#niebieskie oczy
Explore tagged Tumblr posts
Text
Ale to jest smutne. 2% ludzi na świecie ma blond włosy i 8% ludzi na świecie ma niebieskie oczy. Uroda europejska (oprócz południowoeuropejskiej) to najbardziej egzotyczna uroda na świecie. Ale szczęście, że przyszło nam się urodzić w tym kręgu. Uważam, że te cechy są piękne.
#+ rude włosy są piękne :)#przemyślenia#polska#europa#niebieskie oczy#blond włosy#po polsku#polski tumblr#polski blog#baltic sea#morze bałtyckie#bałtyk
3 notes
·
View notes
Text
chciałabym o tym opowiedzieć, ale boję się, że dramatyzuję, że to nie prawda. Jaka depresja? Dlaczego miałabym ją mieć, przecież nic się nie dzieje. Może to moja chora głowa wymyśla problemy, których nie ma. Może tylko potrzebuję atencji. Mam tak najebane w głowie, że nie jestem w stanie uwierzyć w żadną dobrą rzecz, żadne miłe słowo. Co jest ze mną nie tak? Pokazuję tak wiele emocji, a tak w sumie to nie pokazuję ich wcale. Kiedy właściwie to się stało? Co się zmieniło? Dlaczego nikt wtedy nie rozumiał tej małej zakochanej dziewczynki z niebieskimi oczami? Teraz ta dziewczynka nie jest w stanie przestać myśleć o tym, czy w tych samych niebieskich oczach jeszcze może pojawić się to samo uczucie.
0 notes
Text
moim najwieksyzm marzeniem jest sie wyprowadzic. Nie dkatego ze nie lubie mojego domu albo ze nie lubie swojej mamy (mama kc) ale wyobrazcie sobie jak latwiej bedzie robic fasty, cwiczyc oraz nie miec binge??? Bo to ja bede robic zakupy oraz jesc co JA chce. Wsm to ta mysl ze bede jiedys mieszkac sama trzyma mnie przy zyciu bo naprawde chcialabym tego doswiadczyc. Po drugie hakie super spokojne byly by poranki? Nie musze z nikim rozmawiac, nie musze jesc jak nie chce iraz potem moge robic co chce?!!?! Jak chce gdzies isc to ide a hak nie chce to nie???? TO JEST TAKIE DLA MNIE NIE REALNE!! Cala lazienka dla mnie, cala kuchnia dla mnie, moge spiewac, tanczyc doslownie wszystko.
Poszczescilo mi sie mega bo dostane w spadku mieszkanie w Warszawie na zoliborzu (drugie mam na targowku ale tam jest brzydko wsm) i nawet mama mi powiedziala ze pomoze mi je wyremontowac zeby wygladalo jak inspiracje z pinteresta<3 Chcialavym nawet teraz zrobic ten remont (mieszkanie ma takie razoce w oczy niebieskie sciany i hakies zueline ew) ale wynajmujemy to jakiemus studentowy😭😭 no nie wjem wyprowadzi sue akurat jak ja bede mogla sie wprowadzic no i supi!! Nie moge sie doczekac (az tak ze mysialam o tym nalisac na tumkerze nie ciekawie)
sorki jesli niezbyt o ed ale czasami sie za bardzo ekscytuje i nie moge nic na to poradzic awiec zeby sie troche ogranac musze to napisac gdzies (a nue mam zabardso kogos zeby o tym porozmawiac)
...awiec przepraszam jak nudne albo bez sensu albo cos!! dzieki za przeczytanie najbardziej bezsensownego posta na swiecie
#będę motylkiem#chude ciało#chude dziewczyny#anor3c1a#chce byc chudy#glodowka#bede lekka jak motylek#bede motylkiem#chude motyle#nie jem#chce byc lekka jak motylek#motylki blog#motylki any#ana motylki#motylek any#jestem motylkiem#chudajakmotyl#chude jest piękne#chudosc#chudzinki#chudzinka#gruba szmata#gruba świnia#nie jestem glodna#jestem gruba#grubaska#az do kosci#chce widziec swoje kosci#kocham ane#kalorie
58 notes
·
View notes
Text
I oto stoję naprzeciw Niego. Z naładowanym pistoletem, gotowa strzelić mu prosto w jego lodowate serce. Za cały ból, chłodne odpowiedzi, które czułam i za doprowadzenie mnie do kompletnego spadku psychicznego ale on podnosi swoje piękne niebieskie oczy i nie mówi kompletni nic, bo nie musi mówić..
I nagle to moja głowa jest pod lufą pistoletu.
#cierpienie#ból#brak sił#naiwność#ból istnienia#naiwna#nienawidzę siebie#jestem najgorsza#nadzieja#nie mam siły#brak chęci do życia#brak szczęścia#ból w sercu#zmęczenie#jest mi źle#smutna prawda#smutne zycie#smutno
25 notes
·
View notes
Text
wtorek 21/08
☪︎ podsumowanie
zjedzone — 1600 kcal
3 pary spodni ucierpiały tego dnia 3 PARY
wstałam o 8 bo moja mama miała lekarza na 10:40 a ona jest jebana panikarą i o 9 już płakała ze nie zdąży. odzwyczaiłam się od jedzenia wczesnych śniadań i nie chciało mi się niczego robić więc zjadłam dwa wafle ryżowe. wzięłam ze sobą podręczniki z zeszłego roku na sprzedaż w takiej księgarni która przyjmuje używane i potem sprzedaje innym uczniom. za 5 książek dali mi 75 złoty...kupiłam tam też nowy podręcznik od matematyki za 55 zł 😐 żart kurwa żart. istnieją osoby które wszystkie kupują nowe (np. jedna moja znajoma) i wow imagine mieć bogatych rodziców. zawsze dla mnie jednym z najśmieszniejszych zjawisk były bogate osoby które nie ogarniają że są bogate (oraz jak wielki to jest przywilej). mam kolegę który ubiera się w stylu grunge, nosi buty sklejone taśmą śmiejąc się jakie to aesthetic. zawsze zwlekał ze składkami klasowymi, nie płacił na takie rzeczy jak wigilia czy prezent na dzień nauczyciela, żartował z tego że jest biedny (i to z taką podejrzaną wręcz lekkością mu to przychodziło) i ja myślałam, że naprawdę tak było. ale jedynie do czasu jak zapytałam się co robi w święta, a on "moja mama uznała ze nie chce jej się wyprawiać wigilii w tym roku więc lecimy sobie na dwa dni do paryża"
wchodząc do samochodu ujebałam sobie spodnie z każdej możliwej strony, zjadłam loda z budki bo nie przepuszczę żadnej okazji aby takiego opierdolić i kiedy moja mama z siostrą poszły do lumpa ja pobiegłam do hebe obczaić lakiery hybrydowe, chciałam jakiś nowy kolor, kupiłam te dwa i ten niebieski jest przecudowny, zrobię sobie nim i pokaże wam jutro efekt. w ogóle taka dziwna sytuacja miała miejsce xD wracałam z siostrą do samochodu, patrzyłam się w telefon i usłyszałam takie bardzie głośne zdanie bez kontekstu od jakieś obcej babki cytuję "boze jakie to brzydkie" jak mówiłam, nie patrzyłam się na nią a w telefon, nie znałam kontekstu wypowiedzi, myślałam że może idk kupiła coś co jej się nie podobało. powiedziała to jednak na tyle głośno że dotarło do moich uszu i zażartowałam do siostry "czyżby to o nas?" ona miała jakąś dziwnę minę, zaczęła się śmiać i gdzieś dzwonić. okazało się że to rzeczywiście było o nas XD to była matka ex dziewczyny jej chłopaka której moja siostra nigdy na oczy nie widziała ale musiała obczajać jej Instagrama/Facebooka żeby wiedzieć jak wygląda. szkoda ze naszej mamy z nami nie było bo by zwyzywała szmacisko. siostra pokazała mi potem jej zdjęcie i sama wygląda jak po odwyku narkotykowym.
w domu zaserwowałam sobie odgrzewany makaron z wczoraj i plan był jeść jedynie owoce do końca dnia...błąd potworny. złapał mnie głód, zjadłam zbożowego batonika i kajzerke i rozmyślałam nad 627282 innych rzeczy które mogłabym opierdolić bo przecież za moment zaczyna się szkoła, dalej nic nie schudłam, 1600 kcal to w ogóle porażka i powinnam ojebać drugie tyle. wiedziałam, że jeżeli to zrobię to będę czuła się jeszcze gorzej więc się powstrzymałam. z każdym takim wstrzymanym napadem jest to łatwiejsze. nawet jak już zaczynam tracić kontrolę i coś w siebie impulsywnie wpycham to nie robię tego tak szybko i zachłannie, potrafię przestać zanim poczuję nieprzyjemne przejedzenie no i oczywiście zanim przekroczę swoje zapotrzebowanie kaloryczne.
zrobiłam sobie miętę do picia, chciałam usiąść i obejrzeć odcinek criminal minds kiedy zobaczyłam dziwną, zieloną plamę na kocu na łóżku, trochę jakby ktoś wylał zielone smoothie. myślę sobie co do chuja szybko ogarnęłam że to rzyg psa mojego siostry XDD wołam ją, ona do mnie "weź się obróć" całe spodnie miałam tym ujebane SIEDZIAŁAM NA TYM RZYGU I TEGO NIE CZUŁAM boze ta zielona substancja przebiła się przez koc na kołdrę ale na szczęście prześcieradło już oszczędziło. zmieniłam spodnie i pojechałam rowerem odebrać paczkę. zamówiłam kilka dni temu nowy plecak, mój stary miał 6 lat i dalej był w dobrym stanie ale po prostu absolutnie mi się nie podobał wizualnie not very mindful not very demure
w każdym razie dużo dobrego słyszałam o plecakach z tej marki. na dniach kupię jeszcze kilka zeszytów i wyprawka do szkoły gotowa xd kurde chciałabym wrócić do czasów kiedy to było ekscytujące, jakieś nowe flamastry czy piórniki które i tak kupowałam co 2/3 lata bo bieda ale i tak sprawiało to trochę radości/rekompensowało powrót do szkoły. jak wróciłam z tym plecakiem to ofc poszłam odstawić rower do garażu i zahaczyłam spodniami o jakieś chuj wie co rozpruwając potężnie na kolanie xD pierwsze ujebane drugie orzygane trzecie rozerwane
dzisiaj miałam zrobić dzień bez ćwiczeń ale dla spokoju głowy zrobię trening i pójdę jeszcze na rower. jutro liczę że zjem mniej bo kupiliśmy kalafior na targu a to mój ulubiony niskokaloryczny, sycący produkt, dodatkowo będę zajęta robieniem nowych pazurów więc nie powinnam myśleć o podjadaniu czegokolwiek. muszę trochę zdyscyplinować moje dupsko i kiedy czuję że jesyem głodna i serio nie wytrzymam to jeść sensownego a nie pierdyliard głupot.
34 notes
·
View notes
Text
03.01.24 UTRZYMANIE WAG1 dzień 338.
Limit +/-2100 kcal.
DZIEŃ BEZ LICZENIA K@LOR11 1/8 w lutym.
Wybrane posiłki:
Ależ mi się dziś źle spało po nocy. Budziłam się parę razy i w końcu wstałam zamulona. Sesja z matą mnie troszkę odmuliła. Ale nie zmienia to faktu, że dzień po nocnej zmianie to zawsze lipa. Skoro jest DBLK, to wyjadam trochę rzeczy, które mi zalegają. A i w końcu zrobiłam zupę serowo-cebulową na podstawie przepisu @excellencyvinv3 dwie porcje (ale wyszło mi conajmniej na 3 miski - będę miała jeszcze jeszcze na jutro... Właściwie na cały dzień).
Jeśli już koniecznie chcecie jeść bardzo mało to przynajmniej ugotujcie sobie coś w miarę wartościowego i tu polecam zajrzeć do przepisów koleżanki. Daje link do tego przepisu. (Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko koleżanko)
Mnie - jako niepoprawnej miłośniczce sera - którego niestety na codzień unikam - ta zupa bardzo podchodzi 😁. Trochę mi się tylko papryki za dużo sypnęło.
***
Poza tym byłam dziś na tej depilacji laserowej. Nie wiem czy w pakiecie u tej pani są komplementy, ale usłyszałam że mam skórę Królewny Śnieżki i że będę miała bardzo dobre efekty na zakończenie. Jasna cera - ciemna oprawa - niebieskie oczy. I oczywiście wiedziała, że się beznadziejnie opalam na słońcu - co jej potwierdziłam. A wam przyznam, że olałam bezskutecznie próby złapania koloru rok temu i stwierdziłam, że będę po prostu blada. W sumie zdrowiej dla skóry.
Mam chudą dupę... W niektórych miejscach laser nie chciał się przyzssac, bo nie miał do czego... 🙈
***
Wieczorem zajęliśmy się otwieraniem boosterów do Magic The Gathering. "Małż" znowu wraca do gry! Ja też trochę gram ale niestety bardzo słabo. Najbardziej cieszył się Cynamon
Dobrej nocy wam życzę!
*Magic (MTG) Magic The Gathering ( kolekcjonerska gra karciana)
#edadult#ed18+#ed recovery#chce byc piekna#pro revovery#dieta#foodbook#food log#bez liczenia kalorii#bez kalorii#chce byc szczupla#chce byc zdrowa#chce być piękna#dblk
26 notes
·
View notes
Text
☆゚.*・。゚❄️zasady na styczeń❄️゚。・*.゚☆
♡🪻ugw🪻♡
☆max 500x na dzień
☆omad
☆zdrowa żywność
☆energetyki i cola zero
☆ćwiczenia
☆1,5 litra wody dziennie
☆herbaty przeczyszczające
☆natychmiast dulco po binge + woda
♡🌷others🌷♡
☆zapuszczanie włosów 50 cm+
☆dbanie o paznokcie + kolorki
☆min. raz w tygodniu wyrywanie włosków (żeby nie rosły)
☆taping codziennie
☆skincare co drugi dzień
☆subminale na duże niebieskie oczy
☆subminale na szybki metabolizm + ugw
☆haircare co drugi dzień
☆ćwiczenia na ładne ciało i chudnięcie
☆nastawienie typu idgaf, idc wobec innych
☆robię to co chcę i nie przejmuję się opinią innych
☆nie używam social mediów
☆nie jestem wkurzająca i ogarniam się
☆uczę się
♡🍒cele🍒♡
☆długie i mocne włosy 1m+
☆zadbane ciało
☆zadbane paznokcie
☆50kg pod koniec miesiąca
☆śliczny wygląd
☆twarz porcelanowej lalki
☆ułożone plany na kolejny miesiąc
☆zdane wszystko
☆aby każdy widział zmianę
♡💖nagrody💖♡
☆55kg - cheat day
☆50 kg - kupienie rzeczy które mi się podobają (zrobię haul)
☆trzymanie się zasad pół miesiąca - kupienie zapasu energoli
☆trzymanie się zasad cały miesiąc - kupienie ubrania które mi się podoba (też haul)
☆thinspo na styczeń☆:
☆tracker na styczeń☆:
Powodzenia!
#bede motylkiem#chce byc lekka jak motylek#chude jest piekne#nie chce jesc#az do kosci#gruba swinia#kosciotrup
26 notes
·
View notes
Note
i got bored so… two many turtles chapters 1 and 2 but i translated it badly! (mostly grammar and tense issues (and a bit of a struggle with making up chat and usernames)
Za Dużo Żółwi
1: Zaczynamy Chaos
>>Wojojo Żółwie Ninini <<
~MagicznyMikey~:
to był tylko mały pożar nie wiem czemu panikujesz kolo
no wiesz
taki malutki ogień!!
~~Elektro~~:
jako inny mikey współczuję
Czerwień:
Wszyscy jesteście okropnym przykładem
Mikey to był duży pożar??!!!
~MagicznyMikey~:
hhhnnngg nie
Bootyyyshaker9000:
[Deskrypcja Zdjęcia: Większą część kamery zajmuje płonące złomowisko. W tle widać Leo, który bierze sobie selfie, i Mikey, który rzuca więcej śmieci do ognia. Mikey jest trochę zamazany, jego uśmiech bardziej dziki w świetle ognia. W zdjęciu nie ma Rapha.]
Jestem taki dumny
Czerwień:
Ten pożar był o wiele mniejszy jak tam byłem
Powiedziałeś mi że wypuszczasz???
MaMózg:
Nie wiem czemu myślałeś że Mikey zrobi co mu kazałeś, w jakimkolwiek wszechświecie.
Ale nie spodziewałem się że Leo dołączy.
ZjadłbyMózg:
a to ma być pożar?
Tchórz
Czerwień:
Błagam cię nie zachęcaj ich
Bootyyyshaker9000:
[Deskrypcja Zdjęcia: ten sam obraz co wcześniej, tylko że tym razem, ogony maski Leo płoną. Leo jeszcze nie zauważył, i pozuje dla kamery.]
Mam mu powiedzieć
ChceMózg:
Tak????!!!!
~~Elektro~~:
nie
zrób wideo
proszę
Bootyyyshaker9000:
Co możesz mi zaoferować @~~Elektro~~
Mądrala:
Nic nie powiedz, chcę zobaczyć co się stanie.
Dla nauki.
KapitanLeo:
Ratuj go???
Kurwa:
ugaś go jak umrze
~~Elektro~~:
@Bootyyyshaker9000 discord nitro może?
Czerwień:
DONNIE
ChcęMózg:
Boga się nie boicie
Kurwa:
bóg nie istnieje, zabiłem go
~~Elektro~~:
nie prawda
ja jestem bogiem
~MagicMikey~:
ja też jestem bogiem
ChcęMózg:
Zabij mnie
MaMózg:
Jak właściciel mózgu poproszę cię, żebyś nie pozwolił mu spalić się na śmierć @Bootyyyshaker9000
No bo wiesz
To nie byłoby miłe
Kurwa:
tchórz
Mądrala:
Ten groupchat istnieje tylko kilka dni, a już nazwałeś wszystkich tchórzami
Czerwień:
DONNIE
MaMózg:
Wybacz, to moja wina.
Bawiłem się z bronią międzywymiarową która dostałem od tych małych chłopców i bum
Malutki naukowy przypadek
ZjadłbyMózg:
Nie jestem geniuszem ale nie powiedziałbym że tworzenie podróbkę discorda z naszymi klonami to nie malutki naukowy przypadek
MaMózg:
Nie kwestionuj nauki!
Mądrala:
Nie kwestionuj nauki!
Bootyyyshaker9000:
Nie kwestionuj nauki, śmiertelniku
ZjadłbyMózg:
Brakowało mi więcej nerdów w moim życiu
Mądrala:
@ZjadłbyMózg Żałujesz że zjadłeś swój mózg?
KapitanLeo:
Czy ktoś zgasił ten pożar?
ZjadłbyMózg:
@Mądrala Gdzie powiedziałem że to był mój mózg
~~Elektro~~:
czy smakowało
ChcęMózg:
Nawet nie będę się pytał
Czy Niebieski jest okej???
Bootyyyshaker9000:
[Deskrypcja Zdjęcia: Pożar szybko rośnie, Leo mruży oczy i spogląda na aparat w telefonie, gdy płomienie na jego masce rosną.]
[Deskrypcja Zdjęcia: To samo co wcześniej, tylko że teraz oczy od Lea są komicznie wielkie gdy zauważył jego płomienną maskę .]
[Deskrypcja Zdjęcia: Zamazany obraz Leo kręcącego się wokół, w połowie krzyku, gdy zdejmuje maskę. Mikey krzyczy w tle.]
Nareszcie zauważył.
~~Elektro~~:
@ChcęMózg piszesz jak stary dziadek iksde
HEJO PRZEŻYŁ
Kurwa:
Szkoda
KapitanLeo:
Czemu to szkoda że przeżył?
Mam się martwić??
Kurwa:
nie
po prostu go nie lubię
Czerwień:
Donnie lepiej uciekaj
~MagicznyMikey~:
[Deskrypcja Zdjęcia: Mikey z ramionami owiniętymi wokół Leo. Oboje uśmiechają się do kamery, oboje są wyraźnie opaleni, ale poza tym nic im nie jest. Leo nie ma ubranej maski, a w tle nadal widać ogień.]
Żyje!!
@Bootyyyshaker9000 o kurwa zmywaj stąd
Czerwień:
Nie ujdzie ci to na sucho
Wasza kara będzie tak długa, że w połowie będziecie martwi
Bootyyyclapper9000:
nie fair
prawie zginąłem a ty chcesz mnie ukarać??
MaMózg:
Nie ma o co się martwić, szansa twojej śmierci była mała!
Bootyyyclapper9000:
to nie pomogło
KapitanLeo:
No nie wiem, szlabany nie działają dla mnie i moimi braćmi
Normalnie i tak wychodzimy??
Kurwa:
Nie pochlebiaj sobie przychodzisz tylko bo cię zmuszamy
Nie jesteś fajny
Jak ja
~~Elektro~~:
*jak my
ChcęMózg:
No
Dla nas podobnie jest
Próbuje przez kilka dni ale gdy słyszę wszystkie plany które klują to nie mogę się powstrzymać
MaMózg:
A właśnie dla tego tylko chcesz mózg
~MagicznyMikey~:
Stary Leo dosłownie musi być zmuszony żeby złamać zasady
ChcęMózg:
Cisza
~~Elektro~~:
*szept* on nie jest bardzo zabawny, prawda?
ZjadłbyMózg:
spierdalaj @ChcęMózg
ChcęMózg:
Mam wyjąć sprej w butelce?
MaMózg:
Powiedziałeś że się tego pozbyłeś!!
Bootyclapper9000:
SPREJ W BUTELCE??!!?!!!! JAK JAKIŚ KOT????!!
Mądrala:
Sorki, ale wszechświętne granice to powstrzymują
ChcęMózg:
[Deskrypcja Zdjęcia: butelka która wygląda przynajmniej dziesięć lat stara, dekorowana brokatem i naklejkami. Dużymi, niestabilnymi literami widnieje na nim niebieski znacznik „SPRAJ DLA ZLYCH BRATAH”. Pismo wygląda jak dzieło małego dziecka.]
@MaMózg na prawdę to wierzyłeś?
Dalej go mam
No, dosłownie czuję się jak opiekuje się kotami z wścieklizną. Kiedy których z nich mnie denerwuje, psikam im tym sprejem
MaMózg:
Okrucieństwo
ChcęMózg:
Przywileje starszego brata
Czerwień:
Warto wypróbować
ZjadłbyMózg:
Nie mam wścieklizny
ChcęMózg:
Nie zgadzam się
Oprócz Mikey’a najbardziej przypominasz zdziczałego kota
KapitanLeo:
W takich chwilach życzę żebym miał takie coś!
~~Elektro~~:
*smutne żółwie dźwięki*
Bootyyyclapper9000:
NIE DAWAJ CZERWIENIU POMYSŁÓW @ChcęMózg
Mądrala:
Myślałem że lubicie wodę?
Przynajmniej ty, jesteś suwakiem, prawda?
Właściwie, jestem pewny że @WSZECHŚWIAT_03 lubią wodę? Jak to jest skuteczne?
Bootyyyclapper9000:
liczy się motyw
ZjadłbyMózg:
Nie jesteśmy kotami
Kocham wodę ale
MaMózg:
Powtarzam, okrucieństwo
~MagicznyMikey~:
@ChcęMózg raportuje cię do PETA
~~Elektro~~:
jesteś przejebany iksde iksde iksde
MaMózg:
Jako młodszym bratem, nie podobają mi się te przywileje starszego brata
~~Elektro~~:
^^
Mądrala:
^^
ZjadłbyMózg:
Zgadzam się
Bootyyyclapper9000:
^^
Donnie też się zgadza po prostu się chowa od czerwonego
~~MagicMikey~~:
**Amen**
Kurwa:
^^
ChcęMózg:
Znęcanie nie jest fajne
KapitanLeo:
Raphael przestań organizować bunty
~~Elektro~~:
MOC CHCEMY MOC
Bootyshaker9000:
Głosuje żeby obalić wszystkich Leo.
Bootyyyclapper9000:
NIEEEEEEEEE
bliźniak
ZjadłbyMózg:
Bliźniaki???? Ci dwaj???
Kurwa:
Ja pierdole
A ja myślałem że bycie bliźniakami z Mikeyem było złe
Współczuję
MaMózg:
Raphie jest moim bliźniakiem
Czasami
Mądrala:
Co proszę
Czasami?
>>wyciszony czat<<
KapitanLeo:
@wszyscy
Czyj Mikey krzyczy na kanale głosowym ASMR od trzech godzin bez przerwy, czy mógłbyś go wyciągnąć?
MaMózg:
Proszę wybaczyć, to mój
Zastanawiałem się, dlaczego był taki cichy
~~Elektro~~:
TRZY GODZIŃY SHDHSJJSK
Mądrala:
To jest trzeci raz w czterech dniach.
Prosze kontrolować twojego Mikeya albo będę musiał użyć forsy
MaMózg:
Nie martw się, zajmę się tym.
>>ASMR Żółwie!<<
[Audio]
ZgóbiłMózg:
[Mikey krzyczy do mikrofonu tak głośno jak tylko może. Jego głos waha się od wysokich pisków po niskie piski, a wszystkie zgrzytliwe dźwięki są zniekształcane przez mikrofon. Mikey milczy przez chwilę, po czym mówi:
“Chcesz żebym przyniósł mój kot do mikrofonu?” się pyta, i, nie czekając na odpowiedź, zaczyna głośno miauczeć. Jest taki głośny że które niemal zagłuszają wściekły krzyk dochodzący z oddali.
Słychać walenie. Mikey krzyczy.
“Co ty pierdzielisz?!” warczy niski głos.
“Hej, Raphie! To tylko trochę relaksującego ASMR! Chciałbyś –“
Słyszeć huk i krzyk.
“Trzy godziny!”
“Ale to jest śmieszne –“
“Wracaj, gówniarzu!”
Z dalszej odległości nad mikrofonem słychać głośny trzask, po którym następuje kilka głośnych wrzasków. Słychać warczenie Rapha i brzmi to tak, jakby w pomieszczeniu przewrócono wiele rzeczy. Walka stale zwiększa głośność i chaos, aż rozbrzmiewa ostry głos.
“Co się tu dzieje?! Co mówiłem o walczeniu w pokojach?!”
Głos jest niski i władczy. Trzaski i huki ustają tylko na chwilę, po czym następuje głośny huk – brzmiący podejrzanie, jakby Mikey właśnie został rzucony o ścianę.
Dźwięki walki wracają dwa razy głośniej niż wcześniej; Krzyknięcia “PRZESTAŃ!” i “NIE GRYŹ GO!” od Lea tylko gorsząc sprawę.
Kolejne szczególnie głośny łomot i chrząknięcie. Leo warczy.
“Czy ty mnie uderzyłeś?”
“To był Raph!”
“Okej, prosisz się o to –“ Leo syczy. Mikey krzyczy blisko mikrofonu gdy Leo dołącza do walki. W oddali słychać inny, wyższy głos (prawdopodobnie Donniego) błagający, aby przestali, „ponieważ rujnujecie kanał ASMR, wy neandertalczycy!”
“Hej Raph –“ Po minucie kolejnych trzasków rozbrzmiewa zuchwały, gruby głos i wrzeszczy. „Zastanawiałem się, czy nie chciałbyś kogoś pobić – czekaj, walczymy?!
“Casey, nie!”
“GOONGALA!”
Dźwięk zostaje nagle przerwany po odgłosie tłuczonego szkła.]
>>wyciszony czat<<
Kurwa:
Co to było
Mądrala:
Moje uszy
O mój borze
KapitanLeo:
Myślę, że właśnie przeszedłem przez wszystkie pierścienie piekła na raz
—
2: Komora Izolacyjna
>> Wojojo Żółwie Ninini <<
~~Elektro~~:
Czy ktoś mi da roztopiony wosk planuje eksperyment kulinarny
Chwila
Zły chat
ChcęMózg:
Przepraszam
~~Elektro~~:
zapomni o tym
ChcęMózg:
Nie?
~~Elektro~~:
jaaaaa cie brzmisz jak dziadek stary leo
wyobraź interpunkcję
nie ja
Mądrala:
I oto miałem zamiar ogłosić pewne aktualizacje serwera
Ale teraz się martwię dlaczego pytasz się o roztopiony wosk
~~Elektro~~:
Ignoruj to proszę chcę słyszeć o aktualizacji!!!!!111!!
ChcęMózg:
Nie nie ja chcę wiedzieć o roztopionym wosku
Brzmi jak coś mój Donnie by próbował gotować
MaMózg:
Nie docienasz nauki przed moich eksperymentów, Leo.
ChcęMózg:
Uważaj co mówisz
Zabiorę ci mózg
MaMózg:
Przepraszam, o wielki przywódco
ZgóbiłMózg:
czy wyczuwam… sarkazm? Od Donniego?
MaMózg:
Mikey, radzę ci trzymać się z daleka od tej domowej kłótni, zanim uznam, że nie warto dzisiaj naprawić twojej konsoli do gier
ZgóbiłMózg:
AUUYGHHA
~~Elektro~~:
@Mądrala
Dee
Dee
aktualizacje???
Kurwa:
mam twój roztopiony wosk i casey powiedział że przyniesie proch strzelniczy jeśli pozwolimy mu oglądać
Czerwień:
ŻE CO???
ChcęMózg:
Przepraszam
Bootyyyshaker9000:
Zostałem wezwany, kiedy widziałem dyskusje na temat eksplozji, drodzy bracia naprzemienni. W czym mogę pomóc?
Czerwień:
Nie zmuszaj mnie, żebym umieścił cię w więzieniu powietrznym Donnie
Nie zachęcaj go błagam
MaMózg:
Przynajmniej Mikey nie widział tej konwersacji
ZgóbiłMózg:
EKSPLOZJE???
TAAAAAAAAAAK
MaMózg:
Mikey pamiętasz naszą rozmowę?
ZgóbiłMózg:
Nie
ChcęMózg:
Zabij mnie
Czerwień:
Czy on zawsze żartuje o śmierci?
MaMózg:
Zdziwiłbyś się
Gdy nie robi głupich, niebezpiecznych decyzji to robi to -_-
ChcęMózg:
Moje decyzje nie są niebezpieczne
ZjadłbyMózg:
Ostatnim tygodniu chciałeś skoczyć z wieżowca na autobus bez jakiegoś spadochronu żeby oddać portfel jakieś baby
Gów.no
~~Elektro~~:
umieram sksksk
ChcęMózg:
>:(
~~Elektro~~:
HAHAHAH PIERDOLE
TEN PIERDOLONY
>:(
FZIADEK DZIADEK
Kurwa:
typowy leo
Czerwień:
@Bootyyyclapper9000
nie
nie rób tego.
Mądrala:
Każdej sekundzie kiedy tu jestem, umieram trochę w środku
~~Elektro~~:
dołącz do nas
dołącz do nas
@~MagicznyMikey~
@ZgóbiłMózg
~MagicznyMiky~:
Dołącz do nas
Dołącz do nas
ZgóbiłMózg:
dołącz do nas
dołącz do nas
ChcęMózg:
Okej wystarczy mi kultu Mikey’ego na jeden dzień
KapitanLeo:
Ogłoszenie, Donnie?
ZgóbiłMózg:
[Nagrywanie Głosu]
[Bardzo głośny, długi nagranie Mikey’a wydającego dźwięk pierdzenia ustami.]
MaMózg:
Bardzo przepraszam
Ciągle robi siarę
ZjadłbyMózg:
@ZgóbiłMózg a ty się dziwisz dlaczego od prawie roku nie dostałeś mózgu
ZgóbiłMózg:
[Nagrywanie Głosu]
[Dłuższy i głośniejszy dźwięk pierdzenia.]
ZjadłbyMózg:
Przysięgam pewnego dnia wyrwę mu język
Mądrala:
Nie ma potrzeby, mam rozwiązanie!
Obserwuj!
>@ZgóbiłMózg był wysłany do Komory Izolacji przez @Mądrala na 120 minut<
Kurwa:
HAHA CO
CO TO JEST
~~Elektro~~:
nieeee
zabrano nam mikey’a!!!
ZjadłbyMózg:
Nie mam pojęcia co to było ale jest świetne
KapitanLeo:
ach –
ChcęMózg:
Nareszcie, cisza i spokój
Bootyyyclapper9000:
HEJO
HEJO
CO
jaaaaaa don ddsłownie powiedzał „idź prosto do więzieniaa ”
Mądrala:
To jest coś co @DrużynaDonnie nazywają Komora Izolacji!
Stworzyliśmy go po incydencie ASMR, który stworzył Michelangelo z światu 03
KapitanLeo:
To był najgorszy dzień mojego życia
Planowałem sobie relaksującą sesję ASMR ale zamiast tego musiałem słuchać wściekłego żółwia drapiącego widelcem tablicę i krzyczącego słowa do „Barbie Girl”
Bootyyyclapper9000:
iksde CO
Kiedy to się stało???
MaMózg:
Wzięliśmy legalną akcje
Bootyyyshaker9000:
Dokładnie! Osoby w Komorze Izolacyjnym mogą tylko wysyłać wiadomości w tym kanale, gdzie mają pół godziny na przedstawienie swojej sprawy, zanim cały wyrok wejdzie w życie!
Kurwa:
Przedstawienie?
Bootyyyshaker9000:
Mogą zrobić cokolwiek myślą pomoże im wyjść
ZjadłbyMózg:
Możemy zrobić takie coś w norze @MaMózg @ChcęMózg żebyśmy mogli zamknąć mikey’a na zawsze
ChcęMózg:
On próbuje włamać się do mojego pokoju abym wpuścił go z powrotem do czatu, więc myślę że powinniśmy to omówić na następnym posiedzeniu zarządu żółwi
Czerwień:
Ja, my powinniśmy organizować takie spotkania
Kiedykolwiek moi bracia mają jakieś pomysły, wszyscy po prostu na siebie krzyczymy przy śniadaniu i wygrywa najgłośniejszy
~MagicznyMikey~:
Ja zawsze wygrywam
KapitanLeo:
Co??
Kurwa:
hej ja chcę krzyczeć
Bootyyyclapper9000:
“posiedzenie zarządu żółwi” sksjsjsks
Mądrala:
A to nie wszystko! Stworzyliśmy osobne grupy tylko dla naszych odpowiedników! I nareszcie udoskonaliliśmy rozmowę wideo!
Dla tego jest nowy kanał „wideo czat” a także są one dostępne we wszystkich czatach oprócz tego
Bootyyyshaker9000:
Nie ma za co
~~Elektro~~:
TAK
KULT MIKEY’A
~MagicznyMikey~:
HEJ HEJ
Kurwa:
Nareszcie, donnie! Wasze paplacie o nauce i nudach mnie nudzi��o
ChcęMózg:
@DrużynaDonnie to jest świetne, macie moją wdzięczność :)
ZjadłbyMózg:
no, to będzie ekstra
Po prostu trzymaj mnie Z DALA od czata mikey’ego
MaMózg:
Dzięujei!! Zajęło nam dużo czasu, ale było warto!
Czerwień:
Łał, to jest bardzo miłe z waszej strony! Na prawdę nie musiliście!
Bootyyyshaker9000:
Po co zadowalać się podstawami, skoro dzięki naszemu doskonałemu intelektowi możemy rozwijać się w nieskończoność!
Bootyyyclapper9000:
gdybm nei byl taki ekstydowamy na to @Bootyyyshaker9000 nazwał bym cie mądralą iksde
Bootyyyshaker9000:
Nie zapomnij że mam moc cię wysłać do Komoru Isolacji z Michelangelem, drogi bliźniaku
~~Elektro~~:
czy dlatego toster jest zepsuty @Mądrala??? bo pracowałeś nad tym???
Mądrala:
Znowu zepsuliście toster???
A tu myślałem że miałem szansę się relaksować -_-
Kurwa:
E tam, ty lubisz robić pierdoły jak budowanie tosterów
Następnym razem nie pozwolimy leowi go używać
Mądrala:
Nie wiem czemu, ale raczej ciebie nie wierzę
MaMózg:
[Deskrypcja Zdjęcia: zrzut ekranu czegoś, co wygląda na podróbkę Discorda, zatytułowany „Komora Izolacji”. Znajduje się w nim ta sama wiadomość spamowana w kółko: „WYPUŚĆ MNIE” autorstwa 03 Michelangelo. Wiadomości są powoli pisane coraz bardziej chaotycznie.]
Chcę być wypuszczony.
~~Elektro~~:
ktoś my pomóc!
KapitanLeo:
@Mądrala Poprosiłem żebyś naprawił toster wieki temu :(
I to nie moja wina że się psuje kiedykolwiek go urzywam
Kurwa:
Wsadziłeś do niego łyżkę
KapitanLeo:
No bo mój tost utknął w tosterze a mówią że nie powinno wsadzać noży do tostera
Potrzebowałem czegoś żeby go wyjąć
~~Elektro~~:
leo
leonardo
ten tost był weglem
KapitanLeo:
Wcale że nie!
Bootyyyshaker9000:
@KapitanLeo jak myślałeś że łyżka by pomogła, jestem cziekawy
Ale to brzmi trochę jak Niebieski
Bootyyyclapper9000:
:(
nie miłe
~~Elektro~~:
[Deskrypcja Zdjęcia: bryła czarnej sadzy]
@KapitanLeo czy to wygląda jak tost dla ciebie???
ZjadłbyMózg:
“tylko trochę podpalone”
MaMózg:
Jak ci się to udało zrobić z tosterem???
KapitanLeo:
Nie widzę żadnego problemu!
To normalny tost!
ChcęMózg:
To wygląda toksyczne
ZjadłbyMózg:
daj to naszemu Mikeowi
Prawdopodobnie by to zjadł gdybyś mu dał paczkę miśków
Czerwień:
Co to jest???
KapitanLeo:
Okej teraz mnie atakujecie :(
Kurwa:
HAHAHHAHA
>> Komora Izolacji <<
ZgóbiłMózg:
WYPUŚĆ MNIE
WYPUŚĆ MNIE
WYPUŚĆ MNIE
ZgóbiłMózg:
[Nagranie Głosu]
[Nieczytelne krzyki]
ZgóbiłMózg:
[Nagranie Głosu]
[“WYPUŚĆ MNIE!” Mikey krzyczy w rózniących się tonach, za blisko mikrofonu więc brzmi bardzo zniekształcono. Powtarza się w kółko, zanim nagle urywa się.]
ZgóbiłMózg:
WYPUŚĆ MNIE
WYPUŚĆ MNIE
WYPUŚĆ MNIE
WYPUŚĆ MNIE
WYPUŚĆ MNIE
WYPUŚĆ MNIE
WYPUŚĆ MNIE
Bootyyyshaker9000:
Michelangelo Splinterson od WSZECHŚWIAT_03, zostałeś postawiony przed sądem, aby bronić swojego honoru i odwołać się od wyroku 120 minut w Komorze Izolacyjnej.
Będziesz miał pół godziny na przedstawienie swojej sprawy Radzie Donów, gdzie zostaniesz osądzony na podstawie siły argumentacji, filozofii i talentu. Możesz to zrobić w dowolny sposób.
Jeśli uznamy Twoją argumentację za godną szacunku, wypuścimy Cię z Izolacji, gdzie będziesz mógł ponownie dołączyć do wszystkich czatów.
MaMózg:
Trzeci Donatello z tej Rady jest zajęty, więc my będziemy jedyni z człąkow z Rady z którymi będziesz się dzisiaj kłócić.
Masz pół godziny.
Użyj twój czas mądrze.
ZgóbiłMózg:
[Deskrypcja Zdjęcia: bardzo powiększone zdjęcie twarzy Klunk, tak że widoczne są tylko jej oczy i pysk. Jej oczy są rozszerzone, patrzy się prosto w kamerę. Obraz jest nieco zamazany na krawędziach.]
kot
Bootyyyshaker9000:
Przekonał mnie
>>Radza Donów<<
Bootyyyshaker9000:
Wypuśćiłem twojego brata @MaMózg
Miał świetny argument
Mistrz w manipulacji
MaMózg:
Powiedział jedno słowo
Bootyyyshaker9000:
Świetny argument
@Mądrala czy jesteś wolny? Jeszcze nam nie opowiadłesz o twoim ulubionym dinozaurze lub grzyba i jestem ciekawy
MaMózg:
Nie dręcz go! Prawdopodobnie jest zajęty naprawianiem tostera.
Bootyyyshaker9000:
@Mądrala
@Mądrala
Dinozaur?
MaMózg:
Naprawdę?
Mądrala:
Nie mam czasu rozmawiać, sorki
Muszę chłopakom naprawiać rzeczy
Bootyyyshaker9000:
Ciągle jesteś zajęty nudnymi rzeczami jak naprawianie tosterów
Wszyscy wiemy, że naprawiliśmy toster, zanim nauczyliśmy się chodzić
MaMózg:
Nie chcę się wytrącać w nie swoje sprawy, ale Fiolet ma rację. Zauważyłem że twoi braci byli trochę… dokuczliwi jak ci pytali o naprawianiu tego tostera?
Nic nie szkodzi jak nie chcesz o tym rozmawiać, ale wyglądało że byli trochę insensytywni gdy spędzałeś taki długi czas w pomaganiu nam z programowaniem tego czatu
Bootyyyshaker9000:
Czy ty w ogóle dostajesz czas na twoje własne sprawy??
Mądrala:
Wszystko jest okej.
Po prostu nie byłem wystarczająco szybki w naprawach tego dnia. Moi bracia byli sfrustrowani tylko dlatego, że zawsze mam dla nich rozwiązanie i tak właśnie jest.
@Bootyyyshaker9000 Jestem zbyt zajęty utrzymywaniem nory w porządku i robieniem własnych rzeczy
MaMózg:
Moi bracia szanują moje życzenie, gdy coś zepsują to przyjdą do mnie po pomoc ale to nie konieczność.
Rozumią że mam swoje małe projekty w którymi często przesadzam.
Nie chciałem, żeby to zabrzmiało krytycznie w stosunku do twoich braci! Chciałem tylko podzielić się swoją perspektywą :)
Bootyyyshaker9000:
Twoi bracia mogą się odpierdolić
Pomposity przestań naprawiać rzeczy dla nich
To nie twój obowiązek żeby zawsze mieć odpowiedź, i nie powinieneś zawracać sobie głowy zmianą planu zajęć, żeby poprawić sytuację wtedy, gdy uznają to za najwygodniejsze
Urządzenie kuchenne są takie… prymitywne. W twoim miejscu bym oszalał
Mądrala:
Na prawdę wszystko jest okej. Moja odpowiedzialność jest naprawianie ich problemy, i to tyle.
Trzeba używać ten mózg na coś produktywnego
Muszę wrócić do pracy
MaMózg:
O.
Nie powinniśmy wtrącać się w twoje osobiste sprawy, rozumię
Bootyyyshaker9000:
Ja nie
MaMózg:
Spodziewałem się.
Bootyyyshaker9000:
Przestałem naprawiać rzeczy dla moich bracia i wiesz co się stało? Nauczyli się być ostrożni. I nigdy żaden z nich nie marudził do mnie że jestem ‚za wolny’ w moich naprawach, albo ��e czegoś nie wiem.
Twoi bracia brzmią jak dupki.
MaMózg:
Fiolet! Wystarczy!
Mądrala:
Wolałbym o tym nie rozmawiać.
Zmieńmy temat
Bootyyyshaker9000:
Nie
MaMózg:
Tak.
Ulubiony dinozaur?
Mądrala:
Stegozaur. Są proste, ale fascynujące.
MaMózg:
Kocham stegozaury! Mam kilka faktów o nich!
Mądrala:
Porównajmy notatki
Powinienem mieć czas na to, to jest ważne
Bootyyyshaker9000:
Dinozaury zawsze są ważne, przyjacielu
Yo, this is sick!
#tmnt#tmnt asks#tmnt fanfiction#tmnt fanfic#asks and replies#too many turtles#this is cranked my dude#if anyone wants any other language translations do let me know out of curiosity#this has got me curious
9 notes
·
View notes
Text
Zazdroszczę każdemu kto ma spoko przyjaciół w klasie ja mam taką dziewczynę która jest kurwa ideałem waży 35kg jak i nie mniej z wzrostem 155 blada dlugie blond włosy niebieskie oczy i to jest kurwa moja przyjaciółka a ja jestem jej przeckwietsnydm dosłownie na tiktoku pokazywały mi się filmiku chłopaków że spotykają się z fajną dziewczyna czy coś takiego a nagle ich gruba przyjaciółka i kurwa Tak się czuje ona ta idealna co lubi ja każdy chłopak a ja ta gruba przyjaciółka (mam nadzieję że wiecie mi o co chodzi) ostatnio na polskim gadaliśmy z klasa o czymś i nagle o jakiś autach i ona powiedziała że w przyszłości chciała by mieć tesle a mi się w chuj nie podobają auta elektryczne to jej powiedziałam że tesle są brzydkie a ona mi Tak "sama jesteś brzhdka" i się odwróciła kurwa jak mi wyskoczy najmniejszy Pryszcz od razu mi mówi jakbym nie czuła nie widziała MIALAM dosłownie malutkiego Pruszcza na nosie ledwo ja to widziałam a ona mi powiedziała i kurwa tylko mi mówi że przytylam mam lryszdze albo że jestem brzydka naszcescjs za rok u mnie jest coś takiego że w 7 idzie się do dwujęzyczne i normalne klasy i rozbijają się wszystkie 6 i mam nadzieję że z nią kurwa nie będę w klasie już nie wytrzymuje
2 notes
·
View notes
Text
Witam Wszystkich.
Dawno mnie nie było. Miałam życie do istnienia, ale nie ważne. Tym razem wstawiam coś co nie jest związane z Toilet Bond Hanako-kun a z innym dziełem, The Amazing Digital Circus !!!! Ktoś to zna ? ....
To moja oc stworzona przeze mnie z zainspirowanym strojem z fanartu innej oc, który widziałam.
Ma na imię Mimei (czyt. Majmi). Ma 23-24 lata. Brązowe włosy tak ciemne, że wyglądają jak czarne jeśli się nie przyjrzysz. Ma je związane w dwa niskie kucyki z tyłu głowy.
Jej oczy są czarno-białe i wyglądają jak plansza od warcabów czy szachów.
Strój Mimei składa się z białego podkoszulka w czarne paski, na to niebieski żakiet z krótkim rękawem i niebieski szal. Oczywiście czarne ogrodniczki ze złotymi guzikami. Niebieskie buty jak i beret. Jak widać Mimei ma maskę podobną do Gangle. Można ją ściągnąć ukazując twarz Mimei, która zwykle jest trzymana przez tą maskę(funkcja jest podobna do komediowej maski Gangle tyle, że ta Mimei jest wytrzymała. Na policzkach Mimei jak i maski są magnesy by się trzymało).
Na początku chciałam by Mimei miała ciemniejszą karnację dla różnorodności, ale biorąc pod uwagę, że wzoruję ją na sobie a jestem blada jak duch to z tego zrezygnowałam. Mimei nie jest tak biała jak Pomni, ale ma bardzo blady kremowy odcień skóry.
Jak można się domyślić z imienia i wyglądu Mimei to mim. One są nieme. Moja oc również. To znaczy ... słychać kiedy kaszlnie (czasem kichnie) lub mlaska jedzeniem, ale nie mówi nic. Nie śpiewa, nie wypowiada się. Ma wewnętrzny głos jak każdy. Kiedy myśli słyszy swój "głos", ale to tylko ona ponieważ nikt nie wie jak czytać w myślach Mimei.
Myślę nad daniem jej breloczka z dzwoneczkiem na szyję by inni mogli słyszeć kiedy podchodzi lub wiedzieli gdzie jest. Noszę taki breloczek jako naszyjnik, więc wiem, że da się przyciąć brelok przeznaczony dla kluczy do łańczuszka naszyjnika.
PS. Na jakiś czas przerywam jakimkolwiek działalność związaną z Toilet Bond Hanako-kun z powodu braku nowości i takich tam. Dlatego na razie nie będę robić żadnych zdjęć z tym związanym.
2 notes
·
View notes
Text
jestem jebana ulana kurwa ktorej nikt nie chce. czemu nie moge byc jak ta dziewczyna ktora sie mu podoba? szczupla piekna figura, dlugie palce, niebieskie oczy? a ja kurwa co grubaska z malymi rekoma zielonymi oczami i gruba oblesna figura. zapierdole sie jak oni beda razem.
jestem okropna swinka ktora ciagle wpierdala.
#bede motylkiem#nie bede jesc#nie chce mi się żyć#nienawidze swojego ciała#nie chce być gruba#nie będę jeść#nie chce żyć#nie jedz#nie jestem idealna#nienawidze siebie#zabije sie
3 notes
·
View notes
Text
Co mi w duszy gra?
Hej przybyszu! Dotarłeś do mej otchłani. Rozsiądź się wygodnie i przeczytaj co chcesz (zwróć uwagę, bo niektóre mogą być seriami, a nie one-shotami!). Ale, ale, o co tu właściwie chodzi? Będę publikować na tym blogu moje opowiadania. Raczej będą to krótkie serie bądź one-shoty, o różnej tematyce. Od fantastyki, przez jakieś romanse i fluffy, czasem może coś mrocznego i krwawego, chociaż jestem słaba w te klocki :< Postacie, których głównie będę używać to: - Satoru - czarnowłosy, niebieskie oczy i piegi. Rozważny, spokojny i mądry. - Nyles - różowe włosy, zielone oczy. Wesoły, przyjacielski, lojalny. - Ling - siwe, kręcone włosy, szare oczy. Inteligentny, zadziorny oraz bardzo odważny. + postaci poboczne jakieś npc xD Czasami będę też wstawiać opowiadania z uniwersum wojowników (Seria "Wojownicy" by Erin Hunter), a głównymi postaciami będą moje kocie ocki: - Mokry - Mokra Blizna/Gwiazda (w zależności od fabuły) - Barwinek - Barwinkowy Podmuch - Barszczyk - Barszczowa Łodyga Z czasem będę dodawać ich refki, a do każdego opowiadania postaram się dodać rysunek! Do zobaczenia w przyszłych postach~
2 notes
·
View notes
Text
Never ending song (Yato x Reader)
Resztę oneshotów z tej i innych serii możesz przeczytać tutaj. Zajrzyj też na moje Ko-fi. Zamówienia można znaleźć tutaj.
Some of these oneshots are already translated into English. You can find them here.
ᴄᴢᴇɢᴏ ᴘᴏᴛʀᴢᴇʙᴀ ʙʏ ꜱɪᴇ̨ ᴢᴍɪᴇɴɪᴄ́? ᴄᴢʏ ᴊᴇꜱᴛ ᴛᴏ ᴡ ᴏɢᴏ́ʟᴇ ᴍᴏᴢ̇ʟɪᴡᴇ, ᴊᴇꜱ́ʟɪ ᴡꜱᴢʏꜱᴄʏ ᴅᴏᴏᴋᴏᴌᴀ ᴍᴏ́ᴡɪᴀ̨, ᴢ̇ᴇ ᴛᴡᴏᴊᴇ ᴘʀᴢᴇᴢɴᴀᴄᴢᴇɴɪᴇ ᴊᴇꜱᴛ ᴢ ɢᴏ́ʀʏ ᴢᴀᴘɪꜱᴀɴᴇ? ᴊᴀᴋ ᴡʏᴍᴀᴢᴀᴄ́ ʟᴀᴛᴀ ᴏᴋʀᴜᴄɪᴇɴ́ꜱᴛᴡ, ᴋᴛᴏ́ʀᴇ ꜱɪᴇ̨ ᴜᴄᴢʏɴɪᴌᴏ? ᴛᴇ ᴘʏᴛᴀɴɪᴀ ᴋᴏᴌᴀᴄᴢᴀ̨ ᴡ ɢᴌᴏᴡɪᴇ ʏᴀʙᴏᴋᴜ ɪ [ʀᴇᴀᴅᴇʀ]. ᴏʙʏᴅᴡᴏᴊᴇ ᴢɴᴀᴊᴅᴜᴊᴀ̨ ꜱᴡᴏᴊᴇ ᴡᴌᴀꜱɴᴇ ᴏᴅᴘᴏᴡɪᴇᴅᴢɪ.
Czerń nocy spowiła zaścielone trupami pole. [Reader] miała wrażenie, że spogląda na żałobny całun. Pod nim kryły się zmasakrowane twarze ojców, matek, córek, synów, braci i sióstr. Wszyscy patrzyli na siebie pustym wzrokiem. Ich oczy niczym szklane paciorki, które mogłaby nanizać na nitkę. Splecione krwawymi, nieschnącymi strugami krwi. Ziemia nie mogła już stać się bardziej czerwona. Być może dlatego niebieskie oczy Yaboku zdawały się wołać ją z daleka. Odcinały się na tle masakry. Jak niebo przed burzą. Jak błyskawice przecinające horyzont sekundy przed uderzeniem pioruna. Nie był jednak głośny. Jego katana nie wydawała nawet najcichszego dźwięku, zatapiając się w kolejnym ciele.
Ciche jęczenie wydobyło się spod dawno martwego konia. Przygnieciony ciężarem rumaka mężczyzna wykrwawiał się w powolnym tempie. Pochylając się nad nim, w jego wzroku odnalazła jedynie bezbrzeżne przerażenie. Kimono wyglądało na podarte i postrzępione jeszcze przed walką. Odcięta ręka wciąż trzymała zaciśnięte w niej grabie. Musiał należeć do jednego z panów, którzy tę wojnę rozpętali. Nieważne, po której stronie konfliktu stał, skończyłby tak samo.
— Jesteś — rzężący świst próbował przedostać się przez usta — shinigami? — spytał, drżąc.
— Nie, ale śmierć to najlepsze, co mogę ci zaoferować — odparła bogini.
Mężczyzna nieznacznie kiwnął głową.
[Reader] nie musiała wzywać swoich shinki. Prawie nigdy nie wracały do swoich ludzkich postaci. Nie w chwilach, gdy wiedziały, że będą pracować od nocy aż po świt. Co przez ostatnich kilkadziesiąt lat zdarzało się niezwykle często.
Czarne skrzydła zatrzepotały tuż przy jej uchu. Świat na moment zamienił się w chmurę piór. Kruki zabrały się do pracy. Przecięły skórę i wprawnym ruchem dzioba dobrały się do arterii. Głośnym skrzekiem oznajmiły koniec pracy. Zaraz potem zabrały się do zjadania padliny.
Bogini omiotła spojrzeniem pobojowisko. Wszyscy leżący byli już w Yomi. Krwawy siennik, na którym złożyli głowę po raz ostatni. Miała ochotę odwołać shinki. Dlaczego ona musiała się tym zajmować? Czemu musiała patrzeć dzień za dniem na możnowładców walczących o ziemię? Wysłuchiwać modlitw ludzi błagających, by kruki zjadły trupy ich wrogów? Patrzeć, jak rzekomo honorowi samurajowie i córki hańbiące rodziny stają się padliną?
— Ten był mój. — Oczy Yaboku pobłyskiwały niebezpiecznie.
Wpatrywał się w mięso pokryte stadem much.
— Błagał o łaskę — odparła kobieta z wahaniem.
[Reader] dobrze wiedziała, co bóg Klęsk miał na myśli. To nie była sprecyzowana modlitwa, ale nie powinna na nią odpowiadać. Łaska nie leżała w jej gestii.
— Jesteś związana z nieszczęściem tak jak ja. Musisz się z tym pogodzić. — Słowa cięły niczym naostrzona katana, ale były prawdziwe.
Yaboku westchnął i usiadł na skraju masakry. [Reader] poszła za jego przykładem. Oparła głowę na jego ramieniu. Wydawała jej się wyjątkowo ciężka. Jakby natłok myśli rzeczywiście stał się fizycznym ciężarem, który trudno było unieść samemu.
— Wciąż się nad tym zastanawiasz. — Odgarnął kosmyk włosów z jej czoła.
Palce zbrukane krwią pogładziły jej policzek. Mimowolnie wtuliła się w znajomą dłoń.
— Sama już sama nie wiem... Czasem myślę o tym, co by było, gdybyśmy byli kimś innym. Bogami Fortuny albo... po prostu czegoś innego. Szczęśliwszego.
Te rozterki kołatały jej w głowie już od jakiegoś czasu. Patrzenie wciąż na ludzkie krzywdy odbijało się echem w jej umyśle. Nawet jeśli patrzyła na ich szczęśliwe momenty, nigdy nie mogła brać w nich udziału. Nie miała jak się do nich przyczynić. Zazdrościła tym, którzy obdarowywali ludzi przychylnością. Ich festiwale były głośne i radosne. Niczym fajerwerki rozświetlające noc. Ona przyjmowała ludzi w obdartej kapliczce. Zawsze ze złymi intencjami. Nikt dobry nie życzył innym bycia zjedzonym przez kruki.
— Spójrz na mnie.
Yaboku złapał ją delikatnie za podbródek. W jego głosie jednak tkwił cień rozkazu. We wzroku zaś stalowa pewność, że to, co powie, jest prawdą.
— Jesteśmy bogami. Nasze przeznaczenie jest z góry zapisane. Nie ma sensu z nim walczyć. Wystarczy mu się poddać i wykonywać swoją pracę.
[Reader] pokiwała głową. To był bóg, który się nie wahał. Ona też nie powinna.
Kwiaty wiśni tańczyły w chłodnym powietrzu, poruszane przez łagodny wiatr. [Reader] patrzyła na nie, jakby ujrzała je po raz pierwszy. Być może dlatego, że od dawna nie miała czasu naprawdę na nie spojrzeć. Wydawały się jednocześnie bardzo właściwe i tak bardzo nie na miejscu. Z tymi swoimi delikatnymi, białoróżowymi płatkami. Z dumnie powyginanymi, ciemnymi gałęziami. Kontrastowały z tym, co widziała w ciągu ostatnich kilku lat.
Czym właściwie było kilka lat w boskim życiu? Powinny wydawać się niczym. Ulotnym trzepotem motylich skrzydeł. A jednak zdawały się jej ciążyć. Niczym grube, objedzone ludzkim mięsem kruki siadające jej na ramionach. Jej shinki plątały się obok w swoich ludzkich formach. Zdawały się być zdumione własnym ciałami. Czuła ich niepokój. Ich prawdziwe postacie wydawały im się niezwykle obce. Krążyły między drzewami i chłonęły wszystko dookoła, jakby widziały świat na nowo.
Te oczy. Niczym chabry pośród wirażu kwiatów wiśni. Zawsze dostrzegała je już z daleka. Yaboku pośród tego ogrodu wyglądał jak zwiastun wojny. Tej, która nie tak dawno została zakończona jakimś traktatem. [Reader] jednak dobrze wiedziała, że ludzkie rozejmy nie trwają wiecznie. Zawsze przyjdzie ktoś, kto takowy złamie. Prędzej czy później zawsze przegrywają z własną chciwością. Wyciągają broń, dokonują krwawej masakry, po czym się godzą. A ona jak zawsze przychodzi posprzątać ich bałagan.
— Wyglądasz niemrawo. — Yaboku przekrzywił głowę.
— Jestem zmęczona — przyznała.
Złapał ją za dłoń. Jego własna była niewiarygodnie chłodna. Jakby ciepłe promienie słońca nie mogły jej dosięgnąć.
— Twoje imię nie zniknie z dnia na dzień. Możesz odpocząć. — Yaboku pociągnął ją za sobą. — Nie powinnaś się dręczyć.
— Może masz rację. — Pokiwała głową, z wolna ruszając przed siebie.
Nie mogła zapomnieć. Właściwie nie chciała zapomnieć. W trakcie wojny wzywało ją wiele osób. Stosy trupów rosły w takim tempie, że nie nadążała z pozyskiwaniem nowych shinki. Nie dawali rady ich przejeść. A jednak krzyk tej jednej matki zapadł jej w pamięć i palił umysł niczym gorące żelazo. To, co zrobili jej córce żołnierze, nie było możliwe do ubrania w żadne słowa. Dla zmasakrowanej, dygocącej z zimna i przerażenia dziewczynki, śmierć wymierzona przez Yaboku była niczym łaska. Gdy kobieta zrozumiała, co miało miejsce, padła przed kapliczką [Reader]. Niech kruki zjedzą te potwory w ludzkiej skórze — powtarzała w kółko jak mantrę. Bogini odpowiedziała. Żołnierze mieli jednak swoje życie. Własne rodziny pragnące zemsty. Powiadali, że czerwona nić symbolizuje miłość. Głęboko wierzyła, że to nieprawda. To był sznur nienawiści w kolorze krwi. Łączący pokolenia, przechodzący ponad podziałami i zaciskający się na szyjach kolejnych ludzi, gdy kruki wydziobywały ich wnętrzności. Niekończąca się historia.
Hiro popatrzyła na [Reader] badawczo. Zaraz potem skierowała wzrok na Yaboku. Skrzyżowała z nim spojrzenie i odeszła w sobie tylko znanym kierunku. Bogini wiedziała, że shinki za nią nie przepada. Nigdy nie dogadywały się zbyt dobrze. Nora robiła wszystko, by przypodobać się ojcu. Nie miała czasu ani luksusu, jakim było zastanawianie się. Czasem zazdrościła jej tej zdolności. Do wykonywania zadań. Tak po prostu. Bez rozkładania ich słuszności na czynniki.
— Prawie mogę zobaczyć trybiki obracające się w twojej głowie. — Yaboku stuknął ją prosto w czoło. — Taka jest nasza rola i praca. Zostaliśmy stworzeni do przynoszenia ludziom nieszczęść. Też czasem myślę, że chciałbym wywoływać ich radość z innego powodu niż mordowanie...
— Naprawdę? — spytała w niedowierzaniu.
To był pierwszy raz, gdy bóg kiedykolwiek dał po sobie poznać, że coś takiego krąży mu po głowie. Kilkaset lat temu nieustannie nad tym rozpaczała, ale teraz po prostu akceptowała obecny stan rzeczy. Jako coś, czego nie można zmienić. Z rzadka, w czasach największych tragedii, dopadała ją jednak melancholia. Co, gdyby była kimś innym?
— Naprawdę. Jednak lepiej tego po prostu nie roztrząsać.
Pocałunek był słodki. Zupełnie jak zapach dookoła nich. Jak gęsty miód spowijał zmysły. Pozwalał zapomnieć. Przynajmniej przez chwilę. Znajome wargi, w kąciku których wciąż kryła się reszta zaschniętej krwi. Czarne włosy, w które z taką łatwością mogła wpleść palce. Niebieskie oczy, w których tak łatwo było utonąć. Wystarczyło tylko zrobić krok.
Yaboku przewrócił się na drugi bok. Rozejrzał się po małej chatce. W delikatnym świetle dało się rozpoznać kontury. Nie żeby poza futonem cokolwiek w niej było. Nie miał zbyt wiele materialnych przedmiotów. Z zewnątrz dotarło do niego ciche krakanie. Zapewne shinki [Reader] wracały zmęczone swoimi zadaniami.
Przyjrzał się swoim dłoniom. W mdłym świetle wydawały się niemal krwiste. Jakby posoka, którą zmył wczoraj, wcale z nich nie zeszła. Był do tego przyzwyczajony. Do drobinek pod paznokciami. Do nieustannego trybu czuwania. Do bezrefleksyjnego ścinania głów. Tymczasem teraz cień na ścianie przypominał ludzkie sylwetki. Szuranie dobiegające spod podłogi zdawało się szeptać. Jego własne ciało wydawało się nie należeć do niego.
Potarł powieki z całych sił. Byle odgonić dziwne uczucie sennych mar kryjących się pod nimi.
[Reader] wciąż spała. Oddychała miarowo. Blask wschodzącego słońca delikatnie rozjaśniał jej oblicze. Odruchowo wtuliła się w jego klatkę piersiową, co przyjął z dozą ulgi. Wyglądało na to, że śniła spokojnie. W przeciwieństwie do niego.
Yaboku po raz pierwszy w życiu czuł strach. Był rozdarty. Nigdy wcześniej nie miał poczucia, że to, co robi, jest niewłaściwe. Przeżył setki lat swoim monotonnym życiem, pogodzony z przeznaczeniem. Teraz jednak w jego głowie kotłowała się myśl, że wcale nie musi tak być. Dojrzewała w nim przez ostatnich kilka lat. Tylko po to, by zacząć kwestionować wszystko. Słuszność nauk ojca, rad Hiro i jego własnych decyzji. Niczym wschodzące nad horyzontem słońce. Na granicy, jeszcze chowające swoją głowę, ale ukazujące pierwsze promienie, nie dając się zignorować.
Chciał więcej. Pragnął czegoś lepszego. Dlaczego niby nie zasługiwał na przynoszenie ludziom radości? Czemu zawsze musiał oglądać ich tylko i wyłącznie w najgorszych momentach życia? Nie wiedział, czy to kolejna już wielka wojna przywiodła go do tych pytań. To, czego jednak był pewien, to niechęć do stanu zawieszenia. Musiał coś z tym zrobić. Podjąć jakąś decyzję. Czy dałby radę się zmienić? Czy w ogóle jest to możliwe?
Był prawie pewny, że już chwyta się odpowiedzi na własne pytania, ale kilka dni temu zamordował cały klan Ma. Jeśli nawet shinki, które powinny być czystymi duszami, nie mogą uniknąć skażenia, to jaką szansę mieli ludzie? Czy są z natury skazani na bycie złymi istotami? Skoro jeden z Siedmiu Bogów Fortuny potrzebował jego pomocy, choć zajmuje się szczęściem, to czy to w ogóle miało sens? Może nawet na końcu takiej drogi czekałoby go jedynie rozczarowanie.
— Coś knujesz — zaspany głos [Reader] dobiegł go jakby z opóźnieniem.
— Skąd to przekonanie? — spytał.
— Znam to spojrzenie, Yaboku. Wyglądasz, jakbyś walczył, ale nikogo tu nie ma, więc pewnie walczysz sam ze sobą — skwitowała bogini.
Tak właśnie było. Czy jednak ta bitwa powinna ujrzeć światło dnia? Czy powinien jej powiedzieć? Wahał się jeszcze przez chwilę.
— Muszę zniknąć na jakiś czas. — Waga tych słów dotarła do niego dobitnie dopiero po tym, jak je wypowiedział.
— Co dokładnie przez to rozumiesz? — [Reader] podniosła się na futonie. — To ma jakiś związek z Bishamonten? Przecież wiesz dobrze, że to nie twoja wina. Wykonałeś to, o co poprosił cię Kazuma. To był twój obowiązek.
— Muszę przemyśleć kilka spraw... Ojciec nie może wiedzieć, gdzie będę — zakończył niemrawo.
— Yaboku, taka jest nasza rola. To do ciebie niepodobne, żeby nad tym rozważać i...
Bóg posłał jej błagalne spojrzenie, pod wpływem którego umilkła.
— Proszę, nie mów mu, kiedy zniknę. Przynajmniej przez jakiś czas.
Wiedział, że jeśli ojciec zacznie go szukać, ona będzie jedną z pierwszych osób, do których się zwróci. Jako jedna z niewielu miała szansę szybko go znaleźć.
— Obiecujesz, że znowu się spotkamy? — spytała [Reader] niepewnie.
Nigdy, w ciągu kilkuset lat, nie miała miejsca taka sytuacja. Nigdy nie rozstawali się na zbyt długo. Nigdy nie rozstawali się z myślą, że to właśnie robią. Zawsze jakoś do siebie wracali. Nie potrzebowali planować spotkań. Nieuniknione było przebywanie na tyle blisko i często, że nawet nie przychodziło im to do głowy.
Bogini gorączkowo zaczęła szukać czegoś w swoim kimonie.
— Masz. — Wcisnęła mu do ręki drobną monetę.
Pięć jenów odbiło się słabym blaskiem w świetle brzasku. Była to marna stawka, ale życzenie było życzeniem. Dlatego, próbując opanować łamiący się głos, powiedział:
— Twoje modlitwa została wysłuchana.
— Więc to tu się chowałeś, Yaboku. — Nawet po kilkudziesięciu latach wciąż poznałby ten głos.
Kofuku chciała coś powiedzieć, ale Daikoku wymamrotał coś niezwykle poważnym tonem i posłusznie zostawili go z [Reader]. Z chatki dobiegał zapach świeżo ugotowanego bulionu. Pewnie zjedzą ramen. Przyjemnie łagodne kluski w towarzystwie dodatków. Pobrzękiwanie misek zaczęło się zlewać ze śmiechem. Światło na górnym piętrze zgasło. Hiyori zapewne skończyła już uczyć Yukine. Wnętrze wabiło ciepłem. Jak przyjemny, rozgrzany piecyk pośród wieczornego mroku. Jesienny chłód dawał się we znaki. Resztki szarobrunatnych liści drżały na drzewach zupełnie jak bóg. Okrył się szczelnie chustą z nadzieją zatrzymania ciepła jeszcze przez chwilę.
— Yato. Nazywam się Yato — poprawił ją. — Nie jestem już...
— Tak, wiem. Przyszłam tu tylko i wyłącznie dlatego, żeby cię ostrzec. Hiro cię szuka.
Nie były to dobre wieści. Jeśli szukała go nora, to zapewne ojciec również. Nie wiedział, co się z nim działo, ale miał nadzieję pozostać poza jego zasięgiem. Miał teraz nowe życie i nową rodzinę. Tę, którą wybrał sobie sam. Dla niego nie było w niej miejsca.
— Dziękuję — odparł lakonicznie. — Nie musisz się martwić, dam sobie radę.
— Właśnie widzę. Miałeś odejść na chwilę, a tymczasem zbudowałeś sobie całkiem nowe życie. — [Reader] wskazała głową w stronę chatki.
Słowa niosły gorycz i wyrzut. Pozostawiały obrzydliwy posmak, choć to nie on je wypowiadał. Nie czuł się dobrze z tym, co zrobił. Zostawił ją samą. Choć się na to zgodziła, kilkadziesiąt lat bez odzewu nie było w porządku. Nie mógł jednak do niej dotrzeć, nie narażając się na bycie odkrytym przez ojca. A może też nie chciał? Powstrzymywała go niepewność, jak zareaguje na jego decyzję. Potem zaś wszystko potoczyło się w innym, lepszym dla niego kierunku. Wcale już nie miał ochoty zawracać.
— Jestem teraz bóstwem szczęścia. — Wskazał na siebie palcem.
Jego chropowate od pracy dłonie i śmierdzące potem dresy dowodziły, że zrobił coś ze sobą. Zapracował na to, co ma. Nawet jeśli nie było to wiele. Nie miał w końcu jeszcze własnej kapliczki, miał jednak coś równie ważnego. Dach nad głową i ludzi, którym na nim zależało.
— Nie bądź śmieszny! — rzuciła [Reader] ze złością. — Byłeś i zawsze będziesz związany z nieszczęściem. Sam mi to mówiłeś. Dlaczego nie możesz po prostu zaakceptować tego, że nasz los jest z góry zapisany?
Korony drzew ugięły się pod naporem silnego wiatru. Dawniej zaraz po tym nadszedłby kruczy skrzek. Bóg wiedział jednak, że [Reader] nigdzie nie ruszała się bez swoich shinki. Nie sądził, by wiele się w tej kwestii zmieniło. Mogło to znaczyć, że wcale ich już nie miała. To nigdy nie wróżyło dobrze. Wiedział, w jakich sytuacjach zwykle tak się dzieje. Liczba jej wyznawców zapewne spadła. Obecnie, w czasach względnego pokoju, mało kto życzył sobie tak konkretnego bezczeszczenia zwłok, jakim było zjedzenie truchła przez kruki. To zaś mogło oznaczać tylko jedno. To, czego on sam najbardziej się bał i od czego tak rozpaczliwie próbował uciec. Zniknięcie. Zostanie wymazanym już na zawsze. Zapomnienie. Śmierć.
— Myliłem się. Jesteśmy bogami. To my ustalamy, co jest właściwe. Dlatego mogę wybrać swoją własną ścieżkę.
Ścisnął w kieszeni stare, wysłużone pięć jenów. Ciągle mówił sobie, że nie może nimi zapłacić, bo obecne monety wyglądały inaczej. Gdzieś w głębi serca jednak wiedział, że to nie jest jedyny powód. Nosił je cały czas przy sobie. Jako przypomnienie tego życia, które pozostawił za sobą.
Wyciągnął rękę z kieszeni. Wcisnął pięć jenów w dłoń [Reader], po czym ją zamknął. Nie wiedział do końca, po co to robi. Może chciał w ten sposób przekazać jej tę część siebie, która pchnęła go do zmiany. Przecież dawno, dawno temu, też ją w sobie miała. Zanim zabiła ją ludzka złość, lata chciwości, zazdrość i morze przelanej krwi.
— Yatooo! — Do jego uszu dobiegł głos Hiyori. — Jest potwornie zimno. Wchodź do środka. Wszyscy na ciebie czekają. — Wybiegła przed chatkę, by zaprosić go na kolację.
Gdy się odwrócił, [Reader] już tam nie było.
#yato x reader#noragami x reader#yaboku#oneshot x reader#iki hiyori#bishamon#kazuma#conan gray songs
2 notes
·
View notes
Text
Znowu siedzi sama, skulona,w myślach stłumiona. Ma dość - mowią jej oczy, lecz ona wciąż po świecie kroczy. Ma dobre serce, lecz poranione ręce. Z jej ust wychodzą piękne słowa, lecz ludziom nie pomoże nawet najpiękniejsza mowa. Zawsze chciała mieć oczy niebieskie, i też życie królewskie. Nie dostała nic, a w ręku trzymała idealnego życia szkic. Mogła tylko marzyć, żeby nic złego miało się nie wydarzyć. Pewnego razu, podeszła do lustra, i spojrzała na swoje smutne usta. Były poranione, przez życie zraniona Wiecie jak historia kończy się ta? Ta dziewczyna to ja.
#depresjon#myśli samobojcze#nie chce żyć#smutny cytat#ciecie się#samookaleczanie#śmierć#chce zniknąć#psychiatryk#cytaty#nie mam siły#jestem do niczego#nie chce cierpieć#nie chce tu być#nie daje rady#nie chce mi się żyć#nienawidzę życia#notatki samobójcy#mam dosyć#myśli depresyjne#zabij mnie#mam dość#chce umrzeć#uśmiech przez łzy
20 notes
·
View notes
Text
^^^also on AO3
CW: POLISH FIC!!!
wc: 1012
. * ✦ . ⁺ .⁺ ˚ . * ✦ . ⁺ .⁺ ˚. * ✦ . ⁺ .⁺ ˚. * ✦ . ⁺ .⁺ ˚. * ✦ . ⁺ .⁺ ˚
Sandomierskie powietrze wypełniała pewna… pustka. Odkąd zaczęło się lato słońce grzało niemiłosiernie a chmury, a właściwie ich brak, nie dawały chwili wytchnienia. Ludzie ubrani w żonobijki i krótkie spódnice pomykali szybko przez rynek oraz pobliskie uliczki w pogoni za swoim sprawami. Między nimi równie zwinnie i z gracją przejeżdżał Mateusz, Ojciec Mateusz, proboszcz tutejszej parafii.
Nawet będąc niewierząca, pocztą pantoflową słyszałaś o jego wielkich osiągnięciach anty-kryminalnych. Siedząc pewnego razu w kawiarni miałaś okazję zauważyć jak wita się z parafianami siedzącymi niedaleko ciebie jadąc, niewątpliwie na komendę. “Szczęść Boże!” Odpowiedział ks. Mateusz któremuś tam z uczęszczających w mszach.
Piękny poranek, który próbowałaś spędzić w swoim własnym towarzystwie zmienił się w początek jednej z twoich pomniejszych obsesji. Odjeżdżając Mateusz rzucił w twoją stronę okiem, uśmiechając się pod nosem.
“Co ksiądz myśli jak widzi piękną, młodą kobietę? Dziękuję Bogu za stworzenie takiego piękna.”
Natalia sumiennie pracowała nad przygotowaniem gołąbków gdy nagle do kuchni wpadł Mateusz, cały w skowronkach. “O wilku mowa!” Powiedziała Natalia układając jeden z ostatnich gołąbków do formy żaroodpornej a następnie wkładając ją do pieca. “Ksiądz znowu się gdzieś… no, przepraszam. Szlaja!” Jak zwykle nonszalancko, Mateusz odpowiedział. “Przepraszam Pani Natalio, ale Aspirant Nocul poprosił mnie o drobną pomoc… sama Pani zresztą rozumie.”
Natalia przewróciła oczami. “Ksiądz się cieszy, że nie musiałam tym razem odgrzewać.” Powiedziała. “Jeszcze raz, proszę mi wybaczyć.”
Modus operandi osoby zauroczonej księdzem jest zazwyczaj taki sam. Zacząć chodzić do kościoła w którym naucza owy ksiądz, poprzyglądać się mu, może zacząć chodzić do konfesjonału, licząc na cud i w końcu poddać się. Księża są nieugięci a polscy? Szczególnie.
Najbardziej nierozsądny crush jak żartobliwie zaczęli nazywać go twoi znajomi, oczywiście dopiero po niepowstrzymanym drażnieniu cię, zaczął być przez ciebie zauważany coraz częściej. Chodzenie do kościoła nie było w twoim typie, stalking ci się nie podobał a zwykłe rozmowy były zbyt passé i nie prowadziły do niczego poważnego. Co więc pozostało? Czekanie na jego pierwszy ruch.
Nie było to zbyt efektywne i tak, zajęło mu to chwilę, ale kiedy usiadł obok ciebie gdy spokojnie jadłaś gałkę lodów podczas jednego z tych upalnych dni wiedziałaś, że te tygodnie czekania się opłaciły. Dzisiaj, nie miał na sobie sutanny.
“Mamy dzisiaj piękny dzień prawda?” Powiedział afrontując beznamiętność. Tyle razy wyobrażałaś sobie tą chwilę, jednak nie mogłaś powstrzymać nerwów więc właśnie z nich, tylko przytaknęłaś. “Mhm.” Twoja postura nie zdradzała stresu, który płynął przez twoje żyły.
Pierwsze lody złamane…
Rzadkie chmury przysłaniające lekko niebo, nagle odsunęły się na tyle by zaświecić mu prosto w oczy, które były zwrócone ku tobie. W ułamku sekundy jego niebieskie tęczówki zaczęły mienić się blaskiem, który porównywalny był do chusty Matki Boskiej. Zbezczeszczony symbol, który nigdy już nie kojarzył ci się z jego zamierzonym znaczeniem, szybko rozpuścił się w twym umyśle gdy Mateusz… ksiądz Mateusz ponownie zaczął mówić, nakładając okulary przeciwsłoneczne.
“Pani jest stąd?” Tym razem odpowiedziałaś pełnym zdaniem. Smalltalk nie był twoją mocną stroną więc błagałaś kogokolwiek kto słuchał by Mateusz był dobry w prowadzeniu konwersacji. “Nie, nie. Podejrzewam, że ksiądz też?” Pauza, niezręczna cisza. “A skąd Pani to…?” Zaśmiałaś się pokazując ręką na jego koloratkę. “Chyba nie pracuje ksiądz w swoim rodzinnym mieście?” Rozmowa prowadziła do nikąd, ale jak na pierwszy raz… Jego piękny baryton wybrzmiał w kaskadzie śmiechu. “Tak, tak… rzeczywiście.”
Następne kilka razy to ty przysiadałaś się do niego. Czy to na publicznych ławkach czy w kawiarni, która kojarzyła ci się teraz tylko z nim i oczami tak czystymi jak sam Jezus Chrystus. Na każdej randce na jakiej byłaś przyłapywałaś swoich absztyfikantów na patrzeniu się w twój dekolt. Mateusz albo krył się wyjątkowo dobrze, albo był trenowany jak pies w swoim seminarium bo wola jego była żelazna.
Twoje ubrania nie były wyjątkowo skromne ale świecić tym czym oddychasz też nie miałaś zamiaru. Jednak… gdy wiedziałaś, że tego dnia Mateusz dosiada się do twojego stolika, ubierałaś bluzki z większym dekoltem, jakby nęcąc go i namawiając do złego. Jego stoicka natura nie dawała za wygraną.
Twój ulubiony ksiądz wiedział jednak doskonale co robisz.
Mateusz nie miał komu się wygadać. Po skończeniu czterdziestki myślał, że skończą się jego problemy z parafiankami zakochującymi się w nim. Po części miał rację, w końcu nie byłaś jego parafianką. Tak jak to było z innymi, proboszcz układał sobie w głowie jak delikatnie cię odsunąć. Z każdym dniem jednak, perspektywa odrzucenia cię stawała się coraz bardziej dusząca a powiedzenie ci ‘nie’, wydawało się grzechem. Ciężkim grzechem.
“Boże dopomóż mi.” Po cichu powiedział. “Daj mi siłę bym nie dał się..” Jej. “...na pokuszenie.” Błagalnym szeptem dodał. Obrazy twojego uśmiechu, twoich oczu i twoich… błysnęły w jego umyśle. Z każdym wypowiedzianym słowem do Boga, jego myśli kierowały się w twą stronę. “Piękna kusicielko…” Wydukał szeptem do nikogo szczególnie.
Śmiech wypełnił kuchnię. “Hahah… a może…” powiedział Mateusz. “Przyszłabyś do mnie na mszę?” Twoja ręka zawędrowała na twój goły dekolt udając urażenie. Kusicielka. “A więc to tak? Cały ten czas to była zagrywka żebyś dostawał więcej na tacę?” Chwila ciszy następująca po tym oświadczeniu została zamieniona w gromki śmiech, który próbowaliście powstrzymać, z uwagi na późną godzinę. “Nie, nie. To nie tak.” Powiedział kładąc swoją dłoń na twoją.
Chłodne nocne powietrze wpadające przez okno nie zdołało ochłodzić atmosfery. Pokój nagle zrobił się wyjątkowo gorący. To, że twoja twarz była czerwona było pewne natomiast to, że twarz Mateusza płonęła jak dorodne buraki było sympatycznym zdziwieniem. Świeże kwiaty, które stały na stole w ornamentalnym wazoniku nagle stały się wyjątkowo ciekawe. Niczym sroka w gnat, wpatrywaliście się w nie. Przełknęłaś ślinę.
“Śliczne te goździki.” Powiedziałaś pozostawiając swoją rękę na jego własnej. “Prawie tak śliczne jak…” Zamilknął. Odetchnął.
Cisza.
“Wyrecytowałbym Ci poemat.” Roześmiałaś się. “Naprawdę! Niestety… Nie mam już dwudziestu lat.” Ścisnęłaś jego dłoń. “Przyznaję, że… nie mogę przestać o tobie myśleć.” Zaschło ci w gardle i pokiwałaś głową by mówił dalej. “Próbowałem przestać, próbowałem błagać Boga o wybaczenie, ale…”
Puścił twoją rękę i położył dłonie na twoich gorących policzkach. “Ale… myśl, że mógłbym chodzić do naszej kawiarni bez ciebie, brzmi jak najgorsze tortury.” Uśmiechnęłaś się kładąc na jego dłoniach swoje. “Wielkie wody nie ugaszą miłości, a strumienie nie zaleją jej.” Otworzył szerzej oczy. “Nie powstrzymasz tego księże proboszczu…”
“W końcu.. ludzkim jest błądzić.”
. * ✦ . ⁺ .⁺ ˚ . * ✦ . ⁺ .⁺ ˚. * ✦ . ⁺ .⁺ ˚. * ✦ . ⁺ .⁺ ˚. * ✦ . ⁺ .⁺ ˚
masterlist
#x reader#writing#fluff#ojciec mateusz#artur żmijewski#Mateusz Żmigrodzki#Mateusz Żmigrodzki x reader#mateusz żmigrodzki x ty#priest x reader#priest
4 notes
·
View notes
Text
17/07/24
Nieskazitelnie niebieskie oczy
#ból życia#moje życie#życie#cierpienieduszy#smutne życie#życie to żart#zraniona dusza#moje przemyślenia#cierpienie#moje myśli
2 notes
·
View notes