#Nowa praca
Explore tagged Tumblr posts
appalachy · 1 year ago
Text
Tumblr media
How i sleep after coming back from my 12 hrs shift at work after just standing there not being able to hold a simple convo and not talking to anybody anyway nc no one there likes me 😍
3 notes · View notes
stoner-with-a-boner · 8 months ago
Text
kochani mamy przesrane
Tumblr media
🇪🇺😶
669 notes · View notes
naukikatolickie · 2 years ago
Text
Książka Praca Rąk Ludzkich - Ks. Anthony Cekada
O co to całe zamieszanie ze Starą i Nową Mszą? Zainteresowanie tradycyjną Mszą łacińską zaczęło się rozprzestrzeniać wśród młodszego pokolenia duchowieństwa i świeckich, zwłaszcza od czasu pojawienia się motu proprio Summorum Pontificum Benedykta XVI. Wielu z nich entuzjastycznie opowiada o odnalezieniu w starym rycie piękna, czci i poczucia ciągłości z tradycją, których nie doświadczyli podczas…
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
pozartaa · 9 months ago
Text
16.05.24 UTRZYMANIE WAG1 dzień 441. Limit +/- 2100 kcal.
Wybrane posiłki:
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Nie pomogła mi praca. Nie rozruszałam się jeśli chodzi o chujowe samopoczucie... no może troszkę pod koniec zmiany. Dziś druga nocka w robocie. Odespałam nawet dość długo, co mnie cieszy, bo czasami potrafię wstać po dwóch godzinach i nici z wypoczynku. Nastrój po przebudzeniu nieco lepszy.
***
W nocy Przeglądałam psychiatrów w mojej okolicy i chyba znalazłam tą panią do której kiedyś chodziłam. Wygląda na to, że cała przychodnia się przeniosła... nawet bliżej mnie. No cóż zobaczymy czy to okropne uczucie będzie eskalować czy trzeba będzie pójść i o sobie przypomnieć.
***
Takie stany miewam co parę lat - czasami długo jest spokój, a później to znowu wraca. Przynajmniej teraz już nie jestem ani zaskoczona - ani przerażona bardziej niż powinnam. Ale zobaczymy czy to to, czy jest powód do zmarwień, czy to tylko po prostu chujowy nastrój.
Tak jak mówiłam czeka mnie jeszcze urlop i jeśli dalej będzie "summer blues" to się zapisze zanim będzie totalnie źle.
Nie robię ze stanów depresyjnych niczego romantycznego to dla mnie tylko brak równowagi chemicznej w mózgu. Nic więcej. Są na to leki 😉.
***
Jutro mamy sesję AD&D będzie nowa osoba. Fajnie! Spotykamy się o 18:30... Może zdążę upiec jakieś ciastka. Chciałabym ale obawiam się, że się nie wyrobię.
Dziś za to mam nockę z kolegą, który jest jednym chodzącym kabaretem i mam nadzieję, że będzie miał humor na żarty bo przebywanie przy nim zawsze mnie rozśmiesza i nieco podnosi na duchu.
Są takie osoby ktore roztaczają wokół siebie takie ciepło i nawet sobie nie zdają z tego sprawy. Można od nich baterie ładować.
***
Na koniec trochę kotospamu 😽 (od kiedy robię zdjęcia nowym telefonem w końcu widać, że Svenson nie jest tylko czarną plamą!)
Tumblr media Tumblr media
Dobrej nocy wam życzę i tradycyjnie pozdrawiam wszystkich nocnych stróżów i nocną zmianę na Tmblerze 🌙🌛🌝!
26 notes · View notes
jazumst · 4 months ago
Text
Czy to już środa?
Żeby Was... Z opadniętymi łapami poruszam się dalej. Posłuchajcie:
Manekin na dziś:
Obstawiam bunt na pokładzie. Ponieważ "nie pracujemy sami" ona zachowuje się jakby pracowała sama. I prawie już składałem donos do SWS, ale na szczęście moja praca nad sobą zaowocowała. - Manekin rozjebała krajalnicę, bo podobno suwnica ciężko chodziła, i jebnęła ją WD40 -.- Jak się dowiedziałem to mało nie wyrzygałem tego co jadłem. Gdzie jej ciężko chodziła?! No kurwa mać! Używam codziennie tej krajalnicy, i jeżeli coś w niej źle chodzi to nie suwnica. - Teraz maszyna rozpierdala cienkie plasterki zanim je chwycisz. - Manekin rozjebał też kamień do ostrzenia. Ostatnim razem jej się upiekło, bo Kuc przełożył ze starej krajalnicy, ale już więcej nie ma. Muszę sprawę obgadać jeszcze z Kiero, ale nowa krajalnica jest już do wyjebania. Wszystko przez samowolne samolubstwo. - Co ciekawe, żeby codziennie rozkręcać maszynę wraz z ostrzem to nie ma komu. Spryskać i przetrzeć tak, ale rozkręcić już nie.
//
Przezwisko "kocia morda" idealnie pasuje do KM. No żeby ją...! Znajomy kupił dla mnie (oczywiście za mój hajs) skrzynkę wody w butelkach. Takiej jak kiedyś oranżada była. Już KM wkłada ten swój ryj, czy za darmo, czy za ile, a ona też chce. Chłop mi przysługę wyświadczył, a zaraz będzie miał całą kolejkę "chętnych", gdzie sam po znajomości kupuje.
//
Dalej w temacie kociej mordy. Dostałem od klienta frytki. On dostaje je z roboty i już rzygają nimi, ale jak przestaną brać to przestaną dostawać. Dali więc mi, bo mnie lubią. KM niby nic ale morda w temacie. Drugim więc razem dali i paczkę dla niej, że niby tak głupio dać jednemu. - Mi głupio nic im dać w zamian. Wiecie, palące poczucie rewanżu. Wczoraj, z czym mi źle, "pokłóciłem się" z gościem, że nie chcę od niego kasy za chleb i bułki. W końcu zostawił 5zł i wyszedł. KM za to doskoczyła do tej kasy - 5zł zostawił? - No żeby sukę wzięło!
//
I dalej. Z tym tortem to jednak jej wina, bo jakby nie pchała tego ciekawskiego ryja w każdą sprawę, to by diabła nie narobiła. Piekarnia zrobiłaby jak było i byłoby dobrze. Ale KM jest najmądrzejsza, najważniejsza i w ogóle prześmiewczo mówimy o niej druga pani kierownik.
//
W dostawcę jajek też mi się wjebała. Żeby jeszcze nie chciała w tym tygodniu co ja. Typ łatwo ogarnie 30 w tydzień. Ale 60... Dla siebie też muszą mieć. Ale kurwa nie. Łazi za mną i jak mówię typowi, że chciałbym to ona od razu drze japę, że ona też. Typ zmieszany, zdarzyło się, że już było opóźnienie. I chuj, se gadać mogę. Ona nie widzi w tym problemu. Ujebałbym ją gołymi rękoma i wyjebał pod płotem. Coza straszny model człowieka.
//
Jako partnerka na zmianę to ona i Manekin, to rzeczywiście wybór między HIV a AIDS.
10 notes · View notes
persephoneola · 1 year ago
Text
Nowy rok, nowa praca
Mimo że pracodawca ten sam i "tylko" inny instytut, trochę mi niekomfortowo. Krótko mówiąc-nieco się cykam.
20 notes · View notes
polskie-zdania · 2 years ago
Text
Jedną z rzeczy, nad którą codziennie pracował absolutnie każdy z nas była akceptacja. O akceptacji wiadomo było głównie jedno: była suką. A więc… nad czym dziś pracowałeś? Co starałeś się dziś zaakceptować? Swojego szefa, który narzuca ci kolejne pozbawione logiki debilizmy? Matkę, która znów jest tobą do głębi rozczarowana? Kota, który nasrał ci do butów? Czerwone światła na skrzyżowaniu, przez które spóźniłeś się do pracy? Własny ryj, bo znowu nie możesz na siebie patrzeć? Zachlałeś, a nie miałeś? Przytyłeś, a nie chciałeś? Ochujałeś, a przecież tak się starałeś… Wdech. Wydech. Akceptacja. Codziennie mierzysz się z nią od nowa. Dzień w dzień starasz się łagodnie przyjąć rzeczy takimi, jakie są i pół biedy, gdy chodzi o rzeczy, na które masz wpływ. Bo gdy go masz, to myślisz sobie… Schudnę! Rzucę to w pizdu! Powiem mu! Zrobię to! Dziś! Zaraz! Kurwa! I nawet jeśli ostatecznie twoim jedynym krokiem okazuje się być pierdolenie tego, to jednak coś możesz, a to wystarcza, by wywołać w sobie zadowalające poczucie sprawczości. Gorzej, gdy tego wpływu nie masz i to tu zaczynają się największe schody. Akceptacja. Jakże niepozorna suka. Praca nad nią towarzyszy ci całe życie. Permanentnie, dzień w dzień, mozolnie harujesz nad tym, by coś zaakceptować. Uczysz się akceptować siebie. Krzywą dwójkę. Niski wzrost. Krótszą, lewą nogę. Blisko osadzone oczy. Niesymetryczne cycki. Piskliwy głos. Zakola. Kwadratową dupę. Uczysz godzić się z tym, kim jesteś. Że jesteś introwertykiem i każda większa ilość ludzi powoduje u ciebie kołatanie przedsionka, a świat wiecznie każe ci się otwierać. Że naprawdę nie potrafisz i nie lubisz tańczyć, a trują ci o to dupę na każdej jednej imprezie. Że do końca życia będzie stresował cię telefon do lekarza i tak, wolałbyś, by zrobiła to za ciebie mama. Masz 30 lat. Jesteś sobą zażenowany. Kolejny dzień z rzędu patrzysz w lustro i jedyne, co odczuwasz to niesmak. Wdech. Zamykasz oczy. Liczysz do trzech. Wydech. Akceptacja. Może dziś. Może dziś w końcu uda się zobaczyć siebie z innej perspektywy. Może dziś spojrzysz na siebie i pomyślisz, że, w gruncie rzeczy, nie jesteś taki zły. Bo może tego, czego nie masz uczepiłeś się tak bardzo, że zupełnie zapomniałeś o rzeczach, które masz. Bo może to, co inni uważają, że powinieneś, to tylko to, co powinni oni, a nie ty. Bo może to, że według świata czegoś ci brakuje, w ogóle nie oznacza, że naprawdę tak jest.
Marta Kostrzyńska
64 notes · View notes
umarlam00 · 10 months ago
Text
Nowy rozdział
Pewien etap w moim życiu się dziś zakończył i przyznam szczerze uderzyło to we mnie bardziej niż sądziłam że uderzy. Cały 4 lata odliczałam dni aż skończę szkole i się od tego uwolnię, ale chcąc nie chcąc będę tęsknić, za wszystkimi, bo mimo iż nie byliśmy zgrani i nie każdy darzył się sympatią to spędziliśmy że sobą naprawdę sporo czasu.
Ale teraz czas na nowe. Praca cele i szukanie szczęścia w życiu, mam nadzieję, że będzie to nowy rozdział a może i nowa książka w której gościć będzie szczęście i miłość.
8 notes · View notes
gruby-nie-motylek · 2 months ago
Text
Hej hej!
Na początek, mówcie mi Nina.
Wy mnie nie znacie, ale ja was tak, w zeszłym roku byłam tu dosyć często aktywna lecz na innym koncie pod inną nazwą, ale zmieniłam telefon i gdy instalowałam tumblr’a stwierdziłam, że chce zacząć tutaj wszystko od nowa. Strasznie się pogubiłam i wiecie pisanie postów na tamtym koncie było jak łapanie tonącej cegły i utrzymanie jej żeby sie unosiła na wodzie- syzyfowa praca.
Popadłam w błędne koło- „normalne” jedzenie, głodzenie, napad, głodzenie, napad „normalne” jedzenie, itd…
Pisałam posta na bloga moze raz na miesiac użalając sie nad sobą.
Wiec od tego momentu chce zacząć nowe konto z czystą kartą.
O moim żywieniu i wadze:
Jeśli chodzi o dietę to mogę powiedzieć że jestem weganką, ale wcale super zdrowo sie nie odżywiam xd
Dzisiaj rano sie ważyłam i waga pokazała (mam też akurat okres) - 78.7kg (😭🤮)
Mój cel to do lutego ważyć 65/60kg
Tak bardzo źle sie czuje sama ze sobą teraz że dosłownie mam ochotę płakać za każdym razem gdy- widze sie w lustrze, nagrywam tik toka czy robię zdjęcie..
Plan jest taki że przez ten tydzień jem ok 1500kcal żeby powoli przyzwyczajać moj organizm i zeby nie mieć zaraz jakiegoś napadu, a później się zobaczy jak mi pójdzie..
Trzymajcie za mnie skrzydełka!🦋🩵
3 notes · View notes
caluski · 11 months ago
Note
hejka siemka jak ci dzionek mija bo mi super..... teraz robię sobie kawę i się właśnie zastanawiam co tam u ciebie czaderskiego lub i nieczaderskiego.......
Szkoda czasu na narzekanie ale były pierwsze szparagi sezonu (pieczone owinięte szyneczka, pyszka) i był złapany mus Wedla z biedry bo na przecenie z krótkim terminem. Mniami, bałem się że będzie przesłodzony ale o dziwo jest ok (czekolada wiadomo sama w sobie słodka ale wydaje mi się że poza tym cukru nie dodawali). Gorąca kąpiel i szklaneczka wina z lodem, bomba i nowe mydełko z ulubionej lokalnej mydlarni, praca z domu ale produktywnie więc spoczko. Znalazłem w garażu moje stare ciężarki (2kg each), elegancko, bo myślałem że siostra sprzedała na olxie lol. No i w wolnej chwili książka i nowa playlista. Git majonez. Pozdrawiam i mam nadzieję że kawusia była pyszna
9 notes · View notes
wazka-symbolodrodzenia · 3 months ago
Text
,,Otyłość definiowana jest jako stan patologicznego zwiększenia ilości tkanki tłuszczowej w organizmie człowieka.”
Dokładnie to przeczytałam, szukając zagrożeń spowodowanych moim stanem zdrowia i czekającymi na mnie konsekwencjami. Uderzyło mnie to jak strzał, zamarłam.
Lekceważyłam słowa swojego lekarza, który niejednokrotnie zwracał mi uwagę na stan zdrowia bądź sam „efekt wizualny” mojej osoby. Żałuje.
W czasach gimnazjalnych zmagałam się z zaburzeniami odżywiania. Z wagi 85 kilogramów schudłam wtedy do 47. Podczas walki z samą sobą wróciłam do ówczesnego partnera, który nauczył mnie funkcjonować od nowa. Stopniowo uczył mnie obycia z jedzeniem i zdrowszym patrzeniem na siebie i te „piekielne kalorie”. Pilnował mnie, wspierał.
W tym wszystkim jednak z biegiem lat zatraciłam się w drugą stronę. Na początku wszystko działało tak, jak powinno. Nie bałam się jedzenia, jadłam co chciałam bo mogłam, jednocześnie utrzymując w swoim życie sport, który tak bardzo kochałam. Uwielbiałam jeździć rowerem, grać w siatkówkę, czasem urządzić sobie sesję pilatesu w domu. Przez dwa lata utrzymywałam wagę 60-65 kilo, które wizualnie i zdrowotnie było fantastyczne.
Wszystko zmieniło się wraz z przyjściem pierwszej COVID-owej bolączki. Nadal robiłam to, na co miałam ochotę, jednak z wyłączeniem ze swojego życia aktywności fizycznej. W półtorej roku wskoczyłam z 65 kilo na 95. Wtedy mnie to tak nie przejmowało. Z czasem, gdy przyszła matura, pierwsza praca, prawo jazdy, studia, zaczęło mi to niesamowicie doskwierać, zawstydzać, wyłączać ze społeczeństwa. Zaprzepaściłam wiele znajomości, zaniedbałam swoje zdrowie fizyczne i psychiczne. Przestałam dbać o siebie.
Studia rzuciłam, poświęciłam się pracy która również mnie wykończyła i nie pomagała mi zadbać o siebie (dwa lata przepracowałam w McDonald’s), przeprowadzałam się już dwa razy. To wszystko tylko pogłębiło to, co do tej pory mi doskwierało.
Momentem kulminacyjnym w moim życiu był wypadek. Poważnie poparzyłam sobie rękę. Wyklucza mnie to z pracy na 4 miesiące. W domu siedzę już prawie dwa. Myśląc o swoim życiu siedząc samotnie w domu, gdy partner był w pracy, postanowiłam coś zmienić w swoim życiu.
Poszłam do swojego terapeuty, który równo z moim partnerem pomógł mi wyjść z zaburzeń odżywiania parę lat temu. Jeśli to czytasz to wiedz, że to że piszę teraz o sobie to jego zasługa. Dowiedziałam się o zaburzeniach odżywiania, które są skrajne do tych kojarzonych z anoreksją. Słysząc to doznałam szoku, który tym razem mnie poważnie dotknął i nakłonił do refleksji.
_
To, że jestem tutaj uważam za część terapii, pracy nad sobą i trackera swoich wzlotów i upadków. Szukając z moim „psychopatom” pomocy motywacyjnej, postanowiłam ściąć się na chłopaka i przefarbowałam włosy. W końcu kobiece włosy trzymają wspomnienia, prawda? Udałam się również do dietetyka i trenera personalnego, aby wykonać odpowiednie badania oraz ustalić plan działania.
To, że jestem okazem zdrowia przy moim wizualnym stanie jest cudem i mogę tylko dziękować Bogu za to. Jedyne bolączki to bolesność stawów przy przeciążeniu, TYLKO TYLE!
Wagi nie mam, pojawi się, gdy zacznę przygodę z siłownią. Na ten moment kurująca się ręka i potrzeba wdrożenia się w nowy plan na życie ogranicza się do lekkich ćwiczeń w domu, spacerów po okolicy i wchodzenia po schodach do mieszkania nie korzystając z windy - a 9 piętro robi robotę.
Pierwszy cel po przyjściu na siłownię: 85/90 kg, zależy ile uda mi się do tego czasu schudnąć.
Statystyki startowe:
BMI: 38.5, WAGA: 105kg
2 notes · View notes
nona019 · 3 months ago
Text
Dzień dobry motylki
Wybaczcie że nie było mnie tyle czasu ale tak dużo się u mnie działo w ostatnim czasie. Mały romans, który nie wyszedł, nowa praca, dużo pochwał i poznanych nowych cudownych ludzi.
Praca jest ciężka ale bardzo dobrze mi tam jest, plus spalam dużo kalorii a mało jem.
Ostatni tydzień jadłam po 800/900kcal a spalałam ponad 500.
Waga mega ładnie spada, łącznie schudłam już 11,3kg, a spodnie które na początku pracy w tamten piątek były mi mega ciasne zaczynają lekko spadać I być coraz luźniejsze w udach mimo że to tylko tydzień różnicy.
W niecałe 2 tygodnie schudłam około 2,7kg. Jestem z siebie mega dumna.
6 notes · View notes
plonaca · 4 months ago
Text
Wtorek
Od razu jakoś lepiej się wstawało po wczorajszym wieczorze, mimo że jak można się domyślić za wiele z tego nie miałam.
On wychodził już ok. 9:30, bo sobie wymyślił pierwsze zmienianie opon w dwóch autach, którymi najmniej jeździ. Znowu zapaliłam przed śniadaniem. W sumie to chyba dlatego, że z rana coś tam chwilę sobie gram w gierkę i jakoś tak przy niej chyba trochę tracę nad tym kontrolę. Nawet myślałam, żeby zjeść wcześniej śniadanie, ale akurat jeszcze nie miałam ochoty na to, co miałam z cateringu.
Znów jakoś nie mogłam się zabrać za robotę, a zadzwonili z myjni, że auto jest do odebrania. On nawet dzwonił co jakiś czas, pytał, mówił co robi.
W końcu zmienił koła w dwóch autach i stwierdził, że skoczy jeszcze coś zjeść, weźmie inne auto i przyjedzie po mnie. Była opcja, że już tu zostanie i coś w domu popracuje, albo że jeszcze wróci na rejony coś załatwiać. Ja za ten czas musiałam wyjść z psami. Po chwili zadzwonił, że jednak restauracja w której chciał zjeść jest zamkniętą i zje gdzieś na szybko kebsa i będzie.
- Chyba że przyjadę i najpierw pojedziemy coś zjeść? Co Ty na to, masz czas?
- No można, tylko pytanie gdzie.
Może rzeczywiście moja reakcja nie emanowała jakimś mega entuzjazmem, bo wiedziałam, że mam robotę, ale tak czy inaczej ucieszyłam się, że jest szansa coś razem zrobić. Wiedziałam jednak, że On jest głodny, będzie się wkurzał jak będzie trzeba czekać (a gdzie nie będzie czekania…) no i rzadko tutaj w miasteczku coś jemy - ja kiedyś często zamawiałam, ale to dwie restauracje, gdzie w jednej mają tylko na wynos a w drugiej na pewno byłoby trzeba długo czekać. Nie chciałam być odpowiedzialna za ten wybór, a będąc głodnym na pewno by się wkurwiał.
Na co On powiedział, że dobra to jedzie i się rozłączył. Później stwierdził, że wykończyła Go moja odpowiedź. No już trudno. Umówiliśmy się, że pójdziemy coś zjeść na kolację i spacerek w tym tygodniu, także zobaczymy.
Zawiózł mnie po to auto, świeci się jak psu jajca. 😄 tylko oczywiście wszystkie kable i uchwyty musiałam sobie od nowa montować, co było irytujące. A potem pojechałam na zakupy i zgarnęłam sobie szamkę na wynos, bo z cateringu wczoraj dostałam dwa takie same obiady, bo zapomniałam wybrać. Zanim wypakowałam zakupy już dzwoniła kumpela z pracy, że już się zbliża, do której musiałam na chwilę wyjść, ale na szybko jeszcze wzięłam się za jedzenie, bo byłam już mega głodna. To coś, czego nazwy nie umiem wymówić jest moim nowym odkryciem. Pyszne było i okazało się, ze mają dostawy i to od jedynie 30 zł. Nie wiem jak się przemogłam, żeby przestać jeść i zostawić kawałeczek Jemu. Też Mu smakowało.
Wieczór standardowo, mimo że był wkurwiony przez pracę, minął spokojnie. Jak skończyliśmy serial nawet chwilę pogadaliśmy idąc spać i o dziwo, nawet się pośmialiśmy. Miło.
Bilans:
Neo (papierosy): ↔️ 10+, ale na pewno lepiej niż wczoraj 👎
Dbanie o siebie: ↔️ dobrze, że pojechałam po obiad jak odebrałam auto i ogoliłam się przed jutrzejszą depilacją, więc nie jest źle, ale trochę brakło czasu na chill 👍
Jedzenie: ↔️ późny obiad, ale poza tym w miarę ok 👍
Związek: ⬆️ dzwonił i mimo stresów „pozazwiązkowych” było miło 👍
Praca: ↔️ nie zrobiłam wszystkiego co planowałam, ale i tak nieźle 👍
Inne obowiązki: ⬆️ na tej płaszczyźnie dzisiaj dużo, także 👌
Samopoczucie: ⬆️ miło z Nim + ogarniete dużo rzeczy, miałam wyjątkowo dobry humor 👌
3 notes · View notes
kasja93 · 1 year ago
Text
Cześć
Tumblr media
Żyje. Przepraszam, że znów zniknęłam. W piątek byłam zmęczona i padłam bez napisania postu. Później w sobotę roboty było ogrom. W niedziele byłam człowiekiem betonem. Poniedziałek i wtorek znów intensywny, ale chociaż się wyspałam. Dziś jest lepiej. Rozładowałam rano w Belgii (byłam we Francji) i załadowałam. Teraz czekam na rozładunek w Niemczech. Jutro ładuje do Czech na piątek rano.
Tumblr media
Bo wiecie. Mnie się już nie chce narzekać jak mi ciężko, źle i w ogóle. Jednocześnie dotarło do mnie, że nie muszę wcale nieść na barkach całego świata. Dlatego robię co trzeba nie ekscytując i irytując się. Nie wtrącając się w życie innych. Jak już ktoś zadzwoni i mam czas odbiorę. Wysłucham, przytaknę w odpowiednim momencie i tyle. Chcę skupić się na sobie bo to w końcu moje życie.
Routine. In and out
To moja nowa dewiza. Choć może się wydawać, że mój dzisiejszy post jest w rezygnacyjnym tonie to tak w rzeczywistości nie jest. Po prostu chce być ponad to. Spokojniejsza. By nie wpędzać samej siebie w chorobę jaką jest depresja i to w jaki sposób się ona u mnie przejawia. Nie mam zamiaru pozwalać by stan w jakim jestem trwał, nie chce robić sobie mentalnej krzywdy.
Podczas tych dni ciszy, gdy pracowałam odcinając się od wszystkich… No niemal wszystkich. W końcu kontakt z ludźmi spotkanymi po drodze miałam :) Dużo myślałam. Głównie tym się zajmuje, gdy jadę. Zdałam sobie sprawę, że tylko ja trwam w zawieszeniu od kilku lat. Każdy idzie do przodu. Ja również, ale mentalnie byłam cały czas w tym samym miejscu. W pokoju nie remontowanym od dawna. Z popękanymi ścianami, odłażącej tapecie i pożółkłymi plakatami i zdjęciami. Bo choć minęło sporo lat ja chorując na depresję, bed, anę tkwiłam cały czas w jednym i tym samym mentalnym dołku.
Moje myślenie i patrzenie na świat było głupie i samolubne. Sądziłam, że moje zniknięcie z życia innych coś zmieni. Otóż nie. Życie toczy się dla każdego a ktoś, czyjś głos jest równie ważny jak podmuch wiatru. Czasem przeszkadza, czasem pomaga, lecz najczęściej jest zupełnie obojętny.
Dlatego postanowiłam żyć dla siebie nie dla innych. Choć czasem sił mi brak to sądzę, że to okej czuć. Czuć te wszystkie emocje. Mówić głośno o tym o czym myślę.
Staram się stąpać pewnie, trzymać rytm i równowagę. Długa droga przede mną. Przykładowo wczoraj miałam napad :) zjadłam 3 zupki instant i dwa jabłka na raz. I gdyby nie to, że leki na sen mnie ścięły to pewnie zjadłabym ostatnie jedzenie jakie mi pozostało w ciężarówce. Nie byłoby to dobre bo jeszcze muszę trochę tu posiedzieć. Jak wspomniałam w piątek rano będę miała rozładunek w Czechach. A z tamtąd trzeba wrócić i na pewno nie na pusto zatem znowu będę wracała zapewne w sobotę do domu. Życie. Praca to praca. Za darmo to ciężko w tych czasach dostać w mordę nie mówiąc już o kasie.
Tumblr media
W domu wszystko dobrze. Dostałam zdjęcie jak tata cały zadowolony trzyma na rękach Jerrego xd uśmiałam się z tego. A w sumie trzymajcie:
Tumblr media
Mój tata zawsze twierdzi, że wygląda jak pewien aktor, więc jak mu wysłałam to zdjęcie uśmiał się tak, że podobno go w Łodzi było słychać xd Rudziś zaś nie chciała się bawić z tatą i swoim mężem. Wcisnęła się między klatkę a ścianę
Tumblr media
I tak dni mi mijają. Pracuje, czytam, słucham i śpiewam :) przeważnie. Bo jak jestem we Francji oglądam filmy bo mam no limit internet.
Tumblr media
8 notes · View notes
jazumst · 1 year ago
Text
Klątwa poniedziałku
Żeby Was chuj nie strzelił. Jak ktoś ma pecha to i w szczęściu mu się nie wiedzie. Posłuchajcie:
Zaczęło się od deszczu. Jak wychodziłem do pracy to mżyło. Niewygodne, ale do przeżycia. Gdy jednak dotarłem do pracy i przenosiłem zakupy do samochodu... Kurwa! Lało jak popierdolone, więc zmianę zacząłem bez szluga i w mokrych ciuchach.
//
Przywitała mnie wkurwiona Kiero. Manekin miał się zalogować na kasę, bo Kiero robiła zamówienia. Manekin nagle nie umie, nie zna hasła... Kiero kazała jej wypierdalać na Kamczatkę. Manekin nie zrobił nic. Powiedziała KM, że "tyle było na sklepie do zrobienia". Przeszliśmy się z KM i nadal było. Co zrobiła Manekin? Nie wie tego nikt.
//
Kiero oddała SWS paczkę parówek do siódmego. Mnie sto razy jebała za takie wyczyny. No i nie wytrzymałem i spytałem do czyjej bramki gra? Przed urlopem mało prywaciarza nie zabiła, pokazywała jak to bardzo nim gardzi, a teraz taka podpucha w stosunku do załogi? No i się obraziła.
//
Lidka chora, Alina chora, Natalka chora, cieć chory. Tak też rzucili we mnie ciastkami z piekarni i kazali się pierdolić, bo nie ma nikogo kto powinien się tym zajmować. Zmiana zaczęta w mokrych ciuchach, z wkurwioną Kiero i ciastkami to perwersyjne marzenie każdego psychola.
//
Kuc miał mi spisać rzeczy na przecenę. WARTOŚCIOWO kurwa!!!!1111one Spisał ilościowo, i to jeszcze źle. Wszystko od nowa, samemu. I w tym momencie się zjebało wszystko. - Przyszła Aga żeby jej zamienić drobne. A po niej płacił koleś. Mówi mi, że dał 100. Ja że na pewno 50, bo miałem jedną, a teraz mam dwie i jeszcze się ucieszyłem. I co? I chuj, rozliczanie kasy. Wołam KM żeby logowała drugą. Kurwa wyszło mi manko. 83zł Czaicie? Mało, że nie ma "100" kolesia, to jeszcze 83zł w pizdę. W 2h pracy. Koleś dobry stały klient, ale się wnerwił. Wnerwiłem się i ja. Liczyłem kasę milion razy, potem utarg Kiero, bo może przy rozmienianiu coś źle zrobiłem. Chuj, zgadza się. Szlag mnie mało nie trafił. SWS nie odzywa się, a prosiłem o nagranie z kamer o tamtego gościa.
//
Potem zadzwonił Lays, że wjedzie mi paleta Pepsi. Odbiłem sobie na nim, bo mnie oszukał, bo miał dać wyrównanie, a nie dał i już w ogóle dzień do końca miałem w plecy.
//
Pierdolone poniedziałki! Pierdolona praca! Jebane życie!!!
10 notes · View notes
ignis-aqua0060 · 1 year ago
Text
Znów zmieniam całe swoje życie o 180 stopni.
Nowy adres
Nowa praca
Brak bliskich mi osób obok
Znów będę kurwa sama
Znów będę musiała uważać co mówię i przy kim mówię
A jak mnie tam nikt nie polubi ?
I będę tak siedziała tam znów w 4 ścianach daleko od domu, od bliskich?
A co jeśli facet na którym mi zależy powie mi że to dla niego za trudne ? A jak się nie poświęci dla mnie z przeprowadzka? Boję się że znów będę musiała rzucić wszystko, poświęcić się. Bo dla mnie nikt się nie poświęci.
2 notes · View notes