#warstw
Explore tagged Tumblr posts
aniolek · 13 days ago
Text
Niewiem który raz zakładam tumblra. Niewiem który raz sobie mówię, że od jutra zaczynam dietę, że wkońcu będe chuda. Ale wiem jedno - chcę wkońcu schudnąć, chcę wkońcu zrzucić z siebie tą warstwe tłuszczu, której tak bardzo nienawidzę. Będe pisała tutaj swoje postępy itd. Może wkońcu będzie mi wstyd za swoje obżarstwo..
94 notes · View notes
borntodie523 · 1 year ago
Text
,,Nie nie mam ed”
A później codziennie liczę kalorie
,,Nie nie mam ed”
A później wchodze na tumblr
,,Nie nie mam ed”
A później nie mogę zjeść niczego poza godzinami, które sobie ustaliłam
,,Nie nie mam ed”
A później mam wyrzuty sumienia nie robiąc x kroków
,,Nie nie mam ed”
A później idę na spacer w burze aby spalić kalorie
,,Nie nie mam ed”
A później porównuje swoje ciało do każdej osoby, którą spotkam
,,Nie nie mam ed”
A później przymierzając ciuchy myślę tylko o tym czy wyglądam chudo
,,Nie nie mam ed”
A później siedząc wciągaj brzuch
,,Nie nie mam ed”
A później siedząc układam stopy na palcach aby uda się nie rozlewały
,,Nie nie mam ed”
A później codziennie sprawdzam czy mam przerwę między udami
,,Nie nie mam ed”
A później wyciągam włosy z głowy garściami
,,Nie nie mam ed”
A później zimno mi pomimo 5 warstw ubrań
,,Nie nie mam ed”
A później panikuje gdy muszę coś zjeść przy kimś innym
,,Nie nie mam ed”
A później kłamie, że jadłam
,,Nie nie mam ed”
A później wywołuje wymioty
,,Nie nie mam ed”
A później karzę się za jedzenie
,,Nie nie mam ed”
A później panikuje czując się najedzona
,,Nie nie mam ed”
A później nie odczuwam już uczucia głodu
,,Nie nie mam ed”
A później mam zawroty głowy
*Możecie napisać swoje, będę dopisywać*
Zaznaczam odrazu, że post jest o moich zachowaniach, które sygnalizują ed. Każdy z was może mieć je inne i nie identyfikować się z żadnym, to jednak nie oznacza, że wasze zaburzenia nie są ważne i prawdziwe
227 notes · View notes
jennyxoxos · 7 months ago
Text
Codziennie tak przezornie nakładam na siebie 20 warstw kremu z filtrem żeby być pewna, że jestem najbledszą osobą w promieniu 10 km
72 notes · View notes
zaciezkanazycie · 10 days ago
Text
Cakes
(Zniechęcę Cię)
Tumblr media
Ciasta i torty – te pozornie eleganckie i smaczne wypieki, które na pierwszy rzut oka wyglądają jak kulinarne dzieła sztuki, w rzeczywistości kryją w sobie prawdziwą bombę kaloryczną. Przepełnione cukrem, tłuszczem i sztucznymi dodatkami, te pyszne, choć ciężkie kawałki słodyczy tylko pozornie zaspokajają apetyt, by później wprowadzić cię w stan pełnej ociężałości, zmęczenia i złego samopoczucia.
Kiedy bierzesz kawałek ciasta, czujesz, jak tłuszcz i cukier od razu zaczynają się mieszać na języku, tworząc lepki, mdły posmak, który nie chce zniknąć. Kremy, które wypełniają te wypieki, pełne są sztucznych substancji, konserwantów, tłuszczów trans i syropu glukozowego, które szybko przekształcają się w zalegający ciężar w żołądku. Miękkie, puszyste ciasto, które tak przyjemnie rozpływa się w ustach, to tak naprawdę zbiór przetworzonych składników, które nic nie dają ciału poza pustymi kaloriami. Smak jest przeładowany, przesłodzony i pozbawiony autentyczności.
Torty, pełne warstw słodkich kremów, to nic innego jak ciężka, kaloryczna mieszanka białej mąki, cukru i tłuszczów nasyconych. Kremy, które oblepiają ciasto, są niczym innym jak mieszanką margaryny, cukru pudru i aromatów, które nie mają nic wspólnego z naturalnymi składnikami. Dodatkowo, torty często są nasączane alkoholami lub syropami, które tylko pogłębiają niezdrowy charakter tych słodyczy. Każdy kęs to jak zaproszenie do przetworzonego świata, w którym nie ma miejsca na wartości odżywcze, a jedynie na ogromne ilości cukru i tłuszczu.
A co z twoim zdrowiem? Ciasta i torty to prawdziwa pułapka. Nadmiar cukru i tłuszczów trans sprawia, że twoje ciało zaczyna gromadzić niechciany tłuszcz, zwłaszcza w okolicach brzucha, a z czasem prowadzi to do nadwagi i otyłości. Cukier w tych wypiekach powoduje gwałtowne skoki insuliny, które prowadzą do zmęczenia, wzdęć, problemów trawiennych i spadków energii. Przetworzone tłuszcze nasycone obciążają układ krążenia, prowadząc do problemów z cholesterolem i zwiększając ryzyko chorób serca. A co z twoją skórą? Cukier powoduje stan zapalny, sprzyjając powstawaniu wyprysków, trądziku i pogorszeniu wyglądu skóry, która staje się matowa i pozbawiona blasku. Twoje włosy i paznokcie również na tym cierpią – stają się słabe, łamliwe i pozbawione życia.
Ciasta i torty to słodka pułapka, która nie daje ci nic poza chwilową przyjemnością. Regularne ich spożywanie to szybka droga do otyłości, problemów sercowych, cukrzycy i pogorszenia wyglądu skóry. Zamiast energii i zdrowia, te wypieki odbierają ci siły, pozostawiając cię ociężałym i bez witalności.
(Zaciezkanazycie)
Tumblr media
20 notes · View notes
nopookietimesq · 2 months ago
Text
Dzisiaj ojciec powiedział, że po szkole się zważymy i strasznie się stresuje, ale teraz wypije 1.2l wody a jak przyjadę ze szkoły to ubiorę dużo warstw na siebie oraz postaram się coś powstadzać w kieszenie, ale mówiąc szczerze mam nadzieję, że zapomną o ważeniu a jak nie to chociaż, że to podbije do 54kg
(a to wszystko przez to, że zamiast zjeść śniadanie na oczach ojca wzięłam je do szkoły i powiedziałam, że tam zjem)
Tumblr media
48 notes · View notes
sleepless-mana · 3 months ago
Text
Okres zimowo jesienny jest okropny, muszę nosić po 5 warstw ubrań żeby mi nie było zimno i przez to wyglądam na 10 kg wiekszą
9 notes · View notes
sneakingaround2012 · 4 months ago
Note
Jak ukryć to że się chudnie?
Najłatwiej nosić oversizowe ubrania albo dużo warstw. Robi się coraz chłodniej, więc nikt nie będzie nic podejrzewał. U mnie najbardziej widać, że chudnę po mostku i obojczykach, więc dużo chodzę w grubym szaliku żeby rodzina nie zwracała na to uwagi :)
15 notes · View notes
pozartaa · 1 year ago
Text
01.01.24 UTRZYMANIE WAGI dzień 306 limit +/-2100 kcal
Wybrane posiłki:
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Słodko gorzki powrót
Hej pierwszy wpis w nowym roku! Nowa forma bloga i powrót do liczenia kalorii. Ależ mi tego brakowało - to taka słodko gorzka radość.
Jak rano wstałam to miałam takie - " Co by tu zacząć realizować z moich wielkich projektów" Obudzenie się w nowym roku z nową energią chyba bardzo dobrze wróży.
Pierwszym niedokończonym projektem będzie "pokemonowa kurtka". Coś, co rzuciłam w kąt prawie dwa lata temu, a pamiętam to, bo jeszcze @pani-kitka prowadziła swojego bloga jako @letycja. Na wiosnę będzie jak znalazł.
Tumblr media Tumblr media
Projekt dłuższy bo wymaga czekania aż farba wyschnie przy nakładaniu kolejnych warstw - świetny by sprawdzić się w nowym postanowieniu by nie porzucać pracy przez nudne szczegóły. Motyw przewodni - elektryczne pokemony. A korzystając z czasu złożyłam sobie Espeona z klocków.
***
Poza tym zrobiłam kalendarz do posta przypiętego dalej są dwa Cheat Day-e i 7 Dni Bez Liczenia Kal0rii (DBLK) Po tym całym świętowaniu i 8 dniowej przerwie to mogłabym teraz liczyć kal0r1e do końca świata i jeden dzień dłużej i przede wszystkim zapewne nie dobijać do tych 2100 (ale postaram się!)
***
Wnioski i spostrzeżenia z prowadzenia bloga w nowej formie:
*Do godziny 13:00 miałam wszystko obliczone i właściwie mogłam już umieszczać wpis.
* Zrobienie zdjęć tylko wybranym posiłkom na prawdę oszczędza mi czas! Aż dziwnie było!
* Zupełnie inaczej patrzyło mi się na kaloryczność klepiąc do Fitatu na cały dzień. Kiedyś martwiłam się że jakiś posiłek ma za dużo albo za mało kc@l a teraz patrzę tylko na ten pasek w apce i na luzie dodaję bez większej spiny.
* Tak działają sztuczki mentalne - co zrobić żeby się nie bać k@lor1? Bo ja się boję jak jakiś posiłek ma już powyżej 400 to zaczyna się sieczka we łbie - "to za dużo" i przez to dwa razy bardziej zastanawiam się czy sobie na to pozwolić.
*Licząc niby wszystko nie przejmuje się jednostkowy posiłkiem, za to już widzę, że będzie problem z dobiciem w całości.
***
Dziś mam w ogóle na noc i to będzie dość pracowita nocka bo początek miesiąca. Ale zdążyłyśmy trochę sobie przygotować rzeczy z koleżanką. Jutro w końcu wolne. Co ja z tym całym czasem zrobię? 😁
Tumblr media
Nie pozostaje mi nic innego jak tylko pierwszy raz w nowym roku pozdrowić wszystkich nocnych stróżów i nocną zmianę na Tmblerze 😁!
52 notes · View notes
myslodsiewniav · 10 months ago
Text
Ostatnie cztery dni są dowodem na nadciągającą katastrofę klimatyczną
I wiem, że kto jak kto, ale ja z tą swoją tolerancją na wysokie temperatury to przeżyję. :D BYŁO CUDOWNIE!
Słucham jak ludzie narzekają, że jako ludzkość mamy przejebane, bo w kwietniu nie powinno być lata. I to fakt. To dla wegetacji roślin, życia zwierzaczków niezbyt dobry scenariusz.
Ale dla mnie to fantastyczne wieści!
W sobotę było chyba u nas najcieplej - powyżej 30*C. To był w końcu pierwszy raz, kiedy poczułam, że mogę bezpiecznie ściągnąć z siebie koszule i zostać w samym topie. CUDOWNE. KOCHAM ten stan.
Przez kolejne dni musiałam mieć coś zarzucone na ramiona, a w poniedziałek nawet siedziałam wieczorem pod kocem - niby było ciepło, ale nadal to były zbyt nieprzyjemne warunki do życia.
Mój chłopak coś tam przebąkiwał, że "słońce praży" i że "leje się z niego" - a dla mnie to była ledwo-ledwo temperatura komfortowa do życia.
Dawać mi te zapowiadane lata z gorącem 40*C!
Nie wiem czy będę miała co jeść (bo w teorii zboża i inne uprawy spłoną), ale wreszcie będę się dobrze czuła we własnej skórze.
Przykład tego jak cierpię w okresie jesień-zima-wiosna? W poniedziałek przed pracą obydwoje szykowaliśmy się do wyjścia z mieszkania. Wiadomo: rano niższa temperatura, chłodem wieje. Mój chłopak: skarpety, bielizna, jeansy, sam T-shirt i na niego skórzana kurtka (ale rozpięta). Ja: grube skarpety, bielizna, grube dresowe spodnie, na górę sweter z kaszmiru i wełny merino, na głowę czapka i na wszystko bluza z kapturem. Jak wychodziliśmy sprzeczaliśmy się: ja do niego miałam problem, że nie zabrał chociaż bluzy i się przeziębi, bo przecież jest zimno na dworze, może po pracy będzie pogoda na T-shirt! On do mnie, że przecież mamy od 2 dni lato, więc powinnam sama założyć T-shirt, zamiast przegrzewać się w swetrze z kaszmiru i merino, że skończy się tak, że to ja się rozchoruję. Wyszliśmy na dwór. On odetchnął, ja zadrżałam. Wróciłam do mieszkania zmienić tą bluzę na kurtkę puchową. Dopiero w zestawie kurtka puchowa + sweter merino-kaszmir było mi ciepło. Mój facet czekał na mnie na chodniku, w tym T-shircie i w rozpiętej kurtce, kiwał głową z niedowierzaniem.
Kurtkę puchową ściągnęłam dopiero około godziny 11, jak wracałam z biura do mieszkania. Wtedy dopiero czułam, że jest mi ciepło. Po 13 zmieniłam sweter na T-shirt.
Ja nie znoszę zimna! Nie mam tolerancji na zimno, a zimno to dla mnie WSZYSTKO co jest poniżej 25*C i co zmusza do noszenia WIELU WARSTW ODZIEŻY. Ech. Właśnie to, od kiedy wiem, że mam ADHD stało się jasne - nie lubię marznąć, a najlepiej się czuję im mniej na sobie mam. Dlatego kocham lato, bo mniej bodźców dostarcza mi odzież, którą noszę. Przytłaczające i niekomfortowe dla mnie jest noszenie WARSZTW, noszenie ciuchów z DŁUGIMI rękawami, rzeczy, które muszą przylegać by na nie móc założyć kolejne WARSTWY. Czuję się wtedy w opresji. Przytłacza mnie ilość drażniących bodźców na skórze. Najprzyjemniej jest wtedy, gdy mam na sobie coś zwiewnego, co najwyżej muska moją skórę. I dobrze jest czuć komfortowe ciepło... a komfortowe ciepło dla mnie to przynajmniej 30*C.
Przetrwam katastrofę klimatyczną - mam nadzieję.
----
Byłam wczoraj u mojego dziekana. Spoko człowiek. Wyjaśniłam wszystko i wierzę, że jest spoko. A jak nie będzie spoko, to znowu się do niego wybiorę, bo zapewnił mnie, że w żadnym wypadku nie powinny mnie spotkać jakieś nieprzyjemności z powodu zasadnej skargi. Fajnie było. On też mi wyjaśnił - w słowach bardziej literackich i akademickich - że odpisywali mi tak oficjalnie na skargę, bo zakładali dupochron. Opowiedział jakie sytuacje mieli (jeden student w imieniu całej grupy napisał skargę na nauczyciela akademickiego nie do dziekana, nie do rektora, a od razu do MEN xD - no i musieli się z tego wybronić - tym bardziej, że pozostali studenci w imieniu których napisał tą skargę nie mieli pojęcia, że gość skargę pisze i że w dodatku pisze w ich imieniu, bo oni nie czuli, żeby cokolwiek skarżenia wymagało). Trochę mi lżej. Przy tym wyjaśniłam dlaczego ja pisałam skargę (bo nie mamy starościny/starosty) - na to typ mi wymienił masę powodów dla których należy przeprowadzić wybory na starościnę/starostę oraz zaznaczył, że w obecnych okolicznościach ja nie powinnam podejmować się obowiązków starościny - mam indywidualny tryb nauki, mam dwie uczelnie i semestry do zaliczenia. To DOŚĆ jak na jedna osobę.
Jestem bardzo zadowolona z tego spotkania.
Natomiast martwi mnie, że mam do nadrobienia kilka lekcji na drugiej uczelni - ogarnę. Ale nie mam czasu ostatnio.
Po spotkaniu z panem dziekanem oddzwoniłam so siostry, która - ma timing! - podczas całego spotkania z dziekanem dobijała się do mnie telefonem, sygnał za sygnałem, totalnie ignorując odrzucanie jej z smsem o treści "Nie mogę teraz rozmawiać. Oddzwonię później." Ech. Stres dodatkowy. Myślałam, że z rodzicami się coś stało dlatego na alarm bije, ale nie - ona chciała po prostu pogadać podczas spacerku z synkiem po parku.
Ech.
Nie zauważyła smsa ode mnie, bo miała ręce pełne pieluch, rozumiem. Ale stresu się najadłam przez to jej dobijanie się. Że też ona ma taki timing! Od kilku dni dzwoni, jak akurat robię coś ważnego. Ech. Porozmawiałam z nią chodząc po uczelnianym parkingu i strefie rekreacyjnej - miałam zamiar wrócić do domu, ale gdybym wyszła na główną ulicę, to po prostu nie słyszałabym jej i sama bym darła się do słuchawek xD A poza tym, oczywiście byłam u dziekana z moim psiaczkiem, więc przy okazji młodej dałam szansę na odpryskanie się.
Ponownie ta sama konkluzja po rozmowie z siostrą: lekarze swoją ignorancją i brakiem empatii, a czasem po prostu brakiem elementarnej zdolności słuchania ze zrozumieniem (!) robią z ludzi antyszczepionkowców. No to po prostu oburzające! I chociaż jeszcze miałabym poprawkę, że słyszę interpretację ROZMOWY z lekarzem, od strony sporu. Ale nie, siostra czytała mi pismo. W zasadzie wymianę korespondencji między nią i różnymi ciałami regulacji pracy lekarzy.
Moja siostra nim napisała to pismo konsultowała wszystko z prawniczką. Wiele godzin obydwie wertowały regulacje prawne Rzeczypospolitej Polskiej nim napisały to pismo, sprawdziły i poddały weryfikacji jakim regulacjom podlega praca lekarzy i jakim podlegają prawa pacjenta. Siostra zweryfikowała jak w świetle prawa należy traktować informacje na produktach farmakologicznych, w jakich przypadkach mówimy o odczynach niepożądanych, do jakich zaleceń należy się stosować (ha! Banał: tych na ulotce załączonej do opakowania). Wszystko dlatego, że moja siostra chce być odpowiedzialnym rodzicem, który da swojemu dziecku całą najlepszą ochronę i zarazem ochroni je przed cierpieniem, poszuka sposobu na ulżenie w bólu dziecku. A tym czasem jej długaśne pismo z powoływaniem się na konkretną podstawę prawną w każdym aspekcie xD doczekało się odpowiedzi w postaci jednego zdania, którego sens to "No o co pani chodzi? Przecież dziecko nie zostało zaszczepione kolejną dawką. Chyba o to chodziło, nie?". I tyle. To moją siostrę wkuuuuurwiło jak nie wiem. Jakby do lekarzy nie docierało, że siostra zaskarża ich o celowe działanie na niekorzyść małoletniego pacjenta, o łamanie polskiego prawa, o nadużycia i że domaga się wyciągnięcia konsekwencji, bo takie zachowanie zagraża kolejnym pacjentom. Krzyczała mi do słuchawki, że oni chyba myślą, że faktycznie jest jakąs sekciarą co nie lubi szczepioenk i której o antyszepionkstwo chodzi, a ona przecież wskazała, że pani pediatrka dopuściła się rażących niedopatrzeń, nadużyć i zaniedbań wobec małoletniego pacjenta, w dodatku załamała prawo polskie i regulacje na które są stosowne paragrafy, które wskazała moja siostra - ta pani powinna ponieść za to karę, a jej przełożeni ta próbą "zamiatania tematu pod dywan" narażają kolejne dzieci i ich rodziców na podobne cierpienie jakie było udziałem mojego siostrzeńca! Jakby tam komunikacja totalnie nie działa. Lekarze z przychodni i rzecznik do spraw pacjena widzą takie zgłoszenia zerojedynkowo: albo szczepimy jak leci, a jak rodzic zgłasza niepokój to jest AnTYszCzzepiOOOONkowcEM-SzuREM-PokręCONym. No nie. Dawno się skończyły czasy w których słowo lekarza było jak zaklęcie, w które traktowano jak niepodważalną prawdą. Teraz oczekuje się od lekarzy partnerskiego podejścia - to specjalista usługodawca. Przed wszystkim to też człowiek, który popełnia błędy - jak wszyscy i jak wszyscy musi ponosić za błędy konsekwencje. Ot, jak wielu innych specjalistów usługodawców. Jak dajesz feedback fryzjerowi, że twoim życzeniem było zafarbować włosy na blond, ale w trakcie farbowania czujesz, że występuje reakcja alergiczna, dajesz znać, że coś jest nie tak, a fryzjer to ignoruje i nie zmywa farby w wyniku czego ty potem przez tydzień masz krosty i poparzenie skóry głowy, podrażnienie oczu itp - kiedy skarżysz się na takiego specjalistę fyzjerstwa nie oznacza to przecież, że taka skarga równa jest temu, że jesteś przeciwna farbowaniu włosów i tak naprawdę nigdy ich pofarbować nie chciałeś/chciałaś! To absurd!
Chodzi o popełnienie błędu, który był w dodatku na szkodę zdrowia pacjenta za który lekarz musi ponieść karę. A poszkodowany może się domagać przyznania, że jego uwagi są zasadnie, oczekiwać przeprosin.
Dlatego przez ostatnie tygodnie siostra się bujała czy jej się chce odpisywać na te pisma od lekarzy. Ale kilka dni temu była u fizjoterapeutki - tej przepisanej "w ramach zadośćuczynienia" przez tą panią doktor, która chciała szczepić mojego siostrzeńca mimo niepożądanych odczynów poszczepiennych. Pani fizjo zwróciła rodzicom uwagę, że młody zbyt szybko wstaje. Mają go hamować z tym, okay. A poza tym zauważyła, że dziecko powłóczy (użyła innego słowa, którego nie pomnę - chodzi o to, że chłopczyk nie używa prawie jednej rączki, ma problem z jej podnoszeniem, podpieraniem się nią) jedną rączką i rzuciła, że to pewnie po szczepieniu, bo pewnie niedawno był szczepiony. Że póki co jest normalne, ale jeżeli utrzymuje się dużej to trzeba będzie z tym pracować. Fizjoterapeutka pouczyła siostrę, że jeżeli ta sytuacja z rączką się utrzyma dłużej niż tydzień mają dzwonić, bo pamięta, że podczas ostatniej wizyty, ponad miesiąc temu, też tak miał z tą rączką. To zmroziło moją siostrę i jeszcze bardziej wkurwiło. Pani fizjoterapeutka ewidentnie zapomniała jaka jest historia mojej siostry i po prostu założyła, że ma przed sobą dziecko, które podąża regularnie za kalendarzem szczepień. Tym czasem mały nie był szczepiony od czasu tamtej pierwszej fizjoterapii, a nadal mu się utrzymuje efekt tego niepożądanego odczynu poszczepiennego.
Siostra - po prostu smutna, rozgoryczona, zmartwiona - poprosiła fizjoterapeutkę wystawienie pisma w którym zawrze tą uwagę, bo potrzebuje takiej opinii do dokumentacji, którą zamierza złożyć do Sanepidu. Siostra nic więcej nie powiedziała. Po prostu była zmartwiona. A fizjoterapeutka wystrzeliła zdziwiona "a po co pani taki dokument? Jest pani antyszczepionkowcem?". No mnie samą to wkurwiło, jak siostra mi to relacjonowała. Czy naprawdę ludzie nie widzą sedna problemu!? Nie, dziecko nie rozwija się prawidłowo, ma niepożądany odczyn poszczepienny, którego mimo upływu miesięcy nie nadrabia! To martwi! Trzeba się dowiedzieć czy młody nie jest na coś uczulony. No kurwa, skoro to co obserwują nie jest naturalne, nawet na tyle, że "jak nie mienie do tygodnia to proszę dzwonić" to należy szukać pomocy u kompetentnych osób!
Moja sis - już wkurzona - wyjaśniła, że polskie prawo wymaga by zgłaszać NOPy, powinien to zrobić lekarz pierwszego kontaktu, ale doświadczenia ma takie, że lekarze tą procedurę olewają, całe szczęście może to również zrobić rodzic. Na co pani fizjoterapeutka "a co to NOPy?', na to siostra spokojnie "Niepożądane odczyny poszczepienne", na to fizjoterapeutka przyjaźnie "Ale niepożądane odczyny poszczepienne są normalne, zawsze się pojawiają, gorzej jak się utrzymują długo. Raczej nikt tego nie zgłasza, tylko anstyszczepionkowcy. Moja mama jest pediatrą, uważa, że lepiej zaczepić niż nie zaszczepić!", na to siostra już gorzko (bo znowu została antyszczepionkowcem - ot tak, bo dba o zdrowie swojego dziecka) "Jeżeli występują objawy niepożądane, które producent zawarł w ulotce należy je zgłaszać. Nie wolno szkodzić pacjentom, to wynika nie tylko z przysięgi Hipokratesa, ale jest też zapisane w polskim prawie. Również karnym", a na to pani fizjoterapeutka "a jak tak, to spoko! Napiszę!".
xD
Przedwczoraj siostra znowu spotkała się ze specjalistką od prawa. I odpisała na te pisma różnych instytucji. Wrednie odpisała. xD Czytała mi to wczoraj. Najpierw zwróciła uwagę, że chyba zaszła pomyłką, bo w odpowiedzi na jej kilku stronnicowy list w którego treści odnosiła się do kilku aspektów, kilku zaniedbań i do każdego przytaczała postawę prawną z konkretnym paragrafem obowiązującego prawa dostała jedynie dwu-akapitową odpowiedź w której treści nie odniesiono się do wskazanych przez nią zaniedbań pracy lekarki pediatry. Wciąż czeka na odpowiedź na swój ilist w którym również prosiła o przekazanie zgłoszeń NOPów, które pani doktor twierdziła, że na przestrzeni ostatniego roku zgłaszała - nie mogła się doprosić tych dokumentów od samej pani doktor (chociaż ma na piśmie i w postaci nagranych rozmów z recepcji ustne zapewnienia petdiatrki, że takie NOPy zostały zgłoszone), a liście wysłanym wcześniej domagała się od placówki przesłania tych NOPów lub uzasadnienia dlaczego ich nie chcą przesłać, najlepiej by przy tym powołali się na konkretne paragrafy, wówczas zweryfikuje ze swoją prawniczką czy to zasadnie i czy nie skończymy z kolejną skargą do odpowiedniej instytucji - bo akurat utrudnianie jej wglądu w dokumentację medyczną własnego dziecka to jest przestępstwo. ITP ITD.
Tak całe pismo konstruowały. Bardzo rzeczowo, punktując kolejne sprawy, na które się skarżyła siostra, a na które nie dostała odpowiedzi. Dodając do każdego akapitu "Proszę odnieść się do powyższego aspektu, a jeżeli zdecydują się państwo go pominąć proszę o uzasadnienie wraz z adnotacją do podstawy prawnej".
Ech. Początkowo chciała - serio - zostawić to. Olać. Ma nową lekarkę, której ufa, wydaje masę kasy na dotarcie do sedna problemów zdrowotnych jej synka. Ale to zakładanie, że jej zasadne skargi na obsługę pacjenta w NFZ, na działanie na szkodę pacjenta, na zaniedbania ze strony pani lekarki, że to wszystko jest akt antyszczepionkowej złośliwości to ją wkuwało. To brzmi, jak "pacjent, który nie słucha bezwzględnie lekarza jest szurem i idiotą" - nie jest szurem i idiotą, po prostu domaga się sprawiedliwej obsługi i przyznania do błędu!
A - dla równowagi - na tych antyszczepionkowych spotkaniach na które trafiła po pierwszym wkurwie i rozgoryczeniu: traktuje się ją partnersko. Tak, pewnie, czasem weryfikacja faktów tego co mówią prelegenci sprawia, że wszystko kupy się nie trzyma i tak na logikę zaufać temu się nie da w 100%. Ale dostała wgląd w masę badań, masę hipotez, masę teorii. Poznała ludzi, którzy są pomiędzy - jak ona - nie negujących szczepionek, ale widzących, że szczepionki nie służą ich dziecku, szukających sposobów na zapewnienie dziecku odpowiednich szczepień ale bezpiecznymi preparatami, badających dzieci pod kątem uczuleń. Nikt nie podważa troski mojej siostry o swojego synka, nikt nie mówi "lekarze to idioci" (no dobra, tak teraz mówi moja własna siostra jak wspomina to pismo z odpowiedzią, które jej wysłali xD wkurwili ją). Nikt na jej zasadne obawy czy szczegółowe pytania nie wystrzela "jesteś antyszczepionkowcem" jakby to była obelga, która zamyka rozmowę i zapewnia ostracyzm.
----
Po zakończeniu rozmowy z siostrą zdzwonił mój partner. Okazało się, że za godzinę (jak to zleciało!) miał skończyć pracę i chciał, abym pomogła mu wybrać jedną rzecz w sklepie. No to nie opłacało mi się wracać do domu xD, więc wzięłam psa do biblioteki na uniwerku xD. Zaszyłyśmy się między regałami z magazynami o pisarstwie, medioznastwie i podróżach. Dalej próbuję napisać zadanie zaliczeniowe na zajęcia u Dumbledora, ale mam blokadę. Chyba znowu za duże oczekiwania wobec siebie mam. Po prostu mam już pomysł, ale jak do pisania siadam to dopadają mnie wątpliwości - czy ja w ogóle potrafię pisać? Czy ja się nie zbłaźnię. I jak widać - piszę metrowy wpis do pamiętnika, zamiast zadania, które mnie jara i które spędza mi sen z powiek.
Ech. :p
Potem pojechałam do mojego chłopaka. Po drodze się posprzeczaliśmy o pierdołę. Ja zrobiłam literówkę piszę wiadomość ("Są korki kochanie, będę bardziej o 16:40" - a byliśmy umówieni na 15:30. Jestem pewna, że napisałam 15:40, ale ściśnięta w tramwaju, ze spanikowanym pieskiem na rękach mogłam nie zauważyć, że palec mi się omsknął. A potem w tym ścisku nie odpisywałam na wiadomości faceta, który właśnie się dowiedział, że ma na mnie czekać półtorej godziny xD - dzwonił, to na niego nawarczałam, że nie mam jak gadać, bo pies wariuje, tłok, ludzie, hałas, pa! xD Oddzwoniłam te pięć minut później wyjaśniając, że już wysiadłam z tramwaju, że za 2-3 minuty będę w umówionym miejscu, ale zarazem byłam zła na niego, że do mnie dzwonił w ogóle - przecież napisałam, dałam mu znać, wie przecież, że nie znoszę jeździć z małą tramwajem w godzinach szczytu, że to powoduje we mnie stres, a odbieranie telefonów jest wtedy niemożliwe i jeszcze bardziej stresujące by operować jedną ręką psem, a drugą telefonem. Tym czasem on zdążył się już na mnie wkurzyć, że kazałam mu czekać na siebie półtorej godziny. Więc chwilę warczeliśmy do siebie, aż dotarliśmy do sedna problemu - on nie wiedział, że jestem w tramwaju, wiedział tylko, że mam pojawić się o 16:40, dlatego dzwonił, a ja nie wiedziałam, że wpisałam złą godzinę. Głupie nieporozumienie. Ale cieszę się, że te nasze nieporozumienia czy sprzeczki są takie, o błahostki. I że tak sobie z nimi radzimy. Zamiast się nakręcać "daj mi minutę, musi mi minąć złość", uspokajam się i uczciwie mówię "przepraszam, rozumiem jak musiałeś się poczuć". I to działa w obydwie strony. Trzeźwe spojrzenie na sytuacje, wzięcie swojej winy na siebie, a cudzej - oddanie tej osobie, której to był kawałek. Fajne to.)
Było ciepło. Dostałam od mojego chłopaka naszyjnik. Poszliśmy na spacer... a potem spontanicznie zaprosił mnie na obiad. Poszliśmy w trójkę na pizzę. Było cudownie. Ciepło - miałam na sobie letnią sukienkę i katankę. Fajnie.
A potem wróciliśmy do domu.
Zmęczeni okropecznie.
Obydwoje potrzebujemy tego urlopu tak bardzo...
Mój chłopak wyznał mi, że jest tak bardzo ze mnie dumny, że zdecydowałam się na studia i że obecnie, trochę z przypadku, realizuję aż dwa na raz.
I że imponuje mu to jak wybieram miejsca potencjalnej pracy - zawsze patrzę pod kątem tego czy mogę się w tym miejscu rozwinąć, żeby nie było mi tak, jak jest u obecnego szefa. To miłe. Fajne, że to widzi i to ceni.
A propos napisałam do szefa w sprawie urlopu. Ech. Nie odpisał. Strasznie mnie to stresuje - napiszę z miesięcznym wyprzedzeniem: ignorka. Napiszę z dnia na dzień: ignorka.
OMG jak mnie brzydzi praca w firmie tego człowieka.
Ech, całe szczęście studia mam fajne...
Idę pracować. Ciao
12 notes · View notes
mikoo00 · 2 years ago
Text
Tw samookaleczanie
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Właśnie się dowiedziałem, że osoby z bpd rzadziej tną się głęboko, bo przecięcie górnych warstw skóry boli bardziej i nie chodzi o zrobienie sobie rany i gapienie się na nią tylko o ból, który jest silnym bodźcem rozpraszającym uwagę od bólu psychicznego
Ja np tnę się żadko jak już to właśnie "delikatnie" Głównie sobie przypierdalam z pięść w łeb albo się drapie do krwi bo w ten sposób szybko mogę odciąć się od emocji
Ostatnio na meetingu mialem silny głód alkoholowy i musiałem wyjść z sali żeby odreagować Drapałem się i mi ulżyło Nic innego na mnie nie działa Ani skupianie uwagi na bodźcach z otoczenia ani racjonalne myślenie , nawet rozmowa nie przynosi takiej ulgi, wręcz nasila często ból bo mam wyrzuty sumienia, że wgl o tym powiedziałem
Samookaleczanie i derealizacja to moje automatyczne mechanizmy obronne na stres
Pojebane
57 notes · View notes
sklejkablog · 2 months ago
Text
Historia sklejki – od starożytności po nowoczesność
Sklejka drewniana, choć kojarzona głównie z nowoczesnym przemysłem i budownictwem, ma znacznie dłuższą historię, niż mogłoby się wydawać. Jej początki sięgają starożytności, a przez wieki ewoluowała, by stać się jednym z najważniejszych materiałów w budownictwie, meblarstwie i innych dziedzinach. W tym artykule przedstawiamy fascynującą historię sklejki – od jej prymitywnych form aż po współczesne rozwiązania.
Tumblr media
Starożytne korzenie sklejki
Pierwsze znane zastosowania materiałów przypominających sklejkę pochodzą z Egiptu, około 3500 lat temu. Egipcjanie stosowali cienkie warstwy drewna, które łączyli, aby tworzyć meble i przedmioty codziennego użytku. Była to odpowiedź na niedobór masywnego drewna wysokiej jakości, co zmuszało rzemieślników do wykorzystywania mniejszych kawałków drewna i ich wzmacniania.
Przykłady zastosowania w starożytności:
Sarkofagi – niektóre z nich wykonano z warstwowego drewna, które było następnie malowane lub pokrywane złotem.
Meble – sklejka była używana do tworzenia lżejszych, a jednocześnie wytrzymałych konstrukcji.
Sklejka w Europie Średniowiecznej i Renesansie
W średniowieczu i renesansie rozwój technologii stolarskich pozwolił na udoskonalenie procesów klejenia drewna. Warstwowe drewno było coraz częściej wykorzystywane do tworzenia intarsji i zdobionych mebli. W XVII wieku weneccy rzemieślnicy zaczęli stosować technikę nakładania cienkich warstw drewna na masywniejsze konstrukcje, co można uznać za protoplastę współczesnej sklejki.
Przełom XIX wieku – narodziny przemysłowej sklejki
Prawdziwy przełom nastąpił w XIX wieku, wraz z rozwojem rewolucji przemysłowej. W 1865 roku niemiecki wynalazca Immanuel Nobel, ojciec Alfreda Nobla, opracował technologię produkcji sklejki z użyciem maszyn. Metoda polegała na obróbce drewna w cienkie warstwy i klejeniu ich pod wysokim ciśnieniem. Sklejka stała się materiałem łatwiejszym do produkcji, co otworzyło nowe możliwości jej zastosowania.
Kluczowe wydarzenia w XIX wieku:
Powstanie pierwszych fabryk produkujących sklejkę na masową skalę.
Wykorzystanie sklejki w meblarstwie – szczególnie w stylu secesyjnym, gdzie była wykorzystywana do produkcji wygiętych elementów.
XX wiek – era innowacji
XX wiek przyniósł dynamiczny rozwój technologii produkcji sklejki. W 1928 roku w Stanach Zjednoczonych wynaleziono metodę produkcji sklejki wodoodpornej, co zrewolucjonizowało budownictwo i przemysł transportowy. Sklejka zaczęła być szeroko stosowana w budowie samolotów, statków i pojazdów wojskowych podczas II wojny światowej.
Kluczowe zastosowania w XX wieku:
Budownictwo – lekkie, wytrzymałe płyty do konstrukcji dachów i ścian.
Przemysł lotniczy – sklejka była wykorzystywana w konstrukcjach samolotów, takich jak brytyjski bombowiec Mosquito.
Transport – w produkcji podłóg do wagonów kolejowych i ciężarówek.
Współczesność – wszechstronność i ekologia
Dziś sklejka to jeden z najpopularniejszych materiałów stosowanych w wielu dziedzinach. Dzięki nowoczesnym klejom i technologiom produkcji jest bardziej wytrzymała, odporna na wilgoć i dostępna w szerokiej gamie wariantów, takich jak sklejka wodoodporna, ognioodporna czy elastyczna. W dobie rosnącej świadomości ekologicznej sklejka z certyfikowanych źródeł (np. FSC) jest postrzegana jako materiał przyjazny środowisku.
Podsumowanie
Historia sklejki pokazuje, jak ludzka pomysłowość i potrzeba oszczędności materiałów doprowadziły do stworzenia jednego z najbardziej wszechstronnych materiałów w dziejach. Od starożytnych sarkofagów po nowoczesne domy pasywne, sklejka towarzyszy ludzkości, udowadniając swoją niezastąpioną wartość.
2 notes · View notes
nasze-zd · 3 months ago
Text
Uskok Wellington
Jedno z największych naturalnych zagrożeń Nowej Zelandii przebiega na nieszczęście nieopodal, jakieś 2 km na południowy wschód od naszego domu. Nie tylko obok naszego, ale tysięcy innych, znajdujących się dalej, bliżej a w wielu przypadkach bezpośrednio na linii niebezpieczeństwa.
Tą linią jest aktywny uskok tektoniczny, tzw. uskok Wellington (ang. Wellington Fault). Na poniższej mapie z bazy danych GNS Science zaznaczony jest kolorem pomarańczowym, przy czym przedstawiona jest tylko jego 75-kilometrowa część od Cieśniny Cooka do Kaitoke ("Rivendell"). Uskok ani się tam nie zaczyna, ani nie kończy; po prostu wynurza się z morza i ciągnie się przez 170 kilometrów, sąsiadując i przenikając się z różnymi innymi.
Tumblr media
Uskok tektoniczny, przypomnę, jest głębokim pęknięciem, nieciągłością warstw skorupy ziemskiej. Przeciwne skrzydła uskoku przemieszczają się względem siebie — ten wellingtoński wędruje wzdłuż swojej linii średnio 7 mm rocznie, jednak nie w sposób ciągły. Przez setki lat naprężenia w nim wzrastają, by nagle w jednym zdarzeniu przeskoczyć od razu o kilka metrów, objawiając się jako trzęsienie ziemi bardzo silne lub ekstremalne.
Jak wygląda uskok Wellington?
Z dużej odległości najłatwiej go zauważyć. Fragment zaznaczony czerwoną linią na zdjęciu poniżej wyznacza jego przebieg u podnóży wzgórz po zachodniej stronie doliny Hutt River. Wzgórza te są efektem pracy uskoku; zachodnie skrzydło jest wypiętrzane właśnie wzdłuż linii.
Tumblr media
Tu widok nieco bliżej Wellington, niedaleko naszego domu. Uskok biegnie równolegle do autostrady nr 2. My sami mieszkamy na wzniesieniach utworzonych przez ruchy górotwórcze.
Tumblr media
W niektórych miejscach można owo pęknięcie zobaczyć z bliska. W Totara Park w Upper Hutt widać nawet garb ostatniego dużego wypiętrzenia, oceniany na ok. 400 lat. To jest to wyraźne, około dwumetrowe obniżenie terenu widoczne na łące na zdjęciu. Zwróćcie uwagę na dwa niewielkie słupki po obu stronach znajdującego się na środku drzewa. Są to punkty geodezyjne stojące na przeciwnych skrzydłach uskoku, służące do precyzyjnego mierzenia ewentualnych przesunięć.
Tumblr media
Z jeszcze bliższej odległości można przyjrzeć się uskokowi nieco na południe od Totara Park. Wystająca z rzeki ściana skalna nie jest w tym miejscu efektem erozji, lecz miejscem, w którym ziemia pękła podczas ostatniego dużego trzęsienia ziemi, eksponując pogrzebany pod osadami rzecznymi spąg szarogłazu. Mogło się to stać bardzo gwałtownie, nawet w ułamku sekundy (podobne struktury powstały np. w 2016 roku podczas trzęsienia ziemi w Kaikourze).
Tumblr media
2 notes · View notes
skrzynka · 4 months ago
Text
naprawde monika ma taki lesbijka vibe i to by tyle dodalo warstw do jej postaci jakby scenarzysci pizdy że nie poszli w te strone
3 notes · View notes
k4ban0s2 · 1 year ago
Text
mam taki maly problem, wczorajsze ciecie na hip dipsach wyflada jakbym zrobila je 3min temi tylko bez krwi (to gowno wfzoraj mi prawie przekrwawilo 2chusteczki jakby zlozone na 4 czy iles czyli okolo 8 warstw vhusteczek nie). 😨😨😨😨😨😨 mam takiw kirwa biale wfiecie w dulie swietnie😨😨😨😨😨
13 notes · View notes
radykalny-feminizm · 1 year ago
Text
Tumblr media
*Polish post - book recommendation*
Bardzo polecam tę książkę - jedna z lepszych w temacie feminizmu, jaką czytałam. Opisuje historie polskich kobiet z rożnych warstw społecznych, mające miejsce na przestrzeni ostatnich 100 lat - historie trudne, poruszające, wzbudzające żal i złość, ale też nadzieję. Historie przestawiające różne aspekty walki o prawa i godność kobiet - walki, która trwa do dziś i daleka jest od zakończenia. Wg mnie lektura obowiązkowa dla każdej polskiej kobiety, niezależnie od stopnia zainteresowania feminizmem.
9 notes · View notes
natalia-rubber · 1 year ago
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Jestem uwięziona w gumie nieprzerwanie od 24 godzin. Mimo to czuję, że mogłabym mieć na sobie więcej warstw lateksu. Nie czekając ani chwili dłużej zakładam drugi kombinezon, blokuję zamek błyskawiczny kluczem aby od razu umieścić go w pojemniku. Natychmiast zakładam maskę przeciwgazową żeby nadal czuć błogość. Po chwili maska zasysa się do twarzy dając mi jeszcze większą rozkosz. Ze skarpetek powoli zaczyna wypływać nadmiar potu. To znak, że powinnam założyć Huntery.
I'm trapped in rubber for 24 hours straight. Still i feel like i could wear more latex layers. I don't wait any longer and i put on the second suit, lock the zipper with a key and place it in the container. I immediately put on my gas mask so that i can still feel the bliss. Mask is sucked into my face, giving me even greater pleasure. Sweat slowly flows from the socks. This is a sign that i should wear Hunters.
21 notes · View notes