#zapomniane
Explore tagged Tumblr posts
Photo
@kozakk, @pomarlisko, moje stare krotochwilne Pana Sienkiewicza Naśladowanie, na wpół zapomniane, może się Wam spodoba?
Pan namiestnik dobrze wiedział, że na łubieńskim gościńcu – osobliwie o zmroku, gdy zrodzone nad moczarami tumany i błędne ogniki rozpoczynały swój miłosny taniec – wszelakie dziwy napotkać można, nigdy, w najśmielszych snach nawet nie przypuszczałby jednak, że takie cudo wpadnie mu w ramiona. Jedwabiste zasłony rzęs, ciemnych, długich i gęstych jak u dziewczęcia z haremu tureckiego padyszacha, uniosły się nagle i spod futrzanego, lisiego kołpaka wejrzała nań para wielkich oczu, bławatnych niczym fale dnieprowe w słoneczny dzień. Oczy te, a zadziorne, a bałamutne, a iskrzące się, a harde, spoglądały mu teraz prosto w twarz, a wpół schowane pod ciemnym wąsem, delikatne niczym płatki róż, lekko zdziwieniem rozchylone wargi, aż prosiły się o to, by złożyć na nich gorący pocałunek.
– Ani kroku, Lachu przebrzydły, bo skórę z ciebie zedrę i ćwiekami nabiję – ozwała się nisko i groźnie spłoszona stepowa ptaszyna.
Na dźwięk tych słów Jan Skrzetuski poczuł, jak w piersi serce zatrzepotało mu w zachwyceniu. Pewnym krokiem podszedł do Kozaka i zamknąwszy w mocarnym uścisku swych husarskich ramion szczuplejszą niż u niejednej panny respektowej talię watażki, wyszeptał:
– A drzyj… Jurko… Zedrzyj bodaj wszystko, aż do samych białych kości.
– Precz z łapami, bo ubiję! – ryknął Bohun, jakby w niego piorun z jasnego nieba strzelił i począł wyrywać się z objęcia namiestnika. Jan, jakkolwiek w pierwszej chwili oszołomiony furią watażki, w lot jednak pojął, że ma przy sobie dzikiego sokoła, nienawykłego do znoszenia jakiegokolwiek jarzma i kajdan, nawet jeśli miałyby to być słodkie okowy Wenery. Poluźnił uścisk i wnet oswobodzona prawica atamana powędrowała ku rękojeści szabli. Na to jednak pan namiestnik pozwolić już nie mógł i błyskawicznym, wyćwiczonym w wielu bitewnych tudzież białogłowskich potyczkach ruchem również sięgnął ku broni Kozaka, kładąc rękę na zadziwiająco drobnej dłoni mołojca. Była ciepła, szorstkawa jak sierść tatarskiego bachmata i – czy młodemu szlachcicowi przewidziało się to jedynie – lekko drżała pod jego dotykiem.
Jurko gwałtownie odwrócił głowę, ponownie kierując na Jana spojrzenie swych błękitnych, głębokich jak dnieprowe odmęty źrenic. Skrzetuski nieomal wyczuwał, mimo rozdzielających ich warstw przyodziewku, ciężkich, przepysznie przetykanych złotem aksamitów i atłasów, które miał na sobie Bohun oraz swej własnej kolczugi, jak w jego towarzyszu tłucze się serce, porażone nagłym, nieznanym wcześniej afektem, zagubione jak porzucony przez wędrowca w nocnym stepie płomień. Na dnie Bohunowych oczu śmiertelna uraza zdawała się walczyć z czymś nieomal podobnym do lęku i jeszcze jednym uczuciem, na samą myśl o którym całe jestestwo Jana wpadało w ogień. Różany, dziewiczy rumieniec okrasił piękne lica watażki, butnie spojrzał jednak namiestnikowi prosto w twarz i spytał ściszonym głosem:
– Czego ty właściwie chcesz ode mnie? Ty…
Janowi nie sposób było powstrzymać uśmiechu, cisnącego się na usta na tak niewinne dictum. Zawadiacka ta wesołość poczęła się udzielać także jego towarzyszowi, gdyż po chwili kąciki jego warg uniosły się nieco i jakby na ostatku oddechu wyszeptał: rarożku…
„Już dam ja ci rarożka” – przemknęło przez głowę Skrzetuskiemu. Wyczuł jednak, że tego rodzaju krotochwile przyjdzie mu odłożyć na późniejszy, sposobniejszy nieco moment, podobnie jak przyśpiewki o specjałach ponad wszelkie inne i słodyczy tureckich bakalii. Miast tego zamknął szczupłą twarz watażki w swoich dłoniach i zbliżając czoło do jego bujnej, czarnej czupryny wyszeptał:
– Ofiarować ci świat, Jurko, w którym nikt więcej cię nie skrzywdzi.
#co ja tu w odmętach mego bloga znajduję#zapomniane#jurko bohun#jan skrzetuski#theophan-o nieporadne a radosne pana Sienkiewicza naśladowanie#ogniem i mieczem#with fire and sword#trylogia#trylogia jest tęczowa#no bo panowie bracia jest#jestem janem skrzetuskim w tym wariancie fabuły
53 notes
·
View notes
Text
youtube


#steam locomotive#steam train locomotive#parowóz#wagony#car#zapomniany parowóz#zapomniane wagony#pociąg#youtube#train#zug#polishtrain#polska#poland#vlak#Kraków#Kraków Płaszów#urbex video#urbex
2 notes
·
View notes
Text
Chyba wszędzie spadł śnieg i teraz jest pluchą. Poza Wrocławiem oczywiście.
9 notes
·
View notes
Text
19.07.24 UTRZYMANIE WAG1 dzień 505 ważenie
Limit +/-2100 kc@l.
Wybrane posiłki:
przerwa w liczeniu kalor1i dzień 11
Dziś dzień stawania na wadze. Był ważny bo to pierwszy raz odkąd nie liczę kc@l. No i zaliczyłam niewielki spadek -0.4kg.
W kontekście dania sobie luzu z liczeniem spadek jest dla mojej głowy lepszy niż wzrost... Ale niestety w ogólnym rozliczeniu to nie dobrze.
Waga sprzed dwóch tygodni i dziś (177cm)
Jestem na n1edow@dze BMI 18.3... oznaczam to jako spadek i daje sobie czarne serduszko.
W ciągu następnych dwóch tygodni spróbuję sztuczki z orzeszkami. Bez konieczności wciskania w siebie większych porcji będę w stanie dorzucić parę kca1 więcej. A ponieważ nie sprawdzę tego - zjedzone zapomniane i już.
Na pewno nie powinnam ważyć mniej niż 58. Oczywiście, że lubię być szczupła - a nawet bardzo szczupła - i generalnie się sobie podobam. Zdecydowanie nie chcę wyglądać na chorą.
Aktualizacja w poście przypiętym i opisie bloga. A post przypięty wymaga przeróbek.
***
Ogólnie to trochę posprzątałam w domu. Coś tam przygotowałam na jutro do pracy. Wyszłam sobie na chwilę do sklepu po parę pierdołek.
Kupiłam kalafior i masło (takie małe 100g) bo chce zrobić sobie kalafiora na kolację z bułką tartą i na maśle... To takie letnie danie i jakoś ostatnio o nim gadałam. Przełamie lęk przed masłem i bułka tartą... przy jednym kalafiorze 😄
Btw... Nie wiem czy tego masła choć z 10 g dodałam 😄. Było o pycha!
Dobrej nocy wam życzę!
#pro revovery#ed recovery#ed18+#chce byc piekna#edadult#foodbook#food log#utrzymanie wagi#dieta#przerwa od liczenia kalor1i#moja waga#ważenie
40 notes
·
View notes
Text
Chciałabym wiedzieć więcej o niej....
Rzeźbiarka Irena Kunicka na łodzi nad Wisłą. 1935. Fotografia Stanisława Magierskiego
Irena Kunicka with two assistants, photography by Ida Kar | vintage bromide print, mid 1950s | @abwwia
9 7/8 in. x 11 5/8 in. (252 mm x 295 mm) image size
5 notes
·
View notes
Text
To co było między nami zostało nieskończone, niewyjaśnione, porzucone gdzieś na strychu bez pożegnania, bez słowa. Usilnie próbujące zostać zapomniane. Z czasem coraz mniej pamiętamy. Tak czas leczy rany, ale nie wyleczy niewyjaśnionego. To jakby leczyć chorobę nie mając diagnozy.
19 notes
·
View notes
Text
Gdybyśmy kiedyś spotkali się na mieście
Gdybyśmy kiedyś spotkali się w biegu, wśród tłumu, co milczy, zajęty swoimi sprawami, może pojawiłby się uśmiech na brzegu, tak jakby czas zatrzymał się między nami.
Przeszlibyśmy obok, udając niezainteresowanie lecz spojrzenie by zdradziło, co w sercu skrywane, wspomnienia jak echo wracałyby w mig, przypominając chwile dawno już zapomniane.
Może wtedy w ciszy, bez zbędnych słów, zrozumielibyśmy, że choć czas już minął, wciąż w tym chaosie codziennych snów, jest miejsce, gdzie kiedyś nasz świat się zaczynał.
Gdybyśmy kiedyś spotkali się znów, może wystarczyłoby jedno spojrzenie, żeby uwierzyć, że to wciąż ma znaczenie.
5 notes
·
View notes
Text
Najlepsza część życia ludzkiego to małe, bezimienne i zapomniane akty dobroci i miłości.
~William Wordsworth
7 notes
·
View notes
Text
Niedziela
Co chwilę budząc się myślałam, że już jest rano. Dopiero jak On wziął telefon spojrzałam na zegarek.
8:20. Całkiem spoko pospane. On dalej się nie odzywał. Oczywiście nawet nie przytulił.
Wstałam jak wyszedł z psami i standardowo przygotowałam psom jedzenie i się ogarnęłam. Dalej cisza.
Dopiero około 11, jak On grał na konsoli, a ja jadłam śniadanie, coś tam zaczął gadać rzeczy typu że widocznie trzeba się rozstać, jak nie umiemy się dogadać, że nic nie jest jeszcze potwierdzone, więc nie ma problemu, że nie rozumiem co się do mnie mówi, że miałam czas od wczoraj się odezwać i nic nie powiedziałam, znów jakieś wyzwiska „bo jak ma mnie nazywać”. Próbowałam spokojnie z Nim rozmawiać i przedstawić sytuację z mojej perspektywy, mówiłam Mu, że zawsze będą problemy, ale trzeba o nich rozmawiać, a nie od razu wyzywać. To stwierdził, że trzeba i że On tak ma. 😂 no i w końcu stwierdził, żebym dała Mu spokój, bo On gra. Chuj, że sam zaczął tę „rozmowę”.
Skończył grać przed 12 i oczywiście dalej się nie odzywał. Teoretycznie trzeba było wyjechać ok. 12:30-45. A ja dalej nie wiedziałam, czy jadę. Chociaż z wcześniejszych słów dało się wywnioskować, że raczej nie, ale nie wiadomo, co Mu odjebie. Niespecjalnie mam ochotę spędzać z Nim czas w takiej atmosferze i to jeszcze wśród ludzi, ale z drugiej strony zaraz Mu przejdzie i pasowałoby żebym uczestniczyła w tych ustaleniach. Na wszelki wypadek się pomalowałam i przygotowałam ubrania. Czemu nie wyglądać ładnie, choćby samej dla siebie.
Przed 12:30 poszedł odpalić auto żeby się grzało i leżał jeszcze przed TV. Dalej cisza.
Szczerze to takiej sytuacji między Nami nie było od dobrych kilku miesięcy. W sumie nie wiem czy w ogóle była odkąd tu mieszkamy. A o gorsze rzeczy wiele razy się kłóciliśmy. No cóż.
No i wyszedł bez słowa.
Zadzwonił po tym spotkaniu, które trwało wyjątkowo krótko (niecałą godzinę). Ale w sumie nie doszliśmy do porozumienia. Twierdził, że on wyciągnął rękę, a skoro ja nie chcę to nie. Nie wiem tylko skąd doszedł do takich wniosków. Ja przez większość rozmowy próbowałam wytłumaczyć Mu, że właśnie praktycznie zawsze staram się robić tak, jak prosi. Finalnie się rozłączył, a ja jeszcze napisałam Mu wiadomość ze swoim punktem widzenia. Może tak dotrze.
Musiałam na chwilę wyjść i praktycznie w tym samym czasie jak wróciłam On wrócił.
Próba rozmowy zaczęła się raczej kiepsko i w sumie nawet nie wiem jak doszło do tego, że powiedział, że planujemy duże rzeczy, pokłada we mnie wielkie nadzieje i że szkoda by było, jakby przez taką rzecz trzeba było to wszystko rozjebać. No, ale On tak już ma, że żeby „udowodnić” byłby w stanie tak zrobić. Jakimś cudem nawet przeprosił i powiedział, że było Mu smutno wczoraj wieczorem. Że on się tak denerwuje, bo Mu zależy i tak dalej. Niejeden by to wyśmiał, ale ja wiem, że tak jest. Gdyby coś było Ci obojętne to byś się tym nie przejmował.
Finalnie powiedział coś w stylu
- Chodź się pogodzić.
Przyszłam na kanapę i dał buziaka. I w sumie zaczęliśmy rozmawiać o tym milionie rzeczy do ustalenia. Odpowiedziałam tylko:
- Jak chcesz się pogodzić to przyjdź wieczorem. - chyba nie zrozumiał, ale cóż. Na pytania odpowiedziałam, że do mnie, gdziekolwiek.
Dość długo rozmawialiśmy, a potem poszedł grać na konsoli. Ja też planowałam, ale wkręciłam się i przeglądałam rzeczy, o których rozmawialiśmy i szukałam inspiracji.
Jak skończył grać dalej rozmawialiśmy i generalnie dużo rzeczy ustaliliśmy. Dobrze było się przytulić do oglądania, brakowało mi tego ten jeden wieczór. Ale momentami nawet pauzowaliśmy serial i mówiliśmy o czymś, co nam przyszło do głowy w kwestii omówionych rzeczy. Przez to zdążyło zrobić się późno i oczywiście godzenie zostało zapomniane. Tak samo jak przez cały miniony A akurat dzisiaj był dzień golenia i ubrałam ładną „koszulę nocną”, taką typowo erotyczną, którą kupiłam ostatnio w 3 kolorach bo okazała się być mega. Więc po 23 musiałam się wydostać z przytulenia i iść zmyć makijaż, bo położyłam się w, żeby, mimo że na mnie nie patrzy, jakby jednak do czegoś doszło i by spojrzał, ładnie wyglądać. A On oczywiście się w tym czasie odwrócił na drugi bok. Eh.
Bilans:
Neo (papierosy): ↔️ nie liczone, ale wychodziłam na zewnątrz, więc prawdopodobnie nie dużo 👎
Dbanie o siebie: ⬇️👎
Jedzenie: ⬇️ dwie kromki na śniadanie i przy rozmowie 3 albo 4 paluszki rybne 👎
Związek: ↔️ bo najpierw chujowo, potem się poprawiło, ale czy to znaczy że ogólnie jest lepiej? 👍
Inne obowiązki: ⬇️ dziś w smutku i złości lipa 👎
Samopoczucie: ↔️ za dnia chujowo, wieczorem już ok; fajnie że miło udało się spędzić wieczór, że ustaliliśmy ważne rzeczy i porozmawialiśmy, bo na pewno było to potrzebne, chociaż kłótnia niekoniecznie… tylko czy bez niej byłaby rozmowa? 👍
#klotnia#kłótnia#awantura#afera#spina#niepewność#strach#stres#nerwy#ciche dni#rozmowa#próba rozmowy#wyjaśnienie#duży projekt#planowanie#związek#miłość#lifestyle#miło(ść)#ona przed 30#on po 40#kartka z pamiętnika#pamiętnik#toksyczna relacja#toksyczny związek#relacja#wspólne plany#wspólna przyszłość#zjebany dzień#ciężki dzień
4 notes
·
View notes
Text
Cisza w duszy
Jak opuszczony świat
Jak zwiędły martwy kwiat
Cisza ta ciemność w sobie ma
Przez me wnętrze gna
Kiedy ja już dotykam dna
Ślady uśmiechu zapomniane
Oczy łzami zalane
#autorskie#cytat o życiu#cytaty#smutne wiersze#smutny cytat#wiersz#poezja#smutne#smutni ludzie#smutny tekst#wiersze#smuteczki#smuteczek#smutne cytaty#cisza#mam depresje#martwa cisza#zraniona dusza#ból duszy#ból#ból emocjonalny#ból psychiczny#cierpienie#smierc#pragnę śmierci#śmierć
9 notes
·
View notes
Text
Obudziłeś we mnie zapomniane emocje.
#sad aesthetic#cytat o życiu#samookaleczanie#po polsku#depressiv#emocje#uczucia#smutne#cytat po polsku#dark aesthetic#kocham cię#kocham#kocham cie#nieszczesliwa milosc#koniec miłości#miłosc#milosc#miłość#nie ma miłości#nieszczęśliwa miłość#brak miłości#bez miłości#toksyczny związek#związek#zwiazek
45 notes
·
View notes
Text
Złe szepty niesie wiatr
Żeby Was... Poniedziałek. Posłuchajcie:
Wolałbym żeby mnie tak nie bombardowano, ale... :/
//
Pan Ojciec "zapomniał" że przeniósł numer i nagle nie mógł dzwonić, robić przelewów i z tym związanych. Kontaktu z nim też żadnego, bo w sieci już numer nieaktywny i trzeba wsadzić drugą kartę.
//
Panią Matkę wciągnęło. Przecież to jej wszyscy muszą o wszystkim mówić, ona nikomu. Tak też siedzi w fryzjera.
//
Miasto zabite jak studzienki. Mam nadzieję, że do 13 coś się ruszy, bo nie będę robił jak pan Ojciec każe, i nie będę z i do dworca z buta zapierdalał. 22ga a ja na dworzec po wóz XD Srogo musiałoby mnie popierdolić.
//
Od siódmej jestem na nogach, bo poszedłem spać wcześniej. Teraz bym się kimnął :P Nie pamiętam kiedy nic mi się nie śniło. Natomiast coś mnie pogryzło w nocy :/
//
Mam katar :/ Chyba jednak mnie bardziej przewiało niż myślałem. Przynajmniej uszy mnie już nie bolą, a to mega dużo, bo było to niezno��ne.
//
Prawdę mówiąc wbite mam w te dzisiejsze zamówienia. W ogóle w zmianę. Nie będę krakał, bo się spełni, ale wiem jak poniedziałkowe zmiany wyglądają. Jeszcze Manekin do tego XD Ehhhh... Do niczego w życiu nie dojdę.
//
YT podsuwa mi zapomniane przeze mnie hity. Jest mi lżej na sercu. Każdy mógłbym katować na okrągło od nowa. <3
5 notes
·
View notes
Text
02.09.24 UTRZYMANIE WAG1 dzień 550. Limit +/- 2100 kca1.
Wybrane posiłki:
Nie liczę kalorii od : 56 dni
Kochani, zamknięcie miesiąca przebiegło dość sprawnie. Nogi mi w dupsko weszły. Od północy do piątej rano natuptałam 8K kroków. Mówiłam, że się nachodzę. Cieszę się, że to już za mną! Teraz dwa dni wolne do pracy dopiero we środę.
***
Dziś na kolację wczorajszy lunch - czyli niezbyt fajne kalorycznie frankfurterki, ale na szczęście już więcej nie ma - zjedzone i zapomniane 😝. Kolację zjem oczywiście jak wrócę z kart.
Godzinę zajmuje pokoszulkowanie decku. A idę na 17:00 pewnie wrócę koło 21:00 (dlatego dziś post wcześniej)
Ostatni dodatek jest o zwierzątkach. Niektóre karty to małe dzieła sztuki 🤩. Format Commander to 100 pojedynczych kart. No i gra for fun - o tak - u kolegi w domu.
Ale jeśli pójdę jutro grać do naszego sklepiku z grami, będę grała w formacie Standard - 60 katy mogą być po 4 kopie każdej i to jest bardziej competitive - gramy o nagrody.
***
Powiem wam szczerze choć tęsknię za moim "małżem" - jest w jakiś sposób nawet fajnie samej. Może racja, że czas spędzony w samotności jest w sumie czasem tylko dla mnie. A taki czas trzeba doceniać.
Mam ochotę wypucować całe mieszkanie od sufitu po fugi między płytkami na podłodze.. mam na to miesiąc. Dziś zresztą też sprzątałam ale tylko tak troszkę żeby się o kocie kłaki nie potykać.
Wszędzie w moim domu jest pełno "perzydasiów" ostatecznie te "przydasie" nigdy się nie przydają. Przeczytałam kiedyś ta książkę "Magia Sprzątania" pani Kondo. Ok... Lubię czysto, ale ta baba to świruska.
Dobrej nocy wam życzę!
#ed recovery#edadult#pro revovery#utrzymanie wagi#chce byc piekna#ed18+#foodbook#food log#dieta#nie liczę kalori1#bez liczenia kalorii
26 notes
·
View notes
Text
Not too bad, mate. I'll pass you.
Powyższe słowa zakończyły moją wielotygodniową udrękę z uzyskaniem pełnego prawa jazdy kategorii B, znanego tutaj jako Class 1. Kosztowało mnie to łącznie 5 podejść i sporo stresu, zwłaszcza po czwartej próbie, którą zakończyłem raptem w 3 minuty, dając się nabrać jak dziecko na ten sam numer z��przegapionym "30 km/h" zaraz za zakrętem.
Trzeba przyznać, że do wojny przystąpiłem strategią sowiecką, czyli rozpoznania przeciwnika pełnym frontalnym atakiem. Od razu po oblanym teście siadałem do kompa i czatowałem na pojawiające się terminy. Raz miałem nawet egzamin nazajutrz po poprzednim. Nic więc dziwnego, że poniosłem spore straty, chociaż i tak chyba mniejsze, niż gdybym miał się bawić w wykupywanie jazd — lekcja kosztuje, a ciągle egzamin zdać trzeba, podczas gdy jazda egzaminacyjna nie kosztuje, no i można zdobyć prawko.
Kto robił je we Wrocławiu, ten niewątpliwie poznał dokładnie uliczki i zaułki Tarnogaju, zanim udał się na pierwszy termin. Przyciśnięty plecami do skarpy nadwołżańskiej, pod swoim własnym Stalingradem, i ja uciekłem się do tego typowego kursanckiego manewru: dzień wcześniej z Mżonką zrobiliśmy objazd po ulicach sąsiadujących z centrum egzaminacyjnym. Być może to pomogło, być może nie — czułem się jednak trochę pewniej.
Moja ostatnia, udana próba miała też miejsce w innym oddziale VTNZ — w Lower Hutt, zamiast dotychczasowego Porirua. Trafiłem na miłego tym razem starszego pana, emerytowanego policjanta po 35 latach w zawodzie. Już w czasie jazdy widziałem, że ma inny niż służbiści z Porirua styl oceniania: nie klikał jak oszalały w tablet egzaminatorski, odhaczając moje kolejne mikrobłędy, tylko obserwował po prostu, jak jeżdżę, by zebrać ogólne wrażenie. Ani razu też nie pytał mnie, jakie widzę zagrożenia i co z nimi robię (to jeden z elementów testu), bo zapewne widział, że je widzę i reaguję właściwie. Na koniec wypowiedział owe od półtora miesiąca wyczekiwane przeze mnie słowa, zabrał mój obecny dokument i wypisał tymczasowe pełne prawo jazdy, potrzebne na czas dopóki nie przyjdzie pocztą właściwe.
Podobno Albert Einstein powiedział, że
Edukacja jest tym, co pozostaje, gdy wszystko, czego nauczyliśmy się w szkole, zostanie zapomniane.
Uświadomiłem sobie, że po jakichś ćwierć miliona przejechanych kilometrów nikt już nie prowadzi tak, jak kursant, który nabił ich ledwie kilkaset. Trzeba było wejść z powrotem w buty żółtodzioba i zademonstrować pedantyczny styl jazdy, ostentacyjnie się rozglądać, zajmować najbliższy pas po skręcie nawet gdy oba są wolne (różnica w stosunku do przepisów polskich), sygnalizować zarówno wjazd jak i zjazd z ronda nawet wtedy gdy jest ono wielkości jarmułki, czy w końcu z nabożną czcią podchodzić do ograniczeń przy robotach drogowych, mimo że ogół uczestników ruchu ma je gdzieś, jeśli tylko nie ma w pobliżu żywej duszy. Po to w końcu się uczymy, by pewne zachowania sobie wpoić i odtwarzać je później bez stresu i nadmiernego wysiłku mentalnego.
2 notes
·
View notes
Text
(Nie)zapomniane korzenie
Kultura pamięci sprawia, iż kolekcjonujemy zdjęcia osób, miejsc i rzeczy, które mają dla nas szczególne znaczenie. Tym sposobem to, co prywatne i subiektywne, z upływem czasu staje się rodzajem ponadjednostkowego dziedzictwa: świadectwa określonych wyborów, gustów, momentów, którym nadano wartość ochrony przed zapomnieniem. Taka kolekcja odziedziczona przez kolejne pokolenie może stać się zarówno częścią tradycji, jak i zapisem czyichś bardzo indywidualnych „manieryzmów”. Kształty naszych korzeni rekonstruowane na podstawie zdjęć zgromadzonych przez naszych przodków bywają bardzo pokrętne., Cykl fotografii, zapomniane korzenie można postrzegać w tym kontekście jako rozległą metaforę, przedstawia bowiem korzenie roślin wyrwanych nagle z ziemi, pozbawionych wody i minerałów. Po tych korzeniach pozostały puste przestrzenie, które wymagają zapełnienia. Uprawianie ogrodu wymaga czasami podejmowania drastycznych decyzji, których potem nierzadko żałujemy. W imię jakiejś hedonistycznej estetycznej wizji dajemy prawo życia jednym roślinom, odmawiając tego prawa innym. Przedstawiony projekt stanowi zapis porządków w ogrodzie, czyli portrety korzeni roślin usuniętych. Czyż nie była by ciekawą kolekcja zdjęć, które na przestrzeni lat z różnych przyczyn nie trafiały do rodzinnego albumu? Czy przyczyny ich odrzucenia były natury estetycznej, czy może innej? Jakiej? Nasze korzenie to pokrętna mieszanina woli pamiętania i woli zapominania
2 notes
·
View notes
Text
List niewysłany 8 - myślodsiewnia
Napisałam już trochę listów, ale do tej pory nie chciałam się nimi dzielić, spoczywają sobie więc w moich wersjach roboczych. Ten jednak niech sobie idzie w eter, to jakaś może forma ekshibicjonizmu. Dużo się dzieje wewnętrznie u mnie, dużo piękna. Ale czasem są i takie momenty.
----
Te listy do Ciebie to prawdziwa myślodsiewnia. Mogę wszystko z siebie wyrzucić i potem już nie zaśmieca mi umysłu. Mogę pójść dalej, przejąć kontrolę. A kiedy mam poczucie kontroli, wtedy jestem bezpieczna.
Wiesz, trochę za dużo ostatnio palę. Obiecuję sobie, że każda paczka to będzie ostatnia, ale może nie ma co. Chcę wrócić do biegania długodystansowego, chcę być silna jak koń, chcę trenować swoje fizyczne serce i wiem, że fajki w tym nie pomogą. Ale kiedy siedzę na balkonie w duszną noc pod jasnym księżycem, to fajka smakuje wspaniale. Poza tym, nie muszę się nikomu z niej tłumaczyć. Nie należę do nikogo. Mogę robić co chcę.
Wiesz, mam podejrzenie, że mój były jest już z kimś innym. Nie wiem, czy mnie zdradził, gdy jeszcze byliśmy razem, może dał się ponieść tuż po tym wszystkim, a może poczuł się lepiej i zakochał na nowo. Biorąc pod uwagę jego stan mentalny, to chyba współczuję tej dziewczynie. Ale jest też we mnie złość. Nie wiem dlaczego i nie wiem jaka. Bo przecież nie chcę go, jest połamany jak stare zapomniane krakersy, odkąd nie ma go w moim życiu na stałe, jestem dużo spokojniejsza, szczęśliwsza, pijana życiem jak nigdy, gdy z nim byłam. To zabawne i dziwne. Kolejne dziwne błogosławieństwo w moim życiu.
Ty też jesteś trochę połamany, widzę to. Masz pomieszanie z poplątaniem w głowie i nikt tego nie rozwiąże oprócz ciebie. Ale zakuło, kiedy powiedziałeś, że chcesz do niej wrócić. Mówiłeś o tym, jakbyś wiedział już jak to się skończy, jakby wszystko i tak zmierzało w jedną stronę, w końcu uczucia i intuicja nie kłamie. Powiedz, czy nie chcesz po prostu uciszyć wyrzutów sumienia, że to ty to skończyłeś? Wiesz, że nie zawsze o wszystko trzeba walczyć, szczególnie jeśli coś ci nie służy? Wiesz, że odpuszczenie nie oznacza, że jesteś złym człowiekiem, któremu nie zależało? Czasem zależy, ale lepiej jest iść osobno.
Każdy z nas jest jednak odpowiedzialny za własne życie. Ty powiedziałeś, że musisz ukoić swoje sumienie, tak to czytam, powiedziałeś też, że ci zależy, że chcesz o to walczyć. Ja nie miałam innego wyjścia i powiedziałam ci: w takim razie między nami przyjaźń. Ja naprawdę to potrafię. Powiedziałam: to nawet bardziej życiowa deklaracja niż coś romantycznego, oferuję ci resztę mojego życia.
Ale ty powiedziałeś, że nie chcesz niczego przekreślać. Powiedziałeś o tym wszystkim, co czujesz do mnie, ale skarbie, ja nie będę opcją. Nie będę i nie chcę czekać. Wybrałeś i musisz wziąć za to odpowiedzialność. Za jakiś czas być może przekonamy się oboje, że nie bylibyśmy dla siebie dobrzy, nie w takim układzie. Zobaczymy się odarci z zauroczenia, bo ono zawsze trochę przechodzi. Mam do ciebie dużo czułości, ale nie ufam tak łatwo jak kiedyś. Nie chcę dać się zranić, nie chcę wchodzić w coś, co już na początku daje takie sygnały. Musisz poukładać swoją głowę, a ja swoją.
Minęło kilka dni, czuję, że dla ciebie nie łatwych, podczas gdy ja w tym czasie poznawałam piękno Kaukazu, wspinałam się na góry, piłam kawę z Ormiańskim mafiosem, widziałam jaszczurki, węże i ptaki, i dziękowałam sobie i losowi, że nie pożegnałam tego życia przedwcześnie i przeżyłam. Kocham życie, tak bardzo, szczerze. Nawet w bólu. Coś co zobaczyłam na głupim obrazku: kiedyś byłam nieszczęśliwa nawet w szczęściu, dziś jestem szczęśliwa nawet kiedy jest mi smutno. Wiem, że przeżyję wszystko, a na pewno taką miłostkę, małe zauroczenie przypieczętowane miękkością twoich ust. To nic takiego, pocałować kogoś, od tego nie upadają imperia, wiesz.
A wczoraj powiedziałeś mi, że tęsknisz. Dziś też, za mną, za moim kotem, tak że aż zbiera ci się na łzy. I że to dobra tęsknota, że chcesz mnie w swojej głowie, że chcesz mieć ze mną więzi, że jestem u ciebie w środku jak kwiat bzu, który ci przyniosłam na nasze drugie spotkanie. To wszystko bardzo miłe, ale wiesz, to przemawia przez ciebie poplątanie, tak mi się zdaje. Nie wątpię w szczerość twoich uczuć, ale co ja mam na to wszystko powiedzieć? Mówię więc, że dziękuję, że spotkamy się niedługo i tak dalej. Nie chcę tego wzniecać, cokolwiek tam się w tobie żarzy, nie mogę, kiedy ty jesteś niezaleczony.
Muszę dbać o swoje serce i robię to. Dlatego ten spokój w środku. I ja bardzo tym spokojem chciałabym się z tobą podzielić, po prostu, dać twojej głowie kochanej na chwilę odpocząć. Żebyś nie musiał się martwić, chociaż na chwilę. Wiem, że dasz radę i będzie dobrze, tylko nie konfunduj mnie, nie mąć. Oddychaj głęboko i pielęgnuj w sobie co najlepsze. Na pewno wiesz, dokąd zmierzasz.
3 notes
·
View notes