#koniec cierpienia
Explore tagged Tumblr posts
Text
WYSRALAM SIE 😍😍😍
wkońcu koniec cierpienia i brzuch przestał mnie boleć 🫶🏻 nawet już aż tak blada nie jestem
I na dodatek taki odrazu bardziej płaski ten brzuch się wydaje 😍
Ale no czy ja jeszcze kiedyś wezmę dulcobis żeby narazić się na tyle cierpienia? Yyy no chyba muszę się mocniej zastanowić nad tym ☺️ xd
#nie chce być gruba#bede motylkiem#gruba szmata#jestem gruba#motylki any#lekka jak motyl#gruba świnia#blogi motylkowe#nie chce jesc#nie bede jesc#chudniecie#chude jest piękne#chude nogi#chudosc#ana bllog#tw ana diary#lekka jak motylek#jestem motylkiem#grubaska#za gruba#gruba#będę motylkiem
15 notes
·
View notes
Text
Jutro idę kupić paracetamol.
Więc tak... niedługo koniec cierpienia. Chcę napisać list wsm do mojej klasy o tym jak działają słowa... o tym jaka traumę może to przynieść bo robie to właśnie przez traumę niewytrzymam poprostu więcej z tym stresem i strachem płakaniem po nocach tylko przez te wszystkie śmiechy mojej starej klasy ich plotki na mój temat obrażanie mnie... kochani to boli bardziej niż myślicie... nieda się potem funkcjonować bez myślenia,, czy to przypadkiem nie ze mnie się śmieja" czy ,,musisz bardziej się starać bo inaczej wymienią cię tak samo jak inni"
Nie bronie wam swojego zdania ale wiedzcie że tak bardzo to boli
#będę motylkiem#ciecie się#cierpienie#gruba swinia#jestem gruba#jestem motylkiem#krowa#lekkie motylki#mysli samobojcze#notatki samobójcy
22 notes
·
View notes
Text
Czułam blask świecy
Na swojej skórze
Biegłam zbyt martwa ,
By od niego uciec
W paradoksie tonęłam
Mimo, że wodą moje łzy były,
Gorsze od cierpienia ,
Nie mogłam znieść już istnienia
Wybrałam koniec tej drogi ,
Koniec istnienia
By oddać życie komuś
Kto pragnie cierpienia..
#cytaty#cytat po polsku#depressing shit#idk how to tag this#fuck love#idk#underrated#fuck being sick#fuck being underrated i wanna have everything they did
2 notes
·
View notes
Text
Honestly tho nad Niemnem bardzo dobrze i szybko mi się czytało ale dopiero teraz pod sam koniec wyłania mi się prawdziwe znaczenie powstania styczniowego w tym tekście, dopiero pojednanie Witolda i Benedykta uświadomiło mi jakim długim cieniem powstanie kładzie się na życiach wszystkich postaci i jak związane z nim są cierpienia i przemiana Benedykta, i przede wszystkim do jakiego stopnia Andrzej figuruje tu jako czyste uosobienie powstania...
#s#nad Niemnem#ta powieść to trochę taka literatura posttraumatyczna#eksploruje efekt jaki nieudane powstanie wywołuje na społeczeństwie#nawracające ze zdwojoną siłą podziały społeczne i niechęć do romantycznych uniesień...#ale figura Andrzeja serio jest mistrzowsko wpleciona w dzieje zarówno postaci jak i samej ziemi i ogólnej społeczności#nic tylko szacunek z mojej strony
4 notes
·
View notes
Text
Cyberpunk
Dopiero gdy wróciłem do domu to wszystko tak na prawdę do mnie dotarło, gdy spojrzałem na ten dom w którym spędziliśmy wspólnie niezliczone dni, dookoła na ziemi leżą liście, jest szaro, zimno, wszystko umiera, można by uznać to za niezwykłą ironię losu że to wszystko dzieje się akurat w tym okresie, tak idealnie oddaje to wszystko co właśnie czuję.
Patrzę na ten pokój którego już nigdy nie zobaczysz, patrzę na nasze zdjęcia w rogu pokoju, na Twoje upominki, i nagle to mnie uderza, dochodzi do mnie z całą mocą że zostały mi już tylko wspomnienia, i już nie staniesz w moich drzwiach, już nie zobaczę Cię zaspanej w mojej koszulce o poranku przy kawie.
Nigdy wcześniej nie czułem się tak bardzo sam jak teraz, nigdy dotąd nie miałem poczucia że moje dawne życie dobiegło końca, mam wrażenie jakbym znalazł się w pustce, w miejscu w którym nie ma dosłownie nic, jest tylko chłód, ciemność, i bezkresna droga przed siebie, prowadząca donikąd.
Żałuję że nie dokończyłaś cyberpunka, chciałbym żebyś mogła się dowiedzieć dlaczego ten tytuł stał się dla mnie tak ważny i bliski, historia o kimś kto pewnego dnia dostaje w swoją głowę kogoś innego, kogoś kto wymazuje go z egzystencji, przejmuje kontrolę, a on sam po prostu znika, nawet nie umiera, tylko przestaje istnieć, krok po kroku, kawałek po kawałku.
Nie chcę spoilerować zakończeń których jest kilka, bo może kiedyś będziesz chciała poznać tę historię do końca, ale jedno z nich szczególnie do mnie trafia, otóż jeśli odpowiednio pokierujesz fabułą, istnieje zakończenie w którym V przestaje szukać sposobu na przetrwanie, orientuje się że ta walka i pogoń za jego życiem kosztuje wszystkich dookoła masę cierpienia, bólu, nieszczęść. Zadaje swojemu towarzyszowi w głowie pytanie czy jego zdaniem któryś z nich jest warty tego morza krwi przelanej w imie ich sprawy, na co ten odpowiada że raczej żaden z nich nie jest tego wart.
Więc wyciąga broń, przykłada ją sobie do skroni, i oddaje ostatni już strzał, kończąc to szaleństwo, aby nikt już nie ucierpiał na drodze do jego ocalenia.
Może to jest właśnie to, może powinienem sam zadać sobie pytanie czy moje życie jest warte kolejnych cierpień, czy to nie jest już moment w którym powinienem po prostu spojrzeć w lustro i zrozumieć że czasem tak musi być, nie każdego można uratować.
Nie mam poczucia że ten koniec dawnego życia jest początkiem nowego, czuję się jakby ten facet już umarł, ale wcale nie odrodził się na nowo, czuje się jak mięso armatnie w wojsku które podąża na linie frontu, pogodzone już z losem, z tym że to bilet w jedną stronę.
Tak, tak myślę że to najbliższe temu co teraz czuję, jakbym wsiadł do pociągu z biletem w jedną stronę, ale na końcowej stacji nie ma gruntu na którym mógłbym stanąć, jest tylko przepaść, koniec drogi, koniec wszystkiego.
Będę czasem tu zaglądał i opisywał to co dzieje się w tym całym szajsie, na swój sposób chyba sprawia to że mam poczucie że jestem słuchany, że nie jestem tak samotny jak się czuję.
L
youtube
2 notes
·
View notes
Text
Jest taki moment w którym musisz podjąć decyzję. Choć jest trudna i bolesna musisz zawalczyć o siebie i dać temu odejść. I choćbyś chciała cofnąć czas, niektórych rzeczy nie powiedzieć lub powiedzieć je inaczej to przestaje mieć znaczenie gdy wiesz, że to już naprawdę koniec. Ale nie jest ci już przykro, po okresie cierpienia, bólu, płaczu, strachu, zawodu a także wyrzutów sumienia patrzysz na to z boku i wiesz że to już nigdy nie będzie częścią ciebie. Chcesz, naprawde chcesz zostawić to z tyłu i zadbać o siebie, o swoją psychikę i po prostu iść dalej.
1 note
·
View note
Text
Młoda Polska
[WIP]
Nazwa: Młoda Polska, modernizm (fr. nowoczesny), neoromantyzm, fin de siecle (fr. koniec wieku), la belle epoque (fr. piękna epoka)
Ramy czasowe: 1870-1914 Europa; 1890-1918 r. Polska (wtedy powróciła tradycja romantyczna, zaczęto wydawać francuskich modernistów i zaczęli pisać Żeromski i Przerwa-Tetmajer)
Filozofia (odpowiedź na pozytywistyczny "optymistyczny racjonalizm", nastrój antyracjonalny, niepokój związany z końcem wieku)
Artur Schopenhauer i schopenhaueryzm - świat jest przedmiotem nieosiągalnych ludzkich pragnień i piekłem. Życie to walka z góry skazana na porażkę. Szczęście jest dla człowieka nieosiągalne, doświadcza on tylko cierpienia. Pozorną satysfakcję dają: sztuka, przyroda, miłość fizyczna, nirwana. Groza życia jest większa od grozy śmierci. Fryderyk Nietzsche i nietzscheanizm - przewartościował wszystkie wartości, odrzucił chrześcijaństwo i powiązane postawy. Stworzył koncepcję nihilizmu, ideę nadczłowieka - jednostki silnej fizycznie i psychicznie, wybijającej się ponad przeciętny tłum. Odrzucił wszelkie normy moralne i obyczajowe. Henry Bergson i bergsonizm - światem rządzi pęd życiowy. Najlepiej poznać świat intuicją.
Dekadentyzm - nurt światopoglądowy i artystyczny (NIE filozofia). Postawa wyrażająca pesymistyczne nastawienie do życia i świata, spowodowane kryzysem wartości, bezradnością wobec istniejącego zła, niechęcią do wszelkich przejawów aktywności. Dekadenci odczuwali smutek, apatię, melancholię, tęsknotę, rozczarowanie.
Kierunki artystyczne: dekadentyzm; impresjonizm (fr. uchwycenie momentu, stosowanie epitetów kolorystycznych, zwracanie uwagi na kolory i światło, próba uchwycenia momentu w przyrodzie, subiektywność przekazu, dominacja melancholii, melodyjność, rytmiczność); ekspresjonizm (wyrażanie swoich emocji)
Życie artystyczne w Polsce toczyło się głównie we Lwowie, Krakowie (Kabaret Zielony Balonik, cyganeria krakowska zwana Bohemą), Zakopanem (wieczory literackie, taternicy), Warszawa (mniej). Tatry - popularny motyw w literaturze, poezji, muzyce i sztuce Młodej Polski. Interesowano się historią i kulturą góralską, sięgano po gwarę podhalańską, wzornictwo, pasterstwo, budownictwo. Kultura: impresjonizm, secesja, styl zakopiański (architektura S. Witkiewicza);
Zagraniczny
"Zbrodnia i kara" Fiodor Dostojewski
Powstanie: 1867, polskie wydanie: 1888
Gatunek: powieść psychologiczna
Czas i miejsce akcji: Moskwa. Akcja rozpoczyna się w poniedziałek, 7 lipca 1865 r. i trwa 14 dni (+epilog)
Fabuła: Rodion Raskolnikow, ubogi (były) student prawa, zastawiał swoje rzeczy* u lichwiarki, o której zabiciu często myślał. Po upewnieniu się, że jest to słuszna decyzja (pomoc finansowa ludziom jej dłużnym, rozmowa z pijakiem Marmieładowem, podsłuchanie rozmowy o zabiciu lichwiarki, przekonywaniu się o jej szkodliwości) idzie popełnić morderstwo. Zabija Alonę i Lizawietę, która wróciła niespodziewanie do mieszkania. Kradnie zastawione rzeczy i ucieka (ledwo). Zaciera ślady zbrodni. Zostaje wezwany na policję, jako że był klientem lichwiarki. 4 dni leży z gorączką w łóżku, majaczy. Odwiedza Sonię Marmieładow (prostytutkę) i rozmawiają o Bogu, czytają ewangelię o wskrzeszeniu Łazarza. Rodion odbywa też rozmowę z sędzią śledczym, który mówi mu o sposobie prowadzenia śledztwa w taki sposób, że przestępca po jakimś czasie sam przyznaje się do winy. W czasie kolejnej rozmowy z Sonią Raskolnikow przyznaje się do zabójstwa lichwiarki. Wkrótce do Raskolnikowa przychodzi sędzia śledczy informując go o dokonanej rewizji w jego mieszkaniu, sugeruje mu również, żeby Raskolnikow sam zgłosił się do więzienia. Rodion przyznaje się do morderstwa Alony, wyrokiem sądu zostaje skazany na katorgę, gdzie towarzyszy mu Sonia. Po pewnym czasie wyroku Rodion uznaje swoją winę i nawraca się.
Raskolnikow: winny zabójca czy czciciel idei praktycznego rozumu?
kontekst: nietzscheanizm (Rodion uważa że jest silną jednostką, która może pozbyć się słabszej dla dobra społeczeństwa [gone wrong])
Etos chrześcijańskiej ofiary: Sonia Marmieładowa
kontekst: biblijna przypowieść o wskrzeszeniu Łazarza (ulubiona Soni, która ma nadzieję, że jak Łazarz zmartwychwstanie do nowego życia, bez grzechu, za który uważa prostytucję, z której się utrzymuje)
Poeci przeklęci:
Charles Baudelaire
[bodler]
"Padlina"
łączy tradycyjną poezję z elementami nowatorskimi
sytuacja liryczna - spacer i rozmowa zakochanych, którzy spotykają po drodze padlinę
słownictwo - dosadne, wulgaryzmy, wiele środków stylistycznych (barokowych): kontrast, peryfraza, metafory, epitety, wyliczenia, apostrofy
tradycyjna budowa z 4-wersowych zwrotek
nietradycyjne ujęcie tematu śmierci i przemijania
podmiot: mężczyzna, artysta, który snuje refleksje nad śmiercią i przemijaniem i dzieli się nimi z ukochaną, czyli adresatką.
poeta zestawia romantyczną scenerię z naturalistycznym opisem padliny
zestawienia: letni piękny poranek vs plugawa padlina, kobieta vs trucizna i zgnilizna, słońce vs rozkład ścierwa, błękit i kwiat vs smród i szkielet
turpizm - fascynacja brzydotą
postawa dekadencka - pesymistyczny nastrój wiersza, poczucie bezsensu istnienia, rozczarowanie wartościami, które przemijają
"Albatros"
bohater liryczny wiersza - poeta i tytułowy albatros (poeta zauważa ich podobieństwo)
lecąc przez niebo albatros jest piękny, ale złapany w sidłą jest osaczony i niezdarny
poeta i jego twórczość są podobnie piękne, jeśli są wolne, nieograniczone cenzurą
opuszczone skrzydła albatrosa - utracone możliwości poety, który nie może wznieść się na skrzydłach poezji
motyw poety i ptaka - aluzja do poezji Horacego (przemiana artysty w łabędzia) i Kochanowskiego
Arthur Rimbaud
[rembo]
"Moja Bohema"
bohater liryczny - artysta-włóczęga, który nie dba o dobra materialne
podmiot jest ubogi materialnie - bez żalu opisuje swoje dziurawe spodnie, podartą bluzę i zniszczone buty
dla kontrastu ma bogatą wyobraźnię
mówi o swoim życiu z humorem i dystansem
pozostaje wierny poezji i Muzie, żyje, by tworzyć, a nie zdobywać bogactwo; idzie przez świat, zachwyca się przyrodą, śpi pod gołym niebem
gdyby miał lirę, śpiewałby i grałby jak poeci antyczni
motyw homo viator
Paul Verlaine
[werlę] sorry jednak nie przerabiałam żadnych jego wierszy, ale jest w trójce z Rimbaud i Baudelairem
Polski
Poezja
Kazimierz Przerwa-Tetmajer
Główny poeta Młodej Polski, wiersze programowe epoki, związany z Zakopanem (młodość), Krakowem (studia i twórczość), Warszawą (choroba i bieda). Nie należał do cyganerii krakowskiej, był dandysem. Tematyka jego wierszy: filozoficzna, tatrzańska, miłosna, autotematyczna (o poezji).
"Koniec wieku XIX"
tematyka filozoficzna
dekadentyzm
pytania o sens wartości postaw, uczuć, które kwestionuje podmiot
podmiot odrzuca przekleństwo, ironię, modlitwę, rozpacz, walkę, rezygnację, wiarę w przyszłość i moźliwość zaspokojenia
nic nie ma sensu, nic nie pomaga człowiekowi w cierpieniu, życie to ironia
człowiek jest bezsilny wobec zła świata
podmiot wypowiada się w liczbie mnogiej - głos pokolenia młodopolskiego
podmiot=dekadent, nawiązujący do filozofii Schopenhauera
"Hymn do Nirwany"
tematyka filozoficzna
cechy hymnu - podniosły nastrój, zaznaczony adresat (Nirwana=bóstwo)
apostrofy do Nirwany co drugi wers
stan nirwany - ratunek przed złem i cierpieniem świata ziemskiego (buddyzm)
podmiot - dekadent, wywyższa Nirwanę i błaga ją o pomoc
nawiązania do filozofii Schopenhauera
podmiot opisuje swoją sytuację życiową i świat słownictwem nacechowanym emocjonalnie i negatywnie
epitety wartościujące, wyliczenia uczuć, stanów, metafor, hiperboli
wiersz stylizowany na litanię
parafraza modlitwy "Ojcze nasz"
świat - otchłań klęsk życiowych i cierpień, w życiu podmiot spotyka podłość ludzi, cierpienie, uczucie wstrętu i ohydy
spersonifikowana Nirwana jest jedynym ratunkiem, swoim oddechem i dotykiem przynosi ukojenie i odrywa od rzeczywistości, odrywa od myśli
podmiot chce, by ten niebyt zapanował na całej ziemi
"Lubię, kiedy kobieta..."
tematyka miłosna
erotyk
nowatorski i odważny opis aktu miłosnego
podmiot - mężczyzna (teoretycznie podmiot nie ujawnia swojej płci i mówimy, że to mężczyzna z powodu heteronormatywności, ale patrząc na to, jak bardzo samcoalfowy jest ten wiersz, zgodzę się, że podmiot to on) opisujący sytuację i doznania związane z aktem miłosnym
czterokrotne powtórzenie "lubię" podkreśla brak zaangażowania emocjonalnego
opis fizyczny kobiety - omdlewa, blednie, jej oczy zachodzą mgłą
podmiot po akcie obojętnie traktuje kobietę, myśli o czymś zupełnie innym
podmiot to prawdopodobnie dekadent, który w miłości też nie znajduje satysfakcji
"Evviva l'arte"
poezja autotematyczna
niech żyje sztuka
sztuka dla sztuki
podmiot - artysta, który wypowiada się w imieniu innych. Wartości, które się dlań liczą to sztuka, duma i sława
motywy non omnis moriar i exegi monumentum
sława artysty, odporna na przemijanie
artysta to człowiek wyjątkowy, obdarzony talentem przez Boga, dla którego nie liczą się materialne aspekty życia, pogardza pieniędzmi, filistrami, patrzy na resztę społeczeństwa z wyższością, nazywają się królami, są skazani na konflikt z mieszczaństwem, życie w nędzy i przedwczesną śmierć, jednak nie zamieniliby swojego losu na życie w dostatku
"Melodia mgieł nocnych"
tematyka tatrzańska
podmiot - tytułowe mgły, ukazane nocą nad Czarnym Stawem Gąsienicowym
antropomorfizacja - mgły przedstawione jako dzieci
mgły tańczą, okręcają się, bawią się puchem mlecza, ścigają nietoperza, próbują pochwycić gwiazdę
impresjonizm bo mgły to zjawiska ulotne
oddziaływanie na zmysły (synestezja):
węch: woń rzeźwa, wonne
wzrok: barwne, tęcza blasków, gwiazd promienie, głąb błękitna
słuch: szmer, dźwięczne, wiatr uciszony
spadająca gwiazda przypomina o przemijaniu, śmierci i wprowadza smutek
"Widok ze Świnicy do Doliny Wierchcichej"
tematyka tatrzańska
opis pejzażu górskiego
podmiot spogląda na dolinę ze szczytu
technika impresjonistyczna - uchwycenie momentu
poranek w górach, gdy mimo promieni słonecznych przyroda dopiero się budzi
synestezja: "senna zieleń", "cisza uroczysta"
oddziaływanie na zmysły:
wzrok: mgła złocista, srebrno-tęczowy, skrzy i mieni, szara ściana, srebrzystoturkusowa cisza
słuch: głuchy las, szumiący potok, srebrzystoturkusowa cisza
wrażliwość na barwy - impresjonizm
opis przyrody - nastrój pogodny, zmienia się w pesymistyczny, gdy podmiot spogląda w przepaść, która kojarzy mu się z pustką (powraca uczucie tęsknoty, żalu, melancholii)
Jan Kasprowicza
Pochodził z chłopskiej rodziny, uczył się w wiejskiej szkole na Kujawach, kończył pruskie gimnazjum, studiował w Lipsku, Wrocławiu. Tworzył (chronologicznie) poezję społecznikowską (kontynuacja idei pozytywistycznych); modernistyczną: symboliczną i impresjonistyczną, buntowniczą i ekspresjonistyczną; poezję klasycystyczną (etap harmonii).
"Z chałupy" - "Sonet I"
Realizm, poezja społecznikowska
bazowane na młodości Kasprowicza
obraz badzo biednej wsi kujawskiej
z perspektywy czasu wspomnienia, choć smutne, są inspiracją i źródłem tematów
poeta próbuje wpłynąć na poprawę sytuacji najbiedniejszych
"Z chałupy" - Sonet XXXIX
Realizm, poezja społecznikowska
bohater liryczny - chłopskie dziecko =, które bardzo chciało się uczyć, mimo trudnych warunków
trudna sytuacja doprowadza do jego przedwczesnej śmierci
w losie dziecka poeta widzi swoje dzieciństwo i młodość
"Krzak dzikiej róży"
cykl 4 utworów
opis krajobrazu Tatr, w którym pojawiają się limba, krzak dzikiej róży i skały
Impresjonizm i symbolizm
I sonet:
pejzaż górski o poranku, gdy przyroda nie jest jeszcze do końca rozbudzona
impresjonizm i synestezja:
wzrok: ciemnosmerczyste, krwawy pąs, szare złomy, bujne trawy
dotyk: śliska, głaźne, zimna
słuch: cisza
róża symbolizuje młodość, życie, piękno, siła, zdrowie
limba symbolizuje starość, śmierć, brzydota, słabość, chorobę
^różne etapy i stany życia człowieka
personifikacja róży: jest samotna, senna, zadumana, zalękniona (tak jak dusza dekadenta)
skały symbolizują siłę i obojętność na to, co się dzieje wokół
II sonet
ten sam krajobraz, ale w południe
słońce oświerla skały, wodospad i krzak
synestezja: niebieskim lśni krysztale, światłością stały się granity, ciemnosmreczyński, bladobłękitne, szumna siklawa, srebrnolity, w słońcu płonie, zatopion w szum
symbolika róży i limby jak wyżej
sonet III
w krajobrazie pojawiają się zwierzęta: kozice, ptaki, świstaki
popołudnie
powietrze przeszywają dekadenckie jęki i żale
sonet IV
krajobraz powoli zapada w sen
obraz został rozszerzony o zapach ziół
światło daje blask księżyca
synestezja:
dotyk: miękki aksamit
wzrok: seledyn błyszcz, biel
słuch: echowe grania
zapach: ziół świeże pęki
ślad ludzkiej aktywności - odgłosy muzyki lub śpiewu
symbolika róży i limby się nie zmienia
sonety tworzą zamkniętą całość, ukazując obraz górskiej przyrody od świtu do zmroku. Poeta wykorzystike impresjonimz i symbolizm. Motyw przyrody pełni funkcję symboliczną.
"Dies irae"
Wizja katastroficzna i ekspresjonistyczna
tom hymnów "Ginącemu światu"
lore: Kasprowicz rozstał się z żoną (chyba ktoś mu ją odbił), miał kryzys światopoglądowy, załamanie psychiczne i załamanie wiary w Boga, dobrze znał Biblię, interesował się psalmami i muzyką organową +fin de siecle
nastrój buntowniczy, pesymistyczny i katastroficzny
ekspresjonizm: słownictwo nacechowane ekspresywnie, dynamiak obrazu (czasowniki), hiperbole, oksymorony, kontrast, symbol, wykrzyknienia; obrazowanie apokaliptyczne
podmiot liryczny hymnu - grzesznik, który zwraca się do Boga z błaganiem
sytuacja liryczna - dzień Sądu Ostatecznego
opisy zbliżającego się końca
nastrój przerażenia
bohaterka wiersza - Ewa, wącha róże grzechu i winy
podmiot z jednej strony błaga Boga o litość, a z drugiej stawia Stwórcy zarzuty o zło i cierpienia na świecie, niszczenie świata i obojętność wobec ludzi; bluźni w Jego stronę
podmiot jako reprezentant ludzkości czuje się samotny, opuszczony przez Boga, przerażony Ewą uwodzącą Szatana
podmiot przeżywa rozdarcie wewnętrzne, strach, rozpacz, nie traci jednak nadziei na łaskę Boga
konteksty: artystyczny (ekspresjoznim), historycznoliteracki (symbolizm), tematyczno-literacki (Apokalipsa Św. Jana, Bibilia), kulturowy (rozmowa z Bogiem jak Hiob czy Konrad)
i potem miał etap harmonii i pogodzenia z Bogiem; franciszkańska pokora, ale to nas, mam nadzieję, nie obowiązuje
Leopold Staff
Staff - debiut w Młodej Polsce, poeta w dwudziestoleciu międzywojennym, w czasie wojny i we współczesności
"Deszcz jesienny"
deszcz jesienny - motyw przewodni, wprowadza nastrój smutku i melancholii
konwencja snu - sen wywołany miarowo padającym deszczem
pierwsza strofa: upersonifikowane marzenia i sny tułają się po świecie w poszukiwaniu miejsca na groby, ubrane w żałobne łachmany. Płaczą, symbolizują stan duszy dekadenta
onomatopeje - słowa brzmią jak deszczyk, a potem jak ulewa
postawa dekadencka, nawiązanie do filozofii Schopenhauera
"Kowal"
sonet (forma wymagająca dużego warsztatu poetyckiego)
podmiot: kowal, który wykuwa z bezkształtnej masy swoje serce, czyli charakter
podmiot pracuje nad sobą, jest silny i zdeterminowany (jak Hefajstos)
"każdy jest kowalem własnego losu"
odpowiedź na nietzscheanizm
Staff odrzuca wszystko co w nim sprzeczne z chrześcijaństwem (kult nadczłowieka); dla niego nadczłowieczeństwo to dążenie do wyrabiania w sobie najlepszych wartości etycznych przez pracę i wysiłek
wyjątkowo optymistyczny jak na charakter epoki
"Przedśpiew"
"O miłości wroga"
filozofia franciszkańska
6 dwuwierszy, każdy zaczyna się opisem krzywdy dokonanej przez bliźniego. Każdy wiersz – to „policzek”; potwarz, zdarcie płaszcza na mrozie, podpalenie, grzech wobec ukochanej kobiety… A mimo to skrzywdzony nazywa wroga „bratem” i wykazuje, że czynione zło obraca się przeciw złoczyńcy, nie przeciw męczennikowi.
Konkluzja: skrzywdzony woła o modlitwę za duszę dręczyciela, bo jest ona zgubiona. Realizuje chrześcijański nakaz miłości wroga – wybaczenia i miłości bliźniego.
Stanisław Wyspiański
"Wesele"
Powstanie: zainspirowany autentycznymi uroczystościami weselnymi, które odbyły się 20 listopada 1900 roku w podkrakowskich Bronowicach. Postacie są inspirowane prawdziwymi gośćmi wesela.
Gatunek: dramat
Czas i miejsce akcji: noc 20/21 listopada 1900 roku w czasie wesela Lucjana Rydla i Jadwigi Mikołajczykówny w tradycyjnej chłopskiej chacie w Bronowicach (opis chaty jest pewnie ważny: dużo rzeczy związanych z kulturą i religią, OBRAZY)
Kompozycja
Fabuła: jest wesele chłopka x inteligent, a potem panna młoda dla beki zaprasza duchy. Okazuje się że duchy mają wielki przekaz dla każdej postaci z osobna, a Gospodarzowi każą zrobić powstanie. Plot twist: Polacy nie potrafią robić powstań i nie dochodzi ono do skutku.
Bohaterowie:
Gospodarz - Włodzimierz Tetmajer, malarz, mieszkaniec Bronowic, żonaty z chłopką, Anną Mikołajczykówną. Rozumie inteligencję i chłopów, dlatego przychodzi do niego Wernyhora, który daje mu rolę przywódcy powstania. Gospodarz jest niezdecydowany, powierza ważne zadanie nieodpowiedzialnemu Jaśkowi. Słucha się Gospodyni.
Gospodyni - Anna z Mikołajczyków Tetmajerowa, siostra Panny Młodej. Wzorowa gospodyni i żona, decyzyjna, mówi mężowi, żeby schował złotą podkowę, którą gubi Wernyhora
Pan Młody - Lucjan Rydel, poeta; żeni się z chłopką, Jadwigą Mikołajczykówną, chłopoman, nie rozumie obyczajów wsi, lubi jej wyidealizowany obraz. Pokazuje się mu widmo hetmana Branickiego (zdrajcy z konfederacji X), które sugeruje, że Pan Młody czuję się jakby zdradzał inteligencję.
Panna Młoda - Jadwiga Mikołajczykówna, młoda, piękna, dostojna i pełna wdzięku w stroju panny młodej, “kolorowa bajecznie”. Jest rezolutna i pełna dystansu do tego, co się dzieje wokół.
Poeta - Kazimierz Przerwa-Tetmajer, brat Gospodarza, w jego wierszach dominuje dekadentyzm. W trakcie wesela poeta flirtuje z Maryną, ale bardziej interesuje go Rachela - uosobienie poezji, kobieta tajemnicza, mocno odczuwająca obecność pierwiastków nadnaturalnych w świecie. Poeta traktuje jednak Rachelę jako kolejną zdobycz, swój podbój miłosny. Poeta jest sztuczny, bierny, nieautentyczny, nie umie być wieszczem i przewodnikiem narodu. Ukazuje mu się Rycerz (Zawisza Czarny, o którym próbuje napisać wielkie działo), który mówi mu o bezużyteczności jego poezji.
Dziennikarz - Rudolf Starzewski, redaktor konserwatywnego krakowskiego pisma “Czas”. Ma pobłażliwy stosunek do chłopów, nie traktuje ich jako potężnej narodowej siły. Zbywa słowa Czepca o zainteresowaniu chłopów polityką i sprawami narodowymi. Podobnie drwi z kobiet. Jego duch - Stańczyk - pokazuje mu, że jest bierny, jego uczucia rozpaczy, tragicznego patriotyzmu są sztuczne, próbuje obudzić w Dziennikarzu wstyd, poczucie bezwartościowości jego pozy, nazywa go “puszczykiem”, który głosi upadek, nieszczęście, zamiast poszukiwać dróg ratunku. Dziennikarz ma się za poważnego, cieszącego się autorytetem człowieka, a tymczasem jest zwyczajnym błaznem, który “oślep gna we własne próchno” - dąży do samozag��ady, samozniszczenia.
Rachela - Pepa (Józefa) Singer, córka Hersza Singera, Żydówka; uosobienie poezji. Jedyna z postaci postrzega wesele jako przedmiot poezji i temat literacki (jak Wyspiański). Chłonie nastrój zabawy i przeczuwa niezwykłe wypadki, jakie wkrótce będą miały miejsce. Jest nadwrażliwa, jest indywidualnością i wyróżnia się wśród gości weselnych już choćby przez sam fakt, że przyszła sama, bez zaproszenia, licząc na gościnne przyjęcie. Znalazła się na weselu z wewnętrznej potrzeby, a nie z powodu towarzyskich powiązań. Rachela to także uosobienie kobiecości w stylu młodopolskim: jest piękna, ubrana i uczesana zgodnie z modą modernizmu. Rachela odznacza się typowo młodopolską wrażliwością i sposobem przeżywania. Chyba z jej winy przychodzą duchy*
Żyd - Hersz Singer, karczmarz z Bronowic*
Ksiądz - jest partnerem Żyda w interesach, to jemu Żyd płaci czynsz za wynajmowanie karczmy, u niego ma zresztą długi.
Dziad - staruszek pamiętający jeszcze rabację galicyjską z 1846 r.; nigdy już nie otrząsnął się ze strasznych wspomnień; goście weselni - panowie i chłopi - przypomnieli Dziadowi okrucieństwa przeszłości. Nawiedza go Upiór - Jakub Szela
Czepiec - Błażej Czepiec; uosobienie mitu racławickich kos, ma wszystkie cechy idealnego chłopa-kosyniera: interesuje się polityką i wydarzeniami, które się wokół rozgrywają, jest odważny, ale i porywczy, zawzięty, uparty, najpierw działa, później myśli, w każdej chwili gotów jest rozpocząć walkę.
Isia - córka Gospodarza, do niej przychodzi Chochoł
Marysia - do niej przychodzi zmarły narzeczony, Widmo
Inteligencja i chłopi (akt 1 bohaterowie i pierwowzory, poglady na wieś historię politykę szczęście w życiu system wartości)
Znaczenie spotkań postaci realistycznych z fantastycznymi (akt 2 kto z kim w jakim celu z jakim przesłaniem lub zadaniem i jak się kończy spotkanie)
Symbole (przedmioty postacie sceny - znaczenie)
Złoty róg - symbol walki, znak czynu, ma poderwać ospałe społeczeństwo. Do walki nie dochodzi, bo gospodarz oddał róg Jaśkowi, który go gubi.
Czapka z piorem - symbol przywiązania do rzeczy błahych i materialnych. Ostrzeżenie by nie przekładać wartości prywatnych nad państwowe.
Złota podkowa - zgubiona przez Wernyhorę, symbol powodzenia
Sznur - symbol niewoli.
Dzwon Zygmunta - symbol wielkości Polski.
Kosy nasadzone na sztorc - mit racławicki, gotowość walki, siła chłopów
Chocholi taniec - marazm.
"Noc listopadowa"
Powstanie: 1904 r., zainspirowane powstaniem listopadowym i wizytą w Warszawie
Gatunek: dramat historyczny
Czas i miejsce akcji: pierwsze godziny powstania listopadowego, 29 XI 1830 r., Łazienki i okolice, śródmieście Warszawy
Fabuła: wybucha powstanie listopadowe*
Bohaterowie
a) historyczni
Piotr Wysocki - współorganizator powstania
Joachim Lelewel - historyk, który przez krótki czas dowodził powstaniem, ale nie potrafi zdecydować między objęciem dowództwa a pozostaniem z chorym ojcem
Walerian Łukasiński - więzień Belwederu, ma kajdany (symbol niewoli), czuje, że nadeszłą chwila wolności iżyczy powstańcom odwagi i wytrwałości; cytuje słowa "Ody do młodości" A. Mickiewicza, wzrusza się z powodu powstania. Cytat o wolności jest nawiązaniem do Janczewskiego z "Dziadów" 3, który 3x krzyknął "Jeszcze Polska nie zginęła"
Seweryn Goszczyński
Ludwik Nabielak
Jan Zajączkowski
Florian Dąbrowski
Józef Chłopicki - generał powstania, powstańcy znajdują go w teatrze na "Fauście"; Nike Napoleonidów wzywa go do objęcia dowództwa, on je obejmuje, ale nie wierzy w powodzenie powstania. Gra z Nike w karty, które przepowiadają dalsze losy powstania: ucieczkę księcia i przegraną Polaków.
Ksawery Bronikowski
Józef Zaliwski
Józef Nowicki PL^
Mateusz Lubowidzki - współpracownik Rosjan
Stanisław Potocki - współpracownik Rosjan
Wincenty Krasiński (był w "Dziadach") - współpracownik Rosjan
Wielki Książę Konstanty - Rosjanin,przeciwnik powstania, włada w Polsce, ignoruje początkowe info o powstaniu i nie chce uciekać, żąda władzy większej od brata (cara Rosji), jest arogancki, despotyczny, porywczy, okrutny, oskarża żonę o zdradę, nakazuje zniszczyć Warszawę
Joanna Grudzińska - Polka, żona Konstantego
Kuruta - rosyjski generał
Gendre - rosyjski generał gr.
Makrot - tajny agent carski
b) mitologiczne
Pallas Atena - bogini wojny sprawiedliwej (gdzie atakowani się bronią), wzywa do sienie boginie zwycięstw Nike, zapowiada wojnę Polski z carem, wzywa Piotra Wysockiego
Ares
Hermes
Demeter i Kora - matkę i córkę rozdzieliła śmierć. Gdy Kora odchodzi do Hadesu, życie na ziemi zamiera. Rozstaniu towarzyszy płacz, matka nie może się z nim pogodzić, ale Kora wie, że musi iść. Opis jest nacechowany emocjonalnie, pokazuje bezsilność i dramat matki, jak cierpiały matki powstańców. Symboliczne znaczenie historii: ofiara powstańców, tak jak Kora powracająca na wiosnę, nie będzie daremna i wyda plon w postaci odzyskanej w przyszłości wolności. Jak ziarno wschodzi po zimie, tak ziarno bohaterstwa zostanie przechowane i wzejdzie w odpoweidnim momencie ("Umierać musi, co ma żyć" -Kora)("Dziady" 3: bajka Goreckiego też ma metaforę ziarna).
Nike: boginie zwycięstw spod Termopil, Cheronei, Salaminy, Maratonu i Napoleonidów - niektóre nie chcą brać udziału w powstaniu uznawanym za niehonorowe, zapowiadają przegraną powstańców
Charon
Satyrowie
Połączenie bohaterów historycznych i mitologicznych i ich znaczenie
"Moralność pani Dulskiej" Gabriela Zapolska
Powstanie: 1906 r., zainspirowane historiami o prawdziwej miejskiej kołtunerii (fuzja 3 historii)
Gatunek: komedia obyczajowa (wg Zapolskiej "tragifarsa kołtuńska") (dramat naturalistyczny)(wg niektórych tragedia)
Czas i miejsce akcji: początek XX w. (współczesność), około doby. Lwów (lub Kraków w zależności od adaptacji), salon mieszczańskiej rodziny Dulskich
Fabuła: pobudka w mieszkaniu Dulskich. Aniela Dulska nie pozwala służącej, Hance, odejść z pracy. Mela i Hesia wychodzą na pensję. Dulska wypowiada mieszkanie lokatorce (bo przyciągnęła uwagę gazet swoją próbą samobójczą. Nie to co ta prostytutka, porządna kobieta, bo płaci, a jej goście parkują daleko). Zbyszko wraca z nocnej kawiarni. Okazuje się, że ma romans z Hanką (wg Dulskiej trzyma go to w domu, więc jest spoko), a Hanka mówi, że jest w ciąży. Drama. Zbyszko na złość matce ogłasza, że ożeni się z Hanką. Załamana Dulska prosi o ingerencję Juliasiewiczowej, której udaje się namówić Zbyszka do rezygnacji ze ślubu, a Hankę do odejścia za odszkodowaniem (1000 koron). Wszystko wraca do normy. A i jeszcze był Felicjan Dulski, ale on jest 99% comic reliefem, radzi sobie z żoną nie odzywając się, tylko raz mówi coś w stylu a niech was wszyscy diabli.
dulszczyzna - pozorna moralność, życie w zakłamaniu, obłudzie i dbanie tylko o pozory. Kodeks "moralny" Anieli Dulskiej: - ocenianie ludzi po statusie społecznym, pogarda do służby - materializm, chciwość i skąpstwo - życie w obłudzie lepsze od plotek - pozwalanie na niemoralne zachowanie syna w "słusznym" celu - podporządkowanie konwenansom kołtuneria - ludzie (mieszczaństwo) o ograniczonych horyzontach myślowych, nietolerancyjni, zakłamani, zacofani. Zbyszko nienawidzi kołtuństwa i jego zakłamania, ale uważa, że nie można od niego uciec, gdy ktoś już się kołtunem urodził.
Obraz życia mieszczańskiej rodziny - życie „kołtunerii” (zakłamanego, pełnego hipokryzji mieszczaństwa). Tytułowa Dulska stała się synonimem osoby pozbawionej kręgosłupa moralnego, dbającej o swój wizerunek, a nie faktyczną uczciwość swoją i swojej rodziny, dla niej ważne są pieniądze i opinia innych.
Poglądy i system wartości Dulskiej - brak wartości oprócz tego, żeby o niej nie mówiono "kobieta powinna przejść przez życie cicho i spokojnie" i "na to mamy 4 ściany i sufit, aby brudy swoje prać w domu i aby nikt o nich nie wiedział". Nie obchodzi jej niczyje dobro (rodziny, lokatorów ani Hanki), jest bezwględna; dominuje nad rodziną, jest kontrolująca i wyrachowana.
Dramat ma cechy tragiczne, komiczne, realistyczne, naturalistyczne
motywy
dekadentyzm
coś smutnego jeszcze jeden kolor został
natura
Tatry
patriotyzm
miłość
żyjemy w społeczeństwie
chłopomania, chłopi (usunęli mi żółty w międzyczasie???)
Bonus z epoki: La belle epoque (polski serial), Niebezpieczni dżentelmeni (polski film), 1899 (Netflixowy serial)
Rent - La vie Boheme (bohema, dies irae)
14 notes
·
View notes
Text
Zbierałam się trochę do tego wpisu
Zdjęcie Charakterów dla uwagi, serio mi pomagają, ta gazeta powinna zacząć mi płacić 🤣
Czemu to piszę? Chyba wewnętrzna potrzeba jakaś.., przemyślenie ostatnich wydarzeń, ułożenia sobie w głowie, danie sobie trochę przestrzeni..
Ten tydzień to był straszny xD. Serio. Ja często stawiam "xD", nawet gdy mówię o poważnych rzeczach. Jakoś oswajam ten lęk i staram się mówić o wszystkim z przymrużeniem oka nawet jak jest tak, jak w tym tygodniu.
Może od początku. Już wcześniej chciałam to opisać. Może nie żeby się z czegoś tłumaczyć, ale to pozwala lepiej mnie poznać i zrozumieć. A poza tym, sama muszę porządkować sobie to w głowie. Czytałam w Charakterach, że to ważne, by porządkować wydarzenia w głowie, uznawać coś za zamknięte i tak dalej.
To, że mam jakieś zaburzenia lękowe w ogóle nie zgadza się co do mojej osobowości. Fakt, który najchętniej wymazałabym z mojego życia. Zresztą, to nie pierwszy taki epizod w moim życiu.
Osoba wysoko wrażliwa. To całkiem nowe pojęce psychologiczne, autentycznie tacy ludzie istnieją i do nich należę. Jako dziecio byłam dojrzalsza niż rówieśnicy. Częściej zamyślałam się, miałam skłonności do wyolbrzymiania i zamartwiania. Nawet w dziecięcym wieku, nie do końca rozumiejąc, co to oznacza, uznawałam się za depresyjną albo że w końcu coś mnie dopadnie. Moi rodzice byli najlepsi jak mogli, ale trochę nie rozumieli, że jestem inna względem nerwowej budowy wobec reszty rodzeństwa. Nie mam im tego za złe. Byłam wyjątkowo nadwrażliwym dzieckiem.
Gdybym sama tego nie przeżyła, pewnie tak jak niektórzy rzucałabym tekstami "jak dziecko może mieć depresję" albo że "co za problemy może mieć dziecko". Wcale się nie dziwię, że są osoby, które temu nie wierzą, ale nie wierzą w coś, bo po prostu nie rozumieją, nie przeżyły tego.
Większe problemy nastały mnie pod koniec podstawówki. Nawet w liceum, zrywając z chłopakiem czy cokolwiek innego smutnego nie spowodowało u mnie takiego cierpienia.
Pod wpływem toxic nauczycieli stałam się małą perfekcjonistką , strasznie ambitną. Każdy konkurs, potem jeszcze szkoła muzyczna, w międzyczasie problemy z rówieśnikami, bo nie byłam akceptowana, wyzywano mnie od kujona. Serio, presja jaką czuję przed maturą to jest pikuś. W wieku 12-13 lat, byłam tak autodestrukcyjna, nienawidziłam siebie, nie widziałam nic dobrego w sobie, nigdy nie było idealnie. W końcu stres zaczął dawać objawy somatyczne. Bóle głowy, duszności, pocenie się, drżenie. Robiłam sobie krzywdę, samookaleczenia, bicie. Teraz jak to piszę tak bardzo nie mogę w to uwierzyć.. i tak jestem wdzięczna że to już moja przeszłość.
Wtedy pierwszy raz dostałam leki, miałam zdiagnozowaną depresję. Rzuciłam szkołę muzyczną, przestałam harować jak wół (też nie wiem jakim cudem mogłam być aż takim pracoholikiem jako DZIECKO), nauczanie indywidualne i dochodzenie do siebie.
Leki pomagały mi wrócić do siebie z przeszłości, znowu odczuwać radość. Wiele osób demonizuje leki psychiatryczne. Niepotrzebnie. Jasne, trzeba do tego podchodzić z rozwagą, ale jak do wszystkiego. Ale to nie zmienia osobowości, nie ma dziwnych faz i nie wiem czego tam jeszcze. Ja odczułam to jak powrót do siebie sprzed lat, sprzed choroby.
I wtedy stało się coś bardzo złego. Jako samotna 14 latka, wymęczona psychicznie, która tak bardzo chciała dostrzec jakieś światelko w życiu, zakochałam się w starszym chłopaku, który od samego początku dobierał się do mnie. Moi rodzice później zakazali mi się z nim zadawać. Uznałam to wtedy za coś strasznego. Strasznie płakałam, miesiącami myślałam, bo oczywiście nie widziałam nic złego w jego zachowaniu.
Luka w czasie, nie chcę w większości tego opisywać. Długo się leczyłam z tej relacji. Nie zostawiłaby we mnie tak głębokiego śladu, gdyby nie życiowy moment, w którym się znajdowałam.
Liceum to było dla mnie jak podmuch świeżego powietrza xD. Uznałam że zacznę nowy rozdział w życiu. I autentycznie się udało. Znalazłam chłopaka, grupkę koleżanek. Pierwszy raz miałam z kim gadać, miałam z kim się spotykać, wychodzić na miasto. Do tej pory mnie tak to wzrusza, że w końcu mam przyjaciół. Chociaż wiem, że początki były trudne- moje zachowanie po takiej izolacji było dziwne, byłam pewnie zbyt ekstrawertyczna i gadatliwa.
Niestety, pandemia. Zdalne. To zniszczyło wszystko to, nad czym pracowałam na terapii. Owszem, dzięki izolacji w domu dużo pouczyłam się niemieckiego. Ale PRZEZ izolację, brak ludzi na co dzień, swoistego lustra społecznego, potem, po powrocie do szkoły, zaczęłam mieć coś na podobieństwo lęków, ataków paniki.
Bałam się ludzi, tłumów, męczyłam się szybko, wstydziłam się odezwać, choć wcześniej nie miałam z tym problemu. Zauważyłam, że coś jest nie tak, gdy to zaczęło mnie przerastać- trzęsłam się przy tablicy, miałam jakieś ataki paniki na schodach (moja szkoła składa się głównie ze schodów..), myślałam że każdy o mnie mówi i mnie analizuje. Zwrócenie się o pomoc do rodziców, do psychiatry, wiele mnie kosztowało. Przyznanie się do pOrAżKi, jak ja to wtedy uważałam. Ale sama bym sobie nie poradziła.
Dopiero wyciszenie przez leki, wyprodukowanie tych jakiś serotonin, daje możliwość w ogóle do racjonalnego myślenia, do konkretnego podejścia do tematu, w ogóle do możliwości pracy nad stresem.
Ten tydzień czułam się wyjątkowo źle. Czułam, że wszystko mnie przerasta, nie mam radości z życia, czuję tylko presję. Czasem mam taki kołowrotek w głowie że brak słów. Za każdym razem, jak mam gorszy dzień, panikuję, że to nawrót depresji (kończę leki). Ale po prostu mój cykl miesiączkowy wariował, teraz już jest okej.
To nie ma być żaden pouczający wpis, ale jakbym miała już coś takiego powiedzieć, to bądźmy dla siebie mili. Nigdy nie wiemy, co przeżywa ta druga osoba. Nigdy. Mam przyjaciółkę, która lubi żartować. W większości mnie to bawi, ale czasem mam zły dzień i mówię jej, że to nie jest dobry moment, a ona niestety czasem nie rozumie.
Każdy toczy jakąś wewnętrzną walkę, taka jest prawda. To, ile razy wyrzucałam sobie że jestem słaba psychicznie, że nie dam rady, że będę całe życie z depresją i na lekach, wiem tylko ja. W sumie dlatego powinnam być wdzięczna- nawet mimo moich potknięć, jest o wiele lepiej, niż kiedykolwiek bym marzyła..
W takim edukacyjnym filmiku po niemiecku widziałam napis: Perfektion kennt keine Grenzen. Perfekcja nie zna granic.
Boże, jak dobrze, że nie trafiłam na ten tekst jako 12-latka.. zabiłabym się, doprowadzając te granice na szczyt.
#aesthetic#życie#problemy#nauka#psychologia#mental health matters#menthalhealth#mentally fucked#mental disorder#depressing life#depresja#tw depressing stuff#self acceptance#self healing#self care#self love#self worth#acceptance#new life begins
11 notes
·
View notes
Text
Mamy to! 1.5 miliona Europejczyków przeciwko hodowli zwierząt na futro.
Przychodzimy dziś do Was z niezwykłymi informacjami! Właśnie zakończył się proces weryfikacji podpisów pod Europejską Inicjatywą Obywatelską „Europa Bez Futer”, pod którą zbieraliśmy podpisy wśród Polaków. Celem Inicjatywy jest wprowadzenie zakazu hodowli zwierząt na futro oraz zakazu importu futer naturalnych wśród krajów Unii Europejskiej.
Sukces wyników weryfikacji podpisów!
Zbiórka podpisów została uruchomiona w maju 2022 r. i otrzymała wsparcie ponad 80 organizacji z całej Europy. Została zamknięta jeszcze przed oficjalnym terminem, dzięki rekordowej liczbie zebranych podpisów w mniej niż dziesięć miesięcy. Pod inicjatywą podpisało się aż 90 919 Polaków i Polek!
Wspólnie z innymi organizacjami udało nam się zebrać aż 1 502 319 ważnych podpisów w całej Europie. Oznacza to, że Komisja Europejska będzie musiała odpowiedzieć na wniosek jeszcze przed końcem bieżącego roku.
To dziesiąta Europejska Inicjatywa Obywatelska w historii, która odniosła sukces i zebrała najwięcej podpisów spośród tych dotyczących dobrostanu zwierząt. Cieszymy się, że razem jesteśmy tego częścią. To ogromny sukces i krok milowy w kierunku zakończenia cierpienia milionów zwierząt hodowanych dla ich futer.
Co teraz?
Organizatorzy Inicjatywy spotkają się z Komisją Europejską, a następnie wezmą udział w wysłuchaniu publicznym w Parlamencie Europejskim, po którym Komisja Europejska będzie musiała publicznie odpowiedzieć na inicjatywę przed końcem bieżącego roku.
Niesamowita historia może wydarzyć się na naszych oczach! ❤️️
Wierzymy, że Komisja Europejska pozytywnie rozpatrzy wniosek i już niedługo na fermach futrzarskich w Unii Europejskiej nie będzie cierpiało żadne zwierzę!
Ten sukces, to wspólne zwycięstwo!
Wasz głos to wyraźny sprzeciw względem okrucieństwa wobec niewinnych istot. To właśnie dzięki takim osobom, jak Wy, przyszłość zwierząt ma szansę się odmienić! Dziękujemy Wam za to, że jesteście i walczycie w obronie naszych braci mniejszych. Bez Was ta walka nie byłaby możliwa!
Jednak to nie koniec walki o zwierzęta!
W Komisji Unii Europejskiej czeka także druga Inicjatywa Obywatelska, która może odmienić życie 300 milionów zwierząt trzymanych w klatkach. Dzięki Waszym podpisom pod petycją do Ministra Rolnictwa wierzymy, że króliki, cielęta, świnie i kury czeka lepsza przyszłość! Dziękujemy Wam ogromnie za to, że jesteście i działacie w ich imieniu.
Chcemy zrobić więcej! Zwierzęta potrzebują tego, aby więcej osób dowiedziało się o tym, jak wygląda ich życie w hodowli przemysłowej. Nasze ostatnie śledztwo na fermie świń pokazuje, że życie na fermach jest dla prosiąt istnym horrorem wypełnionym okrutnymi torturami.
Czas zakończyć cierpienie tych niewinnych istot! Jeśli jesteście tego samego zdania - dołączcie do zbiórki i przekażcie darowiznę: nadzieja-zwierzat.pl. Zawalczcie o zmianę prawa i życia prosiąt. To właśnie Wy możesz zmienić ich przyszłość!
PRZEKAŻ DAROWIZNĘ
https://nadzieja-zwierzat.pl/
2 notes
·
View notes
Text
Teodycea Leibniza jest jednym z głównych dzieł teozoficznych w historii
Gottfried Leibniz był nie tylko twórcą matematyki, ale także wielkim filozofem i teozofem. Jedna z jego koncepcji dotyczy tego, co zdefiniował jako „trzy rodzaje zła”. Koncepcja ta jest przedmiotem książki Teodycea, która została napisana pod koniec XVII wieku i stała się jednym z najważniejszych tekstów na temat religii nie tylko tamtych czasów, ale wszechczasów. Nawet teraz wielu filozofów i teologów sprzeciwia się lub zgadza z Leibnizem. Zasadniczo ta koncepcja teozofii może być zawarta w pierwszej dziesiątce najbardziej wpływowych książek na temat chrześcijaństwa i zachodniej teologii.
Teozoficzne wyjaśnienia zła
Leibniz wyjaśnił, że zło istnieje dlatego, że istnieje metafizycznie. Metafizyka to dyscyplina filozoficzna, której celem jest między innymi znalezienie i udowodnienie podstawowych przyczyn determinujących rzeczywistość fizyczną, czyli dlaczego świat jest taki, jaki jest. Mówiąc jaśniej, Bóg jest istotą metafizyczną, nie ma fizycznego wcielenia. Dusza jest również czymś metafizycznym, chociaż konsekwencją jej istnienia są również rzeczy fizyczne, np. dusza człowieka jest zatruta przez grzech i łamie czyjąś rzecz (konsekwencje w świecie fizycznym).
Według Leibniza tak jak dusza, bóg, istnieje metafizycznie, tak niestety istnieje również zło, a co za tym idzie nie da się go pozbyć. W ciągu życia świat nas wychowuje, Bóg zsyła na nas próby, środowisko i nasza pierwotna dusza pielęgnują w nas dobro i zło. Cierpienie, choć złe, jest również stworzone przez Boga jako kara lub próba. Zło może również podkreślać dla nas samo dobro. Tylko rozpoznając zło i coś złego, możemy zrozumieć wartość dobra.
Innym rodzajem zła jest zło moralne, a jego przyczyną jest istnienie praw moralnych. Nie może istnieć to, co dobre, bez tego, co złe.
Interpretacje «teodycei»
Interpretacja Teodycei Leibniza jest ważnym aspektem myśli filozoficznej, a każdy filozof nadaje temu tekstowi własne, unikalne znaczenie. Na przykład francuski filozof i teolog Pierre Bayle, który krytykował wiele idei Leibniza, postrzegał jego teozofię w kategoriach problemu zła. Bayle argumentował, że teodycea Leibniza, pomimo prób usprawiedliwienia Boga, stoi w obliczu nierozwiązywalnych sprzeczności, zwłaszcza jeśli chodzi o istnienie zła na świecie. Uważał, że racjonalne wyjaśnienia Leibniza nie były w stanie w pełni wyjaśnić cierpienia i niesprawiedliwości, które istniały na świecie, a zatem teozofia Leibniza wymagała głębszej rewizji.
Inny filozof, Immanuel Kant, również wniósł znaczący wkład w interpretację Teodycei. Uważał on, że teozofia Leibniza, pomimo swojej logicznej struktury, nie może ostatecznie udowodnić istnienia najlepszego możliwego świata. Kant wierzył, że ludzki rozum ma swoje ograniczenia, a zatem każdy system teozoficzny, który stara się w pełni wyjaśnić boski plan, nieuchronnie napotyka trudności metafizyczne. W swojej krytyce Kant podkreślił, że wiara i przekonania moralne odgrywają kluczową rolę w teozofii, oprócz czysto racjonalnej analizy.
Współczesny filozof John Hick zaproponował swoją interpretację teodycei Leibniza, postrzegając ją przez pryzmat procesu teozofii. Hick opracował koncepcję „budowania duszy”, w której argumentował, że cierpienie i zło są niezbędne dla duchowego wzrostu i moralnego rozwoju ludzkości. Postrzegał teozofię Leibniza jako okazję do wyjaśnienia świata jako procesu ci��głego stawania się i doskonałości, w którym każda próba i trudność przyczynia się do osiągnięcia wyższego celu.
Neoklasyczny filozof Charles Hartshorne również zaproponował oryginalną interpretację teodycei Leibniza, włączając ją do swojej filozofii procesu. Hartshorne wierzył, że teozofię Leibniza można zrozumieć poprzez dynamiczny proces relacji między Bogiem a światem. Uważał, że teodycea Leibniza odzwierciedla ciągłą interakcję i współudział Boga w procesach zachodzących w świecie, gdzie zło i cierpienie są tymczasowymi zjawiskami w szerszym kontekście boskiego projektu. Hartshorne podkreślał, że teozofia musi uwzględniać zmienność i ewolucję jako podstawowe aspekty rzeczywistości.
Interpretacje teodycei w filozofii analitycznej
Interpretacje Teodycei Leibniza przez filozofów analitycznych podkreślają logiczną strukturę argumentów i ich spójność. Filozofia analityczna, znana ze swojego przywiązania do jasności i precyzji, oświetla wiele aspektów teozofii Leibniza w nowy sposób.
Richard Swinburne, jeden z najwybitniejszych analitycznych filozofów religii, skupił się na probabilistycznych aspektach Teodycei. W swojej interpretacji wykorzystuje teorię prawdopodobieństwa do oceny wiarygodności istnienia Boga w świetle zła na świecie. Swinburne argumentuje, że pomimo istnienia zła, prawdopodobieństwo istnienia wszechdobrego Boga pozostaje wysokie, ponieważ zło może służyć wyższemu dobru, takiemu jak rozwój moralny i duchowy. Jego teozofia opiera się na idei, że zło jest warunkiem koniecznym do osiągnięcia najwyższego dobra.
Filozof analityczny Pieter van Inwagen również wniósł znaczący wkład w interpretację Teodycei Leibniza. Van Inwagen rozwija koncepcję „wolnej woli”, argumentując, że istnienie zła w świecie jest uzasadnione wolnością wyboru daną przez Boga istotom ludzkim. Uważa, że bez wolnej woli prawdziwie moralne działania i postawy są niemożliwe. W kontekście teozofii Leibniza van Inwagen podkreśla, że wolna wola, choć prowadzi do możliwości zła, jest koniecznym warunkiem istnienia dobra moralnego.
Eleanor Stump, kolejna wybitna przedstawicielka filozofii analitycznej, przedstawia swój pogląd na teodyceę Leibniza przez pryzmat osobistych relacji i teologii cierpienia. Stump wierzy, że teozofię Leibniza można uzupełnić ideą, że cierpienie odgrywa kluczową rolę w rozwoju osobistej relacji między Bogiem a istotami ludzkimi. Argumentuje, że poprzez cierpienie ludzie mogą dojść do głębszego zrozumienia i bliskości z Bogiem, czyniąc zło ważnym aspektem teozofii.
Alvin Plantinga, inny wpływowy filozof analityczny, znany jest ze swojej „teodycei wolnej satysfakcji”. Argumentuje on, że logiczny problem zła nie jest przeszkodą nie do pokonania dla wiary w Boga. Plantinga wprowadza pojęcie „możliwych światów”, podobnie jak Leibniz, i argumentuje, że świat, w którym istnieje zło, może być najlepszym możliwym światem, jeśli zawiera wolną wolę. Jego teozofia opiera się na idei, że Bóg mógł stworzyć świat, w którym ludzie są wolni, a ta wolność nieuchronnie prowadzi do możliwości zła.
Ci filozofowie analityczni, badając „Teodyceę” Leibniza, próbują znaleźć racjonalnych i logicznie uzasadnionych wyjaśnień dla istnienia zła w świecie przy użyciu nowoczesnych narzędzi i podejść filozoficznych. Ich interpretacje wzbogacają „teozofię” Leibniza, podkreślając jej znaczenie i wagę dla współczesnych dyskusji filozoficznych.
Podsumowanie
Książka „Teodycea” jest doskonałym sposobem na poznanie i zrozumienie zachodniej teologii, ponieważ inne wielkie i najpopularniejsze książki na temat zachodniej teologii i chrześcijaństwa są bezpośrednimi „przodkami” lub „potomkami” „Teodycei”. Innymi słowy, sama „Teodycea” w dużej mierze opiera swoją teorię na wcześniejszych dziełach, a późniejsze dzieła opierają się na „Teodycei”. Możesz być zdezorientowany skomplikowanymi terminami, takimi jak „metafizyka”, ale jak widzisz, nie ma w nich nic skomplikowanego. Życzymy powodzenia i ciekawej lektury!
0 notes
Text
Prosto z kłótni wraca do domu i wypłakuje się w poduszkę, cierpiąc, rozpaczając przez cała noc. "Czy to już koniec?" zadaje sobie pytanie kochając, lecz nie mając sił na więcej kłótni. Powoli przyswaja do siebie tą myśl. Gdy po kilku dnia odzywa się znów dochodzi do kłótni,jednak ona czuję pustkę nie może uronić łzy, jest wyczerpana i wszystko jej obojętne. W głębi serca kocha go nadal lecz czy ta miłość jest warta jej cierpienia? Jej płakania każdej nocy ,jej zamartwiania się co dalej ,jej prób ratowania związku. Miłość to dwie osoby nie jedna... Pamiętaj powinien pokazywać że kocha, nie tylko mówić, powinien wysłuchać gdy mówisz o swoich uczuciach, co cię boli a nie zareagować krzykiem i złością żebyś nie wymyślała. Dbajcie o siebie Kobitki i nie dajcie się wplątać w toksyczne relacje, a jak to zrobicie...
UCIEKAJCIE.
1 note
·
View note
Text
O czym są IMPRESJE WIKTORII?
Panna Wiktoria Jankowska to dwudziestoletnia córka właściciela dworku (ziemiaństwo polskie, wiek XIX). Teodor Jankowski pragnie, aby jego córka wyszła dobrze za mąż. Lecz w życiu Wiktorii pojawia się amant, który wykorzystuje jej naiwność. Dziewczyna zachodzi w ciążę, za co zostaje wypędzona z domu. Jednak to nie koniec kary – Wiktoria ma zostać żoną chłopa i zamieszkać z nim razem w jego chałupie wraz z matką i babką. Wiki brzydzi się chłopów, unika ich za wszelką cenę. Teraz przyjdzie jej zmierzyć się z nową rzeczywistością. IMPRESJE WIKTORII to romantyczna historia o poszukiwaniu własnej drogi i miejsca w życiu. Fabułę opowiada główna bohaterka, która dzieli się z nami swoimi osobistymi przeżyciami. Czy Wiktoria i Benek znajdą wspólny język? Czy możliwa jest w ogóle miłość między dwojgiem tak różnych ludzi? Wiktoria przejdzie niejeden dramat, sama zaś będzie sprawczynią cierpienia swojego męża. Jeśli szukasz nietypowego romansu historycznego bez przynudzania historią, polityką i datami, to dobrze trafiłaś!
Atuty książki: – Powieść zawiera nietypowy wątek romansowy: chłop i panienka z dworku. – Małżeństwo z przymusu. – Zdrada małżeńska. – Każdy rozdział poprzedzony jest wierszem. – Historia ta opowiada także o poszukiwaniu własnej drogi w życiu. – Zawiera dylematy moralne głównej bohaterki, która opowiada nam swoją historię.
0 notes
Text
Nasza nadzieja. Nasza jest złożona w Bogu — w Tym, Który zbawia, w naszych przeciwnościach nie rozstaje się z nami, ale trwa przy nas. „Ja Jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28,20).
Jest to obietnica, która napełnia nas nadzieją. Jest to nadzieja, która trwa w nas, nieustannie przypominając o Jego miłosierdziu oraz o tym, że On Jest Tym, Który prawdziwie Jest z nami, a nie jedynie nosi imię o tym znaczeniu.
To nasza nadzieja na to, że gdy wstaniemy, z bezsilnością będziemy wpatrywać się w sufit, myśląc o naszych wszystkich porażkach, On tu będzie.
Nie, nie musimy wcale czuć Jego obecności w sposób fizyczny ani Go widzieć, by wiedzieć, że On tu Jest.
On przychodzi z cichym pocieszeniem. Takim, które podtrzymuje i dodaje sił, nawet gdy tego nie zauważamy. On Jest Cichym Królem. Wie, że czasami najlepszą opcją na ciężki dzień, który przeżywamy, jest zero słów — po prostu ciche towarzyszenie i pozwolenie, byśmy duchowo przytulili się do Jego Serca, wypłakali, choćby miało to trwa kilka godzin dziennie przez wiele miesięcy.
Być może zastanawiasz się, czy to prawda oraz dopadają cię myśli, że przecież nie ma nikogo, kto wytrwałby dzień w dzień słuchając naszych lamentów, tego w jakie kłopoty się uwikłaliśmy, kto i jak nas zranił. Być może myślisz, że to jest możliwe jedynie w jakichś opowiadaniach, wierszach miłosnych i bajkach o osobach, które nawet nie istnieją, bo przecież nie ma takiej miłości, a już na pewno nie ma takiej miłości dla ciebie.
A co jeśli przekażę ci wiadomość, że taka osoba jest? Że nie istnieje ona w wyobraźni, ale naprawdę jest obecna, żyje i trwa pośród nas? Czy wiesz może jak ma na Imię? Jezus.
To Ten, Który tak bardzo cię umiłował, że oddał za ciebie Swoje życie i to na krzyżu, byś mógł żyć na wieki. Może ci się wydawać, że to nic wielkiego, ale spójrzmy razem na tę prawdę. On Jest Bogiem, Który ma w Swoich Dłoniach całą władzę nad calutkim wszechświatem. Czy myślisz, że nie mógłby przyjść na świat w chwalebny sposób, zstępując z Nieba, podczas kiedy wszyscy ludzie by głosili Jego cześć i chwałę, a On zrobiłby sobie najmniejsza ranę, by powstała kropelka krwi („Bez rozlania krwi nie ma odpuszczenia grzechów” [Hebr 9,22]) i powiedziałby: „Oto zostaliście odkupieni” i w ten sposób zbawił świat? Oczywiście, że mógłby. W końcu Jest Bogiem, Który Jest Stworzycielem wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych, ale jednak wybrał inną drogę.
Dlaczego podjął tak wiele trudu, chociaż mógł praktycznie nic nie cierpieć? Aby ukazać ci Swą odwieczną miłość — tą miłość, jaką obdarzył cię jeszcze przed stworzeniem świata. Tą miłość, która wszystko wybacza i jest gotowa przejść przez największe cierpienie, byleby móc być z tobą i bylebyś był bezpieczny, bracie. Bylebyś była bezpieczna, siostro.
Ktoś mógłby powiedzieć, że czemu jest tyle bólu i cierpienia na świecie, skoro Bóg ma w sobie tyle miłości i miłosierdzia, i chce dla nas bezpieczeństwa? Drodzy bracia i siostry, czy bylibyśmy w stanie oddzielać dobro od zła, gdybyśmy nie doświadczali jego skutków? Podejrzewam, że wtedy wszystko byłoby nam obojętne i wcale nie zwracalibyśmy uwagi na to, że źle czynimy, bo zarówno złe jak i dobre czyny wydawałyby owoce pokoju, radości i miłości. Jednakże, czy oznaczałoby to koniec chaosu? Nie. On by nadal trwał i byłby ogromny, tylko nie doświadczalibyśmy jego skutków.
Bóg nam przebacza, ale czyni to wtedy, kiedy żałujemy naszych grzechów. Czy gdybyśmy nie odczuwali tego, jaki chaos wprowadza grzech, czy bylibyśmy w stanie żałować? Nie, bo uważalibyśmy, że nie czynimy nic złego, bo przecież nie ma żadnych złych owoców naszego postępowania.
Tak samo, czy bylibyśmy w stanie docenić dobro i miłość Bożą, jeśli nie doświadczalibyśmy żadnej krzywdy? Czy wtedy potrafilibyśmy dziękować za nie i je szanować? Czy potrafilibyśmy w ogóle zdefiniować dobro, jeśli wszystko wydawałoby się nam być dobre?
W cierpieniu jest sens. Odkrywamy w nim obecność Boga, Który trwa przy nas niestrudzenie. Niezależnie od tego czy czujemy się dobre, czy też nie, Bóg Jest z nami. On Jest z nami, gdy mamy w oczach łzy radości, ale i gdy w osamotnieniu, ukryci przed innymi leżymy oraz płaczemy, myśląc o naszych zranieniach. Kiedy nie mamy żadnych sił, On Jest z nami. Gdy pragniemy skakać z radości, On Jest z nami.
On Jest z nami w każdym czasie. Wystarczy otworzyć się na Jego obecności i zapragnąć kontaktu z Nim, a On będzie pozwalał nam Siebie poznać coraz lepiej, a przy tym będzie nam ukazywał to, co tak naprawdę jest w naszych sercach. Możemy dowiedzieć się o sobie tego, czego już tak naprawdę nawet nie pamiętaliśmy. A więc, bracia i siostry w Chrystusie Jezusie, otwórzmy się na działanie Ducha Świętego i pozwalajmy Mu nas prowadzić. Podążajmy za Nim wszędzie, gdzie nas pójdzie z ufnością, że nie zostaniemy zawiedzeni.
Zostańcie z Bogiem, umiłowani. Niech Miłosierny Bóg was prowadzi i błogosławi. Bóg zapłać za poświęcony czas na przeczytanie tego postu. Niech Bóg zasieje w was ziarenko prawdy i miłości w waszych sercach, które niech wyda wielkie owoce. Amen.
#Jezus Chrystus#Bóg Wszechmogący#Duch Święty#Trójca Przenajświętsza#Miłość Boża#chrześcijaństwo#Bóg z nami#Emmanuel#wsparcie#Słowo Boże#Pismo Święte
0 notes
Text
Nic co ludzkie…
-Jacuś? Jacuś proszę. Chwyć mnie. Jacuś boję się, to chyba będzie koniec.
Kobieta około sześćdziesiątki z trudem łapała każdy oddech rzężąc przy tym tak, że wyraźnie było słychać ją już w progu mieszkania.
Umierała. Naga i zalana potem, przykryta jedynie ręcznikiem. Jej słowa wypowiadane z ogromnym trudem dodatkowo zagłuszała maska tlenowa i koncentrator postawiony obok łóżka. Wyraźnie widać jak dużo trudu wkłada, żeby wziąć wdech. Brzuch unosi się i opada, a skóra między żebrami zapada do środka tak jakby chciała zaciągnąć całe powietrze dostępne w pokoju. Historia prosta i wielu znana. Zaczęło się od kaszlu i spadku wydolności podczas wysiłku. Złe samopoczucie, utrata masy ciała. Krótkie leczenie zakończone porażką i przepisaniem pacjentki na terapię paliatywną. Resztę można sobie dopowiedzieć.
W momencie podjęcia przez nas wezwania wydolność krążenia była na tyle niska, że w końcu woda zaczęła przesączać się do płuc. Zazwyczaj po szybkim zebraniu wywiadu, osłuchaniu pacjenta, sprawdzeniu parametrów, podłączeniu EKG i podaniu leków moczopędnych oraz tlenu zabieramy go na cito do szpitala. Tam po chwili na Izbie Przyjęć trafia na OIOM, gdzie weryfikuje się przyczynę nagłego zachorowania i stabilizuje się dalej jego stan. Jednak tym razem to nie było takie proste. Owszem, możemy ją zabrać do szpitala, ale co dalej? Leżenie i umieranie tam? Pośród obcych ludzi, którzy choćby chcieli nie mogą poświęcić jej nawet 20% czasu, który mogą dać bliscy? Jaka jest w ogóle szansa, że ją dowieziemy? Że nie umrze w blaszanej puszce na kołach gdzieś na drodze, pośrodku osiedla, raz za razem podskakując na progach zwalniających? I to wszystko po to, żeby kupić jej kilka chwil, nieco więcej cierpienia pośród obcych sobie ludzi.
Po podaniu leków usiadłem obok pacjentki i chwyciłem ją za rękę.
-Jestem tu. Jestem przy pani. Pan Jacek też jest. Jesteśmy tu dla pani.
-Bylebym się nie dusiła. Brakuje mi tchu. - odpowiedziała niespiesznie robiąc pauzę po każdym słowie, żeby złapać trochę powietrza.
-Leki wkrótce zaczną działać Kochana. Wiem, że to straszne, ale potrzeba trochę czasu. Możemy pojechać do szpitala jeśli pani chce.
-A wrócę? Co oni mi tam mogą zrobić?
-Mogą się postarać poprawić to oddychanie… ale nie wiem czy pani wróci. Jest już pani bardzo słaba.
-Nie. Żadnego szpitala. Ja umrę tutaj. Jacuś… Jacuś bądź przy mnie, proszę.
Mężczyzna choć widocznie przejęty to bardzo spokojny, poklepał ją tylko po dłoni i zapewnił, że zostanie.
-Boję się. Bardzo się boję.
-Nie bój się. Nie zostaniesz sama.
Siedzę tak i trzymam rękę konającej w męczarniach kobiety. Na moim miejscu powinien siedzieć jej syn, lecz podobno w swoim życiu na najlepszego przyjaciela wybrał flachę. Ile w tym prawdy? Dlaczego tak to właśnie wygląda? Nigdy się nie dowiem, bo nie muszę tego wiedzieć. Czy ktokolwiek mnie uczył jak się zachować przy pacjencie terminalnym, kiedy ten umiera w cierpieniu, będąc wszystkiego świadomym? Nie, bo to przecież nie jest nawet moje zadanie. Uczono mnie jak rozpoznawać i leczyć/stabilizować różne jednostki chorobowe, czyli w skrócie jak zwiększyć szanse pacjenta na przeżycie. A w tym przypadku główny cel mojej pracy nie istnieje. Nie ma takiego czegoś jak przeżycie. Postaraliśmy się jak mogliśmy, aby ulżyć kobiecie cierpień, jednocześnie nie przyspieszając nieuniknionego. Może i kr��gosłup moralny podpowiadałby, żeby podać jej kilka leków, które sprawią, że męczarnia zakończy się tu i teraz. Jednak to zostałoby potraktowane nie tylko jak błąd w sztuce, ale jak zabójstwo, a może nawet i morderstwo.
Po wszystkim wyszedłem z mieszkania głęboko sfrustrowany. Niemoc, w tej sytuacji wywołała we mnie kaskadę myśli.
-Robercik dostanie złą lagę, machnie się 20 metrów i powie „no sorry, nie pykło”. Nie będzie gola. Co się wtedy zmieni? Nic. Jakaś drużyna nie przeskoczy okienka w tabelce. Gruby hajs i tak wpadnie na konto, milion osób wirtualnie poklepie po pleckach. Potem przyjdzie psycholog i sztab ludzi do walki z hejtem. A Ty? Ty masz kurwa mnie do pogadania o tym, że znów widziałeś coś po czym niektórzy leczyli by sie u psychiatry. A no tak… jeszcze pensja, dzięki której możesz wziąć kredyt jeśli nie chcesz jeździć rozpadającym się rzęchem albo polecieć na fajne wczasy, na które on zarabia w kilka minut. Nasz błąd kosztuje życie, codziennie odpowiadamy za los kilku osób. Osób które żyły 10,20,80 lat. W jednej chwili możesz skończyć tą historię. Zniszczyć rodzinę. Zniszczyć wszystko i co?
-Daj spokój. Nakręciłeś się.
-Tak, kurwa, bo mam czym! Ja wiem że tak działa wolny rynek, pewnych rzeczy nie skomercjalizujesz, ale chociaż trochę wsparcia. Społeczeństwo wyciera sobie nami dupę, żeby bez smrodu móc pooglądać ten mecz. A Ty siedzisz w tym całym gównie sam ze sobą i nikogo nie obchodzi jak sie czujesz. Za 10 minut masz jechać zbić Leokadii ciśnienie… i chuj, bo przecież na Ciebie płacą podatki. Tak jakbyś był maszyną. Ja też płacę podatki.
Tak, definitywnie trzeba było dać upust tym wszystkim natrętnym myślom i emocjom. O ile teraz z perspektywy czasu patrzę na to chłodniejszym okiem, o tyle nadal nie rozumiem skąd się bierze ta rozbieżność. Naszymi idolami zostają ludzi, którzy dostarczają nam rozrywki, nie ludzie, którzy mają bezpośredni wpływ na to czy dożyjemy jutra. I nie mówię tu o sobie czy ratownikach, nie chciałbym, żeby to zabrzmiało jako przejaw megalomanii. Chodzi mi o ogół. Dzięki komuś mamy co jeść, dzięki komuś mamy gdzie żyć. Ktoś inny nas ratuje/leczy. O ile sam żyję tymi samymi wartościami i też mam swoich idoli, to jakby się nad tym zastanowić to jest to trochę dziwne. A może wcale nie? W końcu gwarantują nam wyrzut endorfin, jak narkotyk, dają nam przyjemność, a przecież do tego dążymy, żeby ją odczuwać. Ciekaw jestem jakby wyglądał inny świat, niezależny od naszego, w którym żyłyby istoty rozumne. Czy też kierowałyby się podobnymi wartościami. Jak one rozwiązałyby sytuację umierającej kobiety. Czy zostawiliby ją na śmierć, czy próbowali ratować, a może sami by ją uśmiercili? Może wcale nie byłoby im przykro, ani nie byliby sfrustrowani tą sytuacją. Ciężko powiedzieć. W końcu jesteśmy tylko ludźmi i wszystko co wymyślamy jest poniekąd ludzkie, lub porównywane do nas. Nic co ludzkie nie jest nam obce, a cała reszta jest nam nieznana.
1 note
·
View note
Text
To może być chwila…. Moment, gdy zdasz sobie sprawę, że nadszedł dzień odwagi. Dziś może być twój upragniony koniec. The End of the everything. Koniec cierpienia.
1 note
·
View note
Text
Czym tak zgrzeszyliśmy?
I świat upadł. Zostaliśmy tylko my. My, którzy wciąż nie nauczeni doświadczeniem żyjemy pełni tej toksyny, trując się coraz bardziej każdym kolejnym oddechem.
Miłość, która powinna być stałą wartością w naszym życiu odchodzi w zapomnienie, gdy dowiadujemy się, ile cierpienia tak naprawdę przynosi. Nie da się ukryć, że jest ona czymś nie do opisania. Czymś w czym ludzie chcą się zatracić. Miłość jest czymś więcej. I ludzie pragną tego więcej. Chcą czegoś, co bezgranicznie ich pochłonie. Chcą być kogoś i chcą, by ktoś był ich. Chcą należeć do siebie. Chcą się nawzajem ratować, naprawiać. Nie zdają sobie sprawy, że tym samym, sami mierzą sobie bronią w skroń. Prędzej czy później to wszystko i tak obraca się przeciwko nim. Każda miłość jako wartość jest dla nas w jakiś sposób toksyczna. Każde więcej jest toksyczne. Świadomość, że dla drugiej osoby jesteśmy w stanie poświęcić wszystko, rujnując i niszcząc przy tym siebie, pokazuje jak bardzo trujące jest to uczucie. Cholernie piękne, ale i niezaprzeczalnie złe. Ale w końcu być kochanym to niszczyć, a kochać to zostać zniszczonym, czyż nie? Miłość to forma najpiękniejszego samobójstwa. Sami siebie zabijamy, ulegając jej i narażając się na konsekwencje z nią związane. A koniec końców i tak będziemy mijać się bez gestu i słowa nie pamiętając, że przez krótki czas kochaliśmy się na zawsze.
Ludzie, którzy nas otaczają każdego dnia tracą na wartości. Wmawia się nam, że oceny, pozycja w firmie, zarobki, wykształcenie i pochodzenie świadczą o wartości człowieka. Ludzie podkreślają to na każdym kroku. Mówią to te wszystkie osoby, które są kimś. Mówią to wszyscy, którzy są kimś będąc tak naprawdę nikim. Możemy sobie wmawiać, że nasze relacje są szczere i bezinteresowne, ale prawda jest taka, że wszyscy jesteśmy kłamcami. Jedni pięknymi i uprzywilejowanymi. Inni pustymi i złamanymi. Ale koniec końców wszyscy nimi jesteśmy. Wmawiamy sobie, że otacza nas piękno. W końcu wszystko jest takie bogate, dystyngowane, zachwycające – szkoda, że to fałsz. Piękne na zewnątrz, a obrzydliwe w środku, puste. Jak my. Każdy z nas tak naprawdę gnije od środka, chociaż stara się robić dobrą minę do złej gry. Udajemy, mając świadomość, że prędzej czy później i tak przyjdzie koniec. A maski opadną.
My sami. W gruncie rzeczy to my jesteśmy najbardziej wyniszczający. Codziennie trujemy się w sposób fizyczny i psychiczny. Jesteśmy toksyną w czystej postaci. Wlewamy w siebie hektolitry alkoholu. Wypełniamy płuca nikotyną. Odmawiamy sobie jedzenia, a nawet jeśli przegramy jedną bitwę z naszą głową i tak kończymy na kolanach w łazience ze łzami spływającymi po rozgrzanych policzkach. Śpimy cały czas, albo praktycznie wcale. Sami zostawiamy sobie blizny wojenne na rękach nie przejmując się ich trwałością. W praktyce to my mówimy sobie w twarz najgorsze obelgi. To my sami doprowadzamy do tego, że codziennie się załamujemy jakby to było coś normalnego. Następnie zakładamy na twarz wyćwiczone uśmiechy i jak gdyby nigdy nic dalej funkcjonujemy. Liczymy, że wszystkie uporczywe myśli opuszczą nas jak tylko wzejdzie słońce i znikną będąc efemeryczne niczym dym papierosowy wypuszczany z ust letniego wieczoru. Oczywiście sami siebie oszukujemy. Mamy świadomość, że wszystko i tak dopadnie nas nocą. To my sami najbardziej się trujemy, ranimy. Zabijamy.
Nie wiemy kiedy i jak się to zaczęło. Kiedy to się tak zmieniło i skomplikowało. Ale może ważny jest moment, kiedy to zauważyliśmy? Kiedy zdaliśmy sobie sprawę, że nic już nie jest takie samo. Że nie ma powrotu do tego, co było. Może właśnie wtedy dorośliśmy.
Czym zgrzeszyliśmy?
- Q
0 notes