#wyczekać
Explore tagged Tumblr posts
Text
Siemka
W końcu udało mi się wyczekać moment, gdy właścicielka tych oto jajek odleci na chwile. Zrobiłam szybko foteczke i czym prędzej odeszłam. Polowałam na to chyba cztery dni :) czekam, aż się wyklują maluchy! Oczywiście zrobię zdjęcie, ale nie mam zamiaru dotykać czegokolwiek nawet muru, w którym zostało założone gniazdo by nie doszło do porzucenia… ale od początku.
Obudziłam się chwile przed 8 rano! Bardzo długo spałam. W sumie nie tylko ja. Rodzice też robili za „człowiek beton”. Nakarmiłam KróloBarany oraz Koperka. Posprzątać już nie dałam rady, więc poprosiłam o to mamę. Kostka naprawdę mnie bolała i przez resztę dnia starałam się oszczędzać… Na tyle o ile jestem w stanie. Jak to określiła ostatnio moja pani doktor - jestem jak fabryka. Gdybym złamała nogę w trakcie maratonu to bym go skończyła z uśmiechem na ustach i wyprostowana. Później zaś bym pozwoliła sobie na „odpoczynek”.
Pojechałam do sklepu oraz biblioteki. To ostatnie miejsce dziś było nieczynne. Cóż, odwiedzę je jutro. Nie odpuszczę xD
Zrobiłam kolejną porcje ogórków bo podejrzewam, że pierwsza partia zniknie w tym tygodniu w niewyjaśnionych okolicznościach. Kupiłam również wiśnie. Wydrylowałam je, zasypałam cukrem i będę czekać dwa, trzy dni. Później zaleje je spirytusem. Uwielbiam wiśnie w spirytusie! Jak za alkoholem nie jestem tak to wręcz kocham :)
Myśle czy by nie zrobić kiszonego kalafiora. Bardzo mi smakuje a kiszonki mogę wciągać praktycznie bez wyrzutów sumienia.
Jedzeniowo nie było tragicznie. Na obiad wjechał barszcz czerwony oraz z 7 sztuk smażonego patisona. Arbuz oraz śliwki wpadły jako kolacja na dwie raty.
Wino pięknie pracuje. Po uszczelnieniu korka oraz dodaniu cukru gołym okiem można zobaczyć jak pięknie fermentuje. W piątek dam ostatnią porcje pożywki dla drożdży i pozostanie czekać, aż zakończy się proces burzliwej fermentacji :)
Cieszą mnie takie małe rzeczy… Zrobienie kiszonki, wina czy wiśni… Niemal tak samo jak fakt, że ogród ma się dobrze. Posadziłam w gruncie wykiełkowane sadzonki sałaty rzymskiej. Mam nadzieje, że coś z tego będzie i Uszate dranie będą miały swojskie. Koperek (tym razem chodzi o roślinę) stworzył piękny dywan w doniczce zatem wysiałam resztę nasion, które dostałam od sąsiadki. Pomidory rosną, ogórki również. Rzodkiewka ma się średnio. Liście są całe poharatane albo ślimaki, albo kwaśny deszcz. Jednak i tak jest super!
Przyjechała dziś pralka, piekarnik oraz płyta indukcyjna. Jutro zapewne dotrze ten cholerny transport z Leroy z drzwiami, farbami oraz resztą rzeczy.
Jutro mam wizytę u weta z Koperkiem. Dziś nie było na to zbytnio czasu. W ogóle dobrze się już dogaduje niemal ze wszystkimi. Tylko Ruda jest mega zazdrosna, zaś Zezol ma w sobie dwa koty. Jeden jest popierdolony a drugi jest jeszcze bardziej popierdolony. Czasem się zastanawiam czy nie ma kociego odpowiednika schizofrenii. Tu chce być głaskana a po chwili ucieka w przerażeniu. Albo łasi się do kogoś by za chwile go ofukać. To ostatnie robi najczęściej wobec Koperka i w sumie wobec innych również 🤷🏼♀️
Byliśmy nawet z nią u weta, który przebadał ją od ciapek po uszy. Na szczęście jest zdrowa. Po prostu tylko i aż świruje.
Ja zaś czułam się dziś dobrze. No może poza tą cholerną kostką. Po południu już nawet wzięłam kule by ją odciążyć.
Kończę. Koperek mnie nagabuje do spania. Kładzie się naprzeciw mojej twarzy i paca mnie łapkami po oczach bym je zamknęła. Mruczy przy tym niczym silnik V8
17 notes
·
View notes
Text
O porządkach
Dzisiaj wysypałam sporo ubrań z worków i szafy na łóżko i udało mi się podzielić je na odpowiednie grupy 1. "Do szafy". 2. "Na lato", przez co rozumiem wciśnięcie ich do walizki, która w tej chwili stoi na balkonie. 3. "Do kontenera na odzież" - N. wypatrzył jakiś kilometr od nas. 4. "Na działkę" są to rzeczy, które lubię, ale mają wady fabryczne albo po prostu chcę je "donosić". Też trafiają do walizki na balkonie. Chwała działce. 5. "Nie wyrzucę, ale też nie planuję nosić" i tak, ta ostatnia kategoria jest pewnie najbardziej kontrowersyjna. W jej skład wchodzą głównie rzeczy dane mi przez mamę, która ma już bana na dawanie mi jakichkolwiek ubrań. Połowa rzeczy z trzeciej kategorii jest w kolorze żywej i ciepłej czerwieni, który zupełnie mi nie pasuje i kiedy o tym dłużej pomyślę, to moja mama też go nie nosi. Jeśli jednak wystosuję argument, że mi nie odpowiada, to usłyszę, że mam kompleksy, jeśli oddam ludziom będą pretensje, kiedy chcę cokolwiek zwozić do domu też słyszę sprzeciw. Planuję wozić rzeczy z tej kategorii do domu rodzinnego na sobie i pod pozorem zabezpieczania prezentów przed wstrząsami i sukcesywnie się ich pozbywać. Walczyłam z szafą chyba ze dwie godziny i udało mi się zwolnić odrobinkę miejsca z podłogi. Zapewne czeka mnie powtórka z rozrywki w kwietniu, gdy będę wymieniać garderobę na letnią, ale ok, ten pomysł z sezonową walizką i tak mnie ratuje. Na PCK idzie jedna pościel i 9 sztuk odzieży. Tylko w tym roku pozbyłam się pewnie z 30. Do pracy przychodzi do nas pani Stasia. Pani Stasia ma ewidentnie za dużo wolnego czasu i niezbyt sobie z tym radzi, jest natomiast bardzo głodna atencji. Rozdaje wszystkim swoją twórczość, która jest na swój sposób fascynująco zła, ale to bardzo mroczny typ fascynacji. Pani Stasia tworzy tak jak rozdaje - masowo i bez opamiętania, myślę, że część jej malunków akrylowych dałoby się zrealizować w czasie średniego posiedzenia na kiblu. Z absolutną powagą powiedziała mi kiedyś, że w sumie to trochę tak jakby rozdawała pieniądze, bo musi kupować materiały na te prace. Nikt nie chce jej robić przykrości, więc znosi nam tego coraz więcej. Ostatnio przypomniało jej się, że mnie jeszcze nic nie dawała, więc zaoponowałam, powiedziałam, że jestem w trakcie przeprowadzki (dopóki się nie całkiem rozpakuję to jest przeprowadzka, ok?) i nie radzę sobie z nadmiarem wszystkiego, że raczej redukuję majątek i wysyłam co mogę na schronisko, w tym nawet ręczniki. Pół godziny późnej była z powrotem z wielgachną torbą ręczników oraz dywaników, którą przyjęłam, ale zaznaczyłam, że kołdry nie wezmę. Wiedziałam, że nie mogę tego w pracy zostawić, więc jeszcze tego samego dnia pisałam do mojej znajomej, która robi takie zbiórki z pytaniem czy zaakceptuje kolejną paczkę ręczników i chodników, potwierdziła. Teraz muszę z tymi cholernymi szmatami wyczekać dwa dni aż trafi mi się dość duży karton i wywalić to gunwo do paczkomatu. N. pytał czemu je w ogóle przyjęłam, odpowiedziałam, że z dwojga złego wolę te szmaty, które umiem zutylizować na zwierzaki po przejściach niż chujową sztukę z której nie ma już zupełnie żadnego pożytku.
6 notes
·
View notes
Text
To lustro jest za małe dla nas dwojga
Miała na sobie hebanową suknię, skromnie przyozdobioną paroma falbanami, z obcisłym gorsetem podkreślającym jej smukłą figurę i delikatną koronką przy pergaminowej skórze. Po szerokich schodach, trzymając się pozłacanej poręczy prawą dłonią w aksamitnej rękawiczce, schodziła z gracją, niczym łabędź płynący po szafirowej tafli jeziora. Wszystkie oczy były zwrócone w jej stronę. Atramentowe włosy spięła wysoko w kok przewiązany równie czerwoną, co serce ogniska, wstążką. Starannie ułożone kosmyki podkreślały jej ostre rysy twarzy, na którą nałożyła maskę smutku nie do przejrzenia. Wzrok miała spuszczony, a kąciki jej ust nawet nie drgały. Sprawiała wrażenie jednocześnie nieziemsko pięknej i bezgranicznie zrozpaczonej. Perfekcyjna aktorka.
Kiedy zsunęła się delikatnie na dywan, rozpościerający się od czterech rogów pomieszczenia, a gruby materiał jej kreacji spoczął na szmaragdowej tkaninie, natychmiast otoczył ją wieniec zalotników. Młodzieńcy natarczywie próbowali zwrócić uwagę wdowy, przedstawiali się i z pobożnością składali pocałunki na jej dłoniach, gdy ta zdecydowała się zdjąć rękawiczki. Jej spojrzenie nie spoczęło jednak na żadnej z twarzy zbyt ordynarnych i za mało wyrafinowanych gości. Selekcja jej uwagi zamykała się w kilku oczywistych kryteriach, których pilnowała się rygorystycznie. Tych, niespełniających wymagań, omijała wzrokiem, jak kot ignorujący mizerne wróble, by wyczekać cierpliwie soczystego gołębia.
Nagle jej oczy zabłysnęły lekką, złotą poświatą. Może to odbity płomień świecy, a może tę reakcję wywołał wysokiej postury mężczyzna w eleganckim surducie i staromodnym cylindrze. Idealnie dopasowany krój do jego nieczęsto spotykanej, tęgiej sylwetki, złoty sygnet na palcu serdecznym lewej ręki i podeszły wiek. Doskonale obrazował jej preferencje. Nikt nie zwracał uwagi na te delikatne kroki, dzięki którym przesuwała się coraz bliżej w stronę jegomościa. Odwracała wzrok, udawała, że nie patrzy, zdawała się mieć na uwadze wszystko dookoła poza bogatym szlachcicem. W rzeczy samej potrafiła zmylić wielu, a przy tym osiągnąć to, co sobie zamierzchła. Jej twarz bez wyrazu i pozbawione ekspresji ruchy hipnotyzowały zebranych w pokoju kawalerów.
Niespodziewanie zwolniła w pół kroku. Ani na chwilę nie straciła nieskazitelnie wypracowanej pewności ruchów i mimiki twarzy. Muzyka nie ucichła, a wtórujące jej rozmowy zaproszonych gości nie pozwalały na usłyszenie tych kilku słów, które wyszeptała w kierunku ochmistrza swojego skromnego dworku. Przy przemawianiu lekko musnęła ustami koniuszek jego ucha, na co starszy mężczyzna się wzdrygnął. Musiała to być poufna wiadomość, bo siwy dworzanin stracił swobodę, która towarzyszyła mu od początku przyjęcia. Natychmiast skierował się w stronę zamkniętego dotychczas pomieszczenia i zniknął za potężnymi, drewnianymi drzwiami. Służba wydawała się poruszona, co najpewniej zwiastowało kolację.
Tymczasem czarnowłosa piękność była już w drugiej części pomieszczenia i z pozornym zainteresowaniem przysłuchiwała się opowiadaniom kolejnego zamożnie wyglądającego mężczyzny. Jakiż powód zmusił ją do rezygnacji z poprzedniej ofiary? Stał przecież tuż za nią i... Och, czyli o to chodziło. Na pozór idealny cel okazał się nietrafiony, bo delikwent przybył z osobą towarzyszącą. Sądząc po zmarszczkach wokół oczu i na czole oraz po długiej, niemodnej sukience, z małżonką. Prawdopodobnie przyjechali z dalekich stron wraz ze swoim synem, który łudził się, że ma szansę zdobyć rękę pięknej i młodej wdowy po hrabim. Jeśli są bogaci, to kto wie, czy ona się nie skusi.
Niesamowite jak przekonująca była świdrując naiwnych młodzieńców tymi fiołkowymi ślepiami będącymi oknem do wnętrza pełnego intryg i spisków, którymi splamiona była jej dusza. Zabawiała się nimi wykonując najdrobniejsze i nic nie znaczące gesty. Kiedy przelotnie obdarzyła, któregoś spojrzeniem lub delikatne dotknęła wierzchnią częścią dłoni, w innych budziła się dzika zazdrość, przez którą bez opamiętania zabiegali o jej względy. Owinęła sobie ich wszystkich wokół palca, a nie minął nawet trzeci kwadrans od otwarcia drzwi.
Wtem jej wzrok przeniósł się na kolejną osobę, co w zaistniałych okolicznościach stanowiło nieprzychylny obrót spraw. Nasze oczy spotkały się na czas jednego poruszenia się dłuższej wskazówki zegara. Gdy tylko inni goście stanęli na drodze naszych krzyżujących się spojrze��, pospiesznie odszedłem kilka kroków w bok, uważając, by nie zgubić jej w tłumie. Niemożliwym było cofnąć czas, by nie zdołała położyć na mnie swojego przenikliwego wzroku. Popełniłem drobny błąd, który miałem nadzieję, że nie będzie dla mnie tragiczny w skutkach.
Tak jak się spodziewałem, kilka minut później zaproszono nas wszystkich na uroczystą kolację...
powracam z zaświatów z zalążkiem opowiadania, które powstało x czasu temu. jest to jeden z niewielu tekstów, który przetrwał „wielką czystkę” na moim laptopie. mam nadzieję, że umilił Wam kilka minut przeglądania postów na tumblrze ;)
#literatura#twórczość#twórczość własna#antyatropos#opowiadanie#opowieść#romantyzm#arystokracja#one shot#short story#pl#pisanie#pisarz#historia#jak się taguje opowiadania na tubmlr#moj tekst#tekst#twórczość literacka#xix wiek#romantycznie#po polsku
21 notes
·
View notes
Text
"Oh jasne, że mogę chodzić na randki, mogę pisać z innymi facetami i odpowiadać im na te same pytania typu: co u mnie, jak mi minął dzień, co robię w życiu i najlepsze! Czemu taka piękna dziewczyna jak Ty nie ma faceta? Pewnie, że mogę poświęcać komuś czas z nadzieją, że pyknie, mimo iż od samego początku wiem, że to nie to. Mogę nawet iść z tą osobą do łóżka. Rano mogę się obudzić, zjeść z tą osobą śniadanie i ćwierkać sobie do ucha jak nam było cudownie tej nocy. Tylko wiesz co? Problem w tym, że ja nie chcę, Nie, że nie chcę w ogóle, ale nie chce po łebkach, nie chce na siłę, nie chce, bo wypada i takie tam. Odkąd pamiętam uważałam, że mnie miłość musi po prostu pierdolnąć i nie ma przeproś. I choćby ona miał trwać miesiąc, dwa, rok, a może i resztę mojego życia, to chce właśnie tak! Chce go zawsze chcieć na 100 %, chce żeby denerwował mnie jak nikt na tym świecie, ale i chce aby koił moje nerwy. Da się tak? Pewnie, że się da! Wierzę, że gdzieś tam jest taki człowiek, który wejdzie w moje życie z buta, a ja w jego też będę glanem, a nie jakimś tam cicho biegiem. Chcę na niego patrzeć i śmiać się do siebie ze szczęścia, że go mam, że jest mój, że jest moim kumplem, przyjacielem, kochankiem, ale i miłością mojego życia, której nie da się wychodzić, nie da się jej wyczekać, ona po prostu wbija do Twojego życia niezapowiedziana, nie pyta, czy chcesz, czy masz czas, po prostu się pojawia, a Ty się cieszysz. Cieszysz się, bo wiesz, że na taką chwile nie ma lepszego momentu niż ten. Wierzę, że ten moment jeszcze jest przede mną."
- Czarne buty
#cytaty#cytat#cytatowo#cytat po polsku#cytaty motywacyjne#cytat motywacyjny#motywacja#prawdziwe życie#miłosc#miłość#związek#być kobietą#kobiety#kobieta#oczami mężczyzny#mężczyźni#mężczyzna#relacja#życie#buty#czarne#czarne buty#facebook#🍍
209 notes
·
View notes
Text
„Oh jasne, że mogę chodzić na randki, mogę pisać z innymi facetami i odpowiadać im na te same pytania typu: co u mnie, jak mi minął dzień, co robię w życiu i najlepsze! - czemu taka piękna dziewczyna jak Ty nie ma faceta? Pewnie, że mogę poświęcać komuś czas z nadzieją, że pyknie, mimo iż od samego początku wiem, że to nie to. Mogę nawet iść z tą osobą do łóżka. Rano mogę się obudzić, zjeść z tą osobą śniadanie i ćwierkać sobie do ucha jak nam było cudownie tej nocy. Tylko wiesz co? Problem w tym, że ja nie chcę, Nie, że nie chcę w ogóle, ale nie chce po łebkach, nie chce na siłę, nie chce, bo wypada i takie tam. Odkąd pamiętam uważałam, że mnie miłość musi po prostu pierdolnąć i nie ma przeproś. I choćby ona miał trwać miesiąc, dwa, rok, a może i resztę mojego życia, to chce właśnie tak! Chce go zawsze chcieć na 100 %, chce żeby denerwował mnie jak nikt na tym świecie, ale i chce aby koił moje nerwy. Da się tak? Pewnie, że się da! Wierzę, że gdzieś tam jest taki człowiek, który wejdzie w moje życie z buta, a ja w jego też będę glanem, a nie jakimś tam cicho biegiem. Chcę na niego patrzeć i śmiać się do siebie ze szczęścia, że go mam, że jest mój, że jest moim kumplem, przyjacielem, kochankiem, ale i miłością mojego życia, z której nie da się wychodzić, nie da się jej wyczekać, ona po prostu wbija do Twojego życia niezapowiedziana, nie pyta, czy chcesz, czy masz czas, po prostu się pojawia, a Ty się cieszysz. Cieszysz się, bo wiesz, że na taką chwile nie ma lepszego momentu niż ten.
Wierzę, że ten moment jeszcze jest przede mną.”
-"Czarne Buty"
119 notes
·
View notes
Text
“Oh jasne, że mogę chodzić na randki, mogę pisać z innymi facetami i odpowiadać im na te same pytania typu: co u mnie, jak mi minął dzień, co robię w życiu i najlepsze! Czemu taka piękna dziewczyna jak Ty nie ma faceta?
Pewnie, że mogę poświęcać komuś czas z nadzieją, że pyknie, mimo iż od samego początku wiem, że to nie to. Mogę nawet iść z tą osobą do łóżka. Rano mogę się obudzić, zjeść z tą osobą śniadanie i ćwierkać sobie do ucha jak nam było cudownie tej nocy.
Tylko wiesz co? Problem w tym, że ja nie chcę, Nie, że nie chcę w ogóle, ale nie chce po łebkach, nie chce na siłę, nie chce, bo wypada i takie tam.
Odkąd pamiętam uważałam, że mnie miłość musi po prostu pierdolnąć i nie ma przeproś. I choćby ona miał trwać miesiąc, dwa, rok, a może i resztę mojego życia, to chce właśnie tak! Chce go zawsze chcieć na 100 %, chce żeby denerwował mnie jak nikt na tym świecie, ale i chce aby koił moje nerwy.
Da się tak? Pewnie, że się da! Wierzę, że gdzieś tam jest taki człowiek, który wejdzie w moje życie z buta, a ja w jego też będę glanem, a nie jakimś tam cicho biegiem.
Chcę na niego patrzeć i śmiać się do siebie ze szczęścia, że go mam, że jest mój, że jest moim kumplem, przyjacielem, kochankiem, ale i miłością mojego życia, której nie da się wychodzić, nie da się jej wyczekać, ona po prostu wbija do Twojego życia niezapowiedziana, nie pyta, czy chcesz, czy masz czas, po prostu się pojawia, a Ty się cieszysz. Cieszysz się, bo wiesz, że na taką chwile nie ma lepszego momentu niż ten.
Wierzę, że ten moment jeszcze jest przede mną”.
Czarne Buty
14 notes
·
View notes
Text
18.07.2020
Bezsenne noce, bezsenne godziny, ciągle mi towarzyszą i pogarszają mój stan. Ale napięcie i natłoki myśli są tak silne, że nie sposób wyleżeć i wyczekać na moment snu. Wprowadzam się w stan zmieszania. Popadam w derealizacje. Na dworze widno. Kolejny dzień nie podnoszę rolet, wiem że to ten sam monotonny dzień i bolesny blask słońca. Smutno mi. Tak cholernie mi smutno. ~ lo00razepamum
#smutek#samotność#moje#tumblr#tekst#sad#bezsenność#bezsens#beznadziejność#derealizacja#depresja#borderline#zaburzenia#zaburzenia osobowości#lo00razepamum#schizotypal#anxiety#lęk#niepokój#anxiety disorders#zaburzenia lękowe#depersonalizacja#psycho#noc#depression
16 notes
·
View notes
Text
"Oh jasne, że mogę chodzić na randki, mogę pisać z innymi facetami i odpowiadać im na te same pytania typu: co u mnie, jak mi minął dzień, co robię w życiu i najlepsze! Czemu taka piękna dziewczyna jak Ty nie ma faceta? Pewnie, że mogę poświęcać komuś czas z nadzieją, że pyknie, mimo iż od samego początku wiem, że to nie to. Mogę nawet iść z tą osobą do łóżka. Rano mogę się obudzić, zjeść z tą osobą śniadanie i ćwierkać sobie do ucha jak nam było cudownie tej nocy. Tylko wiesz co? Problem w tym, że ja nie chcę, Nie, że nie chcę w ogóle, ale nie chce po łebkach, nie chce na siłę, nie chce, bo wypada i takie tam. Odkąd pamiętam uważałam, że mnie miłość musi po prostu pierdolnąć i nie ma przeproś. I choćby ona miał trwać miesiąc, dwa, rok, a może i resztę mojego życia, to chce właśnie tak! Chce go zawsze chcieć na 100 %, chce żeby denerwował mnie jak nikt na tym świecie, ale i chce aby koił moje nerwy. Da się tak? Pewnie, że się da! Wierzę, że gdzieś tam jest taki człowiek, który wejdzie w moje życie z buta, a ja w jego też będę glanem, a nie jakimś tam cicho biegiem. Chcę na niego patrzeć i śmiać się do siebie ze szczęścia, że go mam, że jest mój, że jest moim kumplem, przyjacielem, kochankiem, ale i miłością mojego życia, której nie da się wychodzić, nie da się jej wyczekać, ona po prostu wbija do Twojego życia niezapowiedziana, nie pyta, czy chcesz, czy masz czas, po prostu się pojawia, a Ty się cieszysz. Cieszysz się, bo wiesz, że na taką chwile nie ma lepszego momentu niż ten. Wierzę, że ten moment jeszcze jest przede mną.”
7 notes
·
View notes
Note
Mamy coś tak wspaniałego jak meteogramy! Wystarczy śledzić, wyczekać odpowiedni czas i masz piękne i słoneczne wakacje! Sam chciałem zrobić sobie wycieczkę nad morze, czekam na kilka wolnych dni w sierpniu i będzie opalanko na plaży hshs W jakie nadmorskie miasto celujesz?
Najlepiej to takie, gdzie nie ma natłoku ludzi. I nie to, że przeszkadza mi obecność innych ale nie lubie przereklamowanych miejscowek. Najlepiej zeby bylo co pooglądać i zeby byly fajne knajpki
1 note
·
View note
Photo
WARTELAND - a project developed throughout the last summer will be inaugurated on the 5th of October in Bauchhund, Neukölln, Berlin! I will present an exhibition of drawing about the state of waiting. . Link in my bio . #warteland #waiting #czekanie #zaczekać #poczekać #wyczekać #drawing #art #nobreak #rysunek #rysowanie #exhibition #installation #instalacja #wystawa #october #visualart #neukölln #Berlin (w: Galerie Bauchhund) https://www.instagram.com/p/BoRAH2gB2Zr/?utm_source=ig_tumblr_share&igshid=lvl1y87x51tp
#warteland#waiting#czekanie#zaczekać#poczekać#wyczekać#drawing#art#nobreak#rysunek#rysowanie#exhibition#installation#instalacja#wystawa#october#visualart#neukölln#berlin
0 notes
Text
„Oh jasne, że mogę chodzić na randki, mogę pisać z innymi facetami i odpowiadać im na te same pytania typu: co u mnie, jak mi minął dzień, co robię w życiu i najlepsze! Czemu taka piękna dziewczyna jak Ty nie ma faceta? Pewnie, że mogę poświęcać komuś czas z nadzieją, że pyknie, mimo iż od samego początku wiem, że to nie to. Mogę nawet iść z tą osobą do łóżka. Rano mogę się obudzić, zjeść z tą osobą śniadanie i ćwierkać sobie do ucha jak nam było cudownie tej nocy. Tylko wiesz co? Problem w tym, że ja nie chcę, Nie, że nie chcę w ogóle, ale nie chce po łebkach, nie chce na siłę, nie chce, bo wypada i takie tam. Odkąd pamiętam uważałam, że mnie miłość musi po prostu pierdolnąć i nie ma przeproś. I choćby ona miał trwać miesiąc, dwa, rok, a może i resztę mojego życia, to chce właśnie tak! Chce go zawsze chcieć na 100 %, chce żeby denerwował mnie jak nikt na tym świecie, ale i chce aby koił moje nerwy. Da się tak? Pewnie, że się da! Wierzę, że gdzieś tam jest taki człowiek, który wejdzie w moje życie z buta, a ja w jego też będę glanem, a nie jakimś tam cicho biegiem. Chcę na niego patrzeć i śmiać się do siebie ze szczęścia, że go mam, że jest mój, że jest moim kumplem, przyjacielem, kochankiem, ale i miłością mojego życia, której nie da się wychodzić, nie da się jej wyczekać, ona po prostu wbija do Twojego życia niezapowiedziana, nie pyta, czy chcesz, czy masz czas, po prostu się pojawia, a Ty się cieszysz. Cieszysz się, bo wiesz, że na taką chwile nie ma lepszego momentu niż ten.
Wierzę, że ten moment jeszcze jest przede mną.”
- "Czarne Buty"
1 note
·
View note
Text
„Oh jasne, że mogę chodzić na randki, mogę pisać z innymi facetami i odpowiadać im na te same pytania typu: co u mnie, jak mi minął dzień, co robię w życiu i najlepsze! - czemu taka piękna dziewczyna jak Ty nie ma faceta? Pewnie, że mogę poświęcać komuś czas z nadzieją, że pyknie, mimo iż od samego początku wiem, że to nie to. Mogę nawet iść z tą osobą do łóżka. Rano mogę się obudzić, zjeść z tą osobą śniadanie i ćwierkać sobie do ucha jak nam było cudownie tej nocy. Tylko wiesz co? Problem w tym, że ja nie chcę, Nie, że nie chcę w ogóle, ale nie chce po łebkach, nie chce na siłę, nie chce, bo wypada i takie tam. Odkąd pamiętam uważałam, że mnie miłość musi po prostu pierdolnąć i nie ma przeproś. I choćby ona miał trwać miesiąc, dwa, rok, a może i resztę mojego życia, to chce właśnie tak! Chce go zawsze chcieć na 100 %, chce żeby denerwował mnie jak nikt na tym świecie, ale i chce aby koił moje nerwy. Da się tak? Pewnie, że się da! Wierzę, że gdzieś tam jest taki człowiek, który wejdzie w moje życie z buta, a ja w jego też będę glanem, a nie jakimś tam cicho biegiem. Chcę na niego patrzeć i śmiać się do siebie ze szczęścia, że go mam, że jest mój, że jest moim kumplem, przyjacielem, kochankiem, ale i miłością mojego życia, z której nie da się wychodzić, nie da się jej wyczekać, ona po prostu wbija do Twojego życia niezapowiedziana, nie pyta, czy chcesz, czy masz czas, po prostu się pojawia, a Ty się cieszysz. Cieszysz się, bo wiesz, że na taką chwile nie ma lepszego momentu niż ten. Wierzę, że ten moment jeszcze jest przede mną.”
0 notes
Text
Lizzie.
Szczerze mówiąc nie wiedziałam co przeze mnie przemawia, byłam zupełnie nie do poznania, współpraca z kimś kogo powinnam nienawidzić wydawała się być czym niedorzecznym, jednak po głębszym poznaniu zauważyłam, że nasze charaktery są niemalże identyczne. Obydwoje byliśmy w stanie zrobić wszystko byleby przetrwać i wyjść z czegoś bez jakichkolwiek strat. Można było rzec, że plan który ułożyliśmy był idealny, wystarczyło wyczekać odpowiedni moment i zaatakować. W głębi serca miałam nadzieję, że Kai się nie wycofa, nie teraz, chociaż po jego słowach, które wypowiedział przy grobie mojej matki miałam pewne wątpliwości, jednak nie chciałam sobie w tym momencie zawracać głowy. Dzień zapowiadał się zbyt pięknie aby dać go sobie zepsuć jakimiś chorymi myślami. Spojrzałam na pierwotnego, który właśnie sprzątał swoje pobojowisko. Musiałam przyznać, że przez tę chwilę którą miałam okazję zaobserwować z ukrycia nieźle narozrabiał. Co robiłam sama w salonie? Jak najlepiej ubrać odpowiedź w słowa? Nie chciałam wypaść przy nim na typową blondynkę. W prawdzie rzadko kiedy przejmowałam się opinią innych, jednak wampir miał w sobie coś co sprawiało, że czułam się malutką, nic nie wiedzącą istotą.
- Byłam umowiona z pańską bratanicą, powiedziała, że bez problemu mogę wejść i poczekać na nią w jej pokoju. Najwyraźniej pomyliły mi się godziny i przyszlam zdecydowanie za wcześnie, a jak wiadomo gdy się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
Ostatnie wypowiedziane przeze mnie slowa były podkreśleniem tego, że moim towarzyszem przez najbliższych kilka chwil będzie Kol Mikaelson. Na prawdę nie wiedziałam jak wyjść z tej sytuacji bez szwanku, widząc efekty tego co przed kilkoma chwilami Mikaelson wyczyniał wolałam nie ryzykować z nim bliższego starcia, przynajmniej na takim etapie znajomości. Oczywiście na ręku wciąż miałam bransoletkę,którą otrzymałam od wujka, w razie gdybym była w niebezpieczeństwie on to poczuje i niczym superbohater przybiegnie mi na ratunek. Jednak myślę, że obejdzie się bez tego. Uważnie przyglądałam się wampirowi. Pierwotny na prawdę wyglądał nieziemsko, mimo gniewu który jeszcze kilka chwil wcześniej można było zauważyć na jego twarzy, miał w sobie coś co sprawiało, że nie jednej kobiecie miękły w jego towarzystwie kolana. Starałam się nie dać niczego po sobie poznać, co by to o mnie mogło świadczyć. Na sama myśl wywróciłam oczyma, nigdy nie pomyślałabym, że zawieszę oko na ponad tysiącletniej istocie, w dodatku na wujku mojej najlepszej przyjaciółki. Lizzie, na litość boską, ogarnij się. Powtarzałam sobie te słowa w głowie, o czym ja w ogóle myślę. Od razu pokręciłam głową.
-Nie mój interes. Nie mam zamiaru z nią o tym rozmawiać, możesz być spokojny. Co stało się w salonie, w nim pozostanie.
Nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam zwracając się do niego na "ty", ale z drugiej strony widać było, że on sam nieco spuścił z tonu, więc uznałam to za przepustkę. Mimo moich rzadkich rozmów z Hope na temat jej rodziny, kiedyś wspominała mi, że jje wujek bywa dosyć porywczy i stara się z tym walczyć, jednak bez większego rezultatu. Ona na prawdę się o niego musiała martwić, jednak wydaje mi się, że jeżeli ktoś nie chce to po prostu się nie zmieni. Bacznie obserwowałam mężczyznę, zupełnie tak jakbym chciała być gotowa na jakiś kontratak. Czułam jak wampir przeszywa mnie wzorkiem, przez co delikatnie się wzdrygnęłam a na moich rękach zaczynała tworzyć się gęsia skórka, mimo to musiałam przyznać, że w jego spojrzeniu było coś magicznego i nad wyraz pociągającego. Cholera, ten facet ma w sobie na prawdę sporo seksapilu, wiedział jak skomplementować kobietę wzorkiem i mimo, że nic w tej kwestii nie powiedzial, widziałam, że jestem w jego typie, co poniekąd wywołało delikatny uśmiech na mojej twarzy. Tak czy inaczej jak najszybciej musiałam zmienić taktykę, nie mogłam pozwolić sobie na chwilę słabości.
To byłoby wbrew mojej naturze i raczej nie chciałabym widnieć jako jedna z pozycji w jego podbojach. Zaczesałam niesfornie opadający kosmyk swoich blond włosów za ucho. Czy aby na pewno dobrym pomysłem było to abym tutaj została? Może jego zmiana zachowania była zwykłą podpuchą? Tacy jak on są nieprzewidywalni, nigdy nie wiadomo co strzelił im do głowy a raczej nie chciałabym zostać jego kolacją, chociaż z drugiej strony myśl o tym, że mógłby w mojej szyi zatopić swoje kły, była dosyć kusząca...
-Dziękuję..
Niepewnie zajęłam miejsce na kanapie, jak to mawiają do odważnych świat należy a ja przecież taka byłam. W końcu chciałam zabić swoją siostrę, więc jakby to wyglądało jakbym uciekła przed nim. Ugh, to byłoby zupełnie niepodobne do nowej Lizzie Saltzman, która przecież niczego się już nie boi.
- Często robisz takie rzeczy jak jesteś sam?
Uniosłam brew z widocznym zaciekawieniem. Na prawdę interesowały mnie te jego napady złości i to w jaki sposób sobie z nimi radzi. Sama niejednokrotnie mam podobne napady furii, więc poniekąd byłam w stanie go zrozumieć. Dopiero w tym momencie zorientowałam się, że się nie przedstawiłam. Domyśliłam się, że Hope raczej nie rozmawia na temat szkoły i znajomych więc tym bardziej byłam święcie przekonana, że wampir nie wie kim jestem.
- Lizzie, Lizzie Saltzman.
Tym razem nabrałam już pewności w sobie więc bez większego problemu wyciągnełam w kierunku Mikaelsona swoją dłoń.
0 notes
Text
„Oh jasne, że mogę chodzić na randki, mogę pisać z innymi facetami i odpowiadać im na te same pytania typu: co u mnie, jak mi minął dzień, co robię w życiu i najlepsze! - czemu taka piękna dziewczyna jak Ty nie ma faceta? Pewnie, że mogę poświęcać komuś czas z nadzieją, że pyknie, mimo iż od samego początku wiem, że to nie to. Mogę nawet iść z tą osobą do łóżka. Rano mogę się obudzić, zjeść z tą osobą śniadanie i ćwierkać sobie do ucha jak nam było cudownie tej nocy. Tylko wiesz co? Problem w tym, że ja nie chcę, Nie, że nie chcę w ogóle, ale nie chce po łebkach, nie chce na siłę, nie chce, bo wypada i takie tam. Odkąd pamiętam uważałam, że mnie miłość musi po prostu pierdolnąć i nie ma przeproś. I choćby ona miał trwać miesiąc, dwa, rok, a może i resztę mojego życia, to chce właśnie tak! Chce go zawsze chcieć na 100 %, chce żeby denerwował mnie jak nikt na tym świecie, ale i chce aby koił moje nerwy. Da się tak? Pewnie, że się da! Wierzę, że gdzieś tam jest taki człowiek, który wejdzie w moje życie z buta, a ja w jego też będę glanem, a nie jakimś tam cicho biegiem. Chcę na niego patrzeć i śmiać się do siebie ze szczęścia, że go mam, że jest mój, że jest moim kumplem, przyjacielem, kochankiem, ale i miłością mojego życia, z której nie da się wychodzić, nie da się jej wyczekać, ona po prostu wbija do Twojego życia niezapowiedziana, nie pyta, czy chcesz, czy masz czas, po prostu się pojawia, a Ty się cieszysz. Cieszysz się, bo wiesz, że na taką chwile nie ma lepszego momentu niż ten.
Wierzę, że ten moment jeszcze jest przede mną.”
0 notes
Text
„Oh jasne, że mogę chodzić na randki, mogę pisać z innymi facetami i odpowiadać im na te same pytania typu: co u mnie, jak mi minął dzień, co robię w życiu i najlepsze! Czemu taka piękna dziewczyna jak Ty nie ma faceta? Pewnie, że mogę poświęcać komuś czas z nadzieją, że pyknie, mimo iż od samego początku wiem, że to nie to. Mogę nawet iść z tą osobą do łóżka. Rano mogę się obudzić, zjeść z tą osobą śniadanie i ćwierkać sobie do ucha jak nam było cudownie tej nocy. Tylko wiesz co? Problem w tym, że ja nie chcę, Nie, że nie chcę w ogóle, ale nie chce po łebkach, nie chce na siłę, nie chce, bo wypada i takie tam. Odkąd pamiętam uważałam, że mnie miłość musi po prostu pierdolnąć i nie ma przeproś. I choćby ona miał trwać miesiąc, dwa, rok, a może i resztę mojego życia, to chce właśnie tak! Chce go zawsze chcieć na 100 %, chce żeby denerwował mnie jak nikt na tym świecie, ale i chce aby koił moje nerwy. Da się tak? Pewnie, że się da! Wierzę, że gdzieś tam jest taki człowiek, który wejdzie w moje życie z buta, a ja w jego też będę glanem, a nie jakimś tam cicho biegiem. Chcę na niego patrzeć i śmiać się do siebie ze szczęścia, że go mam, że jest mój, że jest moim kumplem, przyjacielem, kochankiem, ale i miłością mojego życia, której nie da się wychodzić, nie da się jej wyczekać, ona po prostu wbija do Twojego życia niezapowiedziana, nie pyta, czy chcesz, czy masz czas, po prostu się pojawia, a Ty się cieszysz. Cieszysz się, bo wiesz, że na taką chwile nie ma lepszego momentu niż ten.
Wierzę, że ten moment jeszcze jest przede mną.”
0 notes
Text
„Oh jasne, że mogę chodzić na randki, mogę pisać z innymi facetami i odpowiadać im na te same pytania typu: co u mnie, jak mi minął dzień, co robię w życiu i najlepsze! - czemu taka piękna dziewczyna jak Ty nie ma faceta? Pewnie, że mogę poświęcać komuś czas z nadzieją, że pyknie, mimo iż od samego początku wiem, że to nie to. Mogę nawet iść z tą osobą do łóżka. Rano mogę się obudzić, zjeść z tą osobą śniadanie i ćwierkać sobie do ucha jak nam było cudownie tej nocy. Tylko wiesz co? Problem w tym, że ja nie chcę, Nie, że nie chcę w ogóle, ale nie chce po łebkach, nie chce na siłę, nie chce, bo wypada i takie tam. Odkąd pamiętam uważałam, że mnie miłość musi po prostu pierdolnąć i nie ma przeproś. I choćby ona miał trwać miesiąc, dwa, rok, a może i resztę mojego życia, to chce właśnie tak! Chce go zawsze chcieć na 100 %, chce żeby denerwował mnie jak nikt na tym świecie, ale i chce aby koił moje nerwy. Da się tak? Pewnie, że się da! Wierzę, że gdzieś tam jest taki człowiek, który wejdzie w moje życie z buta, a ja w jego też będę glanem, a nie jakimś tam cicho biegiem. Chcę na niego patrzeć i śmiać się do siebie ze szczęścia, że go mam, że jest mój, że jest moim kumplem, przyjacielem, kochankiem, ale i miłością mojego życia, z której nie da się wychodzić, nie da się jej wyczekać, ona po prostu wbija do Twojego życia niezapowiedziana, nie pyta, czy chcesz, czy masz czas, po prostu się pojawia, a Ty się cieszysz. Cieszysz się, bo wiesz, że na taką chwile nie ma lepszego momentu niż ten. Wierzę, że ten moment jeszcze jest przede mną.” — "Czarne Buty" Nadal na Ciebie czekam. M.
0 notes