#dawne czasy
Explore tagged Tumblr posts
Text
Tak bardzo próbowałem o tobie zapomnieć
Lecz to mi się nie udawało
Każda próba kończyła się przegraną
Powracały mi nasze wspomnienia
Próbowałem je wymazać z mej pamięci
Lecz wszystko mi je przypominało
Tak bardzo mnie to bolało iż już nie mamy kontaktu
Chciałbym cofnąć się w czasie i przeżyć to ponownie
A potem naprawić wszystkie złe wydarzenia
#wiersz#on#emocje#uczucia#myśli#przypomnienie#bardzo#próba#chce zapomnieć#zapomnienie#wszystko#osoba#o tobie#ponownie#przeżycie#kontakt#relacja#dawne czasy#czas#pamięć#cofnięcie sie w czasie#naprawa#wydarzenia#wszystkie#wspomnienia#powrót#powracanie#wymazanie#każda#za każdym razem
9 notes
·
View notes
Text
Ostatnio idzie mi coraz lepiej. Jem tylko to co muszę, czyli w ostatnim czasie tylko obiady, jak chodzi o śniadania bądź kolację udaje mi się ich uniknąć, ewentualnie jak pytają to mówię że jadłam często jest tak że wogóle nie pytają lub chyba poprostu zapominają. Mówiąc szczerze nie mam pojęcia i mało mnie to interesuje. Najważniejsze jest to, że nawet nie rzucam się na jedzenie ani nie czuje ogromnej potrzeby zjedzenia np. słodyczy tak jak wcześniej, czuję, że powracam na dawne tory, ale nadal mam ogromnie duży lęk, że to jest jakaś ich próba, test czy jem normalnie lub czy spadnę z wagi jak nie będą mnie pilnować. Mam również inne myśli między innymi że znowu w niespodziewanym momencie zważą mnie i automatycznie stracę wszystko telefon, chęci oraz motywację. Mam ogromną nadzieję, że żaden z tych złych dla mnie scenariuszy się nie wydarzy
Błagam Ana pilnuj mnie dalej oraz pomóż mi by moje obawy pod żadnym pozorem sie nie spełniły
#nie bede jesc#będę motylkiem#chude jest piękne#chudego dnia motylki#chudej nocy motylki#lekkie motylki#nie jestem glodna#aż do kości#chude motylki#chudzinka#nie chce jeść#chudy brzuch#chudosc#chce schudnac#chce byc lekka jak motylek#chudajakmotyl#chude jest piekne#nie chce być gruba#nienawidze siebie#nie jedz#bede perfekcyjna#bede lekka jak motylek#bede lekka#bede idealna#bede motylkiem#będę lekka#nie będę jeść#będę szczupła#będę idealna#chude ciało
75 notes
·
View notes
Text
Nie moglam dziś spać i tak sobie wspominałam bardzo dawne czasy.
Kiedys ważyłam 73 kilo (167/8 cm wzrostu) I trwało to dłuższą chwilę. Tak, że wszyscy, ze mną na czele, przywykli do tego.
Otrzeźwienie przyszlo tuż przed którymiś świętami, kiedy poszłam z psiapsi na zakupy, bo chciala sobie kupić kiecke na sylwestra. I mierzyła te wszystkie malutkie sukienki w rozmiarze S, XS a ja siedziałam z boku, wielka tłusta klucha. To był zimny prysznic, którego potrzebowałam, wiedziałam, że nie mogę być dłużej ta gruba przyjaciółka. Od nowego roku wbilam na restrykcyjna dietę. To były czasy, człowiek jadł te 600-800 kcal, chodził mega dużo, ćwiczył...
W jakieś pół roku schudłam 17 kilo. I to było coś cudownego, wszyscy zauważyli zmianę, patrzyli zadziwieni, niektórzy z podziwem, zazdrością, komplementowali, ba, niektórzy nawet się martwili. Nawet pani w barze w którym co tydzień brałam sałatkę mnie chwaliła!
Nagle bylam taka jak chcialam, drobna, smukła, leciutka...
A potem, z właściwym sobie talentem do niszczenia, wszystko zjebałam...
29 notes
·
View notes
Note
Wybacz że ci przeszkadzam ale teraz do mnie dotarło skoro Rose powiedziała earl and steven że ziemia była kolonią pink diamond dlaczego żaden z nich nie zadał pytania co się z nią dokładnie stało ? Czy to będzie temat na następne sezony ? PS. Nie poddawaj się jesteś naprawde dobry w tym co robisz i nie martw się
Eng: Sorry to bother you, but now it dawns on me that if Rose told earl and steven that the earth was a pink diamond colony, why didn't any of them ask what exactly happened to it? Will this be a topic for the next seasons? PS. Don't give up, you are really good at what you do and don't worry Thank you!
At that point in time, Steven was only beginning to learn about the colonization, and the way Rose framed everything made him (and Earl) assume that the Rebellion basically drove Pink Diamond away. Rose frequently talks about 'the Diamonds' instead of a specific one, and Steven at that time didn't question it more than that.
It's definitely going to come up in Season 5 though. :)
W tym czasie Steven dopiero zaczynał dowiadywać się o kolonizacji. Sposób, w jaki Rose o wszystkim opowiadała, sprawił, że (Steven i Earl) założyli, że Rebelia właśnie wypędziła Różowy Diament. Kiedy Rose mówi, zwykle mówi „Diamenty”, zamiast wymieniać imię konkretnego. Steven w tamtym czasie tego nie kwestionował.
Będzie to jednak punkt fabularny w sezonie 5
69 notes
·
View notes
Text
Wieczność
Przechodzą obok siebie.
Milczą, rzucając jedynie krótkie spojrzenie.
Kiedyś przyjaciele wieczni,
Teraz sobie kompletnie obcy.
Gdzie te wszystkie obietnice?
Czy już są nic nie warte?
Ich drogi nagle zostały roztarte.
Kto zawinił,
Tylko oni wiedzą.
Miłym słowem,
Już nawzajem się nie ucieszą.
Ich oczy spotykają się na chwilę.
Chociaż twarze blade,
Źrenice tętnią życiem.
Tylko one pamiętają czasy dawne.
Jak to było,
Gdy byli razem.
Wspomnienia pozostaną w nich wiecznie.
Chociaż pewnie i one,
Kiedyś rozpłyną się w powietrze.
Bo przecież,
Nic nie trwa wiecznie.
2 notes
·
View notes
Text
Pajace na sznurkach
Żeby Was... Samowolki ciąg dalszy. Posłuchajcie:
Zastała nas wczoraj końcówka towaru. Kiero, pewnie z racji sytuacji w domu, jakaś strasznie nieswoja. Ciągle na telefonie, biega chaotycznie, głos jej się łamie... Kuc jak to Kuc - w swoim autystycznym świecie.
//
Questy odebrane. Kiero pobiegła do domu, Kuca sami wykopaliśmy. Punkt po puncie odhaczamy zadania. W głowie wybiegam w przyszłość żeby niczego nie zepsuć.
//
Jasiek (żul) dopadł pana Romana, właściciela hurtowni nabiału. Janek wspomina dawne czasy. Oni razem do technikum chodzili. Nie widać. Tak czy inaczej Janek pyta czy go Roman nie poratuje. Pan Roman już się śmieje, że wiedział od razu o co mu chodzi, ale wtrąciłem się ja. - Oczywiście, że pan Roman poratuje. Na pewno znajdzie się jakaś praca w hurtowni. - Jasiek podskoczył jakby go piorun trafił. - Jaka praca?! Jaka praca?! Ja już się w życiu napracowałem!!! - Pan Roman zaczął się śmiać i szybko opuścił zgromadzenie.
//
Natomiast na Tadeusza (tego od Heleny i salonów) nie mam już siły. Stoi jakby w muzeum gabloty podziwiał. Ani odejść, ani czekać. Przecież jaśnie hrabia w każdej chwili może chcieć uwagi na temat ciasta które poda swoim gościom po obiedzie. - Stoję ja, stoi on. Obydwoje lukamy czasem na siebie. W końcu Tadzik nie wytrzymał - Nie odezwie się pan? - Znam pana już na tyle, że wiem, że sam się pan odezwie jak będzie wiedział czego chce. - Tadeusz chyba poczuł się dumny z tego faktu i wyszedł z uśmiechem na twarzy. To było naprawdę dziwne.
//
I truskawka na torcie. Nie ma się czym chwalić, więc Wam opowiem. Zmiana chyli się ku końcowi. Nie dzieje się wiele, a w daty nie mam weny iść. Powinienem, ale nie mam weny. Idę półkami i równo układam. Docieram do ciastek, a tam chyba rewolucja wybuchła. No i tak układam i śpiewam sobie "co tu były za złe duchy, narobiły rozpierduchy". A że to utwór improwizowany więc za chwilę wleciało na góralskie zawodzenie "kurwy jebane! kurwy jebane!" - Ładnie pan śpiewa, ładnie... - Spaliłem buraka. Przepraszam serdecznie, jednak ku mojemu zdziwieniu usłyszałem, że pani chce poznać dalszą część utworu. Oczywiście taka nie powstała. Do tej pory mi głupio. A trzeba było śpiewać "Chwalcie łąki umajone", albo inne kościelna, jak to mam w zwyczaju.
//
Dziś nie ma Kiero, więc wszystko na mojej łysiejącej. A jutro od dawna "wyczekiwana" zmiana z Balbiną -.- Muszę obmyślić napoleoński plan.
Dobry wieczór ;]
13 notes
·
View notes
Text
Since we all are doing this language thing, I'll just add another one in Polish (there are more of us than I thought, but it's nothing new 😂)
Jako typowa metalówa (wychowałam się na takich zespołach jak Korn czy Linkin Park) nie sądziłam, że będę słuchać jakiegoś rapera, ale tak wyszło 😂. Być może jego inspiracja Rammsteinem w czymś pomaga, zazwyczaj też słucham nu-metalu, a nie takiego klasycznego metalu. Poza muzyką uwielbiam te jego śmieszne filmiki, często poprawiają mi zły nastrój. Nie lubię siedzieć w polskojęzycznym internecie, bo wszyscy tylko kłócą się o politykę, a polskie media to same sensacyjne clickbaity. Szkoda na to nerwów. Tutaj przynajmniej można sobie pożartować i mam nadzieję, że nikt nie bierze mnie na poważnie, bo przez większość czasu po prostu shitpostuję dla zabawy 💚 (zresztą trudno nie żartować na temat tych filmików, aż same się o to proszą... 😂)
Dodam, że Käärijä nie jest pierwszym muzykiem z Finlandii, którego lubię. Zaczynałam od The Rasmus, miałam jakieś 16 lat... dawne czasy. Nigdy nie sądziłam, że to do mnie wróci, ale 2 lata temu zainteresowałam się Blind Channel (brali udział w Eurowizji w 2021 roku). Nadal ich lubię, ale Käärijä dostarcza więcej rozrywki. To nie tylko muzyk, ale też świetny komik 💚💚💚. Słucham go od UMK, które polecam oglądać, bo zawsze można znaleźć coś ciekawego. Jak słuchasz jednego zespołu z Finlandii to nagle poznajesz 5 kolejnych artystów, tak to działa 🤣
Nie sądziłam, że aż tyle napiszę, bo zazwyczaj używam angielskiego, ale jakoś tak wyszło. Oby translator to wszystko dobrze przetłumaczył jeśli ktoś będzie w ogóle zainteresowany tłumaczeniem tego 🤣 (starałam się nie używać za dużo języka potocznego, chyba się udało?)
16 notes
·
View notes
Text
Po dłuższym czasie gdy znów chwyciłam za żyletkę i zraniłam się w dawne rany to nie czułam już dawnego spokoju i ukojenia, a pustkę która mnie przepełniała. Nie rozumiem tego

#ból psychiczny#cierpienie#brak uczuć#pustka#ból#depressing shit#tw depressing stuff#samookaleczanie#milczenie#mrok#emocje#zaburzenia psychiczne
6 notes
·
View notes
Text

“Persona K2”
Teatr: Teatr Barakah
Reżyseria: Magdalena Łazarkiewicz
Wydaje mi się, że niewielu ludzi wychowanych w latach 90. mogło liczyć na gentle parenting, zwłaszcza jak miało się do czynienia z rodzicem wymagającym i oczekującym coraz to lepszych wyników; dodatkowo warto się spytać siebie samego: czy ucząc naszych starszych rodziców obsługi nowego telefonu powinniśmy być spokojni czy traktować ich tak jak oni traktowali nas w czasie odrabiania zadania z matematyki. Teatr Barakah stara się podpowiedzieć nam rozwiązanie tego niemalże antycznego konfliktu wewnętrznego za pomocą spektaklu „Persona K2” w reżyserii Magdaleny Łazarkiewicz.
Łazarkiewicz i Burzyńska tworzą opowieść o skomplikowanej relacji matki i córki zakotwiczając ją w dziełach Bergmana, jednak wychodzą ponad to. Nie naśladują jedynie tego, co zostało już powiedziane przez szwedzkiego reżysera, a starają się na tej bazie stworzyć koherentną opowieść o bezradności, ale także o momencie, kiedy role dziecka i rodzica odwracają się i o tym, czy jesteśmy w stanie przełknąć dawne krzywdy w imię przebaczenia, czy może jednak jest już za późno na miłosierdzie. Zostajemy zaproszeni do tej opowieści w momencie, gdy sławna aktorka odbiera nagrodę za całokształt twórczości; niestety z powodu choroby nie jest w stanie pojawić się na gali osobiście, możemy jedynie połączyć się z nią za pomocą wideo transmisji. Zwyciężczyni siedzi niemo na krześle i jedynie jej córka odczytuje list z podziękowaniami – jak okazuje się po chwili aktorka od lat się nie odezwała, a pomimo wielu badań nikt nie jest wskazać przyczyny fizycznej; jedynie psychika może ją powstrzymywać przed wydaniem z siebie jakiegokolwiek dźwięku. Kiedy oko kamery się zamyka i obie kobiety zostają same, kończy się gra pozorów i między matką a córką rozpoczyna się trwająca od dawna próba sił (bliźniaczo jak w filmie "Co się zdarzyło Baby Jane" Aldricha). Jest to niekończąca się litania pretensji i wyrzutów odtrąconej córki i ich milczące zbywanie ze strony matki. Sądziłem, że będzie to spektakl wygrywający konflikt na krzyku, jednak zostałem zaskoczony, bo jest to godzinny konflikt milczenia, twarde zderzenie ze ścianą.
Można „Personę K2” rozpatrywać kilkutorowo –po pierwsze jako opowieść o przemocowym wychowaniu, bo przecież często na porządku dziennym przechodzi się nad niektórymi zachowaniami prezentowanymi w spektaklu, jeśli kierowane są do dzieci, jednak w momencie kiedy dorosła córka traktuje tak starą matkę, wyciska to powietrze z płuc. Krzyczenie, szarpanie, wyśmiewanie i drwienie, obarczanie winą czy też ciągłe zmiany nastrojów przez które nigdy nie wiadomo czego się spodziewać – wiele dzieci przechodzi przez takie rzeczy, kiedy mają do czynienia z niedojrzałymi emocjonalnie rodzicami. Twórczynie zdają się zadawać pytanie: skoro takie coś szokuje, gdy zachodzi między dorosłymi, czemu uważano to za normalne na linii dziecko - dorosły. Istotnym tropem jest też opowieść o niespełnieniu i niemożliwości wyjścia z cienia własnego rodzica. Czy istota poniżana latami, starająca się zdobyć własne „ja” i bez przerwy porównywana do rodzica, ma szansę osiągnąć sukces w określaniu swojej tożsamości, czy jest skazana na wieczne bycie tą gorszą wersją doskonałej (w tym przypadku) matki? Patrząc szerzej dostrzegamy także obraz trudnej i niemalże niemożliwej próby spełnienia oczekiwań postawionych przez rodzinę; przeplata się to z surowym karceniem za niewpisywanie się określony standard i usilnymi próbami naginania do granic możliwości tworzącej się osobowości młodego człowieka przez rodzica, który formuje go na swoje podobieństwo w sposób rygorystyczny i destrukcyjny. Ostatecznie pozostanie już tylko pusta skorupa człowieka, bo nie można być sobą, ale też nie da rady być swoim własnym rodzicem. Co pozostaje w takiej sytuacji, kiedy odebrane zostaje wszystko? „Persona K2” może być także pretekstem do spojrzenia na problem niechcianego macierzyństwa; w takiej relacji dziecko, pomimo względnego dobrobytu, jest zostawione samo sobie. Takie podejście tworzy niezaspokojoną potrzebę miłości i lęku, a im dłużej trwa takie porzucenie, tym bardziej żarłoczne ten brak i strach się stają. Zwłaszcza, gdy córka widzi matkę kochającą wszystkich tylko nie ją i traktującą ją jak przedmiot. Istotne jest też pytanie: jaka naprawdę jest matka, skoro dla każdego jest inna? Jakie jest jądro jej osoby i która twarz jest realna – ta dobra, którą pokazuje światu czy ta zimna i niechętna, którą pokazuje w domowym zaciszu? Finalnie najistotniejsze pytanie spektaklu brzmi: czy jest szansa na przebaczenie po tych wszystkich latach upodlenia; czy jest jakaś granica, która wyznacza czy druga osoba zasługuje jeszcze na miłosierdzie czy już na zawsze musi pozostać tą winną? Odpowiedź jest już pozostawiona w próżni i w ciszy, każdy widz musi sam zadecydować czy naprawdę „jest taka cierpienia granica, Za którą się uśmiech pogodny zaczyna”.
Aktorki dźwigają to przedsięwzięcie ze sporą gracją, na uwagę zasługuje zwłaszcza Dominika Bednarczyk-Krzyżowska, która wygrywa swoją postać bez słów i niuansuje wszystkie zachodzące w niej myśli i zmiany jedynie za pomocą mimiki czy też wyrazu oczu. Bardzo wymagająca rola, ale jest to w sumie poziom wirtuozerii, którego spodziewałem się po tej aktorce, bo wiem doskonale do czego jest zdolna na scenie. Gromkie brawa. Na scenie zgrabnie towarzyszy jej Sara Celler-Jezierska w roli córki, która wylewa z siebie potoki słów i dwoi się i troi, by przebić się do swojej scenicznej matki ze swoim bólem, chociaż - o, ironio – w kontekście całego spektaklu oczy bezwiednie uciekają w stronę milczącej Bednarczyk, która niczym ogromny cień zawsze gdzieś przysłania horyzont.
Realnie mógłbym przyczepić się w tym spektaklu jedynie do tego, jak jest momentami leniwie i z przesadą napisany – nie zawsze wrzucenie do jednej postaci scenicznej wszystkich dramatów wszechświata jest dobrym pomysłem. Sam kontekst porzucenia emocjonalnego przez matkę nadawał córce odpowiedniego dramatyzmu, jednak spiętrzanie coraz to straszniejszych przeżyć w moim odczuciu odrobinę nadawało historii wymiaru rozmowy z tym jednym znajomym, który zawsze ma gorzej i nieważne jak tobie nie jest źle – on cię przebije. Umarł ci pies? Mi umarły dwa. Chyba, że uznamy że nie mówimy na scenie o ludziach z krwi i kości, a jedynie są to zbiory doświadczeń, różnych osób zebranych w jednym miejscu – wtedy zwracam honor, niemniej w takim przypadku córka i matka są napisane w zupełnie różnych kluczach znaczeniowych.
W ogólnym rozrachunku jest to spektakl zadający wiele pytań, ale nie dający odpowiedzi; zasiewa w widzu ziarno po to, by po skończonym przebiegu stanął twarzą w twarz z ogromną warstwą bezradności i bezsilności względem tego, jak bardzo okrutni potrafią być ci, którzy powinni być najbliższymi i najbardziej wyrozumiałymi. „Personę…” można było poczuć jak brzydko zrośniętą ranę, która nadal, mimo upływu lat, boli; nie jątrzy się już, bo całe zakażenie udało się usunąć, jednak ciężko patrzeć na ślad na skórze, bo przypomina bez końca o tym, co się przeszło.
0 notes
Text
Dorabianie kluczy do starych samochodów – sztuka tradycji i precyzji
Dorabianie kluczy do starych samochodów to proces, który łączy w sobie techniczną precyzję oraz pewną dawkę sentymentu. Klasyczne auta, często będące zabytkami motoryzacji, wymagają wyjątkowego podejścia. Klucze do starszych modeli samochodów różnią się od tych współczesnych, zarówno pod względem mechanizmu, jak i stylu wykonania, co sprawia, że ich odtworzenie wymaga specjalistycznych umiejętności.
Dawne systemy zamków były oparte na mechanicznych rozwiązaniach, bez zaawansowanych elektronicznych zabezpieczeń takich jak immobilizery. Dorabianie kluczy do takich pojazdów polega na dokładnym odwzorowaniu wzoru klucza, często przy użyciu tradycyjnych narzędzi ślusarskich. Czasami nawet oryginalny klucz może być zużyty lub zgubiony, co sprawia, że specjalista musi stworzyć nowy klucz od podstaw, bazując na zamku pojazdu.
Współcześni ślusarze zajmujący się dorabianiem kluczy do klasycznych aut nie tylko muszą mieć odpowiednie narzędzia, ale również wiedzę o systemach zamków stosowanych dekady temu. To praca, która wymaga precyzji, doświadczenia i cierpliwości, ale też przynosi ogromną satysfakcję – szczególnie gdy uda się przywrócić możliwość korzystania z pojazdu, który na drodze przyciąga wzrok swoją unikalnością i historią.
Dla właścicieli zabytkowych samochodów dorabianie kluczy to nie tylko praktyczna konieczność, ale często również element dbania o autentyczność pojazdu. Oryginalne klucze, podobnie jak inne części, stanowią cenną pamiątkę, dlatego proces ich odtwarzania musi być wykonany z dbałością o każdy szczegół.
Bez względu na to, czy klucz zgubił się w czasie, czy zamek wymaga nowego klucza, profesjonalne dorabianie kluczy do starych samochodów pozwala przedłużyć życie klasycznych maszyn, które wciąż są symbolem motoryzacyjnej pasji i historii.
0 notes
Text
Codziennie przed snem wspominał spędzony z nią czas
Smak jej ust w pocałunku
Ciepło jej ciała
Spojrzenia w którym sie zatapiał
Energie którą miała w nocy
Nazywał ją swym Demonem
A ona nazywała go swym upadłym aniołem
#wiersz#on#ona#emocje#uczucia#myśli#oni#noc#energía#energy#energies#energia#czas#dawne czasy#spędzone#smak#usta#pocałunek#pocałunki#demonic#demon#upadły anioł#anioł#nazwa#nazywanie#nazwanie#codziennie#codzienność#przed snem#wspomnienia
5 notes
·
View notes
Video
youtube
Dawne czasy (Bielsko-Biała) i walc skomponowany przez Waldemara Kazaneck...
0 notes
Text
Gmina Tłuszcz
Z wielkiej wszechświatowej wojny, z historii Legionów Polskich wspomina się często gminę i stację kolejową Tłuszcz. To też w wędrówkach naszych po Polsce z przyjemnością jedziemy z Wyszkowa do Tłuszcza, odwiedzić i przypomnieć sobie dawne nasze wojenne czasy i chwile. W gminę zastajemy urzędującego wójta ob. Aleksandra Kidaka przy pobieraniu podatków gminnych. Obywatel Kidak wita nas serdecznie,…
0 notes
Note
Nie pamiętasz bo tak dawno czy z innego powodu nie pamiętasz?
Nie pamiętam bo to dawne czasy XD
0 notes
Text
Dzieci Stwórców | Słowianie
Ziemie Podlaskie, IX wiekDziw się stał nade Wielką Puszczą Podlaską, dawne klątwy z uśpienia powstają, bowiem jedno po drugim najpierwej słońce zakryło się mrokiem, a księżyc srebrzysty krwią umarłych zalał po wtóre. Złe to czasy mówię wam, złe! Bogi mówią o wielkim złu z zachodu, które powoli zatapia swe kły w naszym kraju. Dwie panny oto powiły choć mężczyzny w noc nie miały i mówię wam, oto…

View On WordPress
#Drugie (i pół) Pokolenie Herosów#General Fantasy#Mitologia#Słowianie#Zapowiedź przygody#Średniowiecze
0 notes