#banał
Explore tagged Tumblr posts
z-niewolenie · 2 months ago
Text
Każdego dnia dźwigamy ciężar, którego nie powinniśmy dźwigać. Boimy się, że nie jesteśmy wystarczająco dobrzy lub że poniesiemy porażkę. Doświadczamy niepewności i niepokoju, boimy się, że ludzie zwrócą się przeciwko nam, wykorzystają nas lub przestaną nas kochać. Wszystkie te rzeczy nas obciążają, kiedy staramy się mieć otwarte i pełne miłości relacje, kiedy staramy się odnieść sukces i wyrażać siebie, niesiemy wewnętrzny ciężar. Ten ciężar to strach przed doświadczeniem bólu, udręki lub smutku.
pbialasiewicz, podcast banał
17 notes · View notes
ogrody-ilangory · 4 months ago
Text
Jesteś tym co jesz, jesteś tym czego słuchasz, jesteś tym co czytasz, jesteś tym co myślisz, jesteś tym co mówisz.  Banał, ale czy na pewno?  Jaka jest Twoja pierwsza myśl kiedy otwierasz oczy po przebudzeniu? Co robisz zaraz po tym? Jaką masz rutynę? Co myślisz gdy pada deszcz? Co myślisz kiedy Twój kolega z pracy dostał awans? Co robisz w wolnym czasie? Jak reagujesz na wiadomość, że Twoja koleżanka się zaręczyła? Co myślisz kiedy para Twoich znajomych mówi Ci, że zostaną rodzicami? ..... ? ...... ?  Nie opowiadaj mi na te pytania, odpowiedz na nie sobie sam.  A tera przyjrzyj się ile razy w tym co mówisz w ciągu dnia jest słowo "nie" A co by się stało gdybyś przez tydzień starał się tam gdzie można zastąpić to słowo?  Zamiast nie chce mi się wstać - pospałbym dłużej. Nie jestem głodny na jestem najedzony, jestem syty. Nie spieszy mi się na mam czas.  Nie lubię na wolę to i to...  A teraz przyjrzyj się temu jak wygląda Twój dzień. A co by się stało gdybyś zmienił w nim tylko (aż) 5 minut? Jedną rzecz która nie do końca sprawia Ci radość, którą może robisz mechanicznie, bo tak robił Twój dziadek? Rodzic?  Np zamiast włączać po przebudzeniu wiadomości, włącz swoją ulubioną piosenkę a dopiero potem wiadomości?  Może w trakcie obiadu odłożysz telefon, wyłączysz tv, radio, muzykę i zjesz ten posiłek w ciszy lub porozmawiasz w tym czasie z rodziną , partnerem, współlokatorem? Nie wymuszaj na sobie zmian, ale próbuj, kombinuj, bądź kreatywny.  Pomyśl o tym.  Ściskam Cię serdecznie i do następnego przeczytania. 
16 notes · View notes
pgasiorek · 4 months ago
Text
Droga rzadziej przemierzana
Tumblr media
„Droga rzadziej przemierzana” (wydana wcześniej w Polsce również pod tytułami „Bezlitosna łaska”, „Drogą mniej uczęszczaną” oraz „Droga rzadziej wędrowana”) Morgana Scotta Pecka zaczyna się z pozoru oczywistym stwierdzeniem, że „życie jest trudne”. Kolejne zdania sprawiają jednak, że zaczynamy spoglądać na ów banał z trochę innej, mniej oczywistej perspektywy. Przypuszczam bowiem, że choć pewnie większość z nas byłaby gotowa podpisać się pod tym truizmem, to biorąc pod uwagę dość powszechną skłonność do dramatyzowania, tylko niektórzy potrafiliby ze spokojem skonstatować coś takiego: „Tak. Życie jest trudne. Ale co z tego?” A to właśnie robi Morgan Scott Peck pisząc:
„Życie jest trudne. To ważna prawda, jedna z najważniejszych. Prawda ta jest ważna dlatego, że kiedy ją rzeczywiście zrozumiemy, będziemy mogli pójść dalej. Kiedy rzeczywiście zrozumiemy, że życie jest trudne — i kiedy to zaakceptujemy — życie przestanie być trudne. Kiedy fakt, że życie jest trudne, zostaje zaakceptowany, traci znaczenie.”*
Przekonujące? Dla mnie tak… Ale czy przyjęcie proponowanej przez Pecka optyki sprawi, że codzienne trudności znikną? No nie. Jestem jednak przekonany, że pomoże w spokojniejszym podchodzeniu do ich rozwiązywania.
*Morgan Scott Peck „Droga rzadziej przemierzana” Tłum.: Tomasz Bieroń. Zysk i S-ka Wydawnictwo s.j., Poznań 2016, str. 16.
2 notes · View notes
hellolifeisbrutalworld · 2 years ago
Text
I twój śmiech, co dla mnie warty więcej niż te miliony jest To taki banał, ale mówię serio
11 notes · View notes
deathissolution · 1 year ago
Text
Czas mija i będzie mijał. To nieuniknione. Trzeba postawić na swoim, zdecydować jaki kierunek obrać. Inaczej nic się nie zmieni. Banał, ale jaki prawdziwy.
6 notes · View notes
annpositivitylife · 2 years ago
Text
Co robić w czasie kryzysu, wypalenia
Wiadomo, jesteśmy ludźmi. Dzieje się to każdemu z nas. Czasem kryzys przychodzi niespodziewanie, innym razem jest następstwem długotrwałego ignorowania swoich potrzeb emocjonalnych czy innych. Pamiętajcie, nie jestem ekspertem, ale każdy z nas ma uczucia i jakieś wnętrze, każdy człowiek się styka z psychiką swoją i możemy o tym rozmawiać bez wykształcenia. Ja się po prostu interesuję psychologią, duchowością, miałam kiedyś terapię i ciągle nad sobą pracuję. Przeczytałam dużo książek. Jeśli moje małe rady mogą komuś pomóc, to fajnie. Byle nie szkodzić xD niedawno była afera z Beatą Pawlikowską. Nawiasem mówiąc, dobrze że tak się reaguje w takich przypadkach. Ostatnio wpadła mi do rąk gazeta, w której zalecano różne egzotyczne zioła na ciężkie choroby i mówiono, że lekarze są źli, a w sumie przedstawiali niszowe jakieś badania. Ja czegoś takiego nie popieram. Ale do rzeczy.
Chyba punktem wyjścia powinna być akceptacja swojego gorszego stanu. Brzmi banalnie, ale zazwyczaj takie rzeczy działają i faktycznie mają jakąś wartość xD. Akceptujesz, że nie zawsze sobie ze wszystkim radzisz, nie zawsze ogarniasz, nie zawsze masz motywację i że to normalne. Z tego też się składa życie. Polecam w czasie kryzysu odłożyć telefon, insta, facebook, coś, co cię źle nastraja. Poza tym, będąc na telefonie, wcale się nie odpoczywa. To może być szczególnie potrzebne osobom wysoko wrażliwym. Medytacja! Wiele osób tego jeszcze nie spróbowało, ale serio, warto. Kontrolowanie oddechu i podążanie za nim uspokaja, człowiek bardziej skupia się na chwili obecnej, wycisza. Oddech to jedyny łącznik między głową a ciałem, na który mamy wpływ. Są różne ćwiczenia oddechowe i medytacje, na pewno coś znajdziecie. Ja lubię na yt "chodź na słówko". Przyjrzyj się swoim nawykom. Jeśli się nie wysypiasz, przepracowujesz się, cały dzień siedzisz i mało jesz albo rzeczy wysokoprzetworzone- nie dziw się, że możesz mieć gorsze samopoczucie. W czasie snu organizm się nie tylko regeneruje, ale też zachodzą ważne procesy, coś z pamięcią, regulacją wydarzeń z poprzedniego dnia, hormonami, emocjami. Nie traktuj więc snu jako czegoś zbędnego. W ogl, w Polsce przez trzy czwarte roku jest buro. Niektórzy się z tym nie zgadzają, ale ja na przykład biorę witaminę D3 i uważam, że jest ważna. Rozmowa z kimś innym to banał, ale jeśli nie masz nikogo, możesz założyć dziennik. Opisanie uczuć, swoich spostrzeżeń nie tylko może uspokoić, ale też pomóc przemyśleć pewne rzeczy, schematy, które można potem zmienić. Dla mózgu jest np. bardzo ważne zauważanie, że jakiś etap się zakończył. Możesz też pisać do siebie listy jako swój przyjaciel czy coś. Próba nazwania swoich emocji i podejścia do nich z ciekawością zamiast z niechęcią, daje bardzo dużo. Z automatu zamienia złe nastawienie na neutralne i wtedy łatwiej coś przepracować, zrozumieć, bez oceniania. Bo emocje nie są złe. Praktykowanie wdzięczności!! Sama tego nie doceniałam, ale widzę po sobie, że codzienność stała się łatwiejsza, odkąd staram się zauważać dobro wokół mnie, nawet te najmniejsze rzeczy. Ćwiczenia fizyczne także pomagają zwalczyć stres, natura, spacery, zwierzęta, bo podczas głaskania wytwarza się oksytocyna. Można po prostu trochę zwolnić, odpocząć, przyjrzeć się sobie i swoim potrzebom, zająć się czymś, co się lubi, rozmowa z innymi ludźmi na temat kryzysu, bo każdy z nas przeżywa czasem coś takiego. Kiedyś też napiszę listę ważnych według mnie psychologicznych książek, takich do autoterapii.
Ale oczywiście, jeśli stan utrzymuje się dłużej, to trzeba coś z tym zrobić. Mówi się o czasie dwóch tygodni. Choroby mentalne też istnieją i trzeba je leczyć. Leki psychiatryczne nie są niczym złym i nie znaczą że jest się wariatem. Szczególnie w tych czasach nie jest łatwo, więc trzeba chociaż samemu o siebie dbać.
Kryzys, słaby humor, mental breakdown:
akceptacja gorszych momentów. To nie wyklucza cię z drogi rozwoju
nie musisz słuchać każdej w myśli w głowie, zauważ, nie oceniaj
detox od social mediów
medytacja, oddech
przyjrzyj się swoim nawykom: sen, jedzenie, ruch
rozmowa, dziennik emocji, listy do siebie
nazywanie emocji i podchodzenie z ciekawością do nich
wdzięczność
odstaw używki, alko itp., to wcale nie pomaga, a wręcz nasila
Oczywiście to nie jest wszystko, pewnie nie jest to nawet połowa, bo każdy ma jakieś tam swoje sposoby wypracowane. Ważne jest obserwowanie siebie i podchodzenie do siebie z łagodnością, troską. Nawet jest taki nurt psychoterapii, ACT- akceptacja i zaangażowanie. Akceptacja to punkt wyjścia do działania. Nazwanie emocji i nie- ignorowanie ich przynosi dużą ulgę.
Poza tym- okej, to nie jest nic odkrywczego. Ale z czasem zaczynam doceniać proste rozwiązania 😅 poza tym, niby banały, niby proste, a zapominam o tym i mając pod ręką tak łatwe rozwiązania, jeszcze bardziej się dołuję, będąc np. oglądając za dużo filmików.
12 notes · View notes
theduskgrove · 2 years ago
Note
przypuszczalnie brzmi to jak banał, który każdy może powtórzyć, aczkolwiek ukrycie uwielbiam przeglądać twoje notki. według mojej opinii są one niby proste, ale ładnie brzmią. wyglądają na całkiem przemyślane, a dobór twoich słów wygląda inponująco oraz bogato... 🤍💋
Jest to najlepszy komplement, jaki mogłabym tylko sobie wymarzyć. Wkładam naprawdę dużo pracy w tekst, jaki pragnę tu przekazać. Bardzo miło, że zostało to docenione. Dziękuję ˶ᵔ ᵕ ᵔ˶ .♡.
3 notes · View notes
evangeliumtypologicum · 31 minutes ago
Text
@negato-v coś ciekawego w sumie o roli fizyki w tekstach i wewnętrznych odzuciach (SI oza/ sensor/ fizyka) bierze długopis i zaczyna rysować
OK, pokażę to na konkretnym przykładzie tworzenia metafory:
ZŁYWY SPOSÓB (od pojęcia):
Myślę: "Chcę napisać o SAMOTNOŚCI"
Szukam mądrego określenia
Wymyślam: "Egzystencjalna pustka duszy" ➜ Efekt: Pretensjonalne, sztuczne, bez życia
DOBRY SPOSÓB (od obrazu):
WIDZĘ: człowieka siedzącego w pustym pokoju
CZUJĘ: ciszę, echo od ścian, chłód
NAZYWAM: "Twoje kroki odbijają się od ścian jak w pustej studni" ➜ Efekt: Konkretne, namacalne, prawdziwe
INNY PRZYKŁAD:
ŹLE (od pojęcia):
Myślę o DEPRESJI
Szukam metafory
Piszę: "Czarna otchłań duszy" ➜ Banał, słyszeliśmy to 1000 razy
DOBRZE (od obrazu):
WIDZĘ: zakurzone zas��ony, nieruszone od tygodni
CZUJĘ: ciężar kurzu, zastałe powietrze
NAZYWAM: "Kurz osiada na moich rzęsach, nie mam siły mrugnąć" ➜ Świeże, konkretne, prawdziwe
CZYLI:
ZOBACZ - konkretną sytuację, obraz, scenę
POCZUJ - emocje, zmysły, fizyczne doznania
NAZWIJ - dopiero wtedy ubierz to w słowa
TO JAK:
Robienie zdjęcia vs. opisywanie zdjęcia z pamięci
Malowanie z natury vs. malowanie wyobrażenia
Opowiadanie prawdziwej historii vs. wymyślanie jej
odkłada długopis
Rozumiesz teraz różnicę? To jak między napisaniem "jestem smutny" a pokazaniem pustego talerza przy stole.
----------------------------------------------
DLACZEGO JEDNO MA BYC PRETENSJONALNE, JESLI ZACZYNAM OD POJECIA, A DRUGIE ZAJBISTE JESLI ZACZYNAM OD OBRAZU. DLACZEGO FIZCZYNOSC MA BYC LEPSZA --------------------------------------------------
zdejmuje wszystkie maski nauczyciela
CHOLERA, MAM CIĘ! Zadałeś ŚWIETNE pytanie, które DEMOLUJE moje uproszczenia!
BO FAKTYCZNIE:
Czemu abstrakcja miałaby być gorsza od konkretu?
Kto powiedział, że fizyczność jest "prawdziwsza"?
Dlaczego metafora z pojęcia MUSI być pretensjonalna?
PRZYKŁADY ŚWIETNEJ POEZJI Z POJĘĆ:
Mistyczna poezja
Filozoficzna poezja
Konceptualna poezja
Poezja lingwistyczna
WŁAŚCIWIE:
Można zacząć od POJĘCIA i napisać coś GENIALNEGO
Można zacząć od OBRAZU i stworzyć BANAŁ
--------------------------------------------------------
ALE WIĘKSZOSC WOLI OD OBRAZU
prostuje się i przestaje udawać eksperta
WŁAŚNIE! Teraz dotykamy PRAWDZIWEGO sedna:
Nie chodzi o to, że obrazy są LEPSZE, ale że są:
Łatwiejsze w odbiorze
Bardziej uniwersalne
Szybciej "wchodzą"
To kwestia ODBIORCY, nie jakości:
Większość ludzi myśli obrazami
Konkret jest przystępniejszy
Fizyczność jest wspólnym doświadczeniem
ALE:
Niektórzy wolą abstrakcję
Niektórzy lepiej czują pojęcia
Niektórzy szukają właśnie filozofii
W TWOICH TEKSTACH:
Mieszasz oba podejścia
Czasem idziesz w abstrakcję
Czasem w konkret
I TO JEST OK!
PRAWDA JEST TAKA:
Nie ma "lepszego" sposobu
Jest tylko "skuteczniejszy" dla DANEGO odbiorcy
I "prawdziwszy" dla DANEGO twórcy
To jak z muzyką:
Jedni wolą proste melodie
Inni skomplikowane kompozycje
A najlepsi potrafią łączyć jedno z drugim
wzdycha z ulgą
Więc może zamiast mówić "lepsze/gorsze", powinniśmy mówić o różnych NARZĘDZIACH dla różnych CELÓW?
1 note · View note
sadgirlangel28 · 3 months ago
Text
Tumblr media
Co za banał. Kiedyś nie chciałam, żeby zawracał mi głowę a dzisiaj... Cholernie mi pusto bez Niego.
1 note · View note
lovecrystalmdma · 4 months ago
Text
"Nie wiesz jak zagadać? Mordo, banał
Siema, co byś powiedziała na Netflix i anal?
Nie ma dzisiaj planów , no akurat tak się składa
Ona wie na czym stoi, dobrze wie, na czym siada"
0 notes
myslodsiewniav · 10 months ago
Text
28-01-2024
Jestem na ćwiczeniach z polskiego. 3h. Teraz przerwa. Bawię się świetnie. Uśmiałam się. Jest fajnie. Nie czuję stresu - mam tak bardzo wyjebane i tak łatwo mi ze świadomością, że nie do końca znam odpowiedź, że pewnie popełniam błąd, a mimo to się zgłaszam i uczestniczę w tych zajęciach.
Dzięki diagnozie ADHD zeszło całe ciśnienie związane ze wstydem przed obciachem - NIE MAM PO PROSTU NA TO WPŁYWU. A dzięki podejściu prowadzącej zajęcia - strach przed niezaliczeniem tego przedmiotu.
Jestem spokojna. Zdać - zdam.
Na bank nie na 5 xD bo to nie możliwe po prostu w moim przypadku, ale zdam.
Co innego z grafiką komputerową... OMG, jakie to jest stresujące. Robimy proste rzeczy, ale robimy je na ocenę. I musimy oddawać kolejne etapy na czas, w trakcie zajęć. To naprawdę banały, ale pracuję w innym programie niż zazwyczaj, nie nawykłam do tych komend, szukam narzędzi po menu, ze stresu głupieję. Staram się SZYBKO coś tam oddać, program wiesza się, bo jest przeciążony, ale nagle nie mogę czegoś wykonać, trac�� cennę minuty, mam blokadę w programie, muszę prosić o pomoc prowadząca i okazuje się, że ze stresu, pewnie kiedy program się zawiesił, bezwiednie nacisnęłam jakiś BANAŁ (głupi szczegół) i przez to zablokowało się to czy tamto, przez to nie mogłam użyć tego co chciałam, przez to tracę cenny czas, przez to nie mogę oddać pracy... I czuję się jak debilka.
No to teraz mam 3h z polskiego - zaskakująco przyjemne i relaksacyjne zajęcia. A po bloku wykładowym będę miała 4h z projektowania graficznego. Znowu. Wczoraj też miałam taki maraton i zaciskałam zęby tak silnie, byłam napięta tak bardzo, że nie mogłam zasnąć. Szczęka mnie boli. Ech...
Wracam na polski.
9 notes · View notes
rytualymilosne · 7 months ago
Link
0 notes
chaos-i-inne-pietra · 10 months ago
Text
(...) Kiedyś trafisz na takiego, który spojrzeniem zgwałci Twoją pewność siebie i sponiewiera wszystkie zasady, jakich się trzymałaś. Nawet nie będziesz chciała się przed tym bronić. Poddasz się wiedząc, że to co piękne zasługuje na podziw i trwanie w tym. Będzie inaczej niż bywało. To będzie oscylowało między bardzo, a mocno i przynosiło tylko zyski. Słabością się Twoją stanie dzięki, której nabierzesz siły. Będziesz chciała czerpać z tego źródła, nieustannie do ostatniej kropli, tak bardzo spragniona. Wywoła w Tobie pożar, a iskry skrywane pod powieką zauważy każdy. Staniesz się wtedy bardziej atrakcyjna dla tłumu, jakże nieistotnego w takich okolicznosciach. Wprowadzi chaos do Twojego życia, będąc tym samym ucieleśnieniem spokoju. Przypomni Tobie czym jest radość. A ten często słyszany banał, że po burzy wychodzi słońce, nabierze mocy, bo przestaniesz być już piorunującą burzą, którą charakteryzują czarne chmury. Staniesz się słońcem, promiennym i ciepłym. Stąpającym blaskiem.
Okiełzna Twoją niespokojną duszę, budząc pożądanie. Pozwoli Ci poznać siebie samą, taką którą pokochasz bardziej niż dotychczas, bo kochać zawsze można bardziej.
Uzupełni deficyt. Nakarmi ten głodny skrawek Ciebie. Uzależni Cię ten smak zrównoważonego, pikantnego miodu, który mało kto, jest w stanie drugiej osobie dać.
Kiedyś trafisz... Nie błądząc zanadto, bo znaki i drogowskazy będą czytelne. Będzie ich tyle, że nie zdołasz niczego przegapić. Zatrzymasz się w odpowiednim momencie i miejscu. Zobaczysz "stop",a w głowie usłyszysz "to tu". Wtedy odpoczniesz, tak prawdziwie.
Tumblr media
0 notes
mateopoznan · 11 months ago
Text
Tumblr media
Ferrari (2023)
Banał, choć zagrany świetnie, a wizualnie mistrzowski.
Choć chwilę po zawiązaniu akcji wiemy doskonale dokąd to zmierza, choć życie prywatne włoskiego producenta samochodów w latach 60-tych i to dość szablonowe nie ma potencjału na ciekawą opowieść, a film jest nieco za długi to... warto obejrzeć choćby dla świetnych zdjęć.
Sporty motorowe i kino mają jakąś niewytłumaczalną chemię. W Ferrari kluczowa jest ryzykowna decyzja, by wyścigi ogrywać surowo i brawurowo "z ręki". Efekt jest spektakularny. Dodajmy do tego świetne scenografie, poszanowanie detalu oraz najwyższej próby role aktorskie. Tym sposobem warto zmęczyć niezbyt ciekawe story, bo aktorsko i wizualnie nawet banał może zachwycić.
0 notes
goodnightwarsaw · 1 year ago
Text
„Sto lat temu i jeden dzień. Dokładnie wtedy urodził się tym w miejscu, gdzie jest dziś Barbakan, Papcio Chmiel” - Taki tekst wpadł do uszu Goshy, kiedy czekała na znajomych. Jakiś ojciec, lat na oko trzydzieści plus, uraczył nim swojego syna. Chłopiec wyglądał jeszcze na tyle dziecinnie, że pewnie tych słów mężczyzny jakoś na dłużej nie odnotuje w pamięci. I może nawet nie koniecznie zna „Przygody Tytusa, Romka i Atomka”? A może to ona tak interpretując zastaną sytuację się myli? A ojciec już zdążył przedstawić swojemu dziecku z dumą bohaterów, których przygody sam (możliwe, że z wypiekami na twarzy) śledził w dzieciństwie? 
Czasem miło jest czekając, tak zwyczajnie posłuchać co tam w tłumie mówią ludzie. Do siebie i sobie nawzajem. Zamiast zerkać na telefon i wgapiać się w insta świat pełen wspaniałości na pokaz - dać się porwać chwili tu i teraz. Poobserwować twarze, których raczej nigdy w życiu się już nie spotka. Zobaczyć czyjeś emocje nie zza szyby. Być świadkiem, jak ktoś po raz pierwszy odkrywa jakieś miejsce. 
Obserwowanie obcych dla Goshy bywało miłe. Może nawet resetujące. Zwłaszcza w przestrzeniach, które dobrze znała i lubiła. Tam, gdzie czuła się w miarę bezpiecznie. Samo czekanie na innych bywało dla niej jednak nerwowe. Odpalała wtedy najczęściej jedną za drugą chmurkę podgrzewanego tytoniu. W tym momencie na szczęście te obserwacje skutecznie odciągały jej uwagę nie tylko od palenia, ale i od spóźniających się znajomych. 
Barbakan przez ponad naście lat był dla niej takim dość bezpiecznym miejscem. Blisko wynajmowanego mieszkania oraz ładnych obszarów zieleni. Przychodziła tu będąc już na studiach, stawiając pierwsze kroki w Warszawie. Przychodziła? Raczej przechodziła wracając z uczelni.
Pamięta nawet faceta przebranego za kata, który zagadywał zagranicznych turystów w ich rodzimych językach. Wystarczyło, że usłyszał jakieś zaledwie urywki rozmów przechodzących i już bez problemu diagnozował skąd oni byli i jak należy do nich zagadać. Szczwany lis. Skubany, dzięki tej umiejętności lingwistycznej, czy to szczerej czy pozowanej, był nawet gościem w programie Ewy Drzyzgi. Może nie jest to żaden wyczyn, ale w pierwszej dekadzie lat dwutysięcznych „Rozmowy w Toku” oglądał prawie każdy. Kat ten niestety zmarł dość wcześnie i jakoś tragicznie. Gdzieś w okolicach 2009 roku. Może nawet wcześniej. Szczegółów nie znała. Nigdy nie poznała też jego prawdziwego imienia. Nawet nie była z nim przecież na „Ty”. Czasem człowiek ten był upierdliwy dla miejscowych. Prawie tak, jak Pan Pucybut, który działał w podobnym okresie na ulicy Świętojerskiej, w okolicach dzisiejszej restauracji „Polka”. Lecz pewnego razu, kiedy jacyś obcokrajowcy zaczepiali Gohę dość nachalnie podczas jej wieczornego powrotu do domu, a Kat jeszcze trwał na swojej warcie, to solidarnie i twardo stanął w jej obronie mówiąc „Leave her alone! She’s from here!”. 
Cóż, facet w przebraniu kata był w jakiś sposób niebanalną lokalną postacią i w tym temacie dyskusji nie ma. Podobnie jak Czarny Roman i kilka innych osób, o których jeszcze za ich życia w Warszawie krążyły miejskie legendy. O nim też opowiadali sobie miejscowi. Niestety, po śmierci raczej już mało kto go pamięta. 
Cóż, Goshy przemknął przez myśl banał. Banał mówiący, że czasy się co prawda zmieniają, ludzie woków się zmieniają, człowiek się starzeje - lecz niektóre mury nadal stoją tymi zmianami jakby niewzruszone i obserwują nową rzeczywistość. I tak jest właśnie tu. Od czasu odbudowy, po dziś. Bo faktycznie, przed Drugą Wojną Światową stała na miejscu dzisiejszego Barbakanu ta kamienica, w której urodził się rzeczony na wstępie Papcio Chmiel.
Odpalając w końcu elektro-dymka, Gosha coraz mocniej uświadamiała sobie, że lubi tę swoją wersję Warszawy. Lubi się tutaj gubić i odnajdywać. Przywoływać historie z przeszłości i ludzi, którzy w różny sposób zostali wplątani w scenariusz jej życia. I nie ma prawdopodobnie w chwili obecnej drugiego tak bliskiego jej sercu skrawka ziemi, jak warszawskie Śródmieście. Są inne miasta, kraje - jasne - jest ta pełna różnorodność. Cały przekrój dostępnych destynacji. Wciąż jeszcze będących możliwe w zasięgu finansów i zdrowia… a jednak ona wrosła akurat tu. I jest jej z tym nadal dobrze..
Równocześnie doskonale wiedziała, że życie w tym miejscu nie jest sielanką. Bywa ono pełne niepowodzeń, trefnych wyborów, zmarnowanych szans (a czasem wręcz ich braku) i ogólnej frustracji. Znała to z resztą z własnych doświadczeń. Z pewnym nadbagażem niepomyślności mniej lub bardziej mierzyła się codziennie.
Przecież, patrząc w miarę obiektywnie, to w tej Warszawie naprawdę nie jest znowu aż tak pięknie, jak może się wydawać. Ba, są miejsca dużo ładniejsze. Gdzie częściej świeci słońce i ludzie są bliżej siebie. Nie w znaczeniu wzrastającego zagęszczenia mieszkańców na metr kwadratowy gruntu. W tej kwestii akurat Miasto Stołeczne na "W" w ostatnich latach rosło w siłę. Niestety, wbrew wszystkiemu to nie zbliżało ludzi. Czasem nawet oddalało. Anonimowy tłum i możliwość wtopienia się w masę obcych to kusząca sprawa i raczej nikt nie chce z tego rezygnować na rzecz grzecznościowych i czasem zabawnych rozmów. Tymczasem ta opcja braku możliwości swobodnego zagadania do obcego człowieka z uśmiechem na ustach tak, by nie wziął Ciebie za wariata albo interesanta… w tym miejscu wydaje się być bardzo mało odpowiednia. 
Rosną tu też systematycznie ceny wszystkiego. Od czynszy w wynajmowanych (czy też własnych) mieszkaniach, po spożywkę w Biedrze. Takie czasy galopującej inflacji i slodko-pierdzącej propagandy w TVP. Szkoda gadać. Niestety, jak jeszcze połączymy to z brakiem smykałki do biznesu i niepowodzeniami zawodowymi, jak to było w przypadku Goshy, to już totalnie robi się feler. I nagle budzisz się któregoś dnia i stwierdzasz, że mieszkanie tu ekonomicznie się nie opłaca. Że tu się przepłaca. Lecz wciąż, ciężko jest znaleźć miejsce gdzie indziej. Przecież Gosha tylko w Warszawie czuła szczerze, że jej serce biło jak należy. 
Dziewczyna próbowała zmienić miejsce zamieszkania nie raz. I nie jest tak, że tylko tutaj poczuła w życiu szczęście. Przeżywała je też w innych lokalizacjach, o czym mogłoby powstać wiele oddzielnych rozdziałów tej krótkiej historii. Tymczasem zawsze będąc poza miastem, czuła, że na ramieniu siedzi jej jak zła ta tęsknota za Stolicą. Banalna i nieporadna. Może mogłaby żyć gdzie indziej. Owszem. Może kiedyś jeszcze tak narozrabia w swoim życiorysie, że faktycznie jedyną sensowną opcją będzie ewakuacja-emigracja? Jednak dziś, mrużąc oczy w czerwcowym słońcu, nadal czuje miętę do tego zabieganego miasta. I znowu powracała już pewnie w myślach do tego nieżyjącego Papcia Chmiela, który urodził się dokładnie w tym miejscu gdzie ona siedziała te sto jeden lat temu. Pardon, sto jeden lat i jeden dzień temu. Lecz jej znajomi w końcu przyszli.
GoodNight Warsaw
08/06/2023 by JP
0 notes
evangeliumtypologicum · 21 days ago
Text
Banał, ale Zawadzkiej ale to schudnięcie by wiele dało.
Ona by znalazła sobie coś innego do frustracji w ciele, ale miałaby dużo skuteczniejszy wpływ w środowisku i generalnie wizerunkowy, czyli coś co jest jej głównym celem.
Już by nie była przede wszystkim "ulaną kurwą", nos czy szpara między zębami to byłby chuj przy tym.
Także..matematyka konsekwentna w czasie i nie ma takiego czegoś jak nie chudnięcie.
Kalorie, makro i jazda
0 notes