#stanie na rękach
Explore tagged Tumblr posts
Text
Z nią to jest tak, że w zasadzie trochę prześlizgnęła mi się przez palce. I zanim zapytasz, dlaczego do tego dopuściłem, odpowiem, że dotarło do mnie, że miałem ją w rękach, w momencie, w którym się z nich wysunęła. Wtedy jeszcze nie wiedziałem. Nie wiedziałem, co mógłbym jej zaoferować, bo wszystko, co miałem wydawało mi się mało wartościowe, więc wolałem nie dać nic. Onieśmielała mnie. Zadawała dużo niewygodnych pytań i rozumiała jakby zbyt dużo. Powodowała we mnie emocje nie do końca komfortowe. Chciała prawdy, a ja byłem w stanie dać jej wtedy tylko pokolorowaną półprawdę, którą dosyć szybko wyczuła. Chciałem, miałem nadzieję, że dźwignę, ale jednak nie dźwignąłem. Brakuje mi jej głowy. Brakuje mi tych trafnych spostrzeżeń i uważnego obserwowania świata. Tak, mogła być moja, wiem o tym. Ale nie jest i już nie będzie. I nie wiem czy to kwestia przegapienia szansy, ona po prostu zasługiwała na więcej, a ja nie byłem w stanie jej tego wtedy dać. Czasami staje mi przed oczami i wtedy potrzebuję chwili, by się rozpłynęła. Faktycznie po kilku minutach znika, ale przez te kilka minut nieprzyjemnie ciśnie mnie w klatce. Nie lubię gdybać, czy mogłem inaczej, bo wiem dobrze, że nie, ale czas mija, a żadna nie formułuje zdań tak jak ona. Jej przemyślenia były jak wielkie kolaże, które mógłbym oprawić i powiesić sobie na ścianie. Pewnie trochę będę sobie ją wyrzucał już zawsze. Jestem do bólu racjonalny, ale są takie sytuacje, w których armia racjonalnych argumentów przegrywa z kretesem. Mogła być moja... Nienawidzę, kurwa, tej myśli.
Marta Kostrzyńska
#cytat#cytaty#po polsku#polski#poezja#polskie-zdania#polskie zdania#polskie-zdania.pl#książka#książki#marta kostrzyńska#martakostrzynska#poem#poetry#uczucia#emocje#blog z cytatami
579 notes
·
View notes
Text
pov: ty, kiedy schudniesz ౨ৎ˖ ࣪⊹ czyli 45 powodów żeby schudnąć
1. twoje ciało to thinspø dla innych motylków.
2. ubierasz się na dziale dziecięcym.
3. nikt nie wyzywa cię od grubych.
4. dostajesz sporooo ubrań za małych na twoich przyjaciół.
5. ludzie odwracają się za tobą na ulicy.
6. nie wstydzisz się swojego ciała, wręcz je eksponujesz nosząc dół z niskim stanem i topy.
7. twoje chudziutkie ciało przykuwa wzrok na basenach i plaży.
8. słyszysz "jesteś leciutka jak piórko!", gdy ktoś cię podniese.
9. noszenie cię na rękach/na barana nie będzie już żadnym wysiłkiem dla innych.
10. twoja dwa uda są jak jedno kiedyś, tak jak i twoje ręce.
11. możesz swobodnie objąć swój nadgarstek każdym palcem.
12. gdy ludzie cię obgadują, słyszysz tylko: "sama skóra i kości", "szkielet", "patyk".
13. jesteś tą chudszą i ładniejszą przyjaciółką.
14. wyglądasz dobrze nawet w skinny jeansach i legginsach.
15. nie boisz się tego, co zobaczy twój chłopak leżąc na twoich kolanach, bo nie masz już drugiego podbródka.
16. +1-5kg to nie dużo.
17. ludzie zamiast używać twojego imienia, nazywają cię "chudzinka", "patyczek".
18. twoje obojczyki są widoczne, nawet gdy są zasłonięte, ponieważ są tak bardzo wysmuklone.
19. nie wstydzisz się swoich dłoni i palców.
20. kiedy ktoś cię pyta o wagę, mówisz prawdę.
21. jesteś wzorem dla ludzi z tiktoka gdzie wstawiłaś film z tym, jak wyglądałaś przed schudnięciem. każdy chce taki glow up jak ty.
22. nie ciągnie cię już tak do jedzenia, bo wiesz, że znowu przytyjesz i będziesz ulaną świnią jak wtedy.
23. twoje paznokcie wyglądają lepiej wizualnie, ponieważ skóra wokół nich jest cieńsza.
24. już nie widzisz swojego numeru pesel gdy wchodzisz na wagę.
25. twoje kości są widoczne.
26. jesteś najchudsza i najładniejsza z klasy.
27. ważysz tyle, co małe dziecko.
28. masz już wyrobiony nawyk głodówek, więc wytrzymujesz dłużej bez jedzenia.
29. twoje kości policzkowe i żuchwa są widoczne jak nigdy.
30. jesteś w końcu swoim thinspø.
31. dzwony wyglądają na tobie, jak na modelce.
32. mieścisz się w azjatyckich standardach.
33. dzięki twojej wadze, masz większe szanse w modelingu.
34. ktoś cię pokochał.
35. słyszysz od innych: "ty coś w ogóle jesz?", "wyglądasz jak zombie", "gnijąca panna młoda?".
36. twoja rodzina ci mówi, że bardzo schudłaś.
37. twoi starzy znajomi nie są w stanie cię poznać.
38. jesteś w końcu piękna!
39. nie będziesz chodzić w szerokich ubraniach żeby ukryć tłuszcz, tylko dla wygody.
40. jest ci chłodniej w upalne dni.
41. jesteś w stanie objąć swoją talię jedną ręką.
42. wyglądasz lepiej.
43. nie przejmujesz się już swoją wagą.
44. jesteś chodzącym kościotrupem.
45. zmieścisz się w swoje (dawniej za małe) ubranka.
nadal się zastanawiasz?
#bede lekka jak motylek#bede motylkiem#blogi motylkowe#będę motylkiem#chce byc lekka jak motylek#chudej nocy motylki#az do kosci#i will lose weight#motyl#motylek any
74 notes
·
View notes
Note
Witaj.
Jak Ci się mieszka zdala od Twoich rodziców?
Jak zaadaptował się Twój kotek?
Jak podoba Ci się nowe miejsce, szkoła?
Hej!
Jest fantastycznie. Trochę się bałam, że będę zawiedziona (nastawiałam się tak bardzo, że zderzenie z rzeczywistością mogłoby być naprawdę bolesne), ale okazało się, że jest jeszcze lepiej niż sądziłam. Dla mnie, profesjonalnej pesymistki, to miła odmiana.
Nie wiedziałam, czy nie będzie mi brakować rodziców. Chociażby z przyzwyczajenia, albo że obudzi się we mnie jakaś nostalgia. Ale niczego takiego nie ma. Minął już ponad miesiąc odkąd się wyprowadziłam i ograniczenie kontaktu z rodzicami do absolutnego minimum to była jedna z lepszych decyzji jakie kiedykolwiek podjęłam. Jestem spokojniejsza (nie tak zestresowana + łatwiej mi panować nad emocjami; byłam istnym kłębkiem nerwów będącym permanentnie na skraju załamania nerwowego, któremu wystarczyła błahostka by wpaść w furię albo histerię. Teraz większość rzeczy, przez które jeszcze miesiąc temu wrzeszczałabym w poduszkę jestem w stanie skwitować machnięciem ręki i krótkim "co się będę denerwować..."). Nikt się na mnie nie drze. Nikt nie komentuje tego co robię, że powinnam robić to inaczej, albo w ogóle robić coś innego. Nie muszę słuchać żadnych kłótni ani wyzwisk (w moją albo cudzą stronę). Nikt mnie nie ośmiesza ani nie obraża tłumacząc, że to tylko "na żarty". Moja samoocena bardzo się podniosła. Nie mam już takiego problemu żeby wychodzić z domu. Zmniejszył się mój lęk przed ludźmi. Jest już prawie listopad, a mnie jeszcze nie dopadła sezonowa depresja (i na razie raczej się na to nie zapowiada). Zapisałam się na basen w ramach WF-u i chociaż ledwo umiem pływać, ostatnio robiłam to 7 lat temu i nie nosiłam od tego czasu kostiumu kąpielowego, bo czułam się ze swoim ciałem tak niekomfortowo, że nie potrafiłam go aż tak odsłonić... Podoba mi się. Kupiłam sobie strój (ciemnozielony, bardzo zwyczajny) i poszłam na basen, ignorując blizny po sh na rękach i nogach, siniaki niewiadomego pochodzenia, których zawsze mam co najmniej kilka i fakt, że na pewno nie będzie mi wystarczająco ciepło żeby "marmurek" (efekt sinienia siatkowatego) zszedł mi z ud. I bawiłam się świetnie. Pływanie jest bardzo relaksujące, szczególnie że w tych godzinach kiedy mam zajęcia, na basenie rzadko jest więcej niż 5 osób — więc jest cicho. I w końcu przestały mnie boleć plecy ;D
Nicholas zaadaptował się bardzo szybko, właściwie wycofany był może przez pierwszą godzinę, potem zachowywał się już "po swojemu". Do moich współlokatorek przekonał się nawet szybciej niż ja xD. "Ciocie" na weekendy wracają do domu, więc Nick bardzo wymownie daje wyraz swojej tęsknocie
Zielona Góra jest duuuużo mniejsza od miasta, w którym wcześniej mieszkałam. Trochę "czuć" taką dużą wsią, ale podoba mi się — jest spokojniej. Nie czuć takiego wielkomiejskiego pośpiechu, nie ma tłoku, korków praktycznie nie ma, nawet w godzinach szczytu. Ciekawa obserwacja: w ciągu ostatnich pięciu tygodni co najmniej 3 razy widziałam jak ktoś malował płot — do tej pory widziałam to tylko na filmach 😅. Pewnie to kwestia tego, że w dużych miastach jest więcej bloków i kamienic niż domów, nie ma więc tylu płotów.
Studia są super. Zajęcia są ciekawe, wykładowcy sympatyczni. Jeśli chodzi o plan, czuję się jakbym studiowała zaocznie, bo zajęcia mam w zasadzie tylko 2 dni w tygodniu; we wtorki i środy od 8 do 16 + w poniedziałki jeden wykład i w piątek basen.
Moja ocena: 10/10 ⭐ XD
Trochę przydługo wyszło, ale @pozartaa też pytała co u mnie, więc pomyślałam że trochę "wyczerpię" temat. Mam nadzieję że zaspokoiłam waszą ciekawość 😉
BONUS: 😺
17 notes
·
View notes
Text
Podsumowanie kwietnia
Nieco spóźnione, nie wracam tu jeszcze, tylko chce mieć porządek do podsumowania roku xd
📚: Polski SOR, Na ostrzu noża, Farmaceuci, Terapia z użyciem MDMA
🎬: Czas apokalipsy, Najlepszy (kocham ten film!), Był sobie pies, Wielki apetyt, Przebudzenia +7, 8 i 9 sezon How I met your mother
🎧: Był sobie pies
🏃♀️: 47 km
🚲: 78 km
🏊♀️: 2,150 km (nie wiem ile robię na treningach pływackich)
FBW: 2x
Heelsy: 1
Yoga: 2
Zajęcia lekkoatletyczne: 3
OSP: 2
Wydarzenia: wybitny koncert, pierwsze lekcje pływania z nowym instruktorem, przyjazd Julki i wieczorne oglądanie filmów, Bieg (marsz) po Zdrowie z Julką i Walterem, super wieczór po pływaniu i przypływ energii, przyjazd do domu rodzinnego, Kołobrzeski triathlon, Dziwnowska Liga Biegowa, chora, spotkanie z A. i emka
Piosenka miesiąca:
youtube
youtube
Osiągnięcia: przysiady na jednej nodze z obciążeniem, stanie na rękach przez 7 sekund, wyciągnięcie się z dołka jedną nogą (jak się potem okazuje tylko na chwilę, no ale jednak), progres w pływaniu, ukończony pierwszy triathlon w życiu
Porażki: heelsy, raz opio
27 notes
·
View notes
Text
Czuje sie okropnie nie chodzę już nawet do szkoły.. wczoraj z moją przyjaciół byłam na zakupach a ona wpadła na przecudowny pomysł aby coś zajebac ja nie chcialam no bo wiedziałam że wpadniemy i to złe ale było już za późno.. oczywiście ona wpakowała to też mi do plecaka mimo że nie chcialam. Ochrona ja zabrała i mnie też potem z nami gadali my wysztko oddalysmy ona coś tam kręciła No ale ja pizdeczka się przyznałam o razu żeby nie gylo problemów chociaż ja wsm i tak nic nie zrobilam oprócz tego że jej pomogłam chowając to do mojego plecaka od niej.. wyszło że zajebala na 800 zł ale rozdzili to na nas obie żeby nie było przypqlu. Jeden z ochroniarzy był mily bo wkręciłam mu ze to dla jakiś tam niby starszych koleżanek które nam niby kazały i groziły i ten typ to lyknal koleżanka też brnęła w to. Za to drugi ochroniarz to po prostu kurwa straszył nas że pójdziemy do poprawczaka że w ogóle mamy przejebane i No (dobrze wiedziałam że nie mamy bo to nie taka duża suma(na nas dwie podzielona) i vo naj wyżej możemy mieć kuratora a i tak raczej nie) ale koleżanka z tak ma problemy w domu, anoreksję, samoopalacza się itp(jak ja) nie mam pojęcia czemu ale ona to im powiedizala. Po chwili poszła do łazienki bo jej pozwolili ale długo n wracala i okazało sie że podcięła sobie żyły. Ja wtedy wpadłam w taka panikę że nie mogłam się uspokoić wydrapalam sobie nadgarstki prawie do żył (foslownie patrząc na to widać żyły i jeszcze trochę i bym tych żył nie miala) I nie było to spowodowane żadnym przyapelem ani nic tylko bała się o przykaciolke. Na szczęście lub nie nic poważnego jej się nie stało I zyje noe było to na tyle głębokie aby miala umzec ale i tak zamknęli ja w psychiatryku na 2 tygodnie narazie. Mi nawet nie opatrzyli tych ran bo chowałam je aby nie zabrali mnie do karetki bo wiedziałam że na bank dowiedzieli by się o bliznach i wgl a nie chce trafić do szpitala. Ogólnie Ogólnie przyjaciółkę zabrała karetka I przyjechała policja i moja i jej mama. Jej mama pojechała z nią a moja mama bardziej niż tym co zrobilam była przejęta mną i to w jakim stanie byłam.. nie mogłam się uspokoić cała sie trzęsłam że strachu o przyjaciółkę. Potem mama gadała coś z policja że tam coś podpisać się musiala i że kurator tyło przyjdzie i nic wielkiego. Ogólnie potem ja wracałam z mama ona powiedziała mi że ona dobrze wie z eto nie był mój pomysł bo nawet mama mojej przyjaciółki (nasze mamy są dosyć blisko) powiedziała że dobrze wie że że był jej pomysł bo za dobrze mnie obie znaja. Mama mojej przyjaciółki spodziewała się nawet że ona jest Najebana lub cos (bo z nią tak jest i no). Moja mama mi powiedziala że bardziej by się spodziewała ze bym kogoś zabiła, pobiła lub zwyzywała niż coś ukradła bo mi niczego nie brakuje (trochę przerażające ale jestem psychiczna lekko(bardzoxD)) I no z mama nie mam przypalu ani nic bo No wie że to nie był mój pomysł a ja tylko kryłam przyjaciółkę. Ale mam okropne poczucie winy bo przeczuwałam że ona sobie coś tam zrób jak poszla z telefonem (wiedziałam o zyletce pod case'm)... nie wiem.. parę naszych znajomych pisało do mnie co się stało I ze wiedzą ale powiedziałam tylko jednej co do której mam pewność że nikomu iie powie bo nie wiem czy ta przyjaciółka chce żeby ktoś wiedział.. wiec no podsumowując prawie bym trafiłam do psychiatryka gdyby nie to że zakrywalam te ręce bluza mimo że że tak to było widać widać krew się lała strumieniami... teraz mam bandaze na rękach rękach tak boli że ledwo nimi ruszam...
A jeszcz ebardziej boli mnie fakt że mój przyjaciel? Z którym znam się przez dc i często gram po tym ja powiedizalam mu o wszystkim xpaniu, cieciu się, anie itd. Za każdym razem nie chce z emna gadac bo boi się że jestem po czymś... + jak mu to eszystko wczoraj napisalam t powiedizal że nawet mu się tego czytać nie chce i że że moja wina że przyjaciółka jest w psychiatryku bo dobrze wiedziałam o tej zyletce.. I że jestem nienormalna i to moja wina.. n wie już co mam zrobić
#lekki jak motyl#motyl#motyli#motylkowo#pamiętnik motylka#chudej nocy motylki#porady dla motylków#coquette#pamiętnik narkomanki#narkotyki#narkomania
12 notes
·
View notes
Text
☆16.06.2024☆
Zjedzone: 1071 kcal
Spalone: 832 kcal
Zjadłam okropnie dużo dzisiaj, a oczywiście miałam zjeść mało 🤡. Na szczęście spaliłam na prawdę straszliwie dużo, a to tylko przez to, że dzisiaj od rana cały czas chodziłam, potem coś mi odwalało i robiłam z rodzeństwem i przyjaciółką jakieś stanie na głowie czy rękach praktycznie przez godzinę, potem tańczyłam do jakiś piosenek z dzieciństwa też przez godzinę chyba, potem znów mi odwalało i odbijałam sobie (również z rodzeństwem i przyjaciółką), balona nogami XD, a na koniec dnia poszłam na rower. Czyli podsumowując: dzień mega aktywny i fajny. Jedynym minusem są te głupie kalorie, lecz jeszcze większym to, że nie przejmuje się tym za bardzo i nie przeszkadza mi to 💀.
Dobranoc!!
#bede motylkiem#blogi motylkowe#chude jest piękne#lekkie motylki#motylki any#chudosc#chudy brzuch#lekka jak motyl#bede idealna#az do kosci#tw ed but not sheeran#tw €d#tw ana bløg#bede perfekcyjna#bede lekka#chce byc idealna#dążenie do perfekcji
19 notes
·
View notes
Text
15.08
Bilans💗
zjedzone: 170kcal
wypite: 1,2l
spalone: 410kcal
bilans~ -240kcal
Byłam dzisiaj w zoo wielkim i spaliłam sporo, nie ćwiczyłam bo szczerzę jak wróciłam do domu byłam wykończona. Wiem że strasznie mało dzisiaj wypiłam ale zapchałam się jedną dużą cola zero z mcdonalda i jeszcze pepsi zero nie wiem ile bo się z bratem podzieliłam tak na oko 350ml. Dzisiaj zjadłam na śniadanko taki jogurt bardzo polecam go, ten smak ma akurat 80kcal/100g a całość ma 200g i do tego ma 20g białka, nie przepadam za tym smakiem więc więcej go raczej nie kupię, za to biała czekolada jest cudowna💗
Jutro zjem trochę więcej bo nie chcę napadu dostać tak maksymalnie do 500kcal, żeby też właśnie rodzice widzieli że jem. Chciałabym tutaj codziennie wpisywać swoją wagę ale nie jestem w stanie bo moi rodzice tydzień temu przenieśli wagę z mojego pokoju do salonu... Ahh no i też przez następny tydzień postaram się jeszcze bardziej bo mam w przyszły weekend spotkanie z moim chłopakiem i stwierdził że chce zrobić sobie zdjęcie na tapetę jak trzyma mnie na rękach i nie chcę się czuć jak ostatnia grubaska 🥴
#az do kosci#nie jestem glodna#bede motylkiem#chce byc lekka jak motylek#motylki any#blogi motylkowe#motylek blog#będę motylkiem#chudej nocy motylki
5 notes
·
View notes
Text
Dzisiejszy bilans: 871 kcal
Czy naprawdę ktoś musi być twoją inspiracją? Czy naprawdę ktoś musi cię motywować na każdym kroku? NIE skarbie. Bądź sama dla siebie odpowiednią motywacją. Spójrz w lustro i WALCZ o to, czego pragniesz. Jeśli ty nie masz siły, to kto ma mieć ją za ciebie? Jeśli ty się poddasz w tym momencie, to kto dokończy twoje dzieło? Jeśli chcesz wyglądać tak jak to sobie wyobrażasz, to rozczaruję cię, ale nikt nie zrobi tego za ciebie. To wszystko jest w twoich rękach. Mówią ci, że nie dasz rady? Potraktuj to jak zachętę, aby udowodnić im właśnie, że się mylą. Udowodnij samej sobie, że jesteś w stanie osiągnąć wszystko, że jesteś w stanie poświęcić się przez te kilka tygodni, że jesteś silna. Nie patrz się na innych. Nie naśladuj ich diet i stylu życia. Bądź kreatywna i znajdź swój idealny schemat, który tobie zapewni sukces. Przestań narzekać! Uśmiechnij się moja droga! Na szczęście to nie jest wyścig. Ja osiągnę cel za miesiąc, ona za dwa, ty za pięć ... czy to ważne? Ważne jest to, żebyś w ogóle doszła do tego momentu, w którym staniesz przed lustrem i sama sobie powiesz: UDAŁO SIĘ!
#chudzinki#tothebones#motylkiany#tinyisperfect#anagirl#motylki#tinybutterfly#tinyispretty#anabutterflies#tinygirls#proana#skinnyispretty#skinnyisperfect#skinnygirls
7 notes
·
View notes
Text
Jeżeli mówimy o momentach samotnych i tych bardziej samotnych to żałoba jest najbardziej samotną podróżą jaką musisz podjąć w swoim życiu. Jestem w tym stanie sama. Nikt mnie nie rozumie i nikt jej za mnie nie przeżyje. Ciężką rzeczą, którą musiałam sobie uświadomić, był fakt, że kondolencje, miłe słowa, troska (albo ich nie otrzymałam wcale albo) szybko się skończyły, a uczucie pustki po stracie nie skończy się nigdy. Żałoba to kredyt, który musimy zapłacić za miłość. Im piękniejsza miłość, tym potem większy kredyt. Ten okres wiążę się z ciągłymi wyrzutami sumienia. Mam wyrzuty sumienia, że na chwilę o niej zapomniałam i szczerze się uśmiechnęłam. Mam też wyrzuty, że przesypiam połowę swojego dnia, marnuję swój potencjał na leżenie i płacz, bo straciłam zainteresowanie we wszystkim. W moim przekonaniu żałoba nie jest procesem, który trzeba przejść. To ciężar, który zostanie z Tobą do ostatniego dnia. A ty po prostu z dnia na dzień musisz nauczyć się z nim chodzić jak z plecakiem, którego ciężar na początku cię przygniata. To popieprzony stan, który zabiera ci chęć do życia, do przeżywania, uczestniczenia we wszystkim co przyniosło by ci ukojenie i ulgę. Ten stan przyciąga cię do dnia jak kotwica zmuszając, abyś brodził w czarnym, lepkim mule. Ale ten sam popieprzony stan uświadamia cię o ulotności życia i zmusza do doceniania każdego, nawet tego najbardziej chujowego dnia. 15 lipca jej ostatni oddech zabrał ze sobą sporą część mojego serca. Teraz w moich rękach, aby to co z niego pozostało nie zamieniło się w skałę. *lipiec 2023
9 notes
·
View notes
Text
No to chyba odleciałam.
Udało mi się w eskapizm dziś, a wczoraj po prostu przespałam cały dzień. Gorączka i ból głowy wróciły. Jelitówka też. Taki urlop. Kurwa. Dziś się czuję lepiej, ale tak cholernie słaba...
Irytuje mnie dodatkowo coś, co obiektywnie jest spoko.
Wczoraj głowa bolała mnie tak bardzo, że nie czułam upływu czasu: po prostu minuty się wlekły, a jednocześnie mogły trwać mgnienie oka. Bolało mnie tak cholernie bardzo, do tego miałam dreszcze w gorączce, gardło mnie piekło... Próbowałam się dodzwonić do lekarza, aby umówić się na wizytę, ale bolało mnie podnoszenie ręki... czekałam 2 razy, nikt nie odebrał w przychodni. To mnie wykończyło, tym bardziej, ze ledwie mogłam dobyć głos. To migrena? Bo przed oczami z bólu miałam eksplozje kolorów. Poddałam się. Postanowiłam, że zadzwonię jutro, jak przestanie boleć (bo w końcu musi przestać, nie?). Wzięłam dwie saszetki Febrisanu w odstępach 2h, tą pierwszą po godzinie zwymiotowałam najprawdopodobniej. Bardzo, bardzo źle się czułam.
Zadzownił mój chłopak - dzwonił kilka razy, ale nie byłam w stanie odebrać za kilkoma pierwszymi. Martwił się. Po wysłuchaniu co u mnie nakazał "umów się do lekarza", więc mu wyjaśniłam, że już próbowałam, ale za bardzo mnie boli, nie mogę zebrać myśli. Kurde, dźwięki mnie bolą, przed oczami wybuchają mi kolorowe fajerwerki, wciąż ciągnie na wymioty. Serio, czy to migrena? Powiedział, że on mnie umówi, tylko numer musze mu podać - i wtedy jakoś bezmyślnie uznałam, że okay, umawiaj mnie proszę. Za bardzo bolało. Prosiłam, aby umówił mnie na jutro lub pojutrze (w myśl "kiedy już zelżeje ten ból, który teraz czuję"), a on po godzinie dzwoni by mi zaanonsować, że umówił mnie na dziś (wczoraj) na piętnastą i trzy kwadranse. Ja na to "jutro?", a on "nie, dziś, bo dzisiaj ciebie boli i potrzebujesz pomocy!", a ja "ale ja nie dam razy tam dojechać, zwymiotuję po drodze, bardzo źle się czuję. Czy przełożysz proszę wizytę na jutro?", a on milczał chwilę i powiedział "zawiozę cię". I nie połączyłam wtedy kropek. Tak bardzo bolało (myślenie, mówienie, unoszenie ręki), że po prostu chciałam jak najprędzej ukończyć rozmowę.
Tym czasem on się zwolnił o godzinę wcześniej z pracy (dzisiaj musiał to odrobić), przyjechał wyprowadzić psa, potem pomógł mi się podnieść z łóżka, ubrać i zabrał mnie do lekarza (jechałam z workiem w rękach, bo przy byle wstrząsach czy zakrętach byłam bliska puszczenia pawia, serio, fu, kilka razy było blisko). W przychodni gdzie natychmiast dostałam leki na alergię na receptę (wczoraj pod moim domem od rana koszono trawy i prawdopodobnie tak źle poczułam się, bo do zapalenia zatok dołączyły objawy silnej nowej alergii), a potem leki silne na zapalenie zatok, elektrolity, leki na katar, na chore gardło, na odbudowę flory bakteryjnej po jelitowce... całe szczęście osłuchowo jest okay. Jeżeli do 4 dni nie przejdzie to mam się zgłosić po antybiotyki...
Dwie godziny później bólu nie było, ale czułam się tak słaba i wykończona, że po prostu zasnęłam. Nie miałam siły się ruszać... Obudziłam się na godzinę około 20 - mój chłopak właśnie kończył grać i rozbawiony pytał czy po tak długiej drzemce dam radę w nocy spać. Wątpił. A ja nie wątpiłam. Napiłam się z 3 szklanki wody, wzięłam leki i wróciłam do spania (obkładana z każdej strony pluszowymi zabawkami i szarpakami przez mojego szczeniaczka, który chciał mnie zaangażować do zabawy - cały dzień biudulka to robiła, próbowała mnie noskiem trącać, szczekała, gadała do mojej ręki - czuła, że coś jest nie tak i bardzo próbowała mnie "przywrócić" do normalności). Obudziłam się dziś o 7:30. Byłam zmęczona i nadal mam wrażenie, jakby czas się zarazem ciągnął niemiłosiernie, a zarazem, jakby podczas kiedy spałam minęły tygodnie - nie pamiętam co się działo przez poprzednie dni, nie pamiętam co w jaki dzień... Stres i zapierdol mnie wyłączyły... Razem z jakimś wirusem oczywiście, ale jednak... czuję się tak słaba i zarazem tak bardzo wypoczęta i łaknąca wypoczynku...
Dziś zrobiłam dużo dobrego jedzonka i wracam do spanka. Chcę w eskapizm. Nie chcę w planowanie, spotkania, w rozsyłanie CV itp itd. Chcę odpocząć. Czuję się okropnie...
Jednocześnie dopadają mnie wyrzuty sumienia: że nie mam pracy nowej, a wypoczywam i nie chcę zajmowac się "ratowaniem tej sytuacji" - chcę odpoczywać i nic nie robić. Zarazem wiem, że niepowinnam, że to nieodpowiedzialne... a z drugiej strony: jestem chora cholernie. Musze się zając sobą...
Czy to jedna z tych sytuacji, kiedy "ciało wie lepiej" - po prostu zmusiło mnie do odespania, odpoczecia, niemyślenia?
Wczoraj bolało. Ale dzisiejsze zawieszenie w czasie i niemal pustka w myślach (bez leków na ADHD) jest naprawdę przyjemna...
Czuję wyrzuty sumienia, że wczoraj nie zaoponowałam przed tym by mój chłopak nie urywał się dla mnie z pracy. Że to po prostu przyjęłam. On mówi, że to jest okay i nie ma za co przepraszać, ale kurcze... był dziś na 9h w robocie...
9 notes
·
View notes
Text
ćma
bez liku jej do twej osoby zawiści,
pójdzie, krwawiąc, jak wszyscy bezkrwiści,
niosąc płuc w rękach, kłamstwo obmyśli,
jak ćma do ognia, z samobójstwem w myśli.
sparzona, nie stanie, niemniej ów sklęśnieje,
jej krew odpuszczona, stężona, czernieje,
ci zatraceni, zbłąkani, ci nieumyślni,
jak ćma do ognia, z samobójstwem w myśli.
niemiare ma tutaj do życia powodów,
tudzież, zbyt mało przeżyła zawodów,
swój skrzętny plan dziś na kartce uściśli,
znów jest jak ćma, z samobójstwem w myśli.
#poezja#poetry#cytaty#polska poezja#polscy poeci#tomik poezji#wiersz#cytat#poetycko#polskie cytaty#polskie myśli#wiersz rymowany#depresyjne cytaty#poeci
13 notes
·
View notes
Text
Krótko mówiąc po oblaniu 3 egzaminów na prawo jazdy w ciągu 2 dni, za ostatnim razem dostałam takie ataku paniki że trafiłam do szpitala. Akurat kiedy siedziałam w karetce wszyscy egzaminatorzy u których miałam egzamin musieli się zjawić żeby zobaczyć co się dzieje.
Jedna z egzaminatorek chcąc dzwonić po karetkę wybrała numer na policję. A w karetce dostałam tak silne leki że nie byłam w stanie równo trzymać głowy i gadałam nie od rzeczy.
Gdy już trafiłam na sor to lekarz powiedział że jak trafię po 4 egzaminie to on się potnie xD. Ale nie powiem ratownik medyczny z soru był naprawdę miły. A każdy mnie uspokajał. Ten sam lekarz gdy znów zaczęłam się hiperwentylować założył mi worek na śmieci na głowę i powiedział mojej siostrze że jak znów zacznę to ma tak zrobić xD, nie wiem to wszytko wydawało mi się naprawdę śmieszne.
Ten sam lekarz żartował że zrobili ze mnie sito, i wyglądam jakbym wróciła z wojny, bo gdy próbowano pobrać krew to krew nie chciała iść więc wkłuwali się chyba z 6 razy. Potem dostałam zastrzyk z hydroksyzyny w tyłek i kroplówkę. Wyszłam gdy nawet kroplówka nie zdarzyła zejść bo już dostali wyniki krwi. Prócz tego w tą rurkę weszła mi krew i się przestraszyłam. Lekarz powiedział że jak pójdę na następny to mam wypić trochę alkoholu i chuchnąć egzaminatorowi xD, albo brać jakieś leki na uspokojenie.
Gdy zobaczyli mojej blizny na rękach to zaczęli się mnie pytać czemu to robię i czy było warto. Teraz jak tak patrzę na te blizny to nie było, ale mówiłam im że jestem czysta od sh od 3 i pół roku. Zaczęłam też trochę im opowiadać o mojej ostatniej wizycie na internie w kwietniu i było trochę śmiesznie.
Teraz będę trochę odpocznę i będę umiawiać się na kolejny egzamin ale teraz w tym WORD-dzie będą mnie znać i bać się mnie egzaminować xD
#motylki#lekka jak piórko#chce być lekka#chcę być lekka#lekka jak motyl#bede lekka#bede motylkiem#chce byc motylkiem#motylki any#blogi motylkowe#chudosc#pragnę chudości#chude jest piękne#chudzinka#chce widzie? ko?ci#az do kosci#chce widziec swoje kosci#anorex14#pro anoxeria#tw ana shit#tw ana diary
3 notes
·
View notes
Text
Kochani, jak pewnie wiele osób i ja uwielbiam apke TikTok co za tym idzie znajduje tam czasami naprawdę śmieszne filmiki. Ostatnio znalazłam pewien fanowski filmik z LMK gdzie Monkey King zabiera MK do lekarza i pomyślałam sobie, że nigdy nie mogłam znaleźć fanfiction gdzie MK ma lęk przed igłami, więc sama postanowiłam napisać taki fanfic. Zapraszam więc was na mój fanfic do tego filmiku
WIZYTA U LEKARZA
Był spokojny, słoneczny dzień w Megapolis. Na ulicach jak zwykle można było spotkać uśmiechniętych mieszkańców. Wydawało by się, że nikt dziś nie ma złego nastroju... jednak nie. Dwie małpy szły ulicami w nieznanym kierunku dla innych, pierwszy z nich miał delikatny uśmiech na twarzy i trzymał drugą młodszą małpę za ręke. Drugi chłopiec natomiast miał minę jakby właśnie szedł na ścięcie. I prawie tak się czuł, bo wiedział gdzie jego mentor go zabierał:
- W porządku MK. Nie masz się niczym martwić- próbował pocieszać chłopca Monkey King, to jednak nie pomogło. MK w odpowiedzi delikatnie się sztucznie uśmiechnął i po sekundzie jego mina wróciła do wcześniejszej.
Wkrótce dwie małpy weszły do wielkiego, jasnego budynku z napisem szpital. Kiedy znaleźli się na korytarzu niczym lotem błyskawicy z wrzaskiem którego nie powstydziłby się demon z piekła przez korytarz przeleciał jakiś niebieski koleś. Na jego widok MK zatrzymał się i zrobił tak wielkie oczy, że myślał że zaraz mu wypadną z czaszki. Chwile za nim pojawił sie lekarz, krzyczący żeby zaczekał. Przerażony MK z czarnymi myślami zapytał:
- Przepraszam? Kto to był?- lekarz jakby nie usłyszał pytania nastolatka i z uśmiechem na ustach powiedział:
- Witam. Jest pan tatą MK?- zapytał Sun Wukonga, który z dumą odpowiedział:
- Tak, jestem.
- Przyszedł pan z nim na nowy zastrzyk, tak?- zapytał lekarz jakby wiedział po co dwie mistyczne małpy przyszły do szpitala.
- Dokładnie. On...- zaczął Sun Wukong, jednak kiedy się odwrócił do MK ten uciekał przez korytarz do drzwi. Zirytowany Monkey King zwrócił się do lekarza:
- Bardzo przepraszam. Zaraz go przyprowadzę- powiedział i poleciał zza swoim synem. Lekarz jedynie powiedział, żeby się nie spieszył i wrócił do swojego gabinetu.
Jak Sun Wukong obiecał tak chwilę później posadził przerażonego i bladego jak trup MK na łóżko a sam usiadł na taboretce nieopodal. MK w tamtej chwili był bardziej przerażony niż wtedy kiedy Spider Queen go złapała kiedy on i jego przyjaciele ratowali Pigsiego i Tanga z jej rąk. Widok ogromnego zastrzyka w rękach lekarza również nie pomagała mu się uspokoić. Lekarz widząc w jakim stanie jest jego młody pacjent zapytał:
- Więc, MK. Jak tam dzień?- pewnie liczył na jakąś odpowiedź od chłopca, jednak jedyne co otrzymał to nadal trzęsącego się nastolatka.
- Spokojnie MK nie masz się niczym obawiać. Spójrz na swojego tatę- próbował uspokoić chłopca, lekarz. MK zerknął na Sun Wukonga:
- Tato, pomóż- wyszeptał Monkie Kid w nadziei że jego mentor uwolni go z tego koszmaru. MK był tak wówczas skupiony na Monkey King, że nawet nie słuchał lekarza, który coś tam do niego mówił.
- Wszystko będzie ok- odpowiedział Wukong i chwilę później wyciągnął z kieszeni zatyczki do uszu. MK wiedział że jego tata mu nie pomoże.
- Bądź dużym, dzielnym chłopcem a nic nie poczujesz. To będzie szybkie ukłucie- odparł lekarz i już zaczął podchodzić do MK z zastrzykiem. Monkie Kid wyczuwając że jest sam na sam ze swoim lękiem nie zamierzał się poddać. Kiedy lekarz był już mega blisko chłopca ten kopnął go w brzuch w wyniku czego lekarz z wrzaskiem wyleciał z gabinetu wybijając tym samym dziurę w ścianie. Wnet do lekarza podbiegła jakaś pielegniarka i pytając o zdrowie doktora pomagała mu wstać z podłogi. Sun Wukong który obserwował wszystko przy dziurze w gabinecie uznał że lekarzowi nic nie jest. Wówczas spojrzał na MK i zauważył że jego uczeń ponownie próbuje zwiać. Jak w poprzednim razem Mędrzec równy niebu błyskawicznie skoczył na MK i przyszpilił go do łóżka. MK krzyczał, trząsł się, i wyrywał jak tylko mógł i nawet słowa swojego mentora nie mogły sprawić aby się uspokoił i dał sobie zrobić zastrzyk. Fobia przed igłami totalnie ogarnęła nastolatka i nic nie dało się z tym zrobić.
W tym czasie lekarz z pomocą pielęgniarki doszedł ponownie do swojego gabinetu. Obydwoje zauważyli wówczas jak Monkey King przytrzymuje MK do ucieczki:
- doktorze niech Pan mu zrobi ten zastrzyk!- prosił doktora Wukong. Pielegniarka poszła pomóc Monkey Kingowi i złapała za nogi MK, który dalej wiercił się próbując się uwolnić. Lekarz z nadal o dziwo całym zastrzykiem podszedł do ręki MK:
- MK proszę obiecuje że to nie będzie bolało. Wszystko będzie dobrze- powiedział do chłopca.
- NIE RÓB TEGO!!!! BŁAGAM!!!!- krzyczał ze strachu MK patrząc na zbliżającą się igłę.
PO WIZYCIE
MK trzymał się mocno za ramię w który lekarz wbił mu igłę. Nadal bolało co sprawiało że chłopiec pocierał obolałe miejsce. Monkey King szedł obok niego i patrzył na niego uważnie:
- Nie było tak źle- powiedział choć po minie MK uznał że chłopiec wcale tak nie myślał.
- Jestem z ciebie dumny. To pierwszy krok do pokonania twojego lęku przed igłami- dodał. MK na to trochę się rozchmurzył.
- Choć młody. Chyba Prosiak wkrótce zrobi na obiad swoje słynne kluski- dodał. Na te słowa MK rozweselił się i krzyknął:
- TO NA CO CZEKAMY? SZYBKO!!!- chwilę później wyczarował chmurkę i razem ze swoim mentorem polecieli do restauracji Pigsiego.
3 notes
·
View notes
Text
28 Straszdziernika 2023, Sobota 🎃:
🥧: 125 kcal (+ bez liczenia kawałek dyniowego brownie)
🔥: 225 kcal
💤: 8 h
📙: 0 h
Mało dzisiaj wyszło, ale nie liczyłam brownie — bo nawet nie wiem ile ma kalorii. Co prawda mogę to łatwo policzyć, bo sama je piekłam, ale tego nie zrobię. Liczenie męczy mnie tak samo jak niewiedza, więc na jedno wychodzi + zaoszczędzę kilka minut mojego życia jeśli dam temu spokój. Wiem że nawet z tym brownie zjadłam mało, ale na swoją obronę mam, że wczoraj nie liczyłam (nie "udokumentowałam" tego, bo zasiedziałam się z siostrą do 4 oglądając Sabrinę i już nie chciało mi się pisać, kiedy w końcu poszłyśmy spać) i że miałam dzisiaj bardzo pracowity dzień. Ogólnie bawiłam się w kurę domową xD. Sprzątnęłam pokój, odkurzyłam i zmyłam podłogi, skróciłam siostrze ramiączka od sukienki na 18-stkę i upiekłam ciasto — to ostatnie było też pośrednio powodem mojej kłótni z tatą. Generalnie poszło o to, że zbił szklaną brytfannę i, zamiast ją wrzucić, złożył ją tak żeby wyglądała na całą i włożył do piernika (btw czy tylko u mnie trzyma się takie rzeczy w piekarniku, zamiast w szafkach?). Wyjmując ją żeby nagrzać piekarnik rozpadła mi się w rękach, rozcięła dość mocno obie dłonie i rozbiła się o podłogę na jeszcze mniejsze kawałki. Mam wrażenie że to że się wkurzyłam było w pełni uzasadnione, bo nie dość że szkło nie było rozbite "gładko" tylko tak, że przez pół godziny wyciągałam z ran odłamki, co nie jest ani łatwe, ani przyjemne kiedy ma się pokaleczone obie dłonie, to dopiero co sprzątnęłam, a już był bałagan i musiałam znowu latać z odkurzaczem. Poza tym, kto w ogóle odkłada rozbite naczynia na miejsce, zamiast je wyrzucić? A mój ojciec zamiast przyznać się do błędu (to znaczy, przyznał się że odłożył brytfannę do piekarnika, ale nie dopuszczał do siebie faktu, że nie powinien był tego robić i nie był w stanie podać jakiegokolwiek powodu, dla którego to zrobił), zaczął odwracać kota ogonem i dowiedziałam się, że nie mam prawa się wściekać, bo jestem nieostrożna, cała sytuacja to moja wina, bo powinnam się była domyślić (!), że brytfanna była rozbita, a w ogóle to narobiłam bałaganu. Och. Okej. Jasne, rozumiem. (Ani trochę nie rozumiem). Nie wiem czy tylko dla mnie ta sytuacja jest po prostu absurdalna, czy naprawdę robię problemy z niczego.
Wyszedł jakiś vent (tak to się chyba nazywa). Nie no, generalnie to dzień całkiem spoko, tylko dłonie mnie bolą. Mam nadzieję że wyjęłam całe szkło ;/
29 notes
·
View notes
Text
Ile kosztuje obsługa IT dla firm w Warszawie i co obejmuje?
Obsługa informatyczna firm to coraz bardziej popularna usługa, która ma na celu wspieranie przedsiębiorstw w zarządzaniu technologią i infrastrukturą IT. W erze cyfryzacji sprawne działanie systemów komputerowych i ochrona danych stały się kluczowe dla większości firm, niezależnie od ich wielkości. Usługa obsługi IT, oferowana przez specjalistyczne firmy w Warszawie i innych miastach, obejmuje szeroki zakres działań, od zarządzania siecią po zaawansowane wsparcie techniczne i ochronę przed cyberzagrożeniami. Dzięki profesjonalnemu wsparciu IT przedsiębiorstwa mogą skupić się na swojej głównej działalności, a kwestie technologiczne pozostawić w rękach ekspertów.
Zakres usług obsługi informatycznej
Obsługa IT to kompleksowy pakiet usług dostosowany do potrzeb każdego przedsiębiorstwa. W ramach tej usługi firmy IT oferują:
Zarządzanie infrastrukturą IT Zarządzanie infrastrukturą obejmuje zarówno serwery, jak i urządzenia sieciowe oraz wszystkie komputery używane przez pracowników. Specjaliści IT dbają o odpowiednie skonfigurowanie i monitorowanie sprzętu, co pozwala na uniknięcie awarii i nieplanowanych przestojów. Regularne przeglądy, aktualizacje oraz konserwacja systemów to kluczowe elementy tej części obsługi IT.
Wsparcie techniczne i helpdesk Wsparcie techniczne, zwane również helpdesk, to usługa, która polega na bieżącej pomocy dla pracowników firmy. Specjaliści dostępni na wyciągnięcie ręki pomagają rozwiązać codzienne problemy technologiczne, takie jak problemy z oprogramowaniem, drukarkami czy dostępem do sieci. Szybka reakcja działu helpdesk zapobiega przestojom i wpływa na efektywność pracy całej organizacji.
Zarządzanie oprogramowaniem i jego aktualizacja Każde przedsiębiorstwo używa określonego zestawu programów do codziennej pracy, a zarządzanie nimi to kluczowy element obsługi IT. Firmy oferujące obsługę informatyczną dbają o to, aby oprogramowanie było zawsze aktualne, co minimalizuje ryzyko wystąpienia błędów oraz zwiększa bezpieczeństwo systemów. Regularne aktualizacje i instalacje nowego oprogramowania zapewniają płynność pracy i bezpieczeństwo.
Bezpieczeństwo i ochrona danych W dzisiejszych czasach zagrożenia cybernetyczne są na porządku dziennym. Obsługa informatyczna obejmuje więc także zabezpieczenia przed atakami hakerskimi, wirusami i innymi formami cyberprzestępczości. Specjaliści IT wdrażają systemy ochrony, takie jak firewalle, oprogramowanie antywirusowe i rozwiązania do zarządzania dostępem. Regularne kopie zapasowe i odzyskiwanie danych to także istotna część usług w zakresie bezpieczeństwa IT.
Rozwój i optymalizacja infrastruktury IT W miarę rozwoju firmy, jej potrzeby w zakresie technologii również się zmieniają. Obsługa IT może obejmować projektowanie nowych rozwiązań i wdrażanie nowych technologii, które poprawią efektywność pracy przedsiębiorstwa. Dzięki takim działaniom firma jest w stanie lepiej dostosować swoje zasoby technologiczne do rosnących potrzeb.
Dlaczego warto korzystać z obsługi informatycznej firm?
Decydując się na zewnętrzną obsługę informatyczną, przedsiębiorstwo może liczyć na dostęp do szerokiej wiedzy specjalistycznej i najnowszych technologii. Firmy zajmujące się obsługą IT zatrudniają ekspertów, którzy posiadają rozległą wiedzę z zakresu zarządzania infrastrukturą IT i bezpieczeństwa cyfrowego. Dzięki temu, przedsiębiorstwa nie muszą ponosić kosztów zatrudnienia stałych pracowników działu IT, lecz mają dostęp do specjalistów, gdy tylko tego potrzebują.
Ponadto, obsługa informatyczna to oszczędność czasu, który pracownicy mogą przeznaczyć na realizację swoich codziennych obowiązków bez obaw o problemy techniczne. Profesjonalna obsługa IT daje firmie gwarancję ciągłości działania oraz pozwala uniknąć kosztownych przestojów i strat wynikających z awarii systemów. Regularne wsparcie pozwala również na proaktywne zapobieganie problemom, dzięki czemu przedsiębiorstwo unika sytuacji kryzysowych.
Koszt obsługi informatycznej firm w Warszawie
Koszt obsługi informatycznej w Warszawie zależy od wielu czynników, takich jak wielkość firmy, zakres usług oraz poziom zaawansowania infrastruktury IT. Firmy IT oferują zazwyczaj różne modele rozliczeń:
Stała opłata abonamentowa Model abonamentowy to jeden z najczęściej wybieranych modeli rozliczeń, zwłaszcza przez małe i średnie firmy. W zamian za miesięczną opłatę firma otrzymuje pełny pakiet usług, takich jak monitorowanie systemów, zarządzanie bezpieczeństwem, wsparcie techniczne i pomoc helpdesk. Koszt abonamentu może wynosić od kilkuset do kilku tysięcy złotych miesięcznie, w zależności od zakresu usług.
Rozliczenie godzinowe Niektóre firmy wybierają model rozliczeń godzinowych, który sprawdza się przy mniejszych potrzebach IT. Koszt jednej godziny pracy specjalisty IT w Warszawie to średnio 100–300 zł, jednak stawka może być wyższa w przypadku bardziej skomplikowanych działań lub specjalistycznych usług, takich jak zarządzanie serwerami lub zaawansowana konfiguracja zabezpieczeń.
Pakiety usług Firmy oferujące obsługę IT często mają gotowe pakiety usług, które obejmują określony zakres działań, takie jak monitorowanie sieci, zabezpieczenia czy wsparcie helpdesk. Tego rodzaju pakiety mogą kosztować od kilkuset złotych miesięcznie, co jest atrakcyjną opcją dla firm poszukujących podstawowego wsparcia IT.
Obsługa projektowa i doraźna Firmy w Warszawie mogą także zdecydować się na jednorazowe wsparcie IT lub projekt, na przykład podczas wdrożenia nowego systemu lub migracji danych. Koszt takiej usługi jest zależny od zakresu prac i może wynosić od kilku do kilkunastu tysięcy złotych.
Podsumowanie
Obsługa informatyczna firm to wszechstronna i elastyczna usługa, która wspiera przedsiębiorstwa w zarządzaniu ich infrastrukturą IT, zapewnia bezpieczeństwo cyfrowe oraz pomoc techniczną. Dla firm w Warszawie korzystanie z obsługi IT może okazać się korzystne zarówno pod względem kosztów, jak i efektywności pracy. Możliwość dostosowania zakresu usług do indywidualnych potrzeb sprawia, że każdy przedsiębiorca może znaleźć odpowiedni model współpracy – od stałego abonamentu, przez pakiety, po doraźne wsparcie projektowe. Koszty tej usługi różnią się w zależności od potrzeb, ale inwestycja w profesjonalną obsługę IT to inwestycja w stabilność i bezpieczeństwo firmy, co może przynieść znaczne korzyści w dłuższej perspektywie.
1 note
·
View note
Text
"Zabawa w kreskę"
Moja pierwsza kreska nie była dla ukojenia czy zwrócenia na siebie uwagi. Była zapoczątkowana zabawą w podstawówce. Dziewczyny z klasy odkręciły żyletkę z temperówki i zaczęły się nią bawić a potem zaczęły robić na swoich rękach czerwone kreski, podpatrzyłam to od nich i z paroma innymi dziewczynami zaczęłyśmy się ciąć, potem nie wiadomo kiedy zamieniło się to w rewalidacje. Jak to ja chciałam być najlepsza i na mojej ręce było najwięcej czerwonych kresek i najgłębszych.
Nie czułam ukojenia ani satysfakcji, nie pamiętam czy wtedy sobie zdawałam sprawę, ze to samookaleczanie, a jeśli tak to po prostu miałam to w dupie, ponieważ chciałam być najlepsza.
Było to mniej więcej w piątej klasie.
Parę miesięcy później pokłóciłam się z mamą i wpadłam w szał z którego nie mogłam się wydostać, wrzeszczałam jak to bardzo jej nienawidzę i takie tam. Nagle wpadłam na pomysł "a może zrobimy parę kresek" może to było po to żeby zwrócić na siebie uwagę, a może to był mój kaprys lub durny pomysł. Zaczęłam robić małe kreski tylko, ze nie było krwi co nie było satysfakcjonujące, zaczęłam je robić szybciej i mocniej. Ból mnie zaczął uspokajać, nie w dobry sposób ale uspokajać. Pomyślałam wtedy, ze to chyba nie dla mnie i odłożyłam żyletkę.
Koło dwóch lub jednego tygodnia później znowu wpadłam w ten jebany szał i mimo, że wtedy mi się nie podobało znowu sięgnęłam po żyletkę. Po raz kolejny czerwone kreski zaczęły spływać po mojej jasno kremowej skórze. Nadal mi się to nie podobało, więc znowu ją odłożyłam, ale uspokoiło mnie to.
Były kolejne takie sytuacje i kolejne. Nie widziałam tego jako, że mam z tym problem tylko, ze to ja jestem problemem bo widziałam w sobie tylko atencjuszkę. Często mnie tak wyzywali, czasem przez to co mam na rękach czasem przez to że byłam w centrum uwagi ( specjalnie lub nie ).
Czerwone kreski zaczęły plamić moja skórę już nie tylko gdy wpadłam w szał, ale też wtedy kiedy miałam smuteczki lub źle się czułam, bylam wkurzona, miałam w sobie pustkę, a nawet wtedy gdy nie było powodu.
Przez pierwszy rok nie było tego aż tak widać i nie było to aż tak często, ale z kolejnymi miesiącami zaczęło się to rozwijać. Były okresy w moim życiu gdy codziennie się cięłam, a potem było lepiej.
Pare lat później na terapii wykrzyczałam pod wpływem emocji że jestem od tego uzależniona i, ze mam z tym problem a nikt tego nie widzi tylko mi grożą zakładem, mimo że nie zdawałam sobie z tego sprawy.
Potem zaczęłam o tym myśleć i zauważyłam, ze nie jestem atencujszką tylko jestem uzależniona od samookaleczania się.
Gdy mama widziała moje ręce była zła i często dostawałam kary. Nie widziała w tym problemu tylko mój głupi wybryk. Około pół roku temu zaczęła mnie wspierać i zauważać że to problem, a ja wcześniej byłam z tym całkiem sama.
Nie samookaleczałam się przez ok. 7 miesięcy, sama w to niedowierzałam, niestety około tydzień temu znowu to zrobiłam. W życiu zdarzają się pięknienia czy upadki ale to nie znaczy że mamy leżeć i zostawać w tym stanie czy upadać jeszcze niżej.
Samookaleczanie się stało się nałogiem i potrzebą. Dusiłam się bez tych jebanych czerwonych kresek i dalej się duszę, ale chce iść dalej i się nie poddawać, nie dla siebie tylko dla swoich bliskich.
Jeśli macie z tym problem nie leżcie bezczynnie i nie upadajcie głębiej, tylko kurwa idźcie dalej by nie krzywdzić swoją krzywdą innych i siebie.
Może macie co innego w głowach, ale ludzie w okół was naprawdę was kochają.
0 notes