#uparcie
Explore tagged Tumblr posts
Text
Szukasz wsparcia?
Nie szukaj go w innych.. szukaj go w osobie ktorą codziennie widzisz w lustrze
Rodziców kiedyś zabraknie, znajomi odchodzą, związki się kończą, ludzie zawodzą
Ale jak przekonasz tego upartego skurwysyna w lustrze, że jesteś coś wart to będzie z tobą od początku do końca
#wsparcie#lustro#inni#szukanie#poszukiwania#osoba#codzienność#rodzice#przyjaciele#znajomości#znajomi#ludzie#związki#koniec#odejście#skurwysyn#uparcie#wartość#ty#początek
3 notes
·
View notes
Text
Wpis 36. Niepełnosprawni?
Kiedy spotykam takie osoby, jak ten mężczyzna na nagraniu. To nie potrafię się pogodzić. Z tym, że ktoś kto nie ma czegoś nazywany jest "niepełnosprawny". Dla mnie to słowo trochę jest nie fair. Bo załóżmy nie jeden taki człowiek jest kreatywny, bo radzić sobie musi bez tego bez czego normalnie człowiek nie wyobraża sobie życia.
Dlatego, czemu na przykład słowa tego nie zastąpić słowem wyjątkowym "nieustraszeni", "niepokonani" tylko innym troszeczkę by słowo "nie" tu nie było w początku... nazwałabym rządni życia.
Nie jeden zdrowy człowiek, kiedy patrzy na takiego dzielnego człowieka łapie się za głowę i pomyśli. A ja tyle razy myślę, że jestem bezradny, nie mam sił czasu i pieniędzy...
Okazuje się, że najważniejsze to chcieć. Jak mówi przysłowie: dla chcącego nic trudnego.
Albo: chcieć to móc.
Choć jak uwielbiam to: wszystko mogę w Tym który mnie umacnia...
#dzisiejsza#codzienność#dziś#blog#niepełnosprawni#pasjonaci#życia#nieustraszeni#uparci#2024#wierzący#że#się#uda
0 notes
Text
Podsumowanie: Sierpień 2024
🌼Na wadze: w tym miesiącu zważyłam się 3 razy, bo tak wypadło z moich 2-tygodniowych stawań na wadze. Mimo, że nie liczę kca1 już grubo ponad miesiąc, moja w@ga uparcie trzyma się poniżej prawidłowego BMI... A sierpień kończę znowu mini spadkiem.
🌼Limit kaloryczny: nadal i niezmiennie jest to +/-2100 kcal. Według obliczeń niby moje CPM ale jestem pewna, że mogę spokojnie jeść trochę wiecej. Nadal jem 4 posiłki dziennie i pare przekąsek. Nie liczę kca1 od ponad 50 dni.
Zaprzestanie liczenia nie spowodowało jednak tego, że nagle zaczęłam jeść inaczej niż wcześniej. Jedyna zmiana jest tak na prawdę przyzwolenie na dowolną ilość warzyw w ciągu dnia i ewentualnie jakieś owoce (choć za samymi owocami nie przepadam). Łatwiej mi też czasami "złamać" zasady i zjeść jakiegoś loda czy kawałek pizzy.
🌼Różności: To był dość luźny miesiąc w pracy (oprócz maratonu na początku) miałam sporo czasu dla siebie. Mój S. postanowił pojechać do Niemiec i wczoraj właśnie opuścił mnie na miesiąc. Udało się nam zorganizować turniej w Magic The Gathering, raz zagrać sesję AD&D i raz wybrać się na granie do naszego sklepiku. To ważna sprawa bo spędzamy wtedy razem miły czas. Kupiłam sobie szkicownik i postanowiłam też więcej rysować. Byłam na wizycie u psychiatry - następna dopiero w grudniu dalej biorę Escitalopram i bardzo dobrze na mnie działa. Mój stan umysłu jest stabilny i czuję się w końcu dobrze.
🌼Statystyka kroków z sierpnia
Co nowego we Wrzesniu
🌼Nadal nie liczę kcal
🌼Muszę przeżyć miesiąc rozłąki z moim "małżem" a dawno nie spałam w pustym mieszkaniu
🌼powoli szykujemy się na październikowy wyjazd na Majorkę
30 notes
·
View notes
Text
zwierciadło dobra
-
Patrzę w te brązowe oczy,
na słońcu jakby miodem pokryte,
serce umiera z tęsknoty,
gdy pomyśli się o ich zachwycie.
Odnalazłam w nich dawno swój dom,
zwierciadło, w którym widać dobro,
przyglądam się, widząc w nich schron,
bez obaw przepadam stanowczo.
Ten Twój brąz kojarzony z bezpieczeństwem,
czyli tym, czego od paru lat szukałam,
wpatruję się w te barwy tylko z uśmiechem,
ponieważ tak uparcie je pokochałam.
#cytaty#cytat po polsku#polski cytat#smutne#mój cytat#depressing quotes#cytaty o miłości#brak miłości#miłość#smutno#cytaty po polsku#polskie cytaty#cytat dnia#smutny cytat#blog z cytatami#wiersze o miłości#wiersze#wiersz#poezja#milosc#cytaty miłosne
22 notes
·
View notes
Text
Dobry wieczór moje miłe Motylki! 🦋
[18.03.2024]
Dziennik pokładowo-motylkowy będzie dziś krótszy i mniej emocjonalny. Wczorajsze uzewnętrznienie dało mi chwilę spokoju (oraz dotkliwy globus). Chociaż nawet gdybym chciała, ciężko nad czymkolwiek płakać śpiąc cały dzień. Natrętne mary o jedzeniu po których budzi mnie uczucie podobne jakbym właśnie skończyła nagrywki z Nikocado Avocado powróciły. Wbrew temu co wygłodniały mózg próbuje mi wmówić wyrzekłam się jedzenia na ten dzień. Planuję przeciągnąć post do jutra. Z kronikarskiego obowiązku pragnę wspomnieć, iż całkowicie niszczę sobie szansę na przyszłość dzisiejszymi wagarami. Była wychowawczyni prawi mi wyrzuty, że choroba mamy była złotym biletem ku mojej promocji do następnej klasy. W jednym muszę się z nią zgodzić, powinnam powtarzać poprzedni rok. Boleśnie to odczuwam. Pobiłam życiowy rekord jeśli chodzi o nieobecności. Trudność sprawia mi umycie zębów więc czy istnieje sposobność abym nadrobiła, piętrzący się w moich oczach, materiał? Pewnie tak, lecz słabość każe mi zamykać się w pierzastym kokonie i bezczynnie leżeć. Strach zostawiłam dawno za sobą, żyje czystą obojętnością. Przyszłość? Pojęcie zbyt abstrakcyjne abym mogła realnie odczuć trwogę. Zwyczajnie jej nie widzę, nie w moim przypadku.
Mama na czas bliżej nieokreślony zostaje w domu. Ciągle przekładają datę jej wizyty. Ta informacja była najbliżej wyciągnięcia mnie z objęć słodkiego otępienia. Pępowina znów zacisnęła uścisk. Leczenie to jedyna wizja wolności pozostawiająca mnie bez wyrzutów sumienia. Przecież będzie bezpieczna, brnąc ku zdrowiu ale, pierwszy raz, uwalniając mnie spod oka "Wielkiego brata". Zamiast tego złorzeczyła od rana wizjami własnej śmierci ponieważ leniwa córka opuszcza szkołę. Nie potrafię jej wyjaśnić moich motywów. Może tak skutecznie wmawiam sobie, że chodzi o coś ponad moją ułomnością? W końcu sama nie widzę przyczyny która uparcie przykuwa mnie do łóżka z dala od szkoły, znajomych, społeczeństa - życia. Wszystko co wiem to niechęć i łzy które pojawiają się na horyzoncie wraz z wizją opuszczenia bezpiecznych pieleszy.
Nic nie zjadłam, teoretycznie powinnam uznać dzień za udany lecz szczerze, od jakiegoś czasu żadnego tak nie tytułuje. Tylko powyższy wpis pozwoli uratować dzisiaj od rychłego zapomnienia, zlania wraz z kolejnymi bliźniaczymi godzinami. I tak aż do śmierci.
ZJEDZONE: 0kcal
SPALONE: ???
BILANS: 0kcal
Chudej nocy Motylki! 🦋
#nie chce być gruba#gruba szmata#gruba świnia#jestem gruba#tylko dla motylków#tłusta świnia#grubaska#tłuścioch#bede motylkiem#będę motylkiem#nie jestem glodna#nie chce jeść#nie jem#nie bede jesc#nie chce jesc#będę lekka#nie będę jeść#będę szczupła#bede lekka jak motylek#bede lekka#bede piekna#grube uda#za gruba#gruba swinia#jestem motylkiem#aż do kości#chcę widzieć swoje kości#az do kosci#chce widziec swoje kosci#motylki blog
24 notes
·
View notes
Text
nie powinno mi zależeć.
wele razy pokazywał mi, że ta droga prowadzi do nikąd. jednak ja wiedziałam lepiej, uparcie chciałam wytrzeć własny szlak w jego sercu.
dzisiaj, po trzech latach wędrówki muszę przyznać mu rację. traciłam czas na kogoś, kto nigdy mnie nie pokochał. ale to był tylko czas tracony, a nie stracony.
nauczył mnie wierzyć, mieć nadzieję i być pewnym swoich celów. a najważniejsze, pokazał mi, że umiem kochać bez względu na to, jak bardzo bym się upierała, że jest inaczej.
nie potrafię o nim zapomnieć. próbuję i na nowo zapętlam się w stare schematy. powinnam przestać uganiać się za jego cieniem, skoro wiem, że nigdy się nie odwróci.
jaki to ma sens?
7 notes
·
View notes
Text
Zawsze trzeba wiedzieć, kiedy kończy się jakiś etap w życiu. Jeśli uparcie chcemy w nim trwać dłużej niż to konieczne tracimy radość i sens tego, co przed nami.
32 notes
·
View notes
Text
16.06.2024 niedziela
1. Klątwa pralnicza trwa: ciemne pranie musiałam zrobić drugi raz, bo mi jakieś białe plamy zostały.
2. Po aqua jedna babeczka namówiła mnie na jacuzzi. Wszystko byłoby spoko, gdyby nie to, że instruktor pływania w tymże jacuzzi zostawił nastoletniego chłopca z bardzo wyraźną dysfunkcją rozwojową, który w tej mikrej wannie w obecności trzech dorosłych kobiet, a jednocześnie bez formalnego nadzoru uparcie nurkował.
Niekomfortowo.
3. W swój weekend muszę wkomponować drzemkę, żebym nie była zaskoczona, kiedy mgnienie oka trwa dwie godziny.
4. Wytężonej pracy jeszcze 3 tygodnie, ale z dziećmi już tylko jeden.
11 notes
·
View notes
Text
Kanapowy Collage
Zaczęło się niewinnie. Moja kotka drapała uparcie róg nowiutkiej kanapy. Powód kupna nowej kanapy? Poprzednia z Eco skóry została zadrapana na śmierć.
Wracając do rogu. Naszyłam kawałek starego dżinsu a reszta już sama poszła :)
9 notes
·
View notes
Text
Żyletka, wódka i tabletki będą ostatnimi którzy zobaczą jak płaczę i chcę umrzeć.
Będą ostatnimi którzy ukołyszą mnie do wiecznego snu i odrodzenia.
Dzisiaj ( 21 października) czułam się wyjątkowo źle podobnie jak wczoraj.
Łzy spływały strumykiem po twarzy.
Tylko zawsze je ukrywam żeby inny nikt nie widział.
Wróciły też urojenia i halucynacje.
Tak bardzo się nie mogę doczekać swojego samobójstwa...
Postanowiłam powiedzieć prawdę u psychiatry i zobaczymy co powie psychiatra.
Tyle szans już dawałam życiu ja mam dość.
Ta rozmowa 5 listopada z psychiatrą będzie wielką niewiadomą. Kto wie czy on mnie skierować będzie chciał do szpitala.
Ale ja już nie mam sił chcieć pomocy. Jestem taka zmęczona.
Narazie myślę o tym by powiedzieć jak się u mnie dzieje psychiatrze ale nie jestem pewna czy to będzie ostatnia wizyta u niego.
Być może będzie tego nie wiem.
Na ten moment nie potrafię myśleć o niczym innym niż o samobójstwie.
Każda śmierć wydaje się straszną to jasne ale nie tak bardzo jak życie.
Nie można trzymać siłą człowieka jeśli ten uparcie postanowi zginąć- to jest moje motto.
Trzymanie człowieka siłą bo inaczej będzie przykro jest bardziej egoistyczne niż samobójstwo.
Absolutnie nie chcę żeby ktokolwiek trzymał mnie siłą.
Rozumiem rodzinie będzie przykro ale te cierpienie wywierca mi czaszkę.
Fascynuję mnie niesamowicie co jest po śmierci bo ja wierzę, że istnieje coś. Do tego stopnia żeby się zabić bo wiem,że po drugiej stronie będzie mi lepiej.
#myśli samobojcze#ból istnienia#blog z cytatami#ból wewnętrzny#ból#cierpienie#samobójstwo#depresja#borderline
3 notes
·
View notes
Text
Na co wydaję kasę?
Między innymi na takie tego typu sprawy.
Już jest pomieszanie z poplątaniem, a ja nadal zamawiam. 🙉 Jedni ciuchy, inni żarcie, a ja uparcie-. Nie mam niebieskiego pojęcia, co to są te naklejki z pianki. Kosztują około 7 PLN. Włożyłam do koszyka. Przekonam się. Dobrego dnia Wam ży... czy ja nie życzyłam? A nie. Te sploty w głowie. Dobrego Waszego śródziemnomorskiego! Do przeczytania! Susły. 😉
9 notes
·
View notes
Text
Mam cudowne uczucie, że wszystko czego pragnę powoli zmierza w moją stronę. Niby jestem taka sama, a jednak czuję, że się zmieniam - co za tym idzie, zmieniam pomalutku swoje życie na takie, jakiego zawsze dla siebie pragnęłam. Te zmiany bardziej zachodzą w mojej głowie niż w dniu codziennym choć już teraz zajmuję się tym, o czym jeszcze rok temu nie miałam pojęcia. Uwielbiam zmiany. Są tak niewygodne, a jednocześnie bardzo przyjemne.
Pamiętam, jak jako nastolatka uwielbiałam matematyczne (niektóre, bo nie znosiłam geometrii) zadania do rozwiązywania. Wkurzałam się, gdy źle coś robiłam i wynik wychodził nie taki jak powinien, ale uparcie robiłam zadanie jeszcze raz od początku, i jeszcze raz i jeszcze raz (choć złościłam się i chodziłam po pokoju gadając do siebie). Moment, gdy w końcu mi się udało był tak łagodnie przyjemny i satysfakcjonujący.
Jakiś niedawny czas temu postanowiłam, że w taki sam sposób podejdę do mojego życia dorosłego. Zamiast porzucać coś, bo nie idzie mi dobrze od początku, uparłam się, że tym razem nie dam się tak łatwo.
I teraz czuję się znacznie lepiej. Dumna i zadowolona z siebie, bo coś w końcu się ruszyło i idzie w naprawę dobrą stronę.
Tym razem nie dam za wygraną.
2 notes
·
View notes
Text
Oczywiście, oto kontynuacja
---
Następnego dnia mgła była gęstsza niż wcześniej, a ulice wydawały się zatonąć w jej bezkształtnym objęciu. Światło poranka przedzierało się z trudem przez zasłonę szarości, nadając miastu ponury, zimny odcień. Anna stała przy oknie, patrząc na krople deszczu, które uparcie uderzały w szybę. Przez chwilę zastanawiała się, czy warto w ogóle wychodzić. Myśl o kolejnym dniu w biurze, pośród ludzi pogrążonych w tej samej przygnębiającej monotonii, wydawała się niemal nie do zniesienia.
W końcu jednak sięgnęła po płaszcz i kapelusz, zasunęła zamek do końca i zamknęła drzwi. Chodniki były mokre i śliskie, a powietrze ciężkie jak wczoraj. W drodze na przystanek Anna szła powoli, jakby każda kolejna kropla deszczu obciążała jej kroki. I wtedy, gdzieś na skraju widoczności, dostrzegła niewyraźny kontur – starsza kobieta siedziała na ławce, ubrana w stary, zniszczony płaszcz, z torbą przewieszoną przez ramię. Choć Anna minęła ją szybko, coś ją zatrzymało.
Spojrzała w stronę kobiety jeszcze raz i zobaczyła jej twarz – pełną zmarszczek, ale spokojną, jakby patrzyła gdzieś daleko poza mgłę, w miejsce, do którego nikt inny nie miał dostępu. Anna poczuła nagły impuls, jakby coś kazało jej podejść. Zawahała się, ale w końcu zrobiła kilka kroków do przodu.
– Dzień dobry – powiedziała cicho, przysiadając obok na skraju ławki. Kobieta spojrzała na nią i uśmiechnęła się lekko, choć w jej spojrzeniu kryła się głęboka melancholia.
– Czeka pani na kogoś? – zapytała Anna, nie wiedząc, dlaczego w ogóle zadała to pytanie.
– Może tak, może nie – odparła kobieta, wzruszając lekko ramionami. – Czasem czekam, czasem po prostu siedzę. Ale dzisiaj… Dzisiaj czekam.
Anna poczuła, że słowa tej kobiety mają w sobie coś nieuchwytnego, coś, co przypominało jej własne uczucie zawieszenia. Jakby były odpowiedzią na pytanie, którego jeszcze nie zadała.
– Może pani się wydać to dziwne, ale mam wrażenie, że ja też… na coś czekam. Tylko że nie wiem na co – powiedziała cicho Anna, niepewna, dlaczego dzieli się tym z zupełnie obcą osobą.
Kobieta uśmiechnęła się szerzej, jej oczy zdawały się błyszczeć, mimo że wokół wciąż panował mrok mgły.
– Czekanie to nie zawsze strata czasu. Czasem czekamy, bo czegoś potrzebujemy, a czasem dlatego, że jeszcze nie jesteśmy gotowi i świat musi poczekać na nas – powiedziała cicho, jakby bardziej do siebie niż do Anny.
Na chwilę zapadła cisza. Anna poczuła się dziwnie spokojna, jakby w słowach kobiety było coś znajomego, coś, co wyjaśniało jej własne zagubienie. Przypomniała sobie klucz, który poprzedniego dnia obracała w dłoniach. Był to klucz do jej starego domu, do miejsca, które zostawiła dawno temu, wraz ze wspomnieniami, które próbowała wymazać.
– Myśli pani, że można wrócić do miejsca, które się zostawiło? – zapytała w końcu.
Kobieta spojrzała na nią łagodnie, a w jej oczach pojawiła się ciepła iskra.
– Można. Ale to, co tam znajdziesz, będzie inne. Może nie to miejsce się zmieniło, tylko ty. Czasem wracamy po to, by się przekonać, że to już nie nasze miejsce. A czasem – by znaleźć siebie na nowo.
Anna spuściła wzrok. Poczuła, że w jej sercu zaczyna budzić się coś, co przez długi czas było uśpione – mała iskierka nadziei, może nawet odwagi. Być może nadszedł czas, by zmierzyć się z tym, co zostawiła za sobą. Spojrzała na kobietę i uśmiechnęła się delikatnie, wdzięczna za te słowa.
– Dziękuję – powiedziała.
Starsza kobieta skinęła głową i spojrzała przed siebie, jakby wracała do swojego tajemniczego oczekiwania. Anna wstała i ruszyła dalej, ale już bez tego ciężaru, który towarzyszył jej od dawna. Może to spotkanie było przypadkowe, a może nie – jednak poczuła, że mgła wokół niej zaczyna się lekko przerzedzać.
Tego dnia, wracając do mieszkania, wyjęła stary klucz z kieszeni i położyła go na stole. Odczuła w sobie gotowość, by otworzyć drzwi do wspomnień, przed którymi tak długo uciekała. W jej sercu tliła się cicha pewność – że być może to właśnie tam, za tymi drzwiami, znajdzie odpowiedzi na pytania, które budziły się wraz z każdym mglistym porankiem.
2 notes
·
View notes
Text
Jak można być tak blisko rozwiązania i nadal uparcie go nie widzieć...
8 notes
·
View notes
Text
Środa
Obudziliśmy się znów około 8, więc pospane. I dzień zaczął się nawet spokojnie.
On coś się jedynie spiął przed wyjściem, że ma dziurę w koszulce, ale ona po prostu była tak odgnieciona. Nie wiem czemu, bo ją prasowałam, ale stwierdził, że nadaje się do wyrzucenia. 😂 co jak co, ale koszulek Mu nie brakuje, więc jebać. Poza tym było miło, ale oczywiście dalej nic. Trochę w głębi duszy się zirytowałam, jakiego mini buziaka dał wychodząc, ale szybko olałam temat.
Przyjechał jego prezent urodzinowy, na który składamy się z Młodym, więc fajnie.
Chciałam zamówić też w końcu mikrofalówkę. Zdecydowałam się i upatrzyłam sobie, wydawało się, idealną. I co się okazało? Że oczywiście nie jest da się jej zamówić przez neta, a jest dostępna tylko w jednym Media Expert w całej Polsce (oczywiście ok. 300km ode mnie), więc lekko się wkurwiłam. Więc uparcie szukałam dalej i znalazłam inną, z podobną sytuacją. Z tym że ta już była dostępna w kilku sklepach więcej. Najbliżej około 100km, ale tylko z ekspozycji. Co ciekawe, akurat mój dziadek pochodzi z tamtych stron i akurat dzisiaj tam był na grobach i u siostry. Także dostał misję.
I tym sposobem za wiele czasu na pracę mi nie zostało, a jeszcze moja Ola napisała mi, żebym przyjechała na pazy (u stóp tym razem) wcześniej. Więc do wyjścia znów w sumie chuja zrobiłam.
Na szczęście jak wróciłam udało mi się zmotywować i trochę się odrobiłam, zanim On przyjechał przed 19.
Wieczór też minął całkiem w porządku. Poza tym że niespodziewanie zaczęła się zajebista burza. A już miało nie padać. Ale prądu ani internetu nie wywaliło, więc pograliśmy obydwoje.
Dziadek misji podołał, choć nie bez nerwów i przeszkód. Droga, która miała trwać 33min. zajęła mu 1h15min. 🫣 ale nawet nie był tak zły, jak by mógł. Jeszcze przekonam się jutro, bo ma mi ją przywieźć.
Mam teraz tydzień “przedokresowy”. Powinnam ostatnią tabletkę wziąć w sobotę, ale wzięłam wczoraj i dzisiaj już nie, żeby na wyjazd zacząć kolejne opakowanie, a nie mieć okres. I chyba dlatego więcej paliłam, bo cały czas chciało mi się jeść. Mimo ładnego zjedzenia cateringu i podjedzenia jeszcze jakichś słodyczy.
Udało mi się też znów położyć jak On się jeszcze ogarniał, żeby “potajemnie” zrobić aplikację. No, ale i tak już nawet nie liczę, że coś będzie. Może chociaż wreszcie sobie lodzika zażyczy, bo już tydzień i 1,5 dnia. I dokładnie miesiąc bez seksu…
Bilans:
Neo (papierosy): ⬇️ 👎 9-11 (nie jestem pewna)
Dbanie o siebie: ↔️ 👍 pazy u stóp zrobione, choć przesunęłam mycie włosów
Jedzenie: ↔️ 👍 catering zgodnie z planem + podjadanie
Związek: ↔️ 👍 może nie aż tak dobrze, jak wczoraj, ale nadal ok
Choroba: ↔️ 👎
Praca: ↔️ 👍 nie zrobiłam wszystkiego, co bym chciała, ale to niewykonalne na jeden dzień, jest ok
Inne obowiązki: ↔️ 👍 planowałam pranie, którego nie zrobiłam, ale nie było pilne
Samopoczucie: ↔️ 👍 znów załamka idąc spać, przez tematy intymne, ale ogólnie okej
#miło(ść)#miło#cisza przed burzą#relacja#związek#miłość#lifestyle#toksyczna relacja#toksyczny związek#on po 40#miła atmosfera#spokój#komunikacja#rozmowa#ona przed 30#kartka z pamiętnika#toksyczna miłość#pamiętnik#prezent urodzinowy#Media Expert#mikrofalówka#paznokcie#pedicure#antykoncepcja#tabletki antykoncepcyjne#po polsku#Polska#polski blog#blog po polsku#blog
6 notes
·
View notes
Text
Cierpiałam bo uparcie nie chciałam Ciebie stracić, a nie zauważyłam jak w tym wszystkim straciłam siebie.
12 notes
·
View notes