#słodki prezent
Explore tagged Tumblr posts
Text
Kilka ostatnich dni...
Miałam jeść do 1000 kcal w weekend... Kończyło się na tym, że jadłam po 1600-1700.
T R A G E D I A
na szczęście od poniedziałku jest nieco lepiej... Zjadłam wczoraj 843 kcal co w porównaniu z weekendem wygląda całkiem dobrze.
Jak jednak chodzę do szkoły, to mogę głodować pół dnia i mnie to cieszy. Poprostu nie mam jak jeść a wiem, że jakbym była w domu to bym już zjadła dobre 600 kcal i dalej bym była głodna.
Jest godzina 17:15 a ja zjadłam 623 kcal (znaczy jeszcze zjem resztę warzyw na kolację bo sobie zostawiłam z obiadu ale tyle ostatecznie wyjdzie jeśli nic więcej nie zjem)
Postanowiłam nie jeść nic do tej 14-15 żeby zjeść to, na co miałam ochotę. 50g camemberta i warzywa na patelnię po meksykańsku z Air Fryera? Bomba. Najadłam się niesamowicie a jeszcze sobie zostawiłam połowę na później. Oprócz tego w szkole zjadłam 30g chrupków z soczewicy i dwa wafle ryżowe o smaku cebulki i kwaśnej śmietany. Wleciał też prezent od brata - dzik zero kofeiny wiśniowy (BOZE MIALAM TAK OCHOTE NA COS SLODKIEGO DO PICIA a dał mi bo skończyłam za niego turniej w CS bo musiał jechać do miasta coś załatwić a zaczął grać xD)
W ogóle potrzebuje ludzi do wymiany ofert z shakeomatu bo to jest zajebiste. Mi dzisiaj wypadły warzywa na patelnię 2+1 gratis i jakiś słodki napój herbaciany to ofertę 1+1 gratis na ten napój oddałam koleżance która oddała mi kod na camembert a kolejna tamtej oddała lasagne chyba 30% taniej.
Sery to moja słabość, poważnie. Kocham ser.
Dlatego też no poświęciłam na niego dzisiaj trochę kcal ale no zaspokoiłam tą potrzebę bez "obżerania się" (tak, wiem że i tak zjadłam dużo ale no nie zjadłam np. 1500 kcal tylko ustalam na tych 623)
#chce widziec swoje kosci#gruba szmata#gruba świnia#jestem gruba#nie chce być gruba#tw 3d vent#anadiet#tw ana bløg#tw depressing thoughts#tw ed ana#chudajakmotyl#chudej nocy motylki#chude jest piękne#blogi motylkowe#chce byc lekka jak motylek#bede motylkiem#motylki any#za gruba#bede szczupla#chce być szczupła#chce byc szczupla#będę szczupła#ulana swinia#jestem ulana#ulana szmata#ulana kurwa
10 notes
·
View notes
Text
sobota 13/07
୨ৎ podsumowanie
zjedzone — 930 kcal
dzień po bingu jest zawsze do wyjebania. zawsze wzmaga się wtedy u mnie poczucie istnienia ale w sposób negatywny. to znaczy czuję że mój brzuch JEST moje nogi SĄ i nie mogę tego znieść, objawia się na każdym kroku, w każdej pozycji, bez przerwy.
wstałam bardzo późno i do godziny 15 nic nie robiłam. to znaczy dałam bratu prezent na urodziny, zjadłam dwa posiłki, czytałam jakąś denną książkę po angielsku tylko dla tego że jest po angielsku a mój poziom nie pozwala mi na razie na sięganie po literaturę inną niż młodzieżowki, za którymi nie przepadam. obejrzałam też dwa odcinki jednego z moich ukochanych seriali bo potrzebowałam ukojenia.
dopiero potem wyróżniłam się i poczułam lepiej. umyłam włosy i zrobiłam sobie fioletową płukankę żeby odświeżyć kolor i naprawdę zadziałało. wyglądam dokładnie tak jak w dzień farbowania a minął już prawie miesiąc. naszła mnie motywacja na angielski, zrobiłam ogólnie ćwiczenia ze wszystkich przeszłych czasów, trochę z internetu, trochę z podręcznika ze szkoły ale tak dyskretnie i ołówkiem żeby mi potem nauczycielka nie zarzuciła, że kupiłam wersję ze zrobionymi zadaniami xD
delikatnie przekroczyłam kalorie — jadłam taką owsiankę w tubce z lubelli, pewnie kojarzycie. jakoś w połowie pomyslala. pomyślałam że coś jej dużo jej, była to wersja XXL która miała 2x więcej kalorii. jutro na śniadanie zrobię sobie moją własną i już nie mogę się autentycznie doczekać, mam ogromną fazę. dodaję kostkę czekolady lub pół jakiegoś cukierka i potem w ciągu dnia nie mam w ogóle ochoty na słodkie. kiedyś jadłam lody prawie codziennie, teraz tylko jak mi się zdarzy napad ale to dlatego że wtedy jem wszystko.
15 notes
·
View notes
Text
Wielkanocna czekolada
Jeśli lubicie przygotowywać kulinarne prezenty, rozważcie czekoladę z wielkanocnymi jajeczkami (również czekoladowymi).
Nie narobicie się, a efekt zadowoli każdego czekoladofila.
Wystarczy zaopatrzyć się w dobrej jakości składniki: czekoladę deserową, białą i rozmaite słodkie jajeczka. U mnie były to migdały w czekoladzie białej, gorzkiej oraz puste i pełne jajeczka.
W zależności od preferencji obdarowywanego wybieramy jaśniejszą lub ciemniejszą czekoladę. Są amatorzy wyrobów mlecznych i takich, które zawierają 70% lub więcej kakao.
Dając prezent zawsze myślmy o satysfakcji otrzymującego, a nie swojej. Nie realizujmy osobistych fantazji, pragnień i wyobrażeń na temat człowieka, bo nie znając go wystarczająco dobrze nie wiemy, co mu w duszy gra. Może się okazać, że gra koncert skrzypcowy a moll BWV 1041 Johanna Sebastiana Bacha, a my ochoczo zafundujemy komuś Smolastego z Dodą.
A jeśli mamy wątpliwości co ofiarować, po prostu zapytajmy. I - najważniejsze! - uważnie wysłuchajmy odpowiedzi.
Składniki:
4 1/2 tabliczki czekolady deserowej po 100 g 4 1/2 tabliczki czekolady białej po 100 g 7-8 większych pustych czekoladowych jajeczek 7-8 małych pełnych czekoladowych jajeczek garść migdałów w czekoladzie o różnych kolorach i smakach ok. 1/3 szklanki kremówki 30%
Wykonanie:
Przygotować foremkę o wymiarach 23 cm x 23 cm. Wyłożyć papierem do pieczenia tak, by wystawały "uszy".
Do miski ze szkła odpornego na wysoką temperaturę włożyć połamaną białą czekoladę i wlać połowę śmietanki. Wstawić na garnek wypełniony wodą (uważać, by nie dotykała do dna miski). Włączyć gaz na średni płomień i poczekać aż woda zacznie się gotować, a czekolada rozpuszczać. Zmniejszyć gaz do małego i delikatnie mieszać czekoladę, aż całkiem się rozpuści. Jeśli okaże się, że jest zbyt gęsta, dodać nieco więcej kremówki, ale nie przesadzić, bo będzie zbyt miękka.
Używając gumowej łopatki, dokładnie usunąć czekoladę z miski do formy i równo rozprowadzić po dnie.
Czynność powtórzyć z czekoladą deserową. Po rozpuszczeniu wylać na białą, już zastygniętą warstwę, i również równomiernie rozprowadzić.
Na niezastygniętą czekoladę wykładać przygotowane jajeczka. Większe można przełamać i powkładać w nie mniejsze. Lub ozdobić według własnego pomysłu. Poczekać aż całkiem zastygnie.
Wyjąć z formy i delikatnie usunąć papier. Zawinąć w celofan i zawiązać na szczycie wstążkę.
Wręczać z promiennym uśmiechem. Radosnego świętowania!
Z ciemności do światła, z nocy do poranka, ze śmierci do życia. Chrystus zmartwychwstał, prawdziwie zmartwychwstał! Alleluja!
#wielkanoc#easter#wielkanocna czekolada#easter chocolate#słodkości#sweets#desery#desserts#kulinarny prezent#food gifts
5 notes
·
View notes
Text
☆☽22.04.24☾☆
Zjedzone: 514 kcal
Spalone: 314 kcal
Bilans: 200 kcal
Ocenka dnia: 5/10
Dzień zapowiadał się git ale się trochę zjebało, nauczycielka od muzyki ma na mnie wkurwa bo już 3 tydzień albo 4 nie zaliczyłem piosenki (dziś się nauczyłem ale nie mogłem pojechać wcześniej do szkoły aby zaliczyć bo pobranie krwi xD) Bolało mnoe serio to pobieranie choć nir wiem czy to bardziej nie przez ten stres ale baba skomentowała że mnie pobranie krwi boli a to co sobie w ręce robiłem nie bolało czy coś w tym stylu, nie pamiętam dokładnie co powiedziała ale chuj z tym. Niby spoko bo te 10k kroków zrobiłem ale zły jestem że na spacer wieczorem się jednak noe wybrałem...jutro muszę iść. Jak byłem u tej koleżanki mamy to mi z jakieś 10 razy to ciasto proponowali no ale ja się nie dam, joe prze kupicie mnie byle jakim ciastem, jeszcze córka tej koleżanki mi proponowała trochę królika czekoladowego który jej kupiłem no ale nie, to był prezent dla niej a poza tym widać że jej smakowało więc miała więcej dla siebie :) słodkie dziecko serio, jak miałem wracać do domu to mnie tuliła i puścić nie chciała. Byłem w sklepie przy okazji bo po paczkę pojechaliśmy z mamą to sobie wafle ryżowe dokupiłem, zapomniałem że mam w domu z solą morską ale chuj z tym, wafli nigdy nie za wiele (mam wszystkie smaki, toffi, chili, serowe, zwykłe, paprykowe) Jutro jeszcze do alergolora muszę jechać i mnie mama z w-fu zwolnić ma, nie narzekam bo nienawidzę ćwiczyć w szkole niby jakieś spalone kalorie ale chuj z tym, wole w domu ćwiczyć, jak będziemy wracać to mam z mamą zahaczyć kauflanda i może biedronkę lub lidla to może coś kupię jeszcze (kocham chodzić po sklepach, jak tylko mogę to jeżdżę, praktycznie codziennie).
Chudej nocy motylki <33
2 notes
·
View notes
Text
Suguru Geto x Reader
Resztę oneshotów z tej i innych serii możesz przeczytać tutaj. Zajrzyj też na moje Ko-fi.
Some of these oneshots are already translated into English. You can find them here.
sᴘᴏᴊʀᴢᴇɴɪᴇ ɴᴀ sᴘᴏsᴏ́ʙ ᴍʏśʟᴇɴɪᴀ sᴜɢᴜʀᴜ ᴡ ᴄɪᴀ̨ɢᴜ ʀᴏ́ᴢ̇ɴʏᴄʜ ᴇᴛᴀᴘᴏ́ᴡ ᴊᴇɢᴏ ᴘᴏʙʏᴛᴜ ᴡ ʟɪᴄᴇᴜᴍ ᴊᴜᴊᴜᴛsᴜ ᴏʀᴀᴢ ᴛᴏ ᴡ ᴊᴀᴋɪ sᴘᴏsᴏ́ʙ ᴢᴍɪᴇɴɪᴌ sɪᴇ̨ ᴊᴇɢᴏ śᴡɪᴀᴛᴏᴘᴏɢʟᴀ̨ᴅ ɪ ᴄᴏ ᴅᴏ ᴛᴇɢᴏ ᴅᴏᴘʀᴏᴡᴀᴅᴢɪᴌᴏ. ᴅᴏᴅᴀᴛᴋᴏᴡᴇ ɪɴғᴏʀᴍᴀᴄᴊᴇ:
ᴏɴᴇsʜᴏᴛ ᴢᴀᴡɪᴇʀᴀ sᴘᴏɪʟᴇʀʏ ᴢ ᴅʀᴜɢɪᴇɢᴏ sᴇᴢᴏɴᴜ ɪ ᴛᴏᴍᴏ́ᴡ ᴍᴀɴɢɪ ᴏᴘᴏᴡɪᴀᴅᴀᴊᴀ̨ᴄʏᴄʜ ᴏ ᴍᴌᴏᴅᴏśᴄɪ ɢᴏᴊᴏ.
ɢᴇᴛᴀ ᴛᴏ ᴛʀᴀᴅʏᴄʏᴊɴᴇ, ᴅʀᴇᴡɴɪᴀɴᴇ ʙᴜᴛʏ ᴢᴀᴋᴌᴀᴅᴀɴᴇ ᴅᴏ ʏᴜᴋᴀᴛʏ. ᴏʙᴏɴ (ʟᴜʙ ᴏ-ʙᴏɴ) ᴛᴏ ᴊᴀᴘᴏɴ́sᴋɪ ᴏᴅᴘᴏᴡɪᴇᴅɴɪᴋ ɴᴀsᴢᴇɢᴏ śᴡɪᴇ̨ᴛᴀ ᴢᴍᴀʀᴌʏᴄʜ.
"Love is the most twisted curse of all." Gojō Satoru
— Wszystkiego najlepszego, [Reader].
Dziewczyna odwróciła się, przekrzywiając głowę w sposób, który dawał do zrozumienia, że jest zdziwiona jego życzeniami.
Suguru rozejrzał się po otwartym korytarzu. Cisza, przerywana jedynie cykaniem świerszczy i okazjonalnym śpiewem nocnych ptaków. Ciemność, rozświetlana blaskiem nielicznych latarni zapalonych na stałe przy najważniejszych budynkach. Czerwień kolumn odbijała się na jej tle znajomym kolorem. O tej porze większość liceum Jujutsu pogrążała się we śnie. Choć, kto wie, być może Gojō byłby o tej porze na nogach. Z jego przyjacielem nigdy nie było wiadomo.
Dziś Suguru był wyjątkiem wśród uśpionego towarzystwa. Nie było go cały tydzień, odkąd wyruszył na solową misję, by pozbyć się jednej z klątw. I tak miał szczęście, że zdążył na ostatni autobus o tej nieludzkiej godzinie. Wszystko po to, by zdążyć na czas. Na urodziny [Reader].
— Dziękuję, Suguru. Miałam to w kalendarzu, ale… — Niedokończone zdanie zawisło w powietrzu.
— Zapomniałaś? — dokończył.
Nastolatka pokiwała głową.
— Shōko i Satoru kupili mi tort i jakieś drobiazgi. Szczerze mówiąc, to mogłoby być cokolwiek. Nie żebym pamiętała, jaki prezent dał mi ktokolwiek ostatnim razem — westchnęła. — Mam jeszcze pół kawałka. — Podsunęła mu talerzyk.
— Satoru nie zeżarł całego? — zakpił.
— Udało mi się trochę uratować.
Chłopak przyjął ciasto. Podsuwała mu słodycze w hurtowych ilościach, odkąd opowiedział jej o tym, jak jego zdaniem smakują klątwy. Jego technika polegała na zjadaniu zła. Ciężko było to opisać. To trochę tak, jakby zjadał szmatę, którą ktoś zgarnął wymiociny, albo jakby ktoś napchał mu szlamu do ust. Błoto zdawało się chcieć wypłynąć z niego za każdym razem. Zawsze jednak z uporem je przełykał. Nie mógł się do tego przyzwyczaić. Nieważne, ile razy tego nie robił, zawsze pozostawał posmak. Gorzki, zbierający na wymioty smród, którego nie czuł nikt poza nim. Nie sposób było się go pozbyć. Kawałek tortu, który teraz jadł, nie dałby rady go zabić. Nie chodziło jednak o jego przyziemnie słodki smak. Bardziej o to, od kogo pochodził. Sam fakt, że [Reader] wywalczyła jeszcze kawałek dla niego od żarłocznego Gojō, był miły. Sam ten akt łagodził niesmak po klątwach, które musiał dziś zjeść, bardziej niż słodycz.
— Mam coś dla ciebie. — Wyciągnął zza pleców opakowany pamiętnik. — Widziałem, że kończy ci się miejsce w notatniku, więc kupiłem nowy.
— Dziękuję. — Uśmiechnęła się, zrywając papier i kartkując prezent.
To zawsze był dobry wybór. Ilość rzeczy, które spisywała, zwiększała się z dnia na dzień. Chciał, by przynajmniej mogła je umieścić w czymś, co ładnie wyglądało, skoro wszędzie biegała z notesem. Obkleił go naklejkami i poprosił, by znajomi się podpisali. Niech chociaż ten jeden będzie inny niż pozostałe. Trochę żywszy. Bardziej kolorowy. Z wesołymi stronami.
— Nie cieszysz się — stwierdził.
— Nie zrozum mnie źle, Suguru. To bardzo ładny prezent. Po prostu… czasem chciałabym, żeby w ogóle nie był mi potrzebny. — W głosie pobrzmiewała nuta melancholii.
Ostatnio zapomniała wszystkich poprzednich urodzin razem z datą. Jej technika była potężna. Jednak z wysoką mocą szła w parze wysoka cena. Im ważniejszych rzeczy ze swojego życia zapominała, tym większą przeklętą energią mogła dysponować.
Oczywiście dalej mogła świętować swoje urodziny. Miała ich datę pod ręką. Poprzednie wydarzenia zapisała już dawno temu, by nie zapomnieć. Jednak czytanie nawet swoich własnych przemyśleń i wspomnień było trochę jak słuchanie siebie w próbie przekonania, że ma się rację, choć uważa się inaczej. Kiedyś opisała to jak oglądanie siebie na filmie z dzieciństwa. Masz pojęcie, że ty to ty, ale wciąż czujesz, jakby to była inna osoba.
— Wiem, że jest ci przykro, ale zrobiłaś to, co słuszne. Uratowałaś komuś życie. Jestem pewny, że gdyby ci ludzie wiedzieli, jak im pomogłaś, byliby ci bardzo wdzięczni. — Złapał ją za rękę.
Dłoń była niezwykle ciepła. Szczególnie w chłodnym nocnym powietrzu.
Ta rodzina pewnie nigdy nie dowie się, że byli o włos od jednej z najbardziej okrutnych śmierci. Zapewne zobaczyli coś zupełnie innego. Jak większość zwykłych ludzi, którzy rzadko potrafili ujrzeć prawdziwe natury klątw.
Getō przeszło kiedyś przez myśl, że gdyby on był na jej miejscu, być może chciałby zrezygnować. Jednak dziewczyna gorąco zaprzeczyła. Czarowników jujutsu było tak niewielu. Każdy był na wagę złota. Wierzyła, że urodziła się z tym darem w jakimś celu. Szczególnie że nie pochodziła z żadnej z wielkich rodzin. Ktoś musiał pomóc ludziom, którzy sami nie potrafili się bronić.
— Masz rację. Jeszcze raz dziękuję za prezent. Na pewno mi się przyda. Pora zrobić nową listę, bo już zbliżam się do końca poprzedniej. — Położyła głowę na jego ramieniu.
[Reader] ziewnęła przeciągle i przymknęła oczy. Blask latarni tańczył w jej włosach. Słyszał jej miarowy oddech.
— Wpisz mnie na nią — stwierdził chłopak.
— Hę?! — Dziewczyna podniosła głowę w zaskoczeniu. — Przecież wiesz, że nigdy bym tego nie zrobiła, więc nie wiem, po co w ogóle o tym gadamy.
— Gdyś kiedyś była w potrzebie — widział, że już była gotowa mu przerwać, więc delikatnie położył jej palec na ustach, uciszając ją — chcę być na tej liście.
Był ważny w jej życiu. A przynajmniej chciał w to wierzyć. Na tyle, by poświęcenie wspomnień z nim mogło kiedyś pomóc jej w uzyskaniu ogromnej ilości kontrolowanej przeklętej energii.
Lista była swego rodzajem przygotowaniem. Spisem tego, co w razie potrzeby mogła poświęcić licealistka, walcząc z klątwami. Stosy pokreślonych kartek w jej pokoju w akademiku były świadectwem tego, jak ewaluowała wszystko w swoim życiu. Musiała stale określać, jaka wiedza czy wspomnienia są dla niej ważne i czy może jej poświęcić. A po wszystkim skreślała je z listy, by wracać do nich jedynie w formie zapisków.
— To może ci kiedyś uratować życie. A nawet jeśli mnie zapomnisz… zawsze będę obok, żeby ci o sobie przypomnieć. Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz — zaśmiał się.
— Nigdy nie będziesz na tej liście, Suguru. — Patrzyła mu głęboko w oczy. — Jest wiele rzeczy, które mogę oddać, ale nie ciebie.
Nic nie odpowiedział. Z jednej strony nie była to deklaracja, którą chciał usłyszeć, z drugiej wywoływała miłe uczucie. Jedynie mocniej ścisnął jej rękę, zapatrzony przed siebie. Słodki smak tortu wciąż panował w jego umyśle, choć już dawno skończył jeść kawałek.
Urodziny
***
— To nie jest trening! — zaprotestowała [Reader]. — Yaga-sensei nas zamorduje.
Leżała między nogami Getō. Bynajmniej nie wyglądała na niezadowoloną z ich obecnej sytuacji. Chłopak uznał, że tylko tak sobie narzeka. Musiała. Dla zasady.
— Co robimy? — spytał przekornie Suguru.
— Lecimy — odpowiedziała dziewczyna.
— Na czym?
— Na Tęczowym Smoku… — odparła, wciąż niepewna tego, dokąd zmierza ta wymiana zdań.
— A więc lecimy na klątwie. Trenujemy — zakończył rozbawiony Getō.
Miał już na dziś dosyć walki. Wymiana ciosów była męcząca. Szczególnie że nie mógł używać przeklętej energii. Inaczej przeciwniczka niewiele by z tego wyniosła poza pobytem w szpitalu. Musiała oszczędzać wspomnienia na misje. Tak więc na terenie liceum pozostawała jej jedynie nauka walki wręcz. Żadnej specjalnej techniki, co najwyżej najprostsze. Walkę z klątwami od dłuższego już czasu praktykowała jedynie w terenie.
— Jeśli tak bardzo chcesz, to wrócimy, ale nie wyglądasz na nieszczęśliwą — stwierdził Suguru.
Smok rzucił mu szybkie spojrzenie. Wyłupiaste oczy gapiły się w oczekiwaniu. Najpotężniejsza klątwa w jego arsenale nie była wybitnie inteligentna, ale tyle potrafiła zrozumieć. Chciała wiedzieć, czy powinna zawrócić. Jej wąsy powiewały w chłodnym powietrzu.
— Nie chce mi się — oznajmiła [Reader]. — Może po prostu zwalę winę na ciebie, jak już będziemy na dole.
Kąciki ust Getō poszybowały w górę. Pokiwał jedynie głową. Niech jej będzie. Zawsze wstawali na trening, gdy jeszcze panował mrok. Do wschodu słońca mieli jeszcze odrobinę czasu. Może Yaga-sensei nie przyjdzie sprawdzić, czy rzeczywiście ćwiczą. W końcu lasy otaczające liceum jujutsu wciąż otaczała ciemność. Odcienie granatu i szarości tańczyły dookoła, sprawiając, że nauczycielom nie chciało się wychodzić ze swoich wygodnych łóżek.
— Trzymaj. To łapówka — oznajmiła, wręczając mu lizaka.
Był to jeden z tych wielkich, tandetnie wyglądających. Ogromne, czerwone serce dawało mu znać, że musiała go kupić w rodzinnym miasteczku. Uwielbiali tam takie kramikowe rzeczy. Wśród czarowników panował zwyczaj przywożenia pamiątek i słodyczy z odległych miejsc, gdzie musieli spędzać często sporo czasu.
Przyjął słodycz. Smak zdawał się rozpływać na języku. A może po prostu to sobie wmówił. W końcu czy to rzeczywiście było w stanie zmyć z jego języka wymiociny i zapach gówna?��Dobrze wiedział, że nie, ale zawsze mógł udawać.
Wyegzorcyzmować i wchłonąć. Wyegzorcyzmować i wchłonąć. Wyegzorcyzmować i wchłonąć… I tak w kółko. Robił to od tak dawna, że z czasem przestał pamiętać czasy, gdy tego nie czynił. Momenty, gdy nie było brudu.
— Pokłóciłam się z dziadkami. — Głowa [Reader] przekręciła się nieznacznie na jego kolanach.
To była niespodziewana zmiana tematu. Czuł jednak, że coś było nie tak od kilku dni. Kiedy wróciła po wolnym weekendzie, nie wyglądała na zadowoloną. Pojechała w rodzinne strony z powodu obon. Święto zmarłych zwykle stanowiło dość zapracowany czas dla czarowników jujutsu, ale uczniowie w miarę możliwości odwiedzali domy. O ile je mieli, a z tym też różnie bywało.
— Myślałem, że dobrze się dogadujecie. O co poszło? — spytał Suguru.
— Siedzieliśmy przy stole. Dziadkowie postawili rodzicom ołtarzyk. Wiesz, jak to jest na obon. Zrobili się sentymentalni i zaczęli wspominać stare dzieje. Nie spodziewałam się tego. Jakiś czas temu czytałam notatnik, ale nie aż tak dogłębnie. Wkurzyli się, że ich nie pamiętałam. Powiedzieli parę przykrych słów. Po kolacji wszystko wróciło do normy. Przynajmniej na zewnątrz… ale we mnie chyba wciąż to siedzi. Myślisz, że dobrze zrobiłam?
Getō doskonale wiedział, jakie myślenie stało za [Reader] poświęcającą pamięć o swoich rodzicach. Oczywiście, że byli dla niej ważni, jednak trudno było znaleźć coś cennego, by móc to poświęcić w zamian za użycie techniki w bardzo silnej formie. Dziewczyna wyszła z założenia, że skoro od ich śmierci minęło już wiele czasu, nie będzie tych wspomnień aż tak potrzebować. Gdy do wyboru było zginąć z ręki klątwy albo przeżyć i zapomnieć, drugi wybór wydawał się lepszy.
— To nie twoja wina. Oni po prostu nigdy nas nie zrozumieją. Jestem pewny, że gdyby wiedzieli, że dzięki temu ratujesz życia innych i swoje, nigdy by czegoś takiego nie powiedzieli. Oczywiście nie próbuję ich usprawiedliwiać, ale musimy też spróbować spojrzeć na to z innej perspektywy.
Suguru nigdy wcześniej nie zastanawiał się nad tym, jak duża przepaść dzieliła ich świat i świat zwykłych ludzi. Mimowolnie pomyślał o swoich rodzicach. Odwiedzał ich bardzo rzadko. Oni również nie mieli zielonego pojęcia, kim był. Dla nich chodził jedynie do jednego z wielu liceów w Tokio. Czy gdyby spróbował im któregoś dnia wyjawić prawdę, to zrozumieliby? Oczywiście wiedział doskonale, że nigdy się tak nie stanie. Nikt na górze by na to nie pozwolił. Nie potrafili dojrzeć klątw. Jednak to hipotetyczne pytanie zaczęło go nurtować. Czy dziadkowie [Reader] by jej uwierzyli? Czy jego matka i ojciec uznaliby go za dziwaka? Czy byliby w stanie zrozumieć, jak ważną pracę wykonują? Czy usłyszeliby jakiekolwiek słowa podzięki? Nie potrafił znaleźć odpowiedzi.
— Pewnie masz rację. Następnym razem więcej poczytam o rodzicach i nie będzie problemu…
Getō mimowolnie zaczął gładzić jej włosy. Było w tym coś uspokajającego. Jej bliskość zdawała się odpędzać mętlik, który powstał w jego głowie. Po co właściwie zastanawiał się nad takimi rzeczami? Ten świat został tak urządzony dawno temu. Dalsze szukanie dziury w całym nie miało sensu.
Rodzice
***
Getō z początku nie był pewny, czy obchodzenie letniego festiwalu w połączeniu z misją było dobrym pomysłem. Do czasu aż nie zobaczył radości na twarzy [Reader]. Egzorcyzmowanie klątw nigdy nie było przyjemne, ale tym razem było szczególnie męczące. Te, które spotkali, powinny być o wiele niższego stopnia. Wstępny wywiad nie przewidział wszystkiego. Dlatego gdy wreszcie skończyli, byli wykończeni. Wizją odpoczynku według Suguru było raczej przespanie całego dnia, jednak Shōko i Satoru wspólnie wygrzebali informację o festiwalu i na tym stanęło.
Tak więc stał teraz pod jedną z budek, patrząc, jak dziewczyna kupuje zapas nadzianych na patyczek dango. Głos zachwalającego słodycze sprzedawcy dochodził do niego jakby z daleka . Czy mógł zresztą siebie winić? Pomimo zmęczenia wyglądała prześlicznie. Ubrana w powłóczystą yukatę, którą Ieri pomogła jej założyć, bo jak przyznała, poświęciła tę rzadko przydatną wiedzę już jakiś czas temu. Getō miał szczerą nadzieję, że wystroiła się tak głównie z jego powodu. Może on sam nie pokusił się o aż tak formalne odzienie, ale specjalnie na tę okazję przywiózł ze sobą białą, wyprasowaną koszulę. Gdyby tylko pozostała dwójka znajomych przestała go znacząco szturchać z tego powodu, byłoby cudownie.
— Trzymaj! — Wcisnęła mu do ręki trzy patyczki.
— Reszta też chciała? — spytał, spoglądając na dango.
Nie widział Satoru i Shōko już od jakiegoś czasu. Podejrzewał, że schowali się gdzieś, by dać im chwilę prywatności.
— Nie. Kupiłam je dla ciebie. — Zawzięcie zabrała się za swoją porcję.
Uśmiechnął się sam do siebie. No tak. To był jej sposób, by walczyć z jego gorzkim posmakiem klątw. Najwidoczniej uznała, że jeśli zwiększy ilość, to jakoś uda jej się zabić odór po dzisiejszym dniu. Wiedział już, że jak zawsze nie ma racji i nic to nie da, ale i tak spróbował.
Zaoferował jej swoje ramię. Chodzenie w geta wymagało zachowania równowagi. Sądząc po ciężkim dniu, czuł, że dziewczyna i tak długo w nich nie wytrzyma. Wspólnie ruszyli w tłum ludzi w poszukiwaniu kolejnych budek i stoisk. Drogę oświetlały kolorowe latarnie, rzucające mdłe światło na twarze mijających ich gości.
— Jeszcze jeden raz, Suguru. — Pociągnęła go za rękaw koszuli, gdy po raz trzeci próbowali złowić rybki papierowym kijkiem.
No tak. Stare, dobre techniki sprzedawców wykorzystujące niechęć do przegrywania.
— Może już wystarczy? Chcesz zbankrutować? — Potarł skroń.
Rybki koi leniwie bulgotały pod powierzchnią małego baseniku. Jakby nabijając się z porażki.
— Myślałam, że to ty płacisz — jęknęła [Reader], rezygnując ostatecznie z zabawy.
Nie wyglądała jednak na przejętą. Nadchodził czas pokazu fajerwerków. Chcieli zająć dobre miejsca. Pagórek wydawał się jeszcze w miarę niezaludniony. Mieli z niego widok na piękne, czyste, nocne niebo. Powietrze pachniało latem.
— Super mamy przyjaciół, nie ma co… To był ich pomysł i nas olali — poskarżyła się dziewczyna, siadając na trawie.
Chłopak nie skomentował tego. Czuł, że [Reader] mimo wszystko wie, dlaczego to zrobili.
— Jestem wykończona…
— Mówiłem, żebyś włożyła normalne buty — westchnął Getō. — Nie będę cię niósł na barana całą drogę z powrotem.
Zrobiłby to. Doskonale wiedział, że byłby gotowy nieść ją z powrotem do hotelu z jej śmiesznymi geta w zębach, gdyby trzeba było.
— Nie… Jestem wykończona tym całym dzisiejszym bieganiem za klątwami — stwierdziła dziewczyna.
— Zastanawiałaś się kiedyś, co by było, gdybyś nie musiała? — spytał nagle Suguru.
— Co masz na myśli? — Zerknęła na niego z ukosa.
— Gdybyś nie musiała nikogo ratować i używać swojej techniki.
Od jakiegoś czasu chodziło mu to po głowie. Dokładnie od dnia, gdy zginęła Riko. Umarła po nic. Tōji pozbył się jej na jego oczach. Wystarczyła jedna kula wymierzona w głowę i było po sprawie. Dlaczego tak to do niego trafiło? Znał ją przecież zaledwie kilka dni. Poza tym ostatecznie bariera pozostała na miejscu. Kolejne naczynie było przygotowane już dawno temu, więc wszystko skończyło się szczęśliwie.
Po co właściwie było im to wszystko? Co by było, gdyby ich problemy można było łatwo rozwiązać? Dlaczego ktoś z większą władzą miał podporządkowywać swoje życie tym, którzy żyli w beztroskiej ignorancji? Zdawało mu się, że każdy siedzi i udaje głupiego. Istniało tyle rozwiązań na pozbycie się problemu, którzy niejako sami stworzyli, chowając się. Zwykli ludzi w jego oczach zaczynali trochę przypominać małpki. Zamknięte w klatce niewiedzy. Głupiutkie. Nadające się tylko do niektórych czynności. Tych prymitywnych. Kiedy tak zmienił się jego światopogląd?
— Kto ratowałby zwykłych ludzi, gdyby mnie nie było? — spytała [Reader].
— A gdyby ich nie było? — kontynuował.
— Masz na myśli sytuację, gdybyśmy wszyscy byli czarownikami jujutsu, czy nikt z nas nie potrafił władać przeklętą energią?
Gdyby przeciętnych ludzi nie było na tej ziemi. Gdyby zostali na niej sami czarownicy jujutsu. To chciał powiedzieć. Jednak w jej oczach już dostrzegł brak zrozumienia. W tej kwestii jego rozterek nie podzielał nikt. Była jedyną, co do której łudził się, że mogłaby zrozumieć. Ze względu na swój dar. Teraz wiedział, że się mylił.
— Nieważne. Chyba przemawia przeze mnie zmęczenie. — Machnął ręką lekceważąco.
— Hmmm…
— Lepiej powiedz mi, co dzisiaj zapomniałaś — zmienił temat, nie chcąc dłużej o tym myśleć.
To były rozważania na inny czas. Nie na moment, gdy zaczynano przygotowywać fajerwerki do strzału i coraz więcej ludzi zbierało się dookoła.
— Nie powieeem…
— Przecież zawsze mówisz. Czemu zawdzięczam zmianę zdania? — Getō spojrzał na nią z zaciekawieniem.
— Będziesz się śmieć — ucięła krótko.
— Ranisz mnie. — Suguru teatralnie położył rękę na sercu. — Czy kiedykolwiek rzeczywiście się śmiałem?
— Mam wyliczać? — [Reader] uniosła brew.
Może istotnie zaśmiał się kilka razy. Nie było to jednak aż tak często. Chyba…
— Obiecuję, że nie będę.
— Poświęciłam swój pierwszy pocałunek…
Nie dał jej dokończyć.
— Chcesz mi powiedzieć, że tamta klątwa została pokonana siłą twojej młodzieńczej miłości? — Getō ledwo powstrzymał się od śmiechu.
— Właśnie dlatego nie chciałam ci mówić! Wiedziałam, że będziesz się nabijać. — Uderzyła go drewnianym geta. — To był bardzo miły chłopak z podstawówki. W przeciwieństwie do ciebie!
A przynajmniej tak głosiły zapiski w notatniku. Nie żeby była w stanie kiedykolwiek przypomnieć sobie w umyśle, jak dokładnie to wyglądało. Cały zestaw emocji z tym związanych został niejako pogrzebany, gdy uzyskała ogromną kulę przeklętej energii, by wyegzorcyzmować klatwę.
— Dlaczego porównujesz mnie do niego? — Suguru przekrzywił głowę. — Przecież jeszcze się nie całowaliśmy.
Te słowa wywołały dokładnie taką reakcję, jakiej oczekiwał. Może nawet odrobinę lepszą. Chwilowe zdziwienie. Ekscytację. Pożądanie. Migoczące iskierki, które, jak się okazało sekundy później, były odbiciem kolorowych fajerwerk, które wzniosły się w powietrze. Czy letnie powietrze zawsze było tak gorące? Czuł oddech [Reader] w chwili, gdy złapała go za kołnierz śnieżnobiałej koszuli, za którą w duchu sobie teraz dziękował. Przyciągnęła go do siebie. Ich nosy zderzyły się ze sobą, ale nie miało to już żadnego znaczenia. Głośny huk wystrzałów dochodził jakby z daleka. Liczyły się jedynie miękkie usta. Ujął jej twarz w dłonie i pogłębił pocałunek. Była słodka. Smakowała dango.
Odsunęli się od siebie nieznacznie. Na tle ciemnego nieba właśnie rozbłyskiwały tysiące świateł. Złoto mieszało się z czerwienią i zielenią. Kolejne wybuchy były większe niż poprzednie.
— Czy to znaczy, że jestem twoim nowym pierwszym pocałunkiem? — Uśmiechnął się, poprawiając koszulę.
— Przeginasz, Suguru — stwierdziła [Reader].
Jednak zaraz potem pocałowała go ponownie.
Pierwszy pocałunek
***
Suguru osunął się całkowicie po ścianie budynku. Resztką sił trzymał kikut prawej ręki. Nie żeby to miało znaczenie. Jeśli się nie wykrwawi, to Satoru z nim skończy. Sam nie wiedział, co było dla niego lepsze. Powiedział mu wszystko, co chciał. Nie było tego wiele. Oddał identyfikator jego ucznia. Tyle przynajmniej mógł zrobić. Jakby nie patrzeć, Okkotsu Yūta był dobrym czarownikiem jujutsu. Niezależnie od okoliczności, cieszyło go, że młodzież jest tak silna. Szkoda tylko, że nie uda mu się już przejąć Riki. Z tak wspaniałą klątwą po swojej stronie mógł naprawić społeczeństwo. Zmienić świat. Pozbyć się małp. Przykra konieczność, ale kto inny byłby w stanie tego dokonać poza nim? Mogli żyć w idealnej harmonii. Gdyby tylko mu się udało…
Słońce zachodziło za horyzontem. Zdawało się wisieć nad nim resztką sił. W czerwonym kolorze. Takim, jak krew kapiąca bezradnie na jego szaty. Mrok nadchodzącego wieczoru zdawał się zamazywać wszystkie kształty dookoła. A może po prostu coraz gorzej widział? Nie był pewien. A jednak postać [Reader] była wyraźna. Stała nad nim. Chciał wreszcie oślepnąć. By nie widzieć tego wzroku. Pełnego smutku. Wypełnionego złością. A przede wszystkim zdradą.
— Wtedy w wiosce… myślałam, że to pomyłka. Suguru nigdy by tego nie zrobił. Tak sobie powtarzałam… — zaczęła.
Miała na myśli małpy. Te same, które zaatakowały Mimiko i Nanako. Tylko za to, że potrafiły więcej niż one. Za umiejętności przewyższające ich postrzeganie. Nie czuł żalu. Zrobił to, co należało zrobić. One dwie były warte więcej niż sto dwanaście głupich kreatur, które się nad nimi znęcały. Ważniejsze nawet od jego rodziców. Nieświadomych niczego jak cała reszta. Byli poświęceniem, na które był gotów. Nie mogło być wyjątków.
— Kiedy Shōko i Satoru powiedzieli mi o waszym spotkaniu, też nie chciałam uwierzyć, że to ty…
Widzieli się w Shinjuku. Wtedy, kiedy ujawnił im, co zamierza zrobić. Właściwie gdy teraz o tym myślał, nie wiedział, po co to wtedy uczynił. Nie przyniosło mu to korzyści. Po części zdradził swoje plany. Może to część jego manii wielkości. Czyżby po prostu chciał, by inni dookoła wiedzieli, że to akurat on zbawi czarowników jujutsu? Nie. Przecież robił to dla nich wszystkich. Był po prostu tym, który podjął się brudnej roboty.
— Nawet wtedy, kiedy zobaczyliśmy się ostatnim razem, myślałam, że uda mi się zawrócić cię z tej drogi.
Właściwie to wiedział, po co wyznał im swoje plany. Gdzieś głęboko miał nadzieję. [Reader] wydawało się, że go zmieni. A jemu, że ją przekona. Do swoich racji. Że przejrzy na oczy i zrozumie, że to on ma rację. Że nie warto poświęcać swojego życia i wspomnień na ratowanie niewdzięcznych małp. Nigdy jej nie podziękują, bo nie rozumieją, w jakim świecie żyją. Pewnego dnia zginie gdzieś w kałuży krwi, nie pamiętając nikogo i niczego. A zwykli ludzie wciąż będą produkować klątwy, z którymi czarownicy jujutsu będą walczyć. W bezsensownej krucjacie. Bez końca. Bo nie znalazł się nikt, kto położyłby temu kres.
Nie udało mu się. Wszyscy byli tak strasznie uparci. Mieli prawdę przed sobą, ale nie chcieli jej zobaczyć.
— Wtedy… wcześniej… naprawdę cię kochałam, Suguru. — Spojrzała na niego oczami pełnymi łez.
— Ja ciebie też, [Reader]… — powiedział głosem o wiele cichszym niż chciał.
Co by było, gdyby wszystko potoczyło się inaczej? Gdyby tamtego dnia nie zmarła Riko. Gdyby nie spotkał Tsukumo. Gdyby nie stracił Haibary. Nie uratował dziewczyn. Nie opuścił liceum. Nie spróbował zdobyć Riki… Jeśli mógłby cofnąć czas, zrobiłby to jeszcze raz. Nawet jeśli w inny sposób. Ale może gdzieś istniało życie, w którym stałby obok niej. W którym mógłby uniknąć tych łez. Zaciśniętych zębów. Posmaku tych wszystkich klątw na języku.
Krwawiącą ręką wyciągnął z kieszeni płaszcza cukierek i włożył go do ust. Nie czuł słodkiego smaku. Gorzki muł przebijał się ponad niego. Nic zresztą dziwnego. Po tylu klątwach, które niedawno wchłonął i wypuścił, nie mogło być inaczej. Nie sądził, by cokolwiek było w stanie go zmienić. Jakże żałośnie trzymał się swoich starych przyzwyczajeń. To była jedna z tych rzeczy, która go zgubiła. I nawet teraz nie potrafił się tego wyzbyć.
— Tamtego wieczora w liceum… powiedziałeś, że mogę cię wpisać na listę. Nie sądziłam, że ten dzień kiedykolwiek nadejdzie. — Uśmiechnęła się melancholijnie.
Ileż by dał, by cofnąć swoje słowa. Nie był gotowy na to, by być zapomnianym. Nie przez nią. Niedługo już go tu nie będzie. Nie przypomni jej, kim jest. Zostanie zredukowany do zapisków. Do kilku, może kilkunastu kartek w starych notatnikach. Do jakichś zdjęć. Zakładając, że niczego nie zniszczyła. Że jego imię nie zostało przekreślone, a tusz na fotografiach nie rozmazał się od łez.
— [Reader]… — jego oddech stawał się coraz płytszy — przeklnij mnie trochę. — Uśmiechnął się ostatkiem sił.
Może choć tak mógłby tu zostać. Satoru powiedział mu kiedyś, że nie ma na tym świecie tak skrzywionej klątwy, jak miłość.
Widział ten blask jej techniki w oczach. Po tylu latach nie mógłby go zapomnieć. Gdy je otworzyła, wciąż były pełne niewyschniętych jeszcze łez. Skierowała głowę dokładnie w jego stronę. Zaraz potem przeczytała coś na małej kartce, którą miała w dłoni. Pewnie potrzebowała dać sobie instrukcje odnośnie tego, co powinna z nim zrobić. Czyżby wymazała nawet ich obecną rozmowę z umysłu? Zdążył jeszcze zauważyć, że była to strona z notatnika, który kupił jej tyle lat temu na urodziny. Kolorowa. Pokreślona wielokrotnie. Jakże ironicznie.
Mężczyzna westchnął po raz ostatni. W tych oczach była czysta obojętność. Stwierdził, że to bolało bardziej niż przeklęta energia, która przebiła jego ciało w tamtej sekundzie. Na języku wciąż czuł gorzki smak klątw. Dlaczego cukierek nie był słodki, gdy wykreślała go ze swojej listy?
Getō Suguru
0 notes
Text
Josh
Pomimo zimna, Josh był przyjemnie dla oka zgrzany. Parę dłuższych kosmyków przykleiło mu się do czoła, rumieniec zapewne sięgał obojczyków, a jego oddech był urwany. Wyglądał na zmęczonego, a jednocześnie głupio zadowolonego z siebie. Aktywni ludzie i ich wysoki poziom adrenaliny.
- Myślisz, że bym dostał staż? Ten ich syn ma ramiona jak moja głowa – rzucił, rozbierając się do koszulki i bielizny. Spodnie miał wilgotne na nogawkach. – Idę się przebrać i idę do Ciebie – pocałował go w drodze w usta, wskakując co dwa stopnie na piętro. W porównaniu z markotną i niezadowoloną miną kochanka, on tryskał energią. Poranny wysiłek to odpowiednia liczba endorfin do rozpoczęcia dnia. Z podobną energią zbiegł na dół, uśmiechając się jeszcze szerzej na widok Matta wciąż owiniętego kołdrą. Wyglądało na to, że mógł mieć pomysł na prezent świąteczny, skoro ten tak uwielbiał podobne okrycia.
- Słodkie czy słone? – Josh usiadł naprzeciwko niego, dopytując się jeszcze z tą samą zadowoloną miną.
To był koniec ich pobytu. Po śniadaniu mieli się wymeldować i zebrać, wracając do domu. Patrząc na Josha i to jak promieniował… Były to dobre wakacje. Po wrzuceniu bagaży do auta i wyjechaniu na drogę szybkiego ruchu, palcami sięgnął do nogi Matta.
- Dziękuję. Naprawdę dobrze było cię mieć tylko dla siebie – to był punkt numer jeden w temacie wdzięczności za ten wyjazd. Dzieci pod względem prywatności były… Cóż, okropne. Może mało cenzuralne, ale ten kto próbował uprawiać seks z dzieckiem, które codziennie miało koszmary i nie potrafiło zasnąć same, wiedział jak ciężko niekiedy bywało. – To coś innego. Może następnym razem spróbujemy coś bliżej wzgórz? Wiesz, może jakiś klif. Poranne widoki na morze mogłyby być… Inspirujące – wsunął palce na wnętrze jego uda, cofając dłoń po to, aby zmienić bieg. Na szczęście też zostawił ją na chwile na drążku, dociskając mocniej pedał gazu.
Mówił poważnie – tęsknił za posiadaniem kochanka dla Ciebie. Będąc jednak równie szczerym, w tym momencie tęsknił to tego małego potwora, któremu pod nosem potrafił grozić eksmisją, bo najpierw wrzucił płatki do miski, a następnie zalał je mlekiem, kiedy Matt robił to odwrotnie. Potwór czy nie potwór – Eve była jego, i nie mógł się doczekać ze złapaniem jej w ramiona.
0 notes
Text
🕯️ [18] Świeca w słoiku z 3 Watermelon Arbuz Poziomka Cytryn 25-45 h
Orzeźwiająca uczta w ciepły letni dzień — poznaj nasz nowy, letni zapach. Soczysty arbuz i poziomka w połączeniu z wodą cytrynową i syropem cukrowym tworzą słodki, świeży zapach. Nasza świeca arbuzowa jest dostępna w klasycznej formie świecy z 3 knotami, zapewniającej dłuższy czas palenia i pełniejszy aromat.
Zapraszam do kupna :) Szybka wysyłka w zależności, czy dany model jest na stanie.
Kontakt pod
Można zajrzeć na bloga pod adresem
#ozdoba#dom#prezent#prezenty#kobieta#kobiety #partylite#nowość#new#newdesign#polskimezczyzna#polishmen#polishgirl#mężczyzna#sztos#luxury#luxuryhomes#follow#shopping
0 notes
Photo
Przesłodki Miś
#miś#amigurumi#zwooczki#prezent#bear#crochettoys#toy#zabawka#przytulanka#maskotka#misio#misiek#dladziewczynki#girl#foragirl#cute#słodki#handmade#diy#śpioch#sleepy#sleep
3 notes
·
View notes
Text
09.10.22
Hejka.
Post pisze z rana, bo wczoraj wieczorem już mi zabrali zasieg. Ostatni dzień w pracy i ostatnie chwile w mojej kajucie. Te 2 tygodnie pracy minęły mi bardzo szybko. Było dużo pracy i dużo złego humoru. Troche też popłynełam z alkoholem. W 1 tygodniu pracy piłam codziennie chociaż 1 drinka po pracy. Nieodpowiedzialne i chujowe i nie bede szukać wymówki w gorszym stanie psychicznym. Niestety mam pociag do alkoholu i pewnie gdyby nie resztki rozsadku w mojej głowie nadal bym drinkowała codziennie.
Ktoś może powiedzieć, a co tam jeden drink codziennie, co to jest? Dla mnie nawet 1 piwo w piątek gdy ktoś musi to zrobić to wystarczający red flag. Robie sobie przerwe od alkoholu. Teraz tylko okazyjnie i nie bede sie dawać kolegom z pracy, którzy podstawiaja alko pod nos.
W ostatnie dni pracy jest zwykle otwarty sklep. Oczywiście miałam kupić tylko kawe dla mamy, ale wyszło jak zawsze i kupiłam każdemu jakiś prezent. Uwielbiam dawać prezenty (no i wydawać pieniadze też lubie)
Wyszło 121 zł, a miało sie skończyć na 40 za kawe. Kupiłam też likier. Naprawde dobry. Nie przepadam za alkoholem powyzej 6%, ale ten jest naprawde dobry. Połaczenie miety i czekolady mnie urzekło...
Dzisiaj (10.09) bede sie powoli pakować i szykować do domu. Nie mam dużo pracy, ale zawsze myślenie o wyjeździe i szykowanie do niego zajmuje mi cały dzień. Stres i jednocześnie smutek. Nie lubie jeździć do domu. Myśl, że nie będzie na mnie czekała Krówka w kartoniku też mnie dobija.
🌸 Kalorie na dziś: (?)
🌸 Zjadłam:
Obiad: Mielony, ziemniaki puree i marchewka z groszkiem
Kolacja: 2 kanapki z dżemem
Jakiś energetyk z promki, który kupiłam w szwecji. Był bardzo słodki i raczej nie kupie go ponownie.
Milego dnia i do wieczora ;)
#lekka jak motyl#bulimist#motylki any#bede lekka#lekka jak piórko#bede motylkiem#jestem gruba#chude dziewczyny#chude nogi#chude uda#not pr0 mia#not pr0 4na#recovery#kartka z pamiętnika#kalorie#jedzenie#żywienie#chude jest piekne#chude jest piękne#chude ciało#chude rece#foodbook#food log#food
10 notes
·
View notes
Note
Oh, nie masz żadnych love asków? Już masz ❤
Przygotuj się na cringe, bo:
Możliwe że jest szansa na to że prawdopodobnie można by Cię uznać za moją ulubioną osobę tu, ale to jeszcze nie potwierdzone i nawet jeżeli czasami możesz mnie wkurzyć, to nigdy w złym sensie, a twój suchy humor potrafi mnie rozśmieszyć nawet jeśli mam zły dzień 😊
Podsumowując lubię Cię i lubię się z Tobą przyjaznić 🐸
+ bonus
Mój walentynkowy prezent dla Ciebie
okej to słodkie aLE kurwx ahfkahka psi odbyt dla ciebie też
nie zamierzam przestawać cię wkurzać więc szykuj się na więcej ❤️
4 notes
·
View notes
Text
Miód kalorie, ile waży?
Czy toż podczas pieczenia pachnących pierników, lub podczas zakupu tej uroczej wielkości w słoiku. Miód w litrowym słoiku powinien ważyć przynajmniej 1,4 kg także owo nie licząc do https://fitsylwetka.pl/ile-wazy-litr-dojrzalego-miodu/ ostatniego wagi słoika! Czy miód nabrany na łyżeczkę ścieka prostym a wolnym prądem również czy tworzy stożek w znaczeniu, na które ścieka. Wszystko po to, by zmieścić się w deficycie.
Jaki rodzaj miodu jest najzdrowszy?
Miód ma niezwykle uroczy i spory smak, zwłaszcza miód bez dodatków. W współczesnej herbacie straci bowiem całe znajome zdrowotne właściwości. Dlatego warto założyć, że litr miodu powinien ważyć nie tanio niż 1,4 kg.
Niektóre wyniki tego typu to zwykłe słodziki. Jeżeli również zbieramy miód do herbaty również marzymy zachować jego właściwości, to dołączmy go do gorącej herbaty. Więc, jeżeli ktoś odmawia możliwości sprawdzenia odrobiny miodu, lepiej pozwalajmy go gdzie indziej.
Licząc kalorie podczas diety redukcyjnej, zastanawiamy się nad ilością przyjętych kalorii do układu. Często jednak stosujemy po miody sztuczne, proste w marketach w prostej cenie. Jest mało piekący w smaku, dość charakterystyczny.
Otóż litr miodu, to jakiś 1,5 kg. I nawet, jeśli przekroczymy temperaturę o 5 stopni Celsjusza, zatem nie wpłynie to źle, w takim przykładzie, na właściwości miodu. Skąd stanowi toż utwór z fabryki, ale ważne dzieło natury.
Czy miód jest kaloryczny?
Miód tworzy niezwykle miły również duży smak, zwłaszcza miód bez dodatków. A nawet, jeśli przekroczymy temperaturę o 5 stopni Celsjusza, zatem nie wpłynie to źle, w takim przykładu, na właściwości miodu. Raczy się, że ciężar właściwy miodu to 1,45. Tylko przy obliczaniu, musimy oddać uwagę, w którym słoiku dostaje się miód, gdyż coraz głównie w biznesach czy pasiekach odnaleźć można słoiki o zawartości 0,9l lub 0,8l.
Panuje powszechne przekonanie, iż miodu nie powinno się podgrzewać, bowiem marnuje nasze piękne właściwości. Wymagamy się wówczas chronić, a pomóc nam może miód. Musimy dodatkowo myśleć o wysypianiu się również uważaniu stresowych sytuacji, a oraz praca fizyczna.
Miód nie musi tuczyć, jednak lub może sprawiać się do nadwagi, gdy prócz odrobiny miodu do herbaty, dodamy jeszcze słodkie ciastka a własne słodkie potrawy również przekąski. I tak być ustaloną, zaufaną pasiekę. Również stąd najlepiej zaprojektować, że słoik nie ma 1 litra, tylko mniej.
Ile warzy litr miodu gryczanego?
youtube
Aby sprawdzić, czy miód, który przedstawiamy istnieje owym prawdziwym, należy przede każdym podać wypowiedź na jego skład podany na opakowaniu. Zatem litr miodu powinien ważyć 1,45 kg. Miód sztuczny nie jest oczywiście lepki jak miód prawdziwy zaś nie tworzy stożka. Wiemy, jak występuje miód oraz znamy, że prawdziwy miód, to prezent natury.
Jest delikatnie piekący w smaku, dość istotny. Niestety, dzisiejszymi sezony, nawet obroty w średnich pasiekach nie dostarczają nam gwarancje, że bierzemy prawdziwy miód. Pamiętajmy jednak, iż miód jest cukrem prostym i bogata go jeść, na czczo także z smakiem pokarmów, jednak należy rozpatrywać z jego wielkością. W mroźne dni staniemy z lekko obniżoną tarczą odporności, i zimny wiatr oraz wirusy krążą wokół nas również przenoszą, aby się do nas przykleić. Na smak istotna jest te szybkość rozkładania się miodu.
1 note
·
View note
Text
Czekoladowe serce
Jest jeden warunek żeby to czekoladowe serce wyszło idealnie: trzeba w nie włożyć trochę serca. Jeśli Wasz Walenty lub Walentynka lubi słodkości, warto poświęcić na to trochę czasu. Reakcja przy wręczaniu jest tego warta!
Do przygotowania deseru wykorzystałam to, co w niejasnych okolicznościach najszybciej znika z kuchennych szafek: gorzką czekoladę, Kasztanki, suszoną żurawinę i orzechy laskowe. Dodatkowo wykorzystałam rodzynki, solone migdały, prażony popcorn i Lentilky. Żeby było kolorowo i nietypowo. Do zrobienia walentynkowej warstwy użyłam białej czekolady i czerwonego barwnika spożywczego.
Czekoladę (gorzką i białą) i kasztanki należy osobno roztopić z odrobiną kremówki. Ważne, aby czekolady nie przegrzać, w przeciwnym razie straci gładkość i błysk. Gorzką czekoladę temperuje się w temperaturze 32° C, a białą w 30° C. Nie można też dodać za dużo śmietanki, bo czekolada nie stwardnieje, a masa kasztankowa pozostanie miękka.
Jako formy użyłam metalowej blaszki (25 cm x 20 cm) do ciasta w kształcie serca. Warto wyłożyć ją papierem do pieczenia, aby wyjmowanie nie nastręczyło problemów.
Oprócz tego, cała reszta jest czystą zabawą!
Składniki:
200 g gorzkiej czekolady 10 Kasztanków 100 g białej czekolady ok. 120 ml śmietanki 30% czerwony barwnik spożywczy
Dodatki 1 1/2 łyżki suszonych żurawin 1 1/2 łyżki rodzynków 1 1/2 łyżki migdałów solonych 1 1/2 łyżki orzechów laskowych 1 1/2 łyżki Lentilków 2 łyżki popcornu
Wykonanie:
Zacząć od popcornu. Do niewielkiego garnka wlać dwie łyżki oleju, wsypać dwie łyżki kukurydzy i lekko osolić. Przykryć pokrywką, zwiększyć gaz i poczekać, aż wszystkie nasiona eksplodują. Wysypać do miseczki i - podjadając - zająć się dalszą pracą. Do serca wystarczy niewielka ilość, ale prażenie kilku nasion wydaje mi się bezsensowne.
Przygotować resztę dodatków. Foremkę dokładnie wyłożyć papierem do pieczenia.
Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej, dodając ok. 50 ml śmietanki. Energicznie mieszać do momentu powstania jednolitej gładkiej masy. Jeśli jest za gęsta dodać odrobinę śmietanki. Proces można przyspieszyć korzystając z pomocy mikrofalówki. Do ceramicznej miseczki włożyć połamaną gorzką czekoladę i wlać ok. 50 ml śmietanki. Podgrzewać 30 sekund i energicznie wymieszać. Jeśli jest za gęsta dodać odrobinę śmietanki i ponownie podgrzać przez 10 sekund, następnie szybko wymieszać do uzyskania gładkiej masy. Ta metoda niestety czasem prowadzi do przegrzania czekolady i jej zmatowienia.
Gorącą czekoladę wlać do foremki i wyrównać jej powierzchnię.
Kasztanki pozbawić pazłotek (słownik podpowiada, że należy użyć słowa “pozłotko”, ale - cytując moją córkę - “ja wiem swoje”) i włożyć do niedużego garnka, wlać ok. 50 ml śmietanki i podgrzewać na małym gazie, mieszając i rozgniatając cukierki. Po uzyskaniu jednolitej masy wyłożyć ją na warstwę czekolady, dokładnie rozprowadzić i wyrównać szpatułką.
W ceramicznej miseczce bardzo dokładnie wymieszać czerwony barwnik z 25 ml śmietanki. Nie mogą zostać grudki (używam barwnika w proszku). Jeśli chcemy uzyskać kolor różowy, dajmy mniej barwnika. Następnie dołożyć połamaną białą czekoladę. Dalej postępować jak z gorzką czekoladą. Rozpuszczoną czekoladę dokładnie wymieszać i wylać na warstwę kasztankową.
Teraz najprzyjemniejsza część: dekorowanie. Przygotowane dodatki wciskać w serce i pozostawić do całkowitego stwardnienia. Po wystygnięciu można wstawić do lodówki. To ułatwi zdejmowanie papieru.
Można użyć innych dodatków: orzechów, pestek, suszonych owoców, kawałków krówek, albo żelków. Zamiast masy kasztankowej może być michałkowa, tikitakowa itd.
#słodkości#sweets#desery#desserts#czekolada#chocolate#czekoladowe serce#chocolate heart#walentynki#valentines day#kasztanki#lentilky#popcorn#sweet gift#słodki prezent
7 notes
·
View notes
Text
Muffiny migdałowe z kulą śnieżną
Muffiny migdałowe z kulą śnieżną
Pyszne babeczki z mąką migdałową, które nie zawierają jajek. Są niezwykle wilgotne i aromatyczne. Przy pomocy żelatyny zrobiłam bardzo prostą a efektowną ozdobę imitującą kulę śnieżną.
Składniki
ciasto 250 g mąki pszennej 100 g mąki migdałowej firmy Targroch ok. 1 szkl mleka 1 łyżka zmielonego siemienia lnianego 3 łyżki wody 1/2 szkl cukru kokosowego firmy Targroch 1/4 szkl oleju rzepakowego 2…
View On WordPress
#bita śmietana#cukier kokosowy#czekolada#dla dzieci#Gellwe#kinderbal#muffiny#mąka migdałowa#olej rzepakowy#siemię lniane#słodki prezent#Targroch#wiśnie#żelatyna
0 notes
Note
Co bys najbardziej chciała teraz dostać ale z takich rzeczy materialnych bym powiedziała?
Nowe pędzle albo zestaw jakiś do konturowania , perfumy ( testowałam kiedyś Dolce&Gabbana D&G Anthology L´imperatrice 3 i bardzo mi się spodobały bo są takie dziewczęce bym powiedziała i słodkie i chciałam sobie je kupić bo są nie drogie) Kupiłam ostatnio sobie głośnik i mikrofon więc taka rada jak nie wiecie co chcecie to można wziąć pieniądze jako prezent i sobie samemu coś kupić :)
1 note
·
View note
Text
06.10.2019
W piątek wyjechałam, weekend z chłopakiem. Gdy go zobaczyłam na dworu byłam lekko zaskoczona. Wyglądał, wygląda, lepiej niż ostatnio. Był u barbera, włosy świetnie ścięte, broda fantastyczna. Młody bóg, za którym mogą się odwracać na ulicy.
Dotarłam późno, położyliśmy się spać. Rano się zabawialiśmy, jeżeli można znaleźć na świecie najlepszego kochanka, w końcu każdej kobiecie podoba się co innego, to jest nim mój mężczyzna.
Wczoraj długo się relaksowaliśmy, koło 12 zaczęliśmy się zbierać do wyjścia, prysznic, makijaż, perfumy. "Poczekaj, mówiłeś, że mam coś dla Ciebie, prezent urodzinowy. Nie zapakowałem ale już trudno, kupiłem w Omanie". Wyjął perfum, otworzyłam, piękny, powiedział, że kupił na bazarze, naturalny produkt. Był tam rok temu więc dopytałam jak mógł kupić rok temu dla mnie. Kupił na jakąś wyjątkową okazję i jakoś tak wyszło, ma mnie. Rok temu byliśmy w kontakcie ale nie byliśmy parą, nie byliśmy jakoś specjalnie blisko. Perfum bardzo mi się podoba. To dosyć rzadkie zjawisko, zapach nie jest sztuczny lecz naturalny, jest delikatny ale długo się utrzymuje, kwiatowy ale nie słodki. Piękny jest, z pewnością będę go używać i będzie mi przykro, gdy się skończy. Ale na zmianę z moim dotychczasowym, żeby nie przyzwyczajał się do tamtego, jako do zapachu przyjemności, rozkoszy.
Jedliśmy na mieście, później poszliśmy na festiwal zespołów w mundurach. Na miejscu spotkaliśmy się z jego znajomymi. Zszokowało mnie, że mi się podobało. Bardzo! Potem pojechaliśmy ze znajomymi do teatru, ich kolega występował. Jednak nie był to zwykły występ lecz performance. Nie było scenariusza, jedynie kilka ogólnych założeń. Mówili o sobie, swoim życiu, radościach, smutkach, żalach, śmierci, tęsknotach, szczęściu. Niesamowite. Niektóre wydarzenia młodych - w wieku 18-25 lat - wstrząsnęły mną. Jedna dziewczyna opowiadała jak młoda dziewczyna zabiła się w jej mieszkaniu...
Po przedstawieniu poszliśmy do baru. Był tam dosyć duży hałas, prawie nic nie rozumiałam z tego o czym mówili. Patrzyłam na usta, szukałam pomocy w gestykulacji. Następnie pojechaliśmy do mieszkania. Jego brata nie było. Gdy wcześniej pytałam ile za teatr usłyszałam "obiad (zapadła sekunda ciszy) i masaż pleców". Zgodziłam się. Gdy weszliśmy poprosiłam, żeby rozpiął mi sukienkę. Z kolei on poprosił o masaż. Wzięłam olejek, pomasowałam, klepnęłam w tyłek, masowałam, zaczęłam go uwodzić. Zrzucił mnie ze swoich pleców. Zaczął całować, był wszędzie. Jego usta, jego dłonie, jego członek. Na samo wspomnienie mam ciarki i skurcze mięśni. Gdy zasnęliśmy było po 2 w nocy, pobudka o 7, jedziemy do rodziców na obiad. Autobus się spóźnił 2 minuty, tyle ile my na pociąg 😂 śniadanie w macu, oj, przyszła teściowa nie byłaby zadowolona, że mnie namówił. Obie staramy się wybić mu tego typu jedzenie z głowy. I jedziemy. Przepisuję słówka do nauczenia, chwilę spałam, chłopak śpi.
.
Wracamy już do stolicy, rodzice niezadowoleni, że przyjechaliśmy tylko na chwilę. Nie podoba mi się sposób w jaki traktują chłopaka. Okej, rozumiem, że chcą dla niego jak najlepiej ale komentarze, że robi w kurczaku, że mógłby się ogarnąć, zgolić brodę w której wygląda bardzo dobrze, są przykre... Dlatego ja mu nie mówię takich przykrości. Wiadomo, chciałabym, żeby miał lepszą pracę, nie martwił się tym wszystkim tak bardzo. Dostałam sernik od przyszłej teściowej ;)
.
Zapytałam go jak widzi życie za 5 lat. Bardzo podobała mi się odpowiedź. Mieszkanie min. 80 metrów, jedno dziecko, drugie może w drodze, ja jego małżonką od 3 lat, w wakacje dziecko/dzieci do dziadków, miesiąc u jednych, miesiąc u drugich, a my do Grecji jako animatorzy. Oboje czyni zawodowo: ja uczę języka, on uczy pływać. Nic, tylko czekać na pierścionek ;) (z przymróżeniem oka).
Za chwilę wracam do domu, wiadomo, nie chcę jechać, jak zawsze. Czekam na dzień, gdy nie będę musiała. Gdy będziemy normalnie razem.
1 note
·
View note
Photo
Mamy nadzieję, że nie zapomnieliście o zbliżającym się Dniu Matki? ❤️ To już ostatni dzwonek, aby zamówić słodki upominek właśnie od "Maison". #maisonaslodz #księżymłyn #kociszlak #łódź #patisserie #chocolatiere #deser #dessert #serce #dzieńmamy #prezent #sweets #sweetfood #valrhona #miłość https://www.instagram.com/p/BxxDKp0oBkK/?igshid=1jhbxnibxk56r
#maisonaslodz#księżymłyn#kociszlak#łódź#patisserie#chocolatiere#deser#dessert#serce#dzieńmamy#prezent#sweets#sweetfood#valrhona#miłość
1 note
·
View note