#wywiady
Explore tagged Tumblr posts
yellowmanula · 7 months ago
Text
Tumblr media
Szukam kontaktów do aktywnych użytkowników 8-bitowego Atari. W ramach krakowskiego Ubu Lab na Uniwersytecie Jagiellońskim prowadzone są badania nad fenomenem polskiej sceny. Badania są skupione przede wszystkim na zjawisku domestykacji, przerabiania i dostosywania urządzenia fabrycznego na własny użytek. Polska scena jest jedną z największych i najprężniej działających, jako że Atari znalazło tu intratny rynek zbytu. Interesuje nas jednak oddolność, i autonomiczność użytkowania platformy.
Jeśli zaś chodzi o aktywnych użytkowników demosceny, interesują nas odkrycia, wynalazczość, obchodzenie ograniczeń technicznych sprzęu. Przykładem może być choćby odkrycie "trójtrybu", wymuszenia na sprzęcie wyświetlania więcej kolorów niż przewidywały to ustawienia fabryczne.
Forma wywiadu. Chętnie się przejadę do takiej osoby, porobię zdjęcia. Wsłucham się w jej historię. 💻
Sama ciągle się uczę, retrocomputingiem zainteresowałam się raptem 2 lata temu. Jak widać, jednak nie wypadłam z toru, i nie jest to słomiany zapał. Te badania mogą rozwinąć także bardzo moją technologiczną wyobraźnię, ale przede wszyskim są pracą zbiorową pod przewodnictwem prof. Mareckiego i dr Zaroda, która wniesie istotny wkład w dziedzinę mediów cyfrowych.
10 notes · View notes
patryktarachon · 8 months ago
Text
🆕 Byłem gościem podcastu Małgorzaty Machniewicz (Pani od Zmiany), do którego odsłuchania serdecznie zapraszam. 🎧 Niedługo zmiany, o których wspominam w odcinku.
Słuchaj naszej rozmowy: 🎧 Spotify │ ApplePodcast │ YouTube
Tytuł: 153 - Kiedy warto być sobą? Gościnnie Patryk Tarachoń
1 note · View note
jokeroutsubs · 9 months ago
Text
JokerOutSubs content in different languages
Tumblr media
Did you know that we also translate content from Slovenian to other languages?
Check out our recently translated works and find out in what language they have been translated! 👇
NOW with Croatian subtitles 🇭🇷
Bojan and Nace before Stožice
Hrvatski prijevod: IG marija_rocen, IG mia_djordjevic_ig, @moonlvster
Bojan Cvjetićanin - Breakfast at Andreja's
Hrvatski prijevod i lektura: @moonlvster, IG marija_rocen, IG irenalemajic, IG mia_djordjevic_ig
Nace Jordan interview with JokerOutSubs in Umag
Hrvatski prijevod i lektura: IG mia_djordjevic_ig, @moonlvster, IG marija_rocen
NOW with French subtitles 🇫🇷
Nace Jordan interview with JokerOutSubs in Umag
Traduction française : @yoda-bor, Anastasia, X klámstrákur
Joker Out Interview with Luke Black🦞 - RTS Planeta
Traduction française : X klámstrákur, relecture : @yoda-bor
NOW with Serbian subtitles 🇷🇸
Bojan and Nace before Stožice
Srpski prevod i lektorisanje: IG mia_djordjevic_ig, @moonlvster, IG marija_rocen
Bojan Cvjetićanin - Breakfast at Andreja's
Srpski prevod, korektura i lektorisanje: IG marija_rocen IG irenalemajic IG mia_djordjevic_ig, @moonlvster
Joker Out interview with JokerOutSubs in London
Srpski prevod i titlovi: IG marija_rocen, Lektorisanje: IG mia_djordjevic_ig, IG irenalemajic
Joker Out interview with JokerOutSubs in Padova
Srpski prevod: IG irenalemajic, Lektorisanje: IG mia_djordjevic_ig, IG marija_rocen, Titlovi: IG marija_rocen
Joker Out interview with JokerOutSubs in Poznań
Srpski prevod: IG mia_djordjevic_ig, Lektorisanje: IG marija_rocen, IG irenalemajic, Titlovi: IG marija_rocen
Joker Out interview with JokerOutSubs in Tampere
Srpski prevod i titlovi: IG marija_rocen, Lektorisanje: IG mia_djordjevic_ig, IG irenalemajic
Nace Jordan interview with JokerOutSubs in Umag
Srpski prevod i lektorisanje: IG mia_djordjevic_ig, @moonlvster, IG marija_rocen
NOW with Italian subtitles 🇮🇹
Hitradio Center interview with Nace and Jan
Traduzione italiana: X pastellibianchi, @varianestoroff, IG irenalemajic
Joker Out at Radio 1 - Šou domov
Traduzione italiana: X pastellibianchi, IG irenalemajic
Joker Out at Radio Antena
Traduzione italiana: X pastellibianchi, @varianestoroff
Joker Out Interview with Luke Black🦞 - RTS Planeta
Traduzione italiana: IG irenalemajic, @varianestoroff
Nace Jordan interview with JokerOutSubs in Umag
Traduzione italiana: @varianestoroff, X pastellibianchi, Sottotitoli italiani: X pastellibianchi 
NOW with Dutch subtitles 🇳🇱
Joker Out interview with JokerOutSubs in Tampere
Nederlandse vertaling: @italimix en andere leden van JokerOutSubs
NOW with Hungarian subtitles 🇭🇺
Joker Out interview with JokerOutSubs in Tampere
Magyar fordítás: @ddrflctns, X zozzzzie, X brnbergeron  
NOW with Finnish subtitles 🇫🇮
Joker Out interview with JokerOutSubs in London
Suomenkielinen käännös: @saallotar
There's more! This is only the content that has been translated in the last few weeks. So don't forget to check out our full language playlists!
🌍 Language playlists:
[Cat SUB] Entrevistes a Joker Out
[DAN SUB] Joker Out-interviews
[DE Untertitel] Joker Out - Interviews
[ESP SUB] Entrevistas Joker Out
[FIN SUB] Joker Out Haastattelut
[HRV TITL] Joker Out Intervjui
[LATV SUB] Joker Out intervijas
[Magyar Felirat] Joker Out Interjúk
[MKD SUB] Joker Out Intervjua // Џокер Аут Интервјуа
[NLD SUB] Joker out interviews
[POL SUB] Wywiady z Joker Out
[SRP TITL] Joker Out Intervjui
[SUB ITA] Interviste Joker Out
[SVE] Intervjuer med Joker Out
[TR ALTYAZI] Joker Out Röportajları
[VOSTFR] Interviews de Joker Out
[日本語字幕]ジョーカー・アウト インタビュー
25 notes · View notes
myslodsiewniav · 1 year ago
Text
Trochę o piesku, o relacji z siostrą, o macierzyństwie, o alkoholizmie, o planach
13-02-2024
Jestem o rok starsza.
Mama pierwszy raz w życiu zapomniała o moich urodzinach xD - była tak przejęta projektem plastycznym, który realizuje w ramach projektu seniora, że zbywała telefony ode mnie. xD
Dzisiaj też są pierwsze adopciny mojej psinki. Ech. Z perspektywy czasu... Ech. Mam dużo przemyśleń. Pierwsze, które wybija się na wierzch dotyczy jednak tego, że chyba to pokazało, że nie nadaję się na matkę. Być może surowo o sobie myślę, być może znowu projektuje swoje doświadczenia na swoje własne oczekiwania na to jak powinno wyglądać macierzyństwo. Być może. Nie wiem. WIEM, że powinnam brać pod uwagę, że NIE WIEM, jak to jest nosić w sobie dziecko i mieć ten cały koktajl hormonalny, który ewolucyjnie ułatwia przejście wszystkiego przez co przechodziłam. Być może. Jednak, gdy myślę o tym, jak bardzo byłam otwarta i stęskniona psiaczka rok temu, jak wiele książek o wychowaniu maleństwa przeczytałam wcześniej, jaki research zrobiliśmy, jakie psie-przedszkola zbadałam, jak zrobiłam śledztwo szukając dobrego weterynarza (naszego "rodzinnego", zrobiłam wywiady i tabelki itp), jak zrobiliśmy wspólnie remont mieszkania by maluszek nie miał w zasięgu ząbków równych rzeczy, które mogłyby jej zaszkodzić... Jak w teorii byliśmy przygotowani na wszystko, na każdą opcję, ale jakoś tych poradnikach i podręcznikach nie było mowy o przewlekłych chorobach u szczeniąt, o adopcji z miejsca, gdzie ją zaniedbano, o tym, że będziemy bezsilni.
Pieluszki, ciągły płacz, sprawdzanie kupek, dyżury przy pilnowaniu małej, wizyty u weta i to wszystko, całokształt przypominały tak bardzo wychowywanie malutkiego dziecka, że to było po prostu dla mnie z jednej strony zaskakujące (nigdy dotąd tak malutkiego pieska nie adoptowałam), a z drugiej frustrujące - bo na co ja się skazałam? Ja, która nie chce macierzyństwa? Ech...
Ech. Po całym dniu jej szczekania - bo przecież pracuję z domu (to był czynnik na TAK, by adoptować maleństwo, prawie nigdy nie była sama) - a szczekania spowodowanego chorobą i tym, że była pełnym energii szczeniaczkiem, to był jedyny sposób jej komunikacji, po całym takim dniu byłam WŚCIEKŁA i WYKOŃCZONA, czułam się UWIĘZIONA i ZASZANTAŻOWANA we własnym domu. Rozumiałam, że to maluszek i to ja, jako dorosła muszę regulować jej i swoje emocje, ale jednak... byłam ZŁA. To było dla mnie trudne. Czułam, że nie mogę jej pomóc (i to mnie wkuuuurwiało) i do tego czułam się wyrzuty sumienia (i to powodowało wstyd, żal, gorycz - bo przecież chciałam dla malutkiej jak najlepiej). Nie było przedszkola dla piesków, weterynarze okazali się nie wiedzieć jak jej pomóc, była chora, a razem z nią chora byłam ja - jakość mojego życia spadła, w głowie mi huczało od jej szczekania, płaciliśmy po 700zł tygodniowo na leczenie i nie wiadomo było wciąż co jej jest. Mieliśmy poczucie z jednej strony, że robimy dla niej to co najlepsze, a z drugiej musieliśmy uporać się z rozczarowaniem, że jednak nie będzie zajęć w przedszkolu dla szczeniaków, nie będzie socjalizacji z innymi pieskami, że nie będzie szkoły, nie będzie długich spacerów po parku...
I tak było do czerwca, gdy w końcu wydarzyły się dwie rzeczy: trafiliśmy do "Naszej Pani Weterynarz", która potwierdziła, że nie ma się do czego przyczepić w dokumentacji dotychczasowego leczenia, ALE powiedziała nam jaki ma plan na leczenie małej. Poprzedni lekarze w dotychczasowej lecznicy zdawali się być zagubieni, trafiać za każdym razem w inne tony, inną stronę, inną diagnozę; nie czytali uwag swoich poprzedników w systemie - zawsze musieliśmy w gabinecie przypominać co eliminowaliśmy już, a czego nie, a lekarze oznajamiali, że w takim razie teraz robimy takie-a-takie badanie i potem się zobaczy. Podkreślali, że nie wiedzą co jej jest, że dopiero to eliminujemy (jak pytałam co i w jaką stronę zbywali to pytanie), informowali, że poprzedni lek powinien zadziałać, a jak nie działa to trzeba znowu jakieś badanie zrobić. Wciągali jakiś super nowoczesny sprzęt i okazywało się, że pies w teorii nie powinien być chory, ale jest, więc coś jeszcze innego zlecali i znowu płaciłam po wizycie 700zł. Taki chybił-trafił. A tym czasem tu nagle podczas rozmowy z lekarką weterynarii dostajemy najpierw nakreślone prawdopodobieństwa tego co małą zjada, potem ścieżki możliwego leczenia, potem kierunek w którym najpierw będziemy się badać by eliminować kolejne, coraz bardziej poważne przyczyny choroby... i do każdej z tych opcji z góry dostawaliśmy cennik badań i leczenia, abyśmy wiedzieli na co się szykować i w jakim kierunku idziemy. To było takie spoko, takie kojące na nerwy - miałam w końcu poczucie, że trafiliśmy do osoby, która wie co robi, traktuje nas partnersko i chce przede wszystkim pomóc naszemu zwierzątku, a nie tylko wydoić nas z kasy. A najlepsze było to, że po dwóch-trzech wizytach u tej Pani psinka doszła do zdrowia, w końcu po 5 miesiącach bezustannych biegunek i chorego pęcherza... Ulga niesamowita widzieć swojego merdacza w końcu zdrowego, jedzącego z apetytem, nabierającą na wadze. Ech.
Drugi moment to pierwsze spotkanie z behawiorystką. Kiedy uświadomiła mi, że mój chorowity piesek jest w zasadzie takim samym chorowitym dzieckiem jakim ja byłam dla swojej mamy. Pierwsze miesiące życia w szpitalach - nie na spokojnym łapaniu kontaktu w domowych warunkach, ale w inkubatorze, z groźbą śmierci, z brakiem apetytu, z traceniem na wadze. A potem, cały strach i lękliwość to pokłosie tego braku bezpieczeństwa na początku drogi. Zdałam sobie sprawę, że mój domagający się bezustannej uwagi szczeniaczek jest bardzo podobny do małej-mnie. Zaczęłam rozumieć jej potrzeby, jej ograniczenia - nie w kategoriach piesków opisanych w podręcznikach, ani żadnych innych z którymi miałam w życiu do czynienia. Tylko w kategoriach małej, wrażliwej (nadwrażliwej) dziewczynki, która bardzo się bała i potrzebowała więcej zapewnienia, więcej ochrony niż iż jej równolatkowie. No i wtedy nasze życie relacje zaczęły się zmieniać. A ja przewartościowałam wiele ze swoich oczekiwań.
I mam łzy w oczach, bo pisząc powyższe przytulałam się z siedzącą mi na kolach roczną psinką - sama wskoczyła mi na kolana, sama się z całej siły przytuliła. Jest cichutka - nad szczekaniem wciąż pracujemy, ale już nie ujada non-stop i nie wiadomo dlaczego. Od jakiegoś miesiąca jest po sterylizacji i na lekach antydepresyjnych. I mniej-więcej wtedy zaczęła odkrywać, że głaskanie jest super. Teraz potrafi wpaść do mnie na kolana i po prostu się wystawić do głaskania. W końcu też sesje "leżę na plackach, masujcie mi brzusio" trwają dłużej niż sesje szaleńczej pogoni z zabawką. Dorośleje i łatwiej nam wszystkim w komunikację z nią. Patrzy w oczka - w końcu z miłością, bez strachu.
Cieszę się, że dałam jej taki dom w którym jest bezpieczna, w którym jest przestrzeń na zaufanie... chociaż to wciąż jest praca...
No, ale właśnie... kosztowało mnie to tyle czasu, energii, emocji... sama wylądowałam na lekach antydepresyjnych (bo za mną ciężki rok i trak naprawdę o wiele więcej spraw się złożyło na to min. brak bezpieczeństwa finansowego).
Tym bardziej boję się - potwierdzam sobie? - że bycia matką, bycia odpowiedzialną za małego człowieka. Boję się, że czasem jestem tak przytłoczona ogarnianiem własnych emocji, że po prostu nie będę w stanie być zawsze tak dostępna dla małego człowieka, jak uważam, że matka powinna być. Być może znowu ustawiam sobie poprzeczkę absurdalnie wysoko i wychodzi ze mnie prefekcjonizm? Nie wiem. Boję się tym bardziej.
A temat do mnie wrócił, bo moja siostra... hymmm... w niedzielę przyjechała do mnie siostra. Na prawie 3h. Raniuuuuteńko (uwielbiam tak wcześnie zaczynać dzień, wtedy jestem najbardziej produktywna - inna sprawa, że przez studia po prostu jestem zmęczona i chce mi się spać, bo mój organizm nie ma okazji na właściwą regenerację) poszłyśmy na spacer po parku z termosami (zrobiłam dla nas herbatę z bajerami: goździki, imbir, kardamon, mód, cynamon, pomarańcze, cytryny itp), a potem na saunę. Było super. Myślę, że warto z tego zrobić tradycję. :)
W ogóle xD - wtrącę, bo wspomnienie mnie bawi xD - poszłam siostrę odebrać na dworzec. Wchodzę do hali głównej i od razu ją widzę i słyszę: stoi bardzo kolorowa przy okienku Pana Precla, za nią kolejka, ludzie w kolejce wywracają oczami. xD A ona z entuzjazmem dodaje do zamówienia kolejne pozycje. Góra zapakowanych precli przed nią rośnie i rośnie xD. Nie mogłam ze śmiechu. xD Okazało się, że kupiła precle dla nas do herbaty, i dla męża, i dla rodziców, i chyba dla wszystkich sąsiadek i koleżanek. Szłyśmy na ten spacer z olbrzymią torbą z preclami xD Precle od Pana Precla z Wro (chyba to lokalna firma, ale w Łodzi też widziałam stoisko) robią furrorę w gronie ich znajomych obecnie, podobno każda z jej dziewczyn z paczki zawsze przywozi z wojaży dla reszty te rarytasy. xD Okay, warto zapamiętać. xD
Miło czas spędziłam z siostrą.
Bardzo.
Właśnie rozmawiałyśmy o tym, że bardzo się zmieniła - w sensie, że kontakt z nią w relacjach jest znacznie łatwiejszy, lepszy od kiedy jest matką. No i weszłyśmy na temat macierzyństwa. I o ile ona sama widzi, że się zmieniła i że teraz potrafi podobno drzeć japę na Szwagra (kiedyś na każdego spoza związku, teraz na Szwagra, dlatego ma wracać na terapię), to na wspomnienie tego co przeszła przez ostatnie 5 lat gula jej staje w gardle.
I chyba pierwszy raz była w stanie mi opowiedzieć co czuła. Wpuścić mnie w to, co dotychczas było bardzo prywatne i widziałam tylko z boku.
Bardzo bolesny temat to staranie się o dziecko.
Bardzo.
Nie sądziłam, że aż tak bardzo, jak bardzo się okazał po wysłuchaniu siostry i opowieści o urywkach wiadomości dotyczących jej przyjaciółek. Ile trudnych emocji...
Boje się tego.
Boję się, że w ogóle rozmyślanie o rozmnażaniu to ból i masę lęków dotyczących partnerstwa w związku / samotności z tym wszystkim, co mnie już raz przybiło, przeciążyło.
Boję się, bo mam tragiczne doświadczenia w samodzielnym byciu rodzicem, osobą prawnie i finansowo odpowiedzialną za byt dwóch innych istot zależnych ode mnie.
Boję się, bo mam świeżą próbkę bycia na skraju zdrowia psychicznego z moim wyczekanym i wytęsknionym pieskiem.
A zarazem jestem w wieku, gdy warto myśleć nad tym czy w ogóle chcę iść tą drogą. Czas się kończy.
Uspokajam się, że to jeszcze nie ten etap związku by o tym myśleć. A z drugiej strony - to ten etap biologiczny by zaczą��.
Wszystko mi mówi, że lepiej nie. I że nie chcę.
A z drugiej strony im dłużej jestem z moim partnerem tym bardziej mam przekonanie, że to najlepszy możliwy człowiek i że jeżeli kiedyś będzie chciał być ojcem, a ja mu nie będę mogła dać dzieci to może się skończyć nasz związek... z drugiej strony nasz związek może nie przetrwać presji starania się o dziecko, bo w niedziele słuchając siostry... Ech. Trudno się słuchało tych historii i cieszę się bardzo, że ona i Szwagier się wspierają i kochają.
...
Inna refleksja jaka mnie naszła podczas tamtej rozmowy to podobieństwo w odczuwaniu bólu - gdy tak za czymś tęsknisz, a nie masz wpływu na to czy to się spełni.
Sis mówiła o tym, jak jedna z jej koleżanek podczas jakiegoś-tam spotkanka w gronie przyjaciółek obwieściła, że jest w ciąży. Ot tak, chciała się podzielić radosną nowiną z kumpelami. Zdecydowała się na macierzyństwo jako jedna z ostatnich z całej paczki, a na kilka miesięcy po decyzji pyk i jest w ciąży. Siostra mówi, że gdyby wtedy na tym ognisku była (a nie była, bo była w trakcie jednej z wielu obciążających dla organizmu procedur medycznych by zajść w ciążę, odsypiała to w domu) to pewnie natychmiast by się rozpłakała gorzkim szlochem, takim z dławieniem się łzami. I pewnie by uciekła natychmiast, bo nie potrafiłaby się uspokoić. Tyle ciężkich i zagmatwanych emocji to powodowało: cieszy się, że kumpeli się udało, że będzie miała dziecko, ale z drugiej strony pełne żalu "dlaczego jej się udaje, a mi nie, chociaż tak bardzo chcę i się staram?" i inne, bardzo poplątane emocje i pytania, zarzuty by się pojawiły - radość, strach, żal, szczęście, poczuje bezsensu, głęboki smutek, wstyd, chęć wsparcia, chęć ucieczki itp. Na tym spotkaniu zaś była inna dziewczyna, która stara się zajść w ciąże tą samą metodą co moja siostra. Nie wiem ile czasu i ile lat, krócej niż sis, ale też z trudniościami i też ten czas liczy się w latach. Gdy usłyszała tę nowinę pogratulowała koleżance, zachowała się jak najbardziej wspierająco. Jednak ta wiadomość była zbyt trudna i zbyt bolesna, wymigała się jakimś rodzinnym wezwaniem po godzinie, bo wiedziała, że nie powstrzyma dłużej łez (i wiedziała, że to jest coś dla niej do ogarnięcia). W drodze do domu wymiotowała kilka razy ze stresu, żalu, zazdrości, poczucia niesprawiedliwości itp itd. Przyszła do mojej siostry, płakały we dwie pijąc napar na uspokojenie. Bo to okay, fajnie, że komuś z ich paczki się udało, ale im tyle czasu się nie udaje...
To jest taaaaaakie trudne.
Takie trudne.
Trudno mi się tego słuchało.
Ale znam te uczucia, ten pogrążający w ponurych myślach, podkopujący pewność siebie smutek. Przeżywałam to samo, ale z innej przyczyny - byłam sama, niekochana. I to zarazem było problemem powodującym ból, ale też brak społecznej akceptacji.
Naprawdę nie ma porównania w tym, jak znacznie łatwiej żyć w parze niż w pojedynkę. Tak ekonomicznie.
I to nie ma przełożenia na to, czego po prostu nie widzi wiele osób żyjących w związkach i dających rady "jedź na wakacje, poznaj kogoś" - okay, tylko za co mam jechać? I tak dalej, i tak dalej...
Brak wsparcia, trudność w patrzeniu na szczęście innych - zarazem kibicujesz tym parą, bym im się układało jak najlepiej i zarazem czujesz tyle smutnych emocji i pamiętasz o tylu rzeczach za robieniem których tęsknisz...
Emołszyn bardzo.
To było bardzo dobre spotkanie z siostrą.
Tak dobrze słyszeć ją tak spokojną, tak otwarta na przyjmowanie różnych opcji. Bez tego krzyku i przypiedolki. Naprawdę synek i macierzyństwo dla niej są jakieś takie terapeutyczne. No i oczywiście sama terapia zrobiła dla niej dużo.
Rozmawiałyśmy jeszcze o masie innych rzeczy, o tym ich lekarzu, o szczepionkach... Swoją drogą to była megaciekawa rozmowa, chociaż na zagłębianie się w temat nie mam obecnie przestrzeni, ALE moja siostra zaczęła zgłębiać temat i chce z jakimś specjalistom/specjalistką odbyć rozmowę na temat wielu wątpliwości jakie czuje po przeczytaniu kilku publikacji. Niestety jest zbywana. I to jest karygodne. Ona nie przychodzi tam, jak "Jestem przeciwniczką szczepień! I foliarką! I wierzę w kosmitów!". Nie, przychodzi z treścią badań, z pytaniami o konkretne substancje chemiczne, o procedury powody ich nieprzestrzegania - prawo polskie jedno, a lekarze drugie. Producent szczepionki wszystko zgodnie z prawem, a lekarze z ignorką wobec przepisów prawnych i zaleceń producenta. Skąd to się bierze? Dlaczego? Dlaczego najpierw nie badamy czy są przeciwwskazania - tym bardziej, że producent i prawo to zaznaczają jako powód do zgłoszenia, a lekarze przemilczają. Siostra chce akademickiej rozmowy - bądź co bądź ma magistra z kosmetologii, chemię, biologię, biochemię to ona ogarnia wspaniale, na poziomie akademickim - ma wątpliwości, które chce rozwiać zanim poda dziecku ten preparat, bo może jednak lepiej wybrać inny preparat itp. (tym bardziej, że młody miał już po wcześniejszych szczepieniach reakcje nieporządane).
Tym czasem w rozmowach laboranci i lekarze ucinają rozmowy uznając SAM TEMAT szczepionki za zero-jedynkowy: szczepisz = jesteś okay, tak powinno być, nie zadawaj pytań tylko rób co mówią lekarze, nie szczepisz - jesteś szurem, wierzysz w kosmitów i podważasz zdobycze medycyny, trzeba cię przywrócić do porządku i okrzyczeć powołując się na zdrowy rozsądek i przypominając tobie, że masz mały kapitał intelektualny w stosunku do lekarza (co nie jest prawdą).
Nikt nie chce z siostrą podyskutować, otworzyć hipotez i dojść do tez. Powtarzają, że "szczepić trzeba", a na brak zgłoszeń przez lekarzy mopów, które w świetle prawa powinny być zgłaszane dostaje wzrusz ramion i odpowiedź "tak jest". Nikt nic nie tłumaczy. Na pytania, na powoływanie się na wyniki dostępnych w sieci badań (które moja siostra chce lepiej zrozumieć), na chęć rozmowy o reakcjach chemicznych zachodzących w organizmie itp rozmowa od razu przechodzi do ofensywy "to głupota nie szczepić dziecka!", na co siostra kontruje "ja chcę szczepić, ale chcę wiedzieć czym i czy to nie szkodzi mojemu dziecku!", ale lekarze na to dochodzą do wniosku, że siostra uwierzyła w negatywny wspływ szczepionek (a ona chce porozmawiać o badaniach, akademicko, jak specjalista ze specjalistą).
Mówi, że coraz mniej ufa lekarzom.
Dlatego tym bardziej cieszę się, że mam tak dobrego weterynarza... Rozumiem ten strach. Jest inny, ale podobny. Też nie ufam lekarzom.
No cóż... klita. Jak prawnicy. I architekci :P.
Z innych rzeczy, które ustaliłam z siostrą: bierzemy udział w biegu, takim po medale. Oczywiście zależy to od tego czy tego dnia nie będziemy z O. mieli zjazdu na studiach, ale zarówno siostra, mój partner i moi rodzice są na tak. Mama zostanie z prawdopodobnie z wnukiem i pieskami na ławeczce, a reszta (siostra i ja, nasi partnerzy i tata) pobiegniemy w biegu. Specjalnie szukamy czegoś z małym dystansem - siostra po porodzie jeszcze nie może biegać zbyt daleko, a ja biegam w interwałach, więc tego :P. Nie wiem jak Szwagier (kiedyś biegał te survivalowe, z pływaniem, tarzaniem się w błocie itp. a teraz zrobił wielkie oczy słuchając o naszym planie), tata na spokojnie przebiegnie (biega codziennie, z wózkiem z wnuczkiem i na teningi na boisko), a mój chłopak zapowiada, że do 3h pobiegnie bez problemu, a potem być może przejdzie do chodu (to może go nawet dogonię).
A poza tym ustawiłyśmy się na sesję zdjęciową, taką rodzinną. W końcu. W kwietniu lub w maju. :D Już umówiłyśmy się z fotografem i już nawet jesteśmy na etapie wpłacania zaliczki. Wszyscy: mama, tata, córki, partnerzy, wnuczek i dwa pieski. Będzie magicznie.
Nasze rozmowy również wciąż i wciąż wracały do tematu alkoholu i choroby alkoholowej, o rosnącej świadomości społecznej w obrębie tego tematu. Do tego, że najwięcej frustracji przed spotkaniami z przyjaciółmi powoduje "a ze mną się nie napijesz?", podczas, gdy nie ma się zwyczajnie ochoty na alkohol. Nie, że nie można się napić, bo nie wiem, jest się kierowcą, tylko po prostu wybiera się nie pić, bo potem organizm fatalnie to znosi. Jest presja społeczna, dużo o tym słyszałam i całe szczęście nie borykam się z tym zbyt często. I cieszę się, że nie mam takiej presji w gronie znajomych, jak moja siostra. To jest super. Ale też to widzę: gdy raz zobaczysz te mechanizmy, gdy masz członka rodziny chorego na tę chorobę to już nie odwidzisz tych mechanizmów. I nie będzie to takie zwykłe i beztroskie by "wypić piwko". Jak jest gen lub potencjał do wykształcenia tej choroby to zmienia się myślenie, jak wychodzisz z mechanizmu toksycznych relacji - zrobisz dużo by w nie znowu nie wpaść. Ale tak, nie ma co demonizować alkoholu - wszystko jest dla ludzi. Po prostu nie mam potrzeby sięgać po niego tak często jak to się utarło w kulturze.
No i to jest coś na co jestem przeczulona ja i siostra. Co nas alarmuje w naszej komórce rodzinnej. A co jest zupełnie niezauważalne dla rodzin naszych partnerów, gdzie świętuje się tak, jak się świętuje w "zwykłej, polskiej rodzinie". I tak mój teściu jedzie przed każdymi świętami "na wędzenie wędlin" i faktycznie wędzą, ale do tego wypijają kieliszek wódki/brandy/nalewki za kieliszkiem. Każdy z panów przywozi swoje wyroby, a reszta dokonuje degustacji. W teorii fajna tradycja. W praktyce - jednak wokół używki. Miałyśmy z siostrą wiele fajnych refleksji o alkoholu w kulturze, które chciałabym spisać tak dla siebie... Kończyłyśmy rozmowę, gdy odprowadziłam siostrę do pociągu, jakoś około 10 rano po tych kilku godzinach spotkania. Siostra wsiadła i od razu napisała "apropos naszej rozmowy: obok mnie siedzi mężczyzna, który cuchnie alkoholem tak, że można się wstawić samymi wyziewami". Ech... czytałam tę wiadomość kierując się na tramwaj, do domu, gdy zaczepił mnie na chodniku wysoki mężczyzna, około 40-lat, dobrze ubrany - casual, ale elegancki. Musiałam wyciągnąć z uszu słuchawki i poprosiłam by powtórzył o co pytał, a on zagadał bardzo sympatycznie "Nie jestem stąd. Proszę mi powiedzieć w którą stronę się kierować, aby móc się czegoś dobrego napić. Jakieś piwo, drinki, bo nie przetrwam o suchym pysku! Gdzie tu jest jakiś lokalny dobry bar lub pub!?" Zatkało mnie. Nie chciałam mówić na głos tego co pomyślałam tj. "jest 10 rano w niedziele!!!!", bo matką mu nie jestem. Ale to jak ironia losu, jak potwierdzenie, że choroba alkoholowa to społeczny, olbrzymi problem, który dla wielu krajan jest jakby przezroczysty, niezauważalny. W końcu po chwili wyznałam mu, że chyba musi iść do rynku, ale nie wiem czy coś będzie otarte o tej porze. On na to, że chce wypić coś teraz, na drogę, na zwiedzanie. Rozejrzałam się po ulicy, żabka była, teatr, ciuchland, zamknięte oddziały banków i jakiś bar mleczny. Zaproponowałam, że może w barze mlecznym, bo tak szczerze to nie mam pojęcia gdzie teraz jest coś otwarte, w niedzielę rano, a sama nie mam doświadczenia, bo prawie nie piję. Na to typ się odpalił "O mój borze, współczuję pani! Nie wie pani co pani traci!" - przechodził przez ulicę do tego baru jeszcze za mną krzycząc, ale tak ze złością, z irytacją, że tracę najlepsze lata życia nie pijąc alkoholu i coś tam jeszcze, nie wiem, bo zignorowałam, założyłam słuchawki i napisałam o tej sytuacji siostrze... No.
Gdy wróciłam po tej niedzielnej posiadówce z siostrą mój chłopak posłuchał moich wrażeń. Zadumał się. I uznał wreszcie, że on też w najbliższych miesiącach chce się gdzieś wybrać ze swoją siostrą. WOW. Poczułam wtedy taką mieszankę dumy i wzruszenia: dostrzegł jak pielęgnowanie relacji z rodzeństwem jest ważne, jak zmienia się dynamika, gdy jesteśmy w związkach. Przemyślał to i wypalił, że gdzieś się z siostrą po prostu wybierze, bo nie chce wpadać do niej i jej partnera, ani ściągać jej samej do nas - tylko oni dwoje. Może w górach. I ten bieg - tym mnie zaskoczył - zaproponował by na ten bieg zaprosić jeszcze jego mamę i siostrę. Wzrusz. Baaaardzo wzrusz.
Wczoraj wstałam na przytulanko i pieszczoty poranne. Potem była praca, po pracy od razu pojechałam z trzęsącym się ze strachu (godziny szczytu w komunikacji miejskiej) pieskiem do kontroli - wszystko ok. Maleństwo będzie miało badaną krew za 1-1,5 miesiąca. Jak wróciłam (bo gabinet naszej pani doktor jest bardzo daleko) to mój chłopak już gotował pyszną urodzinową kolację.
Dostałam piękny bukiet róż <3
Zjedliśmy makaron sepia w sosie cytrynowo-czoskowym, z bazylią i duszonymi pomidorkami. Do tego krewetki. Pyyyyyyyyyyszne. Ambrozja.
Kupił też białe wino bezalkoholowe - naprawdę doceniam.
Potem wzięłam dłuuuuuuuugą kąpiel. Bardzo tego potrzebowałam, wczoraj było bardzo stresująco. Po kąpieli zjedliśmy sobie lody orzechowe i pomelo do filmu. Przez większość czasu na moich nogach leżała psinka, przytulona i domagająca się głaskanka. Kochany zwierzaczek, tak mnie rozczuła. Wczoraj kilkanaście razy wyznawałam jej, że od roku marzyłam o tym by tak właśnie spędzać z nią wieczory i cieszę się, że ona w końcu znalazła również w tym przyjemność.
I poszliśmy spać.
Ani tata, ani mama nie pamiętali o moich urodzinach. xD Musiałam im przypomnieć xD - obydwoje się kajali.
Pamiętali przyjaciele i teściowie xD
I kuzyn.
Jestem chyba w dobrym miejscu życia, czuję, że dużo się zmienia i jeszcze zmieni. I nie wiem gdzie mnie to zaprowadzi - to jednocześnie budzi ekscytację i strach. Dobrze mi na wielu polach tu, gdzie jestem.
Zmienić pracę i zarobki i projektować sobie więcej przestrzeni na odpoczynek.
To mój cel na ten rok.
No i chyba w końcu zapisanie psóreczki do szkoły dla piesków :D
A póki co mam małe zleconko do zrobienia.
13 notes · View notes
lichozestudni · 9 months ago
Text
youtube
Głos ma podobny do Miley Cyrus. Tylko Miley brzmi tak, jakby 50 lat paliła fajki.
Wygląda mi na Polkę (tylko w tym teledysku). Hmm... Po sprawdzeniu już wiem, że oprócz angielskich i niemieckich korzeni ma też polskie i słowackie. Jej polski przodek Daniel Kobylak w Ameryce związał się z Niemką Emmą Schneider. Ale faza, że ludzie to wyszukują w amerykańskich spisach urzędów i opisują w artykułach o niej xdd a ja to czytam. kontynuując mój risercz... Niestety najprawdopodobniej jest protestantką. Straciliśmy ją! Protestanckie angielsko-niemieckie korzenie okazały się silniejsze niż katolickie polsko-słowackie :(( ktoś zdziwiony? Xd oj Daniel, Daniel. Poległeś.
W ogóle co jest jeszcze ciekawe to to, że w teledysku jest jej prawdziwa rodzina. Poznała się z przyszłym mężem w Idolu i widać, że sobie żyją trendem tradwife i cottagecore; właśnie dlatego mnie to zainteresowało. Jak silny wpływ ma ten cottagecore tradwife na młode Amerykanki i Amerykanów, którzy chcą by tak wyglądało życie. Dziewczyna w wieku 23 lat jest już matką wielodzietną, chodzi w sukienkach vintage. I daje wywiady jak w wieku 18 lat zaczęła czytać Biblię i Jezus zmienił jej życie. Natomiast Amerykanie w komentarzach modlą się by nie zboczyła z Bożej drogi i cieszą się jaka to błogosławiona rodzina.
Trend tradwife dobrze widać na przykładzie tej Mileny jakiejśtam. Kilka lat temu przed trendem ubierała się jak typowa Ameryka, a obecnie chodzi tylko w sukniach z bufiastymi rękawami, wstawia posty o sprzątaniu, gotowaniu, Biblii, poucza, że żona ma być podległa mężowi itp. najlepsze, że udaje, że umie robić te wszystkie domowe rzeczy tradwife, gdy widać, że nie. Pamiętam jak robiła przepis, który wymagał marchewki i wpierdoliła do obiadu marchewkę w całości xdd nie chce mi się szukać zdjęcia ale lmaooo uznała, że umieści ten prosty i źle wykonany przepis na swoim blogu. Całość wyglądała tak, że pies by nie jadł. Ale plus tradwife jest taki, że Milena powiedziała, że przestała się malować, farbować, robić paznokcie, ostrzykiwać usta i coś tam jeszcze. Mówiła, że kiedyś wydawało jej się, że musi to robić, a obecnie wie, że nie i docenia naturalność. To jest wielki plus. Ogólnie uważam, że lepiej też się ubiera.
Tumblr media Tumblr media
Nawet swoją córkę kiedyś ubierała w jeansy, a obecnie tylko sukienki w stylu vintage. W sumie dobrze, że ten trend tradwife sprawia, że wstawiają posty o podlewaniu kwiatów czy siedzeniu w bujanym fotelu. Bo z drugiej strony jest na insta moda by pokazywać podróże, nowe kosmetyki, imprezy itp. a tradwife romantyzuje spokojne, domowe życie. Lepsze to dla środowiska xd
2 notes · View notes
blirpblorp · 1 year ago
Text
Cześć!
Prowadzę aktualnie badanie psychologiczne na temat doświadczania płci przez lesbijki butch. Jest to badanie w ramach pracy magisterskiej na UW. Desperacko poszukuję chętnych do rozmów! Wywiady są przeprowadzane on-line, trwają 1-1,5h , a dane są całkowicie anonimowe.
Badanie ma na celu oddanie Wam głosu. Chcę, żeby to Wasz punkt widzenia wybrzmiał.
Osoby zainteresowane proszę o odzew w wiadomości priv, wówczas będę mogła więcej opowiedzieć o sobie i samym badaniu:)
PS Proszę mówcie swoim znajomym o badaniu!
2 notes · View notes
trudnadusza14 · 2 years ago
Text
24-25.06.2023
W sobotę normalnie czułam się jakbym zdychała. Więc większość dnia przespałam
A jak nie spałam to zasypiałam na stojąco lub siedząco
Normalnie nie do życia
Nawet zemdlałam choć do teraz nie ogarniam dlaczego
Nawet gorączki nie miałam
Pamiętam tylko że czułam się bardzo osłabiona
No i ten nieustający ból gardła ...
I zupełnie nie miałam apetytu. Co brałam do ust to było mi niedobrze wiec zaliczyłam praktycznie dzień bez jedzenia
Jak się nieco ożywiłam wieczorem wyszłam na spacer i coś pokolorowałam
Postanowiłam też się odezwać do paru osób z którymi kontakt zaniedbałam. Odezwali się uf
A dziś jak się obudziłam ucieszyło mnie że gardło mnie nie bolało
Niestety chwilowa radość
Buh a tak się cieszyłam xD
Dziś to też leniwie choć prawie skończyłam czytać książkę pt
"Agnieszka Jucewicz - Czasem czuję mocniej"
Polecam bo tu są wywiady z chorymi psychicznie. I to na różnorakie choroby. Depresja,uzależnienia,Chad,nerwica,anoreksja itd.
A później się jeszcze bardziej ożywiłam i wzięło mnie na ćwiczenia
Mimo tego że jestem osłabiona to jednak mam mnóstwo energii
I. Jak przez ostatnie miesiące było mi często zimno nawet gdy było gorąco tak teraz znów mi gorąco nawet gdy gorąco nie jest xD
I pocę się jak idiotka jakaś
Wgl ja nie wiem co mi się stało w nos ale mnie od rana boli jakbym sobie nabiła na nim jakiegoś guza.
Boli okropnie jak dotkne. I to w jednym miejscu xd
Co za dziwny objaw wgl 🤣
Ale mniejsza. Może jutro przejdzie
Jeszcze tydzień i będzie coś więcej wiadomo co z guzem co mam
No bardzo ciekawa jestem
I za tydzień będzie występ 🤩
Nie mogę się doczekać ❤️
Wrr bylebym tylko mogła śpiewać i mówić bo to gardło mnie napieprza cały czas
Czuję też że schudłam
I coś czuję że dostanę jutro opieprz
Miałam dziś atak paniki. Niemal bez powodu. Nie ogarniam 🙈
I wgl okres mi się zaczął w piątek skończył się w sobotę. Wtf xD
Mam od paru miesięcy takie okresy i nie narzekam bo to ułatwia życie
A kiedyś się męczyłam z obfitymi
Grzebałam coś w dokumentach ale nie znalazłam to czego szukałam
Jaram się nadchodzącym tygodniem choć nie wiem czemu
Może zdarzy się coś fajnego i coś przeczuwam
I oby coś się zdarzyło 😏
Bajo miłego dzionka 🤩
6 notes · View notes
tomczykpola · 5 days ago
Text
Tumblr media
Rozwój osobisty w polskich mediach i internecie
W ostatnich latach temat rozwoju osobistego zyskał w Polsce ogromną popularność, szczególnie za sprawą mediów i internetu. To, co jeszcze dwie dekady temu było domeną specjalistycznych książek i warsztatów, dziś przeniknęło do przestrzeni publicznej i stało się częścią codziennego przekazu medialnego. Rozwój osobisty pojawia się zarówno w telewizji, podcastach, mediach społecznościowych, jak i na platformach streamingowych. Polacy coraz częściej szukają inspiracji, motywacji i praktycznych wskazówek, które mają pomóc im w osiągnięciu celów, poprawie jakości życia i lepszym zrozumieniu siebie.
Rozwój osobisty w tradycyjnych mediach Choć internet stał się główną przestrzenią dla rozwoju osobistego, tradycyjne media nie pozostają w tyle. Programy telewizyjne, audycje radiowe i artykuły prasowe coraz częściej poruszają tematy związane z psychologią, motywacją, zdrowiem psychicznym czy samodoskonaleniem. Eksperci zapraszani do studiów telewizyjnych komentują zjawiska społeczne przez pryzmat rozwoju jednostki, a magazyny lifestylowe regularnie publikują poradniki dotyczące zarządzania stresem, budowania nawyków czy planowania kariery. Choć przekaz ten bywa uproszczony, pełni ważną funkcję edukacyjną i popularyzatorską.
Internet jako centrum samodoskonalenia Największe znaczenie w popularyzacji rozwoju osobistego ma jednak internet. W sieci znaleźć można tysiące blogów, kanałów YouTube, profili na Instagramie i TikToku, które oferują wiedzę, inspirację i narzędzia wspierające rozwój. Popularność zdobywają zarówno psychologowie i coachowie, jak i osoby bez formalnego wykształcenia, ale posiadające charyzmę i umiejętność narracji. Coraz częściej Polacy sięgają po kursy online, webinary czy newslettery, które uczą, jak stawiać sobie cele, radzić sobie z emocjami, poprawiać relacje z innymi czy skuteczniej pracować. Rozwój osobisty online to również społeczności – grupy wsparcia, fora, a nawet aplikacje służące do monitorowania postępów.
Media społecznościowe i kultura „self-help” W mediach społecznościowych rozwój osobisty przybiera formę estetycznego, często idealizowanego przekazu. Cytaty motywacyjne, „poranne rutyny”, minimalistyczne notatniki do planowania życia czy relacje z codziennych rytuałów zdobywają ogromną popularność. Instagram czy TikTok stały się przestrzenią, gdzie rozwój osobisty łączy się z lifestylem – pokazuje się nie tylko efekty pracy nad sobą, ale też modę, dietę czy wystrój wnętrz jako elementy „lepszej wersji siebie”. Choć ten przekaz bywa powierzchowny i uproszczony, nie sposób odmówić mu wpływu na kształtowanie aspiracji, zwłaszcza młodszych pokoleń.
Podcasty i kanały eksperckie Równolegle do treści lifestylowych rozwija się nurt bardziej pogłębiony, reprezentowany przez podcasty, wywiady i kanały specjalistyczne. W Polsce coraz więcej psychologów, terapeutów, coachów czy doradców zawodowych decyduje się na tworzenie własnych formatów audio i wideo, w których analizują mechanizmy rozwoju psychicznego, emocjonalnego czy zawodowego. Tego typu treści są chętnie słuchane przez osoby poszukujące konkretnych narzędzi i głębszego zrozumienia siebie. Dzięki internetowi eksperci mają szansę dotrzeć bezpośrednio do odbiorców, omijając tradycyjne media.
Komercjalizacja i kontrowersje Popularność tematu rozwoju osobistego pociągnęła za sobą również komercjalizację. W sieci pojawiło się wielu samozwańczych trenerów i guru, którzy oferują szybkie recepty na sukces, często opierając się na pseudonauce. Krytycy zarzucają niektórym twórcom powierzchowność, manipulację emocjami czy wykorzystywanie ludzkiej potrzeby sensu i zmian dla własnego zysku. Z drugiej strony, ta krytyka skłania wielu odbiorców do większej uważności i poszukiwania sprawdzonych źródeł wiedzy.
Perspektywy rozwoju Obecność rozwoju osobistego w polskich mediach i internecie nie wydaje się przemijającą modą. Wręcz przeciwnie – rosnące tempo życia, stres, zmiany społeczne i kulturowe sprawiają, że potrzeba świadomego życia i pracy nad sobą staje się coraz bardziej uniwersalna. Z jednej strony rozwój osobisty zyskuje nowe formy przekazu, bardziej dostępne i zróżnicowane, z drugiej – wymaga coraz większej odpowiedzialności ze strony twórców i odbiorców. W kolejnych latach możemy spodziewać się dalszej profesjonalizacji tej dziedziny, większego nacisku na jakość przekazu oraz integracji wiedzy psychologicznej, edukacyjnej i technologicznej.
1 note · View note
kaczorbarbara · 18 days ago
Text
Tumblr media
Rozwój osobisty w polskich mediach
Rozwój osobisty to temat, który w ostatnich latach zyskał ogromną popularność w polskich mediach. Coraz więcej osób interesuje się samodoskonaleniem, zdobywaniem nowych umiejętności i poprawą jakości swojego życia. Media, zarówno tradycyjne, jak i internetowe, dostrzegły ten trend i coraz częściej podejmują tematykę motywacji, efektywności osobistej czy psychologii sukcesu. Rozwój osobisty jest obecny w telewizji, radiu, prasie oraz na licznych portalach internetowych, a jego propagatorami są zarówno eksperci, jak i influencerzy, którzy dzielą się swoimi doświadczeniami i strategiami osiągania celów.
Rozwój osobisty w telewizji i radiu
Tradycyjne media, takie jak telewizja i radio, coraz częściej poświęcają miejsce tematyce rozwoju osobistego. W programach śniadaniowych pojawiają się eksperci od coachingu, psychologii i efektywności, którzy udzielają porad dotyczących organizacji czasu, budowania pewności siebie czy radzenia sobie ze stresem. Niektóre stacje radiowe emitują audycje poświęcone samodoskonaleniu, w których omawiane są książki motywacyjne, metody pracy nad sobą czy historie ludzi, którzy odnieśli sukces dzięki zmianie sposobu myślenia. Chociaż temat ten nie dominuje w mediach tradycyjnych, to z pewnością znalazł tam swoje miejsce i trafia do szerokiego grona odbiorców.
Prasa i książki o rozwoju osobistym
Książki o rozwoju osobistym od lat cieszą się w Polsce dużą popularnością. Na półkach księgarni można znaleźć zarówno klasyczne poradniki motywacyjne, jak i bardziej specjalistyczne publikacje dotyczące psychologii, zarządzania czasem czy technik negocjacyjnych. Wielu polskich autorów pisze na temat samodoskonalenia, a ich książki często stają się bestsellerami. Oprócz tego, niektóre magazyny i czasopisma regularnie poruszają tematykę rozwoju osobistego, publikując wywiady z trenerami mentalnymi, porady dotyczące budowania nawyków czy analizy najnowszych trendów w psychologii sukcesu.
Rozwój osobisty w Internecie – blogi, vlogi i podcasty
Największa eksplozja treści dotyczących rozwoju osobistego nastąpiła w Internecie. Blogerzy, youtuberzy i podcasterzy regularnie dzielą się swoimi strategiami osiągania sukcesu, technikami radzenia sobie z trudnościami oraz recenzjami książek i kursów motywacyjnych. W Polsce istnieje wiele blogów poświęconych tej tematyce, które przyciągają tysiące czytelników zainteresowanych poprawą swojego życia zawodowego i prywatnego. Również na YouTube można znaleźć setki godzin materiałów na temat samodoskonalenia, od krótkich poradników po długie wykłady i kursy online. Popularność podcastów również przyczyniła się do rozwoju tej tematyki – wielu ekspertów prowadzi swoje audycje, w których analizują strategie skutecznego działania, omawiają psychologię sukcesu i dzielą się inspirującymi historiami.
Influencerzy i trenerzy mentalni jako liderzy rozwoju osobistego
W świecie polskich mediów społecznościowych coraz większą rolę odgrywają influencerzy zajmujący się tematyką rozwoju osobistego. Ich działalność obejmuje prowadzenie kursów online, organizowanie webinarów oraz publikowanie motywujących treści w mediach społecznościowych. Wielu z nich osiągnęło status ekspertów, a ich książki i programy szkoleniowe przyciągają tysiące uczestników. Niektórzy z nich koncentrują się na aspektach psychologicznych, inni na efektywności w biznesie, a jeszcze inni na rozwijaniu inteligencji emocjonalnej czy duchowym aspekcie samorozwoju.
Krytyka rozwoju osobistego w mediach
Choć rozwój osobisty cieszy się dużą popularnością, nie brakuje również głosów krytycznych. Niektóre media zwracają uwagę na to, że część treści motywacyjnych jest powierzchowna i nie wnosi realnej wartości do życia odbiorców. Krytycy wskazują również na komercjalizację tej branży – wiele kursów i szkoleń obiecuje szybkie rezultaty, jednak w rzeczywistości ich skuteczność może być wątpliwa. Pojawiają się również zarzuty wobec niektórych trenerów rozwoju osobistego, którzy bardziej skupiają się na sprzedaży swoich usług niż na rzeczywistej pomocy swoim klientom.
Przyszłość rozwoju osobistego w polskich mediach
Rozwój osobisty stał się stałym elementem polskich mediów i nic nie wskazuje na to, by jego popularność miała osłabnąć. Wraz z rosnącą świadomością społeczną na temat psychologii i efektywności, temat ten będzie nadal obecny w telewizji, prasie i Internecie. Można spodziewać się, że w przyszłości pojawią się jeszcze bardziej zaawansowane formy przekazu, takie jak interaktywne kursy online, aplikacje do samodoskonalenia czy sztuczna inteligencja wspomagająca rozwój osobisty.
0 notes
anxiousmagazine · 21 days ago
Text
0 notes
nowaklukas · 22 days ago
Text
Tumblr media
Wellness w polskich mediach
Wellness, czyli dążenie do harmonii między zdrowiem fizycznym, psychicznym i emocjonalnym, stał się w ostatnich latach niezwykle popularnym tematem w polskich mediach. Coraz częściej pojawia się w artykułach, programach telewizyjnych i mediach społecznościowych. Szczególną rolę w popularyzacji koncepcji wellness odgrywają programy śniadaniowe, które przedstawiają zdrowy styl życia jako coś dostępnego dla każdego.
Wellness w programach śniadaniowych
Polskie programy śniadaniowe, takie jak „Pytanie na śniadanie” czy „Dzień dobry TVN”, regularnie podejmują temat wellness, zapraszając ekspertów z różnych dziedzin. Wśród gości można znaleźć dietetyków, trenerów personalnych, psychologów, a także osoby promujące naturalne metody dbania o zdrowie. Poruszane są tematy związane z dietą, aktywnością fizyczną, zdrowiem psychicznym i sposobami na redukcję stresu. Programy te często prezentują proste przepisy na zdrowe posiłki, pokazują ćwiczenia do wykonania w domu oraz proponują techniki relaksacyjne, które można wdrożyć do codziennego życia.
Wellness w prasie i mediach internetowych
W polskich mediach internetowych i prasie lifestyle’owej wellness stał się jednym z kluczowych tematów. Magazyny takie jak „Viva!”, „Elle” czy „Women’s Health” regularnie publikują artykuły o zdrowym stylu życia, wpływie diety na samopoczucie oraz skutecznych metodach walki ze stresem. Coraz więcej portali internetowych poświęconych zdrowiu i urodzie publikuje wywiady z ekspertami oraz inspirujące historie osób, które zmieniły swoje życie dzięki filozofii wellness. Popularność zyskują także blogi i kanały na YouTube prowadzone przez trenerów personalnych i dietetyków, którzy promują świadome podejście do zdrowia.
Media społecznościowe a moda na wellness
Nie można pominąć roli mediów społecznościowych w popularyzacji wellness. Instagram i TikTok są pełne treści związanych ze zdrowym stylem życia, od prostych przepisów na zdrowe posiłki po filmiki z ćwiczeniami i technikami oddechowymi. Influencerzy wellness mają ogromny wpływ na to, jak Polacy postrzegają dbanie o siebie. Coraz większa liczba użytkowników mediów społecznościowych szuka w nich motywacji do zmiany nawyków, inspirując się osobami, które na co dzień promują zdrowe podejście do życia.
Krytyka i kontrowersje wokół wellness w mediach
Choć wellness w polskich mediach cieszy się dużą popularnością, nie jest wolny od krytyki. Niektórzy eksperci zwracają uwagę, że przedstawiany w mediach obraz zdrowego stylu życia bywa oderwany od rzeczywistości. Często promowane są kosztowne zabiegi, suplementy czy diety, które nie każdy może sobie pozwolić. Ponadto, w niektórych przypadkach wellness bywa przedstawiany w sposób uproszczony, sugerując, że wystarczy kilka zmian w nawykach, by znacząco poprawić jakość życia. Krytycy zwracają także uwagę na presję, jaką media wywierają na odbiorców, tworząc nierealistyczny obraz idealnego stylu życia, który dla wielu jest trudny do osiągnięcia.
Podsumowanie
Obecność wellness w polskich mediach, w tym programach śniadaniowych, jest coraz bardziej widoczna i wpływa na sposób, w jaki Polacy dbają o swoje zdrowie. Choć media mają ogromny potencjał w edukowaniu społeczeństwa w zakresie zdrowego stylu życia, istotne jest, aby treści dotyczące wellness były przekazywane w sposób rzetelny i realistyczny. Popularność tego trendu w mediach wskazuje na rosnącą świadomość zdrowotną w społeczeństwie, ale jednocześnie warto pamiętać, że wellness to nie tylko moda, lecz przede wszystkim indywidualne podejście do dbania o siebie.
1 note · View note
jokeroutsubs · 1 year ago
Text
Did you know that we also have subtitles in other languages, not just English?
Tumblr media
Joker Out Subs is a truly international community, and we have members from all over the world who work hard to translate Joker Out content into their own languages. Alongside English subs, some of our videos also have subtitles in Croatian, Finnish, Turkish, French, Spanish, Polish, Danish, Japanese and Italian! You can find them on our YouTube channel https://youtube.com/@JokerOutSubs?feature=shared
🇹🇷 [TR ALTYAZI] Joker Out Röportajları
Turkish subtitles by TWT vu0leilmare
🇫🇮 [FIN SUB] Joker Out Haastattelut
Finnish subtitles by @niini5 @drugsforaddicts @saallotar
🇵🇱 [POL SUB] Wywiady z Joker Out
Polish subtitles by three members of JokerOutSubs
🇮🇹 [SUB ITA] Interviste Joker Out
Italian subtitles by @varianestoroff another member of JokerOutSubs
🇩🇰 [DAN SUB] Joker Out-interviews
Danish subtitles by TWT AnnaaMontana
��🇫 [VOSTFR] Interviews de Joker Out
French subtitles by IG kxtoche @yoda-bor and another member of JokerOutSubs
🇯🇵 [日本語字幕]ジョーカー・アウト インタビュー
Japanese subtitles by TWT sae_w
🇭🇷 [HRV TITL] Joker Out Intervjui
Croatian subtitles by TWT yiboego
🇪🇸 [ESP SUB] Entrevistas Joker Out
Spanish subtitles by @delilahconh
38 notes · View notes
myslodsiewniav · 2 years ago
Text
23.08.2023
Pomerdały mi się dni kontrolnej wizyty u gina (myślałam, że dziś, a to jutro xD), ale nie ma tego złego - przy okazji zapisałam się na doroczną profilaktykę badania piersi. I przejechałam się na rowerze <3 W PEŁNYM SŁOŃCU (kocham lato).
Przymierzyłam piękne i wygodne sukienki - na razie nie kupuję nic, ale naprawdę jestem zachwycona dwiema.
Kontynuuję research na temat Czarodziejki z Księżyca i mam wrażenie, że wpadłam w kroliczą norę! Tego jest tyyyyle. I jako mangozjeb z '90 kocham serię Stars, mangę czytałam, ale nie wydawała mi się pociągająca tym czasem teraz, czytając wywiady z Naoko i twórcami animacji z lat '90 JESTEM TAK ZAJARANA!
Przede wszytskim jako dziecko po prostu chłonęłam, nie kwestionowałam, nie pytałam - ŻYŁAM emocjami, jakie wywoływała historia z ekranu. A teraz widzę zarazem tyle DZIUR FABULARNYCH i TYLE POTENCJAŁU do głębszej eksploracji, że... no znowu to wywołuje u mnie silne emocje i ciekawość! :D
Muszę chyba powtórzyć dokumentnie całe Sailor Moon, bo nadal nie rozumiem dlaczego ten serial nazywa się Sailor Moon podczas, gdy największym badassem i wymiataczem jest Sailor Saturn? Jak do tego doszło? W którym momencie coś się tak schrzaniło, że powstała bohaterka, która ma moc zniszczenia świata i resetu istnienia w galaktyce xD? I dlaczego ona ma się "przebudzać" (tj. być świadoma swojej mocy) i stawać w mundurku sailorki tylko wtedy, kiedy świat ma się kończyć? I dlaczego w takim razie jest nazywana "mesjaszem" (to ją nazywano mesjaszem? Czy to chodziło o coś innego? Nie pamiętam i jestem w tym trochę zagubiona, a trochę zirytowana niewiedzą) zamiast cholernym OMENEM i to takim, którego pojawienie się DOSŁOWNIE oznacza początek apokalipsy?? xD Nie wiem czy tu chodzi o to, że różni się moja interpretacja słowa czy roli Hotaru w serialu... Słowem: jeżeli biedna Hotaru staje się Czarodziejką z Saturna jest to jednoznaczne z tym, że wszyscy mają przesrane, bo nadciąga zagłada xD
Kolejna rzecz, która jakoś za dzieciaka była dla mnie OCZYWISTA i logiczna, a która za cholerę nie jest logiczna i logicznie wytłumaczona przez twórców to ILOŚĆ Sailor Pluto. Pluto pojawia się po raz pierwszy w serii R, będąc zarazem sojuszniczką ChibiUsy i zarazem jedyną dorosłą osobą, która naprawdę wie jakie zagrożenie czyha na młodą, a która nie może jej cały czas chronić, bo jest na służbie (kurde, cały pion dowodzenia w jej rzeczywistości się zawalił, wszystko poszło w pizdu, a ona trwa broniąc chociaż swój bastion) - wysyła ChibiUsę na łep swoim przyszłym rodzicom. Słowem ta Pu, którą zna ChibiUsa to jest laska służąca na Dworze jej matki, ta z przyszłości, ta z trzydziestego wieku. Więc - było dla mnie to oczywiste - inna, druga Pu/Setsuna musi istnieć w teraźniejszości. Nie? ALE Sailor Pluto jako strażniczka czasu i przestrzeni (i tu jest haczyk - przestrzeni, a więc MOŻE też multiwersów czy innych linii czasowych, ha!) w serii S pojawia się jako wybawicielka z opresji Urana i Neptuna, okazuje się, że ma trzeci talizman, który pozwala na przywołanie Graala (też fascynujące jak etos japoński - talizmany - połączono z etosem anglosaskim -rycerki okrągłego stołu, poczukiwanie Graala i przybycie "mesjasza" :P). Czyli ta sama Pu, która w serii R nie mogła porzucić swojego bastionu przy Wrotach Czasu (chyba tak to się nazywało), co było logiczne, bo wróg z tamtej serii podobnie jak Chibiusa cofał się do przeszłości, więc musiała być Hodorem tego świata (i była słabym Hodorem - co odcinek jakiś złol przez te drzwi przenikał z tego co pamięta). W serii S nikt nie zagrażał czasowi jako takiemu, więc Pluto dołaczyła do Urana i Neptuna, jako równorzędna ziomeczka (która zarazem już znała te laski, bo wszystkie były w tej przyszłości z której przybyła ChibiUsa - czyli ona znała przyszłe wersje tych sailorek, a one być może pamiętały jej poprzednie wcielenie sprzed wieków z tego Królestwa na Księżycu? - tego widz nie wie, bo serial tego nie mówi, ale MOŻE się domyślać :P hahaha - dla mnie jako dziecka to było jakieś takie oczywiste i logiczne). I nota bene chyba właśnie w tym samym sezonie umiera śmiercią bohaterską - ratuje od śmierci Harukę i Michiru w helikopterze zaatakowanym przez potwory. Zatrzymuje czas, czyli narusza jakieś tabu (kto wyznaczył tabu patronce czasu i przestrzeni? To byłoby fabularnie ciekawe do eksploracji...) i w wyniku tego złamania przepisów umiera. Jak pszczoła: użądlić może tylko raz i pada (tak samo działają moce Sailor Saturn). A w kolejnej seriii, Super S, tej z pegazem, pojawia się jako Setsuna - w sensie, że żyjąca dziewczyna, gdzieś pracująca/studiująca i już świadoma, że jak zechce może zmienić się w czarodziejkę i zatrzymać czas, że pilnuje czasu i przestrzeni. I to z tą laską jesteśmy do końca. Dla mnie było jasne, że to właśnie ta laska ma dożyć do trzydziestego wieku, że to ona w przyszłości będzie siedzieć na barykadzie pod Wrotami i to ona będzie emocjonalnym supportem ChibiUsy. A potem umrze zatrzymując czas w dwudziestym wieku podczas wybuchu helikoptera. ALE ludki zwracają uwagę, że ta laska ma już inne wdzianko niż tamta Setsuna. Dziura fabularna czy Setsuna z innego czasu i przestrzeni. :p?
Tego jest maaaaaaasę!
W tym bardzo przykre do czytania opowieści z kulisów powstawania bajki mojego dzieciństwa: geolożka i farmaceutka, która w szkole należała do kółka tematycznego omawiającego mitologię grecką napisała komiks dla dziewczynek, w których dziewczynki są bohaterkami, mogą sie zakochac, mieć przygody jak z legend i nosić przepiękne stroje z rodem z wybiegów najznamienitszych domów mody! Pozycja staje się hitem, wykupuje się prawa do ekranizacji - przy czym Naoko nie do końca traci wpływ na to jak ekranizacja będzie wygladać, ma wgląd do całego procesu, jej zdanie jest i będzie ważne ALE osobami decyzyjnymi jest grono mężczyzn, którzy chcę przedstawić swoją historię, po swojemu. I nawet śmieszkują w wywiadach, że to co najbardziej przeszkadza w tworzeniu marki "Sailor Moon" to kobieta, która ją stworzyła.
Bo Naoko była zaskakująco postępowa, myslała o takiej inkluzyjności jakiej wymaga się współcześnie, o reprezentacji, o feministycznych wartościach (oczywście jest w tej mandze MASĘ konserwatyzmu - to bezdyskusyjne). I to wkurzało...
:/
Anyway - fascynujące jest się tego dowiadywać i czynić notatki.
4 notes · View notes
szymczakmariusz · 1 month ago
Text
Tumblr media
Najważniejsze magazyny o modzie
Moda od dekad jest nie tylko sposobem na wyrażenie siebie, ale także ogromnym biznesem i przedmiotem zainteresowania mediów na całym świecie. Najbardziej wpływowe magazyny o modzie kształtują trendy, promują projektantów i analizują zmieniające się style. Wiele z nich ma długą historię i ogromne grono wiernych czytelników. Oto najważniejsze pisma o modzie, które od lat odgrywają kluczową rolę w branży.
Vogue – ikona świata mody „Vogue” to bezsprzecznie najbardziej wpływowy magazyn modowy na świecie. Założony w 1892 roku w Stanach Zjednoczonych, od dekad wyznacza trendy i promuje największych projektantów. Każde wydanie to nie tylko przegląd najnowszych kolekcji, ale także wywiady z ikonami stylu, artykuły o kulturze i społeczeństwie oraz sesje zdjęciowe z udziałem najlepszych fotografów. Redakcja amerykańskiego „Vogue’a” jest uznawana za najważniejszą, ale lokalne edycje, takie jak brytyjska, francuska czy włoska, także odgrywają istotną rolę w kształtowaniu mody w swoich regionach.
Elle – styl dostępny dla wszystkich „Elle” to jedno z najbardziej rozpoznawalnych pism o modzie, które powstało we Francji w 1945 roku. Magazyn łączy ekskluzywny świat wielkich projektantów z modą dostępną dla szerszej publiczności. Na jego łamach można znaleźć porady dotyczące stylu, urody, zdrowia i kariery, co czyni go atrakcyjnym dla nowoczesnych kobiet. „Elle” jest wydawane w wielu krajach, dzięki czemu jego przekaz dociera do milionów czytelniczek na całym świecie.
Harper’s Bazaar – elegancja i klasa „Harper’s Bazaar” to jedno z najstarszych pism poświęconych modzie, założone w 1867 roku. Wyróżnia się wyjątkową estetyką i elegancją, trafiając do odbiorców ceniących luksus i wyrafinowany styl. Magazyn często przedstawia odważne sesje zdjęciowe oraz artykuły na temat sztuki i kultury, co sprawia, że wyróżnia się na tle innych modowych publikacji.
GQ – moda dla mężczyzn Chociaż większość magazynów modowych skupia się na kobietach, „GQ” to jedno z najważniejszych pism poświęconych męskiemu stylowi. Założony w 1931 roku magazyn początkowo koncentrował się na modzie dla dżentelmenów, ale z czasem rozszerzył swoją tematykę o kwestie związane z kulturą, sportem, zdrowiem i relacjami. Współczesne „GQ” to synonim elegancji, klasy i nowoczesnego podejścia do męskiej mody.
Marie Claire – moda i świadomość społeczna „Marie Claire” to magazyn, który nie tylko promuje najnowsze trendy, ale także porusza ważne tematy społeczne. Powstały we Francji w 1937 roku tytuł łączy modę z treściami dotyczącymi psychologii, kariery, zdrowia i relacji międzyludzkich. Dzięki temu czytelniczki otrzymują nie tylko inspiracje dotyczące stylu, ale także wartościowe artykuły, które pomagają im lepiej zrozumieć współczesny świat.
Numéro – awangarda i nowoczesność „Numéro” to magazyn dla tych, którzy szukają innowacyjnego podejścia do mody. Od momentu powstania w 1998 roku wyróżnia się artystycznym podejściem do sesji zdjęciowych oraz oryginalnym przedstawieniem trendów. Często promuje młodych projektantów, fotografów i artystów, którzy redefiniują świat mody.
W – luksus i ekskluzywność „W” to amerykański magazyn, który wyróżnia się dużym formatem i luksusowym charakterem. Powstał w 1972 roku i od tego czasu stał się jednym z najważniejszych tytułów w świecie high fashion. Jego stylowe sesje zdjęciowe, ekskluzywne wywiady i dogłębne analizy sprawiają, że jest uznawany za jedno z najbardziej prestiżowych pism modowych.
0 notes
gajdagracjan · 2 months ago
Text
Tumblr media
Zawód dietetyka: wymagane wykształcenie i ścieżki kariery
Dietetyk to zawód cieszący się rosnącą popularnością, ponieważ coraz więcej osób zdaje sobie sprawę z wpływu prawidłowego odżywiania na zdrowie. Aby jednak móc profesjonalnie doradzać w kwestii diety, konieczne jest odpowiednie wykształcenie oraz zdobycie praktycznych umiejętności. Droga do zostania dietetykiem może się nieco różnić w zależności od kraju, ale najczęściej wymaga ukończenia studiów kierunkowych i zdobycia dodatkowych kwalifikacji.
Studia wyższe – pierwszy krok do zawodu Podstawowym wymaganiem dla przyszłego dietetyka jest ukończenie studiów na kierunku dietetyka lub pokrewnym, takim jak żywienie człowieka czy technologia żywności. Studia te dostępne są na wielu uczelniach wyższych i mogą być realizowane zarówno na poziomie licencjackim, jak i magisterskim. W trakcie nauki studenci zdobywają wiedzę z zakresu anatomii, fizjologii, biochemii, psychologii żywienia, a także uczą się układania diet dostosowanych do różnych grup pacjentów. Studia magisterskie pozwalają na dalsze zgłębianie specjalistycznych zagadnień oraz zwiększają możliwości zawodowe.
Kursy i szkolenia jako uzupełnienie wiedzy Oprócz formalnego wykształcenia, wielu dietetyków decyduje się na udział w dodatkowych kursach i szkoleniach, które pomagają poszerzyć kompetencje w określonych dziedzinach. Na rynku dostępne są szkolenia z zakresu dietoterapii, dietetyki sportowej, diet roślinnych czy psychodietetyki. Udział w takich kursach nie tylko zwiększa wiedzę, ale także pomaga wyróżnić się na rynku pracy. Wiele certyfikowanych szkoleń jest organizowanych online, co ułatwia ich ukończenie osobom pracującym lub studiującym.
Praktyki i doświadczenie zawodowe Sama teoria nie wystarczy, aby stać się kompetentnym dietetykiem. W trakcie studiów przewidziane są praktyki zawodowe, które pozwalają na zdobycie pierwszego doświadczenia w pracy z pacjentami. Praktyki mogą odbywać się w szpitalach, poradniach dietetycznych, domach opieki czy gabinetach prywatnych. Dzięki temu przyszli dietetycy uczą się, jak przeprowadzać wywiady żywieniowe, analizować stan zdrowia pacjenta i tworzyć plany dietetyczne dostosowane do indywidualnych potrzeb.
Możliwości specjalizacji Dietetyka to szeroka dziedzina, dlatego wielu specjalistów decyduje się na wybór konkretnej ścieżki zawodowej. Dietetyk kliniczny zajmuje się osobami chorymi, wspierając leczenie dietą, np. w przypadku cukrzycy, chorób układu pokarmowego czy nadwagi. Dietetyk sportowy współpracuje z osobami aktywnymi fizycznie i zawodowymi sportowcami, dostosowując ich sposób żywienia do treningów i zawodów. Istnieje również psychodietetyka, która łączy wiedzę o odżywianiu z psychologią, pomagając osobom z zaburzeniami odżywiania lub problemami z motywacją do zmiany nawyków żywieniowych.
Samodzielna praktyka czy praca na etacie? Po zdobyciu odpowiedniego wykształcenia dietetyk może zdecydować się na pracę w różnych miejscach. Niektórzy wybierają zatrudnienie w placówkach medycznych, przychodniach lub sanatoriach, gdzie mają kontakt z pacjentami wymagającymi specjalistycznej opieki. Inni preferują pracę w firmach cateringowych, szkołach, przedszkolach czy ośrodkach sportowych. Coraz popularniejszą opcją jest także założenie własnej działalności gospodarczej i prowadzenie prywatnej praktyki dietetycznej, co daje większą niezależność, ale wymaga również umiejętności marketingowych i przedsiębiorczości.
Czy warto zostać dietetykiem? Zawód dietetyka jest niezwykle satysfakcjonujący, zwłaszcza dla osób pasjonujących się zdrowym stylem życia i pomaganiem innym. Jednak warto pamiętać, że wymaga ciągłego dokształcania się i aktualizowania wiedzy, ponieważ świat dietetyki dynamicznie się rozwija. Rosnąca świadomość społeczeństwa w zakresie zdrowego odżywiania sprawia, że zapotrzebowanie na specjalistów w tej dziedzinie jest coraz większe, co czyni ten zawód atrakcyjnym i przyszłościowym.
0 notes
prasa-koval · 2 months ago
Text
Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media Tumblr media
54) The New American - prawicowy (czasami określanym jako skrajnie prawicowy) magazyn drukowany, wydawany dwa razy w miesiącu oraz cyfrowe źródło wiadomości, publikowane codziennie online przez American Opinion Publishing, Inc., spółkę zależną w całości należącą do John Birch Society. Czasopismo powstało w 1985 roku w wyniku połączenia dwóch publikacji John Birch Society: American Opinion i The Review of the News.
W lutym 1956 roku, zanim dwa lata później założył John Birch Society, Robert W. Welch Jr. stworzył swoją pierwszą publikację, miesięcznik zatytułowany One Man's Opinion, który dwa lata później stał się znany jako American Opinion. Ponadto w 1965 roku założył powiązaną z John Birch Society publikację znaną jako The Review of the News, która była przeznaczona dla szerszego grona czytelników i obejmowała wiadomości. We wrześniu 1985 roku American Opinion połączono z The Review of the News, aby stworzyć The New American, w celu przyciągnięcia wystarczająco dużej liczby czytelników, aby „umożliwić uratowanie naszego kraju”. Nazwa magazynu została zainspirowana esejem Roberta Welcha „New Americanism”. Początkowo miała siedzibę w Belmont w stanie Massachusetts.
Wersja antykomunizmu propagowana przez John Birch Society w The New American twierdzi, że amerykańska suwerenność i wolność są zagrożone przez spisek potężnych „Insiderów”, którzy rzekomo zmierzają w kierunku kontroli rządu światowego w nowym porządku świata. Jak opisuje naukowiec Charles J. Stewart, artykuły w magazynie w latach 80. i 90. XX wieku dowodziły, że upadek komunizmu w bloku wschodnim pod koniec zimnej wojny był taktycznym posunięciem w spisku i „skokiem naprzód w rozwoju socjalizmu”. Magazyn twierdzi, że taki spisek ożywia również Organizację Narodów Zjednoczonych, Unię Europejską i Północnoamerykańskie Porozumienie o Wolnym Handlu.
W 2006 r. The New American uruchomiło mobilną edycję. W 2007 r. The New American opublikowało specjalne wydanie poświęcone sprzeciwowi wobec rzekomej Unii Północnoamerykańskiej, a rozprowadzono około 500 000 egzemplarzy; Political Research Associates i Southern Poverty Law Center określiły takie opisy nieuchronnej utraty amerykańskiej suwerenności w wyniku fuzji z Kanadą i Meksykiem jako teorię spiskową. We wrześniu 2019 r., podczas skandalu Trump–Ukraina, artykuł Huntera Bidena w Wikipedii zawierał wątpliwe twierdzenia dotyczące jego interesów na Ukrainie i motywacji jego ojca Joe Bidena do ścigania ukraińskiego prokuratora; twierdzenia te pochodziły z The Epoch Times i The New American.
New American opisał to, co uważa za amerykański upadek moralny, w tym aborcję, narkotyki, homoseksualizm, przestępczość, przemoc, ciążę nastolatek, samobójstwa nastolatków, feminizm i pornografię — wszystkie te czynniki, jak twierdzi, podważają rodzinę, a co za tym idzie, amerykańską republikę. Takie naciski uczyniły John Birch Society atrakcyjnym dla religijnej prawicy w Stanach Zjednoczonych. New American publikuje Freedom Index, który ocenia członków Kongresu i ustawodawców stanowych „na podstawie ich przestrzegania konstytucyjnych zasad ograniczonego rządu, odpowiedzialności fiskalnej, suwerenności narodowej i tradycyjnej polityki zagranicznej polegającej na unikaniu zagranicznych uwikłań”. Wśród autorów znaleźli się Hilaire du Berrier, Samuel Blumenfeld, Larry McDonald i Ron Paul. Czasopismo przeprowadziło wywiady z członkami Kongresu, w tym z Andym Biggsem, Marjorie Taylor Greene i Ronnym Jacksonem.
0 notes