#Masz nosa
Explore tagged Tumblr posts
Text
10 years anevisty of Diy kolo records *polish diy punk record, just wanted to share it because of the fact that all money from digital and cds goes to foundation MASZ Nosa which helps animals in need. My band managed to record one song for the split as well, so enjoy listening and support if you can! * There are many unreleased songs :) Link to foundation below
Peace!
#polish punk#diy kolo records#diy#Masz nosa#fundation#support#punk scene#hardcore punk#crust punk#hc#Bandcamp
1 note
·
View note
Text
50 Powodów by się nie poddawać :
- Chude patyczki w spódniczce
- ,,jadłaś dziś coś?”
- ludzie błagający cię byś coś zjadla
- Nigdy już nie będziesz płakać o swoje ciało
- Zrób to dla ciebie płaczącej bo twój brzuch wystawal
- Relacja z Aną
- Being Wonyoung type of skinny
- Nigdy jego/jej koledzy nie powiedzą ,,ważne byś był/była szczęśliwy/wa” w odpowiedzi na twoje zdjęcie
- Najchudsza z kolezanek
- Każdy ci zazdrości ciała
- Nie masz dysfori
- Nie boisz się założyć topów i krótkich spódniczek
- Lepszy styl, ładne ubrania
- Więcej chłopców/dziewczyn się będzie tobą interesować
- Gdy masz drugą połówkę to będzie przy obejmowaniu czuła twoja koścista mała talię
- Każdy cię pyta o dietę/cwiczenia
- Na spotted szkoły mówią jaka z ciebie chudzinka
- Nigdy nikt nie ma problemu z podnoszeniem cie
- Chude uda
- Możesz obwiązać wszystkie palce wokół nadgarstka (nawet ten najmniejszy)
- Ciocię mówią jaka z ciebie chudzinka
- Wystające żebra
- Chuda buzia (+ 1000 do wyglądu)
- Brak tłuszczu na brzuchu
- Gdy jesz przy innych to ci zazdroszczą że masz ,,szybki metabolizm”
- Ludzie patrzący się w galeriach
- Bycie chodzącym thinspo
- Twoje koleżanki się zastanawiają jak stałaś się taka chuda
- Wąska mała talia
- Nie boisz się tego jak wyglądasz gdy ktoś ci robi zdjęcie
- Nie musisz chodzić w ogromnych ubraniach by zasłonić tłuszczyk
- Każdy kto mówił coś o twojej wadze teraz ma opadniętą szczęne
- Bikini!!
- Mirror pics
- Jesienne outfity!!
- Jak jesteś chudziutka to we wszystkim wyglądasz dobrze
- Każdy cię widzi jako tą ładną chudą laskę
- Obsicle sukienki i bluzki
- Widoczniejsze kości policzkowe
- Wystające obojczyki i kawałek miednicy
- Będziesz lepsza od każdej dziewczyny której zechcesz
- Mogłabyś się myć w komplementach!!
- 43 Tłuszcz znika również z nosa
- Wyglądasz tak elegancko we wszystkim..
- Może nowy love interest??
- Będziesz wyglądała jak irl laleczka
- Uczucie dizzy jak wstajesz
- Zapominanie o jedzeniu
- Oddawanie jedzenia kolega/kolezankom
- Duma z siebie
więc sie nie poddawaj ❤️
#blogi motylkowe#chce byc lekka jak motylek#lekkie motylki#az do kosci#chude ciało#chude jest piękne#chudej nocy motylki#chudzinka#jestem motylkiem#bede lekka jak motylek#motylki blog#chude motylki#motylki any#motylek any#będę motylkiem#tw mia#nie chce jesc#nie chce być gruba#nie jestem glodna#nie jestem idealna#chude nogi#ed but not ed sheeran#chudziutka#chude uda#chudosc#0 kcal#chudzinki#tw ana bløg#tw ed ana#thinspø
183 notes
·
View notes
Text
Horoskop
Jagna Sosjerka, 31.07.2024
Horoskop na następny miesiąc dla wszystkich znaków zodiaku. Pollux jest większy od Słońca i powoduje to dużo konfliktów, ale przecież nie tylko rozmiar się liczy.
Horoskop na sierpień - Baran (21 marca - 19 kwietnia) Shitpostuj śmiało. Życie jest zbyt krótkie, żeby shitpostować nieśmiało.
Horoskop na sierpień - Byk (20 kwietnia - 20 maja) Jeśli masz problem z utrzymaniem kontaktu wzrokowego, patrz na nasadę nosa. Taki lifehack.
Horoskop na sierpień - bliźnięta (21 maja - 20 czerwca) Jebać Bernadetę Żmijowiec
Horoskop na sierpień - Rak (21 czerwca - 22 lipca) Jeżeli to prawda, że jesteśmy tym, co jemy. Cóż. Hehe.
Horoskop na sierpień - Lew (23 lipca - 22 sierpnia) Pokorne cielę nic nie dostaje. Bądź rzepem na ogonie wszechświata.
Horoskop na sierpień - Panna (23 sierpnia - 22 września) Piątka Buław, Śmierć, Królowa Pucharów
Horoskop na sierpień - Waga (23 września - 22 października) Wsłuchaj się w odgłosy przyrody. Dotknij trawy. Poliż pokrzywę. Wytarzaj się w błocie.
Horoskop na sierpień - Skorpion (23 października - 21 listopada) Pamiętaj, żeby zadzwonić.
Horoskop na sierpień - Strzelec (22 listopada - 21 grudnia) 🐜🐜🐜🐜🐜🐜
Horoskop na sierpień - Koziorożec (22 grudnia - 19 stycznia) A to, co kocham - kocham Samemu i zgodnie Zależnie od wiatru
Horoskop na sierpień - Wodnik (20 stycznia - 18 lutego) Keto racuchy z jabłek są tak samo dobre, a dużo bardziej odżywcze.
Horoskop na sierpień - Ryby (19 lutego - 20 marca) CIA zastrzelili Ke
#horoskop#Kłykcie#Kłykcie Lewe#Polska#Wieś#Polska wieś#Poland#polish#polblr#polski tumblr#polishposting#polskaposting#polish tag#oc#oc writing#mockumentary#parody#unreality#polishcore
33 notes
·
View notes
Text
~ 15.10
~ wypite ml: po wieczornym binge przestałam liczyć przed 720 z herbaty zielonej i mięty
~ kcal: binge a przed 63
Gdybym nie była tak głupia spasła świnia to ten dzień byłby naprawdę doskonały, ale jak zwykle musiałam spierdolic.
Ogólnie fatalnie się dziś czuję jestem chora lep mnie nawala katar z nosa cieknie a musiałam na zajęcia popierdalac co chyba jeszcze pogorszyło całą sytuację. Cały dzień mówiłam że przez bolące węzły chłonne nie jestem w stanie nic przełknąć i w dodatku nie mam apetytu. Bo to wsm była prawda a i tak nawoierdalalam się jak ostatni wieprz tak końcówkę dnia zawalić strasznie mi wstyd. Zjadałam na obiad maly kawałek schabowego ale taka standardowa porcje ziemniaków polane jakimś tłustym sosem i spróbowałam pulpeta naszczwnie był malutki ale to nic jakby nie zmienia. Potem jakby tego było mało stwierdziłam że skoro i tak już zawaliłam po całości to zrobię przepis z ig na coś w typie cynamonki na szybko. Tego ostatniego boję się najbardziej bo wiem że jest w kurwe kaloryczne jeżeli kogoś chce się dowartościować świadomością że miał o wiele mniej kaloryczny dzień niż ja to masz. Przepis tej tłustej cynamonowi może ktoś poczuje się lepiej że ma opanowanie a nie to co ja.
Nie mogę przeboleć tego że już dość długo nie miałam napadów a tu taki skok. Przepraszam za słownictwo ale pisze w emocjach.
#gruba kurwa#gruba swinia#gruba świnia#jestem gruba#gruba szmata#nie chce być gruba#za gruba#tw ana bløg#ana d!et#nie jestem glodna#tw weight#anor3c1a#lekka jak motyl#lekkie motylki#motylki any#bede lekka jak motylek#tw ed ana#porady dla motylków#motylki blog#jestem motylkiem#chce byc lekka jak motylek#bede motylkiem#motyl#b─öd─ö motylkiem#tylko dla motylków#blogi motylkowe#będę motylkiem#chudej nocy motylki#chude jest piękne#chudosc
14 notes
·
View notes
Text
Liderka, nie królowa (Klan Modliszki)
Niby jako liderka robiła trochę za "matkę całego klanu" (szczególnie ze swoim specyficznym podejściem), jednak bycie królową to totalnie inna bajka. Cierń nie była raczej typem osoby, która siedziałaby w miejscu i czekała, aż ktoś zrobi coś za nią. Już cały ten długotrwały pobyt u medyka był dla niej frustrujący. Oczywiście, nie pragnęła niczego bardziej, niż przytulić swoje kocięta bądź wtulić pysk w futro Nakrapianego Nosa, ale jej potrzeby sięgały trochę dalej. Od kociaka skupiona była na działaniu i zawsze dążyła do wnoszenia jak najwięcej do ich społeczności. Między innymi dlatego Klan Gwiazdy wybrał ją na liderkę, kiedy tworzyły się nowe klany.
Z tego samego powodu nie spędzała całych dni ze swoimi kociakami. Treningi z Szarą Łapą, samotne polowania, czy też doglądanie obozu były dla niej bardzo ważne.
Teraz jednak, nastąpiła ta spokojniejsza chwila i Cierń obserwowała, jak Konwalia bawiła się z Troską. Nowy kociak szybko odnalazł się w klanie. Liderkę z kolei cieszyło zarówno, że jej dzieciaki mają towarzystwo, jak i fakt, że młoda, ruda kotka była najedzona, bezpieczna i szczęśliwa. Wiodła beztroskie życie, jakie powinno wieść każde kocię, chociaż Ciernista Gwiazda była pewna, że doskwiera jej brak rodziców.
To nie tak, że Cierń nie umiała przebywać z kociętami. Właściwie, to wiele z nich naprawdę ją lubiło, a zadziorna gadka kocicy często bawiła je, gdy już do niej przywykły.
Pamiętała jeszcze te dni, gdy bawiła się z Mgiełką (obecnie Mglistą Łapą), córką Mokrej Blizny i Złotej Rzeki. Kociaki były spoko, jednak nie stanowiły punktu, wokół którego chciałaby skupić całe swoje życie. Oczywiście, zależało jej przy tym na szczęściu i odpowiednim wychowaniu własnych kociąt, miała w sobie pełno matczynej miłości, jednak po prostu... nie zawładnęła ona niezależnym charakterem kotki.
Wieczór, który tak bardzo skłonił liderkę do przemyśleń dobiegał końca i za niedługo trzy maluchy zamieszkujące obóz Klanu Modliszki musiały położyć się spać. Mimo narzekań, że nie chcą i jeszcze nie teraz, Ciernista Gwiazda widziała ich zmęczone miny oraz gorączkowe próby powstrzymania ziewania.
– No już, nie róbcie scen – mruknęła, niewzruszona ich zachowaniem – jak nie będziecie spać, to nie urośniecie, a wtedy ciągle będziecie musieli wcześnie wracać do kociarni – powiedziała, bardzo poważnie. Dziewczęta spojrzały po sobie, niezadowolone tą wizją, po czym ruszyły w kierunku leż. – Nie przejmujcie się, opowiem wam coś ciekawego – dodała Cierń, nie chcąc zostawiać ich w ponurych humorach. Kociaki zdecydowanie się rozchmurzyły i szybkim krokiem ruszyły do legowisk.
– Pomyślałby ktoś, że masz miękkie serce – odparł rozbawiony Zlepione Futro, tuż za jej plecami.
– Pomyślałby ktoś, że nie jestem w stanie urwać Ci ogona – od razu się odgryzła.
– Obiecanki cacanki – rzucił, idąc do swojego leża. Cierń przewróciła oczami i ruszyła w kierunku kociąt. Cóż, nawet jeśli kociarnia nie była jej ulubionym miejscem, to zasypianie z własnymi maluchami stanowiło naprawdę przyjemną część dnia. Szczególnie, jeśli ten skupiony był na łapaniu zajączków, poprawianiu postawy Szarej Łapy i kłapaniu jęzorem.
Bycie królową nie było złe, po prostu nie było w jej stylu. Wolała zdecydowanie rolę liderki. Za to te maluchy? Kochała je całym sercem.
#simsy z modami#the sims 3#the sims 3 warrior cats challenge#warrior cats#wojownicy#kocie dramki#krótkie historie#krótkie opowiadania
4 notes
·
View notes
Text
Tancerka
Tancerka uzolniona, chociaż nie zbyt doceniona
Tak naprawdę, znana jako wielu ludzi zmora.
Traktowana, jak przystało na potwora.
Nie ważne, jak bardzo się wstydzisz.
Nie ważne, jak wydaje Ci się, że Ciebie nie widzi.
To wszystko złudzenie, utworzone przez twe pragnienie.
Gdy jej kaptur ostry cień rzuca.
Gdy jej kosa zada Ci ciosa.
Bez trudu utnie Ci nosa.
Co zrobisz, gdy jej szata wypełni sobą pomieszczenie?
Co zrobisz, gdy piruetem odbierze Ci ostatnie tchnienie?
Czy będziesz mieć odwagę, by na nią spojrzeć?
Czy będziesz mieć odwagę, by obraz z pod kaptura dojrzeć?
Ona nie patrzy, ile masz pieniędzy.
Ona nie patrzy, ile w swym domu masz nędzy.
Ona nie patrzy na twe błagalne szepty.
Gdyż ona, nie boi się swej pracy.
Ona odbierze całą powinność na tacy.
Fascynował mnie średniowieczny motyw równości wszystkich wobec śmierci, zarówno jak i Danse Macabre czy Memento Mori.
Myślicie, że wpasowałam się w klimat? :D
4 notes
·
View notes
Text
sb tak mysle ze po tam całym nałogu to teoretycznie mi powinno cyba być latwiej co nie z odchudzaniem i celami itd
w ogole tak mi weszlo w myśl w tym wlasnie momencie jak pisalem to zdanie wyżej bo tutaj byłem w 2019 kiedys i mialem 10kg mniej na wadze 53 a nie 61 (no 8kg ale wiecie) no i ten teraz też są takie plany ^^ ale z drugiej strony to wtedy bylo po prostu takie wycienczenie organizmu (dlugotrwale i utrzymywane ^^) i czaicie ze anorektycy są DUMNI w tym ja że hehe kiedys se chodzilem po uliacachc u wygladalem jakbym mial paść albpo trzevować laski i mialem 50kg zapadnięta twarz (53 to mialem mocno ale 50kg to juz mysle ze % osob ktoym sie to podoba spadal do 0,1% (a mialem 4 z przodu na wadze nawet co prawda 49 ale mialem) no i to takie troche pojeabne cnie
no teraz bardziej mi w sumie zalezy na byciu piękną kobietą niż na chudym chlopaczku co wyglada jak nieszczescie i chce umrzec (sporo sie moze zmienic jak widac - ty osobo co jest nadal odpowiednikiem chlopaka co chce umrzec - mozesz skoncyc jako piekna kobieta kiedys)
no bo wiecie głod + głod nakortyczny i weź ty żyj XD
ja to kiedys nie wiedzialem czy chce tu o nalogu pisac bo to jedyna rzecz co to nie kazdy ją wie - bez informacji o nim to znajomi se moga cztac ile chcą teraz zresztą tez dopuszczam mozliwosc ze ktos komu dalem nick serio to poczyta jakiegos dnia i sie dowie - no w sumie jak juz jestem na etapie leczenia to az jest sie czym chwalic w pewnym sensie zresztą wiecie ludzie co jak sie ogarniaja ze ktos trans jest i wymyslaja imiona dla zbaawy to są super ludzie i cie za nalog nie ocenia tylko sie zmartwią maks - no i moze krzywo spojrzą jak z mocno poćpasz - ale ja nie planuje no bo srednio moge, niby duzo substancji ale te mocniejsze maja to do siebie ze regulują wszystko i np po stimach (stymulanty dla nie ogarniajacych cpania) no to na zjazd warto zarzucic to czego ja juz nie moge brać
a ze daje rade bez alko palenia, palenia petow i cpania w towarzystwie no to tez nie ma co sie nakrecac (btw musicie miecp oprawke na to ze jesli ktos musi brac codziennie po kilka razy to mowiac ze nie cpa ze zneojmmi i tak jarał pare razy i cos wciagnal ale to sie tak bardzo nie liczy - i to moze terapeuta nawet by uznal za fakt no bo to serio jest trzecioplanowe maks a nie wyparcie - po tylu latach oglad sytuacji nie jest na trzeźwo bo nie moze ale no jest chociaz jakis tam taki paradoks ze niby wiem ze nie moge wiedziec co mowie ale tez wiem co mowie zeby byc podwojnie marym
co prawda np stymulanty super wyniszczaja organizm i se mozna schuidnac i nawet amfetaminy byly uzywane do odchudania w taki no zly sposob, ale to masz 2 opcja albo sie chwilowo przeglodzisz i odwodnisz i ci to wroci jak wrocisz do jedzenia albo sie wyniszczasz na powaznie - ale to ulokuj kase na zęby, narządy itd jak juz z tego wyjdziesz
czyli ci nie polecam i nie pytaj po szkole o to nawet bo za tydzien od ogarniecia mama sie ogarnie bo ci krew z nosa poleci znajdzie bo bedzie suzkac nozyczek itd i skonczysz gorzej niz jest
a jak sie nieogarnie to jeszcze gorzej
zakzac cpania DEMOM PATZRY
nie jaraj tego blanta mloda!
odłoz tego blanta
3 notes
·
View notes
Text
rozdizal 5
Zaprowadziła mnie schodami w dół, a potem na prawo i trafiłyśmy do jadalni. Przy wielkim stole siedziało osiem osób. Wszyscy spojrzeli na mnie, kiedy weszłyśmy do środka. Niektóre buzie się uśmiechnęły, ale większość tylko ponuro się gapiła.
– To jest Ofelia – przedstawiła mnie Renata i wyszła. Część osób wróciła do jedzenia i cichych rozmów, ale jedna dziewczyna wstała i pomachała mi.
– Usiądź koło mnie – zaproponowała, a ja, nie mając innych możliwości, zajęłam miejsce. – Jestem Zuza. Mam osiemnaście lat, a ty?
– Dziewiętnaście.
– Masz, weź i nałóż coś sobie – powiedziała, podając mi pusty talerz. Nie miałam ochoty na jedzenie. Czułam się bardzo niekomfortowo. Nie lubiłam jeść wśród innych osób. Szczególnie, gdy nie były to moje “safe foods”. Wyobrażałam sobie, że ludzie myślą sobie: “Taka gruba, a wpierdala jak świnia”. I może miałam rację? Nie chciałam być oceniana.
– Muszę zjeść tutaj? – spytałam szeptem.
– Och, tak.
Niechętnie wzięłam od niej talerz i nalałam sobie jakiejś zupy. To była pomidorówka z makaronem. Zjadłam parę łyżek i była naprawdę dobra. Starałam się wybierać sam bulion bez makaronu.
– Te, nowa. Ile ważysz? – odezwała się dziewczyna z czarnymi, krótkimi włosami z zielonymi końcówkami i wygolonymi bokami głowy. Miała kolczyk w brwi i nieprzyjemny wyraz twarzy. Mieszała w swoim talerzu z rozgniecionymi ziemniakami.
– Nie wiem – powiedziałam zaskoczona, bo chyba nikt nigdy mi nie zadał tego pytania. Nie było to kłamstwo – ostatni raz ważyłam się parę miesięcy temu. Obiecałam sobie, że nie zważę się, póki nie zobaczę, że naprawdę schudłam.
– Ta, na pewno. No, gadaj – warknęła dziewczyna.
– Odwal się od niej, Wiktorio. – Zuza popatrzyła wściekłym wzrokiem na krótkowłosą. – Rano możesz spytać, ile ważysz, jeśli chcesz wiedzieć – zwróciła się do mnie.
– Z jej wyglądem nie chciałabym wiedzieć – szepnęła Wiktoria, ale na tyle głośno, bym mogła to usłyszeć.
– Jesteś pojebana – rzekła Zuza. – Nie przejmuj się tą idiotką. Pierdoli trzy po trzy, bo nie chcą jej stąd wypuścić już trzeci miesiąc, a bogaci starzy nie skąpią pieniędzy, więc siedzi tu jak w więzieniu. Ma w dupie owsiki, bo nie może ćwiczyć.
Słowa Wiktorii nie uderzyły mnie tak bardzo, jak myślała Zuza. Prawdę mówiąc, zgadzałam się z Wiką. Przecież byłam gruba, więc w czym problem? Nie ruszało mnie to. Jedynie motywowało do chudnięcia.
– Zjedz coś, bo dadzą ci nutridrinka – odezwała się ruda dziewczyna, która siedziała naprzeciw mnie.
– Co to?
– Taki napój, który w małej objętości ma dużo kalorii i białka. Podają go, jeśli ktoś nie chce jeść. A jeśli to nie pomaga, to zakładają sondę do nosa. To obrzydliwe, wierz mi – nie chcesz tego.
Z westchnieniem zjadłam ten nieszczęsny makaron z zupą.
– Dlaczego nikt nas nie pilnuje? – spytałam Zuzy.
– Nie muszą. Zobacz, tam w kącie jest kamera. Ciągle nas obserwują, a potem wyciągają konsekwencje ze wszystkich naszych działań.
Po chwili do pomieszczenia weszła Renata z uśmiechem na ustach. Wszyscy skończyli już jeść, nawet ja. Czułam się pełna i gruba. Czy jest jakiś sposób, aby tu schudnąć? Postanowiłam później porozmawiać z Wiktorią, bo wydawała się skłonna do pomocy w autodestrukcji.
– Zapraszam was do salonu – powiedziała opiekunka. Z zaciekawieniem poszłam za dziewczynami. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że nie było tu żadnego chłopaka. Może to ośrodek tylko dla dziewcząt?
W salonie była ogromna kanapa, na której zmieściłyśmy się w dziewiątkę. Na ścianie wisiał duży telewizor, a Renata przekazała pilota jednej z dziewczyn.
– Dziś twoja kolej, Anastazjo – powiedziała i wyszła. Dziewczyna z brązowymi, długimi do tyłka włosami, które spięła w dwa wysokie kucyki, włączyła telewizję i przełączała między programami, aż trafiła na jakiś film.
– Czemu musimy tu siedzieć? – spytałam cicho Zuzy, która rozłożyła się obok mnie.
– To tak zwana odsiadka – wyjaśniła. – Po każdym posiłku tu siedzimy pół godziny, żeby nie można było zwymiotować jedzenia. Takie zabezpieczenie.
Zdawałam sobie sprawę, że wymiotowanie niekoniecznie pomaga schudnąć, bo kalorie wchłaniają się już w jamie ustnej. Dlatego nigdy nie wymuszałam wymiotów – bulimia jest dużo bardziej niebezpieczna niż anoreksja. A ja nie chciałam umrzeć, jedynie schudnąć. Tak samo unikałam środków przeczyszczających – nie chciałam zniszczyć sobie jelit, które i tak ledwo pracowały przez to, że tak mało jadłam. Zdarzało mi się nie robić kupy przez tydzień lub dłużej.
To pół godziny ciągnęło się w nieskończoność, bo Anastazja wybrała bardzo nudny film, który w dodatku już widziałam. Nie miałam ochoty rozmawiać z Zuzą, więc myślałam, jak podejść Wiktorię, aby pomogła mi schudnąć. Sama nie wiedziałam, czego od niej oczekiwać. Nie wiedziałam, jak toczy się tu życie. Czy można wychodzić na zewnątrz, aby poćwiczyć? Czy można oszukiwać przy jedzeniu? Postanowiłam dać sobie parę dni luzu od diety, aby zobaczyć, jak tu się funkcjonuje, a potem wymyślę jakiś plan, aby wrócić do głodówek.
4 notes
·
View notes
Text
tak strasznie sie boje ze zostane sam… niewyobrazalnie sie martwie o to, ze w koncu nadejdzie dzien, albo okres kiedy nasz kontakt bedzie sie ograniczal do zera i zostane sam. jestes dla mnie najblizsza przyjaciolka, osoba, niczym rodzina, i tak strasznie sie boje ze cie strace… tyle niezapomnianych momentow ktore razem przezylismy… to bylby dla mnie strzal w samo serce jakbysmy przestali sie przyjaznic, teraz czy w przyszlosci. za toba sie ugania masa chlopakow, a ja nie moge ci zabronic randkowania i spotykania sie z innymi, chce dla ciebie jak najlepiej, mimo ze czasami potrafie byc uszczypliwy albo niemily, ale ani razu nie pomyslalem o tym zeby urwac z toba kontakt, po prostu, za mna nikt sie nie uganial i nie ugania i nie bedzie uganiac, nie jestem wystarczajacy dla nikogo, nie jestem charyzmatyczny ani nie mam iskry w sobie ktora by mogla kogos zatrzymac na dluzej. tyle tobie zawdzieczam, za tyle rzeczy jeszcze ci nie zdazylem podziekowac, a boje sie ze czas mnie spieszy i mnie to stresuje, bo nie moge normalnie o tym z toba porozmawiac. wiem, wiem, ze bedziesz zaprzeczac i mowic wszystko zeby tylko nie przyznac mi racji, i ja tez wiem, ze pewnie to wyolbrzymiam, ale naprawde nie wiesz jaka jestes dla mnie wazna… odgrywasz w moim zyciu kluczowa role bo wszystko robie z toba i jak sobie pomysle o tym, ze nagle moglby byc jakis czynnik, przez ktory to wszystko nagle mialoby sie rozpac i na ktory nie mam wplywu, to serce mi sie kraje, i z oczu od razu chce tona lez wyplynac. wiem, ze czasamj masz mnie pewnie za samolubnego zjeba, ktoremu nic innego sie nie licxy procz wlasnego nosa, ale za kazdym razem kiedy chodze spac to jestem wdzieczny za taka przyjaciolke jak ty, za to, kiedy sie smiejemy, placzemy albo klocimy, bo wtedy wiem, ze nie nudzimy sie soba, a z kazda klotnia poznajemy siebie coraz lepiej. dziekuje ze tyle ze mna wytrzymujesz, nasza przyjazn jest dla mnie jak skarb i tylko to trzyma mnie przy zyciu. wiedz, ze bede z toba na dobre i zle, i ze zawsze mozesz ode mnie oczekiwac wsparcia.
3 notes
·
View notes
Text
Kyan Reki x Reader
Selfship dla Miya_Kamiya-Sawyer. Masterlist w języku polskim można znaleźć tu.
For English version of the same work check my Masterlist here.
⇝ Wasza historia zaczęła się dzięki waszym mamom. Jesteście klasycznym przykładem: "Od przyjaźni do miłości".
Wasze rodzicielki poznały się w latach szkolnych i od tamtej pory trwały w wieloletniej przyjaźni. Już kiedy były w ciąży, wyobrażały sobie, że ich dzieci koniecznie muszą się poznać i spędzać ze sobą czas. Dlatego, kiedy tylko odrobinę podrośliście, zabierały was wszędzie razem. Macie nawet zdjęcie jak leżeliście w wózku, kopiąc jedno drugie. Wyjazdy wakacyjne też były absolutnym minimum, dlatego mnóstwo miejsca w albumie zajmują także i takie fotki. Zwykle macie na nich głupie miny albo robicie coś dziwnego. Reki do dzisiaj wypomina ci jak chciałaś mu wypchać policzki babką piaskową (tyle, że z prawdziwego piasku...) i się popłakał.
⇝ Chodziliście do tych samych szkół aż do liceum. Po nim wasze edukacyjne drogi się rozeszły. Mimo to, nadal się spotykacie, tylko trochę rzadziej. W podstawówce dziewczyny zawsze nie mogły się nadziwić, że mówisz do Rekiego po imieniu. On dodawał do twojego imienia -chan i kolegom zdarzało się żartować, że zakochana z was para.
⇝ Chłopak podziwia twoją miłość do tańca. Wielokrotnie próbował przełożyć jakoś tę dziedzinę sportu na deskorolkę. Niestety niezbyt mu się udało. Nie ma nic przeciwko jeśli nauczysz go trochę ruchów z hip-hopu, uważa je za niezwykle fajne. Możesz też liczyć, ze przyjdzie na każdy występ, jaki będziesz miała. Któregoś razu twoja rodzina nie zdążyła przyjechać przez korki. Zabrał się z nimi autem, ale widząc co się dzieje, wyciągnął deskę z plecaka i wyminął auta. Zdyszany wpadł w samą porę na twoją kolej. Zagwizdał głośno przy wszystkich widzach, by dać ci znać, że tam jest.
⇝ Twoje wspieranie go w kwestii S, to troszeczkę bardziej skomplikowana sprawa. Mimo wszystko, to nie jest do końca bezpieczne miejsce. Jeśli przyjeżdżasz na jego konkurs, to zawsze starasz się być z kimś. Shadow mięknie i zwykle pozwala ci się z nim zabrać. Na wyścigach zazwyczaj trzymasz się spokojnego Cherrego albo Snowa.
⇝ Reki jest twoją ostoją, gdy przytłacza cię szkoła. On sam nie jest zbyt wybitnym uczniem, ale wie że twoje liceum nieco mocniej patrzy na oceny, dlatego kiedy masz doła, od razu jest gotowy cię pocieszyć. Zabierze ci książki sprzed nosa, jeśli uzna, że za dużo się uczysz. Regularnie przypomina, że wyniki to nie wszystko i widzi twoją ciężką pracę.
⇝ Doskonale jesteś w stanie rozpoznać, kiedy Kyan traci swój dobry humor. Ma tendencję do udawania, że wszystko jest w porządku. Musisz go niejako zmuszać by powiedział ci, co mu leży na sercu. Zawsze kupujesz mu pudełko lodów i jecie je razem na jednym z okolicznych murków. To wystarcza by powiedział ci, co go martwi.
⇝ Często prawisz mu komplementy, bo wiesz że ma problemy z niską samooceną. Od razu robi się czerwony.
⇝ Nigdy z Rekim nie widzieliście w kategoriach brat/siostra. Pomimo bycia tak blisko od dzieciństwa, od szkoły podstawowej rozwijała się między wami miłość. Wasz problem polegał na tym, że byliście zbyt ślepi na uczucia drugiej strony i obawialiście się friendzone'u.
Dla chłopaka, momentem przebudzenia były podstępy jego sióstr. Któregoś razu miał się nimi opiekować i nagle dziwnym trafem zniknęły, aż znalazł je po sąsiedzku u ciebie. Zdarzało im się też dorwać jego telefon i wysyłać ci serduszka albo miłosne wierszyki. Zawstydzało go to strasznie i zawsze potem się tłumaczył. Aż kilka dni temu doszedł do wniosku, że mają rację, bo takie właśnie są jego uczucia.
⇝ Dlatego z pomocą Langi wykombinował, że zaprosi cię do twojego ulubionego parku rozrywki. Strasznie się stresował. Do tego stopnia, że mało co mu wychodziło. Zamierzał wygrać dla ciebie pluszaka na strzelnicy, ale to ty zrobiłaś to dla niego. Pod koniec dnia prawie chciał zrezygnować z wyznania. Szczególnie, gdy zobaczył jak jakiś inny chłopak do ciebie zagaduje. Odeszłaś jednak od nieznajomego i stwierdziłaś, że w porównaniu do Kyana, był beznadziejny. To dało mu potrzebny zastrzyk odwagi by zdjąć swoją bluzę i okryć cię nią, po czym wyznać ci co czuje. Teraz z bijącym sercem czeka na twoją odpowiedź.
#kyan reki x reader#kyan reki#sk8 the infinity x reader#sk8 x reader#selship#samostatki#friends to lovers
12 notes
·
View notes
Text
NIE NIE NIE JA OIERDOLE TG DEBILKO JEBANA KRETYNKO KURWA MASZ CIDZIENNJE SPRAWDZAĆ GAZETKE BIEDRINKI I CHUJ CI W DUPE KURWA TAKA OKAZJA I PRZESZLO KOLO NOSA
8 notes
·
View notes
Text
Padał śnieg. Był wszędzie. Bałam się, że nie zdążę do pracy. Odśnieżałam samochód w nieskończoność, dlatego postanowiłam, że pomoże mi w tym osoba druga. Ale pobudka chłopaka, by pomógł ci odśnieżać samochód o 6 rano to nie najlepszy pomysł. Było nerwowo, i w ogóle było mi smutno. Szanse na to, że zdążę do pracy były wysokie. Ale na ulicy jest tak ślizgo, że wymuszam pierwszeństwo. Na szczęście nie było stłuczki.
Pracuję. Siostra pisze do mnie, o której kończę. Normalne pytanie- mówię, że do 15. Wracam do domu i dzwonię do mamy. Mama mówi, że nie może rozmawiać- jak to mama. Mama często jest zabiegana i szybko się rozprasza, więc mówię, że zadzwonię później. Po drodze widzę bałwana. Jest mi ciepło na sercu. Robię zdjęcie. 4 luty.
Wracam do domu. Mam zamiar powiedzieć chłopakowi, że jak na mnie nakrzyczał o szóstej rano to było mi najzwyczajniej w świecie przykro. Ale powstrzymuję się- dopiero co wróciłam. Więc biorę się do składania prania. Dzwoni mama. Cieszę się, że mogę z nią porozmawiać. Mama mówi, że nie ma dla mnie dobrych wiadomości. Robię się nerwowa- pierwsze o czym myślę, to śmierć psa. Ale on jeszcze nie ma nawet ośmiu lat. To by było za wcześnie.
I nigdy nie zapomnę tego momentu. Gdy przypomnę sobie ton głosu mamy, to jak on zadrżał, jak zatrzymał się, by znowu kontynuować wypowiedź- rozpierdala mnie do dziś. Minęło pół roku.
Agnieszko....
Tata nie żyje.
Tata. Nie ojciec, nie Marian. Tata. Tata zabrzmiał wtedy bardziej czule, niż zazwyczaj. Zabrzmiał bardzo ciepło i kochanie. Uklękłam. Potem umarłam razem z nim i razem z tą wiadomością. Razem z mamą, której właśnie złamało się serce. Razem z kobietą, która spędziła połowę swojego życia z moim tatą. Kochała go. Ja też go kocham.
Relacje był spierdolone. Albo wstydziłam się ojca i próbowałam przedstawić naszą relację jako luźną i miłą wśród znajomych, albo go nienawidziłam i otwarcie o tym mówiłam.
Moje serce było rozdzielone na pół. Miłość i nienawiść. Pragnęłam, żeby mnie docenił. Rwałam się do gadki o samochodach, tablicach rejestracyjnych, a kiedy dostałam samochód- zawsze chciałam zmieniać z nim koła. Chciałam, żeby zobaczył zaradną dziewczynę, żeby zobaczył córkę.
Sam na wszystko zapracował. Ale to wszystko tak męczy. Czasem czuję, że byłam z tym sama. Mama się odcięła, ale nie do końca. Mama próbowała żyć na nowo. A ja wiedziałam- że to skończy się źle.
W listopadzie byłam tego pewna. W grudniu jechałam do apteki, bo on sam nie potrafił o siebie zadbać. Masz tu lek, żebyś nie zwrócił obiadu. Proszę, idź się zbadaj. W grudniu szpital. Aga, przywieź mi cytryny. I jeszcze krople do nosa. I jeszcze...
Ale czułam, że ta pomoc, ta obecność to mój obowiązek. i przyjemność poniekąd. Byłam potrzebna.
W sylwestra myślałam, ze umarł. Jego tata umarł w sylwestra. Nie odbierał ode mnie telefonu, a ja chciałam złożyć mu życzenia z okazji Nowego Roku. Co prawda, nie umarł jak jego ojciec. Umarł jak jego matka- Czwartego lutego.
I zdjęcie tego bałwana w galerii z tego dnia, zawsze będzie kojarzyć mi się ze śmiercią taty.
I może to tata czuwał nade mną, gdy było ślizgo na drodze?
Ale wciąż czuję się sama.
3 notes
·
View notes
Text
Czy Twoje okulary są wygodne w noszeniu? Jak to sprawdzić w domowym zaciszu?
Czy czasem masz wrażenie, że okulary doskwierają Ci? Naciskają na nos, obciskają skronie lub po prostu czujesz dyskomfort po dłuższym noszeniu? Komfort to kluczowy element dobrze dopasowanych okularów – szczególnie gdy masz je na sobie przez większą część dnia. Podpowiadamy, jak łatwo samodzielnie sprawdzić, czy Twoje okulary są idealnie dopasowane, a jeśli nie – co zrobić?
Jak sprawdzić wygodę swoich okularów w domowych warunkach?
1. Pozycja i dopasowanie nosków.
Noski to taki niepozorny, ale kluczowy element Twoich okularów. Gdy są za szeroko rozstawione, okulary będą zsuwać się z nosa, zaś gdy zbyt blisko mogą powodować nieprzyjemny ucisk. W domu wykonaj test: delikatnie pochył głowę w dół. Jeśli okulary zsuwają lub opierają na policzkach - noski mogą wymagać regulacji. To nie wszystko.
2. Ułożenie zauszników.
Dobrze dopasowane zauszniki powinny delikatnie przylegać do skroni, ale nigdy ich nie uciskać. Sprawdź to, dotykając palcami skroni oraz za linią uszu. Jeśli czujesz lekki ucisk – okulary mogą być za ciasne. Jeśli zauszniki nie dotykają skroni lub swobodnie odchodzą od głowy – warto rozważyć ich lekkie dogięcie, by okulary lepiej „leżały”. Zwróć także uwagę na długość zauszników. Bardzo często to jest przyczyną dyskomfortu.
3. Sprawdź, czy okulary są wypoziomowane.
Postaw okulary na płaskiej powierzchni i zwróć uwagę, czy obie soczewki i końcówki zauszników leżą na jednym poziomie. Asymetria może oznaczać, że zauszniki są skrzywione lub, że oprawki wymagają korekty.
4. Test długoterminowy – sprawdź, jak czujesz się po kilku godzinach noszenia.
Nawet jeśli na pierwszy rzut oka okulary wydają się wygodne, można to najlepiej ocenić dopiero po całodniowym noszeniu. Zwróć uwagę, czy pojawiają się jakiekolwiek objawy dyskomfortu: bóle głowy, oczu lub uszu. To wskazówka, że dopasowanie okularów wymaga poprawki.
Ale, co mogę zrobić, gdy okulary nie leżą idealnie?
Nie każde dopasowanie możesz wykonać samodzielnie, dlatego warto skonsultować się z profesjonalistą. W salonie optycznym optyk może precyzyjnie dostosować zauszniki, noski oraz dokładnie sprawdzić ułożenie okularów na twarzy.
Pamiętaj, że Twoje okulary mają Ci służyć! Jeśli zauważysz, że coś nie gra – daj znać swojemu optykowi.
W salonie Optyk Podwysocki posiadamy szerokie doświadczenie, by sprawić, że Twoje okulary będą dopasowane idealnie, a Ty będziesz mógł cieszyć się pełnym komfortem widzenia każdego dnia.
Widzimy się 👁
Michał Wasz optyk
Obraz wygenerowany z pomocą AI
#regulacjaokularów #dopasowanieokularów #naprawaokularów #dobryoptyk #optykpodwysocki
0 notes
Text
Hematolog w Warszawie – Kluczowe informacje i porady
Wprowadzenie
Hematologia to dziedzina medycyny zajmująca się badaniem krwi i jej chorób. W Warszawie znajduje się wiele specjalistów, którzy oferują diagnostykę i leczenie schorzeń hematologicznych. Jeśli szukasz hematologa w stolicy, oto kilka istotnych informacji, które pomogą Ci w podjęciu decyzji.
Kiedy udać się do hematologa?
Warto skonsultować się z hematologiem w przypadku wystąpienia następujących objawów i problemów zdrowotnych:
Anemia: Niedobór czerwonych krwinek lub hemoglobiny może prowadzić do osłabienia, bladości oraz zmęczenia.
Zaburzenia krzepliwości krwi: Częste siniaki, krwawienia z nosa lub obfite miesiączki mogą być sygnałem, że należy zgłosić się do specjalisty.
Nowotwory krwi: Takie jak białaczka, chłoniaki czy szpiczaki, które wymagają kompleksowej opieki hematologicznej.
Problemy z układem odpornościowym: Hematolog zajmuje się również schorzeniami związanymi z układem immunologicznym, które wpływają na jakość życia pacjentów.
Jak znaleźć dobrego hematologa w Warszawie?
Rekomendacje: Poproś o polecenie lekarza rodzinnego lub znajomych, którzy mieli doświadczenia z hematologami.
Opinie pacjentów: Sprawdź recenzje i opinie w Internecie. Portale zdrowotne oraz fora dyskusyjne mogą być pomocne w ocenie lekarzy.
Doświadczenie: Warto zwrócić uwagę na doświadczenie i specjalizacje lekarza. Hematologia to szeroka dziedzina, więc niektórzy lekarze mogą specjalizować się w konkretnych schorzeniach.
Jak wygląda wizyta u hematologa?
Podczas pierwszej wizyty hematolog przeprowadzi szczegółowy wywiad medyczny, aby zrozumieć Twoje objawy i historię zdrowotną. Możliwe będzie również wykonanie badań laboratoryjnych, takich jak:
Morfologia krwi
Badania biochemiczne
Testy na krzepliwość
Na podstawie wyników badań lekarz postawi diagnozę i zaproponuje odpowiednie leczenie lub dalsze badania.
Gdzie znaleźć hematologa w Warszawie?
W Warszawie znajduje się wiele placówek oferujących usługi hematologiczne, zarówno publicznych, jak i prywatnych. Oto kilka renomowanych miejsc:
Instytut Hematologii i Transfuzjologii
Centrum Onkologii
Prywatne kliniki hematologiczne
Zanim umówisz się na wizytę, sprawdź dostępność specjalisty i oferowane usługi.
Podsumowanie
Hematolog to kluczowy specjalista w diagnostyce i leczeniu chorób krwi. W Warszawie masz dostęp do wielu wykwalifikowanych lekarzy, którzy mogą pomóc w zrozumieniu i leczeniu problemów hematologicznych. Jeśli zauważasz niepokojące objawy, nie wahaj się i umów się na wizytę. Twoje zdrowie jest najważniejsze!
0 notes
Text
Rozdział 14: Kaja Nie Lubi Jogi
– Moje drogie, wróćcie teraz na matę i zwróćcie się do słońca. Poczujcie, jak ogrzewa wasze twarze. Wyciągnijcie ręce w górę, wysoko jakbyście pragnęły dotknąć jego promieni. Świetnie wam idzie.
Instruktor jogi był wysoki, chudy i ubrany na czarno. Jego łysina lśniła w słońcu jak staw otoczony dwiema trzcinowymi wysepkami. Z westchnieniem uniosłam ręce w górę w szóstej rundzie powitania słońca.
Po karku spłynęła mi kropelka potu, żłobiąc nieprzyjemny, wilgotny ślad między łopatkami, aby wsiąknąć w materiał stanika. Miałam dość. Dość upału, dość jogi, dość ludzi, którzy kazali mi robić rzeczy - a nade wszystko dość tego idiotycznego dnia. Instruktor kazał położyć dłonie na podłodze i wygiąć plecy w koci grzbiet. Poczułam jak pod skórą przesuwają mi się po kolei wszystkie kręgi.
– Ugh, czy to się wreszcie skończy?
Rozejrzałam się, zdziwiona, że ktoś powiedział na głos to, co myślałam po cichu, ale nikt oprócz mnie nie zareagował. Albo mamy najbardziej stoickiego instruktora jogi w historii, albo się przesłyszałam.
– Nie przesłyszałaś się.
Zamarłam z tyłkiem uniesionym w górę, tracąc z oczu moment, w którym mieliśmy przejść do pozycji węża czy tam foki. Instruktor spojrzał na mnie wymownie. Odchrząknął.
Pospiesznie opuściłam biodra na matę i uniosłam w górę klatkę piersiową, starając się rozciągnąć mięśnie między żebrami i zapomnieć o tym, że coś gada. O ile jednak manewr zdjął ze mnie uwagę jogina, o tyle nie zniechęcił głosu do dalszych wypowiedzi.
Głos komentował mój każdy ruch, nikt na to nie reagował i musiałam w końcu przyznać, że jestem jedyną osobą, która go słyszy.
Zmieniałam pozy, podnosząc raz lewą, raz prawą dłoń skośnie do góry, a głos narzekał, że asany są nudne i w ogóle na polanie jest gorąco.
Zaczęło mnie to irytować.
Pobyt w Kurka Spa & Funeral Services miał przynieść harmonię i wewnętrzny spokój a zamiast tego zaczęłam słyszeć głosy. Zamknęłam oczy, skupiając się na oddechu i ignorowaniu niechcianego umysłowego gościa. W odpowiedzi, głos w mojej głowie zaczął nucić. Gdybym mogła udusić własny mózg, to bym to zrobiła.
– Moje drogie, zakończymy tę sesję jak zwykle odpoczynkiem na macie. – Instruktor jogi był niewzruszony, choć miałam wrażenie, że co jakiś czas łypie na mnie podejrzliwie. – Połóżcie się na plecach, rozluźnijcie mięśnie i postarajcie się nawiązać kontakt z wewnętrznym ja. Szczęśliwe życie - to życie w harmonii z wewnętrznym głosem.
Skoro tak twierdził, to byłam gotowa spróbować. Posłusznie położyłam się, zamykając oczy przed słońcem. Wokół mnie słychać było odgłosy natury i oddechy co bardziej zmęczonych uczestniczek warsztatów. W mojej głowie zapadła cisza.
– Halo? – Zawołałam w myślach szeptem. – Jest tam kto?
– Teraz to halo, a przed chwilą wykopałaś mnie ze świadomości jak kloszarda z komunii, – odrzekło z wyraźnym fochem moje wewnętrzne ja.
– Czy jesteś moją wewnętrzną mądrością? – Zapytałam z nadzieją. Odpowiedziało mi dobre trzydzieści sekund klekoczącego rechotu, jakby w mojej głowie stepowały żaby w holenderskich drewniakach. W końcu rechot ucichł i znowu usłyszałam głos.
– Wiesz co? Mogłabym powiedzieć, że oczywiście, ale to by było względem ciebie okrutne a zdążyłam cię polubić. Jestem twoim szkieletem. Możesz mi mówić Szkielet Kai.
– CO??
Podniosłam się do pozycji pionowej jak wystrzelona, budząc zaciekawienie, niepokój i generalnie rujnując nastrój. Instruktor rzucił mi spojrzenie, po czym łagodnie poinformował, że niedobrze jest wrzeszczeć na wewnętrzne ja. Pokiwałam głową, czerwona po czubek nosa. Odłożyłam się na matę.
– Zawsze jesteś taka dramatyczna? Zaraz, nie odpowiadaj. Przecież wiem.
– Mój szkielet? Mój SZKIELET?? - Dotychczas nie próbowałam awanturować się w myślach, ale to nie znaczyło, że nie wykazywałam do tego naturalnego talentu.
– Hm, naprawdę masz z tym problem.
– Czy to dziwne?? Ludzie nie rozmawiają z własnymi szkieletami!
– Skąd wiesz? – Zaskoczyła mnie odpowiedzią – Czy ty zamierzasz się swoją nową umiejętnością komuś pochwalić?
– Absolutnie nie. Nigdy, nie ma mowy. – Nie mogłam powiedzieć mojej rodzinie, bo pomyślą, że desperacko próbuję być magiczna; instruktor jogi jak się dowie to pewnie wywali mnie z zajęć; a Renard… no cóż, jego rodzina miała problem z czarownicami, więc trudno oczekiwać, że entuzjastycznie przyjmą synową z magicznej rodziny, która w dodatku gada do własnych kości. Nasza dzisiejsza rozmowa musi pozostać tajemnicą. I najlepiej nigdy się nie powtórzyć.
– Żartujesz sobie, czemu miałabym się zamknąć, skoro już wiem, że mnie słyszysz? - Oznajmił głos, upierający się, że jest moim szkieletem.
– Bo szkielety nie mówią.
– Pomyłka. – Czułam jak moje kręgi samoistnie kręcą mi głową w geście przeczenia. Czy to w ogóle możliwe, żeby kontrolował mnie szkielet? – Pamiętasz omszałego ziomka z Cytadeli? Bo on cię na pewno zapamiętał.
– On nie znajdował się w człowieku! - Zaprotestowałam, choć z mniejszym przekonaniem. Musiałam przyznać, że omszały szef szkieletów, który zastąpił nam drogę w Noc Kupały próbował wymówić moje imię.
– Kiedyś się znajdował…
– Och, świetnie, mam szkielet z poczuciem humoru. – Postarałam się przekazać tym zdaniem jadowity sarkazm, ale nie mogłam mieć pewności jak szkielet interpretuje komunikację niewerbalną. Szkielet tylko zarechotała, krótko i klekocząco.
– Zostawię cię teraz w spokoju, bo instruktor jogi jest na wpół przekonany, że masz problemy psychiczne. – Uprzedziła, po czym głos w mojej głowie zamilkł kompletnie.
Zawołałam ją kilka razy, ale potem musiałam ponownie skupić się na rzeczywistości, w której zajęcia się skończyły a instruktor jogi zachęcał mnie do kontaktu z lokalnym terapeutą. Wzięłam podaną mi wizytówkę, obiecałam, że pójdę i zwiałam z łączki jakby goniły mnie moje własne demony.
W lobby spa czekał oczywiście Renard, mój przystojny i z każdą chwilą mniej osiągalny kandydat na narzeczonego.
Mogłam przysiąc, że z chwilą, gdy go dostrzegłam szkielet zagwizdała jak wilk z kreskówki. W głowie miałam chaos.
Spocona, zdyszana i obolała po sześciu rundach wygibasów absolutnie nie byłam w stanie podjąć wysiłku poderwania Renarda. To była moja ostatnia szansa, zaraz odjedzie i nigdy się nie zobaczymy, a ja słyszałam w głowie głosy, śmierdziałam, jak zdechła wiewiórka i nie miałam makijażu.
Podeszłam do Renarda i zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, wybuchnęłam łzami.
Panika w jego oczach tylko potwierdziła moje najgorsze przeczucia. Myśl, że jest tu z litości była nie do zniesienia.
– Słuchaj, może odprowadzę cię do pokoju. – Zaproponował, kiedy moje łzy zaczęły przesiąkać mu przez koszulkę. – Chcesz wody?
– Nie. – Zaszlochałam, kręcąc głową. Chciałam zostać w jego ramionach na zawsze, nie myśląc o żadnych szkieletach, ani we mnie, ani w Nieznaniu. Ale nie mogłam mu tego zrobić. Był porządnym facetem, a tacy nie zostawią damy w potrzebie. Nawet jeśli dama jest spocona i obrzydliwa. – Lepiej już jedź do domu.
Renard uniósł dłoń, jakby chciał pogładzić moje włosy jednak na te słowa zmienił zdanie i tylko poklepał mnie po ramieniu.
– Jeśli tego chcesz.
Pokiwałam głową, nie patrząc mu w oczy.
A on wypuścił mnie z ramion i wyszedł.
0 notes
Text
Josh
Rezygnacja z basenu nie była w planie Eve. Miała iść najpierw Joshem, a Matt był pierwszą zmianą planu. Udało im się to ugrać nowością i czasem spędzonym z drugim tatą. Eve została na chwilę wygrana, a sytuacja opanowana. Tymczasem druga zmiana? Tutaj Matt musiał wyciągnąć z rękawa coś lepszego niż spotkanie z ciocią Ellie.
Na szczęście ta nie wiedziała, gdzie pracuje jej ciocia. Co nieco słyszała, że pomaga ludziom, ale nowe miejsce było zarówno ciekawe, jak i przerażające. Evans miał szczęście, że to pierwsze wygrało. Jego nerwy też się nie udzielały dziewczynce. Chyba fatalny nawyk zakopywania emocji nigdy wcześniej nie był tak przydatny, a wszyscy wiedzieli jak Eve je wyłapała.
Nie bez powodu krzyk był głośniejszy przy Joshu, a sceny w sklepach częstsze. Pozwalała sobie przy nim na coś, czego zwykle nie robiła Mattowi. Może mu się należało, może nie. Na pewno Josh dawał się jej łatwiej niż sam Matt.
Teraz oboje wpakowali się w taksówkę, wysiadając pod szpitalem. Matt nawet gdyby chciał wrócić po auto, nie miał prawa jazdy, będąc zdanym na komunikację. Dotychczas nie było ono potrzebne. Josh lubił prowadzić i był w tym dobry, zarówno w dalszych trasach, jak i tych codziennych. W końcu zawiezienie Eve i Matta, pozwalało dostać się na siłownie przed pracą, zaliczyć piekarnie albo szybkie zakupy, na szczęście bez dziecka. Mieli dopasowany i ułożony grafik, który właśnie mógł się posypać.
W szpitalu izba przyjęć była zatłoczona i pełna ludzi. Ktoś siedział z miską pomiędzy kolanami, do której skapywała krew z nosa, ktoś kulił się na krześle z bólu brzucha, a kawałek dalej ciężarna kobieta oznajmiała, że odeszły jej wody i gdzie miała się zgłosić. Eve mocniej wcisnęła się w Matta, obserwując otoczenie dużymi oczami.
- Ciocia tu pracuje? – dopytała. Cokolwiek Ellie mówiła, a na pewno nie opisywała tej strony pracy, musiało się to kłócić z jej wyobrażeniami. Nie było chmurek, kolorowych ścian i atmosfery podobnej do tej z przedszkola. Bardziej… Czymś innym. Szare ściany, dużo ludzi wchodzących i wychodzących, a na rękach jednego pana płakało właśnie małe dziecko. – Matt, chcę do domu – oznajmiła zapierając się. Na szczęście już przy kontuarze.
- Tak? Jak mogę pomóc? – zapytała pielęgniarka, patrząc przez szybę na dziewczynkę. Chyba tylko jej spojrzenie wbiło Eve bardziej w nogę Matta.
- Chce do domu – powtórzyła ciszej.
- Przyjęto tutaj niedawno Joshuę Branda – Matt odpowiedział.
- Rodzina? – pielęgniarka dopytała, wpisując nazwisko do systemu. Z drzwi prowadzących za to na oddział, wypadła Ellie. Rumiana, łapała oddech, musząc przybiec tutaj. I jak przez chwilę wyglądała twardo, podchodząc do Matta z misją i tak samo silnie przytulając go do siebie, tak po kilku sekundach zdawała się sypać. Chyba otoczenie i wewnętrzna siła trzymałą ją w ryzach.
- Jest rodziną – odpowiedziała koleżance, a ta po sekundzie kiwnęła głową. – Oficjalnie jesteś. Jeśli ktoś cię zapyta, masz tak odpowiedzieć. Rozumiesz? – spojrzała na niego poważnie, krótko, prowadząc go już korytarzem w sobie znaną stronę. Dopiero widząc jak Eve musiała truchtać, zwolniła odrobinę tempo. – Jest na intensywnej. Nie wpuszczają tam nikogo bez legitymacji, ale może nie wykopią – spojrzała na Eve na moment, zatrzymując się przy maszynie ze słodyczami. – Kupisz nam skarbie żelki? Jestem taka głodna, ty na pewno też po placu. Matt by zjadł drożdżówkę – uśmiechnęła się słabo do Eve, wyciągając telefon z kieszeni aby zapłacić zbliżeniowo. Oboje wiedzieli, że nie było opcji, aby ta chociaż na chwilę puściła dłoń Matta. Przekupstwo było tylko próbą odwrócenia uwagi. – Podejrzewają uraz kręgosłupa, krwotok wewnętrzny i złamaną nogę. Prawdopodobnie wstrząs mózgu. Dopiero po operacji okaże się jak poważne są obrażenia – przejęła żelki od Eve, nie wspominając o tym, że na oddział przywieźli tylko Josha, a nie jechał sam. Miała nadzieję, że Matt nie zada tego pytania w ogóle. – Mam zmianę do 21. Jak ją skończę spróbuję nas wprowadzić – spojrzała na niego, ściskając go za ramię. Nie brała pod uwagę innych opcji. – Jeśli musisz gdzieś być, nie sądzę, że to potrwa krócej niż dwie godziny – miała na myśli Eve. Czy Matt może spróbuje ją gdzieś podrzucić… Czy Eve w ogóle się da.
0 notes