#roślinka
Explore tagged Tumblr posts
Text
0 notes
Text
25-03-2024
Co za maraton... serio...
Ech. W piątek zrobiłam tour do Poznania i z powrotem (Poznaniu, jesteś taki piękny! Nawet rozkopany!)
Byłam w chuuuuuj zmęczona.
Spotkałam się z przyjaciółką i kupiłam ważny materia do pracy, ale mimo wszystko jestem w chuj zmęczona. Podróż do Poznania jest przyjemniejsza i krótsza niż z centrum Wro na Psie Pole (tam jedziesz nawet 2h, a do Poznania ledwo 1:23h), jednak ten tłum, deszcz, gwar... zmęczenie po prostu.
Wróciłam do domu jakoś jeszcze tak, by mieć przestrzeń na odpoczynek - mój chłopak miał tego dnia wolne, więc... pokazał mi projekt nad którym spontanicznie zdecydował, że będzie pracował w dzień wolny. xD Pół dnia podobno hałasował sprzętem kaletniczym, ale wykonał boską rzecz!
Obydwoje byliśmy zmęczeni i mieliśmy iść spać...
Ale jeszcze obejrzeliśmy "tylko jeden odcinek" serialu na Netflixie. Nie no, serio jeden, ale zamiast się wyłączyć przy nim, zrelasować, odprężyć, to się uruchomiliśmy z rozkminą podczas oglądania, a po oglądaniu wsiąknęliśmy w internet, w rozmowy o interpretacji tego co przeczytaliśmy, a potem w rezultacie zadzwoniliśmy do mojej teściowej - fizyczki z wykształcenia - by nam rozwiała wszystkie wątpliwości xD Okazało się, że ona średnio interesowała się tą astrofizyką, więc kolejną godzinę kminiliśmy już w trójkę, z teściową na głośniku o co chodzi w astrofizyce. Padliśmy po tym wszyscy wykończeni i dotąd smsujemy wymieniając się artykułami. O co chodzi? O "problem trzech ciał". xD Myślałam, że to będzie fabularnie chodziło o problem z trzema trupami, ale nie! To problem trzech ciał w rozumieniu fizyki czy tam astrofizyki, takich jak w "O ruchach ciał niebieskich" xD. Mój chłopak oglądając serial widział rzeczy, których ja nie dostrzegałam - dla niego to budziło pytania, a jak wracaliśmy do tych scen to faktycznie weryfikowaliśmy, okazywało się, że on miał rację - a to coś niewyśrodkowane, a to coś jeszcze innego itp. To przykład na to, że aby uczestniczyć w kulturze TRZEBA mieć kod. Super. No i okazało się, że nauka potrafi opisać współdziałanie układu dwóch ciał (system binarny), ale pomimo licznych prób niestety zawodzi nas próba usystematyzowania układu trzech ciał. Ech. No i próbowaliśmy zrozumieć o co kaman (teraz, po drugim odcinku, widzę, że serial próbuje empirycznie POKAZAĆ widzom jak ta teoria wygląda, na czym polega, ale naprawdę piątkowe rozkminy to było dla mnie jak odkrywanie Ameryki na nowo - fascynujące!). Nadal próbujemy. Zmęczyliśmy się tym w piątek i posnęliśmy.
Potem miałam masę planów na sobotę, zrealizowałam jeden: byłam z koleżanką z roku na dniach otwartych ASP. Obmacałyśmy wszystko co się dało xD, wzięłyśmy udział w warsztatach artystycznych, wlazłyśmy gdzie tylko chciałyśmy. Najlepiej zorganizowane były pracownie renowacji - trochę wiem o renowacji (moim przyjaciele to renowatorzy, mojego BF cała rodzina to renowatorzy o różnych specjalizacjach), więc wydaje mi się, że w połączeniu z bardzo sympatycznymi dziewczynami z pracowni tym więcej z tych zajęć wyciągnęłyśmy.
Zachwyciła mnie - ale tak TOTALNIE zachwyciła mnie - pracownia pokazująca realizacje i osiągnięcia pracowni Nowych Mediów. W zasadzie obecnie realizuję z nazwy tożsamy kierunek, ale to czego się uczą na ASP to kurde, kosmos!!! Chociaż czy naprawdę się tego uczą? Czy to nie jest odstawienie szopki na dni otwarte? No nie wiem. Niemniej Pani, która nas oprowadzała fajnie zdefiniowała swoją pracownię "Zajmujemy się wszystkimi rodzajami projektowania, które trwają w czasie, jak muzyka, wizualizacje, film, światło". MEGA! Kwiaty podłączone do czegoś, czego nazwy nie pamiętam, a co jest też w bebechach naszych telefonów komórkowych - przy dotknięciu płatków kwiatów rozlega się dźwięk. Wow! Wizualizacje - te, które robi się na koncertach - z całą konsolą! Coś FANTASTYCZNEGO! OMG jak ja chcę to robić. Poza tym metody pracy! Malutka roślinka obstawiona dziesiątkami kamer, które robią jej zdjęcia na wielkim przybliżeniu - RUCH rośliny, światło w ruchu, coś FASCYNUJĄCEGO. Nagrywanie najróżniejszych, najczarowniejszych biologicznych obserwacji pod mikroskopem (!) i wykorzystywanie ich w wizualizacji na koncertach. Nasza pani przewodniczka - jak się okazało pracuje z tkaninami. Marzenie, bo my też z tkaninami obecnie pracujemy. OMG. To było fascynujące. Serio. Oglądałyśmy tkaniny pod mikroskopem (lniana koszula: na wcale nie największym przybliżeniu, z widoczną wyraźne siatką tkania, z rozpoznawalnością materiału "tak, to jest len" pod mikroskopem pozwalała na zaobserwowanie gołym okiem KOMÓREK włókien lnianych - jądro komórkowe itp - OMG ja tam schodziłam w spazmach z entuzjazmu). Oglądałyśmy pod mikroskopem - a potem od razu na rzutniku wielkości ekranu w sali kinowej - poliester, cekiny, najróżniejsze włókna. I oświetlałyśmy je różnym światłem, pod różnym kontem (jak leżały pod mikroskopem, tak). Potem na tej konsoli do wizualizacji koncertowych (podobno studenci jeżdżą na koncerty by robić wizualizacje zaliczeniowe dla różnych artystów) miksowałyśmy nagrania materiału z dźwiękiem. No właśnie, do tego dźwięk! OMG! Cudo. Grałam na urządzeniu (instrumencie), którego nazwy nie pamiętam, a które składa się z drewnianego pudła i dwóch wystających metalowych prętów. Nigdy wcześniej i prawdopodobnie już nigdy później nie czułam się tak bardzo czarodziejsko! Tego instrumentu się nie dotyka! Przybliża się jedynie dłonie do prętów, a urządzenie (podłączone do głośników) wydaje z siebie dźwięki jak z filmów SFi z ubiegłego stulecia. Odrealnione i przeszywające dźwięki, idealne na rejwa. Magia, magia, magia. Świat mikro, makro, dźwięki, światło, elektronika i wszystko po to by zaprojektować DOZNANIE ESTETYCZNE. OMG! TAK! Chcę to robić!
Jeżeli faktycznie tak te studia wyglądają i jeżeli będzie mnie na to stać, to może zrobię tam magisterkę. Może. Bo póki co potrzebuję dochodu.
Potem poszłyśmy obadać pracownie scenografii - w tym maszyny hafciarskie i dziewiarskie. Jaram się tym. No i właśnie po drodze się wyjebałam na chodnik, chodziłam po tym świecie projektantów mody z zakrwawioną chusteczką przytkniętą do brody... a po powrocie do nich właśnie wszystkie inne plany poszły się walić, bo zaczęło się wymiotowanie i zawroty głowy, a resztę dnia spędziłam na SORze, na tomografii itp.
Byłam tak zmęczone, że w niedzielę, gdy się obudziłam nie wiedziałam gdzie jestem i jak się nazywam. Serio. I najlepsze, że właśnie o to zapytał mnie mój chłopak (wcześniej poinstruowany przez mojego lekarza - doktor zwolnił mnie do domu właśnie dlatego, że widział, że jestem w poczekalni z facetem i psem. Ech... Wdzięczna jestem na maksa. Zarówno mojemu upartemu chłopakowi i lekarzowi za to, że jednak nie trzymał mnie w szpitalu) - nie potrafiłam mu początkowo odpowiedzieć bo byłam tak zdezorientowana, a on zagroził, że w takim razie wstaje i zaczyna mnie pakować do szpitala - wtedy mi się przypomniało kim jestem i gdzie jestem xD
W niedzielę uczestniczyłam w zajęciach zdalnych. OMG, jak cudownie było. To znaczy tam, gdzie było cudownie, tam było cudownie. Ale o tym zaraz.
Najpierw mieliśmy zajęcia z czegoś co nazywa się dziwnie, a chodzi o projektowanie stron www i aplikacji. Bardzo temat mnie ciekawił. Okazało się, że mamy te zajęcia ze świetną babeczką, baaaaardzo fajnie tłumaczącą wszystko. Okazało się, że mamy nauczyć się programować. I jara mnie to!!! Ale to nie koniec! Będziemy się uczyć UI i UX i w końcu wiem o co w tym chodzi. W końcu ktoś to przedstawił zrozumiale i z jajem. MEGA się jaram. W dodatku okazało się, że prowadząca też ma ADHD więc sobie o tym pogadałyśmy. Dała nam (mi) olbrzymią ilość informacji, kierunków do pozyskiwania wiedzy. No cudowne to było. Zadania ćwiczeniowe były zajebiste. Babeczka odpowiadała na wszystkie pytania, była pomocna, dbała o to, abyśmy wiedzieli WSZYSTKO i by nikt nie bał się udzielania odpowiedzi. Już na ten moment wiem, że chcę się uczyć UX oraz CSS jak najwięcej, bo JARA MNIE TO!
A potem mieliśmy mieć zdalnie grafikę komputerową... Nie chce mi się znowu wkurwiać. Jedynie nakreślę - pani nie wiedziała jak prowadzić zajęcia zdalne. To były nasze pierwsze zajęcia z nią, a ona bez jakiegoś przywitania, bez nakreślenia jakie ma wymagania, z czego będziemy się uczyć, jaki jest zakres programowy - bez tego wszystkiego po CAŁEJ GODZINIE spóźnienia (ewidentnie miała problem z podłączeniem zajęć zdalnych, a potem, jak jej się włączał mikrofon i kamerka na momenty okazywało się, że jest w galerii handlowej - podobno, ja tego nie widziałam) napisała nam, żebyśmy narysowali coś, cokolwiek, w 30 minut i jej wysłali na maila prywatnego, bo musi sprawdzić jaki mamy zakres kompetencji i czego może nas nauczać. Napisała to po 1h, dzisiaj, chociaż od miesiąca wie, że ma z nami zajęcia, a na to właśnie przeznaczyła 4 z 16h zajęć jakie z nami ma prowadzić w tym semestrze.
No kurwa.
Ja za to płacę niemałe pieniądze - i nie tylko ja się wkurzyła, cała grupa złorzeczyła. Szlag wszystkich trafił. Ani info o tym z jakiego programu mamy korzystać, ani o rozdzielczości, ani w zasadzie NIC. Mamy iść rysować na drugim semestrze grafiki. Niektórzy ledwie 4 narzędzia w photoshopie opanowali. Zadałam jej pytania podstawowe: co rysować, jakie są wytyczne, co mamy wykazać, jakiego programu użyć, przypomniałam jej, że zakres dydaktyczny przez nas opanowany wysłałam jej mailem... Ale ona już wtedy się wyłączyła xD Hahaha - grupa pisała do mnie "ej, zadałaś najważniejsze pytania, ale bez sensu, ona cię nie słucha". Kurwa. Ludzie z grupy pisali i nagrywali głosówki "to kpina! I ja za to płacę!?". Nie wiedzieliśmy co i w czym rysować i tak bez tematu, bez jakiejś wskazówki po co i na co... więc zaproponowałam, abyśmy wysłali pakiet prac z poprzedniego semestru po prostu.
Pani wróciła chciała wiedzieć kto z nas pracuje jako grafik. Zgodnie z prawdą - nikt. Znowu ktoś powtórzył, że my początkujący jesteśmy, na I roku i chcemy się czegoś nauczyć. Na to ona, że nie ma od nas wszystkich maili, ale to nic, musimy szybko przejść do robienia plakatu i ulotki. Wszyscy w popłochu, bo JAKIEGO PLAKATU I ULOTKI!? A ona na to, że przed chwilą miała zajęcia z inną grupą i oni zdążyli zrobić plakat i ulotkę (i mówi nam to z pretensją, jakbyśmy byli z tą inną grupą, która wcześniej miała z nią ćwiczenia i która dostała jakieś wprowadzenie do tematu), ale my przez to, że mamy zajęcia zdalne (to był jej zarzut wobec nas - jakbyśmy sami te zajęcia zdalne zorganizowali jej na złość - szok, jak się jej słuchało) i były te problemy ze sprzętem nie wie czy zdążymy. I kontynuuje pośpieszanie nas w kwestii plakatu dając NA CHATCIE wytyczne typowo dotyczące składu poligraficznego (w sensie, że podała bardzo zaawansowane wytyczne i informacje do użycia, które akurat ja wiem jak odczytać, bo studiowałam już kierunek na którym musieliśmy przygotowywać projekty odpowiednio złożone, ale mam wątpliwości czy dla kogokolwiek z mojej grupy to co ona powiedziała brzmiało jak język polski, raczej jak totalny bełkot - nikt z nami nie przerabiał jeszcze na tych studiach takich kwestii jak ustawienie spadów, przestrzeń kolorystyczna itp - my ledwo raczkujemy). Przerwałam jej - wkurwiona już - mówiąc, że prosimy o jakieś wprowadzenie. Teraz mnie babka pogania, pospiesza, podaje zirytowana dane, które dla nas są czarną magią. Powiedziałam jej, że minęło już 1,5h z 4h dzisiejszych zajęć, że NAGLE dowiadujemy się o plakacie i ulotce, a jeszcze nie mieliśmy wprowadzenia, informacji o tym, jak zaliczyć semestr, jej wytycznych i oczekiwań wobec nas. Ponad to, to zadanie z narysowaniem czegokolwiek to jest coś co powinno było być przeprowadzone tyg temu - mailowo. Teraz my jesteśmy stratni i nie wiemy i nie możemy wiedzieć jakie zadania miała inną grupa przed nami, więc prosimy o wprowadzenie nas do dzisiejszych zajęć, o wyjaśnienie jak ustawić to, czego od nas oczekuje. O plakacie dowiedzieliśmy się sekundę temu, a my nie wiemy jak zrobić plakat! Na to babka płaczliwie mówi, że wiedzielibyśmy wszystko, gdybyśmy nie mieli zajęć zdalnych. xD
Wzdycha i uznaje "no dobrze, to proszę otworzyć programy. Dziś pracujemy w Photoshopie, jeżeli ktoś pracuje w innym programie to trudno, będzie stratny na zajęciach, ale pracę oceni." My w stuporze - mnie zatkało. Ale chat mojej grupy wybuchł od "KURWA CO?". Bo my nie mamy photoshopa xD i dotąd nie pracowaliśmy na photoshopie zdalnie tylko na darmowej photopea, bo uczyliśmy się absolutnie podstawowych narzędzi. xD Photoshopa mamy na uczelni i z tego co wiem, mamy też dostęp do wersji studenckich, ale do tego też jest jakaś procedura do logowania, której nie pamiętam, bo nie korzystaliśmy. xD Więc znowu się włączam, informuję Panią, że proszę o przypomnienie jak się logować do wersji studenckich. A ona zirytowana, że nie wie. I że jak to nie mamy photoshopa? A inne programy? No i szok. Ktoś z grupy wypalił, że - jeszcze raz - korzystaliśmy z darmowych programów, albo dostawaliśmy dostęp od prowadzących. Na to ona, że mamy w takim razie zainstalować sobie wersje próbne photoshopa xD A ja do niej, że luz, to już konkret, proszę o linka - a ona na wkurwie, że mamy sobie sami wygooglować. Ja już się wyłączyłam, bo miałam ochotę krzyczeć. A inna studentka w grupie spokojnie wyjaśniła, że wszyscy wykładowcy zawsze nam udostępniają linki z programem ze sprawdzonych źródeł, abyśmy nie zainstalowali niebezpiecznego oprogramowania i nas przeprowadzają przez etapy rejestracji i służą pomocą. Podała nam linki z łaski swojej, a tam to, co wiedziałam, że będzie - wersja próbna z obowiązkiem podania danych karty. No nie. Ja zapomnę zrezygnować, tak mam. No nie. Na chatcie studenckim w tym czasie kurwowanie leciało, "ja za to płacę!?" i tak dalej. Ludzie przerażeni, bo niektórzy już wykorzystali wersje próbne photoshopa i ta sytuacja ich po prostu naraża na dodatkowe koszta (a te studia kosztują niemało). Jak to ogarnialiśmy to było jakieś 2-3h tych zajęć xD. Niektórzy się zarejestrowali. Większość przestała się odzywać do Pani, która w nas widziała winę za niepowodzenie w tych zajęciach.
Jak zaproponowałam czy możemy uznać te zajęcia za niebyłe i odrobić je w innym terminie, bo to jednak jest nasz czas i my za to płacimy - uznała, że okay. Ale na żywo. I dodała głosem pełnym napięcia, że musi nam wyznać, że to jej trzecie zajęcia, jakie prowadzi na tej uczelni, ale jeszcze jej się nie przytrafiło, żeby studenci przyszli na zajęcia nieprzygotowani. xD Więc my jesteśmy winni! No to już się wyłączyłam. Wylogowałam się, bo niedojrzała babka jest, wszyscy są winni tylko nie ona - może przy zatrudnieniu i wdrażaniu czegoś nie kminiła, ktoś jej w coś nie wdrożył. To jest jej kwestia komunikacji z zarządem. My jesteśmy klientami, którym treści zakupionych wykładów i wiedzy nie dowiozła, przeciwnie, jeszcze w nas widziała wrogów od początku, obwiniała nas za swoją niekompetencję.
Zrobiłam prinscreeny całej tej rozmowy z nią (bo nim wykminiła jak włączać mikrofon to najpierw z nami pisała) i napiszemy jako grupa petycje do dziekana - bo jednak WSZYSCY chcemy się czegoś nauczyć do cholery!
No, miałam nie opisywać, a opisałam xD
Lol.
A potem były zajęcia z kreatywnego pisania z tym starczym panem, który wygląda jak Dumbledore z fajką - jejkujej, jaki ten pan jest cudowny! Mód dla duszy by go słuchać.
Znowu mi wstawił piątki i znowu nie wiem kiedy te zajęcia przeminęły. Świetny człowiek.
A dziś... wysyłka paczek, wybranie się do lekarza na kontrolę (boli mnie głowa okropecznie i cała lewa strona ciała, bardzo) i próba zorganizowana pracy na konkurs. Ech.
10 notes
·
View notes
Text
Jazu hobbysta
Żeby Was... Przyszedł ten dzień. Dzień ogarniania. Posłuchajcie:
Stefan standardowo raz na tydzień wymaga podmiany wody i zajrzenia do filtra. No ale nastał czas gdzie trzeba zajrzeć do dużego akwarium. Martwe liście i filtr. Znów ciśnienie już nie te :/ Uwielbiam.
//
Duży filtr zacząłem od końca. Poprzednio dwa razy okazało się, że kostka na wlewie była zapchana i starczyło wyczyścić. 2minuty roboty. Ale nie tym razem :/ Węże jakoś tam zasyfione. Przeczyściłem. Jest lepiej, ale to nadal nie to co powinno. Bez otwarcia kubła się nie obejdzie. Niby to minęło coś koło dwóch miesięcy, ale... Tak, nie chce mi się. Taki ze mnie odpowiedzialny właściciel akwarysta.
Zdechła mi ta roślinka co normalnie rosła jak chwast. Jestem w szoku. Nie wiem co się mogło stać.
Natomiast zauważyłem, że gdzieś mi nakapało na blat i zapleśniał O.O Sklejka miała być wodoodporna! No nic, psiknę czymś zanim się zrobi gorzej.Przy którymś myciu musiało się zalać. Nie wiem. Nie znam się.
Dobitą roślinkę widzę jak obżerają kosiarki. Może to ich wina?
Wyciąłem, umyłem, obskrobałem. Wanna po akwarystyce też zmyta. Ma być dobrze! Przynajmniej jakiś długi czas.
//
Kaktusy sobie przejebały i już miałem otwarte okno kiedy pani Matka kazała je wystawić na klatkę schodową. Przysięgałem, że ostatni raz mnie ta kurwa pokłuła. Ścierwo pierdolone. Wolałbym wypierdolić oknem, ale wizja, że zdechnie zapomniany w zimnie na klatce schodowej też mi pasuje.
Kwietnik zaraz zostanie zamontowany i wszystkie rośliny na swoich miejscach. Obowiązuje oficjalny zakaz kupowania i znoszenia mi jakichkolwiek roślin. Jak jakąś będę chciał, to sobie SAM ogarnę.
Dziękuję za uwagę.
8 notes
·
View notes
Text
xhcialavym żeby przejechal mn samocohod bo yecohe boje sie skoczyc bo może mi nie wyjsc i bede roślinka😞😞
2 notes
·
View notes
Text
7.04.2024 (part 1??)
wczoraj byl omad i trochę chodzenia, zaraz spróbuje wejść na wagę i zobaczymy czy waga dalej stoi czy nie, niestety jadłem trochę późno dlatego obawiam zie z emoglo nie zejść jeszcze pomimo że byłem w toalecie. Natomiast dzisiaj wychodzę ze starą znajomą, będzie dużo łażenia ale dopiero pod wieczór, z racji że ma zaoczne studia i nie może szybciej. Postaram sie dzisiaj więcej poćwiczyć, na pewno zrobić ręce itp, mam w planie trochę sie pouczyć no i przy okazji zająć się jakoś sobą.
Ogólnie takie małe aktualizacje z ostatnich dni, gdy nie byłem aktywny:
~ zacząłem używać zaimków he/she, po prostu tak mi prościej wyrażać siebie, możliwe postrzegam siebie jako nb, jeszcze do tego nie dotarłam do końca, po prostu muszę sie zastanowić trochę, po prostu będę pisać tak i tak ykyk
~ wymyśliłem już sobie pierwszy tatuaż i jego umiejscowienie! Przede wszystkim chciałbym mieć tatuaż między piersiami, tzn od środka mostka w dół do tak jakby trochę pod piersi, żeby był to motyw z ćmą i może jakaś roślinka plus pod piersi właśnie jakieś dwie gałązki! Będę myśleć nad następnym, jednak zrobie je dopiero po moim wyjeździe do Grecji z chłopakiem,czyli może sie uda że zrobię sobie prezent na moje 19 urodziny, tylko warunek jest taki że schudnę
~ namówiłem chłopaka na siłownię,nawet jeśli nie uda mi sie osiągnąć mojego goal body to może uda sie chociaż część gw i będę mieć jakieś mięśnie zamiast tłuszczu:P tak czy siak obraz mnie mi się bardzo zmienia i to jak chcę wyglądać dlatego też ciężko mi się odnieść do czegokolwiek
~A i 19.04 mam egzamin praktyczny z prawka. Boję się go trochę, ale zobaczymy jak będzie- naprawdę mam nadzieję że mi się uda za pierwszym razem więc będę mógł się tak nie stresować później i się na 100% skupić na maturze-
Szybki update;
wszedłem na wagę i faktycznie ze mnie jeszcze nie zeszło, bo wyszło 51,7 ( zatrzymuje mi się też woda bo jestem przed okresem ) więc staram sie nie panikować. Spróbuje wypić dzisiaj więcej i po prostu mało zjeść, no i wiadomo więcej sie ruszać-
#bede motylkiem#motylki any#jestem motylkiem#tw#będę motylkiem#blogi motylkowe#lekka jak motyl#chce byc lekka jak motylek#ana d!et#ana bllog#tw ana diary#ana trigger#bede lekka jak motylek#chce byc lekka#lekka jak motylek#bede lekka#lekkie motylki#motylki w brzuchu#motylki#motyle w brzuchu#motyl#blog motylkowy#chudej nocy motylki#motylek blog#motylki blog#nie chce być gruba#chude jest piękne#chudosc#jestem gruba#chce byc chudy
2 notes
·
View notes
Text
Info about me :)
Mówcie mi Robin.
To miejsce to mój jedyny ratunek od kompletnego zwariowania w samotności. To mój pamietnik. Moje safe space. Więc błagam jeżeli wam się to nie podoba zablokujcie moje konto, nie zgłaszajcie go. To wszystko co mam.
Używam wszyskich zaimków a do niedawna mówiłam że jestem lesbijką. Teraz nie lubię zakładać na siebie tej otoczki danej orientacji seksualnej i sądzę ze w moim przypadku nie zależy to od płci. Nie ukrywam jednak że płeć damska wydawała mi sie zawsze ciutkę bardziej atrakcyjna.
Moja historia z aną trwa długo. Oficjalnie jednak zaliczam ten początek na 01.01.2022
Wtedy poznałam tumblera. Zaczełam chudnąć wtedy też trafiłam do szpitala w którym stosowali na mnie dietę pudełkową. Nie traktowali mnie poważnie a moja choroba coraz bardziej się rozwijała. Kiedy wyszłam każdy mnie zostawił. Zostałem bez przyjaciół, rodzina sie odcieła myśląc że u mnie już wszystko cudownie. Miałam przerwę od szkoły trwającą od marca do lipca. W ten czas schudłam do mojego lw i miałam jedynie 43 kilogramy. Ponownie trafiłam do szpitala. Poznałam tam wspaniałą anorektyczkę, która jest wzorem, była przyjaciółką i do teraz ją idealizuje. Nie potrafię przestać o niej mysleć szczególnie dlatego że nie używa ona za często internetu. Nie ma FB, tumblera, twittera. Posiada jedynie instagrama makijażowego. Z tego co wiem mimo tego że mówiła o recovery co chwile ponownie trafia do różnych szpitali. Nie wiem czy żyje nie mam z nią kontaktu. Po wyjściu ze szpitala przytyłam. Miałam epizod z BED. Nie mogłam przestać się obrzerać. Lecz wróciłam. Teraz znowu schudłam. Znowu nie jem. Tym razem jednak osiagne cel. Niedługo mam 18 urodziny a po nich nikt juz nie będzie się wtrącał.
STATS
hw - 67.8kg lw - 43kg sw - 55kg cw - 60kg gw - 55kg gw2 - 50kg gw3 - 45kg gw4 - 40kg ugw - 30kg
63✅62✅61✅60✅59❌58❌56❌55❌54❌52❌50❌
RULES
-max 2200 kcal tygodniowo -zazwyczaj 315kcal 220kcal dziennie -gdy robię fasta kalorie z tego dnia NIE przechodzą na następny dzień. -codziennie 2 razy mycie zębów -picie 2 butelek wody -picie minimum jednego kubka herbaty/kawy dziennie -chodzenie na spacery codziennie chyba że w dany dzień mam fasta. -w weekend mam robić więcej kroków niz w dzień tygodnia w którym zrobiłam ich dotychczas najwięcej -codziennie przynajmniej 17h fasta -stosowanie jedynie mleka migdałowego -picie jedynie napojów 0 -codzienne pisanie statystyk w notesie -brak fastfoodow -jedzenie na mieście 2 razy w miesiącu -warzenie się codziennie -robienie zdjęć sylwetki co tydzień w niedzielę -gdy jestem głodny spacer lub sen -spisywanie uczuć (hard) -golenke się 2 razy w miesiącu -fast przynajmniej 3 razy w miesiącu
|Gdy przypomnę sobie o czym będę systematycznie dopisywać :)|
NAGRODY
Waga
57kg - Nowa duża roślina 55kg - estetyczny notes 52kg - duży pluszak dinozaura 50kg - druga roślinka 47kg - mogę zacząć kupować nowe ubrania 45kg - wyjadę z siostrą poza moje misto na wycieczkę 43kg - kupię sobię tą cudowną dużą i drogą pachnącą świecę.
Brak cukru, chleba oraz fast foodów
2 tygodnie - nowa książka Miesiąc - nowy mniejszy talerz 2 miesiące - pluszak z dinozaurem v2 3 miesiące - wypad na buble tea z siostrą :) 4 miesiące - kupię sobie legends of zelda na switcha 5 miesięcy - kupię roślinkę
#bede motylkiem#będę motylkiem#lekka jak motyl#motyle w brzuchu#blogi motylkowe#chude dziewczyny#chude uda#będę perfekcyjna#motylki any#motylki blog#anor3x14#art#ana trigger#motylek any#tw ana diary#tw ana shit#ana stuff#tw ana relapse#az do kosci#4n4m14#4norex14#4n4rexia#4norexi4#4n4r3x1a#4n4t1ps#4norex1a#4n4m1a#chce byc lekka jak motylek#tylko dla motylków#ed meals
8 notes
·
View notes
Text
Czego sobie życzysz?
Znajoma opowiedziała podczas naszej rozmowy. Jedzie facet rankiem do pracy. Myśli: szefowi znów coś się nie spodoba, ta zołza Helena będzie nie do wytrzymania, nie zdążę na czas z zadaniami, w domu żona na mnie naskoczy a dzieci dadzą się we znaki. Na co Pan Jezus: Skoro tego sobie życzysz. 💁♂️ Stokrotne dzięki zielone stokrotki, że wciąż tu jesteście. 🙂 PS A propos życzeń. Chciałam posiadać rośliny na parapecie. Dwie - trzy. Sansa, ponieważ tak ma na imię, rośnie. I to cieszy. Wyrosła roślinka tuż obok. Najpierw delikatnie się wybiła, teraz prze jak zwariowana ku górze. Coraz silniejsza. Pojawiła się następna. Tak, w tej samej doniczce. Na razie maleństwo. Chciałam, aby roślina czuła się dobrze w moim pokoju i towarzystwie. Z tego co widzę - tak jest. Wygląda na to, że będzie trzeba poprzesadzać za jakiś czas. Być może cały parapet będzie w "dzieciach" Sansy. A gdzie miejsce na Szoguna? 🤔 Uważaj, o czym marzysz, bo może się spełnić.
2 notes
·
View notes
Text
Dziś kiedy można zdmuchnąć świeczki myślę tylko o jednym albo ziemia albo roślinka, choć dawno już zgniłam....
Przecież tyle ludzi, tyle tragedii i naprawdę się nie da czegoś zamienić? Oni byliby lepsi, mogliby dokonać niemożliwego....
Jaką decyzję mam podjąć skoro wiem czego chcę? Co wybrać? Co mam kurwa zrobić i dlaczego tak ciężko postąpić według siebie? Nie ma co się oszukiwać bo nie bedzie lepiej, jakby nigdy i lepiej żeby to do mnie w końcu dotarło
1 note
·
View note
Text
Nagrody za wagę, fajnie będzie
Punkt startowy: 72.8
70 kg - książka
65kg - buty do biegania
60kg- spodnie
55kg- industrial
50kg- tatuaż no.1
45kg- roślinka
40kg - tatuaż no.2
Dalej się pomysli 😅
#chce być piękna#chce być szczupła#chce schudnąć#chcę widzieć swoje kości#chcę być lekka#chce być perfekcyjna#chce byc piekna#nie chce jeść#chce byc szczupla#chce schudnac#bede motylkiem#blogi motylkowe#będę motylkiem#chce byc lekka jak motylek#motylki any#motivation
0 notes
Text
Podczas diagnozy zwrócono mi uwagę na coś, o czym sama nigdy jakoś nie pomyślałam. Otóż podlewam kwiatki wyłącznie w określony dzień i mam na to jeszcze ustawione przypomnienie. A normalnie przecież powinno się kontrolować, czy roślinka ma sucho/mokro i pilnować na bieżąco jej potrzeb. Tylko że ja tak nie umiem. Idea, żeby w losowych momentach sprawdzać, czy kwiatek potrzebuje podlania, jest mi kompletnie obca. Albo mogę podlewać codziennie (jak pomidory) albo w konkretny dzień, czyli w moim przypadku wtorek. Nie pomaga fakt, że przez lata miałam tylko storczyki, które wymagają podlewania raz na tydzień albo i rzadziej i ogólnie lepiej je przesuszyć niż przelać. Zajmowałam się więc nimi we wtorki i z czasem – gdy dorobiłam się kolejnych roślin – przełożyłam też na nie tę zasadę. Na początku szło nieźle, bo kaktusy też nie lubią zbyt dużo wody. Monstera też okazała się średnią fanką mocnego podlewania.
Potem jednak przyszło lato. I okazało się, że nawet dla sukulentów taka zmiana warunków jest trudna do zniesienia… co więc zrobiłam? Ano dodałam dodatkowe przypomnienie w telefonie, by podlewać kwiatki także w piątki. Bez tego bym o tym po prostu nie pamiętała. Nie umiem kontrolować tej zmienności warunków i potrzeb, nie umiem szybko reagować na zmiany, nie umiem za bardzo działać poza schematem/rutyną. Nie potrafię podlewać kwiatków poza odgórnie wyznaczonymi dniami – a nie daj Boru Liściasty, żeby we wtorek mi coś wypadło nietypowego, np. wizyta u lekarza. I już rutyna zburzona i kwiatki niepodlane.
Na szczęście na razie straty w zielonym są niewielkie (padło mi drzewko szczęścia i jeden sukulent), a wręcz moja monstera i alokazja rosną przecudnie. Był moment, gdy panikowałam, że sobie nie radzę i na razie nie kupuję więcej roślin, ale chyba chwilowo udało mi się wypracować system, który pasuje zarówno mi, jak i im.
Także poniżej chwalę się moją małą kolekcją. Na razie wszystkie roślinki są trochę małe, bo nie uprawiam ich od dawna, ale mi to akurat sprawia satysfakcję – że na początku coś było ledwo jedną małą łodyżką z dwoma listkami na krzyż, ale pod moim okiem urosło… Zobaczymy, jak będą wyglądać za parę lat. A w bonusie – moje pomidory.
PS. Ten storczyk żyje już dłużej niż trwało moje małżeństwo, jestem pod wrażeniem jego chęci życiowych.
#autyzm#actually autistic#adhd#actually adhd#neuroróżnorodność#spektrum#neurodivergent#rośliny#sukulenty#kaktusy#monstera#alokazja#storczyk
0 notes
Text
Przyjaciel mnie stworzył
Chciałbym być duchem w twoim poemacie.
Skrytym między literami i mącącym Ci w interpunkcji.
W środku nocy podpowiadałbym Ci byś tworzyła niepotrzebnie długie zdania złożone, tylko po to, byś wróciła do nich rano i zapisała je jak należy.
Chciałbym być metaforą w twoim poemacie.
Taką, którą wymyśliłaś po paru sekundach zastanowienia i z której to dumna będziesz przez następne kilka minut.
Która wyda Ci się głupia, ale mądra. Pasująca do tematu. Użyteczna. Inspirująca.
Chciałbym być wersem w twoim poemacie.
Wyjątkowym, podporządkowanym i poukładanym. Takim, jaki sobie wyobraziłaś. Oryginalnym, a za razem zgodnym ze wzorcem.
Wersem trzaskającym normy literatury, takim, który domknie twoje dzieło.
Chciałbym być kropką w twoim poemacie.
Tą, którą zrobiłaś kiedy rozpisywałaś długopis.
Nic nieznaczącą plamą na połaciach białego potencjału.
Lub tą którą postawiłaś na końcu ostatniego zdania. Omega tego dzieła, twojej kreatywności i wiedzy. Chciałbym być również wszystkimi pomiędzy. Zwłaszcza tymi, które zmieniłaś w przecinki.
Chciałbym być kartką dla twojego poematu.
Czystą bielą na której to zapiszesz swoje myśli, uczucia, pomysły czy listę zakupów.
Czekającą w szufladzie miesiącami tylko po to by przez kilka chwil znaleźć się w twoim cieniu, pod twoją dłonią wypełnioną piórem i ciepłym, kojącym dotykiem.
Chciałbym też być wszelkimi plamami i kreskami które zostawiłaś jako artefakty swojej pracy. Tymi które zamazują źle odmienione słowa czy tymi które powstały przez cieknące pióro. Szkicami które zrobiłaś w przerwach od pracy. A każdy jeden artefakt byłby krótkim wspomnieniem.
Jeden byłby wieczorem pełnym gwiazd i ciepłego letniego powietrza.
Jeden byłby rzymskim bogiem wojny manifestującym się nieposłusznej technologii.
Kolejny byłby plamką, okrągłą niczym miska ciepłej zupy w deszczowy dzień.
Jeszcze inny piął by się po marginesie niczym malutka roślinka oplatająca konar pustej przestrzeni wbrew jakimkolwiek zasadom obowiązującym wokół. Obsypana malutkimi kwiatuszkami doglądała twojej pracy upewniając się o jej jakości. Ostatni z nich mógłby być mną. Cicho czuwający obok Ciebie, cieszący się z każdego atomu tuszu jaki zostawiłaś na tym papierze i wdzięczny, że stworzyłaś i mnie. Dziękuję. Dziękuję za stworzenie. Dziękuję za ciepło Twojej dłoni, która to przemyka nad marginesem kiedy to sięgasz po swoją ulubioną kawę w przerwie od pisania.
1 note
·
View note
Text
Wieczorem na obchodzie lekarskim dałam psychiatrze breloczek zrobiony z muliny, na którym jest stetoskop i jej imię. Bardzo się ucieszyła, przypięła do kluczy i ogółem było miło.
Następnego dnia o 7 rano lekarka weszła do mnie do sali z roślinką w doniczce. Położyła ją na mojej szafce i powiedziała ‘A to roślinka dla Ciebie, teraz musisz o nią dbać. Tylko nie tak jak o siebie bo zdechnie’
Kochana.
#psychotropy#szpital psychiatryczny#psychiatra#psychiatry#psychika#prezent#depresja#rośliny#roślinka
102 notes
·
View notes
Text
1 note
·
View note
Photo
roślina
1 note
·
View note
Text
NAGRODY
Waga 57kg - Nowa duża roślina 55kg - estetyczny notes 52kg - duży pluszak dinozaura 50kg - druga roślinka 47kg - mogę zacząć kupować nowe ubrania 45kg - wyjadę z siostrą poza moje misto na wycieczkę 43kg - kupię sobię tą cudowną dużą i drogą pachnącą świecę. Brak cukru, chleba oraz fast foodów 2 tygodni - nowa książka Miesiąc - nowy mniejszy talerz 2 miesiące - pluszak z dinozaurem v2 3 miesiące - wypad na buble tea z siostrą :) 4 miesiące - kupię sobie legends of zelda na switcha 5 miesięcy - kupię roślinkę
6 notes
·
View notes
Photo
“Studiuję etnologię dla beki” 100 days challenge - day 15/100 Thomas i Znaniecki "Chłop polski w Europie i Ameryce"
5 notes
·
View notes