#osobaautorska
Explore tagged Tumblr posts
Text
Powr贸t
Najtrudniej jest nie odp艂ywa膰, nie pod膮偶a膰 za obrazami podsuwanymi przez hiperaktywny umys艂, nie zag艂臋bia膰 si臋 w wirtualn膮 rzeczywisto艣膰 z jej wyimaginowan膮 widowni膮. Nie chc臋 sobie wyobra偶a膰, 偶e ta艅cz臋 gdzie艣 na pla偶y, czy pieprzonej s艂onecznej 艂膮ce lub jestem na imprezie wsr贸d przyjaci贸艂. Nie, jestem tu i teraz, sama, je艣li nie liczy膰 olbrzymiej monstery i starej kanapy, kt贸ra - przysi臋g艂abym - ma dusz臋. Zaci膮gam zas艂ony, nie chc臋 martwi膰 si臋 o wzrok przechodni贸w. Chc臋 spr贸bowa膰 znowu poczu膰 moje cia艂o i pozwoli膰 mu rusza膰 si臋 tak, jak chce. Cokolwiek to znaczy. W艂膮czam techno.
Zaczynam nieporadnie, lekko podskakuj臋 w rytm Jamiego xx, kiwam si臋 i pr贸buj臋 przypomnie膰 sobie, jak rusza艂am si臋 kiedy艣, gdy mia艂am jeszcze si艂y na bezinteresowny ruch. Nie idzie to po mojej my艣li, nie potrafi臋 wykrzesa膰 z siebie dawnego entuzjazmu, nagle ca艂y ten eksperyment wydaje mi si臋 bez sensu. Wykrzywiam twarz w g艂upim u艣miechu i zaczynam przedrze藕nia膰 sam膮 siebie, t臋 wersj臋 mnie z dawnych lat. Czuj臋 si臋 bezradna, mo偶e nic z tego nie b臋dzie. Po latach robotocia艂a, id藕 tam, we藕 to, zabierz mnie tam, przesta艅 bole膰, zar贸b pieni膮dze, zr贸b malasan臋, wsta艅 o 4 rano, miej seks, pracuj do wieczora, a co, nie mo偶esz dotkn膮膰 palcami st贸p? Mo偶e nic innego tam ju偶 nie ma.
Muzyka zaczyna mi przeszkadza膰, wy艂膮czam j膮. Z rezygnacj膮 g艂o艣no wzdycham, d艂ugo wypuszczam powietrze. Potem jeszcze raz i jeszcze raz. Pffff. K艂ad臋 si臋 na pod艂odze i d艂ugo le偶臋. Jak chcesz si臋 rusza膰 - pytam. Milczenie ze strony cia艂a. Daj臋 mu czas. Tylko wdech i wydech, wdech i wydech, napnij rozlu藕nij, napnij rozlu藕nij, wdech i wydech. Jak chcesz si臋 rusza膰. Po jakim艣 czasie zmieniam pytanie: czego potrzebujesz? A potem po prostu: jak si臋 czujesz?
Nie od razu zaczynam czu膰. Potrzebuj臋 kilku sesji zwyk艂ego le偶enia na pod艂odze, oddychania, sprawdzania. Witaj stopo, jeste艣 tam? O cze艣膰 udo, dawno ci臋 nie czu艂am. Zdaj臋 sobie spraw臋, jak bardzo jestem zm臋czona. Wi臋c le偶臋 i oddycham, spokojny wdech, d艂ugi wydech. Ale potem pojawia si臋 co艣 poza zm臋czeniem. Zaczyna si臋 od d艂oni, czuj臋 je od wewn膮trz, ich energi臋 p艂yn膮c膮 w 艣rodku. Potem brzuch i miednica, lekkie wibracje. Stopy, wreszcie gard艂o, wydobywam g艂o艣ne aaaa. Biodra w g贸r臋, trz臋s臋 nimi, strzepuj臋 napi臋cia. Aaaaaaa. Potem dotykam si臋, najpierw klatka piersiowa, mostek, obejmuj臋 sam膮 siebie ramionami, delikatnie masuj臋. Brzuch, miednica, biodra, wzg贸rek 艂onowy. Unosz臋 zgi臋te w kolanach nogi i masuj臋 moje mocne uda, 艂ydki, te delikatne miejsca pod kolanami. Moje zbyt silne nogi, zawsze gotowe do ucieczki, g艂aszcz臋 je z trosk膮. Przeci膮gam si臋, jak dobrze!
Przewracam si臋 na brzuch i l膮duj臋 na czworakach. Kr臋c臋聽biodrami z przyjemno艣ci膮, wykrzywiam plecy, biedne samotne plecy. Przedzieram si臋 przez miesi膮ce zastoju i sztywno艣ci. Troch臋 pokr臋cona krowa kot, takiej nie wzi臋艂aby 偶adna szko艂a jogi. Chc臋 pozby膰 si臋 budz膮cego si臋 krytyka wi臋c kopi臋 w ty艂 kilka razy jedn膮 nog膮, potem drug膮. Lepiej. Dodaj臋 g艂os, najpierw puszczenie, potem ju偶 wyra藕niejsze warkni臋cie. Szczekam w rytm kopi膮cych n贸g. Warcz臋 prosto z trzewi i zaraz 艣miej臋 si臋, troch臋 z ulg膮, a troch臋 bo widz臋聽jak to wygl膮da z zewn膮trz. Na dzi艣 ju偶 wystarczy.
Kolejny razem powtarzam le偶enie, ale czuj臋, 偶e jestem gotowa na muzyk臋. Przewracam si臋 na plecy, d藕wi臋ki zaczynaj膮 przejmowa膰 moje cia艂o. Nogi i r臋ce id膮 w g贸r臋, macham nimi do rytmu, jad臋 na niewidzialnym rowerze. U艣miecham si臋 do siebie, podoba mi si臋 to. Trz臋s臋 znowu ko艅czynami, potem k艂ad臋 je na pod艂odze, a podnosz臋 w g贸r臋 biodra. One te偶 si臋 teraz trz臋s膮. Puszczam znowu g艂os, eee eee eeee. Wibracje przechodz膮 przez gard艂o i klatk臋 piersiow膮 w d贸艂 do brzucha. K艂ad臋 biodra, odpoczywam chwil臋. Z g艂o艣nik贸w p艂ynie Deadbeat, ja wij臋聽si臋 troch臋 niezdarnie. G艂owa nisko przy pod艂odze, biodra w g贸r臋, na 艂okciach. W臋sz臋 jak pies, sprawia mi to rado艣膰. Pr贸buj臋 zn贸w kopania w ty艂, ale nie ma tam ju偶 tej energii wi臋c tylko trz臋s臋 nog膮, zrzucam resztki napi臋cia. Wstaj臋.
Chc臋 wr贸ci膰 do ruchu, kt贸ry przynosi 艣miech i kt贸ry nie jest pi臋kny ani wykoncypowany. Wzruszam ramionami w przyspieszonym tempie, z r臋kami lekko uniesionymi na wysoko艣ci 艂okci, palce rozlu藕nione lekko stukaj膮 w powietrzu, jakbym gra艂a na niewidzialnym pianinie, g艂owa przechyla si臋 raz w prawo, raz w lewo w rytm muzyki. Komizm tego ruchu wyzwala intuicj臋, g艂os szepcze: zosta艅 z tym, nie przestawaj. Zabieram go wi臋c do ekstremum. Dodaj臋 kolejne elementy: ramiona, biodra, nogi. Wszystko unosi si臋 i opada w rytm muzyki, teraz jestem tylko rytmem. Dotykam brzucha, wydaje si臋 napi臋ty, puszczam go i on te偶 si臋 teraz trz臋sie razem ze mn膮, co za ulga. Puszczam szyj臋 i g艂owa teraz opada bezw艂adnie i podnosi si臋, si艂a jest w rytmie, cia艂o niby bezw艂adne, a jednak si臋 rusza. Do艂膮czam oddech, coraz szybszy, wdechy i wydechy w rytmie cia艂a. Dalej g艂os. Kr贸tkie, rytmiczne a, a, a wydobywa si臋 ze mnie wraz z opadaniem cia艂a.
My艣l臋, 偶e zaraz si臋 rozp艂acz臋, przynajmniej tak by wypada艂o, w ko艅cu takie rzeczy si臋 dziej膮, nagromadzone emocje opuszczaj膮 cia艂o, t艂umacz臋 sobie. Ale p艂acz nie nadchodzi, zamiast niego w klatce i gardle narasta uczucie, kt贸re ci臋偶ko zdefiniowa膰. Co艣 pomi臋dzy szlochem, 艣miechem, krzykiem. Chc臋 wydali膰 to uczucie przez gard艂o, intensyfikuj臋 g艂os, moje aaa staj膮 si臋 d艂u偶sze i bardziej agresywne. Czuj臋, 偶e trac臋 kontrol臋 nad cia艂em, g艂os przechodzi w zawodzenie. Ja zapadam si臋 w to uczucie w 艣rodku, boj臋 si臋 go, a mo偶e to ono jest l臋kiem? Powoli wycieka ono ze mnie, z ka偶dym d藕wi臋kiem jest go coraz mniej. W ko艅cu czuj臋 jak ca艂a mi臋kn臋, moja g艂owa teraz lekka, brzuch i ramiona lu藕ne, biodra ko艂ysz膮 si臋 na ugi臋tych nogach. Dziwi mnie, 偶e mo偶na by膰 tak pustym i 偶e mo偶e to by膰 ok.
Techno znowu przyspiesza, ale teraz nie ma to ju偶 znaczenia. Mog臋 ta艅czy膰 do wszystkiego, muzyka przyjmuje inicjatyw臋, a cia艂o si臋 jej poddaje. G艂owa m贸wi: lubi臋 ten kawa艂ek, cia艂o odpowiada ruchem. G艂owa si臋 zamyka, ju偶 nie kontroluje, ze zdziwieniem patrz臋 na swoje cia艂o. Zamykam oczy, oddaj臋 si臋 przyjemno艣ci. Je艣li g艂owa pod膮偶a za obrazami, delikatnie zawracam j膮 na tory cia艂a. Czasem si臋 udaje, cz臋sto nie. Ale to te偶 traci na znaczeniu, bo ta艅cz臋 na nowo, dziko, bu艅czucznie, zagarniaj膮c przestrze艅. Po jakim艣 czasie 艂agodniej臋, cichn臋, zauwa偶am, 偶e u艣miecham si臋 bez powodu. Jak dobrze spoci膰 si臋 z przyjemno艣ci. Wygaszam si臋 przez kolejny kawa艂ek. Uk艂adam si臋 na pod艂odze w pozycji dziecka. Po chwili k艂ad臋 si臋 na brzuchu, g艂owa na pod艂odze, jestem spokojna, jest mi dobrze. Roztapiam si臋. Cia艂o i g艂owa s膮 w tym samym miejscu. Tylko tyle.
0 notes
Text
3 min
W ka偶d膮 niedziel臋 chodz臋 na medytacj臋 w ruchu. Zaj臋cia zaczynaj膮 si臋 od sprawdzenia, co tam u nas, siedz臋 wi臋c na pod艂odze i przez 3 minuty m贸wi臋 o sobie, podczas gdy druga osoba ma za zadanie tylko s艂ucha膰 i nie mo偶e mi przerywa膰. Odkry艂am, 偶e 3 minuty to bardzo d艂ugo. Patrz臋 na moj膮 partnerk臋 patrz膮c膮 na mnie, czuj臋 jej wzrok na moim wzroku i g艂os zanika mi w gardle. My艣li obijaj膮 si臋 o siebie w mojej g艂owie i rozpryskuj膮 jak ba艅ki mydlane. To, co jeszcze chwil臋 temu chcia艂am powiedzie膰, nagle traci na znaczeniu, zostaje pustka. S艂ysz臋 sw贸j g艂os uszami tej drugiej, dr偶y on, chyba zaczynam si臋 j膮ka膰. Czy j膮 tak naprawd臋 interesuje co robi艂am przez ca艂y tydzie艅 i czy wyspa艂am si臋 dzisiaj? Chc臋 powiedzie膰 co艣 bardziej znacz膮cego, donios艂ego, godnego zapami臋tania, ale nie mog臋 sobie niczego takiego przypomnie膰. Czy naprawd臋 nie ma w mojej g艂owie lepszych rzeczy?
Nagle wydaje mi si臋 dziwne, 偶e ona mi nie przerywa, nie m贸wi nawet hmmm, nie przytakuje, nie kr臋ci g艂ow膮. Tylko wpatruje si臋 we mnie i lekko u艣miecha. Jestem przyzwyczajona do przerywania, wszyscy zawsze sobie przerywaj膮, m贸wi膮 jeden przez drugiego, wtr膮caj膮 swoje 3 grosze i wi臋cej. My艣l臋, jakie to naturalne, 偶e sobie przerywamy, a s艂uchamy my艣l膮c tylko o tym, co zaraz powiedzie膰, ale nie m贸wi臋 tego mojej partnerce, tylko my艣l臋 dalej i pr贸buj臋 nie zwraca膰 uwagi na t臋 cisz臋, kt贸ra staje si臋 nie do zniesienia, kt贸ra mnie onie艣miela, wydaje si臋 sztuczna, ale czy kto艣 kiedykolwiek s艂ucha艂 mnie tak jak tutaj?
Potem przychodzi bunt, dlaczego akurat 3 minuty, a nie 2 albo 4? A co je艣li nie mam nic do powiedzenia przez tyle czasu? Czy wypada siedzie膰 w milczeniu z nieznajom膮, gapi膮c si臋 na siebie? Nie jestem w stanie znie艣膰聽tego ci臋偶aru wi臋c papl臋 3 po 3, cho膰 wcale nie chc臋 m贸wi膰 tak d艂ugo, to bez sensu, po co si臋 zmusza膰, skoro i tak nie mam do powiedzenia nic wa偶nego. Chc臋 odda膰 g艂os mojej s艂uchaczce, niech ju偶 przestanie tak przera偶aj膮co milcze膰. I w艂a艣nie kiedy to robi臋, dzwoni alarm, min臋艂y 3 minuty, koniec mojego czasu. Zamieniamy si臋 rolami, ona m贸wi, ja my艣l臋 jak pi臋knie m贸wi, takie m膮dre rzeczy, troch臋 si臋 wstydz臋, 偶e ja to tak bez 艂adu i sk艂adu, bez 偶adnego sensu. Chc臋 co艣 doda膰, zrehabilitowa膰 si臋, ale przypominam sobie o zakazie przerywania, wi臋c milkn臋 w sobie i tylko s艂ucham.
0 notes
Text
Si艂a medi贸w spo艂eczno艣ciowych
Dzi臋ki profilom w mediach spo艂eczno艣ciowych odkry艂a, 偶e:
Jej niedosz艂a mi艂o艣膰聽z lat studenckich jest teraz mi艂o艣nikiem ps贸w. Posiada 2 golden retrievery i jednego jacka russella. Od prawie 6 lat na Instagrama wrzuca regularnie聽 fotki tych zwierz膮t. Wszystkie wygl膮daj膮 bardzo podobnie. Innych zdj臋膰 brak, poza kilkoma wrzutkami z wakacji. A jest tam ju偶 oko艂o 500 post贸w. Przeskrolowa艂a wszystkie, 偶eby sprawdzi膰.
Jej przelotny kochanek poznany na wakacjach jest teraz antyszczepionkowcem i zwolennikiem teorii spiskowych, a by膰 mo偶e te偶 rasist膮. Kiedy poznali si臋 12 lat temu wydawa艂 si臋聽 lekkoduchem, nieskr臋powanym podr贸偶nikiem, by膰 mo偶e artyst膮. Nie pozna艂a go na tyle dobrze, kochali si臋 tylko przez kilka dni, a potem ka偶de pojecha艂o w swoj膮 stron臋. Po powrocie z tych wakacji, cz臋sto o nim my艣la艂a, co by by艂o gdyby.聽
Znajomy jej znajomego, kt贸ry kiedy艣 jej si臋 podoba艂, da艂 si臋 sfotografowa膰 jedz膮c sushi ze swoj膮 (teraz ju偶 podobno by艂膮) dziewczyn膮 i dw贸jk膮 innych znajomych. Zdj臋cie by艂o selfikiem z g贸ry, opr贸cz twarzy os贸b na zdj臋ciu wida膰 by艂o te偶 dwa talerze z 24 indywidualnymi porcjami sushi. Podpis pod zdj臋ciem g艂osi艂: sushi time! Ich znajomi komentowali wklejaj膮c serduszka i pisz膮c: wspaniale kochani, albo: przyjemnego wieczoru kochani!聽
Pomy艣la艂a, 偶e mo偶e jej 偶ycie nie jest wcale takie z艂e. Poczu艂a si臋 lepiej, szczeg贸lnie, 偶e sp臋dzi艂a kilka godzin, by znale藕膰 tych ludzi w mediach spo艂eczno艣ciowych i sprawdzi膰 ich profile. Potem zastanawia艂a si臋, czy oni te偶 od czasu do czasu sprawdzaj膮 jej profil. I czy czuj膮 ulg臋 na my艣l, 偶e do niczego wi臋cej pomi臋dzy nimi nie dosz艂o.聽
0 notes