#wiersz własny
Explore tagged Tumblr posts
sadxxlivexx · 4 months ago
Text
Wracam do punktu wyjścia
Chuda już byłam..
I znów utyłam.
Przegrałam z jedzeniem..
Kalorii tak wiele..
Waga w górę, a ja w dół,
Wyrzuty sumienia wiążą na szyji mi sznur.
Lustereczko powiedz przecie, kto jest najgrubszy na tym jebanym świecie?
Patrzę w odbicie i płaczę,
Bo zamiast siebie widzę kogoś innego,
Kogoś grubego i obrzydliwego.
Tatuaż motyli na rękach,
Żeby sobie zapamiętać,
Jaka piękna i lekka mogę być
A nie tylko o tym śnić..
2 notes · View notes
neptunenocturne777 · 10 months ago
Text
stabat mater dolorosa
Boże, cóż Ty uczyniłeś
tak mojego synka zbiłeś
usłyszałam że to koniec
więc ujęłam chłodne dłonie
jego. palec niby sopel zimny
a on przecież jest niewinny...
całą noc myślałam
całą noc płakałam:
Jak to, nie zlitował się ni Gabriel,
ani żaden inny aniel
jak to, Bóg sam miłościwy
nie ratował mej dzieciny…?
takich jak on nie ma w niebie,
gdzie też synuś się podzieje?
czy modlitwa ma pomoże?
gdzie Ty byłeś, panie Boże?
msza. w kościele mnóstwo ludzi
płacz ich synka nie obudzi
cóż tak synulka skrzywdziło?
cóż zrobiło mu niemiło?
co sprawiło że się poddał?
że się w Twoje ręce oddał?
trumna ze szkła, widać wszystko...
znowu synek jest tak blisko
wciąż na rękach ma te blizny...
nie pomodli się już nigdy
tak synusia skatowałeś
Boże, gdzie się podziewałeś?
4 notes · View notes
niedoceniony · 2 years ago
Text
Już jest za późno... Chociaż niby nadal żyje..
Nie ma już radosnych chwil wszędzie są same żmije.
Zaszklone oczy, mimo że za rogiem widać szanse coraz częściej myślę czy to wszystko ważne.
Nic się nie zmieni jeśli już to na gorsze, chętnie zniszczył bym te kurwy co wbiły mi te ostrze.
Ale brak mi sił by nadal walczyć nie chce mi się nawet już pisać prawdy, ludzie nie chcą jej słuchać.
Ale to już nie istotne najpierw strace wszystko co dla mnie ważne potem zdrowie a potem zniknę...
Zniknę i powiedzą ze bylem tym złym, a byłem nawet gdy kurwa nie był przy was nikt.
I tak zawsze mówili że to wszystko co robię jest nie ważne, żałuję że im wierzyłem i żywiłem się kłamstwem, może gdybym bardziej się postarał to by było inaczej, ale trzeba było to zrobić dużo wcześniej...
A potem znów wstanę ale i tak mam już w to wyjebane.
79 notes · View notes
tossculnq1 · 2 months ago
Text
Hejka motylki🦋
Napisałam wiersz, nigdy ich nie pisałam… zawsze recytowałam i uważam że dobrze mi idzie ale nadszedł czas napisać własny…
Waga- tytuł
Ten moment w dniu
Kiedy wchodzę na wagę
I zastanawiam się:
Czy moje nie jedzenie coś daje..,
Czy niezjedzenie tego posiłku
I czy uczucie głodu było tego warte?
Otóż było.
Teraz gdy wchodzę na wagę
Cieszę się jak małe dziecko
Które biega śmieje się i skacze
Czy ja też byłam taka szczęśliwa?
Czy ja mogę być szczęśliwa?
Otóż tak.
Mogę być szczęśliwa
I chce być szczęśliwa ale…
Szczęście sprawiają mi cyferki..
Cyferki na wadze które nie chcą spadać bo..
Bo obżeram się jakbym była ulana świnią..
Kiedy moje szczęście że słodyczy,
Zmieniło się na szczęście z głodu?
I utracie wagi?
Tak szczerze? To nie wiem..
Może w tedy kiedy zauważyłam że jestem grubsza niż moje koleżanki?
Może w tedy kiedy przestałam mieścić się w spodnie?
Tego tak naprawdę nie wiem dokładnie
Lecz wiem.. że chce być tak chuda
Ze kiedyś jak motylek wezmę i odlecę..
2 notes · View notes
konstarnacja · 5 months ago
Note
Blogi warte uwagi
Ojej, chyba za krótko tu siedzę, żeby dać pełnowymiarową listę takich blogów, ale postaram się jak mogę.
Luźne komiksy: @shencomix @jenny-jinya @loadingartist @sarahseeandersen
Mitologia: @sigeel @theia-mania-comics @medusaspeach @a-gnosis
Miracoulus: @buggachat @bigfatbreak @zoe-oneesama @lc-holy @danismilek @rosekasa @heartfulselkie @ceejles @edorazzi @anna-scribbles
Mlp: @colorful-horses @sunnys-side-upside-down @janegumball @my-quirk-is-fred @beluvbug @leavemebetosleep
Toh: @moringmark @lovemoroporo @turquoisespace35
Cudo arty: @junchiu @feefal @cracklewink
Własny fandom: @lackadaisycats @kfrances
Wszystko: @westywallowing @rubyleaf @landturtlealyce @kyacchan-comics @frostedpuffs @rocklain
Wiersze: @warzywoe36 @prettyy3
Cytaty: @nacpanaasoup @ogrody-ilangory @harmony-and-peace @e-uociec @niedoczytane
Fotografia: @jacobgraphy @polskiekoty
To chyba tyle na ten moment. Może reszta będzie miała jeszcze jakieś propozycje
5 notes · View notes
kajetanczerwinski · 1 year ago
Text
Tumblr media
Jak na dłoni ✍
Zielnik X Aliny Szapocznikow jest jednym z moich ulubionych dzieł sztuki – pewnie ze względu na swoją prostotę. Jak sugeruje tytuł, stanowi część większej serii podobnych "obrazów". Zabiegu, na jakim opiera się Zielnik, nie ma raczej sensu tłumaczyć. Jeśli jest coś, co mogę dodać od siebie, nie będzie to zapewne nic, do czego nie doszedłby samodzielnie uważny obserwator.
Chociaż Zielnik X to poruszająca rzeźba, kiedy na nią patrzę, kusi mnie, żeby powiedzieć: ja o 8:00 w poniedziałki, ja po sesji letniej, ja po lekturze Sienkiewicza. Im starszy jestem, tym trudniej przychodzi mi powaga. Bycie poruszającym i bycie komicznym to dwa końce podkowy – niby sobie przeciwne, a jednak niepokojąco bliskie. Wytworzenie dzieła poważnego, którego nie można łatwo wyśmiać, jest niezmiernie trudne. Poważny wiersz pisany poważnym stylem szczególnie łatwo pada ofiarą kpin. Trudniej wyśmiać wiersz o sprawach poważnych, ale napisany lekko.
To zresztą tylko jeden z problemów, które napotkałem jako początkujący pisarz. Proza ma własny język. Nie odtwarza innych form, bo to ona przychodzi nam najnaturalniej. Kiedy mówię ciemno, widzisz ciemno. Czy to ciemno jest niebieskie? Kiedy wspomnę "ciemno" na początku akapitu, zobaczysz je tylko tam, gdzie je przeczytasz. Czytając, nie tworzysz mentalnego obrazu – doświadczasz wrażenia przywołanego przez słowo. W którym rogu obrazu są ciarki? Gdzie w trójwymiarowej przestrzeni się znajdują? Jaka plama barwna je określa? Obrazy wkradają się do prozy nawet, kiedy ich tam nie chcemy. Jeśli powiem "roślina", słowo to może stanąć ci w gardle na bakier. Roślina jest przecież zielona. Nie zieleń masz sobie teraz wyobrażać – w pokoju jest przecież ciemno. Malując, użylibyśmy farby ciemnoniebieskiej, może tylko lekko zielonkawej, żeby oddać kontury liści i pochyloną łodygę. W głowie na słowo "roślina" pojawia się jednak zieleń, głupia i jaskrawa. Mechanizm ten stanowi przeszkodę dla pisarza, usiłującego odwzorować w głowie czytelnika organoleptykę – nie po prostu emocje, nie myśli. Ja chcę umieścić czytelnika w pokoju z rośliną. Jaką rośliną konkretnie? Aglaonemą. Ale czytelnik nie sprawdzi, czym jest aglaonema – nie umieści jej w obrazie mentalnym, na samo słowo zostanie wyrwany z transu. Użycie wyrazu sugerowałoby, że bohater książki je zna. A przecież nikt go nie zna! Reżyser pragnący aglaonemy w ciemnym pokoju, znalazłby ciemny pokój i umieściłby w nim aglaonemę – kwestia, czy bohater zna jej nazwę, nie ma znaczenia, o ile nie zostaje wspomniana w dialogu. Pisarz musi zadowolić się "rośliną". No, najwyżej "fikusem" albo "monsterą". I to jest już pewnym przegięciem, bo o ile księgowa może wiedzieć, jak wygląda monstera, nie musi wiedzieć tego nastolatek, który całe dnie spędza przy Xboxie. I tak samo – księgowa nie będzie raczej wiedziała, czym są Half-Life 2 ani Quake, nawet jeśli obecność tych konkretnych gier jest ważna z, dajmy na to, symbolicznego punktu widzenia. Nie powiedziałaby: miał na półce Half-Life'a i Quake'a, ale raczej: miał na półce pełno gier.
Co ważne, nie mowa tu o narracji pierwszoosobowej – o wyznaniach księgowej, o jej pamiętniku ani nawet jakiejś bliżej nieokreślonej, mentalnej perspektywie. Problem ten dotyczy narracji personalnej, usiłującej nie tylko zajrzeć do głowy bohatera, ale przetłumaczyć jak najwierniej jeden język doznań (doznań bohatera) na drugi język doznań (doznań czytelnika). Świadomość jest ich ciągłym źródłem, więc problemy nie odchodzą z czasem. To stwarza kolejny problem – symultaniczności. Jeśli nastolatek spaceruje przez piętnaście minut słoneczną ulicą, wspomnienie o słońcu tylko raz nie wytworzy w głowie odbiorcy odpowiedniego wrażenia. Jak często w takim razie należy wspominać o słońcu? Co pięć zdań? Co trzy? To z kolei skutkuje powtórzeniami. Nawet używając synonimów (których nie ma przecież nieskończenie wiele), wytrącalibyśmy czytelnika z wewnętrznego monologu. Słońce należy wspominać nieustannie, ale na ewoluujące sposoby; raz objawiać musi się bezpośrednio, na niebie, a raz w postrzeganych obiektach – rozgrzanym asfalcie, białych płaszczyznach na szkle, drżącym powietrzu. Oznacza to, że długość spaceru ograniczona jest naszą kreatywnością, a w pewnym momencie myśli muszą odbiec gdzie indziej. Co ważne, opis nie może stanowić bloku niezależnego od akcji, bo znudzi czytelnika. Musi zlewać się z myślami, słowami, dialogiem; musi przydawać atmosfery, orientować w przestrzeni, uzupełniać motywy. Ale wszystko to musi robić niepostrzeżenie, bo każde uzupełnienie wrażenia sensorycznego o słowa skutkuje retardacją akcji. Pisałem o tym w jednej z prac rocznych dotyczących Schulza. Sprawa dotyczy także Zanim zmorzy nas sen.
Funkcji opisu u Schulza nie można umniejszać – w Sklepach istnieją opowiadania w całości zredukowane do duszącego narrację, wiecznie retardującego opisu (Nemrod czy Pan Karol prezentują z entomologiczną precyzją dwa różne stworzenia pod pozorem opowieści). Chociaż mamy świadomość, że w opowiadaniach tych rzeczy dzieją się, czasu doświadczamy tu raczej jako wymiaru przestrzennego – rozmaite wydarzenia oglądamy podobnie do malowidła, które w pojedynczej klatce skupia i zamyka przerastający ją czas. Wobec skarlowaciałości czasu, „«pretekstowego» dziania się”, następuje przerost zmysłów. To sięgające jeszcze Homera żelazne powiązanie opisu z funkcją retardacyjną warunkuje upływ schulzowskiego czasu. Gdy opisujemy, „dzianie się” jest niemożliwe, ponieważ dynamika narracji wymaga szybkości następujących po sobie, możliwych do opisania „klatek”. Jeśli niemożliwa jest dynamiczna zmiana scenerii, zmysły wyostrzają się, żeby zaspokoić słowną próżnię. Iluzja jest nie tylko celowa, ale pogłębiana szeregiem zabiegów. Autor stara się bowiem uniknąć sytuacji, w której przedstawiona historia nie budzi już u czytelnika żadnych emocji. Gdy fabuła zostaje odpowiednio spowolniona opisem, sam opis podejmuje jej funkcje. Schulz personifikuje na przykład wybrane przedmioty nieożywione, zjawiska pogodowe czy optyczne, stwarzając wrażenie akcji wewnątrz opisu. Potencjalny cel tego okrężnego zabiegu, polegającego na spowolnieniu czasu i akcji do prędkości płynącego z wolna miodu, żeby następnie odbudować narrację wewnątrz opisu, pozostaje do interpretacji.
Schulz był zresztą dla Zanim zmorzy nas sen niemałą inspiracją – podobnie jak Proust, Joyce czy Capote, chociaż wszyscy oni byli raczej częścią procesu twórczego niż jego rezultatu. A skoro mowa o rezultacie... Ostatnio pisanie nie idzie mi łatwo. Rozdział ósmy przeszedł ogromną metamorfozę i uzupełniony został o niedokończoną jeszcze retrospekcję, podzieloną w dodatku na dwie części. Zresztą, niemal każdy rozdział, poza dwoma pierwszymi, jest w ten czy inny sposób uzupełniony o jakąś szkatułkową historię (niekiedy nawet o historię wewnątrz historii). Wszystko to niesamowicie komplikuje narrację. Chciałbym, żeby fabuła była absolutnie czytelna nawet dla najbardziej nierozgarniętego odbiorcy, czego nie ułatwia misterna konstrukcja. Zacząłem szkicować rozdział dziesiąty – przedostatni i właściwie ostatni duży. Jednocześnie nieustannie poprawiam stary materiał i zmiany zaczynają być wyłącznie kosmetyczne. W każdym razie kolejne opóźnienie nie napawa mnie optymistycznie. Może to dlatego, że mam tyle głupot na głowie? A może nie jestem dobrym pisarzem. Przerasta mnie czasem własna ambicja. Niezależne opowiadania, nawet równie długie, co rozdziały mojej powieści, jestem w stanie ukończyć w jeden wieczór, bo nie wymagają integrowania w nie całego powieściowego bagażu. Spowalnia mnie także klaustrofobia akcji. Jeśli powieść ma miejsce w jeden wieczór i oparta jest na myślach, obserwacjach czy rozmowach, pisanie przypomina próbę obmyślenia baletu na pięć tancerek, mającego miejsce w jadącej windzie.
To, że Zielnik X czasem mnie bawi, w niczym mu nie ujmuje. Pewnie fascynuje mnie właśnie dlatego, że tak przypomina mi o tym, co chciałbym osiągnąć we własnych pracach. Czy kiedy skończę, znajdę coś pod powierzchnią tej skóry? Utrwalanie jest tym samym co niszczenie. Szkoda, że to jedyne, co możemy.
Alina Szapocznikow, Zielnik X, zdjęcie mojego autorstwa
0 notes
arekmiodek · 1 year ago
Text
NASZ WŁASNY
Słońce uśmiechnęło się do mnie kolorowo i dźwięcznie jakby szukając potwierdzenia zakręconych uczuć kreślę znaki na piasku, oburącz... By zdążyć przed zmierzchem, uczuciem nasiąknąć w dłoniach chowam sekret bajecznie roztańczony piękny, świeży, jedyny nasz własny...
Tumblr media
Wiersz "NASZ WŁASNY" (Arkadiusz Miodek)
1 note · View note
piesniarze · 2 years ago
Photo
Tumblr media
Św. Walenty, biskup rzymskiego miasta Terni i męczennik, który żył w III wieku, został ogłoszony pod koniec średniowiecza patronem zakochanych, ale obrazy z tego okresu przedstawiają go przeważnie w towarzystwie chorych na epilepsję. Dlaczego? Wszystko wskazuje na to, że... pomylono Walentych. W V wieku w rzymskiej prowincji Recja żył inny biskup o tym imieniu, który został wyniesiony na ołtarze. Zasłynął on właśnie leczeniem epileptyków. Dzień tego świętego obchodzono 7 stycznia, ale w średniowieczu stopniowo zacierała się świadomość, że chodzi o różne osoby. Walenty - patron zakochanych - był popularny w innych regionach niż Walenty - patron epileptyków. Rozszerzanie się ich kultów doprowadziło do złączenia obu tradycji. Najwięcej wizerunków św. Walentego pochodzi z południowych Niemiec, Austrii i Szwajcarii. Te terytoria składały się na dawną rzymską prowincję Recja, gdzie przez całe średniowiecze silny był kult Walentego - lekarza chorych na padaczkę. Tego właśnie świętego widzimy na obrazie Lucasa Cranacha. To typowe dzieło namalowane na zamówienie. Pod koniec średniowiecza wielu bogatych ludzi pragnęło posiadać własny portret. Zadaniem takiego obrazu było podkreślenie pobożności portretowanej osoby. Powstało wówczas wiele przedstawień ukazujących bogatych ludzi, pokornie klęczących. Za ich plecami ustawieni byli święci patroni. Na obrazie Cranacha widzimy właśnie taką scenę. Święty Walenty w stroju biskupa stoi za fundatorem dzieła. Za świętym widzimy natomiast leżącego epileptyka. To wskazówka, że chodzi o Walentego. 59 1090 1522 0000 0001 2074 8477 Fundacja Pieśniarze Ambitna kultura potrzebuje Twojego wsparcia, tak jak nasz klub. Prosimy, przekaż darowiznę w dowolnej wysokości i dołącz do ekskluzywnego grona darczyńców Pieśniarzy! :) #poezja #góry #muzykaipoezja #kochamczytać #książki #czytam #biblioteka #antonikępiński #recenzjeksiążek #bestseller #pieśniarze #piosenkaautorska #bookstagram #lubimyczytać #ksiazki #kochamksiążki #literaturapiękna #poezjaśpiewana #literatura #muzykanażywo #gitara #poezjaidobroć  #piosenkapoetycka #PrawdaDobroPiękno #samotność #acousticmusic #wiersze #bóg #wiara #polska (w: Pieśniarze) https://www.instagram.com/p/Coos8GHLCWH/?igshid=NGJjMDIxMWI=
0 notes
miastaslow · 2 years ago
Text
Styczeń w warszawskim Klubie z Kawą nad Książką
Książka: Krwawnik, mniszek, ułudka
Autor: Natalia de Barbaro
Data spotkania: 6 stycznia (piątek)
Godzina spotkania: 18:00
Miejsce spotkania: Kawiarnia Kafka, ul. Oboźna 3
Osoba kontaktowa: Kasia, tel. 507 124 991, [email protected]
Tumblr media
Dała się poznać jako psycholożka, organizująca cykliczne warsztaty dla kobiet „Własny pokój”. Podkreśla ważność dbania o własny komfort i przestrzeń, podążania za głosem wewnętrznej Duchini. Tym razem porozmawiamy o jej poetyckim JA – o tomiku „Krwawnik, mniszek, ułudka”, zawierającym zarówno poezje z dwóch wcześniej wydanych tomików, jak i najnowsze wiersze. Jaka jest de Barbaro-poetka? Czuła i mistyczna, a może odważna i precyzyjna?
Zapraszam do rozmowy!
0 notes
sadxxlivexx · 4 months ago
Text
Byłaś moim słońcem wśród chmur,
Tak lśniącym i ciepłym,
Byłaś moją tęczą po deszczu,
Skarbem bezcennym,
Byłaś nadzieją i szczęściem,
Od razu wiedziałam,że kocham cię całym sercem.
Przez krótką chwilę, dbałam jak mogłam..
Mówiłam, głaskałam, modliłam się i Boga błagalam.
Robiłam wszystko co wiedziałam i co mogłam.
To nie wystarczyło,
Czegoś zabrakło,
Coś się zmieniło.
Twoje serduszko już nie biło,
A moje się w moment skruszyło
Wierzyłam, że cię przytulę,
Wierzyłam, że wszystko dla Ciebie zrobię,
Wierzyłam,że gwiazdę z nieba Ci podaruje.
Chciałam dać Ci wszystko co tylko byś chciała,
Chciałam, lecz nie zdążyłam.
Odeszłaś, a ja bez Ciebie zostałam.
Teraz Ty jesteś tą gwiazdką na niebie,
A ja wciąż krzyczę, płacze, patrzę w niebo i czekam kruszynko na Ciebie.
2 notes · View notes
optymistyczny-pesymizm · 3 years ago
Text
21/06/25
Oczywiście, że to było trudne.
Jak może być łatwe odejście od kogoś,
kogo wciąż się kocha?
42 notes · View notes
niebotysiacagwiazd · 4 years ago
Text
10/11/20
Szkoda miłości naszej
Która ciszą się zakończyła
Podczas gdy dawniej
Godzin na rozmowy
W dobie zbyt mało było.
AW
171 notes · View notes
whiteismyhappycolor · 4 years ago
Text
Fałszywości nie ma granic,
kocha się za wszystko albo kocha się za nic.
~Whiteismyhappycolor
27 notes · View notes
literatureprincessofbooks · 4 years ago
Quote
,,Przekroczyłam linie, zerwałam z życiem krocząc w kierunku czystej jasności, nie zauważając... ile zostawiłam za sobą."
literatureprincessofbooks
13 notes · View notes
shinebabygirlqueen · 5 years ago
Text
“Confession “
I dont know how to look you in the eyes and say
“i hate the myself &my life”,
when you are the one who gave it to me.
I am so sorry mom .
I dont wanna live forever.
People are scared of death and I am scared of another day
I cry in bed everyday.
It doesn’t matter
how well i have felt before during the day.
I always end up messed up in the end.
Maybe that’s me maybe that’s life.
I dont know but neither of those
seems right when
I am trying so hard to stay alive .
3 notes · View notes
puste-wiersze · 6 years ago
Text
czemu zauważasz wszystko, tylko nie to, że moje oczy z miłością na Ciebie patrzą
6K notes · View notes