Tumgik
#ma po tofu
johnnyprimecc · 2 months
Text
Mission Chinese
First, check out my Ride & Review video HERE: This was easily one of the best Szechaun means I’ve ever had. I think my favorites were the thrice cooked bacon, lamb ribs, beef cheek, wings and the dry pot pastrami, but the mapo tofu was one for the ages. Wait… was that everything? I can’t wait to go back! MISSION CHINESE 43 Mott St New York, NY 10013
0 notes
cursedcorpse · 1 year
Text
Tumblr media
My drunk meal china mama express
1 note · View note
xshu · 6 months
Text
Take-Out
Kin Wah Chop Suey. Fish and Choi Summ with Rice L & R Drive Inn. Mini Ma-Po Tofu with Rice Chili “Bowl” (Side View) Chili “Bowl” (Top View, Mixed) Closer than Zippy’s, good, Zippy’s vegetarian chili still favorite. Several meals. 🙂 Be safe, eat good. The Mouse Lahaina/Maui Strong
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
skinnyr4t · 4 months
Text
︶⏝✧⏝︶⏝♱⏝︶⏝♱⏝︶⏝✧⏝︶
Moje safe foods
(zapewne będę aktualizować tą listę z czasem)
➙ ˚ʚ♡ɞ˚warzywa:
• ogórki
• pomidory
• cukinia
• szparagi
• sałata
• brokuły
• rukola
• kukurydza
• kalafior
➙ ˚ʚ♡ɞ˚owoce:
• truskawki
• banany
• jabłka
• winogrona
• borówki
• wiśnie
etc. on top po prostu!!!
➙ ˚ʚ♡ɞ˚dania:
• sałatki z biedronki (ta z gyrosem ma niestety lekko ponad 200 kcal, ale jako omad jest ideolo!)
• jajko + ryż
• białka jajek
• brokuły + kalafior + trochę sera + ryż/makaron konjac
• soczewica + warzywa na patelnie + makaron + przyprawy i + trochę tofu/kurczaka. Może nie jest to mega malutko kaloryczne danie, ale objętościowo jest spore i może mieć od ponad 100 do ok 250 kcal zależy czy dacie kurczaka/tofu i jest syte
• ogórek + ryż
• zupy krem - pomidorowa i dyniowa on top, ogólnie zupy są super, mają malutko kalorii na 100ml
• warzywka zawinięte w papier ryżowy/ spring rolls
• szpinak + makaron konjac + twaróg lekki
• nie jest to tak nisko kaloryczne, ale bardzo lubie zjeść od czasu do czasu tosty z pastą z awokado i białego serka, jakiegoś lekkiego
• owsianki w różnych wariantach ale bez niepotrzebnego cukru, ogólnie fajnie dać sobie na wierzch jogurt proteinowy i jakiś owoc, bardzo sycące są nawet jak mają trochę więcej kcal
• warzywa na patelnie!!!
• szynka zawędzana ta z biedronki (na plasterek ona chyba miała 6kcal?)
• ostatnio vege szynka z pistacjami ta z go vege, na 100 gram ma 109kcal
• pierś z kurczaka
• pizza ze skyru (wychodzi taka jak mały talerz i ma na całość (zależnie co dacie) około 400-450 kcal. Wiem że to sporo jak na safe food, ale na pewno mniej jak na np taką normalną pizzę.
➙ przekąski:
• milky way
• białe kinder bueno
• jogurty proteinowe (te z go active mają chyba po ok 160 kcal na całość (proszę mnie poprawić jakby co😭)i mają przy tym 20g białka więc są naprawdę syte)
• galaretki
• galaretki konjac i musy te w tych dużych opakowaniach np były jagodowe takie fioletowe, takie zielone i pomarańczowe z biedronki
• wafle ryżowe
• niesolony popcorn
➙ picia:
• cola zero ofc
• monster i black zero
• herbata niesłodzona albo słodzona erytrolem
• woda z cytryną
˚ʚ♡ɞ˚ Widziałam jeszcze jakieś przepisy ogólnie na jakimś blogu motylkowym (nie z tumbrla i może ktoś kojarzy czyj to blog, bo niestety nie pamiętam nazwy) więc chętnie wstawie je w innym poście!!!
︶⏝✧⏝︶⏝♱⏝︶⏝♱⏝︶⏝✧⏝︶
78 notes · View notes
Text
Na śniadanie
Najczęściej jem owsianki czy też kaszki manne (Bobovita).
Tumblr media
(nie znałam żadnego innego zdj) tak czy inaczej same płatki owsiane na wodzie w 100g mają około 60 kcal (jeśli nie lubisz samych możesz dodać sobie do nich słodzik (0kcal) lub owoce czy też inne dodatki jakie sobie wymyślisz.
Co do kaszki jest to naprawdę różnie chociaż jedna porcja (około 3 łyżki produktu czyli w przybliżeniu 20g) ma 90 kcal (robisz ją sobie również z wodą a że jest sama w sobie słodka to jeśli nie czujesz takiej potrzeby nie musisz nic do niej dodawać).
Na obiad
Często robię potrawy z makaronem konjac.
Na przykład: zupa z makaronem (koncentrat/kostka rosołowa + makaron k to do 10-15 kcal w całej zupie).
Makaron z jajkiem (do makaronu k dodaje białko jajka (z makaronem około 22 kcal) lub zwykle jajko (około 75 kcal).
Często też robię sałatki (miks sałat + pomidor, kukurydza itp to około 70 kcal) lub pomidor z serkiem wiejskim (poniżej 200 kcal, ma dużo białka itp).
Małe racuchy z nisko kalorycznych przepisów też czasem robię kiedy mam ochotę na słodkie.
Jestem ogromnym fanem ryżu i tofu.
Dlatego często robię jakieś potrawy z tymi dwoma produktami (np. W zeszłym tygodniu robiłam bowle ryżowe czyli koło 50g ryżu (60kcal), trochę warzyw (zależy od preferencji aczkolwiek u mnie wychodzi tak mniej więcej +40 kcal) i tofu (20g to około 25 kcal)
Tumblr media
Na kolację
Jeśli o mnie chodzi to żadko w ogóle taką jem, jeśli jednak to sięgam wtedy po opcje ze śniadania lub produkty wysoko białkowe (skyry, kaszki proteinowe, puddingi, serki wiejskie itp).
Jem wtedy również owoce i warzywa.
Mam nadzieję że pomogłam lub dałam chodź ksztynę inspiracji!!
Dziękuję również osobą które mnie obserwują (200 obs 🫶🫶🫶) i towarzyszą w codziennym życiu w relacji z aną.
28 notes · View notes
traffic-light-eyes · 1 year
Text
Ninjago Chirp Au Masterlist
Introductions
1. Something's coming...
2. Ninja PFP
3. Ninja Friends' Accounts
4. Ninjas' Accounts
Chirps
1. Green
2. My Cake
3. Fi-ya13
4. Ghosted
5. Hate Crime
6. Ma Po Tofu
7. What have they been doing???
8. F2F 2 Tournament
9. True?
10. Nindroid?
11. Music
12. Really?
13. Lemons
14. Lookin' nice
15. Candy!!
16. Summoned
17. Little Guy (part 1)
18. Little Guy (part 2)
19. PFP
20. Oopsie
21. Little Guy (part 3)
22. Little Guy (Final)
23. Catboys (part 1)
24. Catboys (part 2)
25. The Sea
26. Catboys (Final)
27. New Shirts
28. Ao3
29. Baby
30. Age
31. Age (part 2)
32. E-Girl
33. Header
34. Apology
35. Age (part 3)
36. Schmooze
38. :3
39. Moana
40. Reader
41. Cashapp
42. Age (part 4)
43. Prison break
44. Reader (part 2)
45. Gym
46. Gay
47. Creeper? Aw, man
48. Friend (part 1)
49. Hair
50. Murder??
51. Addicted
52. Stale Water
53. Homosapien
54. Falcon
55. Hunger
56. Date night!
57. Anime
58. Bawling
59. Kick
60. Frozen, but cake
61. [Redacted]
62. Teehee
63. Haters
64. Pair
65. Shipping
66. Siblings
67. Living with the Ninja
68. McDonald's
69. McDonald's (part 2)
70. Friend (part 2)
71. Games
72. Die
73. Stabby
74. Twitter
75. Stuffed animal (part 1)
76. Stuffed animal (part 2)
77. Gender
78. Coffee
79. Sleepover (part 1)
80. Sleepover (part 2)
81. Fox
82. Grass
83. Worm
84. Demiboy
85. Pronouns
86. Friend (part 3)
87. Arataki Itto
88. Passenger Princess
89. Crimes
90. Alien
91. Murder
92. Trauma???
93. The Holidays
94. Itchy
Masterlist 2
152 notes · View notes
vivianarxseee · 5 months
Text
16.04.2024 21:25
cześć kochani
tak na szybko podsumowanie ostatnich dwóch/trzech dni.
no co mogę powiedzieć no kurcze binge trzydniowy. może nie jakieś takie giga duże jak to czasem bywały ale jednak no słodyczy sporo zjadłam.
próbuje teraz trochę nad sobą zapanować i po kilku dniach intensywnego myślenia stwierdziłam że chociaż ten tydzień spróbuje lecieć po prostu na niższych limitach. coś tam będę jadła, nie wiem jeszcze dokładnie co ale to się zobaczy.
chciałam zacząć od poniedziałku i po powrocie ze szkoły zapowiadało się dobrze. wróciłam i zrobiłam sobie warzywa na patelnie z passatą pomidorową oraz dodałam do tego trochę makaronu ryżowego i tofu. taki posiłek se stworzyłam bo chciałam wykorzystać otwarte jedzenie żeby nie wyrzucać i tak w sumie wyszło że podzieliłam to na dwie porcje i był to też mój dzisiejszy obiad. no i było spoko, miał to być mój ostatni posiłek, chciałam lecieć z 20h fastem bo tak mi wychodziło że akurat by wybiło tyle do mojego wtorkowego powrotu do domu. jednak kurde dupa w krate wyszła goście przyjechali wtedy zjadłam sporo słodyczy. w niedziele było to samo no i dziś też. jestem zła i jest mi potwornie wstyd + plus dostałam okres pierwszy raz od 4 miesięcy i przez to czuje jeszcze bardziej że zawiodłam. nie wiem szczerze co mam robić już. cały czas myślę o tym jak wyglądam i zawsze wychodzi na to że ja nie chcę wyglądać tak jak teraz wyglądam. chcę być w końcu chuda ale ciągle ciągnie mnie do tego jedzenia. jem i płaczę. nie chcę a to kurwa dalej robie. wróciłam po ośmiu miesiącach do okaleczania się bo tak się karam za to że zjadłam za dużo. mam jebane kody kreskowe na całym ciele i codziennie powstają nowe a ja dalej jem, jem i kurwa jeszcze raz jem. dosłownie nie chcę wychodzić z domu bo wstydzę się tego jak wyglądam no i co robie? dalej wpierdalam. nienawidzę siebie za to kurwa że nie umiem się powstrzymać. chcę skończyć jeść. nienawidzę tego jebanego jedzenia z całego serca ale przy tym kurwa jednak kocham. no nwm już co mam ze sobą zrobić dzisiaj manifestowałam żeby mnie pierdolnął samochód na przejściu ale się nie spełniło nwm może jutro xd.
jeśli chodzi o jutro to babcia ma robić makaron z serem więc zjem go i postaram się na nim zakończyć. kupie cole zero i mam dużo nauki więc może nie będę latać co chwile do kuchni. oby.
do końca tygodnia będę próbowała lecieć na jakichś niskich limitach a potem się zobaczy.
chudego dnia/nocy
trzymajcie się
21 notes · View notes
gaann · 6 months
Text
Tumblr media
麻婆豆腐定食
Dinner on Apr.9th,2024
Ma Po Tofu.
22 notes · View notes
zmediaoutlet · 1 year
Note
Happy Wincest Wednesday! As today is my wedding anniversary, maybe a little low-key anniversary celebration for Sam and Dean?
Dean comes back to the motel room with six pack of beer -- standard -- and a bag of takeout chinese -- standard, and hopefully he actually ordered the ma po tofu even if he was making fun of it, because Sam's seriously been having a craving -- and a tiny, palm-sized teddy bear, which Sam only discovers when Dean says think fast and chucks it at his face, and Sam does catch it but barely, and then holds it in both hands, baffled. It's purple, soft, and wildly cheap. Probably made by the million in China, somewhere. "What the hell," he says.
"C'mon, baby," Dean says, sugary, which makes Sam look back up at him, horrified. "Can't a guy do something nice for his best girl?"
"Uh," Sam says, "no?", but luckily Dean's expression cracks and he grins more naturally. He cracks a beer and then a second, and leans his hip on the table next to Sam's laptop, and Sam looks back down at the bear, wondering if it's -- cursed, or something. Probably not but, then again, Dean calling him his best girl. Something cursed is happening here.
"Had 'em at the register at the Circle K," Dean says. "Along with those, you know, little roses in the crack pipes? Blast from the past. Think it's prom around here, soon, or something."
The bear's got little black bead eyes and a vinyl triangle patch of nose, which has been sewed on crooked. On one foot, Sam sees, there's a red silky heart, which Sam touches with a thumb, and then looks up at his brother.
"Know where we are?" Dean says.
"I would've said Earth, but--" Sam says, and holds up the bear, raising his eyebrows in a way that should get Dean to spill, but Dean's actually waiting for an answer, his mouth still tugged up soft at the corner. Sam drops his hand, holding the bear in his lap, thinking. "Uh, California. Off the 5, Bakersfield, the Pearl Motel--"
"Bakersfield," Dean says, and finally hands Sam his beer. "About... hell, fifteen years ago now. I think that's right."
Fifteen years ago? That was... when Dean was going to hell. Dean with a deal dragging him down, and the darkness roaring up. They did come to Bakersfield, Sam remembers, finally. A hunt, while he was trying to come up with anything that'd fix it, and Dean hadn't been happy exactly but he hadn't been lying anymore and that was something. Sam sets the teddy on his laptop -- it's badly balanced and tips over, ear bonking gently against the spacebar -- and Dean gets his boot between Sam's ankles, swivels the desk chair so Sam's really facing him. Not really smiling anymore but his eyes still soft. "This is where we were when I decided to believe you," Dean says. Sam sits up straight. "Even if you were nuts. I don't know. I just -- believed you. How you wanted to fix it and I thought maybe you could. I don't know if I ever said thank you for that."
"I was wrong," Sam says, a sorry acid curving through his gut, but Dean shakes his head, says, "All's well that ends well, Sammy," and that's a pretty lackadaisical way to dismiss being murdered by demons and destiny but Dean lifts a shoulder, glances around at the motel room where they're safe, alive, together.
"Bakersfield, huh," Sam says. He remembers more, now. A -- ghost, it was. And they burned the bones, and Sam almost got his arm torn off but didn't, and when they got back to that other motel all those years ago --
Dean's grinning at him, now. "Remember?" he says, and Sam does, in growing and delightful detail that somehow hasn't been blotted out by all the years between that night and this one, all the times Dean's spread his legs or Sam's gotten on his knees or the hurried grasping in tight dark corners or how sometimes Dean will look at him and Sam can't, physically, do any other thing but step close and get Dean's face between his palms and lean down, press his lips against where Dean's smiling, because he can't come up with any other way to say what it means -- what it has always meant, even when times bad or were awful or were just -- what they had to be, for them to both get to the next time that could be better.
"I didn't get you anything," Sam says.
Dean tips the teddy back over, so its little red-hearted foot is pointing Sam's way, and then reaches out to clink their beers together. "No big, Sammy," he says, and he's still grinning but his ears are turning that telltale red. "I'm sure you'll think of something."
95 notes · View notes
smokingago · 5 months
Text
Tumblr media
"Filastrocca della Mamma imperfetta"
C’era una mamma, una madre madrona,
la mano a saetta, la voce che tuona.
Più che un bambino voleva un soldato
Ma poi crebbe un hippie tutto arruffato.
C’era una mamma, un po’ mamma e un po’ chioccia,
di libertà ne lasciava una goccia,
le nacque una bimba paracadutista
adesso è una stuntman professionista.
C’era una mamma vegana e pittrice,
viveva di tofu col figlio, felice.
“Quanti bei posti dipingerai?”
Ma invece il suo Adolfo guidò il Terzo Reich.
Filastrocca del figlio perfetto
Scolpito, pensato come un angioletto
Tu lo volevi un po’ simile a te
e invece “sorpresa!” decide da sé.
C’era una mamma, femminista di razza,
mutande bruciate e tette giù in piazza,
ma ebbe una figlia, un clone di Barbie
che va da Intimissimi e spende i miliardi.
C’era una mamma ingessata e ingegnera
sinapsi a quadretti, compita ed austera,
ma il figlio non legge ogni giorno i listini
compila gli oroscopi, descrive destini.
C’era una mamma Bocca di Rosa,
si dice puttana, io dico sciantosa,
il figlio giurò per la castità,
un frate trappista, in povertà.
C’era una mamma, una santa, una suora,
conosce l’amore, ma il piacere lo ignora,
crebbe un bambino, un chierichetto,
fa il pornoattore, un artista del letto.
Filastrocca del figlio perfetto
Scolpito, pensato come un angioletto
Tu lo volevi un po’ simile a te
e invece “sorpresa!” decide da sé.
Filastrocca della mamma imperfetta.
La mamma perfetta un figlio lo accetta.
Enrica Tesio
14 notes · View notes
kasja93 · 1 year
Text
Siemanko!
Tumblr media
Dziś jest dobry dzień. Mimo, że czuje lęk przed poniedziałkową rozmową z niemiecką kasą chorych… Cokolwiek bym nie powiedziała i tak będą przecież mi płacić, ale i tak świruje jakbym nie starała się zajmować czymś innym. Działam na takim autopilocie przez to, że nawet nie pamiętam czy mówiłam wam, że kupiłam letnią kołdrę… Wiem, że mogę to sprawdzić, ale chodzi mi tu o danie przykładu.
Jerry o 23 przyszedł pod kołderkę zaś o 5 rano zaczął biegać po łóżku wokół mnie w „literę U”. Gdy przewróciłam się na bok i zapytałam co tu się odjaniepawla Ruda wskoczyła na łóżko. Zaczął się nagły atak Rudzika czyli nachalne buziaczki. Nakarmiłam uszaki i zaczęłam leżeć patrząc się w sufit. Poczułam się głodna i zjadłam galaretkę.
Tumblr media
Później posprzątałam mieszkanie i pojechałam spotkać się z rodzicami. Posiedziałam, wypiłam herbatkę, zjadłam jeden z siedmiu kawałków skyrnikoszarlotki. Nie zrobiłam zdjęcia bo miałam inne słodkości do sfotografowania. Poznajcie resztę wesołej ferajny:
Tumblr media
Tajson czarna kotka zmienia się w Kota Maurycego z Kota Filemona (pozdrawiam dinozaury, które pamiętają tą dobranockę). Pamiętam jak w wakacje w 2009 roku wzięłam z zoologicznego za darmo małą czarną kulkę, która z miejsca mnie pokochała. Zawsze ze mną spała wtulona w moją szyje. Kochany grzeczny czarnuch. Na początku mówiliśmy do niej Lucy, ale charakter względem innych sprawił, że zaczęliśmy do niej mówić Tajson :) przeraża mnie ilość siwizny w jej ciemnym futrze…
Tumblr media
Zezol(ka) od samego początku miała tak na imię. Wzięliśmy ją w 2011 roku z fundacji jako małą szarą kulkę z pięknymi choć zezowatymi oczami. Była i nadal jestem „strachajłem”. Gaduła i ogromny miziak. O ile Tajson wybrał mnie i raczej nie szuka głasków u innych to Zezol nie przejdzie obok bez miziania. Ale jak przyjdzie ktoś w gości to nie wyjdzie z ukrycia.
Tumblr media
No i naczelny psychopata czyli dwu letni Gryziu. Mały york, absolutnie nie szczeka bez powodu, zawsze chętny na przytulaski i głaski. Straszny zazdrośnik z ADHD co wiecznie chce atencji i zabawy. Maratończyk. Ten dziad potrafi zrobić 15 kilometrów i po pół godzinnej drzemce mieć chęć na kolejny spacer. Na początku miał na imię Cywil, ale jego waleczny duch jako szczeniak i nadmierna chęć gryzienia wszystkiego i wszystkich sprawiła, że już nawet weterynarz na jego widok woła „o Boże! Gryziu przyszedł!” bo faktycznie potrafi dziabnąć choć najczęściej, gdy ma ochotę kogoś ugryźć zaczyna ziewać xD nie gryzie mocno. Bardziej tak by zwrócić na siebie uwagę podczas zabawy. Totalnie nie groźny ale dzielny ;)
Po cieście pojechaliśmy kupić płytki do kuchni oraz ganku. Przy okazji zrobiliśmy tour de budowlany. Rodzice zgłodnieli, więc zabrałam ich na kebaba. Ja nie wzięłam sobie nic. Nie miałam ochoty. Jak wróciłam do domu postanowiłam zjeść to co mi zalegało czyli vege nuggetsy z surówką z wczoraj.
Tumblr media
Jutro chce zrobić coś fajnego na obiad. Tofu, krewetki, makaron, ale nadal spoko kaloryczne. Nie liczę kalorii, nie kładę nic na wagę (chyba, że daje wam przepis). Stram się jeść kiedy mam ochotę i nie będę oszukiwać się, że miałam ochotę na tego kebsa. Jednak czułam, że po prostu mi nie wolno… Za to jednak mogę się już przełamać zjeść bułkę czy żółty ser. Raz na jakiś czas, ale mimo wszystko. Małe kroczki :)
Wiem, że to złe, ale czuje satysfakcję, gdy odmawiam sobie pizzy czy kebaba. Zwłaszcza jak jest ono na wyciągnięcie ręki. Wspominała już tu kiedyś, że mam czasem takie momenty kiedy potrafię jeździć od fast fooda do fast fooda z chęcią zakupu WSZYSTKIEGO z oferty i powstrzymuje się w ostatniej chwili. Nie raz pytacie „czy miewasz napady?”. Teraz rzadko mam fizyczne napady. Te psychiczne zdarzają się dużo częściej. Pragnę wtedy wszystkiego i walczę sama ze sobą by tego nie zrobić. Bo to już nawet nie chodzi o wilczy głód bo zbyt rzadko czuje głód. U mnie wygląda to bardziej jak niekontrolowana chęć powrotu do czasów BED i przyzwyczajenia kiedy mogłam jeść co chciałam, kiedy chciałam i w dowolnej ilości - najczęściej za dużej… jednocześnie tego chce jak niczego innego i boje się, że stracę kontrole za każdym razem, gdy jem.
Tumblr media
Kończę na dziś :) Uszaki już prawie mi na głowę wchodzą (dosłownie) bo czas na ich kolacje. Chyba też posiedzę trochę pod prysznicem. Gorącym prysznicem. Jest mi zimno - jak zawsze, ale dziś pogoda się zmieniła i nagle temperatura wokół zmalała.
36 notes · View notes
chubbybunnytgirl · 1 year
Text
ugh I had one of those days where I didn't have anything to bring to work for lunch, so I just grabbed a handful of shitty nutri-grain bars and ate those...I was soooo hungry though, thankfully I had some leftover ma-po tofu from last night for when I got home!
23 notes · View notes
ross-nekochan · 1 year
Text
Come al solito questo paese mi ruba il tempo, la vita, le parole e la voglia di scrivere. Forse perché non c'è niente da dire eppure come 5 anni fa da una parte avrei così tanto da dire da poter diventare un fiume in piena, ma, appunto, non ho il tempo di ordinare nessuno dei centomila pensieri e metterli per iscritto.
Oggi sono andata a lavorare, in sede. Con divisa fatta da giacca, camicia a maniche lunghe, pantaloni e tacchi da 5cm. Quindi sveglia alle 6:30 perché Tokyo è lontana e solo così puoi arrivare in orario (che non è alle 9, ma alle 8:45 perché essere in orario qui vuol dire essere in ritardo). Il lavoro consisteva in un training su come creare una rete LAN. In cosa è consistito? Hanno dato delle slide con dei comandi scritti e mezze istruzioni, ci hanno dato i PC, i router, gli switch e hanno detto: fate. Io uno switch so a malapena cos'è e qual è la sua funzione (solo perché mi sono messa a vedere qualche video prima di partire, sennò non saprei nemmeno quello). Fortuna che c'erano due ragazzini giapponesi volenterosi e insieme ci siamo messi e siamo riusciti a fare qualcosa, sennò fossi stata sola non avrei saputo nemmeno da dove cominciare. Gli altri due cinesi, entrati in azienda 2 anni fa, erano più ignoranti di me. Molto poco chiaro che cazzo si faccia in questa azienda e come funzioni il sistema.
Martedì si è concluso il "training" di 8 giorni che è consistito per l'80% in "filosofia aziendale", questionari giornalieri e settimanali su cosa si è imparato (spoiler: un cazzo), lavori di gruppo inutili, spiegazioni su come fare carriera aziendale (tramite un sistema di punteggi assurdo e complicato) e giusto qualche volta ci hanno parlato delle piattaforme che si utilizzano per "timbrare" o per richiedere i rimborsi ecc (uniche cose utili). Il resto dei giorni? Meeting alle 9 per check di: 1. Che non stai dormendo 2. Che sei vestito correttamente e che sei "sistemato" 3. Per sapere se fisicamente stai bene o sei malato. Il resto della giornata: rispondi alle email degli uffici, fai qualche meeting e studia per prendere le certificazioni - che non ti pagheremo noi e che non dovrai fare durante l'orario di lavoro. Perché mica le sto prendendo per lavorare, le prendo per sport personale giustamente. Va bene.
In tutto questo pagheranno il primo stipendio 25 Agosto e non avremo la possibilità di chiedere nessun permesso per 6 mesi. Fortunatamente ci hanno recentemente pagato il supporto per il trasloco perché sennò stavamo freschi.
Benedico un po' il cielo per aver conosciuto questo indiano che è mio collega e che vive nel mio stesso dormitorio. L'India a quante parte è il Sud Italia del Sud-est asiatico, per molti aspetti (non c'è niente di stupefacente in fondo). Malediciamo questo paese, questa azienda e noi stessi per essere venuti tutti i giorni. Qui è tutto così caro che non ci facciamo capaci di come la gente riesca a vivere. Si pensa sia il paese del pesce e del riso e invece il pesce è quasi inacquistabile da quanto costa (filetti di soli 200gr intorno a 4/5€), il riso che dovrebbe essere come la nostra pasta e invece 5kg costano 15€ (5€/kg). Non è un caso infatti che il tasso di povertà stia salendo alle stelle: gli stipendi sono gli stessi da 25 anni. Questi di che cazzo dovrebbero vivere?
Personalmente, non so mai che cazzo mangiare e vivo di tofu e pesce -che compro solo perché mi piace e perché sono anni che evito la carne nella mia quotidianità. Ma qui è quasi impossibile evitarla, dato che la carne rossa è persino nei contorni di verdure (che non so mai come cazzo cucinare e ogni volta che trovo una ricetta di verdure taaac carne di manzo dentro machecaaaazz - viva il paese del sushi come sempre insomma).
Soffro perché mi manca già la palestra e non è passato nemmeno un mese. Ma con la situazione economica di adesso non mi sembra il momento adatto per ricominciare. Oltretutto non ho ancora una routine e non ho ancora capito come cazzo funziona in questa azienda. Avere un quantitativo proteico adeguato è stato difficile perché le mie fonti proteiche preferite (ovvero yogurt greco e albumi) qui sono inesistenti o insostenibili economicamente nelle quantità che mi servono (tipo yogurt greco a 20€/kg). Mi manca fare le mie colazioni specie le mie omelette e i miei pancakes di albumi.
Ho pensato a quanto sia difficile andare a vivere in un altro paese. Sembra di diventare bambini viziati perché le cose minuscole, quotidiane, che davi per scontato, diventano voragini. E per me la voragine è legata soprattutto al cibo. Persino sui biscotti: noi abbiamo pacchi minimo da 350gr, oltre a una varietà da fare invidia a un biscottificio. Qui i biscotti oltre ad essere di pochissimi tipi (quasi solo cookies/biscotti al burro) hanno pacchi sono da massimo 150gr e finemente impacchettati singolarmente creando bustoni enormi ma leggeri come una nuvola perché sono 80% plastica. I loro dolci sono bombe a mano di carboidrati: mangi 2 daifuku o 2 dorayaki e hai mangiato la stessa quantità di carboidrati di un piatto di pasta da 100/120gr. Ti viene da pensare: se mi mangio la pasta almeno mi sazio, con ste cacatine piccoline mi faccio salire solo la fame. Per le verdure o piatti già pronti idem, vedi i valori nutrizionali e hanno una quantità di zucchero all'interno che manco una fetta di torta.
Banalità... eppure no. Ci vuole tanto spirito di adattamento, tanta pazienza e tanto coraggio ad andare via dal proprio paese. Andare al Nord è letteralmente NIENTE in confronto (sebbene la sofferenza ci sia sempre).
L'unica cosa che potrebbe migliorare di gran lunga la situazione è avere così tanti soldi da permettermi tutto quello che voglio. Ma a volte nemmeno quello basta.
25 notes · View notes
fiorescente · 9 months
Text
Cose che ho imparato durante la triennale non correlate al corso di studi:
Disegnare la linea dell'eyeliner più sottile, fare i puntini intorno agli occhi e mettene il giusto nella parte interna dell'occhio
Cucinare il tofu in mille modi + uno
Rilegare quadernetti
Lavorare all'uncinetto
Cucinare le girelle alla cannella vegane
(Forse) ricamare
Come trattare meglio i miei capelli
Fare yoga (un po')
Fare la ganache al cioccolato
Cosa vuol dire "dissonante" (ci devo ancora lavorare)
L'importanza del sostenere tutte le grandi donne che sono le mie amiche
Non si è mai piccoli abbastanza da voler stare coi propri genitori né mai grandi abbastanza da potere e prendere cura
Le persone ricche hanno sempre qualcosa da nascondere
Le poesie di majakowski
Le poesie di ritsos
Le poesie di hikmet
Qualche poesia di éluard
"la destra opprime la sinistra libera" per stringere le viti e non solo
Va bene se ti piace la musica brutta se per te significa qualcosa
Fare le collane con le perline a forma di fiori
Il jazz è molto bello
Vedere the office è sempre più bello ad ogni rewatch
Va bene volersi bene anche se non ci si scrive e anche se non ci si piace tanto
I pupazzetti di sylvanian families vivono nel mondo dei sogni di tutt*
Fare tutto ma proprio tutto da sola: intestare le bollette, fare le pulizie, il bucato, buttare la spazzatura, fare mille traslochi, chiamare l'idraulico
I film dello studio ghibli sono molto belli
La biblioteca è sempre una dimensione a sé
Il miglio è molto buono
Il blu è un colore sempre più bello
Esistono una serie di cose molto belle da poter fare gratis
Anche se non mi sentono forse a loro posso piacere
Usare i social a modo mio, aprirmi un po'
I cristalli vanno attivati
Gli incensi non costano tanto e sono molto buoni
(continua forse)
18 notes · View notes
dogesphere · 8 months
Text
I would love it if you tag what your favorite food is, regardless of what’s on the poll! 👀
(Feel free to vote for one if you enjoy a vegetarian/vegan version - I just enjoy meat and so that’s what I have listed!)
5 notes · View notes
traffic-light-eyes · 1 year
Text
Chirp Au: Ma Po Tofu
Tumblr media
<-prev | list | next->
141 notes · View notes