#opowieść
Explore tagged Tumblr posts
Text
Z ŻYCIA SAMOTNIKA - wpis 19 (08.12.2024)
-> Zamierzałem pomóc koleżance... i jak drogo za to zapłaciłem...
Lubię poznawać nowe osoby i cieszyć się nowymi znajomościami, bez względu na to, czy są to integracje w realu czy też internetowe. Z reguły celuję w dłuższe relacje szukając swej bratniej duszy, która wniesie wiele dobrego do mojego życia, choć niestety rzadko kiedy udaje się utrzymać kontakt z drugą osobą niezależnie od tego, jak bardzo kleją się z nią rozmowy, albo ile wspólnych tematów mamy. Bywają też jednak o wiele gorsze sytuacje kiedy znajomość kończy się poważnym rozczarowaniem i przyznaję, że pech co do wielu zawieranych przeze mnie relacji nie chce mnie opuścić...
Listopad tego roku zaowocował m.in. kolejną nową integracją. W gąszczu dziesiątek krótkich, jednorazowych konwersacji z przypadkowymi osobami znalazła się znacznie dłuższa seria pisanych rozmów z Julią, z Tumblra. Początkowo nie zapowiadało się nic wielkiego, ot zwykłe wymiany wiadomości. Co nieco dowiedzieliśmy się o sobie nawzajem, wymieniliśmy się zdjęciami, poopowiadaliśmy o kilku rzeczach, aż pewnego dnia Julia zwierzyła mi się, że ma do rozwiązania pewną trudność, jednakże nie chciała powiedzieć, o co chodzi. Po moich namowach otworzyła się i wyszło na jaw, że koleżanka nie ma z czego zapłacić za mieszkanie, mimo, że pracuje, ale nie jest w stanie wytrwać do wypłaty i potrzebowała pewnej sumy pieniędzy, żeby wszystko uregulować. Pisała, że udało jej się pożyczyć od znajomych część potrzebnych środków, lecz nadal brakowało jej 500 zł. W tym momencie moja dobroduszność i serdeczność nakazała spytać Julię, czy mogę jej pomóc. Zwierzyła mi się, że pilnie potrzebuje gotówki, gdyż groziło jej podobno wyrzucenie z mieszkania i nie ukrywam, że zrobiło mi się żal dziewczyny, choć z pewnych powodów nie ufałem jej w 100%, ponieważ nie znaliśmy się zbyt długo i musiałem spodziewać się raczej wszystkiego. Mimo ogromnych obaw, jakie zrodziły się w głowie, wziąłem sprawę w swoje ręce i zaoferowałem jej pomoc. Mocno zestresowany udałem się na pobliską pocztę (nigdy nie lubiłem załatwiać tego typu spraw na mieście, a nie posiadałem konta w banku, więc wyjście z domu było konieczne) by przekazać jej fundusze. Julia podziękowała za pomoc, a nawet nie tylko za pomoc, a za uratowanie jej życia, obiecywała, że się odwdzięczy gdy tylko otrzyma wypłatę i że wszystko zwróci. Spodziewałem się, że to koniec jej finansowych kłopotów, ale... myliłem się! Wkrótce później okazało się, że potrzebne jest jej kolejne 200 zł, "na rachunki, jakieś odsetki, itp." i w tym momencie moje obawy, które nie bez powodu się zrodziły, zaczęły się potwierdzać... ale miałem nadal nadzieję, że gdy tylko koleżanka otrzyma wypłatę pod koniec miesiąca, wszystko się ustabilizuje. Uległem po raz drugi i przyznaję, że ogarnęły mnie z tego powodu niemałe wyrzuty sumienia. Już podświadomie chciałem, żeby dziewczyna oddała pieniądze, czułem, że popełniłem ogromny błąd nurkując w bagnie, a przecież nie musiałem nic robić! Kilka dni później Julia wysłała mi zdjęcia ze szpitala, ponieważ (podobno) bardzo źle się czuła i potrzebowała wizyty u lekarza. Kiedy napisała, że musi zapłacić 500 zł za operację (nadal nie miała z czego płacić, ponieważ do wypłaty zostało jej jeszcze wtedy kilkanaście godzin), myślałem, że padnę na zawał. Bardzo długo się wahałem czy ulec po raz trzeci, gdyż podświadomie już czułem, że wszelka kasa, którą jej przekażę, przepadnie mi bezpowrotnie, lecz ostatecznie nie umiałem odmówić... Tuż po załatwieniu sprawy o dziwo poczułem ulgę, że uratuję jej właśnie życie i, tak jak mnie zaraz potem prosiła, trzymałem kciuki, żeby operacja się udała i żeby wróciła do zdrowia. Następnego dnia, gdy zaczął się grudzień, tuż po południu napisała "wyjezdzam do cb" i aż wypuściłem wówczas powietrze z płuc spodziewając się radosnego finału, w którym spotkamy się, spędzimy wspólnie beztrosko czas, a moje pieniądze szczęśliwie do mnie wrócą. Późnym wieczorem spytałem się damy, jak się czuje, nie wiedząc zaś, że jej wiadomość o wyjeździe... była ostatnią, jaką od niej odczytałem. Nagle przy jej nazwie profilu moje gałki oczne zarejestrowały dopisek "deactivated20241202", a ja, schowawszy głowę w dłoniach, wiedziałem, że to już koniec...
Wraz ze zniknięciem Julii zniknęły też moje pieniądze, a konkretnie 1200 zł (nie licząc już 24 zł zabrane przez pocztę), które, można to rzec, wyrzuciłem w błoto. Najgorsze jest to, że nie musiałem wcale angażować się w tę sprawę i gdybym tylko owe "problemy" zostawił, olał, nie wciągał się w nie swoje bagno, wtedy moje przepadłe fundusze na pewno zostałyby ze mną. Przez ostatnie dni prawie non stop chodziłem przybity, czułem się potwornie głupio, prawie nawet skończyło się na płaczu... Miała to być tylko pomoc. Chciałem, żeby dzięki mnie dziewczyna wyszła na prostą, wspierałem ją, wykazałem się niemałą dobrocią, empatią i... nie było warto.
#kartka z pamiętnika#moje życie#z życia wzięte#mój pamiętnik#historia#mój blog#blog#oszustwo#ludzie#przestroga#internet#znajomości#Julia#znajomość#dziewczyna#opowieść#nie mam nikogo#prawdziwe historie#prawdziwe uczucie#nieszczęście#pomoc#kradzież#brak nadziei#emocje#moje przemyślenia#moje myśli#brak chęci do życia#dobro#złość#rozczarowanie
28 notes
·
View notes
Text
Kojarzycie może bajkę o bardzo głodnej gąsienicy?
Jeżeli nie to ją w skrócie opiszę. Mała gąsienica była cały czas głodna. Jadła więcej więcej, z każdym dniem coraz więcej. Z małej gąsienicy stała się gruba i tłusta. Aż w końcu zamknęła się w kokonie na dwa tygodnie. Bez jedzenia. Po dwóch tygodniach gąsienica stała się motylkiem.
Morał z tego dla mnie jest taki, że nawet teraz może mi się udać i stać się idealnym motylkiem. Na razie jestem tą gąsienicą która dopiero dąży do kokona ale jak już w nim będzie, to nic jej nie powstrzyma.
#będę motylkiem#bede motylkiem#chce schudnac#motylki any#jestem motylkiem#az do kosci#jestem gruba#grubaska#gruba świnia#lekka jak motyl#opowieść#motylek any#motyle w brzuchu#motyl#blogi motylkowe#chce byc lekka jak motylek#dieta motylkowa#motylek blog#motylki#motylki blog#tylko dla motylków#chce być piękna#lekka jak piórko#chude jest piekne#chude jest piękne#bede piekna#chce byc piekna#chudne#chude dziewczyny#chudzinka
744 notes
·
View notes
Text
Czasem każdy z nas potrzebuje wyrzucić z siebie myśli, ale z jakiegoś powodu łatwiej to powiedzieć lub napisać na forum gdzie nikt nas nie zna. Tak więc, cześć tu wasza nieznajoma.
Od zawsze zastanawiała mnie natura miłości, skąd się w nas bierze ta pewność, że to właśnie z tą konkretną osobą chcemy spędzić swoje życie. Co takiego ta osoba w sobie ma, że tak bardzo nas od siebie uzależnia.
Niektórzy twierdzą że filmy są oklepane, ale tak naprawdę ile mieliście sytuacji jak z filmu?
Inni uważają, że są one nierealne, ale przecież inspiracja musi być z czegoś czerpana, prawda?
Osobiście uwielbiam te wszystkie filmy i seriale, tam mogę się wczuć i poczuć to choć przez chwilę. Osobiście wierzę w taką miłość.
Chciałabym powiedzieć, że jej szukam. Choć z każdym dniem mam wrażenie, że już ją znalazłam, lecz jest całkowicie poza moim zasięgiem. Jest kilka sytuacji, które były dwuznaczne, lecz może dla niego całkowicie normalne, lecz dla mnie stały się słodkimi wspomnieniami. To piękny film, bez happy endu.
Wolę żyć obok niego i czuć, że mam go blisko, niż zaryzykować i stracić go na zawsze.
#twojanieznajoma#miłość#destiny#przeznaczenie#felieton#opowieść#love#stranger#moje slowa#polskie slowa#historia#tesknie#uczucia#cytaty#smutny cytat
60 notes
·
View notes
Text
Zdarzają się piosenki, których treść wydaje się stanowić naszą opowieść. Doszukujemy się w nich wskazówek, jak żyć, a jeśli ich nie znajdujemy, włączamy piosenkę od nowa, wierząc, że przegapiliśmy słowa najważniejszej zwrotki.
Anna Dąbrowska, Nauczyciel tańca
150 & 04/07/24
#cytaty po polsku#cytaty#piosenka#opowieść#uczucia#jak żyć#droga do szczęścia#wiara#smutek#nadzieja#problemy
13 notes
·
View notes
Text
I siedziała tak całymi dniami
Rozmyślając nad słowami
-Jestes gruba , chyba widzisz?
-Szok , że siebie, się nie wstydzisz !
Chyba każdy ze mnie szydzi ?😔.
Zamknę się w pokoju .
Niech zostawią mnie wspokoju !
I se sięga po precelka ..
Czy ja serio taka wielka ?
Może jednak go odłożę
Przestane jeść o późnej porze.
I tak mija dzień, drugi ... trzeci
Z obrzydzeniem patrzą na nią dzieci
-Patrz jaka duża!
- widzę ledwo co się rusza !
Po co wychodziłam na zewnątrz
Chyba musze schudnąć ,
By poczuć się piękną!?
A tak z ciekawości sprawdzę ile ważę..
O mój Boże nie możliwe!
Tyle nie ważą nawet świnie!
Dziś omine se śniadanie
Nic się przecież nie stanie ..
I tak mija dzień ,drugi ,trzeci
A ona częściej pomija posiłki
Myśli sobie może poćwiczę
O I kcalorie z obiadu policze !
I tak zaczela się historia
Dziewczynki ,która niczego nieświadoma
Że popadła w chorobę
Codziennie liczy kalorie ,
Waży się parę razy dziennie
Bo uważa że nie zmiennie
Waga jest wyznacznikiem
By czuć się pięknie .
Na szybko Autor"tamaosia"
Zapraszam na swojego Ig którego dopiero zaczynam prowadzić "tamaosia"
#gruba szmata#za gruba#chce widzie? ko?ci#nie jestem głodna#tłuścioch#dieta motylkowa#lekka jak motyl#cytatowo#chce widziec swoje kosci#chudnij#cytat o życiu#history#opowieść#sens zycia#life is brutal#zycie to kurwa#ciezkie zycie#instagram#choroba#anorexik#kcal#obsessive thinking#pro ania#wierszyk#smutny wiersz#wiersz#obserwacja#beauttiful girls#beauty#my photos
19 notes
·
View notes
Note
Możesz opowiedzieć dlaczego upadłaś?
Ok
Pewnego dnia była sobie piękna Anielica o imieniu Mamajta miała lśniące białe skrzydła nosiła jasną sukienkę długą do stup, a jej oczy były tak piękne że każdy jak ją zobaczył nie mógł się jej oprzeć tak samo było z głosem anielica śpiewała tak cudownie że nikt by sobie tego nie wyobraził.
Mamajta mieszkała w białym lśniącym domu z chmur a w tym domu był ogród tak piękny jak ona. W ogrodzie rosły kwiaty, krzaki, drzewa itp dziewczyną co dziennie je podlewała lecz pewnego poranka diabły wkroczyły do nieba i krzyczały chlastały diabły po prostu chciały wojnę, anioły szybko wzieły miecze i poszły walczyć ale mamajta stała z gniewem w oczach i patrzyła na diabły aż nagle zobaczyła przystojnego szaro włosego z kitką diabła a tak na prawdę takiego miał szare rogi duże jak drzewa miał czarno czerwone oczy, nazywał się Harnaś, to była miłość od pierwszego wejrzenia. Harnaś z swym czerwono szarym mieczem walczył lecz nie wygrał ale jak spojrzał na anielicę mrugnął do niej okiem i odleciał z swoją armią, Mamajta czuła się dziwnie tak jakby nie mogła o nim zapomnieć próbowała ale nie podrawiła, pewnego wieczoru gdy mamajta kończyła pracę w ogrodzie nie legalnie hydry diabeł ten którego anielica nie mogła wybić z głowy podleciał do niej z zauroczeniem, kobieta czuła się trochę nie swojo gdy zobaczyła wroga w którym się zakochała dziewczyna dała się uwieść diabłu, mijały godziny a Anielica nadal rozmawiała z diabłem opowiadała mu żarty a on jej opowieści te chwilę były dla młodej anielicy bardzo piękne owszem dla harnasia też były cudowne, pewnego wieczoru gdy anielica już poznała bardziej swego ukochanego ten przyszedł do niej z bukietem róż i cyrkonii w kolorze oczywiście różowym jej ulubionym i podarował swej piękności ten bukiet mamajta się zarumieniła i gwałtownie z radością przytuliła diabła i pocałowała w policzek diabeł do niej powiedział "moja piękność czy wyjdziesz za mnie?" Anielica była zaskoczona tą propozycją i odpowiedziała "ale....ale obawiam się że nie mogę.....w księdze zasad było napisane że anioł i diabeł nie mogą być razem.." diabeł się zaśmiał i na to rzekł "moja cudowność przecież to są kłamstwa" harnaś skierował anielicę w złom stronę a ta naiwnie w to uwierzyła zgodziła się na ślub lecz jakiś Anioł podsłuchał rozmowę mamajty z harnasiem i szybko pobiegł opowiedzieć ją swemu panu nagle Pan wszystkich aniołów wezwał mamajtę na salę sądową i powiedział "Mamajto czy to prawda że jesteś zaręczona z diabłem?" Mamajta odparła "no tak....ale" zamilkła pan powiedział jej że przecież zaręczyła się z takim! Z największym wrogiem Nieba mamajta była w szoku i z smutkiem i łzami na policzkach spadała z nieba na ziemię
Tak o to się stało jak to mamajta jest upadłą
1 note
·
View note
Text
3 min
W każdą niedzielę chodzę na medytację w ruchu. Zajęcia zaczynają się od sprawdzenia, co tam u nas, siedzę więc na podłodze i przez 3 minuty mówię o sobie, podczas gdy druga osoba ma za zadanie tylko słuchać i nie może mi przerywać. Odkryłam, że 3 minuty to bardzo długo. Patrzę na moją partnerkę patrzącą na mnie, czuję jej wzrok na moim wzroku i głos zanika mi w gardle. Myśli obijają się o siebie w mojej głowie i rozpryskują jak bańki mydlane. To, co jeszcze chwilę temu chciałam powiedzieć, nagle traci na znaczeniu, zostaje pustka. Słyszę swój głos uszami tej drugiej, drży on, chyba zaczynam się jąkać. Czy ją tak naprawdę interesuje co robiłam przez cały tydzień i czy wyspałam się dzisiaj? Chcę powiedzieć coś bardziej znaczącego, doniosłego, godnego zapamiętania, ale nie mogę sobie niczego takiego przypomnieć. Czy naprawdę nie ma w mojej głowie lepszych rzeczy?
Nagle wydaje mi się dziwne, że ona mi nie przerywa, nie mówi nawet hmmm, nie przytakuje, nie kręci głową. Tylko wpatruje się we mnie i lekko uśmiecha. Jestem przyzwyczajona do przerywania, wszyscy zawsze sobie przerywają, mówią jeden przez drugiego, wtrącają swoje 3 grosze i więcej. Myślę, jakie to naturalne, że sobie przerywamy, a słuchamy myśląc tylko o tym, co zaraz powiedzieć, ale nie mówię tego mojej partnerce, tylko myślę dalej i próbuję nie zwracać uwagi na tę ciszę, która staje się nie do zniesienia, która mnie onieśmiela, wydaje się sztuczna, ale czy ktoś kiedykolwiek słuchał mnie tak jak tutaj?
Potem przychodzi bunt, dlaczego akurat 3 minuty, a nie 2 albo 4? A co jeśli nie mam nic do powiedzenia przez tyle czasu? Czy wypada siedzieć w milczeniu z nieznajomą, gapiąc się na siebie? Nie jestem w stanie znieść tego ciężaru więc paplę 3 po 3, choć wcale nie chcę mówić tak długo, to bez sensu, po co się zmuszać, skoro i tak nie mam do powiedzenia nic ważnego. Chcę oddać głos mojej słuchaczce, niech już przestanie tak przerażająco milczeć. I właśnie kiedy to robię, dzwoni alarm, minęły 3 minuty, koniec mojego czasu. Zamieniamy się rolami, ona mówi, ja myślę jak pięknie mówi, takie mądre rzeczy, trochę się wstydzę, że ja to tak bez ładu i składu, bez żadnego sensu. Chcę coś dodać, zrehabilitować się, ale przypominam sobie o zakazie przerywania, więc milknę w sobie i tylko słucham.
0 notes
Text
ZJAWA [fragment]
Włożył drżące ręce pod strumień wody, próbując zmyć z nich krew. Wrzątek parzył mu skórę, którą zapamiętale drapał. Chciał pozbyć się śladów swojego grzechu, oczyścić się.
Wytarł zaczerwione dłonie w spodnie i wyszedł z łazienki. Nie znajdował się w swoim mieszkaniu – to było większe i bogato urządzone. Szare ściany chłodno przypatrywały się intruzowi, podłoga cicho krzyczała przy każdym kroku, a wychylające się z mroku obrazy szeptały między sobą. Wszystkie pomieszczenia w napięciu czekały na kolejny ruch mordercy, który stanął nad zwłokami. Z trudem mógł spojrzeć na nie i na statuę leżącą obok rozbitej głowy. Dwie historie zakończone za jednym zamachem – pomyślał posępnie zabójca. Teraz tylko musiał jakoś je spalić, pozbyć się ich całkowicie, aby wszyscy zapomnieli o tym, że kiedykolwiek istniały. Jak miał tego dokonać? Spróbować je wynieść do pobliskiego śmietnika? Wyrzucić przez okno i upozorować samobójstwo? Zwyczajnie wyjść z mieszkania i udawać, że nigdy go tu nie było? Uklęknął przy ciele i wpatrywał się w zastygłą twarz wykładowcy, licząc na jakąkolwiek podpowiedź. Tak bardzo chciał dojść do porozumienia, tak pewnie się czuł, chwytając za rzeźbę… I na co mu to było? Nawet jeśli jakimś cudem udałoby mu się uciec, to będzie jednym z głównych podejrzanych. Przecież cała uczelnia wiedziała o ich konflikcie…
– Widzę, że potrzebujesz pomocy – wyszeptał głos tuż przy jego uchu.
Student gwałtownie odwrócił się i rozejrzał z przerażeniem, jednak w gabinecie znajdowali się tylko on, ciężka cisza oraz trup. Po chwili nasłuchiwania odetchnął głęboko i przetarł twarz.
– Boże… – wymamrotał, przyciskając dłonie do oczu. Nieistniejące głosy, szybko znikające figury oraz niewidoczny dotyk zaczynały go wymęczać. Wiedział, że te wszystkie sytuacje nie były prawdziwe, że to jego umysł droczył się z nim, jednak momentami czuł się, jakby nawiedzały go błąkające się po świecie widma.
Nie zdziwił się więc zbytnio, gdy po podniesieniu głowy zobaczył przed sobą postać płonącą czarnym ogniem. Wpatrywali się w siebie bez słowa, bez jakichkolwiek gestów. Człowiek nie wiedział, ile minut czy nawet godzin minęło, nim w końcu odwrócił od zjawy wzrok i ponownie zaczął rozważać nad swoim kolejnym krokiem. I tak musiał jakoś wydostać się z miejsca zbrodni… Może faktycznie powinien wyjść i zostawić zwłoki? Raczej nie wzbudzałby żadnych podejrzeń, a profesor mieszkał sam, więc minie trochę czasu, nim ktoś go znajdzie. Wstał i rozejrzał się, ignorując widmo, które stało pośrodku pokoju. Nogą przetoczył rozbitą figurę na bok, nie mogąc znieść jej prześmiewczego oblicza. Z uznaniem skinął głową i skierował się do wyjścia.
Kiedy mijał zjawę, przeszył go nienaturalny chłód…
0 notes
Text
"Noc w Bazyliszku"
Wieczór w warszawskim "Bazyliszku". Tata kończy pić kolejny browar z kolegą Wagabundą. Obok ich stolika stanął nagle facet, wyglądający prowincjonalnie. Miał na sobie tzw. pelisę, z kołnierzem z wydry. Obok niego stał mocno przycięty inny facet, który z kolei wyglądał na warszawiaka.
- Panowie, czy bylibyście uprzejmi przyjąć nas do swojego stolika? - rzekł pelisa. Były to dwa ostatnie miejca siedzące w knajpie.
- Ależ oczywiście! - odpowiadają tata z kolegą.
Chwilę później "warszawiak" zamówił cztery sety. Przy czym zamówienie zostało potem jeszcze dwukrotnie powtórzone. Wedy pelisa wstał i bardzo elegancko powiedział:
- Panowie, zapraszam was na wino do Krokodyla!
W tym momencie tacie zaczęło świtać, że to nie są jakieś wioskowe wygibusy, ale ludzie, którzy posługują się znakomitym literackim językiem. Chwilę później pelisa się przedstawił:
- Jestem Stanisław Grochowiak.
Kiedy to tata usłyszał, to ogromnie się ucieszył, bo bardzo go wysoko cenił jako artystę. Na progu złapał go jednak kelner i zażądał zapłaty za wódkę. Wtedy tata wskazał warszawiaka i mówi, że to on zamawiał.
- Stasiu, ratuj - odpowiada warszawiak.
Grochowiak wyciąga gruby, skórzany portfel.
- Panowie, wszystko za chwilę będzie w porządku - i płaci.
I tak szli przez zimową starówkę, zgarniając po drodzę jakąś blondynkę, to znaczy Grochowiak ją zgarnął. Schodzą w dół do Krokodyla. Staje przed nimi portier, szacuje wzrokiem pelisę Stasia i mówi:
- Panowie, nie ma już miejsc dla was, z naciskiem na "was". Stasia jakby strzelił piorun. Oniemiał.
- To chamstwo - krzyknął. Po czym odwrócił się do nich i powiedział:
- Panowie, wobec tego chamstwa tu, ja was zapraszam do siebie na kolację.
Przychodzą do domu, otwierają się drzwi. Ciepło, rodzinnie, na progu stoi drobna, szczupła kobieta, z oczami przeszywającymi jak sztylety. Grochowiak przedstawia tatę i kolegę kobiecie:
- To jest pan Niebezpieczny (na kolegę). - A to jest pan Nieobliczalny (na tatę).
Szarmancki gospodarz sadza ich przy stole. I wtedy pani domu, jak się okazało żona Stasia, wbija wzrok w blondynkę i pyta ją słodkim głosem:
- Czy pani jest dziewczyną Stasia? - nie czekajac na odpowiedź, dodaje:
- Bo gdyby pani była dziewczyną Stasia, to bym pani te niebieskie oczka wydrapała...
Tata już chciał na to jakoś zareagować, kiedy poczuł, że ktoś siedzi na jego bucie pod stołem. Zajrzał, a tam 12-letni chłopak z Biblią.
- Ach, to mój syn, Świadek Jehowy - powiedział gospodarz.
Po czym nachylił się nad tatą, i szepnął mu do ucha:
- Słuchaj uważnie, teraz puszczę muzykę, bierz blondynę i tańcz z nią, tak jakby to była twoja dupa.
I stało się. Zabrzmiało tango. Zaczęli tańczyć. Blondyna wpiła się w tatę żarłocznie i zaszeptała:
- Spadamy?
Tata poczuł się zagubiony. Z jednej strony chciał pomóc gospodarzowi, a z drugiej strony chciał się uwolnić się blondynki. W końcu usiedli z gospodarzem na korytarzu, na podłodze, między nimi była miska kiszonej, pysznej kapusty, którą zagryzali kolejne wódeczki. Był pod wrażeniem tej szarmanckiej elegancji, jaką demenstrował Grochowiak. I zalicza ten wieczór, jako jeden z jego najlepszych ludzkich spotkań.
#anegdota#warszawa#Stanisław Grochowiak#opowieść#opowiadanie#wspomnienia#men#vintage photography#po polsku
1 note
·
View note
Text
— Czy nie jesteś już zmęczony i przygnębiony tym, że jesteś zmęczony i przygnębiony?
- Baśniowa opowieść, Stephen King
#cytaty po polsku#cytaty#cytaty z książek#stephen king#baśniowa opowieść#ból istnienia#ból psychiczny#ból duszy#ból emocjonalny#po polsku#samookaleczanie#nienawidzę siebie#nienawidzę ludzi
600 notes
·
View notes
Text
Z ŻYCIA SAMOTNIKA - wpis 6 (16.04.2024)
-> Tramwaj na planie filmowym!
Plany filmowe, na które uczęszczam od kilku lat, bywają bardzo różne. Różne istnieją seriale, filmy, koncepcje, scenariusze, pomysły, wątki, gram w różnych projektach, w różne role się wcielam i... po kilkuset takich moich udziałów na planach nadal można mnie mile zaskoczyć, o czym przekonałem się w ten kwietniowy poniedziałek.
15 kwietnia 2024. Zapowiadał się krótki (a tym samym bardzo przyjemny), poranny plan zdjęciowy, co ciekawe, oddalony o niecałe dwa kilometry od mojego domu! Nie potrzebowałem więc żadnego transportu, choćby jednoprzystankowej przejażdżki zwykłym tramwajem i siłą własnych nóg dotarłem na zbiórkę w zaledwie piętnaście minut od wyjścia z domu. Odhaczyłem się na liście obecności, wypełniłem umowę i, o dziwo, zostałem poproszony przez opiekunkę planu o pokazanie swojego dowodu osobistego co jest prawdopodobnie pierwszą taką sytuacją, która mnie na planie spotkała (praktycznie nigdy wcześniej bowiem nie było potrzeby pokazywania dowodu tożsamości by móc na planie uczestniczyć). Po dość niecodziennym wydarzeniu zawitałem do garderoby, w której wszystko co zrobiłem to zmieniłem obuwie i byłem już w pełni gotowy do gry (oczywiście nie komputerowej, a w serialu!). Wkrótce wsiadłem z paroma innymi osobami do samochodu produkcyjnego i udaliśmy się na, także bardzo mało oddalone, miejsce zdjęć. Oczywiście nie miałem pojęcia jak będzie dokładnie wyglądać scena, w której przyjdzie mi zagrać. Wiedziałem jedynie, że w scenie będę ponoć oczekiwać na tramwaj, czyli jakby nie patrzeć, szykowała się dość historyczna sytuacja - o ile zdarzyło mi się do tej pory raz, w 2023 roku, zagrać pasażera autobusu i raz, w 2022 roku, pasażera w warszawskim metrze, to jeśli dobrze sięgnę pamięcią, nie uczestniczyłem jeszcze na żadnym planie zdjęciowym z podstawionym tramwajem! I tego dnia nadeszła właśnie wyjątkowa okazja wcielić się w rolę pasażera tramwaju! Nagrywanym szczęśliwcem okazał się widoczny na zdjęciu wysokopodłogowy, piękny skład 105N2k/2000 (nazywany "bulwą") o numerach taborowych 2112 i 2113, po świeżym NG (remoncie). Sama scena okazała się niestety biedniejsza niż początkowo zakładałem i samym pojazdem nie zdołałem się przejechać, a jedynie wsiadałem do niego, aczkolwiek wystarczyło zaledwie kilka ujęć i niedługo później odbierałem już wynagrodzenie za plan. Dzień trwał więc bardzo krótko i co najważniejsze, kolejne nietypowe doświadczenie zostało zdobyte. Oczywiście, miałem chrapkę na więcej, choćby na chwilową przejażdżkę tym tramwajem, choć musiałem przyznać, że już samo uczestnictwo na planie było poniekąd szczęściem, z tej racji, że oprócz mnie w scenie grało zaledwie kilka osób, a chętnych na plan na pewno nie brakowało. Ile wynosiła zatem szansa dostania się na ten plan filmowy? Tego nie potrafię dokładnie ocenić, choć jestem przekonany, że szansa ta, delikatnie mówiąc, nie była wysoka. Oby szczęście jeszcze nie raz mi dopisało!
#historia#nostalgia#retro#kontakt#brak kontaktu#bezsenność#chce być szczęśliwy#chęć#ludzie#introwertyk#plan filmowy#doświadczenie#szczęście#samotne życie#samotnie#moje życie#po polsku#myśli#mój pamiętnik#kartka z pamiętnika#nowy dzień#emocje#uczucia#aktorstwo#tramwaj#pisanie#mój blog#blog#opowieść#samotność
15 notes
·
View notes
Text
Czarnek ikoną popkultury | Pani Kuciel-Frydryszak idealnie użyła słów byłego (🤞🏻 i mam nadzieję, że nigdy nie wróci) ministra edukacji (z małych, bo nie szanujemy go) o pielęgnacji cnót niewieścich, jako tytuł rozdziału omawiające patologię i przemoc wobec kobiet w wiejskich domach w dwudziestoleciu międzywojennym.
Słowa człowieka, który miał reprezentować oświatę polską w XXI w., skonfrontowano z okrutną prawdą patriarchatu na niewyedukowanej i biednej polskiej wsi (na której po dziś dzień do pewnego stopnia ta stara mentalność się utrzymuje) 100 lat temu. Tego chciał dla nas pan C. Taki człowiek, w tych czasach, nie powinien zostać dopuszczony do wystąpień publicznych, a co dopiero, nie powinien reprezentować i rządzić segmentem edukacji.
Polecam wszystkim reportaż "Chłopki. Opowieść o naszych babkach" Pani Joanny Kuciel-Frydryszak. Dla mnie, osoby, której babka urodziła i wychowała się na wsi (może niejedna, niestety tylko o jednej wiem), z matką wychowaną w pgr [choć książka nie o tych czasach] ta książka otwiera oczy i brutalnie przedstawia rzeczywistość, z którą musiały się mierzyć kobiet z przynajmniej jednej strony mojej rodziny. Wiedziałam, że tak było. Chyba każdy ma te drastyczne historie gdzieś z tyłu głowy. Jednakże przeczytanie o tych społeczno-psychologicznych uwarunkowaniach życia sprzed ok. 100 lat pomaga mi patrzeć na historię (jednej gałęzi) mojej rodziny z nieco większym współczuciem i wyrozumieniem.
W pewnych historiach doszukuję się (i znajduję) swoją babkę, rozmyślam, czy ona też tak to przeżywała, czy może jej życie okazało się, chociaż odrobinę lepsze od najgorszych opisywanych tu historii. Niesamowita przepaść między naszymi pokoleniami. Zupełnie inna mentalność. Ten reportaż pozwala mi o wiele bardziej docenić to, co mamy i zrozumieć, skąd biorą się te zgromadzone od pokoleń traumy, z którymi dopiero teraz próbujemy się rozliczyć.
Oby już nikt nigdy nie wyszedł na mównicę, mówiąc nam o cnotach niewieścich. Nie po to nasze przodkinie cierpiały, niejednokrotnie marząc o śmierci, by jakiś uprzywilejowany mężczyzna znów mówił nam, co mamy robić ze swoim ciałem i życiem.
Przepraszam, rozpisałam się, ale dawno nie czułam takich emocji. To trudna lektura, szczególnie dla mnie, bo jestem dziekiem nadwrażliwym. Zazwyczaj nie czytam reportaży, bo wiem, że są o wiele bardziej przerażające niż horrory. W horrorach najczęściej potworem jest zła moc, duch, demon. W reportażach najgorszym potworem są zawsze inni ludzie.
#reportaż#chłopki#chłopki opowieść o naszch babkach#polski reportaż#joanna kuciel-frydryszak#feminizm#feminist#feminism#polska historia#polish history#***** ***#books#book review#książka#książkoholik#kobiety#cnoty niewieście#poland#polish#polska#polska literatura#polski cytat#historia polski#polska wieś#wieś#po polsku#book#personal#katolik#catholiscism
29 notes
·
View notes
Text
If anybody wanted to know, I am totally fine with Luna being chosen. I do think it's a safe bet and perhaps Justyna and some other entries could have more chances to score highly. That doesn't change the fact that after listening to Witcher for some time I was only feeling more and more bored by it, while the reverse happened with The Tower. Compared to songs already released from other countries I think I'd place Luna's song higher than I would have expected.
I am a bit disappointed that Karma or Jesień - tańcuj weren't chosen. But it's a good sign that so many quality songs were submitted and some bigger artists known independently of tvp (I mean bryska, Nita, Julia Pośnik?) were ready to go. If we have a tv show next year where people could showcase their talent without being dragged into propaganda games and rigging scandals I don't see why this trend would reverse.
It might be a beheaded's dream but I am genuinely hopeful that Luna will be provided with a professional team that will listen to her and not overdo the performance. That would send a powerful signal to the artists ready to try next year that things have changed at tvp. Because they have, right...?
Or at least stop slapping those awful overlays on every frame of the performance and that will be an improvement already.
#luna said if she doesn't get chosen she won't be trying ever again#did tvp get scared of loosing a chance to send her?#i am predicting a full embrace of slavic melodies in the next few years#with what is going on with the peasants and the book chłopki. opowieść o naszych babkach it's a matter of time#luna#poland#esc 2024
5 notes
·
View notes
Text
Charles Dickens – Opowieść wigilijna
vs
Bolesław Prus – Lalka
#lektury#lektury szkolne#literature#polish literature#polish posting#polbr#literatura polska#polish#poland#polska#szkoła#liceum#brackets#polls#tournament#bitwa lektur szkolnych#ankieta#charles dickens#opowieść wigilijna#bolesław prus#lalka
13 notes
·
View notes
Text
📖Słuchajcie, opowiem wam dziś o bajce, o młodej Onari, która jest dzieckiem boga piorunów. Dawno, dawno temu w malutkim lesie istniała sobie wioska pełna japońskich yokai. A w niej malutka szkoła z dzieciakami, które starają się odkryć swoje moce. Tak się składa, że nasza bohaterka tego serialu jako jedyna nie potrafiła jej znaleźć. :( Serial wciąga widza w poszukiwaniu odpowiedzi na wiele pytań: czemu moc Onari jeszcze się nie ujawniła? Gdzie jest jej mama? Czy wioska Yokai obroni się przed nadchodzącym złem w noc czerwonego księżyca?
Wziuuuu gwarantuję wam, że cztery odcinki bajki po czterdzieści minut jeden, to fajne spędzenie czasu przy jedzonku, w tełko pracy lub przed spankiem do relaksu!
🥕 Czy fabuła wciąga tak, jak ją zachwalam? Imo tak! Dlatego piszę pozytywną recenzję tej bajki! HE-HE. Chociaż, tak szczerze, nie jest ona specjalnie innowacyjna. Wszystko jest oklepanym scenariuszem, jak w każdej innej bajce. Dziecko szuka odpowiedzi, ma swojego wiernego towarzysza i ma problemy w szkole. A rodzice dostarczają dodatkowych pytań. Musi mierzyć się z wewnętrznymi rozdarciami i strachem. Ot to, co w wielu bajach. Jednak to, jak świat został przedstawiony, robi największą różnicę. Dlatego nie każda bajka przechodzi echem. A dopieszczone szczegóły robią niesamowitą robotę w Oni: Opowieść o bogu piorunów.
🎥Jeśli o detalach mówimy to animacja i narracja przywołuje uczucie jakbyśmy oglądali produkcję studia Ghibli. I z tą myślą zerknęłam na twórców. Tak moim oczom ukazały się osóbki takie jak:
🌸 Mari Okada (scripter z Nagi no Asukara, Kiznaiver, Toradora, Kuroshitsuji…) 🌸 Daisuke 'Dice' Tsutsumi (co-director/art z Auta, Epoka Lodowcowa, Toy Story 3) 🌸 Satomi Arai, Ryouko Shiraishi, Reina Ueda (seiyuu różnych animców np. z Kimetsu no Yaiba) I przyznam, że nawet zaskoczyła mnie obsada. Nie jest NoName… Ale gdyby była, to bajka by mnie nie urzekła i nie przekonywałabym was do niej… Prawda? 🔊 Zdecydowanie polecam japoński oryginalny dźwięk!
🖌️Grafika jest prześliczna! Na pierwszy rzut wydaje się bardzo słabiutka, co nie? Użyli przecież kukiełek i dodali trochę efektów w post-processingu. Pierwsze co przychodzi na myśl to to, że Oni, było stylizowane na poklatkową animację jak: Gnijąca panna młoda, Fantastyczny pan Lis czy Wyspa Psów. Swoją drogą, te trzy filmy również polecam cieplutko! Wracając, tak naprawdę, to twórcy mieli zupełnie inną inspiracją. Chodziło o anime z lat 90, gdzie twórcy mieli limity względem budżetu, czasu i możliwości. Samo studio potwierdza, że prace Hayao Miyazaki były dla nich inspiracją i może przez to bajka ma taki, a nie inny vibe.🖌️
🎶 Muzyka również jest niezła. Artysta zatrudniony do pracy dobrze dopasował melodie. Ofc, nie ma tu nic rewolucyjnego, nic nie zapada w pamięć poza głównym theme.
youtube
TL;DR 😊 ONI: Opowieść o bogu piorunów:
Grafika i animacja: Miodzik na oczy, inspirowany pracami Hayao Miyazakiego Muzyka: Jest ok, bez rewelacji poza main theme. Postacie: Jest ich niewiele, a każda z nich ma swój unikalny (inspirowany japońskimi yokai) wygląd i charakter. Fabuła: Nic nowego, ale cudownie poprowadzona historia, nic nie zostało przyśpieszone, nic nie wlokło się niesamowicie. Idealnie wyważone. Ogólnie: Polecam animu bajkę, możecie ją znaleźć na Netflixie!
#Oni: Thunder God's Tale#ONI: Opowieść o bogu piorunów#polska#polskiblog#recenzja#serial#netflix#Youtube#polski blog
0 notes