#Ważne Informacje
Explore tagged Tumblr posts
Text
Chomiki górskie; o czym właściwie mowa?
Ostatnio dostajemy dużo pytań o słynnych Tatrzańskich chomikach ukazujących się coraz częściej na ulubionych, często odwiedzanych szlakach.
Chomik górski mons criceta to gryzoń wielkości Ok. 16-20 cm zamieszkujący tereny wysokogórskie i leśne. Coraz częściej mały przyjaciel pojawia się tez na szlakach dolin. Widziany coraz częściej w dolinie m.in. Kościeliskiej, Strążyskiej i Małej Łąki. Także bardzo często spotykany na Czerwonych Wierchach oraz trasach w Tatrach słowackich.
Mimo ciepłego futerka i niepozornego wyglądu trzeba jednak uważać, gdyż gryzoń, jak sama nazwa wskazuje ma tendencje do podżerania mijających turystów. Chomiki górskie są szybkie, ciche, a ich ugryzienia niestety całkiem bolesne i niebezpieczne. W zeszłym roku udokumentowano 2 przypadki wścieklizny złapanej właśnie od futrzastych przyjaciół.
Jeśli wiec wybieracie się na szlak polecamy zaopatrzyć się w długie spodnie i zdrowy rozsądek. ;) Nie rzucajcie im jedzenia i nie podchodzicie do nich, w ramach możliwości nie zatrzymujecie się na długo w jednym miejscu. Rozwagi i przyjemnego chodzenia!
1 note
·
View note
Text
BARDZO WAŻNE‼️
Jakaś dziewczyna która jest na grupach motylkowych na Messengerze wysyła ss łamiąc przy tym prawo, każe innym się zabić a także jest hipokrytką.
Nie chcemy takiej osoby w naszej społeczności więc jeśli macie jakie kolwiek informacje piszcie w komentarzach albo reblogujcie dla zasięgu, ta sprawa możliwe pójdzie na policje
Ma nazwę misakochina, najpewniej to jest jej multi konto
#motylki any#ana motylki#chudej nocy motylki#bede idealna#bede lekka jak motylek#chce byc lekka jak motylek#gruba szmata#bede motylkiem#bede perfekcyjna#blog motylkowy#ana y mia#aż do śmierci#@ana#@motylki#motylki w brzuchu#będę motylkiem#motylki#blogi motylkowe#motylkowe blogi#motylkowo#motylek any#tw ana bløg#tw ed ana#tw ana rant#anadiet#dieta#motyle w brzuchu#motyl#lekka jak motyl#lekka jak motylek
108 notes
·
View notes
Text
ೄྀ࿐ ˊˎ-

˗ˏˋ piątek, 20 grudnia, 2024 ´ˎ˗
hej witam. jeszcze żyję, nie jest może najlepiej, ale są powody dla których nie było mnie na tumblr przez tydzień.
najpierw poznałam jednego typa, który mieszkał niedaleko mnie, mieliśmy się spotkać dzisiaj, ale nie wypaliło, ponieważ gdy wymieniliśmy się zdjęciami, to w końcu po tygodniu udawania, że jest okej, powiedział, że nie lubi grubszych lasek i jakby wiedział, że ja jestem jedną z nich, to nie robiłby mi nadziei. Załamałam się i dostałam bardzo mocnego body dysmorphia, no umówmy się, dostałam w przysłowiowo w pysk.
ogólnie cały tydzień był dla mnie emocjonalnie intensywny, przez właśnie tego typa, który zastosował na mnie love bombing a później rozjebał mnie swoim wspaniałym tekstem. zablokowałam go wszędzie gdzie go miałam. trudno się mówi.
wyobraźcie sobie, że w ten sam dzień gdy zerwałam kontakt z tym kretynem, poznałam innego, w moim wieku chłopaka, który teraz jest na przyuczeniu na zawodowego żołnierza i wczoraj się spotkaliśmy, nawet był u mnie w domu.
czy mentalnie trochę czuję się jak dziwka? tak, nie wiem dlaczego, mam wrażenie, że to nie moje myśli, to jest często okropne, bo poznałam kogoś, kto jest naprawdę w porządku i czuję się strasznie z tym jak o sobie myślę. przecież ja nigdzie nigdy nie wychodzę, dlaczego miałabym być dziwką? no przecież to bez sensu.
tak więc wyszliśmy wczoraj z P. i było naprawdę fajnie, awkward, jak zawsze na pierwszym spotkaniu, ale było naprawdę fajnie.
bardzo dużo się przytulaliśmy, trzymał mnie za rękę cały czas, przytulał i razem leżeliśmy u mnie w pokoju.
miałam jechać najpierw do niego, ale mama mi nie pozwoliła, dzięki, że P. to zrozumiał i poprosiłam go żeby przyjechał. pisaliśmy ze soba w sumie pierwszego dnia może z 3 lub 4 godziny i stwierdził, że przecież można się spotkać. niczego nie żałuję, było naprawdę super. nie dość, że słuchamy takiej samej muzyki, to mamy bardzo bardzo podobne podejście w wielu kwestiach, jest też bardo otwarty i szczery. powiedział mi, że ma aspergera i autyzm, ale szczerze powiedziawszy to nie jest odczuwalne, tzn. ja tego nie odczuwam, ponieważ no nie wiem, po prostu jest tak naturalny w tym jak ze mną rozmawia, że to jest po prostu nieodczuwalne.
dla mnie ważne jest, że po prostu jest sobą i nikogo nie udaje. jest szczery i otwarty na rozmowy, różne. cieszę się, że nie trafiłam na kolejnego „tajemniczego”, z którego informacje trzeba wyciągać siłą, bo sam inaczej się nie odezwie i nic nie powie.
jestem usatysfakcjonowana, ponieważ mówił mi, że mu się podobam, mówił, ze wcale nie jestem gruba i że duże uda są hot >_<
nie mogę uwierzyć też w to, że jego rodzice też już o mnie wiedzą i prawdopodobnie będą chcieli mnie do siebie zaprosić ^-^, moja mama też go polubiła, więc chyba jest dobrze, zmierza to w dobrym kierunku.
jeszcze jestem zła, bo siostra wzięła do szkoły moją bluzę, która była przesiąknięta zapachem P. i to tak bardzo mnie zdenerwowało, bo chciałam w tej bluzie spać.
w czwartek byłam również na badaniach okresowych i szczerze? nie bałam się w ogóle, w żaden sposób nawet nie byłam zestresowana. siedziałam w przychodni dobre 4 godziny, bo od dwunastej była medycyna pracy i ja byłam pierwsza, dlatego wolałam zostać na swoim miejscu. pobierano mi również krew, nie zemdlałam tak jak myślałam, ze będzie, więc to też mnie bardzo cieszy.
a z ed-owskich spraw, to chciałabym poinformować, że udało mi się zrzucić dwa kg, które mi ostatnio wróciły. dlatego jestem teraz na wadze 63.9kg. wiem, ze uda mi się to teraz utrzymać, skoro widzę efekty.
jem tak naprawdę ostatnio bardzo mało, nie mam ochoty jakoś na słodycze.
dzięki P. i temu, że nie miał nic przeciwko spacerom, ja zrobiłam wczoraj 22,5k kroków i spaliłam 500 kalorii przez calutki dzień, więc cieszę się, że pobiłam swój rekord.
#bede motylkiem#będę motylkiem#b─öd─ö motylkiem#chce byc chudy#chce byc idealna#chce byc lekka jak motylek#chce byc perfekcyjna#chce byc piekna#chce być piękna#chce być szczupła#chudej nocy motylki#blogi motylkowe#lekkie motylki#motylki blog#motylki any#jestem motylkiem#motylki w brzuchu#chude motyle#chce byc szczupla#chce schudnąć#chce schudnac#chce widziec swoje kosci#chcę widzieć swoje kości#chce czuc kosci#nie chce jesc#chcę być lekka#nie chce być gruba#nie chce jeść#nie bede jesc#jeszcze nie motylek
28 notes
·
View notes
Text
@nerdcastleyoutube, ponieważ na większość Twoich pytań już wyczerpująco odpowiedzieli @trylogia-po-prostu i @bazyl-szalony, pozwól, że ja skupię się na kwestiach związanych z Ukrainą. Od razu chciałbym podkreślić, iż jakkolwiek jestem profesjonalnym historykiem/historykiem literatury, nie zajmuję się naukowo ani XVII w., ani twórczością H. Sienkiewicza. Prowadzenie bloga "wspólnie z Bohunem" jest moją przestrzenią dziecięcej przyjemności, a zatem moje tu rozważania należy traktować przede wszystkim jak spostrzeżenia hobbysty-pasjonata.
Czy „Ogniem i mieczem” jest anty-ukraińskie? To temat bardzo złożony, na który wypowiadano się już wielokrotnie po obu stronach granicy. Jego podsumowanie znajdziesz w wyważonym materiale, który jest dostępny tutaj:
youtube
Muszę jednak zaznaczyć, że jakkolwiek przedstawiony przez Autora nagrania pomysł przygotowania nowego wydania krytycznego powieści wraz z jej przekładem na język ukraiński i z obszernym komentarzem naukowym zarówno ukraińskich, jak i polskich badaczy (historyków, literaturoznawców, itp.), wydaje mi się bardzo cenny, to nie podzielam do końca jego entuzjastycznego przekonania, że „Ogniem i mieczem” nie jest w żadnym możliwym aspekcie antyukraińskie. Uważam, że powieść tę należy postrzegać jako utwór, który nie jest antyukraiński, w tym sensie, że celem Henryka Sienkiewicza nie było stworzenie tekstu skierowanego przeciwko Ukraińcom. Efekt jego pracy może być jednak odbierany w różny, wielowymiarowy sposób, zresztą niezależnie od narodowości Czytelnika. Za dzieło antyukraińskie nie należałoby natomiast uznawać filmu: Jerzy Hoffman wielokrotnie podkreślał w wywiadach, że od zawsze bardzo leży mu na sercu kwestia niepodległości Ukrainy, a swój film nakręcił zarówno dla Ukraińców, jak i Polaków, ku refleksji i pojednaniu.
Dlaczego „Ogniem i mieczem” jest tak „delikatną” kwestią w kontekście relacji polsko-ukraińskich? Po pierwsze, należy pamiętać, że nie jest to fabuła z gatunku fantasy czy też legenda/baśń rodem ze średniowiecza, ale opowieść o prawdziwych, autentycznych wydarzeniach. Co więcej, wydarzeniach, które w ukraińskiej narracji na temat ojczystej historii zajmują bardzo ważne miejsce: powstanie Bohdana Chmielnickiego z 1648 r. traktowane tu jest jako swego rodzaju „wojna narodowo-wyzwoleńcza”, której efektem było (na mocy tzw. ugody zborowskiej z 1649 r.) powstanie Hetmanatu, pierwszego nowożytnego państwa ukraińskiego, jakkolwiek nie w pełni niepodległego, ale posiadającego pewien zakres autonomii w ramach Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Na Ukrainie takie postacie jak Chmielnicki, Bohun czy Krzywonos to przede wszystkim bohaterowie ważnej epoki w dziejach ojczystych, którym stawia się pomniki i nazywa ich imieniem ulice, których wizerunki widnieją na ukraińskich monetach, banknotach, znaczkach, itp. I których uwieczniono w wielu ukraińskich tekstach kultury. Ich obraz w „Ogniem i mieczem” może być zatem trudny do zaakceptowania dla Ukraińców już choćby z tego powodu, że odbiega od wizji utrwalonej w ich własnej kulturze. Po polskiej stronie zachodzi zresztą czasem analogiczne zjawisko: pamiętam, że po premierze filmu w 1999 r. pojawiły się recenzje, których autorzy zarzucali J. Hoffmanowi, iż Bohdan Chmielnicki i Jeremi Wiśniowiecki (postacie te zostały przez niego świadomie zmodyfikowane w stosunku do przekazu powieści właśnie tak, by zbliżyć je do ukraińskiego imaginarium) pokazani zostali nie tylko w sposób sprzeczny z wizją Sienkiewicza, ale i z prawdą historyczną! Bohuna może i uwielbiają w Polsce pokolenie po pokoleniu tłumy serc białogłowskich (i męskich), ale i wielu z nich trudno jest zaakceptować fakt, iż nie był on biedną, kozacką sierotką z rozoranym nieodwzajemnioną miłością serduszkiem, ale też „atamanem i hetmanem”, „pod którym dziesięć tysięcy mołojców chodzi” – co jest tym bardziej zastanawiające, iż informacje te znajdziemy przecież i w tekście Sienkiewicza…
Kolejna kwestia: „Ogniem i mieczem” nie jest tekstem historycznym, ale literackim, a zatem – w znacznym stopniu subiektywną wizją Henryka Sienkiewicza. Co więcej, tekstem skierowanym w pierwszej kolejności do polskiego czytelnika, powstałym w konkretnych warunkach społeczno-politycznych schyłku XIX w. (w czasie „zaborów”, czyli w okresie, w którym Polacy nie posiadali własnej państwowości, a ich ruch narodowowyzwoleńczy kształtował się i krzepł w toku nieustannych zmagań o odzyskanie niepodległości i/lub zachowanie własnej tożsamości narodowej) oraz w ściśle określonym celu (przysłowiowe już „krzepienie serc”). Wizja wydarzeń z połowy XVII w. została zatem przez autora świadomie wymodelowana tak, by wpisywać się w cele powieści i odpowiadać gustom/potrzebom jej potencjalnych odbiorców. W rezultacie powstał tekst opowiadający o wojnie polsko-kozackiej, postrzeganej wyłącznie z polskiej perspektywy: Czytelnik ma śledzić bieg wydarzeń oczami bohaterów-Lachów, utożsamiać się z ich odczuciami i wrażeniami, podczas gdy stronę kozacko-ukraińską ustawiono w pozycji antagonisty, przeciwnika (i tu znów mamy różnicę z filmem, w którym obie strony miały zostać pokazane z tej samej, możliwie bezstronnej perspektywy).
Wydaje mi się, iż pewne wyobrażenie tego, w jaki sposób odbierać może „Ogniem i mieczem” (tekst, a nie film) Ukrainiec, daje lektura powieści ukraińskiego autora, Oleksandra Sokołowskiego „Bohun” (Олександр Соколовський, Богун). Jest ona obecnie dostępna w wielu księgarniach internetowych w Polsce, niestety, nadal nie doczekała się polskiego przekładu. Opowiada dokładnie o tych samych wydarzeniach co utwór Sienkiewicza (od jesieni „dziwnego” roku 1647 poczynając, a bitwą pod Beresteczkiem z 1651 r. kończąc), ale – jako tekst pisany po ukraińsku i dla ukraińskich Czytelników – z perspektywy bohaterów kozackich. W konsekwencji przekaz tej powieści wydaje się nam w wielu punktach lustrzanym odbiciem „Ogniem i mieczem”. Bohun – tytułowy i główny bohater powieści – został w niej wykreowany na „mentalnego bliźniaka” Sienkiewiczowskiego Jana Skrzetuskiego: to rycerz bez skazy, głęboko oddany ideom wolności i niepodległości, ponad które za nic nie przedłoży „prywaty”, nawet za cenę wielu osobistych wyrzeczeń i tragedii. Jednocześnie – dzielny wojownik, mądry wódz, a w sferze seksualnej – człowiek czysty jak kryształ. Jego narzeczoną Oksanę porywa natomiast, owładnięty „nieczystą żądzą” i pragnący ją „pohańbić” (choć trzeba przyznać, że podobny bardziej do Bogusława Radziwiłła z „Potopu” niż kozackiego watażki z „Ogniem i mieczem”) nie kto inny jak… Stefan Czarniecki. Ten sam, za którym w polskim hymnie narodowym dla ojczyzny ratowania mamy wrócić się przez morze, a z którym Bohun w swym prawdziwym życiu kilkakrotnie przy różnych okazjach krzyżował szable. Tło dla tych figur stanowią drugoplanowe postacie polskich żołnierzy, którzy – niczym czerń kozacka u Sienkiewicza – są zawsze skorzy do wypitki i wybitki, niekarni na polu walki, często owładnięci chęcią grabieży, a kobiety traktują przedmiotowo i bez jakiegokolwiek szacunku. Summa summarum – mamy tu taki sam świat przedstawiony, ten sam system wartości, ten sam wektor z tym samym kierunkiem, tylko jakby… z przeciwnym zwrotem.
Wracając natomiast do „Ogniem i mieczem” warto zwrócić uwagę, iż mamy w nim do czynienia z dwoma poziomami narracji. Gdyby skupić się wyłącznie na wypowiedziach polskich bohaterów powieści na temat postaci ukraińskich i ich opinie wziąć za poglądy samego autora (co zresztą może się zdarzyć przy pobieżnej lekturze tekstu, a tym bardziej – jej przekładu na język obcy), rzeczywiście można by odnieść wrażenie, iż jest to utwór antyukraiński. Ileż to razy nasi polscy rycerze nazywają w tekście Bohuna (jak i innych kozackich bohaterów) mianem „chłopa”, „chama”, „psa”, „biesa”, itp. lub też stosują innego rodzaju deprecjonujące i odczłowieczające określenia. Znaczące jest też ich nastawienie do Horpyny i Czeremisa, nota bene, jedynych staranniej zarysowanych, „nieheroicznych” postaci ukraińskich w powieści – chociaż źródła odnotowują Kozaczkę Dońcównę, w męskim stroju biorącą udział w bitwach (nie wiem, czy dobrze rozumiem, o co chodziło w Twoim pytaniu o Horpynę i Czeremisa, ale spróbuję się tu do niego odnieść). Otóż, w rozdziale XXII tomu drugiego powieści Zagłoba, Wołodyjowski i Rzędzian, trzech polskich szlachciców-rycerzy, z zimną krwią morduje dwie osoby, należące do grup, do których niekrzywdzenia/ochrony teoretycznie powinien zobowiązywać ich kodeks rycerski, tj. kobietę i człowieka niepełnosprawnego. Co więcej, nasi panowie robią to, chociaż Horpyna i Czeremis w niczym im w danej sytuacji nie uchybili, a ich jedyną „winą” była… lojalność: Zagłoba, Wołodyjowski i Rzędzian wiedzieli, że Horpyna za nic na świecie nie zdradzi swojego przyjaciela (Bohuna), a Czeremis za nic na świecie nie odstąpi swej pani (Horpyny). Oboje musieli zatem zginąć, by Helena mogła stać się wolna. Sama kniaziówna Kurcewiczówna, tak głęboko brzydząca się okrucieństwem i rozlewem krwi, też nie ma zresztą z ich śmiercią większego problemu… Czy nasi bohaterowie zachowywaliby się w taki sposób, gdyby Horpyna i Czeremis byli, jak oni, Polakami? To chyba pytanie retoryczne.
W powieści mamy jednak jeszcze drugą perspektywę: narratora. A jest on trzecioosobowy, wszystkowiedzący, teoretycznie – obiektywny. I na tej płaszczyźnie dzieje się rzecz ciekawa: o ile w działaniach militarnych polski czytelnik „Ogniem i mieczem” podąża zazwyczaj za „polskocentryczną” perspektywą od początku do końca powieści, o tyle jego odbiór wątku miłosnego jest często o wiele bardziej zniuansowany. Przy całej sympatii do Heleny i Skrzetuskiego, to Bohun jest wszak tą postacią, która skupia na sobie najwięcej uwagi i czytelniczego współczucia. To Bohun, ukraiński Kozak (a nie bohaterowie polscy) jest od momentu ukazania się powieści w 1883 r. ukochaną postacią wielu polskich czytelników płci obojga (w tym i Theophano-o). I był nią na długo przed przyobleczeniem się w fizyczne powaby aktora z filmu J. Hoffmana. Moim skromnym (choć zdaję sobie sprawę z tego, że zapewne nieobiektywnym) zdaniem, w tym właśnie „przewrocie uczuciowym” objawia się największy talent pisarski Henryka Sienkiewicza. Czy tylko talent? Brakuje mi tu wyników pogłębionych badań naukowych (nie zostały jak dotąd przeprowadzone lub też ja się z nimi nie zetknąłem), ale jakoś tak intuicyjnie przeczuwam, że to swoiste rozdarcie między narzuconym sobie zadaniem „krzepienia serc” polskich, a współczuciem dla tych, którzy się w schemat Polaka-katolika z jakichś względów nie wpisywali, mogło być u Sienkiewicza spowodowane do pewnego stopnia własnym doświadczeniem. Jeśli wierzyć genealogicznej legendzie jego rodu (co ciekawe, potwierdzonej ostatnio przez badania genetyczne, którym poddał się prawnuk pisarza, Bartłomiej Sienkiewicz), autor „Ogniem i mieczem” nie był „czystej krwi” Polakiem, ale „po mieczu” potomkiem zasymilowanych Tatarów litewskich: jak Mellechowicze, za przedstawiciela której to rodziny przez pewien czas z powodzeniem uchodzi w „Panu Wołodyjowskim” Azja, syn Tuhaj-beja, czy Mirzowie, z których wywodzi się Selim, swego rodzaju „wersja próbna” Bohuna z „Małej Trylogii”. Może więc zatem czytelnicza miłość, którą skupia na sobie ukraiński Kozak Bohun (a z moich własnych „fandomowych” obserwacji wynika, że często jego admiratorami stają się w Polsce osoby doświadczające społecznego wykluczenia i dyskryminacji) jest odbiciem odczuć samego Sienkiewicza na temat losów wszystkich tych córek i synów Najjaśniejszej Rzeczpospolitej, którzy spotkali się na jej terenie z niesprawiedliwością i odrzuceniem? Jak sam Bohdan Chmielnicki, pokrzywdzony w sporze z Danielem Czaplińskim o Subotów? Jak dowódcy kozaccy, którzy przed przejściem do jego obozu próbowali szukać swego miejsca w wojsku koronnym i zapewne nie raz, nie dwa słyszeli pogardliwe słowa swoich polskich, niekiedy nawet niższych stopniem kolegów „A co mi tam Kozak jakiś”?
Ostatnia sprawa (i tu postaram się odnieść do Twojego pytania o to, czy „Ogniem i mieczem” dobrze przybliża ukraińską kulturę Kozaków): Ukraina Henryka Sienkiewicza jest nie tyle Ukrainą Doświadczoną, ile Ukrainą Wyobrażoną, tj. w kreowaniu jej literackiego obrazu autor korzystał nie z własnych doświadczeń, lecz z przekazów innych osób. Badacze jego twórczości zazwyczaj utrzymują, iż przygotowując się do pracy nad powieścią przeprowadził on bardzo dokładną jak na ówczesne możliwości kwerendę źródłową. W oczywisty sposób większość materiałów, z którymi zdołał się zapoznać, musiała pochodzić od autorów polskich. W tekście powieści odnajdujemy zatem pewne nieścisłości w opisach kultury Kozaków ukraińskich połowy XVII w., które z różnym powodzeniem próbowano zresztą zniwelować w filmie. Weźmy chociażby kwestię instrumentów muzycznych. Faktycznie rozpowszechniona wówczas w środowisku kozackim bandura nie została w tekście Sienkiewicza wspomniana ani razu, podczas gdy bohaterowie ukraińscy grają na teorbanie, tj. instrumencie o sto lat późniejszym, stereotypowo kojarzonym jednak w Polsce z Kozaczyzną. Warto pod tym względem porównać przedstawienia ukraińskich Kozaków na obrazach artystów ukraińskich i polskich z drugiej połowy XIX w. Na tych pierwszych stepowi rycerze grają zazwyczaj na bandurze, na drugich (jak u Józefa Brandta) – na teorbanie. Mówiąc o Sienkiewiczowskiej Ukrainie Wyobrażonej nie mam jednak na myśli jedynie aspektów, wynikających ze specyfiki dostępnego pisarzowi materiału źródłowego. Niemniej istotną kwestią jest fakt, iż częstokroć pisząc o Kozakach (szczególnie wyraźne jest to w przypadku kreacji postaci Bohuna) nawiązuje on do obrazów i motywów, odziedziczonych po wcześniejszych twórcach polskich, takich jak Julian Ursyn Niemcewicz (któremu to zapewne zawdzięczamy wprowadzenie do literatury polskiej postaci Chmielnickiego i Bohuna), Antoni Malczewski czy też urodzony w Krzemieńcu na Ukrainie Juliusz Słowacki. W rezultacie kreacja postaci ukraińskich w „Ogniem i mieczem” bazuje nie tylko na przekazach z XVII w., ale wizjach polskich autorów pierwszej połowy XIX w., często mających bezpośrednią styczność z Ukrainą, ale jednocześnie odmalowujących ją w swoich utworach w sposób wysoce przetworzony, mitologizujących w zgodzie z estetyką literatury romantycznej.
Osobiście szkoda mi zwłaszcza jednej rzeczy: iż polskie wyobrażenie o kulturze kozackiej/ukraińskiej w XVII w. w znacznym stopniu kształtuje tekst, w którym niewiele miejsca poświęcono jakimkolwiek innym jej przejawom poza sztuką prowadzenia walk. Od czasu do czasu pobrzmiewają w "Ogniem i mieczem" dźwięki ukraińskiej muzyki, tu i tam odnajdziemy lakoniczne wzmianki o "obsypywaniu złotem" śpiewaków-ślepców przez dowódców kozackich. Nasz zdeterminowany przez powieść Sienkiewicza obraz ukraińskiego Kozaka nie ma jednak zbyt wiele szans wyjść poza ramy archetypu stepowego rycerza. Do dziś pamiętam moje zdziwienie, gdy lata całe po pierwszym z XVII-wieczną kulturą ukraińską spotkaniu, wyrastającym z dziecięcej fascynacji „Ogniem i mieczem”, natrafiłem w literaturze naukowej na termin „barok kozacki”. Pamiętam ten dysonans poznawczy: jak nazwa stylu architektonicznego/prądu kulturowego mogła zostać skojarzona z Kozakami? Może przesadzam, może wprowadzam tu niepotrzebnie pewien anachronizm (wszak prawdziwi Kozacy-poeci, Kozacy-mecenasi to osoby żyjące w trochę późniejszym okresie, na progu XVIII w., jak choćby hetmani Iwan Mazepa i Filip Orlik). Z drugiej jednak strony w tym samym czasie, w którym Chmielnicki toczył swój spór z Czaplińskim, metropolita Piotr Mohyła zakładał w Kijowie uczelnię wyższą (znaną później jako Akademia Mohylańska), w Ławrze Peczerskiej pracowała typografia (drukarnia), publikująca cyrylickie księgi, a starszyzna kozacka sutymi datkami wspierała odbudowę monasteru Michała Archanioła o Złotych Kopułach i innych, świeżo odebranych unitom prawosławnych świątyń. Nie byłoby więc wielką nieścisłością, gdyby Sienkiewiczowski Bohun, planując swój nieszczęsny ślub z Kurcewiczówną w Kijowie, sypnął zdobycznym złotem na pokrycie którejś z rzeczonych kopuł. Albo podarował swej ukochanej świeżo wydrukowany w Kijowie cerkiewnosłowiański modlitewnik, po cichu ufając, że za jego sprawą Helena, było nie było, potomkini Rurykowiczów, której ojciec dopiero co przeszedł na katolicyzm, przypomni sobie jednak wiarę przodków. Przynajmniej wywodzącemu się – jak Sienkiewicz – „po mieczu” z nie do końca polsko-katolickiej rodziny Theophano-o byłoby miło o tym w powieści polskiego autora przeczytać.
#ogniem i mieczem#with fire and sword#trylogia#trylogia sienkiewicza#ukrainian culture#polish culture#jurko bohun#ivan bohun#bohdan chmielnicki#maksym krzywonos#horpyna#czeremis#polish literature#ukrainian literature#ukrainian history#polish history#bohunologia#trylogia sensem życia
29 notes
·
View notes
Text
Wtorek cz. I
Rano znów pierwsze co to złapał za telefon. Mimo że bardzo chciałam się chociaż przytulić do Jego nagiego ciała, z którym tak rzadko mam okazję obcować.
Ale już nic się nie czepiałam, ani o to, ani o sytuację wczorajszego wieczoru.
On wreszcie miał czas, żeby zrobić dobry spacer i zjeść śniadanie, więc poranek minął spokojnie. Wyszedł przed 11 i znów miał sporo załatwiań. Idzie dziś do fryzjerki. Po 4 dniach. Przysięgam, nic mu te włosy nie zdążyły odrosnąć, ale dobra. Nie skomentował tego, jak oczywiście zauważyłam ten fakt.
Kiedyś pewnie bym się tym stresowała, że znów, podobno, zwiększa częstotliwość wizyt u niej. Teraz mnie to jedynie zirytowało pod kątem tracenia czasu.
Na pewno idzie, bo Młody Go umawiał i rozmawiali o tym przy mnie. Poza tym mimo że fryzjerka nienajgorsza z twarzy czy ciała, chyba dwa lata starsza ode mnie - wiem, bo sama do Niej chodzę. Z Jego polecenia, mimo że ona nie wie, że się znamy a co dopiero, że jesteśmy razem. Ale ma męża i małe dziecko i po pierwsze nie spodziewałabym się z jej strony krzywych akcji, a po drugie jej charakter pozostawia wiele do życzenia. Niby dla jednorazowych akcji wnętrze nie ma znaczenia, no ale to typiara do której chodzi już z 5 lat i nie sądzę żeby chciał mieć konieczność szukania kogoś nowego. A tak mogłoby się zdarzyć, gdyby miało miejsce coś nieodpowiedniego. Co więcej, istniałoby ryzyko, że ona mi się „pochwali”.
Ja znowu miałam nawałnicę pracy, a jeszcze spodziewałam się telefonu od dziadka, żeby zawieźć go do mechanika. Długo nie mogłam zabrać się za robotę. Najpierw, jak kiedyś zawsze, piłam kawę siedząc sobie z nim na kanapie przy Jego „porannej dawce YouTube’a”, a potem pisałam. A w pracy, firmy z którymi moja współpracuje, chcą mnie chyba wykończyć psychicznie.
Okazało się, że dobrze, że jednak nie uprawialiśmy wczoraj seksu. Po 13 zadzwonili do mnie, że zwolnił się termin na to badanie, mega ważne, na które regularny termin miałam mieć dopiero 17.09. Dzisiaj na 17:40. A mówili, żeby około 2 dni przed nie współżyć. No i wracam po nim do stosowania żelu, który ma pomóc. Co ma swoje zalety, ale też wady. Za chuj się nie spodziewałam, że jeszcze zadzwonią, bo zapowiadali, że najpóźniej dzień przed. Ale w sumie sama powiedziałam, że może być i godzinę wcześniej - żebym tylko zdążyła dojechać. Zależało mi na tym badaniu, żeby je zrobić jak najszybciej, ale też cholernie się bałam. Musiałam szybko przeorganizować cały dzień, ale trudno. Nie byłam już w stanie pracować. Zajebią mnie, ale trudno. Od momentu odebrania tego telefonu cały czas się trzęsłam. Bardzo było mi przykro, że On ze mną nie pojedzie. Oczywiście, że nie zapytałam, bo znałam odpowiedź. A bardzo pomogłaby mi Jego obecność. Ale napisałam mu o tym.
Było to zaraz przed jego fryzjerem, więc o dziwo nawet zadzwonił od razu jak wyszedł. Mówił, że przynajmniej będzie z głowy, nie będę się dłużej stresować i tak dalej. No niby tak, ale i tak się bałam, bo spodziewałam się, że nie będzie zbyt przyjemnie. Nawet zaśmiałam się:
Przydałbyś się do trzymania za rączkę.
No, ale reakcja była taka, jak się spodziewałam. Czyli w sumie żadna. Chociaż po chwili dopytał, na którą mam tam być. Nawet jeśli by był już wolny powiedziałam mu, że zamierzam wyjść dużo wcześniej, żeby się nie spieszyć i spróbować coś po drodze zjeść. Przeszło mi wtedy przez myśl, że może dojedzie na miejsce. Ale w sumie to już by było bez sensu, bo sama droga razem też była ważna. Jak już tam sama pojadę to dam radę. Wsparcie przed było najważniejsze. No i ewentualnie po, jeśli usłyszę „wyrok”, który mnie sparaliżuje. Miałam tylko nadzieję, że będę w stanie wrócić autem do domu. Chociaż jeśli miałabym usłyszeć najgorsze możliwe informacje to dopiero po wyniku biopsji. Więc modliłam się, żeby nie trzeba było pobierać wycinka. W sumie bez tego samo badanie nawet nie miało być takie straszne. Nawet powiedział na koniec rozmowy, żebym dawała znać.
Pomyślałam, że plus jest taki, że jak powiedzą, że nie mam zmian nowotworowych, to może uzna, że jestem zdrowa i będziemy się normalnie kochać. Pewnie nadal za rzadko, ale ważne że w ogóle. A przecież nie mogli powiedzieć inaczej, prawda?
Byłam na miejscu, po odstaniu swojego w dramatycznych korkach, 20 minut przed czasem. Gabinet był w starej kamienicy, gdzie aż bałam się wchodzić. Łazienka przynajmniej była bardzo na poziomie. Chociaż to dawało nadzieję, na porządny gabinet, bo sama recepcja z dywanami z PRL’u.
Skręcało mnie z nerwów, a w dodatku okazało się, że przede mną są czekają jeszcze 2 osoby, więc o wejściu punktualnie mogłam zapomnieć.
W międzyczasie jeszcze On zadzwonił, że jedzie już do Naszego domu. Śmiał się, że trzeba było mu ujebać rękę w łokciu, żebym miała do trzymania. I że jako że zadzwonił bezpośrednio przed nie mam szans tego nie wytrzymać. Heh, no jakby obecność osobista i transport robi różnicę, no ale dobra. Wysłał mi jeszcze po rozmowie taką wiadomość:
Jak na Niego to i tak dużo.
Cdn.
#lifestyle#miłość#toksyczna relacja#toksyczny związek#związek#miło(ść)#toksyczna miłość#kartka z pamiętnika#pamiętnik#ona przed 30#on po 40#fryzjer#strzyżenie#emocje#uczucia#wtorek#dzień jak co dzień#codzienność#relacja#badanie#lekarz#onkolog#stres#strach#samotność#wrzesień#choroba#nadzieja
7 notes
·
View notes
Text
Jak odczuwacie swoje stosunki z własnym ciałem, głową, sercem? Jakie jest w stosunku do siebie, do świata?
Wstępem,
zrozumienie osobistych relacji z ciałem, głową i sercem może być kluczowe dla samoświadomości własnych struktur osobowości.
Te trzy aspekty - ciało, głowa i serce - odgrywają różne, ale równie ważne role w życiu.
Omówię każde z nich jako dane wzorce, oraz perspektywę własnego doświadczenia ciała, głowy i serca.
Relacje z Ciałem
1. Ciało otwarte i przepuszczalne
Ciało jest wrażliwe na wszelkie bodźce zewnętrzne
Łatwo reaguje na zewnętrzne impulsy fizyczne, nadużywanie własnego ciała
Może nie odczuwać wyraźnych granic między sobą a otoczeniem
2. Ciało izolowane od środowiska zewnętrznego
Ciało jest mało reaktywne na zewnętrzne bodźce
Silne poczucie własnych fizycznych granic
Reaguje głównie na wewnętrzne ciało i impulsy
3. Ciało zamknięte i niechętne zewnętrznemu środowisku
Ciało aktywnie odrzuca zewnętrzne bodźce
Wysoki poziom napięcia i obronności fizycznej
Silne odczuwanie granic, które chronią przed zewnętrznymi impulsami
Relacje z Głową
1. Głowa otwarta i przepuszczalna
Głowa łatwo absorbuje nowe informacje i orientacje
Myśli są elastyczne i adaptacyjne
Automatyczna otwartość na zmieniające się opinie i perspektywy
2. Głowa izolowana od środowiska zewnętrznego
Głowa skupia się głównie na wewnętrznych przemyśleniach
Minimalna interakcja z zewnętrznymi orientacjami, nadużywanie własnej głowy
Może sprawiać wrażenie odcięcia od rzeczywistości zewnętrznej
3. Głowa zamknięta i niechętna zewnętrznemu środowisku
Głowa aktywnie odtrąca niechciane zewnętrzne informacje
Silne przekonania i opór wobec wewnętrznej orientacji kosztem zewnętrznego środowiska
Krytykująca niechciane idee, doświadczenia
Relacje z Sercem
1. Tożsamość otwarta i przepuszczalna
Serce jest otwarte na zewnętrzne poczucie tożsamości
Brak sztywnej wartości siebie, silna zależność wartości od otoczenia
Elastyczność w tożsamości (wiele archetypów siebie)
2. Tożsamość izolowana od środowiska zewnętrznego
Serce jest mało reaktywne na własną tożsamość zewnętrzną
Silne poczucie wewnętrznej tożsamości, nadużywanie własnego serca
Skupienie na oferowaniu izolowanej wewnętrznej tożsamości środowisku zewnętrznemu
3. Tożsamość zamknięta i niechętna zewnętrznemu środowisku
Serce aktywnie dezaprobuje zewnętrzną tożsamość
Silna obronność własnej tożsamości przeciw otoczeniu, własne stworzenie oryginalnego archetypu tożsamości
Utrzymywanie wewnętrznego dystansu w związku z poczuciem własnej tożsamości
Krótki przykład opisu
Ciało - Poczucie Granic i Impulsów Ja
Ciało jest pierwszą linią kontaktu z otoczeniem. Jest miejscem, gdzie odczuwa się fizyczne granice i impulsy, które definiują egzystencję.
W moim przypadku ciało jest otwarte na każdy impuls, jest przepuszczalne, co oznacza, że jest dostępne na sugestie związane z ruchem czy reakcją na otoczenie. Jest ono jakby "nijakie dla siebie", co oznacza, że nie czuje siebie w sposób wyraźny.
Jest to interesujące w kontekście nałożenia dodatkowo mechanizmu 4F, który może jeszcze bardziej umacniać te motywy w ciele, czyniąc je bardziej podatnym na zewnętrzne bodźce i mniej świadomym własnych granic.
Głowa - Orientacja
U mnie głowa, w przeciwieństwie do ciała, jest jak kontener, który izoluje świat zewnętrzny. Orientacja głowy jest tak skupiona na wewnętrznych procesach myślowych, że wiele apsektów na zewnątrz przestaje istnieć w kontekście orientacji. Oznacza to, że głowa może być tak skupiona na wewnętrznych przemyśleniach i analizach, że traci kontakt z otoczeniem, tworząc wrażenie izolacji i separacji od zewnętrznych orientacji.
Serce - Tożsamość
Serce reprezentuje tożsamość i emocjonalne powiązania z czymś. Moje doświadczenie serca jest takie, że ma ono pewien kontakt z otoczeniem, ale jest jednocześnie również zamknięte. Tożsamość jest mocno zdefiniowana i mało zależna od zewnętrznych tożsamości (np. "powiesz mi jak cenisz we mnie x, powiem jak mało mnie to interesuje"). Oznacza to, że serce może być świadome emocjonalnych bodźców, zewnętrznej wartości, ale jednocześnie pozostaje zamknięte i niezależne, chroniąc w ten sposób naszą tożsamość przed wpływami zewnętrznymi.
5 notes
·
View notes
Text
Kompulsywnie sprawdzając wiadomości na skrzynce w związku z Vinted i z OLX (a nóż się coś sprzedało...) zaskoczyła mnie dziś rano w skrzynce wiadomość zatytułowana "Ważne informacje organizacyjne". Kliknęłam, a tam masę info, a wszystko poprzedza nagłówek ze zwrotem "Szanowna Studentko, witamy w gronie studentów (...)" i jestem tym zarazem wzruszona i zarazem posrana ze strachu.
To się dzieje.
Ja to zrobiłam.
26 notes
·
View notes
Text
Witamy serdecznie w Naszej agencji :)
Wszystkie ważne i najważniejsze informacje znajdziecie Państwo u Nas na naszej stronie internetowej :
https://kamila93264.wixsite.com/agencjatowarzyskalad
Natomiast wszystkie Nasze Panie i Naszych Panów znajdziecie Państwo tu i wszelkie informacje o nich :)
Serdecznie zapraszamy !
4 notes
·
View notes
Text
Jak zachować bezpieczną strefę (safe zone) w Rolkach (reels) i TikTokach?
Planujesz wrzucić wideo na rolki (Reels) na Facebooka, Instagrama lub TikToka? Niezależnie od platformy, kluczowe jest odpowiednie rozmieszczenie najważniejszych elementów wideo. Bezpieczna strefa (safe zone) to obszar, w którym kluczowe informacje, takie jak napisy, logo czy grafiki, nie zostaną zasłonięte przez przyciski interakcji (np. „lubię to”, „komentarz” czy „udostępnij”).
Dlaczego to jest ważne?
Nieodpowiednie rozmieszczenie elementów w rolkach na TikToku, Instagramie czy Facebooku może sprawić, że widzowie przegapią najważniejsze informacje. Zasłonięty tekst lub logo obniża wartość wideo i może zniechęcić odbiorców do interakcji. Dlatego kluczowe jest dopasowanie treści do strefy bezpiecznej, aby Twoje wideo wyglądało profesjonalnie na każdym urządzeniu.
Wymiary rolek na Facebooku, Instagramie i TikToku
Rolki i TikToki mają standardowy format pionowy 9:16, czyli wymiary 1080 x 1920 px. Ważne jest, aby trzymać kluczowe elementy – takie jak teksty i logo – w centralnej części ekranu. W ten sposób unikniesz zasłonięcia ich przez nakładki platformy, które często pojawiają się u dołu ekranu lub po bokach.
https://ankamaciejczyk.pl/wymiary-grafik-na-social-media
Jak najlepiej optymalizować rolki i TikToki?
W przypadku wszystkich platform – TikToka, Facebook Reels, Instagram Reels – trzymaj kluczowe elementy na środku wideo, aby uniknąć zasłonięcia przez przyciski interakcji. Optymalizacja rolek i TikToków pod kątem bezpiecznej strefy nie tylko poprawia estetykę, ale również zwiększa szanse na większe zaangażowanie widzów.
Podsumowanie:
Zarówno rolki (Reels) na Facebooku i Instagramie, jak i TikToki wymagają odpowiedniego dopasowania kluczowych elementów wideo, aby były widoczne. Bezpieczna strefa to klucz do tworzenia wideo, które przyciąga uwagę, wygląda profesjonalnie i w pełni wykorzystuje potencjał platformy.
Zastosuj te wskazówki, a Twoje rolki i TikToki będą angażować więcej widzów i lepiej spełnią swoje cele!
2 notes
·
View notes
Text
24 godziny
Prowadziłem wczoraj popołudniową grupę terapii podstawowej. Planowałem, że będziemy trenować różne asertywne sposoby odmawiania alkoholu lub narkotyków. Jak to jednak – w moim przypadku zazwyczaj… – bywa, rundka wstępna stała się pretekstem do wymiany zdań na zupełnie inny temat. Nie pamiętam już w którym momencie jeden z uczestników stwierdził, że on potrzebuje konkretów. Rozumiał przez to jasne i klarowne instrukcje, co ma robić, żeby nie wracać już do picia. Nie byłem tym zaskoczony, bo choć rozmawialiśmy już o programie HALT i planowaniu dwudziestu czterech godzin, to przecież skład grupy się zmienia i często jej uczestnicy trafiają na jakieś ważne informacje w momencie, kiedy nie są jeszcze gotowi na ich wysłuchanie, przyjęcie, przenalizowanie i wdrożenie. Zgłębiając zagadnienie, zatrzymaliśmy się na jednym konkrecie, który nazwaliśmy hasłowo „dzisiaj nie piję”. Właśnie dzisiaj. Nie jutro, nie do jutra – ani tym bardziej nie do końca miesiąca lub roku – a już zwłaszcza nie na zawsze. Po prostu tego konkretnego dnia, czyli w jak najbardziej mierzalnym i stosunkowo krótkim horyzoncie czasowym. Zgodziliśmy się co do tego, że każdy potrafiłby wytrzymać tyle bez jedzenia lub picia i choć byłoby to w pewnym stopniu trudne i wymagające, jednak osiągalne. Tym bardziej możliwe do zrealizowania w odniesieniu do alkoholu, grania lub narkotyków.
Konkret zatem, którego oczekiwał uczestnik sesji, brzmiał: wstając rano powiedz sobie „dzi�� nie piję”, a kładąc się spać doceń, że to ci się udało. Następnego dnia powtórz ten schemat. Jeżeli wyrzucisz z siebie pokusę wybiegania – w tym jednym aspekcie swojego życia – poza te (liczone ze snem) dwadzieścia cztery godziny, zbudujesz solidną bazę do wdrażania kolejnych zmian, które oddalą cię od dołującej perspektywy odnotowywania, ile to dni już nie piję, jak gdyby trzeźwość była pokutą za radosne i szczęśliwe życie, które w czynnym nałogu „beztrosko” wiodłeś…
2 notes
·
View notes
Text
Coś o mnie !!
Mam na imie Rei
Bmi - 18.8
Mniej ważne informacje:
24/7 chce sie rozpierdolic :33
moje ulubione kolory to bordowy, granatowy i czarny
Data założenia konta: początek kwietnia 2023
4 notes
·
View notes
Text
Sezon zaćmień. Etap I.
| seria "Eseje z astrologii" |
Część 1. O co chodzi z tym całym sezonem zaćmień?
W astrologii mamy kilka wydarzeń w roku, które nazywamy "sezonem zaćmień". Jeden sezon to ok. miesiąc. Liczymy go od zaćmienia słonecznego do zaćmienia księżyca.
Jest to okres dość intensywny dla wszystkich. A już zwłaszcza dla tych osób, które mają mają dominaty znaków z grupy (jakościowej) uwzględnionej przez samo zaćmienie
PRZYKŁAD: najbliższe zaćmienie (14.10.2023) odbędzie się w znaku Wagi ♎︎ . Dodatkowo aktywne będą ułożenia węzłów księżycowych w znakach ♈︎ Baran - Waga ♎︎. Oba są znakami kardynalnymi. Więc osoby, które mają dominaty (o nich kiedy indziej) chociaż jednego ze znaków o jakości kardynalnej (Baran, Waga, Rak, Koziorożec), będą odczuwały bardzo intensywnie październikowy sezon zaćmień
Zaćmienie & naturalne światła kosmogramu ☉ ☽
Tranzyt, który tutaj nazywamy "Sezonem Zaćmień" opiera się o dwa ciała niebieskie- Słońce ☉ & Księżyc ☽. Jeżeli kojarzycie podstawowe podstawy to pewnie Wam zaświtało, że jest to 2/3 z tzw. "big 3".
Ułożenia solarne (☉) i lunarne (☽) dają ważne informacje na temat nas samych (indywidualnie i prywatnie, bo są przede wszystkim ułożenia osobiste). Są ważnymi położeniami w charcie urodzeniowym również dlatego, że są tzw. "światłami kosmogramu".
Słońce, jako światło "na zewnątrz" to prawdziwe źródło światła (jego "nie-astrologiczna" funkcja łączy się z archetypem astrologicznym). Ukazujące te cechy charakteru, które naprawdę w sobie lubimy, inspirują nas i chcemy je mieć- reprezentować sobą. Słońce może mieć także funkcje oświetlania innych ułożeń planetarnych (jeżeli jest z nimi w aspekcie)
Księżyc, jako "światło do wewnątrz" to światło odbijane przez Słońce. To, co od Słońca "bierze" finalnie ląduje jako "światło księżycowe". Ono mówi o tym, jak czujemy, jakie mamy zdolności odczuwania emocji, czy je w ogóle rozumiemy. Przez to, że ma funkcję "odbitki lustrzanej: do funkcji Słońca to analogicznie Księżyc będzie też określał to, co ukryte, schowane i tajemnicze. Przed innymi i Wami samymi (Słońce pokazuje, oświetla, Księżyc chowa, otacza mgłą)
Mamy więc dwa światła, które w kosmogramie mają różne kierunki świecenia. Jedno promienieje. Inne ten promień zabiera do siebie.
Przełóżmy to na zaćmienie. 14. października będzie miało miejsce zaćmienie słoneczne. Czyli Księżyc wejdzie w paradę Słońcu i je zakryje (częściowo). Jednocześnie te dwa ułożenia będą w aspekcie koniunkcji. Więc mamy tu do czynienia z silnym aspektem wytwarzającym wewnętrzny impuls w sferach reprezentowanych przez archetyp Słońca i archetyp Księżyca. Energia pobudzenia.
I to nie byle czego, bo emocji, które będą przyćmiewać trochę nasz pogląd na to, jacy jesteśmy (emocje - ☽, my i identyfikacja- ☉).
Możemy wyciągnąć z tego wniosek, że 1 sezon zaćmień w tym roku (numerologiczno- astrologicznym. Nie kalendarzowym!):
Potarga nam trochę wnętrze, "strriggeruje"
Potestuje nas emocjonalnie- jak emocje wpływają na nasz funkcjonowanie jako "My"
Jest dobrym momentem na podjęcie pierwszych kroków w stronę przepracowania emocjonalnego (jeśli się nad tym zastanawiacie)
To czas rozrachunku w pewnym sensie z samym sobą-czy to jak reagujemy jest zgodne z tym, jak widzimy siebie? Albo z wizją "idealnej postawy idealnego ja"?
Sezon zaćmień zamyka drugie w kolei zaćmienie (etap II).
Odwrotne od pierwszego, bo przyćmiony będzie Księżyc. Wtedy zmienia się energia tego wydarzenia o charakterze interpersonalnym. Z kierunku "emocje -> je" do "ja -> emocje". Wtedy będziemy mogli dokonać rachunku naszej postawy, którą przejawialiśmy od dnia 1 etapu rozpoczynającego "sezon zaćmień"
#astrologia#tranzyty astrologiczne#astrology#eclipse season#sezon zaćmień#eseje z astrologii#astrology transits
11 notes
·
View notes
Text
Forger Loid x Reader
Resztę oneshotów z tej i innych serii możesz przeczytać tutaj. Zajrzyj też na moje Ko-fi.
Some of these oneshots are already translated into English. You can find them here.
ʟᴏɪᴅ ᴘᴏsᴢᴜᴋᴜᴊᴇ ɪɴғᴏʀᴍᴀᴄᴊɪ ɴᴀ ᴛᴇᴍᴀᴛ ᴀᴋᴀᴅᴇᴍɪɪ ᴇᴅᴇɴ. ᴢ ᴘᴏᴍᴏᴄᴀ̨ ᴘʀᴢʏᴄʜᴏᴅᴢɪ ᴍᴜ [ʀᴇᴀᴅᴇʀ] — ᴢɴᴀᴊᴏᴍᴀ ᴢ ᴄᴢᴀsᴏ́ᴡ, ɢᴅʏ ᴊᴇsᴢᴄᴢᴇ ᴛʀᴇɴᴏᴡᴀᴌ ʙʏ ᴢᴏsᴛᴀᴄ́ sᴢᴘɪᴇɢɪᴇᴍ. ᴘᴏᴍɪᴇ̨ᴅᴢʏ ᴛʏᴍ ᴡsᴢʏsᴛᴋɪᴍ ᴊᴇsᴛ ᴀɴʏᴀ, ᴄʜᴄᴀ̨ᴄᴀ ᴢᴊᴇśᴄ́ sᴡᴏᴊᴇ ᴏʀᴢᴇsᴢᴋɪ ɪ ᴘʀᴢᴇᴢ̇ʏᴄ́ ᴘʀᴢʏɢᴏᴅᴇ̨ ᴊᴀᴋ ᴡ ᴜʟᴜʙɪᴏɴʏᴍ sᴘʏ ᴡᴀʀs…
"sᴍᴏᴏᴛʜ ʟɪᴋᴇ ʙᴜᴛᴛᴇʀ, ʟɪᴋᴇ ᴀ ᴄʀɪᴍɪɴᴀʟ ᴜɴᴅᴇʀᴄᴏᴠᴇʀ ɢᴏɴ' ᴘᴏᴘ ʟɪᴋᴇ ᴛʀᴏᴜʙʟᴇ ʙʀᴇᴀᴋɪɴɢ ɪɴᴛᴏ ʏᴏᴜʀ ʜᴇᴀʀᴛ ʟɪᴋᴇ ᴛʜᴀᴛ" ʙᴜᴛᴛᴇʀ ʙᴛs
Anya posłusznie trzymała tatę za rękę, powoli dreptając przez słoneczne miasto. Dookoła niej działo się tyle rzeczy, że nie wiedziała, w którą stronę patrzeć. W sierocińcu rzadko wychodziła na zewnątrz. Jeśli już, to zwykle na zabrudzone podwórze. Budynki, które teraz oglądała, w niczym nie przypominały widoku z małego okienka starej kamienicy. Były wielkie i kolorowe. Uśmiechnęła się szeroko. To zdecydowanie był fajny dzień.
— Gdzie idziemy? — spytała, ciągnąc lekko za rękaw garnituru.
— Do kiosku. Po gazetę. — Loid poprawił kapelusz i skręcił w kolejną z wielu ulic.
— [Reader] jest dobrą informatorką. Na pewno wyciągnie jakieś informacje o szkole.
To nie tak, że Anya chciała podsłuchiwać myśli innych. Jasne, czasami naprawdę starała się to robić celowo i zwykle jej się udawało, ale zazwyczaj działo się to bez jej kontroli. Z tego też powodu nie lubiła tłumów. W wielkich skupiskach ludzi jej moc trochę wariowała. Zdarzało się, że słyszała za dużo naraz. Dlatego ucieszyła się, schodząc na mniej uczęszczaną ulicę.
Popatrzyła na tatę. Zapytać go? Nie, nie mogła. Musiałaby mu wytłumaczyć, o co chodzi. Jeszcze by się skapnął, że nie jest do końca normalna, i oddałby ją z powrotem. Jeśli chciała z nim zostać, musiała się dostać do szkoły. To było ważne dla jego misji.
Wytężyła głowę. Informator… Informator... Informator… Ktoś taki na pewno był w którymś odcinku Spy Wars. Tylko nie za bardzo mogła sobie przypomnieć w którym. Zazwyczaj skupiała się na tym, co robi Bondman. W końcu był najfajniejszym bohaterem ze wszystkich. Strzelał, pokonywał wrogów i ratował księżniczkę.
— Dzień dobry. — Forger przekroczył próg niewielkiego sklepiku.
Dzwoneczek przymocowany nad drzwiami brzęknął kilka razy, oznajmiając właścicielce, że zjawił się klient. Loid przez grzeczność zdjął kapelusz, rozglądając się po półkach. Popatrzył na Anyę znaczącym wzrokiem. Zmarszczyła czoło w zamyśleniu, ale dość szybko zrozumiała, o co mu chodzi.
— Dzeń dobly! — krzyknęła.
— Witam, witam stałego klienta! — Sprzedawczyni od razu przestała czytać książkę i jakby się ożywiła.
Anya przyjrzała się jej dokładnie. Miała siwe włosy. Jej twarzy jeszcze nie dotknęły zmarszczki, jak w przypadku wychowawcy z sierocińca, ale co jakiś czas podpierała się na lasce.
— Tato, skąd znasz starą panią?
— Anya, to bardzo niegrzeczne. Nie powinno się tak mówić. Przeproś — westchnął Forger.
— Nic się nie stało. — Pani znad lady zaśmiała się głośno.
— To dobry znak. Moja przykrywka działa. A już myślałam, że z moją urodą nie dam rady udawać staruszki. Szach, mat, centralo!
Anya wytrzeszczyła oczy w niedowierzaniu. To musiała być ta cała informatorka. Im dłużej jej się przyglądała, tym więcej drobnych szczegółów zauważała w jej przebraniu. Ręce miała bardzo młode. A w jednym miejscu nad uchem kolor włosów był leciutko inny niż siwizna królująca na jej głowie. Wcale nie była stara. Po prostu udawała. Mała poczuła przypływ dumy. Sama to rozpracowała.
— Ty pewnie jesteś Anya? Pan Forger trochę mi o tobie opowiadał. — Kobieta uśmiechnęła się przyjaźnie.
— Jestem Anya Foldziel. Mam tyle lat. — Zgrabnie uniosła palce do góry. — I bardzo lubię ozeski.
[Reader] przyjrzała się małej. Musiała przyznać, że była urocza. Może nie tak całkiem idealna do tej misji, jeśli sądzić po raporcie Twilighta, ale powinna dać sobie radę z odrobiną pomocy. Do której to ona sama miała się znacząco przyczynić.
Akademia Eden nie przyjmowała byle kogo. Znana ze swojego wymagającego toku kształcenia, oczekiwała od uczniów pokładów wiedzy, dobrego wychowania i elegancji. Niepasujące rodziny szybko eliminowała i nie było mowy o szansie na powrót. Miało się tylko jedną okazję, by spróbować się do niej dostać. Jej przyjaciel po fachu — Franky — powierzył jej pozyskiwanie informacji o szkole, a także głównym celu misji — Donovanie Desmondzie. Jakoś musiała je przekazywać, więc odkupiła niewielki budyneczek kawałek od centrum. Zabawa w kiosk była szalenie nudna. Ludzie zwykle wstępowali po gazety wczesnym rankiem. Potem miała wolne prawie przez cały czas. Widok Twilighta przypomniał jej jak zwykle o innych, ciekawszych czasach, kiedy jeszcze trenowała, by zostać agentką jak on. Czy żałowała zmiany profesji? Może czasami, gdy prawie zasypiała z nudów nad stronami powieści, by zabić czas. Nie miała jednak większego wyboru. Kontuzja w ostatnim roku szkolenia wyeliminowała ją z gry. Praca jako szpieg na dłuższą metę przeciążyłaby jej nogę. Tak więc przeniosła się na kurs na informatorkę.
Twilight niewiele się zmienił od studenckich czasów. Już na pierwszym roku był obiecująco dobry. Im bliżej do zakończenia szkolenia, tym bardziej udowadniał, że jest idealny do tej pracy. Obecnie, pracując przy Strixie, stał się największą nadzieją na pokój wśród swojej profesji. Sporo osób zazdrośnie patrzyło na [Reader], że dostała szansę, by z nim współpracować. Część znajomych z pracy zawracała jej głowę, by prosiła go o autografy w ich imieniu. Nie zgadzała się, odpowiadając wymijająco. Nie przepadał za tym i nie miał zbyt wiele czasu. Nie chciała mu zawracać głowy takimi drobnostkami. Nawet jeśli przez to wychodziła na wredną koleżankę w oczach innych.
Kobiety nadal za nim szalały. Zarówno te w terenie, w centrali, jak i te, które musiał wykorzystać do swoich misji. [Reader] wcale się im nie dziwiła. Miał w sobie swego rodzaju charyzmę, ale też potrafił być czuły, kiedy była taka potrzeba. Zwykle jednak widziano to w sprawach dotyczących czysto pracy. Miała wrażenie, że niewiele z nich naprawdę go znało. Pragnęła wierzyć, że stanowiła swego rodzaju wyjątek. Nigdy nie zapomniała, jak jednego z pierwszych dni nikt nie potrafił do końca przebiec toru przeszkód. Jako jedyni zostawali dłużej, by próbować dalej. Pewnego razu podczas egzaminu chłopak źle skręcił i prawie wpadł na zepsuty sprzęt. Może wyratowałby się przed zaostrzonym prętem, może nie — trudno było stwierdzić, na ile jego zmęczone ciało dałoby sobie z tym radę. Wtedy znikąd zjawiła się [Reader], podciągając go w górę. Przez długi czas nie mógł uwierzyć, że zawaliła swój prawie idealny wynik, by mu pomóc. Od tamtej pory zaczęli ze sobą rozmawiać. Czasem po głowie dziewczyny chodziły myśli, czy to, co jest między nimi, to wciąż przyjaźń, czy granica została przekroczona. Odpowiedź nigdy nie nadeszła, a na ostatnim roku relacja osłabła, bo [Reader] zmieniła swoja ścieżkę kariery. Co nie zmieniało faktu, że nadal naprawdę miło było go spotykać, choćby od czasu do czasu. Zazwyczaj pracowali z daleka od siebie, w różnych częściach kraju. Zdarzały się jednak wspólne misje, takie jak ta.
— Coś tu się znajdzie. — [Reader] zaczęła grzebać w staromodnej torebce. — Orzeszki w maśle. Myślę, że ci zasmakują.
— Dzienki! — Rozpromieniona twarz małej dała jej znać, że naprawdę musiała lubić ten przysmak.
Mężczyzna od razu zorientował się, w czym rzecz. To była paczka o jej ulubionym smaku. Już od czasów studenckich nosiła ze sobą przynajmniej jedną. Nie była na sprzedaż. Przekręcił delikatnie głowę, jakby strofując ją za rozpieszczanie dziecka oraz oddawanie swoich rzeczy.
— Dzisiejsze wydanie specjalne. — [Reader] wyciągnęła gazetę spod blatu.
Delikatnie stukała palcami o jego powierzchnię i gdyby nie czytanie w myślach, Anya nigdy by się nie zorientowała, że przekazuje tajną wiadomość:
— Połowa odpowiedzi do egzaminu. Na resztę musisz zaczekać — literowała kobieta w myślach .
Dziewczynka wpychała do buzi orzeszki, czując narastającą ekscytację. Może to nie do końca było strzelanie z pistoletu, ale brała udział w prawdziwej szpiegowskiej pracy. Prawie jak w Spy Wars !
— Powinna pani nas kiedyś odwiedzić na podwieczorku. Najlepiej jak najszybciej. Może w tym tygodniu? — Forger podał Anyi chusteczkę do wytarcia buzi.
— Mam dużo spraw do załatwienia, ale zobaczę, co da się zrobić. — Spojrzała na niego niepewnie.
— Nie wiem, czy dam radę zdobyć te odpowiedzi tak szybko — wystukała znów paznokciem .
— Nie chodzi o misję. Dawno się nie widzieliśmy — odstukał.
Wbiła wzrok w półki, próbując zachować neutralną minę. Myślała, że po tak długim czasie jej uczucia wyblakły. Dlaczego więc aż tak bardzo cieszyła się z tego zaproszenia? Odpowiedź prowadziła tylko do jednego wniosku — wcale jej nie przeszło. Może łatwiej byłoby się z tego wyleczyć, gdyby się zmienił albo był mniej przystojny. Tymczasem miała wrażenie, że wciąż jest taki sam. Za każdym razem, gdy go spotykała.
— Powinniśmy już iść. — Loid złapał małą rączkę klejącą się od orzechów. — Do widzenia. — Ukłonił się i założył kapelusz.
Przed wyjściem rzucił [Reader] o sekundę dłuższe spojrzenie niż powinien. Wyglądał, jakby chciał jeszcze coś powiedzieć, ale ostatecznie spojrzał na dziecko i zrezygnował. Wziął Anyę na ręce.
— Pa pa! — pomachała dziewczynka, opuszczając sklep.
Prawie od razu zachciało jej się spać. Potarła zmęczone oczy. To był dzień pełen nowych niespodzianek. Nie miała czasu, by się zdrzemnąć. Wtuliła się w tatę. Na granicy jawy i snu zdarzało jej się słyszeć ludzi nawet jeśli tego nie chciała. Tak było i tym razem:
— Ile jeszcze mam czekać na tramwaj…
— Co za nudy w tej robocie…
— Cholera! Napad? Akurat teraz?
Ta ostatnia myśl, wyłowiona spośród morza innych, skutecznie ją wybudziła. Wytężyła umysł, próbując ustalić, skąd dochodziła. Z przerażaniem odkryła, że chaotyczne słowa dobiegają z budynku na końcu ulicy, z którego nie tak dawno wyszli. Poczuła panikę. Jak miała powiadomić kogokolwiek, co się dzieje?
— Jeszcze chwila i będzie po niej. Musimy mieć te dokumenty. — Nieznajomy głos brzmiał groźnie, rozchodząc się echem w jej głowie.
— Chcę ozeski! — wypaliła najgłośniej jak umiała.
Loid spojrzał na nią, unosząc brew.
— Przed chwilą zjadłaś całą paczkę. Jeśli jesteś głodna, to kupię ci obiad.
— Nie, nie, nie. — Tupnęła nogą. — Ozeski! — Odwróciła głowę w stronę kiosku, jakby to miało jej pomóc zorientować się, czy informatorka jeszcze żyje.
— Posłuchaj. — Mężczyzna kucnął, zniżając się do poziomu jej wzroku. — Za dużo słodyczy szkodzi dzieciom…
— Anya chce ozeski! — krzyknęła głośniej niż poprzednim razem. I zrobiła rzecz, którą podpatrzyła na ulicy od innych dzieci. Za każdym razem, gdy bardzo czegoś chciały, nabierały powietrza w płuca i zaczynały płakać. Podążyła za ich przykładem, zwracając uwagę wszystkich przechodniów.
Nie za dobrze się czuła z zasmarkanym nosem i twarzą tonącą we łzach. Dlatego ucieszyła się, gdy dostała do ręki chusteczkę.
— No dobrze, dobrze. Kupimy je po drodze do domu. Zgoda? — spytał Forger pojednawczo.
— Nie. Ozeski od starsej pani! — To mówiąc, pociągnęła Loida za rękaw w stronę kiosku.
Mężczyzna westchnął ciężko. Doskonale wiedział, że [Reader] nie ma więcej paczek. Miał już jednak serdecznie dosyć spojrzeń rzucanych mu przez przypadkowych przechodniów. Tak więc dał małej się poprowadzić, by choć na chwilę przestała płakać.
Nie spodziewał się tego, co zobaczył w sklepie, gdy ponownie tego dnia przekroczył jego próg. Anya chyba też nie, bo stanęła jak słup soli, wpatrując się w mężczyznę za ladą. On zaś wpatrywał się we właścicielkę sklepu. [Reader] musiała zgubić perukę w ferworze walki. Policzek szpeciła świeża blizna. Musiała mocno oberwać. Porzuciła przykrywkę starszej pani, celując z broni do napastnika. Zza drzwi małego składziku dochodził stłumiony głos kogoś jeszcze innego. Prawdopodobnie miał knebel na ustach.
[Reader] rzuciła szybkie spojrzenie do tyłu. Na widok Twilighta odetchnęła z ulgą.
— Już myślałam, że będę musiała zastrzelić tego typa. Jak niby miałabym wyprowadzić stąd aż dwie żywe osoby i nie zepsuć przykrywki?
— Przyszliśmy po orzechy. Nie chcieliśmy przeszkadzać w waszej zabawie w złodziei — oznajmił Loid, chcąc ratować sytuację. Mała nie mogła wiedzieć, że jest szpiegiem. To mogłoby zepsuć całą misję.
— Żeby tylko Anya się nie zorientowała…
Dziewczynka rzuciła mu szybkie spojrzenie. Teraz musiała trochę poudawać głupią.
— Gracie w napad? Anya też chce się bawić. Mogę potsymać pistolet?
— Jasne. A ja w tym czasie zajmę się drugim złolem, co ty na to? — zaproponowała kobieta.
— Supel! — oznajmiła mała, przejmując broń. — Lence do góly!
Napastnik popatrzył na nią, jakby chciał coś powiedzieć, ale ostatecznie zamknął usta.
To było jak akcja z Bondmanem. Czuła, że prawie się trzęsie z ekscytacji. Oczywiście musiała udawać, że nie wie, o co chodzi, ale wciąż było jak w jej ukochanym serialu. Nie zawiodła się na tacie. Od początku wiedziała, że jeśli da się mu adoptować, to prędzej czy później doświadczy swojego marzenia.
Twilight rzucił [Reader] lekko przerażone spojrzenie, dopóki jej usta nie poruszyły się w niemym przekazie:
— Podróbka.
Zaraz potem otworzyła schowek, ukazując mężczyźnie lekko pokiereszowanego człowieka. Agent, nie tracąc czasu, wybrał numer agencji. Ktoś musiał się zjawić i jak najszybciej ich zabrać. Biorąc pod uwagę, że zadzwonił w ramach operacji Strix, pracownicy powinni się znaleźć tu najszybciej, jak mogli. Wcale nie tak prosto byłoby informatorce wynieść po cichu tych dwóch wrogów. Szczególnie żywych.
Wszedł głębiej do schowka i przyjrzał się mężczyźnie krytycznym okiem. Upewnił się, że nikt na niego nie patrzy, po czym przyłożył mu prawym sierpowym. Ciche jęknięcie skutecznie stłumił knebel.
— To za [Reader] — wyszeptał w stronę już nieprzytomnego. Po wszystkim poprawił garnitur i jak gdyby nigdy nic dołączył do Anyi.
— Byłem sprawdzić na zapleczu, ale [Reader] nie ma więcej orzechów — oznajmił, przejmując broń od przybranej córki.
— Jakich oze… — zaczęła dziewczynka, która zdążyła kompletnie zapomnieć, po co rzekomo tu przyszła. — To znacy… skoda. Kupimy w innym sklepie.
— Musimy już iść. Pożegnaj się ładnie.
— Jestes supel! — Anya szybko podbiegła do [Reader] i objęła ją w pasie. — Mozemy się jeszcze kiedys tak pobawic?
— Jasne — odparła kobieta, uśmiechając się lekko. Przytuliła małą mocno, patrząc, jak Twilight jednym ciosem nokautuje faceta, którego do tej pory miał na fałszywej muszce. — Wpadnę kiedyś na herbatę. I na pewno przyniosę maślane orzeszki…
#forger loid x reader#spy x family x reader#spy x family#loid forger#anya forger#oneshot x reader#butter#peanuts
5 notes
·
View notes
Text
Dlaczego nie mogę zalogować się na swoje konto w Bet at Home?
🎰🎲✨ Darmowe 2,250 złotych i 200 darmowych spinów kliknij! ✨🎲🎰
Dlaczego nie mogę zalogować się na swoje konto w Bet at Home?
Podczas korzystania z platformy online, takiej jak Bet at Home, zdarza się czasami, że użytkownicy mogą spotkać się z problemem błędnego hasła logowania. Jest to sytuacja, która może być frustrująca, ale istnieją pewne kroki, które można podjąć, aby rozwiązać ten problem.
Pierwszą rzeczą, którą należy zrobić, gdy wprowadzamy błędne hasło, jest upewnienie się, że poprawnie wpisujemy wszystkie znaki. Czasem zdarza się pomyłka, więc warto dokładnie sprawdzić wprowadzone dane. Jeśli mimo to nie uda się zalogować, warto skorzystać z funkcji „Zapomniałem hasła” dostępnej na stronie logowania Bet at Home. Poprzez proces resetowania hasła można uzyskać nowe, tymczasowe hasło lub wskazówki, jak skonfigurować nowe hasło.
Jeśli nawet po zastosowaniu powyższych kroków nadal występują problemy z zalogowaniem, warto skontaktować się z pomocą techniczną Bet at Home. Serwis ten zazwyczaj oferuje wsparcie techniczne poprzez czat na żywo, e-mail lub telefon. Profesjonalna pomoc techniczna będzie w stanie złagodzić wszelkie problemy związane z hasłem logowania i pomóc w odzyskaniu dostępu do konta.
Ważne jest, aby pamiętać, że błędne hasło logowania można rozwiązać szybko i sprawnie, korzystając z dostępnych opcji na platformie Bet at Home oraz kontaktując się z odpowiednim działem wsparcia technicznego. Dzięki odpowiednim krokom i szybkiej reakcji, użytkownicy mogą szybko wrócić do korzystania z usług tej popularnej platformy hazardowej online.
Blokada konta w serwisie zakładów bukmacherskich Bet at Home może się przydarzyć z różnych powodów. Jednym z najczęstszych powodów jest naruszenie regulaminu, na przykład próba oszustwa lub używanie nieuczciwych metod. Innym powodem blokady konta może być podejrzenie o manipulację wynikami lub udział w nielegalnych działaniach związanych z zakładami sportowymi.
Jeśli Twoje konto zostało zablokowane, powinieneś skontaktować się z obsługą klienta Bet at Home, aby dowiedzieć się, dlaczego doszło do blokady i co możesz zrobić, aby ją usunąć. W niektórych przypadkach konieczne może być przedstawienie dodatkowych dokumentów potwierdzających Twoją tożsamość.
Ważne jest, aby pamiętać, że zakłady bukmacherskie są regulowane przez prawo, dlatego należy przestrzegać zasad i unikać nieuczciwych praktyk. Jeśli Twoje konto zostało zablokowane z powodu naruszenia regulaminu, konsekwencje mogą być poważne, włącznie z zamknięciem konta na stałe.
Aby uniknąć blokady konta w Bet at Home, zalecamy czytanie uważnie regulaminu, unikanie nieuczciwych praktyk oraz korzystanie z legalnych i bezpiecznych metod płatności. Pamietaj, że uczciwa gra to podstawa w zakładach bukmacherskich, dlatego warto przestrzegać zasad i cieszyć się emocjonującym światem obstawiania sportu online.
Brak dostępu do konta na platformie zakładów sportowych, takiej jak Bet at Home, może być poważnym problemem dla użytkowników. Istnieje wiele sytuacji, które mogą prowadzić do utraty dostępu do konta, na przykład zapomnienie hasła, zablokowanie konta przez dostawcę usług, czy podejrzenie nieautoryzowanego dostępu. Dlatego ważne jest, aby znać procedury i środki ostrożności w przypadku braku dostępu do konta Bet at Home.
Po pierwsze, zaleca się skontaktowanie się z obsługą klienta Bet at Home. W przypadku braku dostępu do konta, można skorzystać z usług pomocy technicznej, która pomoże w odzyskaniu konta lub zmianie danych logowania. Należy pamiętać, aby podać wszystkie niezbędne informacje i potwierdzić tożsamość, aby uniknąć ewentualnych problemów z bezpieczeństwem.
Kolejnym krokiem może być sprawdzenie warunków i regulaminu korzystania z usług Bet at Home. Może się okazać, że brak dostępu do konta wynika z naruszenia warunków umowy lub zabezpieczeń dostawcy usług. W takim przypadku konieczne może być skontaktowanie się z działem ds. blokad lub rozwiązaniem sporu.
Ważne jest również zachowanie ostrożności w celu uniknięcia sytuacji braku dostępu do konta. Należy regularnie aktualizować hasło, unikać udostępniania danych logowania oraz korzystać z dodatkowych zabezpieczeń, takich jak uwierzytelnianie dwuskładnikowe.
W ten sposób, świadomość procedur i działań w przypadku braku dostępu do konta na platformie zakładów sportowych może pomóc w szybkim rozwiązaniu problemu i przywróceniu pełnego dostępu do usług Bet at Home.
Ograniczenia w logowaniu Bet at Home są istotnym elementem zapewnienia bezpieczeństwa oraz uczciwości w zakładach bukmacherskich online. Firma Bet at Home wprowadza różnorodne środki ograniczania dostępu do kont użytkowników w celu ochrony zarówno klientów, jak i siebie przed potencjalnymi nadużyciami.
Jednym z ograniczeń stosowanych przez Bet at Home jest wielokrotne błędne logowanie. Jeśli użytkownik wpisze błędne dane logowania kilkukrotnie z rzędu, konto może zostać tymczasowo zablokowane w celu zabezpieczenia przed nieautoryzowanym dostępem. Kolejnym ograniczeniem jest konieczność potwierdzenia tożsamości poprzez weryfikację numeru telefonu lub adresu e-mail. Ten krok zapewnia dodatkową warstwę ochrony danych użytkownika.
Bet at Home również stosuje ograniczenia dotyczące wieku użytkowników. Osoby niepełnoletnie nie są dopuszczone do korzystania z usług bukmachera, dlatego firma dokładnie weryfikuje wiek każdego klienta. Ponadto, istnieje limit dotyczący ilości kont założonych przez jedną osobę, co ma na celu zapobieżenie nadużyciom i wyłudzeniom.
Wszystkie te ograniczenia w logowaniu Bet at Home mają na celu zapewnienie uczciwej i bezpiecznej rozgrywki dla wszystkich użytkowników. Działania te pozwalają utrzymać wysoki standard usług świadczonych przez tego renomowanego bukmachera online. Zachowanie bezpieczeństwa danych oraz zapobieganie oszustwom są dla Bet at Home priorytetem, dlatego firma stale udoskonala swoje zabezpieczenia i monitoruje aktywność użytkowników na platformie.
Bet at Home to popularna platforma do zakładów bukmacherskich, jednak użytkownicy czasem mogą napotkać problemy z logowaniem do swoich kont. Istnieje jednak kilka skutecznych sposobów rozwiązania tych trudności.
Po pierwsze, należy upewnić się, że poprawnie wprowadzamy login oraz hasło. Czasem błędy mogą wynikać ze zbyt szybkiego wpisywania danych lub z przypadkowego wciśnięcia niewłaściwej klawisza. Warto więc starannie i powoli wprowadzać swoje dane logowania.
Kolejnym sposobem na rozwiązanie problemu z logowaniem do Bet at Home jest wyczyszczenie pamięci podręcznej przeglądarki internetowej. Czasem zgromadzone pliki cookie mogą powodować konflikty i uniemożliwiać prawidłowe logowanie. Po wyczyszczeniu pamięci podręcznej należy spróbować zalogować się ponownie.
Innym sposobem jest zmiana przeglądarki internetowej lub korzystanie z aplikacji mobilnej. Czasem problemy z logowaniem mogą wynikać z ustawień konkretnej przeglądarki, dlatego warto spróbować zalogować się za pomocą innej przeglądarki lub zainstalowanej aplikacji mobilnej.
Jeśli żaden z powyższych sposobów nie przyniesie rezultatu, warto skontaktować się z działem obsługi klienta Bet at Home. Profesjonalna pomoc techniczna jest w stanie szybko i skutecznie rozwiązać problemy z logowaniem oraz udzielić wsparcia w każdej sytuacji.
Dzięki tym 5 sposobom rozwiązania problemu z logowaniem do Bet at Home, użytkownicy mogą cieszyć się płynnym dostępem do swoich kont i korzystać z zakładów bukmacherskich bez żadnych przeszkód.
2 notes
·
View notes
Text
Sprawdź czy Twój kontrahent jest wpisany do BDO!
Jako przedsiębiorca ważne jest, aby upewnić się, że wykonawcy, których zatrudniasz do swojej firmy, są wiarygodni i godni zaufania. Jednym ze sposobów na to jest sprawdzenie, czy znajdują się oni w rejestrze BDO. Rejestr BDO to kompleksowa baza danych kontrahentów, którzy zostali sprawdzeni i zweryfikowani przez wyszukiwarkę BDO. Wyszukiwarka ta pozwala szybko i łatwo znaleźć wykonawców, którzy spełniają określone standardy i kwalifikacje.
Korzystanie z wyszukiwarki BDO w celu sprawdzenia, czy dany wykonawca znajduje się w Rejestrze BDO jest prostym i skutecznym procesem. Wszystko, co musisz zrobić, to wpisać nazwę lub dane kontrahenta, którego zamierzasz zatrudnić, a wyszukiwarka wyświetli listę kontrahentów spełniających Twoje kryteria. Lista ta będzie zawierać takie informacje, jak dane kontaktowe, kwalifikacje oraz wszelkie recenzje i oceny otrzymane od poprzednich klientów. Korzystając z tej wyszukiwarki, możesz szybko ocenić, czy wykonawca spełnia twoje wymagania i ma dobre osiągnięcia.
Rejestr-BDO jest nieocenionym źródłem informacji dla przedsiębiorców chcących zatrudnić wykonawców do swojej działalności. Zapewnia scentralizowaną platformę, na której można znaleźć wykonawców, którzy zostali sprawdzeni i zweryfikowani przez wyszukiwarkę BDO. Oznacza to, że możesz mieć zaufanie do wykonawców wymienionych w Rejestrze BDO, wiedząc, że spełniają oni określone standardy i kwalifikacje. Może to zaoszczędzić czas i wysiłek związany ze znalezieniem wiarygodnych wykonawców i zmniejszyć ryzyko zatrudnienia kogoś, kto może nie spełnić twoich oczekiwań.
Oprócz udostępnienia listy wykwalifikowanych wykonawców, Rejestr-BDO umożliwia również dostęp do ważnych informacji o każdym wykonawcy. Obejmuje to szczegóły, takie jak dane kontaktowe, kwalifikacje oraz wszelkie recenzje lub oceny, które mogli otrzymać od poprzednich klientów. Mając dostęp do tych informacji, możesz podejmować świadome decyzje dotyczące tego, którego wykonawcę zatrudnić w swojej firmie. Możesz również wykorzystać te informacje do porównania różnych wykonawców i wybrać tego, który najlepiej odpowiada Twoim potrzebom.
Podsumowując, jako przedsiębiorca ważne jest, aby sprawdzić, czy kontrahent jest wpisany do rejestru BDO. Wyszukiwarka BDO zapewnia kompleksową bazę sprawdzonych i zweryfikowanych wykonawców, umożliwiając szybkie i łatwe znalezienie wiarygodnych i godnych zaufania profesjonalistów dla swojej firmy. Korzystając z tej wyszukiwarki, możesz zaoszczędzić czas i wysiłek związany ze znalezieniem wykwalifikowanych wykonawców i zmniejszyć ryzyko zatrudnienia kogoś, kto może nie spełnić Twoich oczekiwań. Tak więc, przed zatrudnieniem wykonawcy dla swojej firmy, upewnij się, że korzystasz z Register-BDO, aby upewnić się, że dokonujesz najlepszego wyboru dla potrzeb swojej firmy.
3 notes
·
View notes
Text
Sen
08.05.2023
Dziś jest jakoś po pełni. I może dlatego, a może z powodu cierpiącego w nocy na ból brzuszka pieska (robaki w niej umierały), a może z powodu konieczności powrotu do pracy po krótkim urlopie, ALE miałam sen.
Śniło mi się, że jest pełnia lata. Jest ciepło. Jestem na wsi - gdzieś daleko-daleko od miasta. Kwitną kwiaty i mam wielka przyjemność w szukaniu cienia pod liścikami wielkich klonów i dębów, czuję się odprężona bujając się na hamaku obserwując tańczące na wietrze listeczki akacji. Jak naturalne cekiny.
I cały czas towarzyszy mi niepokój.
Bo na tej dalekiej, odludnej, odosobnionej sielankowej wizji jest nas troje: ja, moja ciężarna siostra i jakaś kobieta. Tę kobietę w tym śnie znam, chociaż nie mam pojęcia kim była tak realnie - może położną? Może przyjaciółką mojej siostry? Nie wiem. Ważne było, że moja siostra jej ufała. I ja też ufałam jej, bo zajmowała się tym co mnie wprowadzało w stres, niepokój, bliskość paniki, a czego wiedziałam, że nie mogę okazać mojej siostrze w tym stanie.
Widziałam jej brzuch. Był wielki. Czułam, że jeżeli lato jest w pełni to oznacza, że termin porodu nadchodzi lub nadszedł.
A ja się bałam.
Nie mam prawa jazdy, a mimo to chodziłam z tego hamaka co chwilę do zaparkowanego na tyłach samochodu by sprawdzić gdzie leżą kluczyki, ile mamy benzyny i szacując - oceniając odległość od cienia miasta rysującego się na horyzoncie (żeby je dostrzec musiałam podskakiwać nad linią pola z bujnym zbożem i tworzyć z rąk daszek, by słońce mnie nie oślepiało) - czy wystarczy jej nam by w razie komplikacji dotrzeć do szpitala. Martwiłam się. Bardzo.
A siostra mnie ochrzaniała, że niepotrzebnie się martwię o nią, a nie o jej dzieci. Że przecież ona chce być w ciąży, że to piękny w jej odczuciu czas, który ja niewiadomo dlaczego traktuję jak zagrożenie życia! - BO TO JEST ZAGROŻENIE ŻYCIA! Ale ona ma prawo widzieć to inaczej... a ja mam prawo i całe anały historii kobiet, które popierają mój punkt widzenia na ciążę i poród.
Zdziwiłam - jakie DZIECI!?
Na to siostra poirytowana przypomina mi, że przecież będzie miała bliźniaki.
Nie rozumiałam kiedy to się stało. Przecież miał być jeden synek, a nie bliźniaki! W śnie to się wydawało takie realne i takie zaskakujące. Poczułam się jeszcze bardziej rozchwiana i niepewna tym, że brakowało mi tej danej. Zaczęłam w głowie układać plan - kiedy dzwonić po karetkę, jaki moment to taki w którym moja interwencja będzie uzasadniona, jak się nauczyć prowadzić samochód z youtube'a itp Bo mnoga ciąża to też podwójna możliwość komplikacji...
Piłyśmy lemoniadę, bujałyśmy się na hamaku, grałyśmy w gry. Próbowałam w tym uczestniczyć we względnym spokoju, ale towarzyszyło nam napięcie, wyczekiwanie.
I nagle sis poczuła skurcze. Przeraziło mnie to. Siostrę - ucieszyło, rozanielona dawała znać o odczuwalnym bólu. A tą trzecią kobietę to wprawiło w stan czujności, działania, łagodności. One żartowały dla rozładowania napięcia, a ja byłam bliska płaczu. Zaczęło się to, czego najbardziej się bałam - że ją stracę jak coś pójdzie nie tak. Tak bardzo się tego boję! Tamta kobieta zabrała moją siostrę do domu - była delikatna, pomagała jej wchodzić po schodach na taras, a potem do wcześniej przygotowanego pokoju. Tłumaczyła jej co teraz będa robić, moja siostra żartowała powtarzając informacje. Ja szłam za nimi, w oddaleniu. Dystansowałam się. Bałam się jak nie wiem, ale wiedziałam, że w razie czego będę osobą od zadań specjalnych.
Nie mogłam (to znaczy mogłam) wejść do pokoju, ale nie chciałam. Bałam się. Siostra zaczęła rodzić. A ja to przeżywałam. Zaciskałam zęby z całej siły. Miałam nadzieję, że to się możliwie prędko skończy! Że ona przeżyje.
Krew szumiała mi w uszach. Tak bardzo się bałam o nią.
Szłam przed siebie i sama nie wiem jak to się stało, że nagle wylądowałam w polu kukurydzy i uznałam, że narwę jej trochę i przygotuję dla siostry - bo po porodzie na pewno będzie głodna (lol xD ). I nagle podeszła do mnie mała dziewczynka o złotych włosach - tak złotych jak włosy mojej siostry w dzieciństwie - i pomagała mi zbierać kukurydzę, bo przecież to dla mamusi, która rodzi.
I chociaż to było powalone i nielogiczne to w śnie poczułam totalną ulgę, że jeden mały człowiek już został szczęśliwie wypluty z mojej siostry. Zbierałam z tą dziewczynką kukurydzę. To było logiczne, że jeszcze nie wiem jak dziecko ma na imię, bo nikt jej imienia nie nadał, przecież siostra i szwagier szykowali się na synka (który co zrozumiałe właśnie się rodzi w tym pięknym, letnim domku). Wróciłam z dziewczynką do domu. Słyszałam krzyk mojej siostry, widziałam kątem oka krew w tamtym pokoju, ale zaufałam, że jest w dobrych rękach. Zamiast tego zabrałam dziewczynkę z naręczem kukurydzy do kuchni i uczyłam ją gotować kukurydzę. Obrałyśmy kolby z liści. Zadawała masę pytań. Było to przyjemne.
A potem usłyszałam, jak ktoś bierze prysznic. Po chwili dołączyła do nas moja siostra z tą koleżanką i psem... Dużym, złotym labradorem. Bo to jej synek.
I czego nie rozumiesz? - pytała.
A ja nic nie rozumiałam, bo to był synek?
Ale okay...
I wszyscy w piątkę w takim poczuciu ulgi i sielanki siedzieliśmy w ogrodach na hamakach pod cieniem klonów i dębów, przy soczyście zielonej trawie w cuuuuuuudownym upale i obgryzaliśmy kolby kukurydzy.
Tak się cieszyłam, że moja sis ten poród przeżyła...
A potem zaczęło do mnie docierać, że to przecież niemożliwe, żeby urodziła psa! Ani tak dużą dziewczynkę? Z zębami. Ze coś tu nie gra...
Jak włączył się analityczny mózg to zaczęłam się wybudzać... był to bardzo, bardzo dziwny sen.
7 notes
·
View notes