#na wesoło
Explore tagged Tumblr posts
Text

3 notes
·
View notes
Text
Wiersz od Any
Dopiero nowy dzień, słońce ledwie wstaje, a w twojej głowie już siedzi śniadanie.
Zamiast je pominąć, wypić więcej wody, ty je znów pochłaniasz, przecież masz swoje powody.
Kolejne wymówki, to błędne koło, choć dopiero z chudością będzie ci wesoło.
Więc powiedz mi szczerze, dlaczego to robisz? Znowu się obżerasz, gdy powinnaś się głodzić.
Efekty czekają, lecz nie przyjdą same z siebie. Bez samokontroli nie skończysz w chudym niebie.
Zastanów się nad sobą, spójrz na swoje ciało. Zapewniam że przed lustrem, ujrzysz iż tego jedzenia wcale nie było „mało”.
Ogarnij się.
#az do kosci#bede idealna#bede lekka jak motylek#bede perfekcyjna#blogi motylkowe#chce byc lekka jak motylek#chce widziec swoje kosci#chude jest piękne#chudej nocy motylki#gruba szmata#ulana swinia#ulana kurwa#chce byc idealna#pragnę chudości#lekka jak piórko#motylki any#bede szczupla#jestem gruba#nie chce być gruba#gruba świnia#za gruba#nie bede jesc#nie będę jeść#nie chce jeść#chce czuc kosci#lekkie motylki#będę lekka#chcę być lekka#chude nogi#bede motylkiem
90 notes
·
View notes
Note
widziałæś dziki w gdyni
Kurwa, anon, przy Falowcu w Gdańsku dopiero co chodziło sobie stado 9 dzików w biały dzień przez parę tygodni i się pasło na trawniku, zupełnie mając wyjebane na ludzi obok, tylko ogonami skurwysyny merdały wesoło. Nie musiałam do Gdyni jechać xDDD
66 notes
·
View notes
Text
Umówiłam się z chłopakami na gofry i kebsa z frytkami. Mam Red dej i ssanie w żołądku.
Jeszcze umawialiśmy się na przypale, bo w korytarzu. Dość głośno. Oprzytomniałam w porę i już szeptem dopracowaliśmy szczegóły.
Wszystko po to, by nie poszła z nami Karyna. Taka patologiczna dziewczyna. Potwornie wulgarna i prostacka. Chłopaki już nerwicę mają, bo ona ma taką chcice, że nawet trójkąt im proponowała xD
Podobno wbija im do pokoju, przewala się po łóżku N. I ciężko się jej pozbyć. Grzeczne sugestie kompletnie nie dają jej do myślenia.
Szła z nami na balety w czwartek. Powiedziałam chłopakom na osobności, żeby mnie więcej nie zabierali nigdzie jak Karyna będzie ;P
P.s. podobno ona ma męża i dzieci. Zresztą chłopki też mają żony i dzieci. I akurat oni to szanują. Ona wychodzi z założenia, że co było w Vegas zostaje w Vegas. Po prostu chłopaki czują się molestowane XDDDD
Powiem Wam, że jest wesoło i przyjemnie.
Co prawda jadąc tu, wiedziałam że będę zadowolona. To mi się po prostu śniło już we wrześniu. Ale nie wiedziałam, że będzie aż tak klawo!



Nie mogę wyjść z podziwu, gdy widzę te monstere
21 notes
·
View notes
Text
Merry christmas ho ho ho.
Nasz Wigilia bardzo przyjemna. Wesoło było i spokojnie, w dobrych humorach wszyscy.
Nie dalm rady połowy potraw spróbować nawet. I już full, ale dwa kawałki miodownika weszły 😀 za to nie zjadłam paczka makowego teściowej, czego dziś żałuję, ale może jeszcze nadrobię.
Na razie tylko kawa i czekam aż mi się połowa rodziny obudzi, bo na razie wstał tylko kot i Mieszko. Miki chyba zalucza zgona po tylu emocjach.
Prezentów masa, a jeszcze druga część u moich rodziców czeka. Ja od mojego osobistego Mikołaja dostałam zegarek i perfumy, zupełnie się nie spodziewałam, ale wszystko mi się podoba. A jak mozolnie zapakował 😃. od teściowej fajny pasek Ochnika , też mi się podoba. Poza tym dubajska prawdziwa czekoladę pistacjowa, nooo to też mi się spodobało.nie ukrywam 😄 Poza tym, jeszcze jakieś słodycze i kosmetyki, chłopaki zapasy skarpet swiatecznych na trzy lata chyba 😀 D. Świąteczny sweter, jakiś alko i słodycze, no i pozytywkę z muzyką z Ojca Chrzestnego 😀.
Ogólnie bardzo doceniłam wigilię stacjonarna bez jeżdżenia, z podowu bliskości własnej kanapy, łóżka i nie ukrywam toalety. 😀.
Po powrocie jeszcze poleżeliśmy na kanapie i obejrzeliśmy Kevina.
14 notes
·
View notes
Text
Jazu wśród starych bab
Żeby Was... Chyba jednak zdrowy jestem, bo dałem radę w kolejce starych bab. Posłuchajcie:
Jesteśmy zdebilniałym narodem fest. Normalnie poziom ruska kradnącego sedes.
Pojechałem rano na krew. Podkreślam KREW. Wsiadając za kółko zrezygnowałem, bo dostałem ataku kilka razy. Do tego ataku jeszcze wrócę. No ale jakoś udało mi się usadowić i pojechałem.
Kolejna jak skurwysen, a na jej czele macha mi wesoło jedna z moich średnio lubianych klientek. Nie miałem ochoty z nią gadać, więc próbowałem usiąść gdzieś dalej. Kolejny atak.
Na krwi jak to na krwi, u was pewnie też, ludzi złazi się jak na promocję w Lidlu. Ile spierdolonych komentarzy tupu "o ja pierdolę?", "wszyscy na krew?", "mi się spieszy". Albo dzwoniących i drących ryja że jak to, przecież oni mają skierowanie, i mówiących że nie zdążą gdzieś tam.
Później kłopoty "kto jest ostatni", bo jeden ostatni siądzie tu, drugi po przeciwnej stronie, potem któryś się nie odezwie, że jest ostatni, później mu się przypomni i aferę kręci.
A najgorsze były rozmowy w kolejce, zwłaszcza tej klientki -.- Polityka, Kościół, filozofia. Kurwa mać, tu są chorzy ludzie. Jakieś opowieści z krypty o baniu się pobierania krwi, o tym, że nie trzeba chodzi do lekarzy wystarczy tylko dieta, ćwiczenia i dobre podejście w głowie, albo że jak tylko wyjdą to idą po flachę do Żabki. Co ja tam robię?!
//
Moja kolej. - Mocz gdzie pan ma? - Jaki mocz? Miała być TYLKO krew. - Pan doktor napisał, że mocz. Gdzie ma pan mocz? - W sobie, że tak powiem. - Pójdzie pan na krew, tu ma pan pojemnik, potem pójdzie pan do toalety i już bez kolejki doniesie.
Kibel zamknięty. "Klucz w recepcji u każdego lekarza." Ale jest 7ma i recepcje zamknięte. Wracam do laski po klucz. Ona nie ma. Mam czekać do 8. Twoje niedoczekanie! Chwała, że urodziłem się mężczyzną. Fajną miała minę jak te szczyny dostała po minucie, grubo przed ósmą.
//
Teraz Wam powiem o tych atakach. To takie moje wywody, ale to może jednak na tle nerwowym. Pamiętacie może jak wyjebało mi parę lat temu plecy? Ból był identyczny tylko w innym miejscu. DOKŁADNIE taki sam rodzaj i intensywność. Nawet powodowany takimi samymi czynnikami. Po cichu modlę się żeby to było to. No bo gdzie wątroba?!
//
Innym podejrzanym jest żołądek. Ale to poczytać muszę, bo teraz jakby tylko jego czuję. Leków na wątrobę nie biorę żadnych, więc to może jakieś wrzody. To prędzej, bo kawa, ostre, gazowane, stres. Chuj wie. Jutro idę z wynikami płynów do Radzia to się myślę dowiem.
14 notes
·
View notes
Text
Jak mnoe to wkurza ze moja mama nie potrafi panować nad emocjami. Ciagle się drze i sama się nakręca.
Weszła mi do pokoju. Pyta się czy pójdę jej po szczaw do zupy i papierosy. Sapnelam, no bo nie ukrywam nie chciało mi się isc tylko po to wieczorem do sklepu. Spytałam się czy jej partner nie będzie może jakoś zaraz wracać i czy on nie mógłby tego kupić. (No bo po co ja mam isc na darmo skoro on byłby szybciej autem a i tak jedzie po zakupy) Ona postanowiła nie odpowiadac tylko wyszła i trzasnęła drzwiami. Pomyślałam ze poszła do niego zadzwonic. Po paru minutach wbiega mi do pokoju zaczyna się na mnie wydzierać (nie zadzwoniła do niego) ze on jej nie kupi papierosów ze jak zwykle mam problem ze cały dzień w domu siedzę ze każdy inny z zakupami dla matki lata.
I okej, mogło ja zirytować to sapnięcie, rozumiem. ALE gdyby zamiast się obrazac i trzaskać drzwiami powiedziała mi ze jej partner nie może jechać to bym powiedziała okej i bym jej poszła po te papierosy i szczaw. Ale ona postanowiła się drzeć.
Codziennie się drze, dosłownie o wszystko i na każdego i mam tego dosc. Próbuje spać to się drze, rano się drze, jak przyjdzie z pracy to się drze. I to nie tak ze krzyknie. Ona się wydziera a później powtarza to wszystko w kółko dalej się wydzierając sama do siebie przez kolejną godzinę.
Wyszłam z pokoju, nie chciałam się zniżać do jej poziomu wiec zaczęłam jej normalnie mówić. Ona się jednak darła. W końcu ja sama wydarlam się tak ze sobie zdarłam gardło żeby dała mi dojść do słowa. Mówiłam spokojnie i oczywisxie wciąż mi przerywała krzykiem.
Krzyczała ze mi się wiecznie nic nie chce, ze zmęczona królewna itp
I ja mówię ze tak, nikomu się nie chce. Sama przecież prosi mnie bo JEJ się nie chce isc samej. I żeby pomyślała ze tak, jak wievzorem ktoś mnie prosi żeby isc po jedna rzecz to może mi się po ludzku nie chcieć (co nie zmienia faktu ze gdyby nie było innej opcji to bym to zrobiła i tyle)
Ta się nadal darła na mnie
Przyszedł kot to zaczęła się na niego drzeć i na mnie ze wievej im jedzenia nie kupi bo jej się nie chce i ze mam mu wyczarować jedzenie bo ona mu nie da. Poszłam, wzięłam mięso o którym mówiła przedwxzoraj ze mogę dać dla kota a ta zaczęła się nagle drzeć ze to na kanapki i mam to zostawić. Powiedziałam ze przecież mówiła ze mogę to widać ze się zakłopotała ale i tak się wydzierala.
Powiedziałam żeby się do mnie nie odzywała jak ma się drzeć bo to się robi aż śmieszne xo ona nakręca żeby tylko wymyślić nowy problem.
Przestałam się odzywać w ona widząc to zaczęła się drzeć ze nic mi więcej nie kupi do jedzenia i ze pisze do partnera ze ma kupić szczaw a to co ja mu pisałam to ma nie kupować.
Poszłam do pokoju usiadłam.
Weszła, wydarła się na mnie
Wyszła
Znowu weszła zaczęła krzyczeć ze mam się ubrać i isc
to ja mówię ze nie i ze bym poszła gdyby mnie tak nie potraktowała bo ja nie będę słuchać jak ktoś się na mnie drze a później wesoło robić tego co on sobie życzy
wyszła
weszła i spytała znowu krzykiem czy idę i xos jeszcze pogadała
kazałam jej wyjsx i powiedziałam ze nie będę z nią rozmawiać i zavzelam mieć łzy w oczach
po jakimś czasie przyszła i powiedziała ze może mnie przeprosić za to ze krzyxzala
ja próbowałam jej wyjaśnić ze nie lubię jak krzyczy i się poryczalam wiec kazałam jej wyjsx
wyszła i już jesy cicho, xhyba ogarnela ze trochę przesadziła
xd
jak to napisałam to znowu weszła wkurzona i mówi ze pyta ostatni raz czy pójdę jej po zakupy
łzy mi lecą ale powiedziałam ze nie
Ja naprawdę rozumiem ze mogła być zirytowana ale ja jej na początku nawwt nie odmówiłam. A ja nie pozwolę sobie żeby ktoś darł na mnie morde i traktował mnie jak gowno bo to mój rodzic. Nienawidzę tego krzyku
24 notes
·
View notes
Note
uwielbiam moment w którym niespodziewanie trafiam tutaj na polskich fanów Hamiltona / amrev i to w dodatku tworzących małe arcydzieła 😔✋❤️🩹
Prawie nigdy nie znajduję polskich fanów amrev!! Mało jest nas ale wesoło tutaj jest
4 notes
·
View notes
Text
Siedziała na starym pniu na skraju lasu, przez który przejeżdżały trzy samochody na krzyż w ciągu całego dnia. Upajała się chwilą spokoju, chociaż ciężko nazwać spokojem stan, kiedy czujesz się jak martwe drzewo wyżarte od środka przez korniki. Patrzyła pustym wzrokiem przed siebie, pozwalając by chłód przeszywał jej ciało, a wiatr targał włosami na wszystkie strony. Minuty mijały w absolutnej ciszy, słońce dawno skryło się za horyzontem.
I nagle poczuła, że nie jest sama.
– Hej
Powoli odwróciła głowę i spojrzała obojętnym wzrokiem na dziecko, które pojawiło się znikąd i teraz siedziało metr od niej na pniu, wesoło machając nogami. Uniosła brew w niemym pytaniu, a dzieciak uśmiechnął się szerzej i powtórzył:
– Hej!
Odburknęła coś w odpowiedzi i podkulając nogi pod brodę odwróciła się ostentacyjnie licząc, że bachor zniknie tak samo jak się pojawił. Zamiast tego usłyszała tylko jak dziecko sadowi się wygodniej na wilgotnym drewnie i jakby odwraca się w jej stronę.
– Też tak kiedyś zwykłem siadać – powiedział nieco zbyt poważnym tonem jak na kilkulatka. – Często. Las to bardzo dobry słuchacz, wiesz? Nigdy ci nie przerywa i zawsze zatrzymuje wszystko dla siebie. Lubiłem mu się zwierzać. To zawsze przynosi ulgę, powinnaś kiedyś spróbować.
Spojrzała z ukosa na dziecko, które wpatrywało się w nią intensywnie z lekko przechyloną głową.
– A ty przypadkiem nie powinieneś być teraz w domu? Rodzice zaczną się o ciebie martwić – rzuciła przytłumionym przez rękaw swetra głosem.
– Oni mają siebie, ty jesteś tu sama. Nikt nie powinien siedzieć sam – pokręcił głową. Dziewczyna w odpowiedzi wzruszyła tylko ramionami. Właśnie, że chciała być sama. Na tym pniu. Ze swoimi myślami, a nie jakimś obcym bachorem.
– Kiedyś też tak myślałem – odezwał się jakby czytał jej w myślach. Jednym uchem usłyszała jak przysunął się jeszcze trochę. – Tam – wskazał drogę prowadzącą w głąb lasu – tam lubiłem chodzić najbardziej.
Kiedyś. Samotne spacery potrafiły ukoić każdy ból. Las jakby wiedział, że kiedy tego potrzebuje, otulał mnie wtedy swoim cieniem niczym matka płaczące dziecko ramionami. Czasami odpowiadał cichym szumem na mój szloch i krzyki rozpaczy, jakby mówiąc, że jeszcze nie wszystko stracone. Był jak drugi dom albo najlepszy przyjaciel, do którego zawsze mogłem przyjść kiedy źle się działo. Latem zapewniał schronienie przed upałem, zimą otulał swoim ciepłem. Zawsze tu był. Zawsze rozumiał. W drodze powrotnej odprowadzał mnie do samego końca, czasem na koniec nawet poklepał po ramieniu w geście wsparcia. Dawał wewnętrzny spokój, którego tak wtedy potrzebowałem. I zawsze przyjmowałem go z wdzięcznością, mimo że wiedziałem, że zaraz ponownie zostanie mi odebrany. Trochę jak powrót z magicznej krainy do szarej rzeczywistości, haha. Mam nadzieję, że wiedział jak bardzo jestem wdzięczny, za to co robi. Mimo że on po prostu był, wiesz? Czasem wystarczy, że ktoś po prostu jest, nawet jeśli nic nie mówi. Czasem cisza daje największe ukojenie. Kiedy przyszedłem tu ostatni raz, został ze mną do samego końca. Teraz żałuję, że był to ostatni raz. Może jakbym przeprowadził tą rozmowę inaczej, może gdybym był trochę silniejszy wróciłbym znowu do domu i stawił wszystkiemu czoła jeszcze raz; ale czasami wydaje się to zbyt trudne. Z perspektywy czasu myślę, że dałbym radę. Zawsze jest nadzieja. Las był moją nadzieją, tylko wtedy ją trochę źle zinterpretowałem. On miał mi dać siłę do dalszej walki. Ja myślałem, że pokazuje mi drogę w kierunku czegoś lepszego.
– Powiem ci, ale w tajemnicy – podniósł palec wskazujący i spojrzał groźnie prosto w oczy dziewczyny. – Szczerze, żałuję, że teraz nie mogę już chodzić tą ścieżką. Dobrze, że rodzice mieli siebie. Ty też kogoś znajdziesz. Las jest dobrym przyjacielem, ale kiedy będziesz wystarczająco silna, nie będziesz już go potrzebować. Wtedy będziesz mogła być silna dla kogoś. A ten ktoś będzie silny dla ciebie.
Dziecko zeskoczyło na ziemię i stanęło przed dziewczyną, która wpatrywała się w nie szeroko otwartymi oczami.
– Zobaczysz, ktoś gdzieś na ciebie czeka, musisz mu tylko pozwolić się odnaleźć – poklepał ją po kolanie małą rączką. – Ja to zrozumiałem za późno, ale ty masz jeszcze szansę. Zrób to dla siebie. Pozwól się komuś odnaleźć.
Zachłysnęła się powietrzem tak gwałtownie jakby od dłuższej chwili wstrzymywała oddech. Siedziała pochłonięta przez ciemność nocy w na swoim łóżku, gwałtownie oddychając.
Pozwól się odnaleźć. Tylko kurwa komu?
#sad thoughts#mam dość#notatki samobójcy#nie mam siły#chce zniknąć#depressing shit#nienawidze siebie#im sorry#ból życia
5 notes
·
View notes
Text
Obudziła mnie zimna chłosta po pośladkach. Wiatr hulał wesoło w pokoju. Odprężyłam się tej nocy. Wyjrzałam za okno. Piękna, wrześniowa aura. Lekka mgiełka (mieszkam z 300m od Odry), chłodne powietrze, lekki deszczyk. Z podniecenia zeszkliły mi się oczy. Zrozumiałam, że kocham jesień!

Takie śniadanie opierdoliłam :D a do pracy wzięłam owsiankę na zimno
27 notes
·
View notes
Text
Ferie! Fajnie, ze odpoczynek od lekcji, ale entuzjazm średni. Po pierwsza wiadomo, młody chory, to atrakcji nie ma. Plus miała przyjechać do babci kuzynka chłopaków i mało jaja nie zniosą tak na nią czekają, no ale jak młody chory to ja przecież nie przywiezie szwagierka. Wiec ogólnie nuda.
A ja nudy nie mam, bo mam robotę... i dwójkę dzieci w domu. Będzie wesoło. Dziś przynajmniej w drodze od lekarza zrobiłam jakieś zapasy, bo ciągle na mnie jeść wołają.
A u lekarza spoko, wygląda na nic groźnego bo gorączka wczoraj już nie wróciła, dzięki temu raczej nie grypa. Bo generalnie chyba jakas epidemia grypy, bo w przychodni obsuwa, pełno małych dzieci i wszystkie na test na grype do zabiegowego wysyłali. z wyników to tak pół na pół. Bo jak ktoś ok, to pielęgniarka wołała głosno, ze dobry wynik, a innym kartkę dawała i powrót do gabinetu lekarza.
7 notes
·
View notes
Text
Jazu na pustkowiach
Żeby Was... Coś wieloponiedziałkowe te tygodnie :/ Posłuchajcie:
Wstaję rano, chcę zrobić kawę. Taaa... Nie ma wody w kranie. No kurwa! Żadnej kartki, informacji, nic... Wyłączyli i chuj. Radź se. W czajniku też sucho, bo Piąty wdał się w starego, i woda w czajniku go w jądra pali, więc całą zawsze wylewa. W dzbanku z filtrem też sucho, bo czemu by nie. W ekspresie też sucho, bo młody kawę z ekspresu traktuje jak napój. Szkoda, że kurwixom nie mogę podebrać :P
//
Kto wczoraj pół zmiany rysował tabelki w zeszycie?! Tak, ja. Piękna to była zmiana, nie zapomnę jej nigdy. - Na początku Kiero poustawiała pionki. Ja kasa i głównie sklep, Stara baba lata pieczywko kasa żeby nabrać tempa. Manekin na sklep. - Manekin uparła się, że SB ma stać u niej, bo Kiero powiedziała najpierw pieczywo. Chuj, niech ma. - Potem Manekin uparła się, że to ona stanie na kasie, ale szybko wyszło, że chuja potrafi, więc poszła gadać ze SB. - Gdybym nie szanował czasu prywatnego Kiero, to bym jej spamował złotymi cytatami Manekina. Żeby ona w praktyce taka mądra była. Przykładzik:
Manekin zasiadła zaraz po wyjściu Kiero na krześle i wpierdala kotleta z kaszą. Mentorskim tonem naucza SB. Wykład trwał koło 20minut. Potem wstała a SB spytała czy już zjadła, po czym Manekin jej odpowiedziała, że tak, bo ona potrafi tak szybciutko zjeść, bo trzeba lecieć do roboty.
Mało sam się tym kotletem nie udławiłem ze śmiechu. Ale że impreza musi trwać, Manekin już po godzinie siedziała znowu i wpierdalała ciasto do kawy. Było na słono, teraz musi być na słodko. No i że wesoło być musi, opowiadała jak to nie ma czasu nawet żeby kawę wypić, bo robić trzeba.
//
Podkurwiła mnie tylko raz. Na sam koniec. 7minut do zamknięcia. Chleb już zabrany przez dziewczyny z piekarni, więc ich stanowisko nieczynne. Zostało umyć na wejściu, zasłonić okna, zamknąć lodówkę z nabiałem. Manekin do mnie, że mam się pospieszyć, bo one już są gotowe. I stoi pizda ubrana do wyjścia. Spojrzałem na nią groźnie, powiedziałem, że ja to nie Kuc i jutro ona stoi na kasie i się rozlicza, a ja będę tylko na sklepi. Uciekła się jeszcze wylać. - Nie bronię Kuca, ale wiem dlaczego się żarli. Też bym sobie nie pozwolił na takie wycieczki.
//
Kiero ma w czwartek urodziny. Pierdolona nie pozwala o tym zapomnieć. Zupełnie jak Czwarty za dzieciaka. Pół roku informacji, że zbliżają się jego urodziny XD No ale jebaniutka ma wolne. Dam jej gifta już dziś, i niech ma. Żyje zadowolona. Mam nadzieję, że dobrze przekalkulowałem to co dostałem od niej i dług spłacony.
//
Kiero coś strasznie czai się na Olę. Osobiście nadal uważam, że przesadzam, ale możliwe że mi jej urok klapki nałożył na oczy. Kiero uważa, że Olka jest bezczelna i jak będziemy ją za dużo chwalić to zacznie się opierdalać. - Fakt, że czasami ma taki ton... Ale tak ma. Czyny, nie słowa. No i jak ma się zachowywać? Nie ma głupich, widzi co się dzieje. Jak 3/4 składu w chuja leci to też by mi się nie chciało.
//
A i o tych tabelkach jeszcze. Autentycznie rysowałem to ze 4h chyba. Po prostu. No i podchodzi Manekin, bo przecież stoję i nic nie robię. - O tabelki robisz? Dobrze, dobrze, bo chciałam przecenę pisać i mało było. - No to mówię, że nie mam na to monopolu i sama mogła narysować. Ta robi tą swoją minę "niepanimaju" i stoi. - No sama mogłaś narysować jak widziałaś, że nie ma już. - Aaaaaaa!!! Ja nie mam czasu Bogdan! Ja mam dużo co robić! - i uciekła. - Sam się zastanawiam co ja tu robię.
//
Dobrego wtorku ;]
7 notes
·
View notes
Text
Hejka! Jak tam wam mija dzień?

Dziś trochę wcześniej i nieco inaczej, niż zwykle. Ostatnio miałam sporo rzeczy do przemyślenia.
Przez te wszystkie tematy z moją historią, napadami i tak dalej. Z natłokiem myśli związanym z moim stanem zdrowia. Zarówno z tym fizycznym jak i psychicznym skłoniło mnie do spróbowania czegoś nowego. Otóż nie znikam stąd. Jedni się ucieszą inni zapewne nie 😉
Moje posty nieco się zmienią. Dalej będę biadolić o tym jak się czuje, opowiadać co robiłam i jak się mają uszate dziady. Jednak jak wiecie wkrótce się przeprowadzam i jest to doskonała okazja spróbować nieco innego podejścia do zaburzenia odżywania. Z racji tego, że wkrótce nie będę miała zbyt dużo czasu by przykładać się do żywienia jak teraz. W sensie nadal będę jeść mało i w bardziej sensowny sposób, niż przez większość mojego dotychczasowego życia. Chce nieco olać kalorie i ich nie liczyć. Chce spróbować jeść instynktownie. Oczywiście doskonale wiem co ile ma mniej więcej, ale nie chce wszystkiego jak do tej pory wklepywać, liczyć i ważyć. Kalorie będę sprawdzać jedynie na opakowaniach eliminując zbyt kaloryczne produkty względem innych, ale podawać co ile ma kalorii będę wyłącznie, jeśli postanowię zapodać jakiś przepis :) a mam kilka, którymi się z pewnością z wami podzielę :)
Mam nadzieje, że nie zamotałam zbytnio i mój bełkot da się zrozumieć choć trochę.
Zatem po tym przydługim wstępie jedziemy z typowym kontentem :)

Obudziłam się dziś dość wcześnie i mogłam pozwolić sobie by leżeć obserwując uszaki. Jerry odstawiał taki taniec radości, że nie mogłam przestać się uśmiechać. Wpadł w tryb głupawki zatem były skoki, piruety i bieganie po dywanach w najlepsze. Po chwili wstałam, nakarmiłam i posprzątałam po uszakach. Wzięłam prysznic, złożyłam pranie i miałam wciąż dość sporo czasu. Postanowiłam ugotować szparagi oraz brokuła. Kupiłam je na przecenie w Lidlu i obróbka termiczna pomoże zachować je na dłużej, niż jakbym je zostawiła jeszcze do jutra w stanie surowym.
Zrobiłam makijaż i pojechałam z rodzicami oglądać dla nich meble. Jak się domyśliłam było wesoło 😂 Ojciec oczywiście jakby mógł to by zrobił cały dom w stylu klasztornej celi mnicha. Zatem były kłótnie, śmiech i łzy. Cholerna telenowela xD ja oczywiście na wyjebce bo mój pokój już mam zaprojektowany i meble dobrane tak jak i kolory czy oświetlenie. Mama zaczęła się denerwować i aż się popłakała jak powiedziałam by wybrała sobie takie łóżko jakie chce a nie jakie podsuwa jej tata. Ogólnie źle nie było, ale strasznie się zmęczyłam tym wszystkim. Po tournée po sklepach meblowych pojechaliśmy coś zjeść. Wzięłam sobie warzywa z makaronem sojowym. Rodzice w zupełności rozumieją, że nie zjem całej porcji i połowę spałowałam sobie na później.



Po obiedzie wybraliśmy się na małe zakupy ubraniowe. Głównie dla taty, ale ja też się obłowiłam :) i mogę to przyznać głośno: nosze rozmiar 44! Spokojnie spodnie oraz koszulki są ideolo w tym rozmiarze. Naprawdę się cieszę bo rok temu o tej porze nosiłam rozmiar 50!
Gdy odstawiłam rodziców do ich mieszkania wybrałam się na małe zakupy. Kupiłam 3 owsianki go active w biedrze, 3 butelki wody oraz masło orzechowe z nerkowców. To ostatnie powinno fajnie się sprawdzić w pewnym daniu, które będę robić w przyszłym tygodniu. Pozostałe artykuły są zapasami na szpitalny pobyt. Nie mam zamiaru nic jeść ze szpitalnego menu chyba, że będzie to jakiś owoc.
Przyszła mi też pianka usztywniająca do włosów zatem wkrótce pochwale się efektem.
Po powrocie do domu zmieniłam sobie pościelowe, więc pochwale się. A co tam xD

Wi-wi-wi-sieńki 🍒🍒🍒
Dojadłam warzywa z makaronem, a na kolacje mam zamiar zjeść szparagi. Dlatego już zrobiłam zdjęcie :)


Jutro w planach mam spakować sukienki bo w czasie remontu nie będę w nich chodzić. Spakuje również książki oraz planszówki. Lepiej pakować się na raty, niż wszystko na huuuraaaa! Wpadnę też z tymi klamotami do rodziców by zostawić je w piwnicy :) wypije herbatkę i tyle. Będę chciała później trochę odpocząć przed piątkiem. Bo to będzie wielki dzień 🥳
Dziś też muszę odpocząć bo moja wewnętrzna bateria się rozładowała. Idę zrobić sobie porządny self care! Tego mi chyba właśnie trzeba :)
65 notes
·
View notes
Text

A na koniec tury 12 nie tylko tutaj, ale i w całym mieście, co by nie było za wesoło, Wiktorię to wszystko przytłoczyło i zwariowała...
Na szczęście w losowaniu o przeżycie zrollowała wysoko, jednak następnym razem może nie mieć tyle szczęścia, kiedy będziemy walczyć 50v50.
#Wiktoria Zalążek#Wiktoria Metoda#zwariowała#wzięła i zwariowala#matka-wariatka#na szczęście przeżyła bo bym ją zabiła#dosłownie i w przenośni jakby ktoś pytał#ale nikt nie pytał#Miłowo#T12#Tura 12#Miłowo: T12#Sims 2#TS2#The Sims 2
2 notes
·
View notes