Tumgik
#brakuje mi tu tego
derichelieu · 1 year
Text
Na tumblrze powinien być dyskurs o tym, że nie powinno się mówić Praga Północ i Praga Południe, a zwyczajnie Praga i Grochów.
5 notes · View notes
bpdamandayoung · 1 year
Text
boże wiecie jak ja nisko upadłam kochani,,, zrobiłam makaron z pesto. makaron kokardki. pesto z rukoli z biedro. i takie niedobre to pesto i tak męczę i męczę, daję bratu spróbować i on też mówi że niedobre i żebym wyjebała. ale pół garnka makaronu tam było i że co że niby ja na pieniądzach śpię żeby to wszystko wypierdolić? makaron kupiony na bonie z szejkomatu, taka jest moja sytuacja finansowa. nie będę kurwa wyrzucać bo się jeszcze bozia obrazi i będę dostawać chujowe bony do biedro. więc co zrobiłam? umyłam makaron z pesto i dałam inne pesto. pomidor i bazylia, też z biedro ale dobre. przez godzinę myślałam czy to zabiorę do grobu ale brat zdjęcia robił jak myłam makaron więc już chuj z tym i tak się ludzie dowiedzą
0 notes
lekkotakworld · 8 months
Text
Podsumowanie stycznia '24
Nie wiem kiedy ten miesiąc przeleciał. Dopiero co tańczyłam przed domem, śpiewałam I piłam szampana w Nowy Rok, a tu już luty się wbija na pełnej ku****. Styczeń był intensywny, pewnie dlatego straciłam poczucie czasu i tak szybko mi on przeleciał.
Miłe osiągnięcia:
Zaliczyłam 10/12 przedmiotów (ćwiczeń i wykładów razem)
Przeczytałam 2 książki (Architektki skończyłam - były zaczęte w grudniu, HP i kamień filozoficzny w całości w styczniu, zaczęłam już komnatę tajemnic)
Spędziłam ile się dało czasu z moim M, fajnie udało się pogodzić sesję i spędzanie wspólnie czasu
Doceniłam relacje z S, myślę, że stałyśmy się sobie naprawdę bliskie, i uwierzyć, że wszystko się zaczęło od tego, że koledze ona zaczęła się podobać i to ja miałam wybadać teren XD a teraz to my jesteśmy psiapsi, a z nim prawie nie rozmawiamy 😅
Nauczyłam się jeść? Raczej nie mam wyrzutów, nie kontroluje tego, nie liczę kalorii, nie unikam "zakazanych" produktów, nawet jem jajecznicę na maśle!
Waga posylwestrowa wróciła na swoje miejsce, utrzymuje się przy 66 kg
Wróciłam do olejowania włosów
Z mniej miłych rzeczy:
Siadły mi kolana od nadmiernego siedzenia przy biurku, wujek google mówi, że to kolano kinomana xd i jakby wszystko się zgadza, bo ból górnej części kolan jest nie do zniesienia, szczególnie podczas chodzenia
Wróciłam do codziennego jedzenia słodyczy, ale nawet mama mi na to zwróciła uwagę, że jak przychodzi sesja to ja jem dużo czekolady, pewnie organom domaga się energii, a to najszybszy i najprostszy (w wykonaniu) sposób
Niby mało się ruszam, ale raczej tych 5000 kroków dobijam, choć kolana proszą o więcej
Zaniedbałam mocno sen, szczególnie w ostatnich dwóch tygodniach, ale nie zarwalam żadnej nocki tak w całości, spałam min 4 godziny
Postanowienia na luty?
Wrócić do jakiś ćwiczeń, a może nawet biegania, żeby rozruszać w szczególności kolana
Troszkę ograniczyć jednak słodycze, np. do jedzenia ich raz czy dwa razy w tygodniu
Jeść więcej owoców i warzyw, bo tego u mnie ostatnio brakuje
Może zejść do 64-65 kg
Ograniczyć jeszcze bardziej ważenie (póki co ważę się codziennie, czasami z wyjątkiem weekendu, ale raz dziennie, co już jest dla mnie osiągnięciem)
Przeczytać z dwie książki, a może nawet uda się trzy
Odpoczywać!!!!!
Mam zaplanowane dwa super wyjazdy na drugą połowę lutego 🤞
Zdać egzamin i oddać projekt konkursowy
Jeszcze bardziej zadbać o włosy
Odebrać swoje plansze z inżynierki (jak nie równo rok od mojej obrony, to mogę złożyć podanie o wydanie moich plansz, a tak na pamiątkę)
Wybrać temat pracy magisterskiej i zacząć może już działać w tym kierunku
To chyba tyle z szybkiego podsumowania. Powoli zwalniam tempo i przygotowuje się na kolejny ciężki semestr. Ahh nim się obejrzę, będę pakować walizy I wracać do mojego rodzinnego miasta już z tytułem magistra inżyniera architekta 🤞 az nie mogę uwierzyć, że to już, przecież dopiero co zdawałam egzaminy wstępne i stresowałam się, czy w ogóle się dostanę (byłam na liście rezerwowych). No cóż, powodzenia dla mnie i dla Was. Trzymajcie się ❤️
39 notes · View notes
pozartaa · 8 months
Text
02.02.24 UTRZYMANIE WAG1 dzień 237 ważne.
Limit +/-2100 kc@l.
Wybrane posiłki:
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Ok, to oczywiście nastał dzień ważen1a i tu bez większych niespodzianek. Ale jest mały spadek rzędu 300g czyli straciłam w@gę jednej dużej cebuli 😝.
W@ga z dwóch ostatnich tygodni (177cm) BMI 18.8
Tumblr media
Oczywiście uważam to za w@gę utrzymaną i daje sobie zielone serduszko. (aktualizacja w poście przypiętym i opisie bloga) Napawa mnie to dumą, a także mówi o tym, że limit kaloryczny jest dobrany dobrze.
Okazuje się że ćwiczenia nie miały większego wpływu. To dobrze bo liczyłam się z jakimś dużym wzrostem (zakwasy, zatrzymania wody, jakiś przyrost mięśni...?) Może się nakręcam, bo ćwiczę krótko, ale już nie jestem taka bardzo "flubby" i właściwie to zaczynam być ciekawa długotrwałego efektu, który na przykład zobaczę w maju albo w kwietniu. Pewnie warto by było zrobić sobie jakieś zdjęcie ale mam złe doświadczenia z b0dy€hekam1 (zdjęcia w bieliźnie) na tym blogu, więc będziecie musieli mi uwierzyć na słowo, że jest lepiej.
BTW miarki też nie uznaję bo prawdopodobnie nigdy nie udaje mi się zmierzyć w tym samym miejscu. A jako typowemu jabłku na prawdę jest mi ciężko określić gdzie jest na przykład moja talia... Najcieńsze miejsce...? Bruh... Mam pod samymi żebrami - to chyba nie tu powinien wypadać pas 😝... Żadne spodnie nie mają tak wysokiego stanu... Chyba że te...
Tumblr media
***
Poza tym dziś mam na nockę do pracy i nawet wypadł mi wolny weekend!
Jutro jak odeśpię, ide na pierwszą sesje depilacji laserowej. Nie wspominałam o tym... Ale tak - zdecydowałam się i troszkę na to odłożyłam kasy. Dzielnie zarastałam by teraz musieć to wszystko zgolić (do zabiegu trzeba włoski odhodować, a później zgolić) Wcześniej chodziłam na zwykłą depilację woskiem. Koleżanka z pracy mnie zainspirowała. A chodzi o bikini i tzw głębokie bikini. Mam nadzieję, że będzie z tym w końcu spokój- bo kurde, wszędzie na ciele nawet, nawet - a tam tylko wioski i dzikusów z dziadami brakuje. 🙈
***
A na koniec jeszcze tak w kwstii kształtów. Pamiętajcie o tym że każdy z nas ma inną budowę i niestety nie wszystko jest dla każdego osiągalne. Dla mnie nieosiągalna jest 50-centymetrowa talia, bo jestem jabłkiem no i mam prawie 180 cm wzrostu. Nigdy nie będę "drobna". Mam szczupłe nogi, a mimo tego t1ght-g@p też odpada - bo mam wąskie biodra. (Szczerze...? Nigdy nie było to dla mnie takie ważne) Owszem między nogami jest przerwa, ale jeśli chodzi o to szczególne miejsce... tam wąska miednica utrudnia sprawę.
Pamiętajcie, bycie szczupłym jest zawsze zdrowsze niż bycie otyłym (zdrowie to była moja główna motywacja choć oczywiście nie jedyna) ale nie wyznaczajcie sobie nierealnych celów i pamiętajcie o tym żeby doceniać i podkreślać atuty tego, co macie!
***
A poza tym jest już nowy kalendarz w poście przypiętym. Nie pozostaje mi nic innego jak tylko pozdrowić wszystkich nocnych stróżów i nocną zmianę na Tmblerze.
Tumblr media Tumblr media
Kotki to sobie lubią pospać. No sleap for you today pożartaa!
Do zobaczenia jutro... A jutro pierwszy DBLK w lutym. Właściwie DBLK weekend 😁.
47 notes · View notes
borntodie523 · 2 months
Text
Moje recovery jednak trochę nie recoveruje. W sensie mam dobre podejście tak mi się wydaje, lubię siebie itp ale coś w srodku KAŻE MI do tego wrócić. Ostatnio coraz częściej nękały mnie myśli żeby nie jeść, w sumie to od początku lipca jakoś. I nie wiem czemu bo jak patrzę na siebie to podobam się sobie, nie czuje się gruba jak kiedyś, nie wiem w sumie nawet do jakiego wyglądu czy wagi chciałabym dążyć. Chyba po prostu strasznie brakuje mi jakiegoś celu i czegoś nad czym będę miała kontrole, jestem osobą którą bardzo pochłaniają jakieś rzeczy, dla których mogę się poswiecic i widzę tego efekty. I mam teraz okropna potrzebę zbicia tej wagi. Nie planuje się głodzić ale wiadomo jak jest się chorym to nie ma się nad tym kontroli za bardzo bo mózg robi fikołki. Ale będę probowac nie wpaść w to znowu. Narazie zwazylam się pierwszy raz od 3 miesięcy i policzyłam ile kalorii na redukcji mam jeść. Wyszło mi 1705. Chyba okej. Zobaczyłam sobie na justcico ze zrzucę jakoś 1,5kg do września. Potem chyba planuje przerwać bo klasa maturalna i nie chce osłabiać sobie koncentracji czy coś.
W ogóle waze 55,5kg czyli jakimś cudem jeszcze mniej niż gdy przestałam się ważyć i stosowałam głodówki itp bo moja ostatnia zapisana waga to 56,2kg a wcześniej 57kg.
Nie wiem czy wiem co robię, chyba nie bardzo ale zobaczymy co z tego będzie. Napewno nie będę tu wstawiać żadnych podsumowań itp. Co jakiś czas pewnie tylko wstawię update jak się czuje
13 notes · View notes
uchovangogha · 4 days
Text
17.09.2024 r.
Zjadłam dzisiaj aż 1400 kcal.
Zabijcie mnie.
Znaczy fitatu pokazuje 1340 ale no zaokrągle do góry bo piłam też słodzoną herbatę miętową a nie wiem ile mama wsypała tam cukru.
I tak nie jest tak źle patrząc na to, ile jadłam w weekend.
No właśnie... Weekend.
Pomimo tego, że jadłam normalnie trzy posiłki dziennie (raczej nie jadłam później między posiłkami, jedynie w niedzielę wafla ryżowego o smaku cebulowym przed kolacją i kawałek Kinder bueno przed obiadem) czułam się nienajgorzej.
Zwykle gdy przychodzi do mnie przyjaciółka, to jestem jakoś bardziej rozdrażniona i zdenerwowana w kwestii jedzenia bo jemy tyle samo a ona waży 9kg mniej.
Teraz było inaczej bo jadłam mniej niż mój chłopak i sprawiało mi to chorą satysfakcję pomimo tego, że jadłam za dużo.
W piątek zjadłam jakieś 1900 kcal jeśli dobrze liczę, w sobotę nie mam pojęcia ale napewno 2k dobiłam (na śniadanie jeśli się nie mylę, zjadłam dwie kromki chleba z serkiem śmietankowym i pomidorem, później na obiad zalewajkę a na kolację buritto).
Niedziela wyszła chyba najgorzej a do tego nie mogłam się załatwić do poniedziałku (wzięłam dulcobis bo no nie mogłam się wysrać trzy dni)
Tęsknię za nim w chuj, już odwożąc go na pociąg tęskniłam. Tęskniłam już jak przyjechał bo wiedziałam że znowu będziemy musieli rozstać się na jakieś dwa tygodnie.
Ryczałam jak głupia.
Wiem, że i tak często się widzimy i ostatnie dwa razy trwały więcej niż jeden dzień ale i tak cały czas mi go brakuje obok.
Chociaż pogoda była dość... Brzydka to spędziliśmy ten czas naprawdę fajnie.
Ale pora wrócić do rzeczywistości... I jeść jak powinnam.
Będę sobie znowu powoli schodzić w dół z ilością kalorii i będzie może dobrze. Moim następnym celem jest schudnąć do naszego następnego spotkania chociaż trzy kilogramy... Żeby ważyć 61kg. Mówię chociaż bo bardzo chciałabym dobić do 59kg do 28.09 ale wiem, że to nie możliwe. Szczególnie jak będę powoli schodzić w dół z limitami ale wiem, że jak rzucę się na głęboką wodę, to rzucę się na jedzenie.
Chcę ważyć mniej jak mnie zobaczy. Żeby zauważył różnice.
Z plusów? Mam wrażenie, że wyszłam trochę lepiej na zdjęciach które robiła nam moja mama. Dalej jestem na nich gruba, ale nie aż tak jak wcześniej. Jest znośnie ale jest dalej źle.
To by było na tyle mojego pierdolenia. Mam nadzieję, że będę pisać tu znowu regularnie i że kurwa schudnę do 28.09. Muszę schudnąć, nawet kilogram ale schudnąć.
12 notes · View notes
plonaca · 12 days
Text
Poniedziałek
Co i za co mnie tak kara?… nie wiem. Obudziłam się w nocy z nietypowym bólem brzucha. Ani to nie był ból „kobiecy”, ani na załatwienie się. Jakoś tak wyżej.
Naprawdę nie rozumiem o co chodzi. Nie przejadłam się wczoraj, chociaż w sumie czułam się pełna po tej sałatce wieczorem, jadłam regularnie, nie jakoś niezdrowo…
Trochę się pomęczyłam aż wstałam. Na zegarku 4:22. No to się dzisiaj wyśpię. A na drzemkę czasu mieć na pewno dziś nie będę. Zajebiście.
Posiedziałam sobie na kiblu, wypiłam gorącą herbatę i znów, ale i tak się nie załatwiłam. Mięta na pewno by mi pomogła, ale musiałam zdecydować się na rumianek, bo mięta okazała się być przeterminowana. A skoro mam o siebie dbać to to chyba byłoby przeciwieństwem…
Wróciłam do łóżka i do budzika o 7:30 usiłowałam zasnąć z kurewskim bólem.
On się obudził i złapał za telefon. Zapytałam czy dobrze spał, ale chyba nie kojarzył, żebym wstawała w nocy. Nagle się przytulił. Wow. Okazało się, że uruchomiła mu się jakaś aktualizacja. Nagle stwierdził, że
Co tu robić, jak telefon nie działa…
Odwrócił się na plecy i odniosłam wrażenie, jakby zdjął spodenki. Ale bałam się odwrócić, bo przy ruchach brzuch nie dawał mi spokoju. Chociaż chętnie podjęłabym się zadania. Żeby zweryfikować sprawę dałam rękę do tyłu i próbowałam go głaskać po klacie. Nie minęła minuta jak mi ją zrzucił, bo aktualizacje się skończyły. No to po robocie.
Wstając jeszcze się przytulił i miałam nadzieję, że może coś zainicjuje. Też bym chciała… no, ale zapytał czy będę jeszcze dosypiać (co było dobrym znakiem, choć i tak pewnie skończyłoby się na lodziku), a ja niepotrzebnie powiedziałam o przygodach nad ranem. Więc wstał. Spodenki miał normalnie, więc w sumie może tylko mi się wydawało. Nie wiem, co myśleć. Znów za bardzo stresuję się tymi tematami, żeby chociaż On miał dobrze… choć najchętniej w obu kierunkach.
Mam nadzieję, że przeczyta uważnie tą wiadomość i coś się wyjaśni w tym temacie.
Poprawiałam ją jeszcze i próbowałam skrócić od rana. Wypiłam kawę. Trudno mi było wytrzymać z paleniem, więc zjadłam kanapkę w czasie gotowania jajek i zapaliłam. Dopiero potem zjadłam jeszcze jajka i kanapki z masłem.
W końcu wysłałam mu tę wiadomość o 11:09 i wyświetlił od razu, ale o 11:11 jeszcze tam poprawiłam jedno zdanie i edycja już nie doszła, więc nie wiem czy nie wszedł wcześniej na masaż. Ciekawe czy zdążył przeczytać przed. Fajnie by było, bo leżąc miałby czas pomyśleć. Chociaż akurat dzisiaj ma o czym myśleć, bo te ostatnie dni przed urlopem pracownika miał odpoczywać, a ma masę spraw na głowie. Znów.
Zanim dokończyłam wczorajszego posta i zaczęłam tego była już 12. A mnie też zajęć dzisiaj nie brakuje…
Zadzwonił po 14, nie odnosił się do wiadomości i pewnie nawet o tym nie myślał, bo doszedł mu dodatkowy problem: psujący się samochód, czym chciał się podzielić.
A dalej to nawet szkoda gadać. Jak muszę gdzieś jechać to zawsze staram się zgrać to z innymi sprawami, żeby oszczędzać czas. I zwykle, dopóki te rzeczy zależą ode mnie, wszystko fajnie udaje mi się zaplanować. A dziś nic się nie kleiło. Wyjebała się podstawowa, niezależna ode mnie rzecz i w sumie straciłam 2h jadąc w korkach w miejsce, w które jutro najpewniej będę musiała jechać znów.
On przyjechał koło 18. Dawał psom smaczki, pytając
- Kto chce cukierki?
- Ja chcę!
Nie omieszkałam się wtrącić.
- Może wieczorem.
Wow. To już coś. Ciekawe czy coś przyswoił. Jak wcześniej dzwonił to coś tam komentował wkurwiając się na auto i telefon, że
Jakieś wirusy kurwa…
Jakby może jednak przyjął do świadomości moją wiadomość. Ale chuj wie. On już grał, jak ja jeszcze próbowałam pracować.
Jak już zaczynaliśmy oglądać serial nawet było miło. Powiedział, że przeczytał wiadomość, ale jadąc autem, więc przeczyta jeszcze raz jutro - chciał to zrobić czekając na auto, którego Mu nie przyjęli do diagnozy. Wow.
Bilans:
Neo (papierosy): ↔️ 9
Dbanie o siebie: ↔️ suple zgodnie z planem, ale brak odpoczynku
Jedzenie: ⬇️/↔️ mało, ale regularnie
Związek: ↔️/⬆️ informacje przekazane, choć nie wiem czy przyswojone, ale jestem spokojniejsza
Choroba: ⬇️/↔️ w dół ze względu na przygody żołądkowe w nocy
Praca: ↔️ poooowoli, ale odrabiam
Inne obowiązki: ↔️/⬆️ zadowolona nie jestem, ale jednak do przodu
Samopoczucie: ↔️ zostawiam równość, bo po nocnych przygodach dzień beznadziejny, ale spokój dzięki wysłaniu Mu wiadomości z tym, co chciałam powiedzieć dużo rekompensuje
7 notes · View notes
skinnyr4t · 4 months
Text
Jak nie bingować? (Poradnik z doświadczenia)
Na wstępie chce powiedzieć, że ogólnie ja miałam bardzo spore problemy z bingowaniem na początku, ogólnie to nie będzie też pewnie nic odkrywczego, ale postanowiłam sie podzielić jeśli to komuś pomoże 🥹
1. Pierwsza rzecz jest taka, że po przejściu na reco miałam kilka podejść do zejścia na niskie limity. Generalnie nie trzymałam się ich długo no i ostatecznie znowu jadłam co popadnie. Natomiast aktualnie wciąż wyrabiam sobie nawyk odmawiania jedzenia kiedy nie muszę jeść itp. Dodatkowo nie schodziłam z limitów stopniowo, co prawdopodobnie jest dość błędne, bo to też może prowadzić do binge'u, tak jak miałam po reco, gdy chciałam znoeu wejść na limity!!
!! Taką jeszcze jedną rzeczą jest to, że przed reco nie miałam napadów z tego względu, że mimo wszystko starałam się mieć bogatą dietę w białko i takie rzeczy, po prostu jadłam bardzo zdrowo, ale limity były wciąż niskie.
2. Lepiej jest zjeść tą czekoladkę/cukierka/ kawałek czegokolwiek niż sobie odmawiać- uwierz mi, będziesz chciałx go tylko bardziej niż za pierwszą myślą. Jakkolwiek niemotylkowo to brzmi, to poważnie pozwalam sobie na coś słodkiego, jakiś mały batonik, czy nawet kinder bueno do dwóch/trzech razy w tygodniu. Jedyny warunek jest taki, że wciąż muszę być w deficycie lub też to po prostu spalić. Nawet zjedząc raz na jakiś czas fast food i spalając to wciąż jesteś na dobrej drodze.
3. Jem raz w tygodniu więcej. Nie siedzę ciągle na limitach 300-600 kcal i spalam, tylko pozwalam sobie w jakieś dni nie ćwiczyć, zjeść więcej tak do 900-1000 kcal, czasami nawet ponad, a na drugi dzień znowu zejść na limit. Przyspiesza mi to metabolizm, plus zmniejszam sobie ryzyko tego, że zjem zaraz za dużo bo nie wytrzymuje z głodu. Przy okazji kiedy już podwyższam limity to przeważnie staram się spalić to różnymi ćwiczeniami lub po prostu bardzo długim spacerem. Polecam wyjść wtedy ze znajomymi albo nawet samemu, założyć sobie słuchawki i wyznaczyć sobie jakąś trasę między sklepami itp.
4. Safe foody uratowały mi życie? Tzn, nie dosłownie chociaż kto wie. Po prostu czując, że mogę mieć binge sięgam po jedzenie, nie trzymam tego, aż wybuchnie w największej postaci, tylko staram sobie zapełnić żołądek czymś mało kalorycznym, mega są w tym sezonie chociaż truskawki i ogólnie owoce, nawet jakiś jogurt wysokobiałkowy będzie super.
5. Zajmuje sobie czas. Generalnie prosto mi mówić zapewne, bo ostatnio jedyne co robiłam to uczyłam się do matur więc zapominałam zjeść, ale to też ma swoje plusy, bo jeśli wystarczająco się na czymś skupisz to zajmiesz swoją głowę na długie godziny i tym samym nie będziesz myśleć o jedzeniu.
6. Dużo wody. To nie kest nic odkrywczego, jak jesteś głodny to warto pić bardzo dużo wody, żeby zapełnić sobie żołądek. Chyba nie muszę mówić, że woda jest o tyle fajna bo wpływa na twoją skórę i nawodnienie organizmu, ale pamiętajcie żeby nie przesadzić z wodą, bo podobno można się od tego zatruć? Nie wiem czy pierdole teraz kocopoły, ale doslwonie słyszałam coś takiego, że wtedy nerki ci nie wyrabiają, więc stay safe i tak😭
7. Kwestia logiki. Może to brzmieć głupio, bo w chorobie czasami tej logiki brakuje i niejednokrotnie dawałam sobie sama wmawiać, że jak zjem jednego batona to nagle przytyje 3 kilo. Nie nie, podepne tu zaraz jeden wpis ziomka (jeśli go znajdę-- JEŚLI WIECIE KTO TO PLS OZNACZCIE!), który bardzo fajnie wytłumaczył jak działają kalorie i ich spalanie. Tak więc w skrócie - jeśli od jednego razu jak poćwiczycie nie stracicie nagle kilograma, a trzeba czasu żeby zobaczyć efekty, tak samo jest z jedzeniem. Jeżeli raz albo dwa razy w tygodniu zjecie więcej to nic, naprawdę. Jedynie trzeba pamiętać o pozbyciu się nadwyżki kalorycznej chociażby ćwiczeniami, spacerem i ucięciem limitu na następny dzień, żeby ciągle być w deficycie.
wpis:3
Właściwie chyba to tyle? Jakby coś mi się przypomniało to chętnie wam wrzucę, trzymajcie sie kochani!
11 notes · View notes
pr6tyy · 4 months
Text
Tumblr media
Hejka motylki 𝄞⨾𓍢ִ໋
Nadal czuję się nie najlepiej, pomimo brania leków. Tak właściwie to muszę je brać bo inaczej wyślą mnie do psychiatryka xD. Chociaż znając mnie i moje upodobania do jedzenia to jadłbym tam jeszcze mniej. Poza tym, nie chcę marnować swoich wakacji na pobyt w szpitalu, chociaż czy to coś zmieni? I tak pewnie będę siedział przed komputerem i oglądał życie innych ludzi, spał, może od czasu do czasu zjem jakiś posiłek, zrzucę kilka kilogramów. Jedyne czego mi aktualnie brakuje to spotkanie się z moją przyjaciółką, nie dzieli nas dużo kilometrów ale niestety ma bardzo restrykcyjnych/surowych rodziców przez co trudno jest nam się widzieć. Nie wiem jak bardzo mogę dziękować za to, że w ogóle się poznaliśmy. Myślę, że nigdy nie poznam takiej drugiej osoby w moim życiu.
Tumblr media
Przez parę ostatnich dni coraz bardziej zacząłem interesować się literaturą. Coraz bardziej mam ochotę przeczytać coś, co zostawi znamię w mojej pamięci (oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu). Aktualnie zamierzam przeczytać swoje wszystkie książki oraz mangi, które posiadam a następnie zadecydować, które chcę zostawić, a które sprzedać. Oprócz tego zacząłem słuchać „Zbrodni i Kary” od Fiodora Dostojewskiego, niezwykle urzekła mnie historia Raskolnikowa. Poza tym, sam język jest bardzo kwiecisty i bogaty co jeszcze bardziej ułatwia wyobrażenie sobie, co główny bohater musiał czuć podczas dokonywania swoich bestialskich działań. Może w przyszłości przeczytam resztę jego dzieł?
Dodatkowo chyba zacznę interesować się łyżwiarstwem figurowym. Sam już nie pamiętam gdzie, ale natrafiłem na jeden z występów Yuzuru Hanyu. To może zabrzmieć głupio ale naprawdę się wzruszyłem i podekscytowałem na widok jego inscenizacji. Gdyby nie fakt, że nie jestem biologicznym chłopcem może udałbym się na jedną lekcje próbną. „Lecz przecież niezależnie od płci możesz uprawiać sport” dla osoby takiej jak ja, która odczuwa dysforię płciową dosłownie każdego dnia, nawet uprawianie sportu bywa katorgą połączoną z niekończącym się dyskomfortem. Nie mógłbym ćwiczyć w binderze, prędzej bym zemdlał bądź dostał zadyszki więc według mnie nie warto ryzykować.
Tumblr media
Jeśli mówimy o niejedzeniu to jest u mnie bardzo słabo, brak mi motywacji i mam poczucie beznadzieji ale może w końcu w tym tygodniu się za to zabiorę.
Wciąż czuję się samotnie, cały dzień przytulam tego jednego, wygniecionego pluszaka tylko po to, by dać upust swojemu odosobnieniu.
Dodatkowo niezwykle dziękuję wam za nowych obserwatorów (jest tu was aż 191!) oraz, za wsparcie pod ostatnim postem ♥︎ to naprawdę dużo dla mnie znaczy.
Bajo motylki, dbajcie o siebie i swoich bliskich ˚ʚ♡ɞ˚
P.s trochę się rozpisałem, co? :p
11 notes · View notes
jazumst · 7 months
Text
Ile jest człowieka w człowieku?
Żeby Was chuj nie strzelił. Jest niedziela. Miałem dać sobie spokój z pracą, ale... Posłuchajcie:
Znów wielki urósł we mnie potwór. Ilość zewsząd otaczającego jadu pali moją duszę. To już nie są pojedyncze ukąszenia. Ja stoję w basenie wypełnionym trucizną, a nad nim unoszą się trujące chmury. Nie ma już możliwości ucieczki. Nie da się uodpornić. Czeka mnie porażka albo mutacja.
//
Szefostwo wraz, a jak, Kierowniczką wyświadczają wielkie świństwo Lerze. Rozchodzi się o to, że Lera z końcem tego miesiąca kończy u nas pracę. SWS zatrudnił dwie dziewczyny, o których może kiedyś, więc z powodu "nadmiaru" opierdalających się pracowników wysyła Lerę na MST. Ale nie jest to takie zwykłe zesłanie. On jej nic nie powiedział. Powiedział za to Kiero, która ma to trzymać przed wszystkimi, w tym Lerą, w tajemnicy. Ale Lery w poniedziałek ma już u nas nie być. Kiero jednak wygadała się Lerze, i zaleciła jej "zagadać SWS". SWS był, ale do Lery się nie odezwał. Ta żyje teraz w stresie, bo nie wie czy przyjść do pracy do nas w pon czy nie przyjść. Na MST w ogóle nie chce iść, bo ją tu prześladują, i SWS o tym wie. No i ona nie chce się dowiedzieć w ostatniej chwili. Sami rozumiecie. - Sytuacja jest na tyle chujowa, że Kiero użyła słowa "zbędna".
//
Od lat powtarzam tym kurwom pierdolonym, że ni chuj nie umieją w stosunki międzyludzkie. I niech mi o szczerości nie pierdolą, bo jak im zaprezentowałem rozdział szczerości w ich wydaniu to się śmiertelnie obraziły i złożyły na mnie skargę. Krótko mówiąc im wolno, tobie nie.
//
Jest wiele dziedzin w których ich hipokryzja i brak empatii budzą we mnie prawdziwą bestię furii i obrzydzenia. Wyciągnę tu na przykład gratis od przedstawiciela. Tam nie mówię o tych szmatławych, które oddajemy SWS. Za ten kawałek łacha zrobiła się afera, że wziąłem. Ale jak Kiero wynosi flaszki od przedstawicieli to jest dobrze. "Ona dostała". I chwali się tym, lepsza się czuje. Nie daj boże, że jednak ty coś dostaniesz.
//
O jak mi teraz brakuje brzegu morza! Bym mógł ulżyć sobie. Wywołać morski sztorm i oczyścić się z tego jadu. Z tej niechęci, z obrzydzenia, ze wzgardzenia. - Czuję to, niemal mogę to zobaczyć. Wręcz idę już po trupach niosąc sprawiedliwość ich księgi. I tego się boję.
Tak wielki urósł we mnie potwór.
12 notes · View notes
an0r3xi4 · 11 months
Text
15.10
Hej. Wybaczcie, że ostatnio jest mnie tu mniej... to się wiąże z tym, że ja czuję się coraz gorzej psychicznie. Nic nie idzie po mojej myśli i tak, jakbym chciała. Odbija się to na mnie bardzo... Wróciłam do sh. Czuję się z tym okropnie, ale przyszedł moment w którym po prostu nie wytrzymałam i "wytargałam" sobie skórę maszynką w dwóch miejscach, także cudownie to wygląda. Nienawidzę tego. Myślałam, że jestem już czysta, jednak się pomyliłam.
Czuję się, jakby cała radość ze mnie zeszła. Jakby cała odwaga poszła w pizdu. Jedyne, co teraz czuję to okropny lęk, smutek i rozdrażnienie. Zdarzyło mi się już jeść i wymiotować... Mój wygłodniały organizm "rzucił" się na jedzenie ("rzucił" bo to było może 500 kcal, więc tak nie do końca) i dostałam okropnego poczucia winy... więc zwymiotowałam: jeden raz, drugi raz, trzeci raz. Dzisiaj jeszcze nic nie zjadłam i nie zamierzam. Czuję się naprawdę źle gdy zjem chociaż jedną nadprogramową kalorię. To psuje mi mój plan w głowie i wtedy mam ochotę rzucić się pod autobus. Ahh ten perfekcjonizm życiowy. Coś we mnie jest bardzo nie-tak i czuję się z tym okropnie. To ten stan, kiedy oddech jest za bardzo wymagającą czynnością do zrobienia i go przeciągam w czasie, bo brakuje mi energii nawet na to.
Co na to Michalina?
Cóż. O tym wolę nie mówić, bo nas to dość ostro poróżniło. I tak poróżnione względem siebie "istniejemy", bo nawet o życiu nie mam prawa mówić. W ogóle o niczym nie mam prawa mówić.
Jestem zrezygnowana, wczorajszy dzień spędziłam w derealizacji (taaak, suuuuper było. Dopiero po 23:00 mi przeszło), a dzisiejszy po prostu w depresji. Nie mam siły na nic, nawet na to żeby pić wodę, ale! Wstałam i zrobiłam sobie zielonej herbaty. Może kiedyś mi to przejdzie... Może...może.
EDIT: No i byłam na wyborach. Mam nadzieje, ze każdy z Was, kto ma już prawo głosować był w celu zmienienia naszej przyszłości. Bo to będzie nasza przyszłość, a dlugoPiSy jej nie zbudują.
Buźka ;)
44 notes · View notes
skelemouze · 8 months
Text
✣ 15.01.2024 ✣
Tumblr media
zjedzone: ≈0 spalone: 320 bilans: -320
Cześć. Nie było postów przez dwa dni bo było mi wstyd w ogóle się tu pokazywać. B*Iim14 powróciła, a ja naiwnie myślałem że się jej pozbyłem. Nie ma co o tym dużo rozmyślać. Stało się, dlatego dziś zrobiłem fasta żeby to jakoś odpracować. Nawet gdybym chciał to już nie mam siły iść na siłownie, więc miejmy nadzieje że rzyganie oraz gł*d*wka to naprawią. Nie chcę nic słyszeć o zwiększeniu limitów. A co do tego fasta to i tak pizda ze mnie bo piłem napoje bez cukru, czyli bardziej chyba lq fast. W dupie to mam szczerze mówiąc.
Straciłem kolegę. To już był mój ostatni, nikogo innego nie mam. Odszedłem bo szczerze mówiąc stał się strasznym chujem i wprawiał mnie w dyskomfort. No i co dalej? Nie chce mi się żyć, czuję się fatalnie, yada-yada. Nie będę was dręczyć kolejnymi wypocinami o tym jak mi źle. Zmusiłem się do posprzątania swojej nory bo brudny pokój to też powód do stresu. Ciągle myślę o matmie, o tym że muszę się uczyć a ja skubany nic nie robię. Myślę o tym jakim leniem i nieudacznikiem jestem. Myślę o tym że jestem kanalią i najgorszym ścierwem. Że nie jestem nic wart. Jak mam poczuć się dobrze z sobą samym? Dlaczego szczęście nie może być trwałe, albo chociaż spokój? Jakaś akceptacja? Mówię to jak gdybym nie miał zaburzeń polegających na nienawiści do własnego ciała, żywiących się poczuciem jakiejkolwiek kontroli. Jaja jak berety. Tak w ogóle to wróciłem do rysowania, co jeszcze bardziej mnie dołuje, bo jeśli chodzi o moje umiejętności plastyczno-artystyczne to szkoda gadać. No trudno, muszę coś zrobić z tym że moje ulubione postacie mają mało fanartów i contentu brakuje. Nowe zainteresowanie starym fandomem mi się trafiło, i dobrze, bo w końcu mogę odciągnąć myśli od rzeczywistości. A tak to jak nic cię nie interesuje to nie masz o czym myśleć, tylko o tym jak marna jest sytuacja. Choć i tak mam momenty w których kładę się na podłodze i tak sobie myślę o tym że fajnie byłoby zniknąć. Albo jadę autobusem, patrzę przez okno i rozmyślam nad sensem czegokolwiek.
Mniejsza z tym. Chudej nocy, motylki.
13 notes · View notes
kasja93 · 1 year
Text
Cześć
Tumblr media
Gdy o 23 zadzwonił budził nie wiedziałam gdzie jestem i jak się nazywam, ale szybka przebieżka wokół zestawu mnie rozbudziła. Na szczęście nie trafiłam na żadnego „żartownisia” co by mi wypiął siodło. Nie jest to trudne dla kogoś kto się zna a pociągnięcie wajchy skutkuje, że naczepa odłącza się od konia. I jak się nie rozłoży na naczepie nóg to pierdyknie ona jak światowa gospodarka za całkiem niedługo. Zawsze sprawdzam czy wszystko jest tak jak powinno nawet po 5 minutowej wizycie w toalecie albowiem popaprańców na tym świecie nie brakuje.
Tumblr media
Pojechałam na załadunek i tak patrze, przyglądam się i okazuje się, że kiedyś już tu byłam. Jakieś dwa lata temu. Pewnie bym tego nie zapamiętała, ale wtedy właśnie miałam mały problem - albo raczej ładujące mnie głupole. Załadowana podjechałam i okazało się, że towar się posypał bo był źle załadowany w połowie naczepy bez możliwości zabezpieczenia by nie poleciał. No i jedna paletka zrobiła hyc o podłogę xD kazali mi wracać skąd przybyłam co mi było obojętne. Szefowi zrekompensowali podwójnie trasę i wszyscy byli zadowoleni. Prawie wszyscy bo zapewne ładujący dostał bure z góry na dół o ile nie pojechali mu po wypłacie.
Na szczęście tym razem obyło się bez problemów. W spokoju pozwolono mi wypić kawę i przeczytać kilka rozdziałów Halnego nim odesłano mnie z kwitami do kolejnego miejsca. Tam również bez problemów, wzięłam prysznic a po rozładowaniu wyjechałam na parking czekać na kolejne wytyczne.
Tumblr media
Zjadłam sobie zupkę instant - kurkową. Była spoko. Akurat zjadłam i pozmywałam, gdy przyszło info co dalej :) Miałam podjechać najbliższej jak się da skąd przyjechałam :) czyli na ten sam Amazon o którym pisałam na początku.
Stanęłam na parkingu 20 km przed załadunkiem i zaczęłam tzw pauzę weekendową. Nie będę Wam tłumaczyła zależności ilości przejechanych godzin w stosunku do dni pracujących względem godzin jakie musimy odebrać w stosunku do odpoczynków tygodniowych bo mózg się od tego lasuje. Bez kitu mi ogarniecie tego zajęło prawie rok po zdaniu egzaminów xD a i tak przepisy w przeciągu ostatnich 7 lat zmieniły się kilkukrotnie. Ekspertem nie jestem, ale znajomi po fachu dzwonili nie raz zaczynając słowami „Kaśka bo plan jest taki a taki i dzwonię bo wiem, że kto jak kto, ale ty powiesz jak zrobić by było dobrze oraz miało ręce i nogi”. Zbyt wiele kombinacji alpejskich za mną bym nie doradziła.
Aktualnie tylko dwie osoby z branży wiedzą o tym, że wróciłam do zawodowego przemierzenia kilometrów. Moja przyjaciółka (ta co ją ze Szwecji ściągałam) oraz mój przyjaciel (ten co razem pracowaliśmy u Suchotnicy Niemieckiej). Są to moje totalnie safe person. Narazie chce tylko z nimi rozmawiać
Tumblr media
Przejeżdżając przez Hamburg (na fotce most tzw Wisielec) zdałam sobie sprawę jakie miałam szczęście, że typ od kontenerów mnie olał. Gdybym wzięła robotę od niego to bym się bujała między Hamburgiem a Brenerhaven. Zapomniałam już jak „fajnie” się jeździć po obwodnicy tego pierwszego. Hamburg jest w remoncie niezmiennie chyba od lat 80 tych xDDD Tragedia… chociaż bardziej tragikomedia. Dziś i tak miałam szczęście bo Hamburg za pierwszym razem przeleciałam nocą (jest takie nawet takie powiedzonko- co łączy niemieckie kobiety i autostrady? Najlepiej przelecieć nocą xD), drugim zaś razem nad ranem i ruch był umiarkowany jak na sobotę przystało. W tygodniu można odstać w korkach nawet dobre kilka godzin.
Tumblr media
Po 5 godzinnej drzemce postanowiłam sprawdzić na satelicie okolice. Okazało się, że można bez problemu wyjść na spacer z przy autostradowego parkingu na którym koczuje. A wiadomo jak sobota to do Lidla, do Lidla… Nie potrzebowałam niczego, ale pójście do sklepu motywowało mnie do spaceru. Kupiłam kimchi, jabłka, owoc granatu oraz paczkę prażynek (?) krabowych.
Tumblr media
Patrząc na naród Niemiecki często dochodzę do wniosku, że są zdrowo popaprani. Jakby tak spojrzeć co się odwala na parkingach to można byłoby pomyśleć, że to naród koczowniczy. Gdy tylko zbliża się weekend odpalają swoje pojazdy jak najgłośniej trzaskając przy tym drzwiami by każdy Hemlut tudzież Ahmed w sąsiedztwie wiedział, że wyjeżdża wraz z rodziną na wycieczkę. Owa wycieczka to najczęściej podróż na zajszczany parking gdzie z ochoczą rozkładają na trawce koce i jedzą kanapeczki robiąc sobie selfiaczki pod takim kątem, aby widać było tylko zieleń xD cały niemal naród tak się w weekendy bawi. Mówię wam ja to czasem nie mogę na to patrzeć zwłaszcza, że wiem co w nocy moi koledzy robili na ten trawnik xD
Tumblr media
Jedzeniowo póki co wpadła tylko zupka chińska z rana. Pije dużo wody. Szczerze mówiąc w domu mniej bałam się jeść bo miałam więcej ruchu. Tu boje się, że jak zacznę jeść to przytyje a przecież mam jeszcze tyle do zrzucenia… kupiłam te jabłka by jeść chociaż jedno dziennie do powrotu do domu. Wiem, że nawet gdybym zjadła więcej, niż tą cholerną zupkę czy coś innego to nic mi nie będzie bo nie przekraczam tego co spala organizm podczas samego bytowania. Zastanawiam się do powrotu bilansów dziennych. Mieć ścisłą dietę tak powiedzmy max 600 kalorii a wracając na te 3 dni do domu z trasy mieć lekkie cheat day. Muszę to przemyśleć
23 notes · View notes
darcanetwinq · 10 days
Text
•🌃🌟🌑🌟🌃•
Początek, który rozpoczyna koniec...
Hejka, to znowu ja. Pani Twinqowa...
Wiem że nikt mnie nie czyta, bo mój ostatni blog miał równe zero notek, ale nie przestanę tego robić, bo to sprawia mi bardzo dużą przyjemność. Pisanie blogów pozwala mi sie otworzyć. Czuje że nie musze ukrywać moich emocji i lepiej przelać je na klawiaturę.
Jeśli ktokolwiek to czyta, to bardzo dziękuje. Marnowanie cennego czasu na czytanie marnych wypocin zwyczajnej nastolatki jest bardzo chojne. Dziekuje. Pisząc te blogi czuję się bardzo dobrze
Inaczej to się czuję w innych kwestiach? Jakich? Wielu. Czuję, że od kiedy wróciłam do tego zatłoczonego miejsca mam się o wiele gorzej. Pierwszym powodem jest to, że łatwo sie orzebodźcowuje... A drógim...
Chłopak M
Poznałam go rok temu przed rozpoczeńciem, kiedy podrywał moją bestie. Od razu sie zakumplowaliśmy i nie byłam jedynym dziwakiem w szkole. Oboje szaleliśmy, cieszyliśmy się każdym dniem i nawzajem wspieraliśmy się. Było mi dobrze w jego towarzystwie. Był tylko moim przyjacielem i nie zamierzałam tego w jaki kolwiek sposób zmieniać. Chłopak M zawsze tu był... Dopóki...
Rozumiecie te klimaty... Alkochol, papierosy i takie sprawy. Te substancje niszczą ludzi, jak i też relacje. Pewnych rzeczy nie da sie zapomnieć. Zmieniają wszystko. Mimo że się przeprosi, już nigdy nie bedzie tak samo.
Chłopak M dorosnął, wyszedł już z naszej szkoły i mam z nim dosyć dziwne relacje. Nie mam do niego żalu, w końcu każdy kiedyś musi przez to przejść. Ja też jestem mądrzejsza niż na przykład rok temu. Ale nadal tak słabo sobie radzę że muszę mieć słuchawki wygłuszające, gniotka i pluszowe zabawki przy sobie ... Wcześniej tak nie było... Przed naszym rozstaniem było źle, ale chyba nie aż tak...
Chłopak M to nie ta sama osoba... Teraz czuje sie sama i porzucona... Ten okres w moim życiu nie zapowiada się dobrze. Ten semestr będzie cieżki...
Chlopak M nie jest jedyną rzeczą, którą straciłam wraz z tym rokiem szkolnym... Jest tu też ktoś inny i bardzo ważny. Czyli mój serdeczny przyjaciel, Chłopak V.
Chłopaka V poznałam w bardzo dziwny sposób. Otóż, byłam z chłopakiem M sprawdzić, czemu dookoła pewnego bloku było tyle służb. Okazało sie że pewien mężczyzna chciał skoczyć... (Na szczęście nic mu sie nie stało). Chłopak V też tam był. Chłopak M znał go, więc zaczęliśmy gadać... Okazało się że mamy naprawdę wiele ze sobą wspólnego. Ja lubię linkin park- on też. Ja tworzę muzykę- on także. Nie wejdę w nim w związek. Nigdy. Ta relacje to coś wiecej, ponad to... Czemu? Bo jak zerwiemy to może nas to rozłączyć, plus nie podoba mi się fizycznie...
Ale jest problem. Chłopak V jest 2 lata wyżej z edukacją niż ja, wiec także ma więcej spraw na głowie. Nie może sobie pozwolić na częste wychodzenie ze mną, a podczas wakacji robiliśmy to niemalże codziennie... Brakuje mi go. Tęsknie... Nam nadzieję, że kiedyś bedzie miał wolną chwilkę...
Szkoła jest straszna. Zespół aspargera i 7-8 lekcji nie przypada mi do gustu, myślac o wszystkich dodatkowych które mam... Chce do Chłopaka V. Nie wspominam o M, bo to teraz inna osoba. Nadal pomoże, ale już nie w ten sposób.
Miło mi było się tym z wami podzielić
~Pani Twinqowa 11IX2024
•🌃🌟🌑🌟🌃•
Tumblr media
(nie jestem autorem zdjęcia. Źródło: pinterest)
4 notes · View notes
poznajezycie · 11 months
Text
nie wiem czy starczy mi sił na tą walkę . powoli przegrywam sam ze sobą...
Taki mały update z tego co się u mnie działo od ostatniego wpisu:
Zbieram siły w sobie by rozstać się z partnerką , matką moich dzieci. Poszedłem do Pani prawnik by mi wszystko wytłumaczyła i wyjaśniła mi jak będzie u mnie wyglądać sytuacja po rozstaniu.
Najbardziej boli mnie stan jak patrzę na dzieci to same łzy mi lecą, że muszę odejść od nich oraz, że oni będą kartą przetargową aby ujebać mnie w alimentach i innych sprawach. Rozrywa mi serce bo tak ich pokochałem, że nie wiem jak to będzie wyglądało wszystko. Najgorsze jest w tym wszystkim, że jestem sam. Rodzina się odkręciła ode mnie, znajomi i nie wiem jak to ogarnąć aby stać mnie było coś wynająć itp. totalny rozpierdol mam na bani. Nie mam z kim porozmawiać aby wyrzucić ten ciężar z siebie.
2. SZKOŁA - OFICJALNIE JESTEM FOTOFRAFEM ! zdałem państwowy egzamin zawody i zdobyłem to 💪 Teraz kończę grafikę ale nie mam sił i czasu by podejść w najbliższym czasie do egzaminu. Przesuwam to w czasie 🙂 ale i tak jestem z siebie dumny , że pomimo wychowania dzieci , ciągnąć dwa etaty znalazłem czas na szkołę i ukończenia tego co było moją wisienką na torcie chodź z wyniku nie jestem w pełni zadowolony bo znam swoje umiejętności ale nic się nie uczyłem więc poszedłem z wolnej stopy na free do egzaminu więc nie dziwię się.
3. ZDROWIE zniszczony, zdeptany, zmolestowany psychicznie jestem. Po wielu latach zapisałem się do psychiatry. Czekałem ponad półtora miesiąca na wizytę i wczoraj odbyła się ona. Opowiedziałem jak wygląda moja sytuacja życiowa, co mnie sprowadza do doktora i co mnie ucieszyło bo Pani doktor powiedziała, że padłem ofiarą ghostlightingu. Ze mną jest wszystko okej. Nie muszę robić testów, nie muszę brać psychotropów tylko przepisała mi skierowanie na psychoterapię aby podbudować mnie w tym okresie jakim będę potrzebował pomocy specjalisty ale tu kolejki za rok dopiero abym mógł się dostać ale będę kombinował aby to jakoś przyspieszyć ten proces :/ 4. U moich rodziców nie dzieje się za dobrze. Mama przyznała się mi , że ojciec próbuje ją bić. Znęca się psychicznie nad nią. Nie wiem jak mam jej pomóc. Nie dość, że mam swoich problemów masę to jeszcze jak to się dowiedziałem to ścięło mnie z nóg. Totalnie nie rozumiem co się wydarzyło u nich, że mają między sobą kosę. Martwi mnie, że może dojść do jakiejś tragedii. 5. Finanse - przez ten związek oraz to, że posiadam dzieci popadłem w mega długi. Mam około 20 koła długu już. Pomimo, że pracuje na dwa etaty to ciągle mało bo ciągle ja muszę wszystko finansować ( bo ona mając 1000 plus i 1000zł dziecko plus 2000 od zusu to nie wiem na co przepierdala kasę a jak zwrócę uwagę jej na to i przedstawiam jej moje problemy finansowe to jestem najgorszy) i tu pojawia się kolejny problem, że jak odejdę od niej to sąd może spojrzeć na moje zarobki za ostatnie miesiące i dojebać mi alimenty w których się nie wypłacę. Gdzie tu sprawiedliwość? Siada mi zdrowie, byłem u lekarza bo mam chujowe wyniki z krwi. Mam skierowanie do neurologa bo mam zawroty głowy i mega mam kucie i pieczenie w klatce. Miałem robione ekg ale tu nic nie wyszło. Powoli tracę nadzieje na lepsze jutro, na lepsze życie. Powoli brakuje mi sił i jak nie dotrwam to poinformuje was. Mam dość już życia. Nie umiem znaleźć rozwiązania na te problemy, które mnie dotknęły. nie przypuszczałem, że jedna osoba może tak zniszczyć drugiego człowieka... dziękuje, że jesteście <3 jesteście moim tlenem. staram się być u was jak tylko mi czas pozwala a jego mam dostatecznie mało.... "karuzela życia trwa nie będę się przejmował tym czego jeszcze nie ma nie chce się zatrzymać nie wiem kiedy wysiąść mam a jak spadnę no to wstanę i zacznę od zera"
https://www.youtube.com/watch?v=RNPQJvrA-uo
16 notes · View notes
tearsincoffe · 10 months
Text
[04.12.2023]
Dobry wieczór moje miłe Motylki! 🦋
Myślę, że adekwatnym słowem do opisania tego dnia będzie "frustracja". Wychowawczyni przez swój brak zorganizowania przekłada nam wycieczke częściej niż niektórych księży przenosi się z jednej parafii na drugą. Pierwotna data, środa, tworzyła idealną harmonię z moimi planami lecz niestety, skończyliśmy na piątku. CAŁKOWICIE MI NIEODPOWIADA TAKI DZIEŃ WOLNY! Może stane pod bramą domgając się indywidualnych zajęć tego dnia? Nawet fakt, iż zamiast pierogów ruskich były w domu te z kapustą i pieczarkami wyprowadził mnie z równowagi. Zadajecie sobie pewnie pytanie jak ten rozczeniowy bachor Thalia poradzi sobie w dorosłym życiu? Jako powyżej opisany szczeniak sama nie mam pojęcia... aż wstyd się przyznawać. Równo z godziną siedemnastą wybił koniec mojego postu, oh jak marzyłam aby go przedłużyć. Nazwijcie to głupią wymówką ale jedynie myśl o poprawie ocen przeprowadziła mi kolacje przez gardło.
Tumblr media
Wynik nie jest porywający ale jeszcze wszystko przede mną! Ferie będą moim osobistym obozem dla grubasów którego będę zarówno katem jak i więźniem. Ciągnąc temat mamy ponieważ wokół niej obraca się moje życie towarzyskie 💀 bezproblemowo żartujemy o Anie. Jeszcze chwila a zaczne jej pokazywać memy z Tumblera. Chociaż aby nie robić z siebie takiego stereotypowego "ciele na niedziele" muszę oddać, że to ja izoluje się od znajomych. Pewnie są zmęczeni, iż raz przychodzę jako dusza towarzystwa której wszędzie pełno (może zapełniam im kadr nie przez charyzmę a kilogramy...) aby na drugi dzień udawać, że ich nie widzę. Dobrze mi samej, rolę samotnego wilka doskonale od wczesnych lat podstawówki i chyba tą Thalie lubie bardziej od otwartego na nowe znajomości odpowiednika. Miła (dla mnie) anegdotka sprzed paru godzin; ślepy los podyktował mi w losowaniu mikołajkowym dziewczyne z którą, lekko mówiąc, mam bardzo na pieńku, właściwie do tego stopnia, iż prędzej czy później głowa którejś z nas zostanie na ów drewie ścięta. Jakąś klasę zachować trzeba więc zakupiłam ładną torbę prezentową, mange której sobie zażyczyła oraz jej pięte Ahillesową, słodycze. Przypadkowe czekoladki od Milki które mają tylko 757kcal, mojej wygłodzonej satysfakcji to nie wystarcza. Udałam się więc do sklepu w którym, co ważne, pracuje jej matka. Wybrałam najobfitszą w kcal czekolade z ulubionej firmy mojej ofiary i szczęśliwa popędziłam do kasy. Wspaniałomyślnie nieświadoma rodzicielka mej drogiej koleżanki siłą wręcz zachęcała mnie do sięgnięcia po odpowiednik z przeceny. Naturalnie zapewniwszy, iż ma dobrą datę ważności. Chyba nie wyrwała paru kartek z kalendarza ponieważ bomba kaloryczna zakończyła ważność 26 listopada. Ktoś tu będzie zdziwiony jak ósmego grudnia trefny produkt zapuka do jego drzwi. Chociaż szanse tego są marne. Obstawiam, że obdarowywana dziewczyna pochłonie zawartość razem z papierkiem jeszcze na tej samej lekcji. Brakuje wam motywacji? Pomyślcie o powyżej opisanej. Osiemnastolatka ważąca około 130kg przez pewien okres musiała do szkoły przychodzić podpierając się o kijkach. Muszę coś jeszcze dodawać? Mój słodki upominek ma łącznie 1321kcal jakby kogoś to nurtowało. Ręce mnie świeżbią aby ją czymś jeszcze podtuczyć... Oh, aby nie przedłużać bardziej sprzedam Wam tylko jedną cenną mądrość jaką nabyłam zbyt późno dla własnego dobra, ZAWSZE SPRAWDZAJCIE DRUGĄ STRONĘ KARTKI, ZAWSZE!
Limit: 250kcal.
Spożyte kalorie: 237kcal.
Spalone kalorie: 498kcal.
Bilans: -261kcal.
Proszę, proszę a kto tutaj miał nie robić bilansów aby się nie nakręcać? Będę płakać przez tak niską liczbę całą noc? Bardzo możliwe.
Chudej nocy Motylki! 🦋
12 notes · View notes