#zobaczymy się innym razem
Explore tagged Tumblr posts
Text
Stream odwołany, sorry.
Maluch Racer maraton przerzucony na przyszły piątek (10 maja)
4 notes
·
View notes
Text
Piątek
Rano znowu wydawało mi się, jakby Mu stał, ale w sumie mógł wtedy jeszcze spać. Ja po prostu jestem przeczulona.
Obudził się zdecydowanie za wcześnie. Dopóki nie wstał, a przecież mieliśmy czas, więc mogliśmy go wykorzystać produktywnie, leżałam sobie z zamkniętymi oczami i próbowałam się przytulać.
Jak tylko się zebrał to wstałam szybko przygotować psom jedzenie i chciałam jeszcze wstrzyknąć sobie ten żel. Przez okres i później to badanie, po którym jakoś się bałam, nie stosowałam go ponad tydzień. Powinnam to zrobić wieczorem, ale miałam jakąś obawę, że strzykawka nie jest dobrze umyta.
Ja wiem, że generalnie faceci są trudni, ale wyobraźcie sobie, że jak Mu powiedziałam, że jak jestem zmęczona i potrzebuję iść spać to może sobie włączyć coś innego, co mnie nie interesuje zareagował:
Oooo, wystarczyło to powiedzieć wczoraj.
Ja pierdolę, naprawdę to było takie nieoczywiste i trudne do wymyślenia?
Zjadłam 2 jajka na miękko i to przed 12, także jest progres. Miałam ochotę na jajecznicę, ale Jemu też się zachciało, więc na Jego porę śniadaniową nie zdążyłabym zrobić.
On wyszedł około 11, a wcześniej pracował. Nie porozmawialiśmy, ale było spokojnie. A może właśnie 'dlatego'. Znalazłam w necie informację o tym, że da się kupić specjalny test na HPV i pobrać próbkę w domu, a następnie wysłać do badania - zarówno w przypadku kobiet jak i mężczyzn. Uznałam, że to jest dobry pomysł namówić go na takie badanie, bo może uspokoiłoby to Go pod względem, że wirusa też ma, nie wiadomo kto kogo zaraził i Nasza bliskość już Mu w żaden sposób nie zaszkodzi. A ma silny organizm, więc nic Mu nie będzie. Powinniśmy się wspierać w tej sytuacji, a nie oddalać. Zastanawiam się tylko czy czekać, aż sam zacznie tą obiecaną rozmowę i podnosić to dopiero, gdy potwierdzi chęć 'dystansowania się', czy samej znów próbować podjąć temat.
Kiedyś przygotowałam sobie w notatkach dokładny tekst na temat tego, co chcę powiedzieć i to było dobre, bo nie wtrącałam wtedy za dużo niepotrzebnych słów. Dzisiaj więc zrobiłam tak samo, ale żeby poruszyć ten temat musi być jakiś spokojny czas. Na pewno nie dzisiaj. Zobaczymy czy coś zaczepi.
Dzień w dużej mierze minął mi na pisaniu rozmowy i pracy. Udało mi się też wreszcie wyprasować koszulki. On zadzwonił koło 15 i mieli być za jakieś maksymalnie 2h. Oczywiście przedłużało się, więc wyszłam coś załatwić i na szybko do sklepu. Akurat zadzwonił, że „za 5min będą” i żebym wyszła to pojedzie ze mną na zakupy. Stwierdził że zmarnowałam okazję na przejażdżkę nowym autem, ale w sumie dopiero byłam w drodze, więc cofnęłam się do domu i jednak pojechaliśmy razem.
Nie obyło się oczywiście bez spięć, ale udało się. Nie chciał stać w kolejce za mięsem, więc jeździliśmy po mieście za innym sklepem - po kiełbasę. Oczywiście, że zeszło dłużej, niż stalibyśmy w tej kolejce. Whatever.
Poinformował mnie też, że uznał, że jednak nie będzie pił rok. Nie chce Mu się liczyć dni, więc będzie liczył miesiące. Cóż, fajnie, dobrze dla Niego. Dla mnie z resztą też, bo jeśli chcę o siebie dbać to trudno by mi było nie pić jak On by pił. Szkoda tylko, że Nasz seks miał sens tylko jak pijemy i głównie wtedy (po alko) dało się porozmawiać. Więc ciężko to wszystko widzę. Trochę zaczęłam się zastanawiać, o co tu w ogóle chodzi. Bo ostatnio, sama przecież widzę i piszecie mi to Wy, kiepsko to wygląda. Ale wcześniej naprawdę był progres, było całkiem okej. Czy to była zasługa tego, że większość czasu spędzaliśmy w obecności Młodego? Czy temat tej choroby skomplikował sprawy? Może przez to, brak tej ważnej rozmowy i zbliżeń, ja po prostu znów się stresuję, inaczej do wszystkiego podchodzę i się zachowuję, więc odbija się to na Nim? Już oduczyłam się obwiniania za wszystko siebie. Jeśli tak jest to przecież On też jest współwinny, że nie daje mi tej pewności i spokoju. Ale to bardzo prawdopodobny scenariusz.
Wróciliśmy do domu i uświadomiłam sobie, że w sumie nic nie jadłam od tych jajek na śniadanie bo myślałam, że będziemy coś zamawiać, ale oni sobie jedzenie przywieźli. Usmażyłam sobie paluszki rybne.
Przygotowując sobie wcześniej tekst tej rozmowy z Nim uświadomiłam sobie, że teraz muszę przede wszystkim o siebie dbać. Pod każdym możliwym względem. A na pewno nie mogę zaniedbywać jedzenia, jeśli chcę, żeby mój organizm postawił się temu jebanemu wirusowi.
Przez miesiąc do wyników wiadomo, że wiele się nie zmieni, ale jeśli będzie decyzja, że trzeba wycinać, będę chciała jeszcze raz wszystko sprawdzić.
Coś tam się spiął jak zażartowałam, że „jakby tak grał cały mecz”, mimo że miałam na celu pochwałę, no ale rzeczywiście raczej kiepsko ubrałam to w słowa.
Obiecałam sobie, że dzisiaj nie oglądam „do bólu tylko jak coś to idę spać. Na początku drugiego odcinka zauważyłam, że ziewa, a wcześnie dzisiaj wstaliśmy, więc zapytałam, czy nie jest zmęczony. I rzeczywiście, wyłączyliśmy serial, a było jeszcze przed 23. I tak trochę to przeciągnęłam, bo już długo byłam zmęczona.
Poprosiłam Go kolejny raz, żeby potwierdził datę tych Mazury, bo naprawdę muszę zacząć to organizować. I znów powiedział, że najpierw musi dać zielone światło na wyjazd. Co ja mam Go prosić, żeby zabrać Go na urodziny w piękne miejsce w którym nigdy nie był? Znów coś się spiął, jak opisałam mu sytuację już ze 2-3tyg. temu w której prosiłam go o potwierdzenie, bo nie zdążyłabym ogarnąć prezentu. Stwierdził, że „już śpi”.
Długo nie mogliśmy zasnąć i obydwoje się wierciliśmy, więc napomknęłam jeszcze:
- Dzięki za pamięć.
- O czym?
- O obiecywanej od 3 dni rozmowie.
- Miałem dzisiaj wspaniały humor, dzwoniłem. - nieważne, ze mówiłam, ze to nie rozmowa na telefon - A potem wyleciało mi z głowy.
- Dzwoniłeś, żeby pokazać mi auto, więc na pewno byśmy wtedy na ten temat porozmawiali. Poza tym oddzwoniłam po minucie i nie odebrałeś.
Not suprised.
Bilans:
Neo (papierosy): ↔️ znów przed śniadaniem, 8
Samopoczucie: ↔️ /⬆️ zaczynam powoli odrabiać się ze wszystkim
Dbanie o siebie: ↔️ dziś nawet nie umyłam włosów, mimo że miałam to zrobić, ale wróciłam do stosowania żelu, więc się wyrównuje; uświadomiłam sobie jak ważny jest teraz ten punkt, a to duży krok;
Związek: ↔️/⬆️ szału nie ma, czekam na rozmowę, ale nic złego się nie stało, więc w sumie progres
Choroba: ↔️ czekamy na wyniki
Praca: ↔️/⬆️ nadal zaległości, ale powoli się odrabiam;
Inne obowiązki: ⬆️ nie bez spiny, ale nadrabiam
#miłość#miło(ść)#toksyczna relacja#toksyczny związek#związek#lifestyle#toksyczna miłość#kartka z pamiętnika#on po 40#ona przed 30#pamiętnik#miło(śc)#szacunek#rozmowa#choroba#hpv#wsparcie#polska#po polsku#polski blog#polski tumblr#obowiązki#stres#smutek#uczucia#emocje#wrzesień#2024#myślorysy#alkohol
16 notes
·
View notes
Text
10.01.2024
Wstałam o 10 i zaczęłam dzień tym razem od muzyki
Takiej klubowej
Nie wiem czemu ale ją lubię odkąd jestem większą optymistką
Mam rozumieć że to muzyka optymistów ? 😆
W każdym razie najczęściej ją słuchałam w stanach maniakalnych a teraz tak po prostu dla poprawy humoru
Poszłam potem do sklepu i kupiłam potrzebne rzeczy
Znowu mi odbiło tym razem z krótkimi spodenkami. Wyszłam na mróz i ubrałam krótkie spodenki
Odwala mi serio
Przez te rajstopy ocieplane 😆
I potem ogólnie na zajęcia na których nie miałam nic do roboty bo pewną rzecz już skończyłam której nie dokończyła moja kumpela
Więc zajęłam się książką
Doszedł kolega który dokanczal swoją bombkę która mu się trochę popsuła
I dowalił sucharem że klejem na gorąco myśli czy sobie zęba nie dorobić 😆
Normalnie padliśmy
Kumpela dowaliła jeszcze historią z psychiatryka o złamanym zębie 🤣
A potem jak większość poszła to robiłam normalnie za jakiegoś terapeutę 🤣
Boże ostatnio wszystkim robię za jakiegoś terapeutę
Odprowadziłam trochę koleżankę i pojechałam do domu autobusem
Koleżanka powiedziała że nie wyglądam na kogoś kto ma takie problemy zdrowotne w tym to podejrzenie nowotworu bo bardzo często jestem taka rozmowna,optymistyczna i zabawna.
Wszystko przez to że wolę nakładać maskę i pomagać innym niż się nad sobą użalać
Bo co mi da skupianie się tylko jak mnie coś boli
Odwrotny efekt
Bym się załamała
A tak to odwracam uwagę od tego jak się czuje
Wróciłam do domu to poszłam spać. Potem się budziłam i zaczęłam nową książkę pt
"Vincent van Gogh: pasja życia - Irving stone"
To biografia znanego malarza Vincenta van Gogha. Bardzo go lubię więc póki co mi się bardzo podoba
No i oglądałam serial pt Fineasz i Ferb oraz Nadzdolni
Bardzo je lubię
Jestem jakaś coraz bardziej zmęczona
Zobaczymy co będzie
Na razie będę szaleć póki jak siłę
To tyle
Do zobaczenia
Trzymajcie się kochani 💜
9 notes
·
View notes
Text
List niewysłany 8 - myślodsiewnia
Napisałam już trochę listów, ale do tej pory nie chciałam się nimi dzielić, spoczywają sobie więc w moich wersjach roboczych. Ten jednak niech sobie idzie w eter, to jakaś może forma ekshibicjonizmu. Dużo się dzieje wewnętrznie u mnie, dużo piękna. Ale czasem są i takie momenty.
----
Te listy do Ciebie to prawdziwa myślodsiewnia. Mogę wszystko z siebie wyrzucić i potem już nie zaśmieca mi umysłu. Mogę pójść dalej, przejąć kontrolę. A kiedy mam poczucie kontroli, wtedy jestem bezpieczna.
Wiesz, trochę za dużo ostatnio palę. Obiecuję sobie, że każda paczka to będzie ostatnia, ale może nie ma co. Chcę wrócić do biegania długodystansowego, chcę być silna jak koń, chcę trenować swoje fizyczne serce i wiem, że fajki w tym nie pomogą. Ale kiedy siedzę na balkonie w duszną noc pod jasnym księżycem, to fajka smakuje wspaniale. Poza tym, nie muszę się nikomu z niej tłumaczyć. Nie należę do nikogo. Mogę robić co chcę.
Wiesz, mam podejrzenie, że mój były jest już z kimś innym. Nie wiem, czy mnie zdradził, gdy jeszcze byliśmy razem, może dał się ponieść tuż po tym wszystkim, a może poczuł się lepiej i zakochał na nowo. Biorąc pod uwagę jego stan mentalny, to chyba współczuję tej dziewczynie. Ale jest też we mnie złość. Nie wiem dlaczego i nie wiem jaka. Bo przecież nie chcę go, jest połamany jak stare zapomniane krakersy, odkąd nie ma go w moim życiu na stałe, jestem dużo spokojniejsza, szczęśliwsza, pijana życiem jak nigdy, gdy z nim byłam. To zabawne i dziwne. Kolejne dziwne błogosławieństwo w moim życiu.
Ty też jesteś trochę połamany, widzę to. Masz pomieszanie z poplątaniem w głowie i nikt tego nie rozwiąże oprócz ciebie. Ale zakuło, kiedy powiedziałeś, że chcesz do niej wrócić. Mówiłeś o tym, jakbyś wiedział już jak to się skończy, jakby wszystko i tak zmierzało w jedną stronę, w końcu uczucia i intuicja nie kłamie. Powiedz, czy nie chcesz po prostu uciszyć wyrzutów sumienia, że to ty to skończyłeś? Wiesz, że nie zawsze o wszystko trzeba walczyć, szczególnie jeśli coś ci nie służy? Wiesz, że odpuszczenie nie oznacza, że jesteś złym człowiekiem, któremu nie zależało? Czasem zależy, ale lepiej jest iść osobno.
Każdy z nas jest jednak odpowiedzialny za własne życie. Ty powiedziałeś, że musisz ukoić swoje sumienie, tak to czytam, powiedziałeś też, że ci zależy, że chcesz o to walczyć. Ja nie miałam innego wyjścia i powiedziałam ci: w takim razie między nami przyjaźń. Ja naprawdę to potrafię. Powiedziałam: to nawet bardziej życiowa deklaracja niż coś romantycznego, oferuję ci resztę mojego życia.
Ale ty powiedziałeś, że nie chcesz niczego przekreślać. Powiedziałeś o tym wszystkim, co czujesz do mnie, ale skarbie, ja nie będę opcją. Nie będę i nie chcę czekać. Wybrałeś i musisz wziąć za to odpowiedzialność. Za jakiś czas być może przekonamy się oboje, że nie bylibyśmy dla siebie dobrzy, nie w takim układzie. Zobaczymy się odarci z zauroczenia, bo ono zawsze trochę przechodzi. Mam do ciebie dużo czułości, ale nie ufam tak łatwo jak kiedyś. Nie chcę dać się zranić, nie chcę wchodzić w coś, co już na początku daje takie sygnały. Musisz poukładać swoją głowę, a ja swoją.
Minęło kilka dni, czuję, że dla ciebie nie łatwych, podczas gdy ja w tym czasie poznawałam piękno Kaukazu, wspinałam się na góry, piłam kawę z Ormiańskim mafiosem, widziałam jaszczurki, węże i ptaki, i dziękowałam sobie i losowi, że nie pożegnałam tego życia przedwcześnie i przeżyłam. Kocham życie, tak bardzo, szczerze. Nawet w bólu. Coś co zobaczyłam na głupim obrazku: kiedyś byłam nieszczęśliwa nawet w szczęściu, dziś jestem szczęśliwa nawet kiedy jest mi smutno. Wiem, że przeżyję wszystko, a na pewno taką miłostkę, małe zauroczenie przypieczętowane miękkością twoich ust. To nic takiego, pocałować kogoś, od tego nie upadają imperia, wiesz.
A wczoraj powiedziałeś mi, że tęsknisz. Dziś też, za mną, za moim kotem, tak że aż zbiera ci się na łzy. I że to dobra tęsknota, że chcesz mnie w swojej głowie, że chcesz mieć ze mną więzi, że jestem u ciebie w środku jak kwiat bzu, który ci przyniosłam na nasze drugie spotkanie. To wszystko bardzo miłe, ale wiesz, to przemawia przez ciebie poplątanie, tak mi się zdaje. Nie wątpię w szczerość twoich uczuć, ale co ja mam na to wszystko powiedzieć? Mówię więc, że dziękuję, że spotkamy się niedługo i tak dalej. Nie chcę tego wzniecać, cokolwiek tam się w tobie żarzy, nie mogę, kiedy ty jesteś niezaleczony.
Muszę dbać o swoje serce i robię to. Dlatego ten spokój w środku. I ja bardzo tym spokojem chciałabym się z tobą podzielić, po prostu, dać twojej głowie kochanej na chwilę odpocząć. Żebyś nie musiał się martwić, chociaż na chwilę. Wiem, że dasz radę i będzie dobrze, tylko nie konfunduj mnie, nie mąć. Oddychaj głęboko i pielęgnuj w sobie co najlepsze. Na pewno wiesz, dokąd zmierzasz.
3 notes
·
View notes
Text
Wiele razy chciałam definitywnie pożegnać się z tym miejscem, ale cóż jestem tu i teraz pisząc to (z przerwami) jakieś 12 lat. Początki były piękne - jeśli chodzi o znajomości, a nie o to co działo się w życiu. Nie ma w moim życiu już żadnej osoby, którą tu poznałam i żadna z nich tego nie przeczyta ale i tak dedykuję to im. Chce po prostu się uwolnić od tego miejsca i jednocześnie zachować coś do czego zawsze będę mogła wrócić - by pamiętać.
Znajomości, które tu zawarłam zazwyczaj były trwałe i piękne. Najbardziej ze wszystkich osób, które tu poznałam jestem wdzięczna Dominikowi i Weronice. Kontakt trwał kilkanaście lat, ale byłam o kilka lat za młodą i głupia, by widzieć ile tak naprawdę dla mnie znaczą. Największa przeszkoda to odległość jak dla wielu z nas tutaj (i mój problem z obecnością - bo za bardzo pociąga mnie samotność). Dorastałam z Tumblr i przy tych ludziach. Miałam wsparcie, gdy grono „najbliższych�� czyt. tych obok - nie było. Miało to też drugą stronę medalu. Nauczyłam się nieprawidłowego radzenia sobie z emocjami czyt. Samookaleczania się (z czym walczyłam wiele lat, jak zresztą wielu z was). Nie jest to normalne, że jakaś tam platforma jest w stanie, aż tak ukształtować spostrzeganie rzeczywistości ale tak było. Wracałam za każdym razem, gdy tylko czułam się źle. Z czasem zaczęłam dostrzegać, że czuję się źle, bo to miejsce to pogłębia. Chciałam pomagać innym nie radząc sobie ze swoim życiem, dawać rady z których sama nie korzystałam i udawać, że kiedyś się zobaczymy, że kiedyś będzie lepiej. Cieszyło mnie każde „dziękuję, że jesteś”, każde wywoływało uśmiech i sprawiało, że chciało się tu zostać. Nie jestem, aż tak wylewna, jak inni. Lubię gadać o głupotach, o wszystkim i o niczym, ale rzadko o tym co czuję, nie tak powierzchownie tylko o tym co czuję naprawdę. Nie zdążyłam podziękować tym, którym powinnam zanim odeszli.
Gdy się boję, gdy nie chcę kogoś obciążać sobą lub, gdy jestem zmęczona to po prostu uciekam.
0 notes
Text
Niech będzie Pochwalona Trójca Przenajświętsza!
Umiłowani bracia i siostry w Chrystusie Jezusie, zapewne znacie to uczucie bezsilności i emocje, które świadczą o tym, że nadzieja na wysłuchanie modlitwy przez Miłosiernego powoli zanika. Co wtedy robić? Jak sobie z tym poradzić? Pozwólcie, że Duch Święty was poprowadzi i da wam odpowiedź, chociażby przez ten post.
Otóż, najważniejsze jest to, by nie tracić nadziei. Jest to jednym z zadań miłości, o których łatwo powiedzieć, a które trudno wykonać. Nie jest to jednakże niemożliwe.
Jak nie trafić nadziei? Poprzez zagłębianie się w lekturę Pisma Świętego.
Jest to Pismo natchnione przez Ducha Świętego, Jest z tego powodu zwane Słowem Bożym. Gdzie indziej szukać odpowiedzi Bożych na nurtujące nas pytania i znaleźć rozwiązanie problemów zgodnie z wolą Bożą, jak nie w Słowie Bożym? Czy jest lepsze źródło? Nie.
Choć często uciekamy się do innych ludzi, kiedy doświadczamy trudności życiowych, z pewnością nie jest to najmądrzejsze, żeby uciekać się do nich za każdym razem oraz opierać się na nich w każdym momencie. Co prawda, Bóg może przemawiać do nas przez innego człowieka, lecz nie oznacza to, że za każdym razem zostaniemy dobrze przez niego zrozumiani i otrzymamy rady zgodne z wolą Bożą. To dlatego, że na działanie ludzkie wpływ mają dobre i złe duchy. W którym momencie szept wyda się być dobrym dla człowieka, a okaże się być zupełnie sprzecznym z wolą Bożą? Nie wiemy tego w 100%.
Jednakże możemy być pewni co do tego, że Bóg będzie przemawiał do nas przez Pismo Święte i naprowadzi nas na odpowiednią drogę, ukazując to, w którym kierunku mamy iść tak, by się nie zagubić, ale pozostać na odpowiedniej drodze — drodze prawości, świętości, miłości.
Czasami ciężko jest nam zaakceptować fakt, że niekoniecznie od razu zobaczymy efekty naszych modlitw, lecz będziemy musieli czekać na niego dniami, tygodniami, miesiącami bądź latami. Jest to czymś bardzo bolesnym i raniącym, lecz należy pamiętać, że wszystko jest dla naszego dobra i jeśli Bóg nie od razu daje nam odpowiedź na nasze modlitwy w jawny sposób, to chce nas czegoś nauczyć. Czasami będzie to nauka cierpliwości, czasami pokory, jeszcze innym razem będzie chodziło o wykształtowanie w nas czystszej miłości. Do czegokolwiek prowadzi nas Bóg, jest bez wątpienia dla nas dobre i potrzebne na naszej drodze do zbawienia. Bóg nie zezwala na to, aby w naszym życiu działo się coś, co nie będzie wnosiło do niego żadnego dobra. Nawet jeśli jakaś sytuacja wydaje się być beznadziejna, On uczyni z niej coś cudownego.
Co prawda, my nie od razu będziemy w stanie zrozumieć, dlaczego coś ma miejsce w naszym życiu, ale na szczęście naszym zadaniem nie jest to, abyśmy wszystko wiedzieli, lecz ufać w Boże miłosierdzie oraz Bożą Opiekę, Opatrzność Miłosiernej Trójcy Przenajświętszej.
Wiara, nadzieja i miłość to cnoty, które z pewnością się nam przydadzą każdego dnia. Warto o nie prosić na modlitwie, gdyż od miłości, a następnie również wiary i nadziei, które mamy w sobie, zależy to, w jaki sposób będziemy służyli Panu: przynosząc Mu owoc, czy też marnując wszelkie otrzymane łaski przez nasz lęk, brak zdecydowania, lenistwo itd.
Jeśli będziemy prawdziwie kochać Boga, będziemy wiedzieli, że wszystko daje nam ze Swego niezgłębionego zdroju miłosierdzia, który ma swój początek w Sercu Jezusa, a więc wszystko jest łaską, dobrem, choćby wydawało się, że nie ma w czymś nic dobrego. Jeśli wierzymy i mamy nadzieję, to wiemy, że Bóg nie ukazuje nam od razu tego, jaka jest Jego Wola bez powodu. On pragnie nas wykorzystywać, by prowadzić innych do zbawienia, działając przez nas.
On chce także dobra naszych dusz, które są wieczne. Zatem, jeśli wierzymy i mamy nadzieję złożoną w Bogu, to ufamy, że Boże plany są znacznie doskonalsze niż nasze, z nich zawsze będzie wynikało dobro, a nasze wypełnianie Woli Najświętszego będzie prowadziło nas oraz innych ludzi do zbawienia wiecznego, nie będzie zgorszeniem lecz najpiękniejszym prezentem, jakim możemy kogokolwiek obdarować.
Chciałabym podzielić się z wami również fragmentami Pisma Świętego, które zachęcają do trwania w Bożej obecności oraz trwania na modlitwie, podjęcia decyzji, by ufać we wszechmoc Bożą, choćby nasze emocje i zniechęcenie komunikowały zupełnie coś innego.
Bowiem wiara, nadzieja i miłość nie opierają się na emocjach, lecz na podjęciu decyzji o tym, że będziemy wierzyć Bogu w to, że On Jest Wszechmocny i tam, gdzie zupełnie nie mamy sił, On przychodzi z całą pełnią mocy. To podjęcie decyzji, że będziemy Mu ufać, że weźmie nasze sprawy w Swe Miłosierne Ręce, ukryje je w Swym Najświętszym Sercu i nie zostawi nas samych, lecz będzie podtrzymywał, wspierał i umacniał, dając poznać, jakie są kolejne kroki, jeśli są one faktycznie potrzebne, bądź udzielenie poznania, że powinniśmy wszystko zostawić Mu i przestać troszczyć się o załatwienie naszych problemów szybciej niż jest to konieczne, „na własną rękę”. Jest to także decyzja, że nie znając swej przyszłości, będziemy miłować Boga, choć możemy mieć trudności w ujrzeniu tego, co jest pozytywne w naszych troskach dni codziennych, a także będziemy Go nadal uwielbiać i znajdować powody, dla których powinniśmy Mu dziękować, a jest ich mnóstwo, nigdy nie będziemy w stanie ich zliczyć.
To decyzja, że nie będziemy Go obwiniać za nasze smutki, ale będziemy starali się wchodzić z Nim w dialog po to, aby dowiedzieć się od Niego, co pragnie nam przekazać przez te sytuacje, jakie dobro z nich wynika oraz do czego nas zaprowadzi to doświadczenie.
Nie należy zrażać się, jeśli spotkamy się z ciszą. Bóg do nas przemówi, jeśli będziemy na Niego otwarci, przy czym warto prosić Go o pomoc, zwłaszcza Ducha Świętego oraz Świętych, w tym Najświętszej Maryi Panny i św. Józefa.
Otaczajmy się ciszą, zwłaszcza wewnętrzną, lecz także — w miarę możliwości — zewnętrzną tak, by nie przegapić Jego głosu, lecz go usłyszeć i wynieść ze spotkań z Miłosiernym wiele dobra. Pragnijmy Go usłyszeć i poznać Jego opinię na temat naszych planów, pytać Go o to, czego pragnie, gdyż On wie, co jest dla nas najlepsze.
Jeśli zaś nie wiadomo o co chodzi, chodzi o miłość. Bóg wiedząc, jak obszerna jest wieczność, pragnie, abyśmy spędzili ją w Niebie. Nie da się jej spędzić w Niebie bez wiary, nadziei i miłości. Dlatego prowadzi nas przeróżnymi drogami tak, by nam udzielić tych cudownych cnót oraz umocnić tak, byśmy spotykali się z Nim i żyli, budując cudowną relację między Kochającym Bogiem a umiłowanym dzieckiem Bożym już na ziemi, a kontynuowali je w formie o wiele bardziej cudownie, w Niebie.
Ks. Izajasza 43:1-7
1 Ale teraz tak mówi Pan,
Stworzyciel twój, Jakubie,
i Twórca twój, o Izraelu:
«Nie lękaj się, bo cię wykupiłem,
wezwałem cię po imieniu; tyś Mój!
2 Gdy pójdziesz przez wody, Ja będę z tobą,
i gdy przez rzeki, nie zatopią ciebie.
Gdy pójdziesz przez ogień, nie spalisz się,
i nie strawi cię płomień.
3 Albowiem Ja Jestem Pan, twój Bóg,
Święty Izraela, twój Zbawca.
Daję Egipt jako twój okup,
Kusz i Sabę w zamian za ciebie.
4 Ponieważ drogi jesteś w moich oczach,
nabrałeś wartości i Ja cię miłuję,
przeto daję ludzi za ciebie
i narody za życie twoje.
5 Nie lękaj się, bo Ja Jestem z tobą.
Przywiodę ze wschodu twe plemie
i z zachodu cię pozbieram.
6 Północy powiem: „Oddaj!”
I południowi: „Nie zatrzymuj!”
Przywiedź moich synów z daleka
I córki Moje z krańców ziemi.
7 Wszystkich, którzy noszą Me Imię
i których stworzyłem dla Mojej chwały,
ukształtowałem ich i Moim są dziełem.”
Ks. Psalmów 73:21-28
21 Gdy się trapiło moje serce,
a w nerkach odczuwałem ból dotkliwy,
22 byłem nierozumny i nie pojmowałem,
byłem przed Tobą jak juczne zwierzę.
23 Lecz j zawsze będę z Tobą.
Tyś ujął moją prawicę,
24 prowadzisz mnie według Swego zamysłu
i na koniec mnie przyjmiesz do chwały.
25 Kogo prócz Ciebie mam w Niebie?
Gdy jestem z Tobą, nie cieszy mnie ziemia.
26 Niszczeje moje ciało i serce,
Bóg Jest Opoką mego serca i moim działem na wieki.
27 Bo oto giną ci, którzy od Ciebie odstępują,
Ty gubisz wszystkich, co są wobec Ciebie niewierni.
28 Mnie zaś dobrze jest być blisko Boga,
w Panu wybrałem sobie schronienie,
by opowiadać wszystkie Jego dzieła.
Ks. Izajasza 57:15-18
15 Tak bowiem mówi Wysoki i Wzniosły,
Którego stolica jest wieczna, a Imię «Święty»:
«Zamieszkuję miejsce wzniesione i święte,
lecz Jestem z człowiekiem skruszonym i pokornym,
aby ożywić ducha pokornych
i tchnąć życie w serca skruszone.
16 Bo Ja nie będę wiecznie prowadził sporu ani nie będę zawsze rozgniewany;
inaczej zamknęłyby sprzed Mego oblicza
tchnienie i istoty żyjące, które Ja uczyniłem.
17 Zawrzałem gniewem z powodu jego
występnej chciwości,
ukrywszy się w moim gniewie, cios mu zadałem;
on jednak szedł zbuntowany drogą swego serca,
18 a drogi jego widziałem.
Ale Ja go uleczę i pokieruję nim,
i udzielę pociechy jemu samemu
i pogrążonym z nim w smutku
Ks. Izajasza 54:9-17
Ewangelia wg św. Mateusza 7:7-11
List św. Jakuba 1:2-5
List do Rzymian 5:1-6
Ks. Powtórzonego Prawa 31:6
Ks. Psalmów 145:8-12
Ks. Psalmów 145:14-21
Ks. Izajasza 41:9-10
Ks. Izajasza 41:13-16
Ks. Izajasza 43:17-20
#Jezus Chrystus#Duch Święty#Bóg Miłosierny#Trójca Przenajświętsza#chrześcijaństwo#Pismo Święte#Słowo Boże#miłość Boża#modlitwy#wytrwałość#cierpliwość#miłość#wiara#nadzieja#ufność w Boże miłosierdzie#Boże miłosierdzie#Boża dobroć#ewangelizacja
0 notes
Text
Nie jesteśmy bestiami
“All-New Wolverine: Tom 5 Sieroty X”, scen. Tom Taylor, rys. Juann Cabal, wyd. Egmont
Ocena: 4 / 5
Powiem tak, piąty tom „All-New Wolverine” bardzo mnie zaskoczył. Po przyjemnym, ale niespecjalnie angażującym tomie 4 (recenzja na blogu), od następnego albumu spodziewałam się podobnie dobrej zabawy i niewiele więcej. Dostałam poważną historię o bólu, stracie i konsekwencjach swoich czynów.
„Sieroty X” zaczynają się od wspomnienia, w którym młody, wściekły Logan otrzymuje od legendarnego japońskiego kowala najpotężniejszy miecz na świecie wykuty ze swojego własnego gniewu. Kowal sugeruje też, że do miecza wykuł coś jeszcze, coś stworzonego z dobrych cech Logana, co będzie go chronić jeśli zajdzie taka potrzeba. Logan jednak nie jest jeszcze na to gotowy. Potem przenosimy się do czasów obecnych, gdy brat Laury, Daken, zostaje porwany przez tajemniczych sprawców dysponujących wysoką technologią. Laura oczywiście wyrusza na poszukiwania, lecz zamiast brata znajduje swoją matkę, która nie powinna żyć od wielu lat. Ale to dopiero początek jej kłopotów z tajemniczą organizacją, która nie cofnie się przed niczym, by zniszczyć Laurę i wszystkich członków jej rodziny. Co gorsza, w całą sprawę zamieszana zostaje też nieposiadająca mocy ciotka Laury i jej kuzynka, a antagoniści dysponują bronią, która może naprawdę skrzywdzić naszych bohaterów, może nawet ich zabić. To sprawia, że po raz pierwszy w tej serii daje się odczuć grozę sytuacji, a odcięta ręka Dakena, cały czas przypomina czytelnikowi, że tym razem nawet Wolverine ma wiele do stracenia.
Wszystko dzieje się bardzo szybko. Komiks idealnie oddaje ciągłe poczucie zagrożenia i stałą koniczność ucieczki przed następującym ci na pięty przeciwnikiem. Nie daje zarówno bohaterom jak i czytelnikom ani chwili wytchnienia. Akcja toczy się wartko, ale scenarzysta ani na chwilę nie pozwala nam zapomnieć o relacjach łączących bohaterów, choć tym razem skupia się na najbliższych krewnych Laury i robi to z równie wielką wprawą co w poprzednich tomach.
Ale przyjdźmy do największej zalety komiksu, czyli jego antagonistów. Sieroty X to zwykli ludzie, którzy stracili kogoś bliskiego z rąk Logana i jego potomstwa. Stowarzyszenie wyewoluowało z grupy wsparcia, której członkowie pomagali sobie w żałobie. W pewnym momencie przestało im to wystarczać i postanowili zemścić się za swoje krzywdy i jednocześnie pozbyć się zagrożenia. To przejmująco napisany wątek ludzi, którymi powoduje ból i chęć ochrony innych przed tym co spotkało ich bliskich. W innym komiksie byliby głównymi bohaterami, tu pełnią rolę wrogów, a jednocześnie bardzo łatwo zrozumieć ich postępowanie. Szkoda tylko, że nie dowiadujemy się zbyt wiele o pojedynczych członkach organizacji.
Jeśli jest w tym komiksie coś ciekawszego od samych tytułowych Sierot X, to sposób ich powstrzymania. Nie chcę spoilerować, bo to naprawdę dobrze przemyślany i emocjonalny wątek, ale powiem tyle: nie takiego zakończenia się spodziewałam, ale perfekcyjnie pasuje do sytuacji i nie wyobrażam sobie lepszego.
Niestety, rysunki nie utrzymują tego samego wysokiego poziomu. Postaci na drugim planie są stanowczo zbyt uproszczone, a i na pierwszym planie zdarzają się niefortunne kadry, na których naprawdę ciężko rozpoznać postać, a odczytanie jej mimiki jest po prostu niemożliwe. Bardzo dobrze przedstawiono za to sceny walki. Są bardzo dynamiczne i pięknie rozplanowane, a przy tym bardzo kreatywne.
Podsumowując, piąty tom „All-New Wolverine” bardzo mi się podobał. Jestem zachwycona jego scenariuszem, szczególnie antagonistami i zakończeniem. Jedyne co dzieli go od najwyższej oceny to rysunki, które mnie nie porwały. Poza nimi jest naprawdę świetnie. Zobaczymy czym zaskoczy mnie tom 6.
Ale to tylko moja opinia, a ja nie jestem obiektywna.
0 notes
Text
Zmiany, zmiany...
⭐ Co nowego
W aplikacji na iOS (wersja 26.0+) możesz teraz włączyć lub wyłączyć anonimowe zapytania na blogu.
W najnowszej wersji aplikacji na iOS i Androida wprowadziliśmy nową kartę "Twoje tagi". Sprawdź, czy używasz najnowszej wersji aplikacji, bo inaczej jej nie zobaczysz. W wersji przeglądarkowej karta pojawi się później – jeszcze nad tym pracujemy.
W ustawieniach konta możesz teraz dodać lub zmienić swoją pełną datę urodzenia (miesiąc, dzień i rok). Nie martw się, nie udostępniamy jej innym użytkownikom ani nie zdradzamy nikomu Twojego wieku. Więcej informacji znajdziesz w tym artykule w Centrum pomocy.
Na podstawie Twoich ostatnich polubień zaczęliśmy polecać reblogowania (a nie tylko oryginalne posty) z całego Tumblra. Zobaczymy, co wyjdzie z tego eksperymentu!
🛠 Co poprawionego
W wersji 26.0 aplikacji na iOS naprawiliśmy problem z przyciskiem "Obserwuj", który nie pojawiał się obok blogów na karcie "Twoje tagi".
Kaligraficzna czcionka Lucille obsługuje teraz wszystkie polskie znaki.
Usunęliśmy błąd w przeglądarce, który powodował zmniejszenie obszaru aktywności przycisku opcji obrazu (gdzie można dodać opis obrazu), co utrudniało kliknięcie ikony.
Skrót klawiaturowy Opcja + Q / Alt + Q, który dodaje post do kolejki, przez jakiś czas nie działał, ale już to naprawiliśmy.
Usunęliśmy błąd, który uniemożliwiał prawidłowe ładowanie kanałów z popularnymi tematami w aplikacjach mobilnych.
Beta-edytor w przeglądarce nie pozwala już dodawać do zestawu zdjęć więcej niż trzech obrazów w rzędzie. Większa liczba obrazów powodowała nieoczekiwane błędy podczas wyświetlania posta.
Problemy z filtrowaniem wyników wyszukiwania według typu posta, o których wspominaliśmy ostatnim razem, zostały już naprawione.
🚧 Co w toku
Ostatnio w aplikacji na Androida awarie zdarzają się częściej niż zwykle. Analizujemy przyczyny problemu i niebawem go rozwiążemy.
🌱 Co nadchodzi
Karta "Twoje tagi" wkrótce będzie dostępna w Kokpicie przeglądarki.
Za pomocą opcji "Przywołaj kraby" możesz podarować te urocze skorupiaki wybranej osobie, a już niedługo będzie można się z nimi pobawić także w aplikacjach mobilnych!
Widzisz jakiś problem? Prześlij go nam, a my wkrótce się odezwiemy!
Chcesz podzielić się swoją opinią? Sprawdź blog @ekipa i zacznij rozmawiać ze społecznością.
3 notes
·
View notes
Text
21 maja
Wczorajszy bilans: 1500 z groszami. Nie chce mi się sprawdzać dokładnie.
Na śniadanie muszę zadowolić się kanapkami z serem żółtym, a nie znoszę żółtego sera. Ugh.
A tak poza tym, to "przytyłam" 400 gramów XD Mówiłam, że ostatnio to tylko wahnięcie wody w organizmie? Jestem przez okresem, zobaczymy, co się będzie działo za tydzień.
Niemniej jednak, jestem z siebie dumna, bo udaje mi się ograniczyć fast foody, w końcu. Mam też w planie kupić sobie dobrą książkę kucharską z azjatyckimi/japońskimi przepisami, bo przyjaciółka wciągnęła mnie w tę kuchnię i nie potrafię się oderwać.
Ach, no i co do farby do włosów - dziękuję za wszystkie porady!! Udało mi się wczoraj wypłukać resztę (o jedno mycie za dużo, kolor trochę przybladł, ale to nic, poprawię) i już nic nie plami <3
Dzisiejszy obiad skończy się chyba makaronem spaghetti. Co prawda, mam ochotę na pieczonego kurczaka, ale nie mam czasu na duże gotowanie. Innym razem.
Spróbuję się też wyrwać na spacer, bo, chociaż udało mi się rano porozciągać dwie minuty dłużej, niż zwykle, potrzebuję tego, żeby nie zwariować.
#notpro4n4#chudniemy#odchudzamyiwspieramy#odchudzanie#chude rece#chudniecie#chude nogi#chude wakacje#pamietnik#chudosc#notprojusttags#bede chuda
6 notes
·
View notes
Text
3/11
Słyszę jakiś dźwięk, otwieram oczy i dociera do mnie, że to mój budzik. Kolejny dzień czas zacząć, więc wychodzę z łóżka. Idę do kuchni , włączam czajnik, do kubka wsypuję kawę i otwieram okno. Czas zacząć dzień jak należy a bez papierosa nie zaczęłam jeszcze żadnego dnia. Pierwsza fajka nie zawsze tak gładko wchodzi ale palę do końca. Woda zdążyła się zagotować. Teraz druga rzecz bez której dnia nie umiem zacząć, czyli kawa. Zalewam zostawiając miejsce na mleko. Wychodzę z kuchni idę do lazienki. Ubieram się i czeszę włosy w kucyk. Patrzę na zegarek 5:10. Pośpiesznym krokiem wracam do kuchni. Biorę łyk kawy i zastanawiam się czy robić jakieś szybkie śniadanie. Po namyśle dochodzę do wniosku, że kawa na pusty żołądek to nie jest dobra opcja zaczęcia dnia. Wyciągam z szafki pieczywo, w lodowce szukam wędlin, gdy w końcu udaje mi się je odnaleźć zaczynam robić kanapki. Słyszę dźwięk powiadomienia.
"Dzień dobry kochanie😘
Miłego dnia"
Ciepło rozchodzi mi się po wnętrzu a na twarzy pojawia się uśmiech. To wiadomość od Kuby, mojego chłopaka. Jesteśmy razem prawie 2,5 roku. Dziś piątek a co za tym idzie dziś się zobaczymy. Te 5 dniowe rozłąki są trudne do zamienienia w samotności. Żadne rozmowy czy smsy nie zastąpią obecności drugiej osoby. Kończę śniadanie w zdecydowanie lepszy nastroju. Znów spoglądam na zegarek - 5:38 - Oo matko jak późno! Szybko wkładam naczynia do zlewu, idę po torebkę pakuję się " Czemu czas tak szybko w pracy nie leci? " Ubieram buty, kurtkę i wychodzę. Szukam kluczy, oczywiście zajmie mi to parę minut.
Znalazłam, szybko zakluczam drzwi i wychodzę z bloku. Odpalam kolejnego papierosa i idę w kierunku mojego auta na osiedlowy parking. Mam prawo jazdy od roku i już zdążyłam się przyzwyczaić do wygody jazdy samochodem do pracy mimo, że na pieszo droga zajęła, by mi może 10 min.
Wyrzucam niedopałek do studzienki kanalizacyjnej. Wsiadam do samochodu. Nie jest może najlepszy i najnowszy, ale bardzo lubię ten samochód. I jest tak samo kapryśny jak ja, no ale o tym może innym razem. Wyjeżdżam z osiedla. Mieszkam w małej miejscowości, więc nie dziwi mnie brak ruchu na ulicy a wręcz się cieszę, że nie muszę codziennie stać w korkach. Kto ma na takie poranki ochotę?
Jestem już na parkingu swojej firmy. Wysiadam i odpalam ostatniego papierosa przed pracą myśląc jednocześnie jak bardzo nie znoszę wstawania tak wcześnie. " Poranne wstawanie o tej porze powinno być karalne! "
Widzę swoje koleżanki z pracy, muszą na mnie poczekać bo to ja mam klucze. Dostrzegam, że każdy myślami jest jeszcze pod kołdrą i nie ma co się dziwić jest 5:55. Szybko się przebieram i zaczynam odliczać 8 h pracy.
Na szczęście czas dziś działał na moją korzyść i czuje się jakbym pracowała 3 h a nie 8. Może to dlatego że bujałam głową w chmurach? Pół dnia pocieszałam się że jeszcze parę godzin i zobacze się z ukochanym a drugie pół dnia rozmyślałam nad tym co ubiorę. Nawet po 2 latach mam ochotę go zaskoczyć.
Umówiliśmy się na 17:30 przyjechał z delikatnym opóźnieniem. Dla mnie to czas na kolejnego papierosa zanim przyjedzie i będzie krzyczał na mnie, że palę.
Jedzie, nie muszę patrzeć w stronę wyjazdu a wiem, że nadjeżdża. Odwracam głowę i widzę, że intuicja mnie nie zawiodła i tym razem. To on!
Wsiadam do auta.
" Cześć Misiu " Mówię dając mu buziaka
" Hej kochanie. Tylko jeden buziak? " Mówi to z uśmiechem na twarzy i iskierkami w oczkach. Ulegam i daje mu drugiego całusa.
Jedziemy do parku gdzie pierwszy raz się widzieliśmy. Zawsze wspominamy ten dzień, gdy tu jesteśmy. Idziemy na spacer deptakiem trzymając się za ręce. Czuję ciepło bijące z jego ciała i odprężam sie cała. On mnie tak uspokaja jak nikt i nic na świecie.
Siada na ławce a mnie sadza sobie na kolanach.
" Tęskniłem za tobą " Mówi i mnie mocno przytula a dla mnie przestaje istnieć cały świat. Liczy się tylko on. To ciepło. Ten dotyk. Jego zapach.
" Ja też bardzo za tobą tęskniłam " Odpowiadam po czym zbliżam swoje usta do jego ust. Zatracamy się w długim, namiętnym pocałunku. Dla takich chwil warto czekać tydzień.
" Przeprowadź się do mnie... Proszę " Zaczyna uciążliwy dla mnie temat.
" Znasz moje zdanie na ten temat "
" Nie przekonam cię? "
Milczę. Nie wiem co mam odpowiedzieć. Chciała bym bardzo z nim zamieszkać, ale w obecnej sytuacji nie jestem przekonana co to tej propozycji.
Całuje mnie w czoło. " Wiem. " Mówi
Przytulam się do niego jeszcze bardziej.
Rozmawiamy o tym jak minął tam tydzień. Jak bardzo nam obojgu brakowało bliskości. Śmiejemy się, żartujemy.
Niestety jest godzina 22:15 czas wracać.
" Czas z tobą mija mi zdecydowanie za szybko " Mówię z żalem.
" Wiem, mi też. Jutro się zobaczymy znowu i będziemy mieć jeszcze niedzielę. " Odpowiada mi i widzę, że też nie chce się rozstawać.
Odprowadza mnie pod drzwi.
" Kocham cię księżniczko "
" Ja też cię kocham... "
Żegnamy się i każde wraca do swojej codzienności. Dobrze, że mamy w weekendy trochę czasu dla siebie bo bym zwariowała.
Ale i ten czas przemija zdecydowanie za szybko. Jutro zobaczymy się albo po południu albo dopiero wieczorem zależy o której skończę pracę, potem jest niedziela jedyny cały dzień dla nas. A po niedzieli poniedziałek i ja nastajewracam do pracy a on jedzie w trasę. Wiem, że oboje tęsknimy i odczuwamy rozłąkę, ale gdy się kogoś kocha chce się tej długiej osoby coraz więcej i więcej. Lecz nawet mimo to nie chciała, bym zakończyć tego związku. Daje mi on tyle siły. A w moim ukochanym odnajduje drugą część mnie. A może to on odkrywa moją lepszą wersję? W każdym bądź razie jest mój i nikomu mu go nie oddam! Będę chociaż raz w życiu egoistką i nie podzielę się nim z nikim.
18 notes
·
View notes
Text
the good people
Cześć i czołem. Dzisiaj post będzie muzyczny, tak o. I będziemy sobie między zwrotkami rozmyślać o życiu, o świecie, o ludziach. Aby przystąpić do prawidłowego czytania posta, proszę odpalić ten oto link: [LINK] Tekst nie jest przesadnie rozbudowany, ale no cóż, nie każdy musi być potężnym dziełem sztuki, aby przekazać jakieś przemyślenia i wartości, czyż nie? // What if all they lost was all they had? What if they were broken, just looking for a hand? If you could help or walk away If their choice was up to you What would you do? What if they were you? // Zastanawiam się czasem, jak to jest z pomaganiem ludziom. Ile osób chce to robić, ile osób jest gotowych poświęcić się chociaż odrobinę, żeby innym było lepiej. To taka mała rzecz, która przebija czasem przez to, jak ludzie się zachowują- te małe odruchy, niewielkie gesty, krótkie wypowiedzi, które powstają pod przypływem chwili. I w nich często przebija to, czy ktoś: 1) Chce pomóc i jest gotowy to zrobić 2) Chce pomóc, ale się nie czuje na tą pomoc (z różnych powodów) 3) Nie chce pomóc i ma z tego powodu wyrzuty sumienia 4) Nie chce pomóc i jest mu to obojętne 5) Nie chce pomóc i ma z tego satysfakcję (”survival of the fittest”) Wiesz, uważam, że dobrze się otaczać grupą 1 i 2, a stanowczo odcinać od grupy 5. Jeśli ktoś nam nic złego nie zrobił, a potrzebuje pomocy lub my możemy po prostu mu pomóc, to czemu nie? Czemu nie napędzać tego efektu motyla, gdzie każdy nasz miły gest to kolejne machnięcie skrzydłami, które wzbudza bryzę dobrej energii w naszym otoczeniu. Kto wie, może ta bryza zmieni się w coś więcej i kaskadowo ludzie będą śmielsi i chętniejsi do pomocy sobie nawzajem. Sam nie wiem, ale fajnie by było żyć w świecie, gdzie tak jest. // What if all you gave was all you had? What if you were humble, just holding out your hand? What if kindness prevailed And you were someone's second chance? Just giving back That doesn't sound so bad // Spacerując wczoraj po Gdańsku spotykałem studentów podczas ich corocznego święta, Juwenaliów. Zawsze w takich momentach fascynuje mnie ta otwartość, która się tam pojawia- jedna grupka znajomych poprosiła mnie, żebym zrobił im zdjęcie, druga grupka znajomych zapytała czy mam ognia, trzecia w trakcie zażartej dyskusji poprosiła mnie o opinię z zewnątrz i w ramach podziękowania poczęstowała papierosem. Taka energia jest naprawdę przyjemna w życiu, czuję się wtedy jak w Kazimierzu Dolnym, gdzie mogę zapomnieć o tym, że tyle ludzi jest pełnych pogardy, nienawiści, zawiści w stosunku do innych. Czuję się wtedy, jakby z ludzkością było wszystko w porządku- ludzie są otwarci na siebie i po prostu chcą się razem dobrze bawić, czuć. Tak, jak to powinno być, czyż nie? // Where did all the good people go? Where did all the good people go? I keep looking around I don't quite feel like I belong So where did all the good people go? // I tak jak mówiłem, ta energia troszkę zaraża. Bo jak inaczej wytłumaczyć to, że wracając o północy pociągiem SKM zapytałem się dziewczyny siedzącej naprzeciwko mnie, czy nie chce ze mną posłuchać razem muzyki, gdy będę jechał do Sopotu. Lubię dzielić się muzyką i udzielił mi się ten klimat otwartości, tak więc razem z nią posłuchałem dobre 20-25min utworów z jakiejś mojej losowej playlisty, bez wymiany ani jednego słowa. Ot, siedzieliśmy sobie, patrzyliśmy za okno z uśmiechami na twarzy i tak to zleciało. Na koniec szybkie podziękowanie, cześć i praktycznie pewność, że się nigdy nie zobaczymy. I na tym polega ten urok, drodzy czytelnicy: Musimy nauczyć się robić miłe rzeczy dla nieznajomych. To jest to, co sprawia, że codzienność w społeczeństwie staje się lepsza. Edit: I w sumie naszła mnie jeszcze jedna myśl. Uczymy dzieci zasady “Nie czyń drugiemu, co Tobie niemiłe”. Niby fajnie, ale jednak słabo- bo to, co my lubimy dla kogoś może być przykre lub nieprzyjemne. Więc może trzymajmy się lepiej zasady “Czyń drugiemu, co jest mu miłe”?
1 note
·
View note
Text
Podobno człowiek potrzebuje zobaczyć to co w nim najgorsze aby zrozumieć to co w nim najlepsze. Jak rozumieć te słowa. Jak to możliwe, że wszystkie najgorsze cechy naszego charakteru mają nam pozwolić zobaczyć nasze najlepsze cechy. Przecież to nie ma sensu. Też długo tak o tym myślałam. Z czasem jednak zrozumiałam te słowa. Nic tak bardzo nie zmienia człowieka jak tragedia, sięgnięcie dna. Nasze najgorsze cechy, nasze wady doprowadzają nas do upadku. Czasem potrafimy je zaakceptować a innym razem nie. Nie zaprzeczalne jest jednak to, że mamy wady. I to właśnie one ciągną nas do dołu. Ale czy to jest koniec ?? Nie, bo zawsze istnieje drugie dno. Z naszej porażki możemy wyciągnąć bardzo dużo, zależy tylko jak do niej podejdziemy. Poddamy się, zrezygnujemy tak po prostu bez żadnej walki, albo mimo powalenia wstaniemy i z podniesiona głową ruszymy naprzód. Pamiętaj że cierpienie to jest tylko i wyłącznie test życia, gdy cierpimy żyjemy. Tylko podczas odczuwania tak silnych emocji czujemy że jesteśmy w tym świecie, że jesteśmy ludźmi. Właśnie tak rozumiem te słowa. Wady które ciągną nas na dno potrafią wyciągnąć z nas pozytywy. Bo jak sięgniemy dna i mimo tego będziemy walczyć to zobaczymy naszą siłę. Nie ma nic cenniejszego od tej cholernej wytrwałości która za każdym razem pozwala wstać. Po upadku potrzebujesz czasu, może być to godzina, tydzień albo miesiąc. Ważne jest abyś po tym czasie jaki sobie określiłeś, wstał i szedł naprzód.
#motivatingwords#motivateyourself#motywation#moje przemyslenia#goodlife#still life#życie jest trudne#moje życie#my words#my writing
2 notes
·
View notes
Text
Link x Reader
"— Naprawdę mi zależy, żebym nie musiała po tobie płakać — dodała z przekąsem. W tym zdaniu kryło się jednak o wiele więcej treści. Coś, czego nikt poza nim nie byłby w stanie dostrzec. — Obiecuję — szepnął i wyszedł. Brzmienie jego głosu długo jeszcze rezonowało w jej umyśle."
Praca znajduje się też na Wattpadzie (pod tym samym nickiem). Beta: Dusigrosz
Informacje dodatkowe:
1. Podobnie jak BOTW fabularnie składa się z tak zwanych memories, cały oneshot podąża za tą formułą. Odnoszę się do wspomnień: 4,8, 16 oraz zakończenia gry (w tym częściowo robię re-write). 2. Tłumaczenia — tutaj podjęłam się zmiany niektórych nazw własnych, bo brzmią naprawdę w porządku:. 3. Przypominam, że Link kanonicznie mówi, ale oszczędza słowa na naprawdę ważne momenty.
— W końcu kontroluję tę bestię! Bułka z masłem! — krzyknął Goron, ostro skręcając. — Dajcie znać innym czempionom, zobaczymy, czy dotrzymają kroku wspaniałemu Darukowi!
[Reader] myślała, że zaraz zwymiotuje. Desperacko próbowała utrzymać równowagę na ogromnej maszynie. W przeciwieństwie do blondyna stojącego obok niej, który wydawał się być przyklejony do powierzchni ogromnej jaszczurki.
— Spójrzcie tylko na te skały rozsiane po górach. Pyszności!
Dziewczyna miała ochotę rozpłakać się ze szczęścia, kiedy wreszcie wszystko dookoła przestało się kręcić i jej żołądek zdawał się być jako tako na miejscu.
— Być może nie wiem za wiele o tym Ganonie, ale uwierzcie, będę bronił Hyrule aż do śmierci. Rozumiemy się? — Czempion klepnął ich po plecach.
[Reader] prawie zgięła się wpół od siły, z jaką uderzył w kręgosłup.
Uwielbiała swojego wielkiego przyjaciela, ale przejażdżka nadszarpnęła jej nerwy w takim stopniu, że nie miała nawet siły, aby przytaknąć na jego wyznanie.
— Swoją drogą — zwrócił się do Linka — gratuluję, że zostałeś osobistym rycerzem księżniczki. Poważna robota, zero presji! — Zaśmiał się.
Dziewczyna nie słuchała dalszej rozmowy. Nie podzielała bowiem entuzjazmu Gorona.
Chroniła króla, a jego córka siłą rzeczy często była przy nim. To czyniło z niej również obrończynię Zeldy. Świetnie się rozumiały, były w podobnym wieku. Czuła się więc zazdrosna za każdym razem, gdy patrzyła na niebieską tunikę świadczącą o ważnej pozycji blondyna. Został wybrany.
Może wszystko byłoby prostsze, gdyby księżniczka go akceptowała. Tymczasem chodziła zła jak osa za każdym razem, kiedy za nią podążał. Denerwowała się utraconą wolnością, którą [Reader] zawsze respektowała. Chłopak natomiast nie dawał jej ani chwili wytchnienia. Ostatnio dotarł za nią aż na pustynię Gerudo, gdzie do miasta wpuszczano tylko kobiety. Nikt do tej pory nie dowiedział się, jak udało mu się tam przekraść.
[Reader] spojrzała w górę, tylko po to, by ujrzeć ogromny kawał skały, który z impetem stoczył się z góry.
— Co do...
Przymknęła oczy przygotowując się na uderzenie. Kiedy jednak je otworzyła, ujrzała, że Goron w porę osłonił ich tarczą. Rozbiło to kamień na drobne kawałki. Zdziwił ją jednak widok Linka, który zasłonił ją własnym ciałem przed uderzeniem, które nigdy nie nadeszło.
— To było trochę dziwne. Z tego co wiem, Martwa Góra była uśpiona przez dekady. Jeśli trzęsie się na tyle, by zrzucać głazy tej wielkości... — Daruk zmarszczył brwi. — Nieważne, zapomnijcie o tym.
Heros rozejrzał się wokół, jakby w obawie o kolejne wstrząsy i odsunął się od dziewczyny z delikatnym uśmiechem.
***
Link często i długo trenował w samotności. Szczególnie upodobał sobie jednak sparingi z [Reader].
Kiedy pierwszy raz zobaczył ją w starciu z Moblinami, poprosił o lekcje. Od początku niestety stało się jasne, że wybrańca bogini Hylii niczego więcej już nie można nauczyć w kwestii szermierki. Nie z tymi umiejętnościami, które posiadała.
Blondynowi zdarzało się oszukiwać i dawać jej wygrać. Łajała go za każdym razem, kiedy się orientowała, krzycząc, że na polu walki nikt nikogo nie oszczędza. Przyjmował krytykę, ale precedensy i tak powtarzały się od czasu do czasu.
W Linku było coś takiego, co sprawiało, że zgadzała się na treningi prawie każdego wieczora. Nawet, gdy znużona po całym dniu służby miała ochotę po prostu paść i zasnąć, biegła na miejsce spotkania.
Tamtego dnia zastała też na placu przed zamkiem trenującego Revaliego:
— Zastanawiałaś się czasem, dlaczego to on jest wybrańcem? Czemu nie ty albo nie ja?
[Reader] zamrugała gwałtownie.
Rito, znany pod szyldem swego wybujałego ego, nadal był na tyle zazdrosny, aby to rozpamiętywać. Ona sama dała sobie spokój już dobrych kilka miesięcy temu.
— Masz doświadczenie i każdego dnia stoisz u boku króla. Jesteś w jego wieku, a osiągnęłaś tak wiele. W historii królewskiej straży nie było nikogo takiego. A ja? Jestem najlepszym łucznikiem wśród mojego ludu. Nikt nie lata lepiej ode mnie. Kontroluję Vah Medoh, na świętość Hylii! Co on takiego ma poza mieczem na swoich plecach?
— Myślałam nad tym — zaczęła dziewczyna. — I wydaje mi się, że znalazłam satysfakcjonującą odpowiedź.
Brew czempiona uniosła się w górę.
— Doprawdy?
[Reader] westchnęła i zwróciła twarz w stronę zachodzącego słońca, starając się zebrać myśli.
— Jego umiejętności daleko przewyższają nasze. Poza tym dba o księżniczkę Zeldę, chociaż ona odtrąca go za każdym razem, a to chyba najważniejszego w jego pracy. Wiesz jaki ona ma charakter. Nigdy też nie widziałam, żeby odmówił komukolwiek pomocy i chce ochronić nas wszystkich tutaj. Spójrzmy prawdzie w oczy, jest lepszy od naszej dwójki razem wziętej. Idealny bohater.
— A jednak z tobą nie rozmawia.
Revali wiedział, gdzie użądlić by zabolało.
— To prawda, ale czasem czyny mówią głośniej niż słowa.
[Reader] podniosła miecz i powróciła do treningu, tym samym kończąc rozmowę. Tymczasem czempion pokręcił dziobem, po czym wzniósł się w przestworza wraz ze swoim łukiem.
Żadne z nich nie dojrzało szczerego wyrazu wdzięczności w niebieskich oczach chłopaka skrytego za drzewami.
***
Dziewczyna cierpliwie wysłuchała historii o tym, jak bohater rozprawił się z bestiami. Księżniczka opowiedziała jej o pobojowisku, jakie za sobą pozostawił. Podobnie jak o swoich obawach.
[Reader] musiała się zająć chłopakiem, który po starciu zjawił się na trening, jak gdyby nic się nigdy nie stało. Tymczasem stan rany, którą Zelda jakoś zabezpieczyła, bynajmniej nie wyglądał dobrze.
Pomimo cichego protestu zaprowadziła chłopaka do infirmerii. W sali nie było niestety medyka, który zajmował się jednym z generałów, więc została zmuszona sama sprawdzić urazy.
Nie powstrzymała się od pokrycia czerwienią, kiedy blondyn ściągnął swoją niebieską tunikę i jej oczom ukazały się wyraźnie zarysowane mięśnie. By to ukryć, odeszła do jednej z półek w poszukiwaniu bandaży, których w rzeczywistości miała pod dostatkiem.
Pomieszczenie nie pachniało za przyjemnie. Woń lekarstw i różnych, dziwnych mieszanek nigdy jej się nie podobała. Zmusiła się jednak do skupienia, po to by przywrócić pacjenta do względnego stanu używalności. Przynajmniej na moment.
— Zaczekaj, Link — poprosiła, zanim zdążył zniknąć za drzwiami. — Wieczorem powinieneś złożyć raport. To najważniejsza sprawa teraz, kiedy spodziewamy się powrotu Ganona. Zgłoś się do mnie po dokumenty.
Chłopak wyglądał na zmęczonego. Wystarczyło spojrzeć na jego twarz. Nie chciała go obarczać spisywaniem całej masakry na papierze. Nie miała jednak wyboru. Jeśli księżniczka się nie myliła, to musieli się przygotować na najgorsze.
Dziewczynie odpowiedziało kiwnięcie głowy. Nic dodać, nic ująć. Cały on.
— I jeszcze jedno — zawahała się. — Powinieneś czasem trochę odpuścić.
W niebieskich oczach dostrzegła ogień determinacji. Wiedziała, co chciał nim wyrazić. Odkąd go poznała, musiała nauczyć się, jak rozumieć go bez słów.
— Nie mówię, że masz dać sobie całkiem spokój. Chodzi mi o to, że czasem trzeba wiedzieć, kiedy wykonać odwrót. Ucieczka to nie wstyd, a te walki to nie koniec, tylko początek czegoś większego. Jeśli za jakiś czas Hyrule przyjdzie zmierzyć się z potęgą Ganona, to będziemy cię potrzebować. Do tego czasu chcę cię widzieć w jednym kawałku. Rozumiemy się, bohaterze?
Link zastygł w bezruchu, jakby nie wiedząc, czy powinien kolejny raz przytaknąć.
— Naprawdę mi zależy, żebym nie musiała po tobie płakać — dodała z przekąsem.
W tym zdaniu kryło się jednak o wiele więcej treści. Coś, czego nikt poza nim nie byłby w stanie dostrzec.
— Obiecuję — szepnął i wyszedł.
Brzmienie jego głosu długo jeszcze rezonowało w jej umyśle.
***
Link wiedział, że to nie pora by rozpamiętywać porażkę. Powinien podnieść księżniczkę i walczyć dalej.
Powiedzieć cokolwiek. Tylko co?
— Jak... Jak do tego doszło? Niebiańskie Bestie, Strażnicy... Ganon zwrócił ich wszystkich przeciw nam! Mipha, Urbosa, Revali i Daruk są uwięzieni, a to wszystko moja wina. Nasza jedyna nadzieja przestała istnieć, bo nie mogłam okiełznać tej przeklętej mocy! — wrzasnęła Zelda. — Wszystko co do tej pory zrobiłam obróciło się w wniwecz. Naprawdę jestem porażką! Moi przyjaciele, królestwo, ojciec... [Reader]... Próbowałam i zawiodłam wszystkich. Zostawiłam ich na pewną śmierć!
Bohater czuł jak wszystkie słowa więzną mu w gardle. Nie potrafił jednak wyrzucić z głowy myśli, że nie pożegnał się z [Reader]. Nie mieli czasu na powrót do zamku, kiedy Ganon się przebudził. Wiedział, że dziewczyna na pewno stanęła przy królu i trwała u jego boku do samego końca.
Wspomnienia zdawały się cisnąć do jego głowy, pragnęły wywołać łzy. Niestety, żal był luksusem, na który nie mógł sobie teraz pozwolić.
Nadciągnął kolejny Strażnik.
Księżniczka nie mogła już znieść ciężaru winy, jaki na nią spadł.
— Ratuj się Link! Dam sobie radę. Uciekaj!
Stojąc na chwiejnych nogach wzniósł miecz, tylko po to, by ujrzeć jak Zelda wbiega przed niego. Jej dłoń emanowała jasną poświatą, niszcząc wrogów dookoła nich.
Moc, której zabrakło wtedy, gdy była najbardziej potrzebna. Przebudziła się.
— Link! Wszystko będzie...
Wtedy nastała ciemność.
***
[Reader] unosiła się wraz z królem Rhoamem i czwórką czempionów ponad zamkiem Hyrule wśród niebieskich ogników. Żałowała, że nie dostała szansy na rozmowę z chłopakiem ostatni raz, tak jak pozostali. Wiedziała jednak, że Link ją pamięta. W końcu odzyskał wspomnienia.
W jego niebieskich oczach dostrzegła tę nutę nostalgii.
Po stu latach w końcu dane jej było znów podziwiać piękno świata, teraz wolnego od panowania Ganona.
To wystarczyło, by z uśmiechem na ustach zniknęła w lekkim podmuchu.
Link i Zelda, jak na zawołanie, odwrócili się w kierunku dawnego domu.
Ujrzeli jednak tylko płatki Cichej Księżniczki niesione przez wiatr.
5 notes
·
View notes
Text
Niech będzie Pochwalona Trójca Przenajświętsza!
Umiłowani bracia i siostry w Chrystusie Jezusie, zapewne znacie to uczucie bezsilności i emocje, które świadczą o tym, że nadzieja na wysłuchanie modlitwy przez Miłosiernego powoli zanika. Co wtedy robić? Jak sobie z tym poradzić? Pozwólcie, że Duch Święty was poprowadzi i da wam odpowiedź, chociażby przez ten post.
Otóż, najważniejsze jest to, by nie tracić nadziei. Jest to jednym z zadań miłości, o których łatwo powiedzieć, a które trudno wykonać. Nie jest to jednakże niemożliwe.
Jak nie trafić nadziei? Poprzez zagłębianie się w lekturę Pisma Świętego.
Jest to Pismo natchnione przez Ducha Świętego, Jest z tego powodu zwane Słowem Bożym. Gdzie indziej szukać odpowiedzi Bożych na nurtujące nas pytania i znaleźć rozwiązanie problemów zgodnie z wolą Bożą, jak nie w Słowie Bożym? Czy jest lepsze źródło? Nie.
Choć często uciekamy się do innych ludzi, kiedy doświadczamy trudności życiowych, z pewnością nie jest to najmądrzejsze, żeby uciekać się do nich za każdym razem oraz opierać się na nich w każdym momencie. Co prawda, Bóg może przemawiać do nas przez innego człowieka, lecz nie oznacza to, że za każdym razem zostaniemy dobrze przez niego zrozumiani i otrzymamy rady zgodne z wolą Bożą. To dlatego, że na działanie ludzkie wpływ mają dobre i złe duchy. W którym momencie szept wyda się być dobrym dla człowieka, a okaże się być zupełnie sprzecznym z wolą Bożą? Nie wiemy tego w 100%.
Jednakże możemy być pewni co do tego, że Bóg będzie przemawiał do nas przez Pismo Święte i naprowadzi nas na odpowiednią drogę, ukazując to, w którym kierunku mamy iść tak, by się nie zagubić, ale pozostać na odpowiedniej drodze — drodze prawości, świętości, miłości.
Czasami ciężko jest nam zaakceptować fakt, że niekoniecznie od razu zobaczymy efekty naszych modlitw, lecz będziemy musieli czekać na niego dniami, tygodniami, miesiącami bądź latami. Jest to czymś bardzo bolesnym i raniącym, lecz należy pamiętać, że wszystko jest dla naszego dobra i jeśli Bóg nie od razu daje nam odpowiedź na nasze modlitwy w jawny sposób, to chce nas czegoś nauczyć. Czasami będzie to nauka cierpliwości, czasami pokory, jeszcze innym razem będzie chodziło o wykształtowanie w nas czystszej miłości. Do czegokolwiek prowadzi nas Bóg, jest bez wątpienia dla nas dobre i potrzebne na naszej drodze do zbawienia. Bóg nie zezwala na to, aby w naszym życiu działo się coś, co nie będzie wnosiło do niego żadnego dobra. Nawet jeśli jakaś sytuacja wydaje się być beznadziejna, On uczyni z niej coś cudownego.
Co prawda, my nie od razu będziemy w stanie zrozumieć, dlaczego coś ma miejsce w naszym życiu, ale na szczęście naszym zadaniem nie jest to, abyśmy wszystko wiedzieli, lecz ufać w Boże miłosierdzie oraz Bożą Opiekę, Opatrzność Miłosiernej Trójcy Przenajświętszej.
Wiara, nadzieja i miłość to cnoty, które z pewnością się nam przydadzą każdego dnia. Warto o nie prosić na modlitwie, gdyż od miłości, a następnie również wiary i nadziei, które mamy w sobie, zależy to, w jaki sposób będziemy służyli Panu: przynosząc Mu owoc, czy też marnując wszelkie otrzymane łaski przez nasz lęk, brak zdecydowania, lenistwo itd.
Jeśli będziemy prawdziwie kochać Boga, będziemy wiedzieli, że wszystko daje nam ze Swego niezgłębionego zdroju miłosierdzia, który ma swój początek w Sercu Jezusa, a więc wszystko jest łaską, dobrem, choćby wydawało się, że nie ma w czymś nic dobrego. Jeśli wierzymy i mamy nadzieję, to wiemy, że Bóg nie ukazuje nam od razu tego, jaka jest Jego Wola bez powodu. On pragnie nas wykorzystywać, by prowadzić innych do zbawienia, działając przez nas.
On chce także dobra naszych dusz, które są wieczne. Zatem, jeśli wierzymy i mamy nadzieję złożoną w Bogu, to ufamy, że Boże plany są znacznie doskonalsze niż nasze, z nich zawsze będzie wynikało dobro, a nasze wypełnianie Woli Najświętszego będzie prowadziło nas oraz innych ludzi do zbawienia wiecznego, nie będzie zgorszeniem lecz najpiękniejszym prezentem, jakim możemy kogokolwiek obdarować.
Chciałabym podzielić się z wami również fragmentami Pisma Świętego, które zachęcają do trwania w Bożej obecności oraz trwania na modlitwie, podjęcia decyzji, by ufać we wszechmoc Bożą, choćby nasze emocje i zniechęcenie komunikowały zupełnie coś innego.
Bowiem wiara, nadzieja i miłość nie opierają się na emocjach, lecz na podjęciu decyzji o tym, że będziemy wierzyć Bogu w to, że On Jest Wszechmocny i tam, gdzie zupełnie nie mamy sił, On przychodzi z całą pełnią mocy. To podjęcie decyzji, że będziemy Mu ufać, że weźmie nasze sprawy w Swe Miłosierne Ręce, ukryje je w Swym Najświętszym Sercu i nie zostawi nas samych, lecz będzie podtrzymywał, wspierał i umacniał, dając poznać, jakie są kolejne kroki, jeśli są one faktycznie potrzebne, bądź udzielenie poznania, że powinniśmy wszystko zostawić Mu i przestać troszczyć się o załatwienie naszych problemów szybciej niż jest to konieczne, „na własną rękę”. Jest to także decyzja, że nie znając swej przyszłości, będziemy miłować Boga, choć możemy mieć trudności w ujrzeniu tego, co jest pozytywne w naszych troskach dni codziennych, a także będziemy Go nadal uwielbiać i znajdować powody, dla których powinniśmy Mu dziękować, a jest ich mnóstwo, nigdy nie będziemy w stanie ich zliczyć.
To decyzja, że nie będziemy Go obwiniać za nasze smutki, ale będziemy starali się wchodzić z Nim w dialog po to, aby dowiedzieć się od Niego, co pragnie nam przekazać przez te sytuacje, jakie dobro z nich wynika oraz do czego nas zaprowadzi to doświadczenie.
Nie należy zrażać się, jeśli spotkamy się z ciszą. Bóg do nas przemówi, jeśli będziemy na Niego otwarci, przy czym warto prosić Go o pomoc, zwłaszcza Ducha Świętego oraz Świętych, w tym Najświętszej Maryi Panny i św. Józefa.
Otaczajmy się ciszą, zwłaszcza wewnętrzną, lecz także — w miarę możliwości — zewnętrzną tak, by nie przegapić Jego głosu, lecz go usłyszeć i wynieść ze spotkań z Miłosiernym wiele dobra. Pragnijmy Go usłyszeć i poznać Jego opinię na temat naszych planów, pytać Go o to, czego pragnie, gdyż On wie, co jest dla nas najlepsze.
Jeśli zaś nie wiadomo o co chodzi, chodzi o miłość. Bóg wiedząc, jak obszerna jest wieczność, pragnie, abyśmy spędzili ją w Niebie. Nie da się jej spędzić w Niebie bez wiary, nadziei i miłości. Dlatego prowadzi nas przeróżnymi drogami tak, by nam udzielić tych cudownych cnót oraz umocnić tak, byśmy spotykali się z Nim i żyli, budując cudowną relację między Kochającym Bogiem a umiłowanym dzieckiem Bożym już na ziemi, a kontynuowali je w formie o wiele bardziej cudownie, w Niebie.
Ks. Izajasza 43:1-7
1 Ale teraz tak mówi Pan,
Stworzyciel twój, Jakubie,
i Twórca twój, o Izraelu:
«Nie lękaj się, bo cię wykupiłem,
wezwałem cię po imieniu; tyś Mój!
2 Gdy pójdziesz przez wody, Ja będę z tobą,
i gdy przez rzeki, nie zatopią ciebie.
Gdy pójdziesz przez ogień, nie spalisz się,
i nie strawi cię płomień.
3 Albowiem Ja Jestem Pan, twój Bóg,
Święty Izraela, twój Zbawca.
Daję Egipt jako twój okup,
Kusz i Sabę w zamian za ciebie.
4 Ponieważ drogi jesteś w moich oczach,
nabrałeś wartości i Ja cię miłuję,
przeto daję ludzi za ciebie
i narody za życie twoje.
5 Nie lękaj się, bo Ja Jestem z tobą.
Przywiodę ze wschodu twe plemie
i z zachodu cię pozbieram.
6 Północy powiem: „Oddaj!”
I południowi: „Nie zatrzymuj!”
Przywiedź moich synów z daleka
I córki Moje z krańców ziemi.
7 Wszystkich, którzy noszą Me Imię
i których stworzyłem dla Mojej chwały,
ukształtowałem ich i Moim są dziełem.”
Ks. Psalmów 73:21-28
21 Gdy się trapiło moje serce,
a w nerkach odczuwałem ból dotkliwy,
22 byłem nierozumny i nie pojmowałem,
byłem przed Tobą jak juczne zwierzę.
23 Lecz j zawsze będę z Tobą.
Tyś ujął moją prawicę,
24 prowadzisz mnie według Swego zamysłu
i na koniec mnie przyjmiesz do chwały.
25 Kogo prócz Ciebie mam w Niebie?
Gdy jestem z Tobą, nie cieszy mnie ziemia.
26 Niszczeje moje ciało i serce,
Bóg Jest Opoką mego serca i moim działem na wieki.
27 Bo oto giną ci, którzy od Ciebie odstępują,
Ty gubisz wszystkich, co są wobec Ciebie niewierni.
28 Mnie zaś dobrze jest być blisko Boga,
w Panu wybrałem sobie schronienie,
by opowiadać wszystkie Jego dzieła.
Ks. Izajasza 57:15-18
15 Tak bowiem mówi Wysoki i Wzniosły,
Którego stolica jest wieczna, a Imię «Święty»:
«Zamieszkuję miejsce wzniesione i święte,
lecz Jestem z człowiekiem skruszonym i pokornym,
aby ożywić ducha pokornych
i tchnąć życie w serca skruszone.
16 Bo Ja nie będę wiecznie prowadził sporu ani nie będę zawsze rozgniewany;
inaczej zamknęłyby sprzed Mego oblicza
tchnienie i istoty żyjące, które Ja uczyniłem.
17 Zawrzałem gniewem z powodu jego
występnej chciwości,
ukrywszy się w moim gniewie, cios mu zadałem;
on jednak szedł zbuntowany drogą swego serca,
18 a drogi jego widziałem.
Ale Ja go uleczę i pokieruję nim,
i udzielę pociechy jemu samemu
i pogrążonym z nim w smutku
Ks. Izajasza 54:9-17
Ewangelia wg św. Mateusza 7:7-11
List św. Jakuba 1:2-5
List do Rzymian 5:1-6
Ks. Powtórzonego Prawa 31:6
Ks. Psalmów 145:8-12
Ks. Psalmów 145:14-21
Ks. Izajasza 41:9-10
Ks. Izajasza 41:13-16
Ks. Izajasza 43:17-20
#Jezus Chrystus#Duch Święty#Bóg Miłosierny#Trójca Przenajświętsza#chrześcijaństwo#Pismo Święte#Słowo Boże#miłość Boża#modlitwy#wytrwałość#cierpliwość#miłość#wiara#nadzieja#ufność w Boże miłosierdzie#Boże miłosierdzie#Boża dobroć#ewangelizacja
0 notes
Note
Serio, myślałam że unikniemy takiego wątku u chłopaków. Albo dobra - były chłopak, ale dziewczyna? Mam nadzieję, że to tylko tak słabo wygląda z opisów i cała sprawa potoczy się w innym kierunku, inaczej rzeczywiście chyba czas odpuścić Barwy.
Niby gdzieś w mojej głowie tli się nadzieja, że to w tym wątku nie chodzi o to, co pierwsze przychodzi na myśl. Bardzo chciałabym żeby tak było. Zobaczymy jak będą wyglądały kolejne spoilery. Tym razem naprawdę zaczynam wątpić, że będzie dobrze.
6 notes
·
View notes
Text
taki mamy klimat
kilka lat temu przyjaciel nie odprowadził mnie do mieszkania. to będzie historia o tym, jak niektóre historie zapisują się w mięśniach i zwierzęcych móżdżkach.
CW: gwałt, alkohol
od kilku tygodni myślę nad tym tekstem. wyobrażam sobie, jak odpowiadać na każde “ale”. słyszę głosy pewnych osób z otoczenia, które wtórują mojej głowie na nucie “nic takiego się nie stało”. a dlaczego “nic się nie stało”?
- bo zerwał mi się film - bo sypiałam z tą osobą kilka lat wcześniej - bo prowadzę “niebezpieczne” życie i mocno naruszałam w przeszłości swoje granice - bo on był trzeźwy, więc się nie mógł pomylić, co do wysyłanych przeze mnie sygnałów. - bo ja jestem winna wszystko ja.
tylko dlaczego czuję się tak gównianie. nie mogę spać, jeść, mdleję, pocę się i wymiotuję. nie mogę obejrzeć serialu, w którym mowa o gwałcie. nie mogę wspierać osób, które szukają u mnie pomocy lub chociaż wysłuchania. wzdrygam się na każde powiadomienie, w którym jest Andrzeja nazwiska. powtarzam sobie codziennie, że to nie o tę sytuację chodzi, tylko coś innego. złe ciśnienie. stres w pracy. coś we mnie. myślę, że to nie jest tekst o tym, jak bardzo nienawidzę osoby, która mnie zgwałciła. to nie jest tekst o tym, jak bardzo należy mu się ostracyzm. to jest tekst, w którym opowiem to jeszcze raz. tak na prawdę. dla siebie. kocham naturę i przeraża mnie nieuchronna katastrofa. dłużej niż pamiętam nie planuję prawie niczego na dłużej niż tydzień i miesiąc. jedyne czego zawsze chciałam to stworzyć nowoczesną rodzinę wokół siebie. zbudowaną z relacji z różnymi osobami, z którymi jesteśmy bliżej lub dalej, ale wspólnie walczymy o to, żeby dla siebie nie zniknąć. i to blisko nie oznacza z reguły relacji intymnej. często dotyczy jednak czułości.
byliśmy dla siebie czułymi osobami. żyłam z Andrzejem. wymienialiśmy się mieszkaniami. kotem. kłopotami. szczęśliwymi historiami. nie wyobrażałam sobie, że kiedyś przestaniemy być dobrzy.
historie zaczynam jesienią pewnego roku, w którym mój świat przeżył poważny wypadek. Andrzej wszędzie był ze mną. Im lepiej się czułam, tym więcej pojawiało się między nami spięć, a wkrótce ogromnych kłótni. Im więcej o sobie mówiłam; im większą pewność siebie prezentowałam, Andrzej wytykał mi więcej. jakby zapomniał, że czasem moja próżność to przecież wywoływanie duchów. przyzywanie tej mocy, którą bardzo bym chciała w danym momencie mieć.
wyjechał na kilka miesięcy. konflikt (czyli wybieganie z własnego mieszkanie i Andrzeja krzyki, że nie pozwalam sobie pomóc i doprowadzam go do bycia osobą, którą nie chce być) nie został rozwiązany. wróciliśmy do czatów. jestem super - raz na jakiś czas czuję taką wielką moc i pewność, że stać mnie na wszystko. po chwili przechodzi i długo nie wraca. czuję się żałosna, gdy emocje ze mnie ciekną jak z przelanego wiadra. słyszę głos mojej kumpelki, gorszy od głosu matki, że ludzie mówią o moich żałosnych postach na fejsie i trochę wstyd. sama dużo przeżyła i jest cudowna, więc pokazuje, jak nic po sobie nie pokazuje. mnie zawsze radzi to samo.
słyszę, jak mi dziękuje, że nie robiłam scen kiedy zaprosiła mojego gwałciciela na swoje urodziny, a ja całą noc trzymałam przyjaciela za rękę i nie wiedziałam, jak mam powiedzieć, że skoro mnie Andrzej coś zrobił, to nie znaczy dla mnie, że nie zrobił innym nic. powiem zupełnie szczerze, nie wiem jak mam się czuć i zachować. rozmawiałem z nim. brzmi jak skruszony gwałciciel nigdy nie oczekiwałam od bliskich mi osób, że wsparcie polegać będzie pełnej zgodzie we wszystkim. miałam jednak jakieś oczekiwania. szczerość, ale taka do opowiadania przeżywanych emocji. konsensualność. ale nie taka za wszelką cenę, np. cenę mojego samopoczucia.
tyle mówić o równości, a równości nie znać i empatii nie mieć. dyktatura konsensualności wprowadzona rewolucją troski. jesteśmy tylko ludźmi.
sami_e widzicie piszę o nich, wracam do siebie.
tuż przed wyjazdem do rodziny wyszłam jeszcze z przyjaciółką, do przyjaciół, do knajpy. nie żałowałyśmy sobie. mieszkałam kilometr dalej. uber kosztował osiem złotych. w pracy niewiele miałam do zrobienia na drugi dzień. chociaż wtedy utrzymywałam się z pakowania bluz i koszulek i robiłam to nawet przez szesnaście godzin dziennie. musiałam się odkuć. odkupić. zapomnieć. wszystko zaplanowałam. ładowarkę do telefonu trzymałam w nerce na wszelki wypadek. miało być cudownie.
pamiętam, że już pijana dowiedziałam się, że ma przyjść. Andrzej. już jakiś czas temu wrócił do Polski. raz chciałam się z nim widzieć. raz nie. w msng jest moja wiadomość gdzie siedzimy. nie pamiętam dlaczego i czy ja ją wysłałam. przyszedł. znajomych było dużo. usiadł po drugiej stronie stołu. nie rozmawialiśmy wcale. to pamietam bardzo dobrze, że unikałam wzroku, a jednocześnie miałam pretensje, że zamiast sobie wyjaśnić i jakoś zapracować na poprawienie relacji, zachowujemy się tutaj jakby nic się nie stało. nie czułam zaufania.
pół roku później było jasne, że w mieście, w którym mieszkamy nic mnie już nie czeka. bałam się, że jeśli szybko czegoś nie wymyślę to wpadnę w ciemny okres, z którego ledwo co siebie wyszarpałam i taką wyszarpaną pchałam do przodu. bez pomysłu na siebie ( a dziś wiem, że nie muszę go mieć) przeprowadziłam się do Warszawy. zaczęłam oddychać.
tylko żeby to nie była ucieczka mówiła kumpelka, a ja teraz myślę, że dobrze że była.
pamiętam tylko, że już pijane postanowiłyśmy z przyjaciółką kupić jeszcze coś drogiego, pamiętam, że piłyśmy jeszcze coś od jakiś ludzi. pamiętam, jak piszę do innego typa, (powoli czułam, że jednak sama do domu nie dojdę), że zaraz rozładuje mi się ten chujowy telefon i trzeba mnie zabrać. trwała jakaś rozmowa z ludźmi, których nie znałam. obudziłam się rano nie pamiętając, jak się dostałam do łóżka Andrzeja. byłam w jego odnowionym mieszkaniu pierwszy raz. wstałam. pogubiłam się po drodze do kibla. a to kawalerka. wszystko mnie bolało. tył miednicy. cycki. ręka.
cieszę się, że opowiedziałam przyjaciółce ten dzień i dzięki niej zapamiętałam tak jak to sama wtedy widziałam chociaż w urywkach, a nie tak jak Andrzej opowiadał mi i ludziom. to przerażające jak mocno czułam w następnych miesiącach, że ktoś widzi pustkę, którą w sobie na ten temat mam ( w emocjach i pamięci) i zaraz mi ją wypełni swoim gównem. zapomnimy o sprawie.
ja na prawdę chcę zapomnieć o sprawie. wierzcie mi.
pewnie niektóre z Was znają to uczucie, że niby nie pamiętacie, ale jednak czujecie, że był na to pewien wajb, że są jakieś urywki i bardziej wstyd, że taka pijana, ale nie żałość, że to się stało.
pierwszy raz w życiu poczułam, że nie wiem co się stało, ale coś kurwa bardzo złego.
wyszłam z toalety, jak do niej wchodziłam Andrzej robił śniadanie w kuchni. pamiętam, że rano leżeliśmy jeszcze razem. czułam się okropnie, ale się nie ruszałam. weszłam w tryb: on całuje mnie w policzek. ja się nie odsuwam, jakby od tego zależało moje przeżycie. zapytałam gdzie mój telefon. powiedział, że tak się najebałam jak zwykle, że pewnie gdzieś zgubiłam, ale on już robi super sniadanie. już wszystko dobrze.
krązyłam między moimi porozrzucanymi rzeczami a toaletą. rozmawialiśmy przy śniadaniu. zapamiętywałam tylko, co mówił o wieczorze, nocy. wydusiłam przecież z siebie na ile normalnie potrafiłam, że no wiesz niewiele pamiętam, w sumie to nic.
więc mi opowiedział. że chciałam się dobijać do jakiegoś innego typa. on mi nawet pozwolił, ale tamten nie otwierał. (dziś wiem, dlaczego go nie było w chacie), że byłam totalnie najebana i trzeba było mnie nieść. że dał sobie z tym radę (Andrzej jest nieco niższy ode mnie) tylko dlatego, że sam wypił nie wiecej niż dwie lampki wina. a kiedy powiedziałam, że heh no wiesz, a jak doszło do ruchania NO PRZECIEŻ SAMA SIĘ NA MNIE RZUCAŁAŚ i proponowałaś seks.
no nie wiem stary, przed chwilą sobie rozmawialiśmy przy śniadaniu, że nie pamiętam ani minuty. trudno, żebym wobec tego pamiętała, jak proponuję ci seks, na który ty się łaskawie zgodziłes.
nie wiem, czy czujecie to jak ktoś próbuje z was zrobić wariatkę, ja czuję. dobra, ten brak telefonu zaczął mnie podkurwiać. Andrzej oczywiście już wygłosił tyradę, że jestem uzależniona od fejsa i może wspólnie byśmy dziś popracowali. telefonu poszukam potem. byłam tak uprzejma, jak jesteś uprzejma dla policjanta, że masz w kieszeni blanta a on cię pyta czy wszystko w porządku. byle do wyjścia. wyszłam.
idąc chodnikiem czułam w ciele, że wszystko jest nie tak. ból był taki, że myślałam - no chuj nie dojdę nigdzie. położę się na ławce i tam umrę. w końcu po co mi cztery miesiące terapii skoro znów się upierdoliłam i dałam zruchać. wróć to przecież zawsze sprawiało mi przyjemność. tak odreagowywałam wszystko i prawie nigdy nie czułam wstydu, że poszłam do łóżka. taki mialam wajb i empower Andrzej to wiedział, widział, żył w tym. poznaliśmy się na tinderze kilka lat wcześniej. pomieszkawiliśmy razem. znał moje historie. moje potrzeby. był moim przyjacielem. czy przyjaciel idzie do łóżka z najebaną przyjaciółką?
czy osoba, dla której tak ważny jest kryzys, w jakim znajduje się teraz świat i prawa kobiet postanawia uprawiać seks z osobą, o której wie, że pół nocy piła i więcej niż on?
ale wiesz jaka ty jesteś no jaka? jaka musi być osoba, żeby zasłużyć sobie na zgwałcenie. za co to kara? kto ustalił, że mi się należy?
no więc wchodzę do tej knajpy i mówią mi jak tam, że telefon sie ładował przecież, ale że ktoś powiedział, żeby mi nie dawać bo jestem pijana.
no więc wracam do siebie i nie pamietam kilku dni. pakowałam te bluzy i koszulki chyba.
on coś pisał. ja nie odpisywałam. albo odpisywałam.
zaczęłam mieć nudności. byłam spokojna jak tafla jeziora. ale na każde powiadomienie od niego. każdą możliwość, że się zobaczymy czułam tylko strach, że nie chcę. obrzydzenie tak ogromne, nad którym nie panowałam i którego nie rozumiałam.
opowiedziałam o nim przyjaciółce. tym wrażeniu. o sytuacji. zupełnie bez emocji. on Cię zgwałcił.
zerwij z nim kontakt.
nie mogłam tego opanować, huczało mi w głowie wiele dni, w których nie powiedziałam słowem nikomu. na terapii też nie. jemu powiedziałam, że naruszył moje granice i nie chce go w swoim życiu.
czułam, że teraz się dopiero zacznie. znałam Andrzeja. o to się pokłociliśmy, że kiedy mówiłam szczerze jak się czuję, on mówił, że on ma gorzej i że nikt nie zwraca uwagi jak on się czuję. tak niszczony przez patrirchat od dziecka. takie rzeczy przeżywał, a teraz jeszcze tak bliska mu osoba (ja) go kurwa nie słucha. nie daje mu powiedzieć i nie rozumie.
on mnie owszem zgwałcił i bardzo tego żałuje, szczególnie że nie posłuchał swojej intuicji, żeby odprowadzić mnie do domu... ale muszę zrozumieć jak on się z tym czuje. muszę z nim o tym porozmawiać. muszę mu...
zamknęłam się w domu. z kumpelka ustalałam, czy jest na mieście czy nie. kumpelka powiedziała, że proponowała mu wtedy w nocy wspolną taksówkę, ale odmówił. powiedział, że jestem pijana i mnie odprowadzi - mieszkaliśmy kilkaset metrów od siebie. piszę to i opowiadam sobie pierwszy raz. z pełnymi emocjami, płaczem.
traumy zapisują się w innych obszarach mózgu i mięśniach. ja nie pamiętałam, co się stało. ale moje ciało zapamiętało bardzo dobrze i dopiero po kilkunastu miesiącach puściło. nie wiedziałam skąd i po co. przecież mam już to za sobą. otóż nie, nie miałam.
żałuję, że nie poszłam na policję. teraz to wypowiedziałam, opisałam i mogę zostawić.
Sprawca, który żałuje, to już w ogóle kosmos w kontekście ogarnięcia, co dalej.Dla mnie jest oczywiste - wyrzucenie gwałciciela z organizacji to absolutna podstawa, bo służy bezpieczeństwu ofiary oraz innych potencjalnych ofiar. I to się powinno zrobić natychmiast.A co dalej? Jeśli ktoś "żałuje", w sensie złoży samokrytykę i uważa, że odhaczone, to moim zdaniem nadal ostracyzm. W tym wypadku uważam, że chrześcijański rachunek sumienia ma sens: czyli mamy zadośćuczynienie. Jeśli sprawca zaczyna np. co miesiąc przekazywać kasę np. na Fundacja Przeciw Kulturze Gwałtu, zaczyna prowadzić podcast, w którym wyjaśnia, dlaczego należy szanować granice i jak wygląda consent (i robi to dobrze, a nie, że sugeruje, że to, co on zrobił, to nie był gwałt), a tak naprawdę w sytuacji idealnej zgłasza się na policję, przyznaje się do przestępstwa i odbywa karę, bo dzięki temu zdejmuje piętno "histeryczki" czy "fałszywie oskarżającej" z ofiary. W takiej sytuacji, jeśli ofiara wyrazi zgodę, widziałabym miejsce na przyjęcie takiej osoby z powrotem do organizacji. Jeśli mnie wyrazi - nadal dobrostan ofiary jest ważniejszy od dobrostanu sprawcy. Niech działa w innej organizacji, gdzie jego obecność nie będzie triggerować traum.Tyle że jeszcze nigdy nie spotkałam się z realnym zadośćuczynieniem ze strony gwałciciela. Maks to było "żałuję, no to chyba nie zniszczysz mi życia?!". A dla takich mam tylko soczystego fucka.
- osoba na grupce na fb, w której rozmawialiśmy o gwałtach i przemocy w środowisku osób o lewicowych poglądach.
6 notes
·
View notes