#czarny kot
Explore tagged Tumblr posts
Text
#miraculous ladybug#ladybug and chat noir#miraculum#czarny kot#biedronka#tales of ladybug and cat noir#cat noir#mlb#my art
21 notes
·
View notes
Text
#mine#black cat#cat#kitty#gato#gatto#chat#chat noir#gatto nero#czarny kot#mountain shelter#Bieszczady#vintage#retro#90s vibe#70s Vibe#interior#grannycore#grunge
4 notes
·
View notes
Text
Jak zawsze, asystuje. Pod warunkiem że nie śpi. 😁
5 notes
·
View notes
Text
Spotkałem czarnego kota, który się dzisiaj ubrudził
0 notes
Text
❓❓ Quiz o kotach: Czy dobrze znasz czarne koty? Czarne koty od wieków intrygują ludzi swoją enigmatyczną obecnością i pięknem. Te wyjątkowe, pełne gracji stworzenia posiadają wiele tajemnic, a na ich temat krąży wiele zabobonów. Sprawdźmy co wiesz o czarnym kocie :D
0 notes
Photo
let’s see the kitties!
38K notes
·
View notes
Text
Hasło na dziś: Dziś jest Dzień Czarnego Kota. Jeden z wielu w roku, bo i jest co świętować.
(17.11.2017)
#hasło na dziś#hnd#motto of the day#cytat po polsku#cytaty po polsku#polski cytat#święto#święta#czarny kot#dzień czarnego kota
1 note
·
View note
Text
Do widzenia, przyjaciółko, do zobaczenia.
Vivid (01.09.2014 - 20.09.2023)
0 notes
Text
Cześć wszystkim!
Jestem szczęśliwą właścicielką najwspanialszej kotki na świecie, która teraz wymaga mojej pomocy. Straciłam pracę, a u mojej Fufu wyszła nagła potrzeba operacji, która przywróci jej radość życia na kociej emeryturze.
Będę wdzięczna za każdą pomoc i udostępnienie!
#zbiórka#koty#kotki#wolontariat#potrzebuje pomocy#pomoc#zwierzęta#pomagam#kot#czarny kot#miłośnicy zwierząt#zrzutka
1 note
·
View note
Text
Byłam na filmie z Biedronki już jakiś czas temu, ale wciąż rozmyślam o tamtejszej wersji Gabriela. Wiecie, kiedy te ileś lat temu oglądałam pierwszy sezon Biedronki to bardzo ciekawiła mnie jego postać. Mam słabość do rodziców, którzy są jednocześnie złoczyńcami i mierzą się ze swoimi dziećmi. Dodajmy jeszcze do tego ukrytą tożsamość. (Patrz - Darth Vader.) Taki wątek zawsze zapewnia jakąś dramaturgię, sprzeczne emocje. Wtedy jeszcze nie było wiadomo czy Gabriel jest Władcą Ciem. Znaczy, wszyscy wiedzieliśmy, że to on, ale nie było to potwierdzone przez sam serial. I to było ekscytujące. To wyczekiwanie, teoretyzowanie dlaczego to robi, marzenie o konfrontacji. Chciało się też wierzyć, że ma w sobie jeszcze jakieś pokłady dobroci, że kocha syna, że robi to również dla niego.
Porzuciłam Biedronkę jakoś w okolicach drugiego sezonu (oglądałam tylko z doskoku co niektóre odcinki), ale wiem mniej więcej co się tam dzieje i nie podoba mi się, jak poprowadzono postać Gabriela. Uczynili go tak bezwzględnym i okrutnym, cały czas krzywdzącym swojego syna i nie mającym zupełnie na uwadze jego dobra. Teraz jeszcze w ostatnich odcinkach Adrien nie miał szans na konfrontację z nim. Dlatego wersja filmowa jest dla mnie swojego rodzaju odtrutką. Jakie to było piękne zobaczyć Gabriela, który się opamiętuje, który naprawdę kocha swojego syna.
Myślę, ze problemem jest też to, że tak długo był ciągnięty wątek z Władcą Ciem i pokazywano nam też różne scenerie, które zostały potem cofnięte. Ta walka mogłaby spokojnie potrwać jakieś dwa, góra trzy sezony, a potem mogliby mierzyć się z jakimś innym złoczyńcą. Gabriel mógłby wylądować w więzieniu, a Adrien go odwiedzać. To też mogłyby być dobre, naładowane emocjami sceny.
To takie tylko moje skromne, chaotyczne spostrzeżenia, które miałam ochotę z siebie wyrzucić.
#miraculum: biedronka i czarny kot#miraculous ladybug#ml spoilers#myśli perły#my post#gabriel agreste
2 notes
·
View notes
Text
23 Maja 2024, Czwartek🌻:
Miałam napisać tuż po maturach, wiem, ale okazało się, że byłam bardziej zestresowana niż sądziłam (a może bardziej niż byłam skłonna przyznać...) i wkrótce po tym, jak wróciłam do domu, dostałam takiej migreny, że pierwsze trzy dni wakacji spędziłam zamknięta w pokoju, wymiotując z bólu. Trzeciego dnia nie brałam już nawet żadnych leków, bo od łykania ich najczęściej na czczo strasznie bolał mnie żołądek. Ale przetrwałam! I nawet dało mi to trochę do myślenia — ogarnęłam jak bardzo jestem wypluta, fizycznie i psychicznie. Bo zauważyłam, że migreny u mnie mają podobną funkcję co przeziębienie — mają mnie zmusić do odpoczynku, kiedy za bardzo się forsuję, i właśnie to ostatnio robiłam. To w kwestii fizycznego dobrostanu, jeśli chodzi o psychiczny, to czuję, że coś jest nie tak, kiedy zaczynam co chwilę ryczeć o najmniejszą pierdołę. Biorąc to pod uwagę, wypisałam się z egzaminu C1 pod koniec lipca (rodzice byli wściekli, bo zaliczka przepadła), wszystkich półtoragodzinnych lekcji angielskiego, na które miałam chodzić dwa razy w tygodniu przez następne dwa miesiące, kursu prawa jazdy i odwołałam rozmowę o pracę w Burger Kingu. I nie żałuję. Teraz mam ponad 4 miesiące wakacji, które zamierzam przeznaczyć na odpoczynek.
Wracając jeszcze na chwilę do tematu migren, dzięki tej specjalnej diecie, na którą przeszłam, wiem na razie, że migreny wywołują u mnie pomidory, aspartam i ocet. Zostało mi co prawda jeszcze sporo produktów do wypróbowania (obecnie jestem na etapie testowania truskawek), ale zawsze to jakiś początek.
Dzisiaj i jutro mam do własnej dyspozycji, za to w weekend jadę z siostrą do Olsztyna. Miała jechać z koleżanką, ale ta wykręciła się w ostatniej chwili, więc bierze mnie, bo szkoda jej było odwoływać wyjazd. Na resztę maja nie mam żadnych planów, początek czerwca spędzę pewnie na wysyłaniu aplikacji na studia, za to 22 czerwca są dwie jakże zajebiste i ironicznie zbieżne daty: Summerween, czyli Halloween, ale latem oraz 7 urodziny Nicolasa! Nie wiem czemu to dla mnie takie ekscytujące, ale nic nie poradzę. W końcu jak często się zdarza, żeby czarny kot miał urodziny w Halloween albo, jak w tym przypadku, Summerween? Spojler: rzadko. Namówiłam siostrę żeby zrobić mini przyjęcie urodzinowo-summerweenowe. Nic wielkiego, tylko ja, siostra i Nicolas, maraton filmowy, kostiumy (ja — wiedźma, Nicolas — mój chowaniec, siostra — diabełek) i wycinanie arbuza. Pomysł może dziecinny, ale ja skorzystam z każdej możliwej okazji, żeby zrobić coś głupiego.
À propos głupich i dziecinnych rzeczy, byłam dzisiaj na paznokciach:
Kocham szopy pracze, więc jak tylko zobaczyłam tę naklejkę to nie mogłam się powstrzymać xD. Szopy to moje drugie ulubione zwierzęta! Smoki są na pierwszym miejscu, koty na trzecim, a na czwartym — kozy.
A teraz trochę mniej przyjemny temat. W dużym skrócie, moja siostra chce jechać na studia do Wrocławia i robić karierę pod okiem jakiegoś tam profesora, a ja chciałbym jechać do Zielonej Góry i studiować literaturoznawstwo. Powód? Interesuje mnie to. Problem w tym że uczelnia na którą chce iść moja siostra nie ma własnego akademika i prawdopodobnie trzeba będzie wynająć jej mieszkanie (wynajęcie pokoju nie wchodzi w grę — jest tak głośna, że wywaliliby ją po tygodniu). Łączne koszty jej utrzymania wyniosą około 4500-5000 zł, a moje (w akademiku, ze stypendium dla niepełnosprawnych, które zapewnia uczelnia) 1500 zł albo 1000 zł licząc że ze stypendium będę opłacała akademik. Rodzice dali mi do zrozumienia, że utrzymanie nas obu będzie zbyt dużym obciążeniem, a jako że "moje studia to tylko widzimisię, bo ambicji to ja nie mam, skoro chciałabym pracować w bibliotece", za to studia mojej siostry to inwestycja, która zwróci im się z nawiązką, dali mi wybór: zostaję w domu i albo idę na studia gdzieś blisko, albo szukam pracy, lub jadę gdzie mi się żywnie podoba, ale nie mam prawa od nich chcieć nawet złotówki. I to też była jedna z przyczyn, dla których stwierdziłam, że nie ma sensu iść w te wakacje do pracy — nie zamierzam nawet rozważać zostania w domu, więc wygląda na to, że dość się już napracuję jeszcze zanim skończę studia.
Żeby tak nie marudzić na sam koniec dodam, że zrobiłam ciastka... Głównie dlatego, że dostałam kiedyś od jakiejś ciotki czekoladę 100% (!!!) i, jak nietrudno się domyślić, była nie do zjedzenia. A co się robi z czymś niezjadliwym? Oczywiście dodaje do ciastek! Wbrew pozorom nie są złe, ale musiałam dodać sporo cukru, żeby zrównoważyć smak. 100% jest jednak za gorzka, ale taką 80-90% uwielbiam dodawać do chocolate crinkles zamiast 60% która jest w przepisie — chociaż to może kwestia tego, że czekolada jest rozpuszczona i dodana do ciasta, a nie połamana, dlatego nie ma takiego szoku, jaki jest kiedy jesz słodkie ciastko i natrafiasz na kawałek czegoś kwaśno-gorzkiego (bo taka czekolada 100% smakuje po prostu jak samo ciemne kakao). Zastanawiałam się czy nie zużyć jej właśnie do nich, ale ta czekolada, którą miałam była z dodatkiem skórki pomarańczowej i nie byłam pewna jak wyjdzie, więc zrobiłam zwykłe pieguski.
Pozwólcie że tym słodko-gorzkim akcentem zakończę dzisiejszego posta, bo od jakichś dwóch tygodni staram się dbać o higienę snu (wykształciłam nawet pewien rytm dobowy, w którym śpię od 23 do 6 i muszę przyznać że bardzo mi on pasuje). Idę spać.
PS. Nie mam pojęcia ile te ciastka mają kalorii! 🎉 Kusi żeby policzyć, ale wolałabym tego nie robić. Najbardziej boję się że nie będę mogła zasnąć i policzę po prostu z nudów (kaloryczność produktów które użyłam mam w głowie i pamiętam ile dokładnie ich dałam). Jedni ludzie liczą owce, kiedy nie mogą zasnąć, a inni kalorie...
PPS. Jutro będą zdjęcia Nicolasa!
27 notes
·
View notes
Text
Moja piękna terapeutka zawsze wie kiedy przyjść i pomruczeć.
4 notes
·
View notes
Text
Miraculum: Biedronka i Czarny Kot
21 notes
·
View notes
Text
🐈⬛ Tajemniczy kot. Ciekawostki o czarnym kocie
Czy wiesz, że czarne koty przynoszą miłość i szczęście, gdziekolwiek się pojawią? Albo że wiele z nich ma złote oczy i potrafią zmieniać kolor? Są niesamowite, więc udostępnij ten artykuł i sprawmy, by ta miłość do czarnego kota płynęła.
ogłoszenia koty
0 notes