#chcę być szczęśliwy
Explore tagged Tumblr posts
Text
Z ŻYCIA SAMOTNIKA - wpis 16 (10.09.2024)
-> Wrześniowe przemyślenia, plany i postanowienia
Tym razem nie pochwalę się żadnym szczególnym osiągnięciem, tudzież sukcesem, a zechcę podzielić się swoimi myślami, refleksjami i pokrótce opowiedzieć, co się u mnie ostatnio dzieje. Nie odniosę się też do żadnego konkretnego dnia w przeciwieństwie do poprzednich wpisów, więc ten wpis najzwyczajniej w świecie mówiąc należeć będzie do bardzo ogólnych. Zastanawiam się nad ewentualną zmianą, żeby tych ogólnych wpisów jak ten dzisiejszy, pojawiało się więcej, ale... wszystko zweryfikuje czas. Przejdźmy do głównej lektury!
W kalendarzu ni stąd, ni zowąd zjawił się wrzesień, a wraz z nadejściem tego miesiąca czy nawet jeszcze parę dni przed wrześniem odniosłem wrażenie, że moje dni stały się zdecydowanie intensywniejsze. Przede wszystkim zacząłem częściej chodzić do pracy - łapałem dużo więcej planów filmowych (gdzie gram drobne role), odważyłem także zatrudnić się po raz pierwszy przy nalewaniu piwa na meczu piłki nożnej i zapewne na jednym razie się nie skończy, albowiem praca ta nie okazała się taka straszna jak mi się początkowo wydawało. Dochodzi jeszcze do tego moja, jakby nie patrzeć, stała (od początku maja) rola ochroniarza na multimedialnym parku fontann w niemalże każdy piątek i sobotę, aczkolwiek tamtejsze niecałe dwugodzinne, wieczorne spacery i pilnowanie porządku, po ok. trzydziestu już w sumie służbach, są dla mnie pryszczem. Pieniędzy nigdzie nie inkasuję zbyt ogromnych, choć staram się cieszyć z każdej zarobionej złotówki, jednocześnie nie rujnując na pracy swojego zdrowia. O wiele gorzej zaś przedstawia się moje życie towarzyskie, które od wielu lat praktycznie nie istnieje i zazwyczaj niezobowiązujące kontakty utrzymuję tylko pisane, z mniej lub bardziej "randomowymi" (przypadkowymi) osobami. Owych kontaktów nawiązałem sporo - na Tumblrze, na 6obcy, na "Liczniku samotnych dni" a kiedyś też nawet na jednym z portali randkowych, choć wiele z nich okazało się tak płytkich, niczym rzeka po wielomiesięcznej suszy, że zacząłem zastanawiać się, czy one mają jakiś sens... Lubię poznawać nowe osoby, "odkrywać" je, dowiadywać się, czym się zajmują itp. i choć często jestem nieśmiały w relacjach, bywam cichy, zamknięty w sobie, szczególnie w życiu realnym, to martwi mnie, jak wiele należy inwestować w znajomości i jak trudno jest na ogół sprawić by druga strona zainteresowała się także nami, zapytała się, jak minął nam dzień, jak się czujemy, żeby odezwała się sama z siebie. Innymi słowy, by druga strona też dała coś od siebie. Jednostronne lub prawie jednostronne znajomości są u mnie chlebem powszednim i przyznaję się, że... męczą mnie solidnie. Czuję się w nich niczym niepotrzebnie starający się o czyjąś uwagę, względy dziennikarz, najczęściej będący na końcu porzucony czy skreślony, nieważne z jak dużym wysiłkiem przez niego włożonym. Stwierdziłem, że muszę coś z tym fantem zrobić, no i zacząłem działać! Choć nie jest to dla mnie bułką z masłem, ograniczyłem, bądź powoli urywam kontakty z większością znajomych, szczególnie z tymi osobami, u których czuję się jedynie piątym kołem u wozu. W zamian za gonitwę za wszystkimi niepożądającymi mnie ludźmi, mam zamiar skoncentrować, skupić się bardziej na sobie, na swoich celach, pragnieniach itp., jednocześnie zostawiając przy sobie tylko niektóre osoby. Nie znaczy to oczywiście, że odcinam się od całego świata, zamykam się w kącie, a wręcz przeciwnie - pozostaję otwarty na interakcje z innymi, jak i nowe znajomości! Może nawet odnowię wkrótce relację z jedną, dwiema personami? Mimo, że daję radę żyć, funkcjonować bez żadnych przyjaciół, to nie ukrywam, że chciałbym spotkać kogoś, kto stanie się moją bliską osobą, z kim przeżyję fajne, wspólne chwile spędzone na opowiadaniu np. o swoim hobby, o swoim dniu, żeby móc pochwalić się różnymi rzeczami, błahostkami, no i super by było również choć raz na jakiś czas zobaczyć się - usłyszeć czyjś śmiech, pouśmiechać się do siebie nawzajem i żebym też ja stał się dla tej osoby kimś ważniejszym, stał się czyimś oparciem, czyjąś pomocą, kimś, na kogo można liczyć. Aktualnie nie mam w sumie nic do stracenia, więc staram się nabierać odwagi, więcej ogólnie odzywać się, udzielać, a nuż ktoś mnie zauważy i zrodzi się jakaś miła interakcja? Cóż... zobaczymy co przyniesie przyszłość! Dla ciekawskich, zdjęcie cyknięto na jednym z moich niedawnych planów zdjęciowych.
#kartka z pamiętnika#mój blog#mój pamiętnik#mój tekst#moje myśli#moje przemyślenia#moje#z życia samotnika#z życia wzięte#ludzie#moje życie#kontakty#relacje#brak kontaktu#chcę być szczęśliwy#samotność#bez miłości#bez przyjaciół#nie mam nikogo#nadzieja#relacje międzyludzkie#znajomości#inwestowanie#odwaga#samotne życie#życie w pojedynkę#samotnie#blog#natłok myśli#myśli
154 notes
·
View notes
Text
-Czy myślisz, że każdy zasługuje na szczęście?
-Tak.
-To czemu uważasz, że Ty nie zasługujesz na nie?
#szczęście#chcę być szczęśliwy#chcę być szczęśliwa#smutne cytaty#chcę umrzeć#nie chcę tu być#nie chcę cierpieć#nienawidzę życia#nie chcę żyć#ratunku#nienawidzę swojego ciała
4 notes
·
View notes
Text
jeden wielki rel
Wiecie co jest naprawdę tragiczne? Że ci najsmutniejsi, ci najbardziej skrzywdzeni, złamani, ci których życie najmocniej kopnęło w d*pe… to właśnie oni przyjdą do was z największym uśmiechem. Okażą wam największą miłość. Będą się starać zrobić wszystko, żeby ból który oni czują nigdy nie stał się waszym udziałem. Jednak najsmutniejsze jest to, że od tego wcale nie jest im lepiej. Ich ból nie jest mniejszy. A jest wręcz jeszcze gorzej. Bo dla nich nikt tego nie robi. O nich nikt nie walczy.
48 & 26/01/23
#pomocy#ratunku#niech mi ktoś pomoże#nienawidzę swojego ciała#chcę być piękna#chcę być szczęśliwa#chcę być szczęśliwy#nie chcę żyć#nie chcę cierpieć#nie chcę tu być#nie chcę jeść#chcę być lekka#nie chcę tak żyć#nie chce mi się żyć#chcę umrzeć#nienawidzę życia#nienawidzę żyć#nienawidzę siebie#depresja#porady dla motylków#będę motylkiem#będę szczupła#nienawidzę swojego życia#zabije sie#zabiję się#mam dość życia#mam dosyć życia#zrozumienie
1K notes
·
View notes
Text
Chciałabym znowu zobaczyć zakochanego Dareczka :)
#wiem że być może to nie byłoby to samo co włarek#ale zakochany darek to taki słodziak#że już nawet jak władek nigdy nie wróci#to chcę żeby darek był po prostu szczęśliwy#po prostu#barwy szczęścia dajcie darkowi nowego chłopaka błagam
1 note
·
View note
Text
Chcę być szczęśliwy do tego stopnia, że zapomnę o wszystkim, przez co przeszedłem.
377 notes
·
View notes
Text
Nigdy nie wybaczyłbym sobie jakby ktoś cię skrzywdził. Chcę stać przed tobą jak wielki mur i cię chronić, bo wiem jaki jest ten świat. Chcę być z tobą, gdy jesteś szczęśliwy i smutny, zawsze.
13 notes
·
View notes
Text
Byłem silny, teraz chcę być szczęśliwy!!!....
#cytat po polsku#cytat dnia#cytatowo#blog post#blog z cytatami#mądry cytat#polski cytat#polskie cytaty#cytat#cytaty
32 notes
·
View notes
Text
Niesprawiedliwa ocena
6.10.2024
Od jakichś 3 tygodni chodzę 2-3 razy dziennie i sprawdzam czy nie mam awizo w sprawie wniosku stypendialnego o który wnioskowałam w czerwcu, a który miałam realizować od lipca. Chodzi o tą rzecz, którą już kilkukrotnie wspominałam i o której już kilkukrotnie mówiłam, że wolałabym, aby nie była mi przyznana.
No więc... chociaż milion razy mówili mi, że mam czekać na awizo, że decyzja przyjdzie drogą poczty polskiej, że od momentu odebrania info mam 7 dnia na podpisanie umowy lub przesłanie odwołania itp itd. To te CHOOOJE wysłały mi maila z info, że nie dostaję stypendium, że ta wiadomość zostanie przekazana za pośrednictwem poczty, owszem, ale dopiero jak się zjeżdża w dół tego listu dowiaduję się po 1 - że zostałam zdyskwalifikowana z powodu błędu formalnego, 2 - że mam 7 dnia na odwołanie OD DATY WYSŁANIA PRZEZ NICH TEGO MAILA. Co za choooooje!
I chociaż naprawdę nie chcę tego stypendium, bo się zajadę i zejdę ze stresu, to TAK TEGO NIE ZOSTAWIĘ! Napisałam odwołanie i chyba napiszę skargę do Ministerstwa, bo co to za podstępne zagrywki!!???
I teraz sama karta oceny mojego wniosku, która NAGLE pojawiła się w moim panelu użytkownika (wcześniej wymieniłam z nimi milion maili z pytaniem kiedy i jak to zostanie ogłoszone, a oni wciąż, że dostanę pismo za pośrednictwem poczty polskiej ARGH), bo to jest jakaś niedorzeczna kpina!
No więc karta wygląda tak:
Skreśliło mnie to jedno "NIE" i to takie "NIE" z dupy, bo dlaczego niby? Według pozostałych członków komisji jestem "TAK", a według tej jednej osoby "NIE". I ta osoba z powodu tego "nie" nie wystawiła mi w ogóle punktów w ocenie kolejnych kryteriów, co jest o tyle ciekawe, że pozostali członkowie komisji ocenili mój projekt bardzo wysoko. Jeden naprawdę - WYSOKO, na maksymalną liczbę punktów (!!!!). Ale ostateczna punktacja była dodawana i dzielona przez 3 (tyle było członków komisji), więc ostatecznie dzielono sumę kolumn z dwoma wysokimi ocenami oraz jedną kolumnę z samymi zerami, bo "wnioskodawczyni nie może być beneficjentką stypendium", a mimo tego I TAK zyskałam liczbę punktów, która powinna mnie kwalifikować otrzymania tego stypendium xD Czyli ponadprzeciętnie.
Ale to nie ważne - bo było to jedno "NIE" w karcie oceny.
JPDL.
Co za... Normalnie jestem taaaaak bardzo rozgoryczona!
Emocje czuję wielkie, chociaż przecież racjonalnie wiem, że nie mam czasu i przestrzeni na realizację tego stypendium TERAZ. A jak chujowo bym się czuła, gdybym jednak chciała przyjąć to stypendium i czekała na nie w napieciu?
No cóż.
Ech. Wczoraj cały dzień tworzyłam info do projektu na którego realizację W KOŃCU (YEY!!!! :D :D) dostaliśmy środki i który jak najprędzej musimy wdrożyć. Mój narzeczony cały wczorajszy dzień tworzył właśnie materiał na rzecz tego projektu i dawało mu to tyle szczęścia... pod wieczór wyznał "Po tym tygodniu wiem, że bardzo chcę pracować z domu, zdalnie. Chcę znaleźć taką pracę. A najbardziej chcę robić TO. Jestem szczęśliwy tworząc." - no i ja to totalnie widzę. Mój chłopak teraz do projektu robi to, co pozwala mu budować portfolio w zakresie branży i zawodu z którego robi magisterkę. Zawsze był tym zajarany, podoba mu się nauka, ale teraz, gdy nie wykonuje zadań domowych tylko właściwą pracę, na poziomie branży poczuł, że to jest TO.
Wzrusz.
I ja też chcę go mieć w domu.
To znaczy nie bez przerwy, bo dostanę pierdolca xD Ale częściej. To nam da przestrzeń na lepszą wymianę w opiece nad psem (np: ja mogę w niektóre dni wyjść na homeoffice do kawiarni, a w inne dni on, czasem razem, możemy podróżować itp), większe możliwości mobilne i zaoszczędzenie czasu na dojazdy do i z pracy. No i regularne godziny posiłków. :D
Fajnie będzie.
7 notes
·
View notes
Text
Wydarte bogactwa
Żeby Was... No i kurwa wykrakałem. Posłuchajcie:
Nie mogę. Nie mogę być spokojny i szczęśliwy. I jeszcze ten jęzor jaszczurzy. Wszystko co złego powiem to się spełnia jak za dotknięciem czarodziejskiego penisa.
//
Unikam orzechów jak ognia. Ostatnio spisywaliśmy Kamyki. Mówię do Kiero, że nie chcę za dużo, bo zęby, ale pani Matce dam. Zachowałem sobie paczkę. No i dziś myślę - A przegryzę do gierki, skoro pogoda do dupy. - No, przegryzłem. Przy trzecim wyplułem plombę. KURWA JEGO ZAJEBANA MAĆ!!!
//
No i chuj z moich oszczędności, premii i w ogóle dobrego samopoczucia. Znowu czuję się jak [zdołowane gówno.
13 notes
·
View notes
Text
izabela łęcka i jej umiejętność czytania
czyli poczytaj ze mną lalkę ;D feat. romeo i julia
izabela jest dość kontrowersyjną postacią, ponieważ pomimo jej katastrofalnego wpływu na wokulskiego jest wyraźnie zaznaczone w powieści, że raczej nie jest za to bądź za niego odpowiedzialna. trudno oceniać moralność postaci tak głęboko zagmatwanych w kulturę - tutaj chcę się skupić na jednym fragmencie, o tym, jak postrzeganie świata izabeli zostało przedstawione przez jej interpretację "romea i julii".
izabela egzemplarz dramatu dostała od rossiego i czyta go, ponieważ nie odwiedził jej w czasie swojej wizyty w wwie. fantazjując o niedoszłym spotkaniu przychodzi jej na myśl wokulski:
wyobrażenie sobie wokulskiego jako pobłażliwie głaskanego psa mówi bardzo wiele o tym, na jaką rolę on wg. niej może zasługiwać. nie jest to pierwszy raz jak nasz stach jest porównywany do psa łęckich:
czytając, izabela deklamowałaby wokulskiemu skargę romea, jakby była powiedziana przez rossiego o niej. myśli o tym z przyjemnością - status łęckiej opiera się na byciu pożądaną przez mężczyzn. czuje się bardziej *obrażona* niż zrozpaczona kiedy jakiś się dla niej nie poświęca. to jest pierwsza rzecz która odróżnia ją od julii, która rzeczywiście kocha romea i pragnie z nim być, cierpi z powodu rozłąki. ten fakt jakby nie był zarejestrowany przez izabelę, która "wciela się" w tę niecierpiącą "julię" w tym wymyślonym scenariuszu. izabeli jest lepiej jako *obiekt* adoracji cierpiącego mężczyzny niż jako zakochana kobieta, więc przeinacza scenę z dramatu.
dobrze, a czemu mówi to wokulskiemu?
bo wie, że wokulski jak pies znosiłby wszystko i nadal poświęcał się dla niej. nie czuje się źle z tego powodu, nie czuje się mu coś winna, nie czuje, jakby go wykorzystywała.
przerwa od analizy. teraz musimy się umówić, kochani, że nieważne ile hajsu wokulski wrzuca w izabelę, ona *nie* jest zobowiązana do żadnego uczucia względem niego. masę konkretnie *chłopców* ma z tym problem, ale kobiety nie muszą za życzliwość mężczyzn płacić relacją z nimi.
ten sentyment nie wyklucza się jednak z innym: izabela nie jest tępa, i wie, że wykorzystuje *nie tylko* życzliwość wokulskiego, ale i jego miłość do niej. i tu zaczyna się inny parallelizm do julii wg. łęckiej i jej obecnej sytuacji - jako obiekt westchnień romea, "julia" ma nad nim władzę. władzę kontrolowania dostępu do siebie:
może go pogardliwie drapać pod brodą i łaskawie pozwalać na leżenie u jej stóp. oczywiście w oryginale, jak to w romansach bywa, miłość obnaża obu kochanków - julia może złamać i kontrolować serce romea, ale romeo również może tak zrobić julii. w "władzy" biegnącej z wrażliwości, intymności i znania drugiej osoby jest równość. branie pod uwagę swojej możliwości do manipulowania drugiej osoby nie jest dobrym fundamentem na miłość, point blank. co było tragedią odseparowania od kochanka przez siły wyższe w fantazji izabeli jest prawem kobiety do bycia słabością mężczyzn i wykorzystywania tego faktu, choćby powodowało to cierpienie.
czytając dalej, napotyka na najbardziej znany lament julii. julia kocha romea i cierpi, że z powodu jego rodu (imienia) nie mogą być razem. jego wysokie urodzenie nie obchodzi julii, ją uwiódł chłopak przy pomocy boleśnie chrześcijańskiego flirtu (lmao). gdyby nie *pochodzenie* romea, mogliby być tak szczęśliwi!
łęcka natomiast:
sama przyznaje, że poza byciem niedostępnym śpiewakiem, rossi jej nie imponuje.
gardzi samym pomysłem bycia z nim w... prawdziwej relacji? takiej, w której ludzie są ze sobą na co dzień?
kolejny dowód na to, że w swojej fascynacji niektórymi panami łęcka nie ma za cel rzeczywistej relacji z nimi. "tragizm" jest tym co ją przyciąga - fantazjuje o rossim, o posągu apollina. nie chce spełnienia, jedynie komfort, stałość, hołd.
izabela zauważa, że jako powierniczka florentyna po prostu nie dałaby jej takiej satysfakcji, jak dewocja wokulskiego, która jest świadectwem dobrze wypełnionej roli społecznej. czy winą izabeli, że jej rolą jest być usługiwaną? pożądaną? że nie potrafi przestawić się na lichą rolę czyjejś żony?
#lalka#bolesław prus#romeo i julia#pollit#długi post#izabela łęcka#stanisław wokulski#literatura polska#otóż okazuje się że w ten scenie jest więcej#niż śliczny pan na kolanach#taka pułapka literatury nastawiona na mnie#lekko mnie poniosło ale czy można mnie winić?
50 notes
·
View notes
Text
Z ŻYCIA SAMOTNIKA - wpis 9 (28.05.2024)
-> Niedzielna wycieczka - złapany MAN NG313 #3322 i więcej!
Na początku maja, jak co roku, startuje sezon turystyczny. Wiele zabytkowych pojazdów budzi się z letargu i wyrusza na podbój swych ojczystych tras by przyciągnąć miłośników starszego taboru, a także potencjalnych zwiedzających. Za szczegółową atrakcję w moim mieście uchodzą linie 36 oraz 100, uruchamiane w każdy weekend na przestrzeni pięciu miesięcy, aż do września. Do grona pasażerów tymi znanymi liniami niedawno zaliczyłem także samego siebie. Oto moja relacja z pierwszej w tym roku wyprawy na "trzydziestce szóstce" i "setce".
19 maja 2024. Zapragnąłem w coś sobie pograć, obejrzeć ciekawą produkcję czy cokolwiek innego, żeby zapełnić wolny czas. Nie posiadałem jednak chwilowo dostępu do komputera i pół dnia przeleżałem w łóżku z telefonem w dłoniach. Nie miałem prawie żadnego pomysłu jak spędzić ten dzień, ale myślałem sporo o linii autobusowej 100, na której bardzo chciałem spotkać MAN'a NG313 #3322. Egzemplarz ten, z tego co przeglądałem, podobno wyjechał znowuż na "setkę", jak się okazało, w drugi weekend z rzędu i początkowo nie chciało mi się w to wierzyć by ten sam autobus gościł na linii drugi raz z rzędu - z tego co mi się bowiem wydawało, co każdy weekend wyjeżdża z reguły co innego i pojawiający się ten sam tabor co z ubiegłego weekendu zdarza się bardzo rzadko. Postanowiłem wyjść na miasto i przekonać się, jaka jest prawda. Ledwo wyrobiłem się na przystanek skąd miał odjechać wóz, a okazało się, że #3322 naprawdę kursował! Nie ukrywam, że cieszyłem się z tego powodu, tym bardziej, że w poprzedni miniony weekend nie miałem zupełnie możliwości przejechania się nim ze względu na całodzienne i wyczerpujące plany filmowe, na których musiałem uczestniczyć, jednak za drugim razem nic nie stało już na przeszkodzie by udać się w podróż. Lekko zdyszany, ale szczęśliwy, wsiadłem do upragnionego przegubowca, zająłem miejsce siedzące tuż za trzecią parą drzwi i wkrótce czekało mnie już tylko najlepsze - słuchanie jak kierowca wrzuca kolejne biegi, rozpędza się do coraz większych prędkości i hamuje. Moje uszy, delektując się dźwiękami wspomnianego wozu, ucieszyły się na tyle, że w trakcie jazdy kilkukrotnie zbierało mi się na płacz... Niby zwyczajny, normalny dwudziestodwuletni wóz, a jednak przejażdżka nim bardzo mnie satysfakcjonowała i tak naprawdę nie żałowałem ani jednej sekundy tam spędzonej. Swojej wyprawy nie chciałem jednak kończyć na linii 100 i po tym gdy wysiadłem z osiemnastometrowego pomieszczenia na kółkach, ażeby dostarczyć sobie jeszcze więcej wrażeń z tego fajnie rozwijającego się niedzielnego popołudnia, przerzuciłem się na linię tramwajową 36. O ile wybór spośród zabytkowych autobusów okazał się bardzo ubogi (kursowały tylko dwie różne sztuki), to linia 36 oferowała już znacznie bogatszy wybór spośród aż czterech szynowych wozów. Mimo zatem dwukrotnie większych możliwości w przeciwieństwie do linii 100, zapolowałem tylko na jeden tramwaj, a wybrańcem okazał się widoczny na zdjęciu Konstal 13N o nr taborowym 407, który niezaprzeczalnie kojarzy mi się z pięknymi, beztroskimi czasami dzieciństwa. Czasami takimi, w których spotkanie takiej oto słynnej "parówki" czy też "stopiątki" (Konstala 105Na) było absolutną normą. Wkrótce wszystkie zabytki z tego dnia zameldowały się w swoich domach (zajezdniach), a ponieważ nie chciałem jeszcze kończyć wyprawy, próbowałem jeszcze przez kolejne ok. dwie godziny złapać coś ciekawego ze współczesnego taboru, choć niestety nie było mi już dane przejechać się czymś nadzwyczajnym spośród setek nowoczesnych Swingów, Hyundai'ów i nie tylko.
Czy wyprawa mi się podobała? Jasne! Przyznaję, że pojawienie się na mieście jednego z moich ulubionych pojazdów było jednym z niewielu powodów, dla których zdecydowałem się wyjść z domu. W innym przypadku zapewne leżałbym nadal w łóżku i możliwe, że nie wstałbym z niego. Mam nadzieję złapać #3322 jeszcze wiele razy, a może na linię 100 wyjedzie drugi z moich ulubieńców - Jelcz Mastero #4942? Na pewno skorzystałbym z okazji! Ogólnie przejażdżki komunikacją miejską i dźwięki przemieszczających się wozów często mnie rozluźniają i pozwalają mi choć chwilowo się odprężyć i cieszyć się z życia.
#z życia wzięte#kartka z pamiętnika#mój pamiętnik#mój tekst#moje życie#moje myśli#retro#historia#nostalgia#moje przemyślenia#samotne życie#samotność#chcę być szczęśliwy#introwertyk#myśli#brak motywacji#chęć#brak miłości#brak sił#przeszłość#uśmiech przez łzy#życie#czas#cytaty#autobus#tramwaje#tęsknota#transport#czas wolny#emocje
7 notes
·
View notes
Text
Starasz się wyjść z ciemnego miejsca? Jestem z Ciebie dumna! Dąż do tego dalej, bo gdzieś tam jest światło- szczęśliwe, zdrowe życie. Wierzę, że Ci się uda i trzymam mocno za Ciebie kciuki <33
#cytaty o życiu#cytat o życiu#cytaty o śmierci#cytat o śmierci#nie chce żyć#nie chcę żyć#nie chcę tu być#chcę umrzeć#nie chcę cierpieć#ratunku#nienawidzę życia#nienawidzę siebie#chcę być szczęśliwa#chcę być szczęśliwy#chcę się zabić#chce sie zabic
4 notes
·
View notes
Text
Wiecie co? W życiu przychodzi taki moment w którym czujemy pustkę. Ciężko nam wyrazić swoje uczucia i rozmawiać o nich. Nic dla nas nie ma sensu i znaczenia. Ale gdy spotkacie osobę, która jest w stanie wam pomóc i chce to zrobić, nie bójcie się poprosić o pomoc. W najbardziej niespodziewanych momentach spotkacie kogoś kto bardzo wam pomoże.
Jak wiecie, prowadziłem na tym koncie tematykę "diet". I będąc szczerym, żałuję wszystkiego co zrobiłem. To co próbowałem osiągnąć było ciężkie do zdobycia, ale gdy już byłem coraz bliżej celu zacząłem wątpić. Rzeczy, które popełnicie będąc młodym mogą już na zawsze z wami zostać.
Postawiłem granicę. Chciałem schudnąć do 35 kilogramów i poczuć wreszcie satysfakcję, chciałem być akceptowany. Ale wiecie co? To czy wyglądacie tak czy inaczej niczego nie zmienia. I mówię wam to na moim przykładzie. Jeśli raz wejdziecie w bagno, drugi raz nie wyjdziecie. Do teraz mam problem ze sobą i choć ciężko mi to przyznać to tak właśnie jest.
Nie bójcie się mówić o sobie, nie bójcie się wyrażać siebie. Bo właśnie takie blokady doprowadzają nas do stanu o którym wcześniej nawet nie myśleliśmy. Społeczność w tych czasach jest jaka jest, ale powinniśmy być na to odporni. Hejt jest wszędzie.
Nie mówię wam, że od razu będzie kolorowo. Nie będę wam wciskać kitów. Po prostu przemyślmy wszystko co dzieje się w naszym życiu, spróbujmy je zmienić tak, aby każdemu było dobrze.
Głodówki, cięcie się lub cokolwiek innego robicie nie jest na waszą korzyść. Przez głodówki możecie już nigdy nie myśleć normalnie o jedzeniu i ciężko wam będzie normalnie funkcjonować, a przez cięcie się zostają blizny na całe życie. Samobójstwo też nie jest dobrym pomysłem, i choć myślałem o nim wiele razy to teraz mogę szczerze powiedzieć, że nie myślałem racjonalnie. Życie jest tylko jedno, powinniśmy się szanować i dbać o siebie. Tymczasem staramy się zniszczyć siebie po to by ktoś inny nas zaakceptował.
Kochani, życie tak nie działa.
Chciałbym wam powiedzieć, że jesteście najbardziej wartościowymi osobami na świecie. Ludzie są naprawdę wartościowi. I zamiast siedzieć i użalać się nad sobą powinniśmy się wspierać i iść na przód. Bo halo, kto jak nie my?
Od dziś mój profil służy do wzajemnego wspierania się i pocieszania. Chcę żebyście wy wszyscy byli szczęśliwi bo właśnie na to zasługujemy. Nie bójcie się pisać i wyrażać siebie. A jeśli boicie się porozmawiać z kimś bliskim piszcie do mnie! Wiem, że może nie zmienię świata i społeczności ale może choć trochę pomogę tym którzy tutaj trafią.
#letsbehealthy
#healthcare#recovery#bede lekka#bede motylkiem#blogi motylkowe#będę motylkiem#będę lekka#chce byc lekka#jestem motylkiem#lekkie motylki#motylki any#lekka jak motyl#dam rade#pomoc
5 notes
·
View notes
Text
Czym nie jest terapia
- Dzień dobry. Mam problem z alkoholem. Nadużywam go.
- Dzień dobry. Co pan przez to dokładnie rozumie?
- Przez co?
- Przez nadużywanie. Po czym poznaje pan, że wypił za dużo.
- Bywa tak, że gdy zacznę, nie potrafię przestać. Planuję wypić dwa piwa, a kończy się na sześciu i czasem jeszcze kilku drinkach. Od pewnego czasu jest już tak w zasadzie zawsze. Nie chcę się upić, a się upijam. Mam z tego powodu coraz więcej problemów. W pracy już chyba coś się domyślają, żona trzyma się ode mnie z daleka. Kiedyś kupowałem piwa tylko na weekend, teraz rzadko wytrzymuję do czwartku. Przeważnie zaczynam już w środę pod wieczór.
- Rzeczywiście sproo wskazuje na to, że ma pan upośledzoną kontrolę nad częstością i ilością wypijanego alkoholu, mogę to potwierdzić. Jeżeli nic pan z tym nie zrobi, to problemy zaczną się mnożyć. Nie tylko te relacyjne, ale także ze zdrowiem.
- Ze zdrowiem?
- No tak, picie alkoholu istotnie obciąża między innymi wątrobę, nerki, trzustkę, o sercu i fatalnych skutkach dla układu nerwowego już nawet nie wspominam.
- Naprawdę?
- Tak, naprawdę. Zwłaszcza w dużych ilościach, a o takich w pana przypadku zdaje się mówimy.
- Zatem, zatem… Zatem wygląda na to, że powinienem nie pić? Że jeżeli chce być zdrowy i szczęśliwy powinienem odstawić alkohol?
- Zdecydowanie tak!
- Dziękuję, dziękuję panie terapeuto, że mi pan to uświadomił! Niby tego się spodziewałem przychodząc tutaj, jednak dopiero usłyszenie tego wprost od kogoś znającego się na rzeczy sprawia, że to naprawdę do mnie dociera. Jestem panu niezmiernie wdzięczny. Od dzisiaj już nie piję, jak mogłem być taki głupi…!
Tak NIE wygląda terapia uzależnień. I choć oczywiście mocno to teraz przerysowałem, mam wrażenie, że pacjenci i ich rodziny czasami wyobrażają ją sobie w ten sposób. Jasne, wiara w to, że ktoś rozumiejący uzależnienie może poprzez rozmowę otworzyć pacjenta na problem jest słuszna, ale stanowi dopiero początek drogi do zmiany i z pewnością nie jest wystarczająca. Ujmując rzecz inaczej, wprawdzie cuda się zdarzają, to jednak terapia jest przede wszystkim procesem nie tylko rozłożonym w czasie, ale także wymagającym motywacji, samodyscypliny i konsekwencji oraz zaangażowania obu stron.
2 notes
·
View notes
Text
Stałem dzisiaj z dziesięć minut przed pieczywem w Biedronce. Stałem w bezruchu. Przez głowę przeplatały przeróżne myśli: "Co ja tu robię?", "Dlaczego jeszcze nie potrafię sobie z tym poradzić?", "Nie umiem zdecydować co bym zjadł z tego gównianego jedzenia", "Czy ja w ogóle jestem szczęśliwy?", "Czy to mnie już pożarło?", "Jestem słaby.", "Nie chcę tu być", "Powinienem być dumny z mojego sukcesu.", "Jebać wszystkich, na niczym już mi nie zależy.", "Może pójdę do psychologa i z grubej rury bez żadnych emocji wszystko powiem?", "Może jednak gdzieś się potknę o własne myśli i to zrobię co mam w głowie.". Stałem tak długo myśląc. Popełniałem na środku alejki przy pieczywie samobójstwo na dwadzieścia sposobów. Poczułem jak oczy nachodzą łzami. Wtedy się ocknąłem. Zrozumiałem, że przegrałem. To wszystko co budowałem, tą całą siłę, nadzieję, wiarę to już prysło. Opuściło mnie. Byłem wkurwiony na samego siebie. Obrzydliwie wkurwiony bo jak? Praktykujesz coś, ćwiczysz, starasz się od tego uwolnić i co? Jeden błąd i wszystko wraca. I znów czujesz się jak cztery lata temu w najgorszym okresie życia. Bez sensu kurwa. Znów czujesz, że nic nie będzie w stanie cię powstrzymać, uratować. Znów myślisz żeby zrobić sobie krzywdę na tysiąc sposobów. Wszystko gaśnie. Chcesz zabić tą część siebie która jest pozytywna, uśmiechnięta i dobra bo uważasz ją za słabość. Pierdole te stany. Nienawidzę siebie.
@s0ullessboy13
128 notes
·
View notes
Text
Lubię czuć przyjemne ciepło w sercu, gdy dostanę powiadomienie o twojej wiadomości. Jednak nie lubię strachu, że kiedyś już tej wiadomości nie będzie. To najbardziej mnie z nim łączy wiesz kochanie? Tylko on nigdy się z tym nie pogodzi chociaż się poddał, a ja dalej nie dam ci spokoju. To nie chodzi o to, że jestem uzależniony tylko chcę twojego szczęścia. Chcę być obecny nawet jeśli będzie ktoś inny, bo chcę widzieć jak się podnosisz z uśmiechem. Chcę sprawiać, że będziesz szczęśliwy. Boję się jednak, że nie podołam oczekiwaniom, które sam sobie stawiam.
2 notes
·
View notes