#hipokryzja
Explore tagged Tumblr posts
za-sniegiem · 7 days ago
Text
Nie lubię ludzi, którzy mówią, że nie lubią ludzi.
Takie gadanie to głównie hipokryzja z ich strony.
14 notes · View notes
niedoceniony · 2 years ago
Text
Wszyscy kłamią.
73 notes · View notes
sn00wysblog · 5 months ago
Text
┏━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━┓
kilka słów które powinny usłyszeć niektóre motylki (imo);
૮ ˶ᵔ ᵕ ᵔ˶ ა ━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━
• nawet jeśli ktoś waży naprawde więcej (mówię tutaj o otyłości) nie zezwala to na namawianie kogoś do gł0dõwek, albo wyzywania od grubasów itd. co ty robisz motylku? przecież samx uważasz że jestes grubx. nie sprawiaj aby więcej osób spotkało sie z aną.
• "nie jesteś motylkiem bo nie znasz wszystkich zwrotów (cw, ugw itd.)/nie jestes motylkiem bo nie dążysz do skrajnego wychudzenia" osobiście nie mam nic do osób które po prostu chcą ważyć poniżej 40, to ich sprawa, ale błagam was, nie normalizujmy tego. ana to nie jest zabawa w berka albo cos w tym stylu. ana to głos w głowie, ktory powtarza ci ciągle ze daleko ci do ideału, że nikt nie pokocha takie grubej świnki jak ty. że nie zasługujesz aby jeść. nie prowadźmy do tego, aby coraz więcej osób trafiało do naszej społeczności. wrecz przeciwnie, powinniśmy (imo oczywiście) chronić zeby takie osoby jak np. ja nie trafily tutaj w za młodym wieku, bo naprawde to moze skończyć się tragedią.
• nie normalizujmy wyzywania kogoś aby "dodać mu/jej motywacji" powaznie? będziecie wyzywac kogos kto jest w takiej samej sytuacji jak wy? imo, to po prostu hipokryzja.
• przestańce także nazywać się motylkami, jeśli promujecie ed, na np. tt, czy ig. nie ryjcie psychy komuś kto może jeszcze w zdrowy sposób schudnąć no bo to moim zdaniem także hipokryzja, wpędzanie nawet kogoś, kogo sie nie zna w to całe bagno jakim jest ana. sama żałuję ze ciekawość sprowadziła mnje na tumblra.
dbajcie o siebie kochane motylki, zdrowego i bezpiecznego chudnięcia wam życzę, i aby kazdy z was osiagnal swoj cel! 🦋🩵
(to wszystko to tylko wylacznie moja opinia!)
┗━━━━━━━━━━━━━━━━━━━━┛
10 notes · View notes
my-name-is-lilia · 11 months ago
Text
3 grudnia [niedziela], 20:22
Boże Wszechmogący, ześlij deszcz, potężny deszcz, taki, który jeszcze nigdy nie padał, deszcz jak bombardowanie, deszcz jak nalot. Ześlij deszcz i zatop to miasto. Zrób to szybko, zanim ktokolwiek zdąży zareagować. Zanim włączą się alarmy. Niech woda wyleje się z Wisły, niech rozleje się po obu brzegach, niech zatopi Pragę i Powiśle, niech zatopi Żoliborz i Targówek, Mokotów i Wawer. Niech pada. Niech wszystko zaleje woda, czarna, brudna, zimna. Niech płynie. Niech przykryje kamienice, ulice, wieżowce, skrzyżowania, niech po samą iglice przykryje Pałac Kultury i Nauki. Zatop nas, Boże, bo jeśli tego nie zrobisz, będziemy biegać tutaj w kółko, zderzać się ze sobą, uderzać w ściany, które sami postawiliśmy, będziemy wściekle szarpać tę brudną tekturę, z której to wszystko jest zrobione, aby wydusić z niej cokolwiek, miłość, pieniądze, nas samych, coś, czego tak naprawdę w ogóle tam nie ma, a jesli nawet jest, to zaledwie na chwilę, i znika szybciej, niż się pojawiło. (...) To bez sensu. Skończ to, Boże, bo to, co się dzieje, jest suche, jest ciche, jest bez puenty, jest smutniejsze niż zła komedia. Niech lunie i niech pada. Boże Przenajświętszy, niech pada.
Niech zaleje restauracje i burdele, niech zatopi biurowce i wynajęte biura, domy i mieszkania, niech zatopi kluby go-go, siedziby telewizji, agencje reklamowe, niech zatopi Ząbkowską i Marszałkowską, Puławską i Koszykową, Jana Pawła i Sobieskiego. Niech zatopi kościoły, wietnamskie budy, centra handlowe, bazary, szpitale, Palac Prezydencki, Uniwersytet Warszawski, bary mleczne, knajpy z sushi, niech zatopi kluby, te z placu Zbawiciela i te z Mazowieckiej (...). Zatop tych porządnych i zatop kurwy i frajerów. Zatop prawdomównych i zatop oszustów. Matki, ojców i dzieci. Zarobionych i biednych. Pryncypałów i podwładnych. Zatop nas, Boże, zabij nas, święć się imię Twoje. Zatop nas, bo nie zasługujemy na nic innego. Niech woda się wylewa, niech zabiera wszystko ze sobą do rzeki, w nicość, z prądem, do końca, bez końca, aż do morza. Przecież nic więcej się nie wydarzy. Być może dawno temu, bardzo dawno temu coś się wydarzyło, ale to było nieważne mignięcie, flesz w czarnej przestrzeni, po którym już dawno wyświetliły się napisy końcowe. (...) Zatop to miasto, abym w końcu przestał słyszeć szum, głuchy krzyk. Zatop nas, bo nie potrafimy ani myśleć, ani kochać. Bo tego nie chcemy. Bo idziemy przez las, pijani od słów. Zatop mnie, bo ja tego nie chcę. (...) przecież nie ma na co patrzeć, Boże (...). Zatop ich wszystkich, bo nie wiedzą, co czynią, bo nie wiedzą, kim są, bo wychodzą w dzień i w noc tak samo bezmyślni, tak samo oszukani jak małe dzieci, które wbiegają do ogromnego, rozświetlonego lunaparku i przez chwilę jeszcze biegną, unoszone przez muzykę, reflektory, odgłosy, dźwięki i melodie, śmiech klaunów, brzęk monet, ale po chwili zatrzymują się i stoją nieruchomo, nie wiedząc, co się dzieje, głuchnąc od hałasu, ślepnąc od świateł.
Wysłuchaj mnie, Boże Przenajświętszy. Wysłuchaj, chociaż nie mam nic, co mógłbym zaoferować Ci w zamian. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.
Amen.
(Ślepnąc od świateł, Jakub Żulczyk)
3 notes · View notes
galczix04 · 1 year ago
Text
Nie pije
Nie pale
Nie przeklinam
-Kurwa papieros mi wpadł do wina-
3 notes · View notes
fuckthisworldsstuff · 1 year ago
Text
Chciałabym kogoś mieć, ale kolejne rozczarowanie i hipokryzja mi na to nie pozwalają.
2 notes · View notes
maskedhorseman · 2 years ago
Text
Święta - czas słodkiej obłudy
PL
Święta...generalnie je lubię, ale zauważyłem, że z roku na rok przynoszą mi coraz mniej radości. Kiedyś z niecierpliwością czekałem na ten świąteczny czas, a gdy w końcu nadszedł, cieszyłem się niemiłosiernie. Dziś również staram się cieszyć, ale momentami chciałbym, aby już się skończyły. Wiecie dlaczego?
Zastanówmy się jak wyglądają święta w większości domach. Zastawione stoły, lodówka zapchana jedzeniem, które dojada się czasem nawet i po Nowym Roku..., pod choinką mnóstwo prezentów, dom czy mieszkanie wysprzątane i udekorowane na picuś glancuś itd...wszystko idealnie ale...co kryje się po drugiej stronie medalu? Stanie przy garach przez tydzień, latanie z mopem i odkurzaczem, główkowanie nad prezentami, zabawa w najlepszego Mikołaja...czasem za pomocą małego kredyciku...
Oczywiście nie u każdego tak jest, ale niestety w większości przypadków jest to czas słodkiej obłudy. I tak siedzisz człowieku przy tym stole, najesz się pierogów, rozdasz prezenty, na które nie było Cię stać...ale hej, uśmiechnij się, przecież są święta...
Mimo wszystko Wesołych Świąt, i pamiętajcie, nie liczy się ilość i cena prezentów pod choinką, nie liczy się ile będzie jedzenia na stole, liczy się to, aby spędzać te święta z ludźmi, których szczerze kochamy...
ENG
Christmas… generally I like them, but I've noticed that they bring me less and less joy every year. I used to wait impatiently for this Christmas time, and when it finally came, I was mercilessly happy. Today I also try to enjoy it, but sometimes I wish it would end. Do you know why?
Let's think about what Christmas looks like in most homes. Tables set, a fridge full of food, which is sometimes eaten even after the New Year…, lots of presents under the Christmas tree, a house or apartment cleaned and decorated to perfection, etc… everything is perfect but… what is on the other side medal? Standing by the pots for a week, flying around with a mop and a vacuum cleaner, thinking about gifts, playing the best Santa… sometimes with a little credit…
Of course, not everyone is like this, but unfortunately in most cases it is a time of sweet hypocrisy. And so you sit at this table, eat dumplings, give gifts you couldn't afford… but hey, smile, it's Christmas…
Merry Christmas anyway, and remember, it's not the amount and price of presents under the Christmas tree that matters, it's not the amount of food on the table that matters, what matters is to spend this Christmas with the people we truly love…
2 notes · View notes
relewantna84 · 8 months ago
Text
Tumblr media
0 notes
walvitswordsandpoems · 1 year ago
Text
Tumblr media
The truth about immigrants.
0 notes
marilynpalmer · 1 year ago
Text
zakryj
nie ma tu cudów
nie ma już marzeń
przeciskasz się uparcie przez tłum
ze swymi ideami w garści;
klepią cię po plecach
ich chciwość gryzie jak dym z ogniska
przełykasz obłudne uśmiechy
ukryj
pokryj
przykryj
cuchną im płaszcze
cuchnie im z gęby
krzywisz się
na strzały ciekawskich spojrzeń -
kolejny zgiełk,kolejna pantomima
zaciskasz szczękę żelaznym skurczem
byle tylko nie palnąć zbyt wiele
ukryj
przykryj
zakryj się
1 note · View note
revelstein · 2 years ago
Text
Praktykujący niewierzący
Przy okazji tzw. świat, wszelkiej maści, ale tych co to niby teraz, to już szczególnie, natykam się na tego rodzaju komentarze. “To żenujące, że ludzie którzy krytykują kościół i wiarę, 24 i 25 grudnia siedzą sobie przy choince i dzielą się opłatkiem. Katolickie święta powinny być dla aktywnych katolików, reszta nich pracuje w tym czasie. Czy Polskę stać na dzień wolny od pracy dla każdego…
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
sophieisnotthere · 7 months ago
Text
Zmuszam innych zeby jedli a sama sie glodze, to hipokryzja?
382 notes · View notes
hardcore1happiness · 6 months ago
Text
I wiesz co mnie boli?
Sprytni fani paktofoniki pewnie odpowiedzieli sobie ,,że w głowach się pierdoli".
Najlepsze jest to, że się wcale nie mylili.
Od jakiegoś czasu mnie ciekawi jedna kwestia - dlaczego w społeczności ,,motylków" rodzi się morze hipokryzji. Dla przykładu dam rzeczy, które na swoim profilu bez żadnego pochamowania zamieszcza użytkownik @na-tsu-mi .
Tumblr media
[post tej osoby z przedwczoraj dla kontekstu]
Odniosę się już w mniej rozbudowany sposób (moje wzburzenie na widok tego wpisu możecie sobie zobaczyć w innym, jeszcze dzisiaj wstawionym poście).
Po zobaczeniu całokształtu tego profilu zaciekawiłam się tym jak bardzo można zaprzeczyć sobie samemu w pare sekund.
Tumblr media
Laska doslownie zreblogowała TEGO SAMEGO DNIA 2 posty, które okropnie sobie przeczą. Dlaczego wyzywasz osoby, którym nie przeszkadza ich waga od cytuję : ,,zwykłych wielorybów", ,,świń", ,,ulańców" jednocześnie przyrównując się do nich za pomocą zreblogowania tego wpisu. To totalny dowód na twoją hipokryzje i brak szacunku do innych. Świńskie jest w każdy sposób twoje zachowanie rozpoczynając na bodyshamingu i kończąc na publikowaniu treści, które mają za zadanie ośmieszyć każdego kto nie wspiera ruchu pro.
Tumblr media
Żeby tego było mało to w ten sam dzień pojawił się jeszcze inny post, w którym osoba kolejny raz przyrównuje się do ,,grubych" , których już porządnie obsmarowała .
W końcu zazdrościsz osobom zdrowym, że kochają siebie i jedzą w zdrowy dla swojego ciała sposób czy jednak mówisz, że sama jesteś ,,świnią" oraz nie rozumiesz jak można się tak bardzo objadać?
Jeśli to nie jest jedna wielka hipokryzja to ja już nie wiem co.
Zachęcam do kulturalnej i w miarę możliwości inteligentej debaty. Sekcja komentarzy jest wasza.
74 notes · View notes
glodnaa · 2 months ago
Text
czesc wam
kolejny blog, bo poprzedni zostal zbanowany. wole napisac ten post i go przypiac, niz zeby tumblr znowu usunal mi konto tylko dlatego, ze komus nie podobaja sie publikowane przeze mnie tresci. nie usmiecha mi sie od nowa zaczynac swojej „przygody” tutaj, dont change my mind.
z rzeczy waznych, tego bloga traktuje jak swoj pamietnik. nie bede nikogo oceniala, wyzywala, czy namawiala do tego, co robie ja. serio, srednio mnie interesuje to, ile jesz, ile wazysz, czy siebie akceptujesz, czy nie. masz jakis problem ze soba? spoko, ja tez mam. udajesz ze jestes zadowolonx z tego jak wygladasz, a wyniszczasz swoj organizm glodowkami, bo nie chcesz byc ulanx? spoko, ja tez. moze to troche egoistyczne, ale wiesz co? kazdy z nas jest egoista. kazdy z nas skupia sie na sobie i czesto uzala nad tym, jak to ma zle w zyciu, bo cos mu nie wyszlo. mozesz wmawiac sobie, ze jest inaczej, ale zazwyczaj myslimy tylko o sobie, nawet jesli probujemy zagluszyc wyrzuty sumienia „pomagajac” innym. rodzinie, przyjaciolom, nieznajomym. nie zaprzeczysz jednak, jesli powiem, ze co najmniej kilka razy lezalxs w lozku, noca, myslac tylko o tym jak zle sie ze soba czujesz. tak, jestem egoistka. tak, skupiam tresc tego bloga i wpisu na sobie, bo jestem tylko 17 letnia, troche pogubiona dziewczyna, walczaca ze soba i swoimi problemami. i tak, robie to SAMA, bo zycie nauczylo mnie, ze kazdy atencjusz i osoba przyznajaca sie do swoich uczuc jest (za przeproszeniem) jebana w dupe.
uzywam tagow motylkowych, bo moje posty i ogolnie to, co tutaj bede wstawiala, to tresci o tematyce ed. ALE nie uwazam sie za motylka. dlaczego? motylki sa toksyczne, jebia hipokryzja na kilometr, a w ostatnim czasie staly sie chorym trendem na tik toku. malo tego, tumblera zaczeto owijac w cos w rodzaju kokona, podpisanego „motylki”. slonca, zrozumcie ze tumblr nie jest motylkowa aplikacja, przeznaczona do wstawiania bc i bilansow. fakt, duzo osob do tego jej uzywa, ale to nie powod, by publikowac w sieci SS-y z folderem, w ktorym jest „ta” aplikacja. po co to robicie? chcecie atencji? powiem szczerze, jestescie zalosni. jezeli sracie sie potem w komentarzasz o jakies „zasady”, ze niby zamazaliscie tumblr, wiec ich nie zlamaliscie, to zastanowcie sie… po co w ogole nagrywac tego rodzaju filmy? nikogo nie interesuje to, ze chcecie byc chudzi. ludzie beda sie interesowac dopiero wtedy, gdy zobacza efekty. a tak? jedyne, co zrobia, to was wysmieja.
* mozecie mnie oceniac. serio, nie obchodzi mnie zdanie malych ludzi, myslacych, ze sa wazni. mozecie pisac mi meanspo pod postami, jezeli sprawi to, ze poczujecie sie lepsi. jedyne, co zrobie, to sie zasmieje. powodzenia.
jestem ironiczna, jestem ego topem, moge byc nawet najgorsza. ale nie powiecie mi, ze nikt mnie nie chce i ze nie jestem zabawna. a wiecie dlaczego? bo doslownie w dm’ach mam kilkunastu chlopcow. i kazdy z nich chce mnie, ale nie moze miec. bo ja jestem zakochana. w chlopie, z ktorym nie wiem, co mnie laczy, ale wiem, ze bedziemy razem. bo jestem zajebista i tylko jemu pokazalam prawdziwe oblicze (on tez jest zajebisty, pozdro)
nie odzywaj sie niepytanx.
chudne dla siebie, nie dla innych.
dziekuje za uwage, pozdro z fartem.
32 notes · View notes
black-lipstic · 3 months ago
Text
do wszystkich którzy siedzą w 4nie proszę was przeczytajcie to
jeszcze co do poprzedniego posta chce tylko jeszcze napisać a raczej pokazać wam o to że miała marzenia i plany, które nigdy się nie spełnią. Monika jest trzecią osobą, którą znam (nie pisałam z żadną z tych osób, ale znam je z ich wpisów), która się z4bila. nie będę was zachęcać do recovery, ale jeśli ktoś z was czuje że nie daje rady niech zdecyduje się na reco zamiast zabijać się. wiem że to może hipokryzja skoro ja też chce się zabić ale to ile osób um1era przez 4ne jest straszne (pod spodem wstawiam zdjecia, które napisała Monika na swoim blogu. o tym że chce być zawodową pływaczka o tym że będzie miała co wspominać kiedy skończy 80 lat). naprawdę błagam was nie róbcie tego. napisałam wcześniej że były trzy osoby, które kojarzyłam, ale przecież jest ich o wiele, wiele więcej. kocham was motylki i chce dla was jak najlepiej, no nie wszystkich z was, tych co udostępnialo posty Moniki a zwłaszcza NIENAWIDZĘ tych z was którzy wciągają w to innych, którzy mogliby być zdrowi i cieszyć się życiem, bo bądźmy szczerzy motylki nie są aż szczęśliwe nie ważne jak będziecie sobie to wmawiać nie jesteście a przynajmniej nie aż tak jak moglibyście być 4na to choroba, jak widać sm1ertelna, może być na początku przyjemna i może nawet dla niektórych z was to zabawa, ale nie jest to spełnienie waszych marzeń to na pewno. mam nadzieję że to co tu piszę może odrobinę zmieni wasze podejście do niej i dla tych co dopiero zaczynają mam nadzieję że zrozumiecie jakie to gówno i nie wejdziecie w to głębiej bo potem ucieczka jest praktycznie niemożliwa (to nie jest post nawołujacy do recovery bo wiem że jsk nie będziecie chcieli z tego wyjść to nic nie zmieni waszego zdania ja przecież też nie chce z tego wyjść (no może trochę chce), ale dla nowych osób zastanówcie sie dwa razy nad tym w co wchodzicie)
Tumblr media Tumblr media
10 notes · View notes
myslodsiewniav · 2 months ago
Text
Imba na studiach
4 września 2024
Po wczorajszym dniu doszłam do tego, że nie chcę już studiować. Serio, po wszystkim co się działo wczoraj jedyne co prawdziwie w sobie czułam to gorycz i krzywdę (bo zostałam potraktowana niesprawiedliwie) oraz bezsilność.
W regulaminie stoi:
"W konkursie uczestniczyć mogą studenci studiów stacjonarnych i niestacjonarnych, którzy spełniają następujące warunki: a) ukończyli co najmniej pierwszy semestr studiów w UniXYZ, b) kontynuują studia w kolejnym roku akademickim lub planują kontynuację nauki w UniXYZ na studiach drugiego stopnia w kolejnym roku akademickim, c) mają uregulowaną sytuację finansową oraz terminowo uzyskują zaliczenia semestrów, d) nie toczy się w ich sprawie postępowanie dyscyplinarne, e) aktywnie działają na rzecz Uczelni i/lub środowiska lokalnego."
Oraz:
"Działalność studenta opisana we wniosku musi być udokumentowana, a zaangażowanie w działania na rzecz Uczelni poświadczone przez pracownika uczelni."
I to jest jedyne co zawiera regulamin w tym obszarze.
Spełniam wszystkie warunki wymienione powyżej.
W dodatku w przeciągu ostatniego roku wśród moich zasług stoi:
a) wygrałam wyróżnienie w konkursie o zasięgu krajowym,
b) brałam udział w konkursie międzynarodowym dla studentów uczelni artystycznych, zostałam jedną z finalistek, a moja praca będzie prezentowana na międzynarodowej wystawie, c) wygrałam na UniXYZ konkurs grantowy na projekt, d) wygrałam nagrodę główną w konkursie literackim organizowanym przez wydawnictwo, e) moja (kolejna już) praca zakwalifikowała się drogą konkursu do wystawy o zasięgu krajowym i była prezentowana w muzeum (małym i regionalnym, ale jednak),
e) brałam udział w oddolnym projekcie badawczym z zakresu barwierstwa, a wynik mojego eksperymentu jest prezentowany w zbiorczym albumie na stronie organizatora. f) na zaproszenie wykładowcy (wykładającego na UniXYZ, ale będącego stałym pracownikiem i reprezentantem innej uczelni) udałam się na event organizowany przez inny uniwersytet w mieście i aktywnie korzystałam z prezentowanych na nim możliwości. g) uczestniczyłam w trzech konferencjach naukowych - mam zaświadczenia od organizatorów. h) brałam czynny udział, jako uczestniczka, na zajęciach z zakresu kultury i projektowania jedzenia (podczas zajęć min. myłam naczynia, donosiłam krzesła, pomagałam w kalibracji rzutnika).
Kiedy sobie te swoje osiągnięcia spisałam to myślę, że tak całkiem jest z czym startować w konkursie na uczelni - nagrodą jest obniżenie opłat za czesne. Dlatego ten konkurs w ogóle mnie interesuje.
Jednak po sytuacji sprzed 2 dni i po wczorajszej próbie wyjaśnienia sytuacji na uczelni, mam wrażenie, że to jakieś podwójne standardy. Albo hipokryzja instytucjonalna.
Okazuje się, że - chociaż nie ma tego w regulaminie konkursu - że "reprezentować uczelnie" można tylko i wyłącznie jako osoba, która przed jakimkolwiek swoim działaniem informowała o tym biuro marketingu uczelnianego oraz/lub członków Samorządu Studenckiego. Tego w regulaminie nie ma. Ale wszyscy zainteresowani są oburzeni, że tego nie wiem i jak w ogóle śmiem chcieć dostać zaświadczenie.
Druga sprawa - pani z marketingu wczoraj poinformowała mnie, że w związku z sytuacją z kontaktem z muzeum sprzed 2 dni wprawiłam ją w dyskomfort. Dlaczego? Bo bez jej wiedzy (!), ale powołując się na to, że jestem studentką UniXYZ, skontaktowałam się z muzeum i chciałam wyłudzić zaświadczenie. W wyniku tego, kiedy muzeum do nich zadzwoniło by potwierdzić, czy faktycznie "reprezentowałam" (oni tak do mnie pisali, ujmując to słowo w cudzysłów) uczelnie będąc uczestniczką wydarzenia kulturalnego, a one - panie z marketingu - mojego nazwiska nie znalazły na własnej liście wolontariuszy były zaskoczone i czuły się niekomfortowo podczas rozmowy z "partnerem biznesowym". Zostałam chłodnym tonem, moim zdaniem opryskliwie pouczona, że jeżeli student powinien każdorazowo przy kontakcie mailowym z innymi instytucjami dawać do "dw" swoją uczelnie matkę. Zwróciłam uwagę, że pierwszy raz o czymś takim słyszę. Pani z wyższością, ale asertywnie!, poinformowała, że to powszechna praktyka na uczelniach wyższych (nie słyszał o tym ani mój chłopak - absolwent polibudy, ani kumple, ani dopiero co broniąca się szwagierka na jagielonce - już to potwierdziłam i zewryfikowałam, bo więłam poprawkę na to, że o czymś mogłam nie wiedzieć z doświadczenia własnego, ale dostałam zewsząd potwierdzenie, że to ewidentnie jakaś ich wewnętrzna procedura, której ode mnie wymagają, chociaż o tym nie informują w regulaminie).
I na koniec. xD
Hit!
Pani z marketingu powiedziała, że nie może powiedzieć czy za ten "samowolny" kontakt z muzeum nie spotka mnie jakaś konsekwencja. Ale najlepiej będzie, jeżeli udam się do Rektora i upewnię się, czy do własnego wniosku konkursowego nie powinnam załączyć deklaracji wydanych przez ich dział (!) w której poinformują jury, że moja samowolna decyzja o kontakcie mogła kosztować UniXYZ utratę wizerunku i dobrego imienia na niwie współpracy z muzeum.
I dodała, że to w zasadzie może wpłynąć na ocenę mojego wniosku.
Wyszłam od nich zła, rozgoryczona i niepojmująca, jak to się stało, że w zasadzie nieporozumienie - wynikająca w zasadzie z braku stosownej adnotacji w regulaminie konkursowym (nie mogłam brać pod uwagę czegoś o czym nie wiedziałąm) - miałoby jeszcze obciąć mi punkty lub zdyskwalifikować w konkursie?
No i do tego ten pomysł by kontaktować się z innymi instytucjami tylko dając do "dw" przedstawicieli odpowiednich biur uniwersytetu? Idiotyczne! Wygrałam w konkursach, które sama sobie wyszukałam. Moje prace brały udział w wystawach do których sama się zgłosiłam! Byłam na konferencjach naukowych na które bilety sobie kupiłam!
I jeszcze wczoraj, w emocjach, zadzwoniłam do biura rektora, dziekana, jeden pies, tam gdzie mi kazali dzwonić, aby wyjaśnić sprawę.
Pani przy słuchawce po wysłuchaniu wszystkiego uznała, że według niej to brzmi jak nic ważnego, jak jakieś małe nieporozumienie. Które ewidentnie urosło do niepotrzebnie dużych emocji. Nie potrafiła ogarnąć z jakiego powodu babeczki od marketingu robią z tego taki hur dur. No to jej wyjaśniłam - że pani z muzeum zadzwoniła do nich chcąc potwierdzić czy ja reprezentowałam uczelnie, one były zaskoczone, że ktoś bez ich wiedzy kontaktował się z muzeum, powiedziały że nie znają mojego nazwiska i miały duży niesmak, gdyż z ich perspektywy studentka uczelni chciała wyłudzić zaświadczenie. A to może wypłynąć na to czy w przyszłości muzeum będzie chciało jeszcze współpracować z UniXYZ. I w ten sposób niszczę wizerunek uczelni.
Absurd.
Zbyt mało reprezentowałam uczelnie by dostać zaświadczenie, ale dostatecznie ją reprezentowałam by ponieść konsekwencje. xD
Podwójne standardy. Hipokryzja instytucjonalna.
I myślę, że to rodzaj mściwości? Bo przecież nie napisałam nieprawdy, nie napisałam czegoś niekulturalnego - to pani z muzeum powzięła pochopne wnioski i zadzwoniła do pań z marketingu. Nigdzie w regulaminie nie było określone jaki rodzaj aktywności uważa się za "reprezentowalnie uczelni" i co to wyrażenie dokładnie znaczy, ani, że każdorazowo mam się kontaktować z jakimś działem na uczelni, nawet jeżeli uczelnia nie była hostem/gospodarzem rzeczy w której uczestniczyłam...
Potrafię też zrozumieć, że bywa stresująco, gdy ktoś, partner biznesowy dzwoni by potwierdzić czy ktoś z mojej organizacji robi coś-tam, bo napisał do nich, że robił, a ty nie wiesz kto to jest i w ogóle w jakiej sprawie ta osoba dzwoni. Ale w takim wypadku mam pretensję do pracodawcy, a nie do tej osoby - trudno podążać za procedurami, albo egzekwować te procedury, jak się nie dopilnowało, aby wszyscy te procedury poznali.
Czuję, że zostałam potraktowana bardzo niesprawiedliwie - uznano mnie za PROBLEM. Albo przyczynę PROBLEMU. Tym czasem ja nie miałam zamiaru robić problemu - postępowałam zgodnie ze znanymi mi wytycznymi.
Ech...
Pani z sekretariatu tego szczytu uczelnianej hierarchii tylko westchnęła, jak usłyszała co powiedziały mi panie od marketingu. Powiedziała, że mam do niej zadzwonić do piątek, jak będzie jej szefowa i wtedy mi powie co robimy z moim wnioskiem.
Okay, to czekam.
Niemniej wystąpiłam do rektora o wydanie mi zaświadczenia potwierdzającego wygraną w konkursie grantowym i o prośbę doprecyzowania regulaminu tego konkursu, który trwa, w którym można wygrać niższe czesne. Zaproponowałam, że wyślę do nich wszystkie mojego zaświadczenia i certyfikaty, aby zweryfikowali które mogą brać udział w konkursie i do jakich działów na uczelni mam napisać, aby dostać potwierdzenie pracownika uczelni, że są legitne, skoro ewidentnie zaświadczenia od organizatorów wydarzeń nie wystarczają.
Zobaczymy co odpiszą.
No i do tego jeszcze aż mi ze stresu, złości, rezygnazji podchodzi gula pod gardło, jak myślę o tym, że dziś muszę kontaktować się znowu z paniami od marketingu.
Wczoraj panie z marketingu wczoraj nie miały dla mnie czasu (autentycznie, całą tą rozmowę odbyłyśmy w drzwiach, kazały pisać mi maile), a chciałam wczoraj dodatkowo omówić możliwość współpracy przy moim zwycięskim projekcie - jestem do tego zobowiązana umową by z nimi współpracować, ale po wczorajszym czuję taaaak cholernie negatywne nastawienie do mnie z ich strony, że obawiam się jak ta współpraca miałaby wyglądać. Chyba wyznaczę jako osobę do kontaktu moją wspólniczkę, może będzie łatwiej.
Anyway - mam im napisać maila. A bardzo mi się nie chce.
Do tego stopnia, że chodzi mi po głowie "te studia miały być inne niż poprzednie, bez głupotek i manifestacji władzy" oraz "straciłam do tego serce, mam ochotę rzucić studia w pizdu".
Serio.
Jest mi przykro jak nie wiem.
A! I do tego jeszcze ten projekt grantowy i umowa, której nie podpisano i w sprawie której się nas zwodzi. Kurwa. Wczoraj, korzystając z tego, że byłam na uczelni zajrzałam do Pani, która egzekwuje tę umowę - a ona zdzwiona, że my czekamy na podpisanie umowy! Że przecież powiedziała nam, że możemy już działać na pełnej! Że umowę i grant dostaniemy jakoś za tydzień lub dwa, ale od tygodnia możemy na luzaku działać z realizacją projektu. Możemy kontaktować się z mediami! Możemy kontaktować się z marketingiem, z organizatorami harmonogramów dostępności sal itp.
Zdzwiona pyta "myślałam, że to wam powiedziałam jasno dwa tygodnie temu?".
Nie zrozumiałam tego w ten sposób. Ani tego, że możemy działać z realizacją BEZ PODPISANEJ umowy.
Ale po wczorajszym i po wydarzeniach tego tygodnia, byłam już tak bardzo wątpiąca w to co faktycznie słyszę, tak bardzo już zrobiona w chuja, że zwątpiłam - może mówiła, a ja zapomniałam? Podatek od ADHD?
Dałam znać zespołowi. WSZYSCY byli wkurwieni. WSZYSCY. "Czyli co? Straciliśmy cały tydzień? I mamy działać bez podpisanej umowy? To samo w sobie brzmi jak coś, przed czym przestrzega się ludzi! Najpierw umowa, a potem praca!" - I WSZYSCY potwierdzili, że są zaskoczeni tą komunikacją ze strony tej pani równie mocno jak ja. Że nic nam na ten temat nie mówiła. Trwaliśmy w frustracji czekając na podpisaną umowę zamiast rozwijać swój projekt... Kurwa.
Czuję się tak zrobiona w chuuuja...
Jeszcze dlaczego wątpię w siebie: zarówno Przewodniczącej Samorządu Studenckiego i babeczkom od marketingu dałam znać, że pani z muzeum odpisała na mojego maila w poniedziałek zarzucając mi kłamstwo (tj. punktując jakie daty się nie zgadzają z moim mailem - a ja jestem chujowa w cyferki, więc hej, luz, proszę wpisać poprawne daty, ja po prostu nie pamiętam, bo nie uważam tego za istotne - ale dla tej pani to bylo na tyle istotne, że wyraziłam zwątpienie czy w ogóle brałam udział w wydarzeniu). A w odpowiedzi zarówno przewodnicząca i pani z marketingu powiedziały, że widziały tą korespondencję i nie widziały w niej, by ktokolwiek zarzucał mi kłamstwo. No fakt: wprost nie. Ale taki jest kontekst. Przynajmniej dla mnie to jest jasny kontekst wiadomości od pani z muzeum.
Więc znowu zaczęłam wątpić w swoje postrzeganie rzeczywistości.
Poczułam się, że zarzuca się mi kłamstwo - a ja nie kłamałam. W dodatku wpycha mi się w usta słowa (ja: "proszę o zaświadczenie, że reprezentowałam studentów UniXYZ uczestnicząc w wydarzeniu odbywającym się na terenie muzeum"; pani z muzeum w odpowiedzi: "zweryfikowaliśmy te informacje z przedstawiecielami UniXYZ i wynika z nich, że nie była pani organizatorką wydarzenia i tym samym nie "reprezentowała" studentów, w dodatku daty wydarzeń, jakie pani podała się nie zgadzają. Przy tym to wydarzenie było odwołane, a to przeniesione, więc trudno uznać w nich pani udział." witki mi opadły...) Nigdy nie napisałam, że byłam organizatorką. A, że w ich nomenklaturze tylko organizatorka lub współorganizatorka może być "reprezentantką" nie wiedziałam, bo tej informacji nie ma w regulaminie konkursu. Skąd mogłam to wiedzieć?
Ech... i tak to wałkuję emocjonalnie od wczoraj i jest mi baaaaardzo smutno.
8 notes · View notes