, że dzieciństwo było najtrudniejsze, ale potem to nie miało już znaczenia. Więc ona się martwi o wczesne lata młodego, ale potem ma przekonanie, że będzie mu się dobrze i zdrowo żyło.
Zadzwoniłam do siostry, też pozornie-casualowo pytając o milion rzeczy i zagadując, że z mamą niedawno rozmawiałam i zeszło nam na temat in vitro. Siostra na to “nie mam zamiaru się tym chwalić na lewo i prawo, ale jak ktoś zapyta to nie zamierzam kłamać. Uważam, że in vitro to cud i wielkie osiągniecie ludzkości” - no ja uważam tak samo i NIGDY dotąd nie rozkminiałam w ogóle tego, że to może budzić kontrowersje, a dziecko może być prześladowane, bo “jest z próbówki”. Okay... I siostra też przyznała, że niedawno pojechała do tej wsi z której pochodzi tata by spotkać się z będącą tam tymczasowo babcią, która przyjechała wraz z ciotką i wujkiem. I właśnie im siostra potwierdziła jaką metodą został poczęty mój siostrzeniec. Ot i proszę, tu jest zarzewie plotki - jak ja nie znoszę ciotki! Arrrggghhh. Wypeplała komuś, pewnie “wielkiej plotkarze”, a potem wróciła sobie do Niemiec, a we wsi huczy. To nie jej rola o tym mówić... Ech... Z drugiej strony: kto by się spodziewał, że ISTNIEJĄ ludzie, którzy mogą się interesować cudzym pożyciem seksualnym i dzielić się plotką o totalnie obcych ludziach jak sensacjami?
Zastanawiałam się co z tym zrobić...
Przegadałam to z O. - zadał pytanie “Wobec kogo czujesz większą lojalność: wobec kuzynki czy wobec siostry?”, no ba! Od razu “wobec siostry”. Więc mam odpowiedź. Stwierdziłam, że do siostry nie będę dzwonić i jej nie będę straszyć. Zadzwoniłam do mojego zrównoważonego, myślącego o wszystkim na chłodno Szwagra.
Od razu powiedziałam mu, że złożyłam obietnicę, że nie powiem od kogo wiem, ale uważam, że oni, jako rodzice powinni wiedzieć o tej dziwnej sytuacji i atmosferze sensacji by po prostu chronić dziecko (tym bardziej, że moja siostra powiedziała mi przez tel, że sama chce synkowi o wszystkim powiedzieć, jak będzie wystarczająco duży by rozumieć). Opowiedziałam, a Szwagier od razu zapytał “ale po co obce osoby o to pytają?”
xD
No właśnie nie wiem...
Zaczęliśmy rozkminiać, że MOŻE ktoś z tych ludzi ma problem z zajściem w ciążę i po prostu chcą dopytać o kontakt do ludzi, którzy radzili sobie z całą procedurą in vitro, którzy mają doświadczenia i mogą pokierować ich co i jak. Ale to też dziwne w dobie Internetu by szukać po znajomych takich ludzi. Wystarczy wygooglować.
Dobre kilkanaście minut wymyślaliśmy powody dla których ktoś w ogóle zadawał takie pytania naszej DALSZEJ krewnej... I wszystko wydawało się niedorzeczne xD To było dziwne...
Szwagier też uznał sytuację za wręcz komiczną - szczególnie po wiadomości, że obcy ludzie go obczajali na fb “no nikt JESZCZE do mnie nie napisał, ale jak napiszą w sprawie pomocy z in vitro to dam tobie znać, może wtedy to nabierze więcej sensu”.
Ustaliliśmy, że nie mówimy na razie siostrze, że pewnie do niej to dotrze prędzej czy później, więc luz, po prostu szkoda by się przejmowała tak naprawdę nieznaczącymi ludźmi, a jak jej się włączy mama-niedźwiedzica to znajdzie tych ludzi i ich dojedzie xD (a Szwagier to prawnie będzie ogarniał i pójdzie proces jeżeli jego dziecko miałby w jakikolwiek sposób ucierpieć) - więc niech to będzie później niż wcześniej, a póki co ustaliliśmy ze Szwagrem, że w razie gdybym znowu dostała info o niezdrowym zainteresowaniu jego synkiem mam dawać znać. Okay.
A - i Szwagier tak w ogóle jest rozbawiony, bo... nie wiadomo czy mają ciąże z in vitro. xD
Sis przecież przestała się starać w litopadzie. Zajęła się sobą, poszła do dermatologa wyleczyć to czego nie leczyła “bo procedura in vitro na to nie pozwala”, poszła na psychoterapię by zadbać o własną głowę, wkręciła w nowe hobby na całego... i wtedy się zadziało. NAGLE okazało się, że jest w ciąży.
Więc Szwagier uważa, że to tym bardziej go bawi: bo uważa in vitro za jedno z bardziej dogodnych rozwiązań, ale chyba posprzątanie bałaganu w głowie i terapię za jeszcze lepsze rozwiązanie.
I wzrusz na maksa...
Taka jestem dumna.
Ja i moja rodzina jesteśmy żywym dowodem na to, że terapia działa, boli, jest straszna, zmusza do konfrontacji z masą trudnych tematów, ale daje LEPSZĄ jakość.
I marzenia się spełniają.
Ale ja wciąż, do teraz, dobę później, próbuję zrozumieć PO CO PYTAJĄ...? @_@
No bo po co?
14 notes
·
View notes
Note
Jak poradzić sobie z tzw zaborczą matką? Jak sobie radzić kiedy się z nią mieszka i jak wyciszać relację po wyprowadzce? Czy zupełne zerwanie kontaktu to jedyne wyjście?
Po pierwsze co musisz zrobić to ustalić granice: wyraźnie określ, co jest dla Ciebie akceptowalne, a co nie. Jeśli Twoja matka przekracza te granice, daj jej o tym znać. Może to wymagać od Ciebie pewności siebie i konsekwencji, ale najważniejsze to spróbować przed tym z nią na spokojnie porozmawiać i wytłumaczyć jej, dlatego z niektórymi rzeczami czujesz się niekomfortowo i Cię ranią, kiedy ona nawet nie zdaje sobie nawet z tego sprawy. Spróbuj jej to wytłumaczyć czułym tonem, zaczynając od słów „mamo”, nawet jeśli na co dzień się tak do niej nie zwracasz, albo nawet czulszym zwrotem, ale zadbaj, żeby zabrzmiało to miło niesztucznie, uderzając tym samym do jej instynktu macierzyńskiego i postaraj się, żeby ta rozmowa brzmiała jak najbardziej dojrzale i co najważniejsze, to nie daj się ponieść emocjom.
Szukaj wsparcia: Otaczaj się ludźmi, którzy rozumieją Twoją sytuację i mogą Cię wspierać, nie takimi co jeszcze będą Cię dodatkowo dobijać lub mówić, że przesadzasz. Jeśli nawet nie starają się Cię zrozumieć, to nie są w Twoim życiu potrzebni.
Pracuj nad sobą: To nie tylko kwestia relacji z matką, ale również Twojej reakcji na nią. Zgłębiaj techniki komunikacji międzyludzkiej oraz wyrażania własnych uczuć i potrzeb, a także techniki relaksacyjne, medytacje czy pracę nad samoświadomością pomoże Ci to w budowaniu zdrowego dystansu.
Nie obwiniaj siebie: Każdy ma prawo do własnych uczuć i emocji, a Ty masz prawo czuć się bezpiecznie i być szanowana w relacjach rodzinnych. Ważne jest, byś nie obwiniała siebie w najmniejszym stopniu za toksyczne zachowanie matki, być może, że jest ono związane z trudnym przebiegiem ciąży, niezapewnieniem jej wszystkich potrzeb rozwojowych jako dziecko, w tym bliskości, traumą, w którymś okresie życia najprawdopodobniej związaną z jej rodzicami, rodzicielstwem lub poczuciem straty, jest wiele możliwości, dlatego takie właśnie osoby powinny udać się na terapię i powinny zmierzyć się z własnymi ograniczeniami i zostać też doedukowane, z czym takie wychowywanie dzieci się wiąże (info z moich praktyk psychologicznych) jednym z najczystszych skutków takiego rodzicielstwa jest w późniejszych etapach życia rozwinięcie się u dzieci chorób, takich jak depresja, anoreksja itp.
Ocena relacji: W niektórych jednak przypadkach ograniczenie kontaktu lub całkowite zerwanie relacji może być konieczne dla Twojego zdrowia emocjonalnego.
#toksyczna relacja#toksyk#toksyczni ludzie#toksyczność#matka#toksyczna matka#rady#porady#toksyczny związek#rodzice
5 notes
·
View notes