#dobre miejsce
Explore tagged Tumblr posts
Text
MOTYLKI NA TIKTOKU
temat od dawna jest poruszany a wy nadal nie rozumiecie że nie powinniśmy udostępniać tego typu filmów na tiktoku. Tiktok to aplikacja na której są dzieci i młode osoby które nie mają pojęcia jak szkodliwa może być ta społeczność, nie wiedzą co jest dla nich dobre a co złe a takie miejsce dla dzieci jest okropne. Rodzicie nie mają 100% kontroli nas swoimi dziećmi dla tego nie wstawiajmy takich filmów na tiktoka
Chyba każdy motylek wie jak szkodliwa i tosyczne jest to miejsce i takie osoby nie powinny o nim wiedzieć a dopiero być w nim
Jeśli jesteś młodą osobą i to widzisz proszę odinstaluj tą aplikację lub nie przeglądaj takich blogów i postów. Uratuj się kiedy jeszcze możesz!
#bede motylkiem#blogi motylkowe#chce byc lekka jak motylek#motylek any#motylki any#@na motivation#jestem motylkiem#bede lekka jak motylek#chudej nocy motylki#chudosc#chubby#chudzinki#chudzinka#chudziutka#głodówka#nie jestem głodna#głodówki#chude jest piękne#lekkie motylki#tw ana bløg#3d not sheeran#3d f4st#@n@ tips#@n@ buddy#nie chce być gruba#gruba szmata#gruba świnia#jestem gruba#za gruba#będę motylkiem
290 notes
·
View notes
Text
NIE JEDZ
1 Nie jedz, kiedy inni patrzą na Ciebie
2 Staraj się spożywać posiłki w samotności
3 Kładź się wcześniej spać, wówczas nikt nie będzie w stanie namówić cię do jedzenia
4 Wstawaj późno, unikniesz wtedy dużego śniadania. W pośpiechu będziesz musiała wyjść z domu zabierając ze sobą coś do przegryzienia na szybko. Poza tym rano jest chłodno i dlatego łatwiej nas skłonić na małe co nieco.
5 Zamiast zjadać śniadanie w domu, zabieraj je ze sobą do szkoły. Możesz ją gdzieś zostawić lub nakarmić bezdomnego pieska.
6 Proś o pieniądze na śniadanie. Zamiast je wydawać na jedzenie, kup sobie coś fajnego.
7 Żeby zabić czas zwiedź swoją okolicę i znajdź miłe miejsca, którymi możesz jeździć na rowerze
8 Idź na basen. Najlepiej sama, bo zwykle ludziom po basenie chce się jeść i na pewno Ciebie namówią
9 Wybierz się na 1-2 godzinki do klubu fitness.
10 Ćwicz, ćwicz, ćwicz do upadłego
11 Włącz sobie jakąś muzykę i potańcz sobie. Ochota na jedzenie na pewno minie ,a Ty poczujesz się na pewno o niebo lepiej
12 Idź sobie pobiegać
13 Jeśli jesteś bardzo głodna, wyjdź na dwór na spacer, by nie znajdować się w pobliżu lodówki. Nie zabieraj ze sobą żadnych pieniędzy
14 Kiedy wychodzisz z domu, powiedz rodzicom, że zjesz na mieście, żeby nie martwili się o Ciebie…
15 Nigdy nie wychodź z domu z pustym żołądkiem. Napij się chociaż gorącej herbaty przed wyjściem.
16 Pozostawaj długo poza domem, wtedy unikniesz jedzenia. Możesz pójść, np. do biblioteki (będziesz tam nieosiągalna)
17 W ogóle najlepiej unikaj miejsc, w których możesz zetknąć się z jedzeniem
18 Na imprezach staraj się trzymać się najlepiej z dala od jedzenia. Nie użalaj się nad sobą pod wpływem alkoholu i nie mów o żadnej diecie…
19 Kiedy ktoś Cię częstuje, zawsze stanowczo odmawiaj „nie dziękuje”, a jeśli ten ktoś nalega to przekonaj go, że naprawdę nie jesteś głodna i że już coś jadłaś. Na imprezach bardzo dobrze sprawują się wymówki typu: „problemy żołądkowe”, „głodówa po zatruciu pokarmowym”, „wizyta u dentysty”, itp.
20 Zrób sobie kolczyk w języku lub w okolicy ust- wtedy przez kilka dni nie będziesz mogła jeść
21 Zawsze miej na ustach błyszczyk. Odzwyczaisz się od podjadania miedzy posiłkami i kilka razy pomyślisz zanim cokolwiek weźmiesz do ust, bo będziesz pamiętać o ponownym nałożeniu go na usta.
22 Przekonuj innych, że masz alergię na niektóre składniki potraw (np. mak)
23 Mów, że jesteś chora i że nie masz apetytu. Proste, ale daje dobre efekty. Organizm potrzebuje swojej energii na walkę z drobno ustrojami zamiast na trawienie i tak dalej…
24 Porób jakieś notatki
25 Zrób notatki z notatek
26 Odrób wszystkie zadania domowe
27 zabieraj jedzenie ze sobą do pokoju
28 Napisz zaległe referaty
29 Zamknij się w pokoju zapewniając, że masz dużo nauki. Potem ćwicz do wieczora
30 Poucz się
31 Nie zagryzaj stresów! Kiedy się denerwujesz nie sięgaj pojedzenie. Wyjdź na dwór, pooddychaj głęboko i poczekaj, aż emocje miną.
32 Poczytaj książkę
33 Wybierz się do kina lub na koncert
34 Zobacz jakiś film na DVD lub VHS
35 Możesz coś obejrzeć w TV
36 Sprawdź pocztę i odpisz od razu na wszystkie listy.
37 Poodwiedzaj blogi
38 Zajrzyj na fora dyskusyjne
39 Posegreguj swoje płytki i opisz je, wypal kilka nowych – to zajmie Ci trochę czasu
40 Narysuj coś albo namaluj. Porób jakieś projekty
41 Napisz wiersz
42 Napisz coś w swoim pamiętniku. Dodaj notkę na bloga
43 Posprzątaj w swoim pokoju
44 Wyrzuć śmieci
45 Pozmywaj naczynia
46 Umyj połogi w całym domu
48 Zrób pranie
49 Weź prysznic
50 Poświeć godzinę swojemu ciału i urodzie
51 Zrób sobie manicure
52 Okruszki? Tego się nie je!
53 Zrezygnuj ze spożywania jednego posiłku, najlepiej kolacji
54 Unikaj jedzenia między posiłkami
55 Nigdy nie bierz dokładki
56 Stosuj jedno dniowe głodówki raz na tydzień
57 Cały czas staraj się być czymś zajęta, by zapomnieć o jedzeniu
58 Po prostu… śpij…
#aż do kości#chce być szczupła#tw ana trigger#nie jedz#nie mogę jeść#tw ed sheeran#chce widziec swoje kosci#nie chce być gruba#nie chce jeść#dieta motylkowa#tw ana fast#tw ana shit#ana trigger#gruba szmata#gruba swinia#za gruba#grubaska#nie chce jesc#nie jem#chce byc idealna#nie jestem glodna#chudnij#chudniemy#motylki blog#chude rece#chudzinka#bede motylkiem#chudosc#chudzinki#chudość
722 notes
·
View notes
Text
꧁𓊈𒆜03.01.2025𒆜𓊉꧂
Szybki posto-strzał. Jak zobaczyłam, że w biedronce są promki na moje kochane kaszki (cynamonowa życiem) proteinowe to zapi*dalałam jak koń w westernie. I właśnie wróciłam z zakupów
Rok rozpoczęłam bardo dobrze, bo 2 dni f@sta i dzisiaj nie więcej niż 500kcal. Bo generalnie, to rozmroziłam wołowinę i miałam robić zapiekankę z makaronem dla rodziny (i zrobiłam) ale tego mięsa mi zostało, więc dla rodzinki weszła zapiekanka a ja resztę zrobiłam jako sphagetti z makaronem konjac i passatą pomidorową. I dzięki makaronowi konjac wyszło duuużo mniej kcal.
Mhmm żeby mi dalej tak dobrze szło 🩷 No i wracam do pracy zdalnej na dobre i pełne obroty od poniedziałku. Brakowało mi roboty (a w sumie to hajsu) ale za szefem nie tęskniłam. No i za pewnymi idiotkami z team'u ale to szczegół. C. się śmieje ze mnie, że zrobiłam się takim marudą, wgl. to mu odkroiłam kawałek tej zapiekanki i mam nadzieję, że mu posmakuje. Już od dawna zanim razem byliśmy to się nawet w pracy jedzeniem wymienialiśmy i żarty-śmieszki "łoooo k*rwa ale żeś przesolił. Pies by polizał i zdechł" ale teraz to mi zależy, żeby mu smakowało moje jedzenie.
I przyszła mi kolejna figurka Wolverine'a!!! Bosz jaka ona jest piękna i OGROMNA. I w wersji kolekcjonerskiej. Teraz to swrio na półce już nie mam miejsca na nic i albo dokupię mały regalik albo coś wywalę z jednej półki przy ściance aby miejsce zrobić.
Ok to tyle na dzisiaj. W niedzielę się zważę i oby chociaż 1kg był mniej, ale w gaciach mam więcej luzu niż przed Sylwestrem, a to dobry znak. Mam nadzieję, że u was dobrze. Trzymajcie się 🩷
#chudzinka#gruba szmata#aż do kości#bede lekka jak motylek#bede motylkiem#blogi motylkowe#chce byc lekka jak motylek#chudej nocy motylki#nie chce być gruba#będę lekka#pamiętnik motylka#motylki any#motylek any#motylki#chudego dnia motylki#jeszcze nie motylek#lekkie motylki#za gruba#gruba swinia#gruba świnia#jestem gruba#ulana swinia#jestem ulana#ulana szmata#ulana kurwa#ulaniec#chude jest piękne#chudniemy#musze schudnac#chce schudnąć
34 notes
·
View notes
Text
Royston Covington
Royston Covington / 30.06.1987r., NY / chirurg ogólny
kawaler / heteroseksualny / fc: Onur Tuna
Kiedy Royston przyszedł na świat, przywitały go ucieszone głosy krewnych. Od zawsze mógł liczyć na wsparcie i zrozumienie. Przecież był chłopcem, który przekaże dalej nazwisko i przedłuży ród. Kiedy był starszy, poczuł presję i to, że spoczywa na nim odpowiedzialność. I czasem go to przerażało, bo chociaż wyrósł w tradycyjnej rodzinie, nie chciał, by ktoś decydował za niego kim ma być, co ma robić i z kim się spotykać. Najbardziej cenił sobie zawsze rodzeństwo, czując, że ono tylko rozumie jego problemy. Nigdy nie był do nich nastawiony wrogo, wręcz przeciwnie. Starał się być sprawiedliwy i pomocny. I właśnie te cechy mocno się w nim rozwinęły z czasem. Chociaż pchano go w różnych kierunkach, on sam poszukiwał dla siebie własnej drogi życiowej. Uczył się bardzo dobrze, chociaż nie należał do kujonów, którzy spędzają czas wyłącznie na nauce. Nie nosił okularów, nie miał przypałowego sweterka, przeciwnie. Lubił sport, angażował się w życie szkoły i starał się być kimś, kogo doceni jego rodzina. Zawsze był na tym punkcie sfiksowany. Myślał tylko o tym, by nie narobić sobie i innym wstydu. Chciał też być kimś, kto pomoże zmienić świat – choćby ten najbliższy – ale w jakiej dziedzinie mógłby się sprawdzić? Początkowo nic nie wskazywało na to, by na coś takiego się zdecydował i... wybrał sport, bo lubił grać w koszykówkę. Był graczem w szkolnej drużynie i szło mu doskonale. Mimo to nie czuł, że to jego droga życiowa. Odrzucił karierę sportowca, nie widząc się tam. Interesował się za to pomaganiem innym osobom. Angażował się w akcje charytatywne, pomagał w nauce mniej zdolnym dzieciakom, odwiedzał starszych i samotnych. I w tym wydawał się być naprawdę dobry. Nie chciał się włóczyć po swoim miasteczku z głową pełną marzeń o lepszym świecie, tylko zabrać za planowanie przyszłości i wyjazd na dobre studia. Dlaczego wybrał medycynę? Kiedy jego wieloletnia dziewczyna zmarła na stole operacyjnym, gdy próbowano jej pomóc po wypadku samochodowym, był wstrząśnięty i zdruzgotany. Nie potrafił sobie wyobrazić życia bez niej. Winił lekarzy za brak profesjonalizmu, oczywiście niesłusznie. Sprawa była po prostu przegrana na początku. Obrażenia były zbyt poważne, no i tyle. Zły na cały świat obiecał sobie, że zrobi wszystko, by uratować jak najwięcej istnień. Znalazł miejsce pracy w lokalnym szpitalu, jako asystent, dopiero gdy główny chirurg zaczął mieć problemy ze zdrowiem i musiał się wycofać z pracy, młodzieniec wskoczył na jego miejsce. Roy był pilnym uczniem swojego mentora, dlatego postanowiono dać mu szansę i stałe miejsce w lekarskim składzie. Roy jest młody, lubi eksperymenty i nowe metody działania, co stara się pokazywać w pracy. Szuka nowych rozwiązań i metod, by uratować jak najwięcej pacjentów. Bardzo się stara, chce się rozwijać. Wciąż pomaga innym, czy to operując, czy po prostu angażując się w różne charytatywne eventy. Przede wszystkim pragnie służyć innym, dopiero później myśli o sobie. Prywatnie wydaje się być osobą dość samotną. Nie ma dziewczyny, nie umawia się na randki, bo nie ma na nie czasu. Rodzinę to martwi, bo w końcu to panowie przekazują nazwisko kolejnemu pokoleniu. Kochał kogoś lata temu i bardzo przeżył stratę partnerki. Nie związał się dotąd z nikim na poważnie. Udaje, że nie widzi, jak jego podopieczna ze szpitala, stara się zrobić wszystko, żeby ją dostrzegł i odwzajemnił uczucie. Boi się znów pokochać, by nie stracić tej drugiej osoby. Ma serce pełne współczucia i pozytywnych emocji, chociaż czasem wydaje się być arogancki i nieprzystępny. Tak naprawdę ma przyjaciół i cieszy się zaufaniem bliskich. Dba o dobre relacje, nie lubi chować urazów i złości w sobie. Jeśli coś mu nie pasuje, mówi o tym, bo wierzy w siłę rozmowy.
- nie jest uzdolniony kulinarnie, ale coś tam zrobić potrafi - pije dużo kawy, chociaż osobiście woli herbatę - biega i dba o siebie - słucha różnej muzyki, bo chyba każdy gatunek ma do zaoferowania coś ciekawego - nie ogląda telewizji, wiadomości sprawdza w laptopie czy telefonie - jest leworęczny - nie przepada za pełną formą swojego imienia - chociaż nie ma wiele czasu dla siebie, bo głównie odsypia ciężkie dyżury, lubi układać puzzle - nie pije alkoholu - za czasów studenckich lubił karaoke, całkiem nieźle śpiewał, ale teraz usłyszenie go graniczy z cudem - uwielbia zwierzęta - przepada za czytaniem, ale ma na to dość mało czasu
31 notes
·
View notes
Text
Nadchodzi zima
Żeby Was... Strasznie zimno jest ostatnimi dniami. Posłuchajcie:
Bez zimowej zbroi już się nie da. Wcale mi to nie przeszkadza. Nawet wolę, bo jak się wypierdolę ze zmęczenia albo wkurwu, obrażenia od upadku będą mniejsze. Grube ciuchy zamortyzują. - Tak od środy stoi czas. Atmosfera jest jakaś taka ciężka, gęsta i mało przyjazna. Ilość wypitych herbat w pracy przekroczyła tysiąckrotnie to co wypiłem w pracy do tej pory. Kiero cieszy się o tyle, że w szafce zwolniło się miejsce na coś "świeższego", bo te herbaty leżały i leżały, a i tak dostaliśmy po dacie :p W smaku bardzo dobre.
//
Wyzdrowiałem i znowu straciłem węch :P Jak miałem katar to czułem zapach w samochodzie, świeczkę w pokoju i wiele innych. Przed chorobą nie, i teraz znowu nie XD Co ja za model człowieka jestem? XD
//
Ciekawe jak tam ludzie po imprezie Dona. Skurwysyn 150k na to wydał. No ale jebać. Bogaci żyją inaczej.
//
Minął tydzień dniówek. Nawet Kiero wzdychnęła, że dobre już minęło i teraz tydzień z Kucem. Nawet myśleć nie chcę. Koleżka ciągle coś odpierdala. Ostatnio nawet wypłatę zostawił XD Otwieram szufladę a tak jego koperta. Jak? Nie wiem. A na każdą uwagę czy słowa do niego reaguje z opóźnieniem albo olaniem, co kończy się dla niego źle. Nie może przecież powiedzieć, że nie wiedział, jak wiedział, tylko nie słuchał.
//
Dobra, koniec o pracy. Żyć mi się nie chce jak o nich myślę. Naprawdę podziwiam. Muszę serio poprosić SWS o dostęp do kamer na dwie zmiany. Nie mogę z kociej mordy, jak oni spędzają ten czas? Bo tu już nawet nie chodzi o zaniedbanie obowiązków, ale co można robić codziennie przez 9h?!
//
W grudniu szykuje mi się batalia o jajka XD Boszzzzz... To jest tragiczne. Stara Baba już się dopomina, wręcz wpierdala. Nie potrafi zrozumieć, że jakaś hierarchia jest, i "facet przecież nie wyciska jajek z kur". Mam nadzieję, że zachowa się lojalnie i dla mnie styknie. Naprawdę towar ma 1klasa. Nawet jajka kupione od "wieśniaków" na rynku nie mają podejścia do tych od niego. Nie wiem czy to sposób chowania kur, czy gatunek. Nawet jak rozmiar mniejszy to i tak tego białka jest od cholery i jeszcze trochę. Żółtko jak trzeba i w smaku pyszne.
//
Jutro ogólnopolski dzień zmieniania opon na zimowe. Czas założyć Szrotowi zimowe kapcie. Mam nadzieję, że dam radę. Co prawda już na zimę nie kładę go spać pod plandekę, nie popełnię tego błędu, ale nie będę nim dużo jeździł. Zamarza.
//
Dziś wyjście na kręgielnie z chłopakami. Cieszę się jak na pierwsze ruchanie. W końcu coś się ruszy, a nie tylko dom - praca, praca - dom.
//
Ale mi się rozpisało! To Manekina już na dziś odpuszczę. :P
Kocham Was :*
20 notes
·
View notes
Text
03.08.24 UTRZYMANIE WAG1 dzień 520. Limit +/- 2100 kcal.
Wybrane posiłki:
przerwa w liczeniu kalor1i dzień 26
No i mój jeden dzień przerwy nastał. Jutro znowu do roboty. Pospałam do 11:00 i ogarnęłam pudełka na jutro i po jutrze. Później poszliśmy na zakupy.
Dzisiejszy post to zdecydowanie jeden z tych: "wróciłam z pracy - zrobiłam pierdoły - jestem zmęczona- idę spać"
***
Ostatnio widziałam że niektórzy z was podejmują się wyzwania "Miesiąc bez cukru". Kochani, kibicuje każdemu kto chce to zrobić.
Jako osoba która nie ma parcia na słodycze - bo nigdy nie miała (moją zgubą było zdecydowanie pieczywo) - widzę jak bardzo czasami te batoniki, lodziki, ciastka potrafią psuć wszelkie dobre intencje dotyczące diety i zdrowego odżywiania.
Uzależnienie od cukru to jest PRAWDZIWE uzależnienie - nie zachcianka, nie brak silnej woli. Pattern jest dosłownie taki sam jak przy innych "poważniejszych" używkach. Mam stresa - zjem czekoladę. Smutno mi - zjem czekoladę. W naszym mózgu tworzy się taki sam wzorzec radzenia sobie ze stresem jak przy alkoholu czy narkotykach.
Dodatkowo, ktoś kto próbował poważnie zerwać ze słodyczowym nałogiem doświadcza "zespołu odstawiennego" - organizm przyzwyczajony do wyrzutów insuliny i cukrowego haju nagle funduje nam zmęczenie, rozdrażnienie brak skupienia.
Także jeszcze raz Wam kibicuje i zapewniam, że ten challanege wam się opłaci i na koniec sobie podziękujcie.
Jeśli chodzi o mnie - lubię słodki smak jak każdy żywy człowiek. Ale zdecydowanie żal mi kalor11 na batonika, który ma 300 jak mogę w to miejsce zjeść całkiem spory i wartościowy posiłek.
Dobrej nocy wam życzę!
#utrzymanie wagi#pro revovery#ed recovery#chce byc piekna#edadult#food log#ed18+#dieta#jedzenie#foodbook#przerwa od liczenia kalor1i
29 notes
·
View notes
Text
Z ŻYCIA SAMOTNIKA - wpis 20 (31.12.2024)
-> Nostalgiczny powrót - "Skoki Narciarskie 2005" - zmarnowany potencjał?
Druga połowa grudnia należała zdecydowanie do gry "Skoki Narciarskie 2005", do której powróciłem po 3,5-letniej przerwie. To jeden z pierwszych tytułów, w jakie zagrałem w życiu, a sama produkcja obchodziła niedawno swoje dwudziestolecie wydania (premierę miała w listopadzie 2004 roku). Jak mi się w nią grało? Co mógłbym o niej powiedzieć? Czas na słów kilka odpowiedzi!
Właściwie nie jestem do końca pewien, z jakiego dokładnie powodu sięgnąłem znowuż po tę grę. Jeśli miałbym udzielić jednej konkretnej odpowiedzi, to tym powodem jest sentyment. To ta gierka poświęcona skokom narciarskim, w której spędziłem niezaprzeczalnie najwięcej czasu i to do niej najchętniej wracałem. Poza skokami 2005 miałem okazję zagrać m.in. w "Skoki narciarskie 2002: Polskie złoto" czy też w "MYSZtrzostwa Świata", aczkolwiek tamte produkcje zupełnie mnie nie przekonały, więc można powiedzieć, że wyraźna większość moich doświadczeń z grami narciarskimi przypadły właśnie "Skokom Narciarskim 2005". Omawiany polski tytuł studia L'Art na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo złożonym produktem - na graczy czeka aż dwanaście trybów zabawy i możliwość oddania skoku na 44 skoczniach, z czego wszystkie z nich (oprócz futurystycznej i ciekawej skoczni w Vancouver) wzorowane są na prawdziwych obiektach. Brzmi to fajnie, ale czy rzeczywiście jest tak kolorowo? Tak naprawdę ze wspomnianych wcześniej dwunastu trybów wyłonić można cztery - trening na dowolnej skoczni, pojedynczy konkurs, seria konkursów (układająca się w m.in. Turniej Czterech Skoczni, Puchar Świata, albo Turniej Skandynawski) i perełka - tryb kariery. Ten bezsprzecznie najciekawszy i najdłuższy tryb gry składa się z dwudziestu sezonów, w ciągu których gracz musi utorować sobie drogę na szczyt chwały z kadry C, przez kadrę B, do kadry A, w międzyczasie oczywiście dbając o swojego skoczka, jego statystyki, ekwipunek i stan posiadania. Nie ukrywam, że bardzo pociągają mnie takie formy zabawy, w których rozwijam mojego bohatera itd., więc pod tym względem wyrób od L'Art otrzymał duży plus. Nieco gorzej zaś prezentują się same skoki. Każdy skok podzielony jest na kilka faz i o ile prawie wszystkie z nich nigdy nie sprawiały mi większych problemów, to największe kontrowersje od początku wzbudziła faza lotu, w której należy odpowiednio, a czasami z chirurgiczną wręcz dokładnością nachylić skoczka by ten poleciał jak najdalej. Faza ta jest o tyle niefortunna i momentami frustrująca, że mając nawet wysoko rozwiniętego protagonistę i korzystny wiatr pod narty, nie zawsze osiągałem dobre odległości. Z tego i innych powodów nie zdarzyło mi się ani razu wytrwać dłużej niż przez nawet 1/4 gry. Ostatnio jednak gdy wróciłem do skoków 2005, postawiłem na upór i sprawdziłem, po raz pierwszy w życiu, jak wygląda cała kariera, choć przyznam się od razu, że niestety nie była to wielce przyjemna rozgrywka. Zaryzykuję stwierdzeniem, że gra aż roi się od wszelakich błędów czy bugów - jeden z przykładów udokumentowałem na zdjęciu powyżej. Widzimy na nim skoczka, który jakby... bardziej wylegiwał się na zimowych feriach, aniżeli walczył ciężko o miejsce na podium? Na kilku obiektach odnotowałem ponadto krytyczne problemy graficzne, niektóre dźwięki dublują się, powtarzają, albo zanikają, poważne niedopracowania widać też w trybie kariery. Niektóre zawody w kadrze A, o zgrozo, nie są zaliczane do klasyfikacji Pucharu Świata (wbrew temu co mówią komentatorzy przy konkursach drużynowych), a co gorsza, w przypadku zajęcia wysokiego miejsca, nie otrzymuje się żadnych pieniędzy przez co ich rozgrywanie nie ma większego sensu. Żeby dolać oliwy do ognia powiem, że na Mistrzostwach Świata w Lotach nigdzie nie widać nazwy gracza, więc... cóż... startujemy tam jako anonim! Słów kilka napiszę jeszcze o występujących raz na jakiś czas w karierze zadaniach, tudzież wydarzeniach. O ile zadania te są dosyć różnorodne i ich pula jest niemała, to niestety pojawiają się one potwornie rzadko... a szkoda wielka, gdyż moim zdaniem to jeden z najciekawszych i najbardziej wciągających elementów. Zawsze się uśmiechałem na widok okna z nowym zadaniem, gdyż wiedziałem, że coś ciekawego się dzieje. Nawet po jednorazowym, około pięćdziesięciogodzinnym przejściu gry zdecydowałem się rozpocząć nową karierę, ponieważ zależało mi na odkryciu kompletu tychże "eventów", aczkolwiek wyłapanie ich wszystkich, jako iż występują za rzadko i w dodatku całkowicie losowo, jest prawdziwą udręką. Koniec końców zamknąłem grę.
Mimo niemałych wad, jakie posiada ta produkcja, udało mi się wykrzesać z niej cząstkę dobrej zabawy. Skoki okraszono bardzo przyjemnymi dla ucha komentarzami profesjonalnych komentatorów - panów Włodzimierza Szaranowicza i Dariusza Szpakowskiego, którzy poniekąd ratują tę grę, tak samo też niemałą satysfakcję sprawiły mi niektóre fenomenalne, rekordowe skoki, jakie oddałem (np. na skoczni K90 w Libercu skoczyłem raz aż 125,5 metra, a w Innsbrucku, na skoczni K120 pofrunąłem niebotyczne 175 metrów!). Ale czy wrócę do tego tytułu? Znając siebie pewnie wrócę, choć wątpię, że na długo. Gra ma z pewnością niemały potencjał i gdyby tylko twórcy bardziej dopracowali, dopieścili swój produkt, albo gdyby ktoś pokusił się o remaster tej części - z naprawionymi błędami, ładniejszą grafiką, bardziej intuicyjnym interfejsem, na pewno miałbym powody ku uciesze.
#mój pamiętnik#z życia wzięte#moje życie#kartka z pamiętnika#mój blog#mój tekst#z życia samotnika#życie#gry komputerowe#skoki narciarskie 2005#skoki narciarskie#ski jumping#retro#retro gry#retro gaming#retro games#gra#komputer#L'Art#komentatorzy#historia#skakanie#samotne życie#gaming#bugi#guilty pleasure#kariera#turniej czterech skoczni#turniej skandynawski#ferie zimowe
7 notes
·
View notes
Note
Siema, ostatni raz miałem konto na Tumblr jeszcze jako nastolatek, w zasadzie wracam na tą platformę po 8 latach, przez ten czas sporo się zmieniło, z perspektywy dorosłego faceta śmiało mogę stwierdzić, że warto jest sięgnąć po profesjonalną pomoc nawet jeżeli znalezienie właściwego terapeuty zajmie więcej czasu niż się wydaje, to też żaden wstyd. Przechodząc do rzeczy, lata temu było to miejsce do wyrażania swoich emocji i poznawania ludzi, teraz chciałbym dokonać wielu zmian w życiu i swoim najbliższym otoczeniu, i to właśnie miejsce zamierzam wykorzystać do znalezienia swojej drugiej połowy, bez korzystania z aplikacji randkowych, zorientowałem się, że raczej nic tam po mnie. Jeżeli ktoś chciałby się poznać to zapraszam do zostawienia czegoś po sobie, mam 26 lat, dobre chęci, trzeźwe podejście do rzeczywistości, jestem bardzo bezpośredni i nie chcę być dla kogoś zabawką na chwilę lub nic nieznaczącym krótkotrwałym romansem byle odreagować po rozstaniu czy niepowodzeniu, traktujmy się poważnie. Ciao.
5006.
8 notes
·
View notes
Text
W seksie nie chodzi o to, żeby był jak od linijki.
A o swobodę, o spontan, o to, że spadniecie z łóżka, o wspólny śmiech, o szybką akcję gdzieś w aucie pod lasem, bez czasu na myślenie czy dobre miejsce wybraliście.
Chodzi o bycie sobą, blisko siebie i ze sobą.
O to, że nic wokół wtedy się nie liczy.
7 notes
·
View notes
Text
Driffting MEGA KUCHARZ (DEMON) w lipcu
Sernik (proteinowy z blendu serka wiejskiego lekkiego i serka śmietankowego do sushi 1:1)
Deep dish pizza CZICAGO style z "italian sausage" (aka 93% lean pork)
Sernik vol2. z brzoskwiniami w masie + białko wanilia-gruszka + brzoskwinie+mandarynki na serniku
Deep dish pizza 2 (taka sama, btw tam tez są karchochy oraz zrobiłem 3 deepy low kcal na mazie jogurtu light oraz majonezu light (adobo (z chipotle in adobo), parm garlic (tylko u mnie pecorino bo akurat nie mialem parm), spicy ranch (tutaj przesadziłem z iloscią habbanero powder i nie bardzo sie nadaje na pizze XD (bo kazali dodać 1/8 TSP, ja wziałem 5 gramów przez 8, a niestety łyżeczka habbanero powder to bardziej 1,5g - pamietajcie o tym łyżeczka cukru 5g, łyżeczka przyraw - różnych zwykle 1,5-3g)
2 x chocolate low kcal donuts with chocolate glaze - 97 KCAL JEDEN Z POLEWĄ WŁĄCZNIE (tylko że polewa to serek philaedelphia + protein powder + 9kcal chocolate syrop) - ale są pyszne leżały u nas w kuchni i co jakis czas 1 znika (mama je - czyli dobre bo ona je slodkie jak jest smaczne a nie jak ma malo kcal)
Tarta pumpkin pie
Tarta APPLE PIE
Tarta Strawberry and rhubard (dostała ją koleżanka na urodziny, ale i ja i mama mieliśmy możliwość zjeść jedną)
lody waniliowe do ninja creami
To wszystko co na razie pamiętam, póki co mam 100% success rate - tzn są zajebiste w chuj te rzeczy. Z bardziej obiadowych to mam w lodówce - kalafior (rozmiar GIGA MEGA, 8zl sztuka z rynku), będą z niego steki. Polecam korzystać z sezonu i sobie wybierać na rynku tego typu rzeczy. Gdzie placimy 8zl za każdy kalafior, do stekow jest ważne żeby był duzy -> bo proces tworzenia który moze przedstawie tutaj zdjęciami (btw to ze nie wrzucam az tylu zdjęc z tego co gotuje wynika z tego ze mam zastępczy telefon, nie moge na nim instalować tumblera i nie mam zbytnio miejsce na nowe zdjęcia wiec mama mi robi zdjęcia jedzenia i wysyla na maila itd no sporo roboty, a na samo gotowanie mi schodzi czasu)
12 notes
·
View notes
Text
Dobre miejsce, żeby....
Mazowiecki Park Krajobrazowy, Warszawa
#nature#natura#krajobraz#landscape#landscape photography#nature lovers#nature beauty#nature photography#photo#photography#foto#fotografia#warszawa#warsaw
18 notes
·
View notes
Text
12 lipca 2024
Czas ucieka mi przez palce. Upał nie odpuszcza. Takie to lato. Kocham ciepło, ale trochę powietrza do oddychania by się przydało 🙈
Z okazji rocznicy ślubu wybraliśmy się na obiad do miasta 🤣 miał być spacer po Krakowie, ale zapowiadali burze i w końcu zrezygnowaliśmy. Innym razem. Wypiliśmy pyszną kawę mrożoną i zjedliśmy łososia na risotto, było bardzo dobre:) Rzadko gdzieś wychodzimy, prawie wcale, więc miło:) Chcieliśmy zjeść obiad w restauracji w której mieliśmy wesele, ale trzeba bylo czekac godzine na stolik wiec zrezygnowalismy :) Pięknie odnowili to miejsce, choć te 6 lat temu też było cudnie :) Tak w ogóle to parę kilometrów od tego miejsca budujemy dom, a sale weselną wybraliśmy przypadkowo, w sensie była mniej więcej w połowie drogi między mną, a mężem, przy trasie no i nam się oczywiście podobała:D Zresztą tak samo było z działką 🙈 Przyciąganie? :D
9 notes
·
View notes
Text
4 czerwca 2024 r.
Jestem po spotkaniu w biurze karier.
Ech...
Czuję się okay, jestem teraz, gdy to piszę już po saunowaniu, umyta, odprężona, ale z masą myśli w głowie. Dużo mam do przemyślenia.
Było tak: dobry, produktywny dzień. Dużo zrobiłam, jestem z siebie zadowolona. A potem, mając w głowie, że w zasadzie idę właśnie na symulacje rozmowy kwalifikacyjnej, na poddanie wszystkiego co robię analizie, no, wystawieniu się na ocenę w celu wyłapania słabych stron i dania mi narzędzi lub przykładów mogących te słabe strony wzmocnić. Dlatego ubrałam się jak na rozmowę kwalifikacyjną.
Dodatkowo byłam po tych weekendowych zajęciach z przedsiębiorczości, kiedy akurat przerabialiśmy HRy, jakie wyzwania przed nimi stoją, w jaki sposób selekcjonuje się CV, w jaki sposób podchodzi się do "zarządzania zasobami ludzkimi", jak w prosty sposób ocenić podczas rozmowy kwalifikacyjnej czy kandydat faktycznie potrafi to co deklaruje, że potrafi czy kłamie itp. Podczas tych zajęć byłam przybita dowiadując się co oznaczają pytania, które są mi zadawane i co moje odpowiedzi znaczą dla HRowców np: gdy pytali mnie moje osiągniecie, którym mogę się pochwalić, a ja wymieniałam takie wydarzenia w pracy z których jestem dumna to było ze strony rekrutrów tylko taktyczne podejście do prawdziwych pytań weryfikujących czy mam być z czego dumna. I to true, tak było. Tylko, że ja nie gram w ich "grę", nie znam scenariusza, a gdyby zadali wprost pytania o to czego chcą się dowiedzieć to bym im odpowiedziała. Tym czasem wedle mojej pani od wykładów zadanie "prawdziwych pytań weryfikujących" to niebezpośrednie pytanie o szczegóły - zamiast zapytać mnie jakich narzędzi użyłam, jak wyglądała moją strategia zarządzania zespołem pytają np. o to jak to się stało, że doszło do organizacji eventu, o to co sprawiło największy problem, albo... no tego typu pytania. A ja to odczytuję zawsze podczas rozmów kwalifikacyjnych jako bardzo niekulturalne i wścibskie wypytywanie HRów jednej firmy o to jak wygląda struktura pracy i wewnętrzne procesy drugiej firmy. A bądź co bądź takie informacje, jak to ile i skąd musiałam wziąć budżetu, kogo zaangażować, w jaki sposób i skąd przesunąć pracowników, jak potwierdzać oferty miejsc do organizacji eventów itp. to jednak dane bardzo takie... delikatne. Przynajmniej ja to tak czuję - to przekraczanie granic, i to w dodatku wścibskie wypytywanie o cudzy interes, dosłownie. Więc bardzo nie lubię na takie pytania odpowiadać, dopytuję podczas rozmów kwalifikacyjnych rekrutrów czemu pytają o tak wrażliwe dane - podczas wykładu dowiedziałam się, że w języku HRów to co ja nazwałabym w tej sytuacji "stawianiem granic" oni nazywają "unika jednoznacznych odpowiedzi, bo kłamie, że to w ogóle robiła i się na tym zna".
To jest szalone! To jest właśnie przykłąd na to, że rozmawiamy kodami - oni mają swoje drzewko poprawnych i niepoprawnych odpowiedzi, a ja mam poczucie swoich uczuć i bycie przy tym co uważam, za traktowanie siebie i swoich pracodawców/pracodawczyń fair.
Dlatego w weekend byłam zdołowana - bo to o czym słuchałam tylko mocniej mi unaoczniało, że znowu nie pasuję...
I dlatego chciałam o tym porozmawiać z doradcami.
Powiedzieli, że CV mam świetne. Że nie ma co zmieniać. Podczas rozmowy też zauważyli, że mam super energię, jestem lotna, kompetentna i cholernie uparta xD - to są dobre cechy. Zwrócili mi uwagę na kilka drobnych rzeczy, a gdy opowiedziałam o tym czego słuchałam w weekend na wykładzie usłyszałam "Może to właśnie pora by przestać być skazanym na wyjątkowo chujowych szefów, którzy nie dostrzegają pani kompetencji" xD Tymi "chujowymi szefami" mnie zmiotła xD
Zaraz potem usłyszałam, że nie pozostaje nic innego tylko dalej szukać pracy, albo odtworzyć własną działalność. Że gdybym była w sytuacji w której jestem niedoceniana, ale przynajmniej mam bezpieczną posadę, z fajnym wynagrodzeniem i UoP to byłby sens do rozważań nad słusznością takiej decyzji. Ale nie mam tego. W tej sytuacji... jestem zdolna, kompetentna i doświadczona. I po prostu warto spróbować.
Wtedy w końcu padło pyt dlaczego w ogóle studiuję, i to od pierwszego stopnia. Wtedy... ech, Chciałam opowiedzieć tylko o ostatnim roku. Ale ostatni rok był straszny min. dlatego, że i tak nie mam serca do wykonywania swojej obecnej pracy od dłuższego czasu. Właściwie jeszcze w 2020 chciałam ją zmienić, ale gruchnęło pandemią, wojną i w końcu szef wystrzelił z tym bankructwem, potem ja z PIPem, potem skończyło się na odciętym etacie. A do tej pracy się przyjęłam zaraz po rezygnacji z pracy, którą bardzo lubiłam, a w której byłam przepracowana i doceniana, ale nie wynagradzana uczciwie. A tą pracę znowu miałam po... No i wyszło na to, że w zasadzie wyjaśniałam, jak się w życiu miotałam przez te 15 lat. I dlaczego nie chcę być architektką. I że w sumie priorytet było przez długi czas by zwyczajnie przetrwać i uczęszczać na terapię, leczyć się z depresji, a potem z masy innych poprzestawianych przekonań i lęków nabytych doświadczeniem.
Opowiedziałam swoje 15 lat życia, skupiając się tylko na sferze zawodowej i tylko napomykając co i w którym etapie działo się w moim życiu prywatnym... i rozryczałam się. Jak na terapii.
Nie rozumiałam tego.
To był ten sam rodzaj płaczu - po prostu coś opowiadasz i NAGLE jakby coś pęka i nie wiadomo kiedy płaczesz. I to daje ulgę, ze łzami, jakby wypływał ból.
Dopiero godzinę temu zdałam sobie sprawę, że podczas terapii zawsze omawiałam swoje życie prywatne i tylko napomykałam o pracy - ona była dodatkiem, koniecznym, do przetrwania tego wszystkiego co się wydarzało w życiu prywatnym, w emocjach. Mówiłam też o swojej obecnej pracy, na polu relacji z pracodawcą pracowałam nad wyznaczaniem i ochroną swoich granic, domaganiem się swoich praw, podwyżki itp. Ale nie analizowałam pracy jako wartości w życiu. Bardziej jako rzemieślnictwo, które daje fundusze by robić to, co faktycznie mnie jara. To znaczy były i są rzeczy, które robiłam i robie w pracy, a które dają mi satysfakcję. Ale trakturę robotę, jako konieczność, która fajnie, aby nie przeszkadzała w życiu.
Tym czasem to życie - i wszystkie trudne wydarzenia w jakie obfituje mój życiorys - wpływało na pracę i po prostu nie było nigdy przestrzeni by jakoś się nad tym pochylić.
Anyway - dziś, w gabinecie na uczelni streściłam w kilkanaście minut swój życiorys zawodowy pierwszy raz z całą mocą SŁYSZĄC i pojmując, jak wiele prywatnych spraw mnie przytłaczało w zasadzie od początku zawodowego życia i przez to, jak wielki to miało wpływ na to, gdzie jestem teraz.
Wow.
Jak otarłam łzy to usłyszałam, że to tym bardziej pokazuje, że może czas skończyć z chujowymi pracodawcami, że mam zapał, energię, ciekawość, otwartość i upór do tego, by chociaż spróbować przez rok być swoją własną szefową.
I że mi pomogą.
Opowiedzieli, że dopiero co była konferencja, która pokazuje, że obecny rynek pracy jest zmienny i nieprzewidywalny dla pracownika, owszem, jest to "rynek pracownika", ale na podstawie mojego CV i tej rozmowy nie mają pojęcia dlaczego HRy w ciągu ostatniego roku nie chciały mnie zatrudnić. Ona sama by mnie zatrudniła. Być może jest więcej kandydatów niż mniejs pracy. Więc tym bardziej - warto zaryzykować i stworzyć swoje własne. Bo obecnie będzie mnustwo dotacji dla początkujacych przedsiębiorczyń... No i mi opowiedzieli...
Ech... i dla jasności - babka wie, że mam pomysł na biznes, bo ze mną rozmawiała o projekcie ponad miesiąc temu. Na który chcę dostać dotację...
No, dużo emocji...
Ale też jakiś taki spokój...
11 notes
·
View notes
Text
Uważam, że jacuzzi to dobre miejsce na pierwsze spotkanie. Jeśli uważasz podobnie, chodźmy.
15 notes
·
View notes
Text
Tydzień 1
Co bylo zle? Jadlam po 3k kcal dziennie i za malo sie ruszalam
Co bylo dobre? Nie kupuję już jedzenia w sklepie, nie jem slodyczy, za to duzo bialka dobijam i w mojej diecie jest miejsce na warzywa
tydzien 2 - cel: jesc tak, aby nie czuc sytosci
plus kcal wyznaczone na kazdy dzie wg diety u gory
11 notes
·
View notes
Text
Czy jestem osobą chorą?
Oczywiście, że jestem, zmagam się z zaburzeniami odżywiania i aną od dawna, ale nigdy nie chciałam być w społeczności pro. Skończyło się to na parunastu bilansach oraz - często przeze mnie w tamtym czasie spotykanych - typowo ,,atencyjnych" postach. Czy mam coś przeciw społeczności? Znajdzie się dużo rzeczy, których absolutnie nie pochwalam, ale nie mogę powiedzieć, że każdy blog tępie do spodu. Jedyne co mnie cieszy to to, że co raz więcej nadgorliwych spada z rowerków. Nie chcę być więcej kojarzona z tym posranym i szkodliwym ruchem, ale nie mam nic do osób, które dobrowolnie taplają się w tym morzu gówna oraz uznają te miejsce za komfortowe. Każdy taki blog traktuje jako studium przypadku (i niech tak zostanie). Pewne jest to, że będę się tu udzielać, a moje konto będzie jak najbardziej aktywne. NIE NAMAWIAM do leczenia ani do rozpoczęcia terapii. Chcę aby mój profil był miejscem gdzie każdy może się czuć dobrze. Moje posty nie służą i nie będą służyć jako straszak, a jako drobne (czasami bardzo dosadne) pouczenie.
Kim bym była gdybym pod koniec nie dziękowała? Muszę to zrobić, ponieważ mam coraz bardziej otwarte oczy, a to wszystko przez @zlodziejzapalniczek . Jeśli Krystian nie jest najbardziej komfortową osobą jaka istnieje to ja już naprawdę nie wiem kto. Dziękuję Ci za to jak potrafisz opowiadać o tym (nie ukrywajmy) piekle i motywować, mówiąc, że wszystko może się zmienić na dobre tylko trzeba mieć dobry mindset. 🤜🤛 ściskam cię tam starcu❗
#lekkie motylki#motylki any#az do kosci#będę motylkiem#bede motylkiem#motylki blog#blogi motylkowe#chce byc lekka jak motylek#chudej nocy motylki#motylki#recovery
16 notes
·
View notes