#chce coś poczuć
Explore tagged Tumblr posts
messinmyworldd · 3 months ago
Text
Sa­mooka­lecze­nie psychiczne sta­je się uzależnieniem... boli... zos­ta­wia ślad... a chęć wyrządze­nia krzyw­dy swe­mu włas­ne­mu "Ja" co­raz częściej po­jawia się w głowie.
21 notes · View notes
krwawymotylekana · 4 months ago
Text
Wstałam od książki którą czytałam od razu wciągając brzuch. Dotknęłam stopami delikatny, miękki piasek. Poszłam się tylko ochłodzić. Wbiegłam do wody. Wbiegłam do lodowatej wody, patrząc ciągle przed siebie. Po chwili dostrzegłam że woda jest brudna i mętna. Poszłam szukać czystego miejsca. Idąc zwróciłam uwagę na ludzi dookoła mnie, na mój brzuch, na odgłosy otaczające z każdej strony. Zdałam sobie sprawę że gdzie nie pójdę woda zawsze będzie brudna, z glonami i mętna. Zawsze będzie mnie otaczała ta sama brudna woda. Nie weszłam do wody tylko po to aby się ochłodzić. Poszłam do wody bo każde osobne słowo skierowane do mnie irytowało mnie. Moi rodzice tego nie rozumieją, ja tego nie rozumiem. Czułam na sobie wzrok. Wzrok małego chłopca krzycząc coś do siebie. Czułam na sobie wzrok ludzi. Ludzi których nie rozumiem i nie zrozumiem. Których już nigdy nie zobaczę, ale i tak będę się przejmować co o mnie pomyślą. Wróciłam na piasek. Znowu usłyszałam słowa. Usłyszałam słowa. Słowa. Nienawidzę ich. Nienawidzę ludzi którzy używają słów jako broni wpędzając innych w problemy. Nienawidzę jak ktoś do mnie mówi gdy ja chce się wyciszyć lub skoncentrować. Będąc w wodzie myślałam o delikatnie ciepłym morzu na Majorce, o tym że mam miesiąc by schudnąć, teraz myślę o tym czy zn��w tam wrócić. Powinnam wrócić? Powinnam opuścić brudną wodę którą mnie otaczała? Czy poradzę sobie bez tej wody? Nie będzie mi za gorąco? Czy jest gdzieś miejsce gdzie nie ma brudnej wody? Czy jest gdzieś dla mnie takie miejsce? Czy jest dla mnie miejsce? Czy opublikować to na Tumblr? Serio chce to skopiować z moich notatek? Po co to wrzucałam? Czy naprawdę chodziło o wodę?
Nie wiem
2 notes · View notes
and-hate-love · 2 days ago
Text
Czuje że wymieram
powoli jest mnie coraz mniej w samej sobie staje się wrakiem, w momecie bycia sobą nie jestem trzeźwa nie chce być trzeźwa ale nie chce ich stracić karzą mi wybierać ale ja potrzebuję czegoś co mi pomoże a pomaga mi ta jedna zajebana substancja która jest dla mnie zakazana.
Jestem pusta bardziej niż cienkie ściany
Bez uczuciowe ścierwo.
Chciało by się poczuć co kolwiek co? Chuj ci na mordę nie zasługujesz.
Chcesz miłości? Ha tfu nawet po śmierci jej nie dostaniesz na pogrzebie zjawi się tylko ksiądz XDDDDD dziwisz się nikt cię nie kocha.
Nawet już ryczeć nie potrafisz xd
Marzenia.
I feel like something is missing
Nigdy nie byłam szczęśliwa więc nawet nie mogę powiedzieć że chce się czuć jak 3 czy 8 lat temu bo zawsze czegoś we mnie brakowało od zawsze czuje że odstaje urodziłam się bez czegoś, czegoś ważnego czegoś co by sprawiło że była bym jak wszyscy inny, coś przez co bym była wkoncu akceptowana.
Jakby ludzkość była odbierana jako roboty z "uczuciami" to ja bym była tym stareotypem robota "bez uczuć" bo nie jestem w pełni dobrze zbudowana.
Tumblr media
Coś wyżera że mnie te całe "uczucia" pozostawiając we mnie to uczucie ciągłej pustki, pustki która ma zostać ze mną na zawsze?
Czy to tak naprawdę mój los?
29 notes · View notes
fat-butterflys · 5 months ago
Text
Motylki,gąsieniczki po co my tutaj tak naprawdę jesteśmy ?
Mam wrażenie,że co niektórzy są tu zdecydowanie dla atencji.
Co niektórych tak naprawdę nie wiedzą co to znaczy być motylkiem.
Chyba nie każdy wie z czym to się "je".
Ja tak naprawdę poznałam całe to miejsce gdy byłam już na skraju załamania nerwowego,gdy pewna osoba (moja niby przyjaciółka tak mi się bynajmniej wtedy wydawało ) chciała mnie zrujnować psychicznie i prawie jej się to udało. Doprowadziła mnie do takiego stopnia ,że uwierzyłam jej jak beznadziejna,okropna osoba jestem. Zaczęłam czuć do siebie tylko i wyłącznie nienawiść i tak naprawdę sama nie wiem dlaczego. Myślałam że niezależnie co zrobię to i tak czynię źle.
Kiedyś byłam zwykłą nastolatką. Nie myślałam nad tym jak wyglądam,czy jestem ładna,gruba czy czegoś mi brak.
Niestety czasami w życiu trafiamy na nie odpowiednie osoby i albo potrafimy sobie z tym poradzić albo idziemy na dno.
Ja byłam już w takim stanie,że chciałam odejść.
Czułam ,że nie pasuje do tego świata,że każdy będzie zadowolony gdy mnie po prostu nie będzie.
Ale poznałam to miejsce i wszystko się zmieniło. Czy na lepsze? Czy na gorsze ?
Zdecydowanie na lepsze.
Trumblr jest dla mnie a przynajmniej na początku był dla mnie taka "mała odskocznia" od codzienności. Teraz to zupełnie mnie pochłania w całości. Jednak czy mogę nazwać się motylkiem?
NIE! NIE! NIE!
Pragnę nim być ale wiem ,że przede mną jestem długa,wywoista droga. Wiele wyrzeczeń,napewno też potknięć. Ale wiem dlaczego tu jestem. Jestem tutaj przede wszystkim dla samej siebie,dla tego by w końcu poczuć się piękną dla samej siebie.
Nie potrzebuję atencji innych,czy jakiego kolwiek zainteresowania moja osobą to nic nie zmieni. Chce sama widzieć,że potrafię,że jestem coś warta!!!!
Jeśli myślisz , że nie dasz rady,że się nie nadajesz to wybacz ale będę surowa!
WYNOŚ SIE!
To miejsce nie jest dla mieczaków! Trzeba mieć jaja nie zależnie od wszystkiego! Nikt nie wykona za nas roboty ,to MY musimy się ogarnąć a nie wiecznie szukać wymówek.
Dlatego od dziś biorę się w garść! Skończyło się słuchanie po raz setny innych,dostosowywanie się do innych by im było lepiej. Może to samolubne ale niestety życie nie zawsze jest piękne i kolorowe.
Dlaczego to zawsze ja muszę się na wszystko godzić,być tą potulna,miłą?
Mnie się nikt nie pyta jak ja się czuję tylko jadą po mnie jak po " szm*cie..."
Mam dość chowania głowy w piasek bo wiem,że niezależnie od wszystkiego nikt za mnie nie przeżyje tego zjebanego życia.
Szczerze ???... Nie cierpię go,zwykła codzienność doprowadza mnie do załamania nerwowego. Może mam coś nie po kolei z głową,bo przecież dlaczego jest mi tak źle ? .
Ostatnio tzn wczoraj 🤣🤣 mój partner mówi do mnie że jestem aspołeczna,że nie lubię ludzi,że jestem wredna,podła itd że myślę tylko o sobie. Q ja takie serio? Myślę tylko o sobie ?
Z jednej strony to w CH*j przykre gdy dajemy z siebie wszystko by ta druga osoba miała wszystko a my tak naprawdę mamy swoje dobro w dupie. To tak naprawdę ta druga osoba nie docenia w żaden sposób ciebie.
Skoro i tak każdy uważa że jestem taka czy owaka to to co za różnica czy naprawdę będę egoistką,wredna czy samolubna. Nawet nie zauważa różnicy a może dojdą do wniosku że nie warto cokolwiek robić w moim kierunku...
Moim zdaniem życie jest paskudne. Nie wiem po co się rodziny,po co żyjemy. Dla mnie to nie ma sensu..rodzimy się by później przez większość swojego życia charować a później i tak narzekamy na wszystko. No okej może nie wszyscy ale bądźmy szczerzy sami przed sobą czy podoba się nam swoje życie ? Czy jesteśmy z niego w 100% zadowoleni?
Każdy niby jest kowalem swojego losu ale nie oszukujemy się nie każdy gdy się rodzi ma zajebisty wstęp do czego kolwiek. Niektórzy gdy tylko się urodzą już mają pod górkę.
Mnie np,rodzice nie chcieli,byłam dla nich problemem,którego należało się pozbyć. Zwykłym śmieciem,który trzeba "wynieść" do kosza.
Motylki walczmy,walczmy nie dla innych by coś im udowodnić ale dla siebie samych! Inni jedynie mogą popatrzeć,bo tak naprawdę na każdym kroku będziemy oceniani albo pozytywnie albo negatywnie. Ale to co zrobimy to już nasza sprawa. Nikt nie przeżyje za nas życia. .
Ja już mam dość wiecznego podporządkowywania się innych i udawania że wszystko jest okej! Dlaczego ja ??? .wierzyłam że i nie chcą dla mnie lepiej,chcą mi pomóc ale czy pomogli? Nie! Przez nich przez najbliższych właśnie czuję się jeszcze gorzej!
Moje życie,moja micha. Inni niech się pie*dolą skoro coś im się nie podoba!
A uwierzcie mi ZAWSZE znajdzie się ktoś komu coś będzie nie pasowało!!!
42 notes · View notes
black-lipstic · 3 months ago
Text
tw: uz4lezni3nia od $h, alko i napadów objadania (jeśli chodzi o alko to było już o tym trochę w poprzednim poście, ale tutaj będę się głównie chwalić🤭)
to będzie trochę długie, ale girlies po prostu muszę się pochwalić! jestem już tak długo wolna od $h i binge i to jest tak cudowne😻 (dam na dole ss, no bez tych napadów bo nie mogę dać więcej niż 2 uz4l3żnienia na apce + nwm czy to słowo się cenzuruje, ale na wszelki to zrobię) no z alkoholem jest trochę problem bo miałabym 2 miesiące i niecałe 2 tygodnie, ale 20 sieprnia o 4 rano zjebałam, bo miałam poprawkę z matematyki 26 sierpnia i nie mogłam wytrzymać stresu i ogólnie mój stan psychiczny w tamtym okresie był okropny (jakoś od końca maja wszystko zaczęło się jebać no od tamtego czasu nadal nie jest ani trochę lepiej ale nie o tym teraz) ale i tak od tamtego momentu nie piłam wgl sama więc i tak sukces, bo może nie powinnam tak robić, ale liczę problem z alko tylko jeśli pije sama bo ze znaj no wsm powinnam liczyć, ale to nie jest pod wpływem emocji, no chyba, że specjalnie spotkam z kimś się napić tylko po to żeby poczuć się lepiej wtedy liczę, ale nie będę w to teraz wchodzić. co do napadów to powinnam mieć przynajmniej PONAD PÓŁTORA ROKU JEŚLI NIE DWA LATA (nie znam dokładnie daty, ale coś koło tego)! bo girlies dla mnie binge to nie jest zjedzenie nadprogramowych 800 albo i nawet 1k kcal tylko no serio mega mega dużo kcal, ale to już pomińmy. więc serio moim zdaniem jest czym się chwalić🤭 więc kochani patrzcie na te cuda😩 aa i jeszcze jak sobie myślałam o tych napadach to szczerze aż mi się wierzyć nie chce ile już jestem od nich wolna! bo sory, ale wydawało mi się że to jakoś niedawno było ale nieee. jestem taka szczęśliwa🥰
Tumblr media Tumblr media
23 notes · View notes
smutnarzeczywistosc16 · 7 months ago
Text
Właśnie zdałam sobie sprawę jak wielki mam problem w głowie chce kogoś poznać i znów coś poczuć ale nikt nie jest tobą i każdy jest inny jeśli nie jest podobny do ciebie z charakteru to od razu może sobie iść boję się znów otworzyć na kogoś nie umiem każdego odrzucam a potem płacze że jestem sama kurwa jak to boli
32 notes · View notes
pozartaa · 5 months ago
Text
25.06.24 UTRZYMANIE WAG1 dzień 481. Limit +/- 2100 kcal.
Wybrane posiłki:
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Ok na wstępie będzie wywód o MTG ale też o tym dlaczego zawsze mam obawy grać w nowym miejscu ( można to pominąć jeśli Was nie interesuje temat)
Byliśmy wczoraj z kolegami w innym sklepiku z grami pogarać w Commandera. Więc graliśmy z innymi kolesiami i wrażenie było kiepskie. Szczerze... nie było funu... Po dwóch grach stwierdziłam, że nie będę siedzieć przy stole i się nudzić bo się nawet wyłożyć nie mogę...
Już się zabierałam, a tu kolega, którego znam bo przychodzi na nasze sesję AD&D (ma 17 lat) zobaczył to i krzyczy żebym została. Dosłownie złapał mnie za pasek od torby. No i zostałam. Zagrałam w końcu przy stoliku z moimi znajomymi i wtedy był fun.
Skończyliśmy o 21:00 i czas się zbierać. Ten kolega - który ma 17 lat później mnie odprowadził i gadał ze mną, a ja miałam poważny mindfuck czy on na pewno jest tylko licealistą. Miał szybką reakcję i mówi: "Widziałem, że się nie bawiłaś i trzeba było Cię zatrzymać, żebyś nie wyszła z grania z niechecią bo to nie na tym polega. A Ci kolesie to sapacze. Sapią się nad swoimi zajebistymi deckami po 500-600 zł i łaskawie mówią, że zagrają czymś łatwiejszym dla Ciebie - o biedna, głupia kobieto"
Dosłownie odczułam, coś o czym tylko słyszałam, a jeszcze nigdy -do wczoraj- nie doświadczyłam.
Środowisko Magicowców jest bardzo zmaskulinizowane. Babeczki mają ciężko, szczególnie jak trafią do jamy "śmierdzieli" - jak ich określił kolega licealista. A ten ten drugi sklepik to właśnie "jama śmierdzieli"
Myślę, że wszelkie gamerskie środowiska mają ten sam problem z kobietami - albo są one traktowane jak rzadkie ptaki, które trzeba trzymać w klatce i karmić słodkościami, albo dopierdalać bez litości bo przecież ja nie mogę być gorszy od jakiejś baby.
Nie mówię, że tak jest zawsze bo właśnie dopiero pierwszy raz się z tym spotkałam. Do tej pory nikt mi nie dał tak się poczuć. Więc to nie reguła (Mam nadzieję!)
Z drugiej strony rośnie we mnie taka potrzeba by stawać się coraz lepszą i żeby moje umiejętności świadczyły o mnie - ale to wymaga czasu. I nie koniecznie kasy, czego dowodem jest kolega licealista - gra budżetowymi deckami, które po prostu są dobrze założone. Wszyscy mówią, że z rok dostawania w pizde to minimum, kiedy dopiero zaczynasz 😆. Mój "małż" nigdy mi nie daje wygrać z litości ani się nie podkłada w myśl zasady - albo się nauczysz pływać, albo toń. Więc i ja nie potrzebuje specjalnego traktowania.
Można przegrać milion razy i nie poczuć się źle, a można przegrać raz i poczuć się jak ostatnie gówno. Wszystko właśnie zależy od ludzi z którymi się gra.
***
Poza tym dziś mam na noc do pracy. Jutro i po jutrze znowu wolne. Ta końcówka miesiąca jest dość luźna i same nocki, które są dla mnie lepsze.
Szefu zrobił grafik i oczywiście wstawił mnie z najmniej lubianą pracownicą.
Serio nikt nie chce z nią pracować. A ja to mam gdzieś bo mi ona koło dupy lata i nie mam zamiaru się jej podporządkowywać. Wstawił mnie bo wiedział że sobie z nią i jej trudnym charakterem poradzę.
Raczej prędzej ona będzie prosiła o zmianę pary niż ja. Ale już raczej już o niczym ciekawym nie pogadamy. No chyba, że będzie chciała mnie męczyć w temacie diety... bo ona próbuje schudnąć od ponad dwóch lat i słusznie, bo odkąd tu pracuję (około 6 lat) dowaliło jej z 15 kg i nie jest z tego zadowolona.
To będą nudne zmiany 🙄.
***
Przez te wszystkie roszady srogo się wkurwiam bo sporo planów muszę pozmieniać. W środku się trzęsłam, a chciałam drzemkę zaliczyć przed pracą... A tylko się z boku na bok przewracałam. Wzięłam pół hydroxuzunki by trochę mnie wyciszyło ale nie zamuliło. W końcu czeka mnie nocną zmiana. Mam nadzieję, że wszystko jakoś wypali ostatecznie.
Dobrej nocy wam życzę i tradycyjnie pozdrawiam wszystkich nocnych stróżów i nocną zmianę na Tmblerze 🌙🌛🌝
20 notes · View notes
ja-doll-divine · 6 months ago
Text
Codziennie rano patrzę na swoją twarz. Oglądam swoje ciało. Starzeję się.
Nie podobam się sama sobie i znowu nie czuję się kobieca. Garbię się. Ważę zdecydowanie za dużo. Moje uda to dramat.
Muszę... Tak. Muszę zrobić coś, cokolwiek by znowu poczuć się przynajmniej spoko. A nie jak tona 💩💩💩
Do 50tki zostały mi trzy lata. Jak nie ogarnę tematu teraz bo będę po prostu starą, grubą i brzydką kobietą.
Paradoks polega na tym, że czuję się tak fatalnie, że mi się nie chce nic ze sobą robić. Kurwa.
Może i marudzę. Trudno.
Nie, nie marudzę. Nie mogę wciąż deprecjonować swoich odczuć.
21 notes · View notes
mikoo00 · 8 months ago
Text
Na terapii terapeutka zadała mi pytanie czym dla mnie konkretne emocje są? Smutek, radość, poczucie winy itp
Szczerze nie wiem Zawsze oceniam to co czuje na bazie tego co się dzieje i co "wypada" poczuć Nie umiem odróżnić radości od ekscytacji ani zdenerwowania od lęku
Do tego takie same oznaki z ciała jak przyspieszone tempo, oddech, mrowienie czy to na twarzy lub dłoniach ucisk w klatce i w brzuchu pojawiają się przy różnych emocjach złość, lęk, Panika, wstyd itp lub nawet radości lub ekscytacji
Nie umiem odróżnić też spokoju i nudy od poczucia pustki
Do tego smutek jest cięższy dla mnie do rozpoznania U mnie zawsze to szło w parze z płaczem W zasadzie to zauważyłem, że teraz od pół roku rzadko płaczę Pamietam że kiedyś nie było dnia bez łez nawet parę razy dziennie i co noc po parę godzin..
Nie rozumiem xd
Po za tym odwiedziłem przyjaciółkę ze znajomą w Krk Łazilismy sobie po rynku Pokazałem im jako element zwiedzania starą biedronkę XD
Wstąpiliśmy też do restauracji EL&N London Bardzo dobre mają tam jedzenie Wziolem makaron czarny z sosem czosnkowym, pomidorami i parmezanem Pyszniutkie Bubble tea mają tam też dobre 🖤
Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Kupiłem sobie jeszcze dwa tomy Chainsaw mana w Yattcie Dawno tam nic nie kupowałem wsm
Gadałem dziś też z moim starym Pijany był Odebrałem bo dzwonił z domowego i balem się, że może babci się coś stało Standardowo tam mi mówił o jego pomyśle w jaki sposób ja mógłbym zarabiać Ciesze się, że docenia fakt tego, że potrafię rysowac i malować i widzi w tym potencjał..
Spytał się czy ja może czegoś chce od niego żeby on coś dla mnie zrobił Odpowiedziałem, że nic Naprawił nam kosiarkę parę dni temu i jestem za to mu wdzięczny tyle
Przykro mu się zrobiło Normalne, że chciałby czuć się potrzebny swoim dzieciom, móc z nimi spędzać czas, być wsparciem dla nich no ale wybór jest prosty i każdego dnia go dokonuje Nie ma kompromisu Albo alkohol albo rodzina
Powiedział mi, że idzie do więzienia za pobicie policjantów Mógł iść na oddział dzienny Teraz mi wmawiał, że był ale pamiętam jak mi mówił, że nie stawił się ponownie na Babińskiego w grudniu Był tylko dwa tygodnie na detoksie Może w tedy inaczej by go potraktowali w sądzie
Szczerze jest mi dziwnie z tą myślą Jakby nie dowierzam temu?
Cuż takie życie raz jest różowo a raz chujowo hah
25 notes · View notes
nopookietimesq · 17 days ago
Text
Szczerze mówiąc nie wiem już co robić. Ojciec zabrał mi telefon i mam tylko godzinę dziennie dopóki nie przytyję do wagi 54, aktualnie ważę aż 51 kg i naprawdę nie daje rady. Całe to uczucie tego tłuszczy zwisającego ze mnie, ciągle jedzenie, psychicznie mnie niszczy a już nie wspomnę o skutkach fizycznych, wyglądam tak obrzydliwie, jestem cholerną tłustą świnią. Jedyne co mi przychodzi do głowy to kurwa przybrać na wadze a potem postarać się jakoś zmylić ich, że jem normalnie itd. a tak naprawdę wrócić do was, do tych cudownych fastów a przede wszystkim do Any, ja tak strasznie chce znów poczuć głód, ten ucisk w brzuchu, okropnie za tym tęsknię. Przez kontrolę mnie i mojej wagi nie mam jak schudnąć ani czynić jakich kolwiek postępów dlatego nie będą pojawiać się żadne bilanse itp. ponieważ aż wstyd mi jest za to ile teraz muszę wpierdalać. Podejrzewam, że przez to, że mam tylko godzinę dziennie na telefonie nie będę miała czasu wstawiać postów, ale gdy tylko będę miała jakiś pomysł i czas to postaram się coś wrzucić.
Proszę was jeśli macie jakieś rady jak mogę ich zmylić napiszcie mi, bo ja nie wiem co mam robić..
Tumblr media
16 notes · View notes
to-be-dead-but-pretty · 5 months ago
Text
Japierdole wczoraj zjebałem mocno, a już myślałem, że z tego wyszedłem. Tak długo się nie samokaleczałem. Czuje się jak największy śmieć z tego powodu. Nie wiem czemu to robie, nie wiem czemu nie mogę przestać, nie wiem czemu zacząłem. Nie wiem kurwa nic. Nie rozumiem sam siebie, nawet w najmniejszym stopniu. Przestałem co kolwiek czuć, stałem się bezduszny dla osób które kocham. Nie kontroluje niczego w moim życiu. Chce czuć kontrole nad czymś, chce znów coś poczuć, nawet jeśli ma być to ból, może dlatego to robię i nie mogę przestać. Nie wiem. Nienawidze się za to, że się głodze, ale nienawidze też siebie gdy jem. Nienawidze siebie kiedy się tne, ale nienawidze też siebie kiedy tego nie robie. Poprostu jestem jakiś pojebany i to mocno
18 notes · View notes
kasja93 · 2 years ago
Text
Hejka!
To tylko takie moje luźne przemyślenia o życiu i tak dalej. Jeśli masz ochotę poczytać i poznać moje paczenie na niektóre tematy zapraszam :)
Tumblr media
Do napisania tego wszystkiego skłoniła mnie przeważająca część naszego edowego piekiełka na Tumblr. Może przemyślenia tetryka, który lata nastoletnie ma dawno za sobą… Jednocześnie nie tak dawno by pamiętać jaka wtedy byłam i co czułam skłoni was do przemyśleń :)
Zawsze byłam żyjącą w swoim świecie nastolatką. Samotniczką, która nie potrzebowała innych by dobrze się czuć. Jednoczenie na tyle otwartą, że szybko potrafiłam sobie zjednać ludzi. Gdy ktoś ze mną dłużej porozmawiał często mawiał „nie sądziłam/em że taka jesteś! Brałem/am cię za bardzo ponurą osobę, która chce by zostawić ją w spokoju”. Cóż z drugą częścią się zgadzałam. Lubiłam być sama a na dłuższą metę męczyły mnie interakcje z innymi. Do tej pory tak mam. Wole spotkać się raz na jakiś czas, porządnie pogadać i nie odzywać się przez kilka miesięcy, niż codziennie z kimś obcować.
Do szkoły zawsze miałam rzutem kamieniem, moja mama nigdy nie pracowała zatem o żadnej wolnej chacie można było zapomnieć. Wszelkie spóźnienia również nie wchodziły w role. Byłam mocno kontrolowana co robie. Tata praktycznie był nieobecny bo ciągnął finansowo ten cały cyrk zwany rodziną. Przeżywałam swoje prywatne piekiełko związane z przemocą fizyczną oraz psychiczną ze strony mamy i patrząc na to z perspektywy czasu sama sobie się dziwie, że byłam tak dzielna. Niczym skała pośród szalejących fal oceanu. Nie chce się przechwalać. Nie o to mi chodzi. Po prostu to fakt. Nie przechodziłam burzliwie nastoletnich lat. Szkoła, dom, internet, oceny mocno średnie podchodzące pod słabe. Nie przechodziłam buntu. Nie było na niego miejsca. Jak robiłam coś nie tak nie kończyło się to jak w filmach zamknięciem się w pokoju, trzaśnięciem drzwiami przed nosem rodzica. Gdybym się tak zachowała nie drzwi byłyby trzaśnięte a moja twarz.
Przytłaczające mnie emocje i uczucia skrzętnie ukrywałam wewnątrz. Na zewnątrz zawsze byłam uśmiechnięta, skłonna do pomocy i pogaduszek. Nie robiłam sobie krzywdy. Robiono mi ją w domu zatem nie były mi potrzebne dodatkowe rany fizyczne. Moim wentylem bezpieczeństwa w tamtych czasach było malowanie, pisanie opowiadań, wierszy, granie w mmorpg i oglądanie anime.
Taki sposób marnowanie czasu z pewnością pomogło mi nie dostać pierdolca. Z perspektywy lat wszystkie moje nerwy i stresy związane ze szkołą były kompletnie bezużyteczne. Jako, że miałam wyjebongo na opinie innych, w tym moich rodziców, nie mogę wypowiedzieć się na tematy w stylu „jak się czuje będąc obgadywaną”. Mogę powiedzieć tylko, że osoby znęcające się nad innymi mają większe kompleksy od osoby „słabszej” w stadzie. Wielokrotnie pomagało mi spojrzenie w oczy komuś kto ze mną zaczynał i powiedzenie „jakie ty musisz mieć smutne życie, że cię obchodzi co robie albo jak się zachowuje. Jak masz kompleksy idź porozmawiaj o tym z kimś kogo to obchodzi a nie próbujesz się na kimś wyżywać”.
Oczekiwania innych i nasze własne. Z upływem czasu okazują się bezsensowne oraz trywialne. Chce mi się śmiać z jakiego powodu potrafiłam robić sobie mentalną krzywdę i wiercić samej sobie w brzuchu. Naprawdę, oceny, wybór szkoły, kierunku etc w bardzo małym procencie w ogóle wpłynie na wasze życie w przyszłości. Jeśli nie idziecie na kierunki typu medycyna, prawo, inżynieria nowoczesna wszelkiego rodzaju, nie musicie się aż tak mocno starać, wypruwać sobie żył etc. Mało kto pracuje w zawodzie wyuczonym. Trzeba balansować na cienkiej linii a wręcz na niej tańczyć. Bo nie można stać w miejscu ani za bardzo się starać by nie spaść. Będąc dorosłym czuje się wypalenie zawodowe, zbyt często czuje się bezsensowność tego wszystkiego co się robi. Rzuca się wszystko w cholerę i zaczyna się robić coś innego. Takie zmiany są potrzebne by stymulować mózg, aby się nie nudził. Nawet robiąc coś co się kocha zbyt często oraz zbyt intensywnie można poczuć się tym zmęczonym. Zatem trzeba być jak ta ćma, krążyć wokół żarówki, ale nie zbliżać się do niej zbyt blisko by nie spłonąć.
Często nie zdajemy sobie sprawy, że płoniemy. A gdy dotrze do nas ta informacja za późno, gdy to zauważymy najczęściej nie ma już odwrotu. Zwala się wtedy na nas ten cały ból, rozczarowanie, zawód i cała reszta z siłą lawiny. Przygniatając nas tak mocno, że nie można złapać oddechu.
Zbyt rzadko wszystko idzie zgodnie z tym co sobie zakładamy. Można całe życie przejść z różowymi okularami na nosie, może spływać po nas wszystko niczym po gumowej kaczce. Zazdroszczę osobą, które tak potrafią. Ja za bardzo się o wszystko martwię, za bardzo wszystko analizuje do porzygu, aż moja szansa przechodzi mi koło nosa.
Życie to wyścig szczurów. Jak jest się młodym biegnie się na samym początku, później, gdy dopada zmęczenie można:
a) biec, aż padnie się na zawał, b) zwolnić tępo by inni nas minęli czując, że sobie nie radzisz, c) zwolnić tępo z własnej woli bo życie to maraton a nie sprint, d) biec dalej skacząc po plecach tych co zwalniają będąc bezwzględnym.
Jaką opcje wybierzecie to zależy już od was. Niczym w milionerach macie możliwość skorzystać z pomocy. Telefon do przyjaciela to rozmowa z bliskimi o tym jak się czujecie i wyciągnięcie wniosków. Pytanie do publiczności - coś w stylu tego czym karmi nas TikTok, Facebook, instagram i cała reszta mediów. Zaś 50:50? Przyrównałabym to do zostawienia sobie dwóch z czterech opcji na ślepo i wybranie tego co według was będzie najlepsze.
Nie chce tu pisać jakie życie bywa okrutne i malować rzeczywistość jedynie w ciemnych barwach. To czy będziemy szczęśliwi czy nie… Nie zawsze mamy na to wpływ. Jednak można dać się ogarnąć tym wszystkim złym myślom i zatopić. Można również je przyjmować jak coś normalnego i cieszyć się z najdrobniejszych rzeczy w życiu. Wyszedł ci super obiad? Ciesz się. Kupiłeś sobie coś fajnego choć to tylko drobiazg? Ekstra!
Mamy tendencje do większgo zapamiętywania krzywd, niż dobrych momentów. Na 100 przychylnych komentarzy zapamiętasz ten jeden z krytyką. Można mówić i udawać, że nas to nie rusza i czytać wszystko jak leci. Jednak te złe słowa, złośliwości w życiu będą cię nawiedzać w randomowych momentach zatruwając dzień po dniu. Aby nie zwariować należy po prostu tego nie czytać. Ograniczyć do minimum porównywanie się do innych. Pragnienie by mieć lepiej, by być jak z obrazka jest normalne. Każdy chciałby mieć super związek, nie martwić się pieniędzmi, mieć spoko prace, w której się nie narobisz i być cool. Warto do tego dążyć, ale nie ślepo i maniakalnie. Bo nawet, gdy mijasz kogoś w luksusowym samochodzie na ulicy i myślisz „ten to ma dobrze” wcale ten człowiek nie musi mieć tak kolorowo w życiu jak nam się wydaje. Z reguły takie osoby mają więcej długów, niż diabeł gwoździ. Albo miały tego zajebistego farta urodzić się w bogatej rodzinie. Jednak jeden błąd może to wszystko zniweczyć. Nawet nie błąd a po prostu zmiany na świecie. I bańka pęka. Nic nie trwa wiecznie.
Dlatego cieszcie się pierdołami dla zachowania higieny psychicznej. Nawet, gdy jesteście w dołku starajcie się widzieć piękno jakie was otacza. Nawet jeśli mieszkacie w samym centrum pośród rozpadających się kamienic i zaszczanych bram gdzie wszystko jest brudne, rozpada się i psuje spójrzcie w niebo i podziwiajcie jego kolor, chmury czy cieszcie się promieniami słońca. Niech was cieszy piosenka, która wam podeszła do gustu, uśmiechajcie się, gdy zobaczycie jakiś ulotny uroczy czy zabawny moment. Niech w środku waszego jestestwa panuje spokój nawet jeśli wokół szaleje burza a wszystko obraca się w pył.
Pamiętajcie, że nie ma sytuacji bez wyjścia. Dzisiejsze tragedie za jakiś czas skwitujecie „i ja się tym przejmowałam/em? XD”
Jak wam coś nie pasuje zmieńcie to bądź swoje podejście do tej rzeczy/miejsca/osoby. Życie jest wasze i tylko wasze. Róbcie co chcecie, co sprawia wam przyjemność (oczywiście w granicy prawa nie krzywdząc innych ;) ). Pozwólcie sobie być egoistami, egocentrykami doceniając siebie. To wasze życie. Jeśli chcecie rzuć coś w cholerę to wasza sprawa. Wam ma być dobrze nawet jeśli będzie to oznaczać życie z dnia na dzień będąc bezdomnym. To wasza sprawa. Naprawdę. Jeśli tylko wam tak będzie wygodnie, nawet jeśli będziecie dążyć do samodestrukcji to wasze życie i jeśli tylko wam to naprawdę pasuje to wasza sprawa. Musicie to się zesrać i pójść spać - jakby to absurdalnie i śmiesznie brzmiało. A pewne w życiu są tylko podatki i smierć.
Dlatego róbcie tak by w waszym mniemaniu godnie to wszystko zanosić. By móc spojrzeć sobie w oczy. Popełniacie błędy? A kto ich nie popełnia? Zjebiesz coś w swoim życiu? Ponieś za to konsekwencje i idź dalej. Życie to sinusoida dobrych i złych momentów. Nie bójcie się ryzykować i stracić „wszystkiego” na co pracowaliście do danej pory. Może nie wyjść a może okaże się ta decyzja była strzałem w dziesiątkę.
54 notes · View notes
and-hate-love · 22 hours ago
Text
N E U T R A L N I E
Jak zapytasz się mnie jak się czuje powiem że:
Neutralnie.
Ale jak zapytasz głębiej:
powiem ci że żyje w ciągłej pułapce, pułapce bez miłości, radości ogólnych emocji
W Pułapce własnego serca.
W tej pułapce nie ma miejsca na teraźniejszość zaślepia ja przeszłość ciągle myśli o tym co było ale już nigdy nie wróci o zmarłej babci która była mi bliższa niż ktokolwiek inny była wsparciem gdy rodzice zostawiali chwilowe ślady na mojej skórze które zejdą fizycznie a psychicznie zostawiaja ślad na wiele wiele lat.
Nie jestem realna
Nic się nie dzieje naprawdę
Zyje w symulacji
To co było steruje mną moimi czynami wszystkim czym zrobię steruja wspomnienia kierują mną jak robotem robiąc coś robię to co zawsze, robię wszystko tak samo jak zacięta płyta żyjąc tym co było i nie jestem w stanie patrzeć na to co jest teraz albo co będzie...
Ludzie mają plany na przyszłość
Wiedza co chcą robić
Jakie studia?
Jaki kierunek?
Co chcesz rozszerzać?
Co będziesz robić w przyszłości?
Ale ja nadal jestem 9 letnim dzieckiem nadal stoję w tym jednym miejscu przytknketa do ściany
Zmanipulowana.
Bo muszę mu dać coś w zamian?
Mimo że nie chciałam tego co dostałam a nie mogę rzucić tego nawyku tylko dlatego bo wtedy się to stało z jebanego przywiązania.
Chce po prostu poczuć się dobrze.
Ale już wiem że to się nie stanie bo coraz bardziej wpadam w ta jebana pułapkę ale nikogo to i tak nie interesuje bo kogo by interesował trup
Chciałabym poczuć że żyje że coś tam jest w środku że coś jest we mnie że coś znaczę ale wszyscy wiedzą że jestem martwa że mi już po prostu na tym nie zależy że straciłam nadzieję a ponoć nadzieja umiera ostatnia to dlaczego nadal tu jestem?
A może to iluzja,
Chciałabym żeby to była "tylko" iluzja może w świecie gdzie faktycznie jestem, jestem szczęśliwa? Faktycznie szczęśliwa i może czuje coś więcej niż ta zajebana pustkę.
Bo to ta jebana pustka mnie wyżera,
Nadal to robi mimo że już wyżarła wszystko co było... Co było we mnie dobre, moja całą empatię i zostawia to co najgorszę robiąc że mnie walnego potwora dlatego moja matka tak o mnie myśli.
Byłam tak bardzo szczęśliwym dzieckiem.
Chciałam żyć.
Kogo ja oszukuje nigdy nie chciałam
Stres to była iluzja a teraz towarzyszy mi wszędzie nie umiem się tego pozbyć tego swojego kompulsywnego myślenia tego że żyje że codziennie muszę wstać z łóżka robić te wszystkie rzeczy których i tak nikt nigdy nie doceni.
Nawet nie usłyszę nigdy tych słów które tak dużo znaczą
Dziekuje.
Przepraszam.
Kocham cię?
Chciałabym choć jeden jeden jebany raz usłyszeć je z innych ust niż z swoich
To aż takie trudne?
Mamo?
Tato?
Dziadku?
W?
S?
O?
K?
L?
F?
Moja stara klaso?
Mam nadzieję że ktoś was tak samo potraktuje
s z m a t y.
27 notes · View notes
moscovrium · 8 months ago
Text
Coraz mniej liczę na to że wygram z uzależnieniem.Nie jestem w stanie wytrzymać dnia bez zapalenia chociażby najmniejszej ilości.
Każdy na początku powiedział mi że "nie ma co się martwić, zioło nie uzależnia". A teraz jestem w takim momencie mojego życia że mam ochotę się zabić tylko dlatego że nie jestem w stanie ogarnąć sobie palenia. Nie chce tak żyć, ale nie jestem w stanie przestać.
Coraz czesciej myśle też o powrocie do walenia w nos. Zioło przestaje mi wystarczać. Potrzebuje czegoś mocniejszego.
Znowu zawiodę bliskich. Wiem o tym.
Nie istnieje bez narkotyków. Trzeźwa strona mnie jest smutna, przygnebiona, zjebana, przejmująca się wszystkim i wszystkimi. Jestem gównem bez ćpania. Za to nietrzeźwa ja jest kompletnie wychillowana, jej życie jest ciekawe i kolorowe, ma siłe wstać z łóżka, ma siłe wyjść ze znajomymi a nie siedziec wiecznie w pokoju i użalać się nad sobą.
Chce coś w końcu poczuć
16 notes · View notes
zgnily-trup · 1 month ago
Text
Zimna podłoga w ulubionej kabinie w szkolnej łazience. Po twarzy ciekną łzy, a z plecaka wygląda ma mnie bułka. Ona patrzy na mnie, ja na nią. Chce ją zjeść ale jednocześnie nie chce przytyć.
Ona patrzy na mnie, ja na nią. Kusi mnie. Czasem chciałabym mieć normalną relacje z jedzeniem. Zjeść ją bez wyrzutów. Abym mógł zjeść ją normalnie przy ludziach bez wstydu. Nie uznając tego za chwilę słabości czy napad.
Ona patrzy na mnie ja na nią. Dlaczego jej wcześniej nie wyrzuciłam. Wtedy byłoby łatwiej. Teraz chce poczuć jej smak ale coś w głowie mi nie pozwala. Chce być po prostu chudy i ładny. Tak. Chudość i ładność to jest to o czym marzę najbardziej. Może wtedy ktoś mnie polubi, stanę się ważny. Będe pierwszą opcją w życiu innych, nie którąś z kolei.
Zamknęłam plecak, już nic na mnie nie patrzy. Muszę być silna i nie dać się jej zwieść. Chce być chuda. Chce być ładna. Chce być kochana.
5 notes · View notes
plonaca · 2 months ago
Text
Środa
Dzisiaj rano znów coś się podobierał. Nie umiem tego rozumieć, czasami nic przez tydzień, a teraz było przedwczoraj wieczór.
Co prawda nie zastosował się do żadnych tipów, które dałam Mu ostatnio, no ale rano niech będzie. Tym bardziej, że byłam jeszcze mega zaspana, więc też specjalnie sama nie przejmowałam sterów. Czasem przecież tak też trzeba.
On wyjechał koło 11, bo miał jechać do pralni, coś załatwić i do fryzjera. Po jego wyjściu ja tyle co zjadłam śniadanie i się ogarnęłam i musiałam jechać na depilację. Dotrwałam z paleniem do po śniadaniu. Ah, co ten seks robi. 😉 Chciałam zgarnąć po drodze kawę dla siebie i mojej kosmetyczki (bo jest chyba jeszcze większa fanką kawy niż ja 😉) z tego miejsca gdzie wczoraj jadłam, bo okazało się że mają też jakieś fancy, ale otwierali dopiero o 12 i bym nie zdążyła. To był już chyba mój 5 zabieg i wreszcie naprawdę widać różnicę. Po skoczyłam szybko na plac. Myślałam o tej kawie i szamce z tego food trucka w drodze powrotnej, ale musiałam wracać wziąć pieski na spacer.
On w międzyczasie ze 2x wysłał mi jakieś boomerskie memy (na których screenach było widać po kilka powiadomień z insta…), ale nic się nie odzywał.
Po spacerze dopiero zjadłam obiad z cateringu i wzięłam się coś za pracę. On zadzwonił że wraca dopiero ok. 17:30. Jak pytałam jak Mu minął dzień to stwierdził, że nie pamięta, kiedy rozmawialiśmy. No jakby wcale. Whatever, było w miarę ok. Grał na konsoli jak ja już poszłam się umyć i coś tam jeszcze ogarniałam w domu.
Ledwo, ale udało mi się wytrwać na serialu. Wyłączyliśmy przed 23 i znów nawet udało się coś porozmawiać. Powiedziałam Mu nawet o tym, że cholera stawiam Go zawsze na pierwszym miejscu i trochę na tym „cierpię”, mimo że w sumie lubię to robić, i że nie da się za bardzo funkcjonować tak, że obydwoje stawiamy Jego na pierwszym miejscu, a ja jestem gdzieś na szarym końcu. Podałam Mu też kilka przykładów takich sytuacji, kiedy powinnam pomyśleć o sobie a tego nie robię, kiedy zapominam o rzeczach ważnych dla mnie a myślę o Jego sprawach. Najpierw coś się zaśmiał, że „jestem zaraz za Nim”, potem że przecież się stara, bierze mnie pod uwagę itd. Śmiał się, żebym w takim razie jeden dzień stawiała siebie na pierwszym miejscu to On wtedy będzie zajęty i przyjedzie później. Bo On kompletnie nie rozumie, że to nie chodzi o to, że chcę mieć czas dla siebie tylko o to, że chcè poczuć, że też jestem dla Niego ważna i że czasem zrobi coś patrząc na to, czego ja chcę, a nie tylko na siebie. Standardowo, nie umiał podejść do tematu poważnie, ale z jednej strony to dobrze, bo jeszcze byśmy się pokłócili. Gadał też coś o tym moim zasypianiu, więc próbowałam Mu wytłumaczyć, że to przecież nie jest tak, że zasypiam, bo nie chcę oglądać, tylko po prostu najwidoczniej mój organizm potrzebuje więcej snu. I szczerze to nawet nie chce, żeby coś z tym robił, tylko po prostu żeby to zrozumiał i nie dogadywał mi na ten temat. Nawet coś się przewinął temat ciąży/dziecka. Dopiero się okaże, jak bardzo sobie tym zaszkodziłam.
A w sumie wszystko zaczęło się od tego, że w sumie żartobliwie, nie do końca miło się do niego zwróciłam jak zaczęliśmy oglądać (bo nie dał ramienia do przytulenia się) i powiedział coś, żebym się tak do Niego nie odzywała „bo wszystko zepsuję”. Więc powiedziałam Mu, że póki co to On się do psa zwraca milej niż do mnie i psu mówi rzeczy, które powinien mówić mnie, a nigdy tego nie zrobił.
- Spokojnie, staram się. Przecież progresuję.
Bilans:
Neo (papierosy): ⬆️ 10, po śniadaniu więc progres, ale i tak nie jestem zadowolona 👎
Dbanie o siebie: ⬆️ depilacja 👍
Jedzenie: ↔️ w miarę ok 👍
Związek: ⬆️ znów seks i znów rozmowa - niemały sukces 👍
Praca: ↔️ na spinie, ale udało się ogarnąć najważniejsze 👍
Inne obowiązki: ↔️ tutaj dziś raczej kiepsko, ale nic specjalnie nie planwowałam 👍
Samopoczucie: ↔️ całkiem nieźle, mimo że wieczorna rozmowa kolejny raz uświadomiła mi jak bardzo On nie rozumie o co mi chodzi 👍
3 notes · View notes