#skoki narciarskie 2005
Explore tagged Tumblr posts
kotekkzielony · 9 days ago
Text
Tumblr media
Z ŻYCIA SAMOTNIKA - wpis 20 (31.12.2024)
-> Nostalgiczny powrót - "Skoki Narciarskie 2005" - zmarnowany potencjał?
Druga połowa grudnia należała zdecydowanie do gry "Skoki Narciarskie 2005", do której powróciłem po 3,5-letniej przerwie. To jeden z pierwszych tytułów, w jakie zagrałem w życiu, a sama produkcja obchodziła niedawno swoje dwudziestolecie wydania (premierę miała w listopadzie 2004 roku). Jak mi się w nią grało? Co mógłbym o niej powiedzieć? Czas na słów kilka odpowiedzi!
Właściwie nie jestem do końca pewien, z jakiego dokładnie powodu sięgnąłem znowuż po tę grę. Jeśli miałbym udzielić jednej konkretnej odpowiedzi, to tym powodem jest sentyment. To ta gierka poświęcona skokom narciarskim, w której spędziłem niezaprzeczalnie najwięcej czasu i to do niej najchętniej wracałem. Poza skokami 2005 miałem okazję zagrać m.in. w "Skoki narciarskie 2002: Polskie złoto" czy też w "MYSZtrzostwa Świata", aczkolwiek tamte produkcje zupełnie mnie nie przekonały, więc można powiedzieć, że wyraźna większość moich doświadczeń z grami narciarskimi przypadły właśnie "Skokom Narciarskim 2005". Omawiany polski tytuł studia L'Art na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo złożonym produktem - na graczy czeka aż dwanaście trybów zabawy i możliwość oddania skoku na 44 skoczniach, z czego wszystkie z nich (oprócz futurystycznej i ciekawej skoczni w Vancouver) wzorowane są na prawdziwych obiektach. Brzmi to fajnie, ale czy rzeczywiście jest tak kolorowo? Tak naprawdę ze wspomnianych wcześniej dwunastu trybów wyłonić można cztery - trening na dowolnej skoczni, pojedynczy konkurs, seria konkursów (układająca się w m.in. Turniej Czterech Skoczni, Puchar Świata, albo Turniej Skandynawski) i perełka - tryb kariery. Ten bezsprzecznie najciekawszy i najdłuższy tryb gry składa się z dwudziestu sezonów, w ciągu których gracz musi utorować sobie drogę na szczyt chwały z kadry C, przez kadrę B, do kadry A, w międzyczasie oczywiście dbając o swojego skoczka, jego statystyki, ekwipunek i stan posiadania. Nie ukrywam, że bardzo pociągają mnie takie formy zabawy, w których rozwijam mojego bohatera itd., więc pod tym względem wyrób od L'Art otrzymał duży plus. Nieco gorzej zaś prezentują się same skoki. Każdy skok podzielony jest na kilka faz i o ile prawie wszystkie z nich nigdy nie sprawiały mi większych problemów, to największe kontrowersje od początku wzbudziła faza lotu, w której należy odpowiednio, a czasami z chirurgiczną wręcz dokładnością nachylić skoczka by ten poleciał jak najdalej. Faza ta jest o tyle niefortunna i momentami frustrująca, że mając nawet wysoko rozwiniętego protagonistę i korzystny wiatr pod narty, nie zawsze osiągałem dobre odległości. Z tego i innych powodów nie zdarzyło mi się ani razu wytrwać dłużej niż przez nawet 1/4 gry. Ostatnio jednak gdy wróciłem do skoków 2005, postawiłem na upór i sprawdziłem, po raz pierwszy w życiu, jak wygląda cała kariera, choć przyznam się od razu, że niestety nie była to wielce przyjemna rozgrywka. Zaryzykuję stwierdzeniem, że gra aż roi się od wszelakich błędów czy bugów - jeden z przykładów udokumentowałem na zdjęciu powyżej. Widzimy na nim skoczka, który jakby... bardziej wylegiwał się na zimowych feriach, aniżeli walczył ciężko o miejsce na podium? Na kilku obiektach odnotowałem ponadto krytyczne problemy graficzne, niektóre dźwięki dublują się, powtarzają, albo zanikają, poważne niedopracowania widać też w trybie kariery. Niektóre zawody w kadrze A, o zgrozo, nie są zaliczane do klasyfikacji Pucharu Świata (wbrew temu co mówią komentatorzy przy konkursach drużynowych), a co gorsza, w przypadku zajęcia wysokiego miejsca, nie otrzymuje się żadnych pieniędzy przez co ich rozgrywanie nie ma większego sensu. Żeby dolać oliwy do ognia powiem, że na Mistrzostwach Świata w Lotach nigdzie nie widać nazwy gracza, więc... cóż... startujemy tam jako anonim! Słów kilka napiszę jeszcze o występujących raz na jakiś czas w karierze zadaniach, tudzież wydarzeniach. O ile zadania te są dosyć różnorodne i ich pula jest niemała, to niestety pojawiają się one potwornie rzadko... a szkoda wielka, gdyż moim zdaniem to jeden z najciekawszych i najbardziej wciągających elementów. Zawsze się uśmiechałem na widok okna z nowym zadaniem, gdyż wiedziałem, że coś ciekawego się dzieje. Nawet po jednorazowym, około pięćdziesięciogodzinnym przejściu gry zdecydowałem się rozpocząć nową karierę, ponieważ zależało mi na odkryciu kompletu tychże "eventów", aczkolwiek wyłapanie ich wszystkich, jako iż występują za rzadko i w dodatku całkowicie losowo, jest prawdziwą udręką. Koniec końców zamknąłem grę.
Mimo niemałych wad, jakie posiada ta produkcja, udało mi się wykrzesać z niej cząstkę dobrej zabawy. Skoki okraszono bardzo przyjemnymi dla ucha komentarzami profesjonalnych komentatorów - panów Włodzimierza Szaranowicza i Dariusza Szpakowskiego, którzy poniekąd ratują tę grę, tak samo też niemałą satysfakcję sprawiły mi niektóre fenomenalne, rekordowe skoki, jakie oddałem (np. na skoczni K90 w Libercu skoczyłem raz aż 125,5 metra, a w Innsbrucku, na skoczni K120 pofrunąłem niebotyczne 175 metrów!). Ale czy wrócę do tego tytułu? Znając siebie pewnie wrócę, choć wątpię, że na długo. Gra ma z pewnością niemały potencjał i gdyby tylko twórcy bardziej dopracowali, dopieścili swój produkt, albo gdyby ktoś pokusił się o remaster tej części - z naprawionymi błędami, ładniejszą grafiką, bardziej intuicyjnym interfejsem, na pewno miałbym powody ku uciesze.
7 notes · View notes