Miałam zajebisty dzień! Byłam z przyjacielem na łąkach na spacerze, a potem z mamą w lumpie (niestety nic nie kupiłam😔) i na spacerze z psem, dodatkowo dostałam kwiaty od mojej przyjaciółki i żelki🥹❤️ ofc żelki oddałam bratu!! Jeśli chodzi o moje samopoczucie to czuję się super!
W piątek wstałam rano wypoczęta. Wizyta na plaży naładowała moje baterie.
Rozładunki poszły sprawnie, jak to w Szwecji. Oni tutaj pomimo, iż nigdzie im się nie spieszy robią swoje. Pogoda była taka jaką lubię - lekko pochmurnie, max 22 stopnie. W końcu nie czułam się jakbym była w piecu.
Miałam lekki dylemat gdzie stanąć na weekend by parking był odpowiedni (mam wytyczne i nie mogę sobie stanąć gdziekolwiek ze względu na bezpieczeństwo leków które wożę), ale udało się znaleźć taki gdzie jest bezpiecznie, w miarę blisko poniedziałkowego rozładunku oraz byłoby gdzie pójść na spacer.
W piątek już sobie odpuściłam. Zrobiłam sobie naleśniki proteinowe z dżemem truskawkowym (o obniżonej kaloryczności) i spędziłam wieczór na błogim lenistwie.
W sobotę padało i niemal cały dzień przespałam oglądając kątem oka Gwiezdne Wojny. W padła domowa zupa pomidorowa bez makaronu i dwa piwa.
Niedziela przywitała mnie słoneczna pogodą, wiatrem i przez cały dzień było dość rześko. Ubrałam się porządnie i poszłam na ponad 20 kilometrowy spacer po okolicy
Było małe jeziorko i duży las :)
Kręciłam się po krzakach kilka godzin i jak wróciłam do ciężarówki byłam totalnie wymęczona. Zrobiłam sobie naleśniki proteinowe i obejrzałam Obcego.
Weekend uważam za udany :)))
W piątek Domestos wysłał mi zlecenie. Załadunek mam we wtorek do Danii zatem znów totalny luz do środy :D w poniedziałek po rozładunku szykuje się kolejny spacer po lesie, gdyż bede chciała stanąć koło Orebro
Zrobiłam dziś kolczyka w wędzidełku i septuma długo marzyłam o tych dwóch kolczykach i jestem przeszczęśliwa!!!
Ze względu na gojenie Smileya nie mogę jeść póki wielu rzeczy znaczy no dużo osób je normalnie ale ja wolę nie ryzykować i zostanę sobie przy moich jogurt bowlach.
Uwielbiam je robić są mega proste, mają mało kalorii a dużo protein!
Czuje że w końcu zaczynam wyglądać tak jak zawsze chciałam co jest dla mnie jeszcze większą motywacja, ogólnie czuje się mega lepiej niż w zeszłych tygodniach.
To jest znak że nie warto się poddawać bo nawet po gorszym okresie zawsze nadejdzie ten lepszy!
nie mam nic wiecej do powiedzenia. huj. wypilam dzis pol litra wody z pomidorami (wychudzona zupa pomidorowa, tylko woda i ugotowane warzywa a wypilam tylko wywar). super byl ale nie mam dzis na nic weny
ogolnie dziś było fajnie, po ostatnich dwóch dniach bingu, czuje ze przytyłam (boje sie zwazyc) i wyglądam grubiej. Jestem obrzydliwa. Ale dziś się otrząsnełam i pierwszy posiłek zjadłam o 16 była to zupa pomidorowa z makaronem, nie czułam się tak super głodna ale kazali mi zjeść. Była super smaczna! Teraz o 19:30 zjadłam skyr kokosowo ananasowy, z malinami i odrobiną winogron, policze to jako 160 kcal. Mam nadzieję że do halloween będzie 45 kg. Musi być.
zjedzone: 510
spalone: 300
net: 210:)
uważam że poszło mi całkiem dobrze:3 dbajcie o siebie i ubierajcie się coraz cieplej, miłego wieczoru!<3
Rosół drobiowy z ryżem albo makaronem, tak samo pomidorowa, chociaż moja babcia tradycyjnie podawała wołowy z tłuczonymi ziemniakami z okrasą na osobnym talerzyku.
Pampuchy to bułki drożdżowe na parze jedzone solo albo w zestawie z gulaszem wołowym.
Gołąbki to mięso z ryżem zawinięte w kapustę podawane z sosem pomidorowym, niekiedy z ziemniakami, żeby dodać treści obiadowej.
Bigos z chlebem lub ziemniakami jak wyżej.
Sałatka jarzynowa bez kukurydzy i cebuli, za to z porem.
Mój osobisty przepis jest inny niż rodzina jada.
Placki ziemniaczane z cukrem, niekiedy ze śmietaną, ewentualnie jako danie z gulaszem węgierskim.
Osobiście teraz jadam na ostro, ale ciasto jest neutralne w smaku, żadnych dodatków.
Galaretka z kurczaka z groszkiem, marchewką i jajkiem.
Na wigilię są krokiety rozumiane jako naleśniki z postnym bigosem w panierce, bigos też postny, ryba i śledzie. Dla mnie jest barszcz niekiedy z uszkami jeśli ktoś pamięta, żeby kupić, i grzybowa zupa krem.
Moja mama gotuje sobie kompot z suszu, którego w dzieciństwie nie znosiłam, a dwa lata temu odkryłam dlaczego: otóż babcia, a potem mama dodawały fchuj śliwek wędzonych, które są ohydne. Bez śliwek kompot jest fajny i słodki.
Na wielkanoc jest barszcz biały z jajkiem i dużo ciasta oraz wigilijne krokiety, niekoniecznie postne.
Mizeria kiedyś była z cukrem i octem, co jest wstrętnym wynaturzeniem. Mizeria to ogórki ze śmietaną lub jogurtem, solą i pieprzem.
Babcia miała zwyczaj słodzić kapustę kiszoną, a sałatkę jarzynową robić ze śledziem.
Najlepszy obiad z młodości jadany trzy razy w tygodniu to ziemniaki z jajkiem sadzonym i mizerią.
Latem do tego kalafior.
Bigos ma być kwaśny.
Zup się nie zabiela, sosów nie zagęszcza.
Naleśniki jeśli nie są nadziane na wytrawnie to deser, a nie obiad.
+ zupa pomidorowa z ryżem, marchewką i pietruszką, kilka chrupek kukurydzianych
Tak jak myślałam, spektakularny zastój wagi. Nic się nie dzieje. W końcu spadnie. Choć miałam dziwną sytuację. Bo ważyłam się bez 💩, dopiero po jakiejś godzinie byłam na kiblu i kurde, później za wszelką cenę chciałam się zważyć, bo jeszcze nic nie jadłam, ani nie piłam, więc wiadomo spadłoby trochę, ale brat się kąpał, a waga w łazience. Koniec końców całą zdenerwowana tą sytuacją odpuściłam i nie wiem ile by było. Męczy mnie to trochę, ale zobaczymy jutro. Wariuje z tą wagą już..
Dziś od 3 już czuwalam, nie mogłam spać. Zasypiałam na trochę, budziłam się i znów zasypiałam i tak do 5. W dodatku mam dość męczące sny. Po pracy była u mnie przyjaciółka. Pogadałyśmy, pośmiałyśmy się. Następny raz zobaczymy się zapewne za miesiąc jak przyjadę na chwilę do domu. Mam ogólnie trochę żalu do siebie i pretensji. Bo ostatnio każde nasze spotkanie jest jakieś zdawkowe, jakbym nie potrafiła się zaangażować, mam taki wewnętrzny konflikt. Chce się spotkać, ale koniec końców nie jest tak jak być powinno. Nie wiem, może mam jakieś urojenia. I teraz znów mam to mieszane uczucie, że spotkałyśmy się, ale ja byłam mało zainteresowana. Nie mam pojęcia o co chodzi. Czuję jakąś dziwną potrzebę izolowania się od ludzi. Jakby relacja z chłopakiem miała być dla mnie jedyną relacją.
Patrzcie na moją kochaną Monstere 🥹❤️ Ten nowy liść jest taki piękny, że ojacieeee. Jestem dumna, że jest ona u mnie już miesiąc chyba, jak nie dłużej i żyje! I się rozwija tak pięknie.
Dziś od samego rana myślę o książce Głodne. Z tego wszystkiego przypadkiem wpadłam na pomysł tematu pracy magisterskiej. A moze ośrodek leczenia zaburzeń odżywiania? A żeby było ciekawiej dla dzieci i młodzieży? Kurcze ten temat jest dobry, można sporo szukać, sporo opisywać i zaprojektować coś naprawdę dobrego. Ale mam dwie obawy. Czy moja promotor da radę i gdzie ja ten ośrodek zaprojektuje. No nic. Temat zapisany w notatkach, może wymyślę coś innego do czasu, aż będę musiała już faktycznie zdecydować co chce. Ale nie powiem, trochę się nakręciłam na ten temat. Zrobić jakieś ankiety w szkołach, o tym co dzieciaki wiedzą na ten temat. Naprawdę można to fajnie ogarnąć. I wątpię żeby było dużo osób, które wymyślą coś podobnego. Raczej każdy pójdzie w obiekty dla starszych ludzi, bo przecież "mamy starzejące się społeczeństwo". A dzieci cierpią i się głodzą, albo opychają jedzeniem, bo nie radzą sobie z emocjami. Czuję to. Czuję ten temat. Ale spokojnie, dwa wdechy, nie napalam się zanadto.