#hipokryzja
Explore tagged Tumblr posts
Text
Nie lubię ludzi, którzy mówią, że nie lubią ludzi.
Takie gadanie to głównie hipokryzja z ich strony.
#nienawidze siebie#nienawidzę ludzi#cierpienie#brak chęci do życia#ból#dość#mysli samobojcze#natrętne myśli#nie mam siły#samotność#hipokryzja#żal
14 notes
·
View notes
Text
3 grudnia [niedziela], 20:22
Boże Wszechmogący, ześlij deszcz, potężny deszcz, taki, który jeszcze nigdy nie padał, deszcz jak bombardowanie, deszcz jak nalot. Ześlij deszcz i zatop to miasto. Zrób to szybko, zanim ktokolwiek zdąży zareagować. Zanim włączą się alarmy. Niech woda wyleje się z Wisły, niech rozleje się po obu brzegach, niech zatopi Pragę i Powiśle, niech zatopi Żoliborz i Targówek, Mokotów i Wawer. Niech pada. Niech wszystko zaleje woda, czarna, brudna, zimna. Niech płynie. Niech przykryje kamienice, ulice, wieżowce, skrzyżowania, niech po samą iglice przykryje Pałac Kultury i Nauki. Zatop nas, Boże, bo jeśli tego nie zrobisz, będziemy biegać tutaj w kółko, zderzać się ze sobą, uderzać w ściany, które sami postawiliśmy, będziemy wściekle szarpać tę brudną tekturę, z której to wszystko jest zrobione, aby wydusić z niej cokolwiek, miłość, pieniądze, nas samych, coś, czego tak naprawdę w ogóle tam nie ma, a jesli nawet jest, to zaledwie na chwilę, i znika szybciej, niż się pojawiło. (...) To bez sensu. Skończ to, Boże, bo to, co się dzieje, jest suche, jest ciche, jest bez puenty, jest smutniejsze niż zła komedia. Niech lunie i niech pada. Boże Przenajświętszy, niech pada.
Niech zaleje restauracje i burdele, niech zatopi biurowce i wynajęte biura, domy i mieszkania, niech zatopi kluby go-go, siedziby telewizji, agencje reklamowe, niech zatopi Ząbkowską i Marszałkowską, Puławską i Koszykową, Jana Pawła i Sobieskiego. Niech zatopi kościoły, wietnamskie budy, centra handlowe, bazary, szpitale, Palac Prezydencki, Uniwersytet Warszawski, bary mleczne, knajpy z sushi, niech zatopi kluby, te z placu Zbawiciela i te z Mazowieckiej (...). Zatop tych porządnych i zatop kurwy i frajerów. Zatop prawdomównych i zatop oszustów. Matki, ojców i dzieci. Zarobionych i biednych. Pryncypałów i podwładnych. Zatop nas, Boże, zabij nas, święć się imię Twoje. Zatop nas, bo nie zasługujemy na nic innego. Niech woda się wylewa, niech zabiera wszystko ze sobą do rzeki, w nicość, z prądem, do końca, bez końca, aż do morza. Przecież nic więcej się nie wydarzy. Być może dawno temu, bardzo dawno temu coś się wydarzyło, ale to było nieważne mignięcie, flesz w czarnej przestrzeni, po którym już dawno wyświetliły się napisy końcowe. (...) Zatop to miasto, abym w końcu przestał słyszeć szum, głuchy krzyk. Zatop nas, bo nie potrafimy ani myśleć, ani kochać. Bo tego nie chcemy. Bo idziemy przez las, pijani od słów. Zatop mnie, bo ja tego nie chcę. (...) przecież nie ma na co patrzeć, Boże (...). Zatop ich wszystkich, bo nie wiedzą, co czynią, bo nie wiedzą, kim są, bo wychodzą w dzień i w noc tak samo bezmyślni, tak samo oszukani jak małe dzieci, które wbiegają do ogromnego, rozświetlonego lunaparku i przez chwilę jeszcze biegną, unoszone przez muzykę, reflektory, odgłosy, dźwięki i melodie, śmiech klaunów, brzęk monet, ale po chwili zatrzymują się i stoją nieruchomo, nie wiedząc, co się dzieje, głuchnąc od hałasu, ślepnąc od świateł.
Wysłuchaj mnie, Boże Przenajświętszy. Wysłuchaj, chociaż nie mam nic, co mógłbym zaoferować Ci w zamian. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Amen.
(Ślepnąc od świateł, Jakub Żulczyk)
#warszawa#modlitwa#fałszywość#kłamstwa#niezrozumienie#jakub żulczyk#ślepnąc od świateł#Bóg#hipokryzja#narkotyki#alkohol#uzależnienie
5 notes
·
View notes
Text
Nie pije
Nie pale
Nie przeklinam
-Kurwa papieros mi wpadł do wina-
3 notes
·
View notes
Text
0 notes
Text
The truth about immigrants.
#immigrants#truth#prawda#emigranci#races#rasy#racist#idea#myśl#rysunek#hipokryzja#reality#angielski#english#racial#racists#diversity
0 notes
Text
zakryj
nie ma tu cudów
nie ma już marzeń
przeciskasz się uparcie przez tłum
ze swymi ideami w garści;
klepią cię po plecach
ich chciwość gryzie jak dym z ogniska
przełykasz obłudne uśmiechy
ukryj
pokryj
przykryj
cuchną im płaszcze
cuchnie im z gęby
krzywisz się
na strzały ciekawskich spojrzeń -
kolejny zgiełk,kolejna pantomima
zaciskasz szczękę żelaznym skurczem
byle tylko nie palnąć zbyt wiele
ukryj
przykryj
zakryj się
1 note
·
View note
Text
Zmuszam innych zeby jedli a sama sie glodze, to hipokryzja?
#butterfly#będę motylkiem#motylki#motylki any#motylki blog#az do kosci#chce schudnac#chce widziec swoje kosci#chce byc lekka jak motylek#chce byc idealna
382 notes
·
View notes
Text
I wiesz co mnie boli?
Sprytni fani paktofoniki pewnie odpowiedzieli sobie ,,że w głowach się pierdoli".
Najlepsze jest to, że się wcale nie mylili.
Od jakiegoś czasu mnie ciekawi jedna kwestia - dlaczego w społeczności ,,motylków" rodzi się morze hipokryzji. Dla przykładu dam rzeczy, które na swoim profilu bez żadnego pochamowania zamieszcza użytkownik @na-tsu-mi .
[post tej osoby z przedwczoraj dla kontekstu]
Odniosę się już w mniej rozbudowany sposób (moje wzburzenie na widok tego wpisu możecie sobie zobaczyć w innym, jeszcze dzisiaj wstawionym poście).
Po zobaczeniu całokształtu tego profilu zaciekawiłam się tym jak bardzo można zaprzeczyć sobie samemu w pare sekund.
Laska doslownie zreblogowała TEGO SAMEGO DNIA 2 posty, które okropnie sobie przeczą. Dlaczego wyzywasz osoby, którym nie przeszkadza ich waga od cytuję : ,,zwykłych wielorybów", ,,świń", ,,ulańców" jednocześnie przyrównując się do nich za pomocą zreblogowania tego wpisu. To totalny dowód na twoją hipokryzje i brak szacunku do innych. Świńskie jest w każdy sposób twoje zachowanie rozpoczynając na bodyshamingu i kończąc na publikowaniu treści, które mają za zadanie ośmieszyć każdego kto nie wspiera ruchu pro.
Żeby tego było mało to w ten sam dzień pojawił się jeszcze inny post, w którym osoba kolejny raz przyrównuje się do ,,grubych" , których już porządnie obsmarowała .
W końcu zazdrościsz osobom zdrowym, że kochają siebie i jedzą w zdrowy dla swojego ciała sposób czy jednak mówisz, że sama jesteś ,,świnią" oraz nie rozumiesz jak można się tak bardzo objadać?
Jeśli to nie jest jedna wielka hipokryzja to ja już nie wiem co.
Zachęcam do kulturalnej i w miarę możliwości inteligentej debaty. Sekcja komentarzy jest wasza.
#lekkie motylki#motylki any#az do kosci#będę motylkiem#bede motylkiem#motylki blog#blogi motylkowe#chce byc lekka jak motylek#chudej nocy motylki#motylki
74 notes
·
View notes
Text
Moja matka mnie chyba testuje... Wczoraj kupiła croissanta, dziś na obiad zrobiła naleśniki a na półce obok kuchenki leży opakowanie chałwy (kms) tak dawno tego gówna nie jadłam że kusi ale powstrzymam się bo to jest tak strasznie kaloryczne.
Wgl wspominalam jak bardzo nienawidzę mojej matki? Przed chwilą się pokłóciłyśmy (jak codziennie) o jakąś głupotę bo ta szmäta nie wytrzyma jednego dnia bez darcia na mnie mordy i wykazywania się swoją hipokryzja (to mój blog i według mnie mogę nazywać swoją matkę tak bo nie muszę mieć szacunku do osób które nie mają szacunku do mnie nawet jeśli to rodzina :) weszłam do kibla i chyba ze zdenerwowania zemdlałam... I co na to moja matka? No jak już wróciłam do swojego pokoju to dosłownie jej później powiedziałam ze zemdlałam a oprócz tego lecąc na podłogę jakbym nie poleciała na kosz na pranie to bym walnęła w kafelki bo byłam od podłogi 20cm więc mogłam dosłownie umrzeć (niestety się nie udało) a ona do mnie "Przeproś mnie jak już się uspokoisz i nie przesadzaj". Proszę czy mogę zostać sierotą? Albo chce mnie może ktoś adoptować bo już mam tak bardzo tego dosyć. Moja matka nie ma wogóle jakiegoś instynktu rodzicielskiego i jest jak jakaś fałszywa koleżanka ze szkoły która raz ci mówi że się o cb martwi i że zawsze możesz z nią pogadać a tak naprawdę to jest ona 80% twoich problemów.
Znowu napisałam długi post bez porządku, sorki
Edit: zapomniałam dopisać ale od zawsze jak jestem np zdenerwowana to się objadam i czuje jakbym zaraz miała mieć przez nią binge, naprawdę jakbym mieszkała sama to już bym była chuda bo moja matka tworzy u mnie w domu te wszystkie zle emocje a później ja się objadam np ze stresu. Błagam napiszcie mi coś żebym nie poszła żreć
#anadiet#az do kosci#bede motylkiem#chude jest piekne#chude jest piękne#motylki any#nie bede jesc#nie chce jesc#bede lekka jak motylek#chce byc lekka jak motylek#bede idealna#bede perfekcyjna#nie będę jeść#będę lekka#będę szczupła#będę idealna#będę motylkiem#chcę widzieć swoje kości#chcę być lekka#chcę być piękna
10 notes
·
View notes
Text
do wszystkich którzy siedzą w 4nie proszę was przeczytajcie to
jeszcze co do poprzedniego posta chce tylko jeszcze napisać a raczej pokazać wam o to że miała marzenia i plany, które nigdy się nie spełnią. Monika jest trzecią osobą, którą znam (nie pisałam z żadną z tych osób, ale znam je z ich wpisów), która się z4bila. nie będę was zachęcać do recovery, ale jeśli ktoś z was czuje że nie daje rady niech zdecyduje się na reco zamiast zabijać się. wiem że to może hipokryzja skoro ja też chce się zabić ale to ile osób um1era przez 4ne jest straszne (pod spodem wstawiam zdjecia, które napisała Monika na swoim blogu. o tym że chce być zawodową pływaczka o tym że będzie miała co wspominać kiedy skończy 80 lat). naprawdę błagam was nie róbcie tego. napisałam wcześniej że były trzy osoby, które kojarzyłam, ale przecież jest ich o wiele, wiele więcej. kocham was motylki i chce dla was jak najlepiej, no nie wszystkich z was, tych co udostępnialo posty Moniki a zwłaszcza NIENAWIDZĘ tych z was którzy wciągają w to innych, którzy mogliby być zdrowi i cieszyć się życiem, bo bądźmy szczerzy motylki nie są aż szczęśliwe nie ważne jak będziecie sobie to wmawiać nie jesteście a przynajmniej nie aż tak jak moglibyście być 4na to choroba, jak widać sm1ertelna, może być na początku przyjemna i może nawet dla niektórych z was to zabawa, ale nie jest to spełnienie waszych marzeń to na pewno. mam nadzieję że to co tu piszę może odrobinę zmieni wasze podejście do niej i dla tych co dopiero zaczynają mam nadzieję że zrozumiecie jakie to gówno i nie wejdziecie w to głębiej bo potem ucieczka jest praktycznie niemożliwa (to nie jest post nawołujacy do recovery bo wiem że jsk nie będziecie chcieli z tego wyjść to nic nie zmieni waszego zdania ja przecież też nie chce z tego wyjść (no może trochę chce), ale dla nowych osób zastanówcie sie dwa razy nad tym w co wchodzicie)
13 notes
·
View notes
Text
Imba na studiach
4 września 2024
Po wczorajszym dniu doszłam do tego, że nie chcę już studiować. Serio, po wszystkim co się działo wczoraj jedyne co prawdziwie w sobie czułam to gorycz i krzywdę (bo zostałam potraktowana niesprawiedliwie) oraz bezsilność.
W regulaminie stoi:
"W konkursie uczestniczyć mogą studenci studiów stacjonarnych i niestacjonarnych, którzy spełniają następujące warunki: a) ukończyli co najmniej pierwszy semestr studiów w UniXYZ, b) kontynuują studia w kolejnym roku akademickim lub planują kontynuację nauki w UniXYZ na studiach drugiego stopnia w kolejnym roku akademickim, c) mają uregulowaną sytuację finansową oraz terminowo uzyskują zaliczenia semestrów, d) nie toczy się w ich sprawie postępowanie dyscyplinarne, e) aktywnie działają na rzecz Uczelni i/lub środowiska lokalnego."
Oraz:
"Działalność studenta opisana we wniosku musi być udokumentowana, a zaangażowanie w działania na rzecz Uczelni poświadczone przez pracownika uczelni."
I to jest jedyne co zawiera regulamin w tym obszarze.
Spełniam wszystkie warunki wymienione powyżej.
W dodatku w przeciągu ostatniego roku wśród moich zasług stoi:
a) wygrałam wyróżnienie w konkursie o zasięgu krajowym,
b) brałam udział w konkursie międzynarodowym dla studentów uczelni artystycznych, zostałam jedną z finalistek, a moja praca będzie prezentowana na międzynarodowej wystawie, c) wygrałam na UniXYZ konkurs grantowy na projekt, d) wygrałam nagrodę główną w konkursie literackim organizowanym przez wydawnictwo, e) moja (kolejna już) praca zakwalifikowała się drogą konkursu do wystawy o zasięgu krajowym i była prezentowana w muzeum (małym i regionalnym, ale jednak),
e) brałam udział w oddolnym projekcie badawczym z zakresu barwierstwa, a wynik mojego eksperymentu jest prezentowany w zbiorczym albumie na stronie organizatora. f) na zaproszenie wykładowcy (wykładającego na UniXYZ, ale będącego stałym pracownikiem i reprezentantem innej uczelni) udałam się na event organizowany przez inny uniwersytet w mieście i aktywnie korzystałam z prezentowanych na nim możliwości. g) uczestniczyłam w trzech konferencjach naukowych - mam zaświadczenia od organizatorów. h) brałam czynny udział, jako uczestniczka, na zajęciach z zakresu kultury i projektowania jedzenia (podczas zajęć min. myłam naczynia, donosiłam krzesła, pomagałam w kalibracji rzutnika).
Kiedy sobie te swoje osiągnięcia spisałam to myślę, że tak całkiem jest z czym startować w konkursie na uczelni - nagrodą jest obniżenie opłat za czesne. Dlatego ten konkurs w ogóle mnie interesuje.
Jednak po sytuacji sprzed 2 dni i po wczorajszej próbie wyjaśnienia sytuacji na uczelni, mam wrażenie, że to jakieś podwójne standardy. Albo hipokryzja instytucjonalna.
Okazuje się, że - chociaż nie ma tego w regulaminie konkursu - że "reprezentować uczelnie" można tylko i wyłącznie jako osoba, która przed jakimkolwiek swoim działaniem informowała o tym biuro marketingu uczelnianego oraz/lub członków Samorządu Studenckiego. Tego w regulaminie nie ma. Ale wszyscy zainteresowani są oburzeni, że tego nie wiem i jak w ogóle śmiem chcieć dostać zaświadczenie.
Druga sprawa - pani z marketingu wczoraj poinformowała mnie, że w związku z sytuacją z kontaktem z muzeum sprzed 2 dni wprawiłam ją w dyskomfort. Dlaczego? Bo bez jej wiedzy (!), ale powołując się na to, że jestem studentką UniXYZ, skontaktowałam się z muzeum i chciałam wyłudzić zaświadczenie. W wyniku tego, kiedy muzeum do nich zadzwoniło by potwierdzić, czy faktycznie "reprezentowałam" (oni tak do mnie pisali, ujmując to słowo w cudzysłów) uczelnie będąc uczestniczką wydarzenia kulturalnego, a one - panie z marketingu - mojego nazwiska nie znalazły na własnej liście wolontariuszy były zaskoczone i czuły się niekomfortowo podczas rozmowy z "partnerem biznesowym". Zostałam chłodnym tonem, moim zdaniem opryskliwie pouczona, że jeżeli student powinien każdorazowo przy kontakcie mailowym z innymi instytucjami dawać do "dw" swoją uczelnie matkę. Zwróciłam uwagę, że pierwszy raz o czymś takim słyszę. Pani z wyższością, ale asertywnie!, poinformowała, że to powszechna praktyka na uczelniach wyższych (nie słyszał o tym ani mój chłopak - absolwent polibudy, ani kumple, ani dopiero co broniąca się szwagierka na jagielonce - już to potwierdziłam i zewryfikowałam, bo więłam poprawkę na to, że o czymś mogłam nie wiedzieć z doświadczenia własnego, ale dostałam zewsząd potwierdzenie, że to ewidentnie jakaś ich wewnętrzna procedura, której ode mnie wymagają, chociaż o tym nie informują w regulaminie).
I na koniec. xD
Hit!
Pani z marketingu powiedziała, że nie może powiedzieć czy za ten "samowolny" kontakt z muzeum nie spotka mnie jakaś konsekwencja. Ale najlepiej będzie, jeżeli udam się do Rektora i upewnię się, czy do własnego wniosku konkursowego nie powinnam załączyć deklaracji wydanych przez ich dział (!) w której poinformują jury, że moja samowolna decyzja o kontakcie mogła kosztować UniXYZ utratę wizerunku i dobrego imienia na niwie współpracy z muzeum.
I dodała, że to w zasadzie może wpłynąć na ocenę mojego wniosku.
Wyszłam od nich zła, rozgoryczona i niepojmująca, jak to się stało, że w zasadzie nieporozumienie - wynikająca w zasadzie z braku stosownej adnotacji w regulaminie konkursowym (nie mogłam brać pod uwagę czegoś o czym nie wiedziałąm) - miałoby jeszcze obciąć mi punkty lub zdyskwalifikować w konkursie?
No i do tego ten pomysł by kontaktować się z innymi instytucjami tylko dając do "dw" przedstawicieli odpowiednich biur uniwersytetu? Idiotyczne! Wygrałam w konkursach, które sama sobie wyszukałam. Moje prace brały udział w wystawach do których sama się zgłosiłam! Byłam na konferencjach naukowych na które bilety sobie kupiłam!
I jeszcze wczoraj, w emocjach, zadzwoniłam do biura rektora, dziekana, jeden pies, tam gdzie mi kazali dzwonić, aby wyjaśnić sprawę.
Pani przy słuchawce po wysłuchaniu wszystkiego uznała, że według niej to brzmi jak nic ważnego, jak jakieś małe nieporozumienie. Które ewidentnie urosło do niepotrzebnie dużych emocji. Nie potrafiła ogarnąć z jakiego powodu babeczki od marketingu robią z tego taki hur dur. No to jej wyjaśniłam - że pani z muzeum zadzwoniła do nich chcąc potwierdzić czy ja reprezentowałam uczelnie, one były zaskoczone, że ktoś bez ich wiedzy kontaktował się z muzeum, powiedziały że nie znają mojego nazwiska i miały duży niesmak, gdyż z ich perspektywy studentka uczelni chciała wyłudzić zaświadczenie. A to może wypłynąć na to czy w przyszłości muzeum będzie chciało jeszcze współpracować z UniXYZ. I w ten sposób niszczę wizerunek uczelni.
Absurd.
Zbyt mało reprezentowałam uczelnie by dostać zaświadczenie, ale dostatecznie ją reprezentowałam by ponieść konsekwencje. xD
Podwójne standardy. Hipokryzja instytucjonalna.
I myślę, że to rodzaj mściwości? Bo przecież nie napisałam nieprawdy, nie napisałam czegoś niekulturalnego - to pani z muzeum powzięła pochopne wnioski i zadzwoniła do pań z marketingu. Nigdzie w regulaminie nie było określone jaki rodzaj aktywności uważa się za "reprezentowalnie uczelni" i co to wyrażenie dokładnie znaczy, ani, że każdorazowo mam się kontaktować z jakimś działem na uczelni, nawet jeżeli uczelnia nie była hostem/gospodarzem rzeczy w której uczestniczyłam...
Potrafię też zrozumieć, że bywa stresująco, gdy ktoś, partner biznesowy dzwoni by potwierdzić czy ktoś z mojej organizacji robi coś-tam, bo napisał do nich, że robił, a ty nie wiesz kto to jest i w ogóle w jakiej sprawie ta osoba dzwoni. Ale w takim wypadku mam pretensję do pracodawcy, a nie do tej osoby - trudno podążać za procedurami, albo egzekwować te procedury, jak się nie dopilnowało, aby wszyscy te procedury poznali.
Czuję, że zostałam potraktowana bardzo niesprawiedliwie - uznano mnie za PROBLEM. Albo przyczynę PROBLEMU. Tym czasem ja nie miałam zamiaru robić problemu - postępowałam zgodnie ze znanymi mi wytycznymi.
Ech...
Pani z sekretariatu tego szczytu uczelnianej hierarchii tylko westchnęła, jak usłyszała co powiedziały mi panie od marketingu. Powiedziała, że mam do niej zadzwonić do piątek, jak będzie jej szefowa i wtedy mi powie co robimy z moim wnioskiem.
Okay, to czekam.
Niemniej wystąpiłam do rektora o wydanie mi zaświadczenia potwierdzającego wygraną w konkursie grantowym i o prośbę doprecyzowania regulaminu tego konkursu, który trwa, w którym można wygrać niższe czesne. Zaproponowałam, że wyślę do nich wszystkie mojego zaświadczenia i certyfikaty, aby zweryfikowali które mogą brać udział w konkursie i do jakich działów na uczelni mam napisać, aby dostać potwierdzenie pracownika uczelni, że są legitne, skoro ewidentnie zaświadczenia od organizatorów wydarzeń nie wystarczają.
Zobaczymy co odpiszą.
No i do tego jeszcze aż mi ze stresu, złości, rezygnazji podchodzi gula pod gardło, jak myślę o tym, że dziś muszę kontaktować się znowu z paniami od marketingu.
Wczoraj panie z marketingu wczoraj nie miały dla mnie czasu (autentycznie, całą tą rozmowę odbyłyśmy w drzwiach, kazały pisać mi maile), a chciałam wczoraj dodatkowo omówić możliwość współpracy przy moim zwycięskim projekcie - jestem do tego zobowiązana umową by z nimi współpracować, ale po wczorajszym czuję taaaak cholernie negatywne nastawienie do mnie z ich strony, że obawiam się jak ta współpraca miałaby wyglądać. Chyba wyznaczę jako osobę do kontaktu moją wspólniczkę, może będzie łatwiej.
Anyway - mam im napisać maila. A bardzo mi się nie chce.
Do tego stopnia, że chodzi mi po głowie "te studia miały być inne niż poprzednie, bez głupotek i manifestacji władzy" oraz "straciłam do tego serce, mam ochotę rzucić studia w pizdu".
Serio.
Jest mi przykro jak nie wiem.
A! I do tego jeszcze ten projekt grantowy i umowa, której nie podpisano i w sprawie której się nas zwodzi. Kurwa. Wczoraj, korzystając z tego, że byłam na uczelni zajrzałam do Pani, która egzekwuje tę umowę - a ona zdzwiona, że my czekamy na podpisanie umowy! Że przecież powiedziała nam, że możemy już działać na pełnej! Że umowę i grant dostaniemy jakoś za tydzień lub dwa, ale od tygodnia możemy na luzaku działać z realizacją projektu. Możemy kontaktować się z mediami! Możemy kontaktować się z marketingiem, z organizatorami harmonogramów dostępności sal itp.
Zdzwiona pyta "myślałam, że to wam powiedziałam jasno dwa tygodnie temu?".
Nie zrozumiałam tego w ten sposób. Ani tego, że możemy działać z realizacją BEZ PODPISANEJ umowy.
Ale po wczorajszym i po wydarzeniach tego tygodnia, byłam już tak bardzo wątpiąca w to co faktycznie słyszę, tak bardzo już zrobiona w chuja, że zwątpiłam - może mówiła, a ja zapomniałam? Podatek od ADHD?
Dałam znać zespołowi. WSZYSCY byli wkurwieni. WSZYSCY. "Czyli co? Straciliśmy cały tydzień? I mamy działać bez podpisanej umowy? To samo w sobie brzmi jak coś, przed czym przestrzega się ludzi! Najpierw umowa, a potem praca!" - I WSZYSCY potwierdzili, że są zaskoczeni tą komunikacją ze strony tej pani równie mocno jak ja. Że nic nam na ten temat nie mówiła. Trwaliśmy w frustracji czekając na podpisaną umowę zamiast rozwijać swój projekt... Kurwa.
Czuję się tak zrobiona w chuuuja...
Jeszcze dlaczego wątpię w siebie: zarówno Przewodniczącej Samorządu Studenckiego i babeczkom od marketingu dałam znać, że pani z muzeum odpisała na mojego maila w poniedziałek zarzucając mi kłamstwo (tj. punktując jakie daty się nie zgadzają z moim mailem - a ja jestem chujowa w cyferki, więc hej, luz, proszę wpisać poprawne daty, ja po prostu nie pamiętam, bo nie uważam tego za istotne - ale dla tej pani to bylo na tyle istotne, że wyraziłam zwątpienie czy w ogóle brałam udział w wydarzeniu). A w odpowiedzi zarówno przewodnicząca i pani z marketingu powiedziały, że widziały tą korespondencję i nie widziały w niej, by ktokolwiek zarzucał mi kłamstwo. No fakt: wprost nie. Ale taki jest kontekst. Przynajmniej dla mnie to jest jasny kontekst wiadomości od pani z muzeum.
Więc znowu zaczęłam wątpić w swoje postrzeganie rzeczywistości.
Poczułam się, że zarzuca się mi kłamstwo - a ja nie kłamałam. W dodatku wpycha mi się w usta słowa (ja: "proszę o zaświadczenie, że reprezentowałam studentów UniXYZ uczestnicząc w wydarzeniu odbywającym się na terenie muzeum"; pani z muzeum w odpowiedzi: "zweryfikowaliśmy te informacje z przedstawiecielami UniXYZ i wynika z nich, że nie była pani organizatorką wydarzenia i tym samym nie "reprezentowała" studentów, w dodatku daty wydarzeń, jakie pani podała się nie zgadzają. Przy tym to wydarzenie było odwołane, a to przeniesione, więc trudno uznać w nich pani udział." witki mi opadły...) Nigdy nie napisałam, że byłam organizatorką. A, że w ich nomenklaturze tylko organizatorka lub współorganizatorka może być "reprezentantką" nie wiedziałam, bo tej informacji nie ma w regulaminie konkursu. Skąd mogłam to wiedzieć?
Ech... i tak to wałkuję emocjonalnie od wczoraj i jest mi baaaaardzo smutno.
8 notes
·
View notes
Text
Ile jest człowieka w człowieku?
Żeby Was chuj nie strzelił. Jest niedziela. Miałem dać sobie spokój z pracą, ale... Posłuchajcie:
Znów wielki urósł we mnie potwór. Ilość zewsząd otaczającego jadu pali moją duszę. To już nie są pojedyncze ukąszenia. Ja stoję w basenie wypełnionym trucizną, a nad nim unoszą się trujące chmury. Nie ma już możliwości ucieczki. Nie da się uodpornić. Czeka mnie porażka albo mutacja.
//
Szefostwo wraz, a jak, Kierowniczką wyświadczają wielkie świństwo Lerze. Rozchodzi się o to, że Lera z końcem tego miesiąca kończy u nas pracę. SWS zatrudnił dwie dziewczyny, o których może kiedyś, więc z powodu "nadmiaru" opierdalających się pracowników wysyła Lerę na MST. Ale nie jest to takie zwykłe zesłanie. On jej nic nie powiedział. Powiedział za to Kiero, która ma to trzymać przed wszystkimi, w tym Lerą, w tajemnicy. Ale Lery w poniedziałek ma już u nas nie być. Kiero jednak wygadała się Lerze, i zaleciła jej "zagadać SWS". SWS był, ale do Lery się nie odezwał. Ta żyje teraz w stresie, bo nie wie czy przyjść do pracy do nas w pon czy nie przyjść. Na MST w ogóle nie chce iść, bo ją tu prześladują, i SWS o tym wie. No i ona nie chce się dowiedzieć w ostatniej chwili. Sami rozumiecie. - Sytuacja jest na tyle chujowa, że Kiero użyła słowa "zbędna".
//
Od lat powtarzam tym kurwom pierdolonym, że ni chuj nie umieją w stosunki międzyludzkie. I niech mi o szczerości nie pierdolą, bo jak im zaprezentowałem rozdział szczerości w ich wydaniu to się śmiertelnie obraziły i złożyły na mnie skargę. Krótko mówiąc im wolno, tobie nie.
//
Jest wiele dziedzin w których ich hipokryzja i brak empatii budzą we mnie prawdziwą bestię furii i obrzydzenia. Wyciągnę tu na przykład gratis od przedstawiciela. Tam nie mówię o tych szmatławych, które oddajemy SWS. Za ten kawałek łacha zrobiła się afera, że wziąłem. Ale jak Kiero wynosi flaszki od przedstawicieli to jest dobrze. "Ona dostała". I chwali się tym, lepsza się czuje. Nie daj boże, że jednak ty coś dostaniesz.
//
O jak mi teraz brakuje brzegu morza! Bym mógł ulżyć sobie. Wywołać morski sztorm i oczyścić się z tego jadu. Z tej niechęci, z obrzydzenia, ze wzgardzenia. - Czuję to, niemal mogę to zobaczyć. Wręcz idę już po trupach niosąc sprawiedliwość ich księgi. I tego się boję.
Tak wielki urósł we mnie potwór.
12 notes
·
View notes
Text
Czy tylko mnie wkurzają te niektóre fit influ na ig, które gadają o nie-ocenianiu, pokazując przy tym swoje cyce i dupe, a w opisie wyrzucają swoje żale, że ktoś im coś napisał w DM. Bo one mają być idealne ale pod przykrywką naturalności. Ja pierdziele hipokryzja wszędzie
#chude uda#bede motylkiem#będę motylkiem#motylki any#motylki blog#jestem motylkiem#motylek any#lekkie motylki#bede lekka jak motylek#chce byc lekka jak motylek#blogi motylkowe#chudej nocy motylki
8 notes
·
View notes
Text
Dobry wieczór moje miłe Motylki! 🦋
[21.03.2024]
Było dobrze. Tak, tak czytacie odpowiedni blog. Pierwszy raz od dawna zstąpił na mnie promyczek nadzei. Dzień zaczęłam od wizyty u cudownej szkolnej psycholog tym samym mojej wychowawczyni. Mogłabym w nieskończoność pisać pieśni pochwalne na jej temat. Pierwszy (przykro mi myśleć, że ostatni) raz spotkałam tak ludzkiego pedagoga. Okazuje mi wsparcie którego nie uświadczyłam nigdy wcześniej. Okazuje troskę równocześnie nie sprawiając u mnie uczucia jakbym była ciężarem. Dała mi nadzieję na wykaraskanie się z pesymistycznej sytuacji ocenowej (oczywiście tylko przy użyciu ciężkiej pracy) oraz w końcu nadała kierunek do specjalisty. W sobotę idę na pierwszą wizytę. Jak pięknie jest czuć stres, mieć jakiekolwiek odczucia. Po niezliczonych godzinach zobojętnienia znów czuję, że żyje. Strach sączy mi do ucha truciznę, dosyć logiczną, przypominając dołki które nadchodzą po każdej z takich górek nastroju. Staram się jednak cieszyć chwilą obecną. Zważywszy na jutrzejsze zakupy przerwałam post (ciężka decyzja) lecz limit pozostał nienaruszony. Z przydzielonych na dziś 300kcal wykorzystałam 214kcal. Podążanie za wcześniej ustalonym planem daje mi niewypowiedziane poczucie komfortu i bezpieczeństwa. Jedzenie intuicyjne, bez wyżej określonych ram skończyłoby się ostatnią wieczerzą (jednoosobową oraz sponsorowaną przez McDonalds). Dopiero w weekend wrócę do upragnionej "kontroli" której brak wynagradzam sobie głodówkami. Pomińmy kloaczne wrażenia tego dnia ponieważ obstawiam, że mało kogo obchodzi szambo wylewające się moimi "tylnymi drzwiami" sprowokowane nagłą głodówką po miesiącach niekontrolowanego obżarstwa. Powyższy ból dokuczał mi o wiele mocniej od jakiegokolwiek głodu. Cóż, przynajmniej organizm się oczyszcza.
Ps: Mając dziewiętnaście lat kupiłam pierwszą jednorazówkę i czuję się jak przestępca. Dlatego, że jestem do potęgi świętoszkowata? Bynajmniej! W swoim towarzystwie upierdliwie wygłaszałam hasła o racji, jedynych, "prawdziwych" papierosów dziękując ozięble za wszystko mające cząstke "e-" w nazwie. Hipokryzja hipokryzję pogania.
SPOŻYTE: 214kcal/300kcal
(- Kubek knorr - puree ser z brokułami, planowałam zjeść cały *224kcal* lecz nie odczuwałam takiego głodu. Połowa kosztowała mnie 112kcal.
- Puszka diet coke 330ml - 2kcal.
- Kiri przekąska - 100kcal.)
SPALONE: 312kcal
(Klasycznie wynik z krokomierza podzielony na pół.)
BILANS: -98kcal
Wynik pewnie większości nie powala lecz cieszę się małymi sukcesami. Od piątku godziny 17:00 ruszamy ponownie! 🫡
Chudej nocy Motylki! 🦋
#nie chce być gruba#gruba szmata#gruba świnia#grubaska#jestem gruba#tylko dla motylków#tłusta świnia#tłuścioch#bede motylkiem#będę motylkiem#grube uda#za gruba#gruba swinia#grubasek#aż do kości#chcę widzieć swoje kości#nie chcę jeść#nie jestem glodna#nie chce jeść#nie jem#nie bede jesc#nie chce jesc#motylki blog#motylki any#jestem motylkiem#chudej nocy motylki#motylki w brzuchu#nie będę jeść#będę szczupła#będę lekka
18 notes
·
View notes
Text
What said the government of most of the countries in 2021 & 2023.
0 notes
Text
Starsi ludzie: ,,W moich czasach nie było czegoś takiego jak depresja czy ataki paniki i inne gówna. Teraz to się wam w dupach poprzewracało"
A tak naprawdę jak ktoś już postanowił ze sobą skończyć bo sobie nie dawał rady to nagle ,, a przecież była taka młoda i uśmiechnięta nic się jej nie działo"
Hipokryzja jak skurwysyn
#notatki samobójcy#i'm sad#sad poem#sadgirl#sadnees#depresjon#jebac wszystko#mysli samobojcze#samotność#mam depresje#depresja
5 notes
·
View notes