#brak uczyć
Explore tagged Tumblr posts
Text
czwartek 26.09
۶ৎ podsumowanie dnia
zjedzone — 900 kcal
dwa dni mnie nie było czuję się jakbym wracała po roku xD
pisałam na blogu że może mnie chwilę nie być przez brak czasu, wracam do domu o 17 i potem muszę się uczyć, poćwiczyć, dobić kroki często, pisać opowiadanie. MYĆ SIĘ co dopiero niedawno zauważyłam jak w chuj czasu zajmuje xd robić sobie jedzenie, jeść je, odpocząć jeśli łaska. musiałam coś wyjebać bo już miałam dość tej rutyny i padło na posty, będą pojawiać się w takie luźniejsze dni jak dziś. krótko o tym co się działo.
zacznijmy od wtorku, nie poszłam do szkoły nie wiem czemu, obudziłam się i nie miałam siły xD ryczeć mi się chciało na samą myśl, położyłam się z powrotem, moja mama nie miała o to jakiegoś problemu, w sumie nawet na dobre wyszło bo mogłam pojechać z nią na cmentarz i do banku załatwić pewną sprawę z moim kontem. potem miałam binge, duży, ale następnego dnia w środę nie czułam się aż tak tragicznie. zjadłam wtedy na cały dzień 3 naleśniki i muffinke xD gdy wróciłam do domu ponownie nie miałam na nic siły, stwierdziłam że pierdole muszę się poopierdalac bo nie wytrzymam, dosyć tej pseudoproduktywności. nie ruszyłam dupska jakoś do 20 xD potem zaczęłam przyspieszona naukę tekstu na francuski...długiego, wiedziałam że nie dam rady zapamiętać całego, za cel wzięłam sobie ogarnięcie połowy. nadszedł czwartek, dzień sądu ostatecznego z tym francuskim. kulam go na przerwach ale niestety potrzebuję mówić na głos by zapamiętać, inaczej idzie mi opornie. na początku lekcji poszłam sie zapytać czy mogę zaliczyć kartkówkę, kazała mi zostać po lekcjach gdzie normalnie mogliśmy podczas??? pomyślałam okej niech pani będzie. trwała lekcja u tak dla kontekstu cała moja grupa jest tragiczna z tego języka ale mimo to nauczycielka kontynuuje mówić do nas niemal wyłącznie w tym języku. nikt nie wie o co chodzi przez 80% czasu XD coś do mnie powiedziała po francusku zrozumiałam jedynie słowo TEKST jakoś się domyśliłam że pyta czy to umiem. powiedziałam "tylko połowę" patrzyła na mnie z dwie minuty, domagając się odpowiedzi po francuskim. ja, językowiec pełną gębą użyłam skompilowanej konstrukcji gramatycznej wprawiając w osłupienie nie tylko szanowną panią Bożenke ale również klasę — powiedziałam "oui". nie usatysfakcjonowało jej to (skandal) kazała mi powiedzieć "pół" nie wiedziałam więc patrzyliśmy się na siebie kolejne dwie minuty. w końcu się poddała, kazała mówić tekst zaczęłam Pour lui... i kiwa zapomniałam całej reszty XD pierwszego zdania, czułam się taka wybita z rytmu jeszcze wierciła we mnie tym spojrzeniem a dookoła cisza jak makiem zasiał, siedziałam tam mega długo w ciszy i poprosiłam czy mogę nieprzygotowanie jednak zgłosić XDD
potem brała nas do tablicy i kazała pisać zdania ze słuchu. podała mi moje nie zrozumiałam ani słowa XD więc nie mogłam zapisać (francuska wymowa yk) e końcu podała mi na spokojnie pierwsze słowo i dalej nie wiedziałam jak je kurwa napisać XDD łir no to się da na 20 sposób zapisać kurwa nie wiedziałam co zrobić, powiedziała że piszę się to tak samo jak słowo hier po niemiecku. wypowiedziała to bardziej jako hir a po niemiecku (katowałam ten język 8 lat) wypowiada się hija więc pomyślałam że może z angielskim pojebała i powinnam napisać HERE zapytałam więc a nie po angielsku? a ona "ty powinnaś wiedzieć, to twoja specjalność" (jesyem w klasie językowej z angielskim xd) napisałam HERE na tablicy parsknęła śmiechem, jednak chodziło o HIER. oszczędzę wam opisu jak męczyłam się z resztą zdania.
zostałam po lekcji napisać te kartkówkę, byłam z nią sama w sali i tak mi było niezręcznie, ja pisałam ona się kręciła się w tą i z powrotem wyraźnie zniecierpliwiona dosłownie wysyłała mi niewerbalny sygnał "proszę wypierdalać" napisałam co wiedziałam a czego nie wiedziałam to nawet się nie zastanawiałam nie mogłam się skupić w ogóle, jak wyszłam z klasy to w całej szkole były światła pogaszone dosłownie pustki, musiałam przejść po świeżo umytej podłodze 😭
skoczyłam jeszcze do empika po książkę która przyda mi się do olimpiady (jak wezmę w niej udział bo ostatnio idzie mi ciężko z podstawowymi obowiązkowami a co dopiero dodatkowymi) i do domu. padało. w szkole wypiłam skyr, w domu zjadłam trochę zupy, jabłko i na kolację dwa naleśniki z twarogiem i brzoskwinia. robiłam z mamą te naleśniki we wtorek i wpierdalam do dziś, pewnie będę do jutra, to jest ten wasz meal preap? boze 2 naleśniki to taka skąpa porcja bym z 10 najchętniej opierdoliła ale używam hamulca. przestałam pić siemię z rana bo miałam dziwne wrażenie że byłam po tym głodna później cały ranek. przerywało oko mój post nocny, teraz rano tylko kawa i rzeczywiście tego głodu nie czuję. obejrzę zaraz odcinek criminal minds, dobiję kroczki, może zajrzę do książki przed sprawdzianem z angielskiego (ale w sumie nie muszę bo mam na 9 i pouczę się rano) i będę pisać rozdział opowiadania, miłego wieczoru wszystkim 🩷
#chce byc idealna#chude jest piękne#chudosc#odchudzanie#nie chce jesc#podsumowamie#kartka z pamietnika
36 notes
·
View notes
Text
DLACZEGO NIE WARTO WCHODZIĆ ANI ROMANTYZOWAĆ ED
ten post kieruje głównie do osób które są dopiero na początku swojej "przygody" z tą chorobą albo dopiero chcą zacząć, choruje na zaburzenia odżywiania od ponad 6 lat i chce pokazać wam co "dała" mi ta choroba. proszę o przeczytanie całości, chciałabym żeby dotarło to do jak największej ilości osób dlatego proszę o rb, nawet jeżeli siedzicie już w tym, z góry dziękuje!!
anemia- miałam zagrożenie życia przez to ze mój organizm był strasznie niedożywiony i miałam okropne wyniki badań, gdyby nie leki które brałam przez długi czas to mogłoby mnie już tu nie być
cały czas czuje zimno- możecie pomyśleć "ale fajnie, nie pocisz się bo nie jest ci nigdy gorąco" ale chuja prawda, nie jestem w stanie wyjść z domu bez bluzy i czegoś z długim rękawem jeszcze pod spodem, niezależnie od temperatury na zewnątrz jest mi zimno i bardzo często trzęsę się, mam cały czas zimne dłonie i to tez nie tak ze się nie pocę, bo to tak nie działa, niestety mając na sobie 3/4 warstwy kiedy jest 20+ stopni pocę się a nadal jest mi zimno + wyglądam idiotycznie kiedy ludzie chodzą w krótkim rękawku a ja chodzę w bluzce termicznej
krwotoki z nosa- to jest u mnie na porządku dziennym, minimum raz dziennie (zazwyczaj od razu po obudzeniu) leci mi krew z nosa, a przez to automatycznie jest mi słabo i czuje się beznadziejnie przez następne pare godzin, najgorsze jest to, że często zdarza się to pare razy dziennie i w różnych sytuacjach, co bardzo często jest dla mnie bardzo nie komfortowe
omdlenia- to samo co z krwotokami, potrafi mi się to przytrafić pare razy dziennie i dosłownie w każdym miejscu i sytuacji, a nie zawsze mam jak sobie z tym poradzić bo nie zawsze mam przy sobie zimną butelkę wody i tez nie zawsze mam kogo poprosić o pomoc w razie takiej sytuacji
wypadające włosy- mam na myśli włosy wypadające GARŚCIAMI, wystarczy ze przejadę ręką po włosach to automatycznie mam całą rękę we włosach, kiedyś miałam piękne, zdrowe i grube włosy a teraz mam cienkie i z każdym dniem coraz rzadsze
ból głowy- praktycznie cały czas boli mnie głowa a leki przeciwbólowe już nie działają na mnie (uodporniłam się na nie przez branie dużych dawek praktycznie codziennie) wiec każdy dzień to jest męczarnia
brak koncentracji- nie jestem w stanie się skupić na niczym, kocham czytać książki a przez brak koncentracji bardzo często muszę czytać tą samą stronę 2-3 razy bo nie jestem w stanie skupić się i zrozumiem o co chodzi, ale to tyczy się również nauki, nie jestem w stanie się uczyć szybko jak kiedyś i nawet proste zadania sprawiają mi problem bo muszę czytać polecenia po kilka razy żeby w ogóle ogarnąć o co chodzi i co ja muszę zrobić w danym zadaniu
słaba pamięć- mam zaniki pamięci, często nie pamietam co robiłam wczoraj lub 2 dni temu, nie mogę tez zapamiętać prostych rzeczy i informacji i muszę zapisywać dosłownie wszystko w notatkach lub w kalendarzu bo nie mogę zapamiętać dat lub godzin spotkań np. ze znajomymi, tyczy sie to tez nauki, nie jestem w stanie pamiętać najważniejszych informacji i bardzo często zapominam czego się uczyłam już kilka godzin po nauce, przez co moje oceny się pogorszyły
beznadziejny stan skory- nie chodzi mi tylko o cerę, bo to jest już dramat w ogóle, cały czas mam podkrążone oczy (niezależnie od ilości snu), wszędzie mam wypryski których nie idzie się pozbyć (mimo leczenia kosmetykami dermatologicznymi) a moja skóra na całym ciele jest sucha do tego stopnia ze schodzi mi skóra, jestem blada ale do tego stopnia ze moja skóra wydaje się szara w niektórych miejscach i ogólnie wygląda bardzo źle
zaburzony sen- naprzemian bezsenność z nadmiernym spaniem i chroniczne zmęczenie, nie jestem w stanie się wyspać nie ważne czy śpię 6 czy 16 godzin, wiecznie jestem zmęczona, bardzo często tez pojawiają się epizody gdzie pomimo zmęczenia nie jestem w stanie zasnąć i nie śpię po kilka nocy pod rząd (brałam leki nasenne które jakoś mi pomagały, ale niestety moja matka zabrała mi je po jednej z moich prób s)
napady na jedzenie- niedożywiony organizm domaga się jedzenia i czasami nie jestem w stanie tego powstrzymać wiec rzucam się na jedzenie i potrafię zjeść naraz takie ilości jedzenia, które zdrowa osoba je na przestrzeni 2/3 dni (bardzo często jest to 10tys. kcal jak nie więcej NARAZ) a potem wyrzuty sumienia i próby pozbycia sie tego z organizmu, poprzez wymioty lub środki przeczyszczające
uzależnienia od używek- jestem uzależniona od nikotyny od 15 roku życia (mam 18 lat) i byłam uzależniona od narkotyków tylko dlatego ze dzięki nim nie czułam głodu i do tej pory męczę sie z konsekwencjami tego, czasami zdarzają mi się nawroty tego uzależnienia i epizody gdzie biorę pare dni po rząd, ale staram ogarnąć się bo nic tak nie niszczy życia jak narkotyki, oprócz tego uzależnienie od alkoholu (z którego próbuje wyjść, ale idzie mi to chujowo), upijam się do upadłego a ze zawsze pije na pusty żołądek to kończy się to zawsze źle, ale mój chory łeb mówi mi ze kalorie z alkoholu są lepsze niż z jedzenia i to mnie popycha tylko w głębsze uzależnienie
rozjebane relacje- cała moja rodzina uważa mnie za chorą psychicznie anorektyczkę, alkoholiczkę i ćpunkę, a moi znajomi są wiecznie zmartwieni moim stanem zdrowia i psychiki co tez ich obciąża psychicznie i odbija się na nich
depresja i zaburzenia lękowe- na to również choruje od 6 lat a chodzę na terapie od 3 lat i każdy dzień jest dla mnie męką, bo myśli s i o self harmie nie opuszczają mnie nawet na chwile, jestem po 12 próbach a ok. 60% mojego ciała jest pokryte bliznami
self harm- nie muszę chyba mówić ze jest to również uzależnienie ( z którego chyba wyszłam, świętuje właśnie 102 dni bycia clean) które ciągnie za sobą okropne konsekwencje, często zaczyna sie niewinnie, jako kara albo ucieczka od bólu psychicznego (w moim przypadku tak było, ale oczywiście powodów może być więcej), zaczyna sie od delikatnych lekkich draśnięć, potem przeradza sie w coraz głębsze i większe rany, które są do szycia a po nich zostają blizny które nawet po wygojeniu pozostają widoczne i ani trochę nie są ładne i nie należy tego romantyzowac
mogłabym chyba tak wymieniać w nieskończoność, ogólnie wniosek jest jeden: ta choroba więcej zabiera niż daje i jeżeli myślicie ze da się łatwo schudnąć i nie mieć potem żadnych konsekwencji to jesteście w błędzie, dlatego proszę żebyście uciekali z tego jak najszybciej, bo nigdy nie jest za późno, żeby zawalczyć o siebie i swoje zdrowie.
jezeli ktoś z was potrzebuje porozmawiać i potrzebuje wsparcia (nie motywacji do wchodzenia w chorobę!!!!) to zawsze możecie do mnie napisać, postaram się odpisac jak najszybciej będę mogła i może będę mogła jakoś pomóc!!
trzymajcie się kochani i uważajcie na siebie<3
#blogi motylkowe#będę motylkiem#chce byc lekka#chce byc piekna#chce być perfekcyjna#chce być piękna#chce być szczupła#chce schudnąć#chce umrzeć#chce widziec swoje kosci#chudość#chudniemy#chude uda#chude dziewczyny#chude nogi#chudosc#trzymajcie się chudo#chude jest piękne#tylko dla motylków#bede motylkiem#dieta motylkowa#jestem motylkiem#motylki blog#motylki any#lekka jak motyl#az do kosci#chce schudnac#chce byc szczupla#nie chce jesc#chcę widzieć swoje kości
391 notes
·
View notes
Text
!!WYPOCINY, WŁASNA (KONTROWERSYJNA??) OPINIA!!
Jak masz czytać, to czytaj do końca, wtedy komentuj.
Właśnie zauważyłam pewien post o tym jak jeden z motylków napisał że w skrócie "nie chce zadawać się z osobą grubą, prędzej jakby ta osoba schudła" i reblogi oraz komentarze które były jak "powinnaś się zastanawiać co mówisz" czy "wtf", "kys".
Więc tak.
1. Nie zapominajmy o istnieniu pro any, wiadomo że będą toksyczni, to, że jakaś grupka ludzi uznała że pro ana nie będzie toksyczna, nie znaczy że to czyni ich pro aną, tym bardziej nie w tym 'podziemiu' które przynajmniej ja znam.
2. Każdy ma swoje preferencje jak i po prostu to, czy czuli by się komfortowo zadając się z grubszymi osobami, może ich obrzydzać czy pot czy zapach czy częste słabe zachowanie albo nawet i sam wygląd, tymbardziej jak na codzień patrzą na fatspo (które często wielu motylkom pomaga). Nie każdy będzie się cieszył że jakaś klucha która uważa się za ich znajomego usiądzie im na kolana czy będzie sie tulić.
3. Sama się znałam z wieloma osobami "plus size" i wiem, że osoba pisząca to najprawdopodobniej miała powód żeby tak '''''agresywnie''''' i '""nie miło'"" to ująć.
A tutaj opowiadania, opisy, osób plus size, wszystkich jakich kiedykolwiek widziałam i bliżej znałam (bez wyjątku, każdy z nich był nie normalny, dziewczyny i chłopacy.). Może po przeczytaniu ich, kilka osób zrozumie czemu tak myślę.:
Wszystkie osoby 'plus-size' (które znałam, widziałam) jedli jak świnie, mlaskali, pluli przy tym, krzyczeli z pełnymi ustami (no bo przecież trudno przełknąć i powiedzieć, ale no cóż... nawet jeśli, to nigdy nie potrafili mówić w normalnym tonie.)
Wszystkie osoby 'plus-size' (-II-) kłamali, nie trzymali granicy, dotykali bez pozwolenia, podjadały mi jedzenie, używali swojej wagi jako przepustki na każde ich złe zachowanie, manipulowali innymi i stawiali ludzi przeciwko sobie, bo im coś się nie podobało.
To chyba wszystkie rzeczy, które były cechą u każdej osoby 'plus-size' którą znałam, teraz opowiadania na temat osób, które znałam najbliżej! Będą 3najgorsze, chciałabym dać czwartą, ale wiem że ona miała problemy rodzinne (zmarli jej rodzice a potem dziadkowie a jej siostra oddała ją do domu dziecka bo po prostu nie chciała się nią zajmować) więc to był by słaby przykład, mimo że jej zachowanie nie było wytłumaczalne jej sytuacją rodzinną. Dodam też skróty przed nimi, jeśli komuś nie chce się czytać całości.
Więc 1.
Zacznę od słabszego, czyli chłopaka z podstawówki, nazwijmy go hubert.
(Brak higieny, plucie jedzeniem w każdą stronę, brak szacunku, dotykanie bez pozwolenia, zachowania 4latka.)
Ogółem hubert podjadał na każdej lekcji- okej, dużo osób chudych też to robi! Ale nie, hubert robił to głośno, mlaskał, pluł, często kończyłam mając włosy w jedzeniu, przeszkadzał mi podczas lekcji, nie pozwalał mi się uczyć, co chwile wymyślał, oddychał głośniej niż odkurzacz przez usta, a co gorsze zawsze śmierdziało (dodam że nie miał żadnych problemów z oddychaniem, to było jego przyzwyczajenie i nie obchodziło go to, czy innym to przeszkadza.) Na przerwach potrafił na wszystkich spocony wskakiwać, łapać za ramie, ciągnąć, zachowywał się jak 4latek. Może powiecie że to nie jest najgorsze? Wyobraźcie sobie mieć całe włosy w jedzeniu i ślinie, czyiś pot na całych swoich ubraniach i ciele, jak i śmierdzącą klasę codziennie. Dodam że mu nawet pomagałam z własnej woli (miał złamany palec i nie miał jak pisać, więc z ważnych tematów wszystko mu przepisywałam jeszcze w trakcie lekcji.) ale nigdy nie potrafil wyrazić ani troszkę szacunku, mimo że wiedział że to co robi mi się nie podoba.
2!
Dziewczyna z mojej 1klasy technikum, nazwijmy ją alex.
(Słaba higieny, brak szacunku, nie rozumienie słów "nie" i "przestań", drapanie, wbijanie paznokci w skórę, gryzienie, nastawienie ludzi przeciwko mnie, bo uznałam że nie chcę się z taką osobą zadawać.)
Alex lubiła wszystkich okłamywać, robiła wszystko, byle by dla niej skończyło się dobrze. Zawsze siedziała sama, więc uznałam że może do niej zagadam, wydaje się być miła i jest ładna, byłam zdziwiona że nikt z nią nie rozmawia. Kilka pierwszych dni było super, rysowałyśmy razem, chowaliśmy śmieszne rysuneczki po szkole, miałyśmy dużo wspólnych tematów. Niestesty, nie trwało to długo. Po kilku dniach zupełnie przekraczała granicę, drapała mnie, gryzła (dodam że często nie myła zębów, a gryzła na prawdę mocno, raz aż lekko spuchłam.) wbijała paznokcie w rękę, rysowała po moim zeszycie mimo że mówiłam, żeby na tej stronie tego nie robiła (ale jak ja jej narysowałam mały uśmieszek w odwecie, to była oburzona i obrażona...) podglądała mi w telefon, końcowo nawet znała moje hasło i bez mojego pozwolenia sobie używała z mojego telefonu (ale jak spytałam czy mogę z jej tel zadzwonić bo mi zablokowano połączenia i sms to krzyczała że ona telefonu mi nie da, bo "po co mi" "wytrzymam" mimo że to była nagła sytuacja..) wiedząc też że nie jestem za silna, ciągle sie o mnie opierała, nie ważne czy śmierdziała czy się nie umyła czy spociła, zawsze niczym na mnie była, nawet jak jej tłumaczyłam że sobię tego nie życzę, i że ma się najpierw umyć. Uważała się za trans, okej, spoko, akceptowałam to, nie miałam do tego problemu, używałam z "poprawnego" imienia i zaimków, ale szybko przestałam to akceptować. Co alex zrobiła? Gdy zerwałam z nią kontakt i przestałam chwilowo pojawiać się w szkole, nastawiła moje przyjaciółki przeciwko mnie, mówiąc im jak to ja jej nie krzywdziłam psychicznie i fizycznie, jak to ja jej nie upokarzałam i niszczyłam psychikę... gdy jedyne co jej mówiłam, to żeby się ogarnęła i zaczęła rozumieć słowo "nie". Skończyłam rok szkolny nie zdając klasy i bez znajomych w szkole z jej winy. Może powiecie "ale przecież dużo chudych osób tak robi!!", tak, ale nie w tej klasie gdzie każdy inny był ogarnięty, nie w liceum, nie bez problemów ani w domu ani w szkole ani w głowie(oprócz tych urojonych, wymyślonych, bo za dużo testów na problemy psychiczne się robiło...)
3!
Teraz mój ulubiony♡♡
(Namawianie do używek, zakazy i nakazy, oskarżenie o "gwałt".)
Nazwijmy ją ania, poznałam w 1klasie technikum (ona była w drugiej.)
Ania była normalniejsza, słabsza higiena ale nie aż tak jak poprzednie dwie osoby. Poznałyśmy się na lekcjach dodatkowych, podkochiwałyśmy się w sobie, wszystko było okej super słodziutko milutko. Po miesiącu uznałyśmy że można zrobić nockę, ona naciągnęła mnie na alkohol, mimo że na początku się wachałam. Dzień nocki, upiła się tak, że nic nie pamiętała, nic nie rozumiała, jedyne co miała w głowie to sex, więc doszło do spraw intymnych mimo że średnio tego chciałam. Dodam że to był jej wybór żeby tyle wypić jak i wiedziała że przy miesiączce alkohol wejdzie mocniej, ale w ten dzień to zignorowała. Po nocy 'wrażeń' wszystko było okej, dokończyliśmy na drugi dzień wódkę z znajomym, potem troszkę się zmieniło, zaczęła robić głupie zakazy i nakazy na wszystko i na nic... Kilka miesięcy później, co się stało? Poznała się z moim kuzynem ( który wiedziała, że przyłożył się do niszczenia mojej psychiki ) i uznała, że chce się z nim przespać mimo że on tylko chciał lalkę do seksu. Końcowo tego nie zrobili, bo zerwał z nią kontakt bo 'za długo czekał', a po miesiącu magicznie zaczęli znowu ze sobą rozmawiać i wygadywać o mnie plotki, że podobno w tą nockę ją molestowałam (gdy to ja musiałam ją pilnować z tym co robi, żeby rodzice nie zauważyli co się dzieje) i że byłam do niej niestosowna (prawda, bywały żarty o sprawach seksualnych, ale nigdy mi nie mówiła ani nie okazywała że czuje się z tym nie komfortowo) jak i powiedziała moim rodzicom wszystkie moje sekrety i wyzywała wszystkich moich znajomych którzy mi pomogli od toksycznych śmieci (Moi 'toksyczni śmiecie' mieli do niej szacunek, rozmawiali razem i nigdy nie było problemu.). W skrócie zerwała kontakt z nie wiadomo czemu bo jej coś nie pasowało i zaczęła gadać o mnie i moich znajomych najgorsze kłamstwa. Dodam też że prawda, ratowała mnie raz po próbie samobójczej, mimo że ją o to nie prosiłam (nadal jej podziękowałam za całą pomoc, nigdy nie traktowałam jej jak gówna, a w tamtym czasie to zaczęłam traktować ją z jeszcze większym szacunkiem), ale ona sama mi dwa razy napisała że chce to zakończyć i się nie odzywała kilkanaście godzin i nawet nie wiedziałam gdzie jest, dzwoniłam do wszystkich znajomych tylko po to by się dowiedzieć, że jest na spacerze z psem albo że pewnie śpi.
I mały bonus, 4!, w dużym skrócie omijając wiele niepoprawnych sytuacji:
"Znajomy" z którym piliśmy, też 'plus-size', manipulowała mną gdy jej się nudziło, mówiła że zabije się jeśli się z nią nie spotkam, tłumacząc się na końcu znajomości że to tylko żart. Często też mi rozkazywała i patrzała na mnie z góry.
Wszystkie osoby opisałam w największym skrócie ujmując chyba wszystkie naistotniejsze rzeczy jakie były. Oczywiste jest że nie będę wytykać każdego dnia i sytuacji z nimi.
Może powiecie, że o, ale chudzi też tak robią, ale że przecież nie tylko osoby 'plus-size' takie są. Prawda, jak najbardziej się zgadzam, ale patrzcie z punktu widzenia np. W tym przypadku mojego. Po ponad 12 chyba znajomościach z osobami 'plus-size', a jeszcze wielu więcej z osobami chudszymi, z których ok. 30/40, tylko 4mnie słabo traktowały (licząc dosłownie dwójkę dzieci, kuzyna jak i jednego znajomego.)
Wszystkie osoby 'plus-size' jakie znałam, były w skrócie nienormalne, gdy osoby 'chudsze' w większości się tak nie zachowywały w tym samym otoczeniu. To jest OCZYWISTE że w takim punkcie widzenia, po takich sytuacjach, w takim przypadku, może wystąpić obrzydzenie do osób grubszych, ponieważ nie kojarzą się z niczym dobrym.
Chciałabym również dodać trzy istotne rzeczy.
1. Do wszystkich tych osób wykazywałam się z szacunkiem, chyba że na prawdę przesadzały i o tym wiedziały, to wtedy potrafiło mnie ponieść. Ale NIGDY nie zwyzywałam ich od wagi, wyglądu. Wszystkie opisane osoby nie miały problemów, które mogłyby usprawiedliwić ich zachowanie.
2. Czemu przestałam akceptować te dwie osoby transpłciowe? Bo miały zero szacunku i wykorzystywały swoją seksualność jak i transpłciowość. Nie będę akceptować kogoś, kto wykorzystuje takie rzeczy jako kartkę przepustkę. Sama TRZY lata, myślałam że jestem trans. Byłam zagubiona, poznałam wiele takich osób. Zauważyłam że wszystkie łączy jedno- problemy rodzinne czy autyzm, adhd. Zagubione psychicznie dziecko, widzące tyle transpłciowych, słodkopierdzących osób na internecie, słuchające że może zmienić swoją płeć, że musi odkryć kim jest płciowo i seksualnie. Wszystkie te osoby, jak i ja, czuliśmy to samo, widzieliśmy wszystko z podobnego punktu widzenia. Zaczeliśmy siebie okłamywać, wiele z moich znajomych jak i ja, zapomniało nawet wiele rzeczy z swojego życia, wyrzuciliśmy to z pamięci tylko po to by ustosować historyjkę 'że od zawsze tacy byliśmy'. Widząc wszystko co się niszczy i dzieje psychicznie jak i fizycznie, nie potrafię uznać osób trans jako zdrowych, ale jeśli mają do mnie szacunek, to ja też do nich mam i zwracam się do nich "poprawnie" Mimo, że w mojej głowie nigdy to już nie będzie 'poprawne'. A jeśli nie mają do mnie szacunku, mimo że ja do nich mam, nie będe ich nazywać tym, co sobie szczerze wybrali. PODKREŚLAM. Też myślałam że jestem trans, a ta opinia jest mocno przyklepana tym, co widziałam jak i sama przeżyłam. A kto mnie 'uratował' od tego myślenia? Osoby które wszyscy uważają za toksycznych. Bo tak sobie ich nazywają, bo czemu nie.
3. Każdy ma swoją STREFĘ KOMFORTU, OPINIE, PRZEKONANIA, OBRZYDZENIA. Nie każdy będzie słodkopierdział z szczęścia gdy widzi grubą osobę która o siebie nie dba i je przy wszystkich jak świnia.
Jeszcze raz podkreślam, wszystko co napisałam jest z MOJEGO PUNKTU WIDZENIA i z tego co SAMA PRZEŻYŁAM i wszystko inne jest MOJĄ WŁASNĄ OPINIĄ. KAŻDY ma prawo do własnej opinii, każdy ma prawo mieć swoje wymagania. Nie mówmy komuś żeby się zabił bo ma inną opinię, tym bardziej jak tej osoby nie znacie i nie wiecie, czy może nie mieli podobnych sytuacji co np. właśnie ja. Jak i podkreślam, nigdy nie powiedziałam że KAŻDA gruba osoba taka jest, powiedziałam, że KAŻDA JAKĄ POZNAŁAM gruba osoba taka jest czy była.
Drugi punkt tematu- "przestańcie mówić że chude to piękne!!! Każde ciało jest piękne!!! Jesteście toksyczni!!! Kys!!!!" W skrócie- zamknijcie się. Nie każdy ma taką samą opinię. Wiele osób uważa chudsze ża pięknięjsze ponieważ istnieje takie coś jak opinia i preferencja. Zrozumcie to.
Jeśli nie szanujecie tego że mam opinię inną niż wy- usuńcie obserwacje, jak chcecie zablokujcie. Dodam tylko że oddaje wszystkim obserwacje więc jeśli chcecie możecie mnie usunąć z listy obserwujących.
#chce byc idealna#gruba szmata#jestem gruba#nie chce być gruba#chce byc lekka jak motylek#dieta ana#chce widziec swoje kosci#dieta any#dieta motylkowa#ed dieta#gruba świnia#za gruba#grubaska#nie mogę jeść#nie chce jeść#nie chcę jeść#nie jedz#chude jest piekne#chude jest piękne#chce być piękna#chude dziewczyny#chce byc lekka#nie chce jesc#chce byc perfekcyjna#nie jem#gruba swinia#grubasek#chce być lekka#chce być lekka jak motylek#chce być perfekcyjna
65 notes
·
View notes
Text
Tyle się u mnie dzieje…
Od ponad miesiąca jestem asystentką. Wiele osób mówi:
„daj sobie czas”,
„wypracujesz sobie swój schemat”,
„przyzwyczaisz się”,
„przecież tu nie jest tak źle”,
po czym jak tylko wchodzą szefowie automatycznie następuje ewakuacja danego pracownika…
Nie czuje tego zakresu obowiązków i żebyście nie myśleli, że ze mnie księżniczka i uwłacza mi robienie kaw. Nie o to tu chodzi – ja się żadnej pracy nie boję i nie wstydzę.
Nie czuję po prostu tego flow z szefami.
Wkurza mnie, że nie ustalają ze mną swoich kalendarzy i wychodzę na głupią.
Nie lubię być cały czas w centrum uwagi.
Nie mogę się dogadać z pracownikami z nowego działu w kwestii urlopów/zastępstw (nie oszukujmy się weszłam w zgraną ekipę i zostałam im narzucona).
Nie mam czasu zjeść, czy też wyjść do wc.
Czasem nie wiem jak się zachować, ja prosta dziewucha ze wsi jestem, a nie tam ąę…
Co więcej, mega działa mi na nerwy stwierdzenie, że dostałam tą posadę, „bo wyglądam” (co za ironia – kiedyś brzydula, teraz niby miss polonia). Heloł, a może by tak co niektórzy spojrzeli głębiej i by łaskawie zauważyli, że jestem kompetentna, wielozadaniowa, bezstronna, pogodna, trzymam język za zębami i nie strzelam fochami na lewo i prawo, bo to przeważyło, że zostałam przesunięta!
I tak mogłabym wymieniać i wymieniać.
Ale przede wszystkim nie poradziłam sobie z dwulicowością innych pracowników.
Do tej pory siedziałam w kącie, robiłam swoje i tyle. Żyłam w przekonaniu, że ludzie są szczerzy, życzliwi i pomocni, bo ja taka jestem. O jeżu, jaka ja byłam naiwna, jeśli w grę wchodzą pieniądze i bycie na świeczniku ludzie są w uuuj fałszywi! Cóż, człowiek uczy się całe życie…
Nie mogę patrzeć i współpracować z osobami, które obrabiały mi dupę za plecami, a face to face są tak mili, że by ją najchętniej lizali. Tylko dwie osoby powiedziały mi prosto w oczy co myślą o moim przejściu i ja to szanuję!
Dlatego, gdy o całej sytuacji dowiedziała się moja poprzednia szefowa, postanowiła skorzystać z okazji, że mi źle i zadzwoniła z propozycją powrotu. Nie miałabym do czynienia z poprzednią kuleżanką, przez którą de facto odeszłam. Zaproponowała mi inne stanowisko niż wcześniej obejmowałam – to prawda, pewnych rzeczy musiałabym uczyć się od zera i odpowiedzialność byłaby znacznie większa, ale atmosfera o niebo lepsza plus to tak jakby awans, z urlopami noł problem, no i kasa by się zgadzała. Analizując wszystkie za i przeciw, postanowiłam znów zmienić pracę.
Nie wiem, może pożałuję powrotu, bo niby dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki, ale zasady są po to by je łamać, a nauczyć idzie się wszystkiego – jeśli się chcę (proszę nie wyprowadzać mnie z błędu).
To wszystko spowodowało że zamknęłam się na innych, z chichotki stałam się zestresowaną marudą, której brak cierpliwości. Co najgorsze, mój #przystojniak chłonie moje emocje i też zaczął zachowywać się podobnie… Nawet IG, malowanie paznokci, czy moda nie sprawiają mi radości – wszystko to porzuciłam. Jedynie wchodzę od czasu do czasu na IG, żeby zobaczyć jak stan małego chłopca, którego mamę obserwuje i dziś przeczytałam, że chłopiec trafił na OIOM. Wsparłam zbiórkę na leczenie, pomodliłam się by nie cierpiał i w końcu doszło do tego mojego zakutego łba, że czas przestać się użalać, bo jesteśmy zdrowi! Przecież w tamtym roku wyszliśmy z większego gówna – RAZEM ze wszystkim damy radę!
Dziękuje, że pytacie co u mnie, że zawsze jesteście i czytacie te moje wypociny!
Także tego, cyc (choć go brak) do przodu i ciśniemy! Bo sama tęsknie z tym moim świńskim chichotaniem
28 notes
·
View notes
Text
11.03.2024 ’’
Zaspałam... znowu. Ale szybko się ogarnęłam, "zjadłam" śniadanie, choć już było blisko, by tata odkrył że go nawet nie zrobiłam (chociaż się pytał co tak dziwnie szybko zjadłam...), podwiózł mnie na przystanek bo już nie było czasu i pojechałam do szkółki. W niej było spoko, chociaż dostałam pizdę z matmy za brak pracy domowej (ale jak zrobię kilka zadań to mi wymaże więc luz), a z historii nie zrobił kartkówki, czego bardzo się bałam. Okazało się, że nie było schabowych na obiad, a warzywna zupa u babci, więc byłam bardzo zadowolona <3. Jak wróciłam do domu to skusiłam się na Kinder bueno i od 15:40 robię fasta, raczej na 24h. Poćwiczyłam też trochę, choć nie za wiele. Miałam się uczyć, ale wyszło jak wyszło czyli chujowo XDDDD. Więc tylko się modlę o zbawienie
Bilans!
Zjedzone: 383
Spalone: 195
Bilans: 188
w ogóle wiem, że powinnam tu dawać same zjedzone kalorie, ale zaczęłam po swojemu i już nie mam siły tego wszystkiego zamieniać, więc do końca miesiąca będę uzupełniać bilansami, a później już normalnie XDD
A, i jeszcze dieta!
To by było na tyle, dobranoc motylki! Chudej nocy!
#ana bllog#ana trigger#tw ana diary#aż do kości#chcę widzieć swoje kości#skóra i kości#bede lekka#chce byc lekka#chce byc lekka jak motylek#lekka jak piórko#lekka jak motyl#lekka jak motylek#lekkie motylki#bede motylkiem#blogi motylkowe#będę motylkiem#jestem motylkiem#motylki w brzuchu#motylki#chudej nocy motylki#chude jest piękne#chudosc#gruba szmata#nie chce być gruba#gruba świnia#za gruba#jestem gruba#nie chce jesc#chce byc szczupla#nie jedz
23 notes
·
View notes
Text
Podsumowanie roku
Jaki był rok 2023 ?
- trudny
- pełen zmian
- męczący
- produktywny
Trudne zdarzenia :
- próby samobojcze w rodzinie
- coraz większa tęsknota za bliskimi którzy odeszli
- choroby i nawroty
- podejrzenie nowotworu (w trakcie diagnostyki)
- gorszy stan psychiczny
- częste pobyty w szpitalach
- groźba utratą mieszkania
- częstsze próby samobójcze i samookaleczenia
- przemoc w domu
Pozytywne zdarzenia :
- Większa sprzedaż obrazów
- rozwijające się życie towarzyskie
- Poznanie paru przyjaciół
- Odnowienie kontaktu z rodziną
- Kot
- Występ
- Zdanie egzaminów w szkole najlepiej z klasy
- Przeczytałam 147 książek
Zmiany w sobie :
- Większa pewność siebie
- brak lęku społecznego i ogólnie
- Większa chęć do rozmów
- Wyższa samoocena
- Coraz mniejszy lęk przed dotykiem
- Większa świadomość problemów
- Polubiłam imprezować
Co chce zrobić w nowym roku i nad czym muszę popracować :
- Stany dyssocjacyjne
- Myśli samobójcze
- Natłok myśli
- Poszukiwanie prawdy o rodzinie
- Zdać maturę
- Zaliczyć praktyki
- Dostać się na studia
- Skończyć koc na szydełku
- Schudnąć zdrowo
- Wiedzieć w pełni co się dzieje w moim organizmie i dlaczego
- Pojechać w wymarzone miejsce
- Wynieść się
- Wziąść udział w turnieju szach
- W turnieju układania puzzli
- W konkursie ortograficznym
- W konkursie psychologicznym
- Dobrać leki
- Wrócić do zajęć tanecznych
Ogólnie ten rok jest chory trochę. Już nie pamiętam jak się zaczął ale prawdę mówiąc od lata się jakoś bardziej pierdoli. Ten rok spędziłam w przychodniach a później co miesiąc szpitale
No i ba. Gdyby nie było tego ataku padaczki w sierpniu to by nie wykryli że mam jakieś guzy na wątrobie ta wątroba do tego rośnie,terminy masakra. Do marca muszę czekać na specjalistę. I wodobrzusze niewiadomo skąd. Już nie wspominając o tej anemi co wraca i wraca w silnym stopniu mimo że nie czuje jej. A jeszcze jakby tego było mało to nerki i coś w głowie 💁
Zaraz będę musiała pewnie znowu iść do szpitala związku z tą krwią.
Z innej beczki w związku z rodziną. Jak się dowiedziałam że tyle osób w mojej rodzinie próbowało popełnić samobójstwo to się normalnie załamałam... Po jednym zdarzeniu z próbą samobójczą wujka się zaczęło. Niemal co miesiąc słyszę o jakieś próbie samobójczej w rodzinie. Niedawno jeden kuzyn co nie jest z mojego miasta próbował i jest obecnie w szpitalu w ciężkim stanie.
Sama teraz mam totalny teraz gorszy stan psychiczny i sama myślę nad samobójstwem. Mam nawet obawę że zrobię to w nadchodzącym roku. Bo nie wiem jak ten stan wytłumaczyć. Ja dosłownie czuję jakbym była pozbawiona chęci do życia. Czuje się jakbym pisała będąc trupem który się okłamuje sam ze chce żyć ale przecież nie żyje.
Staram się jakoś robić wszystko żeby nie myśleć,malować,rysować,ćwiczyć,spotykać się z innymi,czytać,uczyć się a nawet jak robię kilka rzeczy naraz to dręczą mnie te myśli. Więc błagam niech mi nikt nie pierdoli że nic nie robię ze swoim życiem i to przez to tak się źle czuje 🤦
Bo naprawdę mam dość takiego pierdolenia że nic nie robię. Robię wszystko co mogę a i tak myśli się mnie trzymają. Nie wiem jak to działa. Mówi się że odwrócenie uwagi od myśli pomaga. Ta gówno. Jakoś nie potrafię odwrócić uwagi bo one cały czas są
Postępy są jak i pozytywne rzeczy wiec mam się z czego cieszyć ale no też martwię się
Cieszy mnie to że obrazy się bardziej sprzedają i że jestem pewniejsza siebie. Nie mam lęków więc to jakiś postęp. No ba. Bardzo duży nawet
Z tą pewnością siebie i samooceną to były moje postanowienia noworoczne które zrealizowałam. Tak samo zdanie egzaminów na conajmniej 60 % a w połączeniu z resztą egzaminów wyszło że mam ponad 91% Bo w paru miałam 100% 🥰
No i kolejna rzecz. Okazuje się że rodzina ma jakąś tajemnicę której nie chcą wyznać. Wraz z kuzynostwem zamierzamy się doszukać prawdy i dowiedzieć o rodzinie
Bo mamy dość tajemnic. Co się zawsze pytamy o rodzinę to rodzice cisza.
Czyli mogło być coś grubego na rzeczy. Na razie to się dowiedziałam że mam drugą babcie która możliwe że żyje i że moja babcia ma jeszcze kilka innych dzieci
Chce ich odnaleźć .. Na razie mamy trop na wieś pod Warszawą
Więc za niedługo chyba zrobimy tam wypad
No i przede wszystkim bardzo cieszy mnie moja kotka 🥰
Skończyłam terapię grupową,polubiłam siebie,nie wstydzę się siebie ale wiadomo. Coś bym w sobie jeszcze poprawiła 🤣
Muszę zrobić coś z tymi lukami w pamięci aczkolwiek wiem że mózg sobie tak radzi żeby jakoś "przetrwać"
Bo nawet jak to pisze to mam straszne łuki i co jakiś czas coś dopisuje jak mi się coś przypomni
No i miałam plany też napisać co mi towarzyszyło jakie emocje jakie słowa cytaty ale do diabła nie pamiętam xD
Może faktycznie dla mojej głowy ten rok to o wiele za dużo napięcia i po prostu woli zapomnieć
Ale serio gdybym nie pisała tego bloga to bym zupełnie nic nie pamiętała. Bo jak nie pisze jeden dzień tak jak to robię w weekend bo pisze za weekend to nie pamiętam np. soboty
A tak to przeczytam posty i w miarę ogarniam co się dzieje
Czuje się strasznie przeciążona
Ale jestem naprawdę wypalona i nie mam siły nawet na moją szkole
Mam też obawę że mam nawrót anoreksji ale mam nadzieję że nie. Pomówie o tym z psychiatrą i terapeutką
Zobaczymy jaki będzie następny rok ale chyba jestem zbyt wykończona by się jakkolwiek na niego nastawiać
Cieszę się że ten rok się kończy
Życzę wam wszystkiego najlepszego w nowym roku. Spełnienia marzeń,ambicji,wypełnienia celów i dużo dużo siły by nie tyle co funkcjonować ale tyle siły by żyć najlepiej jak umiecie i byście byli szczęśliwi 🥰🥰
13 notes
·
View notes
Text
☆Glow up☆
Będę próbować przejść glow up, żeby tym wszystkim suką opadły szczeny
a to moja lista:]
~Wygląd~
Waga- Mam zamiar przynajmniej 4kg do końca wakacji, jednak wolałabym więcej!
Styl- zmienię swój styl i kupię ubrania i biżuterię, bo póki co ubieram się jak menel albo te 10 latki teraz w sumie to gorzej od nich XD💀
Włosy- Pofarbuje je, ale to już raczej w trakcie roku szkolnego, może je obetnę ale na razie zapuszczam i w końcu o nie zadbam:>
Paznokcie- muszę przestać je obgryzać, może pomaluje na jakiś kolor i zacznę o nie dbać, bo póki co jest z nimi tragedia🙄
Twarzy- zacznę robić skin care i malować się :D
Skóra- kupię coś na roztępy, bo muszę zacząć coś z nimi robić😖
Aktywność- będę ćwiczyć rano i wieczorem z aplikacją (potem coraz więcej), zacznę chodzić tyle żeby spalać min. 300 kcal z kroków, zacznę biegać^^
Higiena - prysznice raz dziennie, a w sobotę długa kompiele w wannie (chyba że nie mam ochoty to prysznic), zawsze muszę mieć umyte włosy.
Zęby- najlepiej myć po każdym posiłku. Dwa razy w tygodniu nitkować.
~Inne~
Charakter- sam wygląd nic nie zmieni🤷🏻♀️ ludzie będę do mnie zagadywać ale kiedy okaże się suką nie będą chcieli ze mną gadać. Muszę nauczyć się trzymać język za zębami, być bardziej miła, pracować nad odwagą, być mniej "natarczywa" i nie pokazywać że aż tak mi zależy, stać się bardziej gadatliwa.
Nauka- zacznę się uczyć chemii jak tylko wrócę z kolonii, gdy tylko zacznie się szkoła odpoczywam od nauki tylko w niedziele(chyba że zrobiłam przerwę w inny dzień to w niedzielę się uczę lub mam ważny test) tak to przynajmniej 30 min nauki, każde zadanie musi być odrobione, zawsze wszystko mam i nie biorę np i bz, każda ocenę poniżej 4 poprawiam.
Sen- jest ważny, bo mózg lepiej pracuje gdy jest wyspany więc postaram się spać przynajmniej 7h (najlepiej 8h) w tygodniu i od 8 do 10 godzin w wolne dni.
Poznam więcej ludzi- gdy ma się znajomych i wychodzi się z domu człowiek lepiej czuję się psychicznie:]
Przełamie swoje bariery- Zrobię sobie listę z nimi:>
Skupię się na sobie- koniec z "nie pojadę bo x nie jedzie" "nie tańczycie? Nie no spoko ja też posiedze na ławce" czy tam z innymi tego i innego typu rzeczami. Teraz to ja mam być najważniejsza, ale nie samolubna.
Walić osoby dla których jestem drugim wyborem- Takie osoby nie są warte mojej uwagi, wole siedzieć sama na lekcjach niż z osobą która mnie i tak zostawi samą kiedy ktoś inny będzie miał wolne miejsce w swojej ławce, lepiej się już od razu do tego przyzwyczaić.
Samoocena- muszę zacząć nad nią pracować. To że ktoś wygląda lepiej ode mnie nie oznacza że jestem brzydka, zawsze znajdzie się ktoś ładniejszy i brzydszy to normalne.
Zainteresowania- poświęce przynajmniej 4h w tygodniowo moim hobby.
Odstresowywanie- chciałabym poświecić przynajmniej 30 min dziennie na zrelaksowaniec i uspokojnie. Mogą to być spacery po lesie, słuchanie muzyki, medytacja i inne rzeczy który mnie uspokajają.
Manifestacja- myślę że warto poświecić kilka minut przed snem na wizualizacje lub cokolwiek innego, bo to kilka minut może zmienić nam życie<3
Pomoc- raz w tygodniu zrobię coś z własnej woli w domu np. Poodkurzam.
Rodzina- Dbam o dobre relacje z nimi.
Korepetycje- nie rezygnuję z nich "bo mi się nie chcę".
Być sobą- to że inni coś lubią nie musi oznaczać że ja też to lubię. Chcę aby inni lubili mnie taką jaką naprawdę jestem:]
Rutyna- po prostu mi się przyda, bo brak jej sprawia że ciężko wstać mi z łóżka.
Inne?- nie wiedziałam jak to nazwać XD ale zawsze przez wyjściem psikam się perfumami i używam dezodorantu oraz myje zęby. Mam przy sobie zawsze gumy do życia, jakieś drobne,wodę.
Nawodnienie- dbam o to aby zawsze być odpowiednio nawodniona.
Elektronika- w tygodniu max. 2h dziennie, w sobotę max. 3h w niedzielę max. 4h
Odpoczynek- kiedy czasem na serio nie mam na coś siły nie robię tego, ale to tylko kiedy serio nie mam siły.
Trochę się rozpisałam i może niektóre rzeczy są nie potrzebę ale trudno.
#jestem gruba#nie chce być gruba#chude jest piękne#az do kosci#gruba świnia#nienawidze siebie#chudniecie#motylki#grubaska#chude uda
50 notes
·
View notes
Text
Stan na 25.01.2024
Kupiłam leki. 2,5h w plecy, do odpracowania, bo okazało się, że w całym mieście tylko w jednej aptece były. Cholernie trudnodostępne są te leki na ADHD. ALE MAM! (dzięki @indira2004 <3)
Wzięłam.
I jest o NIEBO lepiej niż wczoraj.
Wczoraj moje skupienie nie istniało. Miałam gorszy dzień (wiem dlaczego, o tym za chwilę), ale połączyło się to z nasileniem objawów ADHD - milion myśli na raz, poczucia winy, bo nie wiem na co się zdecydować, a jak na coś się decyduję to momentalnie coś innego odciągało moją uwagę i tak skakałam od rzeczy do rzeczy, byłam strasznie rozkojarzona, nic nie dokończyłam, kilka rzeczy rozgrzebałam i porzuciłam. Zmęczona byłam okropecznie i zarazem napalona. I głodna.
Ble.
Dziś obudziłam się z bólem gardła.
I z takim poczuciem, że coś mnie bierze, jakby przeziębienie czy coś...
Ech...
Obawiam się tego, że się rozchoruję przez natężenie stresu, brak czasu na relaks i regenerację (na mój wybrany sposób) i po prostu jakiegoś wirusa (no bo zimno jest, ja mam obniżoną odporność, anemie - mój organizm jest bardziej podatny), ale nie mogę, bo mam sesję. Wczoraj miałam się uczyć na egzamin (który jest w piątek), a NIE ROZUMIAŁAM co czytam, odpływałam i odpływałam... masakra...
Chujowo się czuję.
Ech.
I coś mi mówi, takie mam flashbacki z Wietnamu, że będzie tak jak kiedyś - do pierwszych egzaminów z interesujących przedmiotów wystartowałam z pełnej pary, a na te ostatnie nie mogę wyhamować i zrobię jak kiedyś - po łepkach, na oparach, bezsilności, a potem odchoruję ten hiperfokus przez cały okres ferii... :/
Ostatnio przeczytałam takie porównanie "osoby z ADHD mają moc zadaniową jak pędzące ferrari, ale hamulce jak od roweru. To właśnie siła działania niedopasowana do siły wyhamowania jest największym wydatkiem energetycznym, powodem przebodźcowania i niewspółmiernego zmęczenia".
Ech. Dlatego cieszę się, że po miesiącu bez leków znów je mam. Czuję w tej chwilii różnicę... Mam nadzieję, że zdam wszystko dobrze.
Skąd to przekonanie o tym, że się mogłam przeziębić: teściu przyjechał przeziębiony. Już nie prądkował, po prostu dochodzi juz 3 tydzień do siebie po chorobie. Odebraliśmy go z dworca - nasz piesek na jego widok ze szczęścia był bliski zgubienia ogona :D WRESZCIE! Jejku, jak miło widzieć naszego malutkiego pieseczka cieszącego się ze spotkania z naszymi gośćmi! Jejku! Po tylu miesiącach zdobywania jej zaufania i jej aktywnemu okazywaniu strachu i wrogości wobec gości takie widoki jak ten we wtorek na dworcu to jest coś fantastycznego! Chce się przytulić, piszczy, macha ogonkiem, podskakuje w miejscu, domaga się od nas potwierdzenia "tak, to jest twój psiadek!" i tak dalej. Wzruszające szczególnie, że podczas ostatniej wizyty teścia w czerwcu ujadała bez przerwy całe 5h naszego spotkania. A teraz siedziała przy jego nogach patrząc z uwielbieniem. Ech.
Poszliśmy wspólnie na tajskie jedzonko - to bardzo dobre papu. Bardzo. Teściu chciał tam się wybrać - poprzednio byliśmy tam razem jakieś 2 lata temu. Wtedy rodzice przyjechali na weekend do swoich dzieci, a dzieci zaprosiły partnerów (czyli mnie i Szwagra nr 2) i w szóstkę wybraliśmy się na polecane przez siostrę mojego chłopaka jedzonko, do miejsca tuż obok mojego wynajmowanego mieszkania. Często kiedyś tam jadałam, dlatego wydawało mi się to takie dość osobliwe, że siostra O. zapewnia, że ta akurat knajpa jest najlepsza w mieści - nie czułam, że jest najlepsza, ale też nie czułam, że jest zła. Niemniej miło mi było zjeść z nimi obiad tym bardziej, że cała rodzina nad każdym daniem mruczała i wzdychała z zachwytu. :D Dla teścia najlepiej zapisała się w pamięci niesamowita ostrość zamówionego dania i dodatek w postaci całej kiści pieprzu. I właśnie za tą kiścią tęsknił, więc nalegał, byśmy wszyscy po jego przyjeździe poszli zjeść w tamto miejsce.
Luz, okay. Mi pasuje. Dawno tam nie jadłam (bo się przeprowadziłam, hehe).
Zamówiliśmy, przyszło, a on wypala, że musimy zrobić zdjęcie jedzenia i wysłać jego córce. Okazało się, że cały czas na ich grupce rodzinnej trwała przepychanka z siostrą mojego chłopaka o to, że ona sobie nie życzy by jadać w tej knajpie bez niej. Ewidentnie dziewczyna miała FOMO, a brat i ojciec ją trollowali.
Hymmm... nie wiem... mocno mnie to porusza. Znowu. Teścia i mojego chłopaka biorę takich jakimi są. Serca na rękach. Sympatyczni ludzie. A obydwie kobiety tej rodziny to dla mnie zagadki momentami. Inna wrażliwość niż moja do tego tam jakieś tarcia są, których nie rozumiem, bo nie należę do tej rodziny jak w komórce podstawowej...
Na początek wydawało mi się, że to ja wychodzę z pozycji swojej niepewności, kompleksów na tle wyglądu, zasobów i że to ja się porównuję. Ale zrobiłam WSZYSTKO co mogłam by wyjść z tego mojego shitu - począwszy od zauważenia swoich myśli i zachowań, uświadomienia ich sobie w czasie rzeczywistym, decyzji o zachowaniu się inaczej oraz wreszcie o rozmowie wprost na temat uczuć i ustalania jak możemy budować relację w sposób w który chcę budować relacje. Naprawdę dojrzale to ogarnęłam. Swoje problemy wzięłam na siebie, te które były związane z zachowaniami - zaadresowałam, zauważałam i nie wchodziłam w nie.
Ale teraz, po 2 latach, kiedy ogarnęłam co moje i wiem, że nie ma we mnie od wejścia niepewności, zazdrości, kompleksów gdy wychodzę z kontaktem do siostry mojego chłopaka bywa, że tak napotykam mur i wiele z tych niezapraszanych uczuć się do mnie znowu dobija. Drzwi są zamknięte oczywiście, ale w takich momentach czuję takie "Co jest? To znowu ja? Co się we mnie uruchomiło znowu, przecież nic wcześniej nie czułam, nic nie zapowiadało niewygody, a tu nagle niewygoda jest. Ułożę się tak, by było wygodnie, ale o co chodzi?"... no i sobie to poobserwowałam i stwierdzam, że teraz to nie ja. Teraz to ona.
Ciekawe.
Triggeruję coś w niej, próbuje mnie ustawić w pozycji niepewności, kompleksu, niewygody, zazdrości. A gdy się jej nie udaje to najpierw przyznaje co sama czuje ale taka bliska paniki, bezsilności gorączkowej, a potem wyjaśnia, że sama jest w pozycji niepewności, kompleksu, niewygody i zazdrości. I w takich chwilach czuję się rozerwana - bo doceniam, że ma jak ma, że jest dużo ode mnie młodsza i dopiero uczy się budować zdrowo relacje, doceniam samoświadomosć, ale irytuje mnie ta przepychanka w której zawsze najpierw próbuje uderzy w moje rany by mnie zdominować. I jestem przekonana, że ona nie jest tego swiadoma, że to jej automatyczny mechanizm obronny.
No i właśnie... po powrocie z Włoch miałam opisać naszą rozkminkę na temat sióstr. Łatwo oceniać relacje siostrzane tej drugiej osoby w relacji: nie jesteś rodzeństwem, ale też jesteś na tyle blisko, że widzisz różne odcienie i detale relacji zbudowanej między rodzeństwem. Mój chłopak uważa, że moja siostra jako miłość definiuje kontrole: tak długo, jak robię to co moja siostra sobie wyobraziła, że powinnam była robić w życiu tak długo mamy fajne relacje. No i to jest prawda i w jedno zdanie zamknięte to co ja bym ubrała w kilka akapitów - moja siostra za bardzo uważa mnie za część siebie, nie akceptuje do końca mojej odrębności (coraz bardziej, powolutku), uważa, że jest silniejsza psychicznie WIĘC dlatego wie lepiej co jest dobre i dla kogo. Nie widzi, że rodzina jej męża wojuje jej własną bronią (kontrolą, krzykiem i uporem). Jednocześnie tęskni za mną okropecznie (no bo też to kim ja jestem w danym momencie życia daje kontekst tego kim ona jest w tym momencie życia) - a przez to neguje wszystkie decyzje, które mnie oddalają od rodzinnego miasta i ewentualnie jej własnej wygody.
Natomiast siostra mojego partnera ma poczucie wyższości - wiele jej się po prostu należy, wychodzi z pozycji animuszu, roszczeniowej (podziwiam to podejście - moje doświadczenia życiowe akurat tego poziomu poczucia pewności siebie nie pozwolą nadbudować), ale też w niej jest wielka potrzeba ustawiania się w hierarchii na podstawie porównań. Każdy przez to przechodzi w okresie nastoletnim i każdy w końcu z tego wyrasta, w swoim czasie. Myślę, że ona jeszcze mocno w tym tkwi - jest kochaną osobą z serduchem na dłoni (w końcu z takiej rodziny jest), ALE nie przepuści okazji by przypomnieć innym, że ona ma na jakimś polu więcej sukcesów niż ta druga osoba. Kocha brata, tęskni za nim bardzo, ale lubi w rywalizację "popatrz jak się życie ułożyło. To ja zawsze mówiłam, że będę miała psa, a ty, że będziesz mieszkał we Włoszech"... to nie jest ostatnie słowo mojego chłopaka w kwestii miejsca pracy i życia, ale wytknięcie tego w ten sposób w jaki to było wytknięte, z trumfem "to ja spełniam twoje marzenie, ha!" było jakieś takie... bolesne dla mojego partnera. Mi kilka razy z takim współczuciem wytknęła wzrost - na początek nie zacziłam, myślałam, że ona to zauważa jako cechę, tak jak ja fakt, ze jest wysoka. Aż któregoś dnia zaczęła "żałować mnie", bo taka malutka jestem - ha! A jak na to, że akurat uwielbiam być malutka i jest mi z tym dobrze, że kiedyś byłam bardzo wysoka i było mi z tym źle. Że rozmiar to tylko rozmiar, cecha, którą można poczytać subiektywnie na korzyść lub nie - ja poczytuję swój wzrost i jej wzrost obydwu nam na korzyść. Za dużo zrobiłam dla swojego ciała i psyche by teraz na cudowne ciało narzekać - takie jakie jest nosi mnie, tworzy cudowne rzeczy, odbiera zmysły, lubię swoje ciało. Nie mam zamiaru wchodzić w stare buty i się biczować za niedopasowanie do standardów piękna tego akurat wieku. Nic dobrego to nie przyniesie.
I to ją zupełnie zaskoczyło i temat się zamknął, chociaż myślę, że mówiłam bez emocji, łagodnie - bo w tamtym momencie nawet nie miałam przestrzeni do roztrząsania swojego ciała.
Też kilka razy chwaliła się jaka jest niesamowicie szczupła...
No, działo się...
Lubię ją, mam poprawkę na to, że jest młodziutka i do wielu rzeczy być może jeszcze w swoim życiu musi dojść, przewartościować. Ale to nie oznacza, że ja dla jej procesu wejdę w schemat, który mi nie leży.
Wydawało mi się, że naprostowałam kontakt z nią, wychodziłam z rozmową. Było miło. Ale potem zaczęła się sesja i nic... jak ja nie piszę ona nie pisze. Trochę mnie męczy podtrzymywanie kontaktu, a przy kontakcie na żywo zdziwienie, że ja o czymś nie wiem bo mi nie powiedziała (bo skąd mam wiedzieć, jak nie mówiła?). Też z jej strony jest wyścig o to kto i gdzie pojedzie, kto i co dobrego zje... To jest takie... toxic. Z moimi przyjaciółmi przesyłamy sobie zdjęcia z podróży i jedzonka, ale po to by się podzielić zachwytem, ciekawością, sposobem podania. A z jej strony do brata i rodziców idzie treść "ja byłam, a wy nie!"... i to jest... słabe? Nie moje. Gdy pytam co jej się podobało wychodzi, że właśnie fakt bycia... a nie koniecznie jakość bycia (mam wrażenie, że jej chłopak bardziej na tą jakość bycia leci). I to chyba okay - każdemu to co lubi, po prostu ja nie potrafię tego złapać z moim systemem wartości.
No i we wtorek właśnie byliśmy z teściem w knajpie i chociaż jego córka nie była obecna ciałem, to w rozmowie bardzo - że padnie z zazdrości, że skręca ją ze złości, bo poszliśmy do tej knajpy bez niej (mieszka w innym mieście, dopiero co się przeprowadziła znowu do kraju, ech...), potem czytali jej odpowiedzi.
Ech... miałam we wtorkowy wieczór dwóch członków tej głośnej rodziny, a czułam się jakbym znowu zjechali się wszyscy. Zgiełk, dużo głosów, dużo kontaktu.
A po obiedzie teściu uparł się, że chce na piwo... Więc zabraliśmy go do browaru i sami też wypiliśmy. Na chwilę zrobiło się weselej i cieplej i być może wtedy mnie przewiało. :/ Ech...
No i właśnie - piwo mnie być może doprawiło. Jak nie pije się alko tak długo jak my nie piliśmy to wypicie NAGLE 2 piw to naprawdę szok dla organizmu. Dla mojego chłopaka mógłby być to mniejszy szok - młodszy, ma szybszy metabolizm. A ja po tym piwie cały wczorajszy dzień czułam się ociężała i rozleniwiona.
Było bardzo miło z teściem. Bardzo podobało mi się, jak opowiadał o żonie (ile w tym miłości i sentymentu do wspólnej historii, przygód i szalonych pomysłów), merytorycznie porozmawialiśmy o pracy, o filmach. Fajnie było.
Bardzo.
Tylko wróciliśmy do domu bardzo późno, wstawieni, trzeba było robić śniadanie do pracy i lecieć spać, by wstać rano do pracy. No i jeszcze gościowi pościelić, podać śniadanie, zapakować na drogę coś do jedzenia itp.
Banały, ale jednak czasochłonne. I też taka walka z czasem...
No i chyba to mnie rozwaliło.
W ten weekend będę miała dużo ćwiczeń. Troche się denerwuję...
Do tego w niedziele po zajęciach przyjeżdża teściowa... ech... nie pasuje mi to. Dokładają mi stresu... Nie wiem, muszę to przemyśleć.
Ponad to moja siostra narysowała fotorealistycznie geparda i nie mogę z niej, bo to szaleństwo. Piękne, czapki z głów. Coś mi się wydaje, że za rok to będziemy zgłaszać tyle prac do konkursu całą rodziną, że masakra. xD
Zrobiłam też te badania krwi, pobrałam je i przed chwilą konsultowałam z lekarką - B12 jest w normie (juuuuupiiii), tarczyca też super, ale żelazo spadło - więc dostaję jakiś fajny lek i działamy z tą anemią...
No i wracam do PRÓBY nauki - wykłady były w opór ciekawe, ale materiały do nauki to NUDA - czarne literki na białym tle. Nudzi mnie samo patrzenbie na to.
8 notes
·
View notes
Text
Powrót po paru latach
Szczerze nigdy nie sądziłem,że jeszcze kiedykolwiek coś tu napisze tym bardziej po tylu latach,ale jak widać żyje potrafi zaskoczyć. Pierwszy blog założyłem w wieku 16 lat,obecnie mam 21 wspominając tamten okres jest mi wstyd,ale mam wrażenie,że dojrzałem i wyszedłem w końcu na prostą,ale nie da się uciec od wszystkich problemów. Jestem w związku od prawie 3 lat(oczywiście na odległość,bo jakby inaczej za co tak często też byłem wyśmiewany w przeszłości itp. ale to nie o tym) Czuje w niej wielkie wsparcie i bardzo mi na niej zależy,ale wiadomo to nie rozwiązuje wszystkich problemów. Czuje nieustanną presję i strach,że nie uda mi sie ogarnąć życiowo,boje sie że nie dam rady wszystkiego udźwignać,mimo tego że spełniam jakieś pomniejsze marzenia typu wymarzone auto lub podrózowanie czy po prostu brak strachu,że na coś mnie nie stać. Staram się ciągle rozwijać,uczyć nowych rzeczy,być lepszą wersją siebie, mam pracę w której czuje sie doceninony i ogólnie staram sie dbać o wszystko, a i tak czuje że nie robie za mało. Czuje się wyrzutkiem w rodzinie,osobą która jest tu zbędna. Czuje sie odtrącony przez własną mame i czuje jakby kompletnie obcą osobę trakowała bardziej jak syna,niżeli mnie.Niby wiele emocji we mnie umarło i z jednej strony mnie to nie obchodzi a jednak z drugiej strony mnie to jednak dotyka. Nawet przy własnej dziewczynie podczas rozmów z mamą trzeba słuchać o tym chłopaku jaki to o nie jest, czego nie zrobił itp. Rozumiem, że ze mną sie ktoś nie pobawi,bo nie jestem imprezowym typem i cenie sobie samotność, ale czuje sie gorszy przez to wszystko tym bardziej jak już wspomniałem,gdy mówi o nim w obecności mojej dziewczyny. Nawet sytuacja z dzisiaj: Chrzestna ma nas niedługo odwiedzić,a w tym czasie też ma być jakaś impreza na którą nawet nikt nie zapytał mnie czy miałbym ochotę przyjść tylko mama uznała, że siostra ma prawo jazdy i ten chłopak też to oni będą kierować, a ja zostane z psami w domu.Też boje się o stan psychiczny taty, czy sie nie rozwiodą czy będzie wystarczająco silny,czy wszystko sie ułoży. Raz chce to wszystko rzucić i wyjechać jak najdalej stąd,a drugi raz nie chce zostawiać wszystkich z tym samym. Szczerze to obecnie nawet nie wiem po co to wszystko napisałem tym bardziej mając świadomość, że jest to tak chaotycznie napisane i po alkoholu,też pewnie nie odważe sie tego przeczytać,bo będzie mi głupio,ale jednak to jest mój blog i po prostu chciałem sobie ulżyć.
19 notes
·
View notes
Text
hejka misiaki!! ♡♡♡
Mam na imię Basia:3 (podałam nieprawdziwe imię ponieważ boję się że ktoś mnie tu znajdzie i skojarzy fakty wiec!!!)
Mam 18 lat, ważę aktualnie 37 kg I mam 156 cm wzrostu:3 ( bmi: 15.2). Moim celem jest wazyc 27 kg.
W anie siedzę od około 11/12 roku zycia, lecz stwierdzone mam od 15 roku zycia przez lekarza psychiatrę. W społeczności motylków siedziałam gdzieś od 14 roku zycia i w tym roku mijały 4 lata od kąd jestem "motylkiem" o ile można tak to nazwać ponieważ nigdy się nie udzielałam. To jest moje pierwsze konto na którym będę się udzielać.
Co nie co o mnie:
Moją pasją jest rysowanie oraz tańczenie. Jestem osobą wytrwałą i ambitną, kocham się uczyć oraz szkolić w ciekawych rzeczach o mnie a w dodatku jestem perfekcjonistką. Nienawidzę syfu i zyje w dużym porządku. Oprócz anoreksji choruje na zaburzenia osobowości a raczej na brak kształtującej się osobowości :3. Kocham także uprawiać sport, nie ważne czy to ćwiczenia czy bieganie, poprostu KOCHAM sport ( z sportem mam od małego styczność ponieważ chodziłam na boks, aikido oraz przeróżne rodzaje tańca). Moim ulubionym tańcem jest pole dance lecz na ten moment mam przerwe od tego sportu(niestety, nie z mojego wyboru).
Co znajdzie się na moim koncie?
♡ częste bilanse
♡ bodycheki
♡ porady
♡ venty
Chce z tego konta zrobić dla siebie pamiętnik by łatwiej było mi przetrwać na tym świecie.
Zachęcam do zaobserwowania!! (Oddaje wszystkie obserwacje)🎀
Moje cele:
Gw1: 33kg
Gw2: 30kg
Ugw: 27kg
#@na vent#tw 3d vent#vent#nie chce mi się żyć#nienawidze swojego ciała#nie bede gruba#nie chce żyć#nie będę jeść#nienawidze siebie#nie jem#tw ana bløg#tw ana rant#tw ed ana
2 notes
·
View notes
Note
Cześć!
Nie wiem właściwie czego oczekuję od twojej odpowiedzi, ale... Jestem z pogranicza pewnych grup etnograficznych w Polsce, technicznie rzecz biorąc mogę do nich należeć (mój pradziadek należał do jednej z nich). Problem polega na tym, że nigdy nie uczyłam się gwary, dialektu, tradycji. I myślę, że czułabym się fałszywie ucząc się tego teraz, jakby to nie było naturalne przez brak pewnych doświadczeń (nikt do mnie gwarą nie mówił, nie mówił o lokalnych tradycjach). To tak jakby ktoś urodził się na Kaszubach, kaszubskiego nigdy nie znał, a nagle zaczął się uczyć i języka i tradycji, bo to jego rejon. Co sądzisz o takim "po czasie" dołączaniu do kultury swojego regionu?
po to kultura istnieje aby ją poznawać, aby do niej dołączać, aby ją kultywować w sposób żywy, pełen szacunku i pasji, pełen ciekawości i gotowości na tłumaczenie tej kultury na nasze potrzeby i na naszą wrażliwość - bo jeśli my nie będziemy kultywować tych tradycji w ten sposób, to one wcale nie zginą... tylko będą kultywowane przez najgorsze ścierwo dorabiające do nich otoczkę homogenicznej tradycjonalistycznej białej rasy, i przerabiające ją na jedyny słuszny młot na wszelką odmienność.
kultura żyje, zmienia się, istnieje po to aby pozwolić nam na budowanie swojej tożsamości i więzi z innymi ludźmi, czy tymi żyjącymi razem z nami czy tymi, którzy odeszli. istnieje dla nas, to jest jej główna funkcja - i jeśli naprawdę chcesz ją poznać i masz w sobie gotowość aby podejść do tego szczerze i z pasją, to masz do tej kultury takie samo prawo nawet jeśli się w niej nie wychowałaś. jeśli nie podchodzisz do tego fałszywie to nie jest to fałszywe, ot cała filozofia.
prawie nikt nie zna swojego pochodzenia wzwyż, powiedzmy, pięciu czy sześciu pokoleń - a i te sześć pokoleń wstecz zupełnie inaczej tą kulturę rozumiało, inaczej budowało swoją tożsamość, w innym świecie żyło. gdybyśmy się opierali tylko na kultywowaniu tego na co mamy w 100% papiery to w zasadzie utracilibyśmy wszelkie tradycje, wszelkie konteksty, wszelkie ślady przeszłości - i tylko najgorsi z najgorszych budowaliby sobie na nich swoje ideologie, a bogactwo doświadczeń i kreatywności całych pokoleń poszłoby w zapomnienie.
poznając tradycje, kulturę, ucząc się wyciągać z nich wnioski i przekładać je na nasze potrzeby, dokładamy się do tego pięknego i burzliwego arrasu ludzkich żyć i doświadczeń - tworzymy coś, dzięki czemu kolejne pokolenia będą mogły chociaż w najmniejszym stopniu spojrzeć w przeszłość, na nas, na ludzi sprzed pięciu czy dziesięciu wieków, i pomyśleć: hej, nie jestem jednak sam, nie jestem jedyną osobą, która te same góry czy kluski kocha tak mocno, ludzie zawsze byli ludźmi i zawsze śpiewali wokół ogniska i śmiali się z naprawdę durnych rzeczy.
więc nie przejmuj się, nie zamartwiaj, tylko chłoń tą kulturę jak tylko możesz i ciesz się nią, i dołóż swoją własną cegiełkę do tego jak jest ona używana - i jak zostanie zapamiętana.
#to może jest ogromny patos i naiwność ale dla mnie naprawdę kultura i tradycje to jest sposób na pokochanie siebie i innych#a przez to zrozumienie że wszyscy jesteśmy tacy sami i o wszystkich trzeba zadbać#i o cały nasz świat#i przez to właśnie iść dalej i działać otwarcie i odważnie abyśmy wszyscy mogli żyć godnie i szczęśliwie i bezpiecznie#na Ziemi której nie chcemy zniszczyć do końca
25 notes
·
View notes
Text
Toksyczność a toksyczne unikanie toksyczności
Przeglądając TikToka, łatwo natknąć się na tysiące historii o tragicznych rozstaniach, toksycznych związkach i chodzących "red flagach". Nasze pokolenie stawia ogromny nacisk na zdrowie psychiczne i dążenie do szczęścia z samym sobą, co w wielu przypadkach pomaga budować samoocenę i ośmiela do nowych doświadczeń – czy to podbijania do faceta "nie z mojej ligi", próbowania ONS, czy odkrywania swojej ciemnej strony. Jednak każdy medal ma dwie strony, a ta druga nie zawsze jest złota.
W tym nieustannym dążeniu do unikania toksyczności, wielu z nas zaczyna obsesyjnie doszukiwać się w ludziach złych cech. Wydaje się to być skuteczne – przecież lepiej unikać kłopotów, niż później żałować. Ale to właśnie to „doszukiwanie się” może być równie szkodliwe, jak toksyczne zachowania, których próbujemy uniknąć. W tym mechanizmie jest coś jeszcze bardziej niepokojącego: ci, którzy najgłośniej przestrzegają przed toksycznością, często sami stają się toksyczni, oskarżając innych o cechy, które sami manifestują.
Pozwólcie, że podzielę się historią z mojego życia, która jest idealnym przykładem tego zjawiska. Kiedyś, w momencie, gdy byłem otwarty na poznawanie nowych ludzi, ale bez intencji budowania związku czy przygody na jedną noc, natknąłem się na Adama. Adam, jak wielu innych, ukrywał się za sprytnie wykadrowanymi zdjęciami i nieśmiałością. Jego wiadomości były inne – brak w nich było typowych propozycji czy deklaracji. Postanowiłem dać mu szansę.
Nasze rozmowy przez kilka dni były płynne i swobodne. Po dwóch tygodniach doszło do spotkania u niego w mieszkaniu. Oczywiście, mogłoby to budzić pewne wątpliwości – pierwsze spotkanie w czyimś mieszkaniu? Ale wbrew obawom, spędziliśmy ten czas śmiejąc się i dyskutując na tematy okołopolityczne. Wszystko szło dobrze, aż do momentu, gdy Adam wspomniał o chęci budowania związku.
Tutaj powinienem być szczery – przecież wyraźnie zaznaczałem, że nie szukam związku. Zamiast tego, uśmiechnąłem się i powiedziałem coś wymijającego, że "na wszystko przyjdzie pora". Popełniłem błąd, który każdy z nas popełnił chociaż raz w życiu – dałem nadzieję tam, gdzie jej nie powinno być.
Nasze kolejne spotkanie miało miejsce po następnych dwóch tygodniach. Znowu siedzieliśmy na tej samej kanapie, w tym samym mieszkaniu. Tym razem, gdy opowiadałem mu o swoich problemach – o tym, jak ledwo wiążę koniec z końcem z powodu egzaminów i pracy, która próbuje mnie zniszczyć cichym mobbingiem – Adam postanowił, że to idealny moment, aby się do mnie zbliżyć. Chciałem na chwilę zapomnieć o problemach, więc nie protestowałem. Dla mnie to była chwilowa ucieczka, dla niego coś o wiele więcej. I tutaj zaczęły się prawdziwe problemy.
Z dnia na dzień, Adam zaczął ujawniać swoje prawdziwe oblicze. To, co na początku wyglądało jak troska, przerodziło się w niezdrową zazdrość. Każda moja decyzja, każde słowo, było przez niego analizowane jak dowód na moje rzekome złe intencje. Gdy mówiłem, że muszę się uczyć, Adam widział w tym wymówkę, by go unikać. Gdy spędzałem czas z innymi, dla niego była to zdrada. To, co dla mnie było przestrzenią do oddychania, dla niego stało się polem bitwy, na którym toczył wojnę z wyimaginowanymi rywalami.
W końcu doszło do wybuchu. Podczas jednej z naszych coraz to bardziej napiętych konwersacji, Adam oskarżył mnie o bycie fuckboyem i toksyczność. W jego oczach, dałem mu nadzieję na coś więcej, tylko po to, by teraz go odrzucić. Byłem dla niego jak ten tramwaj, który zamyka drzwi, gdy tylko wydaje się, że udało ci się dobiec do drzwi.
Ale Adam nie zrozumiał jednej rzeczy - nie byłem gotowy na coś więcej. Moje życie było już wystarczająco skomplikowane, a on, zamiast być wsparciem, stał się kolejnym ciężarem. W jego oczach, moje odmówienie mu większej bliskości było zdradą, ale to właśnie w tej odmowie objawiała się moja prawdziwa troska – troska o to, by nie dawać złudnych nadziei.
W ten sposób historia, która zaczęła się od obietnicy nowej znajomości, skończyła się rozczarowaniem. Czasem, w tym szaleńczym poszukiwaniu toksycznych cech u innych, sami stajemy się tym, przed czym chcemy uciec. Bo czyż to nie my sami często rzucamy te red flagi, których tak desperacko się boimy?
2 notes
·
View notes
Text
Z drugiej strony we wrześniu zarobię 3 tysiące
Moze terapeutka miała rację z tym żebym poszedł na oddział zamkniety podwójnych diagnoz Zapomniałem że mam tendencje samobójcze
I teraz jak policzyłem ile dni będę robił po problemach z bratem to się załamałem i pierwsza moja myśl to się serio
Codziennie będę w nerwach bo nie dość że stres związany z powrotem do domu co się zaś odpierdoli to brak czasu by się uczyć do egzaminu w Pracy Kiedy ja mam się uczyc
#blogi motylkowe#będę motylkiem#gruba świnia#gruba szmata#grubasek#chce byc lekka jak motylek#dieta motylkowa#blog motylkowy#jestem gruba#chude jest piękne#grubaska
10 notes
·
View notes
Text
MBTI LEGACY CHALLENGE
Zasady:
1. Wszystkie kody oprócz tych do budowania i resetowania Sima są zabronione.
2. Gdy nie zrobisz czegoś, bo zapomniałeś lub popełnisz głupi błąd, a mogłeś zrobić to lepiej, to możesz użyć kodów lub modów żeby to naprawić (tylko to), żeby nie mieć poczucia winy. Ale tylko wtedy, gdy naprawdę była możliwość, żeby to stało się bez kodów.
3. Pierwszy sim musi być nastolatkiem.
4. Długość życia musi być ustawiona na normalną.
5. Długość pory roku musi być ustawiona na 14 dni.
6. CC są dozwolone, ale mody, które ułatwiają rozgrywkę nie (wyjątek: punkty 2 i 7).
7. Można mieć więcej simów w rodzinie dzięki MCCC.
8. Wszystkie opcje dochodzące w rozszerzeniach takie jak kurz z Wielkich Porządków, głosowania z Życia Eko, wpływ pogody na Simów z Czterech Pór Roku itd. muszą być włączone.
9. Każda simka może zajść w ciążę tylko raz (z wyjątkiem pokolenia 2 i 8).
10. Nie wolno wychodzić bez zapisywania, gdy coś się nie uda lub wydarzy się coś, czego nie chcesz.
11. Muszą być włączone historie sąsiedzkie dla rodzin granych i niegranych.
13. Gdy jakiś sim zadzwoni z pytaniem, np. o ciążę, zmianę pracy lub awans, zawsze musisz wybrać pierwszą opcję.
14. Gdy jakiś sim zapyta się twojego sima o zostanie przyjacielem, dziewczyną/ chłopakiem lub się oświadczy, musisz zawsze się zgadzać i nie możesz potem tego cofać, np. zerwać lub stać się wrogami.
15. Zawsze klikaj opcję "tak", gdy twój Sim uświadomi sobie, że coś lubi albo czegoś nie lubi.
16. Zawsze zgadzaj się na nocowanie, zamieszkanie z kimś, zmiany cech, nowe cechy i dynamiki rodziny.
17. Imię każdego pokolenia to musi być MBTI, które reprezentuje, np. "ISTJ", a nazwisko to "MBTI".
18. Musi być wyłączone starzenie się niegranych rodzin.
19. Nie wolno zmieniać cech genetycznych wyglądu Simów, można zmienić tylko brwi (ale nie kolor), fryzurę (ale nie kolor włosów), makijaż i ubrania.
20. Trzeba zacząć rozgrywkę od pustej parceli i 0 simoleonów.
21. Zalecane jest brać zawsze cały majątek małżonków po ślubie.
22. Jeśli jakiś sim, który ma być mężem lub żoną nie żyje, możesz pobrać go z galerii.
23. Nastoletnia ciąża jest dozwolona.
24. Drzewo pieniążkowe jest dozwolone.
25. Eliksir odmładzający jest niedozwolony.
26. Pokolenia można wykonywać w dowolnej kolejności. Możesz także omijać lub zastępować zadania, gdy nie masz potrzebnego rozszerzenia.
27. Nie zniechęcaj się, gdy coś ci się nie uda. Ważne, że spróbowałeś. O ile próbujesz, nawet jeśli ci się nie uda, możesz uznać challenge za wygrany.
28. Nie wolno wysyłać duchów w zaświaty i nagrobki muszą być na parceli mieszkalnej.
29. Challenge kończy się, gdy ENTJ umrze.
30. Swoich Simów i wasze domy do tego challenge'u możecie publikować w galerii pod hasztagiem #mbtilegacy. Polubię wasze dzieła i zaobserwuję każdą osobę, która wrzuci coś na ten hasztag!
Pierwsze pokolenie: ISTJ
CAS:
- Mężczyzna
- Okulary
- Uroda azjatycka
- Szare oczy i ubrania
- Brak włosów
- Bluzki polo
- Spodnie z wysokim stanem
- Krawaty
Cechy: schludny, perfekcjonista, kulturalny
Aspiracja: dowolna z kategorii "Natura"
Żona: Lily Feng lub Supriya Delgato
Kariera: Doktor
Cele:
1. Chociaż raz pojechać na Batuu na 7 dni.
2. Mieć szóstkę w szkole.
3. Nigdy nie wypić żadnego drinka.
4. Mieć psa owczarka niemieckiego.
5. Spełnić aspirację.
6. Po śmierci być duchem w rodzinie aż do śmierci drugiego pokolenia.
7. Osiągnąć 10 poziom kariery.
8. Zaprzyjaźnić się z Mrocznym Kosiarzem.
9. Zawsze uczyć się pilnie, gdy jest się w szkole.
10. Uzbierać chociaż jedną całą kolekcję.
Drugie pokolenie: ESTJ
Cechy: wredny, porywczy, nadgorliwość
Aspiracja: wróg publiczny
Żona: Judith Ward lub Eliza Pancakes
Mąż: Victor Feng, Sergio Romeo lub Chack Cenzo.
Kariera: prawnik
CAS:
- Brązowe ubrania
- Niebieski cień do powiek
- Buty z odsłoniętymi palcami
Cele:
1. Być właścicielem sklepu i otwierać go przynajmniej 2 razy w tygodniu.
2. Mieszkać w Promenadzie Magnolii.
3. Spełnić aspirację.
4. Osiągnąć 10 poziom kariery.
5. Mieć psa Chihuahua.
6. Być bardzo kontrolującym rodzicem.
7. Nie lubić gier wideo i nigdy w nie nie grać
8. Zawsze pracować ciężko, gdy jest się w pracy.
9. Osiągnąć 10 poziom sprawności fizycznej tylko dzięki pływaniu.
10. Mieć bardzo złe relacje ze swoim psem.
Trzecie pokolenie: ISFJ
Cechy: rodzinny, wrażliwy, miłośnik zwierząt
Aspiracja: Duża szczęśliwa rodzina, Superrodzic lub Udany rodowód
Kariera: weterynarz (nieoficjalnie)
Mąż: Dirk Dreamer
Żona: Sachiko Nishidake (można ją odmłodzić)
CAS:
- Niebieskie ubrania
- Spódniczki w kratkę
- Ogrodniczki
- Perły
- Sukienka w truskawki
- Kimono
- Baletki
- Białe buty
- Okulary "kocie oczy"
- Luźne rękawy
Cele:
1. Mieszkać w Brindleton Bay.
2. Spełnić aspirację.
3. Prowadzić 4-gwiazdkową klinikę weterynaryjną.
4. Osiągnąć 10 poziom włóczkowania, ogrodnictwa i układania kompozycji z kwiatów.
5. Mieć zawsze udane wszystkie święta.
6. Mieć krowę, lamę lub kury.
7. Za każdym razem chodzić z nastolatkiem do szkoły.
8. Wspiąć się na Górę Komorebi.
9. Zdobyć wszystkie etapy jako niemowlę.
10. Mieć maksimum umiejętności jako małe dziecko.
Czwarte pokolenie: ESFJ
Cechy: towarzyski, smakosz, kulturalny
Aspiracja: dowolna z kategorii "Popularność"
Mąż: Geoffrey Landgraab lub Lucas Munch (można go postarzyć)
Zona: Clara Bjergsen, Mila Munch lub Mary Greenburg (można ją odmłodzić)
Kariera: edukator (jako dorosły), niania (jako nastolatek)
CAS:
- różowe ubrania
- kowbojskie buty
- mom jeans
- czapki Mikołaja
- suknie ślubne
Cele:
1. 10 poziom pieczenia i gotowania.
2. Organizować dużo przyjęć i imprez.
3. Spełnić aspirację.
4. 10 poziom kariery.
5. Nagrywać na stanowisku do nagrywania filmów poradniki makijażowe.
6. Założyć klub i organizować spotkania co tydzień.
7. Prowadzić restaurację 4-gwiazdkową.
8. Mieć chociaż jedną cechę wynikającą ze skłonności.
9. Mieszkać w tych trzech miastach w ciągu całego życia: Wierzbowa Zatoczka, Newcrest i Copperdale.
10. Mieć psa.
Piąte pokolenie: ESFP
Cechy: materialista, żarłok, zadufany w sobie
Aspiracja: nieuleczalny romantyk, dusza towarzystwa lub przyjaciel zwierząt.
Kariera: pracownik sklepu (jako nastolatek), aktor (jako dorosły)
Żona: Lilith Vatore, Candy Behr, Kaori Nishidake, Sofia Bjergsen, Penny Pizzas lub Baby Ariel
Mąż: Joaquin Le Chien lub Mitchell Kalani
CAS:
- dżinsy
- makijaż
- hawajskie koszule
- mini spódniczki
- dużo biżuterii
- okulary w kształcie serca
- tunele
- czarno-białe ubrania
- różowe paznokcie
- sukienki księżniczek
- żółte ubrania
- czerwone ubrania
- różowa szminka.
Cele:
1. Kup za punkty satysfakcji cechę "świetnie całuje".
2. Miej psa i bądź jego najlepszym przyjacielem.
3. Wyjedź do Selvadorady na co najmniej 7 dni.
4. Przynajmniej raz w tygodniu idź na jakąś imprezę.
5. Spełnij aspirację
6. 10 poziom kariery.
7. Codziennie myj zęby i twarz.
8. 5 poziom tańczenia.
9. Chodź na zakupy do sklepów w Promenadzie Magnolii lub postawionych przez ciebie.
10. Mieszkaj w Windenburgu lub Tartosie.
Pokolenie szóste: ISFP
Cechy: miłośnik muzyki, miłośnik sztuki, smakosz
Aspiracja: niezależny botanik
Kariera: malarz
Mąż: Kiyoshi Ito, Lou Howell, Taku Akiyama lub Jay Bhatia
Żona: Venessa Yeong, Catarina Lynx, Alice Spencer Kim, Blossom Greenburg (można ją odmłodzić) lub Olivia Kim Lewis (można ją postarzyć).
CAS:
- czarne paznokcie
- brak skarpet
- dresy
- brak butów
- czapka beanie
- kolczyk w nosie
- pierścionki
- choker
- fioletowe paznokcie
- kabaretki
- bluzki
- bucket hats
- okrągłe okulary
Cele:
1. Maksymalny poziom malowania, fotografii, śpiewania i grania na gitarze.
2. Prowadzić zoo.
3. Mieszkać w Sulani.
4. W telewizji oglądać tylko sport.
5. Mieć psa, kota i konia.
6. Mieć nory z królikami na parceli.
7. Zebrać całą kolekcję żab.
8. Mieć chomika.
9. Spełnić aspirację.
10. 10 poziom kariery.
Siódme pokolenie: ESTP
Cechy: nieangażujący się, kleptoman, kumpel
Aspiracja: kulturysta
Kariera: pracownik fast-foodu (jako nastolatek), kulturysta (jako dorosły)
Mąż: Don Lothario, J Huntington III, Max Villareal (można go postarzyć), Eric Lewis, Paolo Rocca lub Akira Kibo
Żona: Dina Kaliente, Morgan Fyres lub Grace Anansi
CAS:
- nic
- okulary przeciwsłoneczne
- topy
- buty sportowe
- ubrania w panterkę
- japonki
- czerwone paznokcie
- szorty na zimną pogodę
- rozpięta kurtka bez koszulki
- bez koszulki
- skinny dżinsy
Cele:
1. Codziennie pływaj w basenie.
2. Bądź częściej na dworze niż w budynku.
3. Wbij największy poziom sławy.
4. Przeżyj całą przygodę w dżungli.
5. Spełnij aspirację.
6. 10 poziom kariery.
7. 10 poziom sprawności fizycznej.
8. Korzystaj tylko z wanny, nie z prysznica.
9. Codziennie oglądaj telewizję przez co najmniej godzinę.
10. Mieszkaj w Del Sol Valley i Górze Komorebi.
Ósme pokolenie: ISTP
Cechy: zły, samotnik, śmiały
Aspiracja: wybitny wędkarz
Kariera: detektyw
Mąż: Wolfgang Munch lub Jacques Villarreal (można go odmłodzić)
Żona: Nina Kaliente lub Darling Walsh
CAS:
- skórzane kurtki
- spodnie cargo
- czapki z daszkiem
- dżinsowe szorty
- tatuaże
- kapcie
- kolczyk we brwi
Cele:
1. 10 poziom majsterkowania, wędkarstwa i sprawności fizycznej.
2. Uzbieraj jedną kolekcję.
3. Zostań wilkołakiem.
4. Raz w tygodniu pojeźdź na rolkach/wrotkach.
5. Miej kota.
6. Miej rodzeństwo.
7. 10 poziom kariery.
8. Spełnij aspirację.
9. Wyjedź choć raz do Granitowych Kaskad na przynajmniej tydzień.
10. Mieszkaj w Moonwood Mill.
Dziewiąte pokolenie: INFJ
Cechy: paranoik, fanatyk ekologii, leniwy
Aspiracja: czarowanie i czarnoksięstwo
Kariera: ekolog
Mąż: Bjorn Bjergsen
Żona: Kasandra Ćwir lub Elsa Bjergsen (można ją postarzyć)
CAS:
- kwieciste sukienki
- swetry
- spinki i kokardy we włosach
- długie spódnice
- dzwony
- boho sukienki
- szorty
- bransoletki
Cele:
7. Mieszkaj w Glimmerbrook.
2. Zawsze wstawaj z łóżka w godzinach 5-8.
3. Kup za punkty satysfakcji cechę ranny ptaszek.
4. Nigdy nie jedz słodyczy ani nie pij słodkich napoi.
5. Spełnij aspirację.
6. 10 poziom kariery.
7. 10 poziom logiki, śpiewania i charyzmy.
8. Zostań czarodziejem.
9. Pójdź na studia.
10. Raz w tygodniu chodź do spa.
Dziesiąte pokolenie: ENFJ
Cechy: zazdrosny, dobry, romantyk.
Aspiracja: dowolna z kategorii miłość.
Kariera: Farmer (nieoficjalnie)
Mąż: Caleb Vatore lub Brant Hecking
Żona: Bella Ćwir, Summer Holiday, Katrina Kaliente, Julia Wright lub Kyra Anello
CAS:
- fioletowe ubrania
- czarne golfy
- zielone paznokcie
Cele:
1. 10 poziom charyzmy i układania kompozycji z kwiatów.
2. Spełnij aspirację.
3. Posiadaj farmę z warzywami, owocami, kwiatami i zwierzętami oraz zarabiaj na niej.
4. Miej psa Golden Retrievera i kota.
5. Raz w tygodniu wyjeżdżaj na kemping.
6. Wybacz zdradę swojemu kochankowi.
7. W każdy poniedziałek dawaj różę swojemu kochankowi.
8. Co drugi dzień jedz jabłko.
9. W telewizji oglądaj tylko romanse.
10. Mieszkaj w Evergreen Harbor.
Jedenaste pokolenie: INFP
Cechy: ponury, miłośnik zwierząt, niezręczny towarzysko
Aspiracja: autor bestsellerów
Kariera: pisarz
Mąż: Bob Pancakes, Jeb Harris, Salim Benali, Hugo Villareal, Gunther Munch, Simeon Silversweater lub Claude Rene Duplantier
Żona: Becca Clarke
CAS:
- luźne T-shirty
- swetry
- nietypowe eyelinery
- falbanki
- długie rękawy
- jednoczęściowy strój kąpielowy
- buty zasłaniające palce
- nietypowa suknia ślubna
Cele:
1. Wyjedź na tydzień do Granitowych Kaskad.
2. Spełnij aspirację.
3. 10 poziom kariery.
4. Codziennie słuchaj muzyki.
5. Pisz przynajmniej jedną książkę na tydzień.
6. Napisz blog o uczuciach.
7. Wespnij się na Górę Komorebi.
8. Bądź zawsze opalony.
9. Bądź w związku z obiema płciami (nie musi być jednocześnie).
10. Zaprzyjaźnij się z wybranym Simem z wypisanych malżonków (oprocz twojego małżonka).
Dwunaste pokolenie: ENFP
Cechy: kreatywny, wesoły, infantylny, niezdarny (3 z tych)
Aspiracja: dowolna z dodatku Życie eko
Kariera: YouTuber (nieoficjalnie)
Mąż: Paka'a Uha lub Knox Greenburg.
Żona: Zoe Patel, Miko Ojo lub Luna Villareal
CAS:
- aparat na zęby
- skarpety i sandały
- tęczowe skarpetki
- straszne makijaże
- kostium czarownicy
- rajstopy pod szortami
- okulary z kolorowymi szkłami
- legginsy
- bez spodni
Cele:
1. 10 poziom fotografii i umiejętności medialnych oraz 5 poziom tańca
2. Zostać sławnym dzięki nagrywaniu filmów.
3. Spełnić aspirację.
4. Mieć zwierzaki i codziennie się z nimi bawić.
5. Co drugi dzień gdzieś podróżować (może być częściej).
6. Być co najmniej 3 razy w wesołym miasteczku.
7. Mieć małżonka tej samej płci (dziecko można adoptować, ale musi to być noworodek).
8. Mieszkać w Oazie Zdrój i Henford-On-Bagley.
9. Mieć rodzeństwo.
10. Zawsze głosować na lokalne plany działania.
Trzynaste pokolenie: INTP
Cechy: Geniusz, mól książkowy, zapaleniec
Aspiracja: dowolna z kategorii Wiedza
Kariera: guru techniki
Mąż: Mortimer Ćwir, Aleksander Ćwir (można go postarzyć) lub Erwin Pries.
Żona: Liberty Lee, Yuki Behr, Lana Mckinnon lub Nanami Ito (można ją postarzyć).
CAS:
- brak makijażu
- okulary
- słuchawki
- długie spodnie na gorącą pogodę
- bluzy z kapturem
- to samo w każdym stroju
Cele:
1. Chodź spać zawsze w godzinach 0-4.
2. Kup za punty satysfakcji cechę Nocny Marek.
3. Miej najdroższy komputer.
4. Unikaj wychodzenia z domu i sprzątania.
5. Nigdy nie wchodź do żadnego zbiornika wodnego.
6. Mieszkaj w Britechesterze.
7. Pokonaj Roślinę Matkę ze StrangerVille.
8. Przeżyj przygodę na Batuu.
9. 10 poziom kariery.
10. Spełnij aspirację.
Czternaste pokolenie: ENTP
Cechy: niezrównoważony, głupek, zadufany w sobie
Aspiracja: wcielenie złośliwości lub dowcipniś
Kariera: artysta sceniczny
Mąż: Morgyn Ember, Johnny Zest, Travis Scott, Gavin Richard lub Cameron Fletcher.
Żona: miętowa simka z Not So Berry Challenge (jeśli nie robiłeś, to możesz pobrać jakąś z galerii).
CAS:
- naturalny makijaż
- baggy dżinsy
- buty na platformie
- naszyjniki
- podarte dżinsy
- T-shirty
- kolczyki
- tatuaże
Cele:
1. Spełnić aspirację.
2. 10 poziom kariery.
3. Stać się postacią nadnaturalną.
4. 10 poziom gry na gitarze.
5. Raz na tydzień chodzić do parku wodnego.
6. Nigdy nie być bardzo smutnym.
7. Jak najmniej przebywać na łonie natury.
8. Nigdy nie korzystać z komputera, telewizora ani tabletu. Z telefonu można, ale nie w celach rozrywkowych.
9. Mieszkać w San Myshuno.
10. Ustawić w kalendarzu święto Halloween z 5 tradycjami i spełniać je wszystkie.
Piętnaste pokolenie: INTJ
Cechy: samotnik, nie cierpi dzieci, snob
Aspiracja: miłośnik zwierząt
Kariera: architekt (nieoficjalnie). Za każdy zbudowany dom dodawaj sobie kodem 450 simoleonów. Możesz zbudować tylko 1 dom dziennie (ale nie w soboty i nie w niedziele).
Mąż: Hrabia Vladislaus Straud IV lub Rohan Eldelberry
Żona: brak. Niech twój Sim zaadoptuje noworodka.
CAS:
- czarne ubrania
- golfy
- garnitury
- małe czarne sukienki
- krótkie rękawy
Cele:
1. Zostań wapirem
2. 10 poziom logiki tylko dzięki szachom.
3. Spełnij aspirację.
4. Zbuduj 10 domów.
5. Miej kota i zaprzyjaźnij się z nim.
6. Kup za punkty satysfakcji cechę Mrozoodporny.
7. Namaluj 3 murale ścienne.
8. Zbierz całą kolekcje minerałów.
9. Urodź lub adoptuj dziecko dopiero w ostatnim dniu przed urodzinami na seniora.
10. Mieszkaj w Forgotten Hollow.
Pokolenie szesnaste: ENTJ
Cechy: ambitny, zły, śmiały
Aspiracja: wróg publiczny
Kariera: polityk
Mąż: Diego Lobo lub Dario Lampa (trzeba pobrać z galerii)
Żona: Nancy Landgraab lub czerwona simka z Not So Berry Challenge (jeśli nie robiłeś, to pobierz jakąś z galerii)
CAS:
- garnitury
- wysokie szpilki
- korona
- czerwona szminka
- skórzane ubrania
- zegarek
- crop topy
- sukienki z jednym rękawem
Cele:
1. Spełnić aspirację.
2. 10 poziom kariery.
3. Nie mieć żadnego dziecka.
4. Największy poziom stawy.
5. Nie mieć żadnego przyjaciela.
6. Codziennie się z kimś kłócić i nigdy nie przepraszać.
7. Mieszkać w San Myshuno.
8. Uzbierać milion simoleonów (łącznie z wartością domu).
9. Prowadzić własny biznes.
10. Mieć psa Rottweilera
KONIEC
2 notes
·
View notes
Text
Dla pewnego poety o srebrnej duszy
19 stycznia 2021
To był wtorek, w południe i polski na zdalnym.
To właśnie wtedy do mnie napisałeś.
Rzecz jasna na teamsie w rzeczywistości wirtualnej.
Pamiętam dokładnie Twoje pierwsze odesłane mi zadanie-
dialog z wykorzystaniem frazeologizmów w opowiadaniu.
Już wtedy wiedziałam, że mam do czynienia z artystą, poetą i
mistrzem jedynym w swym rodzaju.
Lekcje z Tobą trwały dość krótko.
Pojawiłeś się na nich raptem tylko kilka razy.
Gdy poznałam Cię bliżej to wyjawiłeś swój sekret -
pisząc życiorys, czyli kolejne zadanie.
Dowiedziałam się wówczas, że zdobyłam Twoje zaufanie.
Chciałeś mieć kontakt i uczyć się online.
Ja chętnie wysyłałam Ci nowe materiały
A Ty pracowałeś sumiennie z małymi tylko przerwami.
Pani psycholog, która prowadziła Cię w ośrodku
Pisała do mnie, że masz miłe o mnie zdanie.
Ponoć pomogłam w Twojej terapii a swoje myśli zacząłeś
przelewać na papier.
Kwiecień 2021 to kolejne wiadomości,
pełne radości i ekspresji twórczej.
To właśnie wówczas więcej rzeczy mi opowiedziałeś,
a nasz kontakt jakby się wzmocnił, bo czułam, że Ci pomagam.
To dzięki Tobie odkryłam na nowo świat poezji.
Chętnie opowiadałeś mi o młodopolskich artystach.
Twoje utwory były przecież tak dojrzałe,
pachniały mi świeżą bryzą na kształt Schopenhauera i Wojaczka.
Po pewnym czasie niezbyt długim oczywiście
brak wiadomości w teamsie czy na mailu.
Wówczas wiedziałam, że przebywasz na odwyku
w ośrodku w Sopocie i było mi jakoś przykro.
Styczeń 2023 a dokładniej to trzydziesty pierwszy.
Otrzymałam nową wiadomość na blogu poetyckim.
Pokazałeś mi wtedy kilka swoich tekstów,
opowiedziałeś też o Alpach, które uwielbiałeś.
Rozmawialiśmy często na różne tematy.
Trochę o muzyce, o wartościach i otaczającym nas świecie.
Wspominałeś o dziewczynie i o tym, co Cię boli,
a ja starałam się wesprzeć Cię jak mogłam najlepiej.
Podjąłeś terapię indywidualną i grupową.
Nadal pisałeś do mnie, choć nie było to już tak często.
Czułam, że znalazłeś się w szponach tego cholernego nałogu,
a konto poetyckie było już częściej niedostępne.
Zaglądałam tam jednak często, aby czytać Twoje wiersze.
Myślałam, że zobaczę tam znów nową wiadomość.
Niestety, to co zobaczyłam zabiło mnie doszczętnie -
22 maja odszedłeś tak cicho i bezszelestnie...
Strasznie za Tobą tęsknię i nigdy Cię nie zapomnę.
Byłeś wyjątkowym uczniem, artystą i rzemieślnikiem słowa.
Nie mówię: „żegnaj”, bo wiem, że zobaczę Cię gdzieś w srebrnych gwiazdach – Marcinie
– zegarmistrzu purpurowy światła
7 notes
·
View notes
Text
18.10.2023
Miałam dziś sen że wróciłam tam na zajęcia w Halloween i nastraszyłam na całego całą grupe xD
I nawet panią. Po tym jak grupa już wiedziała w czym rzecz. Moja koncepcja była taka. Najpierw oczywiście strój gdzie nie był jakiś konkretny ale tą peleryna pomalowana twarz,kościste ręce i całe w sztucznej krwi. No i świecące fioletowe soczewki
I koncepcja taka. Sztuczny dym i do mikrofonu złowrogi śmiech. Po korytarzu rozrzucone są cukierki jakby chciało się kogoś zwabić do sali I przyjaciółka tam jak i cała grupa wybiegli z sali z krzykiem krzycząc ze w sali jest demon xD i uciekli a potem jak jedna weszła do sali to jak mnie dojrzała to ukryłam się za peleryną i jakbym się teleportowała i przez to przestraszyłam drugą. Ale ta jedna dalej się nie boi. To tam niby użyłam jakieś sztuczki żeby wywołać telekineze (wiecie no takie poruszanie przedmiotów siłą woli. I to sprawiło że o mało zawału nie dostały xD
Chciały aż dzwonić po egzorcystę. I sobie myślę że moja misja wykonana. Wołam resztę i się wszyscy śmiejemy a potem ktoś poszedł im dojasnic w czym rzecz i ja stałam przy drzwiach wyjściowych bo bałam się że mnie uduszą a zwłaszcza jedna. I nagle słyszę :
- Ja ja zaraz zabije. Żeby tak nas straszyć? Wika chodź tutaj ale mi to już
I się obudziłam w sumie trochę rozbawiona
Wiecie co. Ja 3 razy w życiu wygrałam konkurs Halloweenowy. 1 przez strój a te pozostałe na scenariusz halloweenowy i odegranie scenki z scenariusza
Jak byłam dzieckiem to według niektórych przez pewien okres miałam oczy psychopaty 🤦😆
Plus dodać brak emocji który też posiadałam i faktyczny psychopata gotowy. Boże a jakie ja scenariusze pisałam to nawet nie chce mówić 😆
Zresztą z tego okresu to mało co nawet pamiętam. Ale może gdzieś znajdę ten scenariusz
W sumie 1 moja osobowość to taka psychopatka ale od paru lat jest cicho (na szczęście)
Była 15 i dalej mi się nie chciało wstawać
Ale sobie pomyślałam że dziś przecież artystyczne na których mieliśmy dziś robić dynie 🎃
To się szybko zebrałam coś zjadłam bo miałam jakieś niemiłe przeczucie że coś się stanie
I poszłam na zajęcia o dziwo Kiara chciala spać niż wskakiwać do plecaka
Doszłam na chwilę po 16
Okazało się że nie ma artystycznych bo pani się pochorowała. To chciałam uciekać xd
Siedziałam,one tam gadały mi się zachciało ryczeć bo miałam coraz silniejsze odczucie że jestem ciężarem,niepotrzebna i że nie powinno mnie tu być
Czułam że wszyscy zrobili jakiś progres tylko ja się znowu cofam
Bo widziałam że osoby które rok temu nic nie gadały gadają teraz normalnie
Tylko ja taka na uboczu
Głosy mi mówiły że mam uciekać
Choć nie czułam żadnego lęku. Tylko to dziwne uczucie że coś mnie wyciąga z tego miejsca. Jednocześnie był jakiś głos że mam zostać
Powiedziałam że idę a pani mnie zatrzymała
Zaczęłam czuć dziwny ból z tyłu głowy który nie był taki słaby. Mam jakieś odczucie że jest coraz silniejszy
A odczuwam to wgl odkąd się walnelam w głowę podczas ataku właśnie w tym miejscu
Dziś to wgl zrobiło mi się niedobrze ale też sobie tłumaczyłam że może to po jedzeniu
No i tak stoję mam wychodzić i mnie pani złapała i pyta czemu wychodzę a ja mówię że czuje się tu niepotrzebna,ciężarem i czuję że zaraz wybuchnę płaczem
I powiedziała o nie,że mam wracać bo na pewno nie jestem niepotrzebna
I takie miałam głosy : idź,zostań,idź w domu porobisz coś lepszego,zostań jeszcze potrzebujesz być z ludźmi.
I kogo tu słuchać. I tu się coś zdarzyło. Tak bardzo mi się w głowie zakręciło że myślałam że padnę. Kręciło mi się w głowie do tego stopnia że miałam mroczki przed oczami
To usiadłam. I zarazem wybuchłam płaczem
I takie pytanko poleciało do mnie co by musiało się stać bym się nie czuła niepotrzebna. Tak po kilku minutach myślę że może praktyki by coś zdziałały. Bo co ja lubię robić ? Pomagać innym. Jak rok temu to się wszystko zaczęło to lubiłam uczyć i pokazywać jak np ukazać swoje uczucia na kartce papieru.
A to było przez to że wielu osobom jak i pani się spodobały te prace i pani której już nie ma postanowiła żebym to ja poprowadziła zajęcia
I szczerze na początku dziwnie się czułam ale potem to wyrobiłam i czułam się super z tym
I to był okres gdzie poza domem nigdzie się nie czułam ciężarem. A teraz wszędzie i dla każdego
I to do tego stopnia że nawet po śmierci nie chce być pochowana. Nie chcę żadnego grobu tylko żeby wszyscy o mnie zapomnieli
Wróciłam później do domu i trochę rozmyślałam nad tym a potem trochę oglądałam i trochę myślałam nad jutrem
Jutro naprawdę w sumie wielki dzień. Czy mam szanse na te praktyki czy bez szans
Trochę się stresuje aczkolwiek nie chce być uznana za nie nadająca się do tej roli przez mój stan
Bo nie jestem w najlepszym ale też nie do końca najgorszym
Bo wiem że chciałabym coś robić i myślę że gdzieś może jednak pasuje a nie uznaje że na bank już nie ma nadziei i że jestem beznadziejna
Jest stan do dupy ale jest choć minimalna wiara w siebie i chęć pokazania niektórym na co mnie stać
Teraz to w sumie dominuje strona która tylko jak usłyszy :nie dasz rady
To ona : nie dam ? To zobaczysz że dam radę
Boże muszę wstać o 8 a ja zamiast spać rozmyślam nad jutrem
Wgl teraz znowu coś mam z tą głową że znów boli mnie ten tył i mi się kreci w głowie jak diabli i mdli mnie strasznie
A dopiero za parę tygodni mam ten rezonans magnetyczny głowy
Choć liczę na to że to tylko migrena
Tylko że nie miewam migreny z tyłu głowy a w skroni
Cholera okaże się
Jak jutro będę skakać z radości to wiedzcie jedno. Przyjęto mnie na praktyki do psychiatryka
Parodia. Pacjent który chodzi na terapię w psychiatrycznym zacząłby praktyki na terapeutę zajęciowego w psychiatrycznym pod okiem swojej terapeutki od malarstwa 🤦😆
Na co ja się pisze boże 🤣
Jutro impreza choć nie wiem czy na nią pójdę.
Także ten. Do zobaczenia wszystkim
Trzymajcie się kochani 💜
7 notes
·
View notes