#wszystko się wali
Explore tagged Tumblr posts
stay-alive-again · 7 months ago
Text
Wystarczy, że serce mi bije I że w żyłach mam trochę Twojej krwi, Wystarczy, że wypowiem Twe imię, Kiedy wszystko się wali i brakuje mi sił.
"Wystarczy, że serce mi bije" Koniec Świata
15 notes · View notes
mocnenic · 12 days ago
Text
Człowiek to istota niemożliwa do zrozumienia. Jest szczęśliwy, zadowolony z życia , ma wszystko czego pragnie lecz nadchodzi taki moment że nawet nie pod wpływem złej decyzji tylko z pomocą pecha nagle wszystko się wali jak domino. Robi się coraz gorzej. Dzielimy się na ludzi którym bez trudu udaje się z tego wyjść i na ludzi którzy robią co w ich mocy a mimo wszystko nie przynosi to rezultatów. A pomyśleć że to wszystko musiało się zacząć od szczęścia.
24 notes · View notes
cytaty-na-japie · 2 years ago
Quote
Obejmij ją ramionami, niech poczuje, że ją chronią, że jest w bezpiecznym miejscu. Bądź dla niej oparciem. Ona zawsze udaje, że wszystko jest dobrze, nawet kiedy wali się cały świat
282 notes · View notes
visnievsky · 7 months ago
Text
Wszystko wali się A ja nie mogę biec Może ten deszcz udaje łzę Minie ten sen i będzie okej
27 notes · View notes
kn-nk76 · 6 months ago
Text
Mam już wszystkiego dosyć nie chce już oddychać W moim śnie wszystko wygląda pięknie ale w mojej głowie wszystko się wali Kiedy stoje na krawędzi myślę co gdyby skoczyć ��ycie jest strasznym zadaniem a myśli w mojej głowie nigdy nie pomagają
14 notes · View notes
stolbeznog · 6 months ago
Text
Dziś oboje z J mieliśmy koszmary. Jemu śniło się że jakaś czarna maź nas goni i chce nas pochłonąć, aż przez sen krzyknął, bo chciał zebym uciekała, obudziłam go i przytuliłam. Chyba za dużo z Archiwum X przed snem 😅 A mi się śniło że jestem z jakimś dziwnym kolesiem w związku, który jest apodyktyczny, kontrolujący mnie na każdym kroku, sprawdzał mój telefon, pochował wszystkie kiecki z dekoltem, śledził mnie i moich bliskich, J powiedział że to moje leki wychodzą, choć nigdy nie byłam w takim związku, to jednak bardzo się bałam w coś takiego wdepnąć.
Dziś po pracy basen i sauna, a ja sierota zapomniałam spakować strój i po pracy muszę jechać do siebie po niego🙄dodam że pracuje w jednym końcu miasta, mieszkam na drugim a J to już w ogóle w pizdu, bo po drugiej stronie mostu. 😅I to wszystko muszę obrucić w godzinach szczytu.
Aaaa w ogóle to wczoraj miałam przypadkiem spotkanie z jego synami, bo za szybko przyjechałam, akurat ich pakował do samochodu, by odstawić do matki. Nie chcieli jechać, dlatego ta obsówa, najzabawniejsze że J był najbardziej speszony z nas wszystkich. Ja na luzie, chłopaki z bananem na gębach i ciekawością a stary się spalił 🤣. I to wszystko na ulicy i założę się że wszyscy jego wścibscy sąsiedzi siedzieli w oknach i obserwowali, bo zawsze to robią, niby to dalej miasto, ale wali takim zaściankiem że szok. Jak na początku przyjeżdżałam do J, to wychodzili przed domy żeby mnie obcinać, że niby coś z drabiną, że trzeba nagle coś wypielić przed domem 🤣. Teraz już tylko firanki latają.
9 notes · View notes
kasja93 · 1 year ago
Text
Cześć
Tumblr media
Zajechałam wczoraj na styk czasu pracy (15 godzin) do Czechów na magazyn. Przywitałam się, wyznaczyli mi gdzie mam stanąć by iść spać. Cofałam w miejsce parkingowe jak cienias. Zmęczenie robi swoje. W ogóle jak do nich jechałam to wczoraj na wysokości Bardo (przed Kłodzkiem) była niesamowita burza. Widoczność przez deszcz spadła niemal do zera, wiatr targał mną tak, że ciężko było się utrzymać na drodze a na dodatek drzewa zaczęły gubić gałęzie. Zrobił się korek bo jedno nie wytrzymało naporu i zwaliło się na drogę. Dobrze, że nikomu się nic nie stało. Straż pożarna przyjechała dosyć szybko i zrobili nam ruch wahadłowy podczas, gdy walczyli z konarem na drodze. Jak zajechałam do Duszniki-Zdrój się zatankować to przód Mercedesa miałam cały w gałązkach i liściach. Wyglądało to jakbym skosiła szkółkę leśną xD
Zatankowałam całe 160 litrów bo więcej nie wolno było. Porąbało tych ludzi. Co to jest takie 160 litrów ON dla ciężarówki? No, ale chociaż tyle się udało. Na nie jednej stacji paliw widziałam informację, że nie ma wachy. Powariowali.
Tumblr media
Obudził mnie telefon od spedytora. Zadzwonił z zapytaniem jak tam… Srak tam Kutfa. Pół godziny jeszcze mogłam pospać. Zrelacjonowałam jak to wyglądało, wstałam, ubrałam się, podjechałam do biura i się zameldowałam. Po chwili dostałam smsa z numerem rampy gdzie się podstawiłam. W międzyczasie dostałam namiary na kolejną robotę. Robiłam identyczną w zeszłym miesiącu czyli przerzut między magazynowy P&G na relacji Czechy Niemcy.
Zajechałam na parking, zameldowałam się prawie 6h przed wyznaczonym czasem załadunku i zjadłam obiad
Tumblr media
Wjechały uszka z barszczem czerwonym. To chyba moja ulubiona wersja barszczu czerwonego. Kocham uszka xd
Posłuchałam trochę audiobooka (9 tom Chyłki) i zaczęło mnie łamać na spanko. Położyłam się i obudziłam się 3 godziny później bo zadzwoniła moja pani doktor.
Rozmowa jak zwykle była przyjemna. Ta kobieta jest do rany przyłóż. Wiecie do czego doszłam podczas rozmowy? Ja od początku roku jakoś do lipca żyłam w odrealnieniu. W sensie leki mnie wyciszały i byłam trochę jak mumia. Jakby cały ten świat wewnętrzny i zewnętrzny był wytłumiony. W sierpniu dostałam zmianę leków i jak pamiętacie byłam mega szczęśliwa, że działają. Byłam nienaturalnie szczęśliwa i radosna. A gdy ten wybuch endorfin opadł w zeszłym miesiącu czułam się okropnie. Po prostu uczucia i emocje mnie przygniotły. I mogę stwierdzić, że teraz po prostu czuję się normalnie. Może nadal trochę za bardzo się wszystkim przejmuje i dopada mnie smutek, ale to przecież normalny stan rzeczy. Teraz muszę przetrawić wszystko co we mnie zalega, aby nie bolała mnie rzeczywistość.
Po rozmowie pani doktor zdecydowała, że narazie nie zmieniamy nic w lekach choć ma dla mnie alternatywę - taki dodatek, gdyby było naprawdę źle. Wracam do pisania dziennika i wyrzucania myśli, które się we mnie kłębią. Pani doktor zaproponowała bym sobie w czasie jazdy nagrywała to o czym rozmyślam. Powiedziała, że nie muszę tego czytać czy słuchać, ale bym wyrzucała z siebie swoje przemyślenia. Będę tak próbować :)
W czasie rozmowy dostałam smsa z numerem rampy na załadunek. Dokończyłam rozmowę i zajechałam na magazyn. Załadowali mi 24 tony chemii gospodarczej. Ledwo co się da jechać z takim obciążeniem na wzniesieniach. Najpierw pod górkę telepie się 40 na godzinę a z górki? Cóż… 110 lekko, więc już przy 80 km/h zaczynam hamować by się nie rozbujać zbytnio.
Teraz zajechałam na parking i o dziwo za trzecim razem udało się znaleźć miejsce. Fakt faktem na parkingu dla pojazdów tzw Gabarytów, ale wali mnie to. Conajwyżej mnie nad ranem wygonią. Mam przerwę do 8 rano. Wzięłam już leki i idę spać :)
26 notes · View notes
mikoo00 · 1 year ago
Text
Ana era nadchodzi znowu
Przez długi czas nie myślałem o kaloriach dziś musiałem wszystko wyliczyć
Wczoraj usłyszałem że przypakowałem Zaczołem panikować że widać że przytylem Nie dałem tego po sobie poznać
I już mi nie zależy na tym by mięśnie budować
Czuje potrzebę uciekania w Ane
Od końca sierpnia do teraz non stop mam problemy i co chwilę się wszystko wali
Ma to wpływ na to jak funkcjonuje w pracy chętne wychodzę wcześniej Chciałbym jednak zarobić coś koło 2700 ale wątpię że wyrobię wystarczająco godzin
Nie mogę się skupić wolniej pracuje
Odpowiadam sarkastycznym tonem Wczoraj przeprosiłem współpracownice a ona ze luzik nic się nie dzieje nie usłyszała naszczescie co mówię
Wczoraj rozlałem cole przed klientem naszczescie tego nie przeżywałem Bo każdy ma prawo popełnić błędy ale nie podoba mi się, że za wolno pracuje
Nie podoba mi się to jak wyglądam Mimo że mi się uda nie stykają czuje się ulany jakbym ważył jak na początku parę lat temu
29 notes · View notes
ahosia3 · 11 months ago
Text
Przychodzi taki czas w życiu, kiedy niczego nie można być pewnym. To, co się wiedziało wcześniej, wydaje się błędne lub niezrozumiałe. To wszystko wali się, całe moje jestestwo, bycie, kruszy się, rozpada, i nie można pozbierać kawałków. Następnego dnia trzeba wstać z łóżka jako względna całość i funkcjonować, by nie odwieziono do psychiatryka.
~Barbara Rosiek:"Pamiętnik narkomanki"
16 notes · View notes
osamotniony-smiec · 2 months ago
Text
TW!!!
Przez kompulsywne objadanie się mam problemy z wagą, raz chudnę, a kiedy wszystko się wali i zaczynam zajadać emocje wszystkim co słodkie zaczynam cholernie przypierać na wadzę.
Teraz jestem w tym momencie i nie mogę tego przeboleć i tak cholernie sobą gardzę...
Jak można się tak obżerać...
6 notes · View notes
jamnickowa · 2 months ago
Text
Napady paniki.
Miałaś/miałeś z nimi do czynienia na własnej skórze? Jak to wygląda i czy jest się czego bać? Po pierwsze. Nie ma się absolutnie czego bać. 🙂 Owszem, wszystko znamionuje, że za chwilę postradamy zmysły, za chwilę umrzemy. Przeszłam przez tak wiele ataków paniki, iż gdyby to było prawdą to już bym do Was nie pisała. Po drugie. Niekiedy można się natknąć na artykuły - na szczęście z rzadka - i tu podzielmy: że przeżywanie ataków paniki ma wpływ na nasze zdrowie psychiczne i fizyczne.
1. Ataki te mają, na szczęście, wpływ na nasze zdrowie psychicznie, a właściwie zapalają nam wiele czerwonych lamp(ek) w głowie. W ten sposób mają wpływ na nasze zdrowie psychiczne. Wszak nie można ciągle żyć w strachu, być jak chomik w kołowrotku. Ataki paniki dają ujście emocjom, lękom, nieprzerobionym sprawom z życia codziennego, jak też o wiele wcześniejszego. Organizm stara się sobie radzić jak może. Odnośnie może: można w tym tkwić miesiącami, latami. Dzięki atakom w końcu mamy dość i szukamy pomocy. Mam nadzieję. 2. Nie. Fizycznie nic nam nie zagraża. Absolutnie nic. Tętno przyspiesza, serce wali, oddech jest płytki, czujemy ucisk w klatce piersiowej, mamy zawroty głowy, pocimy się jak szczury przed tym najważniejszym otwarciem kanału. U każdej osoby wygląda to inaczej, ale mniej więcej to jest obraz ataku paniki. Często nasze ciało drży, czujemy dezorientację, chcemy uciekać. To naturalny odruch. Kiedyś uciekaliśmy przed zwierzęciem, teraz, gdy wielu z nas nie ma przed kim uciekać - uciekamy przed tym, co jest w głowie. Podaję niektóre numery telefonów: - Bezpłatny Telefon Zaufania dla Osób Dorosłych w Kryzysie Emocjonalnym tel. 116 123 Czynny od poniedziałku do piątku od godz. 14:00-22:00
Bezpłatny telefon zaufania dla dzieci i młodzieży Tel. 116 111 Czynny codziennie od 12:00 do 02:00 - Dla osób doświadczających lęku: (22) 270 11 65 Od pon-pt: 18:00 - 22:00 E-mail: [email protected] - 505-635-35 [email protected]
Kiedyś dzwoniłam, myślę, że pod inny numer. Tak, że nie mogę zagwarantować z góry, iż ludzie pod tymi numerami będą dostępni i na pewno przyniosą pomoc, której oczekujesz. Ale ważne jest to, że są! Nie masz nic do stracenia.
3 notes · View notes
panikea · 2 years ago
Text
Mój kumpel kupił niedawno auto. 
Dość drogie. 
Kolega ku zdumieniu wszystkich nagle odtajał.
Jak latał nerwowo pokręcony wokół własnego ogona, to tym razem jak pięknie określił mój przyjaciel: "wyglądał, jakby świeżo co wyszedł od pornogwiazdy, która mu skręciła na pitolu taki szwedzki helikopter, że posiadł tajemnicę stanu wiecznego relaxu, zen i nirvany."
No, ale mniej więcej tydzień później znowu wrócił do ustawień fabrycznych. Czyli znowu jest skrzywiony, jak ktoś mu kazał kilo cytryn zeżreć. 
- Samochód ci się zepsuł? - pytam. 
- Nie, działa.
- Kolor ci się przestał podobać?
- Nieeee. 
- Koni za mało??
- Eee w porządku. 
- To czego ci kurwa brakuje?
- Webasto (taki system ogrzania wnętrza pojazdu oraz silnika przed jego uruchomieniem). 
Do czego zmierzam.
Jeśli coś jest charakterystyczne dla całej naszej generacji to to, że wszystko jest niewystarczające. I zawsze może być lepiej. 
Jesteśmy niewystarczająco ładni, bogaci, interesujący, popularni. 
I miłość też jest niewystarczająca. 
A jeśli coś już mamy, to tego nie doceniamy i nie potrafimy się tym cieszyć. 
Nasze oczekiwania co do związków są po prostu nierealistyczne. Nie da się utrzymać nieustającej emocjonalnej pompy. To zresztą niezdrowe. 
Mężczyźni wyobrażają sobie, że będzie jak w filmach porno, kobiety, że jak w komediach romantycznych.
Tymczasem zakochać, to się można w każdym. Zakochać się można w czyichś cyckach, albo pieniądzach, a jeszcze częściej zakochać się można we własnych złudzeniach. Ale miłość, prawdziwa miłość to nie jest kwestia miesięcy, to nie jest kwestia nagłego pożądania, które wali obuchem i musi być koniecznie zgaszone tu i teraz, bo inaczej się eksploduje. 
Miłość to wzajemny szacunek. Wzajemne zaufanie. I wzajemna sympatia. 
I tak, miłość to też rutyna. 
Jest całkiem realna szansa, że dożyjemy 90 - tki. I jeśli ktoś zakłada, że chce przeżyć z kimś do śmierci, to to oznacza około 20 tys. dni razem. Czyli razem zjecie kilkanaście tysięcy śniadań, może około 10 tys. obiadów i znowu kilkanaście tysięcy kolacji. Seks będzie tylko kilka tysięcy razy, a numerki dwa czy trzy razy jednego wieczora - góra koło kilkuset razy. Wakacje? Wyjeżdża się na nie około 50 - 100 razy w ciągu całego związku. Randki? Wliczając rocznice to będzie jakieś 300 - 400 razy. I tylko jakieś 55 razy będą Walentynki.
Jedną z rzeczy o których się nie mówi odnośnie długoterminowych związków jest to, że czasami przez długie tygodnie zastanawiasz się czy to ma naprawdę sens. 
Że może się wypaliło. 
A później budzisz się jednego dnia, patrzysz na osobę, która jest obok i czujesz, że właśnie teraz jesteś na właściwym miejscu. Przypomina to surfing, lecisz na fali, a później fala się kończy, spadasz do wody, ale wiesz, że za chwilę będzie następna. 
Bo miłość w miarę upływu czasu się zmienia. Związek się zmienia. Bo i my jesteśmy trochę inni niż w momencie, kiedy się poznajemy. 
Dla mnie Anno to co czujesz, to tęsknota za robieniem w życiu nowych rzeczy. Doszłaś do pewnego etapu w swoim życiu i wszystko stało się powtarzalne. 
Jeśli czujesz zmęczenie daj sobie i jemu trochę przestrzeni. Zrób coś dla siebie o czymś zawsze marzyłaś. Wyjedź gdzieś sama. 
Daj sobie chwilę, aby znowu zatęsknić. 
Im ty będziesz szczęśliwsza, tym lepszy będzie wasz związek.
Piotr C. pokolenieikea.com
66 notes · View notes
xentropiax · 4 months ago
Text
No. 33
Nie potrafię wyrazić słowami jak bardzo powrót do mobilności odmienił mój stan psychiczny. Chodzenie w ortezie, a potem, po 6 długich tygodniach w końcu bez na własnych dwóch nogach, mimo puchnięcia stawu, mimo słabych mięśni i swędzących blizn. Tak jakby ktoś ręką odjął wszystkie moje problemy psychiczne, złota równowaga, znów jestem praktykującą stoicyzm skałą.
W dzień moich urodzin, który był spędzony wspaniale, z przyjaciółmi, czyli z rodziną z wyboru, czułam się tak, jak aspiruję by czuć się każdego dnia w nadchodzącym roku.
Amor fati - przeczytałam w toalecie, czerwony napis sprejem w kosmicznym kubiku, w Wunderbarze, hipsterskim miejscu na mapie pewnego holenderskiego miasta. Wspaniała ironia losu, ten napis, tak szalenie mi bliski, w takim miejscu, gdy cydr płynie w żyłach, gdy śmieję się do łez, paląc papierosa, gdy piwo, które piję może parę razy w roku, smakuje wspaniale pod pustą katedrą. Pomyślałam, że to wspaniałe motto, po tym wszystkim co się stało przez ostatni rok, i na ten nadchodzący.
Kochać los, starać się, nie biernie czekać z założonymi rękami, lecz żyć mocno i namiętnie, z całym złym i dobrym. Czyż nie tego chciałam się nauczyć przez te wszystkie lata? Czy nie z tym zostawił mnie On, ten Najważniejszy mężczyzna w moim życiu prawie dziesięć lat temu? Amor fati, słyszę echo zza grobu, od tego, który kochał życie jak nikt.
I ja czuję tak mocno, że to prawda. W tym momencie w moim życiu, gdy powoli odzyskuję sprawność, gdy klarują mi się priorytety, gdy staram się dbać o siebie bardziej, mieć tę czułość do siebie, doceniać każdy dzień, bo nie wiadomo, ile ich jeszcze przede mną, wykorzystywać okazję i romantyzować życie tak mocno jak się da.
Matka powiedziała mi dziś: nie jesteś już pierwszej młodości, kiedy zamierzasz się ustatkować, chciałabym dożyć, żebyś miała jakiegoś opiekuna.
Normalnie pewnie by mnie to rozjuszyło, zdenerwowało. Ale ja kocham los i jestem z nim w zgodzie, w zgodzie ze sobą. I pomyślałam sobie: tego życia nie zamieniłabym na nic innego, na żadne inne. Będzie ktoś lub nie, to nie ma znaczenia, i tak będę szczęśliwa. Nawet jeśli będę przechodzić przez to życie z innym rodzajem miłości tylko, tej platonicznej, przyjacielskiej, czułej i życiowej. Bo ją mam wokół siebie, tony jej, na pęczki i czuję się kompletna, mimo że tej romantycznej brak.
Na pewno brak? - pyta głos w mojej głowie, gdy piszę te słowa. Wzruszam ramionami i śmieję się do siebie. Nie wiem, jak to nazwać. Na pewno słowa jeszcze za wcześnie, może nigdy nie będzie na nie przestrzeni. Akceptuję ten stan rzeczy, jestem z nim pogodzona. Nie każda namiętność jest na całe życie. Starej mnie niedookreślenie wszystkiego zajmowałoby myśli, trawiło od środka, nie pozwalało spać nocami. Nigdy bym się w coś takiego nie wplątała. Ale obecnej mnie to nie przeszkadza. To nie musi mieć nazwy, nie trzeba sobie obiecywać złotych gór, by być blisko, by chcieć cudzego ciała, dotyku, można brać tyle i dawać tyle, ile jest się obecnie gotowym. W końcu jest lato, upalne, duszne, słońce przygrzewa głowy, a w środku buzują emocje. Po co je tłumić, skoro nikogo się tym nie krzywdzi. Jeśli będę czuła się źle, zawsze mogę przestać i ta myśl daje komfort, daje bezpieczeństwo. Moje życie jest w moich rękach, nikt nie steruje mną jak marionetką przecież i chcę myśleć, że jestem na tyle mądra, by już nie wystawiać się na cierpienie. By umieć powiedzieć stop albo odejść, kiedy nadejdzie pora. Ufam sobie, jak nigdy. Świat nie wali mi się na głowę. Wszystko będzie dobrze, nawet jeśli być może kiedyś coś na chwilę zaboli. Ale nawet to nie będzie trwało długo. I to nie wydarzy się teraz.
Na razie jest dobrze. Na razie amor fati. A to przynosi zaskakujące, przyjemne i gorące rezultaty.
Jesteś blisko, opowiadasz żarty, śmiejesz się. Czuję się swobodnie, ani przez chwilę nie myślę, że coś dzieje się za szybko, że moje granice są przekraczane, jeśli już to ja jestem głodna, chcę więcej. Wciągasz mnie na siebie, jesteśmy nadzy, jesteśmy blisko, twoje usta są przyjemnie miękkie. Trwamy tak godzinami, chociaż zawsze wydawało mi się, że to jakaś przesada, uromantyzowana wizja jak z filmu, przecież nikt tyle nie wytrzyma. W życiu tak się nie dzieje. A jednak z Tobą się dzieje, aż trzeba sobie przypominać o jedzeniu i piciu, pieszczoty się nie nudzą, nawet jeśli to tylko leżenie przy sobie w uścisku i pocałunek w ramię, w nos, w policzek. Pozostaje niedosyt, mimo mojego spełnienia, chce się Twojej opalonej skóry blisko, Twojego smukłego ciała, ciepła. Wciąż nie mogę zrozumieć skąd się wziąłeś, jakie zrządzenie losu postawiło cię na mojej drodze. Ale jesteś, mimo że były momenty, kiedy nie rozumiałam Ciebie, Twoich reakcji, kiedy trudno było pogodzić się z faktem, że Cię nie ma, kiedy na jakiś czas przestałeś orbitować wokół mnie blisko.
Ale to już było, przestałam to analizować, już nie jestem przykuta do łóżka, już jestem znów sobą, ogarniętą, silną i ciekawą tego, co następne. Już nie tonę w swoich czarnych myślach, teraz mogę docenić to, co się wydarza i trwać w tym dopóki jest dobrze.
A gdy jesteś obok to jest dobrze. Chemia, która właściwie od początku tylko narasta. Cielesność, którą zainicjowałam, dopasowanie naszych seksualnych energii, przyjemność, którą przy Tobie czuję, bo chcę ją czuć, a która czasem narasta bez mojego wysiłku. Twoje słowa, po których przebiega mnie dreszcz. Dobrze jest tak jak jest, więc po co drążyć. Czasem nie musi być większej filozofii. Jesteśmy młodzi, napaleni, lubimy swoje towarzystwo, to wystarczy. Więc chętnie goszczę Cię w moim łóżku i w sobie, jesteś wspaniałym kochankiem, czułym i namiętnym, i to wystarcza. Moje ciało poddaje się Tobie, czasem wie samo najlepiej czego pragnie, nie muszę szukać tu wielkich wyjaśnień.
Nie wyobrażam sobie nic, nie wybiegam myślami daleko. Amor fati - tak trzeba, bo los to nie tylko erotyczne uniesienia, to też ciężka praca, wyzwania, podróże, śmiech, przyjaciele, moja rodzina niepowiązana więzami krwi, moje wszystkie pragnienia i marzenia, które mogą stać się celami. Obiecałam sobie, na ile mogę, na ile starczy mi sił - będę w tym roku tworzyć magię. Ode mnie, dla mnie. Dawać miłość i czułość tym, którzy na to zasługują, którzy są przy mnie. Ale i sobie, tę troskę, utulę to wewnętrzne dziecko, będzie zawsze mogło na mnie liczyć, będzie bezpieczne w moich ramionach.
Będę tańczyć pod niebem, będę krzyczeć z radości i płakać ze śmiechu. Będę przeżywać wszystkie emocje i dbać o siebie jak nikt nigdy. Czułość praktykować i kierować ją ku wnętrzu. Wysmagało mnie już wiele zim i trudnych jesieni, ale wiosna w środku może być wieczna, wieczne może być wspaniałe lato z dojrzałymi owocami, których sok ścieka po brodzie.
2 notes · View notes
nastia252 · 1 year ago
Text
Znowu wszystko się wali.
12 notes · View notes
uszkodzony-egzemplarz · 2 years ago
Text
znowu czuję się jak przegrany śmieć bo wszystko się wali prócz tej ściany przede mną..
Zeus - Hipotermia
22 notes · View notes
deathissolution · 8 months ago
Text
Zmiana wymaga pójścia na wojnę z samym sobą. Odrzucenia złych nawyków, zmiany nastawienia, bycie pozytywnym nawet jeśli wszystko się wali, stawienia czoła wyzwaniom.
5 notes · View notes