#ona przed 30
Explore tagged Tumblr posts
Text
Muszę wypracować w sobie jakąś, choćby małą, regularność. 🙈 co w sumie = organizację, bo to wszystko kwestia czasu, że znów przez tydzień milczałam.
W sobotę „letko” odjebałam. Nawet nie letko. Postanowiłam odpowietrzyć kaloryfery. Które w sumie wcale nie były zapowietrzone.
Ale rok temu płaciłam w zimie po 1000 zł/mies. za gaz, a bez pomocy kominka nie byłam w stanie nagrzać powyżej 22 stopni. I co? I posłuchałam kumpla, że ważna jest też regulacja zaworów dopływu i odpływu wody z kaloryferów - w odpowiedniej kolejności.
Uznałam, że to świetny pomysł. Wzięłam prysznic po całym dniu sprzątania i podjęłam się wspomnianej misji. Nie spodziewając się oczywiście, że już przy drugim kaloryferze wyląduje na mnie nie wiem ile litrów syfiastej wody.
Ale to nie był największy problem. Okazało się, że ciśnienie na piecu spadło do 0. W związku z czym nie miałam nawet ciepłej wody. A zawór dobijający… nie działał. Ze starości najpewniej się zapiekł. Dramat.
W niedzielę przyjechał do mnie dziadek, wymontował ten zawór i pół dnia próbował moczyć go w WD i jakkolwiek nim poruszyć kombinerkami, ale nic to nie dało - nie drgnął.
Po kilku telefonach na „pogotowia hydrauliczne” (od większości oczywiście usłyszałam „nie da się”) dowiedziałam się, że zawór pasuje wymienić, ale oczywiście w niedzielę się nie uda, bo nie ma gdzie go kupić. Za to MOŻNA dopuścić wodę jakimś innym sposobem, ręczne. Koszt usługi 350 zł. I tak nie tak tragicznie jak na niedzielę. Przecież musiałam się w końcu umyć.
A wymiana zaworu później 2x tyle.
A kolejny, kończący się już na szczęście tydzień, też nie był łaskawy…
#lifestyle#życie#po polsku#polska#polski blog#polski tumblr#kaloryfery#odpowietrzanie kaloryferów#kocioł dwufazowy#piec#ogrzewanie#ciepła woda#hydraulik#ciśnienie w instalacji#cwu#blog#codzienność#ona przed 30#trudne sprawy#złota rączka#pogotowie hydrauliczne#polish tumblr#tumblr po polsku
12 notes
·
View notes
Text
Żyje się dużo lepiej, łatwiej, spokojniej, przyjemniej, gdy skupisz się na sobie.
Podobno.
Dziś przez krótką chwilę, przeglądając rolki na Instagramie, które mnie zainspirowały, udało mi się.
Pomyślałam, że trzeba robić fajne i przyjemne rzeczy dla siebie, rozwijać się, inwestować w siebie. To była taka krótka chwila, w której poczułam ogromny spokój i ukojenie, z myślą o zajęciu się samą sobą.
I wtedy nie będzie czasu na zamartwianie się Nim.
A stres w niczym nie pomoże. Jeśli będzie chciał zrobić coś złego to to zrobi. Czy coś da to, że będę nad tym rozkminiać? Przecież i tak nie dam rady się na to przygotować. A negatywne myśli widać, nawet jeśli staram się nie dać tego po sobie poznać. I to podświadomie oddziałuje. I tylko zwiększa prawdopodobieństwo, ze coś się wyjebie. Niby 0*x to nadal 0, ale nigdy nie wiadomo czy rzeczywiście jest to 0. Tylko po co martwić się na zapas.
To, że nad tym myślę, wcale nie znaczy, że jestem z tym pogodzona.
#lifestyle#miłość#miło(ść)#związek#uczucia#zdrada#refleksja#stres#strach#samotność#zamartwianie#inwestycja w siebie#ona przed 30#jak żyć#przywiązanie#toksyczna relacja#toksyczny związek#przygotowanie#przerażenie#motywacja#życiowe#rozwój osobisty#rozwój
16 notes
·
View notes
Text
Musiałam wyżygać rozdygotanie emocjonalne i takie luźne rozkminy
9-12-2024
Mam za sobą fantastyczny weekend - w końcu odpoczęłam. Miło spędziałma czas. Poczułam sie zarazem optymalnie zmęczona i przyjemnie zafascynowana nowymi odkryciami. Zabraliśmy moich rodziców na Jarmark Bożonarodzeniowy w Dreźnie, zwiedziliśmy miasto. Było miło.
Zrobiłam też test i mam kolejny certyfikat na koncie.
Oglądałam fajny film, mam urocze skarpetki, czytam fajną książkę (w audiobooku ofc), ALE jedna wiadomość od siostry rozwaliła mnie totalnie. Złośliwa i mała wiadomość - znowu próbuje rozpętać burzę o coś, co wyjaśniłam jakieś 6 mc temu, a wcześniej rok temu, a wcześniej jeszcze kilka razy... a co w ogóle miało miejsce albo dwa lata temu, albo nawet trzy lata temu.
Siostra zapytała mnie wtedy "o której będę?" (u niej, w domu, gdy jeszcze nie miałam biletu, nie miałam NIC, wszystko zależało od tego o której wyjdę z biura, a to zależało od tego kiedy ukończę swoje biurowe obowiązki - a dużo tego było tamtego dnia, dopiero po wyjściu z biura miałam kupić bilet na pociąg, a wiadomo, jak z pociagami bywa, czasem się spóźniają, czasem uciekają, a potem zobaczymy o której do niej dotrę... a! I jeszcze po drodze wtedy miałam chyba jej zakupy zrobić, bo miałyśmy u niej robić przetwory). I tu wyszło zarazem - a) zła komunikacja, b) robienie założeń, c) dopisywanie intencji.
Tamtego dnia siostra dzwoniła już drugi albo trzeci raz domagając się informacji, kiedy będę, a ja jej mówiłam, że nie wiem, że teraz mam urwanie głowy w pracy, że jestem na tym skupiona, że po pracy dam jej znać, że pewnie po piętnastej dopiero się urwę (z pracy).
Z mojego punktu widzenia prawda: będę PO PIĘTNASTEJ, bo wcześniej nie dam rady wyjść z biura, od piętnastej do dwudziestej jest cała rozciągłość godzin i trafię do niej najprędzej jak się da.
Dla mojej siostry to znaczyło, że będę u niej między 15:00 a 15:30.
Dałam jej znać, jak wyszłam z biura, że jestem w drodze, o której mam pociąg (jakoś tuż po piętnastej odjeżdżał), a ona cały dzień potem zrzędziła, że nie szanuję jej czasu, bo miałam być PO PIĘTNASTEJ! I mnie wtedy zatkało, bo niby JAK miałam być u niej, chociażby na logikę, po godzinie 15:00, jak wie, że do 16:00 miałam pracować? Jak słuchała, że jestem w biurze, że mam masę służbowych dokumentów do wykonania - mówiłam to nie raz, mówiłam, że nie mam czasu, bo jestem w pracy, że nie będę mogła z niej wyjść wcześniej niż o piętnastej - więc nie ma sensu do mnie wydzwaniać od 12 do 14 co chcę, jeżeli się umówiłyśmy, że przyjadę do niej PO PRACY z której się chwilkę wcześniej urwę pracując zdalnie.
Dla mnie cała komunikacja tamtego dnia była legit - dałam jej tyle razy znać, że jestem zajęta pracą służbową, a potem z przyjemnością wpadłam do Kauflanda na zakupy. Byłam u niej tuż przed 17. Zrobiłyśmy te przetwory, wypiłyśmy kawę i już o 21 byłam w pociągu powrotnym do domu.
Dla mnie wszystko było ok.
A dla mojej siostry tamten dzień to powód do olbrzymiego bólu dupy (chociaż wtedy wcale tak bardzo zła nie była - wyjaśniłam jej wtedy jak sytuacja wyglądała z mojej strony, a ona wyjaśniła, że chciała się umówic na godzinę).
Obydwie poczyniłyśmy założenia - ona ewidentnie uznała, że JASNO zapytała na którą godzinę się umawiamy (to nie to samo co pytanie "o której będziesz?"), a ja uwiązałam się tego, co mi mówiła: że ma wolny dzień, i tak nie ma nic zaplanowane, że się nudzi, więc jak będę to będę i będzie dobrze.
No ewidentnie nie.
I nie podważam tego - ja nie wiedziałam, że ona chce poznać sztywną godzinę (zresztą to nie ode mnie zależało, a od pociagu... dotąd nie kminię, jak jej się składało to co tamtego dnia ode mnie słyszała, gdy wydzwaniała do mnie do pracy i gdy jej mówiłam, że nie mogę jej jeszcze określić, bo muszę skończyć pracę... nie przyjęła tego do wiadomości? Lekceważyła moją pracę? nie wiem), a to dla niej było równoznaczne z lekceważeniem jej osoby. Przykro mi, nie miałam takich intencji.
Ja się czułam lekceważona tym, że nie przyjmowała do wiadomości, że nie mogę bardziej określić czasu przyjazdu niż "popołudniu" lub "po pracy". Nie miałam możliwości tego sprawdzić wtedy. Bo byłam w pracy.
No i dziś znowu to wywlokła.
A złośliwie to wywleka często... jakoś latem też wywlekła ni z tego ni z owego. Ja poczułąm się zła i zraniona - bo kurde, nie będę za to przepraszać do końca życia! Było wyjaśnione? Było! Zła komunikacja? Ech, no włąśnie, bo każdorazowo przy tej okazji siostra zapomina to czego się dowiedziała i mój punkt widzenia tamtej sytuacji. Pamięta jedynie, że się spóźniłam, byłam przed 17, a miałam być "po 15". I za każdym razem od początku wyjaśnianie nieporozumienia, które wtedy zaszło. Ona to przedstawia jako moją winę. Wykpiewa, wyśmiewa. Ech, mój chłopak wtedy włączył się do rozmowy wyjaśniając, że jego zdaniem mam coraz lepszy tajming, że on bardzo przestrzega punktualności (tak, jest na tym punkcie wyjątkowo wrażliwy) i widzi jak duże postępy poczyniłam ze względu na dobro naszego związku xD, a tym bardziej: po poznaniu diagnozy na ADHD i faktycznie działających metod na punktualność.
Tego siostra sie wtedy nie spodziewała.
I tak to trwa - ja jestem w widoczny sposób bardziej wrażliwa na kwestie punktualności od czasu diagnozy na ADHD, bo już wiem jak sobie pomóc, a moja sitra jakby DOPIERO po tych ponad 30-latach wspólnego życia dopiero teraz zauważyła, że miewałam timeblindness i postanawia z tego uczynić moją największą wadę, wykręcić ją jako moje celowe narzędzie opresji wymierzone w nią i rozpętywać o to dziecinną gównoburzę w randomowych sytuacjach, aby było mi przykro.
Po chuj?
Za bardzo w tym jestem (tj. zaangażowana emocjonalnie), żeby to zrozumieć.
Nie rozumiem.
Dziś, randowmowo postanowiła wysłać mi dziecięcy zegarek jej synka i przytoczyć rozmowę jaką prowadziła z mężęm: że zegarek dobry dla małego, ale też dla Vill.
I dodała w smsie, że to tylko żart i żebym się nie obrażała.
No... uznałam, że żart niezabawny, ale wiąż jednak żart. "Chodzi o spóźnienia?" i wyjaśniłam jej, że to nie chodzi o to, że nie mam problem w rozumieniu zegara. Podesłałam jej kilka reelsów wyjaśniających timeblindness - życzliwie, zabawnych, ale ze zrozumieniem z czego to wynika, a nie z założeń osób neurotypowych na temat lekceważącego podejścia do czasu i innych ludzi reprezentowanych przez te osoby atypowe (my cholernie się staramy, nie lekceważymy, wręcz przeciwnie - zawsze jestem przygotowana wcześniej przed wyjściem, ale jak założę buty, to zapominam, gdzie odłożyłam klucz/torebkę/słuchawki aby ich nie zapomnieć zabrać, a jak ich szukam, to wpadam na masę innych problemów np: czy zabrać rękawiczki czy nie, gdzie położyłam kurtkę itp ... To jest wykańczające).
A siostra znowu wyszła z "nie zasłaniaj się ADHD! Jak masz ADHD to masz obowiązek lepiej planować czas, a ty wtedy powiedziałaś, że będziesz po 15, a byłaś przed 17!" - no i znowu, o rzecz sprzed lat. Jakby NIC co się wydarza teraz, co już nie raz ustalałyśmy, że w takim razie ZAWSZE będziemy się umawiać NA GODZINĘ i tych godzin zawsze przestrzegam od tamtego czasu, aby było fair.
Ja nie wiem skąd ten pomysł, ze jak ktoś ma diagnozę to "nie musi nic z tym robic"? Przecież diagnoza uwaglnia, po porostu przestajemy się TAK BOLEŚNIE I MĘCZĄCO maskować, niektórych rzeczy nie zmienimy i nigdy nie będą w nas funkcjonować jak u neurotypowych. Po prostu. I to okay. Jesteśmy różni. Ale decydujemy, gdzie się możemy spotkać. Tym czasem od siostry słyszę "masz być teraz jeszcze bardziej skupiona na tym, aby maskować, że masz ADHD i NIE MOŻESZ mieć żanych objawów, skoro masz już leki i diagnozę" - jak masz urwaną nogę to nie odrośnie do cholery! Mam inaczej zbudowany mózg. Nie działają u mnie metody, które działają u kogoś innego. Ech - na przykładzie dysleksji jej to wyjaśniałam - ten przykłąd łapie, bo latami widziała jak to działa, jak funkcjonuję jako jej starsza, oczytana siostra, która zdawała testy wiedzy z ortografii na 5, a wypracowania siała od błędów i literówek (treść ważniejsza od formy). I to potrafi przyjąć i nie dyskutuje z tym. ALE gdy słyszy "ADHD" to momentalnie się odpala...
Cholernie jest mi przykro. Wiem, ze ona jest dlako, a ja nota bene jestem w pracy gdy to pisze, ale strasznie mi przykro... Neguje się wciąż to kim jetsem, jaki progres poczyniam... wyciaga ten przykład z przed lat jako dowód na mój... brak odpowiedzialności, lekceważenie, głupotę, jako oprawczynię, która zadała jej krzywdę. Odmawia przyjęcia do wiadomości, że to było zwykłe niedogadanie się. Że nie było w tym złych intencji.
I to tak z dupy - dzieląc jakiś durny żart z mężem, w ramach wspomienia wydarzenia, które zawsze budzi silne emocje i ostra wymianę zdań.
Po co?
Nie rozumiem tego.
Płakać mi się chce.
Mam dziś jeszcze 4h roboty, a po rpacy robię projekt zaliczeniowy z koleżanką z grupy. A potem siadam do wykonania innego projektu zaliczeniowego - graficznego.
Dosłownie wczoraj, myjąc naczynia po podróży z Drezna (przygotowałam nam termosy z kawą, z herbatą) myślałam o tym, że zejście z tego poziomu stresu, który mam obecnie w życiu zajmie mi wedle literatury 3 mc.
Brakuje mi podróży, marzę o tym by podróżować i pracować zdalnie. Robić kontent z galerii sztuki. Kocham design i sztukę. I architekturę - dojrzałam do tego co kiedyś forshadowała moja kuzynka: żeby wrócić do architektury. Nie do bycia architektką, a do bycia entuzjastką formy, technologii, myśli projektowej. To są te aspekty, które uwielbiałam w studiach, a których nigdy nie zaznałam w pracy zawodowej (która była koszmarnie nudna, odtwórcza, bez zachwytu nad formą, bryłą, proejktem, historią - wszystko musiało być po prostu... zgodne z przepisami i tyle... budownictwo, ale design).
Westchnęłam wtedy ciężko - jeszcze prawie dwa lata tego kołchozu z brakiem czasu przez studia. Lubie studia. Ale jestem tak zmęczona, że nie mam przestrzeni na cieszenie się z nich.
A potem pomyślałam, że już sam związek, przed studiami, był dla mnie stresujacy i obfitujący w CHRONICZNY BRAK CZASU. Bo zrobiło się dwa razy więcej rodziny do odwiedzenia i dwa razy więcej przyjaciół do zadbania. Przecież ja już wtedy narzekałam na brak czasu.
:(
A teraz do tamtego okresu tęsknię - bo było mniej stresująco, a i tak bardzo męcząco...
Nie wiem...
Mam teraz totalny mindfuck, boję się (bo nadal ręka mi nie działa), myślę o tym co bedzie dla mnie dobre, komfortowe... i ciężko mi... Nie wiem co dalej, póki co chcę, aby dalej było po prostu tak... SZYBKO i ciężko.
Żle mi... ale zarazem widzę, że jest dobrze, że dbam o siebie. Umówiona jestem do gina, pójdę do fizjo, byłam z rodzicami na jarmaku. Było super.
Po rostu trudno mi od kilku lat o równowagę, taką dobrą.
20 notes
·
View notes
Text
01.09.24 UTRZYMANIE WAG1 dzień 549. Limit +/- 2100 kcal.
Wybrane posiłki:
Nie liczę kalorii od: 55 dni
Kochani, druga samotną noc za mną. "Małż" dojechał wczoraj na miejsce okolo 21:30. Pogadaliśmy dosłownie chwilę na wideo chacie. Po tej podróży wyglądał jak ofiara huraganu Katharina 😄. Stwierdziliśmy że trzeba wypocząć, więc tylko krótkie: "Dojechałem w jednym kawałku. Jak tam Ci dzień miną w pracy? Lovciam, lovciam i dobranoc!"
***
Dziś na lunch były zjebane frankfurterki... Łooj, bardzo niekorzystne kalorycznie, ale zostały po S. a nie chce ich wyrzucać. Nawet nie wiecie ile czasu zastanawiałam się czy ja powinnam je jeść. Ale pomyślałam sobie, że raczej mi nie zaszkodzą. Jutro zjem znowu trzy i będzie z głowy. Poza tym raczej spalę bez problemu
***
Dziś mam na nockę do pracy. Tak jak wspomniałam dużo roboty bo zamknięcie miesiąca. Cieszę się że nauczyłam moja Ukraińską Królewnę większości nocnych zadań. Dzięki temu będę mogła zająć się tym wszystkim, a ona zrobi to co zawsze powinno się zrobić na nocy. Nienawidzę zamknięcia miesiąca i cieszę się, że nie pada na mnie za często. Noo ale zapewne natuptam sporo kroków - spoko I guess...
***
A teraz krótko o 💩 (można pominąć jak kogoś to nie interesuje... Acz kolwiek ilość postów celebrujących wypróżnienie w kręgach edblr jest spora. Dorzucę więc swoją cegiełkę...klocek 😅)
Dziś rano stworzyłam takiego potwora, że odmówił odejścia... No, zaparł się i powiedział, że nie płynie... Tak kochani - regularne posiłki sprawiły, że moje kichy działają jak złoto i co rano mam owocne spotkanie z porcelaną - owocne i duże 🙈.
Kurde może to głupie, ale jestem z tego bardzo dumna.
***
Poza tym troszkę z rana posiedziałam nad projektem koszulki ( na prawdę muszę to już skończyć 🙄 i ciągle odkładam). Później drzemka przed pracą i tyle z dnia.
Jutro prawdopodobnie spotkam się z kolegami na karty (Commander) i może troszkę posprzątam w domu.
Trochę kotospamu
***
Dobrej nocy wam życzę i tradycyjnie pozdrawiam wszystkich nocnych stróżów i nocną zmianę na Tmblerze 🌙🌛🌝
Życzcie mi żeby mnie kurwica nie strzeliła 🙄.
#pro revovery#ed recovery#utrzymanie wagi#ed18+#edadult#chce byc piekna#foodbook#food log#jedzenie#chce byc zdrowa#zdrowe odżywianie
32 notes
·
View notes
Text
niedziela 22.09
۶ৎ podsumowanie dnia
zjedzone — binge
will this ever end...?
dostałam kilka (chyba) pokrzepiających komentarzy od was pod wczorajszym wpisie ale na żadne nie odpisałam bo miałam mętlik w głowie, ciężko było mi formułować myśli, a co dopiero ująć je w słowa. wczoraj po poventowaniu na blogu wzięłam się za naukę, dwa tematy z geografi, oraz za pisanie, mam na razie 1600 słów pierwszego rozdziału co jest tragicznym wynikiem jak na cały tydzień??? zwykłam pisać około 8000 tygodniowo rok temu, w 8 miesięcy około napisałam 600 stron opowiadania a teraz idzie tak mozolnie. poszłam spać o 1-2 i obudziłam się sama chwilę przed 8, nie mogłam już zasnąć więc poszłam wypić siemię i obejrzałam odcinek criminal minds. jak wszyscy uwielbiają jesienne wieczory, to ja uwielbiam jesienne poranki. kiedyś wstałam specjalnie dla nich wcześniej, teraz śpię do 9 żeby mieć mniej czasu na jedzenie w ciągu dnia XDD o 11 miałam binge i do 15.30 leżałam w łóżku, przyjechał mój ojciec chrzestny, ciotka i młodsza kuzynka. moja mama zachwycała się jaka ona jest chuda (mówi jej to dosłownie za każdym razem jak ją widzi i mam wrażenie że zarówno ona jak i jej mama jakiś niekomfortowo się z tym czują) a ojciec chrzestny wygłaszał homofobiczne prawicowe bóg honor ojczyzna opinie że gejów to by on najlepiej do psychiatryka wysłał i coś takiego. moja mama i ciotka słuchały tego z takimi minami 😐 i tylko wzruszały ramionami, po czasie ciotka jebła "no tak jest po prostu jedna nie chce być z facetem tylko chce być z drugą babą no co zrobisz" i skończyła się dyskusja. zawsze się zastanawiam czego oczekuje osoba wygładzające takie opinie, poklasku? naprawdę musi go szukać podczas rodzinnego spotkania? może czas zapisać się do kółka dyskusyjnego. chyba że boisz się że zostaniesz przegadany. do teraz pamiętam rozmowę z ojcem chrzestnym (30+ letnim stałym singlem który nigdy w związku nie był dla kontekstu) na temat mojego bierzmowania do którego nie poszłam. "a co jak twój chłopak będzie chciał śluby kościelnego" "to będzie miał problem" "a moje dziecko będzie normalne, będzie szło do bierzmowania" "znakomicie, a gdzie to dziecko?" "ty nie bądź taka mądra" "argumenty się skończyły?" "jakbym przestawił ci moje argumenty to byś się zesrała 💅🙄" przyjemniaczek. jutro wiezie mnie do szkoły bo 10:30 na i pewnie znowu przyjedzie godzinę spóźniony, nie znam drugiego człowieka który by tak nie szanował czasu innych 😭 przejedzie ci dwie godziny po czasie i powie ze sory spałem XDD
z kuzynką i ciotka poszłyśmy na ogródek pozrywać jabłka bo mam 4 jabłonie. zaraz zleci się połowa wiochy z prośbą o kilka sztuk, w sumie nie ma się co dziwić bo te jabłka są tak zajebiste, nigdy w sklepie nie kupiłam tak idealnych, twardych i kwaśnych. buszowałak z kuzynką po piwnicy bo chciałam jej oddać swoją starą deskorolke, poszłyśmy chwilę się przejechać i nie byłam w stanu nawet ustać na tym 😭 a jak byłam w jej wieku to chodziłam z koleżankami na mega stromą górkę i zjeżdżałyśmy z niej dla funu na siedząco. nikt kończyn nie połamał ale chodziłyśmy tak podrapane bo za każdym razem jak czułysmy że zaraz się rozjebiemy na tej desce to skręcałyśmy w krzaki na poboczu. kilka razy samochód nas prawie potrącił bo to była normalna droga XD tylko ze w lesie. wiem że się rozpisuje na dziwny temat ake wolę pisać o tym niż ventować 💁
potrzebowałam zmiany w życiu więc przerzuciłam się z fitatu na yazio. złapałam się właśnie na tym że zaplanowałam już co będę jadła jutro i we wtorek XD usunęłam te posiłki bo taka fiksacja na jedzeniu nie działa na.mnie dobrze. będę wpisywać bezpośrednio przed zjedzeniem. postaram się jeść tyle ile potrzebuje (mój apetyt w końcu chyba opada) tak jak to robiłam kiedy udało mi się dobić 6 tygodni bez napadu. mam teraz ciężarki do ćwiczeń więc 3x w tygodniu postaram się ich używać, dbać przyzwoitą ilość białka, może urośnie mi jakiś mięsień i metabolizm przyspieszy. śledzę na reddicie kilka wątków związanych z bulimia, zdrowym odżywianiem, objadaniem się. wyświetlił mi się dziś wpis kogoś to tak jak ja zaliczył relapse w tym ostatnim i jego/jej sytuacja była bardzo podobna do mojej, również przyczynił się do tego powrót do szkoły. to jest czyjaś odpowiedź która mi się spodobała i chcę ją sobie wziąć do serca.
może powinnam wrócić do pisania w dzienniku. swoją drogą, jeżeli zdarza mi się binge w ciągu tygodnia to jest to najczęściej maksymalnie do godziny po moim powrocie do szkoły. taki przedział czasowy między zjedzeniem posiłku a zabraniu się za naukę. czuję się zmęczona, mam ochotę szybko poprawić sobie nastrój nawpierdalaniem się. zastanawiam się nad rozwiązaniem tego problemu, co mi przychodzic do głowy to nie odpoczywać od razu po powrocie (lubię sobie posiedzieć godzinę zanim za cokolwiek się wezmę) tylko niemal od razu się za coś zabrać, odpoczynek przełożyć na
wieczór kiedy już skończę z z nauką. swoją drogą czeka mnie dziś kolejna godzina śleńczenia nad geografią (rozszerzenie), to ten przedmiot do którego muszę wykorzystać całą masę skojarzeń aby zapamiętać niektóre chore nazwy xd (i tak mam lepiej niż biolchem pod tym względem) myśląc o erze KENozoicznej wyobrażam sobie ryans goslinga w stroju innuuta bo akurat wtedy polska była wielokrotnie zlodowaciała co przyczyniło się do powstania rzeźby polodowcowej na północy kraju. ogólnie całkiem lubię się uczyć :> tylko nie lubię jak mam zapierdol z dosłownie każdego przedmiotu i czuję jakby brakowało mi miejsca w mózgu na pomieszczenie tego.
#chce byc idealna#chude jest piękne#chudosc#odchudzanie#nie chce jesc#podsumowamie#kartka z pamietnika
27 notes
·
View notes
Text
kurde wpierdzielilam cala paczke czipsow przed chwila, wczesniej jadlam maka i wogule mega duzo
WIĘC OFICJALNIE...
DO 30 SIERPNIA WODA + MUSY I ĆWICZENIA BO SIE ZAJEBIE PRZED SZKOLA
mam taki plan ogolnie zeby teraz pierwsze 2 dni nic nie jeść, potem jeden dzień moge zjeść kilka musów np. 1 z owolovo i 1 ten konjac bo kupilam dzisiaj i potem znowu 2 dni i mega sie ekstytuje
decyzje podjełam bo sie zorientowalam ze znowu bede gruba w tą zime i że siedze w ławce z przyjaciółką która tbh jest troche moim th1n$pø i strasznie jej zazdroszcze bo ma mega szybki metabolizm i jest mega chuda więc przy niej bym wyglądała jeszcze bardziej obrzydliwie i jak dzisiaj byłam w sklepie wziełam takie spodnie jeansowe i tak śmiesznie w nich wyglądałam że sie dosłownie śmiałam na cały głos w przymieżalni przed jakieś 30 sekund bez przerwy.
Ogólnie robie zmiane, będe dbała o siebie, robiła makijaż do szkoły itp.
jak nie wytrzymam bez jedzenia to poszukam jakichś tabletek na żyganie choć boje sie żygania i mnie to strasznie brzydzi
a i wiecie czy nasiona chia naprawde pomagają?? niewiem wkońcu
a wogule dzisiaj przyjaciolka na jedna grupke wysylala nasiona chia jak pije, a potem gadala ze kocha biegac choc nienawidzi i gadala na te nasiona "mniam" "kocham" itp.
girl jak chcesz atencji to sie tak odrazy mówi a nie zachowujszz sie jak sie zachowujesz
potem kolejna jeszce lepsza bo chudsza odemnie gada że nie lubi swoich ud to im napisałam o tym w sklepie z jeansami to sie zamkneły
one serio użalają sie nad sobą myśląc że mają bardzo źle bo ojejku raz sobie poćwiczą i wypiją te jebane nasiona a potem wpierdolą jakieś ciastka które mają może 600kcal i sie beda obzerac
kochani to tak nie dziala
nie wiedza ze inni maja owiele gorsze problemy
jeszcze jak im napisalam ze istnieja od odchudzania choroby psychiczne to sie zdziwily
ja oczywiscie nie mam takich strasznych problemow bo sie ciagle nad soba uzalam ze tez mam zle a nie mam
a i wuecue co zrobić żeby przestac caly czas gadac czegos o sobie? wszyscy wiedza o mnie wszystko oprocz ed i any bo ciagle cos gadam. taka jedna dziewczyna z klasy jest taka skryta i prawie nic o niej niewiem i jej zadroszcze
ciala tez jej zazdroszcze a i tak ona repostuje te filmiki ze nie lubi swojego ciala
niedawno mnie to irytowalo ale teraz rozumiem ze mamy porpostu tą samą przyjaciółke
dobra kończe i tak nikt tego całego nie przeczyta 😭 kocham was moje motyle 💕🦋
#chce byc lekka jak motylek#bede motylkiem#motylki any#jestem motylkiem#będę motylkiem#motylki#blogi motylkowe#nie chce być gruba#starv1ng#chudej nocy motylki#nie jestem glodna#nie jestem idealna#nie chce jeść#nie jem#chude jest piękne#jestem gruba#nie chce jesc#jestem obrzydliwa#nie chce mi się żyć#nie chce żyć#chce widziec swoje kosci#chce byc idealna#chce czuc kosci#az do kosci#kosciotrup#za gruba#gruba#gruba świnia#bede lekka jak motylek#bede piekna
33 notes
·
View notes
Text
0.7.08.2024
Zjedzone: 113 kcal
Spalone: 1010 kcal
Bilans: - 897 kcal
Rano było git. Dałam radę nic nie jeść. Biegałam sobie godzinkę. Później wróciłam do domu i zaczęłam sprzątać. Spakowałam się i pojechałam na basen (30 min drogi rowerem). Ale okazało się, że nie mam klapek, więc pojechałam do domu. I w domu prawie wpierdzieliłam całą lodówkę, ale udało mi się powstrzymać zjadając pomarańczę i popijając zieloną herbatą. Od razu złapały mnie wyrzuty sumienia i po jakiś 7 min, zwymiotowałam pomarańczę. Ale zwymiotowanego jedzenia, Itak nie odejmuję od kcal. Potem pojechałam na basen, tym razem z klapkami. Byłam tam z półtorej h i wróciłam rowerem do domu. Zrobiłam sobie krutką drzemkę i po oglądałam anime, później coś pobazgrałam. Odkurzyłam samochód mamie. W tym czasie mama wróciła ze sklepu. I kupiła lody, pierdolone lody. A ona wie, jak bardzo kocham lody, ale udało mi się powstrzymać. Około 20 koleżanki podeszły mi pod dom i wyciągnęły na wycieczkę rowerową. Wróciłam lekko po 21 i jeszcze troszku porysowałam. 0 22 zrobiłam trening z aplikacji, poszłam się wykąpać i zrobiłam rozciąganko przed snem.
~KuroCho 🖤🦋
#az do kosci#aż do kości#bede lekka#bede lekka jak motylek#bede motylkiem#blogi motylkowe#będę lekka#będę motylkiem#b─öd─ö lekka#b─öd─ö motylkiem#chce byc lekka jak motylek#jestem motylkiem#chude motyle#chudej nocy motylki#lekkie motylki#motylki any#nie bede jesc#będę szczupła#nie będę jeść#nie chce jeść#chcę schudnąć#chce by─ç lekka#chce czuc kosci#chcę być lekka#chude jest piękne#nie chce jesc#motylki blog#bede perfekcyjna#aż do śmierci#tw ed ana
37 notes
·
View notes
Text
Odkryte karty
Żeby Was chuj nie strzelił. O wczorajszym dniu pracy... Posłuchajcie:
Zacznijmy od samego początku.
Przyszedłem do pracy na 13:30. Kilka minut przed Manekinem. Kuc akurat kończył wykładać nabiał. Fajki w całości były walnięte w magazyn. Kuc twierdził, że towar przyjechał "nie w porę". Ale chyba niedawno, skoro dopiero kończyli nabiał. - Na start paleta wody/napoje/piwo i spożywka. 13:30.
//
Do czternastej zdążyłem się zalogować, posprzątać po Kucu i wprowadzić faktury, wraz ze zrobieniem cen. - 14:00 wyruszyłem do towaru. - Manekin dalej obijała się po piekarniczym. Chleb nakurwiany mocno.
//
O 15 praktycznie kończyłem paletę z napojami. Przy okazji przygotowywałem na magazynie, bo pierdolnąć to ich można w łeb, a nie towar. - Zabroniłem Manekinowi stać na mojej kasie, bo pchała się jak pedofil do dziecka. Nie ma kurwa łatwej pracy. - Manekin podeszła do palety, a potem wpierdalała, ukradkiem na mnie filując. Zgodnie z przewidywaniami. - 15:15 stała kawa przykrywa woreczkiem o.O
//
Dokładnie dwie godziny po rozpoczęciu zmiany, czyli o 15:30 podeszła do palety. Po czym pobiegła, a jak, dokładać Tigery. - Skończyłem ciężkie. Stała i patrzyła mądrze jak student na egzaminie. - Co mogę brać? - pyta. No ja co? Bierz co chcesz, skreślaj i układaj. - odpowiadam. I w tym momencie karty rozsypały się po ziemi i prawda ujrzało światło dzienne. Manekin nie umie czytać po polsku. A może raczej nie chce, bo jak trzeba coś zajebać albo kupić to czyta i rozumie bardzo dobrze. Tak też wkurwiony sromotnie odhaczam jej te rzeczy z faktury. Co raz słyszę - Bogdan, to nowe? Gdzie to stoi?! - Noż kurwa by cię ruskie w przemoc wzięli! Jak mam ci zdjąć, odhaczyć, podejść i pokazać gdzie leży to już sam mogę w regał wstawić! "Ale ona nie wie!" Ponad 5lat w Polsce, 3 u nas i ona, kurwa jej mać, nie wie gdzie co w sklepie leży! Aż się purpurowy na ryju zrobiłem, co każdy zauważał.
//
Przyszła babka mierzyć okna pod rolety. Już bez fabuły, musiałem się nią zająć. Manekin nie podejdzie już do kasy, bo mówiłem, że ma nie podchodzić. Nic tylko ten zakuty łeb w imadło i rozjebać. Kolejka jak murzyńska pała, a ta wpierdala drożdżówkę i patrzy.
//
Przyjechała Mlekowita. Zgrała się z ciastami. Manekin nie podejdzie pomóc, a jeszcze bezczelnie woła na mnie, że moje ciastka stoją. Każda, KAŻDA inna by albo mi pomogła z nabiałem albo schowała, słowem 12 ciastek, do lodówki. Ale nie Manekin. Zrobiła swoje i stoi.
//
Wprowadzam fakturę, bo dużo nowości. Robię to z premedytacją. Manekin sprawdza coś na komórce. Jest po 18, a paleta stoi. Idę ściągać daty na nabiale. Manekin stoi, paleta stoi, robota stoi, tylko mi już nie stanie z tych nerwów. Chyba, że serce. Pytam więc Manekina czy łaskawie weźmie się za robotę, bo jak [[widzi jestem tak jakby zajęty czymś innym. Nie, bo ona sprawdza kodami kreskowymi a jej to za długo zajmuje.
//
Akurat gadałem z Kiero, to jej powiedziałem żeby się nie zdziwiła. Coś tam głupiego palnęła, ale jej jutro dokończę to co Wam teraz opowiadam.
//
20:45 wziąłem się za zamiatanie, bo i tego babsztyl jebany nie ogarnął. Dziwne, bo takiej wiedźmie miotła powinna być nieobca, a wręcz bliska.
//
Po 21 zmyłem tylko u siebie, wyłączyłem lodówki, wprowadziłem kuleczki i poszedłem do palety, która dziewiczo wręcz nietknięta stała sobie tak od dawna.
//
Przyszedł Manekin. Co może brać? Za robotę się weź! - jej odpowiadam. - Najlepiej za mycie sklepu. Ta się pyta gdzie już zmyłem. Już mi się ciemno przed oczami od nadmiaru tego kretynizmu robiło, więc jasno powiedziałem, że nigdzie, bo kurwa sam daty, sam wszystko i jeszcze mam jej zmywać? Czy ona nie widziała, że nigdzie nie było myte? - Już kurwa łzy w oczach - Bogdan, ale czemu ty krzyczysz? - Niech się cieszy, że w ryło nie oberwała, bo bliski jestem z każdym dniem coraz bardziej.
//
21:55 wywaliłem pustą już paletę ze sklepu. Klejący, śmierdzący i wyczerpany skończyłem zmianę. Za to Manekin jeszcze nie skończył. Wyszło mi 65ziko na plusie. I teraz pytanie czy kogoś orżnęliśmy, walnęliśmy się przy rozmienianiu, czy jesteśmy 35na minus bo było źle rozmienione i wydane. Z nią wszystko może być, bo wydaje kasę w tych samych nitrylach w których robi wszystko inne. - W wielkim finale wyłączyła na noc lodówkę z nabiałem. 5:30 Kiero mi pisze kto wyłączał nabiał, bo 20stopni.
//
Swoje pretensje zgłosiłem, jutro składam uzasadnienie i dzwonię z donosem. Pierdolę. Ta robota może być fajna, ale nie z takim czymś. Jakbym chciał z manekinami pracować to bym się w muzeum figur woskowych zatrudnił albo w odzieżowym.
22 notes
·
View notes
Text
40 powodów, dla których warto być chudym ★
1. By dumnie i prosto kroczyć ulicami i śmiać się innym prosto w twarz.
2. Możesz iść do sklepu kupić bluzkę, która ci się podoba a jest tylko w jednym - MAŁYM - rozmiarze.
3. By stanąć przed lustrem nago i powiedzieć z uśmiechem na twarzy "chude jest boskie".
4. Mama i ojciec nie ględzą ci ze wyglądasz jak prosiak.
5. Nie wstydzisz się pokazać w kostiumie kąpielowym.
6. Masz więcej energii i siły witalnej.
7. Cieszysz się, kiedy po miesiącach odchudzania nosisz rozmiar 32 a nie 48
8. Każdy prawi ci komplementy jak świetnie wyglądasz.
9. Czuje się dobrze w swoim ciele.
10. Czujesz się dowartościowana, kiedy patrzy na ciebie gruba baba a ja wzrok mówi, "ale ona jest chuda, ja też chcę".
11. Jesteś idealna.
12. Możesz ubrać to, co chcesz i nie wyglądasz grubo, wszystkie ciuchy świetnie leżą.
13. Wszyscy ci zazdroszczą.
14. Czujesz się dowartościowana - znasz swoją wartość i moc - wiesz na ile cię stać.
15. Chudsza = lepsza.
16. Jedzenie kosztuje.
17. Wraz z ubytkiem wagi wzrasta pewność siebie.
18. Nie masz już "tego problemu".
19. Masz kości "na wierzchu" a to jest piękne.
20. Czujesz się lekko i dobrze ze sobą.
21. Nie masz obrzydliwych fałd tłuszczu i możesz nosić obciśle ubranka.
22. Nie wstydzisz się nagości.
23. Nie toczysz się po chodniku, nie sapiesz.
24. Jesteś pewna siebie.
25. Twój facet nie sapie podnosząc cię.
26. Nie masz strachu przed dotykiem.
27. Czujesz, że panujesz nad jedzeniem, nad sobą, nad swoim ciałem, że masz siłę.
38. Jesteś kimś dla siebie samej.
29. Umiesz spojrzeć w lustro i powiedzieć jest dobrze.
30. Możesz popracować jako modelka, kiedy kasy brak.
31. Możesz bez problemu przejść np. pomiędzy ciasno ustawionymi krzesłami.
32. Nie zazdrościsz chudszym.
33. Ludzie mają cię za perfekcjonistkę, bez jednego włoska na bluzce, albo pyłku po cieniu do powiek na policzku.
34. Śliczne ciuszki w rozmiarze XS nie leżą na dnie szafy tylko idealnie na tobie.
35. Wszyscy zazdroszczą ci takiej silnej woli.
36. W lecie jest ci chłodno, a w zimie zawsze można włożyć cieplejszą kurtkę.
37. Ludzie patrzą na ciebie inaczej. I lepiej oceniają.
38. Jakie oczęta robią ludzie, którzy widzieli cię wcześniej przed "dietą".
39. Nie tracisz czasu na żarcie.
40. By wreszcie być szczęśliwym...
#ana trigger#tw ana diary#chude ciało#tw ana shit#chude nogi#chudy brzuch#glodowka#grubaska#blogi motylkowe#chude jest piękne#tw ed diet
162 notes
·
View notes
Text
Czuliście się kiedyś we własnym domu jak w domu wielkiego brata? Ja tak właśnie się czuje.
Miałam jeden dzień urlopu i o jeden za dużo.
Spędzanie go w domu to męczarnia.
Ileż to ja się nawkurw... to moje.
Zacznijmy od tego, że chciałam skorzystać, bo pogoda, bo urlop i w końcu zobaczyć dno kosza od prania. I co? Ano cała linka na pranie zajęta, jak nigdy. Przypadek? Śmiem wątpić.
Historii ogródkowej ciąg dalszy. Z #lokatorki zrobiła się ogrodniczka pełną gębą. Jak zrobiliśmy generalny porządek w ogródku przed domem (wspominałam, że przez 30 lat jakoś przechodziła i nie zauważała tych krzaczorów) to owa osoba przypomniała sobie, że zielsko się plewi. I tak my chcemy żeby owy kawałek zarósł i była trwa, a ona chodzi z haczką i grabiami. Dodam, że oczywiście naszymi narzędziami operuje i się rządzi, bo przecież osoba się w życiu niczego nie dorobiła. Przy okazji jak je bierze to troszkę poszpera nam w pomieszczeniach gospodarczych, a co tam... Mało tego, tak to jeszcze nie koniec, sąsiad psełdo stolarz wcisnął jej za grube hajsy drewniane donice (dla mnie wyglądają jak trumny - toć to szczegół, pewnie się czepiam) i te babsko postawiło je przed moim garażem i posadziło sobie begonie - cmentarne begonie, to jakiś znak? Na trumienkach się nie zatrzymała, wynalazła kolejne donice i coś tam zasiała. My odgracamy, ona robi rozpiździaj, każde z innej parafii - wieś tańczy i śpiewa. Mój pedantyzmu nie może tego znieść!
Poza tym cały czas jestem podglądana i podsłuchiwana. Jak wychodzę na zewnątrz to od razu mam ogon, i to podwójny, bo są wakacje, czyli monitoring jest podwójny. I żeby to się chociaż odezwało, żeby pogadało chociażby o pogodzie, o czymkolwiek. Od 10 lat usłyszałam tylko "Cześć ciocia" - ot wyżyny konwersacji. I tak siedzimy w krępującej ciszy i patrzymy na siebie.
Dla mnie to katorga, nie urlop. Spędzanie czasu z kimś kogo nie lubię, wręcz nienawidzę, jak widzę tą babę i to drugie coś to od razu czuje w sobie narastającą złość i obrzydzenie. Tak bardzo żałuję decyzji, by zamieszkać razem.
I niby wiem, że mąż jest po mojej stronie i że z nią rozmawiał, tylko to ciężki przypadek i do niej nie dociera, mimo to wczoraj wyładowałam się na nim. Trochę mi głupio, ale ja już nie wytrzymuje psychicznie.
Dom to powinno być miejsce odpoczynku, gdzie mogę sobie rozmawiać z kim chce i o czym chce, gdzie mogę spać do 12, gdzie mogę chodzić swobodnie bez makijażu i w gaciach, bez jakiś komentarzy - tu nie mogę.
Musiałam...
24 notes
·
View notes
Text
Impulsywny post
Widok thinspo wiedząc, że ta osoba ma ed hits diffrent
Moj wujek z rodziną przyjechał Moja kuzynka ma anoreksje Pierwszy raz od wielu miesięcy ją zobaczyłem Na oko ma bmi 14/15
Wpadłem w panikę bo już byłem chudy Oni mnie widzieli ostatnio wtedy Teraz przytylem Balem się, że pomyślą sobie jak gruby jestem albo ona zacznie się do mnie się porównywać
Ludzie z ed tak mają Ja się porównuję do każdego kto w mojej ocenie wygląda chudo Czy jest chudy w znaczeniu zwykłej osoby czy jestem chudszy i do osób będących thinspo dla motylków,, ile mi jeszcze brakuje?",, czy jestem grubszy Czy chudszy? "
Wczoraj do tego miałem atak paniki w nocy
Obserwowałem jak ona je i ich dziwne zwyczaje cała rodzina pod tym względem jest taka
Ona pralinki dzieliła na 4 części resztę oddala rodzinie Ciasto to samo Poczułem zazdrość i złość na siebie, że sam już nie jem w takich małych porcjach,,, byle tylko sprobowac"
Musiałem wyjść żeby się uspokoic
Well zrobiłem sobie coś czego dawno nie robiłem..... Wole nie pisać o tym by nikogo nie martwić ani triggerowac
Sprawdziłem ile mam dulco Jedna tabletka Naszczescie tyle wystarczy bo mam efekt po wczorajszej dawce
Walczę ze sobą by nie zwymiotować wszystkiego co zjadlem
Pytali też o jedzenie w maku czy możemy sobje brać dowolnie ile chcemy podczas pracy za znizke
Ja powiedziałem,, no jak ktoś ma czas a mamy wiecznie zapieprz to tak Mamy tylko jedną przerwę 30 minutową więc nie ma czasu na jedzenie" striggerowalem sam siebie
Pamiętam jak mając 16 lat zobaczyłem grafik innych klas Tam ludzie mieli do 16/17 zazdrościłem im bo gdybym tak miał to bym "brał jedzenie do szkoły" i mówił mamie że jadlem w efekcie zjadłbym bez obaw tyle kcal ile bym chcial
Także sobie pomyślałem od razu, że przecież ja mam idealne warunki do tego by być chudym Jestem głupi, że tego nie wykorzystuje Wystarczy że bym tylko chciał dzień w dzień Trzymał się celu Wypracował nowa rutynę
Będzie ciężko jednak ja się dobrze przystosowuje do trudnych warunków XD skoro nie przeszkadzają mi nudności po napadzie to czemu miały by mi przeszkadzać nudności z głodu? Wstaje i tak zmęczony przez jedzenie więc co za różnica czy podczas wstawania będę miał mroczki przed oczami
Te święta były mi potrzebne Napad narzucony vs napad impulsywny to dwie różne rzeczy Niczego bardziej nienawidze jak przymusu jedzenia Narzucanie mi ile mam jesc i to się tyczy mojego organizmu Od razu mi się odechciewa Nienawidze musieć jesc Ile razy byłem rozczarowany sobą, że po ciężkiej pracy gdy nic prawie nje jadlem w domu coś sobie nawet małego wziolem,, bo przecież jestem głodny mało zjadłem więc mogę, mój organizm tego potrzebuje" jebac to nie potrzebuje
Nie potrzebuje też tych wszystkich spierdolonych slodyczy
Muszę być chudy w dupie mam konsekwencje
Konsekwencje ed mam bez przerwy więc chuj z tym wszystkim
#blogi motylkowe#gruba świnia#gruba szmata#grubasek#chce byc lekka jak motylek#dieta motylkowa#blog motylkowy#jestem gruba#chude jest piękne#grubaska
57 notes
·
View notes
Text
no cześć kochani
chwile się nie odzywałam bo po prostu ten tydzień przed świętami to był chyba jakiś nieśmieszny żart.
dosłownie w niedziele(24.03) miałam spory binge. myślałam że w poniedziałek już będzie spoko ale był kolejny binge i tak od niedzieli do świąt wpierdalałam jak pojebana.
i to dosłownie były jakieś pierdolone napady bo jadłam wszystko co wpadło mi w ręce a ja nie umiałam? nie mogłam? się powstrzymać. sama nie wiem co to było. moja głowa mówiła stop, mój brzuch też mówił stop ale ja dalej wpierdalałam tak że się ruszyć czasem nie mogłam.
to było w chuj okropne uczucie zwłaszcza że nawet nie zwracałam dużo bo z tym też miałam jakiś duży problem.
przytyłam i to dużo. naprawdę dużo. okropnie mi twarz się ulała przez te kilka dni tak samo jak całe ciało i cała moja marcowa praca poszła się jebać i jestem w chuj przez to zła i strasznie mi wstyd. przed binge zaczynałam widzieć już efekty - przerwa między udami zaczynała robić się coraz większa, obojczyki były już widoczne, żebra to samo, brzuch był już coraz bardziej płaski, podbródek mi znikał a szczęka była coraz bardziej zarysowana. a teraz? to wszystko znikło. brzuch mi odstaje i wyglądam jakbym była w ciąży, przerwa między udami znikła, ramiona kurwa tak mi się ulały że to masakra, podbródek jebany mi się taki wielki zrobił że aż szkoda gadać jak to wygląda, no i chuj no wszystko poszło się jebać. boli mnie to w chuj ale się nie poddaje. naprawdę ja nie chce tak wyglądać no do kurwy.
święta też chujnia totalna. jadłam dużo ciast i wgl jakieś w chuj kaloryczne posiłki no i dupa w kratę.
wczoraj (wtorek 02.04) chciałam zjeść mniej ale no i tak zjadłam sporo ale udało mi się od wczoraj około 19 do dzisiaj około 16 lecieć fasta 20h więc jak na początek po takim binge cycle chyba jest w porządku.
dzisiaj (środa 03.04) zjadłam obiad który składał się z bigosu i sałatki jarzynowej no i zjadłam trochę ciast :/ potem jeszcze zjadłam jakąś bułkę drożdżową no masakra jakaś ale rozpoczęłam fasta i chcę go pociągnąć do niedzieli.
czy mi się uda? mam nadzieje że tak.
no kurwa jestem tak sobą załamana że to jakaś jest tragedia. gdyby nie ten binge czaicie że mogłabym już osiągnąć swoje gw2? a teraz bardzo się oddaliłam nawet od swojego gw1.
staram się jakoś pocieszać że przecież uda mi się to zrzucić jeśli tylko wezmę się do roboty ale jak zawsze panikuje bo do wakacji zostało z 2 miesiące i boje się że mi się nie uda zwłaszcza że na majówkę jadę z ciociami do krakowa i w tym czasie będę musiała przy nich jeść w miarę normalnie. jakby serio jak wczoraj stanęłam na wagę i zobaczyłam tą liczbę to tak zaczęłam panikować i się stresować że nie mogłam spać w nocy a dzisiaj rano z tego stresu poleciała mi krew z nosa xdd.
ale dobra trzeba serio wyczilować bo to chyba przez ten jebany stres wpierdalam xdd. także chill bomba widzowie uda mi się polecieć z tym fastem na luzie. jutro pójdę do biedry kupić sobie cole zero i jakoś przetrwam.
kupiłam sobie ostatnio też w biedronce jakąś herbatkę na trawienie i szczerze to ja nwm czy ona coś działa ale chuj piję ją i tak. tak samo zakupiłam w końcu dulcobis i już wzięłam go chyba z trzy razy i kurwa akurat w takim momencie zaczynał on działać że musiałam iść dwa razy w krzaki srać xddddd.
jeszcze wczoraj zainstalowałam sobie jakieś aplikacje typu „płaski brzuch w 30 dni” i robie z nich te ćwiczenia, czy coś dają? nwm się zobaczy. dzisiaj wychodzi że spaliłam z nich około 332kcal ale szczerze to w to nie wierzę xdd
ale no póki co będę robić z nich te ćwiczenia a za jakiś czas przerzucę się na jakieś z yt.
z kroków dziś spaliłam 155kcal około, więc wychodzi jakieś spalone dziś 487.
dobraa to chyba tyle kochani. no trzeba się wziąć za siebie i tyle koniec pierdolenia, ja chcę być chuda w wakacje a nie jakaś świnia kurwa. raz mi się udało osiągnąć gw1 to teraz też mi się uda a nawet gw2. chcę do wyjazdu ważyć chociaż te 45kg to już będzie spoko więc działamy.
chudego dnia/nocy skarby.
nie poddawajcie się.
#motylki any#bede motylkiem#będę motylkiem#lekkie motylki#motylki blog#gruba szmata#motylki#nie chce być gruba#b─öd─ö motylkiem#gruba świnia#az do kosci
22 notes
·
View notes
Text
Niedziela
Dzisiaj spaliśmy z 8h, ale wiadomo, że to nie wystarczająco, żeby odespać, chociaż czułam się rano dobrze.
Oni wyszli koło 9, a ja ugotowałam sobie szybko parówki i wzięłam się za ogarnianie domu. Musiałam doprowadzić do ładu kanapę, jeszcze raz odkurzyć, zmienić pościel, odkurzyć materac i sypialnie, ogarnąć pranie i znów walczyłam z kaloryferami. Aż zrobiła się 14 i poszłam z psami i akurat w momencie jak wróciłam oni przyjechali.
Nawet zadzwonił zapytać co mi przywieźć do jedzenia z miejsca w którym byli, trochę zjadłam i w sumie wszyscy usiedliśmy przed grami.
Oczywiście coś dogadał, że rozpoczyna grę
a tu już chyba rozpoczęta
więc nie omieszkałam wymienić Mu wszystkich rzeczy, które robiłam odkąd wyszli.
On pojechał odwieźć Młodego przed 18. Przed ich wyjściem wszyscy się jeszcze trochę pospinaliśmy o ogarnianie rzeczy za sobą, bo powiedziałam im, że sprzątanie za ich dwójką to już dramat. Nawet Młody coś dogadał, że tata mieszka w hotelu i powinnam Mu powiedzieć, że ja do Niego przyjadę na weekend i też będę Mu tak robić. Ale w sumie skończyło się śmiechami.
Myślałam że szybko wróci. Włączyłam ogrzewanie i kontrolowałam cały czas piec, umyłam włosy, umyłam się, jeszcze chwilę pograłam, powiesiłam pranie, aż w końcu zadzwonił ok. 20:45 że zaraz będzie. Jakoś tak nawet trochę się o Niego martwiłam, ale to nie był taki typowy dla mnie, zazdrościowy strach. Po prostu wiedziałam, że źle się czuł i jakoś tak nie wiem…
Przyjechał i w sumie było miło. Zaczęłam grzać Mu zupę i przygotować Thera flu w czasie jak poszedł z psami.
Nim się położyliśmy była 22, obejrzeliśmy 1 odcinek i kawałek następnego, jak uznaliśmy, że nie ma co na siłę, trzeba odespać. No ale i tak pewnie z 23 była.
Bilans:
Neo (papierosy): ↔️ 10 👎
Dbanie o siebie: ⬆️ włosy umyte, a poza tym trochę chillery 👍
Jedzenie: ↔️ normalne, ale niezle, chociaż bez kolacji 👍
Związek: ⬆️👍
Choroba: ↔️
Praca: -
Inne obowiązki: ↔️ zgodnie z planem 👌
Samopoczucie: ↔️ nie jest źle 👍
#związek#miłość#lifestyle#miło(ść)#toksyczna relacja#toksyczny związek#ona przed 30#on po 40#toksyczna miłość#kartka z pamiętnika#pamiętnik#jedzenie#dbanie o siebie#obowiązki#prace domowe#rozmowa#weekend#pranie#sprzątanie#związki#emocje#uczucia#partnerstwo#współpraca#blog#wsparcie
8 notes
·
View notes
Text
04.09.2024 r.
Zjedzone: 658 kcal
Spalone: 80 kcal 💀 miałam ruszyć dupę i co? Nie mam siły xD
Wypite: 1,5L (nadrobię to jeszcze, jest 19:30)
Bilans: 578 kcal
Jest nieźle.
W porównaniu do poprzednich dni naprawdę nieźle.
Ale też nie dobrze.
Mogło być o jakieś 100 kcal mniej ale zrobiłam sobie kanapkę z wafla ryżowego, serka kanapkowego z ziołami i pomidora. Poprostu musiałam czymś się zapchać.
Jestem z siebie też dumna bo nic nie jadłam w szkole 😊
Miałam batona proteinowego ale oddałam go koleżance, a ona z chęcią go przyjęła.
Miałam kupić sobie ogólnie galaretki konjac ale są strasznie drogie, a że miałam 2+1 gratis musy z owolovo w shakeomacie to wzięłam je. Zjadłam jeden na obiad.
Ogólnie gdyby nie to śniadanie, to może byłoby też mniej.
To zawsze jest gdyby nie to, gdyby nie tamto... Ale naprawdę czuję się dziś już lepiej. Miałam małe załamanie w nocy więc nie spałam zbyt dobrze.
Kocham go
Wiem, wiem. To sama sobie pomogłam szukając pomocy i walcząc o to życie, ale on chyba pomógł mi to zacząć. Pomógł mi zrobić pierwszy krok by wyjść z tego dołka w którym się znalazłam gdy bliscy nie byli mi zbyt bliscy.
To było miłe że ktoś poprostu był, nie oceniał, starał się pomóc lub poprostu mnie wysłuchał. Że ktoś codziennie ze mną rozmawiał i odciągał moje myśli od złych rzeczy.
Do teraz nie potrafię uwierzyć, że jest osoba której nie irytuję i przy której mogę być sobą. Która się mną nie nudzi i z którą mam tak wiele tematów, które wydają się nigdy nie kończyć.
Dalej jestem w dupie. Dalej jak widać nie czuję się ze sobą dobrze, boje się ludzi, boje się żyć i nie sądziłam, że dożyję do tego momentu ale żyje a każdy moment spędzony z nim uświadamia mi, że życie jest do dupy ale momentami jest poprostu piękne, a szczególnie gdy mam go obok.
I wiem - przywiązuje się cholernie do ludzi i im bardzo ufam... Przynajmniej niektórym.
Ale nie przeraża mnie też wizja, "co gdybyśmy się rozstali". Jesteśmy sobie przyjaciółmi, mówię mu o wszystkim i wierzę, że on mi też. Moją największą obawą jest to że któreś z nas umrze a drugie sobie nie poradzi xD
O tym gównie też wie, ale raczej nie wie że mam tu konto.
Wracając do tych właściwych tematów - jutro w końcu wf więc będę zmuszona się ruszyć. Całe szczęście. Skoro sama nie potrafię, to zajęcia mnie do tego zmuszą.
Myślę też, że pojadę wcześniej do szkoły i do 8:50 przejdę się po mieście. Zrobię chociaż trochę kroków i ochłonę przed lekcjami. Ja się kurwa boję chodzić do szkoły. Boje się tam być.
Brzydzę się sobą, ale jest coraz lepiej. Może kiedyś się zaakceptuję, ale to nie nastąpi jak będę tak stać w miejscu.
Czasami brzydzę się nawet oddychać.
#chce widziec swoje kosci#gruba świnia#jestem gruba#anadiet#gruba szmata#tw 3d vent#nie chce być gruba#tw depressing thoughts#tw ana bløg#tw ed ana#ulana szmata#ulana swinia#jestem ulana#ulana kurwa#za gruba#chudej nocy motylki#blogi motylkowe#chce byc lekka jak motylek#bede motylkiem#motylki any#chce czuc kosci#chcę widzieć swoje kości#az do kosci
14 notes
·
View notes
Text
12.05.24 UTRZYMANIE WAG1 dzień 437. Limit +/-2100 kcal.
Wybrane posiłki:
Hej dziś na noc do pracy. Wczoraj spałam już o 21:30. Dziś wstałam o 7:00 poplątałam się troszkę po domu. Później zaliczyłam drzemkę od 13:00 do 16:00... Bo przed nocką drzemka musi być.
Jutro idę do kosmetyczki na paznokcie. Nie było innego terminu więc na 11:30 to znaczy że raczej się nie wyśpię po nocy. Kończę o 7:00 rano jak dobrze pójdzie w domu będę 7:15 i jak uda mi się koło 8:00 położyć w najlepszym razie zaliczę 2,5 godzin snu. Paznokcie zdecydowanie wymagają zmiany. Raczej nie było możliwości wydziwiać z terminami.
***
Wielkimi krokami zbliża się konieczność zakupu sukienki i butów na wesele. Nie byłam jeszcze w Half Price może tam znajdę coś ładnego. I jeszcze w akcie desperacji zajrzę na parę szmateksów - tam czasami można trafić coś absolutnie oryginalnego.
W tym roku wszystko jest w te okropne kwiatki. Każda sukienka wygląda jak coś, co bym włożyła do sprzątania... 🥲. Mam zamiar pójść na zakupy z koleżanką z pracy. Jest w moim wieku i bardzo ładnie potrafi się ubrać. Swego czasu udzieliła mi też porad makijażowych i na prawdę miała rację. Ja sama nawet nie umiem powiedzieć w czym dobrze wyglądam. Mam jakąś tam swoją stylówę ale niestety nie zahacza nawet ona o termin "elegancja". I nienawidzę całym sercem zakupów ubraniowych. Nadal! - mimo, że problem rozmiaru zniknął odkąd schudłam...
***
A tu łapcie jeszcze fotki Cynamona ułożonego "wygodnie" na szczycie fotela. Rozpłaszcza się wtedy w najdziwniejszy sposób.
Raczej już nic ciekawego się nie wydarzy dziś, więc puszczam posta.
Dobrej nocy wam życzę i pozdrawiam wszystkich nocnych stróżów i nocną zmianę na Tmblerze 🌙🌛🌝
#ed recovery#utrzymanie wagi#pro revovery#edadult#ed18+#chce byc piekna#foodbook#food log#kaloryczno┼ø─ç#chce byc zdrowa
24 notes
·
View notes
Text
piątek 30/08
☪︎ podsumowanie
może wyjść z tego odrobinę dłuższy post :>
miałam dzisiaj jechać z mamą i siostrą na zakupy, priorytet to kupić te rzeczy do szkoły ale moja mama chciała też na jakieś spożywcze pójść, do rossmana na jakiś targ z warzywami ogółem wszędzie. razem jeszcze musiałyśmy pójść do sądu, taka tam sprawa związana ze spadkiem. umówiłyśmy się na 11 moja siostra przyjechała o 12 z chłopakiem który przywiózł nam 3kg brzoskwiń z działki xD na śniadanie zjadłam wafle ryżowe z twarogiem z dżemem, zawsze jak gdzieś jadę to wolę coś lekkiego przez pewne pozostałości bo chorobie lokomocyjnej. pierw był ten nieszczęsny sąd, potem się rozdzieliliśmy, oni na obiad a ja z mamą na lumpy.
ona znalazłaś obie zwykle dresowe spodnie, ja tą niebieską koszulkę. kręciła nosem że kolor brzydki ale mi się podoba, basic. rozglądałam się za czymś jeszcze gdy mama wyłowiła nagle drugą, bardzo ładną koszulkę. spojrzałam na nią już podjarana, patrzę jednak na rozmiar a tam M...ale powiedziała mi żebym wzięła, bo wygląda na małą. i o dziwo miała rację. jest luźna w klatce piersiowej i rękawach ale nie wygląda jak worek, sięga gdzieś do połowy brzucha CO MNIE ZASKOCZYŁO, wyobraziłam sobie ze komuś z rzeczywistym rozmiarem M ledwie musi cycki zakrywać xD ta niebieska jest świetna, również fajna w rękawach (nie lubię takich krótkich przez które ręce wyglądają na grubsze) i kończy się mniej więcej na linii spodni co mi się podoba, idealna na dni gdy nie chcę paradować z odkrytym. mijaliśmy faceta który zawsze siedzi pod galerią ze swoimi 3 dużymi psami na kocu, przy sobie ma puszki, ponoć zbiera na właśnie na te psy, jak wpłacisz możesz je pogłaskać. przypomniałam sobie taką sytuację przez którą moja mama nie lubi podobnych osób zbierających kasę xd widziałyśmy raz faceta na wózku inwalidzkim, siedział zimą przykryty kocem i zbierał pieniądze, kilka godzin później wpadliśmy na niego w Lidlu gdzie normalnie chodził 😭 rzuciłam kilka drobnych dla typa z pieskami, za dużo razy go mijaliśmy no i poczułam wewnętrzną potrzebę. chciałam tak to dyskretnie zrobić aby mama mi nie truła że po co, że to oszust pewnie, wrzuciłam więc i miałam już ruszyć dalej gdy krzyknął za mną EJ ALE CHODZ POGŁASZCZ PIESKI!!
pisałam wczoraj że uwielbiam lody i naszło mnie dzisiaj, że nie ma gorszego uczucia niż kupienie smaku który okazuje się średni. mam taką swoją ulubioną budkę gdzie za każdym razem jak jestem biorę inny smak, najbardziej polubiłam się z nutellą na którą miałam dziś ochotę...ale skusił mnie sernik królewski I NIE WARTO to smakowało jak zwykła śmietanka ale kwaśna 😭 oddajcie mi moje kalorie. pisałam ostatnio o tym że szukam jakiejś fajnej bluzy ale większość nadruków wywołuje u mnie zażenowanie (szczególnie te typu NEW YORK LOS ANGELES) nie mogłam znaleźć żadnej ciekawej, patrzyłam już nawet na taką z napisem DETROIT no kolor miała tak fajny że bym to przebolała...ale wtedy zobaczyłam taką.
ładnie leży. cute.
potem przyszła pora na zeszyty i trochę zgłupiałam stojąc przed półką z nimi xD zupełnie nie wiedziałam ile mi będzie potrzebne, chciałam jakieś najbardziej basic i najlepiej jak najtańsze. wzięłam bodajże 5, mama zapytała "a to nie za mało?" powiedziałam "to weź jeszcze ze dwa, obojętnie jakie" i kurde wzięła takie od razu przeznaczone do jakiegoś przedmiotu xD do geografii i fizyki gdzie geografie mam z tamtego rok a na fizyce nie notujemy. ale ściąga z tyłu przydatna. mam nadzieję że nie zostanę aresztowana za używanie zeszytu z napisem "geografia" na biologi.
do tego czarne długopisy, korektor, nic więcej stwierdziłam że nie potrzebuję. jakiś czas temu kupiłam w pepco takie zakreślacze bo chcę robić ładne notatki w tym roku, zobaczymy jak to wyjdzie, trzymajcie kciuki.
gdy wracaliśmy była potworna kłótnia mojej mamy z siostrą (kwestie spadkowe) one nie potrafią porozmawiać ze sobą bez skakania do pysków. jechaliśmy więc we wrogiej atmosferze, po chwili zapytała czy chcę jechać z jej chłopakiem i ich znajomymi nad jezioro. w pierwszej chwili odpowiedziałam że okej, nie znałam żadnych szczegółów. po dłuższej chwili odebrała telefon od tych znajomych którzy pytali kiedy będą, odpowiedziała że około pół godziny. lampka mi się w głowie zapaliła bo jak to, jak jeszcze musimy wrócić, a w samo to miejsce jedzie się z 20 minut. nie chciałam jechać tak na łeb na szyję, powiedziałam że jednak nie jadę, ale mnie przekonywała i westchnęłam, powiedziałam no dobra. gdy dojechaliśmy powiedziała "leć się przebrać w strój i jedziemy" a ja miałam takie kurwa, weź mi daj wejść do domu kobieto. chciałam wziąść ze sobą jakąś wodę, może coś na ból głowy bo mnie bolała, przebrać się w ten zasrany strój, pomoc mamie zakupy rozpakować, a oni czekali w tym czasie w aucie niemalże z zegarkiem w ręku. założyłam nawet tę górę od stroju, serio chciałam tam jechać, popływać i poleżeć nad wodą ale tak mnie jakoś wkurwiło że nie dali mi nawet sekundki na zrobienie, widziałam po ich minach że się spieszą, a ja byłam wciąż niegotowa, więc powiedziałam żeby jechali beze mnie. i nie wiem co się stało ale moja siostra z matką tak się odpaliły nagle XDD coś że czemu kurwa od razu nie mówiłaś mu tu czekaliśmy na ciebie zawsze tak z tobą jest debilko nie potrafisz się na nic kurwa zdecydować (wstawcie przecinki gdzie uważacie za potrzebne) rozumiem jeszcze uniesienie siostry ale najgłośniej krzyczała moja matka, chyba wylewała jakąś nagrodzoną frustrację bo zaczęła mi wypominać jakieś stare sprawy, nie fajnie. poszłam do pokoju i się popłakałam wciąż w tej jebanej niewygodnej górze od stroju.
o 15.30 zjadłam obiad czyli serek wiejski z owocami, musicie mi na słowo uwierzyć że on tam jest xD będę jadła taką kombinacje teraz codziennie bo mam mnóstwo owoców w domu a tak najłatwiej je przyswoić + białeczko. nie wiem czy o tym mówiłam, że zaczęłam zauważać małe ślady schudnięcia. przebierając się w przebieralni zobaczyłam mniejszą ilość tłuszczu na brzuchu, miałam na sobie nawet koszulkę którą w lipcu zamówiłam i wrzuciłam głęboko do szafy bo nie podobało mi się jak opina moje grube ręce, dziś miałam ją na sobie i czułam się w niej w porządku. nie jest to zbyt drastyczna zmiana, nogi mam wrażenie że nic się nie zmieniły, dowiem się w sumie w poniedziałek, kiedy się zmierzę. tak na oko spadły może 2kg? mam nadzieję że ten pierwszy tydzień szkoły przyniesie lepsze rezultaty, przez mniejszą ilość czasu łatwiej mi będzie trzymać się limitu. nie podjęłam jeszcze decyzji co robić w kwestii ćwiczeń, wcześniej robiłam to 6 razy w tygodniu, teraz w sumie mogłabym kontynuować to przez ten pierwszy luźny tydzień, a potem zmniejszyć ilość. przemyśle to na dniach.
#chce byc idealna#chude jest piękne#chudosc#odchudzanie#nie chce jesc#podsumowamie#kartka z pamietnika
37 notes
·
View notes