Text
Chłop co biegnie
Dwa psy wychudzone, biegnące z krwią w mordzie za mną. nawet nie wiem co. Odwróciłem się wśród ruin krajobrazu rozjebanego, ledwo dysząc cokolwiek kojarząc, obróciłem się żeby je zobaczyć. Dwoje wściekłych psów co nawet wrażenia pośpiechu nie wywoływały. Jakby były bardzo cierpliwe. ciężko to brzmi ale jak goni cię coś czego nie rozumiesz, a jedyne co widzisz to chłód i cierpliwość czujesz jeszcze większy niepokój niż zwykle; Uciekam dalej czuje ich dotyk nie do opisania, widzę drzewa dziwne, rozbite ruiny, gruzy totalne nic co ludzkie co ludzkość żyła by, jedynie jakiś przeszły artefakt tamtych lat. A co ja tu robię? dobre pytanie. Biegnę, w przód zawsze w przód zamiast w miejscu stać, nic złego mi się nie może stać. Wśród tych kurwa ruin miast i królewskich bram mimo że zupełnie sam czuje ich oddech. Tych psów. Odwróciłem się znowu, dostrzegłem blask lazurytu. Niebieski powidok w moich oczach który czerwień krwistą posiadał. poetycko to określam ten cały chłam ich istoty. Chcą mnie pożreć a ja jedynie wyobrażam sobie ich piękno. Na tle tego wszystkiego tej całej ucieczki wiem jedno, śmierć mnie pożre ale postać jej dam sobie ulepić.
0 notes
Text
Shazza
Mimo pięknych oczu i łódek we florencji wenecji
zapamiętałem tylko jej okulary
nie mówiąc o seksapilu i beztrosce do całego świata
0 notes
Text
Śniący
Istnienie snu w moim życiu ma bardzo ważną funkcję. Jest swego rodzaju źródłem moich dekadentycznych ciągot. Od wyrywanych kończyn, poprzez wylewanych mózgów z miejsc do tego nie przystosowanych (mam na myśli dupe na przyklad). Zastanawiam się czy to pasja która skończy się zabijaniem ludzi siekierą lub inną formą zobaczenia na własne oczy krwi flaków i śmierci przede wszystkim. Jednak od tego powstrzymuje mnie jedna rzecz, nieśmiertelna, niezmienna moralność człowieka dobrego. Miłość do innego człowieka czy też po prostu większa wiara w innych niż w samego siebie. Nie ganiałbym za kimś z siekierą bo dbam o ich życia bardziej niż o swoje co się kłóci z moimi ciągotami. Może moja podświadomość jest pieprzoną psychopatyczna krainą wypaczeń ludzkich pragnień a moja świadomość to miły ptaszek wśród lasu miłości i błogości.
Walcząc ze sobą uciekam w alkohol, alkohol który uaktywnia u mnie dużo skrytej nienawiści którą podświadomie posiadam. Uciekam od bycia miłym ale nie mam pojęcia czy po kilku piwach kiedyś nie sięgnę po siekierę. Nie wydaje mi się. Brzydzę się przemocą a jednak jej pragnę. Kocham ludzi i ich nienawidzę. Nie potrafię czasami ze sobą żyć mimo ty zaprzeczeń i trudnych do określenia celów moralnych.
Pewnego dnia miałem bardziej ciężki sen (zazwyczaj śnie w momencie gdy trzeźwy się klade; gdy pijany rzadko śnie, może też dlatego pije [jeden z wielu powodow]) w którym przechodząc przez mroczne korytarze trudnego do określenia budynku, zauważyłem strome i szerokie schody z których spadały w dół ludzkie części ciała, świeżo obcięte w bardzo nie elegancki sposób. Spadały w dół a na samym dole ogień a przed nim małe blade dziecko co twarz azjatycką posiadało. Mówił coś po niemiecku przy okazji flaki spadające chlapały jego twarz krwią. Jednak dziecko mówiło dalej na tle ognia. Czułem grozę i tajemnice. Niezrozumienie czegoś jest najbardziej przerażająca rzeczą w życiu. Coś co działa ale nie masz pojęcia jak a przy okazji jest straszne.
0 notes
Text
Moja pasja
Moją pasją jest zabijanie ludzi siekierą.
Doktor Hackenbush mnie uzmysłowił.
To nie dekadentyzm, tylko pasja.
Pasja związana z odrąbywaniem głowy kobiecie czy meżczyznie.
Pasja z mięsem i krwią co tylko nakręca moją psychoze.
Tak doktor coś popierdolił ale uwolnił mnie od sztuki.
Teraz po prostu zabijam bez znaczenia.
Ja wiem że nie chodzi o to.
Ja wiem że naturalizm i brutalizm czy inny chuj.
Nadal mam moja dłoń na siekierze.
Skierowana w sąsiada.
0 notes
Text
La'Danzig
Podróżuje do Danzig
La'Danzig znane kiedyś jako La'gdansk progresywnie
Niemiec razem z jakimś włoskim wspólnikiem
Zrobili znowu że wolne
Wywołali znów wrażenie
że w tym miejscu odnajdziesz się
Bardziej niż w jakimkolwiek innym
Razem z ludźmi podróżujemy do la' Danzig gdzie w miejscu tym szczęśliwsi wszyscy bardziej
Bardziej niż w innym miejscu
La'Danzig i chór dzieci co holokaust przeżyły
Niemiec z Włochem wszedł
I teraz jest lepiej
Lepiej niż bylo
0 notes
Text
Ogólnie lista przemówień do ludu z mojej strony jest ogromna, nie można jej zliczyć. tak bardzo jak glupoty ludzkiej. Gdy tylko jakiś debil czy idiota kretyn totalny zachce żyć w Edenie życzę powodzenia. W grupie osób których twoja wizja nie interesuje. Twoja wizja jest twoja ale nie oznacza że jest głupia. Najśmieszniejsze jest to że glupi debil nie zdaje sobie sprawy ze swojej glupoty. Jest po prostu debilem i taki będzie.
0 notes
Text
Dodałem do swojej zastawy zestaw kolejnych kończyn osób które z zachowania wydawały się dla mnie nieludzko obleśne. Gorzej niż zwierzęta. Najpierw siedzieli przede mną przywiązani. 16 osób. Obrzydliwych. Tak kurwa obrzydliwych że kazałem im siedziec cicho. Ktokolwiek się odezwał dostawał ode mnie solidny cios w żuchwę. Metalowym kijem. Żuchwa odskakiwała od twarzy za każdym razem. Każde jebniecie komuś w twarz utwierdzało ich w fakcie że nie mają się odzywać. Nie mogą się odzywać. Bryzg krwi i dźwięk łamanej szczęki napawał mnie szczęściem. Że w końcu ich mordy wyglądają co najmniej nieludzko. Trzy z szesnastu osób siedziały ze zwisającą lekko żuchwą. Jednej bardziej, zwisała drugiej mniej. Jęczeli do takiego stopnia że niestety ale stanąłem przed nimi z obrzynem i strzeliem im prosto w twarz. Efekt był zniewalający. Nie minelo pięć minut od ich obudzenia a cała sala już w czaszce, krwi i flakach. Przeraziło to wszystkich? zmroziło. Było ich na ten moment 13. Ja czułem lekką satysfakcję i poczucie władzy. Przede mną osoby tak gówniane jak samo gówno nigdy nie było. Rządziłem ich losem. Nie interesował już ich totolotek. Czy kupon na paragonie w żabce na hot doga i Czy ich kurwa kredyt zostanie spłacony za 7 czy 8 lat. I czy przede wszystkim nie spędzą swoich ostatnich dni pod pałacem kultury z kartonową plakietka. Interesowało ich na ten moment to "żeby nie bolało". Wiedzieli ze umrą. Ale mieli nadzieję jak każdy z nas. Ja miałem nadzieję w społeczeństwo. I nie. Film joker nie zmienił mojego podejścia. Gówniany film swoją drogą. Przestałem wierzyć w dobro innych ludzi gdy baba w biedronce woli użyć swoje dziecko w celu edukacyjnym do wyłożenia rzeczy na ladę. Gdzie kolejka większą niż do lumpa o 6 rano w poniedziałek.
Całe życie wkurwiony społeczeństwem. Medytacja, leki, jakieś kurwa pogadanki z psychologiem, psychiatrą nie pomogły. Istniało jedno wyjście. Zajebać tych co nie zasługują na życie. Chuje mają chujowo. A w przypadku spotkania ze mną mają konkretnie przejebane.
Na początek zacząłem zadawać pytania. Typowe dla resocializatora który resocjalizuje nie-resocializowalnych pacjentów. Każda z tych osób łkała błagała chuja gadała. A jak już odpowiadała to kłamała. Mój eksperyment społeczny nie pomógł. Nic nie pomoże. W tych pierdolonych Polakach płynie jad zamiast krwi. Zamiast mózgu mają papkę gówna. Patrzą na innych gorzej, a siebie mają za najlepszych. Utwierdziłem się w fakcie że nie ma nic lepszego dla nich jak śmierć. Szybka czy wolna bez różnicy. Nie brałem satysfakcji z zabójstwa. Brałem natomiast z efektu. Widok takiej osoby rozczłokowanej błagającej o łaskę napawał mnie do maksimum. Nie dość że miałem władze nad holota, to widziałem jak ten kraj opuszczają te kurwy jebane. Rasiści debile homofobi. Będąc zabójcą tych osób wyświadczam przysługę osobą które są dobre. Które żyją jak trzeba. I nie spotkają już na swojej drodze żadnego z tych obrzydliwych wynaturzeń, tych kurew.
Po kolei kazdego żywcem rozczłonkowałem. Kazałem trzymać w zębach ich kończyny żeby przez ból sprawiany im zębów nie rozjebac. Zdrowe zeby to przecież podstawa. Krew wszędzie. Ja cały czerwony. Tryska i się leję. Trochę to zajęło. Wszystkie te kończyny wziąłem i zaniosłem do kuchni nie daleko miejsca w którym dokonałem masowej rzezi. Ugotowałem itd. Przyrządziłem. Ogólnie brzydzę się kanibalizmem. Ale tu chodzi bardziej o wiarę. Afrykański szaman kiedyś wierzył że poprzez jedzenie zmarłych utrwalalmy ich duszę w świecie żywych czy coś takiego. Tak czy inaczej dla swojej kochanej rodziny, ojca, żony, matki zrobiłem obiad. Żeby ich gardła przeżyły rozkosz związaną z utrwalaniem debilizmu którzy sami szerzą. Nie zabije ich. Będę ich karmił tym co reprezentują. BEDĄ ŻYĆ DŁUŻEJ TYLKO DLATEGO ŻE MAJĄ ROLE W MOIM ŻYCIU. JESTEM POTWOREM KTÓRY RÓWNIEŻ JEST DEBILEM. DEBILEM DEBILEM I KONKRETYM IDIOTĄ.
a babci nałożyłem standardowy obiad. Bez mięsa. Więc w sumie niestandardowy. Sałatka w sosie tysiąca jebanych wysp. Była zmieszana (babcia w sensie) bo reszta mięso wpierdala a ona kapustę musi żreć. Ja jej po prostu powiedziałem:
Kocham cie
0 notes
Text
Maska
maluje maskę co pod nią krew i flaki.
usuwa się w cieniu barw ukraińskich.
zamyślona w pełni z wyrazem skupionym.
czerwień wylewa się z czoła.
tak jakby chciała coś wyrazić.
kwiat koło jej skroni dodaje jej miłości.
mimo flaków ukrytych myślę że mi się podoba.
0 notes
Text
glowa do gory
bo czlowiek wiesz czasami mysli
jak przestaje to nie mysli
a warto myslec bo czlowiek to wiesz
no nie mysli zazwyczaj
a jak juz pomysli
to mu mysl zla przyjdzie
to trzeba zweryfikowac
ale tak na zaraz
a nie ze pozniej.
mysl dominuje myslenie
polaku wez tam kurwa pomysl
ja pierdole.
0 notes
Text
Flaki z czymś tam
Spojrzałem w dół a tam schody, strome i czarne.
od góry do dołu ze schodów flaki ludzkie spadały.
kończyny, torsa, czasami nawet głowy nierozpoznane.
schody cały czas ubrudzone przez krew, cały czas.
a kawałki ciał staczały się w dół, do ognia.
przed ogniem stało małe dziecko, co twarz bledszą od czegokolwiek miało.
mówiło jakieś rzeczy po niemiecku, nie zrozumiałe dla mnie.
kawałki ciał wpadały do ognia zza dziecka. A ono nadal rzucało swoje niemieckie zaklęcia.
ja stoję przez chwile i obserwuję.
nagle idę po prostu dalej przez korytarze mi nieznane.
0 notes
Text
Delfin mający geny ludzkie trafił akurat na geny polskiego polaka dwupolaka co po polsku i polsko odnajduje polskość w swojej polskiej krwi. Więc nasz delfin umarł zaraz po wykluciu się z jaja gdzie macicznie polska wersja by nie przeszła, z tego powodu umarł. Umarłby tak czy owak bo był polskim delfinem co nie pływa w morzu alkoholu tylko słodkiej wody czy słonej
Nie mam pojęcia jakiej.
1 note
·
View note
Text
Tczewska kobieta
Co na trybuny tczewskie ją zabieram.
Ona daje mi swoje undergroundowe propozycje muzyczne.
Ja na ten moment się nigdzie nie wybieram.
Seks w planach posiadam
Jej jednak motywu nie poznaje.
Nagle się wypierdalam
Moja świadomość wysiada.
A z nią cała nadzieja na seks.
Tylko seks.
W głowie mąci i chuja swędzi.
A tylko o muzyce mowa była
0 notes
Text
Janie pawle.
Papieżowa usłyszałem o 21.37
Pomyślałem że to głos w mojej głowie, bo na ten moment kocham uczucie samotności, ale to znowu ona. Drze się i wypowiada słowa o papieżu i innym pierdoleniu gdzie normalnie porozmawiać czy posłuchać nie potrafi.
Nadal siedzę przed laptopem i pisze o tym co chciałbym przeżyć, fantazjuje, bo wiem że z nią nie przeżyje nic. Przeźyję tylko informacje o 21.37. A i nad ranem jaki pijany byłem, czego nie mówiłem i nie robiłem.
Koniec mojego szczęścia wraz z decyzjami które popełniłem. Nie ma powrotu. Nie ma check pointu. To jest najgorsze.
0 notes
Photo
6K notes
·
View notes
Photo
7K notes
·
View notes