Tumgik
#raz na miesiąc czemu nie
sweetxxbutterfly · 2 months
Text
TW: VENT
Ulałam sie, czuje się obrzydliwie, gruba szmata ze mnie. W sierpniu wyjazd nad morze i kolczyk nie moge tam iść w takim stanie. Gdyby nie fakt ze nie moge umrxec gruba to se pozyje ale ogolnie to dawno bym sie kysnela juz. Mam przy sobie kochane osoby ale mimo to czuje sie tragicznie, raz huśtawki emocjonalne, potem brak emocji. Silny stres mi to wszystko potęguje, zaczęłam brać jakieś tabletki ziołowe póki co na to z Rossmanna moze cos dadza. Mam tak dosc, zmęczona jestem. Boje się, że okres szkolny będzie tragiczny. Zastanawiam się też czemu nie moge znalezc milosci jakby czy ja jestem az tak trudna do pokochania? Chyba najwyrazniej, albo za brzydka i gruba 💀 Musze sie zmienic całkowicie, mam miesiąc. Muszę być lepsza niz teraz może wtedy będzie lepiej, gdy schudne będzie lepiej bo ktos mnie pokocha. Ryj paskudny i grube ciało nikogo nie przyciągną.
(Thinspo z tumblr)
Tumblr media
46 notes · View notes
pozartaa · 5 months
Text
21.04.24 UTRZYMANIE WAG1 dzień 416. Limit +/- 2100 kc@l
Cheat Day 1/1 w kwietniu.
Wybrane (wszystkie) posiłki:
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
Dziś CD nie mam do tego weny, ale zwykle pomaga mi to trzymać swojego wewnętrznego żarłoka krótko, bo żarłok wie, że będzie miał jeden dzień dla siebie i czeka na niego w miarę grzecznie. Wolę więc jednak zrobić taki dzień raz na miesiąc.
***
Wiecie już od dawna, że w ten dzień liczę wszystko by nigdy nie zapominać jak potrafię jeść, kiedy kieruję się tylko zachciankami i jem to, co lubię. A lubię ser, naleśniki i pieczywo. Dzisiejszy foodbook obejmuje wszystkie posiłki - te grzeczne i te niegrzeczne. Mój lunch - kanapka z bułą i camembertem to ponad 700 kcal 🥴.
***
Wiecie czego mi czasami brakuje - uczucia najedzenia - tego pełnego żołądka.
Od tak długiego czasu jem z pewnym niedosytem - zawsze. Jest to oczywiście zdrowe i wskazane. Po posiłku często bym coś jeszcze zjadła ale tego nie robię i w sumie bardzo dobrze bo mija chwila - te magiczne 20-30 min i pojawia się sytość. Jeśli się nie pojawia to prawdopodobnie jadłam będąc zbyt głodną przed, albo rzeczywiście to był mały posiłek.
***
Nigdy nie powiedziałam, że nienawidzę jedzenia, albo nie mogę jeść, albo nie jestem głodna.
Kocham jeść i zawsze będzie miejsce na co kolwiek dodatkowego - ZAWSZE! Ale od tych 2-3 lat ćwiczę silną wolę i jakoś się trzymam. Nawet w Cheat Day staram się by nie opuszczał mnie zdrowy rozsądek... Mam to zaplanowane. Gdyby mnie opuszczał to zamiast jednorazowej nadwyżki rzędu 400-600 kcal była by to niekontrolowana akcja czyszczenia magazynów.
A tak, jem to, za czym tęsknię na codzień. Mam moje uczucie "nafurania żarciem" i wracam do starych nawyków następnego dnia. Żarłok szczęśliwy - ja z niewielkim wyrzutami sumienia - ale też zadowolona.
***
Poza tym dziś dalej wolne. Ugotowałam chłopski garnek z batatem na następny tydzień.
Tumblr media
Na dziś i na jutro jeszcze mam po cepelinie z mięsa indyka. Jutro do pracy na noc i kurde... znowu dwa dni wolne! Maj już nie będzie taki luzacki. Ale cieszę się, że teraz nie chodzę zmęczona albo zajechana.
***
S. bardzo na poważnie zabrał się za to programowanie.
Tumblr media Tumblr media
Codziennie odrabia lekcje i to dosłownie. W przerwie zagraliśmy parę partii Magica po przeróbkach w mojej talii bo we wtorek znowu idziemy do naszego sklepiku bym mogła dostać wpierdol 🫣.
Byliśmy też na krótkim spacerku i zagłosować bo w naszym mieście jest "dogrywka" na prezydenta. No to była okazja się ruszyć, ale to nie był dzień nabijania krokow ledwie dziś 6K.
***
Nawet miałam dziś w planie jakieś lody ale dla mnie zdecydowanie za zimno. Nawet S. odpuścił przez pogodę.
A mój S. to rasowy lodożerca. Czasami jak go wena najdzie to potrafi kupić sobie loda w każdej budce, która mijamy. Ale potrafi też nie jeść cały dzień i to jest dla niego normalne. Pózniej zjada torbę chipsów i dzięki temu właściwie wiecznie jest w kalorycznej równowadze. Dodatkowo dochodzi praca fizyczna.
Wczoraj narzekał, że po posiłku zawsze chce mu się spać - robi drzemkę i marnuje czas. Więc - według niego - żarcie to marnotrawstwo czasu. Dobry jest, nie? 😂.
Kiedyś byłam wręcz zła i zazdrosna na niego za to obojętne podejście do jedzenia. Wiecie - "czemu ja tak nie umiem?". Cóż moja zazdrość do niczego nie prowadziła poza "smrodem" w naszym związku więc po prostu to olewam. Ty masz tak, a ja mam inaczej... i tak już jest.
***
Powiem wam, że wybyczyłam się srodzie przez ten weekend. Aż czuje lekkie skrępowanie 🫣.
Dobrej nocy wam życzę.
36 notes · View notes
dawkacynizmu · 30 days
Text
został ostatni tydzień leniuchowania i nie zamierzam spinać dupy i obniżać kalorii do 500 i łudzić się że zrobię glow up stulecia (jak ktoś tak wciąż myśli to mówię bro, miałeś 2 miesiące na to i ci sie nie udało czemu sądzisz że nadrobisz to w tydzień xD)
za to mam kilka celów niezwiązanych z sylwetką za bardzo
— kontynuować passe bez napadów
— NIE DOTYKAĆ BRWI mają mi odrosnąć!! oddałam mamie pęsete i kazałam nie oddawać aż do niedzieli.
— posprzątać każdy centymetr kwadratowy mojego pokoju, wyjebać śmieci z szafek, ciuchy poskładać w szafie na nowo, kurze wytrzeć, podłogę umyć no wszystko
— spotkać się raz ze znajomą na spacer/zaprosić do siebie
11 notes · View notes
closetobedeadinside · 12 days
Text
(Kierowane do mnie,ale może komuś też to da do myślenia)
Za każdym razem gdy masz binge mówisz sobie: ,,Już nigdy więcej tego nie zjem,jak ja mogę się tak obżerać,tyję zamiast chudnąć".
Całkiem motywujące prawda? Ale co z tego gdy po jakimś czasie przychodzi głód? Fizyczny- łatwo jest go zignorować,napicie się kawy,wody,drzemka lub zjedzenie czegoś pełnowartościowego dzięki czemu zmieścimy się w limicie jest okej. Ale co gdy przychodzi głód psychiczny? Mam na to ochotę..Raz mi nie zaszkodzi.. Tyle się starłam..Mam gorszy dzień,mogę sobie na to pozwolić.. Pomyśl..Ile razy tak sobie powiedziałaś? Teraz sobie przypomij każdą sekundę,w której żałowałaś,że włożyłaś to do ust,że to zjadłaś,że znowu przepaściłaś kolejny dzień. Nie ma,że zjem mniej po tym..Dobrze wiesz,że się na to rzucisz..Stracisz motywację,motor do dyscypliny,to się pogarsza z każdym dniem. A co z twoim ciałem? Pamiętasz każdy raz za którym płakałaś jak wygląda? Odstający brzuch,pulchne uda,grube ramiona,pulchna twarz..Po co Ci to? Aby wyglądać tak samo a nawet jeszcze gorzej? Po co to w ogóle robisz,przecież twoim celem jest głodowanie i uzyskanie śmiertlenie wychodzonego ciała. Marnujesz swoje dni. Pomyśl sobie jakbyś się czuła byłbyś zaczęła wczoraj -niby nic specjalnego co? Ale przecież było mnóstwo dni,w których tak mówiłaś. Dzień,tydzień,miesiąc,3 miesiące..Wyobrażasz sobie jakbyś teraz wygląda po takim czasie? Idealnie,może i byłoby Ci bardzo blisko do ideału. Znajdź samokontrolę.. To trochę taki paradoks,chcesz być kurwa wychudzona a szukasz ucieczki w jedzeniu? Jaki to ma sens? Przestań żyć motywacją,wyucz się dyscypliny,niech twoja samokontrola dominuje nie ważne jaki masz dzień,jak się czujesz. Zacznij kurwa myśleć. Jesteś obrzydliwa,nie dziw się,że nie umiesz być szczęśliwa- kto by był z takim ciałem? Kto by chciał dotknąć taką tłusta kurwę? Dlaczego nigdy żaden chłopak nie zwrócił na ciebie uwagi? Myślę,że znasz juz odpowiedź,I to bardzo dobrze. Nie mam do ciebie słów,ogarnij się. Przestań,proszę Przestań.
4 notes · View notes
systenowy-blog · 20 days
Text
jak wyglądała nasza diagnoza TW:
w 2020 zaczęliśmy diagnozę u naszej pani psychiatry
z racji braku amnezji poza emocjonalną nie mogliśmy dostać diagnozy dysocjacyjnego zaburzenia tożsamości tylko dysocjacyjne zaburzenie nieokreślone (po wielokrotnych rozmowach z psychiatrą i wywiadzie rodzinnym)
na terapii jak i u psychiatry jesteśmy traktowani jako system i używa się wobec nas on/oni jako zaimków
byliśmy w szpitalu w 2021 gdzie jedynie potwierdzono nam diagnozę BPD (trafiliśmy tam przez samookaleczenia spowodowane toksyczną relacją i nie tylko), lekarz z nami rozmawiał na samym początku i na końcu podczas wypisu i dość ukrywaliśmy się jeszcze jako system
wynikła zabawna sytuacja gdzie Nat podczas obchodu został zapytany o to czemu ma taki głos (czy to nie covid) na co odparł, że po prostu ma zaburzenia osobowości, wtedy lekarz kazał sfrontować hosta a Nataniel nie chciał rzucając takie teksty "przecież nią jestem" co było hipokrytyczne ze strony doktora nie wierzyć i zarazem chcąc rozmawiać z kim innym
w styczniu 2024 roku poszliśmy do szpitala na potwierdzenie diagnozy (także przez bardzo ciężki stan w jakim byliśmy przez problemy w domu co odkładaliśmy miesiącami jak i powrót na terapię bo nie było czasu i sił) i po wielokrotnych rozmowach z psychologiem oraz testach gdy byliśmy w stanie paranoi ze względu na stalking (izolowaliśmy się wówczas nadal dość mocno) lekarz, który był na urlopie prawie cały miesiąc naszego pobytu wybrał wśród proponowanych przez ów psychologa diagnoz schizofrenię paranoidalną co przepisał od naszej ex, którą w szpitalu jak i jej lekarza wyśmiewano (dowiedzieliśmy się o tym kiedy w nocy zgłaszając ból serca dyżurny walnął do nas czy jesteśmy "tym systemem od O." po czym wyjaśnił, że anulowano tutaj diagnozę naszej byłej bo sobie za dużo wyobrażała a nas przeprosił za pomyłkę), w czasie urlopu przejęła nad nami nieco inna lekarka pieczę i twierdziła, że nie możemy mieć DID bo a) altery nie śpią jak jeden z nich frontuje wtf b) nie przeszliśmy SA w dzieciństwie (w sumie nie wiadomo bo nie pamiętamy, ale jest możliwe, że byliśmy jednak ofiarami SA lecz nie gwałtu a molestowania bardziej)
oczywiście nasza prowadząca wyśmiała to jak i terapeutka nie dowierzała, po prostu poszliśmy w nieodpowiednim czasie tam jak i też osoba, która widziała nas dwa razy nie powinna była mieć prawa do wystawienia diagnozy
w sierpniu 2024 podczas sesji Brie był w takim stanie, że odpowiadał nie wiem na pytania jak się czuje na zmianę z płaczem i śmianiem się oraz milczał dużo więc terapeutka wysłała nas do gabinetu psychiatry od razu a ta za naszymi plecami wezwała karetkę, jeszcze biegła za nami pilnując byśmy nie uciekli kiedy Brie musiał pośpiesznie udać się do łazienki bo chciał zwymiotować ze stresu, sanitariusze weszli do gabinetu i zadawali chore pytania w typie żebyśmy z detalami powiedzieli o tym jakie samobójstwo planujemy (w sumie to mieliśmy impulsy i zero myśli przez kilka dni po przypomnieniu sobie pewnych rzeczy, które Pink i Brie nie dopuszczali do nas) w końcu sanitariusz dotknął Brie na co wypadł od razu Nat i krzyknął "proszę mnie nie dotykać" i psychiatra zwróciła uwagę na switch przez co sanitariusz zreflektował się i przekazał nas swojej koleżance kobiecie (mądrze), zmuszono nas do pozostania w szpitalu, byliśmy bez niczego więc dano nam rzeczy ze szpitala, kiedyś może rozpiszemy bardziej pobyt[y] jakkolwiek tam rozmawialiśmy prawie codziennie z lekarzem a także był wywiad rodzinny i pod koniec była rozmowa ze wszystkimi lekarzami z oddziału na raz (na szczęście tym razem nie był to mieszany oddział jak w styczniu, ale nadal mieliśmy problemy z jedzeniem) po czym potwierdzono nam diagnozę F44.9 z rozpisaniem zmian między osobowościami także możemy startować z papierami na rentę! podważono schizofrenię jako, że nie mamy już paranoi praktycznie a schizofrenii wcale haha XD
Albert
PS host sama rozmawiała na tej grupowej rozmowie i mimo, że płakała to dała sobie radę i jesteśmy z niej mega dumni! dużo shout out do Monty'ego za kilka rozmów z lekarzem jak i Gru z dwa razy
edited Hakan dał nasz pamiętnik dla lekarza :x to też pomogło
3 notes · View notes
mikoo00 · 1 year
Text
Znowu napad
To serio przypomina już uzależnienie
Świetnie po prostu zajebiście jest zastępować alko słodyczami 🥲
Także już podchodzę do tego na poważnie Jak to moja terapeutka mowila, mechanizmy uzależnienia działają w każdej sferze źycia
Myślę, że to ze znajomy mi powiedział bym się nie przejmował zajadaniem głodu alkoholowego i smial się, że mamy pasożyta bo nie tyjemy, mi zaszkodziło Dlugo racjonalozowałem napady tym, ze jestem chudy i ze nie tyje praktycznie (nie tyje się kurwa w ciągu 2/3 dni do kurwy to jest jednak proces 2 miesiące i w udzie mam już 3 cm więcej) Nie winie go oczywiście bo w tym faktycznie nie ma nic złego jeśli się nie sięgnie po alkohol to gites ale nie gdy dana osoba ma uzależnienia behawioralne Ane mię i bed a nie każdy wie jak postępować z osobą chorą na zaburzenia odżywiania w zasadzie większość z nas tu chorych nie wie jak sobie z tym poradzić i wyjść z ed Nie wyobrażam sobie życia bez any bez mii i BED już tak tej dwójki nienawidze
Fakt mało przytylem jak na ilość jedzenia która spożywałem ale trwanie w tym doprowadzi do powrotu do sw Kiedys szybciej tyłem Nie jest tragicznie naszczescie
Nie jestem na terapi Ed co by mi się przydało bo bym pozbył się obsesji liczenia kcal
Miałem nadzieję, że jestem na dobrej drodze ale sie myliłem To tez stalo sie mechanizmem prowadzącym mnie do coraz intensywniejszego uzależniania się od slodyczy, Intelektualizowanie konkretnie,, Musze jesc więcej chce budować masę chce przestac się głodzić i liczyć kcal" bez sensu i tak liczę to ile kcal ma jedzenie które biorę do pracy mam wagę w pokoju i nie potrafię nie zważyć tego i nie policzyć więc no gowno prawda z tym recovery
Skoro tak to słodycze zacznę traktować jak alkohol przynajmniej do czasu aż wróci mi kontrola (bo to jednak nie substancja zmieniająca świadomość i i tak bym miał napady nie pozwalając sobie na słodycze ale ta kontrola napewno nie wróci w ciągu tygodnia dwuch, pewnie minie parę miesięcy 😃) juz to przerabiałem
Niestety poradziłem sobie z napadami wpadając w alkoholizm bo zamiast slodyczy pilem i tak przez parę miesięcy dzięki czemu przyzwyczaiłem się do braku ekscytacji z kupowania nadmiernie slodyczy i mogłem schudnąć do bmi 15) Dosłownie potem już na myśl o górze słodyczy było mi niedobrze i czulem lęk przed przytyciem Zastanawiałem się jak to możliwe, że byłem wstanie tyle w siebie wsadzić i tyle wydać Ta wydałem dziś 36 zł byłoby więcej gdybym kupił jeszcze nutelle którą chciałem
Nie raz na słodycze wydawałem z 50 zł przesz to w chuj dużo
Pocieszające jest to ze tyle cm mogę schudnąć w miesiąc tak naprawdę bo w ciągu tygodnia trzymania się deficytu, nie raz gubiłem 1 cm, ale wtedy jadlem jakies 900 kcal
21 notes · View notes
opoana · 6 months
Text
rozdizal 5
Zaprowadziła mnie schodami w dół, a potem na prawo i trafiłyśmy do jadalni. Przy wielkim stole siedziało osiem osób. Wszyscy spojrzeli na mnie, kiedy weszłyśmy do środka. Niektóre buzie się uśmiechnęły, ale większość tylko ponuro się gapiła.
– To jest Ofelia – przedstawiła mnie Renata i wyszła. Część osób wróciła do jedzenia i cichych rozmów, ale jedna dziewczyna wstała i pomachała mi.
– Usiądź koło mnie – zaproponowała, a ja, nie mając innych możliwości, zajęłam miejsce. – Jestem Zuza. Mam osiemnaście lat, a ty?
– Dziewiętnaście.
– Masz, weź i nałóż coś sobie – powiedziała, podając mi pusty talerz. Nie miałam ochoty na jedzenie. Czułam się bardzo niekomfortowo. Nie lubiłam jeść wśród innych osób. Szczególnie, gdy nie były to moje “safe foods”. Wyobrażałam sobie, że ludzie myślą sobie: “Taka gruba, a wpierdala jak świnia”. I może miałam rację? Nie chciałam być oceniana.
– Muszę zjeść tutaj? – spytałam szeptem.
– Och, tak.
Niechętnie wzięłam od niej talerz i nalałam sobie jakiejś zupy. To była pomidorówka z makaronem. Zjadłam parę łyżek i była naprawdę dobra. Starałam się wybierać sam bulion bez makaronu.
– Te, nowa. Ile ważysz? – odezwała się dziewczyna z czarnymi, krótkimi włosami z zielonymi końcówkami i wygolonymi bokami głowy. Miała kolczyk w brwi i nieprzyjemny wyraz twarzy. Mieszała w swoim talerzu z rozgniecionymi ziemniakami.
– Nie wiem – powiedziałam zaskoczona, bo chyba nikt nigdy mi nie zadał tego pytania. Nie było to kłamstwo – ostatni raz ważyłam się parę miesięcy temu. Obiecałam sobie, że nie zważę się, póki nie zobaczę, że naprawdę schudłam.
– Ta, na pewno. No, gadaj – warknęła dziewczyna.
– Odwal się od niej, Wiktorio. – Zuza popatrzyła wściekłym wzrokiem na krótkowłosą. – Rano możesz spytać, ile ważysz, jeśli chcesz wiedzieć – zwróciła się do mnie.
– Z jej wyglądem nie chciałabym wiedzieć – szepnęła Wiktoria, ale na tyle głośno, bym mogła to usłyszeć.
– Jesteś pojebana – rzekła Zuza. – Nie przejmuj się tą idiotką. Pierdoli trzy po trzy, bo nie chcą jej stąd wypuścić już trzeci miesiąc, a bogaci starzy nie skąpią pieniędzy, więc siedzi tu jak w więzieniu. Ma w dupie owsiki, bo nie może ćwiczyć.
Słowa Wiktorii nie uderzyły mnie tak bardzo, jak myślała Zuza. Prawdę mówiąc, zgadzałam się z Wiką. Przecież byłam gruba, więc w czym problem? Nie ruszało mnie to. Jedynie motywowało do chudnięcia.
– Zjedz coś, bo dadzą ci nutridrinka – odezwała się ruda dziewczyna, która siedziała naprzeciw mnie.
– Co to?
– Taki napój, który w małej objętości ma dużo kalorii i białka. Podają go, jeśli ktoś nie chce jeść. A jeśli to nie pomaga, to zakładają sondę do nosa. To obrzydliwe, wierz mi – nie chcesz tego.
Z westchnieniem zjadłam ten nieszczęsny makaron z zupą.
– Dlaczego nikt nas nie pilnuje? – spytałam Zuzy.
– Nie muszą. Zobacz, tam w kącie jest kamera. Ciągle nas obserwują, a potem wyciągają konsekwencje ze wszystkich naszych działań.
Po chwili do pomieszczenia weszła Renata z uśmiechem na ustach. Wszyscy skończyli już jeść, nawet ja. Czułam się pełna i gruba. Czy jest jakiś sposób, aby tu schudnąć? Postanowiłam później porozmawiać z Wiktorią, bo wydawała się skłonna do pomocy w autodestrukcji.
– Zapraszam was do salonu – powiedziała opiekunka. Z zaciekawieniem poszłam za dziewczynami. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że nie było tu żadnego chłopaka. Może to ośrodek tylko dla dziewcząt?
W salonie była ogromna kanapa, na której zmieściłyśmy się w dziewiątkę. Na ścianie wisiał duży telewizor, a Renata przekazała pilota jednej z dziewczyn.
– Dziś twoja kolej, Anastazjo – powiedziała i wyszła. Dziewczyna z brązowymi, długimi do tyłka włosami, które spięła w dwa wysokie kucyki, włączyła telewizję i przełączała między programami, aż trafiła na jakiś film.
– Czemu musimy tu siedzieć? – spytałam cicho Zuzy, która rozłożyła się obok mnie.
– To tak zwana odsiadka – wyjaśniła. – Po każdym posiłku tu siedzimy pół godziny, żeby nie można było zwymiotować jedzenia. Takie zabezpieczenie.
Zdawałam sobie sprawę, że wymiotowanie niekoniecznie pomaga schudnąć, bo kalorie wchłaniają się już w jamie ustnej. Dlatego nigdy nie wymuszałam wymiotów – bulimia jest dużo bardziej niebezpieczna niż anoreksja. A ja nie chciałam umrzeć, jedynie schudnąć. Tak samo unikałam środków przeczyszczających – nie chciałam zniszczyć sobie jelit, które i tak ledwo pracowały przez to, że tak mało jadłam. Zdarzało mi się nie robić kupy przez tydzień lub dłużej.
To pół godziny ciągnęło się w nieskończoność, bo Anastazja wybrała bardzo nudny film, który w dodatku już widziałam. Nie miałam ochoty rozmawiać z Zuzą, więc myślałam, jak podejść Wiktorię, aby pomogła mi schudnąć. Sama nie wiedziałam, czego od niej oczekiwać. Nie wiedziałam, jak toczy się tu życie. Czy można wychodzić na zewnątrz, aby poćwiczyć? Czy można oszukiwać przy jedzeniu? Postanowiłam dać sobie parę dni luzu od diety, aby zobaczyć, jak tu się funkcjonuje, a potem wymyślę jakiś plan, aby wrócić do głodówek.
4 notes · View notes
trudnadusza14 · 11 months
Text
6.11.2023
Znów nie spałam. Bałam się spać do tego stopnia że zerwałam kolejną noc
I wgl widzę że mam głęboką ranę na brzuchu a nie pamiętam że to zrobiłam
Może za jakiś czas mi się przypomni 🙈
Był czas do badania i ja sobie oglądałam tiktoka żeby nie zasnąć. Moja mama wściekła od samego rana i leciały wyzwiska
Ruszyłam na badanie ale najpierw musiałam podejść po wyniki krwi potrzebne do badania
Miałam mieć badanie z kontrastem i zawołała mnie jedna pielęgniarka która mnie zna ze szpitala
No i ja mówię że na jednej ręce lepiej wchodzi weflon a za Chiny nie chciałam pokazać drugiej bo miesiąc temu była tam poważna próba samobójcza i dalej się nie zagoiło
Pielęgniarka mówiła że przecież mnie zna i wie że mam te blizny
I jak zobaczyła te nowe to spytała co się dzieje a ja powiedziałam że stres
Zrozumiała i potem było badanie.
O dziwo bardzo szybko się wkuli. A rok temu był problem się wkuć i trwało to ponad 2 godziny
Powiedzieli mi że źle wyglądam na totalnie wykończona i przypomnieli mi że podczas badania mogę się zdrzemnąć
I faktycznie podczas badania zamykałam oczy i w pewnej chwili zasnęłam
Śniło mi się że byłam zamknięta w tej kapsule i do środka wlewał się wrzątek a ja się topiłam
Pierwszy raz użyłam tego przycisku co dają pacjentom jakby się coś działo
Tak bardzo byłam przerażona że tego użyłam
I było to po mnie widać bo byłam blada jak trup i spocona
Po badaniu musiałam trochę poczekać na płytę z wynikiem
I po badaniu poszłam do sklepu i kupiłam sobie spodnie ocieplane fioletowe i skarpetki. Muszę sobie niedługo buty zimowe sprawić
W domu usiłowałam uruchomić płytę a jak na złość nie działa dysk. Czemu akurat dziś ?
Męczyłam się z godzinę. Ostatecznie pomyślałam że jak nie zadziała to pójdę do biblioteki albo tam gdzie chodzę na zajęcia i do sali komputerowej.
Przybyłam na terapię idealnie punktualnie
Opowiedziałam o koszmarze,tych urojeniach i tym co ostatnio miało miejsce
Terapeutka sądzi że miałam atak psychozy
Możliwe
Była też rozmowa o relacjach z matką i pytanie czy może nie spróbować terapię rodzinnej a ja mówiłam że już to przerabiałam i mama się na pewno nie zgodzi bo co jej proponuje podobne rzeczy to ta zawsze na nie
Wychodzi że ja idę do przodu a matka stoi w miejscu
Mimo tego co się dzieje z tymi koszmarami,bezsennością, myślami,anoreksją,samookaleczeniem,dyssocjacją dokładając do tego atak psychotyczny to można mówić że mi się pogorszyło
Jednak to nie do końca prawda. Bo jednak nie ma lęku społecznego,jest pewność siebie,chęć poznawania ludzi i wiem że najbardziej na świecie teraz bym chciała uciec po prostu z tego domu i nie wrócić
Terapeutka powiedziała że istnieje coś takiego dla ofiar przemocowych domów jak tymczasowy dom w ramach terapii. I ona się podpyta o to dyrektora jak to ma dokładnie wyglądać i tak dalej
Podziękowałam i potem idę na drugie zajęcia siadam z grupą i czytam książkę. Sporo osób było i ludzie teraz coś normalnie w co do teraz nie wierzę
Przyszedł nowy. W moim wieku,mega przystojny,zabawny,uśmiechnięty,optymistyczny,rozgadany,lubiący psychologię i filozofię a do tego on kocha sztukę
Co zabawniejsze parę lat temu ta sama osoba mnie się śniła gdzie byliśmy jak para,rozumieliśmy się bez słów
Przyśniło mi się nawet jego imię. I ludzie ten nowy dziś też ma tak na imię...
Może powinnam zostać jasnowidzem 🤣
I on ciekawym trafem usiadł koło mnie i byłam jedyna która była taka otwarta do niego
I dziwna rzecz. Jak on coś mówił to wiedziałam co on chce powiedzieć i jak nie mógł znaleźć słowa to ja wiedziałam co on chciałby powiedzieć i dokańczałam
I w ogóle zaprosiłam na imprezę andrzejkową
On wgl tak się ciągle patrzył na mnie jakby był mną zachwycony czy coś w ten deseń
Jak on poszedł to ja nie chciałam by sobie szedł do domu i coś takiego miałam że chciałam za nim iść
I się nie mogę doczekać środy kiedy znowu go zobaczę
Wróciłam do domu szczęśliwa i moja Kiara ma jakieś zaburzenia tożsamości czy co bo ona dziś robiła normalnie jak małpa 🙈
To ja mam kota czy małpę 😂
Oglądałam sobie potem śmierć na 1000 sposobów a potem szpital
I tak się kończy ten dzień
Także ten do zobaczenia
Trzymajcie się kochani 💜
13 notes · View notes
kasja93 · 1 year
Text
Cześć
Tumblr media
Rano, gdy się obudziłam już czekało na mnie zlecenie. Poleżałam jeszcze godzinkę, gdy zadzwonił Szef z informacją, że jakby co ładunek na mnie czeka i mogę sobie podjechać wcześniej, jeśli tylko chce. Jasne, że chciałam. Wizja darmowej kawy i wcześniejszego zjechania na parking przemawiała na korzyść tego pomysłu. Podjechałam, zameldowałam się i uderzyłam pod rampę.
Wzięłam ze sobą Behawiorystę Remigiusza Mroza i uzbrojona w kubek poszłam do Akwarium.
Po jakiejś pół godzinie wywaliło prąd na Amazonie xD gdy udało im się włączyć go ponownie to zabrakło wody. Popatrzyłam się na jednego z pracowników w kantynie i z uśmiechem powiedziałam „Widzę, że się rachunków nie opłaciło to Wam odcinają media”. Z jeszcze szerszym uśmiechem od mojego potwierdził i dodał „To jeszcze tylko pijanego kierowcy i pożaru brakuje”.
Gdy oznajmiono koniec działań magazynowych czym prędzej uciekłam stamtąd bo znając moje szczęście pewnie wywaliłby znów prąd i utknęłabym tam na dłużej. O ile bramy można otworzyć ręcznie tak już komputer nie odbije mojej przepustki bez prądu a bez tego ochrona nie wypuści z obiektu.
Wyjechałam na autostradę mając 1100 km do celu. Kierunek „dalekie Niemcy” czy tzw Zagłębie. Lubię tam jeździć prawie tak samo jak Anakin lubi piasek. Czyli wcale.
W międzyczasie pogadałam trochę z przyjacielem bo on również ten tydzień walczy za dnia. Po ujechaniu czterech i pół godziny zrobiłam sobie wymaganą 45 min przerwę. Później pojechałam na pompę zalać paliwo. Tankuje sobie w najlepsze obserwując jak z dystrybutora leje się ropa niczym krew z dupy, gdy słyszę „Hello!”. Podnoszę wzrok a tam kurwa murzyn macha kartą płatniczą. No i se myśle „No a jak! Zaraz będzie próbował mnie opierdolić jak to mają w zwyczaju Cyganie”. A on do mnie po angielsku czy tą kartą tu zapłaci za tankowanie bo ewidentnie ma kartę paliwową owego dyskontu, ale za chu chu nie działa w automacie. Ja na niego patrze jakby mu druga głowa wyrosła. Patrze na niego, patrze na kartę i mówię „Tak. Zatankujesz tutaj, ale musisz przeparkować się pod inny dystrybutor. Te tutaj honorują tylko karty E100 a ty masz Citronexa. Wycofaj sobie i pojedz kawałek dalej”. Podziękował serdecznie i poszedł sobie. Patrze a on cofa ciężarówką na polskich blachach… Świat się kończy. Ja rozumiem. Ukraińców, Białorusinów czy Tajlandczyków czy tych No jak im tam… Tych z Kirgistanu bo takich to już za sterami ciężarówek na polskich numerach widziałam… Ale murzynów? Jeszcze rozumiem, że te +/- kilkanaście/dziesiąt jakaś Polka zaszła podczas pracy na zmywaku z Czarnym w ciąże i mamy Polskiego Opalonego, ale ten to był na bank z Afryki. Nie wiem czemu, ale bardzo mnie rozmawiało, że masz rodzimy dziad trans znalazł sobie murzyna do pracy xDDDD Zaczęłam kisnąć podczas tankowania i już nie przeszkadzało mi niskie ciśnienie w dystrybutorze ani pieprzony upał.
Gdy wjechałam do Niemiec zaczęła się walka o przetrwanie. Na szczęście byłam na łączach z przyjacielem póki jego córa nie zadzwoniła. Ja zaś zjechałam na parking bo nadszedł czas mojej wizyty u pani psychiatry.
Powiedziałam jak się czuje. O moich koszmarach, ciągłym podkładaniu sobie samej mentalnych min tudzież nogi. O pogorszeniu się samopoczucia. O uczuciu, że zjebałam. Zaprzeczyła bym zjebała. Utwierdzała mnie w przekonaniu, że jestem dzielna, że walczę i poczyniłam duże postępy. A ta chwilowa regresja nie jest moją winą. Zwiększyła mi dawkę leków na rano i wieczór. Porozmawialiśmy sobie, popłakałam się, pośmiałam. Pani doktor powiedziała, że mam symptomy PTSD. Zaleciła bym pomyślała o terapii bądź chociaż o wizycie u psychologa chociaż raz na miesiąc bądź dwa. Powiedziałam jej, że krucho u mnie z kasą stąd moje pójście do pracy. Poradziła bym mówiła o swoich problemach z bliskimi. Zapewniła mnie, że nie jest to narzekanie bo wie, że staram się być pozytywną osobą a nie marudą. Powiedziała, że takie wałkowanie jakiegoś bolesnego tematu do porzygu jest formą autoterapii i sama z takiej nieraz korzyta. Jest to normalne. Obiecałam się, że postaram się więcej mówić o tym co mnie boli i uwiera zamiast udawać, że jest dobrze bądź milczeć. Również postaram się nie być tak krytyczna i destrukcyjna wobec siebie.
Wciąż walczę
Tumblr media
Półtorej godziny przed końcem czasu jazdy zaczęłam już zjeżdżać na każdy parking. Oczywiście brak miejsc. Jak już zapewne nieraz wspomniałam: w Niemczech po 18 cudem jest znalezienie miejsca parkingowego. Stanęłam na przy autostradowej stacji paliw na autostradzie numer 38. Na poboczu, ale za to jest to eleganckie miejsce. Nikt mnie nie zablokuje i nikomu nie powinnam przeszkadzać (chyba, że na parking zajadą gabaryty wtedy może być mały problem). Jest sucho zatem pozwoliłam sobie tak stanąć. Gdyby padało takie miejsce szybko mogłoby stanąć się pułapką.
Wzięłam leki, zjadłam trzy placki z cukinii (cały mój posiłek dzisiaj) i zaraz kładę się spać. Jutro pewnie po rozładunku już mi nic nie dadzą. Najwyżej poproszą bym podjechała gdzieś bliżej pod jakiś Amazon.
Strasznie mnie dziś suszyło. Wypiłam 2x1,5 l wody i pół litra kawy z mlekiem. Jednak dzień nie był zły. Zawsze czuje się podle przed wizytą u pani doktor, ale już po dużo lepiej. Z reguły następne kilka dni a nawet tydzień utrzymuje się dobry humor. Zobaczymy jak będzie tym razem i jak zareaguje na większą dawkę antydepresanta i antylękowej tabletki. Na szczęście te leki nie otępiają reakcji i mogę bezpiecznie je łykać będąc za kołkiem
15 notes · View notes
twojtesc · 11 months
Text
nie mogę zapomnieć takiej jednej sytuacji i robi mi się strasznie głupio jak o tym sobie przypominam
kiedyś wyszedłem ze znajomymi, jakieś 6-7 osób razem wyszło, to był nasz pierwszy wspólny wypad po skończeniu szkoły.
Poszliśmy do baru, jakiś tydzień wcześniej zarezerwowałem stolik, podaliśmy ile osób i zapłaciliśmy. Nie kazali nam pokazać dowodu ani nic.
Przyszedł dzień w którym tam poszliśmy. Pierwszy raz poznałem dziewczynę mojej koleżanki, która wyglądała na najmłodszą a była najstarsza, w dodatku była najniższa z nas wszytkich.
Siadamy przy zarezerwowanym stoliku, czekaliśmy jeszcze na dwie osoby wtedy. Podchodzi do nas jeden z barmanów i się pyta się czemu nic nie zamawiamy, a my w tym czasie akurat wybieraliśmy co chcemy. Odpowiadamy, że dlatego iż czekamy jeszcze na jedną osobę. To on odpowiedział, żeby przyjść do baru z dowodem każdego. To mam takie okay.
Osoby na które czekaliśmy napisały nam, że trochę się jeszcze spóźnią więc postanowiliśmy coś już wziąć, więc biorę wszystkich dowody i podchodzę do baru i podaję je barmanowi.
A ten do mnie, że widać, że te dwa dowody (koleżanek) to jawne podróby, takim jeszcze głośnym wyniosłym głosem, bo data wydania czy coś się nie zgadza, a to były po prostu nowe dowody, jakieś wyrobione miesiąc wcześniej z tego co patrzyłem. To ten mi je dosłownie odrzucił i ja stoje przy barze i patrzę na te dowody bo wiem, że one mają po 20 lat i nie wiem o co chodzi i w czym niby jest problem. Patrzę się na kolegów ze stolika a oni nie wiedzą co ja w tym momencie przeżywam.
Po czym podchodzi druga barmanka i je sprawdza znowu i mówi, że wszystko się zgadza.....................
11 notes · View notes
delicja-0 · 3 months
Text
Zrobiłam sb mrożona kawe (jakies 70kcal bo z mlekiem ale i tak fasta robię) na szczęście udało mi się ją wypić bo ostatnio mam jakiś wstręt do kawy idk czemu i n jestem w stanie wypić, ta może przeszła bo była z mlekiem idk. Wg mój dzień dzisiaj będzie polegał na piciu mrożonej kawy, herbaty i wody z lodem. Z okazji, że jest 1 lipca chciałam zmienić kolor włosów ale w pojedynku czerwona pianka z venity vs płukanka brązowa niestety wygrała venita i dalej mam wiśniowe włosy tyle że trochę ciemniejsze 😔
Wiecie co? Stanęłam na wadze tak randomowo w ubraniach i w ogóle....46kg ☠️ w sensie pewnie jest 45 i ileś gramów ale i tak o matko to moje hw. Jak to zobaczyłam to mi się ciepło zrobiło i brzuch rozbolał (stąd decyzja o fascie) nigdy więcej nie robię cheat day.
Wg mam taką z jednej strony motywację a z drugiej niechęć do tracenia wagi. Za miesiąc przyjeżdża do mnie rodzina z daleka i chciałabym być chuda i śliczna na ich przyjazd ale z drugiej strony oni znają ed od środka i trochę się boję że to będzie strzał w kolano. Chociaż czego ja się boje xd i tak nie schudne bo jestem ulana swinia która zamiast tracić wage to robi nowe hw.
Plus taki, że wczoraj zjadlam wszystko co było dobre w lodówce i dzisiaj już nic mnie nie ciągnie (co prawda przez to przytyłam kilogram ale czasu nie cofnę niestety) Widząc tak ogromną wagę dostałam kopa w dupe bo ostatni raz widzilam taką liczbę chyba kilka lat temu jak zaczynałam i to chyba nir było az tak źle (ciężko mi powiedzieć bo nie pamiętam swojego życia przed uniakniem jedzenia)
Dzisiaj jest chłodniej ale dalej duszno jednak zrobię zarwz kilka ćwiczeń dopóki też nikogo w domu nie ma. Mam zamiar zrobić też 10k krokow, po prostu wszystko aby zapomnieć o wczorajszej porażce.
Jeszcze tak tylko powiem bo nir mam komu. Zlapaly mnie dzisiaj myśli o tym jak bardzo mojr życie jest posrane. Gdyby nie moja m@tka która przez całe moje życie wszystkiego mi zabraniała to teraz by mnie tu pewnie nie było. Przez to że niszczyla wszystkie moje zdrowe marzenia, zainteresowania (a miałam ich naprawdę sporo zwalsza że uwielbialam się uczyć zwłaszcza matematyki ☠️) moim zainteresowaniem w 100% stala się perfekcja Any. JA WIEM JAK TO BRZMI ALE SERIO XD i nie to nie jest jakas samodiagnoza po prostu takie rozmyslenia. Całe życie usprawieliwialam moja m@tke bo w końcu wychowuje sama dzieci i wg ale to było bez sensu bo gdyby chciała i gdyby faktycznie się interesowala dobrem dzieci to w wielu kwestiach postąpiłaby inaczej (chcoiaz yo tez może byc taki moj punkt widzenia przez to że jej trochę nienawidzę) Wiecie, że ona sama przyznala, że ona zdaje sobie sprawę z tego, że nie dawala mi eystraczajco milosci i uwagi? Ale nic z tym końcowo nie zrobila XDDDDDD serio jak ja to uslyszalam to myślałam że to sen bo raczej mówiąc takie coś dążysz później do polepszenia relacji a nie chowasz to gdzieś pod ziemią. W każdym bądź razie nir wiem co musiałoby się stać abym odzyskala do niej jakiś szacunek i uczucia chyba pingwiny musiałyby spadac z nieba.
Tak na koniec. BOOOOZEEE jak to jest że chodze spać o 24 żeby wstawać później a i tak wstaję o 7 rano!!!!! Mi sie wtedy tak dzień dłuży że to hit, nienawidzę tego....
6 notes · View notes
Text
Okej więc zacznijmy od początku mojej przygody z ed.
Zaczęło się w bardzo młodym wieku, miałam jakieś 8 lat i często jak przychodzilam z mama do jej kolezanki to sie ważyliśmy (nawet nie wiem czemu lol) i jak raz zobaczylam 36 chyba kg to jakos mi to zostało w pamięci i chciałam ważyć mniej, ale nic z tym za bardzo nie zrobilam, oprócz caly czas myslenia ze chce wazyc mniej. Rok pozniej zobaczylam troche wiecej, nie duzo jakos 2/3kg wiecej, co przy dorastaniu bylo normalne, ale mnie to tak załamało że zaczęłam jesc coraz mniej, nikt nic nie zauważał, mowilam ze jadlam albo w szkole albo na podwórku czy u kolezanki. Schudłam te 3kg do kolejnego ważenia i byłam zadowolona. Zapomniałam o wadze i o niejedzeniu na nastepne +/- 2 lata. W wieku 11 lat zwazyłam się pewniego dnia (wazylam sie kilka razy wczesniej ale nie zwracalam na to uwagi) Zobaczylam okolo 50kg, przeplakalam kilka nocy i stwierdziłam, że musze wziac sie za siebie w kazdym razie , dla mnie to bylo za duzo. Zaczelam cwiczyc w domu i starałam się jeść zdrowo, trwało to jakieś 3 miesiące, efekty były niewielkie, znowu przestałam jeść. Potrafiłam głodzic się po 2 tygodnie. w wieku 12 lat wylądowałam w szpitalu, musiałam przejść na ,,recovery’’ minęło tak 3 lata i zapomniałam o tym (na tyle na ile mogłam). Nadszedl dzien bilansu w 8 klasie i chuj strzelil nie mam psychy powiedziec ile wtedy zobaczylam I TO ZE TO CALY CZAS ROSLO XDDD w styczniu tego roku, bylam na badaniach u lekarza i kazali mi schudnac (kurwa niech zamkna mordy) wpadlam w zaburzenia odzywiania ale nie takie ostre jak teraz, staralam sie ograniczac jedzenie, cwiczyc, chodzilam na siłownię itp itd. Od czerwca do teraz bez przerwy tkwie w tym gownie bardzo głęboko i nie czuje potrzeby zmiany dopóki nie schudne do 40kg. Nie wiem co wam tu jeszcze powiedziec, to chyba wszystko, kocham was, buziaki❤️
9 notes · View notes
r0k4na · 1 year
Text
27.03.2023
Zjedzone 1156kcal
Spalone 944kcal
Tak szczerze ta dieta chyba nie jest dla mnie nie wiem czemu ale marzec to miesiąc moich napadów i wsm nie wiem co mam robić waga wsm raz spada raz idzie w górę ale zaczęłam ćwiczyć więc coś jest na plus i teraz tak się zastanawiam jak wrócić do pierdolnika i chyba po prostu muszę przeczekać do kwietnia nowy miesiąc nowa ja wiosna te sprawy 🥰✋ póki co będę starać się jeść max 1000/1200kcal wiem że dużo ale mnie pokurwi zaraz kiedy co drugi dzień mam napady i tak kwiecień już za parę dni 🫡
12 notes · View notes
nanahxj2 · 1 year
Text
Japierdole "przyjaźnie" się z nią ponad rok a wystawia mnie dla ludzi których zna nawet nie miesiąc. Robi urodziny w sobotę i zaprasza na noc kilka osob i miałam być ja i dziś się dowiedziałam że mnie jednak nie będzie. Czemu mi tego nie powiedziała wcześniej tylko tak o z dupy się dowiedziałam. Wcześniej mówiła że ja będę na noc nawet sama się mnie pytała czy będę a teraz co odpierdala. Jej mama nawet nie zna tych osób tak dobrze bo już mnie zna bardziej. Chociaż moja dziewczyna napisała mi że mogę przyjść do niej po prostu no też się wkurzyła że mnie tam nie ma być no bo kurwa. Jest mi serio w chuj przykro jak ona mnie traktuje. Nie wiem czy się jeszcze przyjaźnimy czy to tylko znajomość. Raz mnie traktuje jak przyjacioleczke a raz nie zwraca na mnie uwagi. Mam już jej dość. Zjebala mi całe wakacje bo planowaliśmy tyle rzeczy a jak poznała mojego brata czyli teraz jej chłopaka to kurwa się odsunęła ode mnie i byłam tylko raz u niej przez całe dwa miesiące. Wcześniej chciałam z nią zerwać całkiem kontakt ale kurwa nie potrafię ja już nie wiem co mam robić
3 notes · View notes
an0r3xi4 · 1 year
Note
Czemu już nie masz przyjaciółki?
A to ciekawa historia jest. Najpierw muszę nakreślić obraz osoby, z którą byłam trzy lata (jej imienia już nie podam bo serio ma tumblr i pewnie stalkuje gdzie się da, a zna moje głowne konto, a nietrudno trafić z tamtego na to). A więc Y była taką osobą, która mnie nie szanowała. Wymagała ode mnie bardzo dużo - żebym sprzątała, gotowała, odchudzała się, mówiła mi caly czas że jestem gruba i nie powinnam tyle jeść (tyle, czyli jedna sałatka z jajkiem dziennie XD Podczas gdy ona wsuwała McD, KFC i inne takie). Mieszkałyśmy w moim rodzinnym domu, bo nie chciałam mieszkać z matką i ojczymem, chodziłam wtedy do szkoły na Śląsku i miałam tam nauczanie domowe, ale jednocześnie mieszkałam również z nią. Zaczęło się wyzywanie mnie od dzi*ek, k*rw, szm*t i jeszcze masę innych przytoczeń bym tu znalazła, ale mi po prostu przykro jak o tym myślę. Zaczęła mnie policzkować, potem gryźć, popychać, uderzać, zmuszać do seksu (twierdziła, że jak mnie zgwałcono, to na pewno się zgodziłam, cytuje "na chuja w ci*pie, pewnie Ci się podobało to, bo to nie było raz, to ja Ci się muszę bardziej podobać) XD Teraz jak o tym myślę to już trochę ze śmiechem z mojej naiwności, bo przy niej mimo wszystko trwałam. Wykorzystywała pieniądze moich rodziców, którzy co miesiąc wysyłali mi na utrzymanie się (to nie były małe kwoty, bo były również na lekarzy typu neurolog, psychiatra, reumatolog, ortopeda, kardiolog i wszystko prywatnie, w tym wszystkie prywatne badania no i oczywiście na leki, które też mało nie kosztowały), w niejednym miesiącu kończyło się to tak, że kradła mi te pieniądze z konta i ja nie miałam za co iść do lekarzy, wykupić sobie leków, a musiałam je mieć bo stan w którym wtedy byłam zagrażał mojemu nie tylko zdrowiu, co życiu - szczególnie moja własna, chora głowa mi zagrażała. Wtedy bardzo dużo się okaleczałam, uciekałam w narkotyki i takie inne. Oczywiście wyśmiewała mnie za to wszystko, a wiadomo czemu przy mnie była - bo było jej wygodnie, a ja nie chciałam zostać sama (oczywiście na początku związku wszystko było cudownie, cud, miód i orzeszki, ale powoli pokazywała swoją twarz). Również mnie zdradzała. To też nie tak, że ja stałam i nie oponowałam różnym sytuacjom, jednak nie byłam skłonna do agresji fizycznej, jedynie słownej. No ale pod koniec tamtego roku pojechałam spotkać się z Misią pierwszy raz od 3 (?) 4 (?) lat bo mieszkała w Łodzi, a wtedy przyjechała do mamy. Oczywiście zaiskrzyło między nami na nowo. Pocałowała mnie a ja ją. Wróciłam do domu i szybko zakończyłam relację z Y. Wyjechałam wtedy pod Łódź do rodziców, żeby być jak najbliżej Misi. Y mieszkała jeszcze chwilę w moim domu rodzinnym, ale początkiem tego roku powiedziałam wprost - że ma pakować swoje manatki i wypierdalać bo ja już tego nie zniosę, że nie mogę pojechać odwiedzić siostry. Nie chciałam widzieć Y nigdy więcej. Okazało się wtedy że od kilku miesięcy spotykała się z Ukrainką i mnie zdradzała XDDDDDDDD
Teraz już wiecie jaka była Y. To teraz pomyślcie, że moja NAJLEPSZA przyjaciółka, moja druga siostra, moja druga połowa duszy, z którą się znałam kupę lat, która wiedziała o tym wszystkim i o mnie wszystko wiedziała - wyprowadziła się z nią (razem pracowały) :)))))))))))))))) Więc co mi zostało? Pożegnałam się i z Nią. Brakuje mi jej dzień w dzień, wiem że chciała wyrwać się z patologicznego domu i zamieszkać kilkadziesiąt kilometrów dalej i Y była dobrą opcją do wyprowadzki, ale jakoś moja głowa nie umie sobie tego przetłumaczyć. Wyprowadziła się z osobą, która wyrządziła mi tak dużo krzywd, sprawiła że bałam się zaufać komukolwiek, bałam się związku, zbudować na nowo coś z Michaliną. Nie wybaczę jej tego. Mamy sporadyczny kontakt, raz na kilka miesięcy zapytam co u niej, konczy się kontakt po 5 minutach i tyle. Już wiem, że nigdy jej nie odzyskam. A była przy mnie zawsze. :)
Długo to wyszło, no trudno. Jak ktoś przeczytał to gratuluję.
3 notes · View notes
mellymelissa · 2 years
Text
Nowy rok , nowa ja ... A czemu nie ? Postanowienia Noworoczne... Super...
Na początku napiszę że tak wiem , dużo chcemy , postanawiamy, planujemy a wychodzi jak zwykle ... No bywa , ale myślę i uważam że mimo to naprawdę warto to robić !
Samo to, że poświęcasz czas , wyciągasz kartkę , notes , coś do pisania albo odpalasz notes w smartfonie i :
1. poświęcasz dla samej siebie czas , moment .. po co? Po to by punkt po punkcie wypisać rzeczy które chcesz zmienić w sobie i swoim życiu , rzeczy które chcesz wprowadzić , dodać do swojego życia , marzenia które chciałabyś spełnić, pragnienia które w Tobie siedzą , cele do wykonania itp..
2 . Analizujesz co jest dla Ciebie ważne , co powinno być ważne i to czym w sumie nie powinnaś sobie zawracać głowy ..
Według mnie to bardzo ważne , a jeśli jeszcze uda Ci się choć część albo całość odchaczyc za wykonane to już bajka . Moment w którym pomyślisz o postanowieniach i moment w którym je wypisujesz to pierwszy bardzo dobry krok bo nie udajesz że nie pamiętasz albo że nie masz nic co mogłabyś napisać lub co gorsza z góry zakladasz porażkę i nie chcesz tracić czasu ..
Sekret sukcesu tkwi w tym jakie i ile stawiamy sobie postanowień na raz , np jogging, joga, kurs języka obcego , dieta , spotkania z przyjaciółmi , pomoc w wolontariacie, pisanie pamiętnika itp... ( lista może być okrutnie długa i ok .. jeśli mądrze ja rozplanujesz ) wszystko na raz przytłacza , szybko męczy , zniechęca i odpuszczasz .. warto wyznaczyć miesiące , dni i nawet czas na wykonanie postanowienia . Wtedy jestesmy w stanie powoli nawet łączyć jedno z drugim a przede wszystkim skupić się na zadaniu. Drugi sekret to motywacja , a jakże.. miliony powodów na nie , na odpuść albo od jutra 🤭 zgadlam.. o motywacji poświęcę kolejny wpis by nie przedłużać . Jeśli jesteś zainteresowana zainteresowany , super i zapraszam 💐
Tumblr media
2 notes · View notes