#wywiady
Explore tagged Tumblr posts
Text
Szukam kontaktów do aktywnych użytkowników 8-bitowego Atari. W ramach krakowskiego Ubu Lab na Uniwersytecie Jagiellońskim prowadzone są badania nad fenomenem polskiej sceny. Badania są skupione przede wszystkim na zjawisku domestykacji, przerabiania i dostosywania urządzenia fabrycznego na własny użytek. Polska scena jest jedną z największych i najprężniej działających, jako że Atari znalazło tu intratny rynek zbytu. Interesuje nas jednak oddolność, i autonomiczność użytkowania platformy.
Jeśli zaś chodzi o aktywnych użytkowników demosceny, interesują nas odkrycia, wynalazczość, obchodzenie ograniczeń technicznych sprzęu. Przykładem może być choćby odkrycie "trójtrybu", wymuszenia na sprzęcie wyświetlania więcej kolorów niż przewidywały to ustawienia fabryczne.
Forma wywiadu. Chętnie się przejadę do takiej osoby, porobię zdjęcia. Wsłucham się w jej historię. 💻
Sama ciągle się uczę, retrocomputingiem zainteresowałam się raptem 2 lata temu. Jak widać, jednak nie wypadłam z toru, i nie jest to słomiany zapał. Te badania mogą rozwinąć także bardzo moją technologiczną wyobraźnię, ale przede wszyskim są pracą zbiorową pod przewodnictwem prof. Mareckiego i dr Zaroda, która wniesie istotny wkład w dziedzinę mediów cyfrowych.
8 notes
·
View notes
Text
🆕 Byłem gościem podcastu Małgorzaty Machniewicz (Pani od Zmiany), do którego odsłuchania serdecznie zapraszam. 🎧 Niedługo zmiany, o których wspominam w odcinku.
Słuchaj naszej rozmowy: 🎧 Spotify │ ApplePodcast │ YouTube
Tytuł: 153 - Kiedy warto być sobą? Gościnnie Patryk Tarachoń
#rozmowa#rozmowy#gość#goście#podcast#podcasty#wywiad#wywiady#rozwój#rozwójosobisty#motywacja#sukces#dyskusja#praca#emocje#mężczyźni#kobiety#zdrowie#rozwiazane
1 note
·
View note
Text
socjo queer proves to be a fun class but the people can be so annoying
#idk how to describe it#but its ppl who think gay marriage is like. the height of gay rights#and who have never in their life came across political theory#or ig they have?? bc they will talk abt anticapitalism and stuff#but its just.. idk#ludzie którzy chodza na wywiady do gazety wyborczej itp#którzy mówią o lesbijskich stricte jako o kobietach#i przejęci polityka tożsamości#‘uu a co jeśli jestem lesbijką ale moja partnerka powie ze jest niebinarna :((’#zabij sieeee#i ten jebany split attraction model#i grey seksualność i inne pierdoly#ci ludzie jak usłyszą ze lesbijki bywają trans i dalej sa butch to się rozpłaczą
2 notes
·
View notes
Text
JokerOutSubs content in different languages
Did you know that we also translate content from Slovenian to other languages?
Check out our recently translated works and find out in what language they have been translated! 👇
NOW with Croatian subtitles 🇭🇷
Bojan and Nace before Stožice
Hrvatski prijevod: IG marija_rocen, IG mia_djordjevic_ig, @moonlvster
Bojan Cvjetićanin - Breakfast at Andreja's
Hrvatski prijevod i lektura: @moonlvster, IG marija_rocen, IG irenalemajic, IG mia_djordjevic_ig
Nace Jordan interview with JokerOutSubs in Umag
Hrvatski prijevod i lektura: IG mia_djordjevic_ig, @moonlvster, IG marija_rocen
NOW with French subtitles 🇫🇷
Nace Jordan interview with JokerOutSubs in Umag
Traduction française : @yoda-bor, Anastasia, X klámstrákur
Joker Out Interview with Luke Black🦞 - RTS Planeta
Traduction française : X klámstrákur, relecture : @yoda-bor
NOW with Serbian subtitles 🇷🇸
Bojan and Nace before Stožice
Srpski prevod i lektorisanje: IG mia_djordjevic_ig, @moonlvster, IG marija_rocen
Bojan Cvjetićanin - Breakfast at Andreja's
Srpski prevod, korektura i lektorisanje: IG marija_rocen IG irenalemajic IG mia_djordjevic_ig, @moonlvster
Joker Out interview with JokerOutSubs in London
Srpski prevod i titlovi: IG marija_rocen, Lektorisanje: IG mia_djordjevic_ig, IG irenalemajic
Joker Out interview with JokerOutSubs in Padova
Srpski prevod: IG irenalemajic, Lektorisanje: IG mia_djordjevic_ig, IG marija_rocen, Titlovi: IG marija_rocen
Joker Out interview with JokerOutSubs in Poznań
Srpski prevod: IG mia_djordjevic_ig, Lektorisanje: IG marija_rocen, IG irenalemajic, Titlovi: IG marija_rocen
Joker Out interview with JokerOutSubs in Tampere
Srpski prevod i titlovi: IG marija_rocen, Lektorisanje: IG mia_djordjevic_ig, IG irenalemajic
Nace Jordan interview with JokerOutSubs in Umag
Srpski prevod i lektorisanje: IG mia_djordjevic_ig, @moonlvster, IG marija_rocen
NOW with Italian subtitles 🇮🇹
Hitradio Center interview with Nace and Jan
Traduzione italiana: X pastellibianchi, @varianestoroff, IG irenalemajic
Joker Out at Radio 1 - Šou domov
Traduzione italiana: X pastellibianchi, IG irenalemajic
Joker Out at Radio Antena
Traduzione italiana: X pastellibianchi, @varianestoroff
Joker Out Interview with Luke Black🦞 - RTS Planeta
Traduzione italiana: IG irenalemajic, @varianestoroff
Nace Jordan interview with JokerOutSubs in Umag
Traduzione italiana: @varianestoroff, X pastellibianchi, Sottotitoli italiani: X pastellibianchi
NOW with Dutch subtitles 🇳🇱
Joker Out interview with JokerOutSubs in Tampere
Nederlandse vertaling: @italimix en andere leden van JokerOutSubs
NOW with Hungarian subtitles 🇭🇺
Joker Out interview with JokerOutSubs in Tampere
Magyar fordítás: @ddrflctns, X zozzzzie, X brnbergeron
NOW with Finnish subtitles 🇫🇮
Joker Out interview with JokerOutSubs in London
Suomenkielinen käännös: @saallotar
There's more! This is only the content that has been translated in the last few weeks. So don't forget to check out our full language playlists!
🌍 Language playlists:
[Cat SUB] Entrevistes a Joker Out
[DAN SUB] Joker Out-interviews
[DE Untertitel] Joker Out - Interviews
[ESP SUB] Entrevistas Joker Out
[FIN SUB] Joker Out Haastattelut
[HRV TITL] Joker Out Intervjui
[LATV SUB] Joker Out intervijas
[Magyar Felirat] Joker Out Interjúk
[MKD SUB] Joker Out Intervjua // Џокер Аут Интервјуа
[NLD SUB] Joker out interviews
[POL SUB] Wywiady z Joker Out
[SRP TITL] Joker Out Intervjui
[SUB ITA] Interviste Joker Out
[SVE] Intervjuer med Joker Out
[TR ALTYAZI] Joker Out Röportajları
[VOSTFR] Interviews de Joker Out
[日本語字幕]ジョーカー・アウト インタビュー
25 notes
·
View notes
Photo
Joey Batey in
Premiera Wiedźmina i wywiady by Lekko Stronniczy (2019)
136 notes
·
View notes
Text
Trochę o piesku, o relacji z siostrą, o macierzyństwie, o alkoholizmie, o planach
13-02-2024
Jestem o rok starsza.
Mama pierwszy raz w życiu zapomniała o moich urodzinach xD - była tak przejęta projektem plastycznym, który realizuje w ramach projektu seniora, że zbywała telefony ode mnie. xD
Dzisiaj też są pierwsze adopciny mojej psinki. Ech. Z perspektywy czasu... Ech. Mam dużo przemyśleń. Pierwsze, które wybija się na wierzch dotyczy jednak tego, że chyba to pokazało, że nie nadaję się na matkę. Być może surowo o sobie myślę, być może znowu projektuje swoje doświadczenia na swoje własne oczekiwania na to jak powinno wyglądać macierzyństwo. Być może. Nie wiem. WIEM, że powinnam brać pod uwagę, że NIE WIEM, jak to jest nosić w sobie dziecko i mieć ten cały koktajl hormonalny, który ewolucyjnie u��atwia przejście wszystkiego przez co przechodziłam. Być może. Jednak, gdy myślę o tym, jak bardzo byłam otwarta i stęskniona psiaczka rok temu, jak wiele książek o wychowaniu maleństwa przeczytałam wcześniej, jaki research zrobiliśmy, jakie psie-przedszkola zbadałam, jak zrobiłam śledztwo szukając dobrego weterynarza (naszego "rodzinnego", zrobiłam wywiady i tabelki itp), jak zrobiliśmy wspólnie remont mieszkania by maluszek nie miał w zasięgu ząbków równych rzeczy, które mogłyby jej zaszkodzić... Jak w teorii byliśmy przygotowani na wszystko, na każdą opcję, ale jakoś tych poradnikach i podręcznikach nie było mowy o przewlekłych chorobach u szczeniąt, o adopcji z miejsca, gdzie ją zaniedbano, o tym, że będziemy bezsilni.
Pieluszki, ciągły płacz, sprawdzanie kupek, dyżury przy pilnowaniu małej, wizyty u weta i to wszystko, całokształt przypominały tak bardzo wychowywanie malutkiego dziecka, że to było po prostu dla mnie z jednej strony zaskakujące (nigdy dotąd tak malutkiego pieska nie adoptowałam), a z drugiej frustrujące - bo na co ja się skazałam? Ja, która nie chce macierzyństwa? Ech...
Ech. Po całym dniu jej szczekania - bo przecież pracuję z domu (to był czynnik na TAK, by adoptować maleństwo, prawie nigdy nie była sama) - a szczekania spowodowanego chorobą i tym, że była pełnym energii szczeniaczkiem, to był jedyny sposób jej komunikacji, po całym takim dniu byłam WŚCIEKŁA i WYKOŃCZONA, czułam się UWIĘZIONA i ZASZANTAŻOWANA we własnym domu. Rozumiałam, że to maluszek i to ja, jako dorosła muszę regulować jej i swoje emocje, ale jednak... byłam ZŁA. To było dla mnie trudne. Czułam, że nie mogę jej pomóc (i to mnie wkuuuurwiało) i do tego czułam się wyrzuty sumienia (i to powodowało wstyd, żal, gorycz - bo przecież chciałam dla malutkiej jak najlepiej). Nie było przedszkola dla piesków, weterynarze okazali się nie wiedzieć jak jej pomóc, była chora, a razem z nią chora byłam ja - jakość mojego życia spadła, w głowie mi huczało od jej szczekania, płaciliśmy po 700zł tygodniowo na leczenie i nie wiadomo było wciąż co jej jest. Mieliśmy poczucie z jednej strony, że robimy dla niej to co najlepsze, a z drugiej musieliśmy uporać się z rozczarowaniem, że jednak nie będzie zajęć w przedszkolu dla szczeniaków, nie będzie socjalizacji z innymi pieskami, że nie będzie szkoły, nie będzie długich spacerów po parku...
I tak było do czerwca, gdy w końcu wydarzyły się dwie rzeczy: trafiliśmy do "Naszej Pani Weterynarz", która potwierdziła, że nie ma się do czego przyczepić w dokumentacji dotychczasowego leczenia, ALE powiedziała nam jaki ma plan na leczenie małej. Poprzedni lekarze w dotychczasowej lecznicy zdawali się być zagubieni, trafiać za każdym razem w inne tony, inną stronę, inną diagnozę; nie czytali uwag swoich poprzedników w systemie - zawsze musieliśmy w gabinecie przypominać co eliminowaliśmy już, a czego nie, a lekarze oznajamiali, że w takim razie teraz robimy takie-a-takie badanie i potem się zobaczy. Podkreślali, że nie wiedzą co jej jest, że dopiero to eliminujemy (jak pytałam co i w jaką stronę zbywali to pytanie), informowali, że poprzedni lek powinien zadziałać, a jak nie działa to trzeba znowu jakieś badanie zrobić. Wciągali jakiś super nowoczesny sprzęt i okazywało się, że pies w teorii nie powinien być chory, ale jest, więc coś jeszcze innego zlecali i znowu płaciłam po wizycie 700zł. Taki chybił-trafił. A tym czasem tu nagle podczas rozmowy z lekarką weterynarii dostajemy najpierw nakreślone prawdopodobieństwa tego co małą zjada, potem ścieżki możliwego leczenia, potem kierunek w którym najpierw będziemy się badać by eliminować kolejne, coraz bardziej poważne przyczyny choroby... i do każdej z tych opcji z góry dostawaliśmy cennik badań i leczenia, abyśmy wiedzieli na co się szykować i w jakim kierunku idziemy. To było takie spoko, takie kojące na nerwy - miałam w końcu poczucie, że trafiliśmy do osoby, która wie co robi, traktuje nas partnersko i chce przede wszystkim pomóc naszemu zwierzątku, a nie tylko wydoić nas z kasy. A najlepsze było to, że po dwóch-trzech wizytach u tej Pani psinka doszła do zdrowia, w końcu po 5 miesiącach bezustannych biegunek i chorego pęcherza... Ulga niesamowita widzieć swojego merdacza w końcu zdrowego, jedzącego z apetytem, nabierającą na wadze. Ech.
Drugi moment to pierwsze spotkanie z behawiorystką. Kiedy uświadomiła mi, że mój chorowity piesek jest w zasadzie takim samym chorowitym dzieckiem jakim ja byłam dla swojej mamy. Pierwsze miesiące życia w szpitalach - nie na spokojnym łapaniu kontaktu w domowych warunkach, ale w inkubatorze, z groźbą śmierci, z brakiem apetytu, z traceniem na wadze. A potem, cały strach i lękliwość to pokłosie tego braku bezpieczeństwa na początku drogi. Zdałam sobie sprawę, że mój domagający się bezustannej uwagi szczeniaczek jest bardzo podobny do małej-mnie. Zaczęłam rozumieć jej potrzeby, jej ograniczenia - nie w kategoriach piesków opisanych w podręcznikach, ani żadnych innych z którymi miałam w życiu do czynienia. Tylko w kategoriach małej, wrażliwej (nadwrażliwej) dziewczynki, która bardzo się bała i potrzebowała więcej zapewnienia, więcej ochrony niż iż jej równolatkowie. No i wtedy nasze życie relacje zaczęły się zmieniać. A ja przewartościowałam wiele ze swoich oczekiwań.
I mam łzy w oczach, bo pisząc powyższe przytulałam się z siedzącą mi na kolach roczną psinką - sama wskoczyła mi na kolana, sama się z całej siły przytuliła. Jest cichutka - nad szczekaniem wciąż pracujemy, ale już nie ujada non-stop i nie wiadomo dlaczego. Od jakiegoś miesiąca jest po sterylizacji i na lekach antydepresyjnych. I mniej-więcej wtedy zaczęła odkrywać, że głaskanie jest super. Teraz potrafi wpaść do mnie na kolana i po prostu się wystawić do głaskania. W końcu też sesje "leżę na plackach, masujcie mi brzusio" trwają dłużej niż sesje szaleńczej pogoni z zabawką. Dorośleje i łatwiej nam wszystkim w komunikację z nią. Patrzy w oczka - w końcu z miłością, bez strachu.
Cieszę się, że dałam jej taki dom w którym jest bezpieczna, w którym jest przestrzeń na zaufanie... chociaż to wciąż jest praca...
No, ale właśnie... kosztowało mnie to tyle czasu, energii, emocji... sama wylądowałam na lekach antydepresyjnych (bo za mną ciężki rok i trak naprawdę o wiele więcej spraw się złożyło na to min. brak bezpieczeństwa finansowego).
Tym bardziej boję się - potwierdzam sobie? - że bycia matką, bycia odpowiedzialną za małego człowieka. Boję się, że czasem jestem tak przytłoczona ogarnianiem własnych emocji, że po prostu nie będę w stanie być zawsze tak dostępna dla małego człowieka, jak uważam, że matka powinna być. Być może znowu ustawiam sobie poprzeczkę absurdalnie wysoko i wychodzi ze mnie prefekcjonizm? Nie wiem. Boję się tym bardziej.
A temat do mnie wrócił, bo moja siostra... hymmm... w niedzielę przyjechała do mnie siostra. Na prawie 3h. Raniuuuuteńko (uwielbiam tak wcześnie zaczynać dzień, wtedy jestem najbardziej produktywna - inna sprawa, że przez studia po prostu jestem zmęczona i chce mi się spać, bo mój organizm nie ma okazji na właściwą regenerację) poszłyśmy na spacer po parku z termosami (zrobiłam dla nas herbatę z bajerami: goździki, imbir, kardamon, mód, cynamon, pomarańcze, cytryny itp), a potem na saunę. Było super. Myślę, że warto z tego zrobić tradycję. :)
W ogóle xD - wtrącę, bo wspomnienie mnie bawi xD - poszłam siostrę odebrać na dworzec. Wchodzę do hali głównej i od razu ją widzę i słyszę: stoi bardzo kolorowa przy okienku Pana Precla, za nią kolejka, ludzie w kolejce wywracają oczami. xD A ona z entuzjazmem dodaje do zamówienia kolejne pozycje. Góra zapakowanych precli przed nią rośnie i rośnie xD. Nie mogłam ze śmiechu. xD Okazało się, że kupiła precle dla nas do herbaty, i dla męża, i dla rodziców, i chyba dla wszystkich sąsiadek i koleżanek. Szłyśmy na ten spacer z olbrzymią torbą z preclami xD Precle od Pana Precla z Wro (chyba to lokalna firma, ale w Łodzi też widziałam stoisko) robią furrorę w gronie ich znajomych obecnie, podobno każda z jej dziewczyn z paczki zawsze przywozi z wojaży dla reszty te rarytasy. xD Okay, warto zapamiętać. xD
Miło czas spędziłam z siostrą.
Bardzo.
Właśnie rozmawiałyśmy o tym, że bardzo się zmieniła - w sensie, że kontakt z nią w relacjach jest znacznie łatwiejszy, lepszy od kiedy jest matką. No i weszłyśmy na temat macierzyństwa. I o ile ona sama widzi, że się zmieniła i że teraz potrafi podobno drzeć japę na Szwagra (kiedyś na każdego spoza związku, teraz na Szwagra, dlatego ma wracać na terapię), to na wspomnienie tego co przeszła przez ostatnie 5 lat gula jej staje w gardle.
I chyba pierwszy raz była w stanie mi opowiedzieć co czuła. Wpuścić mnie w to, co dotychczas było bardzo prywatne i widziałam tylko z boku.
Bardzo bolesny temat to staranie się o dziecko.
Bardzo.
Nie sądziłam, że aż tak bardzo, jak bardzo się okazał po wysłuchaniu siostry i opowieści o urywkach wiadomości dotyczących jej przyjaciółek. Ile trudnych emocji...
Boje się tego.
Boję się, że w ogóle rozmyślanie o rozmnażaniu to ból i masę lęków dotyczących partnerstwa w związku / samotności z tym wszystkim, co mnie już raz przybiło, przeciążyło.
Boję się, bo mam tragiczne doświadczenia w samodzielnym byciu rodzicem, osobą prawnie i finansowo odpowiedzialną za byt dwóch innych istot zależnych ode mnie.
Boję się, bo mam świeżą próbkę bycia na skraju zdrowia psychicznego z moim wyczekanym i wytęsknionym pieskiem.
A zarazem jestem w wieku, gdy warto myśleć nad tym czy w ogóle chcę iść tą drogą. Czas się kończy.
Uspokajam się, że to jeszcze nie ten etap związku by o tym myśleć. A z drugiej strony - to ten etap biologiczny by zacząć.
Wszystko mi mówi, że lepiej nie. I że nie chcę.
A z drugiej strony im dłużej jestem z moim partnerem tym bardziej mam przekonanie, że to najlepszy możliwy człowiek i że jeżeli kiedyś będzie chciał być ojcem, a ja mu nie będę mogła dać dzieci to może się skończyć nasz związek... z drugiej strony nasz związek może nie przetrwać presji starania się o dziecko, bo w niedziele słuchając siostry... Ech. Trudno się słuchało tych historii i cieszę się bardzo, że ona i Szwagier się wspierają i kochają.
...
Inna refleksja jaka mnie naszła podczas tamtej rozmowy to podobieństwo w odczuwaniu bólu - gdy tak za czymś tęsknisz, a nie masz wpływu na to czy to się spełni.
Sis mówiła o tym, jak jedna z jej koleżanek podczas jakiegoś-tam spotkanka w gronie przyjaciółek obwieściła, że jest w ciąży. Ot tak, chciała się podzielić radosną nowiną z kumpelami. Zdecydowała się na macierzyństwo jako jedna z ostatnich z całej paczki, a na kilka miesięcy po decyzji pyk i jest w ciąży. Siostra mówi, że gdyby wtedy na tym ognisku była (a nie była, bo była w trakcie jednej z wielu obciążających dla organizmu procedur medycznych by zajść w ciążę, odsypiała to w domu) to pewnie natychmiast by się rozpłakała gorzkim szlochem, takim z dławieniem się łzami. I pewnie by uciekła natychmiast, bo nie potrafiłaby się uspokoić. Tyle ciężkich i zagmatwanych emocji to powodowało: cieszy się, że kumpeli się udało, że będzie miała dziecko, ale z drugiej strony pełne żalu "dlaczego jej się udaje, a mi nie, chociaż tak bardzo chcę i się staram?" i inne, bardzo poplątane emocje i pytania, zarzuty by się pojawiły - radość, strach, żal, szczęście, poczuje bezsensu, głęboki smutek, wstyd, chęć wsparcia, chęć ucieczki itp. Na tym spotkaniu zaś była inna dziewczyna, która stara się zajść w ciąże tą samą metodą co moja siostra. Nie wiem ile czasu i ile lat, krócej niż sis, ale też z trudniościami i też ten czas liczy się w latach. Gdy usłyszała tę nowinę pogratulowała koleżance, zachowała się jak najbardziej wspierająco. Jednak ta wiadomość była zbyt trudna i zbyt bolesna, wymigała się jakimś rodzinnym wezwaniem po godzinie, bo wiedziała, że nie powstrzyma dłużej łez (i wiedziała, że to jest coś dla niej do ogarnięcia). W drodze do domu wymiotowała kilka razy ze stresu, żalu, zazdrości, poczucia niesprawiedliwości itp itd. Przyszła do mojej siostry, płakały we dwie pijąc napar na uspokojenie. Bo to okay, fajnie, że komuś z ich paczki się udało, ale im tyle czasu się nie udaje...
To jest taaaaaakie trudne.
Takie trudne.
Trudno mi się tego słuchało.
Ale znam te uczucia, ten pogrążający w ponurych myślach, podkopujący pewność siebie smutek. Przeżywałam to samo, ale z innej przyczyny - byłam sama, niekochana. I to zarazem było problemem powodującym ból, ale też brak społecznej akceptacji.
Naprawdę nie ma porównania w tym, jak znacznie łatwiej żyć w parze niż w pojedynkę. Tak ekonomicznie.
I to nie ma przełożenia na to, czego po prostu nie widzi wiele osób żyjących w związkach i dających rady "jedź na wakacje, poznaj kogoś" - okay, tylko za co mam jechać? I tak dalej, i tak dalej...
Brak wsparcia, trudność w patrzeniu na szczęście innych - zarazem kibicujesz tym parą, bym im się układało jak najlepiej i zarazem czujesz tyle smutnych emocji i pamiętasz o tylu rzeczach za robieniem których tęsknisz...
Emołszyn bardzo.
To było bardzo dobre spotkanie z siostrą.
Tak dobrze słyszeć ją tak spokojną, tak otwarta na przyjmowanie różnych opcji. Bez tego krzyku i przypiedolki. Naprawdę synek i macierzyństwo dla niej są jakieś takie terapeutyczne. No i oczywiście sama terapia zrobiła dla niej dużo.
Rozmawiałyśmy jeszcze o masie innych rzeczy, o tym ich lekarzu, o szczepionkach... Swoją drogą to była megaciekawa rozmowa, chociaż na zagłębianie się w temat nie mam obecnie przestrzeni, ALE moja siostra zaczęła zgłębiać temat i chce z jakimś specjalistom/specjalistką odbyć rozmowę na temat wielu wątpliwości jakie czuje po przeczytaniu kilku publikacji. Niestety jest zbywana. I to jest karygodne. Ona nie przychodzi tam, jak "Jestem przeciwniczką szczepień! I foliarką! I wierzę w kosmitów!". Nie, przychodzi z treścią badań, z pytaniami o konkretne substancje chemiczne, o procedury powody ich nieprzestrzegania - prawo polskie jedno, a lekarze drugie. Producent szczepionki wszystko zgodnie z prawem, a lekarze z ignorką wobec przepisów prawnych i zaleceń producenta. Skąd to się bierze? Dlaczego? Dlaczego najpierw nie badamy czy są przeciwwskazania - tym bardziej, że producent i prawo to zaznaczają jako powód do zgłoszenia, a lekarze przemilczają. Siostra chce akademickiej rozmowy - bądź co bądź ma magistra z kosmetologii, chemię, biologię, biochemię to ona ogarnia wspaniale, na poziomie akademickim - ma wątpliwości, które chce rozwiać zanim poda dziecku ten preparat, bo może jednak lepiej wybrać inny preparat itp. (tym bardziej, że młody miał już po wcześniejszych szczepieniach reakcje nieporządane).
Tym czasem w rozmowach laboranci i lekarze ucinają rozmowy uznając SAM TEMAT szczepionki za zero-jedynkowy: szczepisz = jesteś okay, tak powinno być, nie zadawaj pytań tylko rób co mówią lekarze, nie szczepisz - jesteś szurem, wierzysz w kosmitów i podważasz zdobycze medycyny, trzeba cię przywrócić do porządku i okrzyczeć powołując się na zdrowy rozsądek i przypominając tobie, że masz mały kapitał intelektualny w stosunku do lekarza (co nie jest prawdą).
Nikt nie chce z siostrą podyskutować, otworzyć hipotez i dojść do tez. Powtarzają, że "szczepić trzeba", a na brak zgłoszeń przez lekarzy mopów, które w świetle prawa powinny być zgłaszane dostaje wzrusz ramion i odpowiedź "tak jest". Nikt nic nie tłumaczy. Na pytania, na powoływanie się na wyniki dostępnych w sieci badań (które moja siostra chce lepiej zrozumieć), na chęć rozmowy o reakcjach chemicznych zachodzących w organizmie itp rozmowa od razu przechodzi do ofensywy "to głupota nie szczepić dziecka!", na co siostra kontruje "ja chcę szczepić, ale chcę wiedzieć czym i czy to nie szkodzi mojemu dziecku!", ale lekarze na to dochodzą do wniosku, że siostra uwierzyła w negatywny wspływ szczepionek (a ona chce porozmawiać o badaniach, akademicko, jak specjalista ze specjalistą).
Mówi, że coraz mniej ufa lekarzom.
Dlatego tym bardziej cieszę się, że mam tak dobrego weterynarza... Rozumiem ten strach. Jest inny, ale podobny. Też nie ufam lekarzom.
No cóż... klita. Jak prawnicy. I architekci :P.
Z innych rzeczy, które ustaliłam z siostrą: bierzemy udział w biegu, takim po medale. Oczywiście zależy to od tego czy tego dnia nie będziemy z O. mieli zjazdu na studiach, ale zarówno siostra, mój partner i moi rodzice są na tak. Mama zostanie z prawdopodobnie z wnukiem i pieskami na ławeczce, a reszta (siostra i ja, nasi partnerzy i tata) pobiegniemy w biegu. Specjalnie szukamy czegoś z małym dystansem - siostra po porodzie jeszcze nie może biegać zbyt daleko, a ja biegam w interwałach, więc tego :P. Nie wiem jak Szwagier (kiedyś biegał te survivalowe, z pływaniem, tarzaniem się w błocie itp. a teraz zrobił wielkie oczy słuchając o naszym planie), tata na spokojnie przebiegnie (biega codziennie, z wózkiem z wnuczkiem i na teningi na boisko), a mój chłopak zapowiada, że do 3h pobiegnie bez problemu, a potem być może przejdzie do chodu (to może go nawet dogonię).
A poza tym ustawiłyśmy się na sesję zdjęciową, taką rodzinną. W końcu. W kwietniu lub w maju. :D Już umówiłyśmy się z fotografem i już nawet jesteśmy na etapie wpłacania zaliczki. Wszyscy: mama, tata, córki, partnerzy, wnuczek i dwa pieski. Będzie magicznie.
Nasze rozmowy również wciąż i wciąż wracały do tematu alkoholu i choroby alkoholowej, o rosnącej świadomości społecznej w obrębie tego tematu. Do tego, że najwięcej frustracji przed spotkaniami z przyjaciółmi powoduje "a ze mną się nie napijesz?", podczas, gdy nie ma się zwyczajnie ochoty na alkohol. Nie, że nie można się napić, bo nie wiem, jest się kierowcą, tylko po prostu wybiera się nie pić, bo potem organizm fatalnie to znosi. Jest presja społeczna, dużo o tym słyszałam i całe szczęście nie borykam się z tym zbyt często. I cieszę się, że nie mam takiej presji w gronie znajomych, jak moja siostra. To jest super. Ale też to widzę: gdy raz zobaczysz te mechanizmy, gdy masz członka rodziny chorego na tę chorobę to już nie odwidzisz tych mechanizmów. I nie będzie to takie zwykłe i beztroskie by "wypić piwko". Jak jest gen lub potencjał do wykształcenia tej choroby to zmienia się myślenie, jak wychodzisz z mechanizmu toksycznych relacji - zrobisz dużo by w nie znowu nie wpaść. Ale tak, nie ma co demonizować alkoholu - wszystko jest dla ludzi. Po prostu nie mam potrzeby sięgać po niego tak często jak to się utarło w kulturze.
No i to jest coś na co jestem przeczulona ja i siostra. Co nas alarmuje w naszej komórce rodzinnej. A co jest zupełnie niezauważalne dla rodzin naszych partnerów, gdzie świętuje się tak, jak się świętuje w "zwykłej, polskiej rodzinie". I tak mój teściu jedzie przed każdymi świętami "na wędzenie wędlin" i faktycznie wędzą, ale do tego wypijają kieliszek wódki/brandy/nalewki za kieliszkiem. Każdy z panów przywozi swoje wyroby, a reszta dokonuje degustacji. W teorii fajna tradycja. W praktyce - jednak wokół używki. Miałyśmy z siostrą wiele fajnych refleksji o alkoholu w kulturze, które chciałabym spisać tak dla siebie... Kończyłyśmy rozmowę, gdy odprowadziłam siostrę do pociągu, jakoś około 10 rano po tych kilku godzinach spotkania. Siostra wsiadła i od razu napisała "apropos naszej rozmowy: obok mnie siedzi mężczyzna, który cuchnie alkoholem tak, że można się wstawić samymi wyziewami". Ech... czytałam tę wiadomość kierując się na tramwaj, do domu, gdy zaczepił mnie na chodniku wysoki mężczyzna, około 40-lat, dobrze ubrany - casual, ale elegancki. Musiałam wyciągnąć z uszu słuchawki i poprosiłam by powtórzył o co pytał, a on zagadał bardzo sympatycznie "Nie jestem stąd. Proszę mi powiedzieć w którą stronę się kierować, aby móc się czegoś dobrego napić. Jakieś piwo, drinki, bo nie przetrwam o suchym pysku! Gdzie tu jest jakiś lokalny dobry bar lub pub!?" Zatkało mnie. Nie chciałam mówić na głos tego co pomyślałam tj. "jest 10 rano w niedziele!!!!", bo matką mu nie jestem. Ale to jak ironia losu, jak potwierdzenie, że choroba alkoholowa to społeczny, olbrzymi problem, który dla wielu krajan jest jakby przezroczysty, niezauważalny. W końcu po chwili wyznałam mu, że chyba musi iść do rynku, ale nie wiem czy coś będzie otarte o tej porze. On na to, że chce wypić coś teraz, na drogę, na zwiedzanie. Rozejrzałam się po ulicy, żabka była, teatr, ciuchland, zamknięte oddziały banków i jakiś bar mleczny. Zaproponowałam, że może w barze mlecznym, bo tak szczerze to nie mam pojęcia gdzie teraz jest coś otwarte, w niedzielę rano, a sama nie mam doświadczenia, bo prawie nie piję. Na to typ się odpalił "O mój borze, współczuję pani! Nie wie pani co pani traci!" - przechodził przez ulicę do tego baru jeszcze za mną krzycząc, ale tak ze złością, z irytacją, że tracę najlepsze lata życia nie pijąc alkoholu i coś tam jeszcze, nie wiem, bo zignorowałam, założyłam słuchawki i napisałam o tej sytuacji siostrze... No.
Gdy wróciłam po tej niedzielnej posiadówce z siostrą mój chłopak posłuchał moich wrażeń. Zadumał się. I uznał wreszcie, że on też w najbliższych miesiącach chce się gdzieś wybrać ze swoją siostrą. WOW. Poczułam wtedy taką mieszankę dumy i wzruszenia: dostrzegł jak pielęgnowanie relacji z rodzeństwem jest ważne, jak zmienia się dynamika, gdy jesteśmy w związkach. Przemyślał to i wypalił, że gdzieś się z siostrą po prostu wybierze, bo nie chce wpadać do niej i jej partnera, ani ściągać jej samej do nas - tylko oni dwoje. Może w górach. I ten bieg - tym mnie zaskoczył - zaproponował by na ten bieg zaprosić jeszcze jego mamę i siostrę. Wzrusz. Baaaardzo wzrusz.
Wczoraj wstałam na przytulanko i pieszczoty poranne. Potem była praca, po pracy od razu pojechałam z trzęsącym się ze strachu (godziny szczytu w komunikacji miejskiej) pieskiem do kontroli - wszystko ok. Maleństwo będzie miało badaną krew za 1-1,5 miesiąca. Jak wróciłam (bo gabinet naszej pani doktor jest bardzo daleko) to mój chłopak już gotował pyszną urodzinową kolację.
Dostałam piękny bukiet róż <3
Zjedliśmy makaron sepia w sosie cytrynowo-czoskowym, z bazylią i duszonymi pomidorkami. Do tego krewetki. Pyyyyyyyyyyszne. Ambrozja.
Kupił też białe wino bezalkoholowe - naprawdę doceniam.
Potem wzięłam dłuuuuuuuugą kąpiel. Bardzo tego potrzebowałam, wczoraj było bardzo stresująco. Po kąpieli zjedliśmy sobie lody orzechowe i pomelo do filmu. Przez większość czasu na moich nogach leżała psinka, przytulona i domagająca się głaskanka. Kochany zwierzaczek, tak mnie rozczuła. Wczoraj kilkanaście razy wyznawałam jej, że od roku marzyłam o tym by tak właśnie spędzać z nią wieczory i cieszę się, że ona w końcu znalazła również w tym przyjemność.
I poszliśmy spać.
Ani tata, ani mama nie pamiętali o moich urodzinach. xD Musiałam im przypomnieć xD - obydwoje się kajali.
Pamiętali przyjaciele i teściowie xD
I kuzyn.
Jestem chyba w dobrym miejscu życia, czuję, że dużo się zmienia i jeszcze zmieni. I nie wiem gdzie mnie to zaprowadzi - to jednocześnie budzi ekscytację i strach. Dobrze mi na wielu polach tu, gdzie jestem.
Zmienić pracę i zarobki i projektować sobie więcej przestrzeni na odpoczynek.
To mój cel na ten rok.
No i chyba w końcu zapisanie psóreczki do szkoły dla piesków :D
A póki co mam małe zleconko do zrobienia.
13 notes
·
View notes
Text
youtube
Głos ma podobny do Miley Cyrus. Tylko Miley brzmi tak, jakby 50 lat paliła fajki.
Wygląda mi na Polkę (tylko w tym teledysku). Hmm... Po sprawdzeniu już wiem, że oprócz angielskich i niemieckich korzeni ma też polskie i słowackie. Jej polski przodek Daniel Kobylak w Ameryce związał się z Niemką Emmą Schneider. Ale faza, że ludzie to wyszukują w amerykańskich spisach urzędów i opisują w artykułach o niej xdd a ja to czytam. kontynuując mój risercz... Niestety najprawdopodobniej jest protestantką. Straciliśmy ją! Protestanckie angielsko-niemieckie korzenie okazały się silniejsze niż katolickie polsko-słowackie :(( ktoś zdziwiony? Xd oj Daniel, Daniel. Poległeś.
W ogóle co jest jeszcze ciekawe to to, że w teledysku jest jej prawdziwa rodzina. Poznała się z przyszłym mężem w Idolu i widać, że sobie żyją trendem tradwife i cottagecore; właśnie dlatego mnie to zainteresowało. Jak silny wpływ ma ten cottagecore tradwife na młode Amerykanki i Amerykanów, którzy chcą by tak wyglądało życie. Dziewczyna w wieku 23 lat jest już matką wielodzietną, chodzi w sukienkach vintage. I daje wywiady jak w wieku 18 lat zaczęła czytać Biblię i Jezus zmienił jej życie. Natomiast Amerykanie w komentarzach modlą się by nie zboczyła z Bożej drogi i cieszą się jaka to błogosławiona rodzina.
Trend tradwife dobrze widać na przykładzie tej Mileny jakiejśtam. Kilka lat temu przed trendem ubierała się jak typowa Ameryka, a obecnie chodzi tylko w sukniach z bufiastymi rękawami, wstawia posty o sprzątaniu, gotowaniu, Biblii, poucza, że żona ma być podległa mężowi itp. najlepsze, że udaje, że umie robić te wszystkie domowe rzeczy tradwife, gdy widać, że nie. Pamiętam jak robiła przepis, który wymagał marchewki i wpierdoliła do obiadu marchewkę w całości xdd nie chce mi się szukać zdjęcia ale lmaooo uznała, że umieści ten prosty i źle wykonany przepis na swoim blogu. Całość wyglądała tak, że pies by nie jadł. Ale plus tradwife jest taki, że Milena powiedziała, że przestała się malować, farbować, robić paznokcie, ostrzykiwać usta i coś tam jeszcze. Mówiła, że kiedyś wydawało jej się, że musi to robić, a obecnie wie, że nie i docenia naturalność. To jest wielki plus. Ogólnie uważam, że lepiej też się ubiera.


Nawet swoją córkę kiedyś ubierała w jeansy, a obecnie tylko sukienki w stylu vintage. W sumie dobrze, że ten trend tradwife sprawia, że wstawiają posty o podlewaniu kwiatów czy siedzeniu w bujanym fotelu. Bo z drugiej strony jest na insta moda by pokazywać podróże, nowe kosmetyki, imprezy itp. a tradwife romantyzuje spokojne, domowe życie. Lepsze to dla środowiska xd
#przemyślenia#często też jest tak że mężowie mają wyjebane na trend tradwife a kobieta jest like nieee ja muszę być podległa!!#🤪
2 notes
·
View notes
Text
Cześć!
Prowadzę aktualnie badanie psychologiczne na temat doświadczania płci przez lesbijki butch. Jest to badanie w ramach pracy magisterskiej na UW. Desperacko poszukuję chętnych do rozmów! Wywiady są przeprowadzane on-line, trwają 1-1,5h , a dane są całkowicie anonimowe.
Badanie ma na celu oddanie Wam głosu. Chcę, żeby to Wasz punkt widzenia wybrzmiał.
Osoby zainteresowane proszę o odzew w wiadomości priv, wówczas będę mogła więcej opowiedzieć o sobie i samym badaniu:)
PS Proszę mówcie swoim znajomym o badaniu!
2 notes
·
View notes
Text
24-25.06.2023
W sobotę normalnie czułam się jakbym zdychała. Więc większość dnia przespałam
A jak nie spałam to zasypiałam na stojąco lub siedząco
Normalnie nie do życia
Nawet zemdlałam choć do teraz nie ogarniam dlaczego
Nawet gorączki nie miałam
Pamiętam tylko że czułam się bardzo osłabiona
No i ten nieustający ból gardła ...
I zupełnie nie miałam apetytu. Co brałam do ust to było mi niedobrze wiec zaliczyłam praktycznie dzień bez jedzenia
Jak się nieco ożywiłam wieczorem wyszłam na spacer i coś pokolorowałam
Postanowiłam też się odezwać do paru osób z którymi kontakt zaniedbałam. Odezwali się uf
A dziś jak się obudziłam ucieszyło mnie że gardło mnie nie bolało
Niestety chwilowa radość
Buh a tak się cieszyłam xD
Dziś to też leniwie choć prawie skończyłam czytać książkę pt
"Agnieszka Jucewicz - Czasem czuję mocniej"
Polecam bo tu są wywiady z chorymi psychicznie. I to na różnorakie choroby. Depresja,uzależnienia,Chad,nerwica,anoreksja itd.
A później się jeszcze bardziej ożywiłam i wzięło mnie na ćwiczenia
Mimo tego że jestem osłabiona to jednak mam mnóstwo energii
I. Jak przez ostatnie miesiące było mi często zimno nawet gdy było gorąco tak teraz znów mi gorąco nawet gdy gorąco nie jest xD
I pocę się jak idiotka jakaś
Wgl ja nie wiem co mi się stało w nos ale mnie od rana boli jakbym sobie nabiła na nim jakiegoś guza.
Boli okropnie jak dotkne. I to w jednym miejscu xd
Co za dziwny objaw wgl 🤣
Ale mniejsza. Może jutro przejdzie
Jeszcze tydzień i będzie coś więcej wiadomo co z guzem co mam
No bardzo ciekawa jestem
I za tydzień będzie występ 🤩
Nie mogę się doczekać ❤️
Wrr bylebym tylko mogła śpiewać i mówić bo to gardło mnie napieprza cały czas
Czuję też że schudłam
I coś czuję że dostanę jutro opieprz
Miałam dziś atak paniki. Niemal bez powodu. Nie ogarniam 🙈
I wgl okres mi się zaczął w piątek skończył się w sobotę. Wtf xD
Mam od paru miesięcy takie okresy i nie narzekam bo to ułatwia życie
A kiedyś się męczyłam z obfitymi
Grzebałam coś w dokumentach ale nie znalazłam to czego szukałam
Jaram się nadchodzącym tygodniem choć nie wiem czemu
Może zdarzy się coś fajnego i coś przeczuwam
I oby coś się zdarzyło 😏
Bajo miłego dzionka 🤩
6 notes
·
View notes
Text
Wszystko jest dla nas pierwsze!
Dla zespołu ta płyta i trasa będzie z kategorii „po raz pierwszy”. Tym razem dotyczy to występów bez Fletcha. Dave wspomina pierwszy występ bez Andrzeja w San Remo. Jakie to było dla nich dziwne i nienaturalne spotkanie. Inna sprawa, że potwierdza negatyw
Są takie rozmowy, które oglądam i słucham nie ze względu na osoby, z którymi prowadzone są wywiady, ale przede wszystkim, dlatego, kto prowadzi te wywiady. Niewiele jest takich osobowości w świecie mediów. Ale są. Wywiad z depeche MODE przeprowadzony przez Zane Lowe, a właściwie Alexander Zane Reid Lowe nowozelandzkiego dziennikarza i dj’a radiowego. Jedynie 19-minutowy fragmentu został…

View On WordPress
4 notes
·
View notes
Text

Telewizyjna rozrywka lat 90. – kultowe programy, które pokochali Polacy
Lata 90. to złoty okres dla polskiej telewizji, kiedy programy rozrywkowe przyciągały przed ekrany miliony widzów. Był to czas, gdy telewizja publiczna oraz pierwsze prywatne stacje rywalizowały o uwagę odbiorców, oferując nowatorskie formaty, zagraniczne inspiracje i kultowe osobowości ekranowe. Rozrywka telewizyjna tamtej dekady miała wyjątkowy charakter – łączyła elementy zabawy, edukacji oraz swoistego kontaktu z nową rzeczywistością wolnego rynku i popkultury.
Teleturnieje, które przyciągały przed ekrany
Lata 90. to okres dynamicznego rozwoju teleturniejów, które stały się jednymi z najchętniej oglądanych programów rozrywkowych. Widzowie zasiadali przed telewizorami, by podziwiać uczestników rywalizujących o nagrody oraz emocjonować się ich zmaganiami z pytaniami i zadaniami. Jednym z najpopularniejszych teleturniejów tamtej dekady była "Familiada" – program, który zadebiutował w 1994 roku i szybko stał się obowiązkowym punktem weekendowego popołudnia w wielu domach. Jego gospodarz, Karol Strasburger, zasłynął z charakterystycznego stylu prowadzenia i żartów, które do dziś funkcjonują w polskiej popkulturze. Inne kultowe teleturnieje to "Koło Fortuny", w którym uczestnicy odsłaniali hasła na tablicy, oraz "Idź na całość", gdzie gracze mieli szansę wygrać atrakcyjne nagrody, ale mogli też odejść z niczym, trafiając na słynnego „Zonk’a”.
Kabarety i humor w telewizji lat 90.
Polska telewizja w latach 90. była pełna programów kabaretowych, które dostarczały widzom solidnej dawki śmiechu. Kabarety, takie jak "Tey", "Otto" czy "Ani Mru-Mru", regularnie pojawiały się w telewizyjnych blokach rozrywkowych. Dużą popularnością cieszył się także "Kabaret Olgi Lipińskiej", który w satyryczny sposób komentował rzeczywistość społeczną i polityczną tamtych lat. Innym ważnym programem była "Komiczna odyseja", w której prezentowano skecze znanych polskich grup kabaretowych. Telewizja emitowała również zachodnie produkcje komediowe, jak "Benny Hill", które zdobyły szerokie grono fanów.
Muzyka i taniec na ekranach
Lata 90. to także rozkwit programów muzycznych i tanecznych, które prezentowały najnowsze hity i wprowadzały widzów w świat show-biznesu. Program "Disco Relax" był jednym z symboli tej dekady – promował muzykę disco polo i przyciągał rzesze fanów tego gatunku. Z kolei "Jaka to melodia?" – teleturniej muzyczny, który zadebiutował w 1997 roku – do dziś jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych formatów muzycznych w polskiej telewizji. W tamtym okresie popularne były także festiwale muzyczne transmitowane na żywo, jak "Opole" czy "Sopot Festival", które gromadziły czołówkę polskich i zagranicznych artystów.
Talk-show – nowość w polskiej telewizji
W latach 90. dużą popularność zdobyły talk-show, będące zupełnie nową formą telewizyjnej rozrywki. Jednym z najbardziej znanych był "Wieczór z Wampirem" prowadzony przez Wojciecha Jagielskiego, który w nietypowy, humorystyczny sposób przeprowadzał wywiady z gośćmi. Innym kultowym programem był "Na każdy temat" – jeden z pierwszych talk-show poruszających kontrowersyjne tematy społeczne. Format ten, inspirowany zachodnimi produkcjami, szybko stał się jednym z najchętniej oglądanych programów w Polsce.
Telewizyjne show dla całej rodziny
Programy rozrywkowe lat 90. często skierowane były do całych rodzin, dzięki czemu gromadziły przed ekranami widzów w różnym wieku. "Śmiechu warte" było jednym z tych programów, które zapewniały dobrą zabawę zarówno dzieciom, jak i dorosłym. Emisja zabawnych filmików, często nagrywanych przez widzów, wprowadzała w telewizji zupełnie nowy styl rozrywki. Innym rodzinnym show była "Mini lista przebojów", w której dzieci miały okazję prezentować swoje umiejętności wokalne.
0 notes
Text

Najbardziej prestiżowe czasopisma modowe na świecie
W świecie mody istnieje wiele czasopism, które odgrywają kluczową rolę w kształtowaniu gustów i trendów. Wydania te, będące synonimem prestiżu i wpływu, oferują czytelnikom dostęp do najnowszych informacji o projektantach, kolekcjach, sesjach zdjęciowych, wydarzeniach branżowych oraz wywiadach z osobami mającymi duży wpływ na świat mody. Dla osób, które chcą na bieżąco śledzić rozwój przemysłu mody, najlepsze pisma stanowią cenne źródło wiedzy. W artykule przedstawiamy najbardziej prestiżowe czasopisma modowe, które cieszą się ogromnym uznaniem na całym świecie.
Vogue – Królowa mody
„Vogue” to jedno z najbardziej znanych i prestiżowych czasopism modowych na świecie, które jest symbolem luksusu i wysokiej mody. Pierwszy numer ukazał się w 1892 roku w Stanach Zjednoczonych, a dziś jest to globalna marka, która wydaje różne edycje w wielu krajach. Vogue stanowi głos w kwestiach dotyczących mody, sztuki, kultury i stylu życia. Redagowane przez czołowych ekspertów, stanowi miejsce, gdzie prezentowane są nie tylko najnowsze kolekcje, ale także artykuły o projektantach, trendach i wpływowych osobach z branży mody. „Vogue” jest symbolem prestiżu, a jego okładki to jedne z najbardziej pożądanych miejsc w świecie mody. Przez dekady to właśnie to pismo wyznaczało kanony piękna i stylu, a jego ikoniczne wydania z kultowymi sesjami zdjęciowymi są cenione przez profesjonalistów i pasjonatów mody.
Harper's Bazaar – Tradycja z nowoczesnością
„Harper's Bazaar” to jedno z najstarszych i najbardziej cenionych pism modowych. Zostało założone w 1867 roku, a dziś jest symbolem elegancji i wyrafinowanego gustu. Czasopismo to prezentuje nie tylko modowe nowinki, ale również oferuje artykuły na temat kultury, zdrowia i stylu życia. Harper's Bazaar jest w szczególności cenione za połączenie nowoczesnych trendów z klasycznym podejściem do mody, co sprawia, że jest cenione zarówno przez młodsze, jak i starsze pokolenia. To pismo, które nie tylko śledzi bieżące wydarzenia w modzie, ale również stawia na długofalowe inspiracje, pokazując, jak moda może być wyrazem osobistego stylu i filozofii życiowej.
Elle – Moda dla każdego
„Elle” to jedno z najpopularniejszych czasopism modowych na świecie, które w szczególności trafia do szerokiej grupy odbiorców. Założone w 1945 roku we Francji, czasopismo to zdobyło serca czytelników na całym świecie, będąc jedną z najważniejszych platform modowych. „Elle” wyróżnia się tym, że łączy modę wysoką z modą uliczną, dzięki czemu jest dostępne dla szerokiego kręgu odbiorców. Zawiera porady stylowe, przepisy na urodę, informacje o nowych kolekcjach, a także artykuły o modzie w kontekście globalnych wydarzeń społecznych. Czasopismo to stało się jednym z liderów w promowaniu mody jako narzędzia ekspresji i osobistego wyrażenia siebie.
W Magazine – Ekstrawagancja i artystyczna wizja
„W Magazine” to czasopismo, które zyskało reputację dzięki swojej ekskluzywnej i artystycznej formule. Jego okładki, często pełne kontrowersyjnych zdjęć i awangardowych sesji, przyciągają uwagę, a artykuły nierzadko poruszają tematy związane z kulturą i sztuką współczesną. „W” jest platformą, która stawia na kreatywność, oryginalność i przełamywanie schematów w modzie. Czasopismo to stało się jednym z ulubionych mediów dla artystów, projektantów i influencerów, którzy szukają przestrzeni do wyrażenia swoich unikalnych wizji mody.
The Business of Fashion – Moda jako przemysł
„The Business of Fashion” to pismo, które łączy świat mody z analizą rynku i biznesu. To źródło informacji o tym, jak przemysł modowy funkcjonuje od strony ekonomicznej. Od momentu swojego powstania w 2007 roku, „The Business of Fashion” stało się jednym z najważniejszych mediów dla profesjonalistów z branży mody. Zawiera artykuły, analizy i wywiady, które przybliżają mechanizmy funkcjonowania rynku mody, wpływ technologii i zrównoważonego rozwoju na tę branżę, a także prezentuje sukcesy i wyzwania, przed którymi stają projektanci, marki i sklepy internetowe.
V Magazine – Awangarda i nowoczesność
„V Magazine” to czasopismo, które wyróżnia się nowoczesnym podejściem do mody i sztuki. Zostało założone w 1999 roku i szybko zdobyło uznanie dzięki odważnym sesjom zdjęciowym, które łączą modę, sztukę i kulturę współczesną. Czasopismo to jest doskonałym przykładem awangardowego podejścia do mody, pokazując, jak moda może być sposobem na wyrażanie swoich poglądów i tożsamości. Zajmuje się szerokim zakresem tematów, od najnowszych kolekcji po kontrowersyjne zjawiska w kulturze, które wpływają na modę.
0 notes
Text
Did you know that we also have subtitles in other languages, not just English?
Joker Out Subs is a truly international community, and we have members from all over the world who work hard to translate Joker Out content into their own languages. Alongside English subs, some of our videos also have subtitles in Croatian, Finnish, Turkish, French, Spanish, Polish, Danish, Japanese and Italian! You can find them on our YouTube channel https://youtube.com/@JokerOutSubs?feature=shared
🇹🇷 [TR ALTYAZI] Joker Out Röportajları
Turkish subtitles by TWT vu0leilmare
🇫🇮 [FIN SUB] Joker Out Haastattelut
Finnish subtitles by @niini5 @drugsforaddicts @saallotar
🇵🇱 [POL SUB] Wywiady z Joker Out
Polish subtitles by three members of JokerOutSubs
🇮🇹 [SUB ITA] Interviste Joker Out
Italian subtitles by @varianestoroff another member of JokerOutSubs
🇩🇰 [DAN SUB] Joker Out-interviews
Danish subtitles by TWT AnnaaMontana
🇲🇫 [VOSTFR] Interviews de Joker Out
French subtitles by IG kxtoche @yoda-bor and another member of JokerOutSubs
🇯🇵 [日本語字幕]ジョーカー・アウト インタビュー
Japanese subtitles by TWT sae_w
🇭🇷 [HRV TITL] Joker Out Intervjui
Croatian subtitles by TWT yiboego
🇪🇸 [ESP SUB] Entrevistas Joker Out
Spanish subtitles by @delilahconh
38 notes
·
View notes
Text

Czego uczą się studenci marketingu w USA?
Studia marketingowe w Stanach Zjednoczonych cieszą się dużą popularnością i oferują studentom szeroki wachlarz wiedzy teoretycznej oraz praktycznych umiejętności. Programy nauczania na amerykańskich uczelniach są dostosowane do dynamicznie zmieniającego się rynku i kładą duży nacisk na innowacje, analizę danych oraz strategie komunikacji. Studenci uczą się zarówno podstaw marketingu, jak i zaawansowanych zagadnień związanych z cyfrowymi kampaniami, psychologią konsumenta i zarządzaniem marką.
Podstawy marketingu i strategii biznesowej
Pierwsze lata studiów marketingowych w USA skupiają się na zrozumieniu podstawowych koncepcji marketingu oraz jego roli w biznesie. Studenci uczą się o segmentacji rynku, pozycjonowaniu produktów i strategiach cenowych. Poznają również podstawowe modele biznesowe, które pozwalają firmom skutecznie konkurować na rynku.
Duży nacisk kładziony jest na analizę rynku oraz tworzenie strategii marketingowych dostosowanych do różnych branż. Studenci uczą się, jak identyfikować potrzeby konsumentów i jakie narzędzia mogą wykorzystać, aby skutecznie dotrzeć do grupy docelowej.
Marketing cyfrowy i media społecznościowe
Jednym z najważniejszych obszarów studiów marketingowych w USA jest marketing cyfrowy. Studenci poznają mechanizmy działania reklamy internetowej, pozycjonowania w wyszukiwarkach (SEO), marketingu w mediach społecznościowych oraz strategii content marketingu.
Wiele kursów poświęconych jest platformom takim jak Facebook, Instagram, LinkedIn, YouTube i TikTok. Studenci uczą się, jak prowadzić kampanie reklamowe, analizować dane i optymalizować wyniki, aby osiągnąć jak najlepsze efekty przy minimalnych kosztach.
Analiza danych i badania rynku
Współczesny marketing w dużym stopniu opiera się na analizie danych. Studenci uczą się korzystania z narzędzi takich jak Google Analytics, Tableau czy programy do analizy zachowań konsumentów. Dowiadują się, jak interpretować dane sprzedażowe, analizować trendy rynkowe i podejmować decyzje na podstawie liczbowych wskaźników.
Badania rynkowe to kolejny kluczowy element studiów. Studenci uczą się, jak projektować ankiety, prowadzić wywiady z klientami i analizować wyniki badań. Poznają również metody analizy konkurencji, które pomagają firmom lepiej dostosowywać swoje strategie do zmieniających się warunków rynkowych.
Psychologia konsumenta i budowanie marki
Zrozumienie zachowań konsumentów jest kluczowe dla skutecznego marketingu. Studenci uczą się podstaw psychologii, aby lepiej rozumieć, co wpływa na decyzje zakupowe ludzi. Analizują takie czynniki jak emocje, motywacje, nawyki oraz wpływ kultury i społeczności na wybory konsumentów.
Budowanie marki to kolejny istotny element studiów. Studenci poznają proces kreowania wizerunku firmy, tworzenia skutecznych komunikatów reklamowych i budowania lojalności klientów. Dowiadują się, jakie elementy składają się na silną markę oraz jak można ją rozwijać na rynkach lokalnych i globalnych.
Public relations i komunikacja marketingowa
Obszar public relations (PR) i komunikacji marketingowej to kolejna ważna część studiów. Studenci uczą się, jak zarządzać wizerunkiem marki, prowadzić kampanie PR i reagować na kryzysy wizerunkowe.
Poznają również sposoby skutecznej komunikacji z mediami oraz sposoby budowania relacji z klientami i partnerami biznesowymi. Umiejętność prowadzenia skutecznej narracji marki oraz zarządzania kryzysami to kluczowe kompetencje dla przyszłych marketerów.
Marketing międzynarodowy i trendy w branży
Wiele amerykańskich uczelni oferuje kursy z zakresu marketingu międzynarodowego. Studenci uczą się, jak dostosowywać strategie marketingowe do różnych kultur, rynków i systemów prawnych. Dowiadują się, jakie wyzwania wiążą się z globalizacją i jakie techniki pozwalają firmom odnosić sukcesy na arenie międzynarodowej.
Śledzenie trendów rynkowych to kolejny kluczowy aspekt studiów. Studenci uczą się analizować zmieniające się preferencje konsumentów, rozwój nowych technologii oraz wpływ globalnych wydarzeń na strategie marketingowe firm.
Podsumowanie
Studenci marketingu w Stanach Zjednoczonych otrzymują kompleksową edukację, która łączy teorię z praktyką. Uczą się, jak analizować rynek, zarządzać marką, wykorzystywać dane oraz prowadzić skuteczne kampanie reklamowe. Programy studiów są dostosowane do dynamicznie zmieniającego się świata marketingu, dzięki czemu absolwenci są dobrze przygotowani do pracy w różnych sektorach gospodarki.
0 notes
Text
23.08.2023
Pomerdały mi się dni kontrolnej wizyty u gina (myślałam, że dziś, a to jutro xD), ale nie ma tego złego - przy okazji zapisałam się na doroczną profilaktykę badania piersi. I przejechałam się na rowerze <3 W PEŁNYM SŁOŃCU (kocham lato).
Przymierzyłam piękne i wygodne sukienki - na razie nie kupuję nic, ale naprawdę jestem zachwycona dwiema.
Kontynuuję research na temat Czarodziejki z Księżyca i mam wrażenie, że wpadłam w kroliczą norę! Tego jest tyyyyle. I jako mangozjeb z '90 kocham serię Stars, mangę czytałam, ale nie wydawała mi się pociągająca tym czasem teraz, czytając wywiady z Naoko i twórcami animacji z lat '90 JESTEM TAK ZAJARANA!
Przede wszytskim jako dziecko po prostu chłonęłam, nie kwestionowałam, nie pytałam - ŻYŁAM emocjami, jakie wywoływała historia z ekranu. A teraz widzę zarazem tyle DZIUR FABULARNYCH i TYLE POTENCJAŁU do głębszej eksploracji, że... no znowu to wywołuje u mnie silne emocje i ciekawość! :D
Muszę chyba powtórzyć dokumentnie całe Sailor Moon, bo nadal nie rozumiem dlaczego ten serial nazywa się Sailor Moon podczas, gdy największym badassem i wymiataczem jest Sailor Saturn? Jak do tego doszło? W którym momencie coś się tak schrzaniło, że powstała bohaterka, która ma moc zniszczenia świata i resetu istnienia w galaktyce xD? I dlaczego ona ma się "przebudzać" (tj. być świadoma swojej mocy) i stawać w mundurku sailorki tylko wtedy, kiedy świat ma się kończyć? I dlaczego w takim razie jest nazywana "mesjaszem" (to ją nazywano mesjaszem? Czy to chodziło o coś innego? Nie pamiętam i jestem w tym trochę zagubiona, a trochę zirytowana niewiedzą) zamiast cholernym OMENEM i to takim, którego pojawienie się DOSŁOWNIE oznacza początek apokalipsy?? xD Nie wiem czy tu chodzi o to, że różni się moja interpretacja słowa czy roli Hotaru w serialu... Słowem: jeżeli biedna Hotaru staje się Czarodziejką z Saturna jest to jednoznaczne z tym, że wszyscy mają przesrane, bo nadciąga zagłada xD
Kolejna rzecz, która jakoś za dzieciaka była dla mnie OCZYWISTA i logiczna, a która za cholerę nie jest logiczna i logicznie wytłumaczona przez twórców to ILOŚĆ Sailor Pluto. Pluto pojawia się po raz pierwszy w serii R, będąc zarazem sojuszniczką ChibiUsy i zarazem jedyną dorosłą osobą, która naprawdę wie jakie zagrożenie czyha na młodą, a która nie może jej cały czas chronić, bo jest na służbie (kurde, cały pion dowodzenia w jej rzeczywistości się zawalił, wszystko poszło w pizdu, a ona trwa broniąc chociaż swój bastion) - wysyła ChibiUsę na łep swoim przyszłym rodzicom. Słowem ta Pu, którą zna ChibiUsa to jest laska służąca na Dworze jej matki, ta z przyszłości, ta z trzydziestego wieku. Więc - było dla mnie to oczywiste - inna, druga Pu/Setsuna musi istnieć w teraźniejszości. Nie? ALE Sailor Pluto jako strażniczka czasu i przestrzeni (i tu jest haczyk - przestrzeni, a więc MOŻE też multiwersów czy innych linii czasowych, ha!) w serii S pojawia się jako wybawicielka z opresji Urana i Neptuna, okazuje się, że ma trzeci talizman, który pozwala na przywołanie Graala (też fascynujące jak etos japoński - talizmany - połączono z etosem anglosaskim -rycerki okrągłego stołu, poczukiwanie Graala i przybycie "mesjasza" :P). Czyli ta sama Pu, która w serii R nie mogła porzucić swojego bastionu przy Wrotach Czasu (chyba tak to się nazywało), co było logiczne, bo wróg z tamtej serii podobnie jak Chibiusa cofał się do przeszłości, więc musiała być Hodorem tego świata (i była słabym Hodorem - co odcinek jakiś złol przez te drzwi przenikał z tego co pamięta). W serii S nikt nie zagrażał czasowi jako takiemu, więc Pluto dołaczyła do Urana i Neptuna, jako równorzędna ziomeczka (która zarazem już znała te laski, bo wszystkie były w tej przyszłości z której przybyła ChibiUsa - czyli ona znała przyszłe wersje tych sailorek, a one być może pamiętały jej poprzednie wcielenie sprzed wieków z tego Królestwa na Księżycu? - tego widz nie wie, bo serial tego nie mówi, ale MOŻE się domyślać :P hahaha - dla mnie jako dziecka to było jakieś takie oczywiste i logiczne). I nota bene chyba właśnie w tym samym sezonie umiera śmiercią bohaterską - ratuje od śmierci Harukę i Michiru w helikopterze zaatakowanym przez potwory. Zatrzymuje czas, czyli narusza jakieś tabu (kto wyznaczył tabu patronce czasu i przestrzeni? To byłoby fabularnie ciekawe do eksploracji...) i w wyniku tego złamania przepisów umiera. Jak pszczoła: użądlić może tylko raz i pada (tak samo działają moce Sailor Saturn). A w kolejnej seriii, Super S, tej z pegazem, pojawia się jako Setsuna - w sensie, że żyjąca dziewczyna, gdzieś pracująca/studiująca i już świadoma, że jak zechce może zmienić się w czarodziejkę i zatrzymać czas, że pilnuje czasu i przestrzeni. I to z tą laską jesteśmy do końca. Dla mnie było jasne, że to właśnie ta laska ma dożyć do trzydziestego wieku, że to ona w przyszłości będzie siedzieć na barykadzie pod Wrotami i to ona będzie emocjonalnym supportem ChibiUsy. A potem umrze zatrzymując czas w dwudziestym wieku podczas wybuchu helikoptera. ALE ludki zwracają uwagę, że ta laska ma już inne wdzianko niż tamta Setsuna. Dziura fabularna czy Setsuna z innego czasu i przestrzeni. :p?
Tego jest maaaaaaasę!
W tym bardzo przykre do czytania opowieści z kulisów powstawania bajki mojego dzieciństwa: geolożka i farmaceutka, która w szkole należała do kółka tematycznego omawiającego mitologię grecką napisała komiks dla dziewczynek, w których dziewczynki są bohaterkami, mogą sie zakochac, mieć przygody jak z legend i nosić przepiękne stroje z rodem z wybiegów najznamienitszych domów mody! Pozycja staje się hitem, wykupuje się prawa do ekranizacji - przy czym Naoko nie do końca traci wpływ na to jak ekranizacja będzie wygladać, ma wgląd do całego procesu, jej zdanie jest i będzie ważne ALE osobami decyzyjnymi jest grono mężczyzn, którzy chcę przedstawić swoją historię, po swojemu. I nawet śmieszkują w wywiadach, że to co najbardziej przeszkadza w tworzeniu marki "Sailor Moon" to kobieta, która ją stworzyła.
Bo Naoko była zaskakująco postępowa, myslała o takiej inkluzyjności jakiej wymaga się współcześnie, o reprezentacji, o feministycznych wartościach (oczywście jest w tej mandze MASĘ konserwatyzmu - to bezdyskusyjne). I to wkurzało...
:/
Anyway - fascynujące jest się tego dowiadywać i czynić notatki.
4 notes
·
View notes