#dla takich ludzi jak ja
Explore tagged Tumblr posts
Text
btw I just randomly remembered today was the first time I learnt the british queen had more children and grandchildren than charles and the two princes. like there's 2/3 of a family tree I had no idea about. not that it adds anything to my life. still mildly surprising
#nothing important#I never ever even considered there may be other people lol#humoru dodaje fakt że dowiedziałam się tego z tvn24 gdzie nawet drzewo genealogiczne umieścili#dla takich ludzi jak ja#a nie z jakiegoś bbc czy innego cnn#i to nawet nie był żaden sensowny news tylko cośtam o zerwanym związku jakby na prawdę nie mieli już co wcisnąć w slot#może wiedziałabym więcej jakbym oglądała the crown dalej niż 2 sezon
2 notes
·
View notes
Text
ostatnio panuje tu ogromna tęsknota za starym idealnym tumblerem gdzie wszyscy byli wychudzeni nigdy nie bingowali i ogółem charakteryzowali się perfekcją
wiecie tak sobie czytałam ostatnio jakieś stare blogi motylkowe —
@symbolupadku dokopała się do wielu i oznaczyła je w poście —
i mam odrobinę odmienne wrażenia. po pierwsze posty publikowane były o wiele rzadziej, teraz na tumblr jak ktoś prowadzi bloga to update jest niemal co godzinę (sama tak robie więc to nie narzekanie lol). zauważyłam że często odstępy między postami wynosiły np. miesiąc, a te po przerwie nazwane były na przykład PORAŻKA, a treść brzmiała "cały ostatni miesiąc żarłam jak świnia...(...)...zaczynam od jutra od nowa" także te napady się zdarzały, po prostu nie były dokumentowane i można odnieść wrażenie że głodzenie się przychodziło im z tak wielką łatwością ("nie to co teraz 👹👹")
po drugie, widzę często posty typu "tęsknie za motylkami z 2014, 300 kcal to było dla nich za dużo" ale gdy tak popatrzycie na blogi z tamtego czasu to wyższa ilość kcal występowała tam bardzo bardzo często, mam wrażenie że najczęściej widziałam liczby 800-1000 bardziej nazwijmy to ambitne osoby jadły po 500.
zerknijcie na przykład tutaj
(zwróćcie też uwagę jak te kalorie były liczone. "kawałeczek" "połowa". współcześnie większość osób tutaj też raczej nie ma wagi kuchennej, ale często nie przeszkadza im to w liczeniu kalorii z dokładnością typu 567.7 kcal. to że fitatu mówi wam że talerz zupy ma x kcal to nie znaczy że ten przygotowany przez waszą mamę będzie mieć tyle samo. rozumiem, dodatkowe 50 kcal to nie tragedia ale...jeżeli szacujecie każdy jedzony posiłek to was dzienny bilans może być SPORO większy, niż wam się wydaje. i tak zamiast jeść 700 jecie 1000 jak te "paskudne ulane szmaty co lepiej niech wypierdalają na tik toka")
i nie mówię, że nikt nie ma prawa tęsknić za tymi "magicznymi czasami". jeżeli wtedy żyliście to pewnie będzie ogarniać was przyjemna nostalgia, jako ludzie mamy też skłonność do idealizowania przeszłości, szczególnie czasów młodości. tylko że...tę tęsknotę widuję najczęściej wśród osób które w 2014 dopiero uczyły się chodzić, więc raczej nie ma mowy o znaniu tego środowiska z doświadczenia. szerzą oni trochę mit jakiś idealnych czasów anorektyczek. istnie złoty wiek, rzeki płynące miodem i nektarem, ambrozja rosnąca na drzewach.
a ja nie mówię, że takie motylki (na rygorystycznych dietach, stosujące wyzwiska, z niskim limitem kalorii) nie istniały. istniały i teraz wciąż istnieją, widuję takich z 20 codziennie w zakładce "dla ciebie". tak samo jak kiedyś jak i dziś panuje i panował tam pewien balans, różnorodność, niektórzy jedli 300 inni 700 inni 1000 kcal.
nie mogę już dodać zdjęć więcej a mam kilka screenów tego jak inny reagowali gdy ktoś przekroczył limit/miał napad. nie, nikt nie jechał mu pod blok i nie spuszczał wpierdolu (wiem, szok!)
jedyne co mogę dodać :<
wpycham trochę kija w mrowisko, z góry uprzedzam, jak zaczniecie mi pisać że mam konto usunąć za szerzenie herezji to was wyśmieję. bajo!
156 notes
·
View notes
Text
Jak przeżyć fasty w dni szkolne?
Do tego posta zainspirował mnie post innego bloga, który obserwuję, z pytaniem "Jak uniknąć obiadów w domu?" także przychodzę z pomocą! Mam doświadczenie z unikaniem posiłków przez wiele lat, więc wiem co mówię.
1. ŚNIADANIA
Śniadanie, dla zdrowych osób jest pierwszym posiłkiem dnia, jednak dla nas-motylków, jest to coś, czego należy unikać. Jak uniknąć śniadania, gdy rodzice każą ci coś zjeść?
Na początku, zastanów się, czy rodzice każą ci je jeść.
Jeżeli nie, masz łatwiej, ponieważ raczej możesz na luzie powiedzieć, że nie chcesz i tyle. Nie będą cię zmuszać.
Jeżeli tak, lub nie chcesz żeby coś podejrzewali, pomyśl czy twoja szkoła ma sklepik lub automat z przekąskami. Jeżeli ma, powiedz im rano, żeby dali ci np. 10 złotych na coś ze sklepiku szkolnego lub automatu z przekąskami. Jak twoja szkoła takich rzeczy nie posiada, zastanów się, czy masz chociażby Biedronkę lub Żabkę pod szkołą. Jak tak, powiedz, że zjesz coś z sklepu pod szkołą i problem z głowy.
"Moi rodzice tego nie rozumieją i dalej każą mi jeść w domu śniadania"
Również przez to przechodziłam. Działało u mnie wzięcie jedzenia, np. tostów do pokoju, po czym jak wychodziłam z domu, brałam je do kieszeni oraz wyrzucałam na przystanku autobusowym
Pomagało mi też jak planowałam wieczorem co zjem danego dnia. Rano jadłam jabłko, jak kazali coś zjeść, a następnego dnia już machali na to ręką, mieli to w dupie.
2. OBIADY (po szkole)
Po szkole często zdarza się, że rodzice mówią, że jest obiad. Jak poradzić sobie w takiej sytuacji?
"Zjem później". Nazywam ten sposób tymi dwoma słowami, ponieważ moi rodzice często wychodzą na wieczór i wracają po 21 lub po 22. Polega on po prostu na tym, że mówisz, że zjesz obiad później, bo jadłeś/aś w szkole/po szkole i nie jesteś głodny/a. Rodzice, przynajmniej moi ZAWSZE wychodzą lub zapominają, więc obiad pozostaje nieruszony.
"Moi rodzice nie wychodzą na wieczór albo dbają o to co jem"
Nie znam twoich rodziców i twojego życia, ale często stosowałam drzemki. Po dniu w szkole masz prawo być zmęczony/a, więc dwugodzinna drzemka może być normalną rzeczą. Jeżeli dalej mówią o obiedzie, po prostu weź to jedzenie do siebie do pokoju. Ja mam specjalną szufladę, w której zawsze trzymam jedzenie do końca dnia, po czym wychodzę w nocy z domu i wszystko wyrzucam.
Jeżeli nie możesz wychodzić z domu w nocy, bo np. rodzice usłyszą, wyjdź na spacer wcześniej, w miejsce gdzie nie ma ludzi, lub gdzie nie dosięga widok z twojego okna. Najlepiej powiedz, że idziesz do kawiarni się np. pouczyć. Przy okazji sprawisz wrażenie, że jadłeś/aś, a prawda będzie inna. Podczas spaceru, jedzenie, które schowałeś/aś, np. w reklamówce, wyrzuć. Najlepiej razem z reklamówką, ona już ci się nie przyda.
3. KOLACJA
Z unikaniem kolacji, niestety nie wiem, ponieważ rodzice mnie do jedzenia ich nie zmuszają, ale możesz też powiedzieć, że zjesz potem, wyrzucić, lub wcześniej iść spać.
Mam nadzieję, że ten post będzie dla was pomocny podczas tego ciężkiego czasu, jakim jest rok szkolny. Powodzenia motylki, trzymajcie się chudo🦋 Chciałabym też poprosić o serduszko oraz rebloga, by trafiło to do każdego motylka, który ma z tym problem^^
#chce byc idealna#blog motylkowy#chce byc piekna#chce widziec swoje kosci#chce byc lekka#dieta motylkowa#tw disordered eating#tw ed sheeran
824 notes
·
View notes
Text
BOZE LUDZIE😡
Możecie nie wciągać innych aplikacji w to?
(Jak coś to nie ja to zrepostowałam)
Tumblr jest od wstawianie takich rzeczy a nie tik tok!!!
Dla osób które złamały zasadę:
Grubej nocy "motylki,,
A Dla osób które jej nie łamią
Chudej nocy motylki nie zawiedzie any🦋😊
#chudej nocy motylki#jestem gruba#nie jestem glodna#blogi motylkowe#chude jest piękne#jestem motylkiem#jestem obrzydliwa#motylki any#nie chce być gruba#nie chce jesc#nie jestem idealna#chude uda#chudajakmotyl#chudy brzuch#chce widziec swoje kosci#az do kosci#kosciotrup#chce czuc kosci#chcę widzieć swoje kości#motyle w brzuchu#chce byc lekka jak motylek#będę motylkiem#chude nogi#chce byc szczupla#gruba szmata#gruba kurwa#ulana kurwa#kurwa#mam kurwa dość#chce sie zabic
94 notes
·
View notes
Text
Mam na fejsach i instagramach jakis wysyp kołczów, trenerów mentalnych, przewodniczek kobiet itp. Wśród realnych znajomych tez.
Ja jestem fatalnym targetem dla takich przedsiębiorczyń. O ile jakieś inicjatywy wspierające w biznesie i nie tylko, jakies kobiece grupy itp. To jak widzę, że zaraz to się zmienia w płatne "przestrzenie", ekskluzywne, abonamentowane " masterklasy", kursy i ibuki :P o tym jak podłączać się do energii wzrostu kontrolować stan swojego umysłu i kierować prądami czynnościowymi mózgu, to dziękuję odpadam :D
Ogólnie mam mega alergie na manipulacje, a tu mi za często tym śmierdzi.
Laska zarabia jako " mentorka kobiet" , za kasę wspomaga w samorozwoju itp, uczy jak wymanifestowac sobie męża ( bo ona sobie wymanifestowała) organizuje wyzwanie odchudzające 10 kilo w 60 dni, ( bo ma duzą nadwagę) daje vlogi jak to ćwiczy, twierdzi, ze trzyma deficyt, ale jednoczesnie pokazuje jakie giga kotlety i maca. I po tych dwóch miesiacach mówi, ze ma minus 3 kilo i ogłasza sukces, bo to przecież o zmiany w głowie chodzi i krok ku lepszej wersji siebie itp. To czy ja jej ufam jako ten mentorce? No ni chuja :D
Dwie inne znajome zostały "trenerkami mentalnymi" pokazują, konferencje, szkolenia, certyfikaty, opowiadają o "klientkach" . To sobie myślę, kurde zaraz, czy to co one chcą robić to nie jest robota psychologa, wykształconego, po studniach, z rzetelną wiedzą a nie po instagramowej Akademii Nauk z Dupy? Ale mogę się nie znać i po prostu.
No i na koniec koleżanka z liceum, ja tu już wymiękam całkowicie. Laska rzuciła pracę na etacie i zajmuje się jak sama pisze wspieraniem ludzi w samouzdrawianiu, działaniem na poziomie nadświadomym żeby rozwinąć zdolności jasnowidzenia, diagnozy na odległość czy umiejętności bioenergoterapeutyczne. Hipnozą oczywiście, jakimiś masażami, uwalnianiem traum rodowych itp itd. Wszystko w ramach płatnych konkretnie warsztatów, lub indywidualnych sesji terapeutycznych dla "pacjentów". Jest po polonistyce.
33 notes
·
View notes
Text
Proszę przeczytaj to !
Jestem tu tak naprawdę przez tik toka . Już wcześniej miałam konto tutaj ale mi dali bana ogólnie jestem tu od listopada 2022 roku. Miałam od dziecka niedowagę ale w te wakacje się zjebało. Zaczęłam jeść normalnie i przez to że u mamy jadłam mnie to miałam niedowagę bo mają mama gotowała mało kaloryczne posiłki a jak się przeprowadziłam do taty to tu jest pełno kalorii w każdym posiłku. Rucze po nocach albo nawet w dnie jak patrzę na moją wagę, jedzenie lub moja przyjaciółkę. Każdy mi mówi że mam normalna wagę ale ja chce być wygłodzona. Nie chcę mieć normalniej wagi.
Ale przechodząc do rzeczy. CZEMU DO KURWY NA TT PRUBÓJECIW SIE WYBIC Z TAKICH RZECZY?! Tu są ludzie z poważnymi problemami a wy to dzielicie na tik toku . Tam są małe dzieci lub osoby które nie powinny widzieć takich rzeczy. Przez to mogą w to wejść. Mi się niestety wyświetliło kilka filmików. Potem zaczęłam częściej patrzeć w lustro aż zaczęłam nad nim płakać. Potem ograniczać jedzenie aż w końcu ciężko zjeść mi nawet cokolwiek beż odruchów wymiotnych.
Przez tik toka trafiają tu nieodpowiedni ludzie. Naprawdę to pojebane jak pod niektórymi filmikami ktoś pisze,, chudej nocy/chudego dnia motylki " . Proszę STOP . SERIO już mam tego dość. To jest już poprostu niepojęte co niektóre osoby robią.
Więc błagam kurwa ludzie Stop bo to się źle skończy dla niektórych osób
#chudzinka#bede motylkiem#nie chce być gruba#nie chce jesc#bede lekka#blogi motylkowe#chce byc lekka#chude jest piękne#lekka jak motyl#chce byc lekka jak motylek#chce byc idealna#jestem motylkiem#nie jestem glodna#jestem gruba#gruba świnia#za gruba#aż do kości#chce widziec swoje kosci#ana bllog#motylki any#będę motylkiem#motylki#nie bede jesc
68 notes
·
View notes
Text
03.09.24 UTRZYMANIE WAG1 dzień 551. Limit +/- 2100 kcal.
Wybrane posiłki:
Nie liczę kalori1 od: 57 dni
Hej wczoraj na kartach było fajnie ale była jedna drama. Kolega - Mistrz Gry miał załamanie nerwowe. Można pominąć ten akapit jeśli kogoś nie interesuje Magicowa drama↓
W naszej mini grupce mamy takiego chlopaczka - już o nim wspominałam, który ma 17 lat ale jest nad wiek dojrzały mentalnie (nazwijmy go Baby Face, bo twarz na jak 10-latek) a przy okazji jest bardzo inteligentny i trochę taki klown... Ale gra w MTG od 11 roku życia - co daje mi 6 lat przewagi nad nami. No... i zawsze nas równo rozjeżdża. Dla mnie to nie jest akurat problem. To tak jakby się złościć na ładną osobę, że jest ładna bo wygrała w genetycznej loterii.
Zdjęcie poglądowe
W pewnym momencie kolega Mistrz Gry pierdolnął w stoł i rzucił kartami krzycząc, że ma tego dość : " Kur***, wydaje na te karty w CH***, składam decki, czytam i inwestuje ten czas i ciągle dostaje w pizdę!" Ja się na prawdę przerazilam, bo to był prawdziwy rage...
(Chciałam powiedzieć, że mata za 400 zł nie zrobi z niego lepszego gracza...ale się powstrzymałam ) Kurde, mimo wszystkoja go rozumiem - bo sama nie raz się podłamałamałam do łez.
Przecież też ciągle przegrywam ale dostać w pizde od dobrych graczy to nigdy nie jest wstyd... Tym bardziej, że Baby Face nie jest "sapaczem" i nie ma z tego jakiejś strasznej frajdy - po prostu jest od nas lepszy.
Później Baby Face mnie odprowadził do domu i sobie trochę pogadaliśmy. Wiecie, ja się cieszę, że przez tą karciane poznałam tylu fajnych ludzi.
Powiedział mi, że za jakiś czas będę wymiatać bo jest postęp i mam "ciekawe pomysly", a o moim S., że gdyby grał więcej to zawsze byłby w czołówce (No to akurat wiem, bo mój "małż" ma łeb stworzony do takich gier)
***
A dziś nadal wolne. Ale tradycyjnie przygotowywałam sobie posiłki na dwa dni. Zrobiłam też mały spacerek przy okazji załatwiłam pare sprawunków. Mam wrażenie, że bez S. w domu mam jakby więcej czasu... "Małż" zadowolony z pracy (Firma serwisująca sklepy Kaufland).
Wysyła mi zdjęcia obiadów, które gotuje jeden z ich kolegów dla wszystkich - mejn gott - porcje jak dla górnika 😆
Ale mój "małż" jest z tych co jedzą w stylu "raz a dobrze". Ja mam styl jedzenia "mało i często".
Strasznie smali mam nadzieję, że to ostatnie podrygi lata 😝. Dziś idę też grać ale na 18:00 do sklepiku czyli competitive. Koleżanka ( jedyna babeczka poza mną, która gra - bardzo fajna) też postanowiła złożyć deck na jaszczurkach... No gra lepiej ode mnie, więc będę mogła zobaczyć jak mi dopierdziela "moim własnym pomysłem"... Trochę mnie to zmartwiło.... Ale Baby Face powiedział - miej wyjebane - to mam (na tyle na ile mogę).
Dziś więc post znowu wcześniej. A jutro - ponieważ będę w robocie i nic ciekawego się pewnie nie będzie działo - napiszę o czymś na co pomysł podsuną mi wczorajszy post @anjinho-sem-pes0 .
Dobrej nocy wam życzę!
#utrzymanie wagi#pro revovery#ed recovery#ed18+#chce byc piekna#edadult#foodbook#food log#zdrowe jedzenie#gotowanie#nie liczę kalori1
24 notes
·
View notes
Text
Impulsywny post
Widok thinspo wiedząc, że ta osoba ma ed hits diffrent
Moj wujek z rodziną przyjechał Moja kuzynka ma anoreksje Pierwszy raz od wielu miesięcy ją zobaczyłem Na oko ma bmi 14/15
Wpadłem w panikę bo już byłem chudy Oni mnie widzieli ostatnio wtedy Teraz przytylem Balem się, że pomyślą sobie jak gruby jestem albo ona zacznie się do mnie się porównywać
Ludzie z ed tak mają Ja się porównuję do każdego kto w mojej ocenie wygląda chudo Czy jest chudy w znaczeniu zwykłej osoby czy jestem chudszy i do osób będących thinspo dla motylków,, ile mi jeszcze brakuje?",, czy jestem grubszy Czy chudszy? "
Wczoraj do tego miałem atak paniki w nocy
Obserwowałem jak ona je i ich dziwne zwyczaje cała rodzina pod tym względem jest taka
Ona pralinki dzieliła na 4 części resztę oddala rodzinie Ciasto to samo Poczułem zazdrość i złość na siebie, że sam już nie jem w takich małych porcjach,,, byle tylko sprobowac"
Musiałem wyjść żeby się uspokoic
Well zrobiłem sobie coś czego dawno nie robiłem..... Wole nie pisać o tym by nikogo nie martwić ani triggerowac
Sprawdziłem ile mam dulco Jedna tabletka Naszczescie tyle wystarczy bo mam efekt po wczorajszej dawce
Walczę ze sobą by nie zwymiotować wszystkiego co zjadlem
Pytali też o jedzenie w maku czy możemy sobje brać dowolnie ile chcemy podczas pracy za znizke
Ja powiedziałem,, no jak ktoś ma czas a mamy wiecznie zapieprz to tak Mamy tylko jedną przerwę 30 minutową więc nie ma czasu na jedzenie" striggerowalem sam siebie
Pamiętam jak mając 16 lat zobaczyłem grafik innych klas Tam ludzie mieli do 16/17 zazdrościłem im bo gdybym tak miał to bym "brał jedzenie do szkoły" i mówił mamie że jadlem w efekcie zjadłbym bez obaw tyle kcal ile bym chcial
Także sobie pomyślałem od razu, że przecież ja mam idealne warunki do tego by być chudym Jestem głupi, że tego nie wykorzystuje Wystarczy że bym tylko chciał dzień w dzień Trzymał się celu Wypracował nowa rutynę
Będzie ciężko jednak ja się dobrze przystosowuje do trudnych warunków XD skoro nie przeszkadzają mi nudności po napadzie to czemu miały by mi przeszkadzać nudności z głodu? Wstaje i tak zmęczony przez jedzenie więc co za różnica czy podczas wstawania będę miał mroczki przed oczami
Te święta były mi potrzebne Napad narzucony vs napad impulsywny to dwie różne rzeczy Niczego bardziej nienawidze jak przymusu jedzenia Narzucanie mi ile mam jesc i to się tyczy mojego organizmu Od razu mi się odechciewa Nienawidze musieć jesc Ile razy byłem rozczarowany sobą, że po ciężkiej pracy gdy nic prawie nje jadlem w domu coś sobie nawet małego wziolem,, bo przecież jestem głodny mało zjadłem więc mogę, mój organizm tego potrzebuje" jebac to nie potrzebuje
Nie potrzebuje też tych wszystkich spierdolonych slodyczy
Muszę być chudy w dupie mam konsekwencje
Konsekwencje ed mam bez przerwy więc chuj z tym wszystkim
#blogi motylkowe#gruba świnia#gruba szmata#grubasek#chce byc lekka jak motylek#dieta motylkowa#blog motylkowy#jestem gruba#chude jest piękne#grubaska
57 notes
·
View notes
Text
Witajcie motylki🎀
To mój pierwszy post i miło mi cię poznać <3
Nazwałam się Ninquë Nehte, z Quenyi (język elficki stworzony przez Tolkiena) znaczy to biały-wąski. 🤍
Ninquë - Biały reprezentuje mój umysł, moje wartości, delikatność i piękno.
Nehte - Wąski, bo to mój cel. Od lat walcze ze swoim ciałem, ćwiczę od kilku lat, w ED już siedziałam, miałam nadwagę, miałam niedowagę a jednak cały czas mam te grube szerokie barki i ramiona. Nienawidzę ich, przez nie nie ubieram sukienek i ubrań jakie mi sie podobają, przez nie czuję się brzydka i brudna. Koniec z tym. Czas to zmienić. Czas zmienić to na mój atut. Genetyki nie zmienie i to zrozumiałam przez te lata. Ale zmienię to co mogę. Zmniejsze tkanke tłuszczową, przez co to co było dla mnie obrzydliwe, będzie czymś pięknym, delikatnym i atrakcyjnym. To mnie motywuje najbardziej. Bycie nehte. Mieć w końcu nehte ramiona. Nehte ciało. Może to brzmieć głupio, ale to mój cel i moja motywacja.
Już schudłam 4 kilo, lecz dopiero teraz startuję z tym blogiem. Chcę dostać od was wsparcie i wam je dawać. Chcę znaleźć moje miejsce. Moich ludzi. Damy radę. Wszystkie motylki jesteście niesamowite. W głebi duszy piękne i wierze, że dzięki nam, Anie i naszej kontroli damy radę mieć również tak samo piękne ciałka. Już trochę osiągnełam, przez kilka lat pracy nad sobą. Załączam moje zdjęcia. Chce być waszą thinspo, dajcie mi szansę. Z miesiąca na miesiąc będę mniejsza, bo wiem czego chce i po to tu jestem. Najważniejszą moją wartością jest samokontrola, w tym jestem już trochę dobra, chce pokazać wam moje sposoby, mój styl życia i poznać wasz. Czasami lecę ostro, więc prosze jeśli jesteś bardzo wrażliwa na ostre komentarze, to lepiej nie śledź mojego bloga. Czasami trzeba pewne rzeczy poświęcić, zmienić myślenie, przecierpieć ale za to są efekty. To jest moja metoda, 100% kontroli i stawianie siebie przeciw sobie. Tak samo działa Ana, to ona mówi że masz nie jeść. Jednak ja zawsze wolałam słuchać się siebie. Więc jedna moja strona mówi że chce zjeść, a druga mówi że jak zjem to będę gruba, brudna i obrzydliwa. Oczywiście mam też wiele innych metod i chcę się z nimi podzielić i też poznać wasze. Chce znaleźć ludzi takich jak ja. Dążących do perfekcji i nie poddających się.
Razem damy radę 💖
Ps. Wiem że na razie jest przeciętnie, ale po to tu jestem, by to zmienić 🫶
A tu polecajka ode mnie!!
#motylki#az do kosci#nie chce być gruba#motylki any#chude jest piękne#gruba szmata#dieta any#bede idealna#bede lekka#bede lekka jak motylek#bede motylkiem#bede perfekcyjna#nie bede jesc#bede piekna#bede lekki#bede szczupla#jestem motylkiem#jestem obrzydliwa#nie jestem głodna#nie chce jesc#nie jestem glodna#nie chce jeść#nie jedz#nie jem#gruba#za gruba#aż do kości#blogi motylkowe#chce byc lekka jak motylek#lekka jak piórko
22 notes
·
View notes
Text
"Żeby porozmawiać jak ludzie, trzeba być najpierw człowiekiem. I oprócz tego mieć też czas, a ja nie mam go dla ciebie do końca życia." - powiedziałam. I odeszłam.
Jak na złość cholernie wiało. Włosy lepiły mi się do ust, a pomiędzy nimi spływały mi z oczu obrzydliwe, słone łzy. Dopiero, gdy jego obraz zniknął mi z horyzontu, zatrzymałam się na środku ulicy i wyrzygałam wszystko, co czułam wprost pod swoje nogi. Pociągnęłam nosem. Podniosłam nerwowo wzrok, rozglądając się na boki, jednak nikt nie zwrócił na mnie uwagi. Środek nocy ma to do siebie, że spotkać możesz wtedy głównie takich jak ty - zataczających teatralne kręgi i ugiętych pod własnym, żałosnym życiem. Ruszyłam przed siebie. Miłość ewoluować będzie razem z tobą przez całe twoje życie. Dzień po dniu odbywać będziesz podróż po odczuciach i definicjach. Najpierw pokochasz tak, że wszystko będzie cię boleć. Przez wiele miesięcy twoje serce błagać będzie o litość, a na samym końcu wyrzygasz całą tę miłosną żałość pod pijalnią wódki i piwa gdzieś koło 4 rano i powiesz sobie, że ostatni raz zrobiłaś sobie coś takiego. Słowa dotrzymasz - głównie dlatego, że już nigdy więcej nie znajdziesz w sobie sił, by kochać w taki sposób. Nie będzie ci się chciało. Nie będzie chciało ci się tak bardzo, że przez kolejne lata kończyć będziesz rozczarowana - miłość, która nie wykręca ci flaków będzie wydawała się mdła i miesiącami rozważać będziesz, czy to co czujesz, to w ogóle miłość. Finalnie uznasz, że miłości takiej, jak ta pierwsza już nie chcesz, ale taką, jak ta druga to o kant dupy roztrzaskać, bo skoro tobą nie miota jak opętaną to czy masz w ogóle prawo nazywać to miłością?
Był środek nocy w środku podłej, polskiej jesieni. Obrzydliwe łzy lepiły ci się do rzęs, a strawiona miłość do przemoczonych butów. "Miłości nie ma!" - darło ci się wszystko w środku jak obdzierane ze skóry prosię, które doskonale wiedziało, że jest, jest, bo gdyby nie było, to nie byłoby tu ani ciebie, ani tej pory, ani tego stanu. Wiedziałaś doskonale, że pokochasz jeszcze nie raz... i niczego tak bardzo nie chciałaś i nie mogłaś doczekać się jednocześnie.
Marta Kostrzyńska
polskie-zdania.pl
#cytat#cytaty#po polsku#polski#poezja#polskie zdania#książka#książki#cytat z książki#polskie cytaty#marta kostrzyńska#polskie teksty#blog z cytatami#polska proza#miłość#uczucia#stracona miłość
89 notes
·
View notes
Text
środa 18.09
۶ৎ podsumowanie dnia
zjedzone — binge
hej
wstałam o 2:39 na siku (czemu mój mózg zapamiętuje te godziny??) i drugie pytanie czy mogłabym choć raz przespać całą noc bez szczania? ja nawet nie piję aż tyle na noc. wracając, obudziłam się niepokojąco wyspana, w autobusie mimo to chciałam lekko się zdrzemnąć ale laska z którą siedziałam zaczęła mi coś opowiadałać. rzadko kiedy mam tak dobry nastrój z rana więc gadałyśmy całą drogę, potem do szkoły i minęło zajebiście szybko. na angielskim robiliśmy zadania z podręcznika które okazało się że zrobiłam z nudów w wakacje więc tak sobie siedziałam półgodzinki nic nie robiąc xD potem speaking, pytała nas czy znamy jakieś historie o duchach lub klątwach, przypomniałam sobie o klątwie tutenchamona i o tym opowiedziałam ( po tych trzech tygodniach szkoły mój angielski nareszcie się rozgrzał). potem było zadanie z czytaniem i uzupełnianiem luk w tekście, który dziwnym trafem był akurat o tej samej histori.
skończyłam lekcje o 14:25 i czekałam do 15:30 na koleżankę by pójść z nią do hebe. tutaj zaczyna się seria dziwnych interakcji społecznych XD pierw zaczepiło nas czterech meneli mówiąc "mordeczki, kupicie nam coś do jedzenia?" byli tacy młodzi jak na meneli no i na głodnych na wyglądali...plus trochę dziwne ze siedząc w centrum gdzie mija ich taka ilość ludzi zaczepiają akurat dwie młode dziewczyny, w każdym razie trochę nas ścięło, nie wiedzieliśmy co odpowiedzieć, ona się nie odzywa, oni się patrzą, nagle wyrwało mi się takie proste "nie". chciałam coś dodać że nie mamy czasu (serio nam się spieszyło) ale koleżanka pociągnęła mnie do przodu. potem bałam się wyjść z galerii że będą tam dalej siedzieć i może nas zaczepiać przez to. szczerze taka dziwna sytuacja, niby powinno się pomagać ale nie wiadomo nigdy jak się inna osoba zachowa, może zaciągnęli by nas do sklepu i próbowali naciągnąć na jak najwięcej produktów. trochę sobie myślę o tym teraz że w sumie po bułkę mogłyśmy im wejść, trudno, może ktoś inny im coś kupił. jak moja koleżanka kupiła co musiała to ruszyliśmy na przystanek specjalnie okrężną drogą żeby na nich się nie natknąć, wstyd mi było. wtedy z kolei zaczepiła nas jakąś starsza pani dziergająca na drutach opaski na włosy i pytająca czy chcemy kupić. zrobiło mi się jej szkoda, żadna z nas nie miała przy sobie jednak gotówki. zapytałam czy sprzedaje to tam codziennie i czy uda nam się trafić na nią jutro. przyznam bez bicia trochę z grzeczności o to zapytałam 😐 mam trochę wydatków na głowie, zeszyty ćwiczeń do szkoły, książki do olimpiady z polskiego zamówiłam, szybkę na telefonie chciałam założyć...zobaczę ile pójdzie na te ćwiczenia i jak zostanie mi trochę kasy to pójdę poszukać tej pani, widziałam że w tobie oprócz opasek ma też dziergane lalki i w sumie bardziej zainteresowały mnie niż opaski (były urocze ale takich nie noszę). kolejna nietypowa interakcja to zaszłyśmy przypadkiem drogę dwóm chłopakom (taka sytuacja gdy zachodzisz oboje chcecie się odsunąć robiąc krok np. w lewo i tym samym jeszcze raz zachodzicie sobie drogę). każdy normalny człowiek uśmiechnąłby się w tej sytuacji, tymczasem jeden z tych chłopaków próbował mnie popchnąć mówiąc "naucz się kurwo chodzić" XDD BRO? skąd ta agresja rozumiem że masz 16 lat hormony buzują zwal sobie konia do metan fox z transformers dla rozładowania napięcia a nie unosisz się na obcych ludzi na ulicy. ktoś mi kiedyś powiedział że przyciągam odklejeńców to trochę prawda, wczoraj na przykład jak wracałam do domu dołączył do mnie facet z wiochy idący w tym samym kierunku, notorycznie mówił na mnie imieniem mojej siostry i opowiadał życiową historie.
jedzeniowo miałam napad niemal do porzygu nie mogę się ruszyć z bólu żołądka jutro chyba nie jem
#chce byc idealna#chude jest piękne#chudosc#odchudzanie#nie chce jesc#podsumowamie#kartka z pamietnika
26 notes
·
View notes
Text
Kto chce kubeczki z Bohunem i Skrzetuskim?
Wybaczcie, że uwolnię na chwilę moje Wewnętrzne Dziecko, ale... tak się cieszę... Ojczyzna nasza piękna dla takich osób jak ja często nie matką tylko macochą, ze zgryzotą jeno ludzi swata - ale za to, że mogę sobie w niej kupić kubeczki z Jurkiem i Janem, kochać ją tylko dozgonnie wypada:-)
Bohunek. Synuś mój ukochany.
Janek. Bo gdzie Jurko, tam i on.
A poza tym jest jeszcze... Jędruś.
Wszystkie te cuda można nabyć w... Sklepie Wokulskiego (bogowie, nie wierzę, nie wierzę, nie wierzę):
Jest tam jeszcze sporo Trylogiowych kubeczków. Theophan-o kupiło sobie swoją Trójcę Nieświętą. Trzech niezrównanych Jeźdźców Apokalipsy:
#trylogia#ogniem i mieczem#with fire and sword#potop#deluge#jurko bohun#andrzej kmicic#jan skrzetuski#trylogia sienkiewicza#niezdzieralna kultura polska#trylogia sensem życia
48 notes
·
View notes
Text
19.09.2024
Nie kminię dlaczego w tym kraju jedyną opcją pomocy w obliczu kataklizmu są pożyczki. To jest błędne koło wpadania w długi, i w długi, i w długi jeszcze większe. Kurde.
Za granicą po prostu ma się budżet na pomoc. I tyle. Bez napędzania klientów bankowi jako jedyne dostępne podejście. Co jest z tym krajem!?
Druga sprawa: teorie spiskowe. Kuzyni z Opolskiego przesłali mi screeny z grupek na fejsie (grupki ich miejscowości) i sami są przychylni tym wyjaśnieniom. I ręce mi opadły...
Otóż od zeszłego tygodnia mądre głowy z Wrocławia informują, że po '97 mamy więcej rozwiązań, różne scenariusze działania i generalnie wiemy jak sobie radzić z powodziami jakby co. Ja to słyszę od tygodnia - że chociaż nic nie można obiecać na 100%, to miasto jest przygotowane na wypadek powodzi (dla udowodnienia - jeszcze do poniedziałku mówiono, że nic się nie stanie, tłumaczono jak fala powodziowa zostanie rozciągnięta i rozpłaszczona, wysoka woda będzie płynąć przez miasto dłużej, bo kilka dni, ale w ten sposób nie wedrze się do miasta; podawano po kolei jak to osiągną. Przynajmniej ja to czytałam, do takich artykułów dotarłam z łatwością. A od pon lub wt, nie pamiętam, kiedy było już wiadomo, że wody będzie więcej zaczęto mówić o konieczności działa wg. scenariusz nr 6 w razie powodzi - mnie to uspokaja, mają różne scenariusze, wiedzą co robią na ile wiedzieć mogą). Tym czasem mieszkańcy miast w Opolskim policzyli wysokość wody u nich pon-śr i nie zgadza im się, że u nich poziom wody jest ledwie o 20 cm niższy niż w 1997 roku, a we Wrocławiu o kilka metrów niższy. I nie dociera do nich (do moich kuzynów), że fala do Wrocławia jeszcze nie dotarła, że kulminacja była dziś w nocy i przewidywana jest do piątku/soboty. Teorie spiskowe głoszą, że Wrocław pozamykał jazy, aby potopić opolskie kosztem ratowania miasta Wrocław. Że to co się dzieje w opolskim to jest cofnięcie fali z powrotem do opolskiego. I nawet zamieszczają mapki z poziomem wody godzina po godzinie i ze strzałkami.
No kurcze, woda jako ciecz działa tak jak działa,, a u nich nie wylało na zabudowania mieszkalne (tj. u żadnego z moich kuzynów, tych którzy przesyłają wiadomości). Ludzie są wciąż bezpieczni. Nie wiem jak się wydłuża fale powodziowe, ale za całkiem prawdopodobne uważam przetrzymanie i zwolnienie strumienia - wtedy woda może faktycznie odbić się od progu, zahuśtać w amplitudzie, ale przecież nigdzie nie wylewa... Poza jednym miejscu we Wrocławiu...
Anyway - metodą zdartej płyty powtarzałam, że fali we Wro się spodziewamy dziś w nocy (tj wczoraj w nocy), że nikt nie bagatelizuje sytuacji, że układamy wały przeciwpowodziowe, że Wrocław nie ma wcale pewności, że wyjdzie suchy z tego co nadciąga. Wysłałam im zdjęcia miejsc odległych o kilkadziesiąt metrów od mojego domu. Wejścia do budynków zastawione workami z piaskiem, foliami itp. A! Bo jeszcze ich uruchomiło, że sama nie zabezpieczam się ucieczką na wyższe kondygnacje. Jeszcze poprzedniego dnia ich uspokajało, że jestem daleko od wody i bezpieczna, a teraz uważali to za podejrzane, bo przecież w 97 cały Wrocław pływał, a ja twierdzę, że jestem bezpieczna. Pokazałam im jak wyglądał Wro w 97 (na zdjęciach w sieci, na mapach), gdzie ja mieszkałam i że nie cały Wrocław pływał... Ech.
A kuzyn - i jeden i drugi - uważają, że jeszcze się okaże czy Wrocław nie poświęci opolszczyzny... Podesłałam im te artykuły, które czytałam w pon i które mnie uspokajały. Ale jakoś ich nie przekonało to co wyjaśniali hydrolodzy, dla nich to wciąż podejrzane, bo jednak śledczy z grupek miejskich/wiejskich operują strzałkami i cyferkami...
Ech.
Być może mi jest bezpieczniej, bo Wrocław (władze miasta, specjaliści) jednak dał znać o wiele wcześniej, że na wypadek różnych wydarzeń ma opracowany plan, różne scenariusze. Że były prowadzone konkretne badania, ulepszenia - wiadomo, coś może nie wytrzymać. Wiadomo. Ale byli świadomi jakie spustoszenia miały miejsce w 1997 i w 2010. I wiele mądrych głów latami pracowało jak zabezpieczyć miasto by to się nie powtórzyło. A walka z żywiołem to nierówna walka.
Jestem pod wrażeniem organizacji i sprawności z jaką miasto informuje mieszkańców o dynamicznie zmieniającej się sytuacji.
A z tego co wiem takiego zaopiekowania, takiej przekminy, takiej komunikacji, takich konkretów, również w sferze zarządzania nie było ani w moim rodzinnym mieście, ani w innych gminach. Nie wspominając nawet Nysy - tam było dramatycznie.
Więc z jednej strony rozumiem, że moi krewni na podstawie swoich doświadczeń z kontaktem z władzami miasta (czyli uspokajania lub jak w Nysie - bagatelizowania i wyśmiewania słusznych obaw ludzi o swoje życia) mogą uważać, że Wrocław kłamie. Oni nie śledzą komunikacji mojego miasta przecież. I oczywiście, że politycy kłamią, ale to nie tylko politycy, ale również hydrolodzy i inni specjaliści wypowiadają się w mediach, prosto z wałów, z brzegów rzeczy itp. Oni są tam, gdzie się dzieje akcja.
Ech.
Dziś i jutro fala, jest już na ten moment wysoko. Po pracy skoczę z pieskiem na spacer. Nie nad rzekę. Nie byłam w okolicach rzeki od tygodnia - kazali się nie kręcić, to się nie kręcę. Mój narzeczony jadąc do pracy przejeżdża przez kilka mostów - relacjonuje mi codziennie jak jest. Wczoraj mówił, że miejsce w którym byliśmy niedawno na spacerze jest pod wodą. Zobaczymy...
12 notes
·
View notes
Text
Ogólnie jak patrzę na społeczeństwo to widzę że dużo osób nie zna w ogóle stwierdzenia "body neutrality" albo myśli iż jest to czymś zbliżonym do body positivity.
Body positivity to taki pogląd, iż każdy jest piękny nie zależnie od wyglądu, wagi, blizn itd. oraz że każdy powinien starać się zaakceptować siebie i móc sobie powiedzieć że jest idealny.
Body neutrality to pogląd głoszący że wygląd nie ma znaczenia, tylko to do czego ciało jest zdolne. Na przykład, wygląd twoich nóg nie ma znaczenia tylko fakt że możesz na nich chodzić, i za to masz je kochać.
Różnice najbardziej widać jeżeli chodzi o zdanie na temat osób z niedowagą lub nadwagą
Osoba body positivity głosi że to również jest piękne oraz że takie osoby nie muszą się dla nikogo zmieniać i powinny kochać siebie.
A osoba body neutrality będzie raczej mówić że ich wygląd nie ma żadnego znaczenia, ale po prostu jeżeli nie jest to lekka nadwaga/niedowaga spowodowana np. genetyką a otyłość lub duża niedowaga to jest po prostu niezdrowe a te osoby POWINNY coś z tym zrobić dla swojego zdrowia.
Jeżeli chcecie znać moje zdanie na ten temat to od razu wam powiem że pewnie duża część z was się zesra bo dla mnie mówienie osobie otyłej lub wychudzonej że jest piękna i nie ma się zmieniać to jak mówienie alkoholikowi że ma chlać bo po alko jest zabawny. Jak nie widzicie podobieństwa w tym porównaniu to wam wyjaśnię, OBYDWIE RZECZY SĄ PO PROSTU NIE ZDROWE.
No i możecie się zastanawiać "Ruski po chuja ty wstawiasz tego posta". A ja se stwierdziłem że po prostu przypomnę wam, że zdrowie jest o wiele ważniejsze niż wygląd nawet jeżeli w dzisiejszym społeczeństwie myśli się inaczej. W swym najbliższym otoczeniu mam osoby no otyłe i naprawdę nie mam problemu do ich wyglądu, nawet nie zwracam na niego uwagi, jak już to na przykład na to że mają oni zdiagnozowane choroby typu cukrzyca, biorą leki i mają słabą kondycję. Co do niedowagi bo o tym naprawdę warto wspomnieć, bo o tym że otyłość jest niezdrowa mówimy już od bardzo bardzo dawna a o tym że niedowaga często jest nawet groźniejsza od otyłości i szybciej od niej umrzemy, no to się pomija a wśród.... Pewnej społeczności na tej aplikacji nawet promuje. Ja patrzałem jak ma własna osoba słabnie, boli ją serce, często kręci jej się w głowie lub dosłownie widzi dobre dwie minuty na czarno oraz dosłownie trzymałem się gorzej niż otyłe osoby w moim otoczeniu. Na pewno wiele z was, zaburzonych osobników sobie myśli "ale super! Też tak chcę!", ale uwierzcie że w praktyce nie wyglądacie jak jakaś super modelka która czuje się leciutko i wszyscy się o was martwią, o nie kurwa XD dalej czujecie się chujowo, nienawidzicie siebie nawet bardziej niż przedtem, jedyny co czujecie to zmęczenie a każdy ma na to WYJEBANE bo tacy są ludzie, puki nic nie powiesz to nic nie zrobią z tym że wyglądasz i trzymasz się chujowo oraz nie nikt nie będzie ci mówił że wyglądasz pięknie chudo bo dla zwykłych ZDROWYCH PSYCHICZNIE ludzi niedowaga i wystające kości wyglądają wręcz obrzydliwie, nie "przepięknie". A co do ludzi o takich poglądach, zachowajcie komentarze typu "spierdalaj" dla siebie, bo ja tu tylko stwierdzam fakty, jako człowiek który pod tym względem ma coraz zdrowiej pod sufitem.
Wracając bo żem się rozpisał jakby to była co najmniej książka psychologiczna słabej jakości.
Podsumowując:
Nie dążcie do bycia body positivity lub body negativity tylko do body neutrality, docencie to że ważę serce dalej bije 24/7 i was nie boli, a ludziom którzy się tym poszczycić nie mogą nie mówcie że też są zajebiści tylko im doradcie aby zadbali o swoje zdrówko bo bez tego daleko nikt nie zajdzie. Przy okazji uważajcie czasami na to co promujecie w internecie bo mówienie otyłemu czy wychudzonemu aby się nie zmieniał i robił to co mu wygodne (a nie zawsze zdrowe) to jak powiedzenie ziomeczkowi z myślami samobójczemu że jak chce jebnąć magika to niech nie robi co mu się podoba a nie patrzył na innych ludzi.
Chyba tyle mili państwo teraz najebie to zdjęcia z google który znalazłem se dzisiaj, jak ktoś chce to może se popatrzeć
#russian man speaking facts#ana hater#body neutrality#love yall#love yourself#go eat something#take care of yourself#muscle building
10 notes
·
View notes
Text
Post specjalny ED w życiu dorosłym i dojrzałym.
Długo już zwlekałam ale obiecałam, więc bez przedłużania! (choć post jest długi)
Post jest głównie oparty na moich osobistych doświadczeniach i paru uwagach, które podsunely mi inne konta #edadult i #ed18+
O 4nor€ks1 mówi się że to choroba nastolatek i oczywiście w większości przypadków wtedy się to wszystko zaczyna. Bl1mi4 i BED częściej dotyczą osób w starszym wieku, choć te dwa ostatnie częściej są wynikiem tej pierwszej i wcześniejszej historii lat restrykcji.
News flash - 3D nie przemija wraz z wiekiem. Jeśli nigdy nie podjeliscie żadnej próby terapii są dwie drogi:
A) jesteście dorosłymi, którzy siedzą na karku swoim rodzicom i nigdy nie rozwijają skrzydeł. Wasze życie składa się z powrotów do szpitala nieudanych terapii. Pewnego dnia stwierdzają, że 3D zabrało wam 10 najlepszych lat życia.
B) z wiekiem i rozwijający i się możliwościami "motylkoV@nie" przechodzi na dalszy plan, ale zawsze jesteście z siebie niezadowoleni, wiecznie jest to temat który was męczy i w wielu przypadkach ogranicza. Ciągle gonicie swoją "4n@ honeymoon phase". Albo jedne obsesję zastępujecie innymi - pracoholizm, sprzątanie, przesadne dbanie o wygląd, nadmierne uprawianie sportu... Do wyboru do koloru.
C) opcja (w której zawieram się ja) - Poszliście na terapię i zrobiliście z tym porządek, ale zostały blizny.
"Nie mogę się doczekać gdy będę dorosłą i wyprowadzę się z domu - będę się wtedy głodzić"
No cóż wedle statystyk dorosłe życie zaczyna się teraz koło 30-stki. Jeśli myślicie, że po ukończeniu 18-nastki. Magicznie stać was na wyprowadzkę i decydowanie o sobie - to gratulacje. Ale większość z was jeszcze długo będzie potrzebowało wsparcia rodziny i zanim się tam na prawdę usamodzielni i znajdzie swoją drogę. Przekonacie się szybko, że nie ma specjalnego traktowania bo dziś masz dzień fasta, a wasz brak sił i niemożność skupienia się na pewno nie pomoże w sprawach finansowych.
Sporo ludzi na szczęście wtedy właśnie zaczyna szukac pomocy, bo świat się przed nimi otwiera, widzą że ludzie dokoła coś robią, wchodzą w związki, planują przyszłość, a ty stoisz w miejscu że swoją tabela ka1oryczną i wag@
"jak osiągn�� moje UGW to kończę z tym"
No i jak myślicie tak z doświadczenia wielu osób które rozpoczęły swoją wątpliwa znajomość z 4n4 - kończy się to czy nie kończy? Zaręczam wam, że nigdy już nie spojrzycie na jedzenie tak samo jak wtedy zanim wiedzieliście co to kalor1@. Nawet po latach zostały mi takie przyzwyczajenia które teraz w dojrzałym życiu bywają dla mnie źródłem totalnego krindżu...
Więc tak wygląda życie osoby dorosłej/dojrzałej z 3D (w moim przypadku po przejściach).
- niczego nie słodzę cukrem (noszę że sobą słodzik, kiedy idę na kawę do koleżanki)
- nie używam masła
- nie używam tłuszczu jeśli to tylko mozliwe
-od lat pije mleko 0.5 max 1.5. Nie znoszę kawy bez mleka, ale jeśli nie ma innej opcji biorę czarną
-panierka budzi we mnie niepokój. Chleb też. Prawdopodobnie dyskretnie zdejmę panierkę z kotleta na proszonym obiedzie.
-unikam rzeczy które trudno obliczyć albo które przygotował ktoś inny (wszelkie jedzenie na imprezach - choć oczywiście nie na tyle by kogoś urazić. To znaczy, że się częstuje, ale z umiarem)
-unikam słodyczy i rzeczy które są zbyt smaczne (czekolada, chipsy, lody inne rzeczy "do chrupania", fastfood - to ostatnie akurat nigdy nie było jakoś czeste po prostu nie lubię ani MC ani KFC ani innych takich) Boję się, że mogłabym nie moc przestać ich jeść - wolę nie zaczynać. Chyba że mam to zaplanowane ( Cheat Day)
-nikt mnie niczym nie częstuje bo zawsze odmawiam. Dosłownie - nawet już mi nikt nic nie podsuwa ani nie namawia.
-boję się tycia i utraty kontroli (mam za sobą historie z bul1m1@ więc wiem jak się traci kontrolę na całego).
- w jakimś stopniu nadal towarzyszą mi jedzeniowe rytuały.
-literalnie porównywanie się do dzieci. Wiecie, że nie jesteście już nastolatkami, a wasze body-goals to jakaś nieletnia "modelka" z insta.
- brak żywieniowej spontaniczności. Raczej nie zdarza mi się bym nie wiedziała co zjem w ciągu najbliższych 2-3 dni. Odpadają nagle wypady, niespodziewane obiadki w knajpie. A jeśli już gdzieś idę to na pewno zamówię coś co wyda mi się najbezpieczniejsze (tak, często sprawdzam wcześniej menu danej restauracji żebym nie musiała robić lipy i zastanawiać się godzinę)
- czytanie etykiet na zakupach (a nawet sprawdzanie z Fitatu). Zastanawianie się dłuuuugo czy czegoś chce i czy mogę to chcieć. Zabawa w "do koszyka, a za moment spowrotem na półkę".
- Jeśli nie ma dokładnie tego co chce w danym sklepie potrafię iść na drugi koniec miasta by to znaleźć. Ciężko idzie z nowymi rzeczami do jedzenia.
- prawie zawsze opcja light i "zero"
- jestem na tyle szczupła by ludzie zwracali na to uwagę. Słyszę często "ale pani to jest chudziutka" a jeszcze gorsze są komentarze od ludzi, którzy dawno mnie nie widzieli i pamiętają mnie grubą. Często muszę odpowiadać na różne dziwne pytania - jak schudłam, czy jem, czy nie jestem aby chora. Budzi to u mnie ogromne zażenowania bo mam czasami wrażenie, że zrobiłam coś złego. Nie wspomnę nawet o tym jak uważnie obserwuję mnie własna matka, która pamięta o moim dawnym 3D.
- nie wypowiadam tego na głos, ale miewam fatfobiczne myślenie i zdarza mi się kogoś oceniać pod względem tuszy i stylu życia. Nienawidzę tego w sobie!
- decyzja o tym by nie mieć dzieci. Nigdy nie czułam że jestem na tyle stabilna by dać komuś życie i go dobrze wprowadzić w ten świat. Sama czuje się nie raz jak dziecko. Lęk przed tym, że mogę moje wadliwe geny przekazać lub być "almond mum" (proszę was - to nie jedyny powód i nie przekonujcie mnie, bo decyzja zapadła lata temu. Nigdy nie widziałam siebie w roli matki, a dzieci nie budzą we mnie żadnych emocji. Jestem na półmetku życia i nigdy nie żałowałam)
- odpowiedzialność za dom i druga osobę. Jako dorośli będziecie mieli najprawdopodobniej stałego partnera/partnerkę. Kogoś trochę na innym poziomie niż chłopak czy dziewczyna. Będą wspólne rachunki, a wasze gacie będą razem w koszu na pranie. Zawsze musicie pamiętać, że to związek jest najważniejszy i to, co jest między wami. 3D często pcha się na trzeciego. Wiele rzeczy funkcjonuje u mnie tak jak funkcjonuje bo mam pewne przyzwyczajenia - najprostszy przykład - gotujemy sobie oddzielnie. Samo tak wyszło. Mój S. nie chce jeść "mojej trawy", a ja nie bardzo gustuje w talerzach ociekajacych tłuszczem i porcjach dla górnika. Nikt nikomu nie wytyka sposobu żywienia, choć czasami sobie żartujemy.
- patner/partnerka widzi was na codzień i jeśli macie trochę oleju w głowie nie pozwolicie by 3D niszczyło związek. Mój S. wie o moich dawnych problemach i wie też o tym z czym zmagam się do dziś. Wszystko szanuje i do niczego się nie wtrynia dopóki nie robię sobie krzywdy, a ja wychodzę z założenia, że za bardzo go kocham by sprawiać mu przykrość a przede wszystkim coś ukrywać. To zawsze jest myśl przewodnia i czerwone światło w mojej głowie - kiedy nie daj Bosze pomyślę o jakichś głupotach.
-praca i odpowiedzialność - oczywiście jeden z najważniejszych aspektów tego dorosłego życia. Wspomniałam wcześniej, że nie ma specjalnego traktowania i na prawdę ludzi nie interesuje, że chcesz żyć na 500 kc@l - masz obowiązki i na głodniaka raczej nie będziesz ani użyteczny ani produktywny. Jeśli zrobisz sobie krzywdę - to sam/a poniesiesz ich konsekwencje. Teraz tego nie doceniacie, ale rodzice którzy widzą wasz problem i wysyłają was na terapię, i chcą wam pomoc - to skarb! Korzystajcie póki możecie. Terapia i lekarze - to nie są tanie rzeczy. (Teraz jestem wdzięczna, że moi ofiarowali mi tę dozę "twardej miłości")
- zmarnowany czas. To ostatni aspekt który chciałam poruszyć. Moje 3D i alkoholizm zeżarły mi 10 lat życia! Nic mi tych lat nie zwróci. Czasami mam wrażenie, że wszystko musiałam nadrabiać z dużym opóźnieniem. Odkrywałam radość życia i nowe rzeczy, które moi rówieśnicy rocznikowi mieli już lata temu ogarnięte. I czasami czuje ogromny żal do siebie.
-myśl o własnej śmiertelności. To taki ogólny aspekt zdrowia psychicznego. Cóż, myślałam, że nie ma przede mną przyszłości i po prostu kiedyś ze sobą skończę, więc nie warto się starać (piszę o tym bo, często widuje takie podejście na blogch młodych osób) Cóż za niespodzianka!! Jednak żyje i mam się dobrze, i nadal jestem w szoku, że w sumie to nie chcę umierać. A im dłużej żyję, tym mniej mi się podoba to, że prędzej czy później trzeba będzie odejść 🙁. A zaburzeni@ odżyw1ania niestety często mają taki finał.
Mam nadzieję, że się nie zanudziłiście czytając. Mam też nadzieję, że nie wystraszyłam za bardzo młodzieży... Wiecie, też kiedyś byłam gówniarą i mówię to z sentymentem a nie z pogardą i taki post pominęła bym z wzruszenie ramion - co tam mi stara baba będzie gadać... A teraz jestem stara baba i gadam 😆.
71 notes
·
View notes
Text
Pierd poniedziałku
Żeby Was chuj nie strzelił. Ledwo minęło południe a mną już trzęsie. Posłuchajcie:
Żeby nie było, że tylko narzekam to na początek aspekt pozytywny. Najadłem się wczoraj smacznego w wyborowym towarzystwie i najebałem.
//
Już zdechł jeden z nowych kurwixów. Na chuj ja wydaję jeszcze pieniądze? Niech gnije. Może Helenki go opierdolą na niedzielny obiad.
//
Ludzie to straszne kurwy są zakłamane i samolubne. Niby nie jest to odkrycie, ale jednak bulwersuje do żywego. - Pan Ł., ta bydgoska kurwa, był naszym bramkarzem. Grał z nami i trenował. Olał drużynę na początku pucharu żeby grać z jakimiś miernotami, bo głupio mu ich zostawić. A nas, kurwa, nie. Traci tytuł, pierdolę złamasa. Od razu widać skąd pochodzi. Dla takich jak on jest specjalne miejsce w piekle. - Teraz to co rozpaliło mnie najbardziej. Zagotowało. Wkurwiło. Obudziło potwora. Otóż Kierowniczka. Serio nie spodziewałem się. Kurwa wszystkiego bym się spodziewał, ale nie tego i nie po niej. Kurwa, koniec przyjaźni i tolerancji. Sprawa polega na tym, że: Dziś Kiero ma zmianę z Olą i KM. Na własną wymuszoną prośbę, bo nie ukrywam, że niedziela powinna przypaść mi. Nawet bym się cieszył, bo miałbym spokój cały miesiąc. Ale nie, Kiero chce. Jutro mam drugą zmianę, a Kiero wolne z racji niedzieli. Zamówieniowo słabo, o ile Kiero nie ogarnie dzisiaj. I co?
Dostaję telefon, że ona się w południe zmienia z Manekinem. Czy dam radę ogarnąć fajki i nabiał. Czaicie? Kurwa na fajki mam 1,5h, na nabiał 2. I Manekina na zmianie, czyli pomocy żadnej! - Od razu wybadałem, że wraca na półtora dnia jej stary. A ona leci jakby mieli się już nigdy nie zobaczyć i jeszcze zamieniła się pół na pół niedzieli z Manekinem. Naprawdę, jeżeli o siebie chodzi to traci wszelką godność. Mam zamiar jej to wypomnieć następnym razem, bo przegięła. Chuj ze sklepem, stary przyjeżdża. Sama za to krzyżowała Manekina. - A już najbardziej dojebała do pieca SMSem: "Zamówienie oprócz fajek i nabiału zrobione. Właściwie nic nie brałam, bo zjedzie Łeba" Jak kurwa znowu to przyjedzie na mojej zmianie to pierdolę to wszystko. Modne ostatnio L4 na głowę biorę, [bo to jest już kurwa przesada!!!
//
Wkurwiłem się, oj dawno się tak nie wkurwiłem.
youtube
13 notes
·
View notes