#Miejscowości
Explore tagged Tumblr posts
Text
Dobra. Muszę coś wyznać. Nie jestem dobra w żaden język. Poza polskim aczkolwiek i tutaj można by się spokojnie przyczepić.
Jadąc na te wakacje miałam taki psychiczny luz, bo przecież laska, która z nami pojechała pracowała na recepcji hotelu w takiej dość obleganej miejscowości turystycznej koło mojego miasta. No to jak pracowała na recepcji hotelu to powinna angielski znać. Tak założyłam.
No.
Okazało się, że laska po angielsku nic nie kuma. Nic. Ani kurwa jednego słowa. Bo ona z translatora korzystała. A pracowała głównie w nocy 🤦♀️
I teraz wchodzę ja. Ucząca się angielskiego jeden rok w siódmej klasie podstawówki czyli, kurwa, tak dawno temu, że nikt już tego nie pamięta. Dzięki Ci Panie za Agentów NCIS w wersji oryginalnej i inne seriale z napisami. I za Bridget Jones.
Jestem w stanie się dogadać. Ewentualnie proszę by mówili nieco wolniej bo rozumiem ale muszę znaleźć we łbie jakieś słowo. Kali mieć, Kali być ale lokalni mieszkańcy są zadowoleni bo rozumiemy się w podstawach. To nie sprawy biznesowe na kilka milionów tylko zapłata za wejście na plażę za kilka euro.
I chyba trochę rozumiem złość tej ładnej zrobionej dziewczyny, zawsze z piersiami na wierzchu, kiedy nawet kelner w restauracji na nią nie patrzy bo jej nie rozumiał a jego uwaga skierowana jest na mnie. Bo składam zamówienie w języku, który oboje ogarniamy.
Może stąd bierze się jej zawiść i potrzeba mówienia mi, że jestem gruba 🤣 serio. Jakbym lustra w domu nie miała.
I to naprawdę fajne uczucie, kiedy mój facet patrzy na mnie z zachwytem bo jestem taka mądra xD
A ja jestem z siebie dumna, że mnie puściło z mówieniem.
41 notes
·
View notes
Text
01.11.24 UTRZYMANIE WAG.I dzień 609. Limit +/- 2100 kc.al.
Wybrane posiłki:
Nie liczę kal. od: 114 dni
Kochani, nocka minęła nawet ok. Małż twierdzi, że kartka na drzwiach zadziałała bo nikt się nie dobijał. Za to niektórzy padli ofiarą halołina i mają srajtaśmę na drzwiach
Trzeba być miłym dla halloweenowych straszków, nawet jak się nie ma słodyczy 😉
Po obudzeniu się, co nastąpiło dość szybko, pofarbowałam odrosty, zrobiłam dwa prania i takie tam domowe rzeczy.
***
Był oczywiście grobbing, ale nic wielkiego. Odwiedzam grób ojca w pobliskiej miejscowości. Ten cmentarz jest piękny.
Po powrocie z grobbingu okazało się, że mamy chętnych na granie w Commandera więc o 18:00 karciane casualowe spotkanie u nas - w sumie dobrze bo będzie większość chętnych przyszłych klubowiczów i trochę lepiej obgadac sprawy przy kartach i na żywo. Czyli tak jak powinno się to zawsze robić 😉.
***
Jak już przeszło mi zatrucie - przysięgam - wszystko smakuje mi trzy razy lepiej. Dziś ostatnia porcja obiadu - jutro coś z gotowca, a na niedzielę będą zraziki.
Dobrej nocy wam życzę!
30 notes
·
View notes
Text
Dożynki 2024
Maciej Dębiński, 26.08.2024
Większość wakacji już za nami, sezon letni dobiega końca, co oznacza, że pora na dożynki! Tradycyjnie Dożynki Gminy Kłykcie odbywają się na przemian w Kłykciach Lewych i Prawych, jednak ze względu na “niekorzystną sytuację pogodową” w Kłykciach Prawych, do odwołania będą się one odbywać po naszej stronie drogi.
Tegoroczne obchody będą miały miejsce trzydziestego pierwszego sierpnia br. na dużym parkingu. W programie między innymi:
Wystawa artystyczna Koła Nowoczesnych Mieszkanek Małych Miejscowości, tegoroczny motyw przewodni: “Magiczne kozy i jadalne powozy”
Topienie marzanny, bo w marcu nie było
Egzaminy Cambridge B1 - C2; mówione i pisane
Robienie fursuitów z siana
Wspólny koncert zespołów Benzen z Wapnia i Nie Wiemy Jeszcze Wpisz Na Razie TBA
Jedzenie (?)
A także po raz pierwszy w historii Kłykciów Lewych: Wóz Strażacki.
Pomoc w przygotowaniu imprezy jest mile widziana, wszystkich chętnych do współpracy przy konstrukcji i zapewnieniu zaopatrzenia, rada wsi zaprasza już od piątku rano na duży parking. Z całą resztą widzimy się zaś w sobotę, na dożynkach!
#Kłykcie#Kłykcie Lewe#Polska#Wieś#Polska wieś#Poland#polish#polblr#polski tumblr#polishposting#polskaposting#polish tag#oc#oc writing#mockumentary#parody#unreality#polishcore#dożynki
24 notes
·
View notes
Text
Co zjeść zamiast kebaba? Bo jutro jadę do pewnej miejscowości i ZAWSZE tam kupowałam kebaba i nie wiem co zrobić. Mam na niego ochotę ale nie wiem ile ma kcal. Co mogę zjeść zamiast kebaba?.. Mega go chce...
#bede motylkiem#chce byc lekka jak motylek#motylek blog#tumblr milestone#motylki any#zgnilymotyl2#chce schudnac#gruba szmata#nie chce być gruba#tw ed but not sheeran
29 notes
·
View notes
Text
19.09.2024
Nie kminię dlaczego w tym kraju jedyną opcją pomocy w obliczu kataklizmu są pożyczki. To jest błędne koło wpadania w długi, i w długi, i w długi jeszcze większe. Kurde.
Za granicą po prostu ma się budżet na pomoc. I tyle. Bez napędzania klientów bankowi jako jedyne dostępne podejście. Co jest z tym krajem!?
Druga sprawa: teorie spiskowe. Kuzyni z Opolskiego przesłali mi screeny z grupek na fejsie (grupki ich miejscowości) i sami są przychylni tym wyjaśnieniom. I ręce mi opadły...
Otóż od zeszłego tygodnia mądre głowy z Wrocławia informują, że po '97 mamy więcej rozwiązań, różne scenariusze działania i generalnie wiemy jak sobie radzić z powodziami jakby co. Ja to słyszę od tygodnia - że chociaż nic nie można obiecać na 100%, to miasto jest przygotowane na wypadek powodzi (dla udowodnienia - jeszcze do poniedziałku mówiono, że nic się nie stanie, tłumaczono jak fala powodziowa zostanie rozciągnięta i rozpłaszczona, wysoka woda będzie płynąć przez miasto dłużej, bo kilka dni, ale w ten sposób nie wedrze się do miasta; podawano po kolei jak to osiągną. Przynajmniej ja to czytałam, do takich artykułów dotarłam z łatwością. A od pon lub wt, nie pamiętam, kiedy było już wiadomo, że wody będzie więcej zaczęto mówić o konieczności działa wg. scenariusz nr 6 w razie powodzi - mnie to uspokaja, mają różne scenariusze, wiedzą co robią na ile wiedzieć mogą). Tym czasem mieszkańcy miast w Opolskim policzyli wysokość wody u nich pon-śr i nie zgadza im się, że u nich poziom wody jest ledwie o 20 cm niższy niż w 1997 roku, a we Wrocławiu o kilka metrów niższy. I nie dociera do nich (do moich kuzynów), że fala do Wrocławia jeszcze nie dotarła, że kulminacja była dziś w nocy i przewidywana jest do piątku/soboty. Teorie spiskowe głoszą, że Wrocław pozamykał jazy, aby potopić opolskie kosztem ratowania miasta Wrocław. Że to co się dzieje w opolskim to jest cofnięcie fali z powrotem do opolskiego. I nawet zamieszczają mapki z poziomem wody godzina po godzinie i ze strzałkami.
No kurcze, woda jako ciecz działa tak jak działa,, a u nich nie wylało na zabudowania mieszkalne (tj. u żadnego z moich kuzynów, tych którzy przesyłają wiadomości). Ludzie są wciąż bezpieczni. Nie wiem jak się wydłuża fale powodziowe, ale za całkiem prawdopodobne uważam przetrzymanie i zwolnienie strumienia - wtedy woda może faktycznie odbić się od progu, zahuśtać w amplitudzie, ale przecież nigdzie nie wylewa... Poza jednym miejscu we Wrocławiu...
Anyway - metodą zdartej płyty powtarzałam, że fali we Wro się spodziewamy dziś w nocy (tj wczoraj w nocy), że nikt nie bagatelizuje sytuacji, że układamy wały przeciwpowodziowe, że Wrocław nie ma wcale pewności, że wyjdzie suchy z tego co nadciąga. Wysłałam im zdjęcia miejsc odległych o kilkadziesiąt metrów od mojego domu. Wejścia do budynków zastawione workami z piaskiem, foliami itp. A! Bo jeszcze ich uruchomiło, że sama nie zabezpieczam się ucieczką na wyższe kondygnacje. Jeszcze poprzedniego dnia ich uspokajało, że jestem daleko od wody i bezpieczna, a teraz uważali to za podejrzane, bo przecież w 97 cały Wrocław pływał, a ja twierdzę, że jestem bezpieczna. Pokazałam im jak wyglądał Wro w 97 (na zdjęciach w sieci, na mapach), gdzie ja mieszkałam i że nie cały Wrocław pływał... Ech.
A kuzyn - i jeden i drugi - uważają, że jeszcze się okaże czy Wrocław nie poświęci opolszczyzny... Podesłałam im te artykuły, które czytałam w pon i które mnie uspokajały. Ale jakoś ich nie przekonało to co wyjaśniali hydrolodzy, dla nich to wciąż podejrzane, bo jednak śledczy z grupek miejskich/wiejskich operują strzałkami i cyferkami...
Ech.
Być może mi jest bezpieczniej, bo Wrocław (władze miasta, specjaliści) jednak dał znać o wiele wcześniej, że na wypadek różnych wydarzeń ma opracowany plan, różne scenariusze. Że były prowadzone konkretne badania, ulepszenia - wiadomo, coś może nie wytrzymać. Wiadomo. Ale byli świadomi jakie spustoszenia miały miejsce w 1997 i w 2010. I wiele mądrych głów latami pracowało jak zabezpieczyć miasto by to się nie powtórzyło. A walka z żywiołem to nierówna walka.
Jestem pod wrażeniem organizacji i sprawności z jaką miasto informuje mieszkańców o dynamicznie zmieniającej się sytuacji.
A z tego co wiem takiego zaopiekowania, takiej przekminy, takiej komunikacji, takich konkretów, również w sferze zarządzania nie było ani w moim rodzinnym mieście, ani w innych gminach. Nie wspominając nawet Nysy - tam było dramatycznie.
Więc z jednej strony rozumiem, że moi krewni na podstawie swoich doświadczeń z kontaktem z władzami miasta (czyli uspokajania lub jak w Nysie - bagatelizowania i wyśmiewania słusznych obaw ludzi o swoje życia) mogą uważać, że Wrocław kłamie. Oni nie śledzą komunikacji mojego miasta przecież. I oczywiście, że politycy kłamią, ale to nie tylko politycy, ale również hydrolodzy i inni specjaliści wypowiadają się w mediach, prosto z wałów, z brzegów rzeczy itp. Oni są tam, gdzie się dzieje akcja.
Ech.
Dziś i jutro fala, jest już na ten moment wysoko. Po pracy skoczę z pieskiem na spacer. Nie nad rzekę. Nie byłam w okolicach rzeki od tygodnia - kazali się nie kręcić, to się nie kręcę. Mój narzeczony jadąc do pracy przejeżdża przez kilka mostów - relacjonuje mi codziennie jak jest. Wczoraj mówił, że miejsce w którym byliśmy niedawno na spacerze jest pod wodą. Zobaczymy...
12 notes
·
View notes
Text
Flooding in Poland, Czechia, Slovakia, and Austria
Southern Poland, and major parts of Czechia, Slovakia, and Austria are being flooded, if you can, donate to these fundraisers
15 notes
·
View notes
Text
Mój dentystolog załatał dziurkę,
z której mogło powstać coś poważniejszego za, raczej, dłuższy czas. Lepiej działać wcześniej. Oczywiste. Piaskowanie zębów. Ta nazwa ma sens. Gryzienie piasku. Czasem bolało. Podczas poprzedniej wizyty też dmuchał na zimne. Wiele osób pyta, dlaczego w prywatnym gabinecie dentystycznym płacimy tak dużo. Napiszę naj-uzupełnie-j poważnie: niech ktoś poleci porządny gabinet na NFZ w jednym z większych miast lub w mniejszych miejscowości. :)
11 notes
·
View notes
Text
14 sierpnia 2024
Nie mogę przestać o nim myśleć, o jego pięknym uśmiechu i idealnym nie perfekcyjnym ciele...
W końcu pierwszy raz pracuję w tym samym zakładzie ponad miesiąc... Nie jest źle oprócz tego, że się nie wysypiam ale to jest wpisane w mentalny grafik. Kiedy zaczynam w siebie wątpić przypomina mi się, że zdałam prawko, załatwiłam praktyki i poprawiłam 3 przedmioty w jeden miesiąc, niby nic wielkiego, ale jednak miałam mega kryzys i sobie dałam radę. Pracuje mi się fajnie w budce codziennie po 10-12h siedząc na dupie. W końcu jakaś odmiana inna niż bieganie i zmywanie garów, pod koniec dnia bolą stopy i plecy tak bardzo, że jak się położę płasko na łóżku to mnie z bólu wygina, to było coś okropnego. Kupiłam samochod! Piękny czerwony daihatsu sirion, mały pizdzibąk, idealny aaahh!!! Tak się cieszę, teraz tylko trzeba go spłacić...
Nie mam pojęcia jak z moją wagą, ale jem dosłownie 1-2 posiłki dziennie przez chroniczny brak czasu, klienci wkurwiają przeokropnie. Pracuję w jednej z najbardziej imprezowych nadmorskich miejscowości więc użeranie się z wyjebanymi w kosmos gostkami to codzienność, ale przynajmniej rzucają napiwki 🤷♀️
Zdarzają się dni gdzie od rana mam flashbacki, otwieram oczy i wiem co jest na rzeczy, ptsd krzyczy mi głośno w uszy, że pamięć o dobrych wspomnieniach mogę wsadzić sobie głęboko, a traumy zostaną na zawsze. Codziennie uczę się z tym radzić i nie idzie mi źle, bo gorsze dni są po prostu wpisane w grafik, szczególnie jak jestem zmęczona. Kiedyś przez dluuuugi czas miałam w głowie to całe gówno 24/7, brak wytchnienia. We grow up, heal and deal with bullshit. Jakoś jest trochę lepiej, trochę łatwiej.
#dieta#bede motylkiem#chce byc piekna#motylki any#chce byc idealna#jestem motylkiem#chce byc szczupla#chce schudnac#moja przyjaciółka ana#self care
8 notes
·
View notes
Note
wydaje mi sie ze mieszkasz w srednim miescie ale poszukaj moze jakichs stowarzyszen charytatywnych zeby zostac wolontariuszem, jakies domy kultury, imprezy plenerowe bo sa wakacje, albo nawet sztampowe schronisko dla zwierzat .. nie wiem czy probowales kiedys takich rzeczy, ale chyba juz nie pracujesz w weekendy to mozna podejsc do rozwiazania twojego problemu z samotnoscia w taki sposob.. :( mam nadzieje ze jeszcze bedzie dobrze u Ciebie, jestes nadal mlody i wiem ze to wszystko wydaje sie beznadziejne ale moze moja sugestia bylaby pomocna .. ehh trzymam kciuki:(
Dziękuję za życzenia i dobre myśli. No przyznam szczerze że myślę o tym często, bo to chyba pierwsza rzecz jaką wszyscy sugerują, ale prawda jest niestety taka że wolontariaty to jednak jest praca, i chyba to mnie od tego odstrasza. Depresję w końcu wciąż mam niestety, i jest ta cała dysfunkcja wykonawcza która nadal mnie paraliżuje - dzięki Bogu już nie tak często, ale jednak. A żeby nawet do takiego schroniska, czy na pomoc przy zajęciach dla dzieci czy osób starszych trzeba jednak się zadeklarować i być regularnie. No i też jest kwestia tego, że weekendowe zajęcia cieszą się większą popularnością, bo wtedy większość ludzi ma czas wolny - i różne organizacje raczej szukają bardziej osób pon-pt.
Domy kultury mamy, nawet parę, ale niestety zajęcia dostępne dla dorosłych (odejmujac te dla osób starszych) są rzadkie. A gdy są, to kosztują. Nawet powiem Ci ze jak przeczytałem twoja wiadomość to poszedłem jeszcze raz sprawdzić, czy coś się zmieniło w ofercie która wcześniej rzeczywiście mnie zaintrygowała - ale, cholercia, to wciąż są pieniądze + koszt materiałów (bo myślę o zajęciach artystycznych). To jest akurat strasznie chujowa sprawa, że nie mamy żadnych darmowych atrakcji tego typu. Nawet na czas wakacji tak fajnie byłoby pouczestniczyć sobie w jakichś zajęciach w plenerze (np. raz na kilka miesięcy jest darmowa yoga w największych parkach w miescie), ale cholera, z tym jest serio ciężko. Juz nawet pomijając moje zachcianki i marzenia - podobno samotność i brak pasji u dorosłych jest tak powszechne, więc czemu jest organizowanych tak niewiele akcji próbujących temu zapobiec?
No ale żeby nie brzmieć jak wieczny beznadziejny malkontent, plus jest taki że moje miasto faktycznie jest nieco większe niż takie typowe Wypizdowo Małe. Od kiedy straciłem ostatnia pracę i znalazło się w końcu trochę siły żeby wstawać rano, bez potrzeby odsypiania tych nieszczęsnych nocek, o wiele uważniej sledze co się dzieje dookoła. Szczerze, nie pamiętam już kiedy ostatnio miałem weekend, w który siedziałbym w domu przed laptopem. Fajnie ze przezwyciezylem strach przed pociągiem, fajnie ze mam blisko sporo małych miejscowości gdzie można nie tylko posiedziec przy jeziorku, ale też i pojechać na wydarzenia typu "festyn sera" czy "weekend skansenow" czy inne typowe lokalne imprezy. Tyle tylko ze no, niestety, to robienie wszystkiego samotnie dobija. Myślę że łatwiej byłoby, gdyby chciała być przy mnie przynajmniej moja rodzina, ale no jest jak jest.
Na ten weekend też mam jakieś tam drobne plany - nic ekscytującego, ale pogoda ma być ładna, więc lepsze i to niz sterczenie w domu jak ten samotny paluszek :-) zwłaszcza że i dni przygnębiające, więc każda pomoc przy odwróceniu uwagi się liczy. No i będzie okazja do zużycia filmu w aparacie.
Dzięki za rady słońce, mam nadzieję że się nie mylisz i w końcu coś się zmieni 💙💙💙 buziaczki i przyjemnego tygodnia ci życzę
9 notes
·
View notes
Text
Nadal wtorek.
Rano wstałam, poszłam na śniadanie do miejscówki otwartej od szóstej rano, niestety okazało się, że o tej godzinie mogę zjeść najwyżej jajka albo sałatkę, zjadłam więc szopską, po czym pojechałam na dworzec.
Autobus miał na sobie napis VIP class, więc spodziewałam się jednak klimy albo chociaż trochę więcej miejsca na nogi, ale za to w połowie trasy umarła chłodnica i prawie półtorej godziny czekaliśmy na autobusowy zamiennik. W międzyczasie w jednej mniejszej miejscowości po drodze wybuchła awantura, bo stał się overbooking i ludzi z biletami zakupionymi w tamtejszej kasie nie wpuszczono w komplecie. Awantura kosztowała pół godziny i kilka telefonów do szefostwa; wszyscy wzajemnie kontrolowali sobie bilety, pani siedząca obok mnie również zainterpelowała w kwestii mojego prawa do przejazdu, na co kierowca ją zgasił, że gdybym nie miała biletu, to by mnie w autobusie nie było.
Dlatego właśnie nie robię zwiedzalniczych przystanków w niepoczątkowych miejscowościach.
Trzy godziny po planowanym przybyciu wsiadłam do taksówki, gdzie bardzo uprzejmy pan chciał być miły i zawiózł mnie do wejścia na stare miasto zlokalizowanego w połowie wzgórza, podczas gdy mnie była potrzebna tegoż wzgórza podstawa przy samej plaży, ale nic mu nie powiedziałam. Okazało się potem, że nie ma już wjazdu nad samo nadbrzeże od strony centrum.
Dostałam swój pokój na drugim piętrze, czyściutki i wyposażony we wszystko co trzeba, jednakże z niewiarygodnie miękkim materacem, po czym poszłam po małe zakupy i na obiad.
Knajpę wybrałam na chybił trafił, zależało mi tylko na stoliku nad samą wodą, stolik dostałam, za to porcja tłustych i smakujących niczym warzyw z kurczakiem i garsteczką frytek oraz butelka wody kosztowała mnie 62 zł.
Widać muszę dziś zrobić riserczyk cen restauracyjnych, bo tak się żywić nie będziemy.
W pokoju jest lodówka, a na piętrze ogólnodostępna kuchnia, ewentualnie więc mogę nabyć na przykład bułki i ser. Może nawet pomidora.
Może jutro.
Forsa rozchodzi się szybciej niż miałam nadzieję; dobrze, że od września wejdzie nowa wypłata.
Jakkolwiek być może z wpisu to nie wynika, to jestem szczęśliwa, że siedzę na balkonie z widokiem na jezioro i tradycyjną architekturę ochrydzką, że zapracowałam i zasłużyłam na to.
Jestem też wdzięczna, że nic nie muszę i mogę robić, co mi się podoba, na przykład nakruszyć ciastem i wybuchnąć wodę gazowaną w moim wysprzątanym pokoju 🤦
16 notes
·
View notes
Text
Fragment miejscowości Białka (1921-1939).
#Polska#II RP#Białka#lata 20#lata 30#zima#Poland#1920s#1930s#Second Polish Republic#winter#old photo
20 notes
·
View notes
Text
31.08.24 UTRZYMANIE WAG1 dzień 548. Limit +/- 2100 kcal.
Wybrane posiłki:
Nie liczę kalori1 od: 54 dni
Hej wczoraj o dziwo zasnęłam jak zabita. Myślę, że ten stres z wyjazdem "małża" po prostu mnie wykończył. Zresztą nie raz moja ucieczka od stresu był sen. Wychodzę z pracy o 19:00 a on dopiero będzie dojeżdżał do Stutthgartu... Bosze mój... 20 godzin na dupie 😦.
***
Dziś w pracy ruch okropny. Ale dzień strzelił bardzo szybko. Jutro nocka i dużo pracy bo zamknięcie miesiąca. Wyjdę pewnie jak zombie z rana.
***
Ale nie ważne. Dziś mnie nawet nie obeszło to, że kolega się spóźnił ( jak zawsze 🙄) Bardzo się ociągałam z powrotem do pustego mieszkania , ale niestety kotki trzeba nakarmić.
Kiedy to pisze jest około 19:30. Niebo się zachmurzyło, zrobiło się chłodniej. A "małż" jeszcze nie dojechał.
Pisał, że została jeszcze godzina a później jeszcze dojazd do tej satelitarnej miejscowości, gdzie mieszka jego brat i inni pracownicy. Czekam na video rozmowę... Ale to może być dość późno... Ciekawe czy uda mi się nie zasnąć.
Ale ja biadole...
Ok na koniec filmik jak nasze kotki witają mnie po powrocie (Tak, Svenson musi się zaznaczyć na wszystkich wycieraczkach sąsiadów 😺)
#utrzymanie wagi#pro revovery#ed recovery#chce byc piekna#edadult#food log#ed18+#foodbook#zdrowe jedzenie#jedzenie#bez liczenia kalorii#nie liczę kalori1
23 notes
·
View notes
Text
List do redakcji
24.04.2024
Do redakcji szanownej, Piszę w nadziei na pomoc w rozwiązaniu problemu, jaki mnie w ostatnim czasie dręczy. Od przesilenia zimowego pewien siubr zostawia wypieki jagodowe u mnie na zatyłku. Oczywiście, ja nie z takich, co by odmawiała ofiar na własną cześć, zwłaszcza, gdy smakują zacnie, jednak za nic nie jestem zdolna poznać, kto stoi za całą farsą. Jedyne czego mogę być pewna, że nie jest to ani anioł, ani czort, ani kaduk, ani strzyga, bo żadne z nich nie potrafi obchodzić się z mrożonymi jagodami. Liczę na pomoc literaków w mojej sprawie.
Wyrazy etc. Znachorka Angela
----------------------------------------------
Hej, Znachorka Angela! Myślę, że nie ma co się martwić, że to robota diabła. A nawet jeśli, to bardzo miło z jego strony, że przynosi Ci akurat Twój ulubiony placek, zwłaszcza, gdy we wsi brakuje jagód. Dlatego na Twoim miejscu nie zagrałabym w zęby darowanej kurze i cieszyła się podarkami. A jeśli będziesz przez nie potrzebować zrzucić parę kilogramów, wpadnij na jogę do Klubu Nowoczesnych Mieszkanek Małych Miejscowości.
Pozdrawiamy Redakcja
Przypominamy, że listy do nas można wrzucać bezpośrednio do redakcyjnej skrzynki na listy lub wysyłać mi na messengerze. Zapraszamy do korespondencji!
#listy do redakcji#kłykcie#kłykcie lewe#polska wieś#polska#wieś#poland#polish#polblr#polski tumblr#polish tag#polishcore#polishposting#polskaposting#polandposting#oc#oc writing#mockumentary#parody#unreality
20 notes
·
View notes
Text
17.09.2024
Nie mogę spać. Tak od 2 w nocy. Obudziły mnie koszmary. Chciałabym wmówić sobie, że to ze stresu - dziś mam wizytę u dentysty, to mnie zawsze stresuje. To prosta i oczywista odpowiedź. Ale wiem, że bezsenność to wypadkowa wielu rzeczy: odwołano to szkolenie na myśl o którym tak się cieszyłam jeszcze trzy dni temu. Z powodu zagrożenia powodziowego. Będą informować co dalej, ale już na ten moment wiem, że sytuacja mi się znowu spiętrzy w czasie (miałam szkolenie zrobić przed rozpoczęciem roku akademickiego, teraz zaczynają mi się nakładać terminy, może się skończyć tak, że znowu będę zmuszona wnioskować o tryb indywidualny, tylko, że nie wiem czy mi go przyznają... Ech...). Musieliśmy wczoraj odkręcić booking hotelu i zwiedzania. Dzieje się. Co ważniejsze wczoraj/dziś w nocy fala dotarła do miejsc zamieszkania mojej rodziny. Martwię się. Wiem, że kamienica rodziców jest w miejscu, które akurat od wody jest odległe i bezpieczne. Oni zupełnie się tym nie martwią. Natomiast siostra mieszka tuż-tuż przy rzece. Był stres dopóty nie ogłoszono miejsca ewakuacyjnego dla ludzi dotkniętych powodzią z zalanych rejonów miasta: okazało się, że wszystkich poszkodowanych umieszcza się w budynku obok bloku w którym mieszka siostra z rodziną. Więc spokój...
Ciocia dała mi znać późnym wieczorem, że ona też jest bezpieczna i ma wciąż kontakt z synem - kuzyn mieszka po drugiej stronie rzeki i polderów zalewowych (w sensie, że w przekroju przez teren: miasto, rzeka, wał, polder zalewowy, kanał, polder zalewowy, wał, osiedle kuzyna), do 22 mógł spokojnie przejechać do miasta, most otwarty, więc luz.
Rodzina ze strony taty... ech. Mieszkają dalej i mają niestety doświadczenie z powodzią, jest trauma. Przygotowują się od niedzieli na powtórkę z 97. Kuzynka pisała wczoraj, że wracając od rodziców do Wro mijała ocean po każdej ze stron jezdni. Nie dała znać czy zabiera ze sobą swoich rodziców, myślę, że zostali... a szkoda...
Martwię się.
Oczywiście anegdotki z przewrotnym finałem już się urodziły: w niedziele kuzyn wysłał zdjęcie najbliższego od ich miejscowości koryta Nysy Kłodzkiej. Podjechał tam z dronem i nagrał trochę materiału. Rzeka była szeroka, ale płynęła korytem, spokojnie. Daleko jej od rwącego kataklizmu z Kłodzka, Nysy czy Stronia. Płynęła korytem, ale wody gruntowne wybiły na otaczające koryto pola - dużo kałuż, bajoro przy bajorze.
Do moich rodziców zadzwonił najstarszy brat taty dając znać, że lokalna społeczność już się mobilizuje, ustala plan działania itp. Chciał dać znać, żeby się nie martwili, że działają i wszystko jest okay, będą informować. Mama zapytała "a nie potrzebujecie pomocy?", a na to wujek "ba! Każde ręce do pracy przy worzeniu worków na wały się przydadzą!". Mama rozmowę prowadziła podczas odwiedzin u wnuczka, więc Szwagier wszystko słyszał i wypalił "To ja jadę!", a na to tata, że mu się nie chce xD (byli w odwiedzinach u wnuka, bo tata ledwo przyjechał po 6h podróży do domu z Niemiec). A na to mama "TWÓJ BRAT POTRZEBUJE POMOCY!" xD, a na to tata "no okay, okay". xD
No i pojechali. I nie było ich tak z 3h jak ja się o całej tej sytuacji dowiedziałam. Siostra się w ogóle nie martwi o męża, ani o tatę - uważa, że teraz nie ma co im dupy zawracać, jak pomagają. No okay, ale tata ma swoje lata, jest zmęczony, coś mogło się stać... Ani wujek, ani kuzyn nie odbierają. Oczywiście tata i Szwagier również. Proszę mamę - telefonicznie ofc - żeby zadzwoniła do cioci z pytaniem o co chodzi. Mama mnie zbywa, że ciocia pewnie też zajęta i że wrócą, jak wrócą. Obiecuje mi, że zadzwoni, jak tata i Szwagier wrócą do domów. Dodaje, że zawracam jej głowę i ją straszę, że zadzwoni tylko, gdyby "coś się stało". Ech.
Mijają 2h. Potem mija 5h. Mama i siostra milczą, jedynie teściowa do mnie pisze z pytaniem "Co u rodziców? Co u twojej siostry?". No i teściowa pomaga mi przeprocesować, że nie odzywają się, bo pewnie są zajęci, bo mają pełne ręce roboty. Mój chłopak widząc moje napięcie tylko wzrusza ramionami - wie, że moi rodzice są dziecinni i nie można na nich liczyć. Wie, ale też się martwi.
W końcu nie wytrzymuję i dzwonię w niedzielę wieczorem do mamy "Wrócili już?", a mama zdziwiona, że nie wiem. Że przecież wrócili. Skąd miałam wiedzieć, jak nikt mi tego nie powiedział. Wkurzyłam się na nią. A ona szybko próbowała to zbyć, odwrócić uwagę i wypala "A no tak, nie oddzwaniali, bo jak przyjechali i zobaczyli, że nie ma czego nosić, ani w ogóle noszenie nie ma sensu, to wujek stwierdził, że zaprasza wszystkich na kawę i oglądali mecz. Byli tym meczem tak zaabsorbowani, że nie odbierali telefonów. Wrócili po kawie i po meczu".
No jebłam!
Piorytety!
Kolejnego dnia kuzyn wysłał zdjęcia z tego noszenia worków z piachem: drzwi do domu kultury zabezpieczone do poziomu parapetów okien. I worki na parkingu. I tyle.
Będziemy się z tego śmiać kiedyś... mam nadzieję...
9 notes
·
View notes
Text
Jako, że Gorzkie Żale miały być wczoraj (acz z przyczyn technicznych, o których napiszę żale owe się nie pojawiły), czas na wieczorny wysryw:
Jak wszyscy wiedzą, dokształcam się z najlepszym ziomeczkiem w miejscowości, do której muszę dojechać pociągiem. Wczoraj jechałem bez niego - pociągiem po 6stej udał się sam. Jako, że bywam skończonym idiotą, zapomniałem, że budzik na 4:20 należy ustawić też w niedzielę (mam nowy telefon, nie ustawiłem wszystkiego) wobec czego przepięknie zgarowałem i nawet rodzicom mnie było ciężko obudzić. Boru liściastemu dzięki, że kolejny pociąg miałem przed ósmą (spóźnienie zostało mi wybaczone xD), więc o tej szóstej zdążyłem sobie wypić kapuczynę, wziąć prysznic i ogarnąć ryj (gorzki żal namber tu - w trakcie rozjebał mi się kabel od maszynki i trzeba było dokończyć jednorazówką co zajmuje wieki 🙃), a nawet ubrać się tak żeby nie wyglądać jak menel.
Podczas samych zajęć gorzki żal namber tri - kolega, który niechcący wziął mój zeszyt się pochorował (sytuację, że zeszytu nie zobaczę przewidziałem i wziąłem zastępczy) i moich skrupulatnie tworzonych notatek nie zobaczę do przyszłego tygodnia, bo osobiście po zeszyt jadę.
Wkurw namber for - Powrót do chaty. Pociąg był tak ZAJEBIŚCIE zapchany, że pierwszy raz poczułem to co czuje osoba z fobią społeczną, mimo, że jestem ekstrawertykiem. Obok mnie - facet żre makrelę ze słoika - zapach nie do podrobienia, obok cztery baby wracają z sanatorium i pierdolą na pół wagonu. Przede mną dzieciak ogląda jakąś animację Świadków Jehowy (dobra, to było akurat śmieszne). Nawet nie miałem z kim tego komentować, bo D też ledwo znalazł miejscówkę żeby usadzić dupę.
Wkurw namber fajf - najprawdopodobniej zaraziłem się jakimś wirusem (nie, to nie jest koronka xD) od dziadka, który złapał coś w domu dziennej opieki (i twierdzi, że jest zdrowy. Rodzice złapali dokładnie to samo, cały dom smarka) i przeczuwam, że w tym tygodniu będzie eleganckie El Czterro
Więcej wkurwów nie pamiętam, za każdy serdecznie dziękuję
P.S w tym tygodniu miałem mieć kontrolę u urologa z powodu lewego jajka (niektórzy o lewym jajku wiedzą, bo parę miesięcy temu prawie zszedłem ze strachu. Nie, nie mam raka, acz radosny worek do kontroli co pół roku), ale z powodu jakże cudownej grypy najprawdopodobniej nie będę się nadawać na badanie, bo nie daj zarażę gości w kolejce i samego lekarza (a dodatkowo nie nadaję się do tego żeby wyjść gdziekolwiek). Wkurw namber siks prawdopodobnie
26 notes
·
View notes
Text
W wakacje do mojej rodzinnej miejscowości przyjeżdża mój przyjaciel na jakieś 5 dni, a ja jedyne o czym moge myśleć to to jak do kurwy nędzy będę skipowac posiłki
#bede lekka jak motylek#bede lekka#chce byc lekka#chce byc szczupla#chude jest piekne#motylki#bede motylkiem#blogi motylkowe#będę motylkiem#blog motylkowy
7 notes
·
View notes