#mężczyzna czy kobieta
Explore tagged Tumblr posts
Text
Problemem większości mężczyzn jest strach i brak wyobraźni. Brak spontaniczności. Nieliczni potrafią zrobić tak jak mój kumpel, który przez godzinę ścigał swoją kobietę aby ją przeprosić. Dopadł ją w pociągu na dworcu Warszawa Centralna, minutę przed odjazdem. Wbił się do wagonu. Wręczył bukiet róż w przedziale i wysiadł na Zachodniej. Większość kobiet które mijał miały nadzieję, że te kwiaty będą dla niej. (...) Kobiety lubią gdy mężczyzna nie jest skąpy. Gdy potrafi na pierwszym, drugim czy trzecim spotkaniu zapłacić za jej taksówkę do domu. Po prostu otworzy drzwi od strony kierowcy. Zapyta ile będzie kosztował kurs. Po czym wręczy kierowcy banknot z nadwyżką i powiedzie: niech pan zawiezie panią tam gdzie ona prosi. Kobiety lubią dostawać kosze kwiatów do pracy. Nie chodzi tutaj o badyle i płatki. W ten sposób daje się im coś więcej: zazdrość koleżanek. Każda z nich widząc jak ona idzie korytarzem ciągnąc ze sobą gigantyczny bukiet. Tylko, w ogólnym rachunku to wszystko nie ma znaczenia. Owszem 100 kwiatów do pracy, to piękne wspomnienia, może na lata. Ale faceta poznaje się po tym czy będzie przy Tobie kiedy wasze dziecko będzie miało 40 stopni gorączki. Kiedy kobieta powie, że jest chora a on będzie tuż obok. Kiedy wszystko w życiu się pierdoli, a on mówi: zaczynamy od początku.
Piotr C. Pokolenie Ikea Kobiety
#milosc#mężczyzna#kobieta#polskakobieta#cytatypl#polskiecytaty#cytatyomilosci#cytatyożyciu#cytat#cytaty#polskichłopak#polskadziewczyna#cytatyżyciowe#cytatnadziś#cytatożyciu#kobiety#inspiracja#cytatytumblr#cytatyomiłości#piotrc#pokolenieikea
168 notes
·
View notes
Text
Members of society in Japanese
A simple bilingual vocabulary list for words related to society.
Lista słówek: członkowie społeczeństwa w języku japońskim
赤ちゃん (あかちゃん) = baby; infant; niemowle; dziecko
お腹がすいたら、赤ちゃんは泣く。 When babies are hungry, they cry. Kiedy dzieci są głodne, to płaczą.
男 (おとこ) = man; mężczyzna
女 (おんな) = woman; kobieta
男 and 女 are casual forms 男の人 and 女の人 are formal/regular forms 男性 and 女性 are more formal and 'adult-like'
仕事好きな女の人もいるし、料理や洗濯が好きな男の人もいる。There are women who like working, and there are men who like cooking and doing the laundry. Są kobiety, które lubią pracować i są mężczyźni, którzy lubią gotować i prać.
王(おう) = king; król
王様(おうさま) (sonkeigo; honorifics)
彼らは王の殺害をたくらんでいる They are plotting to kill the king. Knują spisek, by zabić króla.
企む (たくらむ) = to plan; to scheme; to plot; knuć
殺害 (さつがい) = [noun] killing; murder; morderstwo
女王 (じょおう) = queen; królowa
王妃(おうひ) = empress; wife of a king; cesarzowa; żona króla
エリザベス女王2世 Queen Elizabeth II Królowa Elżbieta II
女王が国を支配する A queen rules a country. Królowa rządzi krajem.
支配(しはい) = [suru verb] rule; domination; rządzić
大統領 (だいとうりょう) = president (of a nation); prezydent kraju
大統領が重要な決定を下す The president makes important decisions. Prezydent podejmuje kluczowe decyzje.
重要 (じゅうよう) = [na-adj] important; ważny
決定を下す (けっていをくだす) = to make a decision; podejmować decyzję
隣人 (りんじん) = neighbor (document level formal); sąsiad
お隣さん (おとなりさん) = neighbor (everyday use)
近所さん(きんじょさん) = neighbor (formal)
だってお隣さんだし。ちょくちょくお邪魔するから。 Well, we’re neighbors. I’ll be popping over all the time. Jesteśmy sąsiadami. Będę wpadał cały czas.
お邪魔 (おじゃま) = [suru verb] hindrance; obstacle; to visit someone’s home; odwiedzać kogoś; przeszkoda
ちょくちょく = often, frequently; często
お隣さん is strictly neighbors on your right/left. 隣人 covers a circular area of effect, including nearest neighbors in all directions, in its meaning. 近所’s area of effect stretches more than the other two, is not limited to the nearest neighbors, and can include ones next to them.
女の子 (おんなこ) = girl; chłopiec
男の子 (おとここ) = boy; dziewczynka
女子 (じょし) = girl
少女 (しょうじょ) = young girl
少年 (しょうねん) = young boy
Awesome article related: https://www.japantimes.co.jp/life/2008/08/12/language/it-aint-too-bad-being-a-joshi-or-a-danshi/
子供(こども)= child; dziecko
子供のときに When I was a child... Kiedy byłem dzieckiem...
大人 (おとな) = adult; dorosły
成人 (せいじん) = adult; dorosły
成人 is a legal term and a person referred to as 成人 is over 20.
On a daily basis 大人 is used.
成人教育 Adult education Edukacja dorosłych
教育 (きょういく) = education; edukacja
人間 (にんげん) = human (≠ animal); człowiek
あの人は人間嫌いですか? Does that person hate people? Czy ta osoba nienawidzi ludzi?
人間嫌い (にんげんぎら) = misanthropy; misanthropist; mizantrop
友達(ともだち) = friend
Extra words: nakama | なかま | 仲間 “friend” (common in anime but uncommon in real life) shin'yuu | しんゆう | 親友 “close/best friend” tsure | つれ | 連れ “partner” (probably not in a romantic or sexual way) aibou | あいぼう| 相棒 “partner” (of a duo) shiriai | しりあい | 知り合い “acquaintance” chijin | ちじん | 知人 “acquaintance” doukyuusei | どうきゅうせい | 同級生 “classmate” douryou | どうりょう| 同僚 “colleague” dachi | ダチ “buddy” (slang way of saying friend) mabudachi | マブダチ “best bud” (slang way of saying close/best friend) yuujin | ゆうじん | 友人 “friend” (formal) kyuuchi | きゅうち | 旧知 “long[time] acquaintance” (source: quora)
5 notes
·
View notes
Text
Neuvillette x Reader
Resztę oneshotów z tej i innych serii możesz przeczytać tutaj. Zajrzyj też na moje Ko-fi.
Some of these oneshots are already translated into English. You can find them here.
ᴍɪᴌᴏśᴄ́ sᴛᴀɴᴇ̨ᴌᴀ ᴡ ᴅʀᴢᴡɪᴀᴄʜ ɴᴇᴜᴠɪʟʟᴇᴛᴛᴇ'ᴀ. ɴɪᴇsᴛᴇᴛʏ ɴᴀᴊᴡʏᴢ̇sᴢʏ sᴇ̨ᴅᴢɪᴀ ᴢ ᴜᴘᴏʀᴇᴍ ᴊᴇ ᴢᴀᴍʏᴋᴀ. ғᴜʀɪɴᴀ ᴘᴏsᴛᴀɴᴀᴡɪᴀ ᴢᴀɢʀᴀᴄ́ ᴏᴅᴢ́ᴡɪᴇʀɴᴇɢᴏ ɪ ᴘᴏᴍᴏ́ᴄ ᴍᴜ ᴏᴛᴡᴏʀᴢʏᴄ́ ᴊᴇ ɴᴀ ᴏśᴄɪᴇᴢ̇ ʙʏ [ʀᴇᴀᴅᴇʀ] ᴍᴏɢᴌᴀ ᴡᴇᴊśᴄ́. ᴀ ᴊᴇśʟɪ ɴɪᴇ ᴍᴏᴢ̇ɴᴀ ᴅʀᴢᴡɪᴀᴍɪ, ᴛᴏ ᴢᴀᴡsᴢᴇ ᴢᴏsᴛᴀᴊᴇ ᴊᴇsᴢᴄᴢᴇ ᴏᴋɴᴏ…
ᴅᴏᴅᴀᴛᴋᴏᴡᴇ ɪɴғᴏʀᴍᴀᴄᴊᴇ:
ᴏɴᴇsʜᴏᴛ ᴢᴀᴡɪᴇʀᴀ ᴢʀᴏ́ᴢ̇ɴɪᴄᴏᴡᴀɴᴀ̨ ᴍɪᴇsᴢᴀɴᴋᴇ̨ ᴊᴇ̨ᴢʏᴋᴏᴡᴀ̨. ᴄᴢᴇ̨śᴄ́ ɴᴀᴢᴡ ᴡᴌᴀsɴʏᴄʜ ᴢ ɢʀʏ ᴊᴇsᴛ ᴘʀᴢᴇᴛᴌᴜᴍᴀᴄᴢᴏɴᴀ, ᴄᴢᴇ̨śᴄ́ ɴɪᴇ, ᴊᴇśʟɪ ᴍᴏɪᴍ ᴢᴅᴀɴɪᴇᴍ ɢᴌᴜᴘɪᴏ ʙʀᴢᴍɪᴀᴌʏ. ᴅᴏ ᴛᴇɢᴏ sᴀ̨ ᴊᴇsᴢᴄᴢᴇ ғʀᴀɴᴄᴜsᴋɪᴇ sᴌᴏ́ᴡᴋᴀ, ʙᴏ ᴊᴇsᴛᴇśᴍʏ ᴡ ғᴏɴᴛᴀɪɴᴇ. sᴛᴀʀᴀᴌᴀᴍ sɪᴇ̨, ᴢ̇ᴇʙʏ ᴋᴀᴢ̇ᴅʏ ᴡɪᴇᴅᴢɪᴀᴌ ᴏ ᴄᴢʏᴍ ᴍᴏᴡᴀ, ᴡɪᴇ̨ᴄ ᴢ ᴛʏᴍ sɪᴇ̨ ᴍᴏᴄɴᴏ ᴏɢʀᴀɴɪᴄᴢʏᴌᴀᴍ.
sʜᴏᴛ ʀᴏᴢɢʀʏᴡᴀ sɪᴇ̨ ᴘʀᴢᴇᴅ ғᴀʙᴜᴌᴀ̨ ᴀʀᴄʜᴏɴ ǫᴜᴇsᴛᴏ́ᴡ ɪ ᴡ ᴢᴀsᴀᴅᴢɪᴇ ɴɪᴇ sᴘᴏɪʟᴇʀᴜᴊᴇ ɴɪᴄᴢᴇɢᴏ ᴀ ᴊᴇᴅʏɴɪᴇ ɴᴀᴘʀᴏᴡᴀᴅᴢᴀ ɴᴀ ᴛᴏᴢ̇sᴀᴍᴏśᴄ́ ɴᴇᴜᴠɪʟʟᴇᴛᴛᴇ'ᴀ, ᴡɪᴇ̨ᴄ ᴋᴀᴢ̇ᴅʏ ᴍᴏᴢ̇ᴇ ɢᴏ ᴘʀᴢᴇᴄᴢʏᴛᴀᴄ́.
Nisko przelatujące książki nigdy nie stanowiły wielkiego zagrożenia dla Fontaine. A przynajmniej tak myśleli pracownicy Palais Mermonia do ostatniego tygodnia.
— Ile to jeszcze potrwa? — szepnęła młoda dziewczyna do siebie, taszcząc stos dokumentów.
Na odpowiedź nie musiała długo czekać.
— Gdzie jest następna część?! — dramatyczny głos dobiegł zza drzwi, a zaraz po nim najnowsza nowelka z Inazumy wyleciała drzwiami.
Kartki zafurkotały w powietrzu. Starsza stażem koleżanka pociągnęła młodszą do tyłu. Cudem uniknęły nagłego spotkania z literaturą. A konkretniej z najlepiej sprzedającym się ostatnio romansem z Nacji Wieczności.
— Lady Furino, niestety to była ostatnia część. Kontaktowaliśmy się z Yae Publishing House, ale Zhenyu nie ma jeszcze w planach wydania następnej, bo to nowa seria — tłumaczył cierpliwie mężczyzna za drzwiami.
— Ach! Nie pojmujesz powagi sytuacji… To nie była zwykła lektura, a uczta dla wyobraźni. Pobudzająca zmysły rozprawa o doniosłych czynach. Dwójka tragicznych kochanków połączona przez los. Ich emocje nie mogły ujrzeć światła dziennego. Teraz cierpią i nawet nie wiedzą, czy przeznaczenie znów postawi ich na wspólnej drodze! Bez kolejnej części w moim życiu zostaje NUDA! Brzydka, naga i szara rzeczywistość!
Archonka bezradnie rozłożyła się na miękkiej sofie. Jej głowa zwisała w dół, a noga dyndała miarowo za oparciem. Jej strój zdawał się zlewać z niebieskim obiciem. Tym samym tworzyła niejako jedność z meblem. Bardzo żałośnie niezadowoloną jedność.
— Tak, ale nic z tym nie możemy zrobi…
— Toodaloo! — sugestywnie wyprosiła pracownika z pokoju.
Gdy już miał z westchnieniem ulgi przekroczyć próg drzwi, zatrzymał go głos archonki.
— STÓJ!
Miał tylko nadzieję, że nie będzie musiał szukać kolejnej serii. Lady Furina przeczytała chyba wszystkie możliwe dramaty, a o kiepskich nawet nie chciała słyszeć.
— Co tu robi mademoiselle [Reader] kolejny raz w tym tygodniu? — Zmrużyła oczy, jak gdyby miało jej to pomóc poznać odpowiedź.
Istotnie, przed drzwiami przemknęła jedna z naczelnych pracownic Opery Epiclese. Furina występowała na deskach opery wiele razy. Nie mogła jednak powiedzieć, że znała ją wyjątkowo dobrze. Kobieta nie zajmowała się sztuką, a była kimś w rodzaju łącznika pomiędzy pałacem a sądem. W dodatku zwykle siedziała po uszy zakopana w dokumentach z rozpraw. Tym bardziej wyjątkowe było, że ostatnio pojawiała się tu prawie za każdym razem, gdy archonka wyrzucała kolejną część serii drzwiami.
— Mademoiselle [Reader] ma ostatnio dużo pracy. Chyba jest tym wszystkim przytłoczona. Ostatnio nawet była chora. Zdaje mi się, że ma wiele spraw do ustalenia z monsieur Neuvillettem i…
— AHA! A więc to tak! — Furina zeskoczyła z sofy, jak gdyby wstąpiła w nią nowa energia.
— Tak to znaczy jak? — spytał zdezorientowany mężczyzna.
— Czyż to nie oczywiste?! To tylko przykrywka. Musi być zakochana w naszym drogim Iudexie! — oznajmiła, porywając talerzyk z kawałkiem tortu ze stolika. Wepchnęła sobie ciasto do ust. Wyglądała na niezwykle szczęśliwą.
— Mnie się wydaje, że to prostu…
— Ćśśś. — Wcisnęła mu babeczkę w rękę. — Nie wolno stawać na drodze miłości. Należy szerzej otworzyć jej drzwi. A jak znam naszego drogiego sędziego, to zamknie jej te wrota tuż przed nosem. Na szczęście jestem ja i zagram najlepszego odźwiernego z możliwych! — To mówiąc, wybiegła przez drzwi.
— To się nie może dobrze skończyć. — Mężczyzna potarł skroń. Ostatecznie jednak zjadł babeczkę i kącik jego ust poszybował w górę.
***
— Powinien gdzieś tu być… — [Reader] rozmyślała na głos.
— Czego pani szuka, mademoiselle [Reader]?
Spokojny, znajomy ton mógł należeć tylko do jednej osoby. Zresztą mało kto zostawał w pracy po godzinach w Palais Mermonia. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że nie zapowiedziano jeszcze żadnej nowej rozprawy.
— Dobry wieczór, monsieur Neuvillette.
Istotnie, nie pomyliła się. Zza przeszklonych drzwi wyłonił się Iudex Fontaine. Jego krok był tak samo dostojny jak zawsze. Nawet pomimo widocznego po całym dniu pracy zmęczenia.
— Szukam parasolki — wyjaśniła, rzucając tęskne spojrzenie w stronę pustego stojaka.
W Fontaine zdarzały się wielkie ulewy. Kobieta nie powiedziałaby, że był to najgorszy deszcz, jaki widziała. Jednak myśl, z czym spotka się po wyjściu znad okrycia niewielkiego daszku, nie napawała jej optymizmem. Niedawno była chora. Wizja tak szybkiej powtórki z rozrywki nie mieściła się w jej planach. Kichanie na państwowe dokumenty nie wydawało się dobrym pomysłem.
— Czy była długa i czarna? — spytał mężczyzna.
— Dokładnie! Widział ją pan?
— Zauważyłem ją w moim biurze przed wyjściem. Nie wiedziałem, że należy do pani. Pomyślałem, że ktokolwiek jest właścicielem, pewnie już wyszedł.
— Hmmm… Szczerze mówiąc… to trochę dziwne. Nie przypominam sobie, żebym zabierała ją ze sobą do środka. Mogłabym przysiąc, że zostawiłam ją przed wyjściem.
— Jeśli tu pani zaczeka, to spróbuję znaleźć tego, kto ma dzisiaj klucz…
— Niech się pan nie kłopocze. Wszyscy wyszli do domów kilka minut temu. Zabiorę ją jutro.
[Reader] i Neuivillette stali przez chwilę w całkowitej ciszy. Kobieta wydawała się walczyć ze sobą. Grube, ciężkie krople wciąż spadały na chodnik. Przeczekanie nie wchodziło w grę, ale mogła jeszcze parę sekund nacieszyć się suchym ubraniem.
— Ekhem — odchrząknął Neuvillette po chwili — zmoknie pani. Proszę przynajmniej przyjąć mój płaszcz.
Materiał był gruby, miękki i ciepły. Kobieta z wahaniem przyjęła ubranie.
— Wtedy pan zmoknie, a na to się nie zgodzę — stwierdziła. — Może się podzielimy?
— Podzielimy? — powtórzył bezwiednie mężczyzna.
Czy tak postępowali ludzie? Nie był pewien. Wiedział, że był to po prostu miły zwyczaj. Z drugiej jednak strony w ciągu wielu lat życia nie miał jeszcze okazji samemu oddać komukolwiek ubrania. A już na pewno nie próbował się nim dzielić.
— Mówiłeś kiedyś, że lubisz deszcz, monsieur, ale przesadą byłoby cię puścić bez niczego w tę ulewę.
[Reader] zarzuciła połowę płaszcza na jego głowę, drugą zaś przykryła siebie. Każde z nich było przykryte jedynie w części. Nie był to najlepszy pomysł, jednak przynajmniej wydawał się sprawiedliwy. W ten sposób ruszyli żwawym krokiem po schodach.
Neuvillette nie pamiętał, kiedy dokładnie powiedział kobiecie o tym, że nie miał nic przeciwko deszczowi. Nie sądził, by ktokolwiek to zapamiętał. A starał się nie udzielać zbyt wiele informacji, które mogłyby kogokolwiek naprowadzić na temat jego prawdziwej tożsamości. Nie było to zresztą istotne. To za mało, by ktoś mógł coś stwierdzić. Pogrążony w rozmyślaniach, prawie nie zauważył, jak [Reader] ledwo za nim nadąża. Bądź co bądź, był znacznie wyższy od każdego mieszkańca Fontaine.
Wystarczył jeden nieostrożny ruch. [Reader] poczuła, jak betonowy schodek ucieka jej spod nóg. Próbowała rękami wyratować sytuację. W jej głowie pojawiła się jedynie myśl, że mogła to przynajmniej zrobić w połowie, a nie prawie na samym dole schodów jak ostatnia ofiara. Mentalnie przygotowała się na ból. Ten jednak nie nadszedł. Monsieur Neuvillette złapał ją w talii zanim jej twarz spotkała się z twardą ziemią.
— Wszystko w porządku? — upewnił się, na co odpowiedziało mu kiwnięcie głową.
Ruszyli dalej przez ulice miasta. Niewiele osób spacerowało w tę pogodę. Ci, którzy jednak się na to zdecydowali, z zainteresowaniem gapili się w stronę pary skrytej pod płaszczem. Niektórzy rozpoznali sędziego. Kobieta zerkała w stronę swojego towarzysza, ale tak jak przypuszczała, nie wydawał się być tym poruszony. Miała tylko nadzieję, że wśród przechodniów nie było żadnego dziennikarza ze Steambird, bo inaczej trafią jutro na pierwsze strony w najgłupszy z możliwych sposobów.
Obok nich śmignęło dziecko. Blondyn zdawał się mieć na oko kilkanaście lat. Obok niego zaś przemknął dziwny blaszany stworek. Jeśli się nie myliła, wyglądał na pingwina.
— Hydro smoku, hydro smoku… — zaczął cicho.
— …nie płacz! — zakończyła głośno [Reader].
Zdawał się być wystraszony tym, że w ogóle zwróciła na niego uwagę. Ze spuszczoną głową odbiegł w sobie tylko znanym kierunku.
— Ups, chyba go wystraszyłam. — Spojrzała na swojego towarzysza.
Mężczyźnie przyszło do głowy, że może nie on jeden nie zawsze do końca wie co i jak należy powiedzieć
— Wierzy mademoiselle w tę rymowankę? — spytał.
— Smoki chyba lubią deszcz, ale czasem zastanawiałam się, czy to naprawdę nie są jego łzy. Jeśli wciąż tu jest i opiekuje się Fontaine tak jak monsieur i lady Furina, to myślę, że to naturalne chcieć go pocieszyć w smutku.
To był pierwszy raz, gdy słyszał taką odpowiedź. Zwykle ludzie uznawali to po prostu za magiczną inkantację mającą powstrzymać deszcz. Za coś, co miało odegnać zło. Deszcz, za którym nie przepadali. Jego uczucia stanowiły dla nich niedogodność. A trzymanie na wodzy kotłujących się w nim, momentami nieznanych emocji bywało trudne. Sam fakt, że pogodą często unieszczęśliwiał część miasta, już nakładał na niego presję. By trzymać wszystko pod kontrolą i być spokojnym za wszelką cenę.
— Myślę, że smok byłby wdzięczny za pani troskę. — Z tymi słowami zostawił [Reader] pod drzwiami mieszkania, po czym ruszył dalej mokrymi ulicami Fontaine.
***
— Witam w Butiku Chioriya, w czym mogę służyć? — standardowa formułka poniosła się echem, gdy tylko [Reader] przekroczyła próg sklepu.
Nie mogła dojrzeć ekspedientki. Półki wypełnione były po brzegi belami materiału. Dopiero w następnym pomieszczeniu, pośród manekinów, koronek, gorsetów i krynolin, odnalazła znajome twarze. Co ciekawe, nie tylko Eloffe, którą spodziewała się spotkać.
— Mademoiselle [Reader]! — Sedene i Sigewinne przywitały się zgodnie.
— Dzień dobry. Co to za zakupy? — spytała kobieta, nachylając się delikatnie nad dużo niższymi towarzyszkami.
Meluzyny przyglądały się zawzięcie otwartej szufladzie. W równych rzędach poukładano w niej kokardy i wstążki. [Reader] nie wątpiła, że Eloffe spędziła sporo czasu, by wszystkie prezentowały się jak należy. Mnogość kolorów i kształtów sprawiała, że trudno było oderwać od nich wzrok.
— Próbujemy znaleźć prezent. Nie możemy się zdecydować, która wstążka jest najładniejsza. Na szczęście mamy dzisiaj wolne — dodała Sedene.
Meluzyna poprawiła mundur. Był to nawyk, który wyniosła z biura, gdzie dnie spędzała w recepcji. Ubranie mięło się od długiego siedzenia.
Podrapała się za uchem.
— A która pani się podoba? — spytała.
[Reader] popatrzyła przed siebie, dostając oczopląsu. Nie wiedziała, dla kogo właściwie miał być prezent. Z góry założyła, że chodzi o inną meluzynę. Być może z wioski. Zdarzało się, że koleżanki, które zaadaptowały się do życia w stolicy, odwiedzały te, które wolały spokój i ciszę w podwodnej wiosce.
— Ta jest całkiem ładna.
Niebieska wstążka zwinięta w kokardę ozdobiona była pojedynczą różową muszlą. Nie było to coś, co ubrałaby połowa modnej socjety w Fontaine, ale kobieta wiedziała doskonale, że meluzyny postrzegają świat w innych, nie zawsze typowych kategoriach. Biorąc pod uwagę, jak mocno były związane z morzem, wybór wydał jej się bardzo trafiony.
— Weźmiemy ją — rzuciła bez zastanowienia Sigewinne. — Monsieur Neuvillette będzie zadowolony.
Gdyby szczęka rzeczywiście mogła opadać do ziemi jak w malutkich komiksach drukowanych na ostatniej strony gazety Steambird, [Reader] była pewna, że jej właśnie tam by leżała. Nie potrafiła sobie wyobrazić Iudexa Fontaine w tej wstążce do włosów. Pasowała ona meluzynom, ale jemu? Spojrzała na zadowolone towarzyszki. Nie miała serca powiedzieć im, że to może jednak nie najlepszy pomysł. Wydawały się bardzo szczęśliwe z faktu, że wreszcie podjęły trudną decyzję. Wkrótce malutkie pudełko trafiło w niewielkie, niebieskie łapki.
[Reader] oddała swój pracowniczy uniform do naprawy. Ku jej zdziwieniu, przed sklepem nadal stały meluzyny.
— Właściwie mam do mademoiselle prośbę — zaczęła Sigewinne. — Muszę wracać już do Fortecy, a Sedene też nie ma czasu.
— Nie mamy? — zamrugała niebieska meluzyna.
— Nie mamy — podkreśliła koleżanka. — I dlatego pomyślałam, że może pani zaniosłaby prezent. Monsieur czeka w kawiarni Lutece. Będziemy bardzo wdzięczne. O ile dobrze rozumiem, tak definiuje się ludzką wdzięczność…
— Czy Sedene nie mówiła przypadkiem, że macie wolny dzień… — [Reader] nie dokończyła zdania, bowiem pudełeczko zostało jej wsunięte w dłonie, a meluzyny z głośnym pożegnaniem zniknęły za rogiem.
Tak więc skierowała swoje kroki w stronę kawiarni. Trudno było przegapić Najwyższego Sędzię. Siedział przy podwójnym stoliku, zapatrzony w ulicę.
— Monsieur Neuvillette.
— Mademoiselle [Reader] — Mężczyzna wydawał się lekko zaskoczony jej widokiem, a nie było to częste.
— Przynoszę panu prezent. Sigewinne i Sedene bardzo chciały go panu wręczyć, ale niestety nie mogły się zjawić.
Maleńkie zawiniątko trafiło do jego ręki. [Reader] zdawało się, że ich palce zetknęły się na zdecydowanie dłużej niż naprawdę było to konieczne. To wrażenie jednak szybko minęło.
— Czy coś się stało?
— Nie sądzę, choć zachowywały się dziwnie. Sedene mówiła coś o dniu wolnym, ale Sigewinne nagle stwierdziła, że jednak muszą wracać. Mam nadzieję, że w Fortecy wszystko w porządku.
Meluzyny zawsze pamiętały o swoich obowiązkach. Zazwyczaj były wyjątkowo oddane swojej pracy, nieważne jakiego zawodu ona dotyczyła.
Neuvillette pokiwał jedynie głową. Domyślił się, o co dokładnie chodziło, jednak nie mógł tego powiedzieć na głos. Sigewinne zrobiła to celowo. Już od jakiegoś czasu nagabywała kobietę niejako w jego zastępstwie. Nawet zaaranżowała wykład o kosmetykach po tym jak [Reader] wspomniała, że chciałaby umieć lepiej się malować. Meluzyna próbowała lepiej zrozumieć kim jest i co dokładnie dzieje się między nią a Iudexem Fontaine. Prawda natomiast wyglądała tak, że działo się niewiele i zbyt wolno jak na jej gust. Dlatego z uporem starała się delikatnie popychać dwójkę we wspólnym kierunku. Zwykle jednak z marnym skutkiem.
— Wriothesley z pewnością poradzi sobie z każdym problemem, jeśli takowy powstanie. Niech pani usiądzie — zachęcił mężczyzna.
Kobieta rozejrzała się po zacienionym przez parasolkę stoliku i spostrzegła niewielką karteczkę. Złotą kursywą wypisane było imię Sedene. Najwidoczniej rezerwacja była przewidziana właśnie dla niej.
— Nie chciałabym przeszkadzać.
— Mademoiselle nigdy nie mogłaby mi przeszkadzać. — Neuvillette spojrzał jej prosto w oczy, po czym odbył krótką rozmowę z kelnerem.
— Będąc szczerym, dostałem zaproszenie dla dwojga do kawiarni i chciałem tu panią zaprosić, ale widziałem, że miała pani zaplanowany na dzisiaj transfer dokumentów, więc zrezygnowałem.
Była to prawda. Niemniej pominął w opowieści moment, w którym po prostu wahał się, by zadać pytanie. W końcu w ostateczności kobieta mogła wziąć wolne, by się z nim spotkać, gdyby naprawdę chciała. Pytanie brzmiało właśnie, czy na pewno chciała. Nie był do końca pewny, czy pragnie znać odpowiedź…
— Cóż… Tak się złożyło, że transfer przesunięto, więc pewnie rozprawa się opóźni. Na szczęście nie jestem jedyną pracownicą Opery. Ktoś zrobiłby to za mnie, gdyby zaszła taka potrzeba. Na przykład gdybym została zaproszona do kawiarni…
Neuvillette nie zdążył odpowiedzieć. Kelner przyniósł na tacy kryształowe kieliszki. [Reader] zajrzała zaciekawiona, oceniając zawartość.
— To nowy rodzaj Fonty? — spytała, wąchając.
— To woda. Lubię degustować wodę. Można powiedzieć, że to takie moje hobby — odchrząknął. — Jeśli pani zechce, to zamówię coś innego…
Nie spodziewał się, że [Reader] będzie dzisiaj obecna. Dlatego z wyprzedzeniem poinformował kelnera, że z Sedene będą pić wodę. Dla meluzyny nie byłoby to dziwne, ponieważ potrafiły wyczuć subtelne różnice, których ludzie zwykle nie byli w stanie. Mało kto poza nimi jednak reagował normalnie na jego pasję. Nie spotykał się ze zrozumieniem w tej kwestii, więc zwykle trzymał ją dla siebie.
— Nie trzeba! — zaprotestowała gwałtownie. — To znaczy… nie jestem koneserem i nie wiem, na ile coś poczuję, ale spróbuję. A jeśli się nie uda, to po prostu mogę posłuchać. — To mówiąc, wzięła łyk wody z jednego kieliszka, po czym z następnego.
Przez moment przybrała poważną minę, jakby ważąc smaki.
— Nic z tego, dla mnie smakują tak samo. — Zaśmiała się cicho.
— Woda z Inazumy ma głęboki, wyraźny smak, jak żadna inna. Ta z Sumeru to bogaty i skomplikowany bukiet. Trzeba ją pić powoli i długo, żeby zrozumieć. Dlatego nie ma co się poddawać. Niech pani weźmie łyk. I kolejny, za chwilę.
Kobieta pokiwała głową. Neuvillette zaś odpakował w końcu małe pudełeczko. Wstążka wyglądała inaczej niż te, które zwykle dostawał od meluzyn. Różowa muszelka brzęknęła cicho. Przypominała mu zew morza. Przez chwilę zapragnął do niego powrócić.
— Mam nadzieję, że nie jest zła. To ja ją wybrałam. Nie wiedziałam, dla kogo będzie prezent, a Sigewinne i Sedene poprosiły mnie o radę i tak jakoś wyszło.
— Jest piękna — stwierdził.
Jednak jego wzrok wcale nie był skierowany na wstążkę. [Reader] zauważyła to i nerwowo spojrzała w bok, zakładając jednocześnie włosy za ucho.
— Może pomogę ją założyć? — zaproponowała, by przerwać ciszę.
Podeszła do stolika z drugiej strony. Ściągnęła starą wstążkę i ostrożnie odłożyła ją do pudełka. Kaskada długich, srebrzystych włosów powiewała delikatnie na wietrze. Po chwili ozdobiła je różowa muszelka. Neuvillette odwrócił głowę, zapewne z myślą, że to już koniec. Nie zauważył jednak, że [Reader] chciała jeszcze coś poprawić. Jego twarz napotkała parę błyszczących w skupieniu oczu. Byli tak blisko siebie, że niemal mógł poczuć jej oddech. Czuł ciepło wstępujące na policzki. Odległość gwałtownie się zmniejszała. Czy to był ten stan, o którym tak często słyszał, ale którego nie był w stanie dotąd pojąć? Niewytłumaczalna fascynacja, która przyciągała do siebie i nie pozwalała uciec?
— Mogę państwu w czymś jeszcze pomóc? — Na dźwięk słów kelnera gwałtownie się odwrócił. Jeśli było coś, czego tego dnia żałował, to że pracownik pojawił się akurat w tym miejscu, o tej porze.
***
[Reader] rozejrzała się dookoła niepewnie. Lady Furina gorąco zapewniała ją, że monsieur Neuvillette potrzebuje pomocy i z pewnością będzie w tej okolicy. Nawet zaoferowała, że ją podprowadzi, bo ma niedaleko coś do załatwienia. Mimo tego spaceru ani razu nie wspomniała, na czym właściwie pomoc ma polegać. Za każdym razem, gdy już miało paść pytanie, zbaczała z tematu. Nie byłoby przesadą powiedzieć, że archonka nie ucichła ani na sekundę, nie dając jej dojść do słowa.
Kobieta nie była tu od bardzo dawna, więc szła brzegiem morza, by mieć pewność, że się nie zgubi. Fale miarowo obmywały złocisty piasek. Słońce przyjemnie grzało, odbijając blask wody. Byłaby zachwycona widokiem, gdyby nie to, że nie mogła znaleźć mężczyzny, a coraz bardziej oddalała się od miasta. Zmęczona przysiadła przy jednej z szarawych skał.
— Argh! — głośny dźwięk dobiegł zza jej pleców.
Odwróciła się gwałtownie. Jak się okazało, miała towarzystwo. Za niewielką skałą siedział pokaźny Blubberbeast. Plasnął płetwami po brzuchu i zaciekawiony przekrzywił głowę. Pewnie zostawiłaby go w spokoju, gdyby nie to, co znalazła za nim. Obok zwierzęcia powstawała wieża. Nie byle jaka jednak. Stosik powiększał się z minuty na minutę. Składał się głównie z ostryg. Między nimi trafiały się też wodorosty i muszle, ale w piasku dostrzegła także kilka pereł. Co chwila z wody wychodziło nowe zwierzę, a każde z nich niosło kolejny morski skarb. Biała wydra zwinnie wyskoczyła z morza i co sił w małych nogach podreptała dołożyć swój. Spojrzała na [Reader] i wydała świszczący dźwięk. Zaraz potem Blubberbeast podszedł do kobiety. A po nim z morza wychyliły się kolejne. Dołączyła też grupa krabów, klekocząc szczypcami. Czuła się osaczona. Nigdy nie słyszała o takim fenomenie i już miała powoli zacząć się cofać, gdy wydra złapała ją za nogę. Położyła u jej stóp wodorosty. Spomiędzy nich zaś wystawał sznur mlecznobiałych pereł. Co ciekawe nanizane były na srebrny łańcuszek, przez co zaczęła się zastanawiać, skąd w ogóle zwierzęta go mają.
— To dla mnie? — spytała z niedowierzaniem.
Blubberbeast poklepał się po brzuchu, a jego towarzysze za nim. Uznała to za potwierdzenie i założyła naszyjnik.
Wtem z oddali usłyszała głosy. Mężczyźni wyglądali podejrzanie. Ich ubrania nie sugerowały mieszkańców stolicy. Obdarte koszule i spodnie nie wróżyły nic dobrego, o czym przekonała się, gdy ujrzała broń w ich rękach.
— Widzicie to? — spytał najwyższy mężczyzna. — Trafił nam się łup, chłopcy.
Wyglądał na szefa grupy. Jego oko zdobiła szrama, a twarz paskudny uśmiech. Podszedł do stosu skarbów, zgarnął kilka pereł i ugryzł jakby sprawdzał złoto. Zwierzęta wydały ostrzegawcze dźwięki. Nie trzeba było być zoologiem z Instytutu by domyślić się, że bardzo im się to nie spodobało.
Pierwszą myślą [Reader] była ucieczka. Nie zdążyła jednak wykonać żadnego ruchu. Powietrze zrobiło się wilgotne. Poczuła intensywny zapach słonej, morskiej wody. Jej kropelki zdawały się przez chwilę unosić w powietrzu. Jakby ktoś na moment zatrzymał czas. Zaraz potem cała trójka napastników została powalona w jednej chwili przez strumień wody. Za nim zaś dostrzegła znajomą twarz.
— Monsieur Neuvillette. — [Reader] odetchnęła z ulgą.
— Mademoiselle [Reader], co pani tu robi?
Nie mogła mu powiedzieć, że lady Furina ją tu zaprowadziła. Archonka wyraźnie podkreślała, że nie jest to dobrym pomysłem. Jest to wręcz tragicznie beznadziejnym, pełnym zawiłości, których nie ma czasu wykładać, prowadzącym do niepotrzebnych nieporozumień pomysłem… Rozumie pani?
— Tak jakoś wyszło... — stwierdziła niemrawo.
— Cieszę się, że nic pani nie jest.
Neuvillette spojrzał na jej szyję, później na stosik skarbów, a następnie na cały zwierzęcy orszak.
— Dostała pani swój prezent odrobinę wcześniej niż planowałem…
Kobieta odruchowo złapała się za biżuterię.
— Jak pan je wszystkie nakłonił, żeby… Och — dotarło do niej.
Brzydka pogoda po rozprawach. Fakt, że był w stanie używać mocy hydro bez wizji. To jak doskonale dogadywał się z meluzynami i sprawiał, że morskie zwierzęta go słuchały. Teraz wszystko miało sens.
— Jeszcze o tym porozmawiamy, ale najpierw chciałbym coś powiedzieć. — Spojrzał jej prosto w oczy. — Wie już pani, że nie jestem człowiekiem. Dlatego emocje, które się z tym człowieczeństwem wiążą, nie zawsze jestem w stanie od razu zrozumieć. Zwlekałem, bo chciałem mieć pewność, że to, co powiem, będzie naprawdę odzwierciedlać to, co czuję. Jestem zauroczony. Widzę panią w miejscach, w których pani nie ma, i w rzeczach, których pani nie dotyka. Przechodzę ulicami Fontaine, z myślą, że panią spotkam, a potem zastanawiam się, co bym powiedział, gdybyśmy się zobaczyli. I nawet, gdy już ułożę coś w głowie, nie jestem w stanie tego wypowiedzieć, kiedy naprawdę się widzimy. Jeśli jest przestępstwo, za które powinna być pani skazana, to byłaby to kradzież mojego serca, ale wiem, że nie potrafiłbym wydać wyroku. Dlatego niech pani osądzi mnie. — Z tymi słowami klęknął przed nią i ujął ją za dłoń.
[Reader] nie mogła się pozbyć wrażenia, że lady Furina musiała podrzucić romantyczne nowelki z Inazumy na biurko Neuvillette’a gdzieś pomiędzy dokumentami. Nie miała jednak zamiaru narzekać.
— Niewinny. — Uśmiechnęła się delikatnie. — Na początek możemy przejść na ty…
***
— Co to ma w ogóle być? Co za beznadzieja. Totalna tragedia. Koniec świata! Jak można być takim… ARGH… Ignorancja szerzy się w Fontaine, a wspaniałe wysiłki wybitnych ludzi, którzy próbują walczyć z szarą, nudną rzeczywistością, nikną w mroku. Toż to jest wymiar rozpaczy, który niewielu pojmie…
Furina z grymasem niezadowolenia siedziała na wyściełanym błękitnym materiałem parapecie. Z wyrazem twarzy mówiącym więcej niż tysiąc słów utyskiwała na brak efektów wielkiego matrymonialnego planu, który knuła przez ostatnie tygodnie. W jej ręku spoczywała babeczka, gorzka i czarna jak jej dusza w tym momencie, czego nie omieszkała podkreślać głośno i wyraźnie swoim pracownikom.
— Zostawiłam parasolkę na biurku, ale totalnie ją olał, a ona nawet nie raczyła się pofatygować do biura. Dałam mu dzień wolny i podwójne zaproszenie do kawiarni Lutece. Kogo zaprosił? Meluzynę. Dosłownie zaprowadziłam ją w miejsce, gdzie siedział cały ranek, stałam tam przez tyle czasu, a i tak nic z tego, bo postanowiła posiedzieć ze zwierzętami. — Wepchnęła sobie babeczkę do ust. — Czy są skazani na tragiczną miłość? Czyż nie jestem najlepszą archonką? — spytała wchodzącego właśnie do pokoju strażnika.
Mężczyzna szybko zrozumiał kontekst sytuacji. Nie żeby w ostatnim czasie w pracy miał jakikolwiek inny temat do plotek. Knowania archonki Fontaine, choć próbowały, nie były aż tak tajne. Połowa ludzi w Palais Mermonia z pewnością widziała jej starania i oczekiwała rezultatów. Przynajmniej książki nie latały nad ich głowami tam i z powrotem. A to już był jakiś sukces sam w sobie.
— Jest pani najlepszą archonką, lady Furino — to mówiąc, położył kryształowy klosz pełen ciepłych, ciemnobrązowych babeczek wprost z pieca.
— Zaraz… Chwila moment… — Furina gwałtownie przykleiła nos do szyby.
Wytrzeszczyła oczy w niedowierzaniu. Na samym dole stało dwoje ludzi. Rozpoznałaby ich z daleka. [Reader] rozejrzała się na boki, jakby szukała gapiów dookoła siebie. Gdy upewniła się, że nikogo nie ma, złożyła delikatny pocałunek na policzku mężczyzny. Nikogo innego jak Iudexa Fontaine, który z maleńkim uśmiechem obejrzał się za nią po raz ostatni i wszedł do budynku.
— CO! — poniosło się echem po pokoju.
Do pomieszczenia jak na zawołanie wpadło kilkoro strażników pełniących wartę na korytarzu.
— Wszystko w porządku, moi drodzy! — odchrząknęła Furina. — Otóż nadeszła wiekopomna chwila, albowiem pomogłam zatryumfować miłości. Niczym mistyczny kupidyn zesłany z góry do maluczkich, którzy nie chcą przyjąć tego uczucia. Pamiętajcie, kiedy drzwi są zamknięte, ta magiczna siła wedrze się do was oknem! Bowiem nie ma nic silniejszego od miłości!
Strażnicy zamrugali zaskoczeni i pokiwali głowami, chowając broń. Za każdym razem, kiedy nie rozumieli poetyckich słów lady, po prostu się z nią zgadzali. Nie zawsze musieli wiedzieć, o czym dokładnie były.
— Proszę skontaktować się z panną Charlotte i zaprosić ją do pałacu natychmiast na prywatną audiencję. Oczekuję, że jutro z rana każdy w Palais Mermonia dostanie wydanie Steambird. Ktokolwiek się tym zajmie, ma stać w kolejce pod samymi drzwiami o świcie, zanim prasy ruszą, rozumiemy się?
— Tak jest, lady Furino! — zasalutowano chórem.
— A w następnym musicalu zagram odźwiernego! — dodała.
16 notes
·
View notes
Text
Tw: molestowanie/gwałt.
♡
♡
♡
♡
♡
♡
♡
♡
♡
♡
♡
♡
♡
Nadal czuje ich obrzydliwe łapy na swoim ciele. Kms.
Nadal wchodzę z płaczem pod wrzący prysznic by pozbyć się tego uczucia "brudu", lecz nigdy to nie pomaga. Kms.
Nadal przez NICH czuje obrzydzenie moim ciałem. Kms.
Nadal chce mi się płakać i zaczynam mieć ataki paniki jak ktoś nieznajomy mnie dotknie gdziekolwiek. Kms.
Nadal panicznie boję się dotyku kazdego, nie ważne czy to kobieta czy to mężczyzna. Kms.
Nadal boję się stosunków seksualnych przez NIEGO. Kms.
Nadal pamiętam ich wszystkie słowa. Kms.
Nadal boję się nachalnych less. Kms.
Nadal chce się zabić.
Sprostując sprawę, mam za sobą jeden gwałt przez mojego byłego. Byłam molestowama przez innego mojego byłego. Przez 2 lata w dzieciństwie byłam molestowania przez mojego ojczyma oraz przeżyłam molestowanie przez moją przyjaciółkę. Chcę umrzec.
2 notes
·
View notes
Text
Long, important, diary note. Need to vomit about that situation, ex.
Przez te 1,5 roku przeszłam dużo i to mnie zmieniło. Dowiedziałam się więcej o narcyzmie, o wrażliwości, o seksie, o stawianiu granic i byciu niezależną. I mam takie główne myśli w głowie: Dziewczyny sprawdzajcie na pierwszych randkach wszystkie trudne tematy z facetem. Jest monogamistą? A może kurwiarzem, który tylko szlaja się po clubach? Ma przebieg ulicznej bługarskiej kurwy? To nie jest materiał na partnera, a nawet strach to do łóżka na jedną noc wpuścić bo Bóg raczy wiedzieć czy nie ma syfa. Tak, rozwiązłość dotyczy również mężczyzn i to bzdura, że to dobrze, że ma duży przebieg bo zdobył oświadczenie. Nie! Jest po prostu kurwą z problem emocjonalnym, średnio zdolny do tworzenia poważnego i wartościowego związku. Proponuje Ci trójkąt? Dla żartu (przed tym jak kopniesz zboczeńca w doope) możesz mu powiedzieć: "Ok, ale Ty, ja i drugi typ z 20 cm knagą, co Ty na to Kochanie?" A później i tak wyrzuć to człekokształtne 💩 ze swojego życia nim Cię poryje lub/i zaniży poczucie własnej wartości. Mój ex stwierdził, że odmowa trójkąta z mojej strony to pruderia. X KURWA D Gdzie obecny nie może wyjść z podziwu jak tak niewinna twarz w eleganckim ubraniu może być tak namiętna, otwarta, wiecznie chętna i gotowa na nowe, A L E tylko we dwoje i w absolutnej wyłączności. Uwielbiam seks i dowodem jest to, że całe wolne spędziliśmy tylko w łóżku z przerwą na regenerację, jedzenie i kąpiel. Ale jakim zwyrodniałym oblechem trzeba być, jak bardzo porno przepaliło styki aby coś takiego proponować swojej kobiecie? Albo godzić się na czworokąt i pozwalać aby jakiś stulejarski spermiarz choćby spojrzał na Twoją kobietę. Jak niemęską pizdą i zboczeńcem trzeba być?
Tu wchodzi jeszcze żenujący wątek oblechów z Tumblr'a. Serio ktoś uważa, że chciałabym się związać z typem, którego blog to same gołe doopy w coraz bardziej uwłaczających pozach, bez gustu i smaku, kto obserwuje tylko online kurwy z linkiem do O*ly Fans'a, a na Instagramie (dam sobie głowę uciąć) ma w obserwowanych same gołe "modelki" jeszcze do niedawna trafnie określane kurwami? Jaka szanująca siebie kobieta świadomie związałaby się z jakimś dziwnym mixem stulejarza/spermiarza/incela? 🤢🤮
Dziewczyny szanujecie się! I naprawdę są normalni mężczyźni! Nie krytykują wszystkiego (nieładnie chodzisz, doopy na ig jak są boso to chodzą na palcach, powiedział stary koń po 30, a ja głupia nie naplułam mu w twarz 🤦🤦🤦), kupują bukiety kwiatów bez okazji! Komplementują CODZIENNIE, przyjeżdżają dalekie km aby tylko zobaczyć Cię jak najszybciej. Brzydzi, TAK, brzydzi ich myśl o poligamii w jakiejkolwiek formie. Dbają o to jak ich kobieta się czuje i są dumni, że ich wybrała. Po ex zboczeńcu chciałam tylko spokoju i normalnego faceta, który byłby mi wierny i lojalny, cieszyłby go schabowy na obiad, pamiętałby o walentynkach i dniu kobiet. To wszystko. A teraz chłopak gra mi na pianinie sonatę księżycową, a na drugą randkę przynosi ogromny bukiet kwiatów. W łóżku jest tak czuły, że pod dotykiem jego dłoni topnieję jak mleczna czekolada latem i mam wieczną ochotę bo do niczego mnie nie naciska. Mam 29 lat i to jest pierwszy facet, który czekałby i pół roku, pierwszy który interesuje się czy coś mnie boli i wychodzi z inicjatywą aby szanować moje granice. Pisze do mnie w wolnej chwili w pracy gdy ja mam wolne, a jak pracuję to tak organizuje czas aby zdążyć mi pójść po jedzenie i mi je przynieść. Woli 10 minut przerwy spędzić ze mną niż papierosa. Oddaje mi ostatnie ciastko. Wstaje rano aby pojechać do sklepu po mleko bez laktozy żebym mogła się napić smacznej kawy. Płaci całość na randce. Nosi ciężkie zakupy. Nigdy nie spotkałam tak czułej istoty o skomplikowanej naturze i głębokim umyśle. Lubię patrzeć na niego gdy śpi i uspokajać gdy śnią mu się koszmary bo dzieciństwo miał równie ciężkie jak ja. A jego wdzięczność i radość, że może być u mojego boku mnie rozczulają.
Pamiętajcie! Czego jeden mężczyzna nie chce zrobić, drugi zrobi z najwyższą przyjemnością. I tak, są nieromantyczni mężczyźni, ale dlaczego miałabym chcieć być z jednym z nich? To poniżej moich standardów.
Tutaj Pani psycholog idealnie opisała mojego ex:
youtube
PS. Polski debilu który się oburzyłeś w komentarzu i którego zablokowałam gdyż gardzę takimi dnami. Przeczytałeś w ogóle całość czy wybrane fragmenty Cię uraziły bo ktoś jasno nazwał Cię kurwą mimo, że masz kutasa? Traktuję obecnego partnera dobrze bo on tak traktuje mnie. Płaci za całość randki bo np. ja kupiłam mu koc i poduszki na mieszkanie? Gdy nocuje u mnie i wstaję o 4:30 żeby mu codziennie zrobić śniadanie i drugie do pracy chociaż ja mam wolne i równie dobrze mogłabym spać do południa. Później zaś robię mu obiad, który ciepły czeka na niego jak tylko wraca z pracy i siłowni. Ale to jest miłość! A nie pierdolenie się po clubach dla zwyrodnialców lubujących się w swingu. Ale co Ty możesz wiedzieć? Nowomowa gdzie kurwy nazywa się seksworkerkami, kurwiarzy zdobywcami, a narcyzów osobami otwartymi na nowe doświadczenia, choćby kosztem uczuć swojego partnera. Jesteś żenującym frajerem.
PS2. Debilu z piwnicy, zamiast zakładać tu na szybko drugie konto aby wylewać swoje żenujące frustracje, wypierdalaj na Zbiornik, tam masz samych otwartych w kroczu, eksperymentujących i dostępnych dla każdego niczym promki w Biedronce.
8 notes
·
View notes
Note
uważam się mężczyźni którzy nienawidzą feminizmu nienawidzą go ponieważ mamy bardzo złą reputację : kolorowe włosy, krzyczące w niebo głosy tłuste i zaniedbane kobiety które są histeryczne wiesz ta pani w czerwonych włosach który każdy anty feministyczny mężczyzna używa na youtube....
Świadomie lub podświadomie, ale podzielasz mizoginistyczny sposób myślenia.
Kobieta nie musi być atrakcyjna wg przyjętych standardów by być kimś wartościowym i godnym wysłuchania. Kobieta nie musi być uprzejma i miła, może wyrażać swoje opinie w sposób otwarty i głośny, dokładnie tak jak robią to mężczyźni.
Czy słuchamy opinii tylko przystojnych, zadbanych i uprzejmych mężczyzn? Nie.
Czy opinie mężczyzn są oceniane przez pryzmat ich wyglądu? Nie.
Czy mężczyzn mówiących o ważnych sprawach nigdy nie ponoszą emocje? Nie.
Słuchamy nieidealnych, przeciętnych mężczyzn, niezależnie od tego czy to co mają do powiedzenia jest mądre, czy nie. Niezależnie od tego czy mają wykształcenie i doświadczenie w danej dziedzinie, czy nie. Aby kobieta została potraktowana na poważnie i wysłuchana, musi być absolutnie bez wad, pracować 10000x ciężej niż mężczyzna i mieć najlepiej z 5 doktoratów na koncie.
I tu właśnie tkwi problem.
4 notes
·
View notes
Text
Czy czasami myślicie o samobójstwie?
Natrętne myśli. Strach. Słuchanie przekleństw młodych ludzi. Odjechanie, takie słodkie, że aż wymiotujesz dżemem. Ta kobieta Ci się podoba, ale co masz zrobić? Mężczyzna może postawić drinka, kefir, łotewer. No dobrze, w barze też mogę. I oboje zostaniemy, lub nie, z kwitkiem. Chodzi mi o kogoś, kogo spotykasz ciągle. I te wrzeszczące gówniary w tramwajach i autobusach. Po prostu mój umysł nie jest w stanie przetworzyć emocji dnia i nocy, tak jak Twój jest podirytowany czytaniem w ciągu. PS Stąd Monty PytHanie.
3 notes
·
View notes
Text
Twarz Marilyn Monroe na podświetlanym olbrzymim bilboardzie, na szczycie ogromnego wieżowca. -Tak, mamy kontakt Myszko, niech cię to nie dziwi ,pisz, Dziewczyno.! -A teraz wielka cisza. Coś wyjęło z mojej duszy ... Ogromny wieżowiec w końcu ulicy tonie w mgielnej poświacie. Jest tak daleko , Jezu, trudno mi pisać, Kobieta, szczupła, skąpo ubrana, jakby w coś z lamparciej skóry , piękna wysoka z burzą długich czarnych włosów. Ona z kolei jest w puszczy, z dżungli . Ma łuk przewieszony przez siebie, na plecaku kołczan ze strzałami . Oto wyciąga jedną z nich, ustawia cięciwę , mruży oko, namierza cel. Wystrzela. Strzała leci , szybko pokonuje przestrzeń .Uderza. Trafia w głowę , w łysinę. To mężczyzna , w średnim wieku. -To ostateczny termin. -Mam zablokowany umysł -Nie masz nic zablokowanego. Będę ci wszystko pokazywał.
Ewangelia wg. św. Jana Jezus i Samarytanka 4,1-26 "Lecz kto będzie pił wodę , którą Ja mu dam, nigdy już nie będzie pragnął. Woda, którą ode Mnie otrzyma , stanie się w nim źródłem wody PŁYNĄCEJ ku życiu wiecznemu"
Po prostu jesteś nakarmiona. Masz wrażenie że się odłączasz? -Tak. -To po prostu zwyczajny ruch ,nic groźnego . Między nami nic się nie zmienia. Boisz się , że nie biegnę wobec ciebie wystarczająco szybko.? - To nie to. -A co? -Głód zanika, a są sprawy, które się piętrzą. -Boisz się, że pragnęłaś Mnie jedynie swoim głodem? -Właśnie. -Nie niepokój się. Pierwsze kroki są trudne dla każdego, nawet dla Mnie- były . Mamy czas. Będziemy penetrować zakamarki umysłu. Ja więc stanę się dla ciebie sztuką , Twoją sztuką, tym, co cię otacza, a także sztuką użytkową-pięknym krzesłem, gdy nogi bolą , poduszką , która chłodno opatula rozpalony policzek, będę cię trzymał za ręce. Daj mi się wykazać. Mam sto sposobów i jeden dla zinteresowania sobą swojej małej oblubienicy . Zobacz , oto stajesz się ziarnkiem piasku w mojej dłoni. Otaczam cię swoją dłonią. Czy to nie wystarczy? Czy nie wraca ci spokój? Pokonamy więc ruch w ten sposób. -Jestem gotowa.
-Nie jesteś jeszcze gotowa. Może mentalnie, jako owoc naszego związku, ale motorycznie, jeszcze jest słaba skarbie. Cała twoja dotychczasowa egzystencja , duchowa egzystencja, była wynikiem sinusoidalnej, a więc wysoce wyczerpującej , egzaltowanej współpracy z moją duszą, z moim sercem. Nie mogę cię tak wypuścić "w przestworza", nawet jeśli umiesz latać. Jesteś stworzonkiem delikatnym, nie możesz się forsować. Nie mówiąc o tym, że obiecałaś Mi, że obiecałaś Mi, że będziesz więcej odpoczywać i nie dotrzymałaś słowa. Pracujesz jak szalona.
2 notes
·
View notes
Text
Dziwne to czasy na świecie nastały, kiedy wszystko jest wielkie tylko człowiek jest mały. Wszystko się liczy oto w tym świecie, tylko życie ludzkie dla Państwa jest śmieciem. Tanim, nieważnym, nieludzkim bym śmiała.. rzec, aczkolwiek czy ludzki jest jeszcze w słowniku, czy już na dobre w nieaktualnym zagościł podręczniku. Kobieta i mężczyzna są zagrożeni, zamiast nich pół-ludzie chodzą po tej ziemi. Aż dziw bierze, że są jeszcze dzieci, ale i na nie kolej przyleci. Ludzie ludziom sprawili ten los powiadają, tylko czemu niektórzy ludzie dla nas większą wartość mają. Czy Jaś i Małgosia odeszli już w las, czy i na Czerwonego Kapturka przyszedł już czas? Kiedy ktoś powie, że tego już za wiele, kiedy, no kiedy, odpowiedz mój aniele? Ale i Tobie już nie mogę ufać i po Ciebie przyszła kostucha. Religia i wiara, tradycja i świętość w dzisiejszym świecie kto w to wierzy, jest przeklętym! Powiem Wam ludzie, że na mnie już dzisiaj pora, ale jak się spodobało zapraszam po więcej podobnego twora.
3 notes
·
View notes
Text
Przeczytaj proszę poniższy tekst,
którego inspiracją jest między innymi
praca Berta Hellingera.
„JEDEN DZIEŃ I JEDNĄ NOC.
NOWY WYMIAR MIŁOŚCI”.
Równocześnie stała się fundamentem
do pracy z parami w zakresie relacji .
-----------------------------------
Kiedy szukam w relacji z partnerem
zapewnienia o byciu razem na zawsze,
oznacza to na przykład,
że potrzebuję nie tylko poczucia bezpieczeństwa,
ale też oczekuję zaświadczenia
o mojej wiecznej przynależności.
To dlatego, że lęk przed byciem wykluczonym
jest w nas tak silny i pierwotny.
Czasami wręcz nie do wytrzymania.
Obiecanie sobie siebie na całe życie, aż po śmierć,
to głęboka tęsknota dziecka w nas.
Dziecka, które albo zostało odrzucone przez mamę lub tatę,
albo kocha kogoś głęboko odrzuconego w rodzinie.
Tym samym ten, kto ma zostać z nami na zawsze,
ma nas albo koić i chcieć jak matka lub ojciec,
albo ma stać przy nas - ramię w ramię -
jako wsparcie w miłości tego,
kogo tak kochamy w sercu dziecka,
a kogo wykluczyli z rodu.
Ma nieść z nami czyjś los.
Za każdym razem zatem zdanie:
„I nie opuść mnie proszę, aż do śmierci”
brzmi ostatecznie:
„zrób coś dla mnie za innych,
zrób coś dla tego, kogo tak kocham,
zrób za moją rodzinę”.
Zadajmy sobie zatem pytanie:
Czy ja faktycznie widzę tego człowieka?
Czy rozpoznaję w nim odrębne istnienie?
Czy kocham go jako człowieka, którym jest?
Czy też moja miłość jest tylko wyrównaniem
za jego służbę na rzecz mojej własnej historii,
której nie mam siły, możliwości, szansy
albo wręcz ochoty
dopełnić sam / sama?
A Ty?
Chciałabyś / chciałbyś
być chcianym albo kochanym
w imię cudzej miłości?
Jak długo uniesiesz patrzenie
w zamglone oczy
ukochanego człowieka,
który Cię nie widzi?
Jak długo wytrzymasz,
niosąc to, co Twoje,
to co jej / jego,
niosąc Was jako
związek lub rodzinę?
Powiedz teraz:
"Jeśli o mnie chodzi,
jesteś wolny / wolna.
Sam / sama zajmę się tym,
czego tak się boję,
kiedy chcę cię na zawsze,
aby tak nie bolało
wykluczenie mnie samego / samej,
albo kogoś we mnie.
Otworzę oczy, spojrzę świadomie,
nauczę się ciebie tego,
którym jesteś /którą jesteś.
Ze wszystkim.
I takiego / taką zabiorę chętnie dalej
do naszego własnego życia i domu.
Proszę tylko, popatrz na mnie i daj mi
jeden dzień i jedną noc.
To będzie nasze wszystko.
A kiedy się obudzimy następnego ranka,
spytam cię od nowa:
chcesz mnie?
Tylko dziś?
Jeszcze jeden dzień?
Tylko jeden dzień. I jedną noc,
jeśli taka jest wola naszej miłości.
Jeśli tak nam to pisała,
wraz z naszym przeznaczeniem.
Cokolwiek odpowiesz, za siebie,
uszanuję i uznam. I Ty proszę
uszanuj i uznaj to, co ja odpowiem
wraz z pierwszymi chwilami nowego dnia.
Jak wtedy ma się mężczyzna?
Jak ma się wtedy kobieta?
Co dzieje się z lękiem?
Czego uczy nas wtedy wiara?
Ile miejsca dostaje w nas nadzieja?
Jakie szanse ma wtedy miłość?
Wiesz...istnieje taka bliskość, taka relacja,
istnieje takie współistnienie w miłości,
które otwiera nam najczystszy przepływ
bezwarunkowego kochania i bycia kochanym.
Na zawsze. Tak samo na ziemi jako i w niebie.
To jednak ścieżka dla bardzo odważnych
i spokojnych o swoją przynależność
do czegoś Potężnego, czegoś co
jedni nazywają ludzkością,
inni wszechświatem,
a jeszcze inni...
Wielką Miłością,
czyli Bogiem.
Anna Choińska
Hellinger Polska
#berthellinger #awakening #uwalnianieemocji #soulconnection #soulawakening #mindfulness #spokojnyumysł #sesjaindywidualna #couch #couch #tata #uwolnienie #wewnętrznedziecko #kobieta #fundacjawspólniedlasiebie #żyjświadomie #fundacja #uczucia #psychologia #psychologiapozytywna #cytatyżyciowe #cytaty #edukacyjnaszansa #edukacyjnaszansaaziro #Luiza #luiza #luiza #ustawieniasystemowe #psychoterapeuta #psychoterapeuta
5 notes
·
View notes
Text
Chujowo wychowujemy kobiety. Mężczyzn też, ale dziś ta notka jest tylko o kobietach, a nie o mężczyznach. Dziewczynki i chłopców zasadniczo wychowują kobiety i te błędy, które popełniają, później się przenoszą na kolejne pokolenia, mnożąc niczym paciorkowce. Kobiety wychowują kobiety w nieustannej niepewności siebie. Matka mówi do córki: „Dlaczego zakładasz taką krótką spódniczkę, przecież masz takie krzywe nogi?” I córka zapamięta te nogi, zapamięta że są krzywe. I nigdy nie da się przekonać żadnemu facetowi, że on uwielbia te nogi, że mu staje na ich widok, że najchętniej to on by leżał na łóżku, a ona stałaby obok ze stopami w okolicy jego bioder, w samej koszuli, a on by na nią patrzył i gwałcił ją wzrokiem. „Dlaczego tyle żresz, już jesteś gruba.” „Nikt cię nie będzie chciał. Kto weźmie takiego grubasa?” I później córka, owszem, je, i to nawet dużo. Tyle, że idzie do łazienki i zaczyna rzygać, a później patrzy w lustro z zaczerwienionymi policzkami i widzi brzydką dziewczynę, która jest gruba. GRUBA i słaba. Albo przestaje jeść w ogóle. Matka zamiast mówić: „jesteś piękna”, „dasz radę”, „spróbuj”, „jak teraz nie wyjdzie, to nauczysz się i wyjdzie następnym razem”, „walcz!”, mówi: „zostaw”, „nie dotykaj”, „nie wychylaj się”, „to nie dla ciebie”, „jesteś głupia”. Później, kiedy ta dziewczyna ma już cycki, umalowane na czerwono usta, i może nawet wygląda jak porcelanowa księżniczka, to i tak wewnątrz siebie dusi wrzask przerażenia i setkę szczurów, które cały czas chcą uciekać. I wchodzi do pokoju pełnego ludzi i pierwsze o czym myśli to: ciekawe czy mnie lubią? Zamiast się zastanawiać, czy ona ich lubi. Ta kobieta cały czas się boi. Boi się, że czas mija, a ona ciągle jest sama. Że w domu nikt nie będzie na nią czekał. Że znowu taksówka nocą. I im bliżej weekendu, to tylko kac jest większy. Że jest trzecia rano, a ona nie śpi i spać nie może. I obraca się na bok i znowu na bok i coś ją ściska gdzieś głęboko w środku i wtedy, aby uniknąć tego ścisku, bierze do ręki telefon i przegląda do czwartej, a czasami do piątej rano. Że budzi się, robi śniadanie i nagle zaczyna ryczeć bo kubek jest kurwa jeden. Albo boi się że kupuje bieliznę, której nikt jej nie będzie z niej zdejmował. A kiedy w końcu trafia się jakiś koleś, bo zawsze się trafia, ona owija się nagle wokół niego i traktuje jako nadzieję i tratwę i polisę i ubezpieczenie, cóż z tego, że z wysoką ratą. Idąc z nim do łóżka gasi światło, bo nie lubi swojego ciała. Mam znajomą, która ma ciemne oczy i duże wkurwione usta. I w sumie jest ładna, a czasami nawet piękna. Ale daje mężczyznom tylko zgięta w pół, oparta twarzą i łokciami o blat stołu i przy zgaszonym świetle albo opuszczonych roletach. Czekając, aż ten który jest z tyłu dojdzie i wyjmie, albo pryśnie na jej plecy. Zapytałem ją kiedyś, z czystej ciekawości o to, kiedy mężczyzna może ją zobaczyć nagą. – Kiedy uważam, że ma gorsze ciało ode mnie – odpowiedziała. A później? Później on ją rzuca. Jak masz utworzyć dobry związek skoro nie lubisz siebie? Skoro wstydzisz się siebie? - Piotr C. pokolenieikea.com
#Milosc#polskadziewczyna#polskichlopak#cytaty#cytat#cytatyożyciu#cytatyomiłości#inspiracje#mężczyzna#kobieta#myśli#polska#polskiecytaty#motywacja#miłość#blog#pokolenieikea#piotrc#ona#on#cytaty_i_nie_tylko#cytaty_opisy_teksty
188 notes
·
View notes
Text
Loid Forger x Reader
Selfship dla Patimiet. Masterlist w języku polskim można znaleźć tu.
For English version of the same work check my Masterlist here.
➢ Kiedy dostałaś możliwość bycia jedną z głównych kierowniczek operacji Strix, wiedziałaś że to twoja szansa. Od paru lat próbowałaś się przebić w swojej pracy i z marnym skutkiem. Teraz jednak, gdy kilku starych pryków odeszło na emeryturę, nadeszła twoja okazja by się wykazać.
➢ O Twilightcie słyszałaś wiele dobrego. Z raportów i od swoich poprzedników. Nie znaczy to jednak, że wiedziałaś jak wygląda. Tak było bezpieczniej dla niego i dla ciebie. Przed rozpoczęciem misji zorganizowałaś wam krótką zapoznawczą rozmowę. Słyszałaś w jego głosie determinację. Ty sama też nie owijałaś w bawełnę. Wszystko ma się udać i koniec kropka!
➢ Dzwoniliście do siebie w wyznaczonych godzinach by sprawdzać postępy misji. To, co cię irytowało, to fakt, że nigdy nie podawał zbyt wiele szczegółów. Z jednej strony była to zaleta, z drugiej twoja ciekawość nie potrafiła tego znieść.
➢ Pierwszym momentem, gdy zadzwonił do ciebie poza wyznaczonymi godzinami był czas, gdy potrzebne mu było wynajęcie całego zamku. Koszty wywindowały wysoko i twój przyszły awans niebezpiecznie się zachwiał. To był jedyny raz, gdy skontaktowałaś się z nim w mało profesjonalny sposób dając do zrozumienia, że ma nigdy więcej tego nie robić. Zapytany o powód, powiedział że to było kluczowe dla dziecka biorącego udział w operacji. Odłożyłaś słuchawkę i zaśmiałaś się histerycznie.
➢ Wielu agentów i agentek prosi o autografy tajemniczego szpiega, kompletnie ignorując fakt, że nigdy się z nim nie spotkałaś. Tak cię denerwowali, że wydałaś oficjalny rozkaz by kilkunastokrotnie podpisał kartkę. Informatorzy ci ją odesłali. Potem poodcinałaś paski i rozdałaś pracownikom. Od tamtej pory traktują cię jakbyś była najlepszą szefową pod słońcem.
➢ Mężczyzna stanowi dla nich wzór. Jeśli masz trudności z motywowaniem swoich ludzi, wystarczy wspomnieć, że Twilight dałby radę. Ta sztuczka zawsze działa.
➢ Ostatnio, gdy spieszyłaś się do swojej małej bazy, w wynajętej w kamienicy, omal nie doszło do tragedii. Dostałaś anonimową wiadomość, że mężczyzna może spodziewać się ataku. Liczyła się każda sekunda i na swoje nieszczęście wpadłaś na jednego z sąsiadów. Skręciłaś kostkę. Nic, z czym nie dałabyś sobie rady, ale bardzo ci się spieszyło. Władczo oznajmiłaś blondynowi by za karę wniósł cię na górę. Ku twojemu zdziwieniu, zrobił to błyskawicznie. Jego córka dreptała kilka schodków za wami. Od tamtej pory spotkałaś ich kilka razy i zawsze rzucałaś ostrzegawcze spojrzenia. Na szczęście Twilight w porę odebrał zakodowaną informację i odparł wroga. Wolisz nie myśleć co by się stało, gdyby tamtego dnia padł. Zapewne koniec pokoju i twojego szefowania...
➢ Któregoś dnia wracałaś do domu z torebką, w której znajdowały się kasety związane z misją. Kiedy poczułaś szarpnięcie, zorientowałaś się że ktoś ci je wykradł. Nim zdążyłaś się obejrzeć, jakaś kobieta powaliła dwóch chuliganów i oddała ci własność. Dałabyś radę sama, ale ucieszył cię fakt, że ktoś ci pomógł. Jakież było twoje zdziwienie, gdy kobieta przedstawiła się jako Yor Forger — żona rozbijającego się po schodach sąsiada. Jej córka — Anya — patrzyła na ciebie tak intensywnie, że masz wrażenie, że zapamiętasz jej wzrok do końca życia.
➢ Rodzina zaprosiła cię na herbatę, ale odmówiłaś. Jeszcze tego brakowało, żeby ktoś zbyt dobrze cię zapamiętał i zaczął zadawać pytania. Od czasu do czasu ich widujesz. Podejrzanie często bywają w twojej okolicy. Zaczęłaś się nawet zastanawiać czy nie pracują dla obcego kraju. Będziesz musiała trochę poszperać.
#forger loid x reader#loid forger#spy x family x reader#spy x family#selship#samostatki#platonic#anya forger#yor forger
8 notes
·
View notes
Text
Kosmopolityczna grupa wszechpotężnych globalistów, kontroluje wszystkie pieniądze świata, prawie wszystkie rządy i państwa i właśnie na naszych oczach likwiduje resztki wolnego rynku, swobody gospodarczej, kapitalizmu i wolności obywatelskich w skali całego globu.
Zbliża się w najbliższych już latach "Wielki Reset” i załamanie całego obecnego światowego systemu gospodarczego, likwidacja gotówki, powszechna inwigilacja, domykanie globalnego obozu koncentracyjnego i wreszcie depopulacja ("bezwstrząsowa" likwidacja niemal wszystkich, spośród żyjących dziś 8 miliardów ludzi). Rzeczy te albo już teraz się zaczynają, albo zostały wyraźnie zapowiedziane przez wielu globalistów.
Świat, w którym większość z nas żyła przez dziesiątki lat i uważała za jedyny możliwy (iluż ludzi do dziś bezmyślnie powtarza: "będzie to, co zawsze, tylko jeszcze więcej") - jest obecnie likwidowany, kończy się.
Biały mężczyzna, biała rodzina, patriotyzm, wiara religijna - stały się wrogiem numer 1 "Nowego Ładu Światowego". Jest tak dlatego, że ze względu na naszą wrodzoną inteligencję, cechy charakteru i wartość bojową - stanowimy zagrożenie dla ciągle jeszcze nieformalnego rządu światowego. Tworzący go globaliści odczuwają solidarność jedynie z członkami własnej, kosmopolitycznej grupy; nie poczuwają się do żadnej solidarności z narodami, wśród których żyją.
Prawo do własności prywatnej i do swobodnego nią dysponowania, jak również prawo do posiadania własnego państwa bez obawy, że się w nim zostanie zdominowanym przez obcych - są zakwestionowane i przeznaczone do likwidacji.
Utraciliśmy prawo do wychowywania i kształcenia swoich dzieci zgodnie z wyznawanymi przez siebie ideałami - są "wychowywane" przez internet, media, szkołę (wszystkie w rękach nienawidzących nas globalistów).
Zresztą, kształcenie dzieci przestaje mieć jakikolwiek sens w świecie, w którym (zgodnie z planem globalistów) każdy ma dostawać identyczny "uniwersalny dochód bezwarunkowy", niezależnie od tego, czy pracuje, czy nie.
Niemal wszędzie na naszym terytorium rasowym - wierzących i praktykujących chrześcijan nie pozostało już więcej, niż kilka procent społeczeństwa (1-5%). Są to w ogromnej większości ludzie starzy, biedni, mieszkający na prowincji. Najzupełniej wyjątkowe enklawy, gdzie sytuacja nie jest jeszcze aż tak tragiczna (np. Polska południowo-wschodnia) są rzadkością.
We wszystkich krajach na całym naszym terytorium rasowym następuje już od ponad 50 lat błyskawiczne starzenie się i wymieranie naszych narodów, które z każdą generacją kurczą się o połowę.
Dzieje się tak dlatego, że od początku świata większość kobiet nie ma ochoty rodzić dzieci wtedy, gdy mają możliwości uniknięcia tego w sytuacji, gdy posiadanie wielu dzieci nie daje oczywistych i wielkich korzyści materialnych. Tak było zawsze w historii i kazaniami oraz przemówieniami, a nawet datkami pieniężnymi (becikowym) tego się nie zmieni. Trzeba by zburzyć cały system prawny, gospodarczy i społeczny, celowo budowany przez naszych wrogów przez długie lata.
Narody starców nie walczą, tylko się poddają i umierają. Narody takie tworzą się wówczas, gdy przez kilka generacji przeciętna kobieta rodzi jedynie 1-2 dzieci w ciągu swego życia. Wówczas społeczeństwa takie wpadają w śmiertelny korkociąg demograficzny - im więcej czasu upływa, im starsze staje się społeczeństwo, im szybciej wymiera, tym mniej jest szans na wyjście z tej spirali śmierci. Sytuację pogarsza fakt, że takie społeczeństwa są tchórzliwe, bezwolne, kunktatorskie. Zarówno nauki społeczne, jak i historia potwierdzają tę prawidłowość.
Tak to właśnie z grubsza wygląda.
Dość potwornie.😱😢
W takiej sytuacji człowiek rozumny i myślący logicznie - stara się wyciągnąć "wszystkie ręce na pokład", zmobilizować i zjednoczyć wszystkich patriotów kochających swą rasę i cywilizację, niezależnie od ich języka ojczystego, obywatelstwa, czy przynależności konfesyjnej.
Natomiast dureń (lub wróg) będzie jątrzył i dzielił. Nieustannie, z maniackim uporem będzie powracał do starych krzywd, uprzedzeń, stereotypów i sporów, które niegdyś dzieliły bratnie narody naszej rasy.
Durniami, lub agentami wroga są również ci, którzy odwracają uwagę prostych ludzi od wszystkich wymienionych powyżej śmiertelnie niebezpiecznych dla naszej rasy zagrożeń i wprowadzają dystrakcję bredząc o sprawach dziesięciorzędnych, lub mających znaczenie jedynie lokalne, lub historyczne.
M. D.
0 notes
Text
Czarny Kot (+18) -Wywiad z Św. Mikołajem
„Wygięła się miło i zaśmiała. Jej dekolt rozpraszał jego wzrok a zapach drażnił koncentrację. Z wypiekami na twarzy chłonęła wszystko co jej mówił, co wyjaśniał i wskazywał.
Ta jej niepohamowana ciekawość i otwartość na rzeczy nowe onieśmielała nawet jego. Gdy przelatywali gdzieś nad Polską obróciła się z uśmiechem do niego i uklękła na dnie sań patrząc z wyczekiwaniem, rozpięła kilka guziczków bluzki przechylając delikatnie główkę i zagryzła zalotnie wargi. Nie był już teraz pewien czy jej rumieniec to kwestia wiatru, zaciekawienia czy przełamywanego przez nią wstydu.
Zamierzał to sprawdzić natychmiast nie marnując czasu i skręcił saniami ostro na północ.
„Pierniczyć prezenty dla Niemców i Węgrów, i tak ich nikt już nie lubi” dodał w myślach spinając renifery do galopu.
Nie miał zamiaru czekać, skoro gorąca kobieta fascynuje się jego pasjami koniecznie należało ją zadowolić”
Czarny kot i Mężczyzna
1 note
·
View note
Text
"Witaj w rodzinie, Juliet. Zaprzedanie duszy diabłu, wiąże się z pewnymi korzyściami." cytat z książki pod tytułem "Malince"
Nie dawno przeczytałam ten o to romans mafijny. Oceniłam go na cztery gwiazdki na goodreads. Nie jest to może majstersztyk literatury, ale ja bawiłam się świetnie. Główną bohaterką jest Juliet Cross. Jest to młoda kobieta, której nie jest w życiu łatwo. Mieszka wraz z ukochaną Babcią w rozpadającym się starym domu. Na dodatek Babulka choruje na zespół Parkinsona i potrzebuje bardzo drogie leki, aby jak kolwiek funkcjonować. Juliet ciężko pracuje w przydroznej knajpce. Jedyną jej przyjemnością w życiu jest Viki. Przyjaciółka, która przesiaduje wraz z Juliet w knajpie, aby chociaż tam mogły chwilkę pogadać. Wraz z Viki zawsze pojawia się tajemniczy mężczyzna tak zwany "cień".
Wszystko zaczyna się komplikować, gdy Viki informuje swoją najlepszą przyjaciółkkę, że wyjeżdża gdzieś daleko i nie wie kiedy wróci, i czy w ogóle wróci. Viki jest siostrą pewnego mafiosa, który zwie się Malice. On uważa, że Juliet jest szpiegiem.... Porywa ją, i każe jej zabić człowieka. Ona robi to, czego On zarządza. (Momentami ta powieść jest creppy). Potem zatrudnia ja w swoim klubie w roli hostessy. Juliet zgadza się, bo Mafioso obiecał załatwić jej Babci potrzebny lek na parkonsona.
Z czasem, główna bohaterka poznaje kolejnych dwóch braci Viki. Zakochuje się w nich ze wzajemnością. Niestety Viki się to nie podoba. Co zrobi młoda kobiety, aby zaszkodzić już byłej przyjaciółce???
#czytam #czytaniejestsexy #czytamirecenzuję #czytamipolecam #recenzja #książki #kocham czytać #romans
0 notes
Note
Większość tych zdjęć to nagie lub półnagie ciała kobiet a jak wiemy mężczyzna jest wzrokowcem. Dziecinne jest zwracanie uwagi na takie drobiazgi które nic nie znaczą
Ja uwazam inaczej. Twoja kobieta nie jest dla ciebie wystarczajaca, ze masz potrzebe ogladac inne "nagie lub polnagie ciala kobiet"? A zostawiajac im serduszka pod postami czy gdziekolwiek liczysz na co? Dla mnie np dziecinny jest brak szacunku i lojalnosci w relacji, dorosla osoba sie w ten sposob nie zachowuje. Z drugiej strony warto pomyslec o drugiej osobie, co ma pomyslec twoja kobieta widzac ze poswiecasz uwage innym? Chcialbys aby porownywala sie do tych dziewczyn lub analizowala co ma zrobic aby byla dla ciebie wystarczajaca?
1 note
·
View note