#brak wyrzutów
Explore tagged Tumblr posts
przezroczysta · 2 months ago
Text
Tumblr media
137 notes · View notes
uglyangel2 · 8 months ago
Text
Wyrzuty sumienia po jedzeniu<<
Brak wyrzutów sumienia po jedzeniu<<<
285 notes · View notes
pozartaa · 3 months ago
Text
03.08.24 UTRZYMANIE WAG1 dzień 520. Limit +/- 2100 kcal.
Wybrane posiłki:
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
przerwa w liczeniu kalor1i dzień 26
No i mój jeden dzień przerwy nastał. Jutro znowu do roboty. Pospałam do 11:00 i ogarnęłam pudełka na jutro i po jutrze. Później poszliśmy na zakupy.
Dzisiejszy post to zdecydowanie jeden z tych: "wróciłam z pracy - zrobiłam pierdoły - jestem zmęczona- idę spać"
***
Ostatnio widziałam że niektórzy z was podejmują się wyzwania "Miesiąc bez cukru". Kochani, kibicuje każdemu kto chce to zrobić.
Jako osoba która nie ma parcia na słodycze - bo nigdy nie miała (moją zgubą było zdecydowanie pieczywo) - widzę jak bardzo czasami te batoniki, lodziki, ciastka potrafią psuć wszelkie dobre intencje dotyczące diety i zdrowego odżywiania.
Uzależnienie od cukru to jest PRAWDZIWE uzależnienie - nie zachcianka, nie brak silnej woli. Pattern jest dosłownie taki sam jak przy innych "poważniejszych" używkach. Mam stresa - zjem czekoladę. Smutno mi - zjem czekoladę. W naszym mózgu tworzy się taki sam wzorzec radzenia sobie ze stresem jak przy alkoholu czy narkotykach.
Dodatkowo, ktoś kto próbował poważnie zerwać ze słodyczowym nałogiem doświadcza "zespołu odstawiennego" - organizm przyzwyczajony do wyrzutów insuliny i cukrowego haju nagle funduje nam zmęczenie, rozdrażnienie brak skupienia.
Także jeszcze raz Wam kibicuje i zapewniam, że ten challanege wam się opłaci i na koniec sobie podziękujcie.
Jeśli chodzi o mnie - lubię słodki smak jak każdy żywy człowiek. Ale zdecydowanie żal mi kalor11 na batonika, który ma 300 jak mogę w to miejsce zjeść całkiem spory i wartościowy posiłek.
Tumblr media
Dobrej nocy wam życzę!
29 notes · View notes
mikoo00 · 11 months ago
Text
Nie spalem do 4 w nocy
Miałem ostry zjazd po tej euforii bo tak naprawdę powiedziałem wiele rzeczy których żałuję i normalnie by nie powiedział
Się czułem jak bóg jakbym był najlepszy
A potem załamanie i powrót myśli, które miałem wcześniej odnośnie rocznicy czyli,, Nie zasługuje",, nie chce",, nie stał się cud",,, nie zmieniłem na tyle rzeczy w życiu by wgl być dumny i jedyne co to przestałem wegetować jak przez lata jeszcze zanim pilem",, jedyne co to zaczolem robić to co ludzie normalnie robią w wieku 18/19 lat Pierwsza praca Normalna Gadka z ludzmi brak jakiś mocnych załamań nerwowych a jak już są to i tak inni są wstanie funkcjonować"
Ale to dobrze bo wolałbym teraz być spokojny i jakoś nauczyć się zapanować nad nadmierną radością by po prostu nie odpierdalać i nie czuc się depresyjnie przez to
Teraz nje mam siły na nic i nie mogę znieść wyrzutów sumienia Chce mi się ryczeć cały czas bez powodu
Stabilność emocjonalna u mnie jest utożsamiana z pustką i nudą
To źle Musze przestać popadać w skrajności w skrajność i być uzależniony i od cierpienia i od euforii
Jak jest za dobrze to jest do dupy taka prawda Jak jest chujowo to jest źle Ani to ani to mnie nigdzie nie zaprowadzi a więcej mogę szkód narobić innym i samemu sobie
Dosłownie obsesyjnie już myślałem o tym ze za niedługo minie rok Wolałem jak było wtedy gdy z zbliżałem się do 9 miesiąca Na spokojnie i niech sobie życie plynie
To nie jest jakiś cel bardzo duży sam w sobie bo wiele alkoholików jest wstanie tyle nie pić ale jako, że siebie nie zmieniają dalej cierpią, więc liczba nic nie znaczy a jedyne co można świętować to to, że nabyło się nowe doświadczenia i poprawiło się swoją jakość życia oraz jest to dzień, w którym mogę wyrazić wdzięczność tym, którzy mi pomogli
Ale nie mogę oczekiwać od tych osób jakiejś dumy czy poklasku czy potwierdzenia, że jednak jestem wartościowy tylko dlatego, że osiagniołem rok trzeźwości
Nie chce być egocentrycznym zjebem
27 notes · View notes
tearsincoffe · 8 months ago
Text
Dobry wieczór moje miłe Motylki! 🦋
[17.03.2024]
Przytyłam. W miejsce kropki mam szczerą ochotę wstawić słowo "przepraszam". Nie zliczę ile razy padły w moją stronę słowa "teoretycznie jesteś człowiekiem myślącym powinnaś potrafić przestać się obżerać" - sugestia jakobym miała kontrolę. Wcale tego nie czuję, ster jest gdzieś daleko poza zasięgiem moich rąk. Jem i nie myślę, tępo przeżuwając. Tak zamknięta w pokoju nie różnie się niczym od roślinki lub prymitywnego zwierzęcia o które moja mama się nie prosiła.
Mama - u mnie temat rzeka. Ostatnio preferuję słowo "koleżanka". Wspólnie się śmiejemy, kochamy ponad życie aż przychodzi malutki zgrzycik. Wtedy na wzór stereotypowych damskich przyjaźni przedstawianych w komediach dla nastolatków z lat 90' mamo-kumpela dźga moje plecy aby później bez słów skruchy przyłożyć do ran gaze (bądź i to nie). Przecież sobie wymyślam, przesadzam, nic takiego nie miało miejsca a ja jak zawsze koloryzuję. Miłość i nienawiść, przyjaźń i rywalizacja, nigdy córka i matka. Maszyna kreująca wyrzuty sumienia nie zwalnia, choroba. Nowotwór złośliwy który (cytując słowa byłej wychowawczyni rzucone wrogo na łamach klasy) pozwolił mi zdać. Jakbym była niewdzięczną smarkulą wykorzystującą chorą matke. Mam ochotę krzyczeć i zaprzeczać lecz równie szybko knebluje mnie samorealizacja, Thalia przecież to prawda, jesteś potworem, marnujesz istnienie nie tylko sobie lecz matki również. W takich chwilach z dziwną obojętnością wypatruje śmierci. Tak byłoby lepiej wszystkim.
Koniec, łono Abrahama, sen wieczny, kres, ostatnia godzina, zatracenie - etc. Mój największy lęk. Kolejny dowód obłudy. Wstyd mi, iż kiedyś podczas "typowej fazy emo, wieku wczesnomłodzieńczego" (lubię spłycać ten rodział mego życia do prześmiewczej nazwy "edgy". Wtedy problem nie istnieje) miałam odwagę szarpnięcia klamki drzwi za którymi kryje się prawda ostateczna a dzisiaj wychodowałam sobie żałosną wolę życia. Całkowicie nieuzasadnioną. Szkołę zawaliłam, codziennie pogarszam sytuacje jakby z premedytacją, wizji przyszłości brak równie co chęci oraz talentu. Ja już nawet nie pragnę życia. Bycia częścią społeczeństwa, relacji, uczuć, wrażen. Chciałabym przeżyć. Moja wizja utopi mieści się w czterech ścianach zakładu zamkniętego gdzie spokojnie czekam aż natura uczyni to czego ja nie potrafię. Przysięgam wytwarzać jak najmniejsze koszta, społeczeństwo nijak nie jest winne, iż los popełnił równie nieznaczący błąd co ja. Jedzenie, kosmetyki podstawowej higieny są mi zbędnę. Brak mi sił nawet umyć zęby, czasami płaczę gdy mama krzyczy abym to zrobiła nie rozumiejąc mojego dziwnego uporu. Ona nawet w niedzielę robi pełny makijaż i biega po domu w kusych, skórzanych spódniczkach. Ja siedzę zaniedbana przypominając raczej poturbowanego koczkodana (o czym naturalnie dostaje przypomnienia od ma- koleżanki). Jak mogę? Jestem zdrowa i tak potwornie leniwa. Ona mimo złośliwego nowotworu dźwiga świat na barkach. Wszyscy ją podziwiają. Jak niesprawiedliwy Bóg pokarał ją taką córką? Niech mnie zamknie gdzieś daleko, zapomni o istocie podobnej do ojca alkoholika oraz gwałciciela, socjopacie bez empatii. W końcu niedaleko pada zgniłe jabłko od jabłoni. A ja odejdę sobie cicho otoczona własnymi myślami (lub nie, ostatnio mam coraz większe problemy z utrzymaniem się na powierzchni świadomości) obserwując kraty w oknie. Gdzieś tam ludzie żyją, ja tylko przeżyłam.
Trzynastka miała zostać moją szczęśliwą liczbą jako, iż wszystko muszę robić odwrotnie (lubię myśl o własnej indywidualności nawet jeśli negatywnej. Thalia, żałosny, mały narcyzie. Nie Ty pierwsza, nie ostatnia). Tego dnia mama-kumpela miała zostawić mnie samą pierwszy raz w życiu. Półtorej miesiąca pozoru posiadania kontroli. Powinna mnie cieszyć myśl, iż wyjeżdża z szansą wyelminowania potwora pożerającego jej organizm lecz ja po cichu skanduje imię wolności. Zostanę sama trzymając los we własnych rękach. Bez komentarzy, wyrzutów czy licealnych wojenek z moim egzemplarzem najstarszej nastolatki w Polsce. Tylko ja. Dopiero utopijna wizja życia w pojedynkę uzmysłowiła mi jak bardzo się duszę, tęsknie oddechu który odbierano mi od chwili narodzin. Pępowina owinęła starannie moje gardło na następnych osiemnaście lat. Zastanawiam się tylko czy pętle zacisnęła mama? Może utworzyła się ona samoistnie? I czy to ważne skoro owocuje w te same skutki?
Ana - ostateczny synonim kontroli. Całkowicie upadłam czemu towarzyszyło wielokrotne łamanie przykazania k. Chciałabym wykorzystać darowane mi półtorejmiesiąca na chociażby chwilowe dotknięcie steru odpowiedzialnego za wrak którym jestem. Nie znam innej drogi. Może po prostu poznać nie chcę. Cytując pewien punkowy klasyk "życie jest jak gówno na kole" - mimo, że czeka mnie brutalny przewrót czuje, że chwilowo znów będę na górze. A teraz to mi wystarcza.
Jeśli jakiś masochista przeczytał powyższy manifest do końca, przepraszam. Nawet Cię nie znając mam wyrzuty. Teraz znasz moje problemy. Myślisz, że kłamie i wyolbrzymiam? Bo ja tak. Ciężko jest przedstawiać własny punkt widzenia po latach kontroli, bagatelizowania moich słów przypisując mi kłamstwo. Nazywania "pojebaną" bo podjęłam własną decyzję w sprawie tak trywialnej jak wybór kurtki.
Chciałabym wyrzucić z siebie więcej (podobnie jak dzisiejszy obiad) lecz brak mi już sił. Wydanie następnych gorzkich żali do świata już jutro... chyba. Nie ufam swoim słowom, ludzie mówią, że nie warto.
Dobrej nocy Motylku! 🦋
7 notes · View notes
pmotylekany · 9 months ago
Text
Brak jedzenie=satysfakcja z siebie
Pamiętaj zanim znowu będziesz się obżerać bez wyrzutów sumienia dla samej siebie.
4 notes · View notes
error-brakpamieci · 2 years ago
Text
crossroads
Zawsze o tej porze roku czuję ten luz wokół i to, że budzi się we mnie ekstrawertyczna energia, którą zimą schowałam do kieszeni letniej sukienki, którą to włożyłam w najgłębszy kąt szafy. Jednocześnie wewnętrznie jestem napięta jak struna, bo wiem, że najbliższe miesiące będę spędzać sama ze sobą, bez pracy (a może z pracą za półdarmo?), bez wymagań z zewnątrz, a z milionem własnych celów i planów, których nie będę miała kiedy odhaczyć z listy. Walczyłam z tym w zeszłym roku, z poczuciem, że nie zarabiając ani nie ucząc się, coś tracę. A nie tracę. Żyję. Trochę jak na kredyt, ale sama na to zarobiłam. Mamy dużo. Mogę. Nie muszę mieć przez to wyrzutów sumienia. Nie muszę pracować gdzieś, gdzie będę czuć się źle. Nie muszę, naprawdę. 
Tak, teraz przekonuję samą siebie. To właśnie robię.
Wiem, że jestem człowiekiem, który umie pakować się w sytuacje, które inni uznają za ryzykowne. Wiem, że mogę czuć się w nich komfortowo, bo już trochę przeszłam. Wiem, że stać mnie na dużo.
I teraz tak naprawdę wystarczyłoby się sprzedać. Przełożyć przez tunel jakiś śmieszny blankiecik z ceną, dołożyć kod kreskowy. Promocji może nie, już mój brak wyczucia na rynku sam w sobie jest promocyjny. 
Dużo mi życie komplikuje, styl pracy też. Będę pracować więcej, już za rok. Dużo więcej. Czy będzie tak dobrze? Nie wiem. Nie mam pojęcia czy i jak mnie to zmęczy. Nie wiem, jak będzie.
Chyba właśnie przez to nie jestem osobista publicznie, za dużo by mnie to kosztowało. Zbyt duży komfort daje mi ta anonimowość, którą mam tutaj. Mogłabym pisać, umiem robić pieniądze na klikaniu w klawiaturę. To już wiem. Teraz muszę to zrobić inaczej. Na nowo.
3 notes · View notes
mividadelinfernoalcielo · 2 years ago
Text
27/11/23
Tysiące godzin i nocy które nieprzespane zostały,
Pliki pieniędzy na ławie u dilera zostawione,
Setki brył kryształowych rozgniecionych kartą,
Dziesiątki wyrzutów sumienia,
Chęć odejścia z tego świata, a s tym wszystkim nie jeden błąd i Cierpienie.
Zniszczona psycha, życie,szansę, rzeczy które są i będą we mnie, lecz nie będą one ze mną.
(Niestety nie wszystko się da naprawić i odzyskać)
••••••••••••••••••••••••
••°*°*°*°*STOP*°*°*°*°••
••••••••••••••••••••••••
Nie chwali się dnia przed zachodem słońca.
Aczkolwiek, czuję że daję radę, postępować i realizować swoje postanowienia, które dotychczas gdzieś były tłumione i okrajiane z wiary okropnie, stawić czoła temu złu, mieć wszystko w dupie i nie podchodzić do tego wszystkiego emocjonalnie i naruszać jakkolwiek moją psychikę, może gdzieś jakaś część empatii się we mnie wyłącza, *nie wiem*, lecz zdecydowanie to ma pozytywny wpływ.
Dotychczas dzieliłem się radami, i pewnymi cechami postępowania by odejść od całego tego "mroku", lecz słabo mi szło by samemu umieć się za to wziąć, uwierzyć,i w tym brnąć bez podawania i czekania.
Udowodnię nie tylko sobie, lecz zwłaszcza sobie, że chcieć to móc, a wiara w jakikolwiek sukces i siebie to nie do opisania i potężne rzeczy.
Bądź co bądź, człowieka blokuje STRACH
STRACH! Przed tym co obce, nowe, nieznane. Lecz to tylko i wyłącznie nasz brak wiary i obawy przed tym wszystkim.
*!MOŻNA ŻYĆ I NIE CIERPIEĆ!*
*!WYSTARCZY TEGO CHCIEĆ!*
Fakt, lekko ponad dziesięć lat żyję w ciężkim stanie tak naprawdę, pomimo "epizodów" które bardzo, bardzo zreperować potrafiły moją psychikę, lecz gorzej było gdy to co tak robiło, się straciło. Tyle życia straciłem, ponieważ nad tym wszystkim przeważało wzbranianie od wszelkich pomocy, czy brak wiary że można żyć i nie dać się depresji sterować, a także moja głupota pier#*$ona która nie dawała mi wyjść z tego wszystkiego, wyjść z ciągłego życia w strachu, szarości tracąc chęć do jakiejkolwiek egzystencji w tym świecie.
Cdn.
-M.V.D.I.A.C.
••••••••••••••••••••••••
Tumblr media
1 note · View note
evangeliumtypologicum · 1 month ago
Text
Poczytałem moja stare treści.
Widzę jak logika jest dziwka emocji. Jak 2 aspekt jest dziwka 1 aspektu.
Czasem argumenty logicznie były lepsze, czasem gorsze, czasem bardziej emocje brały.
Po 3-4 miesięcznym studiowaniu ezo w okresie styczen-kwiecien 2024, wziąłem się za pisanie muzyki. Nie wiem jak bardzo studiowanie ezo pomoglo mi tworzyć muzyke, teksty na pewno. Teskst to I gpt pomógł.
Ale nie o tym post. Post o tym, jakie moje 1E są darem i skarbem. Jak potrafia odnowić życie ludzi.
Nie wiem ile jeszcze utworów wydam. W tej akustycznej scenerii..dwa na pewno.
No 12 utworow, czyli powiedzmy pełny album, może być ciężko.. chociaż, cały rok zalozmy 2025 na zrobienie kolejnych 6 utworów i ciągły rozwój..why not.
No zobaczymy. Na siłę nie będę pisał. Robiłem to w przeszłości z instrumentalami, teraz to już nie ma sensu. Teraz to nakręcam emocje. No ale koncept Zawadzkiej się wypalił, ile można ruchać trupa. Nie żartowałem pisząc komentarz o braku zainteresowania ponownym spotkaniem z tym człowiekiem. Na cholerę mi ona potrzebna do życia, jej jeczenie, narzekanie na zdrowie, skoro mam kontakt z osobą z którą jest chill, wszystko na legalu, zero presji żeby konczyc relacje z kimś. Z większym potencjałem, ale dobra, to nie post od tego.
Rok doświadczenia, który mogę reinterpretowac przez lata. Nadawać nowe znaczenia, ożywiać na nowe sposoby. Ożywiać na swój sposób,w pewnym sensie być bogiem czyjegoś życia w mojej głowie. Przeszłość redefiniowana przejmuje rolę teraźniejszości.
Przyjemnie się Zawadzka szkaluje. Kompletnie się nie czuję z tym źle, nie mam z tym żadnych wyrzutów sumienia. W sumie jeśli czuje u niej źle emocję. To też odnośnie góry. Lepsze dla mnie źle emocję niż brak. Wiadomo że od w zasadzie kilku miesięcy jest 100% złych emocji. No może poza kawałkami, ale ..nie będę spoilerowal..
Nie planuje wznawiać kontaktu z Zawadzka nawet jakby się odezwała za 2 lata. Nie po to sobie solidnie staram szkalując ja ja.k się da, żeby ta relacja wracała. Ona mi zwyczajnie nie odpowiada i nie odpowiadała do codziennej relacji. Nie cenie ani jego inteletku, ani sposobu myślenia. Na chwilę obecną, nie cenie w niej niczego. To co ona daje, jest mi nie potrzebne, a jeśli coś już byłoby, to ja też to posiadam i wygeneruje sobie sam. Nie obchodzimie jej obrazkowosc ([nie interesuje mnie ten rodzaj sztuki), 300 utworów dziennie słuchanych bezmyślnie (sam napisze utwór), czy jakieś domysły filozoficzne czy fikołki językowe (także sam sobie wygeneruje).
Archetypy to ja wolę usystematyzować niż srać nimi bez ładu i składu. Już kabała, mimo że system, wydaje się nazbyt elastyczna znaczeniowp jak dla mnie (to wada)
Karolcia serio jest lepsza. W zasadzie we wszystkim, no okej, może poza estetyka. Ale od estetyki mam Chinkę. Poza tym to Karolcia we wszystkim przerasta Zawadzka. Generalnie ludzie z discorda przerastają ludzi z mess. Nie wiem co za ściek ludzki ciągnie na FB. Zagadka.
Karolcia rozpierdoli te studia.
No ja mam wyczucie potencjału ludzi. Tak jak wiem że chinka w tym roku skończy medycynę, tak wiem że skończy psychiatrię. Tak samo Karola. Na obie bym postawił grube pieniądze.
Na Zawadzka ani grosze xD. Ten teraz to oczywiście nie ma o czym mówić, mówię o peaku tej relacji. Dobra sorry, byłem na nią gotowy postawic 1000 zł. Nieważne xD.
Frustracja jest trudna, ale bardzo rozwijajac długoterminowo. niczego nie żałuję. Zachowałbym się dokładnie tak samo po raz drugi, szmacic Zawadzka, nie odcinając relacji sam, a potem płacząc, że odcięła ona.
Może dewaluacja nie jest zbyt skutecznym sposobem odrzucenia...a może jest. W sumie zawsze działa, może nie tak szybko. Dewaluacja wydaje się zatruta strzała. Odciecie drugiej strony to wyjęcie strzaly, trucizna zostaje. I relacji nie ma, a może standardy kształtują osobę to większych wymagań względem siebie, a może powodują że osoba ma podcięte skrzydła.
Czy mam problem ze Zawadzkiej podcinalem skrzydła? Także.nie. Ona i bez podcinania nie miała żadnych sukcesów które bym uznał za "wow".
Niczego nie żałuję.
0 notes
godiswithus-isaiah41-10 · 4 months ago
Text
Rodzina z Markowej — tak zwykła a jednak heroiczna cz. III
Niech będzie Pochwalona Trójca Przenajświętsza.
Chciałabym podzielić się treścią pięknej homilii wygłoszonej na temat bł. rodziny Ulmów. 23 czerwca 2024r. wygłosił ją ks. kan. Jacek Kotowski, duszpasterz rodzin diecezji łomżyńskiej. Nie są to dokładnie cytowane słowa, lecz treść poniższego tekstu jest zgodna z faktycznie wygłoszoną homilią.
Po półtorej roku sąsiedzi na nich donieśli. W nocy, kiedy jeszcze spali, wtargnęli do ich domu Niemcy, którzy wbiegli na strych i zastrzelili trójkę Żydów, pozostałych wyprowadzono przed dom wraz z błogosławionymi Wiktorią oraz Józefem. Następnie zastanawiano się, co zrobić z ich dziećmi. Ten, którego nazywano diabłem z Łańcuta przez jego kompletny brak litości powiedział, że dzieci są problemem miasta, a więc trzeba się pozbyć problemu. Rozstrzelono je, podczas kiedy on powiedział bez wyrzutów sumienia, jak gdyby czerpiąc z tego satysfakcję: ,,Tak giną polskie świnie". Ich wszystkich martwe ciała chciano złożyć w jednym grobie, jednak sąsiedzi uprosili, aby były dwa groby, na co się zgodzono. Po jakimś czasie sąsiedzi je wykopali, by okazać szacunek należny dla godności człowieka i zrobiwszy trumienki, złożono je do nich oraz ponownie zakopano. Po dłuższym czasie znowu wykopano ich ciała, tym razem by przenieść je do cmentarza w ich rodzinnej parafii na ulicy Markowej. To wszystko ukazuje nam przykład miłości braterskiej — takiej, jaką ma sam Jezus.
Tumblr media
0 notes
ekielskasara · 7 months ago
Text
japierdole to sie nigdy nie skończy byłam już dosłownie kilogram od mojej gw a pojechałam do rodziny na swieta i przytyłam 3kg teraz kurwa dziś moi współlokatorzy robią domowke i robią pizze i w chuj czipsow i innych rzeczy kupują i oczywiście pewnie zjem najwiecej bo nie umiem sie kontrolować wczoraj byłam u koleżanki i postawiła otwarte ciastka na stole to zjadłam chyba pół a każdy zjadł po jednym japierdole czemu jak już zaczne jeść to nie potrafie przestać chce wrocic do tego jak nie jadłam tak długo ze już miałam taki wstręt do jedzenia i brak apetytu musze sie nauczyć unikać jedzenia w jakis takich wlasnie towarzyskich sytuacjach bo chuj z tego ze sie glodze jak wyjście ze znajomymi traktuje jak cheat day i jak jedza czipsy to nie potrafie na nie patrzeć i nie zjesc i jak już ważyłam te 41kg to zajebiscie było bo sobie mogłam wlasnie jeść tak raz w tygodniu więcej i no nie tyłam ale tez wolniej chudłam ale nie miałam aż takich wyrzutów sumienia a teraz odkąd wrocilam z tych świat to płacze codziennie przez to ze jestem gruba i ze nigdy nie schudne wiedziałam ze tak będzie czy ja moge po prostu schudnąć i już zostać przy tej wadze a nie cały czas chudnąc i tyć na zmiane
0 notes
Text
Tumblr media
UWAGA, SPOILERY!
Wczoraj koledzy mnie wyciągnęli na film. Nie jestem kinomaniakiem i nie śledzę mediów społecznościowych, czy kanałów YouTubowych poświęconych ruchomomym obrazom. Nie mogę nawet sobie przypomnieć kiedy ostatni raz siedziałem w sali, której angielska nazwa zawiera jeszcze słowo „teatr”. Podobnie jak mógłbym na palcach jednej ręki wyliczyć dzieła, które w ten sposób poznałem. Ten wstęp dodaję tylko dlatego, że pomimo mojej ogromnej niewiedzy w tym temacie, o najnowszym filmie Nolana słyszałem. Fenomen internetowy, jakie wywołało jednoczesne wejście na duży ekran obrazów „Oppenheimer” oraz „Barbie” zyskał nawet swoją pieszczotliwą nazwę „Barbenheimer”. Jako fan historii nauki, czego nie raz dałem wyraz na tym tumblrze, miło mi było słyszeć, że dyrektor naukowy projektu Manhatan i ojciec bomby atomowej dostaje swój film. W końcu jest to opowieść, która na takowy zasługuje. Tym bardziej byłem zadowolony z tego, że paczka przyjaciół postanowiła się na niego wybrać.
Przejdźmy więc do samej notatki i samego obrazu. W ramach technicznych to był Cinema City IMAX w Krakowie-Zakopianka. Gdybym miał streścić swoje wrażenia po wyjściu z sali, powiedziałbym „o cholera, ale leje”. Była burza. Nowa praca Nolana z kolei była nierówna. Słowo „nierówna” dla mnie chyba jest najlepszym podsumowaniem tego jak się czułem po trzech godzinach śledzenia aktorów. Momentami byłem bardzo zaangażowany i czułem bardzo dobrze wyważone napięcie, by za dziesięć, piętnaście minut być zażenowany wrzuceniem jakieś wyrywającej z powagi sceny. To zniszczenie imersji nie było oczywiście przez zabiegi komediowe, to nie jest ten gatunek, bardziej elementy wyglądające sztucznie. Jednak zanim do tego dojdę, chciałbym parę uwag poczynić. Po pierwsze nie widziałem niczego innego, co wyszło spod skrzydła reżysera, więc nie znam jego środków wyrazu. Po drugie, każdemu, kto oczekiwałby filmu historycznego, czy biografii, raczej bym odmawiał. To były anegdotki i fakty przemielone przez fabularyzującą soczewkę. Nie mówię, że brakowało tu nauki, czy zgodności z rzeczywistością. Były jednak to regiony troszkę nadzbyt uproszczone, jakby Nolan bał się, że mógłby zrobić coś, co nie zostanie zrozumiane.
Jeszcze raz uprzedzam, że nie narzekam na brak wzorów, a luźne fragmentami podchodzenie do motywów. Przykład? Scena, w której naga Tatlock wskazuje fizykowi książkę z sanskrytem i każe czytać. Ikoniczne słowa „stałem się śmiercią, niszczycielem światów” zostały wypowiedziane ustami aktora, po czym skończyło się zbliżeniem. Inna scena, gdzie po wybuchu prototypu śmiercionośnego ładunku plutonu, parę urywków później, geniusz dostaje omamów przepalonych ciał, czy zwęglonych, jak z jakieś produkcji klasy B. To są momenty, które bardzo mocno niszczą powagę, czy to epokowego cytatu, czy samej kwestii wyrzutów sumienia Oppiego. Przez takie momenty nie mogę dać tej pracy najwyższych not, co nie oznacza, że wszystko było złe. Bardzo mi się podobały zwykłe relacje naukowców ze sobą. Uśmiechnąłem się szczerze widząc Einsteina, gdy jako już stary dziadek przebywał w Princeton. Same charakteryzacje postaci były bardzo przekonujące.
Jednak tutaj muszę się troszkę zatrzymać. Gdybym miał komuś określić, o czym był ten film, to drugą rzeczą byłoby powiedzenie, że była to historia Juliusa Roberta Oppenheimera oraz projektu tworzenia pierwszej bomby atomowej w placówce Los Alamos. Rdzeniem opowieści była jego powojenna walka z władzą o utrzymanie poświadczeń bezpieczeństwa, które odebrano mu za nieprzychylną opinię o tworzeniu jeszcze potężniejszej bomby wodorowej i zaczęciu wyścigu zbrojeń, oraz jego związków z komunizmem bardzo mocno tępionych zza czasów McCarthy'ego, Ta linia fabularna była nawet całkiem dobrze poprowadzona, tak że dałem się wciągnąć. Na tej kanwie są osadzone wszystkie inne sceny, które są w tym kontekście jakby wspomnieniami samego protagonisty.
Wiem, że jest to dość chaotyczny obraz. Może dlatego, że piszę to na świeżo, dzień po obejrzeniu i bez jakiegoś planu. Z jednej strony ciekawy temat, ciekawe założenie prowadzenia fabuły, świetne oddanie postaci. Z drugiej, obowiązkowa scena łóżkowa, kolejna scena zbliżenia (bardzo dziwnie umiejscowiona), próba oddania wewnętrznych dylematów moralnych kiczowatymi środkami. Tyle mówiło się o samym przedstawieniu próby Trinity, że użyte zostały konwencjonalne metody, że żadnego podrasowywania w studiu. Szanuję to, choć na tak emocjonalne podbudowywanie, to wyszło troszkę miękko. W szczególności, że nie stronił od dziwnych przebitek jakichś molekuł i innych abstrakcyjnych kształtów co jakiś czas. Podobał mi się, nawet, choć nie urwał mi mózgu. Moja krytyka dotyczy się tylko tego, że wszystko to miało znacznie większy potencjał.
PS Jeżeli ktoś podczas oglądania czekał na charyzmatycznego noblistę – Feynmana, to mógł tylko dostrzec, jak ktoś niewyraźny gra na bongosach. Gdy z kolei wiedząc o silnym udziale Tellera w fabule upatrywał naszego rodaka Ulama, mógł się zawieść. Z kolei ciekawym smaczkiem było to, że pomiędzy blaskiem wybuchu a falą uderzeniową minęło 100 sekund filmu, czyli dokładnie tyle ile dźwięk potrzebuje na przebycie 33 km, czyli tyle ile byli ustawieni obserwatorzy testu.
Miłego Adiabat 06.08.2023
0 notes
littlenotes · 2 years ago
Text
Najbardziej przerażający jest brak wyrzutów, że się zrobiło coś złego.
0 notes
winterdayy · 4 years ago
Text
Dawka czegoś co może pomóc gdy jest się głodnym 🦋
🌻Droga Ano i mio czy już mnie lubicie?
🌻To po prostu styl życia, jestem szczęśliwa.
🌻Jedzenie jest moim wrogiem
🌻Jedz mniej, waż mniej.
🌻Kto by pomyślał, że z wesołej dziewczynki z zainteresowaniami zrobi się poważna dziewczyna liczącą każda kalorie i ćwicząca do upadłegom
🌻Kiedyś się głodziłam, dzisiaj już nie jestem głodna
🌻Chce posmakować perfekcji, chce nie jeść
🌻Nifdy nie jest się dość szczupłym
🌻Nie chcę już jeść
🌻Dobrze wiesz że jesteś gruba, przestań szukać wymówek
🌻Zapierdole się jak jeszcze raz zobaczę moje odbicie w lustrze
🌻Czuję głód ale się nie poddam
🌻Nikt nie znał sekretu który ukrywała, głodówka dla perfekcji, nienawiść do własnego ciała
🌻Chudniesz żeby spodobać się samej sobie, dla innych nie warto i tak będą krytykować
🌻 Jednym słowem pchneliscie mnie w ramiona any
🌻Ty i zaburzenia odżywiania? Przecież jesteś gruba
🌻Znowu przytyłaś. Kiedy w końcu coś że sobą zrobisz?
🌻Każdy dzień trzymania się tej cholernej diety zbliża cie do twoich marzen
🌻Stoję przed lustrem ana krzyczy żebym schudła
🌻Powinnaś ważyć o wiele więcej patrząc na to ile wpierdalasz gdy nikt nie patrzy
🌻Nikt nie zna mojego sekretu, ale z każdym dniem coraz trudniej jest mi go ukryc
🌻Dlaczego nikt mnie nie ostrzegł, że będzie to takie trudne
🌻Patrzyłaś dzisiaj w lustro?
🌻Wystające obojczyki, wystające zebra, możliwość obiecia dłońmi ud - to to czego chce
🌻Kiedy patrzę w lustro, czuje się jak wielki pączek, który jest przesiąknięty tym obleśnym tluszczem
🌻Bo ona nie uznawała odżywiania za funkcje życiowa
🌻Dzisiaj żałuję każdej kalorii, każdego kęsa i każdej minuty przeznaczonej na jedzenie
🌻Na początku mało regorystycznie jadłam ale mniej niż zwykle
🌻Biegnij za marzeniami nawet jeśli ich nie dogonisz przynajmniej schudniesz
🌻Kto powiedział że będzie latwo
🌻Talia osy potem patyk a na koniec grób i kwiatek
🌻Będę się głodzić aż do smierci
🌻 Nie poddawaj się przed nami jeszcze dużo pracy tluscioszku
🌻Nie głodzę się, jem wystarczająco dużo
🌻-jak możesz nie być głodna?
- zwyczajnie
🌻Jeśli mówię, że jestem gruba to tak jest. Mówię tak bo tak jest a nie po to byś mi kłamał że wcale nie
🌻Nie mogę jeść. I to nie z obawy przez przytyciem, ale dlatego że dusi mnie ten smutny świat i nie pozostawia miejsca na jedzenie
🌻Jedzenie to kalorie. Kalorie to tłuszcz, a tłuszcz to coraz grubszy ja
🌻Lubię uczucie pustki w żołądku, a nie w sercu
🌻Nie jedz jeśli nie musisz
🌻Jedz mniej bramy raju są waskie
🌻Obudziłam się, ana znowu jest przy mnie
🌻Hektolitry herbaty przelane na brak apetytu, godziny ćwiczeń znienione na stracone kilogramy
🌻Ona nie jadła ponieważ chciała być delikatna jak kwkatek
🌻Kości są piękne a anoreksja jest moim narkotykiem z wyboru
🌻What did you eat last night? (co jadłaś wczorajszej nocy?)
🌻Popatrz jak perfekcyjnie się niszczymy
🌻Nie chciała jeść, mimo że była glodna
🌻Zwykle nie dziękuję staje się codziennością
🌻Mówiąc że masz ochotę coś zjeść, mówisz że masz ochotę przytyć
🌻Jeśli zjesz to głupie ciastko to ty przytyjesz, nie ja. To ty będziesz pieprzonym grubasem, a na będę perfekcja - ana
🌻Limit 500 zjadasz 300 w końcu będziesz przezroczysta
🌻Gdy mijasz lustro odwracasz głowę by na nie nie spojrzeć
🌻Może to dziwne ale boję się umrzeć gruba
🌻Nie chodzi o bycie zdrowym, chodzi o perfekcje i doskonałość
🌻Głód szczeka mi w gardle, a zeby w gwoździe zaluje
🌻Czuje jak z dnia na dzien moja kontrola i motywacja do chudnięcia jest coraz wieksza
🌻Powiedziałeś mi że przytyłam teraz pokaże ci jak bardzo potrafię schudnac
🌻Dlaczego oni kłamią? Mówią że znikam że jestem za chuda a ja widzę w lustrze jak wyglada
🌻Zrozumcie wszyscy ja jem, mało ale jem, jeszcze żyje. Przestańcie mówić że nie jem i przestańcie się martwic
🌻Marnujesz miejsce, schudnij przypadkiem w drzwiach się nie zmiescisz
🌻I ta walka w głowie, kiedy masz na coś ochotę ale boisz się że najmniejszy kawałek spowoduje że Twoja waga pójdzie w gore
🌻Obiecuje ze juz nie zjem bez wyrzutów sumienia
🌻Wymioty po ćwiczeniach są oznaką słabości. Mój organizm jest za słaby na moje ambicje
🌻Jedz mniej bramy raju są waskie
🌻Nienawidzę rozmawiać o swoim ciele nawet jeśli ktoś je komplementuje czuje obrzydzenie
🌻Czym jest mały głód? Mogłabym o wiele dluzej
🌻Dziś poniedziałek. Zacznijmy w końcu jakąś skuteczna dietę grubasie
🌻Ciało grubasa umysł anorektyczki
🌻Chciałabym usiąść na krześle i nie czuć tłuszczu rozlewających się ud
🌻Patrzy w lustro, nie lubi tego co widzi
🌻Twoje powiedzenie do mnie grubas trwa sekundę a moja głodówka tydzień ale przecież ci tego nie powiem
🌻Chwila przyjemności lata otyłości
🌻Muszę dojść do perfekcji musze
🌻Mam kurwa dość jestem gruba mam ochotę się zabić kurwa jak ja wyglądam muszę się ogarnąć muszę przestać jesc
🌻Karmiony nadziejami chyba wolę nie jesc
🌻Kiedy zrozumiesz ze jedzenie cie tylko niszczy?
🌻Nigdy nie żałuj że weszłaś w ane
🌻Niedługo będziecie mogły pocałować mnie w moje piękne odstające zebra suki
🌻To ja mam kontrolę nad jedzeniem. Ja decyduje kiedy jem a kiedy nie, ile zjem czy zjem. Ono nie ma kontroli
🌻Anoreksja zaczyna się w głowie nie wygladzie
🌻Nic nie smakuje lepiej niż chudosc
🌻Jeśli chcesz się poddać przypomnij sobie dlaczego zaczelaw
🌻Głodna pusta zagubiona w swoim bólu nie może wam powiedzieć więc powoli znika
🌻To tylko dieta zostaw to dla siebie, nawet gdybyś powiedział całej jej rodzinie i przyjaciołom nikt by Ci nie uwierzyl
🌻Tłuste kompleksy wykrzywione w szkielet rzeczywistości
🌻Anoreksja kiedy śmierć w teatrze grozu karami pustymi talerzami
🌻Ja już nie widzę jedzenia. Widzę kalorie
🌻Jedzenie nie jest źle, źle jest to co z wami robi
🌻Ana:tak będzie Ci łatwiej. Widzisz? Ukrywaj..
Ja:nie przezywaj
Razem niech nie wie nikt
🌻Wolę płakać z głodu niż z zjedzonych kalorii
🌻0 kalori 0 problemow
🌻Chciałam jeść ale bałam się, one krzyczaly
🌻Czemu każesz mi jeść? Nie widzisz że jestem gruba?
🌻Z jednej strony przeraża mnie to jak się wymiszczam a z drugiej strony wiem że to konieczne
🌻Czasami będąc motylkiem czuje się jakbym należała do jakiejś chorej sekty... Ale chyba mi się to podoba
🌻Muszę przyznać że chudość wręcz mnie podnieca
🌻Uklękła przed sedesem, podniosła klapę i wetknęła sobie palce do gardła aż odruch wymiotny wyrzucił jedzenie z jej zoladka
🌻Ty masz ane ja mam mię wiec tego nie zjem i nie wypije
🌻Jak mało miejsca mogę zajmować?
🌻Patrz na mnie kiedy wsuwam z łatwością biodra w mniejsze rozmiary ale nie proboj zerknąć gdy klecze z rozmazanym tuszem nad ubikacja
🌻Patrzę na swoje ciało i już wiem dlaczego nie mam nikogo
🌻Czuje się jakby większość mnie zajmowała anoreksja. Ale ja też tam jestem, słyszysz przecież szepcze o pomoc?
🌻Pierwsze na co zwróciłem uwagę były jej oczy. Patrzyły w dal. Były spuchnięte, smutne i z sińcami pod nimi. Jej usta poranione od gryzienia warg że stresu były otwarte ledwo wypuszczające powietrze. Nie miała siły. Opierała się dretwo o ścianę, chwytała się poręczy robiła małe i wolne kroki. Nosiła długa bluzę widać że o 3 rozmiary za duża-nie miała apetytu.
🌻Kuca nad kiblem i dwa palce wyciąga. Myśli przez chwile i na nie spoglądaZamyka oczy i pcha głębiej. za każdym razem nieco pewniej. Łza za łzą spływa. A ona jest coraz mniej żywa
🌻Wolę ból z głodu niż z przejedzenia.
🌻Nazywajmy rzeczy po imieniu. Głodzisz się. Katujesz. Wciskasz palce do gardła i rzygasz. To nie jest piękne, ani urocze. Nie jest do kurwy. Ale to robisz, bo chcesz być piękna. Śmieszne, co?
🌻Nieważne ile razy się mnie spytasz, moją odpowiedzią zawsze będzie: "Nie, nie jestem głodna." A Ty nawet nie pomyślisz że mogłoby być inaczej. Bo kto kłamie że nie jest głodny, prawda? Ale tak się składa że ja. Ja jestem głodna, jest mi cholernie zimno, nawet kiedy leżę pod trzema kocami. Włosy mi wypadają i jak jeszcze raz w moim życiu będę musiała pić zieloną herbatę to chyba ją od razy zwrócę. Panikuje kiedy widze większą liczbe na wadze niż wczoraj i od razu w głowie pojawiają mi się sto sposobów jak mam siebie ukarać. Pociąć się czy głodówka 40 godzinna? Lecz to wszystko jest nie ważne, bo : "Nie, nie jestem głodna."
🌻Dziwisz się że cię nie chce? On jest ideałem, a ty? Z mordy nie za bardzo, a na dodatek gruba. Może zrzuć kilka kilogramów, to chociaż będzie kilka procent szans że mu się spodobasz.
🌻Czuję jak się duszę. Powoli ten sekret mnie zabija. Chciałbym powiedzieć komuś. Ale ona mi nie pozwala. Kiedyś zastanawialam się jak wygląda piekło. Myślę że dziś już wiem. Słucham waszych teori na mój temat nie podejmując wysiłku by się bronić. Jaki jest sens? Patrzę przed siebie i zaciskam zęby. Przecież i tak nikt nie zrozumie. Chciałabym wrócić do momentu kiedy waga nie wpływała na moje samopoczucie. Teraz tak bardzo wstydzę się swojego ciała że nie jestem w stanie iść do szkoły i pokazać się ludziom. Brzydzę się sobą. Ciągle słyszę tę głosy, jesteś gruba dlatego nikt cię nie lubi, śmieją się bo jesteś gruba, nikt cię nie pokocha bo jesteś gruba, zasługujesz na cierpienie bo jesteś gruba. Każda minuta dnia dłuży się w nieskończoność. Przepraszam ale nie jestem w stanie sobie już radzić. Poddałam się. Pragnę śmierci, spokoju. Oczywiście że chciałbym żyć ale nie umiem. Trudność sprawiają mi najprostsze czynności. Patrzę na tych wszystkich ludzi i zastanawiam się skąd w nich tyle pasji, zapału i entuzjazmu. Ból rozsadza mi głowę. Nie ogarniam szkoły chociaż naprawdę się staram. Zawód w oczach rodziców już mnie nie boli. Nie jestem w stanie przyjąć więcej cierpienia. Nienawiść do ludzi odbiera mi powietrze, nie jestem w stanie oddychać. W sercu czuję rozrywający ból. Kiedy patrzę w lustro pragnę się zabić. Lustro... Dlaczego mi to robisz?
🌻Bulimia jest jak przycisk który ucisza ból. Dlaczego nie mogę go naciskać kiedy mi źle? Chwila jedzenie jest zapomnieniem. Choć na chwilę daje poczucie sensu i czegoś czego nie umiem opisać słowami. Potem wraz z wyrzutami sumienia zbierają się wszystkie negatywne emocje, które rozrywają ci serce i odbierają powietrze. Wystarczy że zwymiotujesz. Nie tylko kalorie, ale całe cierpienie, złość, gniew, frustrację i niezrozumienie. Czujesz się lekka, pusta. Nie czujesz już nic poza spokojem. Dlatego kocham bulimie.
🌻Ano, nie wiem co powiedzieć. Przepraszam, od tego chyba zacznę. Jak mogłam myśleć że ktoś poza tobą mnie kocha? Oddaje się w twoje ramiona, jestem świadoma konsekwencji. Powierzam ci moje życie. Już nie mam innych marzeń poza chudością, kośćmi. Urodziłam się by być twoja. Poddaje się twoim zasadą. Będę głodować, będę cierpieć w imię naszej przyjaźni. W ramach przeprosin zaczynam dietę 500 kcal. Zabierz zbędne kilogramy a wraz z nimi moje uczucia. Chce być lekka, chce czuć pustkę. Poświęcam ci moje życie. Szkoła, oceny, znajomi, rodzina, nic poza tobą już nie ma dla mnie znaczenia.
🌻Waga spada, ale ta liczba jest nadal kurwa za duża
🌻Chce nosić spódniczki żeby pokazywały moje piękne chude nogi, a nie ukrywały moje ulane wielkie uda
🌻Pije energetyki nie tylko dlatego że mi smakują ale i dlatego że mi nie wolno na chore serce i mam nadzieje że w końcu stanie
🌻Motylku, ja Ci tylko chcę przypomnieć że nadal jesteś ulana jak świnia, zrób wreszcie coś z sobą i przestać wymyślać wymówki.
1K notes · View notes
cali-neczka · 2 years ago
Text
“Kłamstwo”
Będąc sobą,
zniszczyłabym Twój świat.
Nie rozpoznałbyś mnie,
gdybym ujawniła prawdziwe oblicze.
Nie jestem delikatna,
jak podarowanej róży kwiat.
Zegar wybija godzinę,
w której wyznam Ci straszne tajemnice.
Nie zawahałam się, gdy raniłam przyjaciela.
Nie rozmyśliłam, gdy zemsty wcielałam plan.
I choć brak mi wyrzutów sumienia,
nie myśl, że zamiast serca, kamień mam.
Ono zostało zranione,
po pęknięciu wciąż widnieje ślad.
Rany zostały zasklepione,
ale w pamięci pozostał znak.
Wspomnienia bolą bardziej
niż jakiekolwiek cięcie,
które kiedyś widniały na mojej ręce.
Poznałeś osobę,
jaką wykreowałam,
byś nigdy nie dostrzegł bólu,
który ukrywałam...
~ @cali-neczka
6 notes · View notes
realimme · 3 years ago
Note
Posiadanie celów świadczy o tym, że na czymś Ci zależy. Tak mocno, że łatwo człowiek nie odpuszcza i zacięcie o to walczy. Ja przez kilka lat. Dzień w dzień. Staram się odcinać od wszystkiego co ma jakiekolwiek znaczenie dla mnie. Łudzę się, że to mi pozwoli odejść w spokoju i bez wyrzutów. Paradoksalnie, coś co nie uważam za swój cel, mimowolnie stał się nim.
Jesteś pewien, że daje ci to spokój i brak wyrzutów?
Celem stała się smierć.
Napisz jaki jest twój cel, do czego dążysz.
2 notes · View notes