#Świadomość po śmierci
Explore tagged Tumblr posts
ormus-online · 4 months ago
Text
Sekrety życia po śmierci: Energia duchowa i naukowe teorie
Sekrety życia po śmierci: Energia duchowa i naukowe teorie
Czym jest życie po śmierci? Czy istnieją dowody na istnienie energii duchowej i świadomości po fizycznym odejściu? Odkrywamy naukowe teorie i duchowe koncepcje związane z życiem po życiu. Zanurz się w fascynującym świecie częstotliwości duchowych, zjawisk paranormalnych i badań nad tajemnicami wszechświata. Poznaj fakty i teorie, które mogą pomóc wyjaśnić to, co kryje się za granicą naszego fizycznego świata.
Link do artykułu: https://ormus-online.pl/artykuly/czestotliwosc-zycia-pozagrobowego/
Po więcej ciekawych informacji i filmów zapraszamy na naszą stronę https://ormus-online.pl
#ŻyciePoŚmierci #CzęstotliwośćDuchowa #TeorieNaukowe #ŻyciePozagrobowe #ZjawiskaParanormalne #Duchowość #ŚwiadomośćPoŚmierci #PozaŚwiatemFizycznym #EnergiaiWibracje #TajemniceWszechświata #FaktyiTeorie #WiedzaEzoteryczna #ŚwiatPoŚmierci #Tumblr
0 notes
myslodsiewniav · 8 months ago
Text
Tatuaż i studia
09-05-2024
Mój pierwszy dzień z tatuażem. Pierwszym. Pierwszym ever tatuażem!
I to takim, że nie wahałam się ani chwili jak dostałam propozycję! Kurde, chyba właśnie tak powinnam się czuć robiąc tatuaż, nie? Po prostu patrząc na jakiś wzór, albo wyobrażając siebie (swoje ciało) z jakimś wzorze, albo myślisz o jakimś wzorze i radośnie, bez lęku, bez niepewności czujesz "tak, chcę to zrobić".
Zawsze mi się podobały tatuaże i ciała z tatuażami. I podziwiam wszystkich, którzy tatuaże mają! Bo zdecydowali się na wzór. Już nie mówię nawet o tych zapodawanych w dzieciństwie hasłach "A jak będziesz wyglądać z tym tatuażem, jak będziesz stara, tusz się rozleje, a skóra obwiśnie, wzór się znudzi?" - z tym od wielu, wielu lat mam mir. Po prostu pytanie wydaje mi się niezasadne: zadaje je osoba, która nie chce mieć tatuażu (lub boi się oceny, lub jest zależna od czyjejś oceny) osobie, która chce mieć tatuaż i ma pełną świadomość tego, że stanie się integralna częścią jej ciała, będzie się starzał razem z nią. To wybór. I to jest okay.
Nie wspominam też o tych wszystkich moich dawnych obawach, że to będzie WSTYD pokazać światu, że jestem fanką czegoś-tam (po do tej pory uśmiecham się z sympatią do obcych ludzi, który mają wytatuowany symbol Insygniów Śmierci z Harry'ego Pottera - prosty tatuaż, a jednak jest we mnie poczucie nostalgii i wspólnoty, taki kod kulturowy, który czuję). Tym moim młodzieńczym lęku przed wyobrażeniem sobie siebie samej 20 lat później: że przecież za 20 lat będę w ogóle w innym miejscu, z innymi przekonaniami i to będzie po prostu kompromitacja za którą może mnie spotkać ostracyzm by nosić na ręce/plecach/nodze symbol Yin-Yang (który bardzo za mną chodzi, uważam, że to symbol mojego życia, trochę drogowskaz, trochę wentyl bezpieczeństwa: w każdej nosy trochę światła, w każdym dniu trochę ciemności, w każdej chwili radości trochę smutku, w każdej chwili dołka iskierka szczęścia itp. I to przypomnienie, że tak bywa w życiu i że warto jest dążyć do osiągniecia balansu, który daje poczucie bezpieczeństwa... Naprawdę jak o tym piszę -nawet teraz- jako o swoim tatuażu, o symbolu jaki chcę mieć na sobie, a wracam do tego od jakichś 15 lat to czuję radość i spokój, przekonanie, że to jest coś MOJEGO, ale tak się złożyło, że przez te 15 lat jeszcze nie zobaczyłam projektu graficznego Ying-yang w takiej formie graficznej, żebym poczuła "to jest to, chcę by ta grafika była częścią mnie!")
Tym czasem teraz jestem te 15-20 lat później w swoim życiu, w ZUPEŁNIE innym miejscu i myśl o tatuażu wcale mnie nie opuszcza. A o dziwo opuścił mnie lęk przed oceną w tej sferze. :D Po prostu dawno, ale to dawno temu zaakceptowałam, że przecież za te lat będę w ogóle w innym miejscu - i to nie oznacza, że ta ja z przeszłości będzie przeze mnie oceniana i pogardzana za swoje decyzje. Bałam się, że będę dla siebie surowa i okrutna, jako "dorosła" (to chyba dużo mówi o czasach w jakich dorastałyśmy). A tym czasem z dzisiejszego punktu widzenia jestem dla tamtej siebie czuła i opiekuńcza, oswajam jej lęki i po prostu akceptuje jej decyzje: bo ja nie mam wpływu na to co ONA zdecydowała, a co stało się ostatecznie MNĄ. Ja mam wpłay tylko na siebie Tu i Teraz. I mam naprawdę duże przekonanie, że kobieta z przyszłości, którą się stanę będzie starała się być wyrozumiała i wspierająca dla moich decyzji podjętych TERAZ.
Bardzo to ciepła myśl.
No i właśnie...
Tatuaże.
Od jakiegoś czasu podobają mi się OGROMNIE dobrze zaprojektowane RĘKAWY. Całe rękawy na dziewczynach, wijące się od ramienia do dłonie, czasem po palce. Tak, jak tradycyjne hinduskie ozdobne tatuaże całych kończyn henną. Ale nie henną tylko tuszem, może nawet kolorowym. Nawet od 3 lat mam na radarze 2 artystów, którzy robią takie cuda, że wiem, że CHCE ten styl, ale nie zaproponowali czegoś, co by było MOJE... a zarazem nie odzywam się do nich sama w tej sprawie, bo, ech... No właśnie. Taka decyzja się kłuci się z moim poczuciem bezpieczeństwa.
Najpierw chcę - chciałam - sprawdzić czy tatuaże są faktycznie dla mnie?
Czy może tylko mi się wydaje, że są dla mnie...?
Dlatego MOŻE lepiej by było najpierw zdecydować się na maleńki tatuaż i zobaczyć jak wygląda proces gojenia? Dbania o tatuaż? Jak się czuję z tuszem pod skórą? Jak reaguje moje ciało? I czy faktycznie potrafię zintegrować tę ozdobę ze swoim poczuciem siebie, tego kim jestem (przecież to jest dla mnie najtrudniejsze: ja w ogóle przecież większość życia miałam dysmorfię, doświadczałam z tego i innych powodów traum na ciele, na skutek której moja psyche dokonała dysocjacji ciała od reszty "ja" - dla mnie nauka własnego ciała, które de facto mam od zawsze to wciąż NOWA i ciężka praca, jakbym uczyła się prowadzić nowy samochód; to wciąż łapanie się na integrowaniu go z pojęciem czucia siebie, z braniem go pod uwagę, z dbaniem o nie) itp.
No i miałam gdzieś od 2020 (jak @pantokratorka uczyła się tatoo i temat nam się przewijał w rozmowach, a @indira2004 pochwaliła się swoim wybranym wzorem i gotowością jego wykonania) w sobie dwa wilki: jeden mówił "Spróbuj coś małego, delikatnego, zobacz jak się z tym czujesz." W tym czasie drugi mówił "A pamiętasz ten folder w którym zapisałaś inspiracje tatuaży? Coś malutkiego tam jest, ale czy ty dziewczyno, dziewczyno widziałaś ile masz zaaaaaczepistyyyyych tatuaży całych rękawów? No po prostu cuda, weź rzuć tam okiem!".
No i nagabywana przez te dwa wilki nie podjęłam od tamtego czasu ŻADNEJ decyzji xD
Mam taką siateczkę fajną:
Tumblr media
Ile razy w niej chodzę tyle razy słyszę, że ten mój pomysł z rękawami to byłby jednak świetny (niektóre osoby mówią o tym, jak z zaskoczeniem odkrywają, że to bluzeczka, a nie prawdziwe tatuaże). Mój chłopak ile razy mnie w tym widzi tyle razy powtarza, że byłoby mi pięknie z obydwiema rękami w tatuażach. Nawet, gdyby to był taki właśnie gradient kolorystyczny, jak ten na siateczce.
I to kuci, a myśli o tatuowanych rękawach mnie nie opuszczają.
Ale zaraz odzywa się ten pierwszy wilk "...coś małego...?" i znowu dopada mnie paraliż decyzyjny.
Aż kilka tyg temu moja kumpela ogłosiła, że szuka dawcy skóry na swoje pierwsze kroki - po szkoleniu i uzyskaniu certyfikatu przed dwoma miesiącami! - i to pierwsze kroki w konkretnej dziedzinie...
I jak to przeczytałam to poczułam ze spokojną pewnością, że chcę właśnie takie tatuaże mieć. :P
I zgłosiłam się.
Po konsultacji umówiłyśmy się na 2 tygodnie po moim powrocie z wakacji, aby skóra była nieco odpoczęta po kontakcie ze słońcem. Ja i tak latem się nie jestem w stanie opalić (na czerwono najwyżej - na brązowo barwią się tylko moje piegi) używam filtrów 50SPF, więc jestem idealnym obiektem próbnym na teraz, na wiosnę/lato.
Najlepsze teraz!
Mam dwa oblicza kolorystyczne od zawsze: latem złocę się od słońca: włosy nabierają złotego blasku, szaro-brązowe włosy rudzieją do miedzi, czasem do rudego-blondu (strawberry), a cała twarz, ramiona, ręce pokrywają się piegami. Brwi są śmieszne: jeżeli ich nie potraktuję henną to przechodzą od brązu w rudy i od rudości w BIAŁY, jak potraktowane wybielaczem, co rzuca się szczególnie w oczy za każdym razem jak się skalę na słońcu: ryjek w kolorze pomidora z kreskami białości. Mija lato, idzie zima, a ja blaknę: włosy, które rosną nie mają nic z rudości, te, które odbijają u nasady są brązowo-popielate, przetykane siwizną; białe brwi (gdybym nie farbowała ich henną) są zastępowane ciemno-brązowymi włosami, których w zasadzie nie muszę farbować na okres zimowy, a piegi bledną i znikają z twarzy, ramion, rąk, za to uwidaczniają się cienie pod oczami, siność skóry cienkiej jak papier...
Bardzo nie lubię zimy i siebie w wersji zimowej. Jakby ktoś wyłączył światło.
Całe szczęście są farby do włosów, korektory pod oczy i piegi można zrobić henną jak mi się chce z tym dziubać.
No i właśnie: teraz już piegów nie będę musiała dziubać!
:D :D :D
Mój pierwszy tatuaż wykonałam DOSŁOWNIE JEBNIĘTY NA CZOLE, i nosie, podbródku, policzkach, przy ustach. :D
:D :D :D
Kumpela poprawiła maszynką moje blednące po Turcji piegi! Tam, gdzie zwykle się pojawiają! Ich kształt, rozmieszczenie, ilość.
Teraz co prawda mam strupy na twarzy xD i boli bardzo.
Ale taaaaaak się cieszę! Tak fajnie!
Będę od teraz miała swoje piegi, jak promyczki lata, przez cały rok! A ja bardzo lubię w sobie akurat piegi!
Co prawdą boli teraz i nie mogę całować psinki, ale jeszcze kilka dni i będzie luzik :D
Czeka mnie jeszcze kilka spotkań w celu dopigmentowani. Cieszę się bardzo. :D
Muszę teraz poginać w czapkach - muszę sobie kupić nową baseballówkę, bo poprzednią zeżarł mi piesek jakoś rok temu xD
----
Studia.
Byliśmy wczoraj na spotkaniu. Pan chłopak od "cool kids" się nie pojawił, nie dał znać czy będzie czy nie. Nie dał znać czy woli być online czy na żywo. Dopiero jak przyszłam do domu zczaiłam, że typ dopiero na 11 minut przed spotkaniem powiedział, że będzie online i że jakiś pokój spotkania otworzył. No kurwa. A ja specjalnie i 6 maja i 7 maja dawałam mu znać kto i jak woli, prosiłabym aby się opowiedział co wybiera. Nie odpisał mi nic, aż do "za 11 minut zaczynamy umówione spotkanie"... Zła jestem. Ale też chyba czuję ulgę - chyba jednak nie chciałam z nim pracować.
Fajną mam ta grupę.
Będzie fajnie się pracowało - tym bardziej, że potem graliśmy w planszówki.
Potem niestety się dowiedziałam, że z jednego rozwiązania rezygnujemy bo stracilibyśmy prawa do zarabiania na naszym pomyśle. Nope. Nie pozwalam.
Poza tym... nie wiem czy to przez ten tatuaż, czy po prostu niedoleczone zapalenie pęcherza, ALE dzis w nocy nie mogłam spać, bo wstrząsały mną dreszcze. Boli. I krocze i twarz i zatoki.
Kupiłam dziś rzeczy na badania - jutro oddam do kontroli by jak najprędzej zaczęli mnie leczyć.
Z rzeczy jeszcze ciekawych - szef będzie się mnie czepiać... Ech. Wkurza mnie.
16 notes · View notes
przygnebieniaa · 8 months ago
Text
Wyznanie bo nie ma przed kim..
Kilka dni temu moja przyjaciółka którą znałam od 2019 roku doporowadziła mnie na skraj śmierci..
Na początku Kwietnia stanęła z walizkami u progu mojego mieszkania z jej chłopakiem bo stracili kolejne lokum.... Zaczęła u mnie gotować morphine po czym zaczeli mnie oboje namawiać na wzięcie z nimi.. jestem osobą która zawsze się bała aż tak twardych narkotyków...
W jeden z majówkowych dni podali mi na siłę trochę ponad 1 mg morfiny (jestem osobą bez tolerki) przez co na tyle mocno przedawkowałam że to cud że żyje, like - miałam bardzo mocne objawy przedawkowania przy nich a oni nic nie zrobili..
Druga przyjaciółka i otoczenie uświadomili mi że mogłam naprawdę umrzeć..
W Styczniu straciłam kolegę który również przedawkował morfinę i wylądował na cmentarzu..
Najbardziej przerażające była świadomość że mogłam być tuż obok niego..
Najsmutniejsze jest to że jak wzięli wczoraj resztę swoich rzeczy to mi zrobili aferę i zwalili winę :)
Przepraszam że to tutaj piszę po prostu chciałabym się w tak poważnej sprawie poczuć wysłuchana..... żeby nie mieć tak naprawdę świadomości że nikogo nie obchodzę kiedy realnie mogę umrzeć..
11 notes · View notes
patrykkk · 2 years ago
Text
Wy wszyscy jesteście jacyś pierdolnięci. Czy wy widzicie co piszecie? Dosłownie zachęcacie ludzi do czynów które mogą w łatwy sposób doprowadzić do śmierci. Nie pogrążajcie się i przeczytajcie to co piszecie kilkanaście razy, zanim to wrzucicie i narazicie osoby na niebezpieczeństwo. Czy wy nie widzicie jakim wysrywem wy jesteście? To że robicie sobie krzywdę, to jeden.. ale to że robicie krzywdę INNYM, to drugie. Pomyślcie o konsekwencjach tego co robicie, bo są one wielkie. Sam siedzę w ed od kilku lat i wiem, że to trudne.. Ale NIGDY w życiu nie pomyślałbym, żeby motywować do wyniszczania siebie innych ludzi. Jesteście po prostu obrzydliwi, nie wiem jak możecie spojrzeć ludziom w oczy, mając świadomość że w internecie motywujecie ludzi do robienia sobie krzywdy. Nie jesteście motylkami i nimi nie będziecie, nie istnieje coś takiego jak jakaś "ana co na was patrzy" to wasza głowa, a siedząc i czytając tutaj wasze obrzydliwe treści tylko rozprzestrzeniacie karalne, destrukcyjne zachowania. Spójrzcie drugiej osobie w życiu z zaburzeniami odżywiania w oczy, że jest grubą świnią i ma się głodzić, bo ana patrzy i nie jesteś motylkiem. Myślę, że nikt nie będzie w stanie tego zrobić. Mam nadzieję, że wszyscy dostaniecie pomoc i przeżycie na oczy, że jesteście zagrożeniem życia dla siebie i INNYCH.
22 notes · View notes
trudnadusza14 · 1 year ago
Text
27.10.2023
I znowu doba bez snu.
Rano sprzątałam dom i po 12 przyszła moja rodzinka z Anglii. Poznali Kiare i kuzynka też marzy o kocie ale rodzice nie chcą jej załatwić
Byli na chwilkę ale też powiedziałam kolejną ważną rzecz cioci.
Pierwszy raz przyznałam się do zaburzeń odżywiania komuś z rodziny
Bo ona pamięta jak rok temu byłam bardzo wychudzona i do matki mówiła że czy ona tego nie widzi itd
A matka mówiła że ja po prostu taka byłam. I była lekka awantura że nie byłam taka a matka że no ale schudłam i dobrze wyglądam
A ciotka że powinnam przytyć. I ona bardziej zwracała uwagę na to że nie jem
I jak jej dziś powiedziałam o wtedy to ona mówiła że to ja nie chciałam jeść itd. ale po chwili zrozumiała że normalna matka by np na skierowanie od psychiatry do szpitala. A powiedziała :
Mama: Ale ty nie masz anoreksji przecież bo jesz. Zwyczajnie schudłaś dużo ale tak dużo lepiej wyglądasz niż kiedyś jak miałaś nadwagę
A prawda była wtedy taka że byłam na skraju śmierci. Nie napiszę ile ważyłam ale tylko wspomnę że BMI miałam wtedy na poziomie 12,a może nawet mniej
Psychiatra,lekarka,terapeutka,szkoła wydzwaniali do mojej mamy ale ona nie odbierała twierdząc że ze mną wszystko w porządku i nie potrzebuje szpitala
No a teraz ciotka widzi że często nie mam apetytu a moja matka tego nie widzi bo przecież nie ma takiego problemu a lekarze niby wymyślają xD
Racja. Ostatnio mam coraz słabszy apetyt a na głód już nie reaguje
Ona potem ogólnie mój pokój patrzyła i tak. Wiem że jeszcze jest źle ale nie do tego stopnia jak jakiś czas temu kiedy nie miałam wgl ani motywacji ani siły żeby wstać i sprzątać pokój
Kuzynka powiedziała że nie jest tak źle. Uf dzięki 😆
Jestem w połowie. Coraz blizej
Mam teraz dużą motywację by sprzątać
Zawsze jak ktoś mi mówił że do nie posprzątanego domu czy pokoju nikt nie lubi wchodzić i przez to nie będę miała znajomych. Prawda jest inna jak się dowiedziałam
Nie trzeba sprzątać wszystkiego na błysk jak ma ktoś przyjść. Może być w miarę poukładane i nikt nie zwróci uwagi. No chyba że maniak czystości xd
Więc chcę sprzątać i sprzątam a nie zmuszam się do tego a potem odpuszczam i odkładam dalej. A jak chce to chce to zrobić do końca bo nawet podoba mi się ta czynność
Jak oni później pojechali to przytuliliśmy się i pożegnałyśmy.
Później dzwonię do matki i mówię jej o sytuacji ze ciotki będą chciały do niej dzwonić to ta do mnie wyskakuje że spieprzyłam jej życie xd
Później wybrałam się na zajęcia i tam graliśmy w gry planszowe. I ja sama przyniosłam też grę pt "Gra na emocjach"
Musiałam wytłumaczyć grę i graliśmy
Ja zawsze chciałam w to zagrać ale nigdy nie było z kim 🥺
Wszyscy grali,choć z początku bardzo niechętnie to później wszystkim się podobało.
Ogólnie tam każde pytanie zaczynało się od "jak się czujesz gdy... " I było tak że mogliśmy albo wymyśleć pytanie albo przeczytać z kart przykładowych pytań
Terapeutka zrobiła nam zdjęcie i aż nie wierzy że ja teraz przejmuje inicjatywę xd wysłała to drugiej która jest teraz na urlopie
Później sie spytała co u mnie. To powiedziałam w skrócie że znów obrót o 180° 😆
Później poszłam do domu i tu miałam awanturę że jaka to ja jestem idiotką bo powiedziałam prawdę i wyobraźcie sobie że kolejny raz jej się sprzeciwiałam w wieku rzeczach a ona jest teraz taką wściekła że wczoraj chyba chciała mnie udusić. I dostałam z liścia od matki a potem jak nie uciekłam to złapała mnie za szyję na parę sekund jakby chciała mnie udusić ale chyba miała świadomość że mogłaby trafić do więzienia więc przestała
I zaczęła te swoje wyzwiska jaka to ja jestem problematyczna,beznadziejna,że mnie nienawidzi,że jestem gruba i że powinnam już dawno się zabić bo nie ma dla mnie miejsca
I ona wyszła i usłyszałam domofon. Otworzyłam okazało się że to wujek przyszedł naprawić telewizor. I przy okazji gadaliśmy sobie
Wychodzi że jedna z moich cioc ma psychozę 😕
I trzeba ją skierować na przymusowe leczenie i się dowiedziałam że on ma w poniedziałek sprawę w sądzie w tej sprawie.
Oby ją wysłano bo to co robi jest chore 🙈
A później czytałam książkę i poszłam spać
No i się okazało że okres dostałam
To tyle na dziś.
Do zobaczenia kochani trzymajcie się 💜
17 notes · View notes
naswiatpatrzezpogarda · 1 year ago
Text
I wiesz, usłyszałam że przeżyłam tragedię ... I nie jest to tego rodzaju tragedia gdy ktoś ci umiera lub gdy naprawdę coś bardzo złego dzieje się w swoim życiu. Ale tragedia rodzaju "to moje pierwsze tego rodzaju łamanie sie gruntu pod nogami" i te pierwsze zetknięcia są najgorsze. Łomotasz się, nie wiesz co zrobić, oddech ugrzązł w płucach a łzy samoistnie tworzą ścieżkę po twoich policzkach. Twój mózg jakby nagle się wyłączył i jedyna myśl w twojej głowie to chęć śmierci bo masz wrażenie że już nic ci nie pozostaje. W jednej chwili twoja cała wartość budowana latami upada ... Rozsypuje się pod twoimi nogami, a ty wiesz że gdy nic nie zrobisz za chwilę możesz zrobić coś naprawdę głupiego. To jak na razie najgorsze uczucie jakiego doświadczyłam. Świadomość że twoja mama odbiera telefon z wiadomością że jeśli nie przyjedzie to możecie się więcej nie zobaczyć jest czymś czego nigdy więcej nie chcę powtarzać.
Bezsilnosc to jedyne co czułam przez dość długi czas. Samotność jakiej doświadczyłam zostanie w mojej świadomości na długo. Usłyszałam że stałam się kimś innym, że coś się we mnie zmieniło. I choć może powinno mnie to cieszyć to jednocześnie też boli. Zapłaciłam za swoje błędy, ale to nie była ich cena, zapłaciłam cenę wyższa o stokroć a może i nawet więcej.
I minęły już prawie dwa miesiące, jestem kimś innym i codziennie chcę być lepszą wersją siebie. Moje życie trochę obróciło się o 180° ale to kolejna lekcja życia. Czuje jak się zmieniam i mimo tamtego cholernego bólu chyba mogę powiedzieć że było warto się nie poddać.
2 notes · View notes
wentylacjapozarowa · 2 months ago
Text
Profesjonalne podejście do bezpieczeństwa pożarowego: kiedy gasić pożar, a kiedy ewakuować się?
Pożary to zdarzenia nieprzewidywalne, które mogą gwałtownie eskalować, przekształcając sytuację możliwą do opanowania w zagrożenie życia. Kluczowym elementem skutecznego działania jest świadomość, kiedy można podjąć próbę gaszenia pożaru, a kiedy priorytetowo traktować ewakuację. Choć instynkt podjęcia działań może wydawać się naturalny, brak odpowiedniej wiedzy, sprzętu czy oceny warunków może doprowadzić do pogorszenia sytuacji.
Niniejszy przewodnik omawia podstawowe zasady gaszenia pożarów, pomagając w ocenie, kiedy warto interweniować, a kiedy należy pozostawić sytuację profesjonalistom. Od identyfikacji typów pożarów po analizę ryzyka środowiskowego, prezentujemy kluczowe wskazówki, które umożliwią podejmowanie świadomych decyzji w sytuacjach awaryjnych.
Tumblr media
Zagrożenia związane z próbą gaszenia pożaru bez odpowiedniego przygotowania
Nieprzemyślana próba gaszenia pożaru bez właściwej wiedzy lub przeszkolenia może wiązać się z poważnymi konsekwencjami. Oto główne niebezpieczeństwa:
Obrażenia ciała – Brak ochrony przed oparzeniami, wdychaniem dymu czy innymi zagrożeniami może prowadzić do poważnych obrażeń, a nawet śmierci. Ogień jest nieprzewidywalny, a jego szybkie rozprzestrzenianie się dodatkowo zwiększa ryzyko.
Nieskuteczne gaszenie – Użycie niewłaściwej techniki lub sprzętu może nie ugasić pożaru, co w efekcie prowadzi do jego eskalacji, zwiększając szkody i zagrożenie dla życia.
Niewłaściwa gaśnica – Każda klasa pożarów wymaga dedykowanego sprzętu. Próba gaszenia ognia elektrycznego wodą lub użycie niewłaściwego środka na pożar cieczy łatwopalnych może doprowadzić do eksplozji lub porażenia prądem.
Ponowne rozpalenie ognia – Niecałkowite ugaszenie może prowadzić do ponownego rozprzestrzenienia się ognia. Osoby bez odpowiedniego doświadczenia mogą nie rozpoznać oznak, że pożar nadal tli się w ukryciu.
Toksyczne opary – Wdychanie szkodliwych gazów i dymu uwalnianych podczas spalania materiałów może powodować zatrucia, uszkodzenia dróg oddechowych, a nawet utratę przytomności.
Ryzyko wybuchu – Nieodpowiednie działanie przy pożarach obejmujących substancje lotne, jak gazy czy chemikalia, może skutkować eksplozjami.
Zawalenie konstrukcji – Ogień osłabia strukturę budynków, co zwiększa ryzyko obrażeń w wyniku spadających gruzów lub zawalenia się całej konstrukcji.
Opóźnienia w profesjonalnej pomocy – Nieudana próba gaszenia może spowolnić interwencję straży pożarnej, co prowadzi do większych strat i zagrożeń.
Z tych powodów gaszenie pożarów należy pozostawić wykwalifikowanym specjalistom. W razie pożaru najważniejszymi krokami są powiadomienie służb ratowniczych, ewakuacja oraz zapewnienie bezpieczeństwa sobie i innym.
Kiedy można próbować ugasić pożar?
Podjęcie decyzji o gaszeniu pożaru wymaga dokładnej analizy sytuacji i oceny następujących czynników:
Mały i opanowany pożar Jeśli ogień jest w początkowej fazie, ograniczony do niewielkiego obszaru (np. kosza na śmieci), można rozważyć interwencję przy użyciu odpowiedniej gaśnicy. Sytuacja zmienia się, gdy pożar zaczyna się rozprzestrzeniać – wówczas priorytetem powinna być ewakuacja.
Posiadanie odpowiedniego sprzętu Użycie właściwego typu gaśnicy jest kluczowe. Sprawdź, czy sprzęt jest odpowiedni do rodzaju pożaru (np. urządzenia elektryczne, materiały łatwopalne) i czy wiesz, jak go prawidłowo obsłużyć.
Dostępność drogi ewakuacyjnej Przed przystąpieniem do gaszenia upewnij się, że masz wolną i bezpieczną drogę ewakuacyjną. Nie podejmuj działań, jeśli wyjście może zostać zablokowane.
Odpowiednie przeszkolenie Działania podejmuj tylko wtedy, gdy masz pewność swoich umiejętności i jesteś odpowiednio przeszkolony w zakresie obsługi sprzętu przeciwpożarowego.
Bezpieczne środowisko Oceń otoczenie – unikaj interwencji w miejscach zawierających toksyczne opary, niestabilne konstrukcje lub materiały łatwopalne.
Kluczowe wnioski
Bezpieczeństwo przede wszystkim – Nie podejmuj ryzyka, jeśli nie masz odpowiedniego sprzętu lub przeszkolenia.
Powiadom straż pożarną – Skuteczna interwencja profesjonalistów może uratować życie i ograniczyć straty.
Ewakuacja jako priorytet – W przypadku wątpliwości natychmiast opuść obszar zagrożenia.
Dzięki wiedzy i świadomości ryzyka można podejmować decyzje, które ochronią zarówno życie, jak i mienie.
Tumblr media
Kiedy nie należy gasić pożaru?
Istnieją sytuacje, w których próba gaszenia pożaru może być nie tylko nieskuteczna, ale także niebezpieczna dla osoby podejmującej działanie oraz dla otoczenia. W takich przypadkach priorytetem powinna być ewakuacja i wezwanie profesjonalnych służb ratunkowych. Poniżej przedstawiamy kluczowe scenariusze, w których należy zrezygnować z samodzielnego gaszenia pożaru.
1. Pożar jest zbyt duży lub niekontrolowany
Gdy pożar rozprzestrzenił się na dużą powierzchnię lub generuje intensywne płomienie, działania podejmowane przez pojedynczą osobę będą niewystarczające. W takich sytuacjach niezbędna jest natychmiastowa ewakuacja oraz interwencja wyspecjalizowanych służb. Próba gaszenia ognia w takich warunkach może narazić na poważne obrażenia lub zagrozić życiu.
Kluczowe wskazówki:
Nie próbuj gasić dużych, niekontrolowanych pożarów – zadanie to wymaga odpowiedniego sprzętu i doświadczenia.
W przypadku rozprzestrzeniających się płomieni natychmiast ewakuuj się i zadzwoń po pomoc.
Skoncentruj się na własnym bezpieczeństwie, nie ryzykuj swojego życia w sytuacji bez wyjścia.
2. Brak odpowiedniego przeszkolenia lub sprzętu
Efektywne użycie gaśnicy wymaga znajomości zasad jej działania oraz rozpoznania typu pożaru. Niewłaściwe użycie gaśnicy może nie tylko okazać się nieskuteczne, ale także pogorszyć sytuację. Bez odpowiedniego sprzętu i wiedzy, każda próba gaszenia pożaru staje się niebezpieczna.
Kluczowe wskazówki:
Przed użyciem gaśnicy upewnij się, że wiesz, jak działa i do jakiego rodzaju pożaru jest przeznaczona.
Użycie niewłaściwego środka gaśniczego, np. w przypadku pożaru sprzętu elektrycznego, może zwiększyć ryzyko wypadku.
W razie wątpliwości co do swoich umiejętności, skoncentruj się na ewakuacji.
3. Pożar obejmuje materiały niebezpieczne
Pożary związane z łatwopalnymi chemikaliami, urządzeniami elektrycznymi czy metalami palnymi wymagają specjalistycznych środków gaśniczych oraz wiedzy. Próba samodzielnego gaszenia tego typu ognia bez odpowiedniego przygotowania może prowadzić do wybuchów, rozprzestrzeniania się ognia lub innych niebezpiecznych skutków.
Kluczowe wskazówki:
Pożary urządzeń elektrycznych nie powinny być gaszone wodą – istnieje ryzyko porażenia prądem.
Łatwopalne chemikalia i substancje wymagają specjalistycznych metod gaśniczych.
W przypadku pożaru materiałów niebezpiecznych natychmiast wezwij służby ratunkowe.
4. Obecny jest dym lub toksyczne opary
Dym oraz toksyczne gazy wydzielające się podczas pożaru mogą powodować problemy z oddychaniem, dezorientację, a nawet utratę przytomności. Jeśli widoczność jest ograniczona lub czujesz trudności z oddychaniem, natychmiast ewakuuj się.
Kluczowe wskazówki:
Gęsty dym znacząco utrudnia orientację w przestrzeni i zwiększa ryzyko zatrucia.
Wdychanie toksycznych oparów może prowadzić do poważnych uszkodzeń zdrowia, w tym utraty przytomności.
W takich sytuacjach zawsze priorytetem powinna być ewakuacja.
5. Zagrożona jest droga ewakuacyjna
Nigdy nie próbuj gasić pożaru, jeśli płomienie zagrażają Twojej jedynej drodze ucieczki. Brak bezpiecznej drogi ewakuacji może stanowić bezpośrednie zagrożenie dla życia.
Kluczowe wskazówki:
Upewnij się, że masz dostęp do wyjścia awaryjnego przed podjęciem działań gaśniczych.
Jeśli ogień uniemożliwia ucieczkę, skoncentruj się na jak najszybszym opuszczeniu strefy zagrożenia.
6. Ryzyko wybuchu
Pożary obejmujące zbiorniki paliwa, pojemniki pod ciśnieniem lub łatwopalne substancje chemiczne mogą prowadzić do eksplozji. W takich przypadkach jakakolwiek próba interwencji może zakończyć się tragicznie.
Kluczowe wskazówki:
Nie zbliżaj się do obszarów objętych pożarem, jeśli występuje ryzyko eksplozji.
Wezwij służby ratunkowe, które dysponują odpowiednimi metodami działania.
Unikaj przebywania w pobliżu pożaru w miejscach magazynowania paliw czy substancji łatwopalnych.
Rozpoznanie sytuacji, w której nie należy podejmować próby gaszenia pożaru, jest kluczowe dla bezpieczeństwa. Oceniaj rozmiar pożaru, rodzaj zagrożenia, dostępność odpowiedniego sprzętu oraz własną drogę ewakuacyjną przed podjęciem decyzji. W przypadku braku pewności, priorytetem zawsze powinna być ewakuacja oraz wezwanie profesjonalnej pomocy. Pamiętaj, że ochrona życia – zarówno własnego, jak i innych – jest najważniejsza.
Tumblr media
Budowanie świadomości o tych zasadach pozwala na podejmowanie lepszych decyzji w sytuacjach kryzysowych i może uratować życie.
0 notes
beherit7-nonexistence · 3 months ago
Text
Rozległe głosy siekające wokół niczym bat kata przed ścięciem. Ostre słowa rzucane na prawo i lewo. By stąd uciec, trzeba zacząć na nowo, ujarzmić przepływ myśli i ukierunkować go odpowiednio. By koniec nie nastąpił przedwcześnie, skupić się należy na torowaniu przestrzeni życiowej w odpowiednim kierunku. Atakują zewsząd, nie bacząc na skutki, opluwają w czynach, gesty mrocznej natury człowieka nie dają wytchnienia. Uodpornić się na to, to znaczy wyciszyć i uporządkować to, co znajduje się wewnątrz - w środku nas, gdzie nikt nie ma tak naprawdę dostępu (prócz nas samych). Rozprasza natłok zdarzeń, przechodnie upadki. Tak długo jak klęczeć będziesz i pochylać głowę, pozostaniesz poniżej progu swego stworzenia. Każdego dnia, stymuluj w sobie prawdę, jaką jest siła, która w Tobie drzemie. Odporność na oszczerstwa zewsząd nie ma siły przebicia, jeśli samoczynnie nie uznasz tego za prawdę. Nauka słuchania swych pragnień i wybierania dojrzale, to etap, który należy zapoczątkować i wdrożyć jak najszybciej. Regularność w działaniu, w nastawieniu i prób zrozumienia siebie to czysta przyjemność, widząc skutki późniejsze - nagrody w czasie zaskakująco szybkim. Nie szukaj odpowiedzi u innych, gdyż inni znikną, a Ty pozostaniesz. Ludzie mogą być kierunkowskazem, lecz nie wzorem nieprzerwanie trwającym, gdyż wtedy uzależniasz się od zewnętrznych bodźców, osłabiając swą własną umiejętność przetrwania. Tak więc unieś się ponad wszystko i pokryj kolorem na nowo, wyblakłe elementy otaczające Twój mikrokosmos. Pierdolnij stopą w ziemię, mówiąc: stop! Zadziw się, jak szybko głosy nieprzerwanie nawiedzające Twój umysł - ucichną. Każ im wszystkim odejść, już czas. Powiedz to: wypierdalać. Możesz także użyć lżejszej wersji, bez wulgaryzmów. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby dostosować ową umiejętność, względem własnych kryteriów. Interpretacja wykorzystania, podatna na manipulacje, zależnie od upodobań. Rzecz jest oczywista, iż stanowczość jest wskazana. Teraz sobie zapalę, a Ty oddychaj spokojnie, głęboki wdech (pamiętaj). Z elektrycznym kiepem w gębie, będę powoli kontynuował. Zrzuć te kajdany niemocy. Obudź w sobie wilka, bądź niedźwiedzia, którego sen został przerwany. Nie przesadzaj jednak z gniewem, wszak może Tobą zawładnąć i przysłonić prawdziwy cel tejże podróży. Podążaj z lekkością stąpając po szczątkach starych nawyków. Przeszłość nie definiuje Ciebie, jako człowieka. Wzrok się wyostrzył, umysł nabrał odpowiedniego kierunku, serce walczy - tłoczy krew - walcz i Ty. Walka przybiera różne formy, głównie mierzysz się tylko z sobą. Utworzenie harmonii świetnie wpływa na Twoje ciało. Łatwo jest się pogubić w ferworze istnienia. Wbrew pozorom, równie prędko możesz powrócić do odpowiedniego stanu. Świadomość, że masz kontrolę - to klucz. Płyńmy więc, obierając odpowiedni kurs. Ja widzę na horyzoncie swój cel, zarysowuje się przede mną. Jestem podekscytowany, iż przyciągam go o własnych siłach. Nawet podczas burzy, zerwania żagli - nic straconego. Gdy wzejdzie słońce, a niebo pojaśnieje - ruszamy dalej. Jak ten blask słońca odbija się wśród wód, tak oddziałuje blask nadziei, otoczony świadomością logicznej dedukcji w każdym z nas. Wspomnij pozytywne przygody z Twym udziałem, miast wskrzeszania swej śmierci emocjonalnej. Przyzwyczajenie nieodpowiednie do rozpamiętywania ran, zamiast parcia do przodu. Pozytywne aspekty bycia częścią egzystencji czają się wszędzie. Po prostu otwórz się na nie, zachłyśnij się tlenem pewności i pokochaj siebie w każdym calu, gdyż niczego Ci zaprawdę nie brakuje.
0 notes
yellowmanula · 10 months ago
Text
Tumblr media
Jedyne co jestem w stanie napisać po śmierci Lizawiety, by uszanować spokój jej duszy, i zachować trzeźwość umysłu i nie popaść w dół, to po pierwsze truizm, że znam ofiary napaści i gwałtów. Przeżyły i są silne, życie jest najważniejsze, choć po gwałcie jest dłuższą drogą do wyzwolenia.
Zadbajmy o swoje bezpieczeństwo.
Kupmy gaz, unikajmy samotnego wracania do domu, sprawdźmy kiedy jest organizowany lokalny kurs samoobrony, sprawdźmy sieci aktywistyczne, procedury zgłoszenia napaści, bezpieczne i zaufane komisariaty policyjne [heh], okazujmy sobie wsparcie. Przypomnijmy sobie zasady udzielania pomocy przedmedycznej.
W "Teorii King Konga" Virginie Despentes napisała mocno: wyzwolenie to świadomość potencjalności gwałtu, napaści, śmierci. Kolejny etap to przygotowanie umysłu do obrony.
Pokój Twojej duszy Liza [*]
1 note · View note
umyslzodzysku · 1 year ago
Text
Podsumowanie roku 2023. SAY HI
Rok ten nie należał do najprostszych. Mogę sobie nawet pozwolić na określenie, że jestem nowicujszem tak nagromadzonych wydarzeń w ciągu 365 dni. Strata mojego psiaka, który żył ze mną przez 10 lat mocno się na mnie odbiła. Zwłaszcza, że zwierzęta stanowią dla mnie ogromną dawkę pozytywnych uczuć i emocji. Dodatkowo, stanowią dla mnie pewną formę terapii. Gość przynajmniej nie mówi nic jak mu nadaję, czy kiedy go tulę jak ojciec, co pierwszy raz widzi swoje dziecko, a tu przecinek, z tym też różnie bywa. Wiem, że nie wszyscy mnie znają, a pewnie wielu z Was dopiero poznaje, dlatego też chcę Wam w kolejnych postach trochę przybliżyć moją historię. Nie mam zamiaru tu też wchodzić w swoją prywatność, bo ten kanał nie jest moim dziennikiem, a tylko ukazaniem Wam mojej drogi pod kątem rozwoju samoświadomości emocjonalnej, rozpoznawania swoich potrzeb, sposobów na walkę z tym wszystkim, czego doświadczyłem w roku 2023 i wcześniej.
Wracając do podsumowania… Krótko po śmierci Rockiego, w maju, straciłem dziadka. Nasze relacje bywały różne, ale będę zawsze wspominał te najlepsze chwile, bo go kochałem. Każdy z Nas się wychowywał w jakimś środowisku, które go ukształtowało.
W momencie jego śmierci moje siły i zapał na jakiś czas opadły, a dzień spowił mrok. Odczucie żalu mieszało się z pustką. Śmierć jest nieodzowną częścią naszego życia. Niby to wiemy, lecz czym że w tym przypadku jest świadomość do emocji, które najlepiej wydarły by z Nas serce… Okres letni miał mi dać ukojenie oraz przeważyć szalę ostatniego półrocza. Wyjechaliśmy z Gdyni do Międzywodzia, co może się wydać dosyć idiotyczne. Zjechać całe wybrzeże mając morze pod nosem, lecz jechaliśmy tam do moich Rodziców. Spędziliśmy tam dwa dni, już wcześniej planując wyjazd, wpadliśmy na pomysł, by odwiedzić od razu Berlin. Miasto zachwyca swoją architekturą, jak i otwartością. Tego było mi trzeba. W tamtym momencie czułem, że znów odżyłem. Dostałem kolejny raz energii, której tak brakowało mi i ciężko było znaleźć w ostatnim czasie. Dni były upalne, co wręcz dodatkowo nakręcało. Społeczeństwo, wydawało się, że nigdzie się nie spieszy. Ludzie przesiadywali godzinami nad rzeką pijąc wino, paląc papierosy oraz gwarnie rozmawiając. W powietrzu unosił się zapach z pobliskich restauracji. Wpadliśmy na pomysł, by wieczorem wyskoczyć do jakiegoś klubu, potańczyć, trochę wypić alkoholu, a przede wszystkim jednak świetnie się bawić i dalej eksplorować miasto. Znaleźliśmy jakiś klub muzyczny w Internecie, gdzie po opiniach można było śmiało stwierdzić, że impreza tam nie może się nie udać. Zachwalono lokal jako jeden z ciekawszy na mapie Berlina.
Gdy weszliśmy do środka bardzo Nam się spodobało. Sale taneczne byłe duże, a pomieszczenia zadbane. Kilka barów, co rozwiązywało problem stania w kolejkach. Opadłem trochę z energii, więc zamiast się bawić skoczyłem do baru by napić się lampki wina, która nie okazała się czysta... Ogarnęło mnie uczucie strasznie mocnego upojenia. Przynajmniej tak to odczuwałem. Nie mogłem się wysłowić w żadnym języku. Pamiętam, że na loży usiadła jakaś osoba. Znajomi świetnie bawili się na parkiecie…
Przekażę Wam tylko, że zostałem tamtej nocy uprowadzony i zgwałcony...
Ból oraz rozdzierająca niemoc wraz ogromnym uczuciem niesprawiedliwości, szokiem, lękiem i strachem mieszały się w mojej głowie. Czułem się jakby ktoś zapiął mnie w pasy rollercostera emocjalnego nie pytając o zgodę. Dotyk ciała przy pierwszej kąpieli pamiętam do dziś. W jednym momencie, ktoś wydarł ze mnie wszystko. Uczucie pustki wewnątrz towarzyszyło mi przez długi czas. Mój lęk mieszał się z gniewem, a potem rozpaczą. Wtedy zrozumiałem co to niemy krzyk. Gdy wszystko w Tobie napiera.
18 lipca na długo pozostanie w mojej pamięci. Pierwszy miesiąc był okresem wyrzucenia z siebie wszystkich emocji. Całe szczęście nie zostałem w tym wszystkim sam. Zamknąłem firmę, wylądowałem na zwolnieniu z lekami w ręku. Niestety ze względu na brak sprawcy i ryzyko zakażenia HIV oraz innych chorób wenerycznych zmuszony byłem poddać się leczeniu profilaktycznemu. Ilość antybiotyków zjedzona w jednym miesiącu spowodowała, że mój brzuch nie dawał sobie z tym rady. Początkowo, poprzez złe samopoczucie ciężko było zebrać mi myśli, lecz wiedziałem, że nie mogę się poddać. Życie nie zawsze układało mi się tak jak powinno. Będąc dzieckiem adoptowanym w małej wiosce, od dzieciństwa miałem wpojoną wolę walki, by móc się bronić przed rówieśnikami oraz też nierzadko dorosłymi, którzy nie szczędzili mi gorzkich słów. W końcu byłem jedynym dzieckiem adopcyjnym w okolicy. Wyobraźcie sobie taką małą społeczność 28 lat temu. W czasach, w których dorastałem nikt nie mówił o zdrowiu psychicznym, przede wszystkim nikt do tego nie przywiązywał wagi. Zresztą do dziś ten temat to jak kula u nogi. Fakt, moi rodzice zawsze byli jak lwy, które stawały w obronie potomstwa, lecz też nie zawsze mogli być przy mnie. To, co kiedyś było traumą, bo myślę, że tak mogę to określić, dziś jest fundamentem mojej siły. Do wszystkich osiągnięć mojej psychiki dotarłem sam. Po molestowaniu seksualnym trafiłem na chwilę do psychologa, który zaproponował mi w wieku 16 lat, że mam być własnym rodzicem dla siebie i muszę sobie to jakoś wszystko wytłumaczyć. Do dziś nie rozumiem dlaczego ta osoba świadczy nadal praktykę. Otrzymywałem ogrom uczucia od moich rodziców, lecz jak każdy nastolatek już w tamtym momencie miałem swój okres buntu mieszający się z brakiem zrozumienia.
Kwestia moich doświadczeń kolejny raz kazała mi zacisnąć pięść. Wówczas psychologia stała się moją pasją. Procesy myślowe, samoświadomość, diagnostyka zaburzeń, obserwacja oraz analiza społeczeństwa to jedne z wielu moich zainteresowań, które w tamtym momencie zaczęły kreować moją samoświadomość. Oczywiście że zakładałem maski. Udawałem w��ród ludzi szczęśliwego, lecz w środku czułem, że wszystko we mnie doszczętnie spłonęło. Właśnie w tamtym momencie zaczęła się moja przemiana, która pozwoliła mi zbudować tak silny fundament, że po zgwałceniu wróciłem już po 3 miesiącach do pracy. Dzisiaj mija równo 6 miesięcy od tamtego zdarzenia. Co czuję? Siłę, pewność siebie, spokój, który tak ciężko było mi odnaleźć przez tyle lat. Moje hobby przeradza się właśnie w zawód. Mam już ogromny warsztat do pracy nad sobą wraz z fachową wiedzą, którą nabywam dzięki studiom psychologicznym ze specjalnością seksuologii oraz kliniczną, a także z nabywanym tytułem terapeuty, który lada chwila będzie w moich rękach. Do tego bagaż doświadczeń własnych czyni, że nie jest to tylko kanał kolejnego psychologa, a zupełnie inne podejście do formy pracy z traumami oraz dalszymi następstwami ich, jak i automotywacją, która przez dłuższy okres pokutowała. Będę też poruszać tu wiele tematów, które powinny Wam jako odbiorcom pomóc zrozumieć pewne mechanizmy w Waszym życiu.
Psychika, to też Twój organizm i Ty sam. Dlaczego się zajeżdżasz? Ból fizyczny, kiedy jesteś połamany, też idzie przecierpieć przecież, więc po co idziesz do lekarza? Być może, jak się zgłosisz z tym pomysłem do odpowiedniej instytucji, jak pokażesz, że jesteś super odporny na ból, to będziesz w księdze Guinnessa, ale za pracę nad sobą nie ma statuetki od  społeczeństwa. Jest to bowiem Twój fundament ugruntowanej psychiki z posągiem, na którym widniejesz Ty sam.  On właśnie powinien stanowić Twoją największą nagrodę.
@umyslzodzysku -INSTAGRAM
@umyslzodzysku - TIK TOK
1 note · View note
ormus-online · 3 months ago
Text
Równoległe Życie w Śpiączce: Szokujące Historie i Naukowe Teorie
Równoległe Życie w Śpiączce: Szokujące Historie i Naukowe Teorie
Czy to możliwe, że nasza świadomość funkcjonuje w równoległym świecie podczas śpiączki? W tym wpisie odkryjesz niesamowite opowieści osób, które doświadczyły innego życia, będąc w stanie śpiączki. Zgłębiamy również teorie naukowe, które mogą wyjaśnić te niezwykłe zjawiska. Zanurz się w tajemnicach ludzkiego umysłu i świadomości – to, co odkryjesz, może Cię zaskoczyć.
👉 Link do artykułu: https://ormus-online.pl/artykuly/rownolegle-zycie-w-spiaczce/
👉 Po więcej ciekawych historii zapraszamy na naszą stronę https://ormus-online.pl
0 notes
si-monik-7 · 1 year ago
Text
Kazali nam wierzyć, że po śmierci istnieje niebo lub piekło z ostatecznym osądem, który kończy się wieczną nagrodą lub karą na zawsze. Kazali nam wierzyć, że życie ma sens tylko wtedy, gdy znajdziesz swoją lepszą połowę, istotę, która myśli i zachowuje się tak, jak Ty. Sprawili, iż wierzymy, że choroby są dziedziczne, genetyczne lub zaraźliwe i że tylko lekarstwo może je wyleczyć. Kazali nam wierzyć, że przeciwnością miłości jest nienawiść. Kazali nam wierzyć, że samotność istnieje. Kazali nam wierzyć, że dobrobyt nie jest dla wszystkich. Kazali nam wierzyć, że jesteśmy niedoskonałymi istotami i dlatego żyjemy z poczuciem winy, brakiem i lękami. Kazali nam wierzyć, że zanim pokochasz siebie, trzeba kochać innych. Sprawili, iż wierzymy, że szczęście to zadowolenie innych, dbanie o innych. Kazali nam wierzyć, że rezygnacja, uległość, to miłość. Kazali nam wierzyć, że kiedy się kocha, to się cierpi. Sprawili, iż wierzymy, że przywódcy religijni i polityczni są potrzebni i musimy ich trzymać. Kazali nam wierzyć, że istnieją daty, w których konsumpcjonizm jest prawdziwą demonstracją miłości. Kazali nam wierzyć, że intuicja to czysta fantazja. Dali nam do myślenia, że jeśli myślisz i wyjdziesz ze struktury, systemu, jesteś buntownikiem. Kazali nam wierzyć, że jeśli kochasz siebie, jesteś samolubna i zostaniesz sama. Kazali nam wierzyć, że świadomość to świerszcz lub aniołek. Kazali nam wierzyć, że magia istnieje tylko w bajkach. Kazali nam wierzyć, że wewnętrzna siła człowieka to fantazja stworzona w filmach. Kazali nam wierzyć, że jesteśmy jedynymi we wszechświecie. Kazali nam wierzyć w tyle rzeczy... że kiedy zdajesz sobie sprawę z tylu kłamstw, tylu manipulacji, to wtedy się budzisz, przestajesz wierzyć w to wszystko i stajesz się swoją własną rzeczywistością - inną niż większość dookoła!
Mario Bonilla
Tumblr media
0 notes
niesafzg · 1 year ago
Text
THE LAST (?) STAND
Nie wierzę, że to piszę.
Odkąd udało mi się znaleźć szczęśliwie nową pracę ponad dwa lata temu, dużo się zmieniło. Choć jeszcze próbuję się odnaleźć w nowej rzeczywistości, to jednak idzie mi to całkiem dobrze. Po latach walki z lękami i depresją udało mi się osiągnąć stabilność, która pozwoliła mi odstawić leki i żyć względnie normalnie. Doprecyzowując diagnozę swojej psychiki o najnowsze zdobycze wiedzy, udaje mi się również częściowo zapanować nad najsilniejszymi z moich demonów, które nawiedzają mnie czasem w formie flashbacków. Mogłoby się wydawać, że droga do całkowitego wyleczenia stoi przede mną otworem, prawda?
Niestety, los zgotował mi jednak scenariusz zgoła odmienny. Gdy ja wygrywałem kolejne bitwy w odmętach swojej psychiki, jeden z członków rodziny zaczął przegrywać swoje. W ostatnich latach byłem świadkiem powolnej śmierci osoby, którą znałem, a której ciało powoli przejmują dwa niezwykle destrukcyjne i sadystyczne demony, być może z trzecim siedzącym w ukryciu i dodatkowo podżegającym do walki.
A imiona ich Demencja i Alkoholizm, z narcystyczną szarą eminencją z tyłu. Gdzie jeden konsekwentnie doprowadza do degradacji pamięci opętanego, drugi zatruwa jego świadomość fałszywymi wspomnieniami i konfabulacjami. Tam, gdzie jeden wtłacza niepamięć, drugi z trzecim wzbudzają nieufność, a wraz z nią pogardę wobec prawdy. W tej niszczycielskiej spirali kręcą się coraz szybciej, przyczyniając się do cierpienia nie tylko samego opętanego, ale i wszystkich dookoła. Ze mną włącznie.
Ze wszystkich osób, które uczestniczą w tym smutnym spektaklu, mogło by się wydawać, że tylko ja znam sposób na odpędzenie tych demonów, a przynajmniej chwilowe ich odstraszenie, by dać opętanemu złapać oddech. Choć jest to rozwiązanie bolesne i ryzykowne, w obliczu tej tragedii jest ono w tym momencie ostatnią deską ratunku. Po ostatnim, najgorszym dotychczas ciągu alkoholowym najbliższy mi uczestnik tego teatrzyku był w końcu gotowy sięgnąć po to rozwiązanie, lecz niestety stracił je z oczu. Emocje opadły, kłamstwa zostały ponownie wyryte w skałach, a iskierka nadziei, która tliła się w moim sercu, zgasła wraz z pogrzebaniem idei o wspólnej wyprowadzce.
Na nic zdały się moje próby edukacji. Próby wywołania choćby niewielkiej chęci do porzucenia alkoholu rozbijały się o kolejne kłamstwa, w które wszyscy z wyjątkiem mnie uwierzyli, by przypadkiem nie pogłębiać kryzysu, który przecież stanowi szansę na uzdrowienie.
Próbowałem wszystkiego, co mogłem, z całych sił, które mi jeszcze pozostały. Chciałem rozpalić na nowo ogień życia w tych zmarnowanych duszach, które zdają się dalej nie rozumieć położenia, w którym się znajdują. Współuzależnienie jest w nich tak silne, że mam poczucie, że to ja staję się w tym systemie elementem niepożądanym. W systemie, w którym są ostatnie osoby z mojej rodziny, które dotychczas były mi przychylne, i na których wciąż mi zależy.
Wolą zostać, cierpieć i "ratować" alkoholika, bądź raczej to co z niego zostało, od konsekwencji jego picia, niż rzeczywiście tupnąć nogą w ostatecznym zrywie ku wolności od alkoholu.
Gniew, frustracja, żal, smutek, lęk... i głębokie osamotnienie towarzyszą mi od ostatnich dni. Wszystko wskazuje na to, że jedyną osobą, którą jeszcze mogę z tego systemu uratować, jestem ja.
Ja sam.
Dobijająca świadomość tego, że z tym problemem mogę zostać całkiem sam, skłania mój umysł ku najczarniejszym scenariuszom. Wraz z podjęciem decyzji o samodzielnej wyprowadzce czuję się, jakbym właśnie stawał się sierotą, zmuszony de facto do samodzielnego radzenia sobie ze wszystkimi problemami i bez wsparcia rodziny. Jedyne miejsce, do którego potencjalnie mógłbym wrócić, jest opętane demonem alkoholizmu i opuszczenie go może się wiązać z koniecznością spalenia mostu.
Jest to niewątpliwie skok wiary, bo jeszcze nawet nie zacząłem się przygotowywać, a już czuję ogromny, paraliżujący wręcz lęk. Flashbacki, dysocjacja i tym podobne objawy nasilają się w najmniej wygodnych momentach, a mój apetyt praktycznie nie istnieje. Jeśli do końca września uda mi się wyprowadzić i zachować względną stabilność psychiczną, to będzie to bez wątpienia mój najwiekszy dotychczasowy sukces w życiu.
A jeśli się nie uda? Cóż, tak daleko w planowaniu jeszcze nie zaszedłem, jednak jakiś plan B, a w sumie to nawet już C, wypadałoby mieć.
0 notes
fronsz · 1 year ago
Text
Śniący
Istnienie snu w moim życiu ma bardzo ważną funkcję. Jest swego rodzaju źródłem moich dekadentycznych ciągot. Od wyrywanych kończyn, poprzez wylewanych mózgów z miejsc do tego nie przystosowanych (mam na myśli dupe na przyklad). Zastanawiam się czy to pasja która skończy się zabijaniem ludzi siekierą lub inną formą zobaczenia na własne oczy krwi flaków i śmierci przede wszystkim. Jednak od tego powstrzymuje mnie jedna rzecz, nieśmiertelna, niezmienna moralność człowieka dobrego. Miłość do innego człowieka czy też po prostu większa wiara w innych niż w samego siebie. Nie ganiałbym za kimś z siekierą bo dbam o ich życia bardziej niż o swoje co się kłóci z moimi ciągotami. Może moja podświadomość jest pieprzoną psychopatyczna krainą wypaczeń ludzkich pragnień a moja świadomość to miły ptaszek wśród lasu miłości i błogości.
Walcząc ze sobą uciekam w alkohol, alkohol który uaktywnia u mnie dużo skrytej nienawiści którą podświadomie posiadam. Uciekam od bycia miłym ale nie mam pojęcia czy po kilku piwach kiedyś nie sięgnę po siekierę. Nie wydaje mi się. Brzydzę się przemocą a jednak jej pragnę. Kocham ludzi i ich nienawidzę. Nie potrafię czasami ze sobą żyć mimo ty zaprzeczeń i trudnych do określenia celów moralnych.
Pewnego dnia miałem bardziej ciężki sen (zazwyczaj śnie w momencie gdy trzeźwy się klade; gdy pijany rzadko śnie, może też dlatego pije [jeden z wielu powodow]) w którym przechodząc przez mroczne korytarze trudnego do określenia budynku, zauważyłem strome i szerokie schody z których spadały w dół ludzkie części ciała, świeżo obcięte w bardzo nie elegancki sposób. Spadały w dół a na samym dole ogień a przed nim małe blade dziecko co twarz azjatycką posiadało. Mówił coś po niemiecku przy okazji flaki spadające chlapały jego twarz krwią. Jednak dziecko mówiło dalej na tle ognia. Czułem grozę i tajemnice. Niezrozumienie czegoś jest najbardziej przerażająca rzeczą w życiu. Coś co działa ale nie masz pojęcia jak a przy okazji jest straszne.
0 notes
bambeluna · 2 years ago
Text
świadomość że nie ma życia po śmierci i już nigdy nie porozmawiam z moim ukochanym łamie mi serce
#d
0 notes
teatralna-kicia · 2 years ago
Text
Tumblr media
"Materiały do Medei"
Teatr: Teatr Łaźnia Nowa
Reżyseria: Jakub Porcari
Byłem niesamowicie ciekawy, czy zmieni się jakoś mój odbiór spektaklu „Materiały do Medei” przez tak długi czas od ostatniego obejrzenia. Pierwszy raz miałem okazję zobaczyć go w 2019 roku przy okazji premiery. Teraz, po 4 latach, tytuł powrócił do Łaźni, więc postanowiłem kolejny raz skonfrontować się z tym spektaklem. Ku mojemu ogólnemu brakowi zaskoczenia okazało się, że moje postrzeganie tego wystawienia dramatu Heinera Müllera jest identyczne z tym, jakie było te kilka lat temu – byłem zachwycony aktorką, ale rozczarowany całym doświadczeniem.
Twórca spektaklu stawia nas oko w oko z Medeą, sam na sam, i pozwala obserwować drogę, która doprowadza ją do pozostania najsłynniejszą dzieciobójczynią w historii; co ciekawe, jest to droga wewnętrzna: bardziej skupiamy się na emocji i tym, co się zmienia – lub nawet nie zmienia – w samej Medei. Widzimy, że tak naprawdę to wszystko było w niej, w środku od dawna i jedynie czekało na coś, co uwolni z niej wściekłość i strach.
Z racji tego, że to monodram, cały ciężar spektaklu dźwiga na barkach Sandra Korzeniak, która dla mnie jest jakością samą w sobie. Tworzy na scenie rolę bardzo fizyczną, rozedrganej kobiety pod presją; zrozpaczonej żony zranionej przez męża, szalonej matki i zazdrosnej, panicznej kochanki. Rola Korzeniak jest doskonała, emocje są wręcz namacalne, budzi strach, żal i współczucie. Jednocześnie, każde jej drgnięcie twarzy buduje kolejne znaczenia. Aktorka niesamowicie tworzy w swojej roli to odczłowieczające stłamszenie i ból – to tak naprawdę głównie on kierował Medeą w tej interpretacji. Zresztą, jak wiadomo od dawna, Korzeniak jest mistrzynią tworzenia ról kobiet na skraju, co udowodniła w doskonałym „Pod Presją”. Nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić, jak wyczerpująca to musi być praca – naprawdę, kłaniam się w pas. 
Ciekawą warstwą tego spektaklu jest pewnego rodzaju badanie gruntu tematu: dlaczego człowiek jest poniekąd zaprogramowany na zabijanie i destrukcję i jak bardzo nadal jest zaślepiony wizją śmierci. Niestety, poza nakreśleniem problemu, Porcari nie podaje żadnych propozycji odpowiedzi czy też przemyśleń, żadnych, nawet najbardziej truistycznych prób ukazania przyczyn zła w nas. Ta warstwa zmroziła mnie troszkę bardziej, bo z tyłu głowy miałem świadomość tego, że jesteśmy bliżej realnej wojny i przemocy niż te 4 lata temu.
Dodatkowo, zabiegiem, który wyjątkowo mi się podobał w tym spektaklu, było upchnięcie w jednej postaci kwestii wszystkich bohaterów dramatu; to potęguje wrażenie szaleństwa Medei; nieustannie trwa monolog i już sami nie jesteśmy w stanie określić, czy ona realnie z kimś rozmawia, czy tylko uzewnętrznia swój nieskończony strumień świadomości. Nadmienię, że ten pomysł działa jedynie dzięki pierwszoligowemu aktorstwu, bo gdyby nie to, cała koncepcja osiadłaby na mieliźnie. Medea Korzeniak wydaje się być zawieszoną w wiecznym czyśćcu, gdzie musi na nowo przeżywać swoje najgorsze momenty i być wiecznie okradniętą ze swojego „ja” postacią – nagą, rozdygotaną emocją, poddawaną coraz to nowym nie-cielesnym torturom. 
Na uwagę zasługuje przede wszystkim udźwiękowienie spektaklu. Sławomir Kupczak tworzy przestrzeń dźwięku pełną niepokojących plusków, mlaskań, na poły organicznych, ale też mocno obcych brzmień. Nie sposób jasno określić, skąd mogą dochodzić i czy słychać je realnie czy słyszy je jedynie Medea w swoim prywatnym piekle. 
Podsumowując: świetna rola Korzeniak w niestety kiepskim spektaklu – mam wrażenie, że Jakub Porcari puścił aktorkę ciutkę samopas i pozwolił jej robić totalnie to, na co ma ochotę, co chyba nie do końca jest okej. Taki żywioł, jakim jest Korzeniak, też czasem trzeba wziąć w jakieś ramy. Tutaj tego nie ma. „Materiały do Medei”, mimo, że trwają tylko godzinę, mają momenty przestoju, które czuć i wytrącają całość z rytmu. Szkoda tak tytanicznej pracy aktorskiej na taką popierdółkę jak „Materiały do Medei”; gdyby nie Korzeniak to nie byłoby warto nawet o tym projekcie wspominać.
0 notes