#utwór
Explore tagged Tumblr posts
piosenkarka-emanuela · 1 year ago
Text
Called angel kompozytorka Emanuela Rabińska podczas nagrywania utworu muzycznego
Called angel kompozytorka Emanuela Rabińska podczas nagrywania utworu muzycznego
Tumblr media
0 notes
bitwa-lektur-szkolnych · 3 months ago
Text
Cyprian Kamil Norwid – Fortepian Szopena
Stanisław Wyspiański – Wesele
Tumblr media Tumblr media
12 notes · View notes
vinidra · 1 year ago
Text
2 notes · View notes
amplifierworshipservice · 3 months ago
Text
0 notes
californiadrugs · 10 months ago
Text
Odkąd pamiętam... Mówiłaś mi zawsze "Jesteś całym moim światem" Gdy ja nie mogłem znieść myśli, że Cię tracę
Tak bardzo kocham Myslovitz... Jest to muzyka, która choć w jakimś stopniu mnie ratuje i sprawia, że nie czuję się jak totalne gówno. Teksty tego zespołu tak bardzo trafiają w moje serce, że gdy pierwszy raz pojechałam na ich koncert, to niemal popłakałam się słysząc utwór "Polowanie na wielbłąda". Ich twórczość niesie za sobą tyle emocji i uczuć, co sprawia, że jest jak remedium na ból egzystencjonalny.
86 notes · View notes
lipstickontheglass1985 · 1 month ago
Note
twoje top 5 piosenek taco hemingwaya lecisz. sorry jestem wbiurze i mam taco hemingway lockdown od godziny a pamietam posta o remasterze trojkata wiec pytam
shdhebdnndncndncnd sure mam sb uczyć but anything żeby prokrastynowac works dziekuje 🫡
dobra to tak:
1. marmur - taco tak bardzo zrozumiał assignment jeśli chodzi o opening track w marmurze 🫡🫡🫡 jakby on robi taka zajebista robotę na setup całego albumu. mamy mid 20s crisis. mamy dziwnego pasażera. mamy oczywiście tytułowy hotel marmur. i do tego zajebisty bit oczywiście. lubię to jaki jednostajny jest rytm w tym utworze bo przez to jest bardzo relaksujący. must have do przesłuchania jak jadę gdzieś dłużej pociągiem. wgl to jest jeden z tych utworów który mam praktycznie całkowicie wyklepany na pamięć i (embarassing confession time) recytuje czasem sb tekst w głowie jak jestem z jakiegoś powodu mocno roztrzęsiona i potrzebuje wyciszyć mój mozg trochę. jakby katolicy mają rację jednak posiadanie formułki do recytowania w sytuacjach kryzysowych pomaga. skull emoji.
2. żyrandol - tak jestem marmurowym dzieckiem i confess. uwielbiam marmur. to jest mój ulubiony track na albumie zaraz po marmurze i imo to jest teksciarstwo taco at his best. on ma mnóstwo linijek które po prostu są bardzo satisfying kombinacja dźwięków. w sensie ze nwm brzmienie słów które zostały użyte sprawia że bardzo przyjemnie się je wymawia/słucha razem. nwm czy wiesz o co chodzi. typu "panowie jedzą befsztyki z których krew kipi" i wgl cała ta druga zwrotka albo refrenowe "światło księżyca wbija sztylet w żyrandol" nie dość że jest to wspaniała kombinacja głosek (xd) to jeszcze nwm on używa takich słów bardzo. idk. działających na zmysły? kocham język polski.
3. wszystko jedno ex aequo (musiałam wyguglac jak to się pisze #keepingitreal) z mięsem - both classics for a reason. i couldnt make two bad bitches fight each other więc są na równi. wszystko jedno ma jeden z moich ulubionych chyba instrumentali taco ever. its so good. like almost hypnotic. mięso z kolei jest iconic co tu powiedzieć. życie to stek bzdur z tym że ja poproszę krwisty....... nie dość że świetna kombinacja głosek to jeszcze iconic gra słów. zawsze się śmieje trochę z tej linijki schaftera w double ds bodajże typu "zamówiłem steka a dostałem stek bzdur" bo jakby ewidentnie bardzo chciał żeby to dawało taco realness ale chyba niezbyt wyszło. sorry dobre gry słowne ze stekami się skończyły bracie. wracając do mięsa to uwielbiam też efekty dźwiękowe na tracku typu jak narrator narzeka na skrzypca który mu napierdala pod oknem to słychać skrzypienie drzwi. taco ur so sillyyy <33 i wgl imho mięso to jest dosłownie creep by radiohead po dwóch latach w warszawie. representation matters
4. a mówiłem ci - chyba moja topka z umowy o dzieło mimo tego że następna stacja istnieje. uwielbiam te przeskakiwanie z pov na pov w tekście - tbh jak słucham tego tracka to zawsze żałuję że taco nie zrobił więcej utworów ze zmieniającym się narratorem bo fajnie mu to wyszło.
5. wujek dobra rada - bardzo chciałam coś wybrać spoza świętej trójcy trojkat umowa o dzieło marmur a wujek dobra rada to chyba mój ulubiony track z pocztówki. kwintensencja letniego hiphopu dla mn. to jest taki utwór że spacerujesz przez miasto jest 28 stopni i słońce a on ci leci na sluchaweczkach. fajna sprawa. wgl mam sentyment do pocztówki bo to pierwszy album taco który przesłuchałam i od niego się wsm moja przygoda zaczęła.
honorable mentions dla:
900729 ze względu na linijkę "bo ja i mikrofon - tupolew i brzoza" always makes me giggle. taco naprawdę porównał swoje rapsy do katastrofy smoleńskiej. niesamowita sprawa
tak to leciało bo to nie jest wsm piosenka taco tylko okiego ale jest to bengierek i wsm jego feature tam podszedł mi bardziej niż całe oświecenie razem wzięte.
oki to tyle im sorry if this is longer than u expected niestety mam dużo taco myśli jak widać. trzymaj sb tam w biurze jeśli masz chwilę to chętnie poznam twoje top 5 taco pozdrawiam z fartem 🫡
9 notes · View notes
Text
Wyniki turnieju na najlepszą lekturę w klasach I-III!
Przepraszam za opóźnienie w podaniu wyników (praca i kłopoty z lapkiem dały mi się we znaki).
Oto i wyniki turnieju na najlepszą lekturę w klasach I-III szkoły podstawowej!
Na I miejscu znalazły się Dzieci z Bullerbyn Astrid Lindgren, żelazna klasyka lektur dla młodszej dziatwy szkolnej!
Tumblr media
II miejsce zdobył Plastusiowy Pamiętnik Marii Kownackiej - książka będąca tak wielkim klasykiem i tak dobrze sprawdzająca się jako utwór dla dzieci, że cały czas jest powszechnie omawiana pomimo jej braku na oficjalnej liście lektur szkolnych od dobrych kilku lat!
Tumblr media
III miejsce wywalczyła światowa klasyka - Baśnie Hansa Christiana Andersena!
Tumblr media
Na IV miejsce zawędrowała Afryka Kazika Łukasza Wierzbickiego - najwyżej notowany w tym turnieju polski utwór nadal znajdujący się na oficjalnej liście lektur!
Tumblr media
Z kolei na V miejscu znalazła się Mania, dziewczyna inna niż wszystkie Julity Grodek - najwyżej notowana książka, która pojawiła się na liście lektur w 2021!
Tumblr media
12 notes · View notes
theophan-o · 11 months ago
Text
@nerdcastleyoutube, ponieważ na większość Twoich pytań już wyczerpująco odpowiedzieli @trylogia-po-prostu i @bazyl-szalony, pozwól, że ja skupię się na kwestiach związanych z Ukrainą. Od razu chciałbym podkreślić, iż jakkolwiek jestem profesjonalnym historykiem/historykiem literatury, nie zajmuję się naukowo ani XVII w., ani twórczością H. Sienkiewicza. Prowadzenie bloga "wspólnie z Bohunem" jest moją przestrzenią dziecięcej przyjemności, a zatem moje tu rozważania należy traktować przede wszystkim jak spostrzeżenia hobbysty-pasjonata.
Czy „Ogniem i mieczem” jest anty-ukraińskie? To temat bardzo złożony, na który wypowiadano się już wielokrotnie po obu stronach granicy. Jego podsumowanie znajdziesz w wyważonym materiale, który jest dostępny tutaj:
youtube
Muszę jednak zaznaczyć, że jakkolwiek przedstawiony przez Autora nagrania pomysł przygotowania nowego wydania krytycznego powieści wraz z jej przekładem na język ukraiński i z obszernym komentarzem naukowym zarówno ukraińskich, jak i polskich badaczy (historyków, literaturoznawców, itp.), wydaje mi się bardzo cenny, to nie podzielam do końca jego entuzjastycznego przekonania, że „Ogniem i mieczem” nie jest w żadnym możliwym aspekcie antyukraińskie. Uważam, że powieść tę należy postrzegać jako utwór, który nie jest antyukraiński, w tym sensie, że celem Henryka Sienkiewicza nie było stworzenie tekstu skierowanego przeciwko Ukraińcom. Efekt jego pracy może być jednak odbierany w różny, wielowymiarowy sposób, zresztą niezależnie od narodowości Czytelnika. Za dzieło antyukraińskie nie należałoby natomiast uznawać filmu: Jerzy Hoffman wielokrotnie podkreślał w wywiadach, że od zawsze bardzo leży mu na sercu kwestia niepodległości Ukrainy, a swój film nakręcił zarówno dla Ukraińców, jak i Polaków, ku refleksji i pojednaniu. 
Dlaczego „Ogniem i mieczem” jest tak „delikatną” kwestią w kontekście relacji polsko-ukraińskich? Po pierwsze, należy pamiętać, że nie jest to fabuła z gatunku fantasy czy też legenda/baśń rodem ze średniowiecza, ale opowieść o prawdziwych, autentycznych wydarzeniach. Co więcej, wydarzeniach, które w ukraińskiej narracji na temat ojczystej historii zajmują bardzo ważne miejsce: powstanie Bohdana Chmielnickiego z 1648 r. traktowane tu jest jako swego rodzaju „wojna narodowo-wyzwoleńcza”, której efektem było (na mocy tzw. ugody zborowskiej z 1649 r.) powstanie Hetmanatu, pierwszego nowożytnego państwa ukraińskiego, jakkolwiek nie w pełni niepodległego, ale posiadającego pewien zakres autonomii w ramach Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Na Ukrainie takie postacie jak Chmielnicki, Bohun czy Krzywonos to przede wszystkim bohaterowie ważnej epoki w dziejach ojczystych, którym stawia się pomniki i nazywa ich imieniem ulice, których wizerunki widnieją na ukraińskich monetach, banknotach, znaczkach, itp. I których uwieczniono w wielu ukraińskich tekstach kultury. Ich obraz w „Ogniem i mieczem” może być zatem trudny do zaakceptowania dla Ukraińców już choćby z tego powodu, że odbiega od wizji utrwalonej w ich własnej kulturze. Po polskiej stronie zachodzi zresztą czasem analogiczne zjawisko: pamiętam, że po premierze filmu w 1999 r. pojawiły się recenzje, których autorzy zarzucali J. Hoffmanowi, iż Bohdan Chmielnicki i Jeremi Wiśniowiecki (postacie te zostały przez niego świadomie zmodyfikowane w stosunku do przekazu powieści właśnie tak, by zbliżyć je do ukraińskiego imaginarium) pokazani zostali nie tylko w sposób sprzeczny z wizją Sienkiewicza, ale i z prawdą historyczną! Bohuna może i uwielbiają w Polsce pokolenie po pokoleniu tłumy serc białogłowskich (i męskich), ale i wielu z nich trudno jest zaakceptować fakt, iż nie był on biedną, kozacką sierotką z rozoranym nieodwzajemnioną miłością serduszkiem, ale też „atamanem i hetmanem”, „pod którym dziesięć tysięcy mołojców chodzi” – co jest tym bardziej zastanawiające, iż informacje te znajdziemy przecież i w tekście Sienkiewicza…
Kolejna kwestia: „Ogniem i mieczem” nie jest tekstem historycznym, ale literackim, a zatem – w znacznym stopniu subiektywną wizją Henryka Sienkiewicza. Co więcej, tekstem skierowanym w pierwszej kolejności do polskiego czytelnika, powstałym w konkretnych warunkach społeczno-politycznych schyłku XIX w. (w czasie „zaborów”, czyli w okresie, w którym Polacy nie posiadali własnej państwowości, a ich ruch narodowowyzwoleńczy kształtował się i krzepł w toku nieustannych zmagań o odzyskanie niepodległości i/lub zachowanie własnej tożsamości narodowej) oraz w ściśle określonym celu (przysłowiowe już „krzepienie serc”). Wizja wydarzeń z połowy XVII w. została zatem przez autora świadomie wymodelowana tak, by wpisywać się w cele powieści i odpowiadać gustom/potrzebom jej potencjalnych odbiorców. W rezultacie powstał tekst opowiadający o wojnie polsko-kozackiej, postrzeganej wyłącznie z polskiej perspektywy: Czytelnik ma śledzić bieg wydarzeń oczami bohaterów-Lachów, utożsamiać się z ich odczuciami i wrażeniami, podczas gdy stronę kozacko-ukraińską ustawiono w pozycji antagonisty, przeciwnika (i tu znów mamy różnicę z filmem, w którym obie strony miały zostać pokazane z tej samej, możliwie bezstronnej perspektywy).
Wydaje mi się, iż pewne wyobrażenie tego, w jaki sposób odbierać może „Ogniem i mieczem” (tekst, a nie film) Ukrainiec, daje lektura powieści ukraińskiego autora, Oleksandra Sokołowskiego „Bohun” (Олександр Соколовський, Богун). Jest ona obecnie dostępna w wielu księgarniach internetowych w Polsce, niestety, nadal nie doczekała się polskiego przekładu. Opowiada dokładnie o tych samych wydarzeniach co utwór Sienkiewicza (od jesieni „dziwnego” roku 1647 poczynając, a bitwą pod Beresteczkiem z 1651 r. kończąc), ale – jako tekst pisany po ukraińsku i dla ukraińskich Czytelników – z perspektywy bohaterów kozackich. W konsekwencji przekaz tej powieści wydaje się nam w wielu punktach lustrzanym odbiciem „Ogniem i mieczem”. Bohun – tytułowy i główny bohater powieści – został w niej wykreowany na „mentalnego bliźniaka” Sienkiewiczowskiego Jana Skrzetuskiego: to rycerz bez skazy, głęboko oddany ideom wolności i niepodległości, ponad które za nic nie przedłoży „prywaty”, nawet za cenę wielu osobistych wyrzeczeń i tragedii. Jednocześnie – dzielny wojownik, mądry wódz, a w sferze seksualnej – człowiek czysty jak kryształ. Jego narzeczoną Oksanę porywa natomiast, owładnięty „nieczystą żądzą” i pragnący ją „pohańbić” (choć trzeba przyznać, że podobny bardziej do Bogusława Radziwiłła z „Potopu” niż kozackiego watażki z „Ogniem i mieczem”) nie kto inny jak… Stefan Czarniecki. Ten sam, za którym w polskim hymnie narodowym dla ojczyzny ratowania mamy wrócić się przez morze, a z którym Bohun w swym prawdziwym życiu kilkakrotnie przy różnych okazjach krzyżował szable. Tło dla tych figur stanowią drugoplanowe postacie polskich żołnierzy, którzy – niczym czerń kozacka u Sienkiewicza – są zawsze skorzy do wypitki i wybitki, niekarni na polu walki, często owładnięci chęcią grabieży, a kobiety traktują przedmiotowo i bez jakiegokolwiek szacunku. Summa summarum – mamy tu taki sam świat przedstawiony, ten sam system wartości, ten sam wektor z tym samym kierunkiem, tylko jakby… z przeciwnym zwrotem.
Wracając natomiast do „Ogniem i mieczem” warto zwrócić uwagę, iż mamy w nim do czynienia z dwoma poziomami narracji. Gdyby skupić się wyłącznie na wypowiedziach polskich bohaterów powieści na temat postaci ukraińskich i ich opinie wziąć za poglądy samego autora (co zresztą może się zdarzyć przy pobieżnej lekturze tekstu, a tym bardziej – jej przekładu na język obcy), rzeczywiście można by odnieść wrażenie, iż jest to utwór antyukraiński. Ileż to razy nasi polscy rycerze nazywają w tekście Bohuna (jak i innych kozackich bohaterów) mianem „chłopa”, „chama”, „psa”, „biesa”, itp. lub też stosują innego rodzaju deprecjonujące i odczłowieczające określenia. Znaczące jest też ich nastawienie do Horpyny i Czeremisa, nota bene, jedynych staranniej zarysowanych, „nieheroicznych” postaci ukraińskich w powieści – chociaż źródła odnotowują Kozaczkę Dońcównę, w męskim stroju biorącą udział w bitwach (nie wiem, czy dobrze rozumiem, o co chodziło w Twoim pytaniu o Horpynę i Czeremisa, ale spróbuję się tu do niego odnieść). Otóż, w rozdziale XXII tomu drugiego powieści Zagłoba, Wołodyjowski i Rzędzian, trzech polskich szlachciców-rycerzy, z zimną krwią morduje dwie osoby, należące do grup, do których niekrzywdzenia/ochrony teoretycznie powinien zobowiązywać ich kodeks rycerski, tj. kobietę i człowieka niepełnosprawnego. Co więcej, nasi panowie robią to, chociaż Horpyna i Czeremis w niczym im w danej sytuacji nie uchybili, a ich jedyną „winą” była… lojalność: Zagłoba, Wołodyjowski i Rzędzian wiedzieli, że Horpyna za nic na świecie nie zdradzi swojego przyjaciela (Bohuna), a Czeremis za nic na świecie nie odstąpi swej pani (Horpyny). Oboje musieli zatem zginąć, by Helena mogła stać się wolna. Sama kniaziówna Kurcewiczówna, tak głęboko brzydząca się okrucieństwem i rozlewem krwi, też nie ma zresztą z ich śmiercią większego problemu… Czy nasi bohaterowie zachowywaliby się w taki sposób, gdyby Horpyna i Czeremis byli, jak oni, Polakami? To chyba pytanie retoryczne.
W powieści mamy jednak jeszcze drugą perspektywę: narratora. A jest on trzecioosobowy, wszystkowiedzący, teoretycznie – obiektywny. I na tej płaszczyźnie dzieje się rzecz ciekawa: o ile w działaniach militarnych polski czytelnik „Ogniem i mieczem” podąża zazwyczaj za „polskocentryczną” perspektywą od początku do końca powieści, o  tyle jego odbiór wątku miłosnego jest często o wiele bardziej zniuansowany. Przy całej sympatii do Heleny i Skrzetuskiego, to Bohun jest wszak tą postacią, która skupia na sobie najwięcej uwagi i czytelniczego współczucia. To Bohun, ukraiński Kozak (a nie bohaterowie polscy) jest od momentu ukazania się powieści w 1883 r. ukochaną postacią wielu polskich czytelników płci obojga (w tym i Theophano-o). I był nią na długo przed przyobleczeniem się w fizyczne powaby aktora z filmu J. Hoffmana. Moim skromnym (choć zdaję sobie sprawę z tego, że zapewne nieobiektywnym) zdaniem, w tym właśnie „przewrocie uczuciowym” objawia się największy talent pisarski Henryka Sienkiewicza. Czy tylko talent? Brakuje mi tu wyników pogłębionych badań naukowych (nie zostały jak dotąd przeprowadzone lub też ja się z nimi nie zetknąłem), ale jakoś tak intuicyjnie przeczuwam, że to swoiste rozdarcie między narzuconym sobie zadaniem „krzepienia serc” polskich, a współczuciem dla tych, którzy się w schemat Polaka-katolika z jakichś względów nie wpisywali, mogło być u Sienkiewicza spowodowane do pewnego stopnia własnym doświadczeniem. Jeśli wierzyć genealogicznej legendzie jego rodu (co ciekawe, potwierdzonej ostatnio przez badania genetyczne, którym poddał się prawnuk pisarza, Bartłomiej Sienkiewicz), autor „Ogniem i mieczem” nie był „czystej krwi” Polakiem, ale „po mieczu” potomkiem zasymilowanych Tatarów litewskich: jak Mellechowicze, za przedstawiciela której to rodziny przez pewien czas z powodzeniem uchodzi w „Panu Wołodyjowskim” Azja, syn Tuhaj-beja, czy Mirzowie, z których wywodzi się Selim, swego rodzaju „wersja próbna” Bohuna z „Małej Trylogii”. Może więc zatem czytelnicza miłość, którą skupia na sobie ukraiński Kozak Bohun (a z moich własnych „fandomowych” obserwacji wynika, że często jego admiratorami stają się w Polsce osoby doświadczające społecznego wykluczenia i dyskryminacji) jest odbiciem odczuć samego Sienkiewicza na temat losów wszystkich tych córek i synów Najjaśniejszej Rzeczpospolitej, którzy spotkali się na jej terenie z niesprawiedliwością i odrzuceniem? Jak sam Bohdan Chmielnicki, pokrzywdzony w sporze z Danielem Czaplińskim o Subotów? Jak dowódcy kozaccy, którzy przed przejściem do jego obozu próbowali szukać swego miejsca w wojsku koronnym i zapewne nie raz, nie dwa słyszeli pogardliwe słowa swoich polskich, niekiedy nawet niższych stopniem kolegów „A co mi tam Kozak jakiś”?
Ostatnia sprawa (i tu postaram się odnieść do Twojego pytania o to, czy „Ogniem i mieczem” dobrze przybliża ukraińską kulturę Kozaków): Ukraina Henryka Sienkiewicza jest nie tyle Ukrainą Doświadczoną, ile Ukrainą Wyobrażoną, tj. w kreowaniu jej literackiego obrazu autor korzystał nie z własnych doświadczeń, lecz z przekazów innych osób. Badacze jego twórczości zazwyczaj utrzymują, iż przygotowując się do pracy nad powieścią przeprowadził on bardzo dokładną jak na ówczesne możliwości kwerendę źródłową. W oczywisty sposób większość materiałów, z którymi zdołał się zapoznać, musiała pochodzić od autorów polskich. W tekście powieści odnajdujemy zatem pewne nieścisłości w opisach kultury Kozaków ukraińskich połowy XVII w., które z różnym powodzeniem próbowano zresztą zniwelować w filmie. Weźmy chociażby kwestię instrumentów muzycznych. Faktycznie rozpowszechniona wówczas w środowisku kozackim bandura nie została w tekście Sienkiewicza wspomniana ani razu, podczas gdy bohaterowie ukraińscy grają na teorbanie, tj. instrumencie o sto lat późniejszym, stereotypowo kojarzonym jednak w Polsce z Kozaczyzną. Warto pod tym względem porównać przedstawienia ukraińskich Kozaków na obrazach artystów ukraińskich i polskich z drugiej połowy XIX w. Na tych pierwszych stepowi rycerze grają zazwyczaj na bandurze, na drugich (jak u Józefa Brandta) – na teorbanie. Mówiąc o Sienkiewiczowskiej Ukrainie Wyobrażonej nie mam jednak na myśli jedynie aspektów, wynikających ze specyfiki dostępnego pisarzowi materiału źródłowego. Niemniej istotną kwestią jest fakt, iż częstokroć pisząc o Kozakach (szczególnie wyraźne jest to w przypadku kreacji postaci Bohuna) nawiązuje on do obrazów i motywów, odziedziczonych po wcześniejszych twórcach polskich, takich jak Julian Ursyn Niemcewicz (któremu to zapewne zawdzięczamy wprowadzenie do literatury polskiej postaci Chmielnickiego i Bohuna), Antoni Malczewski czy też urodzony w Krzemieńcu na Ukrainie Juliusz Słowacki. W rezultacie kreacja postaci ukraińskich w „Ogniem i mieczem” bazuje nie tylko na przekazach z XVII w., ale wizjach polskich autorów pierwszej połowy XIX w., często mających bezpośrednią styczność z Ukrainą, ale jednocześnie odmalowujących ją w swoich utworach w sposób wysoce przetworzony, mitologizujących w zgodzie z estetyką literatury romantycznej.
Osobiście szkoda mi zwłaszcza jednej rzeczy: iż polskie wyobrażenie o kulturze kozackiej/ukraińskiej w XVII w. w znacznym stopniu kształtuje tekst, w którym niewiele miejsca poświęcono jakimkolwiek innym jej przejawom poza sztuką prowadzenia walk. Od  czasu do czasu pobrzmiewają w "Ogniem i mieczem" dźwięki ukraińskiej muzyki, tu i tam odnajdziemy lakoniczne wzmianki o "obsypywaniu złotem" śpiewaków-ślepców przez dowódców kozackich. Nasz zdeterminowany przez powieść Sienkiewicza obraz ukraińskiego Kozaka nie ma jednak zbyt wiele szans wyjść poza ramy archetypu stepowego rycerza. Do dziś pamiętam moje zdziwienie, gdy lata całe po pierwszym z XVII-wieczną kulturą ukraińską spotkaniu, wyrastającym z dziecięcej fascynacji „Ogniem i mieczem”, natrafiłem w literaturze naukowej na termin „barok kozacki”. Pamiętam ten dysonans poznawczy: jak nazwa stylu architektonicznego/prądu kulturowego mogła zostać skojarzona z Kozakami? Może przesadzam, może wprowadzam tu niepotrzebnie pewien anachronizm (wszak prawdziwi Kozacy-poeci, Kozacy-mecenasi to osoby żyjące w trochę późniejszym okresie, na progu XVIII w., jak choćby hetmani Iwan Mazepa i Filip Orlik). Z drugiej jednak strony w tym samym czasie, w którym Chmielnicki toczył swój spór z Czaplińskim, metropolita Piotr Mohyła zakładał w Kijowie uczelnię wyższą (znaną później jako Akademia Mohylańska), w Ławrze Peczerskiej pracowała typografia (drukarnia), publikująca cyrylickie księgi, a starszyzna kozacka sutymi datkami wspierała odbudowę monasteru Michała Archanioła o Złotych Kopułach i innych, świeżo odebranych unitom prawosławnych świątyń. Nie byłoby więc wielką nieścisłością, gdyby Sienkiewiczowski Bohun, planując swój nieszczęsny ślub z Kurcewiczówną w Kijowie, sypnął zdobycznym złotem na pokrycie którejś z rzeczonych kopuł. Albo podarował swej ukochanej świeżo wydrukowany w Kijowie cerkiewnosłowiański modlitewnik, po cichu ufając, że za jego sprawą Helena, było nie było, potomkini Rurykowiczów, której ojciec dopiero co przeszedł na katolicyzm, przypomni sobie jednak wiarę przodków. Przynajmniej wywodzącemu się – jak Sienkiewicz – „po mieczu” z nie do końca polsko-katolickiej rodziny Theophano-o byłoby miło o tym w powieści polskiego autora przeczytać.         
30 notes · View notes
queenofclubsmafiaworld · 1 month ago
Note
﹅⠀ℒ⠀︰⠀♡﹒❛ ʷ ᶤ ᶰ ᵗ ᵉ ʳ ⠀ᵗ ᶤ ᵐ ᵉ ❄️ ‣ najbardziej tandetna świąteczna piosenka! 🎁
Dla mnie osobiście najbardziej tandetną piosenką jest piosenka Mariah Carey - All I want for Chrismas is You.
Doskonale sobie zdaję sprawę, że ta piosenka ma być w zamyśle radosna, pełna energii. Prawda jest taka, że mnie owy utwór przebodźciwuje i zawsze, ale to zawsze kiedy ją słyszę, coś w środku mnie czuję chaos i rozdygotanie.
I co ciekawe. Piosenka ta w wersji zespołu Accantus jest dla mnie strawialna.
Prawdę mówiąc nie wiem dlaczego tak mam, niemniej dziękuję Ci serdecznie za pytanie 😊.
7 notes · View notes
piosenkarka-emanuela · 1 year ago
Text
Kompozytorka Emanuela Rabińska podczas pracy na fortepianie nad akompaniamentem do utworu muzycznego Called Angel
Kompozytorka Emanuela Rabińska podczas pracy na fortepianie nad akompaniamentem do utworu muzycznego Called Angel
Tumblr media
0 notes
myslodsiewniav · 3 months ago
Text
19-11-2024
Jestem padnięta...
Mój mózg już w sobotę miał takie "nope" na wszystko co się działo. Wszystkie było za dużo, za bardzo, za, za, za. W niedzielę jechałam na zajęcia z myślą, że muszę się zebrać w sobie i odbębnić zaliczenia. Bo nawet niespecjalnie przyjmowałam treści - jednym uchem wchodziło, drugim wychodziło. I wszystko irytowało. Szczęście takie, ze miałam fantastyczne zajęcia z fantastycznymi ludźmi i się wciągnęłam, ale prawdę mówić mój mózg nie pamięta. Wszystko zlewa się w hałas po prostu...
W niedzielę wieczorem O. zabrał mnie na koncert-niespodziankę. Byłam padnięta... ale słuchanie muzyki spowodowało, że szczerzyłam zęby od ucha do ucha tak silnie, że kolejnego dnia miałam zakwasy od uśmiechu. Dawno tak szeroko i tak długo, tak intensywnie się nie uśmiechałam. Muzyka operowa i język włoski - dla mojego partnera pierwsze zetknięcie z Operą i najbardziej go cieszyło, że Włosi śpiewają po włosku, a on rozumie tak 40% tego o czym śpiewają.
We mnie muzyka wywołała ten sam efekt, co masaże dźwiękiem misami: całe ciało mi drżało jeszcze dłuuuuugo później. Miałam problem by zasnąć (mimo tego, że od nagromadzenia stresu, deadlinów i przebodźcowania wydarzeniami i informacjami byłam padnięta, z oczami opuchniętymi, zmęczona tak baaaardzo) - przez tę muzykę jakbym była naelektryzowana. Po prostu WOW. Jeden z tenorów miał taką miękkość i zarazem szorstkość w głosie, że przeszywały mnie dreszcze, gdy śpiewał. I było to zarazem zaskakujące i zarazem przyjemne.
Wrócili��my do domu rozprawiając o "Tosce" (jakoś aż do wczoraj nigdy nie była na moim radarze, nie znam tych utworów, a były piękne) i "La Traviacie" (nadal uważam te Operę za najbardziej rozczarowującą i zachwycającą na jakiej byłam - przy czym “Libiamo, ne’ lieti calici” to nadal największy fun zarówno dla widowni i dla performancerów, ale ten radosny utwór daje straszliwie mylne wyobrażenie o tym czego może dotyczyć cała Opera xD) i prowadząc seri-serio rozmowę o estetyce najnowszego desingerskiego warszawskiego potworka o którym zaskakująco często ostatnio rozmawiam z równymi ludźmi - o budynku Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Początkowo widziałąm tylko zdjęcia i filmy z wnętrz i nie rozumiałam o co ten szum. A w niedzielę wieczorem zobaczyłam elewacje i bryły i mnie naprawdę wzięło krindżem. No to mamy to - mamy nasz odpowiednik szklanej piramidy z Luwru...
A w poniedziałek... ech.
Zapierol...
Dziś... zapierdol... już warczę i krzyczę na ludzi. Nie wspomnę o tym, że lekko mówiąc średnio sypiam, bo mam wciąż koszmary... więc dziś biorę sobie wolne na resztę dnia, bo nie wyrobię. I chyba zrezygnuję całkiem z tego kursu druku 3D - nie dam rady tego zadowalająco ciągnąć jednocześnie robiąc projekt, pracując, studiując, ogarniając zdrowie mojego psa, swoje, jakieś podstawowe potrzeby jak gotowanie, zmywanie, pranie...
Trudna to decyzja, ale chyba najlepsza możliwa w obecnej chwilii.
9 notes · View notes
vinidra · 4 days ago
Text
0 notes
ineffablelvrs · 9 months ago
Text
lilla weneda jest tak underrated jako postać i jako utwór, dziewczyna dosłownie zrobiła wszystko żeby uratować swojego ojca od śmierci kilkukrotnie i dodatkowo chciała uchronić go od dokonania wyboru pomiędzy nią samą a harfą która miała uratować jej naród przed upadkiem. a kiedy jej ojciec wybrał ją to celowo poruszyła strunami tak aby harfa zdawała sie płakać. "dzisiaj karmiony starzec lilijami mnie tak całował we włosy, i do mnie tak się przytulał rozpacznie, jak się do harfy odzyskanej tuli. a że ja płaczę, to tylko dlatego, że przypominam ojca pocałunki w ciemnym więzieniu... i łzy moje głupie pytają same serca, czemu płacze"
22 notes · View notes
the-road-to-dreams · 9 months ago
Text
Jak mam żyć? Kim mam być?
To, coś o mnie i o tobie. To jak zbiór pustych liczb, które krążą dziś po głowie. Słyszę nic, prócz pustych słów. Do przodu muszę iść po jednej z dróg.
Kacper HTA prezentuje utwór "Jak mam żyć" 🫶🏻
147 & 03/05/24
14 notes · View notes
zubrkrolpuszczy · 1 year ago
Text
OKEJ MAM BARDZO CHAOTYCZNĄ WIZJE
album muzyczny coś pomiędzy taylor swift, hozierem, laną del rey i markiem grechutą
ale wszystkie piosenki opowiadają historię (miłosną ofc!!) Słowackiego i Krasińskiego, teksty utworów są dosłownie wzięte z ich listów i wierszy i w ogóle
"DO ZYGMUNTA" TO MUSI BYĆ OSOBNY UTWÓR BO UMRĘ
CZY TO WIDZICIE BŁAGAM POWIEDZCIE, ŻE TAK
38 notes · View notes
polishsubtitles · 1 month ago
Text
Tumblr media
Ewa Sad – Morze łez [PLSUB20]
Posłuchaj tutaj: https://distrokid.com/hyperfollow/ewasad/morze-ez-2
Nowy singiel Ewy Sad to pierwszy utwór wokalny od wydanej rok temu debiutanckiej, zaskakującej i ciepło przyjętej płyty BUM BUM. „Morze Łez” (tytuł zainspirowany fragmentem utworu „Bezpowrotnie” Kasi Kowalskiej) łączy niespotykane w polskim popie elementy PC Music i drum’n’bass z charakterystycznym dla artystki chłodnym podejściem do wokalu i prostych, przejmujących tekstów. W "Morzu łez” smutek jest „nieuzasadniony” wynikający z samego faktu bycia człowiekiem, taki, który dodatkowo wywołuje wstyd i poczucie winy, bo jest nam źle, a powinno być nam dobrze. Smutek wynikający właśnie z tego, że jest dobrze, ponieważ im więcej mamy, tym więcej mamy do stracenia. O takim smutku Ewa ironizuje, jednocześnie pozostając mu wierna.
lyrics
Być jak kurz  nie znać zwrotów typu szkoda czasu  teraz tu  stać bez użycia nóg bez myśli typu  po co ci to? czy nie lepiej by było poruszać się jak małże otwierając paszcze
Mogę tak  nieskończoną ilość lat w zapasie mam  morze łez  może kiedyś wypłaczę  w końcu to co chcę na razie tonę w morzu łez
Jak pogoda  nie dawać się kontrolować bezczelnie wypełniać sobą przestrzeń Nie musieć się oglądać  cudzymi oczami  nie uważać o czym marzę żeby nie żałować
credits
released December 3, 2024  Muzyka i słowa: Ewa Sad Miks: Mateusz Tomczak Master: Michał Kupicz / Ewa Sad Foto: Dominik Nawrocki
3 notes · View notes