#Najświętsza Matka
Explore tagged Tumblr posts
godiswithus-isaiah41-10 · 5 months ago
Text
AKT ZAWIERZENIA MATCE BOŻEJ
Najwspanialsza Matko Boga i nasza, Najczulsza Obrończyni Twych zalęknionych dzieci, które poszukują Prawdy i są narażone na ataki złych duchów, dziś, *data*, oddaję się Tobie zupełnie i odnawiam przyrzeczenia chrztu świętego. Wyrzekam się szatana, wszystkich jego spraw i uczuć, a poddaję się Twemu prowadzeniu do Boga Ojca Wszechmogącego, Jezusa Miłosiernego oraz Ducha Świętego. Najmilsza z Rodzicielek, Maryjo, Która zostałaś wybrana przez samego Boga na Jego Matkę, a następnie ofiarowana nam jako nasza Matka, racz sprawić, aby głos Jezusa mówiącego: ,,Oto Matka twoja" wybrzmiał w moim sercu tak, abym ja, *imię*, w sposób doskonalszy niż kiedykolwiek wcześniej, przyjęła Cię do swego jestestwa tak, jak uczynił to Jan, a jeszcze wcześniej Jezus. Mamo, zabierz me serce i wtop je w Miłość Twego Serca wlaną przez Boga Ojca, i zanurz je całkowicie w Bożym Miłosierdziu, aby było nim przesiąknięte. Spraw Łaskawie, Wspomożycielko Wiernych, niech moje serce pod Twą Matczyną Opieką kształtuje się na wzór Najpiękniejszego Serca - Serca Jezusowego. Przyjmij do Siebie moją duszę. Przytul ją do Swojej Duszy i daj mi słyszeć oraz rozumieć głos Boży, i zawsze za Nim iść, Ty, Która słyszałaś Go każdego dnia. Oddaję Ci moje usta, abyś przemawiała przez nie, głosząc chwałę Bożą oraz nieustannie mówiąc FIAT w odpowiedzi na pełen Miłości Głos Zbawiciela. Przyjmij moje uszy, aby jak Twoje nie były nigdy obojętne na wołanie potrzebujących pomocy, lecz na wzór Twego postępowania w Kanie Galilejskiej, o Matko Niestrudzona, mogła im pomagać i ofiarowywać ich sprawy oraz ich samych Jezusowi. Weź moje ręce i uczyń je Swoimi tak, abyś mogła przeze mnie służyć bliźnim. Podaruj mi Twoje Nogi, aby zawsze biegły w stronę Pana Boga i chętnie chciały zmierzać ku doskonałemu pełnieniu woli Bożej, również w trudnych warunkach. Daj mi Swą wiarę i silną wolę, bym nigdy wśród prześladowań nie przestała głosić Bożej chwały i Go adorować, lecz czyniła to z większą, zdrową gorliwością, nie wyrzekając się wiary. Daj mi Swą Miłość i umiejętność przebaczania wraz z Twym Czystym Sercem, bym widziała Jezusa w każdym człowieku. Matko Bolesna, zamieszkaj w mym sercu i napełnij je pokorą, otwórz wszystkie zamknięte zakamarki na Ducha Świętego, strzeż mnie od niewierności Najwyższemu i ucieczki od Niego - Ty, Która byłaś pod Krzyżem aż do samego końca, a byłaś pełna Miłości, kiedy miecz boleści przeszył Twe Niepokalane Serce. Przyjmij mnie całą, Matko, i spraw, abym przyjęła Cię Całą i nigdy od Ciebie nie odstąpiła, lecz trzymając Cię za Rękę, szła dalej za Jezusem z ufnością. Mamo Najdoskonalsza, przyjmij moją wolę, uczucia, pragnienia, przeszłość, przyszłość, teraźniejszość, wszystkie moje relacje, powołanie, talenty i umiejętności, dobre uczynki, moje modlitwy, przystępowanie do sakramentów i uczestnictwo w mszach świętych, całe moje życie. Rozporządzaj nim zgodnie z pragnieniami Twego Ojca, Syna i Oblubieńca. Doprowadź mnie do złączenia z Bogiem w Królestwie Bożym i w życiu doczesnym, Radości nasza.
Ten akt zawierzenia został napisany przeze mnie 8.06.24r. pod natchnieniem Ducha Świętego.
Tumblr media
0 notes
mariolaszyszkiewicz · 1 year ago
Text
"Stoisz mi w gardle"
-Stoisz mi w gardle,- takie słowa słyszę . - To kompromis. Bo nie mogą agresywnie zareagować, bo im na to nie Pozwalam. - Zmęczyłąm się. -Tą rozmową? -Tak, po części. -To leki tak działąją. - Tak. - Spróbuj dokonać pierwszej rzeczy. Reszta pójdzie jak z płatka. - Posłucham się Ciebie. - Nie jesteś inwalidą. Ja ciebie trzymam w ręku. -Nareszcie nie jestem sama. - Nigdy nie byłaś. -Zawróciło mi to w głowie. - WIem. - Chcesz, zeby niewiniątko wróciło? -Przestań. Widzisz do czego cię to prowadzi. Nie jesteś niewiniątkiem, choć bardzo się starasz. TO upajanie się przechodzi najśmielsze granice. Wszyscy przecierają oczy, co masz za priorytety. Najświętsza Panienka ci się śni, - w twoim wykonaniu- Niedopuszczalne. -TO złośliwość złego. -Mylisz się. TO twoja osobista niemoc. - Niemoc? - ALbo hybryda. Z tego powodu nie dorośniesz tak wysoko jakbyś chciała. ALe Moja MAtka tego chce, abyś była Moją Mistrzynią. Nie nade Mnie... - Wiem, o co Ci chodzi. - Ona ma dla ciebie plan w całej tej historii. A JA się nie będę Jej sprzeciwiał. Wręcz przeciwnie. Będę cię wspierać. Jesteś w końcu moją Oblubienicą:) -A ja frajerem. - No cóż... Raz idzie Cygan przez wieś. - Dwa razy;) - Nie śmiej się :) - Nie śmieję się. -Tylko.? - Uśmiecham się do Ciebie ;)
0 notes
mnaasilveira · 2 years ago
Link
0 notes
naukikatolickie · 3 years ago
Text
Niepokalane Serce Maryi | Święto Niepokalanego Serca NMP ▶ [wideo]
Niepokalane Serce Najświętszej Maryi Panny
O Sercu Maryi jako pierwszy pisze św. Łukasz dwukrotnie w roz. 2 swojej Ewangelii, po raz pierwszy w scenie odwiedzin żłóbka narodzonego Jezusa przez pasterzy, gdy pisze: Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. (Łk 2, 19)
youtube
View On WordPress
4 notes · View notes
niewolnikmaryi1 · 2 years ago
Text
Niewiarygodna pycha Faustyny Kowalskiej
Kogoś zastanawia czego żąda Faustyna? Ośmieszanie Ciała Chrystusa poprzez opisy wyskakujących Hostii, to było za mało. Trzeba zrównać się z Bogiem.
“Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa Twego“ Tak mówi Najświętsza Maryja Panna, Matka Ukochanego Zbawiciela. Ile w tych słowach jest pokory i poddania woli Boga. Służebnica Pańska – a nie kolega jak teraz jest traktowany Bóg. Nie, Matka Boga podczas zwiastowania, pokornie oddała się swojemu Panu i przyjęła Jego wolę. Kim stali się ludzie we własnym mniemaniu, że traktują…
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
straznicyimmaterializmu · 3 years ago
Text
Opowieści z Parku Sztywnych cz. III Anneliese i demony (Felietony z Odległej Przestrzeni #8)
Dzisiaj będzie trochę mniej filozofii a więcej teologicznej rozkminy. Dla odmiany.
Za oknem ziąb. Wiatr wieje z nieokiełznaną agresją. Słychać tylko jego straszliwy głos. Deszcz pada niemiłosiernie.
W mieszkaniu pusto i głucho.
W pobliżu nikogo. Dobry to czas, na horror. Załączmy dokument „Egzorcyzmy Anneliesie Michel”.
Jeśli nie oglądaliście tego dokumentu, to pozwólcie, że pokrótce przedstawię historię w nim zawartą. Będę posiłkował się materiałami ogólnie dostępnymi, gdyż nie ma sensu opowiadać po raz kolejny tej samej historii własnymi słowami.
Była sobie kiedyś młoda Niemka o imieniu Annelisie. Była pobożną katoliczką, wierzącą w Chrystusa, nienagannie wychowaną i bardzo ułożoną. W wieku 16 lat, kiedy uczęszczała do szkoły średniej zaczęła cierpieć na ataki epilepsji. Pierwszy atak padaczki miał nastąpić w 1969 roku. Z uwagi na jego siłę i depresję, na którą zaczęła cierpieć, skierowano ją na leczenie szpitalne. Jesienią 1970 roku lekarze przyznali, że są bezsilni wobec braków postępów w leczeniu pomimo wykorzystania wszelkich dostępnych w tamtym czasie metod.
Wkrótce rozpoczęły się pojawiać u niej omamy, wedle jej relacji podczas modlitw widziała diabelskie twarze i słyszała głosy mówiące jej, iż została potępiona [tak, to jest bardzo często pierwszy argument, który pada z ust demonów]. Jej zachowanie stało się trudne do wytłumaczenia. Anneliese piła swój mocz, spożywała muchy i pająki, żuła węgiel, klęła w obecności księży, odgryza��a głowy martwym ptakom oraz zdarzyło się jej szczekać i wyć jak pies przez dwa dni. Potrafiła godzinami skakać po ścianach, biegać po schodach, spijać z podłogi własny mocz, wkładać głowę do muszli klozetowej, tarzać się nago w żwirze lub moczyć w wodzie. Szczególną jej agresję wywoływały dewocjonalia: niszczyła krzyże i maryjne figurki, rozrywała różańce, rozlewała wodę święconą, nie mogła przełknąć Komunii Św., nie mogła znieść ceremonii kościelnych.
W ostatnich latach życia – na jej ciele, w charakterystycznych miejscach na stopach i dłoniach – pojawiły się niegojące się rany i blizny mogące być uznane za stygmaty. Sama Anneliese wyznała, iż doznaje objawień Najświętszej Marii Panny oraz Jezusa Chrystusa, którzy według niej podtrzymywali ją na duchu i zapewniali o tym, że zostanie świętą. Twierdziła także, że nawiedzały ją dusze zmarłych osób. Anneliese mówiła, że cierpi za kapłanów, w szczególności za tych, którzy nie wierzą w istnienie osobowego Szatana, oraz za młodzież niemiecką. Z zeznań ks. Ernsta Alta, kierownika duchowego Anneliese Michel, wynika że dziewczyna dobrowolnie przyjęła na siebie cierpienia związane z opętaniem, jako pokutę za grzechy innych ludzi (cierpienie ekspiacyjne). Cierpienia, jakich doświadczała, powodowały jednak, że pragnęła końca udręk i dlatego poddawała się egzorcyzmom.
Wystąpił u niej również cały szereg objawów fizycznych. Lekarze badający ją stwierdzili anomalie funkcjonowania mięśni szyi, które w wyniku dużej twardości uniemożliwiały połykanie. Napięcie mięśni rozszerzało się na klatkę piersiową i przeszkadzało jej w oddychaniu. Obserwowano u niej nieproporcjonalnie dużą siłę fizyczną w stosunku do masy jej ciała. Jej partner Peter Himsel zeznał, że widział jak jedną ręką rozgniotła jabłko. Świadkowie również zeznali, iż była zdolna rzucić dorosłym człowiekiem. Anneliese w pewnym okresie życia dzień i noc była w nieustannym pobudzeniu, kiedy jej siły ulegały wyczerpaniu, już po dwóch godzinach była na nowo pobudzona, co miało się powtarzać wielokroć.
Wedle doktryny katolickiej, powyższe objawy mogły świadczyć o wystąpieniu u niej religijnego stanu wyjątkowego - opętania, z tego też powodu, rodzice Anneliese w 1973 roku zwracali się do różnych egzorcystów o pomoc. Początkowo odmawiano udzielenia jej egzorcyzmu, tłumacząc, że powinna kontynuować leczenie farmakologiczne. Pomimo tego, była pod stałą opieką kapłanów i minęło 7 lat od wystąpienia pierwszych symptomów opętania, zanim biskup Würzburga Josef Stangl udzielił oficjalnej zgody na egzorcyzmy, jesienią 1975 roku. Wkrótce dziewczyna zmarła.
Przyszedł moment, że zacząłem się zastanawiać na temat tego jak się powyższy przypadek ma się do Biblii, czyli do rzeczywistości. Łatwo bowiem zagubić się w tych wszystkich porąbanych faktach, zwłaszcza kiedy porównuje się je z nauczaniem Pisma Świętego. Rozmawiałem kiedyś z pastorem, który zajmuje się wyganianiem demonów. Podesłałem mu ów przerażający dokument i poprosiłem o opinię. Zdumiewała go bezsilność katolickich egzorcystów. Z jednej strony sygnują się przynależnością do Chrystusa, który powiedział jasno, że ci, którzy w niego wierzą będą wywalać demony, tak jak i on to zresztą robił. Z drugiej jednak ta rozpaczliwa sytuacja, w której owi kapłani są bezsilni. „No nie możemy. No nie umiemy”.
Coś tu nie ten teges....
 Druga sprawa to wymyślne imiona demonów – Lucyfer, Hitler, Judasz, Kain, Neron i Valentin Fleischmann - w latach 1572 - 1575 proboszcz parafii rzymskokatolickiej w Ettleben w Bawarii (Niemcy). Zgodnie z treścią akt parafialnych był usunięty ze stanowiska za pijaństwo, pobicie oraz morderstwo. WTF ? Znaczy - warto być sukinsynem, pójść do piekła na bibę z Neronem i Hitlerem i potem takie jaja odstawiać. I Hitler tam tyle pieców ma do dyspozycji. Makabra!
Coś tu nie ten teges...
„Jezus Chrystus” i „Najświętsza Maria Panna” zapewniają dziewczynę, że zostanie „świętą” [swoją drogą nie została - oszukali ją; zdaje się, że papiestwo ma sprawę w dupie] i że w swoim cierpieniu złączy się z cierpieniem Chrystusa na krzyżu po to, by wiele dusz mogło wyjść z Czyśćca. Czyli, po prostu - Anneliese ich zbawi. Niemka miała bowiem wizję tzw. „Matki Boskiej” z którą zawiera wówczas umowę. Będzie dalej dręczona w ten sposób, ale dusze czyśćcowe pójdą do niebiesiech za sprawą jej cierpienia. Podczas egzorcyzmów jest zresztą ta „Matka Boska” niejednokrotnie przywoływana i demony krzyczą „Tylko nie ona! Tylko nie ona!”. Boją się jej tej istoty i ma ona nad nimi jakąś władzę. Zamiast przypominać pokorną żydówkę, jest taką jakby szefową-suką, wyrachowaną, zimną Jazabellą.
O demolowaniu tych wszystkich świętych przedmiotów nie będę dużo pisał, bo to śmiech na sali. Czyżby te rzeczy rzeczywiście miały moc same w sobie ? Albo rytuały jakimi są litanie i paciorki ? Już nie wspominając o różańcu, który nie dość że jest przedmiotem, to jako modlitwa nie ma żadnego sensu,. Chyba, że jako mantra, by odlecieć. Powielanie wierszyka. Nic więcej. Magic, panie! Magic, daj piniądz!
Znam opinie księży egzorcystów, wypowiadających się zresztą we wspominanym przeze mnie dokumencie, którzy są absolutnie przekonani o cierpieniu ekspiacyjnym opętanej.
A ja się pytam: Gdzie ksiądz egzorcysta trzyma List do Hebrajczyków ? Zdaje się, że w kiblu, na rolce. Bo gdyby wziął go pod uwagę chociaż poprzez minimalne liźnięcie, doszło by w jego mózgu do dysonansu. Poraziłoby go prądem! Skoro Chrystus umarł "raz jeden" za grzechy wszystkich ludzi, to po jak ciężką cholerę jakaś dziewczyna ma cierpieć za nie drugi raz ? I to jeszcze jest propozycja rzekomej Marii z Nazaretu, albo prędzej istoty, którą nawiasem mówiąc prorok Jeremiasz nazywa "Królową Nieba". Tak tak, taki ktoś już istniał na długo przed narodzinami matki Jezusa. I skoro kapłani wzywają ją na pomoc, to ona sobie przychodzi.
"A co, impreza jest, to wpadam. Idioci pokrzyczą trochę, rabanu narobią, a ludzie popuszczą ze strachu w gacie". No i pojawia się i proponuje opętanej zawarcie paktu. Anneliese godzi się na warunki "Królowej" wierząc w jej dobre intencje. O, zgrozo! Idź pan w...
Wiecie co, kiedy człowiek zawiera pakt z demonem [a i niektórzy duchowni katoliccy się zgadzają, że to mógł być demon] to ma przesrane na całej linii. Zwłaszcza w trakcie takiego cyrku. I przesrane miała Michel.
Zastanawiało mnie jak to jest z tymi demonami. Czym one są ? Otóż wiele odpowiedzi przyniosła mi apokryficzna Księga Henocha. Oczywiście, będąc przesadnie fundamentalnym możecie odrzucić moje źródło informacji, ale zdaje się, że innego, tak dokładnego nie ma. W Księdze Rodzaju Biblia wspomina o tym, że w jakiś sposób powstały dziwne istoty, które się nazywają "Nefilim" (myślę, że seks ludzi z aniołami to określenie mające prawidłowo zobrazować powstanie takich istot; naprawdę niekoniecznie było to współżycie). Są to hybrydy aniołów i ludzi. Księga Henocha opowiada całą historię dokładniej, opisując rzeź, którą nefilimowie zgotowali ludziom. Stąd też na upadłych aniołów spadła kara i zostali zamknięci w Otchłani, aby czekać na sąd, o czym wspomina także Apostoł Piotr i Juda. Księga Henocha mówi też, że duchy nefilimów błąkają się po ziemi nie zaznając spokoju ani wytchnienia. I tutaj zawiera się odpowiedź dlaczego owe "Nerony" i "Hitlery" wydają się tak głupie i tępe jak pług. Hitler nawet nie gada jak gadał. Kiepskie aktory ony, nic o rasach, Rzeszy i Żydach nie wspominały... Ale co tam, mówi, że jest Hitler, to wierzmy mu na słowo. Ich wypowiedzi nie świadczą o inteligencji, a zachowanie przypomina jakieś kreatury - półgłówków i ćwierćinteligentów. Podobnie było, kiedy rozmawiały z Jezusem. Przypomnijcie sobie sytuację, nim prosiły Go, by dał im wejść w świnie. Przeważnie inteligencją nie błyszczały w porównaniu do tego pana, który kusił Jezusa na pustyni. Widać różnicę ?
Czy są to więc upadłe anioły ?
Wątpię. Nie sądzę, żeby upadły anioł musiał w ogóle kogokolwiek opętywać, co zresztą widać po Królowej Nieba - ujawniła się bezpośrednio, co zresztą czyni w Fatimie czy gdzie tam się jeszcze pojawia. To jest dopiero marketing! Te wszystkie sanktuaria, figurki, jaki to jest biznes! Taka kasiora! Ciekawe, czy sama biznesplan napisała?
W każdym razie wzywanie tej "kobiety" na pomoc było absurdalnym ruchem ze strony egzorcystów. Od tamtego momentu można było się poddać i pójść na mecz do baru. Ponadto jakakolwiek dyskusja z demonami jest czymś niesamowicie głupim. Jezus z nimi nie dyskutował. Po prostu rozkazywał im opuścić zniewolonego człowieka i to się działo. Był kiedyś na Odwyku odcinek, nawet chyba dwuczęściowy, w którym wypowiadał się Chopin (nie Ferdynand, czy jak on tam ... O! Fryderyk) - gość, który wygania takie nieprzyjazne istoty bez żadnych rytuałów i skomplikowanych formuł. Można sobie posłuchać.
W każdym razie warto mieć na uwadze, że rzeczywistość duchowa, jaka by nie była skrywa wiele tajemnic i wiemy o niej tyle co nic. To taka sytuacja jak w filmie "Event Horizon", horroru z science-fiction z lat 90-tych. Tyle, że w realu i tu - na Ziemi, nie na Neptunie. Zastanawiają jednak teorie domysły księży teologów nie trzymające się za przeproszeniem ani kupy ani dupy. Ciężko zerknąć do źródeł, tak trudno tam spojrzeć i przeczytać! A Biblia mówi zupełnie coś przeciwnego niż oni. Przecież może się okazać, że owa Matka Boska to nie ta sama życzliwa Maria z Biblii. "Trochu" jej do niej brakuje.
A młodej Anneliese szkoda, taka szczera, ładna i fajna dziewczyna była...
Dokument polecam do poduszki ;)
[youtube https://www.youtube.com/watch?v=75ca8ThNn0c]
1 note · View note
godiswithus-isaiah41-10 · 5 months ago
Text
Wiersz o Eucharystii
napisany dzięki łasce Bożej przeze mnie 20.06.2024r.
O Eucharystio, nasz Żywy Chlebie
Ile dobra Ty czynisz w świecie
I jak wiele znaczysz, ten tylko się dowie
Kto Cię przyjął
Świecisz blaskiem potężnym Sama w Sobie
Sprawiasz, że największe burze i sztormy znikają, a pojawia się słońce
Ile pragnień łez wylania
Tym jeszcze więcej Twego zmiłowania
Przychodzisz niby zwykłe wino i chleb
Lecz cóż ja widzę? To nie zwykły pokarm, ale sam mój Chrystus tu Jest
Przychodzi, aby rozgonić każdą mgłę
I napełnić Światłem Ducha moją duszę
Przychodzi zawsze ze zdumiewającym działaniem
Choć ani cienia zmienności nie ma w Nim
Swą Boską Duszę pełną majestatu mi ukazuje
A choć majestat ten jest wzniosły, przychodzi w pokorze
W cichości i cichości Jego Serca wszystko się kryje
Rozważając Jego Miłość, me serce się raduje
Bo wie doskonale, Kto się na nie patrzy
Gdy kapłan wznosi Go w dłoni i mówi: „Oto Baranek Boży”
Na Jego widok serce me się nie trwoży
Lecz radością ogromną się unosi
Wnet wszystkie smutki ogarniające serce i duszę
Rozpraszają się, bo oto On idzie
Zbawiciel, Pan pełen majestatu
Pan, Który Jest Potężny w boju
Już idzie i przyzywa do Siebie
Nie tych, którzy już postępują idealnie
Choć Jest Święty i Idealny, Jego Serce bez skazy
Nigdy żadnym grzesznikiem nie gardzi
Choćby wielka była ta ludzka nędza
Wszystko wnet utonie w Morzu Jego Miłosierdzia
Pozwala nam na Siebie bezpośrednio patrzeć
Choć na Jego widok Aniołowie zakrywają twarze
Wielką uczynił godność ludzką
Czyniąc nas na Swój Obraz i Podobieństwo
Dlatego wszyscy po wieczne czasy wysławiać Go będą
Przed Nim wszystkich kolana się zegną
Aby wysławiać Jego Dobroć i Miłosierdzie
Wszakże tego wszystkiego Jest Godzien i o wiele więcej
Tumblr media
0 notes
pustyniaserca · 4 years ago
Text
Najświętsza Maryja Panna, Matka Łaski Bożej
Najświętsza Maryja Panna, Matka Łaski Bożej
Różne są tytuły, które chrześcijańska pobożność nadała w ciągu wieków Matce Najświętszej i pod którymi wzywamy Ją w różnych sytuacjach naszego życia, a także oddajemy cześć. Dziś wspominamy “Matkę Łaski Bożej” lub inaczej Matkę Bożą Łaskawą. Pierwsze sformułowanie jest dobrze znane z Litanii Loretańskiej do Matki Najświętszej. Bezpośrednim sprawcą łaski Bożej jest Jezus Chrystus, nasz Zbawiciel.…
Tumblr media
View On WordPress
0 notes
mnaasilveira · 2 years ago
Text
Duch Święty
____________________________________________________________________ ____________________________________________________________________ Matka Najświętsza i apostołowie Jezusa byli razem, gdy wypełniła się Pięćdziesiątnica. Hałas jakby pędzącego wiatru pojawił się nagle i wypełnił dom, w którym się znajdowali. Pojawiły się języki ognia, rozdzieliły się i spoczęły na każdej osobie. Zostali…
View On WordPress
0 notes
kovalksiazki · 5 years ago
Photo
Tumblr media
290) Christopher A. Ferrara – “Fałszerze Tajemnic Fatimskich, czyli o prawdziwych i fałszywych czcicielach Fatimy” - „Łudzi się ten, kto sądzi że prorocza misja Fatimy jest zakończona” - Benedykt XVI.                                    Istnieje duże prawdopodobieństwo, że wkroczyliśmy już w czas zapowiedziany przez Chrystusa w Ewangelii św. Mateusza, czas w którym: „w błąd mogliby być wprowadzeni, jeśli możliwe, nawet wybrani”. Dlatego właśnie potrzebujemy Orędzia Fatimskiego w tym czasie bezprecedensowego zgorszenia i dezorientacji w Kościele. Najświętsza Maryja Panna – najwyższa Prorokini, którą jest jako Matką Boga – objawiła się w Fatimie aby „pokierować postępowaniem ludzi”, aby odwrócić niebezpieczeństwo zagrażające Kościołowi i całemu światu. Dane przez Nią wskazówki obejmują ostrzeżenia dotyczące niebezpieczeństw grożących Kościołowi oraz całemu rodzajowi ludzkiemu, jako że znajdujemy się w obliczu nasilającego się sztormu, który wstrząsnął wiarą i praktyką setek milionów katolików. A Bóg nie pozwoli z siebie szydzić. Chrystus Pan, przewidując załamanie się wiary i dyscypliny w Kościele, posłał przez swą Matkę proroczą wskazówkę par excellence, aby podała nam środki konieczne do uniknięcia katastrofy: poświęcenie Rosji Jej Niepokalanemu Sercu oraz ujawnienie całej Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej. Oprócz tego Matka Boża wezwała też do odmawiania codziennie Różańca, medytacji, wynagrodzenia za grzech oraz praktykowania nabożeństwa pięciu pierwszych sobót. Niektórzy redukują Orędzie Fatimskie do rangi wezwania do osobistego nawrócenia oraz modlitwy i pokuty. W istocie jednak zawiera ono w sobie znacznie więcej niż owe skierowane do jednostek apele o przestrzeganie Dekalogu, odmawianie Różańca i praktykowanie innych wskazanych nabożeństw. Orędzie skierowane jest również do przywódców Kościoła, tj. do papieża, biskupów i kapłanów – wzywa ich do wypełnienia konkretnych przekazanych im poleceń. Nie ulega wątpliwości, że o wspomnianych wezwaniach do osobistej pobożności nie słyszy się obecnie zbyt często w naszych kościołach, szkołach i katolickich mediach. Ta część Orędzia Fatimskiego pomijana jest generalnie milczeniem, względnie wspomina się o niej co jedynie zdawkowo. Jednakże te wezwania do osobistej pobożności nie są negowane i zwalczane tak, jak to jest w przypadku poleceń Jezusa i Maryi dotyczących poświęcenia Rosji oraz ujawnienia wiernym całej treści Trzeciej Tajemnicy. Diabeł wie, że zastosowanie się do tych dwóch żądań położyłoby kres jego imperium na ziemi, wykorzystuje więc różne wyrafinowane taktyki aby temu zapobiec. Najskuteczniejsza z nich polega na posługiwaniu się fałszywymi przyjaciółmi Fatimy, nakłaniającymi kierujących się zazwyczaj dobrymi intencjami – lecz niedoinformowanych – ludzi do przyłączania się do ich walki przeciwko prawdziwym żądaniom Matki Bożej. Owi fałszywi przyjaciele wprowadzają nieświadomych w błąd odnośnie poświęcenia Rosji, Trzeciej Tajemnicy oraz samego celu objawienia się Matki Bożej w Fatimie. Niniejsza książka demaskuje tę podstępną technikę diabła, pokazując równocześnie kim są główni fałszywi przyjaciele Fatimy. Autor jej napisał również inne broszury poświęcone temu tematowi, które nabyć można u anglojęzycznego wydawcy. Jak wykazuje niniejsza książka – istnieją fałszywi przyjaciele Fatimy, którzy publicznie deklarują uznawanie tych objawień i utrzymują że odnoszą się do nich z najwyższym szacunkiem, podczas gdy równocześnie starają się pogrzebać w mrokach zapomnienia te elementy proroctwa fatimskiego, zwłaszcza Trzecią Tajemnicę, które ostrzegają przed „powiewami doktryny”, zamętem i dezorientacją, odwodzącymi katolików od prawdy, od tego co papież Benedykt nazywa „jasną wiarą zgodną z credo Kościoła”. Wielu z tych fałszywych przyjaciół Fatimy może być nawet przekonanych, że posiada jasną wiarę o której mówi Benedykt, jednak „dostosowaną” – ich ulubione słowo – do „współczesnego świata” – ich ulubione sformułowanie – co obejmuje również treść objawień fatimskich. Niezależnie jednak od tego, czy postępują szczerze czy też nie, fałszywi przyjaciele Fatimy usiłują wprowadzić nas w błąd. O ile nie zostaną powstrzymani, prowadzić będą Kościół i świat ku katastrofie – która pociągnie za sobą śmierć wielkiej liczby ludzi, w tym również być może nas samych i naszych bliskich, ale też – co nieskończenie gorsze – wieczną zatratę niezliczonej ilości dusz, wśród których znaleźć się mogą także dusze wasze i tych, którzy są wam najdrożsi. „Jeśli prośby moje zostaną spełnione – powiedziała Matka Boża w Fatimie – wiele dusz będzie uratowanych i nastanie pokój”. W przypadku przeciwnym jednak Rosja „szerzyć będzie swe błędy na całym świecie, wywołując wojny i prześladowania Kościoła. Dobrzy będą umęczeni, Ojciec Święty będzie musiał wiele wycierpieć, a różne narody zostaną unicestwione”. Lektura tej książki uświadomi wam, że obecny papież wielokrotnie sugerował, iż stoimy obecnie w obliczu konsekwencji, przed którymi ostrzegała Matka Boża. Przeszkadza się mu jednak w zażegnaniu tego niebezpieczeństwa poprzez zastosowanie środków ukazanych przez Najświętszą Maryję Pannę: poświęcenie Rosji oraz ujawnienie pełnej treści Trzeciej Tajemnicy. Ludzie, którzy powstrzymują go przed tym, piastują wysokie stanowiska w administracji watykańskiej, wspierani są zaś przez swych popleczników na niższych szczeblach hierarchii. Wszyscy oni należą do tych, których określamy mianem fałszywych przyjaciół Fatimy – i z tego względu muszą być przez nas demaskowani i zwalczani. W sierpniowo-wrześniowym numerze „Inside the Vatican” (2011) red. Robert Moynihan podzielił się z czytelnikami kilkoma wspomnieniami o jego nieżyjącym już przyjacielu, abpie Pietro Sambi, który odszedł do Pana w lipcu 2011 roku. Abp Sambi był Nuncjuszem Papieskim z USA – a więc ważnym przedstawicielem watykańskiego Sekretariatu Stanu kierowanego przez kard. Bertone – jednego z głównych fałszywych przyjaciół Fatimy. Towarzyszył nawet osobiście Benedyktowi XVI podczas jego wizyty w Ameryce. Jedno ze wspomnień które przytacza Moynihan dotyczy rozmowy, przeprowadzonej przez niego niegdyś z abpem Sambi. Treść jej dotyczyła „Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej, domniemań że Watykan nie ujawnił całego przekazanego s. Łucji tekstu, a także zapewnień Sekretarza Stanu kard. Tarcisio Bertone, stwierdzającego w swej książce iż nie pozostało już nic do ujawnienia”. Odnosząc się do tych kwestii abp Sambi powiedział coś absolutnie wyjątkowego. Jak wspomina Moynihan: „Abp Sambi powiedział: „Przepraszam na chwilę”. Wstał, wyszedł z pokoju i powrócił trzymając w ręku książkę. „Proszę. – powiedział – Czy zna Pan tę książkę? Powinien Pan ją przeczytać”. Była to książka Christophera Ferrary The Secret Still Hidden. „Chwileczkę. – powiedziałem – Jest Ekscelencja przedstawicielem papieża w USA i zachęca mnie Ekscelencja do lektury książki kwestionującej to, co napisał Sekretarz Stanu?”. Odpowiedział: „Mówię jedynie, że są w tej książce rzeczy ciekawe i warte przeczytania. W końcu wszystkim nam zależy na prawdzie, czyż nie? Prawda jest ważna…". Tak więc nawet wysokiego szczebla pracownik watykańskiego Sekretariatu Stanu gotowy był wysłuchać prawdy o Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej; poświęcił czas na przeczytanie książki wykazującej, że jego przełożony zaangażowany był w ukrywanie prawdy – i to pomimo iż autor jej nie piastuje żadnego urzędu ani znaczącego stanowiska w Kościele. Bo prawda jest rzeczą ważną. I z tego właśnie powodu napisana została ta książka.
0 notes
galeriakrakow · 5 years ago
Photo
Tumblr media
Metropolita krakowski odprawił Mszę św. roratnią, podczas której wygłosił swe słowo do zebranej w kolegiacie św. Anny młodzieży akademickiej.
Na początku homilii stwierdził, że w centrum wołania o nadejście Mesjasza znajduje się Matka Najświętsza. Przypomniał postać św. Juana Diego, który przyjął chrzest i codziennie zdążał do odległego kościoła, by wziąć udział we Mszy św. Pewnego dnia ukazała mu się w drodze Maryja, która powiedziała, że go kocha i poprosiła, by zbudować jej świątynię, w której okaże współczucie ludziom proszącym ją o pomoc. Gdy biskup mu nie uwierzył, Matka Najświętsza zesłała róże. Juan zebrał je do swego płaszcza, na którym pojawiła się postać Maryi. Dla ludzi był to jasny znak objawienia Bogurodzicy. 24 grudnia 1531 roku w uroczystej procesji przeniesiono ten wizerunek do kaplicy wybudowanej w pobliżu wzgórza. Miejsce to zaczęli nawiedzać pielgrzymi, a Juan nauczał o Matce Bożej z Guadalupe. Św. Juan Diego przeszedł do historii Kościoła jako ten, który sprawił, że lud meksykański przyjął chrześcijaństwo.
Abp Jędraszewski przypomniał także swą podróż do Libanu i Syrii, gdzie ISIS atakuje wyznawców Chrystusa. Powiedział, że widział rzeźby Matki Bożej i Chrystusa pozbawione głowy oraz ikony świętych z zamalowanymi lub wydłubanymi oczami. – Kiedy patrzymy na ikonę mamy wrażenie, że postać ze świętego obrazu patrzy na nas, na każdego kto ku tej ikonie skieruje swój wzrok. To przerażające, postaci, które nie mają oczu i nie mają prawa patrzeć na nas z bezgraniczną miłością, jak w przypadku Pana Jezusa, który nas umiłował i Matki Najświętszej – przyznał.
Stwierdził, że wierni gromadzą się na roratach, prosząc Matkę Najświętszą, by prowadziła ich do Swego Syna. – Wpatrując się w Maryję wiemy jak bardzo ważne jest by kochać ją czystym sercem, by to zmaganie o czystość serca było istotne dla kształtowania naszej chrześcijańskiej, autentycznej miłości do Boga. Ona nas w tym umacnia, przewodzi. Jest najwyższym wzorem: ta, która zdeptała głowę węża – powiedział. Zauważył, że wiele sił we współczesnym świecie jest skierowanych, by niszczyć czystość serc, nawet małych dzieci, począwszy od przedszkola. Stwierdził, że w ten sposób usiłuje się im odebrać miłość do Najświętszej Dziewicy.
Arcybiskup powiedział, że w domu dziecka w Damaszku jedna z sióstr zakonnych przygotowywała już żłóbek. Stwierdziła, że w tym sierocińcu Boże Narodzenie jest codziennie, ponieważ każdego dnia przyjmuje się dzieci , obdarzając je miłością. – Każdego dnia jest Boże Narodzenie, kiedy wznosimy nasze myśli, pełne miłości i czystości do Matki Najświętszej. Kiedy Ona patrzy na nas, na nasze łzy i nas pociesza, prowadzi do Swego syna i otwiera przed nami przedziwne przestrzenie Bożego Narodzenia – zakończył abp Jędraszewski. Po Mszy św. metropolita spotkał się ze studentami na tradycyjnym śniadaniu.
Roraty to pierwsza poranna Msza św., odprawiana w okresie adwentu ku czci Matki Bożej. Podczas tej Eucharystii zapala się świecę roratnią, umieszczoną nieopodal ołtarza, która symbolizują Maryję.
Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej
https://diecezja.pl/aktualnosci/abp-marek-jedraszewski-podczas-rorat-akademickich-boze-narodzenie-jest-kazdego-dnia/
0 notes
niewolnikmaryi1 · 6 years ago
Link
Wierzę, że każdy człowiek na świecie w swoim sercu znajduje się albo na krzyżu, albo pod krzyżem. Na krzyżu jest z Chrystusem: „z Chrystusem zostałem przybity do krzyża” – mówi święty Paweł (Ga 2, 20).
Ci spośród nas, którzy cierpią, znajdują się na krzyżu w sposób fizyczny. Najświętsza Matka, święty Jan i niewiasty u stóp krzyża były na nim poprzez swoje współczucie. Podobnie każdy człowiek na świecie znajduje się albo na krzyżu poprzez uznanie zasług Chrystusa i swój udział w tymże krzyżu, albo pod krzyżem.
0 notes
luminarz2000 · 6 years ago
Quote
- ,,Dawno to już się działo, dawno, przed wiekami, że jeno o tym w starych księgach stoi... We wsi jednej pod Krakowem żył kmieć, Kazimierz mu było na imię, a na przezwisko Jastrząb, osiadły był z dawna, rodowy i bogacz, całe włóki obsiewał, las swój miał, chałupę kiej dwór i młynek nad strugą.. Pan Jezus mu błogosławił, wiedło się wszystko, brogi zawdy miał pełne, gotowy grosz w skrzyni, dzieci zdrowe i kobietę poczciwą; bo dobry był człowiek, mądry, wyrozumiały, pokornego serca i sprawiedliwy dla wszelkiego stworzenia. Przewodził gromadzie kiej ojciec, opiekował się biednymi, sprawiedliwości bronił, podatkami nie uciskał, a poczciwości we wszystkim przestrzegał pilnie i pierwszy był zawdy do pomocy bliŹniemu i poratunku. Żył też sobie cicho, spokojnie i szczęśliwie jak u Pana Boga za piecem. Aż razu pewnego król jął skrzykiwać naród na wojnę przeciw poganom. Zafraswał się wielce Jastrząb, bo żal mu było doma .odbieżyć i ruszać na one boje srogie. Ale królewski parobek u drzwi stojał i przynaglał! Na wielką wojnę się miało, Turek ano sprośny w kraje polskie wszedł, wsie palił, kościoły rabował, księży zarzynał, naród tępił lebo w postronkach pędził do swoich pogańskich krajów. Trza się było gotować i na obronę stawać! Zbawienie wieczne czeka tego, któren ochotnie kładzie głowę za swoich i wiarę świętą. Zwołał tedy Jastrząb gromadę, wybrał co tęższych parobków, konie, wozy i wnet ruszyli rankiem jakoś po mszy świętej! A cała wieś odprowadzała ich z płaczem i lamentem aż pod figurę Częstochowskiej, która stojała przy drodze na rozstajach. Wojował rok, wojował dwa, że w końcu i słuch wszelki o nim zaginął. Insze dawno powrócili do domów, a Jastrzębia jak nie było, tak nie było, myśleli, że już był zabit albo go Turek wziął do niewoli, o czym nawet z cicha jeszcze dziady i wędrowce różne powiadali... Aż w końcu trzeciego roku na pierwszą zwiesnę powrócił, ale sam, bez czeladzi, bez wozów i koni, piechty, zbiedzony, zmarnowany, z kosturem jeno kiej dziad... Pomodlił się gorąco przed Matką Bożą, że mu pozwolili jeszcze swojej ziemie, i spiesznie ruszył do wsi... Nikt go nie witał, nikt nie poznawał, że psom się ano musiał oganiać. Przychodzi przed swój dom, przeciera oczy, żegna się, a poznać nie może... Jezus Maria! Gumien nie ma, stajen nie ma, sadów nie ma, płotów nawet nie ma, z lewentarza ni śladu... a z chałupy ino zręby spalone... dzieci nie ma... pusto... straszno...jeno żona schorowana wywlekła się z barłogu na jego spotkanie i gorzkimi łzami zapłakała! Kieby piorun w niego trzasnął! Oto kiedy on wojował i nieprzyjacioły Pańskie gromił, przyszedł do chałupy mór i pobił mu wszystkie dzieci...pierun spalił... wilki wydusiły stada... Źli ludzie rozgrabili... sąsiady zabrały ziemię... susze wypaliły zboża... grady wytłukły resztę... że nie ostało nic, ziemia jeno a niebo. Siedział na progu kiej zmartwiały, a na odwieczerzu, kiedy przedzwaniali na Anioł Pański, zerwał się nagle i jął strasznym głosem wyklinać i pomstować! Próżno go żona wstrzymywała, próżno u nóg mu się wlekła błagający, przeklinał i przeklinał, że na darmo krew swoją lał za Pańską sprawę, na darmo bronił kościołów, na darmo rany ponosił, głód cierpiał, na darmo poczciwym był i pobożnym; na darmo. - Pan Bóg i .tak go opuścił i na zatracenie skazał! Strasznie bluŹnił przeciw boskiemu imieniowi a krzyczał, że już chyba złemu się cały odda, bo on jeden ludzi w biedzie nie opuszcza. Juści, że na takie przyzwy wnet się zły jawił przed nim. Jastrząb się już nie pomiarkował w tej złości, a ino zawołał: - Pomagaj, diable, jeśli możesz, bo mi się wielka krzywda stała. Głupi, nie pomiarkował, że Pan Jezus chciał go doświadczyć i wypróbować. - Pomogę, a oddasz duszę? - zaskrzeczał zły. - Dam, choćby i zaraz! Napisali cyrograf, któren chłop krwią ze serdecznego palca podpisał. I już od tego dnia zaczęło mu się wszystko wieść, sam mało co robił, a ino doglądał i rządził, Michałek, bo tak się kazał zły przezywać, robił za niego, a drugie diabły poprzebierane za parobków, to za Miemców, pomagały, że w krótkim czasie gospodarstwo było jeszcze lepsze, większe i bogatsze niŹli przódzi. Ino dzieci nie było nowych, bo jakże bez błogosławieństwa boskiego mogły być! Gryzł się tym Jastrząb srodze, a po nocach czasami rozmyślał, jak to przyjdzie gorzeć w tym piekle wiecznym, i nie cieszyły go ni bogactwa, ni nic... Aż musiał mu Michałek jawić przed oczy, jako wszystkie bogacze, panowie, kupy diabłom się za żywota zaprzedali, a żaden z nich się nie turbuje ni rozmyśla, co tam będzie po śmierci, a jeno się weselą i wszystkiego używają do syta! Uspokajał się potem Jastrząb i jeszcze barzej przeciwko Bogu srożył, że aż sam krzyż pod lasem zrąbał, obrazy z domu powyrzucał i do figury Częstochowskiej się brał, by ją roznieść, iż mu to do orki przeszkadzała, ledwie go od tego kobieta odwiedła skamleniem i prośbami. I tak roki płynęły za rokami jako ta woda bystra, bogactwa rosły niepomiernie, a z nimi także znaczenie, iż nawet sam król zajeżdżał do niego, na dwór zapraszał i między swoich komorników sadzał. Puszył się tym Jastrząb, wynosił nad drugie, biedotą pomiatał, wszelkiej poczciwości się wyzbył, że, już za nic miał świat cały. Głupi! nie baczył, czym przyjdzie zapłacić za to... Aż w końcu i przyszła godzina porachunku. Panu Jezusowi już zbrakło cierpliwości i pobłażania la zatwardziałego grzesznika... Nadszedł czas sądu i kary. Najpierw zwaliły się na niego ciężkie choroby i nie popuszczały ni na to oczymgnienie. Potem lewentarze padły na mór. Potem piorun spalił wszelkie zabudowania. Potem grady wybiły zboża. Potem czeladŹ go odbiegła. Potem zaś przyszły takie susze, że wszystko spaliło się na popiół, drzewa poschły, wody wyschły, ziemia popękała. Potem opuścili go całkiem ludzie i bieda siadła na progu. A on chorzał ciężko, ciało mu kawałami odpadało, kości próchniały. Na darmo skamlał o poratunek Michałka i jego diablich kamratów: nawet zły nie poradzi, kiej nad kim zawiśnie ręka Bożego gniewu! A i diabli nie stali już o niego: ich był, to aby prędzej skonał, dmuchali mu w one rany straszne, bych się barzej jątrzyły. Jedno zmiłowanie Pańskie mogło go tylko wybawić! Jakoś póŹną jesienią przyszła jedna noc tak wiejna, że wicher zerwał dach z chałupy i powyrywał wszystkie drzwi i okna, wraz zaś zleciała się cała hurma diabłów i nuż tańcować koło węgłów, a cisnąć się z widłami do środka, bo Jastrząb już był na skonaniu... Kobieta broniła go, jak mogła, obrazem świętym osłaniając, to kredą poświęconą znacząc progi a okna, ale już ustawała z wielkiej turbacji, by nie pomarł bez Sakramentów i pojednania z Bogiem; to chociaż zakazywał, tak był jeszcze w tej ostatniej godzinie zatwardziały, chociaż złe przeszkadzało, upatrzyła porę i poleciała na plebanię. Ale ksiądz szykował się gdziesik do drogi, a do bezbożnika iść nie chciał. - Co Pan Bóg opuścił, diabli zabrać muszą, nic tam uż po mnie... - i pojechał na karty do dworu. Zapłakała gorzko z frasunku, przyklękła przed oną figurą Gzęstochowskiej i tym szlochem krwawym, tym srzybotem serdecznym skamlała o zmiłowanie. Ulitowała się nad nią Panienka święta i przemówiła: - Nie płacz, kobieto, wysłuchane są twoje prośby... I schodzi do niej z ołtarza, jak stała, w koronie złotej, w onym płaszczu modrym, zasianym gwiazdami, z różańcem u pasa... jaśniejąca dobrotliwością... Przenajswiętsza i gwieŹdzie zarannej podobna... Kobieta padła przed Nią na twarz. Podniosła ją świętymi rączkami, otarła te łzy żałośliwe, przytuliła do serca i powiada tkliwie: - ProwadŹ do chałupy, może ci co poredzę, służebnico wierna. Obejrzała chorego i zafrasowało się wielce serce miłościwe. - Bez księdza się nie obejdzie, kobietą jeno jestem i takiej mocy nie mam, jaką Jezus dał księżom! Łajdus on jest, o naród nie dba, zgoła zły pasterz, odpowie za to srogo, ale on jeden ma moc rozgrzeszania... Sama pójdę po tego kostyrę do dworu... Naści różaniec, broń nim grzesznika, póki nie przyjdę. Ale jak tu było iść?... noc ciemna, wiater, deszcz, błocko, kawał drogi, a do tego diabli wszędzie psocili. Nie ulękła się niczego Pani Niebieska, nie! Przyodziała ię jeno od pluchy w płachtę i poszła w tę ciemnicę... Doszła do dworu umęczona srodze i przemokła do nitki; apukała prosząc pokornie, bych ksiądz szedł pilno do chorego, ale on, dojrzawszy, iż to jakaś biedota i taki psi czas na dworze, kazał powiedzieć, że rano przyjedzie,teraz nie ma czasu i grał dalej, pił i baraszkował z panami. Matka Boża jeno westchnęła boleśnie nad jego niepoczciwością, to sprawiając, że zaraz zjawiła się złota kareta, cugi, lokaje, przeodziała się na panią starościnę i weszła na pokoje. Juści, że ksiądz zaraz pojechał chętliwie i w te pędy. Przyjechali jeszcze na czas, ale już śmierć siedziała na progu, a diabli przez moc dobywali się do chłopa, by go porwać żywcem, nim ksiądz nadjedzie z Paneum Jezusem; tyle że broniła go kobieta różańcem, to obrazem drzwi przytykając, to pacierzem, to tym Imieniem Pańskim. Wyspowiadał się Jastrząb, za grzechy żałował, Boga przepraszał, rozgrzeszenie dostał i zaraz w ten moment Bogu ducha oddał. Sama Najświętsza zamknęła mu oczy, pobłogosławiła kobietę i powiada do struchlałego księdza: - Pódzi za mną!... Nie mógł się jeszcze pomiarkować, ale poszedł, rozgląda się przed chałupą, a tu ani karety, ni lokajów, jeno deszcz, błoto, ciemnica i śmierć, idąca za nim trop w trop... Uląkł się wielce i dalejże gnać za Panienką ku kapliczce ! Patrzy, a tu Ona już w płaszczu i koronie, otoczona chórami anielskimi, wstępuje na ołtarz, na dawne miejsce. Poznał ci wtedy Królową Niebieską, strach go wziął, padł na kolana, ryknął płaczem i wyciągnął ręce o zmiłowanie. A Panienka święta spojrzała nań gniewnie i rzekła: Wieki tak całe poklęczysz za grzechy, popłaczesz, nim odpokutujesz... W kamień się wnet obrócił i tak już ostał, nocami jeno płacze, ręce wyciągnięte trzyma, zmiłowania czeka i już od wiek wieków tak klęczy. Amen! Do dzisiaj oglądać można oną figurę w Dąbrowie pod Przedborzem: pod kościołem stoi ku wiecznej pamiętliwości i ostrzeżeniu grzeszników, jako "kara za złe nikogo nie minie." Zima, X, Roch
W. S. Reymont - “Chłopi”
0 notes
newoldschoolpoems-blog · 7 years ago
Text
Rozdział IV “Noc Kupały”
Latem, tegoż samego roku, Michaśka rozpocząć miała swe pierwsze nauki u szeptuchy. W Noc Świętojańską wybrały się obie na Podlesie, żeby tam, w borze dębowym u źródła rzeki Dżymałki rozpocząć przygotowania ducha i rozumu do pracy dalszej i przyjmowania wiedzy. Miejsce to i czas nie były przypadkowe, jak bowiem głosi legenda w źródle tym drzemie demon, który w noc Świętego Jana wezwany, obdarzyć ma szczęściem i powodzeniem. Warunek tego jest jeden- dusza czysta i serce przepełnione miłością. W innem wypadku sam Bies nękał będzie tego nieszczęśnika, który się ośmieli wezwać demona na próżno.
Przybyły, więc obie samotnie do płytkiej sadzawki, śród gęstej dębiny skrytej, babka rozwinęła tobołek i raz jeszcze przykazała dziecku, by to nic i nigdy, i nikomu o tym obrzędzie nie mówiło. Miesiąc w nowiu i gwiazdy, i ostatni promień słońca za dalekim lasem, rzucały cienie, które majaczyły w zaroślach i na tafli sadzawki. Z mokradeł i łąk okolicznych dobywało się rechotanie żab i klekot bocianów, i krzyk żurawi, a przerywało je pianie bażanta i pućkanie sów. I usiadły razem- babka z Michaśką na pniu a szeptucha rozkładać poczęła zioła i mazie, i ogień krzesać poczęła, a dziecku nakazała śpiewać pieśni ludowe i zbożne, i pleść wianek z młodych gałązek dębowych. Gdy jedna i druga swych obowiązków dopełniać kończyły, babka wzniosła okrzyk donośny i piskliwy, niby bez znaczenia, a jakby wołający.  I echo jej odpowiadać zaczęło, a za echem sowy zawołały "puć, puć!". -Pódź do mnie, pódź no nas, jako Cię wzywamy! My Tobie, miły kadzidzełka mamy! My Tobie wianuszek mamy i jagody! Podź do nas, pódź do nas, oblubieńcze młody! Pódź, pódź!- a sowy za babką znów powtórzyły. I tak się echem poniosło po całym lesie i po polach okolicznych, po czym ucichło. Wtedy szeptucha znów to samo powtórzyła, rozpalając ognisko wonne z ziół i jagód suszonych, a Michaśce poleciła obejść je wokół trzykrotnie i wianek dębinowy w ogniu położyć. Sama babka wówczas zawodziła prastarą pieśń: " Oj chmielu, chmielu, Ty bujne ziele! Nie bedzie bez Cie żodne wesele! Oj chmielu, oj nieboze, to na dół, to ku góze, chmielu- nieboze!
Oj, zebys chmielu na te tycki laz, nie robiłbyś Ty z paninek niewias! Oj chmielu, oj nieboze, niek nom Pon Bóg dopomoze, chmielu- nieboze!" Michalina lekko, na paluszkach stąpała wokół ciepłego blasku ognia i oplatana jedwabnym dymem, co raz przystawała i lekko kłaniała się babce. Po trzecim okrążeniu uklękła na oba kolana i ułożyła wianek swój wśród płonieni, a one się go nie imały. Jej złociste włosy podwiewał wiatr wschodni tak, że wpadały jej do oczu. Zmrużyła je mocno na chwilę, może dwie, a gdy je otwarła, dostrzec nie była w stanie niczego, poza gęstym i rudo-pomarańczowym dymem, który oddychać nie pozwalał i wyciskał łzy. Przerażona, odwróciła się za siebie, gdyż zdało się jej, że poczuła  na ramieniu uścisk ręki silnej, męskiej,  jakby ją przyzywała ku wyjściu. Dostrzegła pośród gęstych i ciemniejących kłębów dymu wonnego tę dłoń i podążać za nią poczęła. Nic poza nią nie dostrzegając, szła po omacku. Ponownie powieki ociężałe zawarła, a po ich otwarciu krucyfiks znów ujrzała i krew, i cierpienie. Wszystko to widziała, jakby na obrazie pomalowane, zatrzymane w bezruchu. Jedynie zza krzyża znów ręka owa, w geście przyzywającym, się pojawiła. Michaśka ślepo szła za nią, nie zważając na nic.
Po następnym zamknięciu i otwarciu oczu, Michaśka przeniosła się do miejsca jakby znajomego. Skrzyżowanie czterech dróg, a przy nim kaplica stara, drewniana, nadpalona. Przed nią postawiona figura kamienna Najświętszej Panienki z Dzieciątkiem na rękach i w koronie. Pod nią na ławie drewnianej leży młodzieniec z szat odarty, cały pokrwawiony. Nad nim chłopstwo i gołota toasty wznoszą. Młodzieniec piłą poćwiartowany. Piła cała we krwi i we wnętrznościach, boleść w oczach, żałość na twarzy. Panienka Przenajświętsza chwyta się za serce, łzy ściekają po jej śnieżnobiałych policzkach, podobnież na obliczy Panajezusowym. I Matka i Syn obracają się wraz z cokołem, by na ten grzeszny lud nie spozierać. Ślepi oni będą na ich wołania o litość, gdy dzień sądny przyjdzie i, gdy wzywać będą imienia Pana. I szła Michaśka dalej, coby dokładniej oblicze panicza młodego zobaczyć. Wtem wszystko się rozpłynęło, niczym mara senna i padła dziewczyna jak kamień do sadzawki demoniej, a babka ratować ją poczęła. - Coś, dziecko widziała? -Panicza młodego, co go poćwiartowali przed Najświętszej Panienki obliczem, aż ta odwrócić się musiała, bo jej serce i Serce Miłosierne Jezusowe z żalu pękać zaczęły. -Cóż za panicz? -Nie znam. Piękny, młody panicz. Widać było, co nie chłop, ale cały był krwią zbroczony, bo go piłą rżnęli.
Cisza po tym wydarzeniu wokół panowała ponura. Żaden bażant, ni sowa głosu już nie dali, kryjąc się pokątnie po swoich przybytkach a czekając co dalej stawać się będzie. I tak noc minęła, a na jutrznię dopiero pierwszy słowik począł śpiewać. Głos jego drżał pomiędzy czarnymi pniami, jakby opłakiwał panicza pomarłego, albo dolę niewdzięczną Michaliny. Leżała ona na kocu, śród mchu zielonego a zasnąć nie mogła, gdyż widzenia przeraźliwe powracały do niej i w sercu rozważała co znaczyć mogą. Babka jej tych wizji tłumaczyć nie chciała, a mówiła, że na to przyjdzie pora i sama pojmie, kiedy serce i umysł gotowe będą. Ona, jednak chciała wiedzieć teraz, pragnęła zrozumieć swoje widzenia. Myśli nie dawały  jej spokoju i wciąż na nowo zalewały umysł, a serce wyrywały z piersi. Dopiero rankiem, gdy wraz z babką do obrazu łaskami słynącego poszły, widzenia ją opuściły, bo pierwszą wiedzę przyjmować zaczęła. - Jest, dziecko, Bóg jeden, który wszystkim włada i wszystkie nasze czyny widzi. Za dobre on nas nagradza, za złe spuszcza karę i plagi, i wszelkie cierpienia. On jest w trzech osobach jedyny, a i w nas jest. We mnie i w tobie, i w każdem zwierzęciu i we drzewie. Jest w nim, bo je stworzył. A przez każde zwierzę i drzewo, i przez źdźbło trawy on przemawia. Ojce nasi taką wiarę mieli, że bogów jest wiele i, że każde czem innem włada. Tak był bóg od wiatru i ode słońca, od ziemi i od nieba. Inny rządził lasem, a inny polem. Każdej zagrodzie inny Domowik patronował, a każdemu fachowi idol inny odpowiadał. Księdze i szlachta nam to wyparli i lud teraz nie pamięta, ale ja pamiętam i ty też pamiętać będziesz. Pozostawili nam jednego Boga i jego świętech, i jem nam się polecać nakazali. Oni patronaty przejęli i opiekować się poczęli wiernym ludem, a na miejscu gajów świętych i miejsc bożych, kościoły pobudowano i opactwa, ażeby dawne zwyczaje na nową wiarę przejąć. Tako i ciebie tej nocy Kupała pojął  teraz przed Bogurodzicy wizerunek modlić się iść musimy, coby serce twe czystym pozostało. Tam, na górze za praojców naszych już dąb wielki był i przed niem modły oni wznosili i ofiary składali. A na tem dębie Mateczka Najświętsza się ukazła wraz z Dziecięciem i aniołami, i świętemi bożymi, dla ludu nawrócenia. W miejscu tym kościół postawili i klasztor, ażeby braciszkowie świętego drzewa i świętej ikony przed nieprzyjaciółmi strzegli...
Tak babka opowieści swe i nauki snuła, a Michalina wielce zaciekawiona słuchała i nawet nie śmiała ich czymkolwiek przerywać. Dotarły obie na Anioł Pański przed ikonę świętą i tam modły do Boga wznosiły, po czym na kolanach za ołtarz się udały, by pień dębu tysiącletniego ucałować, który praojcowie czcili i co się na nim objawienie zdarzyło. Po obrządku owym wróciły do Plizy, a Michaśka wciąż słuchała tego, co opowiadała jej szeptucha. Ta dokładnie objaśniała jej tajemnice swej wiedzy i wszystkie prawdy religijne, które znała, a znała ich wiele. Dopiero po tych objaśnieniach zaczęła dziewczę uczyć o zielarstwie i medykowaniu.
0 notes
ewaprati · 8 years ago
Text
Nafta
Nie spałem i odchodzę
Czysty brzask szpieguje moje kroki na żwirze
On jest jak wcześniej moja matka
I zostawiam wszystko jak jest swemu bezruchowi
Masz koszulkę, czy jej nie masz?
Z kim rozmawiasz przez telefon? Co robisz?
W czwartki zawsze kluski
Gdy jesteś w kiblu, wszyscy są tam, ale ja nie!
Nie można oddychać na rozkaz
Dusić się w czterech ścianach
Tam biegnie autostrada, nie wiem nawet dokąd prowadzi
Moja wolność pachnie naftą
Nie będzie to ani Mercedes ani Porsche
Kierowco ciężarówki zatrzymaj się, stop
Do twojego ładunku dołożysz jeden worek więcej
Twoje składane łóżko pachnie potem,
Winem, papierosami i prostytutkami, które tu były
Zdjęcie z Playboya albo Najświętsza Panienka
Będą wskazywać ci drogę
Mocny wstrząs i skaczę w dół
Nie wiem już gdzie jesteśmy
Może śniłem a może nie
Prawdopodobnie jedziemy na północ
To tam zabieram tę moją twarz
Kierowco bak do pełna i w drogę!
Autostrada biegnie tam, w ilu żywotach będzie przebierać
Pożera asfalt, dni i ludzkość
Będzie się kręcić także moje przeznaczenie
Kierowco zatrzymaj się,
Bo jeśli się zgodzisz, czuję że się zmieni
Jest pasażerką na gapę tak jak ja
Gryzie błoto i je wypluwa
Ta nafta, która już nie znika
Także ona z tą samą złością do miasta
Ona także się zatrzyma
Powodzenia przyjacielu, ja wysiadam tutaj  
0 notes
godiswithus-isaiah41-10 · 5 months ago
Text
Zwycięstwo w życiowych burzach cz. II
Matka Najświętsza też nigdy nas nie zostawia. Ostatnio miałam wrażenie, że Bóg i Maryja są ze mną w łodzi podczas burzy, ale śpią. Modlitwy nie zdawały się pomagać, ale czy faktycznie nic się nie działo ze Ich strony? Nie. Dziś miałam piękny sen, którego intepretacja wygląda następująco: Bóg jako nauczyciel mówi mi, co mi nie wyszło. Maryja dosiada się do mnie i wita się serdecznie. Zaraz za Nią siedzi mężczyzna komentujący wszystkie moje złe wyniki. Co na to Maryja? Czy siedzi spokojnie i to wszystko ignoruje? Nie. Za każdym razem, kiedy ten mężczyzna komentuje, Maryja odwraca się do niego i mnie broni. Maryja Jest naszą Obrończynią. Chroni nas przed złem i strzeże również kiedy wydaje nam się, że nic się nie dzieje, a nadzieja zdaje się znikać (bo tak naprawdę nie znika, gdyż Chrystus Jest Nadzieją, a On zmartwychwstał i żyje). Cudowne jest oddanie się Maryi: zupełne ogołocenie się ze swoich talentów, umiejętności, dobrych uczynków, zasług i wszystkiego co nasze, a oddanie tego wszystkiego Matce Bożej i naszej, Która będzie nas prowadziła do Swego Umiłowanego Syna w najlepszy sposób. Możemy być tego pewni dlatego, że zawsze pełniła wolę Bożą, Jest Niepokalaną Matką Boga. Bóg, wybierając Ją na Swoją Matkę, obdarzył Ją łaskami potrzebnymi do bycia naszą Duchową Matką (dlatego warto Ją również często przywoływać, jeśli jesteśmy czymiś duchowymi rodzicami. Ona nam pomoże spełniać tą rolę jak najlepiej). Warto przywołać tu słowa kolejnego spowiednika cudownie ukazujące Jej Matczyną, bezwarunkową miłość: ,,Dobrze by było, gdybyś ofiarowała się, całe swoje życie Maryi. Ofiaruj Jej wszystko to co wychodzi i wszystko, co nie wychodzi. Ona weźmie nawet te ziarenka pieprzu, przemieni i ofiaruje Bogu, bo nasza ofiara nigdy nie będzie doskonała, ale Jej ofiara zawsze będzie doskonała". Na myśl przychodzi mi również świadectwo pewnej pani, która pisała na grupie Teowieczki o tym, że podczas modlitwy miała obraz, w którym dała Maryi róże, a Ona zaczęła odcinać z nich kolce i ofiarowała Bogu jako ofiarę doskonałą. Warto Jej się powierzać, z Nią nigdy nie zginiemy. Jak to mówi piosenka ,,Razem z Maryją": ,,Razem z Maryją nie pomylisz drogi. Modląc się do Niej, nie stracisz nadziei. W Jej obecności Matczynej, Łaskawej, bezpiecznie dojdziesz do portu zbawienia". Testament z Krzyża, to, że Bóg wybrał Ją na Swoją Matkę i ogromna liczba ogromnych świętych oddana Matce Bożej w pełni ukazują tą prawdę.
0 notes